Cześć Wam!
Udało mi się, jednak wyrobić z rozdziałem - co z tego, że opuściłam dzisiaj szkołę - i jestem z siebie bardzo zadowolona. To znaczy, że dotrzymałam terminu, bo co do rozdziału nie będę się wypowiadać.
Pozwalam ocenić to Wam. :)
Może tu również nie dzieje się wiele, ale musiałem zająć się parą moich mnie zdemoralizowanych bohaterów.
Tak czy inaczej mam nadzieję, że wam się spodoba, a od następnego rozdziału akcja ruszy do przodu. Tak mi się bynajmniej wydaje :D
Odkąd tylko Zayn opuścił swoje mieszkanie moim jedynym marzeniem było zakopanie się pod ciepłą kołdrą we własnym łóżku i nie wychodzenie spod niej do samej śmierci. Nie miałem ochoty nawet słuchać żałosnych wyjaśnień Harry'ego, który co chwilę rzucał w moją stronę puste słowa przeprosin. Nie mogłem nawet na niego patrzeć. W tym wszystkim był jeszcze gorszy niż Zayn. Mulat bynajmniej nie udawał, że mu na mnie zależy. Nigdy nie powiedział tego wprost. To ja sam sobie ubzdurałem, że może coś do mnie czuć, mimo iż wiedziałem jaki jest. A Harry? Patrzył mi prosto w oczy i mówił, że mu na mnie zależy, że jest moim przyjacielem. Powiedziałem mu o moim strachu na temat tego, że ludzi chcą mnie tylko wykorzystywać, a on co? Siedział cicho i przytakiwał w głowie, układając sobie zapewne plan jak zaciągnąć mnie do łóżka.
Nie zwracając uwagi na to, że jestem cały klejący i brudny, po wczorajszej nocy, ubrałem się i ignorując nawoływania Harry'ego, wybiegłem z mieszkania Zayna. Po policzkach nadal spływały mi słone łzy, a mgła która zbierała się w moich oczach utrudniała widoczność. Może to i dobrze? Nie widziałem przynajmniej ciekawskich czy oburzonych spojrzeń przechodniów, gdy przez przypadek szturchnąłem kogoś barkiem, a moje 'przepraszam' była na tyle ciche i nie wyraźnie, że osoba poszkodowana tego nie usłyszała.
Jak burza wpadłem do domu, zadowolony z tego, że mama była w pracy i mogłem uniknąć kłopotliwych pytań, dotyczących tego gdzie spędziłem noc. Całkiem inaczej jest powiedzieć: "Mamo jestem biseksualny i zakochałem się w chłopaku. Właściwie to jesteśmy razem" niż "Mamo jestem biseksualny i zakochałem się w chłopaku, który przeleciał mnie dla zakładu.". Nie potrafiłbym spojrzeć jej w oczy, zawstydzony tym jak bardzo naiwny i łatwowierny jestem.
Już nie szlochałem, nie zanosiłem się głośnym płaczem, ale mimo to łzy nadal spływały po moich zarumienionych policzkach. Zachowując resztki jasnego umysłu, wyciągnąłem komórkę z kieszeni spodni i nie zwracając uwagi czy uszkodzę przedmiot czy nie rzuciłem go na pokrywę kosza na brudy, po czym w ubraniach wszedłem pod prysznic. Włączyłem wodę i kierując twarz w stronę słuchawki prysznicowej pozwoliłem by zimna ciecz, obmywała moje ciało. Chciałem zapomnieć. Chociaż na moment przestać myśleć o Zaynie. Jednak nie było to takie łatwe, bo gdy tylko zamknąłem oczy, widziałem uśmiechniętego bruneta.
Oparłem się rękoma o ścianę przed sobą i głośno westchnąłem, opuściłem głowę, a lodowata woda uderzała o mój kark, sprawiając, że przez moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Nie mając już dłużej siły stać o własnych siłach, dlatego zsunąłem się po ścianie prosto do brodzika. Nie zwracając uwagi, że jestem cały przemoczony, a ciuchy nieprzyjemnie przyklejają się do mojego ciała, podciągnąłem kolana do piersi, obejmując je rękom.
Kiwając się do przodu i do tyłu, przypominałem sobie czasy, w którym żaden z nas nie mógł opanować śmiechu i wystarczyło tylko jedno spojrzenie na tego drugiego, by dostać kolejnego napadu. Albo jak Zayn denerwował się, bo mi wychodziło podrzucenie naleśników, a mu nie i próbował robić to tak długo dopóki mu nie wyszło. Kazał nawet sobie dorobić masę, bo nie starczyło mu jednej, przez co przez resztę wieczoru, leżąc na kanapie zajadaliśmy się naleśnikami.
