Na początku chciałam was wszystkie bardzo przeprosić za taką długą przerwę. Nie wiem co się stało, ale moja wena najzwyczajniej w świecie mnie opuściła. Naprawdę starałam się coś napisać, ale nie potrafiłam.
Jednak kilka dni temu naszła mnie ochota na napisanie one shota. Dlatego szybko zabrałam się za pisanie go. Dlatego zamiast rozdziału publikuję shota.
Mam nadzieję, że nie jesteście jakoś bardzo za to złe i mi wybaczycie. :)
Inspiracją to tego dwu częściowego ( tak, będzie miał dwie części, bo jak zwykle się rozpisałam i wyszedłby za długi) była rozmowa z pewną dziewczyną. :D
Nie będę przedłużać zapraszam do czytania, mam nadzieję, że nie zanudzi was totalnie. :)
Harry wygiął kręgosłup w łuk, a jego głośny jęk sygnalizował nadejście spełnienia. Po chwili ciepły płyn wytrysnął z członka szatyna wprost na klatę piersiową jego i jego partnera. To jeszcze bardziej podnieciło Louisa i nie minęła nawet minuta, a Tomlinson doszedł wewnątrz swojego przyjaciela, sapiąc jego imię. Wyczerpany opadł na ciało młodszego kolegi, pozbywając się przy okazji zużytej prezerwatywy, wyrzucając ją do reklamówki, w której znajdowały się inne śmieci - opakowania po chipsach, puste puszki po pepsi i pudełka po ciastkach - z tego wieczora.
Obaj leżeli na plecach, wpatrując się w milczeniu w sufit. Tylko Harry ukradkiem spoglądał na profil Louisa i myślał o nim. O jego delikatnych dłoniach, które kilka chwil temu sunęły po jego ciele, o jego słodkich i miękkich ustach, które dotykając jego rozgrzanej skóry sprawiały, że wariował, o jego pięknych, błękitnych oczach, z których wręcz wypływało pożądanie, gdy poruszał się w Harry'm, doprowadzając tym samym szatyna na skraj wytrzymałości. Przypominał sobie jego głośne jęki i palce, które mocno zaciskały się na jego biodrach, gdy szczytował. Jego cichy śmiech i pomruki, gdy Harry delikatnie lizał lub nadgryzał miejsce tuż za uchem chłopaka. Oczami wyobraźni również widział momenty, w których leżeli na łóżku, a głowa Tomlinsona spoczywała na jego klatce piersiowej, tak że mógł co jakiś czas składać na miękkich włosach swojego ukochanego szybkiego całusa. A wszystko to sprawiało, że kochał go jeszcze bardziej.
Louis też myślał o Harry'm, jednak w nieco inny sposób. Zadręczał się, że mimo iż zarzekał się przed sobą, że wczorajsza noc będzie ostatnią, znowu mu się poddał. Uległ temu spojrzeniu i niezwykle seksownemu ciału, które aż prosiło o to by je dotknąć. Uległ Harry'emu, bo w jakiś pokręcony i tylko sobie znany sposób go kochał. I choć bronił się przed tym nogami i rękami, nocą stawał się bezsilny, wobec tego uczucia.
Gdy już oddechy chłopców się unormowały, a brak bliskości drugiego ciała zaczął doskwierać młodszemu chłopakowi, Harry przysunął się do swojego przyjaciela, obejmując go ramieniem w tali i ostrożnie położył głowę na jego klatce piersiowej. Chłopak o karmelowych włosach wyrwany ze swoich rozmyślań spiął się na ten dotyk, co nie uszło uwadze Styles'a, który uniósł głowę z pytającym wyrazem twarzy.
- Hazz, chyba powinieneś pójść do swojego pokoju. - powiedział cicho Louis, nie chcą niszczyć atmosfery, która w okół nich panowała.
- Dlaczego? - zapytał młodszy chłopak, widocznie niezadowolony. - Przecież jeszcze wcześnie. - nachylił się przez Louisa w stronę szafki nocnej, żeby zobaczyć która godzina. - Dopiero druga w nocy. - powiedział, na nowo układając się przy chłopaku, wdychając jego zapach.
Nigdy nie rozumiał, dlaczego Tomlinson go tak traktuje. Dlaczego nigdy nie pozwala mu przy sobie zasnąć, by następnego dnia obudzić się jego ramionach. Ale nie podważał tych decyzji, zadowolony z chociaż kilku godzin bliskości, w której są tylko oni. Harry i Louis, a nie Harry Styles i Louis Tomlinson.
- Tak, ale jestem zmęczony. - ciche słowa opuściły usta starszego chłopaka. Wiedział, że dla Harry'ego, nie będzie to żadnym argumentem i pewnie zaraz zacznie bezsensowną sprzeczkę, po czym i tak wyjdzie z jego pokoju, zostawiając go z zepsutym humorem na dzisiejszy dzień, dlatego ucałował delikatnie czoło chłopaka, co miało go utwierdzić w tym, że on również czuje się dobrze w jego towarzystwie, ale tak trzeba. - Chce mi się już spać, a jutro czeka nas męczący dzień. - westchnął, odgarniając z czoła młodszego chłopaka włosy. Harry nie podnosząc głowy z jego klatki piersiowej, spojrzał na niego uśmiechając się delikatnie, pokazując chłopakowi, że rozumie. Jednak z jego oczach można było dojrzeć smutek. Naprawdę chciał zostać z Louisem, poprzytulać się jeszcze do niego, a na końcu zasnąć w silnych ramionach ukochanego, by zostać jutro rano obudzonym delikatnym pocałunkiem w usta.
- Naprawdę jestem zmęczony i ty też powinieneś odpocząć. - Louis odezwał się cicho, a widząc smutek na twarz młodszego chłopaka coś w jego sercu się zacisnęło. Nie chciał być powodem przygnębienia chłopaka, ale nie mógł nic poradzić na rosnące z każdą chwilą, gdy było przy Harry'm wyrzuty sumienia. Przecież miał dziewczynę która go kochała, a on kochał ją równie mocno. A mimo to co noc kończył, uprawiając seks z Harry'm. To go męczyło. Mimo że, podczas pieszczenia wzajemnie swoich ciał i stosunku czuł się jak w niebie to, gdy jego hormony przestały działać, a on odzyskiwał trzeźwe myślenie, pluł sobie w brodę, że do tego dopuścił, że znowu był taki słaby.
Czuł się źle w stosunku do Eleanor. Dziewczyna kochała go całą sobą, była cierpliwa i wiernie czekała na niego, gdy ten spełniał swoje marzenia, podróżując pod świecie, śpiewając razem z czwórką swoich najlepszych przyjaciół przed milionami ludzi. A on co? On co noc pieprzył właśnie jednego z nich.
W stosunku do Harry'ego też czuł wyrzuty sumienia, bo doskonale wiedział co czuje do niego młodszy chłopak, a on nie potrafił tego w pełni odwzajemnić. Przecież jakiś czas temu powiedział mu prosto w oczy, że go kocha. Louis jednak nie mógł odpowiedzieć tego samego, więc żeby nie nastała między nimi krępująca cisza po prostu go pocałował, dając mu tym samym nadzieję, że on również darzy go tym silnym uczuciem.
- Masz rację. - powiedział zawiedzionym głosem i usiadł, by naciągnąć na siebie bokserki, które pochwycił z ziemi.
- Wytrzyj się Hazz. - Louis opierając się na łokciu wystawił w jego stronę paczkę z mokrymi chusteczkami. Nie mógł przecież pozwolić, by Harry opuścił jego pokój z zaschniętą spermą na brzuch. Mógłby go zobaczyć, któryś z chłopaków, a więcej trosk najstarszemu z zespoły nie było potrzebnych. Nie wiedzieli - tak bynajmniej wydawało się Louisowi - o jego relacji z Harry'm i to mu pasowało.
- Aaa tak. - skręcił lekko tułów, by wciąż chusteczkę i zetrzeć z siebie jakiekolwiek ślady tego co miało miejsce kilkanaście minut temu. Może i był głupi, ale nie chciał tego robić. Chciał móc jutro rano obudzić się brudnym co znaczyłoby, że noc z Lou nie była snem. Że naprawdę się z niem kochał. Jednak Tomlinson był przezorny.
Gdy szatyn oczyścił już swój brzuch, podniósł się z łóżka i w samych bokserkach ruszył w stronę drzwi, po drodze zbierając porozrzucane przez nich jego ciuchy. Zatrzymał się z dłonią na klamce i ostatni raz obrócił się z stronę starszego chłopaka, by móc rozpamiętywać ten widok do następnego wieczora.
- Dobranoc Lou. - powiedział z lekkim uśmiech - który nie obejmował jego oczu - i pełnym uczucia głosem.
- Dobranoc Hazz. - odpowiedział, jednak widząc smutne oczy Harry'ego podniósł się z łóżka i nie zwracając uwagi na swoją nagość podszedł do niego. Nie mógł znieść takiego widoku. Chłopak stał smutny przy drzwiach, z jedną dłonią na klamce, drugą przygniatając do swojego ciała ubrania, a cała jego postawa błagała o to, by przyjaciel zmienił zdanie i pozwolił mu zostać.
Cząstka jego chciała to zrobić, jednak większa część jego umysłu krzyczała, by tego nie robił. Bał się, że jeżeli Harry zostanie u niego na całą noc to ich nieformalnych związek nabierze poważniejszego znaczenia. Nie chciał też dawać jeszcze większych nadziej przyjacielowi. Dlatego jedyne co zrobił to podszedł do niego i stając na palcach, delikatnie musnął jego usta. Wystarczył ten jeden mały gest, by oczy chłopca o czekoladowych lokach rozświetliły się czystą radością.
- Śpij dobrze Hazz. - szatyn uśmiechnął się jeszcze raz, tym razem otrzymując lekki skinienie głowy i szeroki uśmiech w zamian.
W tym samym czasie co Harry z Louisem okazywali sobie uczucia - których Harry był pełen, a Lou nie chciał się do nich przyznać - dwa pokoje dalej to samo miało miejsce względem Nialla i Zayna. Pozornie ich relacje były takie same, ale w rzeczywistości, gdyby przyjrzeć się bliżej tym dwóch 'związkom' można było dostrzec różnicę. Mimo, że Zayn również oddawał się przyjacielowi, również nie mógł oprzeć się wdziękom Nialla - które niezaprzeczalnie chłopak posiadał - i również miał dziewczynę, którą zostawił na czas trasy w Londynie. Niall również kochał swojego przyjaciela i marzył o zaśnięciu w jego ramionach, by następnego ranka obudzić się w tym samym miejscu. Ale Zayn taki nie był, a Niall o tym dobrze wiedział. Jednak zasadniczą różnicą między tymi dwoma przypadkami było to, że Zayn nigdy nie dał Niallowi nadziei, że między nimi będzie coś więcej niż seks, a Niall nigdy nie wyznał Malikowi jak beznadziejnie jest w nim zakochany. I to właśnie dlatego za każdym razem gdy mulat po skończonym stosunku, całował go delikatnie z cichym "dzięki" na ustach i obracał się na drugi bok by zasnąć, jego serce pękało. Tak bardzo chciał, żeby Zayn odwzajemniał jego uczucia, ale nie można przecież zmusić kogoś do kochania drugiej osoby.
Niall uniósł się na łokciu, by spojrzeć na profil przyjaciela. Jego powieki były zamknięte, a rzęsy rzucały cień na jeszcze lekko zaróżowione policzki. Wargi były uformowane w delikatny uśmiech, po którym można było wywnioskować, że Malik śni o czymś przyjemnym. I ile by Irlandczyk dał, by myślał o nim?
