PT: Hej. Razem z Hayley chciałybyśmy wam przedstawić 10 rozdział. Mamy nadzieję, że nie macie nam za złe tę przerwę, ale była ona związana z sesją Hayley, a co za tym idzie z nauką. Teraz jednak mamy nadzieję że rozdział wam się spodoba, bo pawiem wam , że tak, wypadło na Zialla :)
A drugą sprawą jest to, że zmieniłam adres mojego tumblr z sexcuse-me95.tumblr.com na perfect-troublemaker.tumblr.com
Niall uchylił lekko powiekę i jęknął przeciągle kiedy światło dzienne uderzyło w jego oczy. Mało tego, miał wrażenie, że jego głowa w okolicach skroni pęka, co od dawna mu się nie zdarzało. Jęknął ponownie, jakby to miało coś pomóc i przetarł twarz dłońmi, powoli otwierając oczy, by przyzwyczaić się do światła. Rozejrzał się po pomieszczeniu i doszedł do wniosku, że to jego własny pokój. Jak tu trafił? I kiedy? Nie miał pojęcia. Ale czy to ważne? Ważne teraz było to, że jego czaszka pękała, a on mimo że była sobota musiał wstać i iść biegać. Musiał przecież dbać o formę. W końcu był piłkarzem i nie mógł sobie pozwolić na spadek kondycji. Powoli i ostrożnie podniósł się do pozycji siedzącej i z cichym jękiem wstał z łóżka. Jedyne co był w stanie zrobić to powlec się półprzytomny do łazienki. Nikt więc nie powinien być zdziwiony, że uderzył małym palcem od nogi w framugę drzwi. Niall jednak był. Dlatego, gdy impuls bólu doszedł do jego mózgu, zaklął głośno i trzymając się za obolałą stopę, pokuśtykał do łazienki, zatrzaskując za sobą drzwi. Przynajmniej na tym mógł się wyżyć.
Po dokonaniu porannej toalety, ubrał swój dres i wziąwszy wodę, zapukał do pokoju Harry'ego. Zazwyczaj biegali razem, bo w ten sposób ich trening był wydajniejszy, jak zdążyli to zauważyć. Gdy któryś z nich biegał sam i zaczynał odczuwać lekkie zmęczenie natychmiast się zatrzymywał. Biegając razem jeden drugiego zachęcał do przezwyciężania zmęczenia, co wychodziło im na dobre. Gdy po kilku sekundach nie otrzymał żadnej odpowiedzi ponowił pukanie, po czym otworzył drzwi, ale jedyne co go spotkało to puste łóżko. Horan zmarszczył brwi, zastanawiając się gdzie podziewał się jego współlokator. O ile dobrze pamiętał – choć mógł się mylić, biorąc pod uwagę to ile wczoraj wypił - to Harry z klubu miał iść prosto do domu. Szybko doszedł jednak do wniosku, że nie zdziwiłby się, gdyby jeszcze przy wyjściu chłopak spotkał jakiegoś przystojnego mężczyznę lub ładną kobietę i to u któregoś z nich zagrzał miejsce dzisiejszej nocy.
Uśmiechnął się do siebie ze szczęścia przyjaciela, wziął swój mały plecak z wodą i piłka i wyszedł z mieszkania.
Horan twierdził, że każdy człowiek ma jakiś cel do którego dąży. Niektórzy chcieli osiągnąć czarny pas karate, inni zostać sławnymi piłkarzami. Niall był nieco mniej wymagający i postawił sobie za cel nauczenie się kopania piłki z zasłoniętymi oczami. Może było to dość dziecinne, ale nie takie proste jak się mogło wydawać. Tak więc jak to zawsze robił, zasłonił oczy czarną bandanką i wziął piłkę do rąk. Zaczął ja podbijać, ale po chwili piłka lądowała na asfalcie, a Irlandczyk klął pod nosem. Ćwiczył tę „sztuczkę” już od kilku miesięcy, ale jego rekord nigdy nie wyniósł więcej niż 6 odbić. Jednak Niall się nie poddawał i wiedział, że kiedyś opanuje te sztukę do perfekcji. Kiedy piłka kolejny raz wypadła kilka metrów od niego westchnął zmęczony i ściągnął opaskę. Rozejrzał się po pustym boisku, które było położone niedaleko ich mieszkania. Pomyślał chwilę czy mógłby już zakończyć dzisiejszy, mały, poranny trening. Pobiegał, poćwiczył, a teraz był głodny i jedyne o czym marzył to zdrowy kawałek jakiegoś mięsa. Zabrał swój plecak, kierując się w stronę domu. Szybko jednak przypomniał sobie widok jaki zastał go wczorajszego wieczoru, a mianowicie pustą lodówka. Więc mimo że był spocony i trochę śmierdział to za nic w świecie nie chciał wrócić do mieszkania, gdzie nie będzie miał co zjeść. Postanowił, że zje coś na mieście.
Wszedł do baru i rozglądnął się po niewielkiej sali. Jeśli patrząc na fakt, że była sobota, a zegarek nie wskazywał jeszcze nawet dwunastej to i tak w barze było dużo ludzi. Odnalazł miejsce pod oknem, stosunkowo odizolowane od innych klientów i zmęczony rozłożył się wygodnie na fotelu. Przeglądnął menu, oblizując wargi, a kiedy podeszła kelnerka ochoczo, z szerokim usmiechem na twarzy złożył zamówienie.
