HM: Haaj ;D oto i ostatni rozdział TCTE, zostaje jeszcze epilog ;) wstępnie
musimy się przygotować do końca! Pożegnania nigdy nie są proste. Wasza
nieobecność po zakończeniu tego opowiadania, pokaże mi jak bardzo Was
wszystkich pokochałam za Wasze wsparcie i wszystkie miłe opinie;)
Dopiero po pożegnaniu docenia się takie coś;) haha co ja gadam, to była
chwila filozoficznych rozmyśleń ;D dobra nie przedłużając miłego
czytania ;))
Niall poprawił swój niebieski krawat, patrząc sceptycznie na jego
ubiór. Granatowy garnitur wydawał się idealny, dopóki go nie założył.
- Lepiej wyglądał na manekinie. - stwierdził z niesmakiem,
uświadamiając sobie, że Zayn na pewno będzie wyglądał idealnie jak
zawsze. Przekręcił jeszcze tylko delikatnie mankiety i kiwnął sam do
siebie głową, zerkając ostatni raz w lusterko. Wyszedł ze swojego
pokoju, kierując się do kuchni, gdzie stał Styles, całkowicie
nieprzygotowany na bal.
- A Ty co, nie idziesz? - zapytał zdziwiony, wpatrując się w przyjaciela. Harry odwrócił uwagę od parzenia kawy i zaprzeczył ruchem głowy.
- Idę, ale mam jeszcze czas. Nie wszystkim wyszykowanie się zajmuje –
zerknął na zegarek w kuchence – ponad trzy godziny - wytłumaczył cicho,
uprzedzając pytanie Irlandczyka, który zasiadł przy stole, dziękując mu
za przygotowaną kawę. – Nie upaćkaj się. Szkoda by było. – powiedział,
mieszając swoją kawę. Niall jednak zignorował jego komentarz,
przewracają tylko oczami, bo cholera przecież nie był dzieckiem.
- Idę za chwilę do Zayna, więc możesz iść ze mną, poczekam na Ciebie.
Chcesz? - zapytał z nadzieją Niall, biorąc do ust kruche ciastko, które
z niewiadomych powodów znalazło się w miseczce na stole.
- Nie, mam jeszcze coś do zrobienia. Poza tym jeśli szukacie
trzeciego do zabawy to nie ten adres. – zaśmiał się. – Jesteś dla mnie
jak brat, więc mogłoby być niezręcznie. – mrużąc jedno oko pokiwał głową
na boki. Nawet nie zamierzał udawać, że nie wiedział po co Niall idzie
tak wcześnie do swojego chłopaka. - Zobaczymy się na balu. - rzucił Hazz
na odchodne i biorąc kubek z kawą i kilka ciastek zniknął w wyjściu
kuchni. – I tym też się nie ubrudź! – krzyknął, a Niall tylko pokręcił
głową z politowaniem mrucząc pod nosem ‘urocze’ przezwiska, sięgając po
kolejne ciastko. Nie miał pojęcia czemu Harry w ogóle o czymś takim
pomyślał. Chociaż w sumie…
- Może wezmę trochę dla Zayna? - zapytał sam siebie, wpatrując się w
ciasteczko. Po chwili namysłu wrzucił je niemal do ust mamrocząc coś w
stylu „nie, pewnie nie będą mu smakować”. Oblizał się ze smakiem, kiedy
już talerzyk był pusty. Nie mógł zrozumieć, dlaczego ciastka i czekolada
tak szybko się kończą. Czasami miał wrażenie, że jeszcze nie zjadł
ostatniej kostki czekolady, a gdy zerknął na papierek już jej nie było.
Westchnął poddańczo i założywszy buty i kurtkę, opuścił mieszkanie,
żegnając się z Harrym uprzednio, otrzymując od niego wszystko wiedzący
uśmiech.
Droga minęła mu stosunkowo szybko i nim się obejrzał był już na
miejscu. Kiedy zapukał do domu Malików, nie mógł się nie uśmiechnąć
kiedy usłyszał piski małych dziewczynek. Po chwili wielkie dębowe drzwi
otworzyły się, a w nich stanęła mała dziewczyna w żółtej sukience z
zebrą na środku. Uśmiechnęła się szeroko do Nialla i jak na kulturalną
pannę przystało, dygnęła uroczo.
- Dzień dobry - pisnęła wysokim głosem, co spowodowało kolejną salwę śmiechu Nialla.
- Dzień dobry - odpowiedział z uśmiechem i przykucnął, aby zrównać
się z dziewczynką. - Jest może Zayn? - zapytał, bawiąc się jej loczkami,
które okalały jej małą twarzyczkę.
- Jest w swoim pokoju i od rana nie wychodzi. Cały czas się przebiera
i narzeka, że źle wygląda. Aa i jesteś Niall? - zapytała wskazując na
niego małym paluszkiem.
- Tak, to ja jestem Niall. - przytaknął jej radośnie chłopak. Co
prawda Niall nie miał okazji poznać sióstr swojego chłopaka, bo
zazwyczaj spotykali się u niego ze względu na większą prywatność, to
jednak wiedział, że od razu je polubi, a bynajmniej tą jedną.
- Zayn powiedział, że jak Niall przyjdzie mam go nie wpuszczać do
jego pokoju. - powiedziała dziewczynka z dziecięcą szczerością, kręcąc
się przy tym delikatnie na boki.
- Mogę wejść? - zapytał Niall, po tym jak się roześmiał i przekroczył
próg domu, kiedy dziewczynka się odsunęła.- Jak masz na imię?
- Safaa- powiedziała radośnie dziewczynka, machając do niego małą rączką.
- Dobrze, w takim razie Safaa, mam dla Ciebie zadanie specjalne,
okey? - zapytał Niall, a kiedy dziewczynka kiwnęła z entuzjazmem głową
konturował. Gratulował sobie w duchu swojej przebiegłości i tego, że wie
jak podejść małe dzieci. - Mam dla Twojego brata niespodziankę. Ale
musze dostać się do jego pokoju. Ale żeby wszystko wyszło jak należy,
musisz pilnować, żeby nikt nie wszedł na górę, dobra?
- Dobra! – zawołała podekscytowana brunetka, ciesząc się, z
powierzonego jej zadania. - A co to za niespodzianka? - zapytała
dociekliwie, chwytając Nialla za garnitur.
- Nie mogę Ci powiedzieć, bo to nie byłaby niespodzianka, tak? -
zapytał Niall z uśmiechem, na co dziewczynka smutno przyznała mu racje.
- A co jeśli mama przyjdzie z pracy i będzie chciała wejść na górę? -
zapytała na co chłopak zerknął na zegarek, była 14, więc z tego co
mówił Zayn do powrotu jego mamy pozostało dwie godziny.
- Spokojnie, zdążę pokazać Zaynowi niespodziankę zanim Wasza mama
przyjdzie. Pamiętaj o siostrach, żeby ich nie wpuszczać. - zaznaczył
Niall po czym przybił dziewczynce piątkę, i ruszył cicho na górę.
Zatrzymał się przy drzwiach, aby bezszelestnie je otworzyć i wślizgnąć
się do pokoju Zayna. Cichy gwizd i głos nucący jakąś piosnkę doszedł z
łazienki, tym samym pokazująca, gdzie znajduje się Mulat. Niall zdjął
marynarkę i zawiesił ją na jednym z krzeseł.