Blondyn wstał z łóżka i naciągając na tyłek luźne dresy oraz porozciąganą koszulkę, udał się w stronę drzwi. Zawsze tak robił. Odkąd zaczął przygodę z Malikiem, zawsze, gdy Zayn już zasnął, Niall wychodził z pokoju, by udać się na hotelowy balkon lub po prostu posiedzieć pod ścianą i odetchnąć.
Zdawał sobie sprawę jak bardzo słaby jest ulegając wciąż Zaynowi, ale to był silniejsze od niego. Kochał tego chłopaka i nie mógł, po prostu nie potrafił odmówić jakiejkolwiek szansie zbliżenia się do niego. Poza tym jeżeli Zayn nie czułby niczego do Niall, to przecież nie uprawiałby z nim seksu. W ten sposób zazwyczaj tłumaczył to sobie Horan. Przecież nawet czysty seks, który jest uprawiany regularnie jest oznaką jakichś uczuć. Może gdy jeszcze chwilę na niego poczeka to Zayn zrozumie, że to go kocha, a nie Perrie i wtedy będą mogli być ze sobą szczęśliwi na tyle na ile pozwoli im zarząd.
I faktycznie, Niall miał rację. Zayn czuł coś do Nialla, ale nie to o czym marzył blondyn. Malik kochał go, ale jak przyjaciel przyjaciela. Ufał mu do tego stopnia, że nie bał się powierzyć Irlandczykowi tej najbardziej intymnej sprawy jaką jest uprawianie seksu. Tylko lub aż tyle, ale to nie miało się zmienić. Był szczęśliwy będąc z Perrie i chociaż dziewczyna nie mogła go zadowolić w ten sposób jaki to robił Niall, Zayn dobrze wiedział, że nie mógłby jest zostawić, by stworzyć związek z Niallem. Nie wyobrażał sobie tego, dlatego odpowiadał mu taki układ jaki jest i miał nadzieję, że Niallowi również. Jednak Horanowi to nie odpowiadało, ale nie będzie się przecież wychylał, bo go kocha i chce być nim chociaż w tej wąskiej strefie życia, jaką są nocne schadzki podczas tras koncertowych.
Usiadł pod ścianą i schował twarz w dłoniach. Nie, nie płakał. Był zbyt dumy na takie coś. Po prostu chciał pomyśleć. Chciał przestudiować w głowie listę wszystkich za i przeciw, dotyczących zerwania kontaktów fizycznych z Malikiem.
ZAYN go nie kocha, on go tylko wykorzystuje.
ZAYN jest w związku, więc Horan jest powodem jego zdrady.
ZAYN jest szczęśliwy z Perrie, a gdy ta dowie się prawdę o ich relacjach znienawidzi go, więc ZAYN będzie nieszczęśliwy, a Niall nie chce być powodem nieszczęścia ZAYNA.
Przez sypianie z ZAYNEM, Niall nigdy nie przestanie go kochać i nigdy nie będzie szczęśliwy, a chce być szczęśliwy.
Nie potrzebował dużo czasu, żeby wysnuć te wnioski, bo powtarzał to codziennie, mając nadzieję, że podejmie inną decyzję. Jednak zaraz potem rozmyślał nad plusami i zawsze dochodził do tego samego.
Kochał ZAYNA, a to przekreślało wszystkie minusy, który zdążył wymyślić.
Odetchnął głęboko i podniósł się z ziemi by wrócić do ich wspólnego pokoju, kiedy usłyszał dźwięk zamykanych drzwi po jego prawej stronie. Zdziwiło go to nieco, bo każdy z chłopaków po dzisiejszym koncercie wyglądał na tak padniętego, że zapewne od razu padli na łóżka niczym kawki.
Spojrzał w tamtą stronę i zobaczył Harry'ego Stał przy drzwiach do pokoju Lou, z którego przed chwilą wyszedł w samych bokserkach z ubraniami w rękach.
Ten widok nie bardzo zdziwił chłopaka, bo każdy z zespołu, domyślał się, że między nimi jest coś więcej niż zwykła przyjaźń. Nikt z nich nawet nie wierzył w słowa Louisa, który w wywiadach mówił, że są po prostu najlepszymi przyjaciółmi i kocha Harry'ego tak jak i resztę chłopaków jak brata, a Larry to zwykłe żarty. Szanowali jednak ich prywatność i nigdy nie zapytali się ich o to wprost, z czego obaj byli im bardzo wdzięczni. Lou nie chciał ich okłamywać mówiąc, że między nim, a Harrym niczego nie ma, tym samym raniąc młodszego chłopaka, a Haary nie chciał słyszeć tych słów z ust Louisa.
- Umm... - westchnął Styles, nie bardzo wiedząc co zrobić. W jego głowie natychmiast pojawiła się myśl, że Lou będzie na niego zły, za to, że został przyłapany.
- Dobranoc Harry. - skinął głową w stronę najmłodszego z ekipy i uśmiechnął się delikatnie. Jednak widać było, że nie był to radosny uśmiech. W jego oczach nie było widać tej iskierki, która zawsze mu towarzyszyła. Hazz znał na tyle Nialla, by wiedzieć, że teraz Irlandczyk powinien go dopaść i wypytywać się co robił u Lou w samych bokserkach, by później dogryzać mu na każdym kroku. On jednak tego nie zrobił i to zaniepokoiło Harry'ego. Coś było nie tak.
Dla dobra swojego i Louisa nie chciał jednak tego w tym momencie roztrząsać.
- Dobranoc Niall. - odpowiedział cicho i wszedł do pokoju obok, który zajmował razem z Liamem.
Tej nocy Harry nie myślał o Louisie, tylko o tym, że Niall już wie, a Niall nie myślał o Zaynie tylko o tym, jak bardzo zazdrości Harry'emu, że jest kochany ze wzajemnością.
~*~
Przez następnych kilka dni w życiu chłopaków niewiele się zmieniło. Ani Niall, ani Harry nie wracali do tego feralnego spotkania na korytarzu i cieszyli się razem z resztą chłopaków z udanego koncertu.
Dzisiejszy występ był dla nich naprawdę męczący. Chłopcy jak co dzień szaleli na scenie, wygłupiali się i odpowiadali na pytania fanek czy wykonywali ich coraz to bardziej pokręcone polecenia. Dlatego gdy tylko wszyscy wrócili do hotelu, nie mieli już siły na żadne wieczorne wyjście chociażby do na dół do baru na jednego czy dwa drinki. Woleli spędzić te kilka godzin w jednym pokoju, siedząc spokojnie przed telewizorem i prowadząc swobodną konwersację.
Harry z Louisem i Liamem leżeli poskręcani na kanapie. Najstarszy chłopak siedział z podkulonymi nogami na samym brzegu narożnika, a o jego bok rozwalony leżał Liam, który trzymał nogi na kolanach Harry'ego, który się opierał głowę na klatce Payne'a. Cóż... Pozycja może nie dla wszystkich była wygodna - szczególnie dla Lou, na którym spoczywały dwa ciężkie cielska, jego przyjaciół - ale im to nie przeszkadzało.
Piętro niżej - bo na ziemi - z głowami opartymi na twardych poduchach i ugiętymi w kolanach nogami, odpoczywali pozostali chłopcy. Między nimi leżała miska z popcornem, a raczej po popcornie, bo Niall z niewielką pomocą mulata już zdążył ją opróżnić.
- Nie wierzę, że ta klientka jest taka ślepa i nie widzi tego, że Thomas się nią bawi. - komentował zawzięcie Zayn. - Przecież nawet niewidomy by zauważył, że nie liczy się dla niego w niej nic poza wyglądem zewnętrznym. - bulwersował się Malik, nie zdając sobie sprawy jak bardzo tymi słowami rani Niall, który w ich relacji był właśnie taką Ruby - bohaterką filmu. Ale nie można było go o to winić, bo Zayn był święcie przekonany, że z ich 'związku', każdy podchodzi do tego tak samo. Wyświadczają sobie przysługi i pozwalają na rozładowanie napięcia seksualnego, które w dwóch młodych chłopakach aż kipi. Niall... cóż, nie zrobił niczego, by wyprowadzić go z tego błędu.
- No wiesz. Thomas jest całkiem przystojny jak na tak podstarzałego dziadka. - zaśmiał się Harry, wychylając się, by zerknąć na mulata. -Więc raczej nikt nie powinien się dziwić, że jest w niego zapatrzona. - próbował jakoś bronić kobietę.
- Poza tym jest dobrym bajerantem. - wtrącił Liam. - Nie mów, że gdybyś był dziewczyną, nie nabrałbyś się na jego gadkę.
- To tylko pokazuje jaka ta dziewczyna jest głupia. - uniósł oczy do góry, by spojrzeć na przyjaciół, ale jedyne co mógł zobaczyć to stopy Liama zwisające nad jego twarzą. - Przecież wiadomo, że skoro do tej pory nie rozstał się ze swoją żoną to nagle go nie oświeci i tego nie zrobi. - wzruszył ramionami. Malik jak zawsze ubolewał nad głupotą bohaterów, ale właśnie dlatego chłopcy lubili oglądać z nim filmy. Można było dzięki pesymistycznemu podejściu chłopaka do fabuły, nawiązać ciekawą rozmowę i nieco się posprzeczać.
- Po co ma coś zmieniać, skoro jest mu dobrze tak jak jest? Ma jedną, z którą może się pokazać i jedną z którą może się pieprzyć po kątach. - uśmiechnął się pod nosem.
Harry w tym czasie patrzył ukradkiem na Louisa, który nie zauważał lub specjalnie ignorował jego spojrzenie, wpatrując się zawzięcie w ekran.
Hazz szybko słowa Zayna odebrał do siebie i zastanawiał się czy Lou zostawi kiedyś dla niego Eleanor, czy raczej będzie chciał utrzymać ich związek w tajemnicy. Nie chciał być jego brudnym sekretem do końca życia. Marzył, że kiedyś, gdy całe zamieszanie związane z ich zespołem minie, będą mogli przyznać się do swojego uczucia. Chodzenie za rękę po mieście nie będzie niczym niedozwolonym, a Louis nie będzie się bał pocałować go przy innych ludziach. Młodszy chłopak, jednak nie wiedział, że Louis nie był pewny czy pragnie właśnie tego samego.
- Nie bądź takim pesymistą Malik. - w końcu odezwał się Niall, wyczuwając swoim szóstym zmysłem jak z tym co powiedział mulat może czuć się najmłodszy z nich. Bo mimo że nie rozmawiali o tym, Horan był przekonany, że on i Louis mają sekretny związek. Przecież widać jak patrzą na siebie, jak jeden zachowuje się w stosunku do drugiego, no i można powiedzieć, że przyłapał ich na gorącym uczynku. - Przecież może się w niej zakochać. - obrócił się na bok, podpierając się na boku i głowę wygodnie układając na dłoni.
- Myślę, że już dawno by się w niej zakochał, gdyby byli sobie pisani. - zaśmiał się, spoglądając na blondyna i poklepał go w przyjaznym geście po policzku.
Reszty rozmowy Zayna, Nialla i Liama Harry już nie słuchał. Wpatrywał się z Louisa, czekając tylko aż ten odwróci wzrok, by uśmiechnąć się do niego i dać mu znak, że nie ma już ochoty siedzieć z chłopakami i by w końcu wyszli do swojego pokoju - który tym razem zajmowali wspólnie. Tomlinson jednak wydawał się nie zwracać na jego natarczywe spojrzenie uwagi co było totalnym kłamstwem, bo w rzeczywistości walczył ze sobą, by nie spojrzeć na młodszego przyjaciela.