- Poproszę gofra ze śmietaną, kiełbaski wiedeńskie z sosem pomidorowym, do tego bułkę z sałatą i polędwicą, jajecznicę, a do picia białą kawę. - powiedział zadowolony z siebie, odkładając kartę menu, patrząc z przemiłym uśmiechem na kelnerkę, która teraz miała oczy wielkości piłek pingpongowych. Niall dopiero po chwili zorientował się, że może faktycznie mogła ją zszokować ilość jedzenia które zamówił. Przecież nie każdy był przyzwyczajony do tego, że Horan ma tak ogromny apetyt - za chwilę dołączą do mnie znajomi - wyjaśnił krótko gestykulując rękami, na co kelnerka uśmiechnęła się, kiwnęła głową i odeszła. Niall zaśmiał się sam do siebie przypominając sobie jej minę. Jego uśmiech jednak nie trwał długo, bo gdy tylko zobaczył kto usiadł naprzeciwko niego, zamarł.
- Cześć - krzykał uradowany z siebie Malik. Nialla odskoczył jak oparzony od stolika, chwiejąc się na krześle. Nie było dla niego zdziwieniem, kiedy po chwili Niall runął wraz z krzesłem na ziemie, zwracając na siebie oczy innych klientów. Uśmiechnął się niepozornie udając, że to takie normalne i popatrzył z mordem w oczach na Mulata.
- Co ty tu do jasnej cholery robisz?! – krzyknął szeptem, by pokazać brunetowi, że wcale nie podoba mu się jego towarzystwo, a jednocześnie nie zwracać na siebie więcej uwagi. Zayn uśmiechnął się widząc gniew w oczach Nialla. To było takie urocze kiedy ten mały Irlandczyk się gniewał i próbował do niego podskakiwać. ‘Zaraz co? Ten głupi Irlandczyk. Tak o wiele lepiej’ pomyślał Zayn i szerzej się uśmiechnął, na co Niall uderzył go w ramie. – Z czego się tak śmiejesz?!
- Um…co słychać? - powiedział od niechcenia, uśmiechając się szerzej widząc jak niezrozumienie i zażenowanie na twarzy Nialla.
- Co do…?! Malik wypierdzielaj stąd! – tym razem głos blondyna był głośniejszy, a starsza pani, która siedziała najbliżej niego, spojrzała na nich z oburzeniem. Ale co się dziwić reakcji Nialla, bo gdy kiedy kelnerka przyniosła jego jedzenia, Malik od razu wyciągnął do niego łapy i z przyjemnością wgryzł się w jego gofra.. – MALIK! - pisnął ze smutkiem Niall widząc, że Zayn jest w połowie gofra - To moje śniadanie! Moje! MOJE SŁYSZYSZ? – nachylił się w stronę bruneta, ale ten doskonale go wyczuwając, odchylił się do tyłu, perfidnie zjadając jego deser. Każdy, dosłownie każdy by się zdenerwował.
- Tak wiem, dobre- zaśmiał się Zayn, wpychając sobie resztę smakołyku do buzi i rozpierając się wygonie w fotelu. Niall popatrzył na niego z niedowierzaniem i przysunął bliżej siebie pozostałe posiłki.
- Dlaczego mnie straszysz? I dlaczego się dosiadłeś? Jeśli myślisz, że już się lubimy, bo wypiliśmy wczoraj jedno piwo, to jesteś w błędzie. Nie, nie lubimy się i nic tego nie zmieni - wycedził Horan, wskazując na siebie i Mulata palcem. Jednak jego plan się nie spełnił, bo Zayn uśmiechnął się jeszcze bardziej.
- Nie schlebiaj sobie Horan. Nie przeszedłem tu dlatego, że Cię lubię! - rzucił wymownie Zayn ze swoją uniwersalną miną typowego buntownika.
- To możesz łaskawie odejść stąd, bo mam zamiar zrobić czynność świętą czyli zjeść.- Niall wskazał ze sztucznym uśmiecham na jedzenie – a ty mi do tego nie jesteś potrzebny!
- Nie skończyłem.- szepnął Malik, zabierając bułkę z talerza. Niall zamachnął się, ale Zayn był nieco szybszy, co spowodowało ciche jęknięcie ze strony blondyna.
- Przyszedłem tu, bo zobaczyłem jak wchodzisz do baru i…
- Śledzisz mnie? - rzucił oskarżycielsko.
- Horan proszę! Serio wierzysz, że nie mam co robić tylko cię śledzić? Boże… - westchnął - wiem Niall, że jesteś głupi i wiem, że mówisz głupiutkie rzeczy i już kiedy myślę, że to najbardziej niemądra czynność jaką robisz, czynisz coś znacznie głupszego - powiedział z uśmiechem Zayn, opierając się łokciami o stolik i kontynuując jedzenie kanapki. Niall rozszerzył oczy i uderzył pięścią w stół.
- Malik posłuchaj, ja…
- Ale kontynuując - ciągnął Malik, jakby wcale nie zauważył sprzeciwu blondyna - kiedy zauważyłem cię jak wchodzisz do baru przypomniałem sobie, że wczoraj WYPIŁEŚ MI MOJE PIWO! - wrzasnął Mulat, akcentując cztery ostatnie słowa, po czym uśmiechnął się i znów zaczął mówić spokojnie bez emocji - więc teraz zjem CI śniadanie i będę cię dręczył swoją osoba do końca życia, aż zsiwiejesz, przestaniesz być uroczy, będziesz miał zmarszczki i umrzesz. – szepnął na jednym wdechu Zayn, kończąc bułkę. Dopiero po chwili doszło do niego co powiedział, ale na jego szczęście Irlandczyk chyba nie wyłapał tego jednego słowa. Niall potrząsnął głową i się uśmiechnął z irytacją. Pomysły Zayna były dość głupie, a nawet śmieszne.
