środa, 5 września 2012

One Shot: Niam - Pamiętasz?


Tytuł: Pamiętasz?
Bohaterowie: Niall Horan i Liam Payne
Ilość słów: 5071
Opis: Niall Horan... zagubiony chłopczyk, który nie był akceptowany przez dzieci. Samotny, nielubiany... Liam Payne... dzieciak, który lubił wywyższać się nad innych. Popularny, dręczyciel... Jednak żaden z nich nie przewidział, że po latach, które przyniosły wiele zmian, znowu się spotkają.  

Zaspany przemierzałem kolejne metry, by z pokoju przejść do kuchni. Było jeszcze wcześnie, bo zazwyczaj 9:00 to dla mniej jeszcze noc, ale nie tym razem. W sumie sam się sobie dziwiłem, ale już od pół godziny kręciłem się w łóżku, więc postanowiłem wstać i coś zjeść. Ewentualnie jeszcze później się zdrzemnę.
 Podciągnąłem bokserki i podrapałem się w okolicach krocza, ziewając przy tym. Tak, to zdecydowanie nie była moja pora.
 Właśnie mijałem salon, gdy dobiegł z niego głosy mamy, nawołujący mnie po imieniu. Zmarnowany westchnąłem. Nie bardzo miałem teraz ochotę na jakąkolwiek rozmowę, a ta jak się rozgada to tak szybko nie skończy. Nigdy mi to nie przeszkadzało, a nawet byłem dumny z tego, że mamy ze sobą takie dobre relacji, ale nie dzisiaj. W tym momencie chciałem zjeść miseczkę płatków i wrócić do łóżka.
- Hmmm? – dałem znak, że jej słucham i opadłem zmęczony na kanapę. Od razu zarzuciłem nogi na stolik co kobieta skomentowała tylko znaczącym chrząknięciem.
-Wiesz kto ponownie wprowadza się do Londynu? – zapytała radosna, że może z kimś się podzielić nową plotką.
- Nie. Oświeć mnie. – powiedziałem, manipulując głosem w ten sposób, by brzmi jak przejęty. Przetarłem oczy i wyczekiwałem dobrej nowiny.
- Państwo Horan. – uśmiechnęła się szeroko i wróciła do szycia. Na moje oko znowu przerabiała sobie jakąś sukienkę, w której pokaże się raz i powie, że jest już niemodna. Aha te kobiety. Widząc, moją zdezorientowaną minę, ciągnęła dalej. – No wiesz, sąsiedzi z naprzeciwka. – hmmm. Dalej mi to nic nie mówiło. O ile mi wiadomo, od dziesięciu lat ten dom stał pusty. Pokręciłem przecząco głową, dając znak rodzicielce, że nadal nie kojarzę. – Irlandzkie małżeństwo z chłopcem w twoim wieku. Taki blondynek. – spojrzała na mnie znad maszyny. Irlandia, chłopak w moim wieku, blondyn. Szybko w pamięci przesegregowałem wszystkich, chłopaków, których znałem i żaden mi nie pasował. BINGO!
 - Masz na myśli tego grubego blondyna z krzywymi zębami? – uśmiechnąłem się szerzej, przypominając sobie jaki dzięki niemu miałem ubaw z chłopakami. Nie było dni, byśmy mu jakoś nie dopiekli. Nasze wyzwiska i jego mina jak nie potrafił się obronić, a nikt nie stał po jego stronie. To jak podciągaliśmy mu majtki, albo wręcz przeciwnie. Jak nikt nie chciał wybrać go do drużyny lub gdy myślał, że tak dobrze się skrył w chowanego, a my już dawno przestaliśmy w to grać. To były czasy… Pamiętam nawet, że dość często przez nas płakał. Mazgaj jeden. Mówiłem wtedy jedno zdanie. " Tylko nie płacz" i odchodziłem z dumnym uśmiechem.
- Liam, nie mów tak! – skarciła mnie mama, jednak zaraz na jej początkowo zezłoszczoną minę, wkradł się delikatny uśmiech. – Tak, ten. – przyznała. – Powiem ci więcej. Zaprosiłam ich dzisiaj na kolację. – przewróciła materiał, którym się zajmowała na drugą stronę.
- Chyba sobie żartujesz?! – powiedziałem i energicznie się wyprostowałem na kanapie przez co mama mnie zmierzyła wzrokiem. Miałem nadzieję, że mnie nie liczyła, bo ja nie zamierzałem bawić się w przewodnika. – Dzisiaj, dzisiaj. – zmrużyłem jedno oko i zastanawiając się nad czymś, drapiąc się po brodzie, spojrzałem w sufit. – Masz szczęście. Hazz jest w domu. – przeniosłem na nią mój wzrok i już miałem wstawać z kanapy, jednak przerwał mi głos mamy.
 - Ty też kochanie jesteś zaproszony i mam nadzieję, że się zjawiasz. – spojrzała na mnie wymowie. – Niall, nikogo tutaj już z pewnością nie pamięta. – uśmiechnęła się lekko. – Sam widzisz ty też nie pamiętałeś. – wskazała na mnie ręką. – Przyda mu się jakiś przyjaciel na dobry początek. – posłała mi swoje spojrzenie, któremu nie da się odmówić. Tu jednak chodziło o mój sobotni wieczór i zapewne resztę życia, bo mama  będzie chciała, bym się z nim zaprzyjaźnił. Po moim trupie, nie będę zadawał się z taki lamusem.
- Nie i koniec. To ty ich zaprosiłaś to sama ich niańcz. Jestem pewien, że tata ci pomoże. – uśmiechnąłem się do szeroko. Kobieta tylko pokiwała załamana głową i westchnęła ciężko.
- Cóż, nie chciałam tego mówić, ale słyszałam coś, że ponoć twój laptop się gdzieś wybiera, czy to prawda? – uniosła do góry jedną brew. Brzmiała jakby naprawdę słyszała gdzieś takie pogłoski i chciała się upewnić.
 - Nie zrobisz mi tego. To jest zwykły szantaż! – brzmiałem strasznie żałośnie. Jednak gdy mina mamy wcale nie zelżała, wiedziałem że jestem na przegranej pozycji. – Mamo! – jęknąłem. Kobieta widząc, że wygrała uśmiechnęła się promiennie.
- Masz być o 19, i ani minuty później. – wysłała mi w powietrzu całuska, gdy wychodziłem z pokoju.
 