Skradając się w stronę łazienki, kilka razy musiał złapać się za
usta, aby nie roześmiać się ze śpiewu Zayna, który przypominał chorego
na migdałki niedźwiedzia. Kiedy wślizgnął się do łazienki podziękował
Bogu, że Zayn nie ma nad umywalką lusterka, bo gdyby tak było, od razu
by go zauważył. Niall zagryzł wargę widząc umięśnione plecy Zayna.
Powiódł wzrokiem wzdłuż jego kręgosłupa, aż do krzyża gdzie zatrzymał
się na idealnym tyłku, który teraz zakryty był beżowym ręcznikiem. Nie
mógł się powstrzymać i wyciągnął rękę, aby zesunąć niepotrzebny materiał
z ciała swojego chłopaka.
- Waliyha co ty tu kurwa robisz, chyba już mówiłem Ci, że… - zaczął
Zayn, obracając się i chwytając ręcznik, aby nic nie było widać. Zakrył
się i uniósł głowę, aby spojrzeć na intruza. Z jego czoła od razu
zniknęły wszystkie zmarszczki, kiedy zobaczył Nialla, w białej koszulki i
granatowych spodniach od garnituru. – Niall…-wydukał tylko, wciąż
podziwiając swojego chłopaka, który dla wygody rozpiął dwa górne guziki.
Żałował, że nie ubiera się tak częściej, ponieważ trzeba było przyznać,
że Niall w garniturze wyglądał naprawdę niesamowicie.
- Możesz jeszcze raz zdjąć ten ręcznik? O wiele lepiej patrzyło mi
się na Ciebie jak byłeś bez. - powiedział Niall podchodząc do niego i
obejmując dłońmi w pasie. Zayn tylko pokręcił głową, ale pocałował
chłopaka, który cały czas oblizywał swoje usta.
- Jesteś idiotą. - wyrzucił Zayn pomiędzy pocałunkami. Niall jednak
wcale się tym nie przejął, a wykorzystał do tego, aby jego dłonie
znalazły się na biodrach Zayna i zsunęły delikatnie ręcznik. Po chwili
oderwał się od ust Zayna, uklęknął przed nim, a jego ręka jakby sama
zatrzymała się na jego penisie. Z uśmiechem patrzył na Zayna, który spod
lekko przymkniętych powiek zerkał na niego z uniesionymi brawami.
Dopiero kiedy Niall zaczął poruszać ręką, stymulując jego członka,
Zayn sapnął i chciał odepchnąć chłopaka, który za bardzo szarogęsił się w
jego domu. Nie dość, że włazi sobie do jego pokoju, rozbiera go to
jeszcze chce mu obciągać?
- Niall. - rzucił gniewnie Mulat, hamując się, aby nie powiedzieć „nie przestawaj”.
- Tak Zayn? - zapytał z cwanym uśmiechem Irlandczyk, zaprzestając
ruchów dłonią i patrząc do góry na chłopaka.- Nie mów, że tego nie
chcesz? - dodał po chwili z uśmiechem, a kiedy Zayn nic nie powiedział
bronił się dalej. - Zayn chce Ci tylko obciągnąć, nawet bez języka, ani
pieprzenia. Musisz się rozluźnić, bo wydajesz się spięty. – dodał,
szukając w głowie pierwszego lepszego powodu. - I tak wiem, Twoje
siostry są w domu! - rzucił, widząc, że Mulat chce mu przerwać. - Po za
tym, to wszystko Twoja wina. Jakbyś nie paradował w ręczniku przed
ludźmi to nie nakręcał byś ich.
- Oh zamknij się już wreszcie! - warknął Zayn. Kiedy Niall ścisnął
jego penisa, odepchnął go lekko, oczywiście bezskutecznie i rzucił
gniewnie. - Mógłbyś być bardziej delikatny?! Chciałbym Ci przypomnieć,
że masz mojego fiut w ręce, a nie zabawkę! - dorzucił zirytowany Zayn,
denerwując się jak idiota, jego nogi zaczęły lekko drżeć, a z rękami nie
wiedział co zrobić.
- Nikt ci nigdy nie obciągnął, że taki delikatny jesteś?- zadrwił
Niall, widząc jak Zayn się spina. Ponownie zaprzestał ruchów swojej ręki
i popatrzył na swojego chłopaka ze zdziwieniem. – Żartujesz prawda?-
zapytał nie wierząc, w reakcje jaką widzi. – Nie dość, że byłeś
prawiczkiem, to nikt Ci nawet nie obciągał? A loda chociaż Ci ktoś
robił?- zapytał wciąż nie dowierzając w to co słyszy. Chociaż z drugiej
strony nie byłoby to zaskakujące, bo i w ich związku to zazwyczaj Zayn
palił się do tego by w taki sposób zadowalać Nialla, sam tego od niego
nie oczekując, a wręcz przeciwnie, jakby się wykręcając. On wolał
osiągać orgazm podczas seksu, gdzie często Niall nawet nie musiał go
dotykać lub po prostu obciągał sobie sam, przeżywając razem z Niallem
orgazm. I to każdemu z nich odpowiadało, a Niall nie zastanawiał się
dlaczego tak jest, bo przecież każdy lubi co innego, a ich seks i bez
tego był niesamowity. Oczywiście to nie było tak, że Niall nigdy nie
miał w dłoni członka Zayna, bo to byłoby śmieszne. Często gdy
obściskiwali się na łóżku, Niall ugniatał i uciskał penisa Zayna, ale
było tak raczej delikatne i zmysłowe, po to by go pobudzić, a nie nieco
bardziej agresywne, by pomóc mu dojść.
- Ymm.. – westchnął Zayn, a Irlandczyk widząc zawstydzoną i zbolałą
minę Zayna, strzelił sobie mentalnego policzka. Wszystko to co mówił i
jak mówił mogło brzmieć trochę jakby się z niego naśmiewał, a z
pewnością nie to było jego intencją. Blondyn był po prostu więcej niż
zaskoczony informacjami o których się teraz dowidział. A że nie potrafi
trzymać emocji na wodzy i języka za zębami wyszło jak wyszło.
– To znaczy nie. – szybko się zreflektował, podnosząc się z kolan. –
Nie tak miało to brzmieć. – powiedział cicho, gładząc go po policzku,
sprawiając, że ten na niego spojrzał.
- Wiem, że to trochę do dupy. – wzruszył ramionami Malik, nie
przejmując się swoją nagością, w końcu Niall nie tylko go widział, ale i
dotykał. – Ale tak jakoś wyszło. – powiedział, ponownie spuszczając
wzrok.
- Hej. – oburzył się Niall słysząc słowa swojego chłopaka. – To nie
jest do dupy. – pokręcił głową. – Właściwie to całkiem pociągające, że
zemną będziesz miał wszystkie swoje pierwsze razy. – uśmiechnął się
łobuzersko, składając na jego ustach szybki pocałunek. – Po prostu to
trochę niesamowite – wzruszył ramionami i nie przerywając kontaktu
wzrokowego z Zaynem ponownie przed nim uklęknął. – że uchowałeś z takim
tyłkiem - dodał Niall i przysunął się, aby polizać jego penisa.