Słowa Malika również jemu dały do myślenia. Wiedział, że mulat ma dużo racji w tym co mówił i to chyba bolało go najbardziej. Nie mógł wybrać pomiędzy dwoma osobami, które kochał, a wiedział, że w końcu będzie musiał podjąć jakąś decyzję.
- Ummmm.. Ja idę już spać. - postanowił wziąć sprawy w swoje ręce chłopak o czekoladowych lokach. - Tak więc dobranoc panowie. - powiedział i zszedł z kanapy, po drodze depcząc po przyjaciołach, którzy okupowali podłogę co spotkało się z ich jękami oburzenia i głośnym śmiechem ze strony Liama.
Przechodząc obok Louisa, delikatnie przejechał koniuszkami palców po dłoni chłopaka, która luźno leżała na oparciu kanapy. Ten zaskoczony tak nagłym dotykiem Hazzy podniósł na niego wzrok i dostrzegł łobuzerski uśmiech formujący się na twarzy chłopaka, który ostentacyjnie oblizał usta i zniknął za drzwiami.
Wystarczył ten jeden gest ze strony młodszego przyjaciela, a Louisowi już zaschło w gardle, a to zdecydowanie mu nie odpowiadało. Zauważył bowiem, że za bardzo uzależnia się od Harry'ego, a jego myśli wariują. Dlatego resztkę silnej woli, jaka mu została po koncercie, na którym Harry był jak zawsze zabawny, radosny, wesoły i szalał, podbiegając do Louisa, by przytulić go z zaskoczenia - co zawsze na następny dzień wywoływało falę radości u fanek, które uważały, że są razem. Co swoją drogę również nie podobało się Louisowi i mieszało w jego głowie. - lub szepnąć coś na ucho, a to wcale nie pomagało mu utrzymywać swojego stuprocentowego heteroseksualnego wizerunku, wykorzystał na oparciu się pokusie i nie pójść do pokoju.
Siedział, sztywno na kanapie od czasu do czasu wtrącając się w rozmowę przyjaciół. Nawet po skończonym filmie nie bardzo chciał opuścić pokój Liama, Niall i Zayn. Zaczynał coraz to nowsze tematy do rozmów. Bał się tego co może czekać go po powrocie do siebie.
W tym czasie Harry z uśmiechem na ustach, wkroczył do pomieszczenie, w którym mięli spędzić ostatnią noc. Był pewien, że Louis zaraz przyjdzie i te kilka godzin będą mogli spędzić razem, przytulając i miziając się na łóżku.
Coż... w nocy Harry przestawał był energicznym, zabawnym i nieco bezczelnym łobuzem, którym był na co dzień. Zmieniał się w spokojnego i zdecydowanie bardziej romantycznego i uczuciowego chłopaka, a to wszystko właśnie za sprawą Tomlinsona. Nie znaczyło to jednak, że nie pyskował i nie żartował gdy był sam na sam z Lou. Bo było to czymś bez czego nie mógł się obejść, ale zdecydowanie Louis go uspokajał i wzbudzał w nim wszystkie cechy, które za dnia chłopak ukrywał.
Położył się na łóżku oczekując na swojego chłopaka - jak czasami zdarzało mu się określać Louisa, ale tylko w myślach - jednak, gdy po godzinie bezczynnego leżenia, gdzie w między czasie zdążył już wziąć prysznic, Louis nadal nie przyszedł, ze żalem zasnął. Bo dlaczego Lou nie chciał spędzić z nim czasu, skoro mogli przytulać się dzisiaj całą noc?
Louis wręcz wyrzucony przez śpiącego Liama z ich pokoju, po cichu udał się do siebie. Ostrożnie otworzył drzwi, mając nadzieję, że Hazz już śpi i nie będzie musiał mu tłumaczyć, patrząc w te smutne zielone oczęta, dlaczego do niego nie przyszedł. Odetchnął z ulgą, gdy zobaczył loki rozrzucone po poduszce i uprzednio wyciągając czystą bieliznę na palcach poszedł do łazienki wziąć prysznic.
Po skończonej toalecie położył się na łóżku, na którym powinien spać Harry, ale z logicznych powodów tego nie robił i odpłynął do krainy Morfeusza, obiecując sobie, że jutro zdecyduje co zrobić z jego podwójnym życiem.
Hazz szybko słowa Zayna odebrał do siebie i zastanawiał się czy Lou zostawi kiedyś dla niego Eleanor, czy raczej będzie chciał utrzymać ich związek w tajemnicy. Nie chciał być jego brudnym sekretem do końca życia. Marzył, że kiedyś, gdy całe zamieszanie związane z ich zespołem minie, będą mogli przyznać się do swojego uczucia. Chodzenie za rękę po mieście nie będzie niczym niedozwolonym, a Louis nie będzie się bał pocałować go przy innych ludziach. Młodszy chłopak, jednak nie wiedział, że Louis nie był pewny czy pragnie właśnie tego samego.
- Nie bądź takim pesymistą Malik. - w końcu odezwał się Niall, wyczuwając swoim szóstym zmysłem jak z tym co powiedział mulat może czuć się najmłodszy z nich. Bo mimo że nie rozmawiali o tym, Horan był przekonany, że on i Louis mają sekretny związek. Przecież widać jak patrzą na siebie, jak jeden zachowuje się w stosunku do drugiego, no i można powiedzieć, że przyłapał ich na gorącym uczynku. - Przecież może się w niej zakochać. - obrócił się na bok, podpierając się na boku i głowę wygodnie układając na dłoni.
- Myślę, że już dawno by się w niej zakochał, gdyby byli sobie pisani. - zaśmiał się, spoglądając na blondyna i poklepał go w przyjaznym geście po policzku.
Reszty rozmowy Zayna, Nialla i Liama Harry już nie słuchał. Wpatrywał się z Louisa, czekając tylko aż ten odwróci wzrok, by uśmiechnąć się do niego i dać mu znak, że nie ma już ochoty siedzieć z chłopakami i by w końcu wyszli do swojego pokoju - który tym razem zajmowali wspólnie. Tomlinson jednak wydawał się nie zwracać na jego natarczywe spojrzenie uwagi co było totalnym kłamstwem, bo w rzeczywistości walczył ze sobą, by nie spojrzeć na młodszego przyjaciela.
Słowa Malika również jemu dały do myślenia. Wiedział, że mulat ma dużo racji w tym co mówił i to chyba bolało go najbardziej. Nie mógł wybrać pomiędzy dwoma osobami, które kochał, a wiedział, że w końcu będzie musiał podjąć jakąś decyzję.
- Ummmm.. Ja idę już spać. - postanowił wziąć sprawy w swoje ręce chłopak o czekoladowych lokach. - Tak więc dobranoc panowie. - powiedział i zszedł z kanapy, po drodze depcząc po przyjaciołach, którzy okupowali podłogę co spotkało się z ich jękami oburzenia i głośnym śmiechem ze strony Liama.
Przechodząc obok Louisa, delikatnie przejechał koniuszkami palców po dłoni chłopaka, która luźno leżała na oparciu kanapy. Ten zaskoczony tak nagłym dotykiem Hazzy podniósł na niego wzrok i dostrzegł łobuzerski uśmiech formujący się na twarzy chłopaka, który ostentacyjnie oblizał usta i zniknął za drzwiami.
Wystarczył ten jeden gest ze strony młodszego przyjaciela, a Louisowi już zaschło w gardle, a to zdecydowanie mu nie odpowiadało. Zauważył bowiem, że za bardzo uzależnia się od Harry'ego, a jego myśli wariują. Dlatego resztkę silnej woli, jaka mu została po koncercie, na którym Harry był jak zawsze zabawny, radosny, wesoły i szalał, podbiegając do Louisa, by przytulić go z zaskoczenia - co zawsze na następny dzień wywoływało falę radości u fanek, które uważały, że są razem. Co swoją drogę również nie podobało się Louisowi i mieszało w jego głowie. - lub szepnąć coś na ucho, a to wcale nie pomagało mu utrzymywać swojego stuprocentowego heteroseksualnego wizerunku, wykorzystał na oparciu się pokusie i nie pójść do pokoju.
Siedział, sztywno na kanapie od czasu do czasu wtrącając się w rozmowę przyjaciół. Nawet po skończonym filmie nie bardzo chciał opuścić pokój Liama, Niall i Zayn. Zaczynał coraz to nowsze tematy do rozmów. Bał się tego co może czekać go po powrocie do siebie.
W tym czasie Harry z uśmiechem na ustach, wkroczył do pomieszczenie, w którym mięli spędzić ostatnią noc. Był pewien, że Louis zaraz przyjdzie i te kilka godzin będą mogli spędzić razem, przytulając i miziając się na łóżku.
Coż... w nocy Harry przestawał był energicznym, zabawnym i nieco bezczelnym łobuzem, którym był na co dzień. Zmieniał się w spokojnego i zdecydowanie bardziej romantycznego i uczuciowego chłopaka, a to wszystko właśnie za sprawą Tomlinsona. Nie znaczyło to jednak, że nie pyskował i nie żartował gdy był sam na sam z Lou. Bo było to czymś bez czego nie mógł się obejść, ale zdecydowanie Louis go uspokajał i wzbudzał w nim wszystkie cechy, które za dnia chłopak ukrywał.
Położył się na łóżku oczekując na swojego chłopaka - jak czasami zdarzało mu się określać Louisa, ale tylko w myślach - jednak, gdy po godzinie bezczynnego leżenia, gdzie w między czasie zdążył już wziąć prysznic, Louis nadal nie przyszedł, ze żalem zasnął. Bo dlaczego Lou nie chciał spędzić z nim czasu, skoro mogli przytulać się dzisiaj całą noc?
Louis wręcz wyrzucony przez śpiącego Liama z ich pokoju, po cichu udał się do siebie. Ostrożnie otworzył drzwi, mając nadzieję, że Hazz już śpi i nie będzie musiał mu tłumaczyć, patrząc w te smutne zielone oczęta, dlaczego do niego nie przyszedł. Odetchnął z ulgą, gdy zobaczył loki rozrzucone po poduszce i uprzednio wyciągając czystą bieliznę na palcach poszedł do łazienki wziąć prysznic.
Po skończonej toalecie położył się na łóżku, na którym powinien spać Harry, ale z logicznych powodów tego nie robił i odpłynął do krainy Morfeusza, obiecując sobie, że jutro zdecyduje co zrobić z jego podwójnym życiem.
~*~
Ku nie szczęściu Harry'ego wnioski do jakich doszedł Louis następnego dnia były następujące: Zdecydowanie za bardzo uzależnił się od Harry'ego i jego dotyku, więc podjęcie jakiejkolwiek decyzji dotyczącej tego, czy kocha gdy czy tylko kocha uprawiać z nim seks jest niemożliwe. Dopiero ograniczenie kontaktów z chłopakiem da mu czysty obraz tej sytuacji.
Dlatego też od przeszło tygodnia Louis unikał chłopaka jak się tylko dało - co nie uszło uwadze zarówno zainteresowanego jaki i ich przyjaciół. Na koncertach starał się ignorować spojrzenia młodszego przyjaciela, a w piosenkach, w których nie mieli ściśle wyznaczonych miejsc, szalał z Liamem lub Zaynem, a nie jak to zwykle robił z Harry.