Zmęczony po treningu wróciłem do domu. Moim marzeniem w tym momencie był długi prysznic i wygodne łóżeczko. No ewentualnie później jakaś impreza z chłopakami. Ten schemat powtarzał się co tydzień, jednak dzisiaj miło być zupełnie inaczej. Całkowicie zapomniałem o tym, że  mamy gości, dopóki nie usłyszałem głośnych śmiechów, dochodzących z kuchni, które z pewnością nie należały tylko do moich rodziców.
Zostawiłem torbę na przedpokoju i wszedłem do kuchni, witając się krótkim „Już wróciłem” na co mama ze złą miną pokręciła głową. Dyskretnie wskazała na zegarek, dając mi jasno do zrozumienia, że zauważyła moje spóźnienie. Dobra, wiem, że jestem trochę po czasie, ale żeby robić takie halo o czterdzieści minut? Przecież dobrze wiedziała, że mam trening, a to, że później byłem, zajęty Harry’m to inna historia.
Skomentowałem to tylko delikatnym i niewinnym uśmiechem po czym przywitałem się z państwem Horan.
 W czasie, gdy tata zabawił gości historią ze swojej nocki*, mama po cichu  wyraziła swój żal i rozczarowanie moim zachowaniem. Rozkazał mi się przebrać ze śmierdzącego dresu i iść do Niall'a, który czeka na mnie  na werandzie, gdzie mieliśmy zjeść kolację, od dwudziestu minut.
W drodze do pokoju zastanawiałem się jak on wygląda. Czy dalej jest grubym chłopakiem z krzywymi zębami, czy może wziął się za siebie. Jednak po dłuższej analizie w drugą opcję szczerze zwątpiłem.
Zrzuciłem z siebie brudne ubrania i wszedłem pod prysznic. Dokładnie zmyłem z siebie całe zmęczenie, którego nabyłem się podczas półtora godzinnego treningu. Tak, to było to czego w tym momencie potrzebowałem.
 Ubrałem się w jasno brązowe spodnie, z lekko opuszczonym krokiem i zwężanymi nogawkami. Do tego granatowy t-shirt i podobnego koloru trampki. Dobra nie powiem chciałem wyglądać przy nim dobrze, żeby spojrzał na mnie i powiedział: „Wow. Ten to wgląda. Zazdroszczę mu.”. Przeczesałem dłonią jeszcze wilgotne włosy, pokręciłem głową, by naturalnie się ułożyły. Z szerokim uśmiechem złapałem za klamkę. No w takim razie czas zobaczyć grizli i podbudować swoją samoocenę.
Zrobiłem jeden krok na dworze i… Nigdzie nie było blond grubasa, a zamiast tego siedział chłopak w niebieskim full cap’ie i bawił się telefonem. Światło z lampy wiszącej nad stolikiem oświetlało jego lekko zaróżowione policzki. Usta rozciągał w szerokim uśmiechu, przez który już było widać, że jego zęby są proste i śnieżnobiałe. Na sobie miał miętową bluzkę z rękawami ¾, niebieskie spodnie krojem całkiem podobne do moich i białe wręcz rażące wysokie adidasy. Ciężko było mi to przed sobą przyznać, ale był przystojny. I to nie tak, że jak się przymknie jedno oko, nie tak, że w nocy, czy gdy stoi tyłem. Był po prostu przystojny, a to w jaki sposób uśmiechał się do komórki, dodawało mu jeszcze więcej uroku.
Uśmiechnąłem się niepewnie i ruszyłem w jego kierunku. Nie spodziewałem się takiego widoku i kompletnie odebrało mi zdolność mówienia, chociaż nigdy nie miałem z tym większych trudności. Przełknąłem gule w gardle.
- Cześć. Liam jestem. – chciałem jakoś zacząć naszą konwersację. Wysunąłem w jego kierunku dłoń, jednak on zignorował to i mrukną ciche: „Wiem.”, nawet na mnie nie patrząc. Nie powiem, poczułem się głupio. Był chyba pierwszą osobą, która mnie olała.
- Aha. – westchnąłem i zająłem miejsce naprzeciwko niego. Farbowany cały czas przeglądała coś w telefonie w ogóle nie zwracając na mnie uwagi. Czułem się dziwnie skrępowany jego milczeniem i mimo, że chłopak nic nie robił atmosfera z minuty na minutę robiła się coraz gorsza.
Minęło z pół godziny, a naszych rodziców nadal nie było. Nawet zacząłem się martwić, ale śmiechy dochodzące z domu, uspokajały moje serce. Niall cały czas bawił się telefonem, a ja jak ten skończony idiota wpatrywałem się w niego. To było silniejsze ode mnie. Nie potrafiłem oderwać od niego wzroku, bo zaraz nachodziło mnie dziwne wrażenie, że czegoś nie zauważyłem, nie dostrzegłem. Po raz dziesiąty tego wieczora dokładnie przyglądałem się jego twarz. Jego niebieskim, pełnym tajemniczości oczom, rzęsom delikatnie opadającym na policzki, gdy mrugał. Jego zarumienionym polikom, zmysłowym i pełnym ustom, które co rusz, rozciągały się w delikatnym uśmiechu. Jego kościom obojczykowym, które odznaczały się na bluzce. Jego równomiernie unoszącej się klatce piersiowej i wyraźnej bliźnie na lewym przedramieniu. Zaraz… Rozszerzyłem oczy nie mogąc wyjść z podziwu jakiego ta szrama dodawała mu uroku. Zastanawiałem się jak ona powstała. Czy może ktoś na niego napadł, czy może był to nieszczęśliwy wypadek. Wymyślałem przeróżne historie na ten temat, gdy chłopak się do mnie odezwał.
- Mógłbyś się przestać tak na mnie patrzeć? To krępujące, wiesz? – uniósł wzrok, a nasze oczy się spotkały. Nie potrafiłem nic konkretnego powiedzieć. Język  uwiązł mi w gardle, serce waliło jakbym przebiegł maraton, a reszta organów, zaczęła tańczyć salsę.
- Yyyym.- wydukałem. Chłopak zaśmiał się przyjaźnie i zerwał kontakt wzrokowy, który trwał dłużej niż którykolwiek z nas planował.
- Tak myślałem. – westchnął i znowu zaczęło się to samo. Kompletna olewka mojego towarzystwa.
 W duchu przeklinałem się jak mogłem do tego dopuścić? Jak mogłem pozwolić na to, by przyłapał mnie na wpatrywaniu się w niego? Jak mogłem pozwolić, by wyprowadził mnie z równowag i jednym spojrzeniem, zdeptał całą moją pewność siebie? Jednak odpowiedź była całkiem prosta. Niall Horan, chłopak na którym wyżywałem się w dzieciństwie, totalnie mnie zaintrygował. Siedział przede mną zmieniony i zachowywał się jakby między nami nie było. Jakby nie pamiętał lat krzywdy, które wyrządziłem mu razem z przyjaciółmi. To zastanawiało mnie jeszcze bardziej.