Ze wspomnień wyrwał mnie dopiero dźwięk szczękających o siebie zębów i drżenie mojego ciała. Dopiero wtedy doszło do mnie, że siedzę w brodziku, a zimna woda spływa na mnie z góry. Podniosłem się na trzęsących się nogach i słabymi rękoma, rozebrałem się z przemoczonych ubrań. Wyrzuciłem je na zewnątrz prysznica, nie przejmując się tym, że pomoczę cały dywanik, który się tam znajdował. Szybko odkręciłem drugi kurek, uprzednio zakręcając zimną wodę, a z prysznica zaczęła się wylewać gorąca ciecz, która w spotkaniu z moim lodowatym ciałem przypominała miliony wbijających się we mnie szpilek. Było to bardzo nieprzyjemne uczucie, ale zupełnie wyrzuciło z mojej głowy myśli związane z mulatem. Po kilku minutach nie czułem już nic innego jak palącego bólu, który był spowodowany wrzątkiem, który obmywał moje ciało. Tylko tak mogłem zmyć z siebie jego dotyk i jego zapach. Tylko tak mogłem się pozbyć tego całego brudu, którym byłem naznaczony. Zacisnąłem zęby, by chociaż w minimalnym stopniu sobie ulżyć w cierpieniu jaki czułem i dokładnie wyszorowałem swoje ciało truskawkowym żelem pod prysznic. Mocno przyciskałem gąbkę do podrażnionej skóry, czując jakby za każdym ruchem z mojego ciała schodziły płaty skóry, ale tylko tak mogłem się pozbyć jego zapachu z siebie. Nie chciałem go czuć, chciałem o nim zapomnieć i nigdy więcej do tego nie wracać. Czułem się jak śmieć. Jak stara zabawka, która spełniła już swoje zadanie i można ją rzucić w kąt. Chociaż nie... Na starej zabawce ci kiedyś zależało, uwielbiałeś się nią bawić, była dla ciebie ważna, a ja dla Zayn od początku byłem tylko przedmiotem, który umożliwiał mu wygranie zakładu.
Zakręciłem wodę i po odczekaniu, aż moje ciało przestanie drżeć od nadmiaru bólu jaki mu zadałem, wyskoczyłem z kabiny. Zatrzymałem się przed lustrem i przyglądałem się swojemu odbiciu. Farbowane blond włosy przykleiły się do czerwonej twarzy. Niebieskie tęczówki nadal lśniły od łez, a zęby zdobił cholerny aparat na zęby. Nie byłem gruby, a wręcz przeciwnie, nieco wychudzony, a zamiast dobrze zarysowanych mięśni brzucha wystawały mi żebra. Więc jakim prawem w ogóle łudziłem się, że mogę spodobać się Zaynowi? Pokręciłem głową, śmiejąc się nad swoją głupotą i po rozwieszeniu mokrych ubrań na suszarce, która była przyczepiona do ściany, wyszedłem z łazienki.
Na biodra ostrożnie naciągnąłem czyste bokserki, by jeszcze bardziej nie podrażnić skóry i wskoczyłem do łóżka pod ciepłą pierzynę. Miałem nadzieję, że mimo bólu jaki odczuwałem po zbyt ciepłej kąpieli uda mi się zasnąć, a gdy się obudzę okaże się to tylko głupim snem. Zwinąłem się w kłębek, przytulając ciepły policzek do miękkiej poduszki i powoli zaczynałem odpływać do krainy Morfeusza.
- Niall. - mój spokojny sen, w który dopiero co zapadałem przerwał głos mamy, dobiegający z przedpokoju. Zignorowałem to, mając nadzieję, że kobieta zrozumie, że nie mam ochoty z nią rozmawiać albo śpię i sobie odpuści. Nic takie jednak nie miało miejsca. Nawet, gdy weszła do mojego pokoju i zobaczyła mnie zakopanego pod kołdrą nie zrezygnowała z rozmowy. - Niall?
- Hmmm... - mruknąłem, nie podnosząc głowy z poduszki, by kompletnie się nie rozbudzić.
- Dlaczego twoje ubrania są całe mokre? - zapytała, podchodząc bliżej. Nie mogłem przecież jej powiedzieć, że wziąłem w nich prysznic, bo uznałaby mnie za chorego psychicznie. Musiałem więc szybko wymyślić jakieś dobre kłamstwo, w które bez problemu mogłaby uwierzyć.
- Jadłem jogurt i się upaćkałem. Chciałem zaprać to od razu, żeby nie został żaden ślad. - powiedziałem, nadal z całkiem zakopany pod kołdrą. Modliłem się, żeby jak najszybciej dała mi spokój i pozwoliła spać, jednak ona jak zwykle miała inne plany. Nigdy nie rozumiałem tego, czemu akurat wtedy, gdy jestem zmęczony mama nabiera ochoty na rozmowę i zadaje 'niecierpiące' zwłoki pytania. Naprawdę nie wydaje mi się, że umarłaby, gdyby godzinie później dowiedziała się jaka jest przyczyna takiego, a nie innego stanu moich ciuchów.
- A gdzie byłeś całą noc? Dzwoniłam do Liama, ale mówił, że cię u niego nie ma - zapytała, a mi skoczyło ciśnienie. Nie tylko dlatego, że musiałem dalej ciągnąć tę konwersację, mimo że jedyne co teraz chciałem robić to spać i zapomnieć, ale też przez to, że wspomnienie ostatniej nocy, a raczej poranka nie było dla mnie miłe.
- Byłem u Zayna, oglądaliśmy filmy i przysnąłem. - powiedziałem swobodnie, zupełnie jakby to była prawda.
- Martwiłam się. Mogłeś zadzwonić.
- Boże. - westchnąłem, przekręcając się na drugą stronę, mimo to nadal nie otworzyłem oczu. - Nie jestem już małym dzieckiem. Daj mi już spać. - powiedziałem, nieco ostrzej niż zamierzałem, ale naprawdę nie miałem już siły odpowiadać na jej głupie i całkiem nie potrzebne w tej chwili pytania. Dodatkowo byłem rozdrażniony tym, że gdy już ledwo zasypiałem ona musiała mnie obudzić.