- A wiec o piwo chodzi! – roześmiał się Hroan, nie mogąc uwierzyć, że Malik może tak bardzo doczepić się jednej, małej i zupełnie nic nie znaczącej rzeczy jak kufel piwa. – Naprawdę chcesz tracić czas? – spojrzał na niego ze zmarszczonymi brwiami. – I zamiast wyrywać kolejne puste laleczki, które poleca na twój wygląd, wolisz uganiać się za mną? – zrobił minę, jakby to było wszystko o czym marzył. – Nie zawsze będziesz seksownym i buntowniczym Bad boy’em, który… - Zayn popatrzył na niego i chytrze się uśmiechnął.
- Uważasz, że jestem seksowny? – szepnął, udając romantycznego, na co Niall wypluł na niego przeżuwaną przez siebie kiełbaskę, pomieszaną z jajecznicą, rumieniąc się wściekle. Zayn chciał mu wytknąć, że widać jego rumieńce, ale jedyne na co było go teraz stać to myśl o tym, że ma resztki jedzenia na swojej czystej, ładnie pachnącej koszulce. Popatrzył się na Nialla, który wybuchnął śmiechem, chcąc szybko zmienić temat. Zayn słysząc ten charakterystyczny śmiech Nialla, nie mógł się nie uśmiechnąć. Sam się sobie dziwił dlaczego był taki wyrozumiały dla Nialla. Musiał to zmienić.
A drugą sprawą jest to, że zmieniłam adres mojego tumblr z sexcuse-me95.tumblr.com na perfect-troublemaker.tumblr.com
Niall uchylił lekko powiekę i jęknął przeciągle kiedy światło dzienne uderzyło w jego oczy. Mało tego, miał wrażenie, że jego głowa w okolicach skroni pęka, co od dawna mu się nie zdarzało. Jęknął ponownie, jakby to miało coś pomóc i przetarł twarz dłońmi, powoli otwierając oczy, by przyzwyczaić się do światła. Rozejrzał się po pomieszczeniu i doszedł do wniosku, że to jego własny pokój. Jak tu trafił? I kiedy? Nie miał pojęcia. Ale czy to ważne? Ważne teraz było to, że jego czaszka pękała, a on mimo że była sobota musiał wstać i iść biegać. Musiał przecież dbać o formę. W końcu był piłkarzem i nie mógł sobie pozwolić na spadek kondycji. Powoli i ostrożnie podniósł się do pozycji siedzącej i z cichym jękiem wstał z łóżka. Jedyne co był w stanie zrobić to powlec się półprzytomny do łazienki. Nikt więc nie powinien być zdziwiony, że uderzył małym palcem od nogi w framugę drzwi. Niall jednak był. Dlatego, gdy impuls bólu doszedł do jego mózgu, zaklął głośno i trzymając się za obolałą stopę, pokuśtykał do łazienki, zatrzaskując za sobą drzwi. Przynajmniej na tym mógł się wyżyć.
Po dokonaniu porannej toalety, ubrał swój dres i wziąwszy wodę, zapukał do pokoju Harry'ego. Zazwyczaj biegali razem, bo w ten sposób ich trening był wydajniejszy, jak zdążyli to zauważyć. Gdy któryś z nich biegał sam i zaczynał odczuwać lekkie zmęczenie natychmiast się zatrzymywał. Biegając razem jeden drugiego zachęcał do przezwyciężania zmęczenia, co wychodziło im na dobre. Gdy po kilku sekundach nie otrzymał żadnej odpowiedzi ponowił pukanie, po czym otworzył drzwi, ale jedyne co go spotkało to puste łóżko. Horan zmarszczył brwi, zastanawiając się gdzie podziewał się jego współlokator. O ile dobrze pamiętał – choć mógł się mylić, biorąc pod uwagę to ile wczoraj wypił - to Harry z klubu miał iść prosto do domu. Szybko doszedł jednak do wniosku, że nie zdziwiłby się, gdyby jeszcze przy wyjściu chłopak spotkał jakiegoś przystojnego mężczyznę lub ładną kobietę i to u któregoś z nich zagrzał miejsce dzisiejszej nocy.
Uśmiechnął się do siebie ze szczęścia przyjaciela, wziął swój mały plecak z wodą i piłka i wyszedł z mieszkania.
Horan twierdził, że każdy człowiek ma jakiś cel do którego dąży. Niektórzy chcieli osiągnąć czarny pas karate, inni zostać sławnymi piłkarzami. Niall był nieco mniej wymagający i postawił sobie za cel nauczenie się kopania piłki z zasłoniętymi oczami. Może było to dość dziecinne, ale nie takie proste jak się mogło wydawać. Tak więc jak to zawsze robił, zasłonił oczy czarną bandanką i wziął piłkę do rąk. Zaczął ja podbijać, ale po chwili piłka lądowała na asfalcie, a Irlandczyk klął pod nosem. Ćwiczył tę „sztuczkę” już od kilku miesięcy, ale jego rekord nigdy nie wyniósł więcej niż 6 odbić. Jednak Niall się nie poddawał i wiedział, że kiedyś opanuje te sztukę do perfekcji. Kiedy piłka kolejny raz wypadła kilka metrów od niego westchnął zmęczony i ściągnął opaskę. Rozejrzał się po pustym boisku, które było położone niedaleko ich mieszkania. Pomyślał chwilę czy mógłby już zakończyć dzisiejszy, mały, poranny trening. Pobiegał, poćwiczył, a teraz był głodny i jedyne o czym marzył to zdrowy kawałek jakiegoś mięsa. Zabrał swój plecak, kierując się w stronę domu. Szybko jednak przypomniał sobie widok jaki zastał go wczorajszego wieczoru, a mianowicie pustą lodówka. Więc mimo że był spocony i trochę śmierdział to za nic w świecie nie chciał wrócić do mieszkania, gdzie nie będzie miał co zjeść. Postanowił, że zje coś na mieście.