Z pewnością ponownie nastałaby niezręczna (chyba tylko dla mnie) cisza, ale na szczęście przyszli nasi rodzice. Przeprosili nas za lekkie spóźnienie, tłumacząc się awarią piekarnika. Jednak po ich zadowolonych minach domyśliłem się jaki był prawdziwy powód. Pewnie, gdyby poszedł do kuchni na blacie znalazłbym opróżnioną butelkę wina. Są dorośli, więc się w to nie wgłębiałem.
Gdy wszyscy zajęli miejsca przy stole i nałożyli sobie jedzenie, zaczęła się swobodna pogawędka.
- Zdążyliście się już pewnie poznać, co? – zapytała moja mama, patrząc to na mnie to na Niall’a. Kompletnie nie wiedziałem co powiedzieć. „Właściwie to nie. Zamieniliśmy raptem trzy słowa, więc twój plan się nie powiedzie, bo on nawet nie chce ze mną rozmawiać”. Nie, tego zdecydowanie nie chcieliby usłyszeć nasi rodzice.
- Tak. Liam właśnie opowiadał mi o treningach i chłopakach z drużyny. – gładko skłamał, posyłając mi konspiracyjne spojrzenie. – To niesamowite, że wygrali ostatni mecz 3:2. – uśmiechnął się do mojej rodzicielki. – I jeszcze ta bramka w ostatniej minucie. Och… - westchnął jakby naprawdę się tym tak bardzo ekscytował. Swoją drogą, gdy tylko zaczął gadać o piłce, trochę się przestraszyłem. Skąd on to wszystko wiedział? – Żałuję tylko, że mnie przy tym nie było. Dostarczyło to państwu pewnie wielu emocji. Syn na boisku. – spojrzał po moich rodzicach, którzy pokiwali ochoczo głową.
Wszyscy inni od razu podchwycili temat i zaczęła się ogólna dyskusja o piłce nożnej. Od mojego klubu po światowe drużyny. O dziwo nawet Niall odłożył na bok komórkę i prowadził pogawędkę. Ja za to czułem się jak ryba w wodzie. Cały czas wtrącałem się dzieląc się informacjami jakie posiadałem, a tego było sporo. Czasami, gdy z Niall’em  powiedzieliśmy to samo lub gdy byliśmy tego samego zdania posyłaliśmy sobie krótkie uśmiechy. Czułem, że nawiązaliśmy jakaś nić porozumienia.  
 Później temat niebezpiecznie zboczył na nasze dzieciństwo. Nie chciałem by było ono wspominane, bo w tym czasie nie miałem najlepszych relacji z chłopakiem. Zdecydowanie wolałem wyjaśnić sobie wszystko w cztery oczy, a nie przy rodzicach. Farbowany chyba jednak tego nie popierał, bo mieliśmy tyle czasu, a on nie pisnął ani słówkiem o naszej przeszłości. Może zapomniał, bo było to tak traumatyczne przeżycie dla niego, że jego umysł broni się przed tymi wspomnieniami? Nie wiem. Na szczęście nie wypłynęło nic co mogłoby mnie obciążyć.
Oczywiście moja mama szybko przyniosła album ze zdjęciami i pokazując poszczególne z nich opowiadała super zabawną według niej historię.
 Wszyscy dobrze się bawili. Nawet Naill śmiał się, gdy mama opowiadała o tym jak kuzynka z jej chłopakiem zakneblowali mnie i wrzucili do szafy, bo za dużo gadałem. Nie był to jednak wredny śmiech, a przyjemny chichot wywołany zabawną anegdotą. Mimo to miałem ochotę zapaść się pod ziemię i nie wyjść stamtąd dopóki ludzie to słyszący nie umrą. Chwilę później role się obróciły. Mama Niall’a wspominała jak jej mały synek dał namówić się do zjedzenie ślimaków.
Reszta wieczoru minęła w podobnej atmosferze. Co chwila ktoś mówił coś śmiesznego, doprowadzając innych do płaczu.
 Po zjedzonej kolacji pani Horan zaproponowała, że jeżeli nie byłoby problemem to ona zmyje naczynia. Jednak moja mama jak na dobrą gospodyni przystało nie zgodziła się, tłumacząc, że to moje ulubione zajęcie, a ona nie ma serca mi tego odbierać. To wszystko oczywiście było kompletną bzdurą wyssaną z palca. Bo kto normalny lubi zmywać resztki jedzenia? Bleee…Spostrzegawcza pani Horan zrozumiała,  że to żart i wkopała również swojego syna, który zniesmaczoną miną się zgodził. Chociaż nie powiem, wizja wspólnego mycia z blondynem zdecydowanie mnie cieszyła. Będę miał szansę poznać go jeszcze bliżej i może dowiem się skąd wiedział o piłce. Pewnie wyczytał to w swojej komórce, która bawił się przez cały wieczór, ale on nie musi wiedzieć, że na to wpadłem, a będzie to kolejny pretekst do rozmowy.
Czekając aż woda się zagotuje, Niall błądził wzrokiem po kuchni jak najbardziej unikając mojego spojrzenia. Wiedziałem, że i jemu tym razem ciąży ta cisza, więc postanowiłem ją przerwać. Zapytałem wprost chłopaka, skąd wiedział, że trenuję piłkę nożną. Blondyn roześmiał się głośno i pomachał do mnie telefonem. Tak jak myślałem. W tym Internecie to już wszystko można znaleźć. Dalej rozmowa potoczyła się sama.
 Opowiadałem mu jak wygląda życie nastolatków w Londynie i naprawdę powiedziałem mu trochę o klubie do którego uczęszczam. Za to dowiedziałem się od chłopaka jak to było w Irlandii. Powiedział, że też był w drużynie, ale przez spięcia z trenerem odszedł i ten sport nie sprawia mu już takiej przyjemności jak kiedyś. Wspomniał też, że przed przeprowadzką zastanawiał się z kumplami nad założeniem zespołu, bo bardzo lubi muzykę, a śpiew jest jego hobby. Od razu wyparowałem z propozycją czy nie chciałby pójść ze mną i moimi przyjaciółmi jutro na koncert Simple Plan. Z początku chłopak nie był zbytnio przekonany. W sumie nie dziwiłem mu się. Przecież pewnie zdawał sobie sprawę, że przyjaźnię się z tymi samymi chłopakami co wtedy, a oni też nie byli bierni w gnębieniu blondasa.
- Nie no co ty. Chodź. – namawiałem go. – Będzie fajnie. – uśmiechnąłem się do niego i dałem się ponieść niesamowitemu pragnieniu dotknięciu chłopaka. Położyłem rękę na jago ramieniu i wolno przejechałem, aż do dłoń, delikatnie zahaczając o jego palce. Widziałem, że chłopaka zdziwiło moje zachowanie. W końcu, jaki normalny chłopak dotyka drugiego z taką czułością? Ale nie potrafiłem się powstrzymać. Chciałem dobrze zapamiętać jego chłodną skórę. Nieco zawstydzony sytuacją jaka między nami wynikła, spuściłem wzrok i przyglądałem się moim kapciom.
- Zgoda. Pójdę. – usłyszałem jego głos i automatycznie podniosłem wzrok na chłopaka. Uśmiechnął się do mnie szeroko, a w jego oczach dostrzegłem bliżej niezidentyfikowany błysk.