Nic więcej już nie odpowiedziała tylko po cichu wyszła z mojego pokoju, a jedynym znakiem, że jej już nie ma były delikatnie zamykane przez nią drzwi.
Resztę dnia spędziłem na obijaniu się i co mnie zdziwiło mama wcale mi w tym nie przeszkadzała. Nie pytała mnie o powodu mojego nędznego humoru, za co byłem jej strasznie wdzięczny, bo nie bardzo chciałem o tym rozmawiać. Dlatego też czas obiadu spędziliśmy w ciszy, która zresztą mi odpowiadała. Jedyne co mi się nie podobało, to smutne i zatroskane spojrzenie Maury, które posyłała w moją stronę, ale ignorowałem je. Po zjedzonym posiłku znowu zaszyłem się w swoim pokoju i już do końca dnia z niego nie wychodziłem.
We wtorek miałem tylko jedne zajęcia i to dopiero na 12, więc nie musiałem się martwić o to, że mama gdy na nie nie pójdę, zacznie podejrzewać, że ze mną coś nie tak, bo wychodzi do pracy przed tym jak się budzę, a wraca jakiś czas po mnie.
Mimo że poprzedniego dnia nie robiłem nic męczącego, a wręcz przeciwnie, bo cały czas tylko leżałem, dzisiaj byłem strasznie zmęczony. Dlatego po zjedzonym śniadaniu, ponownie wskoczyłem pod ciepłą pierzynę. Nie mogłem jednak zasnąć, bo cały czas wracałem wspomnieniami do kłótni mojej i Liama. Jak mogłem być taki głupi, by nie uwierzyć mojemu przyjacielowi, z którym znałem się od dziecka i nigdy mnie nie zawiódł, na rzecz chłopaka, którego znałem zaledwie miesiąc, a jego reputacja mówiła sama z siebie. Było mi teraz wstyd, że wykrzyczałem mu w twarz te wszystkie słowa. Nie zasługiwał na to. Chciał dla mnie jak najlepiej, chciał mnie ochronić, bym nie musiał powtarzać jego błędu, ale nie doceniłem tego. Dlatego też, mimo że bardzo chciałem, żeby był teraz przy mnie, przytulił mnie i pocieszył, nie mogłem tak po prostu do niego zadzwonić. Pewnie śmiertelnie się na mnie obraził, co wcale by mnie bardzo nie zdziwiło, bo jakim prawem tak na niego naskoczyłem?
Przekręciłem się na drugie bok i podciągając kolana pod klatkę piersiową, złapałem komórkę w dłoń. Nie wiem co mnie podkusiło - chyba chciałem tym ukarać siebie za to jak skrzywdziłem Liama - ale zacząłem przeglądać zdjęcia. Przez ten miesiąc naprawdę ich się namnożyło. Jedno przedstawiało Zayna, który smacznie zasnął, podczas oglądania "Brzydkiej Prawdy". Jego wargi, były delikatnie rozchylone, a długie rzęsy rzucały cienie na policzki. Wyglądał naprawdę uroczo. Uśmiechnąłem się lekko do ekranu, przypominając sobie minę chłopaka, gdy obudził się przez to, że dmuchnąłem mu kilka razy do ucha. Dopiero później doszło do mnie, że to wszystko było iluzją, a Malik wcale nie był słodki i uroczy. Był dupkiem. Następne zdjęcie również przedstawiało Zayn tym razem w pełni rozbudzonego. Stał w swojej kuchni, a w ręce trzymał patelnie nad kuchenką. Był nienaturalnie odchylony w tył, bo naleśnik, którego właśnie podrzucił, opadł i spotkał się z jego klatką piersiową. Leciutko wystawiony język, który zdradzał, że Zayn mocno skupiał się na tym co robił i zmrużone oczy, były śmiesznym połączeniem. Do tego jeszcze ta zmarszczka na czole. Z moich oczy mimowolnie zaczęły lecieć łzy. Nie chciałem znowu płakać, bo jeden dzień zdecydowanie mi wystarczył, ale to było silniejsze ode mnie. Wtedy naprawdę dobrze się bawiliśmy i myślałem, że mnie lubi, najwyraźniej to były tylko złudzenia. Reszta zdjęć wcale nie pomogła mi się podnieść z chwilowego dołka. Uśmiechnięta twarz Zayna, Zayn obejmujący mnie ramieniem, ja z Harry'm leżący na jego łóżku i robiący głupie miny, Hazz ze stanikiem swojej babci na głowie, kiedy składał pranie. Liam, który pokracznie próbował jeździć na rolkach i ja z Liamem, którzy robiliśmy zeza. Wszystkie te obrazki przypominały mi tylko świetnie spędzone chwile, które już nie wrócą. Liam pewnie więcej się do mnie nie odezwie, a z Harry'm i Zaynem sam nie zamierzałem rozmawiać, chociaż nie wydaje mi się, że nawet by tego chcieli. Bo w końcu po co? Zakład doszedł końca, więc nie jestem już im potrzebny.
Gdy o piętnastej moja mama wróciła z pracy, pierwsze co zrobiła to wpadała do mojego pokoju, zapytać się jak było w szkole. Pech chciał, że akurat leżałem zapłakany w łóżku, więc nie miałem innego wyjścia i musiałem przedstawić mamie jak wygląda sytuacja między mną, a chłopakami. Jasne, że nie zamierzałem zdradzać jej wszystkich szczegółów. Szczerze mówiąc nie zamierzałem jej mówić nic więc niż to, że pokłóciłem się z chłopakami.