Styles starał się jednak tym nie przejmować i choć cholernie go to bolało, nie pokazywał tego po sobie, bawiąc się z resztą chłopaków. Nie rozumiał też dlaczego Tomlinson tak nagle go odtrącił, bo przecież nie zrobił niczego złego. Nie nalegał, by rozstał się z El, choć nie raz właśnie przez dziewczynę dochodziło między nimi do kłótni. Nie kazał mu też się ujawnić jako biseksualista, co sam od jakiegoś czasu planował, ale zarząd kategorycznie mu tego zabronił. Zachowywał się tak samo jak od roku, podczas którego to ciągnęli, dlatego czuł się nagłym odtrąceniem nieco skołowany.
Był to dzień, w którym mieli koncert w mieście oddalonym o półgodziny drogi od Londynu. Mimo to, zarząd kazał im zamieszkać w hotelu, bo z niego bezpośrednio mieli udać się do kolejnego miasta. Chłopcy przyzwyczajeni już do takich warunków nie robili wielkiego problemu i choć Liam był nieco smutny, że w świetle prawa wyznaczonego przez zarząd nie może spędzić tej nocy z Danielle, zgodził się na to.
- Lou - odezwał się Payne, nie patrząc, jednak na przyjaciela, bo był za bardzo zajęty szukaniem odpowiednich ubrań na spotkanie ze swoją dziewczyną. - Z Zaynem jadę do Londynu. Podwiesić cię też? - zapytał przekładając przez głowę biały t-shirt. W sumie Louis nawet nie myślał o tym, by po południowym koncercie, gdy mieli już czas dla siebie do następnego ranka, wychodzić w ogóle z ich pokoju.
- Umm.. Tak jasne. - uśmiechnął się. - Że też wcześniej nie pomyślałem o tym, żeby was na to namówić. - zaśmiał się, wstając z łóżka, na którym rozwalony czytał książkę.
- To czekam u chłopaków. - powiedział opuszczając pokój.
Tomlinson szybko doskoczył do szafy i przerzucając wszystkie pułki, na których leżały jego ubrania oraz te należące do Liama, wybrał odpowiedni strój. Dawno nie widział się z Eleonor i choć codziennie do niej dzwonił to to nie było to samo, co móc ją zobaczyć czy pocałować.
Gdy tylko Liam przekroczył ich próg, loczek automatycznie odebrał to jak znak, że może iść porozmawiać w końcu z Louisem w cztery oczy. Nie mówiąc nic chłopakom wyszedł na korytarz i ruszył w kierunku pokoju swojego przyjaciela.
Nie tracąc czasu na zbędne pukanie, wszedł do środka, zastając Louisa próbującego w pośpiechu założyć rurki, przy okazji potykając się o własne nogi.
- Hej. - odezwał się Harry, a starszy chłopak szybko uniósł głowę napotykając zielone tęczówki.
- Hej. - odpowiedział, wracając do przerywanej czynności.
- Ummm.. Widzę, że się gdzieś wybierasz, ale może spędzilibyśmy dzisiejszy wieczór we dwoje? Słyszałem, że Liam jedzie do Danielle i jak bardzo chcę wierzyć w to, że nadal jest odpowiedzialnym i grzecznym chłopczykiem to jestem pewien, że nie wróci na noc. - zaśmiał się. - Więc pomyślałem, że moglibyśmy obejrzeć jakiś film czy coś? - usiadł na jednym z łóżek, wpatrujące się w chłopaka.
- Wiesz Hazz. To nie jest najlepszy moment, bo właśnie jadę odwiedzić El. - powiedział nie podnosząc wzroku na chłopaka, choć i tam był prawie pewny, że uśmiech z którym tutaj przyszedł mu nieco zmalał. - Także tego. Wiesz, to nie najlepszy moment na seanse filmowe. Innym razem. - uśmiechnął się do niego, jak gdyby nigdy nic.
- Ta jasne. - westchnął Harry. Naprawdę czuł się nieco zaniedbywany przez Louisa i nie chodziło tu tylko o to, że od ponad tygodnia chłopak cały czas wymyślał jakieś wymówki, by nie spędzić nocy z Harry'm, a jego pocałunki były oschłe, ale o to, że brakowało mu go jako przyjaciela. Tęsknił za zwykłymi przepychankami czy żartami jakie robili sobie nawzajem lub innym chłopakom. Czuł, że coś między nimi uległo zmianie, ale nie wiedział dlaczego.
- Zapytaj Nialla, może on nie ma jeszcze planów na wieczór. - wzruszył ramionami, dumny z tego, że nie zostawił przyjaciela na lodzie, bo przecież podsunął mu innym pomysł.
- Jasne. - skinął, głową obserwując jak Louis krząta się po pokoju.
- Dobra Hazz ja już muszę lecieć, więc jak wyjdziesz to zamknij pokój i kartę weź ze sobą, ok? - spojrzał na niego z dłonią na klamce.
- Lou?
- Co?
- Co się z nami stało? - zapytał, patrząc smutnym wzrokiem na przyjaciela. To było właśnie to czego chciał uniknąć Tomlinson. Tej ciężkiej rozmowy, która była nieunikniona.
Puścił klamkę i całym ciałem obrócił się w stronę Harry'ego. Mógł powiedzieć, że to uczucie, które w nim kiełkowało względem niego wygasło i teraz nie czuje do niego nic poza czystym pociągiem seksualnym, więc raczej nie powinni tego ciągnąć, bo i tak nic z tego nie wyjdzie. Co nie było stuprocentową prawdą, bo Louis nadal był pogubiony w swoich uczuciach. To było dla niego za dużo.
- A co się miało stać? - zapytał z lekkim uśmiech, którym chciał przykryć nerwy. - Wszystko jest w porządku.
- To dlaczego nie zwracasz na mnie uwagi na koncertach, a i po muszę się o nią dopominać?
- Hazz. Wiesz, że to tylko dlatego, żeby nie wzniecać tego całego szumu na temat Larry'ego. To musi ucichnąć dla naszego dobra. - podszedł do chłopaka. Nie chciał go okłamywać, ale gdyby powiedział mu prawdę i wyznał, że nie jest pewny czy to co jest między nimi ma przyszłość, mógłby go stracić, a nie był pewny, czy dałby sobie radę bez niego. Dlatego dalej karmił go kłamstwami i złudnymi nadziejami na to, że może kiedyś będą razem. - A teraz Hazz nie myśl o tym, ok? Jutrzejszy dzień spędzę cały z tobą. - wypowiedział tę obietnicę bez pokrycia z lekkim uśmiechem na twarzy i złączył ich usta w krótkim pocałunku, przez który i tak mógł wyczuć uśmiech przyjaciela.
Harry dopiero jakiś czas po opuszczeniu własnego pokoju przez Louisa, wrócił do siebie. Nie zdziwił go widok rozwalonego na łóżka Nialla, wokół którego porozrzucane były paczki chipsów, a on uważnie oglądał którąś część Harry'ego Pottera.
Nie czekając na pozwolenie ani nie dając czasu Irlandczykowi na pozbieranie przekąsek, Styles rzucił się na materac, upadając z szerokim uśmiechem obok przyjaciela.
- Ej. - jęknął, zaskoczony blondyn, który nawet w minimalnym stopniu nie był na to przygotowany, tak bardzo wciągnęła go fabuła filmu, mimo że oglądał go już dziesiąty raz.
- Czemu nie pojechałeś z chłopakami do Londynu? - zapytał z grubej rury Harry, kręcą się na łóżku w poszukiwaniu dogodnej pozycji.
- Zayn jechał do Perrie, Liam do Dan, a Lou do El. David wyjechał do rodziny, więc robiłbym w domu dokładnie to samo co tutaj. - wzruszył ramionami. - Z tą różnicą, że teraz tłukłbym się w aucie. - uśmiechnął się do przyjaciela, spoglądając na niego kątem oka. Niall tak bardzo jak pragnął spędzić wolny czas z przyjaciółmi - szczególnie z pewnym brunetem - to tak samo bardzo nie chciał przeszkadzać żadnemu z nich w spotkaniach z swoimi wybrankami. - A ty? - zapytał, wrzucając chipsa o smaku cebulowym do buzi.
- Nie mogłem pozwolić, żebyś umarł tutaj z nudów lub z... - Harry zamilkł na moment i unosząc się na jednym łokciu spod swojego tyłka wyciągnął paczkę ciastek. - przejedzenia. - zaśmiał się, machając do przyjaciela opakowaniem. - To się już chyba nie nadaje. - wyszczerzył się do niego, odrzucając pokruszone ciastka na bok.
- A kto powiedział, że to wszystko zamierzałem zjeść?
- Ty tak serio Niall? - Harry spojrzał na niego z pod uniesionych brwi, nie wierząc, że Irlandczyk to powiedział.
- Marudzisz. - prychnął i sięgnął ponownie do paczki po garstkę chipsów.
- Która część? - zakończył temat dotyczący jedzenia młodszy chłopak i również wyciągnął rękę w stronę Nialla, by nabrać trochę chrupek.
- Czara ognia. - odpowiedział i na tym - nie licząc komentarzy, które padały co chwilę z ust chłopców - skończyła się ich rozmowa.
Dopiero po obejrzeniu do końca również i piątej części, zdecydowali, że za dużo tego obijania się i trzeba, gdzieś ruszyć zadki, żeby spalić zjedzone kalorie. Dokładniej rzecz ujmując to Harry tak zdecydował, bo dla Nialla mogliby spędzić cały wieczór na leniwych rozmowach, ale w końcu się poddał i zgodził się na wyjście do baru.
- To idziemy? - zapytał Niall, gdy uprzątnął wszystkie śmieci do kosza.
- Nie przebierasz się?
- A powinienem? - blondyn uniósł jedną brew i krzyżując ręce na piersi wyczekiwał odpowiedzi.
- Jeśli zamierzasz kogoś poderwać to tak. - uśmiechnął się Styles. - Chyba, że interesują cię dresiary to spoko. - zaśmiał się.
- Nie zamierzam nikogo podrywać. - szybko wytłumaczył Irlandczyk.
- To dobrze, bo ja też nie, a nie chciałbym, żebyś po przekroczeniu progu od razu mnie zostawił. - Harry posłał mu szeroki uśmiech.
- Załatwione. - odwzajemnił gest i podszedł do chłopaka, który zarzucił mu rękę na ramię i żywo o czymś opowiadając wyprowadził go na dwór.
Trochę dziwnie się czuli opuszczając budynek tylko we dwójkę, bo zazwyczaj chodzili większą grupą, a i rzadko przebywali tylko w swoim towarzystwie. Częściej można było zobaczyć Harry'ego i Louisa, Liama i Nialla, Nialla i Zayna lub Harry'ego i Zayn, ale Harry'ego i Niall naprawdę ciężko było spotkać wyłącznie w swoim towarzystwie. I nie chodziło o to, że nie przepadali za sobą czy nie mieli wspólnych tematów, tak po prostu wypadało, że gdy był Harry i Niall to obok gdzieś był również któryś z reszty chłopaków
Wieczór spędzili w całkiem fajnej atmosferze. Rozdali kilka autografów i porobili kilka zdjęć - Niall jednak żałował, że wyszedł w dresach, ale Harry szybko uspokoił go, że i tak wygląda bardzo stylowo. - porozmawiali z fankami. Wypili kilka drinków, co sprawiło, że mogli przestać się śmieć. Nie byli jednak pijani tylko lekko podchmieleni co bardzo dobrze na nich wpływało.