 Nie ubłagalnie zbliżała się godzina dziewiętnasta, czyli godzina, o której umówiłem się z Niall’em. Miał wpaść po mnie, później razem zgarnęlibyśmy Zayn’a i na końcu Harry’ego. Z Lou mieliśmy spotkać się już w klubie. Nie mogłem usiedzieć na miejscu. Stresowałem się bardziej niż przed rozpoczęciem roku w pierwszej podstawówce czy meczem o wejście do wyższej ligi, a taki stan rzeczy wcale mi się nie podobał. Nie mogłem zrozumieć czemu. Przecież Niall to zwykły kolega, z którym idę na koncert, taki sam jak Hazz, Malik czy Boo. To uczucie jednak nie dawało mi spokoju. Chciałem by wszystko wypadło dobrze, tak jak należy. By nie czuł się głupio w naszej paczce i by żaden z chłopaków nie chlapną czegoś głupiego dotyczącego jego wcześniejszej tuszy. Najbardziej obawiałem się niewyparzonego jeżyka Zayn’a. Ten to miał wyczucie czasu i zawsze potrafił powiedzieć coś czego nie powinien mówić w danym momencie.
Usiadłem na kanapie przed telewizorem i skacząc po kolejnych kanałach próbowałem znaleźć coś ciekawego co zajęłoby moje myśli na 15 minut i 34 sekundy. Zaraz na 15 minut i 27 sekund.
- Och kochanie idziesz na randkę? – zapytała mama i dosiadała się do mnie, wyrywając mi pilota z ręki. Przełączyła na jakąś głupią telenowelę, w której Roberta boi się przyznać Carlosowi, że go nie kocha.
- Nieeee… - zaprzeczyłem szybko, unosząc nieco głos. Mama spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem, błąkającym się jej po ustach.
- Czy aby na pewno? – uniosła do góry brwi. – Wylałeś na siebie chyba z litr perfum. – nachyliła się nade mną i wciągnęła powietrze nosem. Zaśmiała się lekko, wracając do serialu.
 - Mamo… - jęknąłem i szybko zerwałem się z kanapy. Czy naprawdę za dużo się popsikałem? – Idę z chłopakami na koncert. Mówiłem ci wczoraj. – wytłumaczyłem. – Myślisz, że za bardzo pachnę? – zapytałem niepewnie. Nie chciałem wyjść na jakiegoś idiotę, który kąpie się w perfumach.
- Żartowałam. – uśmiechnęła się przyjaźnie. – Jest idealnie, synku. – mrugnęła, dając mi znak, żebym się uspokoił i machnęła ręką mrucząc, że zasłaniam jej obraz. Westchnąłem tylko i udałem się do łazienki. Chciałem wyglądać perfekcyjnie. Nie mogłem pozwolić sobie na żadną wpadkę. Może to głupie, skoro prawie go nie znałem i nie miałem żadnych podstaw, by myśleć, że Niall może lubić chłopców, ale chciałem mu się podobać. Po prostu to siedziało we mnie od wczoraj. Wszystko pogłębiło się, gdy dotknąłem jego skóry, a on obdarzył mnie szerokim uśmiechem.
W sumie zachowałem się jak zakochana nastolatka, ale miałem to gdzieś, przecież byłem nastolatkiem. Może nie zakochanym, ale na pewno farbowany Irlandczyk zauroczył mnie swoją osobą.
Mógłbym się wiele od niego nauczyć jeżeli chodzi o podejście do życia. Mimo tego co przeżył w dzieciństwie, wyrósł na totalnie pokręconego i pozytywnie patrzącego na świat człowieka. Miał poczucie humoru i podchodził z dystansem do swoich wad. Cały czas się uśmiecha i nawet gdy opowiadałem mu historie z beznadziejną sprawą w tle, on od razu pokazywał mi inną lepszą stronę. I może to wszystko brzmi jak stek bzdur, bo niby co ja mogę o nim powiedzieć po kilku godzinach znajomości. Otóż wiele. Bo, gdy tylko skończyliśmy myć naczynia, udaliśmy się do mojego pokoju, a tam buzia nam się nie zamykała. Każdy miał coś do opowiedzenia o sobie i jeszcze więcej pytań do tego drugiego. Czułem się niesamowicie w jego towarzystwie. Jakbyśmy się znali od zawsze. Nic więc dziwne, że wyszedł ode mnie grubo po trzeciej w nocy. A to jeszcze nie był koniec naszej wieczornej rozmowy. Od razu wymieniliśmy się numerami telefonów. Gdy tylko chłopaka zamknął furtkę mojego podwórka ( czy to dziwne, że obserwowałem go przez okno?) wysłałem mu sms’a. Pisaliśmy dosyć długo, bo ostatnia wiadomość od Niall’a miała miejsce o 6:42 i brzmiała: „Dobra Liam, nie zagaduj mnie, bo muszę iść spać. Dobranoc i do później. Xo.” Gdy tylko przeczytałem wiadomość, a szczególnie jej koniec, moje serce przestało na moment bić.  Przejechałem palcem po ekraniku, zatrzymując się na „xo” i mogłem spokojnie zasnąć.
Właśnie dlatego mogłem z ręką na sercu stwierdzić, że ten blond chłopaczek mnie zauroczył.  
 Zerknąłem na zegarek. Niall miał już dwie minuty spóźnienia. Może się rozmyślił i nas wystawił? A może mu coś się stało? Od razu po mojej głowie chodziły głupie myśli. Jednak zaraz odzyskiwałem zdrowy rozsadek. „Przecież o tylko dwie minuty.”, „Liam nie zachowuj się jak zakochany szczeniak”.
W domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Od razu krzycząc, że to do mnie, pobiegłem otworzyć. Horan wyglądał niesamowicie. Włosy sterczały mu, w każdym kierunku sprawiając efekt artystycznego nieładu. Na sobie miał zwykły biały t-shirt, idealnie podkreślający jago mięśnie, spodnie podobnego kroju co wczoraj tylko, że beżowe, których nogawki były schowane w białych wysokich adidasach. Szybko pożegnałem się z mamą i ruszyliśmy po chłopaków. Po drodze wywiązała się między nami luźna pogawędka, dotycząca zeszłorocznych wakacji. Jednak nie bardzo mogłem się na niej skupić, bo całą moją uwagę pochłaniały usta blondyna. Zastanawiałem się jak smakują i czy pasowałby do moich.
 - Laim, ty mnie w ogóle słuchasz? – przed moimi oczami nagle pojawiała się ręka blondyna.
- Zamyśliłem się. Wybacz. – pokręciłem głową by wygonić od siebie nachalne obrazy. – Co mówiłeś? – zapytałem, niepewnie się uśmiechając.
- Pytałem się czy mówiłeś chłopakom, że ja też będę? – powtórzył, patrząc na mnie podejrzliwie.
- Mhhmm. Ucieszyli się. – trochę podkolorowałem prawdę. W sumie to, żaden z nich nie był zadowolony z towarzystwa chłopaka. Mówili, że będzie pewnie tylko przeszkadzał, bo będzie za sztywny. Nie uwierzyli mi kiedy powiedziałem im, że się zmienił i, że całkiem fajny z niego koleś, dlatego obawiałem się trochę tego spotkania, Nie chciałem jednak dać po sobie tego poznać.
O dziwo droga na koncert minęła nam szybko i bez problemowo. Chłopcy wykazali się niebywałą dojrzałością i odsunęli na bok wszelkie przekonania i próbowali go poznać. Oczywiście kilka razy Malik powiedział, coś niestosownego, jednak po Niall’u spłynęło to jak po kaczce. Ucieszył mnie też fakt, że ani razu nie wspomnieliśmy o tym jak traktowaliśmy go w przeszłości. Jakby to nigdy się nie wydarzyło.