- To nie tak, że… - zachłysnął się powietrzem, gdy blondyn przesunął
językiem po całej jego długości. Zayn wydał z siebie gardłowy pomruk.
Przecież to nic takiego, że jego chłopak klęczy przed nim i robi mu
loda prawda? Niall z wprawą wziął członka do ust i zaczął delikatnie
ssać, pocierając jądra. Po chwili zaczął poruszać głową, nie
zaprzestając ssania, aby nie odbierać tej przyjemności Mulatowi.
Pogładził delikatnie jego kolana i uda, kiedy zauważył jak drżą. Zayn
naprawdę się denerwował.
Nie minęło kilka minut jak Zayn był prawie u szczytu. Niall też to
poczuł, jak jego członek zgrubiał w jego ustach. Wiedział, że to tylko
kwestia kilku sekund, aż poczuje nasienie w swoich ustach. Jednak to co
zrobił Zayn było nie do przewidzenia. W pewnym momencie odepchnął go
tak, że Niall wylądował na tyłku, a sam spuścił się na własne uda. Horan
rozszerzył swoje oczy i patrzył na Zayna jak na idiotę. Jak można w
najlepszym momencie przestać komuś obciągać. Malik chyba nie wiedział,
co stracił. Osunął się delikatnie po ścianie i usiadł gołym tyłkiem na
zimnych kafelkach, co ostudziło trochę jego orgazm.
- Możesz mi powiedzieć co ty wyprawiasz kochanie? - zapytał cicho
Niall, starając się być miłym dla chłopaka. Przecież po raz pierwszy
przeżywał takie coś i nie chciał, aby poczuł się źle.
Zayn popatrzył na niego badawczo, ale nie wyczuł ani odrobiny drwiny.
- To było cudowne, dziękuje. - szepnął cicho, ignorując całkowicie wcześniejsze pytanie.
- To dlaczego mnie odepchnąłeś? - zapytał Niall wciąż nie rozumiejąc
zachowania chłopaka.- Kiedy już jesteś na granicy, to co mogłem zrobić,
byłoby najprzyjemniejsze. A Ty z tego zrezygnowałeś, odpychając mnie. -
wytłumaczył spokojnie Niall przysuwając się do chłopaka i siadając na
kolanach pomiędzy jego nogami.
- Nie chciałem, abyś musiał połkać moją spermę. - szepnął tak cicho
Zayn, że gdyby Niall nie siedział 15 cm od niego nie usłyszał by nic.
- Ale ja chciałem to zrobić! - bronił się Horan, patrząc zszokowany na swojego chłopaka.
- Nie chciałeś. - rzucił Zayn, spoglądając zawstydzonym spojrzeniem
na Nialla. W głowie Irlandczyka od razu zawitała myśl na temat tego, czy
Zayn nigdy przez niego nie czuł się zmuszony do przełykania jego
spermy. W końcu nie raz gdy Niall był gotowy na kolejną rundę, a Zayn
najzwyczajniej w świecie nie miał na to ochoty, po prostu robił mu loda.
Z szerokim i tak bardzo wyuzdanym uśmiechem, nie wyglądał jednak jak
cierpiętnik, więc niebieskooki szybko wyrzucił te myśli z głowy.
- Nie? To zobacz! - rzucił Niall i nachylił się, aby móc oblizać
jeszcze raz jego penisa, co sprawił, że serce Zayna zaczęło ponownie
szybciej bić. Zlizał nasienie z ud i brzucha Zayna, słysząc tylko
głębokie i szybkie oddychanie. Kiedy w końcu się wyprostował, oblizał
się nie przerywając kontaktu wzrokowego z Zaynem. Złapał go za rękę,
posyłając mu ogromny i pokrzepiający uśmiech, na co Mulat się podniósł
chcąc przyciągnąć go do pocałunku.
- E, nie radzę. Mogę mieć nieświeży oddech. - zaznaczył Irlandczyk z uśmiechem.
- Mam to gdzieś. - szepnął Zayn i złapał go za kark, aby w końcu móc
pocałować swoje słoneczko. Po chwili oboje wstali i ruszyli w stronę
łóżka Zayna. Kiedy oboje na nie upadli, Zayn w końcu przerwał pocałunek,
- A co z moimi siostrami? - zapytał szeptem, kiedy Horan przyssał się do jego szyi.
- Spoko załatwiłem to. Safaa pilnuje schodów. - rzucił z uśmiechem,
ponownie odnajdując usta Zayna. Nie długo jednak dane im było nacieszyć
się sobą, bo do pokoju wparowała Waliyha, trzymając Saffe za rękę.
Niall zrzucił z siebie Zayna i od razu zakrył go kocem, który leżał na
łóżku.
- Fajnie to załatwiłeś. - syknął Zayn, zakrywając się dokładniej
kocem. Starsza siostra Zayna wpatrywała się z uniesionymi brwiami to w
Nialla, to w brata, jakby czekała na wyjaśnienia. Malik już miał coś
powiedzieć, ale wtedy Saffa zaczęła mówić rozpaczliwym tonem.
- Niall, ja jej mówiłam, że nie wolno, ale ona mnie nie posłuchała! -
wyznała oskarżycielsko, wyrywając rączkę i biegnąc w stronę Nialla.
Waliyha zerknęła na wielkie rumieńce na twarzy chłopaka brata i jego
potargane kosmyki włosów. Doskonale wiedziała, co robili zanim weszła do
pokoju, ale musiała to zrobić. Zayn kiedyś też tak zrobił, gdy była ze
swoim chłopakiem w podobnej sytuacji. Kiwnęła głową, jakby zadanie
zostało wykonane i wyszła z pokoju, nie zwracając na nikogo uwagi.
Niall, wciąż przytulając Saffę, zerknął w stronę Zayna, który zaczął się
śmiać. To był jeden z tych śmiechów, kiedy już wiedział, że ma
przerąbane. Jego siostra nigdy mu tego nie zapomni.
***
Louis siedział przy stole i udawał, że słucha tego co miała mu do
powiedzenie Sophia, gdy tak naprawdę będąc myślami zupełnie gdzieś
indziej, wpatrywał się w drzwi prowadzące na korytarz. Dochodziła już
godzina osiemnasta, a Harry’ego wciąż nie było i Louis powoli zaczynał
się denerwować. Bo co jeśli w ostatniej chwili zrezygnował z balu? Już
chciał nawet dzwonić do Zayna, gdzie się oni podziewają, bo ich również
nie było, a z pewnością wiedzieli o wiele więcej na temat planów
Harry’ego niż on. Nie zdążył jednak nawet wyciągnąć komórki z kieszeni
marynarki, która wisiała na krześle, a do sali weszła dwójka chłopców
trzymająca się za ręce.
- No wreszcie! - jęknął Louis, gdy ci tylko podeszli do stołu. –
Gdzie wyście się podziewali? – zapytał, patrząc uważnie na przyjaciół.
Chłopcy spojrzeli po sobie z delikatnymi uśmiechami i wzruszyli
ramionami, nie chcąc odpowiadać na pytanie przyjaciela. Louis jednak nie
zamierzał się nad tym rozwodzić, bo miał ważniejsze sprawy, więc tylko
przewrócił oczami i prosząc Zayn na bok, pociągnął go za rękę.