Największym plusem było to, że nie mieli dużo czasu na myślenie o swoich przyjaciołach, których darzyli zdecydowanie nie tylko przyjacielską miłością. To jednak nie znaczyło, że kompletnie o nich zapomnieli i mimo, że bawili się wyśmienicie w swoim towarzystwie to wiedzieli, że lepiej bawili by się gdyby obok nich był ten drugi. Gdyby był tu Zayn lub Louis.
Dlatego też od przeszło tygodnia Louis unikał chłopaka jak się tylko dało - co nie uszło uwadze zarówno zainteresowanego jaki i ich przyjaciół. Na koncertach starał się ignorować spojrzenia młodszego przyjaciela, a w piosenkach, w których nie mieli ściśle wyznaczonych miejsc, szalał z Liamem lub Zaynem, a nie jak to zwykle robił z Harry.
Styles starał się jednak tym nie przejmować i choć cholernie go to bolało, nie pokazywał tego po sobie, bawiąc się z resztą chłopaków. Nie rozumiał też dlaczego Tomlinson tak nagle go odtrącił, bo przecież nie zrobił niczego złego. Nie nalegał, by rozstał się z El, choć nie raz właśnie przez dziewczynę dochodziło między nimi do kłótni. Nie kazał mu też się ujawnić jako biseksualista, co sam od jakiegoś czasu planował, ale zarząd kategorycznie mu tego zabronił. Zachowywał się tak samo jak od roku, podczas którego to ciągnęli, dlatego czuł się nagłym odtrąceniem nieco skołowany.
Był to dzień, w którym mieli koncert w mieście oddalonym o półgodziny drogi od Londynu. Mimo to, zarząd kazał im zamieszkać w hotelu, bo z niego bezpośrednio mieli udać się do kolejnego miasta. Chłopcy przyzwyczajeni już do takich warunków nie robili wielkiego problemu i choć Liam był nieco smutny, że w świetle prawa wyznaczonego przez zarząd nie może spędzić tej nocy z Danielle, zgodził się na to.
- Lou - odezwał się Payne, nie patrząc, jednak na przyjaciela, bo był za bardzo zajęty szukaniem odpowiednich ubrań na spotkanie ze swoją dziewczyną. - Z Zaynem jadę do Londynu. Podwiesić cię też? - zapytał przekładając przez głowę biały t-shirt. W sumie Louis nawet nie myślał o tym, by po południowym koncercie, gdy mieli już czas dla siebie do następnego ranka, wychodzić w ogóle z ich pokoju.
- Umm.. Tak jasne. - uśmiechnął się. - Że też wcześniej nie pomyślałem o tym, żeby was na to namówić. - zaśmiał się, wstając z łóżka, na którym rozwalony czytał książkę.
- To czekam u chłopaków. - powiedział opuszczając pokój.
Tomlinson szybko doskoczył do szafy i przerzucając wszystkie pułki, na których leżały jego ubrania oraz te należące do Liama, wybrał odpowiedni strój. Dawno nie widział się z Eleonor i choć codziennie do niej dzwonił to to nie było to samo, co móc ją zobaczyć czy pocałować.
Gdy tylko Liam przekroczył ich próg, loczek automatycznie odebrał to jak znak, że może iść porozmawiać w końcu z Louisem w cztery oczy. Nie mówiąc nic chłopakom wyszedł na korytarz i ruszył w kierunku pokoju swojego przyjaciela.
Nie tracąc czasu na zbędne pukanie, wszedł do środka, zastając Louisa próbującego w pośpiechu założyć rurki, przy okazji potykając się o własne nogi.
- Hej. - odezwał się Harry, a starszy chłopak szybko uniósł głowę napotykając zielone tęczówki.
- Hej. - odpowiedział, wracając do przerywanej czynności.
- Ummm.. Widzę, że się gdzieś wybierasz, ale może spędzilibyśmy dzisiejszy wieczór we dwoje? Słyszałem, że Liam jedzie do Danielle i jak bardzo chcę wierzyć w to, że nadal jest odpowiedzialnym i grzecznym chłopczykiem to jestem pewien, że nie wróci na noc. - zaśmiał się. - Więc pomyślałem, że moglibyśmy obejrzeć jakiś film czy coś? - usiadł na jednym z łóżek, wpatrujące się w chłopaka.
- Wiesz Hazz. To nie jest najlepszy moment, bo właśnie jadę odwiedzić El. - powiedział nie podnosząc wzroku na chłopaka, choć i tam był prawie pewny, że uśmiech z którym tutaj przyszedł mu nieco zmalał. - Także tego. Wiesz, to nie najlepszy moment na seanse filmowe. Innym razem. - uśmiechnął się do niego, jak gdyby nigdy nic.
- Ta jasne. - westchnął Harry. Naprawdę czuł się nieco zaniedbywany przez Louisa i nie chodziło tu tylko o to, że od ponad tygodnia chłopak cały czas wymyślał jakieś wymówki, by nie spędzić nocy z Harry'm, a jego pocałunki były oschłe, ale o to, że brakowało mu go jako przyjaciela. Tęsknił za zwykłymi przepychankami czy żartami jakie robili sobie nawzajem lub innym chłopakom. Czuł, że coś między nimi uległo zmianie, ale nie wiedział dlaczego.
- Zapytaj Nialla, może on nie ma jeszcze planów na wieczór. - wzruszył ramionami, dumny z tego, że nie zostawił przyjaciela na lodzie, bo przecież podsunął mu innym pomysł.
- Jasne. - skinął, głową obserwując jak Louis krząta się po pokoju.
- Dobra Hazz ja już muszę lecieć, więc jak wyjdziesz to zamknij pokój i kartę weź ze sobą, ok? - spojrzał na niego z dłonią na klamce.
- Lou?
- Co?
- Co się z nami stało? - zapytał, patrząc smutnym wzrokiem na przyjaciela. To było właśnie to czego chciał uniknąć Tomlinson. Tej ciężkiej rozmowy, która była nieunikniona.
Puścił klamkę i całym ciałem obrócił się w stronę Harry'ego. Mógł powiedzieć, że to uczucie, które w nim kiełkowało względem niego wygasło i teraz nie czuje do niego nic poza czystym pociągiem seksualnym, więc raczej nie powinni tego ciągnąć, bo i tak nic z tego nie wyjdzie. Co nie było stuprocentową prawdą, bo Louis nadal był pogubiony w swoich uczuciach. To było dla niego za dużo.
- A co się miało stać? - zapytał z lekkim uśmiech, którym chciał przykryć nerwy. - Wszystko jest w porządku.
- To dlaczego nie zwracasz na mnie uwagi na koncertach, a i po muszę się o nią dopominać?
- Hazz. Wiesz, że to tylko dlatego, żeby nie wzniecać tego całego szumu na temat Larry'ego. To musi ucichnąć dla naszego dobra. - podszedł do chłopaka. Nie chciał go okłamywać, ale gdyby powiedział mu prawdę i wyznał, że nie jest pewny czy to co jest między nimi ma przyszłość, mógłby go stracić, a nie był pewny, czy dałby sobie radę bez niego. Dlatego dalej karmił go kłamstwami i złudnymi nadziejami na to, że może kiedyś będą razem. - A teraz Hazz nie myśl o tym, ok? Jutrzejszy dzień spędzę cały z tobą. - wypowiedział tę obietnicę bez pokrycia z lekkim uśmiechem na twarzy i złączył ich usta w krótkim pocałunku, przez który i tak mógł wyczuć uśmiech przyjaciela.
Harry dopiero jakiś czas po opuszczeniu własnego pokoju przez Louisa, wrócił do siebie. Nie zdziwił go widok rozwalonego na łóżka Nialla, wokół którego porozrzucane były paczki chipsów, a on uważnie oglądał którąś część Harry'ego Pottera.
Nie czekając na pozwolenie ani nie dając czasu Irlandczykowi na pozbieranie przekąsek, Styles rzucił się na materac, upadając z szerokim uśmiechem obok przyjaciela.
- Ej. - jęknął, zaskoczony blondyn, który nawet w minimalnym stopniu nie był na to przygotowany, tak bardzo wciągnęła go fabuła filmu, mimo że oglądał go już dziesiąty raz.
- Czemu nie pojechałeś z chłopakami do Londynu? - zapytał z grubej rury Harry, kręcą się na łóżku w poszukiwaniu dogodnej pozycji.
- Zayn jechał do Perrie, Liam do Dan, a Lou do El. David wyjechał do rodziny, więc robiłbym w domu dokładnie to samo co tutaj. - wzruszył ramionami. - Z tą różnicą, że teraz tłukłbym się w aucie. - uśmiechnął się do przyjaciela, spoglądając na niego kątem oka. Niall tak bardzo jak pragnął spędzić wolny czas z przyjaciółmi - szczególnie z pewnym brunetem - to tak samo bardzo nie chciał przeszkadzać żadnemu z nich w spotkaniach z swoimi wybrankami. - A ty? - zapytał, wrzucając chipsa o smaku cebulowym do buzi.
- Nie mogłem pozwolić, żebyś umarł tutaj z nudów lub z... - Harry zamilkł na moment i unosząc się na jednym łokciu spod swojego tyłka wyciągnął paczkę ciastek. - przejedzenia. - zaśmiał się, machając do przyjaciela opakowaniem. - To się już chyba nie nadaje. - wyszczerzył się do niego, odrzucając pokruszone ciastka na bok.
- A kto powiedział, że to wszystko zamierzałem zjeść?
- Ty tak serio Niall? - Harry spojrzał na niego z pod uniesionych brwi, nie wierząc, że Irlandczyk to powiedział.
- Marudzisz. - prychnął i sięgnął ponownie do paczki po garstkę chipsów.
- Która część? - zakończył temat dotyczący jedzenia młodszy chłopak i również wyciągnął rękę w stronę Nialla, by nabrać trochę chrupek.
- Czara ognia. - odpowiedział i na tym - nie licząc komentarzy, które padały co chwilę z ust chłopców - skończyła się ich rozmowa.
Dopiero po obejrzeniu do końca również i piątej części, zdecydowali, że za dużo tego obijania się i trzeba, gdzieś ruszyć zadki, żeby spalić zjedzone kalorie. Dokładniej rzecz ujmując to Harry tak zdecydował, bo dla Nialla mogliby spędzić cały wieczór na leniwych rozmowach, ale w końcu się poddał i zgodził się na wyjście do baru.
- To idziemy? - zapytał Niall, gdy uprzątnął wszystkie śmieci do kosza.
- Nie przebierasz się?
- A powinienem? - blondyn uniósł jedną brew i krzyżując ręce na piersi wyczekiwał odpowiedzi.
- Jeśli zamierzasz kogoś poderwać to tak. - uśmiechnął się Styles. - Chyba, że interesują cię dresiary to spoko. - zaśmiał się.
- Nie zamierzam nikogo podrywać. - szybko wytłumaczył Irlandczyk.
- To dobrze, bo ja też nie, a nie chciałbym, żebyś po przekroczeniu progu od razu mnie zostawił. - Harry posłał mu szeroki uśmiech.
- Załatwione. - odwzajemnił gest i podszedł do chłopaka, który zarzucił mu rękę na ramię i żywo o czymś opowiadając wyprowadził go na dwór.