W klubie była masa osób. Każdy o każdego się ocierał i nie było miejsca na jakikolwiek nieprzemyślany ruch. Gdy tylko zespół wkroczył na scenę, rozległ się straszny krzyk i pisk. Zerknąłem w bok, zobaczyć jak czuje się Niall, ale chłopak był w swoim żywiole. Skakał i piszczał. Nie przeszkadzało mu też w dobrej zabawie, że co chwila, ktoś na niego wpadał. Ten tylko obracał się w tamtą stronę i unosił rękę,  mówiąc, że nic się nie stało. Kolejna piosenka i kolejna. Tak bardzo chciałem się skupić na koncercie, przecież tyle czasu czekałem na ten moment, ale nie potrafiłem. Całe moje myśli zajmował Irlandczyk.
- Idę do toalety!- próbowałem przekrzyczeć hałas.
- Co?!- spojrzał na mnie zdziwiony, najwyraźniej nie słyszał co do niego mówię.
- Do kibla idę! – powtórzyłem. Blondyn pokiwał głową, na znak, że rozumie i popchał mnie kierunku wyjścia z sali. Przepychałem się przez tłum ludzi, cały czas czując na swoich ramionach dłonie Niall’a. Trzymał się mnie kurczowo, jakby bał się, że się zgubi.
Gdy wyszliśmy na korytarz, gdzie było znacznie mniej osób niż w środku, chłopak puścił mnie i odsunął się na bezpieczną odległość. Drogę do ubikacji pokonaliśmy w milczeniu. Trochę zdziwiło mnie to, że przyszedł tu ze mną, ale najwyraźniej w świecie też miał potrzebę do załatwiania.
Wyszedłem z kabiny, a farbowany stał oparty tyłem o umywalki i przyglądał się mi z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Co? – zapytałem, podchodząc do zlewu. – Mam coś na twarzy, czy jak? – myjąc ręce spojrzałem na niego.
- Jak ty to robisz, że nawet wychodząc z głupiej kabiny w toalecie jesteś taki gorący, co? – przygryzł dolną wargę, mierząc mnie wzrokiem. Nie wierzyłem w to co usłyszałem. Otworzyłem szerzej oczy, a woda która leciała z kranu, dawno zdążyła pochlapać moją bluzkę.
- Yy.. – nie wiedziałem co odpowiedzieć. – Tak jakoś. – wzruszyłem ramionami i posłałem w jego stronę zawstydzony uśmiech. Z pewnością na moich policzkach pojawiły się już leciutkie rumieńce. Niall energicznie odepchnął się od umywalki i podszedł bliżej mnie.
- Nauczysz mnie? – szepnął mi na ucho, a jego ciepły oddech owiał moją szyję. Po całym moim ciele przeszedł przyjemy dreszcze. Położyłem dłonie na marmurowej obudowie umywalki, by nie upaść pod wypływem emocji.
- Ja… - wymruczałem.
 - Ciii… - szepnął i złożył na mojej szyi jeden pocałunek. Przymknąłem oczy oddając się przyjemności jaką sprawiał mi chociażby najmniejszy dotyk chłopaka. Kolejny pocałunek i kolejny, a ja coraz bardziej traciłem kontakt z rzeczywistością. Znajdując w siebie resztkę siły, odwróciłem się przodem do chłopaka i wpiłem się w jego usta. To było spełnienie moich marzeń. Nie wierzyłem, że właśnie mój sen staje się jawą. Chłopak uśmiechnął się lekko w moje usta, co natychmiast poczułem i pogłębił pocałunek. Nie trwał on jednak długo, bo po chwili Niall oderwał się ode mnie i oblizując zmysłowo wargi, złapał mnie z nadgarstek, by poprowadzić do kabiny, z której przed chwilą wróciłem. Nie wiele wtedy myślałem, dałem się ponieść emocją i pożądaniu. Chłopak agresywnie przyparł mnie do ściany i zaczął całować. Nasze języki toczyły bój o terytorium, a dłonie poznawały nasze ciała. Zacisnąłem palce na jego pośladkach, na co cicho jęknął w moje usta. Czułem na sobie jego już pobudzonego kolegę, i on z pewnością mógł też już czuć mnie. Nie zwykłem być poddany i tym razem też nie zamierzałem. W zabawach ze Harry’m to ja górowałem, to on robił to co jak kazałem. Tak miało być i tym razem. Odepchnąłem chłopaka od siebie, a gdy zatrzymał się na przeciwległej ścianie, uśmiechnąłem się do niego łobuzersko. W kilka sekund zniwelowałem odległość, która nas dzieliła i ponownie wpiłem się w jego usta. Tym razem dłoń zaciskając na jego erekcji. Chłopak włożył swoje zimne rączki pod moją bluzkę, co tylko jeszcze bardziej mnie pobudzało.
- No już Liam. Zrób to. – wysapał Niall, gdy całowałem go po szyi. Nie przestając pieszczot na chłopaku rozpiąłem rozporek jego spodni, a po chwili razem z bokserkami, opadły na dół. Spojrzałem na jego kolegę, który był w gotowości i zagryzłem dolną wargę, wyobrażając sobie co zaraz będzie miało miejsce. Ukląkłem przed nim i pomagając sobie dłońmi, wziąłem do buzi jego erekcję. Blondyn jęknął i wypchał biodra w przód. Moje ruchy z początku były powolne, językiem dokładnie pieściłem główkę jego członka. Dopiero gdy Niall jęknął, żebym się z nim nie bawił przystąpiłem do działania. Niall wplótł jedną rękę w moje włosy i nadawał odpowiednie tępo mojej głowie. Poddałem mu się całkowicie. Chciałem, by miał z tego jak najwięcej przyjemności. Jednak, gdy usłyszałem dziwny trzask przeraziłem się. Na chwilę zamarłem. W mojej głowie przebiegły setki myśli, co to mogło być. Przecież jeżeli ktoś nas zobaczył będę skończony. Nigdy więcej nie pójdę do szkoły. Doskonale zdaję sobie sprawę jakie społeczeństwo jest nietolerancyjne, a szczególnie młodzież.
- Spokojnie. – wyspała Niall i drugą rękę położył na mojej głowie. Jego dotyk uspokoił moje rozszalałe serce. Ponowiłem ruchy głową. Coraz szybciej… Niall jęczał, zaciskając swoja palce na moich włosach. Kolejny jęk i mocniejsze szarpnięcie. Widziałem, że mu się podoba, a zdradzał to chociażby spłycony oddech i głośne jęki.
- Liammm.. Ja.. Liam! – doszedł w moim ustach. Zlizałem ściekająca po moich wargach białą maź i podniosłem się z kolan. Na policzkach blondyna pojawiły się dorodne rumieńce. – To było… - zaczął mówić, ale mu przerwałem pocałunkiem, który chłopak natychmiastowo odwzajemnił. Uśmiechnąłem się czując, wzrastające podniecenie. Chłopak dotykał mnie w takich miejscach, że nie mogłem już wytrzymać. Zaczął majstrować przy moim rozporku. Chwilę później stałem przed nim ze spuszczonymi spodniami i bokserkami.
- Odwróć się. – szepnął mi do ucha. Momentalnie rozszerzyłem oczy. Czy. On. Chce. Ze. Mną?
- Ale.. – jęknąłem przestraszony. Nie to, że nie byłem doświadczony w tych sprawach, bo nie raz z Harrym, przekroczyliśmy granicę wzajemnego obciągania, ale tym razem było to coś innego. Tak bałem się, że nie dam rady, że nie zadowolę go.
 - Odwróć się. – powtórzył i musnął ustami moje ucho, przygryzając jego płatek. Niepewnie, ale zrobiłem to o co mnie poprosił. Oparłem się rękami o ścianę przede mną i czekałem. Przełknąłem ślinę… Bałem się jak cholera. Poczułem usta Niall’a na mojej szyi, a jego dłonie na plecach, błądzące pod koszulką. Jego członek otarł się o moje pośladki, a później już tylko ból, który z czasem przerodził się w niesamowitą rozkosz i głośne jęki, wydobywające się z mojego gardła. 