- Gdzie Harry? Myślałem, że przyjdziecie razem. - odezwał się Louis z wyrzutem w głosie.
- Spokojnie, na pewno się pojawi. - Mulat uśmiechnął się do
przyjaciela uspokajająco i położył mu rękę na ramieniu. - Bez spiny,
tak? - spojrzał na niego pytająco, a gdy tylko Louis z westchnięciem
skinął głową, przyciągnął go ręką do uścisku. - Wszystko będzie ok. -
powiedział i wciąż obejmując przyjaciela wrócili do stolika.
Nie minęło nawet pięć minut podczas których Louis starał się nie
myśleć o Harrym, a drzwi do sali ponownie się otworzyły. Louis
energicznie poderwał głowę by spojrzeć w tamtą stronę i uśmiechnął się
szeroko, gdy dostrzegł Harry’ego. Chłopak jak zawsze wyglądał pięknie i
niebanalnie. Czarne rurki okrywały jego długie i zgrabne nogi, a
czarno-biała wzorzysta koszula zapięta pod szyję, jego smukły tors. Na
górę zarzuconą miał dobrze skrojoną marynarkę. I choć może nie wyglądał
stricte uroczyście, tak jak na bal maturalny przystało to z pewnością
był najprzystojniejszym chłopakiem na sali, a jeżeli ktoś sądził inaczej
to kłamał.
Uśmiech Louisa jednak szybko zmalał, gdy tylko zobaczył, że Styles
nie przyszedł sam, a ciągnął za sobą nieco niższego od niego chłopaka,
który swoim zachowaniem lub tym co powiedział rozśmieszył Harry’ego.
- Cześć. - przywitał się cicho Harry, udając, że nie zauważył
dziwnych i zaskoczonych spojrzeń całej piątki. David - chłopak z którym
przyszedł - nie był jednak na to przygotowany i spiął się, przysuwając
się nieco do Harry’ego, jakby to miało go ochronić przed oceniającym
wzrokiem innych. - To jest David. - przedstawił chłopaka, przesuwając
spojrzeniem po każdym z przyjaciół, celowo omijając Louisa. On do nich
już nie należał. Miał nadzieję, że reszta jakoś podłapie jego próbę
włączenia do towarzystwa Dava i mu pomogą. Ci jednak wciąż milcząc nie
odrywali od niego wzroku, za bardzo zaskoczeni. - Yhhymm - odkaszlnął
Harry. - A więc Dav to jest Niall. - przejął pałeczkę rozumiejąc, że
żaden z tu zgromadzonych nie wyciągnie pierwszy ręki. Uśmiechnął się
szeroko do przyjaciela dostrzegając na nim zupełnie inne ciuchy niż te w
których wyszedł i puścił mu oczko. Ten jednak w żaden sposób nie
zareagował na zaczepkę Harry’ego, wciąż nie mogąc oderwać wzroku od jego
towarzysza. - A obok niego siedzi jego chłopak Zayn. - wskazał ręką
nico przygaszony na dwójkę chłopców. Wiedział, że przyjście za Davidem
wywoła małą sensację w ich gronie, ale nie sądził, że aż taką.
- Miło mi. - pierwszy zreflektował się Zayn i podnosząc się lekko z
krzesła wyciągnął do chłopaka dłoń, którą ten przyjął z uśmiechem.
- To jest Liam i Sophia. - skinął głową na kolejną parę.
- Cześć. - odezwał się Liam, a zaraz w ślad za nim poszła jego dziewczyna.
- A to… - zaczął Harry cicho, niepewny tego, czy chce Davidowi
przedstawiać Louisa. Jednak przecież mieli spędzić ze sobą kilka godzin
przy jednym stole, więc odpowiedź była raczej oczywista. Nie zdążył
jednak nic więcej powiedzieć, a Louis szybko odsunął krzesło, który
wydało z siebie okropny dźwięki i wyciągnął rękę do towarzysza Loczka.
- Louis. - powiedział głośno, posyłając mu nienawistne spojrzenie.
Nie miał zamiaru kryć się z niechęcią jaką żywił do tego nieznajomego mu
chłopaka.
- Louis. - powtórzył cicho chłopak, jakby sobie coś przypominając i
uśmiechnął się do niego lekko. Nie był to jednak przyjazny uśmiech, a
jeden z tych które ludzie posyłają ci gdy coś o tobie wiedzą, czego
prawdopodobnie nie chciałbyś, żeby wiedzieli.
- Taa.. - prychnął szatyn, doskonale słysząc to co powiedział Dav i w
jaki sposób to zrobił. - I masz z tym jakiś problem. - warknął w jego
stronę, coraz bardziej wkurzony. Nie podobało mu się, to że przyszedł z
Harrym oraz to jak na niego patrzył. Jakby miał nad nim przewagę, bo
może dotknąć Stylesa, gdy Louis nie może się nawet do niego odezwać.
- Nie chcę być nie miły, ale na razie to chyba ty masz jakiś problem.
- zauważył chłopak, bo właściwie tak to wyglądało. On nie zrobił, ani
nie powiedział nic, co mogłoby Tomlinsona urazić, a ten od razu na niego
warczał i posyłał mu spojrzenia które jasno mówiły, że zastanawia się
jak się go pozbyć.
- O nie. - pokręcił głową, śmiejąc się szyderczo. - Nie jeszcze nie
mam problemu, ale zaraz mogę go mieć. - oparł się rękami o stół
nachylając się do przodu.
- Lou, uspokój się. - powiedział cicho Liam, łapiąc przyjaciela za
nadgarstek. Tylko tego by brakowało, żeby Louis zrobił jakąś awanturę.
- Jestem spokojny. - warknął Louis, strzepując dłoń przyjaciela ze
swojej ręki. - Po prostu denerwuje mnie to, że jakiś gnojek jak gdyby
nigdy nic przychodzi sobie na nasz bal i myśli, że wszyscy padniemy mu
od razu do stóp. - powiedział sycząc przez zęby, uparcie wpatrując się w
chłopaka przed nim.
- Właściwie to zostałem zaproszony przez Harry’ego - spojrzał na
szatyn posyłając mu delikatny uśmiech, który Harry niepewnie
odwzajemnił. Nie czuł się dobrze, że przez niego i jego partnera
atmosfera w stoliku się popsuła. Gdyby wiedział, że jego obecność tak
bardzo zdenerwuje Louisa odpuściłby sobie ten cały bal, naprawdę. - i
naprawdę nie potrzebuję byś akurat ty padał mi do stóp. - posłał w jego
stronę bezczelny uśmiech, jednocześnie przyciągając Harry’ego do siebie.
Zielonooki wydawał się być tym gestem skrępowany, bo nie oszukujmy się
każdy z tu zebranych wiedział o tym - a bynajmniej się domyślał - jakie
relacje były między nim, a Davidem, dlatego też każdy z łatwością
wyłapał dwuznaczną aluzję jaka tkwiła w słowach mężczyzny.
- Chodź Dav, usiądziemy gdzieś indziej. - powiedział cicho Harry,
ściskając mocniej dłoń chłopaka, dając mu tym samym znak, że nie chce by
mu się sprzeciwiał chociaż teraz.