Trochę dziwnie się czuli opuszczając budynek tylko we dwójkę, bo zazwyczaj chodzili większą grupą, a i rzadko przebywali tylko w swoim towarzystwie. Częściej można było zobaczyć Harry'ego i Louisa, Liama i Nialla, Nialla i Zayna lub Harry'ego i Zayn, ale Harry'ego i Niall naprawdę ciężko było spotkać wyłącznie w swoim towarzystwie. I nie chodziło o to, że nie przepadali za sobą czy nie mieli wspólnych tematów, tak po prostu wypadało, że gdy był Harry i Niall to obok gdzieś był również któryś z reszty chłopaków
Wieczór spędzili w całkiem fajnej atmosferze. Rozdali kilka autografów i porobili kilka zdjęć - Niall jednak żałował, że wyszedł w dresach, ale Harry szybko uspokoił go, że i tak wygląda bardzo stylowo. - porozmawiali z fankami. Wypili kilka drinków, co sprawiło, że mogli przestać się śmieć. Nie byli jednak pijani tylko lekko podchmieleni co bardzo dobrze na nich wpływało.
Największym plusem było to, że nie mieli dużo czasu na myślenie o swoich przyjaciołach, których darzyli zdecydowanie nie tylko przyjacielską miłością. To jednak nie znaczyło, że kompletnie o nich zapomnieli i mimo, że bawili się wyśmienicie w swoim towarzystwie to wiedzieli, że lepiej bawili by się gdyby obok nich był ten drugi. Gdyby był tu Zayn lub Louis.
~*~
Jak Louis obiecał następny dzień - nie liczące tego, że wrócił do hotelu o dziewiątej rano, no i że czterogodzinną drogę do kolejnego miasta, spędzili całą piątką, no i tego, że po zakwaterowaniu się w hotelu przez godzinę rozpakowywał się w pokoju, który dzielił z Niallem, również tego, że dwie godziny przed koncertem w sumie nie zwracał większej uwagi na Harry'ego za bardzo zajęty przygotowaniem występu. Nie licząc oczywiście dwóch godzin koncertu, gdzie starał się trzymać z dala od młodszego przyjaciela oraz jakiegoś czasu po, który mieli na to by się umyć - spędził z Harry'm. I choć szatyn czuł się dotknięty nie dotrzymaniem obietnicy przez starszego chłopaka, z wdzięcznością przyjął czas, który Louis poświęcił mu w nocy. Gdy tylko Naill opuścił pokój powiadamiając Louisa, że idzie z Zaynem i Liamem do baru ten od razu napisał wiadomość do Harry'ego.
Styles nie czekając długo wpadł do pomieszczenia, w którym znajdował się Lou i rzucił się na niego. Co chwilę warcząc w jego usta jak bardzo jest nim zawiedziony i jak bardzo go nienawidzi. Tomlinson, jednak nie tracił czasu na tłumaczenie się, bo doskonale wiedział, że nie ma nic co mogłoby go usprawiedliwić. Zachowywał się względem Harry'ego jak pierwszy lepszy kutas i zwodził go co krok, a młodszy chłopak mimo swojej buntowniczej natury nie umiał mu się oprzeć.
Tak jak każdej nocy Harry opuścił pokój Louisa kilka minut po skończonym stosunku. Z tą różnicą, że tym razem Louis nawet wyglądał na niezadowolonego z tego, ale co się dziwić skoro trzymał się na dystans tak długo, że gdy w końcu ponownie mógł go posiąść, nie potrafił nacieszyć się bliskością i ciepłem jego ciała.
Po tej nocy zdawał się wszystko wrócić do normy. Louis i Harry gdy tylko znaleźli dłuższy kawałek wolnego czasu zaszywali się w pokoju któregoś z nich lub w innym hotelowym pomieszczeniu, by oddać się przyjemności jaka ogarniała ich ciała za każdym razem gdy byli blisko. Czasami ich seks był ostry, pełen namiętności i pożądania. Innym razem delikatny i czuły, odzwierciedlając uczucia jakimi darzyli się chłopcy.
Na koncertach Louis dalej starał się ignorować zaczepki Harry'ego, ale lokatemu nie przeszkadzało to już tak bardzo jak na samym początku, bo wiedział, że po wszystkim i tak będzie mógł się wtulić w bok szatyna. Inną zasługą tego było to, że po nocy spędzonej z Niallem w barze zbliżył się do niego jeszcze bardziej i to właśnie z blondynem wygłupiał się na scenie, podsycając tym samym wiarę w istnienie Narry'ego.
Zayn z Niallem również kontynuowali swój związek, a między nimi nie było żadnych spięć. Kochali się namiętnie, by później po prostu zasnąć obok siebie. Nie bali się tego co powie na to Liam, gdy wróci z nocnej pogawędki z Danielle do pokoju i zastanie ich śpiących obok siebie lub, co powie na to Louis gdy Niall nie wróci na noc do pokoju. Mieli wewnętrzny spokój i wiedzieli, że żaden z ich przyjaciół nawet nie odważy się wysunąć podejrzenia, że sypiają ze sobą, w ich stronę. Przecież byli przyjaciółmi, więc to normalne, że czasami po długiej rozmowie mogli zasnąć koło siebie.
Na występach też nie szczędzili sobie czułości. Lekkie klepnięcie w tyłek, krótki przytulas, szeptanie do uszu - często dosyć niecenzuralnych słów - czy delikatne przejechanie dłonią po plecach to była ich codzienność i naprawdę nie widzieli w tym nic dziwnego. Nie przejmowali się tym, że prawdopodobnie ich gesty przez niektóre osoby mogą być odbierane dwuznacznie. Po prostu to robili, bo byli za bardzo uzależnieni od wzajemnego dotyku.
Tak więc każda z par czuła się dobrze... o ile można dobrze się czuć z nieodwzajemnioną miłością i wiecznym zwodzeniem przez osobę, którą kochasz.
Styles nie czekając długo wpadł do pomieszczenia, w którym znajdował się Lou i rzucił się na niego. Co chwilę warcząc w jego usta jak bardzo jest nim zawiedziony i jak bardzo go nienawidzi. Tomlinson, jednak nie tracił czasu na tłumaczenie się, bo doskonale wiedział, że nie ma nic co mogłoby go usprawiedliwić. Zachowywał się względem Harry'ego jak pierwszy lepszy kutas i zwodził go co krok, a młodszy chłopak mimo swojej buntowniczej natury nie umiał mu się oprzeć.
Tak jak każdej nocy Harry opuścił pokój Louisa kilka minut po skończonym stosunku. Z tą różnicą, że tym razem Louis nawet wyglądał na niezadowolonego z tego, ale co się dziwić skoro trzymał się na dystans tak długo, że gdy w końcu ponownie mógł go posiąść, nie potrafił nacieszyć się bliskością i ciepłem jego ciała.
Po tej nocy zdawał się wszystko wrócić do normy. Louis i Harry gdy tylko znaleźli dłuższy kawałek wolnego czasu zaszywali się w pokoju któregoś z nich lub w innym hotelowym pomieszczeniu, by oddać się przyjemności jaka ogarniała ich ciała za każdym razem gdy byli blisko. Czasami ich seks był ostry, pełen namiętności i pożądania. Innym razem delikatny i czuły, odzwierciedlając uczucia jakimi darzyli się chłopcy.
Na koncertach Louis dalej starał się ignorować zaczepki Harry'ego, ale lokatemu nie przeszkadzało to już tak bardzo jak na samym początku, bo wiedział, że po wszystkim i tak będzie mógł się wtulić w bok szatyna. Inną zasługą tego było to, że po nocy spędzonej z Niallem w barze zbliżył się do niego jeszcze bardziej i to właśnie z blondynem wygłupiał się na scenie, podsycając tym samym wiarę w istnienie Narry'ego.
Zayn z Niallem również kontynuowali swój związek, a między nimi nie było żadnych spięć. Kochali się namiętnie, by później po prostu zasnąć obok siebie. Nie bali się tego co powie na to Liam, gdy wróci z nocnej pogawędki z Danielle do pokoju i zastanie ich śpiących obok siebie lub, co powie na to Louis gdy Niall nie wróci na noc do pokoju. Mieli wewnętrzny spokój i wiedzieli, że żaden z ich przyjaciół nawet nie odważy się wysunąć podejrzenia, że sypiają ze sobą, w ich stronę. Przecież byli przyjaciółmi, więc to normalne, że czasami po długiej rozmowie mogli zasnąć koło siebie.
Na występach też nie szczędzili sobie czułości. Lekkie klepnięcie w tyłek, krótki przytulas, szeptanie do uszu - często dosyć niecenzuralnych słów - czy delikatne przejechanie dłonią po plecach to była ich codzienność i naprawdę nie widzieli w tym nic dziwnego. Nie przejmowali się tym, że prawdopodobnie ich gesty przez niektóre osoby mogą być odbierane dwuznacznie. Po prostu to robili, bo byli za bardzo uzależnieni od wzajemnego dotyku.
Tak więc każda z par czuła się dobrze... o ile można dobrze się czuć z nieodwzajemnioną miłością i wiecznym zwodzeniem przez osobę, którą kochasz.
~*~
Nadeszła kolejna przerwa i to nie jednodniowa. Chłopcy mieli aż cztery dni wolnego co było dla nich nieco kłopotliwe, bo tak bardzo przyzwyczaili się do ciągłego biegu, że nie wiedzieli co zrobić ze swoim czasem wolnym.
Zayn od razu zapowiedział, że zamierza wrócić na ten czas do rodzinnego domu, odetchnąć od szumu, który towarzyszył ich trasie, dlatego też, od razu po skończonym koncercie wsiadł w samochód i unikając spotkań ze wszelkimi paparazzi odjechał.
Louis nieco bardziej zastanawiał się nad spędzeniem tego czasu. Nie mógł się zdecydować nad odwiedzeniem Doncaster, a powrotu do Londynu. Kolejną opcją było pojechanie do Niemiec i razem z Niallem, Liamem i Harry'm pójścia na mecz FC Barcelony z Bayern Monachium. Jednak ta opcja wydawała mu się najmniej odpowiednia i mimo że naprawdę chciał zobaczyć starcie dwóch drużyn to cztery dni praktycznie sam na sam z Harry'm przerażały go. Nie chciał też podsycać całego szumu, który jeszcze trwał wokół Laryy'ego, a taki wyjazd i kolejne wspólne zdjęcia zdecydowanie byłby tego przyczyną. Dlatego wybrał powrót do Londynu, zobaczenie się z El i kto wie może zabierze ją do domu?
Chłopak naprawdę był nadal niepewny swoich uczuć, ale jedno co zobaczył to pewna zależność. Gdy jest długo blisko Harry'ego wydaje mu się, że to go kocha i on jest najważniejszy. Gdy jest z Eleanor to dziewczyna staje się numerem jeden, a Harry odchodzi w chwilowe zapomnienie.
Niall, Liam i Harry tak jak zaproponowali Louisowi pojechali do Niemiec i chodź najmłodszy z nich z początku był zawiedziony odmową 'swojego' chłopaka, postanowił cieszyć się z tego wypadu. W końcu będzie miał obok siebie Nialla i Liama.
Po obejrzeniu meczu*, który - jak nikt się nie spodziewał, a już na pewno żaden z trójki chłopców - skończył się przegraną Barcelony, opuścili stadion i dalej przeżywając całe widowisko wrócili do hotelu.
- Trzeba przyznać, że to Bayern dyktował dzisiaj grę. - odezwał się Niall, wchodząc po schodach.
- Tak, ale Barcelona też miała kilka akcji, które po dobrym zakończeniu mogłyby skutkować bramką. - dodał Liam.
- Co nie zmienia faktu, że i tak Bayern pokazał dzisiaj na co go stać i jeżeli chodzi o te finały jest moim faworytem. - uśmiechnął się Styles, przekraczając próg pokoju.
