poniedziałek, 19 sierpnia 2013

16.

Hey. Hi. Hello!
Chciałam wam przedstawić szesnasty rozdział i od razu przeprosić za to, że nie pojawił się tak długo. Na długi weekend zwaliła się do mnie rodzina, a wczoraj coś mnie dopadło i nie umiałam podnieść nawet głowy z poduszki. Tak, więc przepraszam.
Dziękuję również bardzo za wszystkie komentarze, a szczególnie chciałam podziękować Weronice, która napisała takie piękne słowa. Naprawdę dziękuję! :)
Ten rozdział jest dedykowany Hayley, która jest świetną osobą. Nie próbuj myśleć, że tak nie jest.



- I co zrobiłeś? - zapytała kobieta, gdy opowiedziałem jej z możliwie jak najbardziej ogólnymi szczegółami moją relację z Niallem i wydarzenie z przed kilku dni. Normalnie nie zacząłbym nawet tego tematu, bo było to coś, czym nie do końca lubiłem się dzielić z innymi. Wolałem wszystkie przemyślenia na ten temat trzymać ukryte głęboko w sobie. Tak było bezpieczniej. Jednak gdy przyszedłem po Harry'ego, by razem wyjść do pubu na piwo i zastałem go w stanie surowym - chłopak przywitał mnie w bokserkach i z zamglonymi oczami co było skutkiem popołudniowej drzemki - przez co musiałem dać mu chwilę na ogarnięcie się, dopadła mnie Margaret. Kobieta była bardzo sympatyczna, miła i zabawna. Co prawda często zachowywała się na młodszą niż faktycznie była, zawstydzając tym samym Harry'ego, ale lubiłem ją. Zdarzało się jednak też, że zachowywała się jak typowa babcia, wmuszając w któregoś z nas jedzenie czy wypytując się o sprawy o których niekoniecznie chcieliśmy rozmawiać. Dlatego też, gdy Harry zniknął w łazience z informacją, że weźmie tylko prysznic i będzie gotowy, staruszka zaczęła przesłuchanie.
Na początku wypytywała się jak idzie mi w szkole. Czy udaje mi się wszytko zaliczyć i czy nie mam żadnych problemów z wykładowcami, bo pamiętała jak będąc na pierwszym roku wpadałem do Harry'ego psiocząc na profesora Harissa. Odpowiadałem na pytania zgodnie z prawdą, wplątując w wypowiedź śmieszną historię jaka ostatnio mi się przydarzyła, wywołując ochrypły śmiech u kobiety. Pani Margaret była jedyną starszą osobą, z którą potrafiłem rozmawiać na takim luzie i nie denerwowało mnie to, że interesuje się moim życiem. Była dla mnie jak babcia i wiedziałem, że ja dla niej byłem jak wnuk.