Usiadłem po turecku na materacu i starłem nasadą dłoni zaschnięte łzy. Nie lubiłem płakać przy ludziach, bo przecież jestem chłopakiem, a chłopaki nie płaczą. Nawet mama nie była w tym przypadku wyjątkiem. Jedynie Liam, którego teraz tu nie było.
Opowiedziałem jej - trochę podkolorowując, przez co czułem straszne wyrzuty sumienie, bo nie chciałem jej okłamywać - że wczorajszy dzień był dla mnie totalną porażką. Najpierw posprzeczałem się z Paynem o to gdzie zjemy lunch - co z tego, że cały dzień przesiedziałem w domu, mama przecież nie wiedziała - bo on chciał iść do Coffee Paradise, a ja do McDonalda, a że oboje jesteśmy uparci to wyszła z tego większa kłótnia niż mogłoby się wydawać i skończyło się na tym, że każdy poszedł w swoją stronę, do teraz się do siebie nie odzywając. Później pokłóciłem się jeszcze z Harrym powodu już nie podając, mówiąc, że nie chcę na razie o tym gadać. Mama posłała mi pocieszający uśmiech i pocierając moje ramiona dłońmi, powiedziała, żebym się nie przejmował, bo nim się obejrzę się z nimi pogodzę. Szkoda tylko, że nie wiedziała, że sprawa jest nieco bardziej poważna niż jej przedstawiłem. Na koniec poprosiłem ją czy mogłaby nie wpuszczać do mnie Harry'ego, jakby jednak coś mu obiło i chciał ze mną porozmawiać. Bez zbędnych pytań zgodziła się skinięciem głowy.
Resztę dnia pomiędzy leżeniem na łóżku i bezsensownym wpatrywaniu się w sufit, a siedzeniem przed telewizorem, spędziłem na wpatrywaniu się w wyświetlacz telefonu i zastanawiając się czy nie zadzwonić do Liama i go nie przeprosić. W końcu to ja zawiniłem, więc powinienem pierwszy wyciągnąć rękę. Jednak tego nie zrobiłem za bardzo bojąc się tego, że może mi nie wybaczyć. Było mi również wstyd z tego powodu, że mu nie uwierzyłem, poza tym, gdybym się z nim pogodził, chciałbym mu się wygadać, a to znaczyłoby, że Liam dowiedziałby się o całym zakładzie, o tym, że Malik po prostu mnie zaliczył, a po wszystkim zachował się jak dupek. Było mi głupio, że okazałem się taki naiwny.
Trzeciego dnia, nadal nie miałem ochoty iść do szkoły i słuchać wesołych znajomych jak to im układa się w związkach, jednak tym razem musiałem mieć jakieś usprawiedliwienie. Akurat w tym dniu mieliśmy zajęcia z profesorem, który dawał zaliczenie za samą obecność na wykładach, a w całym roku można było mieć tylko dwie nie usprawiedliwione godziny. Nie chciałem tracić ich na takie coś, więc użyłem głowy i moich umiejętności graficznych, by przerobić stare zwolnienie od lekarza. Zeskanowałem je do komputera, by później w odpowiednim programie wymazać wszystko to co odręcznie zostało wypełnione przez lekarza. Następnie wystarczyło wydrukować zwolnienie i uzupełnić je troszkę bardziej poważnym pismem. Byłem naprawdę z siebie dumny, bo wyglądało to jak autentycznie zwolnienie, więc mogłem do końca tygodnia lenić się w domu, bez konsekwencji wyciąganych przez uczelnie. Musiałem tylko kryć się przed mamą, bo na pewno nie pochwalałaby opuszczania zajęć, z powodu błahej kłótni.
Następne wolne godziny wykorzystałem jak jeszcze nigdy. Posprzątałem w pokoju, poukładałem w szafkach z ciuchami, rozładowałem zmywarkę i wsadziłem do niej nowe brudne naczynia. Powiesiłem nawet pranie, które mama przed wyjściem do pracy wstawiła. Mogłem więc uznać, że dzień był całkowicie wykorzystany. Co jeszcze bardziej mnie cieszyło nie myślałem w ogóle o Zaynie i Harry'm. Nie miałem na to czasu. Dopiero przed snem przypomniałem sobie o tamtej nocy, a na samo to wspomnienie w brzuch poczułem nieprzyjemny skurcz.
Cały czwarty dzień spędziłem zamknięty w własnym pokoju i choć wczoraj czułem się wyśmienicie, bo ani przez moment nie myślałem Zaynie to dzisiejszy dzień był katorgą. Nie dość, że śnił mi się w nocy, przez co obudziłem się z szybko bijącym sercem i mokrymi od łez policzkami to jeszcze przez resztę czasu nie mogłem wyrzucić go z głowy. Nawet mama, która nie miała o niczym pojęcie utrudniała mi to, pytając się co tam u niego słychać, bo dawno go u nas nie było. Naprawdę ostatnią rzeczą o jakiej myślałem to to, by dowiedzieć jak się czuje, nie mówiąc już o zaproszeniu go do mnie. Na powrót wróciły do mnie myśli, jaki to beznadziejny i naiwny jestem. Sam się o to prosiłem ufając mu, nie mówiąc już o tym, że nie posłuchałem Liama. I to bolało mnie najbardziej. Przecież ludzie się ot tak nie zmieniają, a ja mimo to ślepo wierzyłem w przemianę Malika. Nie mogłem też wyrzucić ze swojej głowy jego wrednego i bezczelnego uśmieszku, gdy opowiadał Harry'emu o naszej wspólnej nocy. Chciałem zapaść się pod ziemię. Było mi tak strasznie wstyd. Czułem się jak śmieć, a teraz to wszystko wróciło. Dodatkowo Harry zaczął do mnie wypisywać i przepraszać co działało na mnie jeszcze bardziej destrukcyjnie. Bo gdy tylko zająłem myśli czymś innym, Styles wysyłał mi sms'a z wiadomością jak bardzo mu jest przykro i jak bardzo żałuje tego, że mi nie powiedział o tym od razu.