- Ty sprzedawcza dupo! - krzyknął blondyn i szturchnął przyjaciela.
- Ej, ej.. po prosu wiem jak się ustawić. - wzruszył ramionami z szerokim uśmiechem.
- A ja tam wierzę, że drugim spotkaniu sobie poradzą i nadrobią straty. - uśmiechnął się Liam, ściągając bluzę, by rzucić ją na wieszak.
- Ty chyba w Boga nie wierzysz. - prychnął Harry. - Nie że ujmuję im talentu, ale naprawdę musieli by się spiąć, żeby nastrzelać Bayernowi pięć bramek, nie przepuszczając ani jednej. - powiedział Harry i położył się na łóżko przy okazji ściągając stopami buty.
- Brzmisz bardzo pesymistycznie. - wtrącił się Niall, zajmując miejsce na swoim łóżku, które znajdowało się pod ścianą.
- Cóż... Bardziej bym to nazwał realistycznie, ale jak sobie chcesz. - odpowiedział, nawet nie podnosząc głowy, by spojrzeć na blondyna, za bardzo zajęty wgapianiem się w sufit i machaniem nogami, które zwisały mu z łóżka.
- Dobra chłopaki, wy dalej się wykłócajcie o to, kto jest realistą, a kto pesymistą, ja się idę myć. - zapowiedział Liam i ściągając pod drodze bluzkę i spodnie, zostawiając je na środku pokoju, udał się do łazienki.
W tym czasie Niall i Harry zdążyli już zakończyć rozmowę na temat szans na wejście FC Barcelony do finału i przetransportować się na ziemię, by opierając się o łóżko Payne'a, które stało na środku, móc w towarzystwie chipsów, oglądać "Oszukać przeznaczenie 2"
Liam po wyjściu z łazienki dosiadł się jeszcze na chwilę do przyjaciół, jednak po drugiej śmierci doszedł do wniosku, że ten film jest zbyt głupi, by oglądać go kolejny raz i poszedł do łóżka. Jeszcze przez jakiś czas zerkał w stronę telewizora, który skutecznie zasłaniały mu dwie wystające nad kontur łóżka głowy, ale w końcu zasnął.
- Phhh hahahaha - parsknął śmiechem Niall, który obrzuconym poważnym spojrzeniem Harry'ego od razu zamilkł. Nie chciał obudzić Liama, ale przecięcie ciała na trzy kawałki drutem z ogrodzenia, wydało mu się bardzo zabawne.
- Z czego tak rżysz? - spojrzał na niego Harry ostentacyjnie, ocierając rękę z resztek chipsów, które wypluł na niego blondyn.
- Przecież to było wiadome, że coś z tymi linkami będzie nie tak. - spojrzał na niego.
- Tak, bo oglądasz tą cześć po raz pięty. Dam urwać sobie głowę, że gdy pierwszy raz go widziałeś piszczałeś jak mała dziewczynka. - zaśmiał się szturchając go ramieniem.
- Wcale nie. - zaprzeczył szybko Niall.
- Wcale tak. Pewnie nie mogłeś później zasnąć i pobiegłeś do mamy z płaczem. - ponowił ruch nie przestając się śmiać.
- Wcale nie. - oddał mu kuksańca bok z coraz większą siłą.
- No dalej Niall. Przyznaj się, że się pierwszy raz widząc ten film się bałeś. - uśmiechnął się do niego łobuzersko. - No dalej.... Jesteśmy przyjaciółmi, nie będę się z ciebie długo śmiał. - zaśmiał się Harry, ponownie szturchając Irlandczyka, jakby w ten sposób, chciał go zachęcić do uzewnętrznienia się.
- Bynajmniej nie płaczę na Królu Lwie. - wystawił mu język.
- Ej... to jest cios poniżej pasa. - burzył się Harry. - Scena jak umiera Mufasa jest naprawdę wzruszająca. - pokiwał głową dla potwierdzenia swoich słów. - I ta bajka jest naprawdę piękna. - dodał na swoją obronę. Niallowi chciało się śmieć słysząc takie słowa z ust dorosłego chłopaka, na temat bajki, ale udało mu się powstrzymać.
- Och Hazz.. - usiadł do niego przodem i z szerokim uśmiechem na twarzy położył dłoń na jego policzku, głaszcząc go delikatnie. - Widzę, że nadal siedzie w tobie jeszcze mała dziewczyną. - zaśmiał się dźwięcznie, jednak widząc delikatny uśmiech zarysowany na ustach młodszego chłopaka i jego zielone oczy, które teraz wpatrywały się z niego z taką natarczywością, spoważniał. Przełknął głośno ślinę.
Czuł się dziwnie. Pierwszy raz pozwolił sobie na tak intymny gest w stosunku do Harry'ego. O ile złapanie za policzek można takim nazwać? Jednak długość i delikatność tego dotyku, w połączeniu z ciszą jaka ich otaczała, zdecydowanie sprawiała, że było to bardziej intymne niż mogłoby się wydawać. Do tego ich spojrzenia skrzyżowały się ze sobą, a żaden z nich nie chciał tego kontaktu przerwać.
Ani Niall, ani Harry nie wiedział kto wykonał pierwszy ruch i nie interesowało ich to za bardzo. Ważne było to, że siedzieli na ziemi, opierając się ramionami o ramę łóżka na którym spał Liam i całowali się. Niall delikatnie trzymał dłonie na policzkach Stylesa, a ten łapiąc go za kark, przyciągał blondyna coraz bliżej. Trwali w pocałunku, który z początku był delikatny i pełen obaw, a później przeistoczył się w coś bardziej namiętnego i pełnego pragnienia. I choć nie było to to samo co z Louisem, albo z Zaynem, podobało im się i nie chcieli przerywać. Niall wplątał palce we włosy szatyna, masując opuszkami palców skórę jego głowy, a ten mruknął z zadowolenia z usta Niall przygryzając delikatnie przygryzając jego wargę. Niall uśmiechnął się lekko co zdecydowanie mógł poczuć Harry, bo coraz bardziej stanowczo naparł na ciało blondyna. Irlandczyk naprawdę mocno napinał mięśnie brzucha, by tylko nie polecieć do tyłu i nie upaść z hukiem na podłogę, a nacisk ciała przyjaciela zdecydowanie mu tego nie ułatwiał.
Harry chyba zrozumiał obawy Horana i zabrał dłoń z jego karku, by nachylając się nad nim pomóc mu ostrożnie opaść na ziemie.
Obaj chłopcy nie bardzo w tej chwili myśleli o skutkach ich zachowania. Nie byli pijani ani pod wpływem narkotyków by móc zrzucić całe to zajście na brak świadomości, a to zdecydowanie ich przerażało. I to chyba dlatego by jak najdłużej odwlekać moment niezręcznej rozmowy, nie potrafili się od siebie odkleić.
Harry znalazł wygodne miejsce pomiędzy nogami Niall i opierając się nad nim na rękach, składał pocałunki na jego szyi, w czasie gdy blondyn wił się pod nim z rozkoszy cicho pojękując. I choć każdy z chłopców, był już pobudzony, żaden z nich nie odważył się dotknąć tego drugiego w bardziej intymne miejsce. Żaden z nich nie chciał zdradzić swojej 'drugiej połówki', choć bardzo tego w tym momencie potrzebował.
Harry opadł na plecy obok Nialla i ciężko dysząc wpatrywał się w sufit. Obaj nie wiedzieli co powiedzieć, myśleli o tym co się przed chwilą między nimi wydarzyło. Nie wydawało się to być w porządku, jednak nie żałowali tego, czego nie potrafili sobie wytłumaczyć. Jak można nie żałować zdrady?
Minęło kilka minut, a oni nadal nie odezwali się do siebie ani słowem. Więcej... nie zmienili nawet pozycji. Po prostu leżeli na ziemi z oczami skierowanymi w górę, tylko co jakiś czas ruszając palcami, w taki sposób jakby jeden chciał złapać dłoń drugiego która leżała obok niego, ale w porę się powstrzymywali.
Po godzinie takiego leżenia, pierwszy ruch wykonał Harry i choć myślał, że będzie on niezauważony przez Nialla, który w marzeniach chłopaka zasnął, ucieszył się, gdy również blondyn obrócił się na bok, by spojrzeć na niego.
Nic nie powiedzieli, jedyne co to na usta obu chłopców wstąpił szeroki uśmiech.
Który nie zszedł z nich do następnego ranka, gdy to Liam nadepnął na stopę Nialla i ten obudził się z głośnym krzykiem, budząc tym samym Hazzę.
Zayn od razu zapowiedział, że zamierza wrócić na ten czas do rodzinnego domu, odetchnąć od szumu, który towarzyszył ich trasie, dlatego też, od razu po skończonym koncercie wsiadł w samochód i unikając spotkań ze wszelkimi paparazzi odjechał.
Louis nieco bardziej zastanawiał się nad spędzeniem tego czasu. Nie mógł się zdecydować nad odwiedzeniem Doncaster, a powrotu do Londynu. Kolejną opcją było pojechanie do Niemiec i razem z Niallem, Liamem i Harry'm pójścia na mecz FC Barcelony z Bayern Monachium. Jednak ta opcja wydawała mu się najmniej odpowiednia i mimo że naprawdę chciał zobaczyć starcie dwóch drużyn to cztery dni praktycznie sam na sam z Harry'm przerażały go. Nie chciał też podsycać całego szumu, który jeszcze trwał wokół Laryy'ego, a taki wyjazd i kolejne wspólne zdjęcia zdecydowanie byłby tego przyczyną. Dlatego wybrał powrót do Londynu, zobaczenie się z El i kto wie może zabierze ją do domu?
Chłopak naprawdę był nadal niepewny swoich uczuć, ale jedno co zobaczył to pewna zależność. Gdy jest długo blisko Harry'ego wydaje mu się, że to go kocha i on jest najważniejszy. Gdy jest z Eleanor to dziewczyna staje się numerem jeden, a Harry odchodzi w chwilowe zapomnienie.
Niall, Liam i Harry tak jak zaproponowali Louisowi pojechali do Niemiec i chodź najmłodszy z nich z początku był zawiedziony odmową 'swojego' chłopaka, postanowił cieszyć się z tego wypadu. W końcu będzie miał obok siebie Nialla i Liama.
Po obejrzeniu meczu*, który - jak nikt się nie spodziewał, a już na pewno żaden z trójki chłopców - skończył się przegraną Barcelony, opuścili stadion i dalej przeżywając całe widowisko wrócili do hotelu.
- Trzeba przyznać, że to Bayern dyktował dzisiaj grę. - odezwał się Niall, wchodząc po schodach.
- Tak, ale Barcelona też miała kilka akcji, które po dobrym zakończeniu mogłyby skutkować bramką. - dodał Liam.
- Co nie zmienia faktu, że i tak Bayern pokazał dzisiaj na co go stać i jeżeli chodzi o te finały jest moim faworytem. - uśmiechnął się Styles, przekraczając próg pokoju.
- Ty sprzedawcza dupo! - krzyknął blondyn i szturchnął przyjaciela.
- Ej, ej.. po prosu wiem jak się ustawić. - wzruszył ramionami z szerokim uśmiechem.
- A ja tam wierzę, że drugim spotkaniu sobie poradzą i nadrobią straty. - uśmiechnął się Liam, ściągając bluzę, by rzucić ją na wieszak.