Po kilku minutach staruszka zadała pytanie, która zupełnie mnie zaskoczyło i nie wiedziałem jak się do tego ustosunkować, a brzmiało ono: Jak tam Niall? Niby normalne pytanie, na które z łatwością powinienem odpowiedzieć, a jednak. Nie miałem pojęcia, dlaczego pyta akurat mnie skoro mieszka pod jednym dachem z Harrym, który również się z nim przyjaźni. Poza tym od jakiegoś czasu - nie licząc tego pocałunku na ulicy i kilku słów które wtedy zamieniliśmy - z nim nie rozmawiałem i Hazz miał pewnie nowsze informacje. Dlatego odpowiedziałem ciche: Chyba w porządku. Nie mogłem się jednak powstrzymać od pytania, dlaczego pyta o to akurat mnie. W końcu Harry mógł jej czegoś na gadać i teraz kobieta ma mylne wrażenie, które w razie czego mogłem zmienić. I wtedy usłyszałem coś czego nigdy bym się nie spodziewał. Margaret wyraźnie zdziwiona moją zaskoczoną miną, odparła, że przecież jesteśmy razem, a ja tłumiłem w sobie chęć roześmiania się. Ja i Niall? Razem? Jako para? To był chyba najlepszy żart jak w życiu słyszałem. Oczywiście od razu temu zaprzeczyłem i obiecałem, że pogadam sobie poważnie z Harrym za to, że wciska swoje niespełnione fantazje babci. Siwowłosa natychmiast stanęła w obronie wnuka, tłumacząc, że Harry nic jej nie mówił, że to ona wysnuła błędne wnioski patrząc na mnie i Nialla, gdy jesteśmy razem. Swoje słowa uzasadniła tym, że gdy kilkanaście dni temu, jeszcze przed moją kłótnią z blondynem byliśmy u Harry'ego to nie mogliśmy się od siebie odkleić. Może faktycznie siedzieliśmy trochę za blisko siebie, gdy Niall zamiast zająć miejsce na kanapie, cisnął się na podłokietniku fotela na którym siedziałem. Ramię miał luzacko zarzucone na oparcie, dzięki czemu mógł od czasu do czasu podrapać mnie po szyi lub powykręcać włosy które kończyły się na karku - co w gruncie rzeczy było dosyć przyjemne. Ale, żeby od razu sądzić, że jesteśmy razem? To była lekka przesada. Szybko się jednak dowiedziałem, że nie tylko po tym kobieta wysnuła takie wnioski. Mówiła, że gdy tylko któryś z nas wychodził z pokoju ten drugi odprowadzał go wzrokiem w którym spostrzegawczy obserwator mógł zauważyć tęsknotę, a gdy tylko któryś za nas wracał, wracało również życie w oczach tego drugiego. Z rozczuloną miną, opowiadała również o tym z jaką czułością patrzyłem na Nialla, gdy ten się śmiał tak głośno i mocno, że można by było pomyśleć, że zaraz się zapowietrzy, albo gdy kłóciłem się z Harrym o coś zupełnie błahego mimo to denerwowałem się, a Niall w uspokajającym geście położył dłoń na moim ramieniu i uciskał ją rozluźniająco, a ja się uspokajałem. Mówiła też, że naprawdę słodka razem wyglądamy i pasujemy do siebie, ale nie bardzo się na tym skupiałem, bo zastanawiałem się czy to co mówi Margaret to prawda. Czy naprawdę niektóre rzeczy na które my nie zwracamy uwagi są tak łatwo dostrzegalne dla osób trzecich? I czy w ogóle to co mówiła kobieta pokrywa się z rzeczywistością? Co jeśli to kolejny głupi pomysł Harry'ego i kazał jej coś takiego mówić?
Kobieta był jednak zdecydowanie za bardzo spostrzegawcza jak na siedemdziesięciolatkę i od razu wychwyciła, że nad czymś się zastanawiam. Oczywiście nie pozwoliła mi pomilczeć za długo, bo wyrwała mnie z letargu myśli jednym zarazem prostym jak i najtrudniejszym pytaniem jakie kiedykolwiek ktoś mi zadał. Zależy ci na nim? Roześmiałem się głośno, chcąc ją przekonać, że nic co powiedziała dotychczas nie jest prawdą, jednak pod jej czujnym okiem mój śmiech stawał się coraz bardziej niepewny i nieśmiały, aż przestałem śmieć się zupełnie i spuściłem głowę, byleby tylko na nią nie patrzeć. Zależy ci. Stwierdziła, a ja wiedziałem, że byłem na straconej pozycji. Nie powinienem w ogóle rozmawiać z nią na ten temat.