Dlatego też cały dzień - nie licząc czasu, w którym byłem zmuszony zejść na dół i zjeść jakiś posiłek - spędziłem zakopany pod kołdrą. Czułem się żałośnie z tym co wyprawiałem, bo przecież to był tylko seks. Tysiące nastolatków tracą swoją cnotę z przypadkowymi osobami z klubach, a ja tak bardzo przeżywam to, że straciłem dziewictwo z chłopakiem, w którym się zakochałem. Jasne nie było by w tym nic złego, gdyby on również coś do mnie czuł, a nie tylko zrobił dlatego by wygrać zakład. Przecież ja mu się pewnie nawet wizualnie nie podobam. Bo jakbym mógł, skoro nie dość, że jestem blady, a na moich policzkach co chwilę pojawiają się rumieńce, to mam aparat na zębach, a moje ciało pozostawia wiele do życzenie. Byłem naprawdę głupi myśląc, że mogę mu się podobać. Zayn ze swoim wyglądem mógł mieć wszystkich.
Leżałem przykryty po samą szyję pierzyną i na nowo oglądałem nasze wspólne zdjęcie przez co moje serce rozpadało się na coraz mniejsze kawałeczki. Może i byłem masochistą, ale chęć zobaczenie po raz kolejny jego pięknego uśmiechu była większa.
- Czemu jestem taki głupi. - westchnąłem, przełączając na następne zdjęcie. I następne i następne, a pod moimi powiekami na nowo zaczęły zbierać się łzy. Przez chwilę wmawiałem sobie, że to był tylko zły sen i zaraz Zayn zadzwoni do mnie z pytaniem czy nie mam ochoty wyskoczyć coś zjeść. Jednak z krainy marzeń wyrwał mnie głos mamy, który zapowiedział, że mam gościa. Już miałem odkrzyknąć, że nie mam ochoty się z nikim widzieć kiedy do mojego pokoju wszedł Liam.
Musiałem naprawdę zabawnie wyglądać, gdy moje zapuchnięte oczy przybrały rozmiar spodków od słoików. Nie spodziewałem, że po tym wszystkim co mu powiedziałem on pierwszy wyciągnie do mnie rękę. I choć nadal wstydziłem się tego jak zachowałem się względem niego, szybko wygrzebałem się z pościeli i pobiegłem do niego by wpaść mu w ramiona.
Chłopak był chyba na to przygotowany, bo od razu wzmocnił uścisk na moich plecach. Zacisnąłem palce na jego bluzie, a po moich policzkach spłynęła pierwsze łza.
- Liam ja cię przepraszam. - powiedziałem w jego szyję, nieco trzęsącym się głosem. Miałem nadzieję, że mi wybaczy to wszystko i że dalej będzie chciał się ze mną przyjaźnić. - Byłem naprawę głupi, myśląc, że kłamiesz. Wybacz mi proszę. - przytuliłem go jeszcze mocniej do siebie, bojąc się, że będzie chciał zostawić mnie samego. - Ja sobie bez ciebie nie poradzę. Nie możesz zostawić mnie samego. Przyjaciele do końca, pamiętasz? - zapytałem, całym ciałem przylegając do niego. Potrzebowałem go właśnie teraz. Właśnie teraz powinien być przy mnie i okłamać mnie, że wszystko będzie dobrze.
- Ciii.. - szepnął w moje włosy, gładząc w uspokajającym geście moje plecy. Działało. Pod wpływem jego delikatnego dotyku i ciepłego głosu, który zapewniał mnie, że jest przy mnie i że nie jest już na mnie zły. Uspokoiłem się.
- Naprawdę wszystko między nami w porządku? - zapytałem niepewnie, odklejając się od niego, by spojrzeć w jego oczy. Chłopak uśmiechnął się lekko i skinął głową.
- Jak mogłoby nie być? Jesteś moim przyjacielem i cię kocham. - powiedział spokojnie, po czym jeszcze raz objął mnie swoimi silnymi ramionami, w których czułem się tak bezpiecznie. - Wiesz, mam coś dla ciebie. - powiedział. Odsunął się ode mnie i po kilku minutach grzebania w kieszeniach, wyciągnął z nich dwa lizaki Chupa Chups XXL. - Coca Cola czy jogurt? - z szerokim uśmiechem pomachał mi nimi przed oczami. Doskonale zdawał sobie sprawę, że to właśnie lizaki, obok żelek są moimi ulubionymi słodyczami. Dobrze wiedział jak poprawić mi humor.
- Zgadnij. - uśmiechnąłem się lekko z jego stronę zakładając ręce na piersi.