Wszedł do baru i rozglądnął się po niewielkiej sali. Jeśli patrząc na fakt, że była sobota, a zegarek nie wskazywał jeszcze nawet dwunastej to i tak w barze było dużo ludzi. Odnalazł miejsce pod oknem, stosunkowo odizolowane od innych klientów i zmęczony rozłożył się wygodnie na fotelu. Przeglądnął menu, oblizując wargi, a kiedy podeszła kelnerka ochoczo, z szerokim usmiechem na twarzy złożył zamówienie.
- Poproszę gofra ze śmietaną, kiełbaski wiedeńskie z sosem pomidorowym, do tego bułkę z sałatą i polędwicą, jajecznicę, a do picia białą kawę. - powiedział zadowolony z siebie, odkładając kartę menu, patrząc z przemiłym uśmiechem na kelnerkę, która teraz miała oczy wielkości piłek pingpongowych. Niall dopiero po chwili zorientował się, że może faktycznie mogła ją zszokować ilość jedzenia które zamówił. Przecież nie każdy był przyzwyczajony do tego, że Horan ma tak ogromny apetyt - za chwilę dołączą do mnie znajomi - wyjaśnił krótko gestykulując rękami, na co kelnerka uśmiechnęła się, kiwnęła głową i odeszła. Niall zaśmiał się sam do siebie przypominając sobie jej minę. Jego uśmiech jednak nie trwał długo, bo gdy tylko zobaczył kto usiadł naprzeciwko niego, zamarł.
- Cześć - krzykał uradowany z siebie Malik. Nialla odskoczył jak oparzony od stolika, chwiejąc się na krześle. Nie było dla niego zdziwieniem, kiedy po chwili Niall runął wraz z krzesłem na ziemie, zwracając na siebie oczy innych klientów. Uśmiechnął się niepozornie udając, że to takie normalne i popatrzył z mordem w oczach na Mulata.
- Co ty tu do jasnej cholery robisz?! – krzyknął szeptem, by pokazać brunetowi, że wcale nie podoba mu się jego towarzystwo, a jednocześnie nie zwracać na siebie więcej uwagi. Zayn uśmiechnął się widząc gniew w oczach Nialla. To było takie urocze kiedy ten mały Irlandczyk się gniewał i próbował do niego podskakiwać. ‘Zaraz co? Ten głupi Irlandczyk. Tak o wiele lepiej’ pomyślał Zayn i szerzej się uśmiechnął, na co Niall uderzył go w ramie. – Z czego się tak śmiejesz?!
- Um…co słychać? - powiedział od niechcenia, uśmiechając się szerzej widząc jak niezrozumienie i zażenowanie na twarzy Nialla.
- Co do…?! Malik wypierdzielaj stąd! – tym razem głos blondyna był głośniejszy, a starsza pani, która siedziała najbliżej niego, spojrzała na nich z oburzeniem. Ale co się dziwić reakcji Nialla, bo gdy kiedy kelnerka przyniosła jego jedzenia, Malik od razu wyciągnął do niego łapy i z przyjemnością wgryzł się w jego gofra.. – MALIK! - pisnął ze smutkiem Niall widząc, że Zayn jest w połowie gofra - To moje śniadanie! Moje! MOJE SŁYSZYSZ? – nachylił się w stronę bruneta, ale ten doskonale go wyczuwając, odchylił się do tyłu, perfidnie zjadając jego deser. Każdy, dosłownie każdy by się zdenerwował.
- Tak wiem, dobre- zaśmiał się Zayn, wpychając sobie resztę smakołyku do buzi i rozpierając się wygonie w fotelu. Niall popatrzył na niego z niedowierzaniem i przysunął bliżej siebie pozostałe posiłki.
- Dlaczego mnie straszysz? I dlaczego się dosiadłeś? Jeśli myślisz, że już się lubimy, bo wypiliśmy wczoraj jedno piwo, to jesteś w błędzie. Nie, nie lubimy się i nic tego nie zmieni - wycedził Horan, wskazując na siebie i Mulata palcem. Jednak jego plan się nie spełnił, bo Zayn uśmiechnął się jeszcze bardziej.
- Nie schlebiaj sobie Horan. Nie przeszedłem tu dlatego, że Cię lubię! - rzucił wymownie Zayn ze swoją uniwersalną miną typowego buntownika.
- To możesz łaskawie odejść stąd, bo mam zamiar zrobić czynność świętą czyli zjeść.- Niall wskazał ze sztucznym uśmiecham na jedzenie – a ty mi do tego nie jesteś potrzebny!
- Nie skończyłem.- szepnął Malik, zabierając bułkę z talerza. Niall zamachnął się, ale Zayn był nieco szybszy, co spowodowało ciche jęknięcie ze strony blondyna.
- Przyszedłem tu, bo zobaczyłem jak wchodzisz do baru i…
- Śledzisz mnie? - rzucił oskarżycielsko.
- Horan proszę! Serio wierzysz, że nie mam co robić tylko cię śledzić? Boże… - westchnął - wiem Niall, że jesteś głupi i wiem, że mówisz głupiutkie rzeczy i już kiedy myślę, że to najbardziej niemądra czynność jaką robisz, czynisz coś znacznie głupszego - powiedział z uśmiechem Zayn, opierając się łokciami o stolik i kontynuując jedzenie kanapki. Niall rozszerzył oczy i uderzył pięścią w stół.