- Przestań Harry, zostań. - odezwał się w końcu Niall, który dopiero
teraz otrząsnął się z szoku wywołanym pojawieniem się tej pary. Nie
spodziewał się, że Harry zaprosi kogokolwiek na bal, ponieważ nie
sądził, że od czasu Louisa z kimś kręci. Szybko jednak przypomniał sobie
skąd kojarzy tego chłopaka i niestety nie był z tego powodu za bardzo
szczęśliwy. Tym bardziej gdy widział po minie Harry’ego, że i ten nie do
końca komfortowo się przy nim czuje.
- Dokładnie. Jesteśmy przyjaciółmi, tak? - rzucił Louis, zupełnie nie
myśląc nad tym co mówi. - Coś mówiłeś? - z wściekłym spojrzeniem
zwrócił się w stronę Davida, który prychnął na to stwierdzenie.
- Oczywiście, że nie. Chociaż w sumie zazdroszczę Hazzie takich
przyjaciół jak wy. - pokiwał głową, patrząc na poszczególne osoby z
delikatnym uśmiechem. - A szczególnie takiego jak ty Louis. - podkreślił
ostatnie słowo.
- Dav przestań. - jęknął Harry, ciągnąć chłopaka za rękę. Jeżeli by
wiedział, że będzie on się tak zachowywał nigdy by go nie poprosił o to,
by z nim poszedł, albo przynajmniej nie opowiadałby mu nic o Louisie.
Bo doskonale zadał sobie sprawę, że zachowanie Dava w dużej mierze jest
spowodowane niechęcią do Tomlinsona. Ale Harry był słaby i zraniony, a
David jako jedyny z jego ‘przyjaciół’ mógł go zrozumieć i pomóc mu
zapomnieć. - Taki dobry, wspierający, wyrozumiał i służący radą. Nad
swoje szczęście zawsze przekładający szczęście Harry’ego. - mówił,
patrząc na Louis który aż zrobił się czerwony na twarzy, doskonale
wiedząc o czym chłopak mówi. Chyba każdy w ich towarzystwie wiedział.
- Dobra, chłopaki przestańcie. - wtrącił się Zayn, wiedząc, że jeżeli czegoś nie zrobił Tomlinson wybuchnie.
- Zamknij się! - warknął niebieskooki, zaciskając place na obrusie. -
Może nie jestem i nie byłem idealny, ale z pewnością znam Harry’ego
bardziej niż ty. A Harryemu o wiele bardziej zależy na nas, bo ups… ale o
tobie, żaden z nas nie wiedział. - wzruszył ramionami szczerząc się do
niego chamsko. ‘Przyjaciel’ Harry’ego jednak w żaden sposób nie poczuł
się urażony tym komentarzem, bo wiedział na czym polegały jego relacje z
Harrym i mu to odpowiadało. Nie odpowiadało mu jednak to w jaki sposób
potraktował go jeden z jego najlepszych przyjaciół, bo mimo że nie
łączyły go z Harry jakieś głębsze relacje to zależało mu na chłopaku,
który z pewnością nie zasługiwał na takie traktowanie.
- Z tym bym się kłócił. - rzucił jakby od niechcenia, wzruszając
ramionami, a na policzkach Harry’ego pojawiły się delikatne rumieńce.
- Co? - Tomlinson nie dosłyszał.
- Mówię, tylko że znam Harry’ego jakby to powiedzieć… dokładniej niż
ty. - uśmiechnął się wrednie do Louisa tym samym zamykając mu usta, bo
choć mógł się tego domyśleć, usłyszenie tego prosto z ust chłopaka, było
niezwykle bolesne. Jednak nie tylko Louisa zabolały te słowa, bo
również Harry który cały czas przysłuchiwał się tej rozmowie, w końcu
wyrwał dłoń z jego uścisku i nie patrząc na przyjaciół, skierował się w
stronę wyjścia.
- Dzięki, chłopaki. Jesteście zajebiści. - syknął Irlandczyk, wstając
od stołu. - Po prostu świetni. - pokręcił z żalem głową i wybiegł za
Harrym, mając nadzieję, że uda mu się go uspokoić.
***
Choć wszyscy starali się zachowywać jakby wcześniejsza kłótnia nie
miała miejsca to atmosfera przy stole wciąż była napięta. Louis przez
cały czas posiłku wpatrywał się uparcie w Harry’ego, który jak na złość
ani razu nie spojrzał w jego stronę, zgrabnie go omijając. Jeszcze
bardziej denerwujące było to, że wydawał się świetnie bawić z chłopakiem
którego zaprosił na bal. Nie to, że Louisowi nie zależało na jego
szczęściu, bo zależało, ale na swoim szczęściu także. A co mogłoby na
raz uszczęśliwić dwoje ludzi którzy darzą siebie uczuciami? Odpowiedź
był prosta, choć Louis nieco za późno ją poznał. A mianowicie: rozmowa,
wybaczenie, związek, może rodzina? I Tomlinson z pewnością nie zamierzał
się teraz poddawać i wycofywać. Tym bardziej, że ten cały Dav nie był
wcale mniejszym dupkiem niż on sam.
Szatyn ostatni raz powtórzył
sobie w myślach swój plan i to co zamierza powiedzieć. Oczywiście nie
uczył się regułek na pamięć, bo każde słowo wypowiedziane w kierunku
Harry’ego zamierzał wypowiadać prosto z serca, ale nawet to nie
powstrzymało go przed przygotowaniem się. Kiedy już był pewny, że jest
gotowy i na pewno to chce zrobić, kopnął Liama w kostkę. Ten nie
kojarząc faktów oddał mu nawet na niego nie patrząc za bardzo zajęty
rozmową ze swoją dziewczyną, która pokazywała mu coś na telefonie. Louis
ponowił ‘atak’ tym razem również nie uzyskując zamierzonego efektu.
Liam jednak spojrzał na niego krzywo, chcąc na niego nawrzeszczeć, lecz
ten w porę zrobił wymowny ruch oczami. Mógł niemalże dostrzec to jak
Payne strzela sobie mentalnego policzka i zaraz nachylił się w stronę
Sophie, szepcząc jej coś do ucha. Dziewczyna najwyraźniej była
wtajemniczona w plan, bo tylko cicho westchnęła i schowała telefon do
torebki.
- To co Li, idziemy na parkiet? - powiedziała głośno dziewczyna, wpatrując się w swojego chłopaka.
- Soph, daj spokój, tańczyliśmy już i dopiero co zjedliśmy. -
westchnął Liam jak na gust Louisa nieco zbyt teatralnie, jednak reszta -
Harry, jego chłopak i Niall - wydawali się na to nie zwracać uwagi.
- Ale z ciebie leń. - prychnęła dziewczyna. - Gdyby wiedziała to
zaprosiłabym sobie kogoś innego. - szatynka pokręciła głową i z obrażoną
miną opadła na oparcie.
- Kochanie wiesz, że nie lubię tańczyć. - powiedział potulnie Liam,
przytulając się do jej ramienia i choć wydawało się, że nikt ich nie
słucha zajęty, nie mogli przestać udawać. - Patrz ile masz tu mężczyzn
weź któregoś z nich. - mruknął, całując ją w odkryte ramię.
- Zayn? - zapytała dziewczyna, patrząc na niego z nadzieją.