Już jakiś czas temu uświadomiłem sobie, że zależy mi na Niallu nieco bardziej niż zakładałem na początku naszej znajomości. Myślałem, że wkręcę go w nasz świat, prześpię się z nim raz czy dwa i tyle. Nie zamierzałem się z nim zaprzyjaźnić. Nawet wtedy gdy po wygranym zakładzie, pogodziłem się z nim, miał być tylko Niallem Horanem, zwykłym znajomym. Nie potrzebowałem nowego przyjaciela, ale najwyraźniej on miał ku temu inne plany i bardzo szybko - nawet nie zwróciłem uwagi kiedy - za klimatyzował się z moim mieszkaniu, na mojej kanapie, z marcepanem kupionym za moje pieniądze. Po jakimś czasie przyzwyczaiłem się do niego na tyle, że mieszkanie było dziwnie puste, gdy go nie było, czego oczywiście nie mogłem powiedzieć ani Harry'emu, ani Niallowi, ani sobie przed lustrem. Wolałem wmawiać sobie, że to jedynie złudne wrażenie, bo przecież czemu miało to być prawdą. Niall był zwykłym niczym nie wyróżniającym się z tłumu Irlandczykiem - no może poza tlenionymi włosami, na których było już widać odrosty, a mimo to wyglądał w nich dobrze. No i może poza uśmiechem, dzięki któremu zawsze koło jego nosa marszczyła się skóra. No i może poza błękitnymi oczami otoczonymi jasnym rzęsami. Naprawdę był zwyczajny, a jednak przyzwyczaiłem się do jego towarzystwa bardziej niż do kogokolwiek innego. Jeszcze gorzej było, gdy przespałem się z nim po raz drugi. Nie był to może najbardziej romantyczny stosunek, a raczej przepełniony pożądaniem, ale już wtedy wiedziałem, że Niall nie jest moim zwyczajnym kolegą. Podobało mi się. Podobało mi się to, że czułem ciepło skóry pleców blondyna pod sobą i słyszałem jego płytki oddech, gdy ostrożnie i powoli w niego wchodziłem i wychodziłem. Podobało mi się to, że mogłem wplątać palce we jego złociste włosy lub przejechać ręką po jego może i nie do końca umięśnionej, ale zdecydowanie pociągające klatce piersiowej. I choć koniec może nie był najlepszy - obiecałem sobie, że zabiję Hazzę do czego jednak nie doszło - to całość była naprawdę dobra. Trochę niepewna, trochę niechlujna, ale dobra. Jedyne co mi się nie podobało to te wszystkie uczucia wiążące się z tym. Kolejne razy były jeszcze gorsze. Za każdym zbliżeniem zatracałem się w tej relacji jeszcze bardziej i bardziej. Co wcale mi nie odpowiadało, dlatego bojąc się, że jeżeli pozwolę tym myślą swobodnie przepływać w mojej głowie lub gdy wypowiem jakąś z nich na głos, stanie się to prawdą i nie będę mógł już od tego uciec. A tak bardzo chciałem od tego uciec. Dlatego zakopywałem to w głębi siebie i dalej udawałem, bezuczuciowego dupka, a z Nialla zrobiłem swojego prywatnego kochanka. Wszystko wydawało się dobrze. Niall zaakceptował to, że niczego więcej ode mnie nie otrzyma, a ja zamknąłem na dnie mojego serca chęć spróbowania.
"To i tak by nie wyszło. Z tego byłby tylko problemy. Dobrze jest tak jak jest" - tłumaczyłem sobie, gdy tylko jakaś zabłąkana myśl, szwendała się po mojej głowie. Każdemu pasowało tak jak było do czasu...