Obudził mnie dźwięk sms’a. Niezadowolony z tego faktu otworzyłem najpierw jedno oko, później drugie. Westchnąłem przeciągle i wyrzucając ręce za siebie, naciągnąłem wszystkie mięśnie. Wbiłem wzrok sufit i uśmiechnąłem się do siebie na wspomnienie wczorajszej nocy. Był to najlepszy seks w moim życiu. Bez zbędnej romantycznej atmosfery czy wyniosłych słów. Seks w czystej postaci. Chociaż nie obraziłbym się, gdyby Niall leżał teraz obok mnie i szykował się do śniadania. Nie obraziłbym się też gdybyśmy powtórzyli to jeszcze raz. No może dwa, ewentualnie kilka razy w tygodniu. W sumie to nawet chciałbym się z nim związać na stałe, a nie tylko przelotny seks. Chciałbym, żeby był moim Niall’em. Nawet pogodziłbym się z tym, że musiałbym zapomnieć o Hazzie. Bo z całym szacunkiem dla niego, ale do Niall’a to się nawet nie umywał.
Mógłbym jeszcze długo tak fantazjować o Horanie, ale po pokoju rozległ się dzwonek kolejnego sms’a. Zmarnowany przewróciłem się na bok i złapałem za telefon. Spojrzałem na wyświetlacz, a moje oczy, przypominały pewnie wielkością pięciozłotówki.
23 wiadomości.
Zaciekawiony o co chodzi zacząłem je przeglądać. Wystarczyła jedna wiadomość od nieznanego numeru, jedno głupie słowo, a w moich oczach stanęły łzy.