- Ty chyba w Boga nie wierzysz. - prychnął Harry. - Nie że ujmuję im talentu, ale naprawdę musieli by się spiąć, żeby nastrzelać Bayernowi pięć bramek, nie przepuszczając ani jednej. - powiedział Harry i położył się na łóżko przy okazji ściągając stopami buty.
- Brzmisz bardzo pesymistycznie. - wtrącił się Niall, zajmując miejsce na swoim łóżku, które znajdowało się pod ścianą.
- Cóż... Bardziej bym to nazwał realistycznie, ale jak sobie chcesz. - odpowiedział, nawet nie podnosząc głowy, by spojrzeć na blondyna, za bardzo zajęty wgapianiem się w sufit i machaniem nogami, które zwisały mu z łóżka.
- Dobra chłopaki, wy dalej się wykłócajcie o to, kto jest realistą, a kto pesymistą, ja się idę myć. - zapowiedział Liam i ściągając pod drodze bluzkę i spodnie, zostawiając je na środku pokoju, udał się do łazienki.
W tym czasie Niall i Harry zdążyli już zakończyć rozmowę na temat szans na wejście FC Barcelony do finału i przetransportować się na ziemię, by opierając się o łóżko Payne'a, które stało na środku, móc w towarzystwie chipsów, oglądać "Oszukać przeznaczenie 2"
Liam po wyjściu z łazienki dosiadł się jeszcze na chwilę do przyjaciół, jednak po drugiej śmierci doszedł do wniosku, że ten film jest zbyt głupi, by oglądać go kolejny raz i poszedł do łóżka. Jeszcze przez jakiś czas zerkał w stronę telewizora, który skutecznie zasłaniały mu dwie wystające nad kontur łóżka głowy, ale w końcu zasnął.
- Phhh hahahaha - parsknął śmiechem Niall, który obrzuconym poważnym spojrzeniem Harry'ego od razu zamilkł. Nie chciał obudzić Liama, ale przecięcie ciała na trzy kawałki drutem z ogrodzenia, wydało mu się bardzo zabawne.
- Z czego tak rżysz? - spojrzał na niego Harry ostentacyjnie, ocierając rękę z resztek chipsów, które wypluł na niego blondyn.
- Przecież to było wiadome, że coś z tymi linkami będzie nie tak. - spojrzał na niego.
- Tak, bo oglądasz tą cześć po raz pięty. Dam urwać sobie głowę, że gdy pierwszy raz go widziałeś piszczałeś jak mała dziewczynka. - zaśmiał się szturchając go ramieniem.
- Wcale nie. - zaprzeczył szybko Niall.
- Wcale tak. Pewnie nie mogłeś później zasnąć i pobiegłeś do mamy z płaczem. - ponowił ruch nie przestając się śmiać.
- Wcale nie. - oddał mu kuksańca bok z coraz większą siłą.
- No dalej Niall. Przyznaj się, że się pierwszy raz widząc ten film się bałeś. - uśmiechnął się do niego łobuzersko. - No dalej.... Jesteśmy przyjaciółmi, nie będę się z ciebie długo śmiał. - zaśmiał się Harry, ponownie szturchając Irlandczyka, jakby w ten sposób, chciał go zachęcić do uzewnętrznienia się.
- Bynajmniej nie płaczę na Królu Lwie. - wystawił mu język.
- Ej... to jest cios poniżej pasa. - burzył się Harry. - Scena jak umiera Mufasa jest naprawdę wzruszająca. - pokiwał głową dla potwierdzenia swoich słów. - I ta bajka jest naprawdę piękna. - dodał na swoją obronę. Niallowi chciało się śmieć słysząc takie słowa z ust dorosłego chłopaka, na temat bajki, ale udało mu się powstrzymać.
- Och Hazz.. - usiadł do niego przodem i z szerokim uśmiechem na twarzy położył dłoń na jego policzku, głaszcząc go delikatnie. - Widzę, że nadal siedzie w tobie jeszcze mała dziewczyną. - zaśmiał się dźwięcznie, jednak widząc delikatny uśmiech zarysowany na ustach młodszego chłopaka i jego zielone oczy, które teraz wpatrywały się z niego z taką natarczywością, spoważniał. Przełknął głośno ślinę.
Czuł się dziwnie. Pierwszy raz pozwolił sobie na tak intymny gest w stosunku do Harry'ego. O ile złapanie za policzek można takim nazwać? Jednak długość i delikatność tego dotyku, w połączeniu z ciszą jaka ich otaczała, zdecydowanie sprawiała, że było to bardziej intymne niż mogłoby się wydawać. Do tego ich spojrzenia skrzyżowały się ze sobą, a żaden z nich nie chciał tego kontaktu przerwać.
Ani Niall, ani Harry nie wiedział kto wykonał pierwszy ruch i nie interesowało ich to za bardzo. Ważne było to, że siedzieli na ziemi, opierając się ramionami o ramę łóżka na którym spał Liam i całowali się. Niall delikatnie trzymał dłonie na policzkach Stylesa, a ten łapiąc go za kark, przyciągał blondyna coraz bliżej. Trwali w pocałunku, który z początku był delikatny i pełen obaw, a później przeistoczył się w coś bardziej namiętnego i pełnego pragnienia. I choć nie było to to samo co z Louisem, albo z Zaynem, podobało im się i nie chcieli przerywać. Niall wplątał palce we włosy szatyna, masując opuszkami palców skórę jego głowy, a ten mruknął z zadowolenia z usta Niall przygryzając delikatnie przygryzając jego wargę. Niall uśmiechnął się lekko co zdecydowanie mógł poczuć Harry, bo coraz bardziej stanowczo naparł na ciało blondyna. Irlandczyk naprawdę mocno napinał mięśnie brzucha, by tylko nie polecieć do tyłu i nie upaść z hukiem na podłogę, a nacisk ciała przyjaciela zdecydowanie mu tego nie ułatwiał.
Harry chyba zrozumiał obawy Horana i zabrał dłoń z jego karku, by nachylając się nad nim pomóc mu ostrożnie opaść na ziemie.
Obaj chłopcy nie bardzo w tej chwili myśleli o skutkach ich zachowania. Nie byli pijani ani pod wpływem narkotyków by móc zrzucić całe to zajście na brak świadomości, a to zdecydowanie ich przerażało. I to chyba dlatego by jak najdłużej odwlekać moment niezręcznej rozmowy, nie potrafili się od siebie odkleić.
Harry znalazł wygodne miejsce pomiędzy nogami Niall i opierając się nad nim na rękach, składał pocałunki na jego szyi, w czasie gdy blondyn wił się pod nim z rozkoszy cicho pojękując. I choć każdy z chłopców, był już pobudzony, żaden z nich nie odważył się dotknąć tego drugiego w bardziej intymne miejsce. Żaden z nich nie chciał zdradzić swojej 'drugiej połówki', choć bardzo tego w tym momencie potrzebował.
Harry opadł na plecy obok Nialla i ciężko dysząc wpatrywał się w sufit. Obaj nie wiedzieli co powiedzieć, myśleli o tym co się przed chwilą między nimi wydarzyło. Nie wydawało się to być w porządku, jednak nie żałowali tego, czego nie potrafili sobie wytłumaczyć. Jak można nie żałować zdrady?
Minęło kilka minut, a oni nadal nie odezwali się do siebie ani słowem. Więcej... nie zmienili nawet pozycji. Po prostu leżeli na ziemi z oczami skierowanymi w górę, tylko co jakiś czas ruszając palcami, w taki sposób jakby jeden chciał złapać dłoń drugiego która leżała obok niego, ale w porę się powstrzymywali.
Po godzinie takiego leżenia, pierwszy ruch wykonał Harry i choć myślał, że będzie on niezauważony przez Nialla, który w marzeniach chłopaka zasnął, ucieszył się, gdy również blondyn obrócił się na bok, by spojrzeć na niego.
Nic nie powiedzieli, jedyne co to na usta obu chłopców wstąpił szeroki uśmiech.
Który nie zszedł z nich do następnego ranka, gdy to Liam nadepnął na stopę Nialla i ten obudził się z głośnym krzykiem, budząc tym samym Hazzę.
*Chodziło mi o mecz FC Barcelony z Bayern Monachium, który był kilka dni temu i skończył się wygraną Bayern'u 4:0, a nie tego co miał miejsce dzisiaj.
*podnosi się z jękiem z podłogi* *sniff* mamo jeżyka w borówkach, to nie fer. Serio, TY nie masz weny? A to powyżej to co to jest? Hologram?! Jezu, moje serce nie dość, że zostało zmaltretowane bo Larry, to jeszcze mój asdghjklsh Ziall, a na koniec ten Narry, chruściku przypieczony! Spłoniesz za to w piekle! Miałam iść już dawno spać, ale nie mogę tego nie skomentować, muszę wręcz, więc słuchaj mnie - TO BYŁO EPICKIE. Tak jak ja odbieram rzeczywistość, omg, ranisz moje serducho! Za każdym razem gdy czytam twoje słowa typu "tak, będzie miał dwie części, bo jak zwykle się rozpisałam i wyszedłby za długi" pod nosem prycham z rozdrażnienia. Jeszcze się nie nauczyłaś, że im dłuższe tym lepsze? Oj Isiu, isiu... dobra, ja już nie gadam, a spadam, jest prawie 2:30 więc ja już mamroczę... ale i tak kocham tego shota.... Ziall, Larry i Narruś *u*
OdpowiedzUsuńwysyłam buziaki, weny i ogólnie lofki - Souris.
Nawet niezbyt wiem co napisać ;o że jesteś genialna, to chyba wiesz. Że masz niesamowity talent, to słyszysz przy każdym rozdziale. Nie mama pojęcia, jak to robisz, ale uzależniasz mnie od siebie każdym słowem. Nie wiem, co zrobię, jeśli kiedyś stwierdzisz, że masz dosyć pisania. Chyba wyrzucę laptopa przez okno i odetnę sie od internetu, bo nie dam sobie rady z myślą, że zajrzę na bloga, a nic się tu nie pojawi. Uwielbiam Cię ♥
OdpowiedzUsuńPS. Skoro to jest Twoje 'nie-mam-weny-na-pisanie' to nie mam pojęcia, jak mogłabyś napisać to z weną...
CHYLĘ CZOŁA ! Naprawdę jest to tak genialne, że nie wiem co mam powiedzieć. Larry ? grrr jestem zła na Louisa, że woli El. Zayn też niech się wypcha. Ale ten Narry ? O jezusie trzymajcie mnie. To było tak świetne ! Wiedziałam, że wkońcu coś się wydarzy, ale byłam pewna, że już w barze coś zaiskrzy i czytałam w taką niecierpliwością, że wreszcie się doczekałam !
OdpowiedzUsuńCzekam na drugą część ! ^ ^
O mój Boże!!! zawał!!! to jest na prawdę świetne. Jestem ciekawa jak to się zakończy, mam się bać ? xD Jeju, dodawaj szybciutko drugą część, nie męcz nas ;)
OdpowiedzUsuńKurde wprowadziłaś takie napięcie, że nie wiem co napisać. Nie spodziewałam się, że Niall i Harry wylądują razem, no ale w końcu ile można czekać na niezdecydowanych Lou i Zayna. To było wspaniałe. Nie mogę doczekać się kolejnej części. xx
OdpowiedzUsuńpragnę drugiej części.! Bardzo,l bardzo bardzo tego pragnę! o ZIOM JESTEŚ NAJLEPSZA!
OdpowiedzUsuńOmfgjfldjgldxssbjd kocham to *,*. Jest tak cholernie cudowne i naprawdę nie mogę doczekać się drugiej części!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Arbbuz