- Wiesz chętnie, ale właśnie zamierzałem Nialla… - zaczął zerkając na
swojego chłopaka, który idealnie wyczytał jego zamiary, bo złapał go za
rękę wstając od stołu.
- Tak, właśnie mieliśmy iść tańczyć. - uśmiechnął się szeroko.
- Dav? - dziewczyna zwróciła się w stronę przyjaciela Harry’ego.
Chłopak wyraźnie zaskoczony tym, że zapytała akurat jego, gdy był tu
jeszcze Harry i Louis, nie wiedział co odpowiedzieć, dlatego tylko
spojrzał na Stylesa szukając jakiejś pomocy. - Proszę, nie rób mi tego. -
westchnęła i korzystając z okazji, że siedziała naprzeciwko niego,
nachyliła się przez stół, żeby złapać jego dłoń. - Musisz potrafić
tańczyć chociaż trochę.
- Właściwie… - zaczął, jednak dziewczyna spojrzała na niego ze
smutną, powątpiewającą miną. - Coś tam umiem. - dodał, choć początkowo
chciał powiedzieć zupełnie coś innego. Ale przecież chciał być miły dla
przyjaciół Harry’ego, tym bardziej, że początek ich znajomości nie był
za ciekawy.
- Po prostu cię uwielbiam! - zawołała i energicznie wstała od stołu.
- Właściwie idę się odlać. - odezwał się Liam, gdy para zniknęła na
parkiecie. - Pewnie gdy biedny Dav nie będzie miał już siły tak czy siak
będę musiał go zastąpić. - westchnął, wciąż udając cierpiętnika.
Spojrzał na chłopców oczekując jakiejś odpowiedzi, jednak ci tylko
skinęli głowami. - Ok. - powiedział jeszcze do siebie. Gdy przechodził
obok Lousia - specjalnie - poklepał go po ramieniu co tak nie do końca
został niezauważone przez Harry’ego. Chłopak najwyraźniej zrozumiał co
się święciło, albo po prostu nie chciał przebywać z Louisem przy jednym
stole, ale gdy tylko Liam od niech odszedł wstał z zamiarem opuszczenia
stołu.
- Hazz zaczekaj! - zawołał Tomlinson, zrywając się z krzesła o mały
włos go nie przewracając. - Porozmawiajmy. - dodał, łapiąc chłopaka za
nadgarstek.
***
Kiedy oboje weszli na parkiet, Zayn już wiedział, że będzie wojna.
Początkowo nie dając po sobie poznać, że nad tym myślał złapał
delikatnie Nialla za dłoń, a drugą rękę położył na jego biodrze.
- Zwariowałeś? - rzucił cicho Irlandczyk, spychając jego rękę i sam kładąc dłoń na jego pasie.
- Czemu to zawsze ja musze pełnić rolę kobiety w naszym związku?! -
szepnął gniewnie Zayn.- Ty musisz być na górze zawsze! Czemu to ja mam
ulegać, co? - zaczął zdenerwowany, ale Niall wcale się tym nie przejął.
- Bo ja tak chce! – wzruszył ramionami, uśmiechając się do niego
uroczo. - Jeśli Ci się coś nie podoba nie musimy tańczyć! - rzucił nieco
głośniej blondyn, zwracając uwagę kilku osób na siebie. Zayn przełknął
ślinę i powtórzył sobie w głowie „zdenerwowany Niall, to nieobliczalny
Niall”.
- Niech Ci będzie! - powiedział szeptem Zayn i położył dłoń na
ramieniu swojego chłopaka. - Ale nie myśl sobie, że będę Ci ulegał do
końca życia! - dodał z niesmakiem, na co Niall się tylko roześmiał.
- No już dobrze, dobrze kochanie. Złość piękności szkodzi. - rzucił z
uśmiechem, głaszcząc go po policzku, na co usłyszał warkniecie Zayna.
***
- Nie mam ochoty z Tobą rozmawiać. – powiedział Harry, próbując mu
się wyrwać, ale ten trzymał go za mocno, by mu się to udało. – I puść
mnie, bo to boli. – rzucił mu zdenerwowane spojrzenie, teraz będąc
pewnym tego, że to nagle zniknięcie ich przyjaciół było ustawione.
- Puszczę Cię, jeżeli mi obiecasz, że ze mną porozmawiasz. –
zaproponował Tomlinson z nadzieją w głosie. Harry spojrzał na niego
sceptycznie, zastanawiając się czy rozmowa z Louisem jest dobrym
pomysłem. Nadal sobie z tym co chłopak mu zrobił nie poradził, płacząc
czasami w poduszkę przez to jak bardzo głupi był zakochując się w
chłopaku który chciał go tylko wykorzystać. Ale mimo to i tak było już
lepiej niż na początku. Teraz nie chciał by przez jedną rozmowę to
wszystko wróciło na nowo.
- Niech będzie. – westchnął, a gdy szatyn puścił jego rękę, od razu ją do siebie przyciągnął, rozmasowując obolałe miejsce.
- Przepraszam za to. – szepnął Louis, patrząc na jego ręce. Nie
chciał zrobił mu krzywdy, jednak najwyraźniej nie wyczuł swojej siły.
- To – wyższy chłopak uniósł lekko rękę wskazując na zaczerwienione
miejsce. – akurat boli najmniej z tego co mi zrobiłeś, więc możesz
przestać. – prychnął Styles. Gdyby ktoś kilka miesięcy temu powiedział
mu, że kiedyś Louis Tomlinson będzie prosił go o wybaczenie, a on sam
będzie na tyle odważny i silny, żeby patrzeć na niego z pogardą, nigdy w
życiu by mu nie uwierzył. Teraz jednak to było rzeczywistością.
- Za tamto też bardzo przepraszam. – niebieskooki spuścił głowę zawstydzony. – Wiem, że zachowałem się jak dupek i…
- Jeżeli powiem Ci, że jest ok dasz mi spokój i przez te ostatnie
kilka dni, przestaniesz mnie śledzić? – zapytał Harry, chcąc jak
najszybciej zakończyć tę rozmowę. Nie miał siły patrzeć na Louis i
ponownie rozdrapywać wszystkich ran na nowo, tylko dlatego, że panicz
Louis potrzebuje rozgrzeszenia.
- Nie tylko o to mi chodzi Harry. – pokręcił przecząco głową, podnosząc na niego wzrok. – Chcę Ci to wszystko wyjaśnić.
- Może i jestem głupi, ale nie aż tak by nie zrozumieć tego, co stało
się na obozie, więc wybacz, ale nie potrzebuję twoich wyjaśnień. –
prychnął. Czy Louis naprawdę sądził, że on tego wszystkiego nie pojął.
Naprawdę pojął i to bardzo szybko, a wszystkie wspaniałe miesiące które
spędził z Tomlinsonem mu tylko w tym pomogły.
- Właśnie, że nie! – podniósł głos Louis, robiąc krok w stronę
szatyna. – Nie rozumiesz. – pokręcił energicznie przecząco głową. –
Rozumiesz tylko to co pozwoliłem Ci zrozumieć. – powiedział. Widział jak
Harry już chciał coś powiedzieć, a na jego twarzy malowało się
oburzenie. – Wiesz, że chciałem Cię wykorzystać i tylko tyle. – szepnął.