„Pedał”

„Lachociąg”

„Lodziarz”
 
Wpatrywałem się jak wryty w mały ekranik komórki. Skąd oni wiedzieli? Czy widzieli nas? Co teraz czuje Niall? W mojej głowie nagle pojawiły się setki pytań. Jednak jedno najważniejsze. JAK SIĘ CZUJE NIALL? Nie chciałem, by znowu cierpiał, przez głupotę nastolatków.
Kolejne wiadomości

„Zrobisz mi loda Payne?”

„ Zboczeniec!”

„ Pieprzony gejos.”

Coraz bardziej nie mogłem w to uwierzyć. Wszyscy ci ludzi pałali do mnie taką nienawiścią i obrzydzeniem. Byłem załamany. Już prawie nic nie widziałem na oczy. Nie chciałem płakać. Chciałem być silny. Pokazać i udowodnić sobie, że mam jaja.
Kolejne wiadomości

Od: Amy
„Wiesz, myślałam, że to ze mną było coś nie tak. Ale to ty jesteś chorym zboczeńcem! Brzydzę się tobą i sobą! Pierzony homos!”

Od: Hazz
„ Li, jestem z tobą. Nie przejmuj się.”

Od:Lou
„Liam?! Co to do cholery jest? Wejdź na Facebook’a! Już!”

Szybko odrzuciłem komórkę na bok i o mało co nie zabijając się o kołdrę, która zaplątała mi się między nogami, pognałem do laptopa. Włączyłem go i stukając palcami o blat biurka czekałem, aż się cały załaduje. To było najdłuższa minuta w moim życiu. O co mogło chodzić Lou? Chyba się domyślałem, jednak miałem nadzieję, że to nie będzie prawda. Że to jest tylko cholery sen, a gdy się obudzę wszystko wróci do normy.
Natychmiast włączyłem Facebook’a. Kilkadziesiąt nowych wiadomości i powiadomień. Zignorowałem to. Serce biło mi jak oszalałe, gdy nacisnąłem na mój profil i strona się ładowała.



Nie wierzyłem własnym oczom. Ktoś dodał na moją tablicę zdjęcie, które przedstawiało mnie, gdy obciągam Niall’owi, a na dole podpis: Chcesz loda? Dzwoń:569432567” Moja twarz był doskonale widoczna, jednak jego nie było widać prawie wcale. Przełknąłem gulę w gardle i przymknąłem oczy, by nie wypłynęły z nich żadne łzy.
Po pokoju rozległ się dźwięk kolejnego sms’a. Byłem totalnie załamany. Energicznie odepchnąłem się od biurka, że aż pospadały płyty, które były ustawione w stosie i rzuciłem się na łóżko.
Kolejny dźwięk.
Zdenerwowany złapałem za telefon, by tylko cisnąć nim w ścianę. Nie miałem zamiaru wyczytywać tego jak ludzie ze świata, w którym byłem kimś mnie nienawidzą.
Jednak jeden wyraz mnie zatrzymał. Niall.
Jedno kliknięcie.
W moich oczach ponownie pojawiły się łzy, które tylko powiększały swoje stado z każdym kolejnym przeczytanym przeze mnie słowem.

Od: Niall.
„ No cześć. Jak się spało?
Myślałeś, że zapomniałem o latach upokorzeń? Skądże znowu. Ale zemsta była lepsza niż sądziłem. :D Kto by pomyślał. Tylko nie płacz. Pamiętasz?”

Jedna samotna łza spłynęła po moim policzku…  

___________________________
No cześć wam. Dzisiaj dodaję obiecanego wcześniej Shota. Mam nadzieję, że się spodobał. Natchnęło mnie coś jak szłam na trening i nie mogłam pozwolić, by mi to uleciało. :d
Co do rozdziału to pojawi się nie wiem kiedy. Postaram się dodać go sobotę lub niedzielę, jednak nie obiecuję. Jak pewnie też zauważyliście, zaczęła się też szkoła, więc różnie będzie z częstotliwością, zamieszczani rozdziałów. Nie zwalam tego oczywiście na naukę, bo szczerze mówić nigdy się do niej nie przykładałam, tylko na podzielony czas dostępy do laptopa i treningi.
Ale będę robiła, co w mojej mocy.
Pozdrawiam i życzę wytrwałości w szkole :D



19 komentarzy:

  1. aż mi się żal zrobiło Liam'a...

    OdpowiedzUsuń
  2. Podpisuję się pod poprzedni komentarzem, pierwszym. Od momentu, gdy Liam zaczął go opisywać na tej werandzie, czułam, że się zmienił, potem to kłamstwo, niby lekkie, no ale jakoś tak to nakłoniło mnie, aby pomyśleć, że stał się taki jak Liam kiedyś. A ten shot genialny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże..... To jest genialne!!
    Mam tak jak Majls. Też zrobiło mi się go żal...
    Masz wielki talent. Powtórzę. To jest genialne!!

    ~Caroll- Di

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem, co mam napisać.
    W sumie to nie jestem pewna, czyją stronę powinnam trzymać, więc może w tym temacie się nie wypowiem.
    Zwyczajnie napiszę, że ten shot jest tak wspaniały, jak wszytko, co wcześniej napisałaś (i miałam okazję to czytać). Naprawdę baardzo mi się podoba i mam nadzieję, że napiszesz coś jeszcze.