Niall oczywiście musiał wszystko zepsuć swoją tchórzliwą naturą. Od początku naszej znajomości nie podobało mi się to, że nikt z jego znajomych nie wiedział o jego orientacji. Czułem się również trochę jak jego wstydliwy sekret, o którym nie mówi się głośno, ale potrafiłem to potrafiłem zrozumieć, bo przecież kim dla siebie byliśmy? Przyjaciółmi z bonusami. Do tego nie każdy lubi się przyznawać. Jednak to, że nie przyznał się przed bliskimi do biseksualizmu i w ich towarzystwie może nie tyle co udawał co pozwalał im z siebie robić zwyczajnego heteroseksualistę denerwowało mnie, a szalkę przeciążyło spotkanie z Joshem. Niall zachowywał się jakby zupełnie nic między nami nie było. I ok. Nie mogę go o to winić, bo sam tego chciałem, ale świadomość, że zależy mi na takim cholernym tchórzu jakim jest Niall, bolała mnie. Ujeżdżał mnie w nocy, by rano kazać mi spadać. Tak to bolało i chociaż nie chciałem dać tego po sobie poznać, ukrywając się za ścianą żalu i rozczarowania osobą blondyna to jego słowa cholernie bolały i to jedynie pokazało mi, że cała ta zabawa w związki w którą bawi się połowa społeczeństwa nie była dla naszej dwójki.
A później co? Jakby miał za mało pokręconych myśli na głowie z nim związanych, przychodzi pod moją szkołę w durnowatej bluzce i mnie całuje. Tak... oto cały Horan.
- Jak to co? - zmarszczyłem brwi zdziwiony. Czy z całej mojej opowieści dotyczącej mnie i Nialla, nie wyciągnęła prostej odpowiedzi? - Odepchnąłem go. - powiedziałem pewnie, prostują się na krześle.
- Odepchnąłeś go? - kobieta zrobiła wielkie oczy jakby nie wierzyła w to co słyszy.
- Tak. - skinąłem głową. Dokładnie to zrobiłem. Gdy tylko Niall złączył nasze usta w brutalnym pocałunku, a ja po kilku sekundach odzyskałem trzeźwość myślenia odepchnąłem go, warcząc na niego coś w stylu: Co ty sobie do cholery wyobrażasz Horan!- Słuchaj Zayn. - zaczęła miękko. - Nie wiem ile zmieniło się od czasów kiedy to ja byłam w waszym wieku, ale wtedy chciało się całować osobę która ci się podoba i na której ci zależy. Chciało się robić o wiele więcej rzeczy. - dodała z lekkim uśmiechem. Skrzywiłem się nieznacznie wyobrażając sobie Margaret, która robi niestosowne rzeczy na sianku z dziadkiem Hazzy. YyYY... zdecydowanie nie chciałem sobie tego wyobrażać.
- Ale on mi się nie... - chciałem dalej brnąć w swoją grę, która w tym wypadku były już zupełnie bez sensu. Kobieta wiedziała, sam przecież jej to powiedziałem. Sama przecież widziała. - To nie tak, że nie chcę go całować... - postanowiłem zmienić taktykę i postawić na szczerość. - bo jest to coś co mógłbym robić do końca życia. Po prostu mnie zaskoczył. - jęknąłem. - I niech nie myśli sobie, że pocałuje mnie na chodniku i wszystko będzie po staremu. Nie jestem taki łatwy. - pokręciłem głową, z pewnym siebie uśmieszkiem. Przecież jeżeli od razu uległbym blondynowi to wiedziałby jak mnie podejść i pewnie nie raz by to wykorzystywał.
- Z opowiadań Harry'ego wynika, że wasza przyjaźń nie do końca była dla niego łatwa, a mimo to...
- Wiam, ale...
- Ale co kochanieńki? - uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie i położyła swoją starą i pomarszczoną dłoń na mojej, gładząc ją delikatnie. - Boisz się, że zaufasz mu, a on zawiedzie cię jak to zrobili twoi rodzice? - podniosłem na nią wzrok. Wiedziałem, że nie przywołała tu przykładu moich rodziców, żeby przypomnieć mi niemiłe wspomnienia, a po to by powiedzieć, że Niall taki nie jest. - Czy boisz się, że nie będzie już odwrotu? Miłość jest piękna tylko trzeba chcieć się jej poświęcić. - ścisnęła lekko moją rękę.