- To chyba jest wystarczające by znienawidzić Cię na tyle, by nie
mieć ochoty z Tobą rozmawiać, nie sądzisz? – założył ręce na piersi,
przyglądając się chłopakowi. Wiedział, że mógłby w tej chwili pójść,
mógłby nie zgodzić się na rozmowę z Louisem, ale część jego chciała się
dowiedzieć, dlaczego do cholery Louis to wszystko zrobił. Cześć jego
potrzebowała wyjaśnień i upewnienia się, że to nie on to na siebie
ściągnął.
- Tak. – zgodził się z nim, bo Harry miał całkowitą rację i Louis sam
siebie za to nienawidził. – Ale nie wiesz dlaczego tego chciałem, nie
wiesz dlaczego nie zrobiłem tego wcześniej i nie wiesz jak strasznie źle
się po tym wszystkim czułem. Jak źle się nadal z tym czuję. – poprawił
się szybko.
- W taki razie, proszę. Oświeć mnie. – zaczął. – Tylko się pośpiesz
bo nie mam za wiele czasu. – dodał choć było to zupełnym kłamstwem. Bo
co on niby miał robić na balu maturalnym?
- Byłem zagubiony i nie wiedziałem kim jestem. – powiedział cicho.
Było to wyznanie intymne i nie zamierzał dzielić się nim ze wszystkimi
osobami, które było niedaleko nich. – A ty wydawałeś się być idealną
osoba do tego by to sprawdzić, poeksperymentować – mówił, patrząc na
Harry’ego, który wydawał się go uważnie słuchać, o czym mógł świadczyć
ból jak pojawił się na twarzy szatyna, gdy Louis wypowiedział dwa
ostatnie słowa. Nie przerwał jednak jego wypowiedzi. – bo gdyby to
wszystko wyszło na jaw mógłby powiedzieć ludziom, że zmyślasz tylko po
to by się na mnie odegrać za to, że cię prześladowałem. Tym bardziej, że
nikt nas nigdy razem nie widział – Harry od razu przypomniał sobie to,
że na początku ich znajomości rzadko wychodzili razem, a gdy to już się
zdarzało, było albo bardzo ciemno, ale chodzili w takie miejsca w
których raczej nikt znajomy ze szkoły się nie pojawiał. Louis po prostu
wolał siedzieć w domu i teraz Harry rozumiał dlaczego. – a w szkole
krążyła o Tobie pewna opinia, więc każdy łatwo uwierzyłby w moje słowa. –
wzruszył ramionami jakby to co mówił wcale nie było najbardziej
gównianym planem na jaki mógł wpaść.
- Ok. – powiedział cicho Harry, nie wiedząc co innego mógłby powiedzieć.
- Ale z czasem gdy tak z Tobą przebywałem polubiłem Cię naprawdę.
- Naprawdę? – roześmiał się głośno. – Kiedy? Po tym jak zaciągnąłeś
mnie do ubikacji w klubie i Ci obciągnąłem? Czy może po tym jak
zorientowałeś się, że mi się podobasz i zrobię dla Ciebie wszystko o co
mnie tylko poprosisz? – prychnął, nie wierząc w żadne ze słów Louisa.
- To Ty zaciągnąłeś mnie do tej toalety i do niczego Cię nie
zmuszałem. Próbowałem się nawet bronić. – powiedział nieśmiało Louis, bo
Harry nieco nagiął prawdę by pasowała do jego wersji wydarzeń.
- No tak, wybacz. To ja jestem dziwką. – pokręcił głową z nie
dowierzaniem, bo czy Louis naprawdę zamierzał go przeprosić, a teraz tak
po prostu go obraża?
- Tego nie powiedziałem. – zaprzeczył ruchem głowy. – I nie mówię,
też że jestem bez winy, bo widziałem w jakim jesteś stanie, a mimo to
pozwoliłem Ci na to co tam się stało. Ale spójrz na to w ten sposób,
gdyby chciał mogłoby dojść do czegoś więcej, ale tego nie zrobiłem. Nie
zrobiłem tego, bo nie chciałem by wyglądało to w ten sposób, że Ty tego
nie pamiętasz, a ja to wykorzystuję. Zależało mi już wtedy! – uniósł
lekko głos, widząc, że żadne ze słów jakie wypowiada nie trafiają do
Harry’ego. – Zaczęło mi już zależeć w tym pieprzonym klubie i to
wszystko mnie przerosło! – kontynuował, skupiając na sobie kilka osób ze
stolika obok. – Przerosły mnie moje uczucia, bo nigdy nie planowałem
czuć czegoś takiego do żadnego chłopaka. Dlatego zachowywałem się tak
jak się zachowywałem. Tak jakby liczył się dla mnie tylko seks, bo to
pomagało mi nie myśleć o tym co do ciebie czuję, zwalając to tylko na
niesamowite orgazmy. – mówił cicho, zmęczony już tą rozmową i wrogim
nastawieniem Harry’ego.
- Więc mówisz, że wszystko to co mi zrobiłeś. To jak się zachowywałeś
i to co mówiłeś to dlatego, że nie planowałeś! – roześmiał się
histerycznie. – Jesteś najbardziej żałosną i powaloną osobą jak znam!
- Przyznaję. – skinął potulnie głową.
- Po prostu nie wierzę, że potraktowałeś mnie jak śmiecia i
pozwoliłeś bym przez ten cały czas tak się czuł, bo nie planowałeś… nie
wiem… - chłopak kręcił głową na boki, nie wierząc w to jak bardzo
Tomlinson był beznadziejny.
- Zakochiwać się w chłopaku. – podsunął cicho Louis, jednak Harry
nawet na to nie zwrócił uwagi, albo przynajmniej w żaden sposób tego nie
okazał, tylko kontynuował.
- Ty myślisz, że ja to wszystko sobie zaplanowałem? Że zaplanowałem
sobie, że będę przez wszystkich poniżany przez to jak bardzo popieprzone
mam życie? Że zaplanowałem sobie, że się Cię pokocham?! – krzyczał
Harry, zupełnie nie przejmując się tym, że coraz większa ilość osób na
nich patrzy. – Tego się do cholery nie planuje!
- Wiem i byłem głupi. – przyjął na siebie ostre słowa chłopaka. – Ale
bałem się, ok? Nie tylko tego uczucia, ale też tego co powiedzą inni,
co powie moje rodzina. Po prostu się bałem i nie byłem gotowy. –
pokręcił przecząco głową, łapiąc Harry’ego za rękę. – Ale teraz już
jestem. – uśmiechnął się delikatnie. – I chciałbym spróbować. –
powiedział cicho, głaszcząc kciukiem jego dłoń. – I kocham Cię. – mówił
cicho, zupełnie jakby zdradzał mu jakąś tajemnice. Jednak to nie z
powodu tego, że się wstydził swoich uczuć względem chłopaka, ale
dlatego, że to miało być tylko ich. Miał mu powiedzieć te słowa kiedy
indziej. Kiedyś gdy będą leżeć na kocu i Louis będzie się bawił jego
palcami u rąk, a Harry z podekscytowaniem będzie mu opowiadał jakąś
zupełnie błahą historię. Albo kiedy Louis przygotuje dla nich kolację i
zawoła go do kuchni, ale ten nie przyjdzie, bo będzie unieruchomiony
przez jego młodsze siostry które na nim przysną. Albo w każdym innym
czasie, tylko nie teraz, nie podczas kłótni. – A ten czas kiedy nie było
Cię przy mnie, a mnie przy Tobie, był najgorszym czasem jaki
kiedykolwiek przeżywałem. Nawet wyrywanie ósemki było sto razy
przyjemniejsze. – powiedział cicho, uśmiechając się delikatnie, na co
nawet Harry się zaśmiał, doskonale pamiętając jak Louis pewnego dnia
zwierzył mu się z tego wydarzenia.