- Malik posłuchaj, ja…
- Ale kontynuując - ciągnął Malik, jakby wcale nie zauważył sprzeciwu blondyna - kiedy zauważyłem cię jak wchodzisz do baru przypomniałem sobie, że wczoraj WYPIŁEŚ MI MOJE PIWO! - wrzasnął Mulat, akcentując cztery ostatnie słowa, po czym uśmiechnął się i znów zaczął mówić spokojnie bez emocji - więc teraz zjem CI śniadanie i będę cię dręczył swoją osoba do końca życia, aż zsiwiejesz, przestaniesz być uroczy, będziesz miał zmarszczki i umrzesz. – szepnął na jednym wdechu Zayn, kończąc bułkę. Dopiero po chwili doszło do niego co powiedział, ale na jego szczęście Irlandczyk chyba nie wyłapał tego jednego słowa. Niall potrząsnął głową i się uśmiechnął z irytacją. Pomysły Zayna były dość głupie, a nawet śmieszne.
- A wiec o piwo chodzi! – roześmiał się Hroan, nie mogąc uwierzyć, że Malik może tak bardzo doczepić się jednej, małej i zupełnie nic nie znaczącej rzeczy jak kufel piwa. – Naprawdę chcesz tracić czas? – spojrzał na niego ze zmarszczonymi brwiami. – I zamiast wyrywać kolejne puste laleczki, które poleca na twój wygląd, wolisz uganiać się za mną? – zrobił minę, jakby to było wszystko o czym marzył. – Nie zawsze będziesz seksownym i buntowniczym Bad boy’em, który… - Zayn popatrzył na niego i chytrze się uśmiechnął.
- Uważasz, że jestem seksowny? – szepnął, udając romantycznego, na co Niall wypluł na niego przeżuwaną przez siebie kiełbaskę, pomieszaną z jajecznicą, rumieniąc się wściekle. Zayn chciał mu wytknąć, że widać jego rumieńce, ale jedyne na co było go teraz stać to myśl o tym, że ma resztki jedzenia na swojej czystej, ładnie pachnącej koszulce. Popatrzył się na Nialla, który wybuchnął śmiechem, chcąc szybko zmienić temat. Zayn słysząc ten charakterystyczny śmiech Nialla, nie mógł się nie uśmiechnąć. Sam się sobie dziwił dlaczego był taki wyrozumiały dla Nialla. Musiał to zmienić.
***
- Chcesz powiedzieć, że Niall opluł cię jedzeniem, a Ty tak po prostu
pozwoliłeś mu żyć?! Krzyknął Lou na poniedziałkowej przerwie. W jego oczach
można było zobaczyć zdziwienie. – Jak to możliwe? Co się z tobą dzieje Zayn!
Jak kiedyś Liam oblał twoje ramie piwem chciałeś go wyrzucić przez balkon -
powiedział Lou z rozbawieniem, przystając na chwilę i mrugając szybko aby
przypomnieć sobie ową sytuacje.
- Lou to był wypadek, przecież specjalnie tego nie zrobił. - powiedział od
niechcenia Zayn, ciągnąc Louisa za rękaw.
- Wypadek? Twój wygląd nie zna takiego czegoś jak wypadki, mój drogi przyjacielu - wycedził Tommo siląc się na sarkazm.- A to był Liam. LIAM. Twój przyjaciel i wierny towarzysz - kontynuował Louis specjalnie gestykulując rękami.
- Tomlinson, jak za chwile nie zamkniesz tej niewyparzonej mordy to spuszczę cię w kiblu wraz z twoimi bezsensownymi argumentami - rzucił z uśmiechem Zayn. Czasami zastanawiał się dlaczego koleguje się z kimś tak upierdliwym jak Louis. Raz namawiał go by dał Niallowi spokój, a raz naśmiewał się z niego, gdy ten faktycznie poszedł za jego radami. Louis zdecydowanie był dziwny. Jednak nawet zrzędzenie przyjaciela, nie mogło zepsuć mu dobrego humoru jaki się go dzisiaj trzymał. Dlaczego? Nie miał pojęcia. Po prostu tak było i nie chciał tego kwestionować. No bo hej, kto by nie chciałby być szczęśliwy?
- Wiesz co myślę? - zagadnął Louis, przypatrując się Mulatowi.
- A zapytaj wcześniej czy mnie to obchodzi - szepnął Malik, nie patrząc nawet na przyjaciela, tylko rozglądając się po stołówce.
- Że Ty i Niall macie się ku sobie - powiedział spokojnie Tommo, ignorując uwagę Zayna, który popatrzył się na niego z politowaniem.
- Masz coś jeszcze głupiego do powiedzenia? Bo gadasz od rzeczy, głupciaty jesteś i tyle! -powiedział Malik, czując gorące ukłucie w żołądku. Czemu? Czemu musiał zacząć się czerwienić. I co z tego, że bym mulatem jak i tak było widać jego rumieńce. Louis uśmiechnął się delikatnie i nabrał powietrza, by coś powiedzieć, ale Zayn nachylił się do niego z wymierzonym palcem w jego stronę.