 - Nie chcę być słaby, bo słabi ludzie cierpią, a to wcale mi się nie uśmiecha. - powiedziałem hardo, zabierają dłoń ze stołu. - Poza tym dobrze jest tak jak jest. Nie potrzebuję Nialla i on też doskonale dawał sobie radę przed naszym poznaniem. - mój głos był zdecydowany, jakby sam chciał się do tego przekonać. - Dla dobra naszej dwójki powinniśmy o sobie zapomnieć.
- O nie Zayn. - pokręciła przecząco głową. - Tak może będzie i łatwiej ale na pewno nie lepiej. Będziesz nieszczęśliwy.
- Ale ja jestem szczęśliwy. Teraz. - uśmiechnąłem się szeroko. Miałem kasę, chociaż nie pracowałem. Miałem Harry'ego. I ostatni raz sam waliłem sobie konia... hmmm tak dawno, że nawet tego nie pamiętam. Zdecydowanie byłem szczęśliwy.
- Sypianie co noc z innym mężczyzną nigdy nie uszczęśliwi cię tak jak to może zrobić chociażby jeden uśmiech osoby którą kochasz, a on odwzajemnia twoje uczucie.
- Yhmmm.. Fajnie. - odpowiedziałem, może nieco bezczelnie, ale to była w pewnym stopniu obrona. Margaret za dużo sobie pozwalała. Opowiedziałem jej o Niallu i moich uczuciach, ale nie prosiłem o to, by na chama próbowała zmienić moje życie. - Tylko, że ja go nie kocham i nie zamierzam...
- Jesteś na dobrej drodze Zayn, choć nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy. - uśmiechnęła się czule. - A Niall? Niall już cię kocha. Jest wpatrzony w ciebie jak w święty obrazek.
- Super. To niech kocha sobie jeszcze trochę. Skoro mówisz, że miłość jest tak piękną to co za różnica, czy odezwę się do niego za rok czy za pięć, będzie nadal kochał no nie? - zapytałem. Doskonale zdawałem sobie sprawę, że tak to nie działa i moje pytanie było nieco infantylne, ale miałem dosyć tej rozmowy. Chciałem, żeby  Harry jak najszybciej skończył prysznic.
- Wiesz, że... - kobiecie przerwał głos Harry'ego, który zakomunikował nam, że już wyszedł i tylko idzie ubrać koszulkę. Podziękowałem w myślał Bogu za wysłuchanie modlitwy i wstałem od stołu, by pomaszerować na przed pokoju, ubrać buty.
- Zayn...
- Dziękuję za miłą rozmowę. - uśmiechnąłem się nieco sztucznie i zniknąłem za ścianą.

~*~

Słyszałem całą rozmowę babci z Zaynem. I choć może jako kulturalna osoba, nie powinienem podsłuchiwać to nie potrafiłem się powstrzymać, gdy tylko usłyszałem imię blondyna. Cieszyłem się, że doszedłem do wniosku, że nie śmierdzę tak bardzo i odpuściłem sobie prysznic, bo dowiedziałem się kilku całkiem ciekawych rzeczy, o których pewnie nie usłyszałbym od Malika. Było mi trochę przykro z tego powodu, biorąc pod uwagę to, że ja zwierzam mu się ze wszystkiego, ale z drugiej strony go rozumiałem. Zayn taki nie był. Swoje problemu wolał trzymać tylko dla siebie.
Gdy tylko rozmowa zaczęła przybierać nieco bardziej nieprzyjemną wersję, a Zayn w każdym momencie mógł wstać i wyjść z pokoju tym samym natykając się na mnie, musiałem coś zrobić. Nie mogłem pozwolić by przyjaciel przyłapał mnie na podsłuchiwaniu. Wtedy pewnie nie licząc tego, że były na mnie cholernie zły to próbowałby wszystko odkręcić, a na sam koniec wymusiłby na mnie obietnicę, że o tym zapomnę lub zachowam to tylko dla siebie. A jakim przyjacielem byłbym, łamiąc dane mu słowo?