    (a o moim zachwycie sceną w klubie może się nie wypowiem zbyt ogólnie, żebyś nie wzięła mnie za jakiegoś seksoholika, którym wcale nie jestem. wcale.)

    Pozdrawiam i czekan na kolejny rozdział Zialla! x

    OdpowiedzUsuń
  5. Haa wyczułam że będzie zemsta! Świetne! Czekam na kolejny


    fifi1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. OMG... OMG... OMG... Kurwa, jak mi się zrobiło żal Liam'a, na końcu, kuźwa, przecież już po nim, dosłownie, po nim. Swoją drogą tak myślałam, że Niall się zemści, ale nie przypuszczałam, że zrobi coś takiego... I ten sms na końcu. Boziu, chylę czoło przed Tobą :3. Naprawdę świetny jedopart! :) xx.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiesz, a mi nie jest żal Liama. Ma teraz zmarnowane życie owszem ale niech teraz wie jak to jest. Podejrzewałam, że Niall mu nie wybaczył i to wszystko było zaplanowane od początku. A ten sms na końcu to po prostu... tak mi serce waliło, gdy to czytałam i nie wiem dlaczego. Jesteś świetna i świetnie piszesz dziewczyno, zazdroszczę Ci talentu *-* czekam na rozdział :*
    [possess-my-heart] - u mnie piątka :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Od miesiąca skomentowałam tylko 1 blog czytaj z kilka godzin codziennie. Szczerze ? Na początku nie mogłam się przekonać, ale zmieniłam zdanie . W końcu pisze komentarz a to naprawdę musi być coś. Może gdybyś nie dała końcówki ze zdjęciem na fb, który trochę przypomina scenę z sali samobójców, to pewnie nie byłabym ... zachwycona ? Tak, raczej tak. Ejj no, przecież nigdy nie przypuściłabym, ze to tak się skończy..
    Gratulacje <3 potrafisz świetnie pisać.
    Pozdrawiam xx
    Zapraszam na jedno-parta o Ziallu
    http://let-the-other-side-also-be-heard.blogspot.com/2012/09/one-shot-part1-oraz-informacja.html?m=1

    OdpowiedzUsuń
  9. ohhooo hoo. Coś czułam że Niall się zemści. Ale to dobrze. Jednak troszkę mi szkoda Liama, ale tylko troszkę. Za to jaram się Horanem ;d Zajebisty. czekam na nastepne. ;dd

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie wiem co napisać, mam jakąś dziwną rozkminę. Oczywiście żal mi Liama.. mogę sobie tylko wyobrazić, co czuł oglądając zdjęcie ze sobą w roli głównej. Niall zachował się jak cipa.. kuźwa ile oni mieli lat w dzieciństwie, gdy mu dokuczano? z 9? A ten bierze to do siebie i mści się jakby mu kogoś z rodziny zabito.. Nieźle go załatwił :/
    Bardzo przyjemnie się to czyta, ale chyba byłaś głodna pisząc to, bo pozjadałaś gdzieniegdzie litery ;d Poza tym.. genialne, pisz więcej takich zajebistych one shotów. No i oczywiście nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału Zilla :)

    OdpowiedzUsuń
  11. O japierdole O_o
    Takiej końcówki się nie spodziewałam xD
    Ale zajebisty One Shot pisz więcej ;D

    OdpowiedzUsuń
  12. ooooo... teraz powinnaś napisać drugi odcinek, bo inaczej coś mi sie stanie... ja nie wierze... MUSISZ ZROBIĆ DRUGĄ CZĘŚĆ!!!

    OdpowiedzUsuń
  13. czytam to po raz 100 chyba. I stwierdzam ze zrobiłaś ze słodkiego Niall'a niezłego skurwysyna.Ale lubię to! I chociaż czytam to po raz nie wiem który i znam wszystkie wydarzenia zawsze się ekscytuję, śmieję, i zawsze szkoda mi Liama. Weź napisz jeszcze jednego shota albo dwa, ewentualnie pisz aż się zestarzejemy ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten one shot jest oczywiście dobrze napisany,ale jest też piękny i ciekawy. Bardzo dobrze się go czyta. I niall!wyrósł na takie ciastko,zyskał na pewności siebie i cóż,stał się trochę msciwy. Naprawdę myślałam że wszystko będzie dobrze, że będą razem,chlopaki go polubia,a tu proszę! Ahh ta scena w klubie, miód malina! I to jak zakonczylas, cos niesamowitego! Jak ktoś wszedł wtedy do toalety to spodziewałam się,że to któryś z chłopaków, przyjaciół Liama,a tu taka niespodzianka! Chyba żal mi liama,bo naprawdę go polubił, i mogłoby im się ułożyć, ale jednocześnie na miejscu nialla zrobilabym dokładnie to samo, bo też uwielbiam to uczucie słodkiej zemsty. Teraz ide czytać dalej twoje opowiadanie,którym jestem wręcz urzeczona! Oby wiecej podobnych shotow! xxx

    OdpowiedzUsuń
  15. Nigdy nie przepadałam za Niamem, uważałam ten bromance za cholernie nudny, ale po tym shocie zmieniam zdanie. Jedno słowo - wspaniały. A końcówka.. aż mi się trochę smutno zrobiło, biedny Liaś. Mimo to cieszę się, że ten shot skończył się tak, a nie inaczej, czegoś takiego szukałam. Pisz takich więcej, a ja kontynuuje czytanie Twojego opowiadania (które swoją drogą jest świetne ale to napisze w komentarzu pod ostatnim rozdziałem). xx

    OdpowiedzUsuń
  16. RANY BOSKIE ZAKOCHAŁAM SIĘ W TYM ... @jestemhipsterem

    OdpowiedzUsuń
  17. Szkoda mi Liama. Szkoda mi Nialla, bo nigdy nie pomyślałabym, że on może zrobić coś takiego. Wiem, ze to fikcja literacka, ale wyobraźnię mam niezwykle obrazową. Mimo to one shot wspaniały. Proszę o więcej xd @rude_qeen

    OdpowiedzUsuń
  18. Szkoda Liam'a. Zaufał mu, a on go wykorzystał i upokorzył. Nie twierdzę, że mu się nie należało, ale to było perfidne ze strony Niall'a.

    OdpowiedzUsuń