- Ani słowa Tomlinson, albo wyprowadzisz mnie z równowagi, a tego ani ja, ani ty tego nie chcemy.- wycedził zdenerwowany. Lou podniósł ręce w poddańczym geście, ale i tak się uśmiechnął, kiedy wkurzony Mulat wstał energicznie od stolika. Doskonale wiedział, że Malik prawdopodobnie nic by mu nie zrobił, bo byli przyjaciółmi. Dodatkowo wiedział, że Louis nie należał do osób które potrafią się bić, więc zrobienie mu krzywdy, dla Zayna byłoby dziecinnie proste.
- I nie śmiej się, bo CI te żółte zęby wybije, jak Boga kocham - krzyknął za siebie Malik, odchodząc od przyjaciela. I tak doskonale wiedział, że Lou go słyszał.
- Wypadek? Twój wygląd nie zna takiego czegoś jak wypadki, mój drogi przyjacielu - wycedził Tommo siląc się na sarkazm.- A to był Liam. LIAM. Twój przyjaciel i wierny towarzysz - kontynuował Louis specjalnie gestykulując rękami.
- Tomlinson, jak za chwile nie zamkniesz tej niewyparzonej mordy to spuszczę cię w kiblu wraz z twoimi bezsensownymi argumentami - rzucił z uśmiechem Zayn. Czasami zastanawiał się dlaczego koleguje się z kimś tak upierdliwym jak Louis. Raz namawiał go by dał Niallowi spokój, a raz naśmiewał się z niego, gdy ten faktycznie poszedł za jego radami. Louis zdecydowanie był dziwny. Jednak nawet zrzędzenie przyjaciela, nie mogło zepsuć mu dobrego humoru jaki się go dzisiaj trzymał. Dlaczego? Nie miał pojęcia. Po prostu tak było i nie chciał tego kwestionować. No bo hej, kto by nie chciałby być szczęśliwy?
- Wiesz co myślę? - zagadnął Louis, przypatrując się Mulatowi.
- A zapytaj wcześniej czy mnie to obchodzi - szepnął Malik, nie patrząc nawet na przyjaciela, tylko rozglądając się po stołówce.
- Że Ty i Niall macie się ku sobie - powiedział spokojnie Tommo, ignorując uwagę Zayna, który popatrzył się na niego z politowaniem.
- Masz coś jeszcze głupiego do powiedzenia? Bo gadasz od rzeczy, głupciaty jesteś i tyle! -powiedział Malik, czując gorące ukłucie w żołądku. Czemu? Czemu musiał zacząć się czerwienić. I co z tego, że bym mulatem jak i tak było widać jego rumieńce. Louis uśmiechnął się delikatnie i nabrał powietrza, by coś powiedzieć, ale Zayn nachylił się do niego z wymierzonym palcem w jego stronę.
- Ani słowa Tomlinson, albo wyprowadzisz mnie z równowagi, a tego ani ja, ani ty tego nie chcemy.- wycedził zdenerwowany. Lou podniósł ręce w poddańczym geście, ale i tak się uśmiechnął, kiedy wkurzony Mulat wstał energicznie od stolika. Doskonale wiedział, że Malik prawdopodobnie nic by mu nie zrobił, bo byli przyjaciółmi. Dodatkowo wiedział, że Louis nie należał do osób które potrafią się bić, więc zrobienie mu krzywdy, dla Zayna byłoby dziecinnie proste.
- I nie śmiej się, bo CI te żółte zęby wybije, jak Boga kocham - krzyknął za siebie Malik, odchodząc od przyjaciela. I tak doskonale wiedział, że Lou go słyszał.
***
- Horan jak tam twój pedalski przyjaciel?-
zaśmiał się Chris, stając Niallowi na drodze. Irlandczyk popatrzył niego z
politowaniem i siląc się na uśmiech powiedział grzecznie.
- Nie mam ochoty się dzisiaj z nikim kłócić, więc kulturalnie proszę, abyś z łaskie swojej zabrał swój rozflaczały zadek mojej drogi. - szepnął blondyn próbując wyminąć chłopaka, który mu to uniemożliwił. Nie mógł pojąć jakim cudem niektórym osobą nie znudziło się ciągłe go zaczepianie. Rozumiał to trzy lata temu, gdy razem z Harrym wyszli na wierzch jako biseksualiści, ale teraz? Po tylu latach? Mogli by sobie odpuścić. Tym bardziej, że w swoich przezwiskach byli tak bardzo nudni i oklepani, że Niall mógłby policzyć na palcach jednej ręki jakie zwroty używają pod jego i Harry’ego adresem. Sam nawet nie wiedział co bardziej go wkurzało, samo przezywanie czy brak kreatywności ze strony jego prześladowców. Bo jeżeli myśleli, że wyzywając go od pedałów, sprawią, że Niallowi przestaną się podobać mężczyźni to byli w błędzie. Poza tym Niall miał naprawdę gdzieś to co o nim mówili i wcale, a wcale nie ruszało go to, gdy któryś z inteligentnych ‘kolegów’ krzyknął za nim obciągacz, no bo hej… jasne, że obciągnął kilku chłopakom, przecież w jakiejś części był gejem. Inaczej się jednak sprawy miały, gdy w taki sposób mówi na Harry’ego. Wtedy chłopak był nieco ostrzejszy, ale tym razem, postanowił się opanować. Pozostali przyjaciele z grupy zagwizdali, śmiejąc się z bruneta, który stracił ochoty na żarty. Niall pokręcił głową.
- Czemu zawsze zaczepiasz mnie z obstawą? Taki jestem straszny, że boisz się sam do mnie podejść, hmm? - powiedział spokojnie. Naprawdę miał dobry humor. Chciał po prostu wrócić do domu i zjeść obiad, a potem spokojnie sobie ponicnierobić. Kumple Chrisa ponownie wybuchli śmiechem, na co brunet poczerwieniał ze złość, chwycił Nialla za jego koszulkę i miał mu przyłożyć za to znieważenie, ale poczuł dłoń na ramieniu i głos, którego się nie spodziewał.