Dlatego niewiele myśląc udałem, że dopiero co wychodzę z pod prysznica. Mało pomysłowe, ale wystarczająco dobre.

Do Niall poszedłem dopiero następnego dnia. Wiedziałem, że skoro Malik mu tego wszystkiego nie powiedział to i ja nie powinienem, tym bardziej, że jakiś czas temu obiecałem sobie, że nie będę wtrącał się z sprawy pomiędzy tą dwójką. Nie potrafiłem jednak tego tak zostawić. Zaynowi zależało na Niallu, blondyn nadal nie odpuścił sobie mulata, mimo tego że Malik w mało subtelny sposób go odpychał, więc nie widziałem problemu w tym, żeby byli razem. Innym argumentem, który przekonał mnie do tego, żeby powiedzieć o tym wszystkim Irlandczykowi to to, że Zayn miał go za pewniaka. Uważał, że Niall jest nim tak zaślepiony, że będzie czekał na niego do końca życia, a Zayn w tym czasie będzie się bawił. Niall też miał prawo do szczęścia. Obojętnie czy przy boku Zayna, jakiegoś innego chłopaka czy dziewczyny.
- Czekaj, czekaj, bo chyba czegoś nie zrozumiałem. - blond włosy chłopak podniósł się do pozycji siedzącej.
- Czego nie rozumiesz? Zayn cię lubi. Trochę bardziej niż lubi, ale jest idiotą, żeby się do tego przyznać. - powiedziałem, a na twarzy przyjaciela z sekundy na sekundę pojawiał się szerszy uśmiech, aż na końcu szczerzył się jak idiota. Niall sam musiał to jednak wyczuć, bo wziął poduszkę i zakrył sobie nią twarz. - Hej, co jest? - zapytałem, nie bardzo wiedząc co to może znaczyć. Złapałem za róg materiału, próbując odciągnąć jaśka od jego twarzy.
- Po prostu się cieszę. - spojrzał na mnie. Jego oczy błyszczały, a uśmiech w ogóle nie zmalał.
- Też się cieszę. - kąciki moich ust uniosły się delikatnie do góry. Ważne dla mnie było szczęście przyjaciela, a szczęście dwóch przyjaciół na raz to już w ogóle. - Tylko wiesz, że on ci sam tego nie powie, prawda? - Niall natychmiast posmutniał.
- Wiem. - skinął głową, przytulając do siebie poduszkę. - To co mam zrobić? Znowu powiedzieć mu, że go kocham? Znowu go pocałować? - jęknął.
- Nie. - pokręciłem przecząco głową. - To musi być coś innego. Coś co pokaże mu, że nie jesteś jego własnością. - starałem się podsunąć mu jakiś pomysł. Gdyby Niall po raz kolejny wyznałby mu miłość, Zayn pewnie nie miałby problemu ponownie go wyśmiać, a to niczego by nie zmieniło. Musiał zrobić coś przez co Zayn mógłby poczuć się zagrożony. Coś co uświadomiło mu, że jeżeli nie będzie zabiegał o Niall ten też może przestać zabiegać o niego.
- Tylko nie mów mi, że mam wzbudzać w nim zazdrość, bo to nie działa. - prychnął.
- Tak jest, zazdrość. - klasnąłem w dłonie, szeroko się uśmiechając.
- Boże Hazz... To jest takie dziecinne.
- Dziecinne, nie dziecinne, ma zadziałać.
- Już kiedyś próbowałem wzbudzać w nim zazdrość i się nie udało. To nie wypali.
- Wypali kiedy dobrze to dopracujemy. - strzeliłem w niego z palców.