- Hmmm.. - zmrużył oczy i rozejrzał się po pokoju. - Czysty pokój, zmiętolone łóżko co oznacza, że nie byłeś dzisiaj w szkole. - pokręcił głową nie zadowolony, ale pokonałem go moim niewinnym spojrzeniem. - Do tego... - zamilkł patrząc na mnie uważnie. - Myślę, że tym razem jogurt na osłodę życia. - wystawił w moja stronę lizaka o tym smaku.
- Jak ty mnie dobrze znasz. - zaśmiałem się, jednak dźwięki jaki wydałem był daleki od wesołego śmiechu. Zabrałem moją własność i rozpakowując go pomaszerowałem w stronę łóżka. Payne zrobił to samo i usiadł obok mnie opierając się plecami o ramę łóżka.
Przez pewien czas każdy z nas milczał, ale nie przeszkadzało mi to. Cieszyłem się, że jest tu ze mną. Wystarczyła mi sama jego obecność, a myśli które krążyły wokół Zayna nie były już takie straszne jak wcześniej.
- Niall... - usłyszałem obok siebie zatroskany głos przyjaciela.
- Szucham. - powiedziałem, nie wyciągając lizaka z buzi.
- Co właściwie się stało jak ode mnie wyszedłeś, bo twoja mam dzwoniła do mnie i pytała się czy nie wiem gdzie jesteś, bo nie ma cię jeszcze w domu. - usiadł po turecku przodem do mnie i wyczekiwał mojej odpowiedzi. Z jego smutnego wyrazu twarzy, mogłem się domyślać, że coś podejrzewa, więc nie miałem zamiaru kłamać.
- Poszedłem z Zayna. - powiedziałem cicho, spuszczając wzrok. Wiedziałem, że Liamowi nie spodobała się ta odpowiedzi i chciał coś dodać, ale powstrzymał się by nie wywołać kolejnej kłótni.
- I przez to jesteś taki przybity? - położył dłoń na moim kolanie.
- Nie... Po prostu nie za dobrze się czuję. - wysiliłem się na delikatny uśmiech, by go uspokoić. - Serio nic mi nie jest. - nie chciałem, by Payne miał mnie za takiego kretyna jakim faktycznie jestem, dlatego nie zamierzałem na razie mówić mu o tym co wydarzyło się u mulata, choć i tak pewnie blondyn już dodał dwa do dwóch i wyszedł mu wynik, bo przez jego twarz przebiegł cień współczucia.
- Na pewno? Wydaje mi się, że jest inaczej. - wystawił w moją stronę moja komórkę, która była włączona na zdjęciu Malika, który wystawiał w stronę obiektywy butelkę z piwem i uśmiechał się szeroko. - Przecież może mi powiedzieć. Jestem twoim przyjacielem i nie mam zamiaru cię osądzać. - przybliżył się do mnie, a nasze kolana się stykały.
Wyciągnąłem lizaka z buzi i bawiąc się jego patyczkiem wypaliłem, nawet nie podnosząc głowy.
- Przespałem się z nim. - nie mogłem na niego spojrzeć. Bałem się, że dostrzegę w jego oczach zawiedzenie. Przecież mnie ostrzegał, a ja to zignorowałem. Czekałem na jego jakiś ruch, jednak chłopak nic nie powiedział, zaciskając palce na moim kolanie, dając mi szansę mówienie dalej. - Przespałem się z nim, a dla niego był to zwykły zakład. - dodałem. Teraz kiedy mówiłem to głośno drugiej osobie, bolało jeszcze bardziej. Czułem się jeszcze bardzie upokorzony. - Razem z Harrym po prostu się mną bawili. - pociągnąłem nosem, a Liam nie zrobił nic innego jak przyciągnięcie mnie do siebie i zmiażdżenie w ciasnym uścisku.
- Przykro mi Nialler. - powiedział, całując mnie w głowę.
- Dlaczego nie powiesz, a nie mówiłem? - zapytałem, ze spuszczoną głową nawet nie siląc się na odwzajemnienie przytulasa. Po prostu pozwoliłem, by moje ciało opadło na jego klatkę piersiową, a jego silne ramiona mnie objęły.
- A co to zmieni? - wzruszył ramionami.
- Jestem beznadziejny. Ostrzegałeś mnie przed nim, a ja to wszystko olałem i pobiegłem do niego. - prychnąłem, załamany swoją głupotą.
- Zayn dobrze wie jak uwodzić, więc nic dziwnego, że dałeś mu się omotać, bo jest naprawdę przystojnym chłopakiem. Wiem coś o tym. - zaśmiał się lekko.
- I wiesz co. - przetarłem oczy, pozbywając się z ich kącików łez. - Nawet nie potrafiłem go zadowolić. Jaką trzeba być pokraką, żeby nie umieć uprawiać seksu. - powiedziałem zażenowany. Żaden chłopak raczej nie chciał słyszeć od swojego partnera, że nie spełnił jego oczekiwań w łóżku, a Zayn powiedział mi to w dość dosadny sposób.
- Hej. - zawołał cicho. - To był twój pierwszy raz. Nie od razu musi być udany. Daj sobie trochę czasu. - powiedział tonem, który jasno zdradzał, że jest oburzony moim podejściem do tej sprawy.
- Twój był. - powiedziałem nieco oskarżycielsko, bo jak mógł mnie pocieszać, skoro nie wiedział co czuję?