- Chris zostaw go. - powiedział spokojnie Zayn. Niall zerknął w stronę Mulata nie spodziewając się takiej uwagi z jego strony. Wydawało mu się, że Malik podejdzie i doradzi Chrisowi kąt z jakiego powinien wycelować cios, a nie coś co powiedział.
- Słucham?! - krzyknął z irytacją Chris. Jego głos przybrał wyższą barwę niż normalnie co rozbawiło Zayna.
- I ja też słucham? – dodał Niall z rozbawieniem w głośnie, nadal trzymany przez Chrisa.
Zayn spojrzał na blondyna, zastanawiając się, czy przypadkiem nie cofnąć swojego zdania, jednak tylko przewrócił oczami.
- Po prostu go zostaw, przecież nic ci nie zrobił.- wytłumaczył powoli Zayn.
- CO?! Zayn spadaj, to moja sprawa co zrobię z Horanem…
- Ja nie wnikam co ty z nim będziesz robił, po prostu puść go - zaśmiał się Zayn na co ich koledzy wybuchli niepohamowanym śmiechem. Niall podparł ręce na biodrach, patrząc ze zdezorientowaniem na Zayna.
- Zayn posłuchaj, lepiej będzie jak już sobie pójdziesz dobra? To jest sprawa między mną, a Horanem. Tyle w tej sprawie - rzekł Chris. Nie chciał się kłócić z Zaynem, bo to był jego kumpel, ani tym bardziej mu się sprzeciwiać. Bądź co bądź Zayn miał poważanie i szacunek w szkole.
- Nie będę tego trzeci raz powtarzał - szepnął Zayn bardziej do siebie niż do Chrisa, którego odepchnął ciągnąc Nialla w swoją stronę. Po wszystkim zgromił tylko przyjaciela wzrokiem i razem z Niallem ruszył w stronę przeciwną. Niall idąc przez pewną chwile, wpatrywał się w profil Malika, ale dopiero po kilku sekundach zapytał:
- Dlaczego to zrobiłeś? - Zayn przystanął, patrząc na niższego o kilka centymetrów Nialla nie wiedząc co powiedzieć. Sam właściwie nie wiedział, czemu to zrobił, więc jak miał to jemu wytłumaczyć. Postanowił więc, przybrać swoją maskę złego chłopaka i rzucił starając się być niemiły:
- Może powiesz chociaż dzięki?
- Dziękuje - szepnął Niall, całkowicie zapominając, że mógłby powiedzieć coś lepszego lub odgryźć się. Bądź co bądź, nikt nie lubi być bity, a dzięki Zaynowi, Niella ominęła jedna z bójek, którą z pewnością by przegrał. Co nie zmieniło faktu, że przez zachowanie Malika miał w głowie mętlik A wszytko pomieszało się jeszcze bardziej kiedy chłopak po prostu odwrócił się na pięcie i odszedł od niego. Czemu nie odpowiedział na jego pytanie? I co się z nim działo? Niall sam potrząsnął głową, patrząc jak Malik się oddala. Drugi raz stwierdził, że pośladki Zayna są dosyć….fajne. ‘STOP HORAN’ Niall przetarł oczy z przerażenia. To co się z nim działo, i to co się Zaynowi działo, na pewno nie było dobre. Przynajmniej tak mu się wydawało.
- Nie mam ochoty się dzisiaj z nikim kłócić, więc kulturalnie proszę, abyś z łaskie swojej zabrał swój rozflaczały zadek mojej drogi. - szepnął blondyn próbując wyminąć chłopaka, który mu to uniemożliwił. Nie mógł pojąć jakim cudem niektórym osobą nie znudziło się ciągłe go zaczepianie. Rozumiał to trzy lata temu, gdy razem z Harrym wyszli na wierzch jako biseksualiści, ale teraz? Po tylu latach? Mogli by sobie odpuścić. Tym bardziej, że w swoich przezwiskach byli tak bardzo nudni i oklepani, że Niall mógłby policzyć na palcach jednej ręki jakie zwroty używają pod jego i Harry’ego adresem. Sam nawet nie wiedział co bardziej go wkurzało, samo przezywanie czy brak kreatywności ze strony jego prześladowców. Bo jeżeli myśleli, że wyzywając go od pedałów, sprawią, że Niallowi przestaną się podobać mężczyźni to byli w błędzie. Poza tym Niall miał naprawdę gdzieś to co o nim mówili i wcale, a wcale nie ruszało go to, gdy któryś z inteligentnych ‘kolegów’ krzyknął za nim obciągacz, no bo hej… jasne, że obciągnął kilku chłopakom, przecież w jakiejś części był gejem. Inaczej się jednak sprawy miały, gdy w taki sposób mówi na Harry’ego. Wtedy chłopak był nieco ostrzejszy, ale tym razem, postanowił się opanować. Pozostali przyjaciele z grupy zagwizdali, śmiejąc się z bruneta, który stracił ochoty na żarty. Niall pokręcił głową.
- Czemu zawsze zaczepiasz mnie z obstawą? Taki jestem straszny, że boisz się sam do mnie podejść, hmm? - powiedział spokojnie. Naprawdę miał dobry humor. Chciał po prostu wrócić do domu i zjeść obiad, a potem spokojnie sobie ponicnierobić. Kumple Chrisa ponownie wybuchli śmiechem, na co brunet poczerwieniał ze złość, chwycił Nialla za jego koszulkę i miał mu przyłożyć za to znieważenie, ale poczuł dłoń na ramieniu i głos, którego się nie spodziewał.