Po kilku minutach, gdy plan był już dopracowany, a każdy z nas wiedział co ma robić - co prawda z początku nie bardzo mi się to podobało, ale czego nie robi się dla szczęścia przyjaciół - leżeliśmy na łóżku i wpatrywaliśmy się w sufit. Miałem nadzieję, że wszystko się uda bez żadnych skutków ubocznych. Nie potrzebowałem, więcej problemów, jednak gra wydawała się warta ryzyka.
- A jak między tobą i Dylanem? - blondyn obrócił się do mnie bokiem i podparł głowę na ręce.
- Nie wiem. - wzruszyłem ramionami, chowając dłonie pod głowę. - Chyba dobrze. To znaczy nie rozmawialiśmy o tym incydencie. Wiesz... No i zachowuje się tak samo, więc chyba jest ok.
- To chyba dobrze, nie?
- Niby tak. Jednak nie wiem. - westchnąłem. Sam nie wiedziałem o co mi chodzi, jednak czułem się jakby było przemilczane coś co powinniśmy sobie wyjaśnić. I mimo że od razu Dylan powiedział mi, że nie lubi mnie jeszcze tak bardzo, to chyba potrzebowałem mieć możliwość przeproszenia go.
- To jeżeli cię to tak gryzie to z nim o tym porozmawiaj. Ta sprawa dotyczy was oboje.
- Ale on najwyraźniej nie chce o tym gadać, a ja to szanuję. Nie chcę zepsuć tego co już mam. - powiedziałem, wpatrując się w sufit. Jeżeli Dylan dobrze się z tym czuł, jeżeli dla niego nie było to krępujące i nie potrzebował rozmowy, nie zamierzałem go do niej zmuszać. 


12 komentarzy:

  1. jej pierwsza :) świetny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rany wróciła mi wiara w Malika i Zialla, dlaczego Zayn jest takim tempakiem!? Matko no, denerwował się na Nialla i to, że zachował się jak tchórz a tymczasem sam jest tchórzem stulecia!

    Serio mnie zaskoczyłaś tą reakcją Zayna na pocałunek Nialla, no bo znając ich byłam pewna, że skończą ostro się pieprząc :p ale (niestety dla mnie wielkiego zboka) Zee okazał się nie do zdobycia XD
    Chciałabym żeby w następnym rozdziale nastąpił wielki BUM i przełom, ale wiem, że tak nie będzie, bo zostaje jeszcze sytuacja z Harrym i Dylanem a to jeszcze potrzebuje czasu na rozwinięcie się
    ...
    lub sytuacja z Harrym i Louisem ? Uwielbiam pariting Larry i bardzo bym się cieszyła gdyby Lou wrócił do opowiadania, jego rola była wyjątkowa taki złośliwy barman (pokochałam go!) i jedyny facet który nie uległ Hazzie, takie wyzwanie, ale cholerny Dylan się pojawił i Hazz olał Lou kompletnie UGHH

    Okej to już koniec mojego dłuuuugiego komentarza. Jesteś świetna, naprawdę, kiedy czytam twoje opowiadania czuje się jakbym to oglądała, nie wiem czemu, ale twój styl pisania bardzo dobrze wpływa na moją wyobraźnię ;) Życzę dużo weny (: xx
    PS: Czy następnego rozdziału możemy się spodziewać jak zawsze w piątek?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz. :)
      Cieszę się, że ci się podoba i mam nadzieję, że wana mnie nie opuści.
      A co do rozdziału to do piątku raczej mi się nie uda nic dodać, bo w sobotę jadę do ciocia do końca wakacji i ten czas będę spędzała raczej z koleżankami. Postaram się jednak wolne chwilę w pełni wykorzystywać :D