- Nie, nie był. - szybko zaprzeczył.
- Był. - odsunąłem się od niego, by spojrzeć mu w twarz.
- Nie, nie był. - trzymał się swojego zdania.
- Mówiłeś, że było świetnie i nie wiesz czemu tak długo z tym zwlekałeś. Mówiłeś, że to przeżycie nie do opisania, więc nie mów, że ci się nie podobało i było źle. - spojrzałem na niego zdenerwowany. Chłopak najwyraźniej zrozumiał, że udawaniem tylko pogarsza sprawę.
- Dobra był fajny, ale to nie znaczy, że wszyscy inni też taki mieli. Znam wiele osób, których pierwszy raz był tragedią, a teraz na nic nie narzekają, więc się nie dołuj. - potarł rękoma moja ramiona.
- Długo nie mogłem się rozluźnić i Zayn był zły Li. - spojrzałem na niego smutnym wzrokiem. - Cały czas do cholery byłem spięty. - krzyknąłem, zrzucając telefon w łóżka.
- To naprawdę nic. - powiedział łagodnie. - To był twój pierwszy raz, a twój organizm nie był przyzwyczajony do obcego ciała... no wiesz..
- We mnie. - dodałem, widząc jak Liam szuka odpowiedniego słowa.
- Dokładnie. - skinął głową. - Dlatego nie dziwne, że byłeś spięty. Nie przejmuj się tym. Nabierzesz jeszcze wprawy. - uśmiechnął się delikatnie, klepiąc mnie po ramieniu. - A sprawiło ci to chociaż przyjemność? - zapytał po chwili.
- Umm.. - dziwnie było mi rozmawiać o tym z przyjacielem. Zazwyczaj unikaliśmy tych tematów ze względu na różnice jakie nas dzieliły. Ja nie bardzo chciałem słuchać o seksie gejów, tym bardziej wyobrażając sobie w takiej sytuacji mojego przyjaciela. A go nie bardzo interesował seks heteryków. Dlatego zawsze kończyło się na tym, że mówiliśmy sobie - nie zawsze musieliśmy nawet to robić, bo często po prostu było to widać - że jesteśmy po i było fajnie. Nigdy nie zagłębialiśmy się bardziej w ten intymny temat. - Tak... Znaczy... Na początku nie. Było to dziwne uczucie, nie mogłem się rozluźnić czując coś..
- Rozumiem. - uśmiechnął się.
- A później było już lepiej. - na moje wargi wkroczył delikatny uśmiech, gdy przypominałem sobie, ciepło ciała Zayna zaraz przy moim, jego pocałunki na moim ciele i zdecydowane ruchy we mnie. - Tylko.. - zaciąłem się. - Zayn kazał mi nie dochodzić, a ja nie potrafiłem tego zatrzymać. - zakryłem twarz dłońmi, czując jak się czerwienię.
- Zayn to dupek. - powiedział.
- Chciałem, żeby była to niezapomniana noc, a wyszło do dupy i z tego wszystkiego nie zapomnę chyba tylko tego, że zostałem wykorzystany. - zaśmiałem się nerwowo. Nic nie wyszło tak jak sobie to zaplanowałem.
- Wiesz.. - spojrzałem na niego. - Czytałem ostatnio artykuł o rybach głębinowych. - powiedział, a ja zmarszczyłem oczy nie bardzo wiedząc jak powiązać te dwa tematy ze sobą. Pozwoliłem mu jednak kontynuować. - Było tam napisane, że przez to, że na pewnej głębokości jest strasznie ciemno, niektóre gatunki ryb mają problem z rozmnażaniem się. Dlatego gdy samiec znajdzie już samicę, wgryza się w jej ciało, zrastając się z nią. Traci on swoje funkcje życiowe oprócz układu płciowego i oddechowego. - słuchałem tego, nadal nie bardzo rozumiejąc o co mu chodzi.
- Mhmm... I...
- Wiesz wydaje mi się, że Zayn jest wyjątkiem i nie pochodzi jak wszyscy ludzie od małp, a od tych ryb głębinowych bo jest bezmózgim chujem. Tyle na temat Zayna. - powiedział krzyżując ręce na piersi.
Patrzyłem na niego szeroko otwartymi oczami i nie wiedziałem jak na to zareagować. Zamrugałem kilka razy i widząc poważną minę przyjaciele roześmiałem się głośno. Tak po prostu zacząłem się śmiać.
- Jesteś nienormalny. - pokręciłem głową, ocierając łzy. - Ale kocham cię. - powiedziałem, ponownie zaczynając jeść lizaka.
oommm będe pierwsza :*** yuhu.