- Chris zostaw go. - powiedział spokojnie Zayn. Niall zerknął w stronę Mulata nie spodziewając się takiej uwagi z jego strony. Wydawało mu się, że Malik podejdzie i doradzi Chrisowi kąt z jakiego powinien wycelować cios, a nie coś co powiedział.
- Słucham?! - krzyknął z irytacją Chris. Jego głos przybrał wyższą barwę niż normalnie co rozbawiło Zayna.
- I ja też słucham? – dodał Niall z rozbawieniem w głośnie, nadal trzymany przez Chrisa.
Zayn spojrzał na blondyna, zastanawiając się, czy przypadkiem nie cofnąć swojego zdania, jednak tylko przewrócił oczami.
- Po prostu go zostaw, przecież nic ci nie zrobił.- wytłumaczył powoli Zayn.
- CO?! Zayn spadaj, to moja sprawa co zrobię z Horanem…
- Ja nie wnikam co ty z nim będziesz robił, po prostu puść go - zaśmiał się Zayn na co ich koledzy wybuchli niepohamowanym śmiechem. Niall podparł ręce na biodrach, patrząc ze zdezorientowaniem na Zayna.
- Zayn posłuchaj, lepiej będzie jak już sobie pójdziesz dobra? To jest sprawa między mną, a Horanem. Tyle w tej sprawie - rzekł Chris. Nie chciał się kłócić z Zaynem, bo to był jego kumpel, ani tym bardziej mu się sprzeciwiać. Bądź co bądź Zayn miał poważanie i szacunek w szkole.
- Nie będę tego trzeci raz powtarzał - szepnął Zayn bardziej do siebie niż do Chrisa, którego odepchnął ciągnąc Nialla w swoją stronę. Po wszystkim zgromił tylko przyjaciela wzrokiem i razem z Niallem ruszył w stronę przeciwną. Niall idąc przez pewną chwile, wpatrywał się w profil Malika, ale dopiero po kilku sekundach zapytał:
- Dlaczego to zrobiłeś? - Zayn przystanął, patrząc na niższego o kilka centymetrów Nialla nie wiedząc co powiedzieć. Sam właściwie nie wiedział, czemu to zrobił, więc jak miał to jemu wytłumaczyć. Postanowił więc, przybrać swoją maskę złego chłopaka i rzucił starając się być niemiły:
- Może powiesz chociaż dzięki?
- Dziękuje - szepnął Niall, całkowicie zapominając, że mógłby powiedzieć coś lepszego lub odgryźć się. Bądź co bądź, nikt nie lubi być bity, a dzięki Zaynowi, Niella ominęła jedna z bójek, którą z pewnością by przegrał. Co nie zmieniło faktu, że przez zachowanie Malika miał w głowie mętlik A wszytko pomieszało się jeszcze bardziej kiedy chłopak po prostu odwrócił się na pięcie i odszedł od niego. Czemu nie odpowiedział na jego pytanie? I co się z nim działo? Niall sam potrząsnął głową, patrząc jak Malik się oddala. Drugi raz stwierdził, że pośladki Zayna są dosyć….fajne. ‘STOP HORAN’ Niall przetarł oczy z przerażenia. To co się z nim działo, i to co się Zaynowi działo, na pewno nie było dobre. Przynajmniej tak mu się wydawało.
oh kill me! Nawet nie wiesz, jak uwielbiam Zialla ;d Rozdział idealny. Trochę czekać trzeba było ale się opłaciło. Dziękuję ;)
OdpowiedzUsuńPo prostu świetny:)
OdpowiedzUsuńWspanialy, czekam z niecierpliwiscia na kolejny !
OdpowiedzUsuńC-u-d-o-w-n-y-! Serio, myślałam, że bardziej Zialla pokochać nie mogę.. A jednak... Zayn jest taki kochany :3 a Niall taki zagubiony (?) i to wszystko tworzy taką słodką całość, że przed moimi oczami stoi obraz ich na jakimś wesołym różowym jednorożcu, uciekając w stronę zachodzącej (?) tęczy. XD czekam z niecierpliwością na kolejny, bo Larrego może lubię mniej, ale wciąż, pozdrawiam i życzę weny jak i czasu dla siebie :) xoxo /K
OdpowiedzUsuńZakochany Zayn jest uroczy, choć nie dopuszcza do siebie takiej myśli, że Niall ma specjalne miejsce w jego sercu, awww :) x
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :) Już nie mogę sie doczekać kolejnego :)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, ale ta ilość błędów poraża. Co się stało? Zazwyczaj wygląda to o wiele lepiej. Miałam wrażenie jakbym czytała brudnopis.
OdpowiedzUsuńKat
Taki oto jest skutek sprawdzania na szybko i przy zacinającym się komputerze. No nic. Sprawdziłam jeszcze raz i mam nadzieję, że jest lepiej. Jeżeli nie to albo jestem ślepa albo głupia, a wzrok mam dobry, więc...
UsuńDzięki za zwrócenie uwagi :)
Ps: Chodziło ci o błędy ortograficzne, interpunkcyjne czy ogólna składnia?
Ludzie to istoty, które robią błędy mózgowcu, a takowych w tym rozdziale nie było wcale dużo...mam nadzieje, że jesteś na tyle idealna, że ich nie robisz...
UsuńKocham , kocham,kocham ! I nie moge sie doczekac larry'ego (tak nie umiem odmieniac) - Swietna robota . :)
OdpowiedzUsuń