      Usuń
  3. To jest najlepsze opowiadanie homoseksualne jakie czytałam !
    Serio jesteś genialna ♥
    ja sobie to kiedyś wydrukuję i oprawię ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. jeeej dziekuje za dedykacje kochana:* To ty sprawiasz ze czuje sie swieetnie:* cudowny rozdzial i co ja widze, pokorny Zayn? Woaah nie joge sie doczekac spizku narrego xD:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Pisałam wcześniej, że moja szczęka jest kilka metrów pod ziemią? Zapomnij... Teraz już się tak zakopała, że ciężko będzie mi ją odzyskac :P Ten rozdział wniósł dużo i to bardzo. No i w końcu wiemy co czuje Zayn <3 Uwielbiam Cię i warto było czekac, naprawdę. I aż nie mogę się doczekac czy plan Nialla i Harry'ego wypali. Trzymam kciuki i życzę weny ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Czuję się zaszczycona, że wymieniłaś mnie tam na górze, dziękuję z całego serduszka :D Co absolutnie nie zmienia faktu, że nie udobruchasz mnie tym, kochana i po zakończeniu tego opowiadania będę przez Ciebie beczeć pół miesiąca... Ale przejdę lepiej do konkretów.
    Genialny rozdział i w końcu Malik uruchomił szare komórki! Czekam na to od początku pierwszego sezonu, najwyższy czas. No i muszę przyznać, że Zayn w roli zagubionego, zakochanego chłopca bardzo mi się podoba :) Poza tym uwielbiam Harry'ego, to jego wiecznie nieogarnięte myślenie, nie mogłaś wykreować go lepiej! Zresztą, co tu dużo mówić, wszyscy bohaterowie są stworzeni genialnie. Szkoda mi trochę Nialla, biedactwo tyle przeszedł, a nadal kocha Malika...
    Nie mam pojęcia, czego się spodziewać po kolejnym rozdziale, bo pomysł Harry'ego JUŻ mnie przeraża. Uwielbiam Cię, dziękuję, że w ogóle postanowiłaś napisać coś tak wspaniałego!
    Pozdrawiam, całuję i życzę dużo wolnego czasu i chęci na pisanie, bo czekam z niecierpliwością na siedemnastkę xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam nadzieje że plan Harrego wypali i Niall w końcu będzie szczęśliwy z Zaynem :P i jeszcze mam nadzieję że wróci Lou i podroczy się troche z Harrym to bylo fajne :D
    Ale tak ogólnie to świetny rozdział xX

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział świetny, jak każdy z resztą. :) Niall ma plan, a to oznacza porażkę, jak w przypadku pierwszego pomysłu, bądź sukces, który mam nadzieję jednak nastąpi. Choć znając Zayna niczego nie da po sobie poznać, nawet jeśli ten plan dotknie go tak bardzo, bardzo. Dlaczego jest taki uparty i nie pozwoli sobie po prostu być z Niallem, skoro wie, że mu na nim zależny?!
    Ugh...no nic. Poczekam i zobaczę, jak to się wszystko potoczy. Jestem bardzo ciekawa co Niall tym razem wymyślił. :)
    Czy nie będzie już w ogóle Zarry`ego? :(
    http://harry-louis-larrystylinson.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Gratulacje zostałaś nominowana do The Versatile Blogger Award ;D więcej szczegółów u mnie na http://przygodazonedirectionzawszespoko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Po pierwsze chcę przeprosić, że tak zaniedbałam Twojego bloga. Po prostu na jakiś czas odpuściłam sobie całe 1D, potem wyjechałam na obóz i nie miałam zapału, żeby nadrobić. Przeczytałam właśnie siedem rozdziałów. I muszę przyznać, że kurde tęskniłam za tym opowiadaniem. Jezu zamiast być lepiej to jest gorzej, serio. Byłam pewna, że w tych siedmiu rozdziałach Zayn powie coś Niallowi o swoich uczuciach, ale cóż nie doczekałam się. Jednak mam nadzieję, że ten plan Harry'ego i Niall'a wypali i że Zayn będzie zazdrosny i to bardzo :D No i mam nadzieję, że Dylan i Harry będą razem. Lubię ich razem :) Wstawiaj szybciutko następny ^^

    OdpowiedzUsuń