Stali tak kilka sekund wpatrując się w siebie, a Harry był totalnie
zaskoczony słowami jakie usłyszał od Louisa. Nigdy nie myślał, że
chłopak kiedykolwiek wypowie do niego te słowa. Jasne, marzył o tym,
jeszcze przed obozem, ale zawsze były to tylko marzenia. Teraz jednak
Louis tu był i to mówił. Początkowo Harry nawet pomyślał, że Louis mówi
to na pokaz. W końcu nie udało mu się dobrać do spodni Harry’ego, więc
może to jego kolejna zagrywka? Szybko jednak wyrzucił to z głowy bo
przecież tutaj była cała szkoła i przynajmniej 1/5 osób słyszała znaczną
część ich rozmowy. Nie mógł jednak tak po prostu o tym wszystkim
zapomnieć i ponownie zaufać Louisowi, oddając mu swojego serce.
- Louis… - zaczął cicho Harry, a szatyn domyślając się co ten chce powiedzieć, przerwał mu.
- Po prostu mi wybacz Harry i zacznijmy wszystko od nowa, a obiecuję,
że codziennie będę Ci udowadniał to jak bardzo cię kocham. Tylko daj
nam szansę. – jęknął Tomlinson, ściskając nieco mocniej dłonie
Harry’ego.
- Nie mogę tak po prostu o tym wszystkim zapomnieć, wybacz. –
pokręcił przecząco głowę ze smutną miną. Naprawdę by chciał wymazać to
wszystko z pamięci i pamiętać tylko o dobrych chwilach jakie spędził z
Louisem, ale nie potrafił. – Przepraszam. – powiedział cicho i
zabierając dłonie z rąk niebieskookiego zostawił go samego z
roztrzaskanym sercem.
***
Zayn stał na parkiecie w objęciach swojego chłopaka i ze smutkiem
oglądał scenę jego przyjaciela i Harry’ego. Widział tą złość pomieszaną z
bólem na twarzy Loczka. Było mu go szkoda, że Louis go tak skrzywdził. Z
drugiej strony żal mu było Tomlinsona, który właśnie w tym momencie
został opuszczony przez Hazzę. Stał sam jak palec na środku i wpatrywał
się w oddalającą sylwetkę chłopaka. Do końca miał nadzieje, że może
jakoś Ci dwaj się zejdą. Jednak to co zrobił Louis najwyraźniej
przekroczyło granice Stylesa.
Nie mniej jednak smutno mu się zrobiło na widok całej tej sytuacji.
Po chwili jego widok przysłoniła mu twarz Nialla, a na swoich policzkach
poczuł ciepłe dłonie Irlandczyka.
- Zaynee, nie martw się. Louis na pewno znajdzie sobie jakiegoś
kolesia, dla którego straci głowę. – powiedział spokojnie Niall, który
również był świadkiem sytuacji Louisa i Harry’ego. Mimo, że nie
przepadał za Lou zrobiło mu się trochę szkoda chłopaka. No ale przecież
Hazz nie mógł mu wybaczyć tego co zrobił. – I będzie naprawdę
szczęśliwy. – dodał, głaszcząc uspokajająco kciukiem jego twarz.
- No wiem, ale.. oni do siebie tak pasowali. - zaczął Mulat, poddając się dotykowi blondyna, ale Niall mu przerwał.
- A my do siebie ponoć nie pasowaliśmy, a jesteśmy razem.- zauważył
Irlandczyk cmokając go delikatnie w usta, uśmiechając się przy tym
szeroko.
- Na Boga, my nadal do siebie nie pasujemy! - poprawił go Zayn,
uśmiechając się do niego, a smutek powoli zaczął od niego odchodzić.
- No widzisz?! Może Lou musi znaleźć kogoś, kto nie będzie do niego
pasował, a może jeszcze jakoś się dogadają, no wiesz z Louisem. -
powiedział Ni, rozmyślając nad tym.
- Może - szepnął Zayn, bawiąc się kosmykami włosów Nialla, przy szyi. Może jeszcze jakoś się im ułoży?
Boskie ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że to ostatni rozdział. ;(
Macie zamiar pisać coś jeszcze?
Boziu ten rozdzial zryl mi psychike :(
OdpowiedzUsuńJa placze :(
Napisalyscie ze " oto i ostatni rozdział TCTE, zostaje jeszcze epilog ;) " czyli bedzie epilog tcte? ;) to nie jest ostateczny koniec tej histori? Bo jak tak to umre bo nie che zeby tak sie skonczylo :'(
Mirandaaaxd: jeżeli chodzi o pisanie dłuższych opowiadań to nie jestem pewna, ale prawdopodobnie nie. Klaudia teraz zajmuje się swoim opowiadaniem i okazjonalnie ( nie jestem pewna czy na stałe) pomaga w tłumaczeniu, więc raczej czasu ma mało.
OdpowiedzUsuńJa co prawda mam kilka pomysłów które pałętają mi się po głowie, ale raczej nie będę pakowała się w długie opowiadanie, bo jak zauważyłam nie idzie mi dotrzymywanie terminów i takich tam. Nie mówię jednak, że nie będę pisała czegoś krótkiego od czasu do czasu.
Lux Bejbe: Tak będzie epilog. Co prawda jeszcze nie zdecydowałyśmy co konkretnego w nim będzie, ale się pojawi. :)
Pozdrawiam Was i dziękuję za komentarze :*
Nie wierzę że to ostatni rozdział to jedyne opowiadanie które jeszcze czytałam, a teraz czuję prawie że pustkę. Chyba po prostu zacznę od początku czytać wszystkie twoje opowiadania. :(
OdpowiedzUsuńAhh czuje ogromny smutek i żal kiedy wchodzę tutaj codziennie i nigdy nic się nie pojawia od dłuższego czasu :(
OdpowiedzUsuńPlanujesz wkrótce dodać epilog?
OdpowiedzUsuńTez jestem ciekawa.. :(
UsuńMartwię się bo coś długo nie pojawia się epilog a jestem go bardzo ciekawa :) <3 Uwielbiam ten blog <3
OdpowiedzUsuńzapraszam na mój blog już nie długo 1 rozdział :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Usuńhttp://mietowetruskawkowelove.blogspot.com link do bloga :)
UsuńCży tylko ja czuje się olana....?
OdpowiedzUsuńWybacz. Epilog jest na mojej głowie, a nie umiem nic napisać, więc prawdopodobnie wyszedł by straszny. Wiem, że długo tu nic się nie pojawiło i strasznie mi z tego powodu wstyd. Nie wiem też czy coś jeszcze kiedyś się tu pojawi. Nawet nie wiem czy jest sens. Przepraszam.
Usuń