OdpowiedzUsuńnom rozdział boski i czekam na następny..
zapraszam do mnie :)
@domipiotrowicz0
Cudowny rozdział. Wszystkie uczucia Nialla opisałaś świetnie, a to co zrobił po prysznicem doprowadziło mnie do łez. No i jak opisywał ten pierwszy raz, chyba Zayn nie est do końca taki wspaniały w tych sprawach. Cisze się, że Liam tak dobrze wszystko przyjął, no ale nie mogło być inaczej, sa przyjaciółmi, a Liam jest kochany, dając mu wsparcie, którego teraz potrzebuje. Mam tylko nadzieję, że Niall się przełamie i jednak porozmawia z Harrym. Czekam z niecierpliwością na kolejny xx
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny!! Liam jest taki kochany :)
OdpowiedzUsuńJaki znowu nudny rozdział ? Chyba mi pojawiło się coś innego :) Wspaniały jak zawsze, ale boli mnie to, że przez tego chujasa Niall tak bardzo cierpi. Jakim trzeba być dupkiem, żeby nie obchodziły Zayna uczucia tego wspaniałego Irlandczyka ? Szkoda mi również Styles'a, bo widać, że zżył się z blondynem, a teraz stracił wszystko w jego oczach :C Z niecierpliwieniem czekam na następny ♥
OdpowiedzUsuńhahaha z tymi rybami to dojebał.! hahaha Aż sama zaczęłam się śmiać. hahahha Liam kocham cię kretynie! BRAKOWAŁO MI NIAMA! Oni oboje są tacy różni a jednocześnie pasują do siebie. Jejku zrobiłaś mi taki mętlik że nie wiem co o tym myśleć. Znaczy co myślę co fabule tego. Nie wiem co może być dalej. Ale ciesze sie z tego bo mnie zaskoczysz. Jak zawsze zresztą. I powtórzę po raz 100 uwielbiam ciebie, twoje opowiadania i twój sposób pisania.
OdpowiedzUsuńNie jestem pewna jak mam ci to skomentować, bo ogólnie mam uczuciowy burdel, ale ta końcówka... te rybki, jezu, śmieje się pod nosem, i hahahhaha, pomocy, nie mogę się ogarnac - to było mistrzowskie!
OdpowiedzUsuńDenerwuje mnie, że Niall tylko ciągle myśli o Zaynie. Stracił też Harry'ego, ale oczywiście Zayn ważniejszy, ught. No nic... Smutno mi, biedny Nialler. Ale cieszę się, że Liam w końcu sam do niego przyszedł, bo niewiadomo ile jeszcze potrwała by ta ich sprzeczka. Liam do dobry przyjaciel, sama chciałabym takiego. No nic, czekam sobie grzecznie na następny, mam nadzieję, że zacznie się coś dziać pomiędzy tym trójkącikiem. :) - gosmic
OdpowiedzUsuńOh matkooo ! nie potrafię się powstrzymać od uśmiechu !
OdpowiedzUsuńChociaż Niall pogodził się z Li i wszystko między nimi jest dobrze.
Gdyby tylko między nimi zaczęło się układać... no wiesz... inaczej. ^ ^ Niam jest taaaki słodki.
Harry niech leci do Lou, a Zayn niech gnije ze samotności, kutas jeden... xd
No to w sumie tyle z mojej strony xd
Pomimo tego, ze Zayn jest dupkiem przepadam za nim. Moze go nie lubie, ale przepadam. Dobra to nie ma sensu. Chce powiedziec, ze Niall jest biedny. Na pewno teraz bedzie mu zaufac innej osobie. Ciesxe sie, ze Niall ma taka osobe jak Liam. Bez niego kto wie jeszcze wpadlby w depresje. Na razie czekam na ten moment kiedy Niall wybaczy Harry'emu, bo tak bedzie. Musi byc. Ja nadal czekam na Narry'ego, bo Ziall'a chyba juz musze sobie odpuscic. Plus zaprasxam do siebie na trzeci rozdIal www.i-will-be-your-shadow.blogspot.com
OdpowiedzUsuńŚwietne, świetne, świetne... Jak można tak dobrze pisać, ja się pytam. Szkoda mi jest Nialla. Zayn jest wrednym dupkiem, ale mi się podoba tutaj jego osobowość, pasuje nawet do niego. Trochę jest mi żal także Harrego. Biedaczek zdawał sobie ze wszystkiego sprawę, ale bał się to powiedzieć. jestem ciekawa jak dalej potoczysz ich losy. Zapraszam do siebie: http://changed-my-mind-1d.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńLiam i ta jego anegdota o rybach głębinowych po prostu wymiata ;) Nie mogłam przestać się śmiać. Dobrze, że choć jeden przyjaciel stanął na wysokości zadania i naprawdę mam ochotę postawić Payne'owi pomnik, że okazał się ponad tą ich całą wcześniejszą kłótnię i udowodnił, że przyjaźń jest silniejsza niż takie coś.
OdpowiedzUsuńA Niall... Strasznie mi go szkoda. Nikt nie powinien kojarzyć swojego pierwszego razu z perfidnym zakładem. A gdy blondyn opowiadał Liamowi, jak to Zayn był zły, że nie mógł się rozluźnić, a potem, że nie dał rady na niego poczekać... Gdybym miała teraz przed sobą Malika, to nie byłby już taki przystojny... Nie mam pojęcia do czego zmierzasz w drugim sezonie tego opowiadania i chyba nie chcę wiedzieć. Dam się zaskoczyć. Zresztą jak zwykle. Ale naprawdę mam nadzieję, że Niall będzie miał też miłe wspomnienia... Tylko z kim?
Pozdrawiam i życzę wielu pomysłów :)
@KateStylees
BOŻE. Czy mój Niall ma deprechę? Ja nie wiem no, mam ochotę wklepać Zayn'owi. To złe prawda? No cóż.... Zasłużył.... Boże! Jestem taka podekscytowana tym rozdziałem i zła, że czytam go tak późno :/ Naprawdę, naprawdę, naprawdę Cię uwielbiam i z totalnie rozkochanym wzorkiem wbitym w Twoje opowiadania czekam na kolejny rozdział ♥
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Arbbuz ♥