sobota, 28 marca 2015

Łączy nas piłka! - Wrzesień




Od autorki: Hej. To jest pierwszy rozdział mojego nowego opowiadanie. Będzie ono krótkie, bo zaledwie 6 rozdziałów, jednak mam nadzieję, że nie będzie beznadziejne. Od razu ostrzegam, że nie będzie w nim wielu zawiłości, pościgów i wybuchów! :) Raczej będzie spokojnie. Ale nie zniechęcajcie się ok?
Jeżeli zastanawiacie się czemu zaczynam pisać nowe opowiadanie, a nie skończyłam TCTE to:

"Powiem tak. Epilog mam napisany może gdzieś w 1/3 i niby wiem co dalej miałabym pisać, ale nie umiem ubrać tego w słowa. Ta historia nie daje mi spokoju i pragnę się jej w końcu pozbyć z mojej głowy. Do tego piszę mi się to całkiem łatwo i na pewno o wiele przyjemniej niż epilog TCTE."
To by było na tyle. Miłego czytania!
 
Wrzesień


Blond włosy chłopak siedział pod ścianą na szkolnym korytarzu i zabierał się za konsumowanie drugiego śniadania, które przygotowała rano dla niego mama. Właśnie ze skwaszoną miną zaglądnął do kanapki – matko, on naprawdę rozumiał, że jest facetem, ale nie musiał codziennie jeść chleba z konserwą - gdy pod tablicą ogłoszeń, wiszącą obok sekretariatu, zebrał się mały tłum. Irlandczyk zmarszczył brwi ciekaw tego, co sprawiło, że inni chłopcy wpadli w popłoch, prowadząc ożywione rozmowy. Ponownie zawinął kromkę w papier i wrzucił do torby, obiecując sobie, że spróbuje ją zjeść na następnej przerwie.
Przeciskając się między innymi uczniami w końcu dotarł do tablicy korkowej, na której obok planu lekcji i wypisanych zastępstw na następny dzień, wisiało ogłoszenie.

OGŁOSZENIE!

Z racji tego, że nasza szkoła razem z dziesięcioma innymi szkołami została wybrana do projektu Łączy nas piłka!, który ma na celu nie tylko wyłonienie najlepszej drużyny piłki ręcznej w Anglii i znalezienie reprezentanta na Europejskie Mistrzostwa Licealne w tym oto sporcie, ale także promowanie gry Fair Play oraz zawiązywanie nowych przyjaźni. Z tego też powodu dnia jutrzejszego o godz. 15 na sali gimnastycznej odbędzie się nabór do drużyny. Wszystkich chętnych chłopców serdecznie zapraszamy!
                                                                                                                   Dyrekcja

Uśmiech Nialla z każdym słowem stawał się coraz szerszy. Chłopak miał świadomość tego, że musi wyglądać idiotycznie, ale nie potrafił nic tym zrobić. Bo jak miał przestać się uśmiechać, kiedy przeczytał coś takiego?
Blondyn od dziecka uwielbiał piłkę ręczną. Gdy był jeszcze za mały, by chodzić na jakiekolwiek lekcje, oglądał w telewizji każdy mecz narodowej reprezentacji, marząc, że kiedyś będzie taki jak oni. Jednak przyszłość nie potoczyła się tak jak dziesięcioletni Niall sobie zaplanował i w okolicy nie było żadnego klubu sportowego, do którego chłopak mógłby się zapisać. Najbliższy był 40km, od miejsca jego zamieszkania i nie było możliwości, by mama Nialla zgodziła się na to by jej syn się tam zapisał. I nie chodziło tylko o strach jaki z pewnością odczuwałabym za każdym razem wysyłając swoje kilkunastoletnie dziecko samo pociągiem w tak daleką podróż. Kwestią, która dla rodziny Nialla była w tamtym czasie zupełnie nie do przeskoczenia, były pieniądze. Treningi trzy razy w tygodni nie wiązały się tylko, ze stratą czasu na dojazdy, ale i ze stratą pieniędzy. Dlatego też Niall musiał zadowolić się lekcjami wf w szkole, na których czasami grali w piłkę ręczną. Zawodami, które się odbywały raz w roku i kilkoma treningami przed nimi. Mimo to chłopak oddawał się temu sportowi w całości, gryząc przysłowiowy parkiet na treningach i zawodach. Ten projekt był, więc dla Nialla nadzieją na spełnienie marzeń. I, choć nie wierzył już, że zostanie zawodowym szczypiornistą to reprezentowanie kraju na Mistrzostwach, byłoby czymś.

Trwała ostatnia lekcja, a Niall z niecierpliwością wpatrywał się w zegarek. Jeszcze tylko trzy minuty i będzie mógł pobiec na nabory. Nie chciał się spóźnić, by móc wybrać sobie dobrą piłkę i pokazać trenerowi, że jest zdyscyplinowany. Tak więc, gdy tylko rozbrzmiał dzwonek sygnalizujący przerwę, nauczyciel nawet nie zdążył się pożegnać z uczniami życząc im miłego popołudnia, a Nialla już nie było.
Jak torpeda wpadł do szatni, rzucając ciche "cześć" do chłopców którzy się tam znajdowali i zaczął się przebierać. Był w trakcie sznurowania butów, kiedy nad głową usłyszał nieprzyjazny głos Petera.
- Tylko ciebie tu brakowało. - powiedział, zatrzymując się naprzeciwko niego. - Naprawdę myślisz, że masz szansę się dostać? - prychnął. Dla nikogo nie było tajemnicą, że chłopcy się nie lubili, bo w gimnazjum darli ze sobą koty. Nikt jednak nie znał przyczyny tej nienawiści. Jedni mówili, że to dlatego, że zarówno Niall jak i Peter byli dobrymi zawodnikami i mieli parcie na zostanie kapitanem. Niestety zawsze udawało się to Evansowi, bo należał do osób bardziej lubianych i w demokratycznym głosowaniu jakie zawsze zarządzał trener to on wygrywał. Inni zaś za powód podawali orientację Nialla, która była powszechnie znana i to, że prawdopodobnie próbował się dobierać do Petera, a ten go odrzucił lub na odwrót. Prawda był jednak taka, że Peter był po prostu homofobicznym idiotą i tak jak jego rodzice uważał, że osoby o innej orientacji powinno się leczyć w zamkniętym ośrodku, a już tym bardziej nie wpuszczać ich pod jeden prysznic z innymi zdrowymi chłopcami.
Niall automatycznie spojrzał w górę, poczym szybko ponownie przeniósł wzrok na swoje buty, kończąc ich wiązanie. Starał się go zignorować, nie chcąc doprowadzić do kolejnej kłótni, - którą i tak by przegrał - jednak to chyba jeszcze bardziej rozzłościło chłopaka.
- Jakim niby cudem zamierzasz grać w taki męski sport jakim jest piłka ręczna, skoro jesteś ciotą, która nawet nie potrafi odpowiedzieć na pytanie? – prychnął, popychając go na tyle mocno, że chłopak nie przygotowany na taki ruch ze strony kolegi, upadł na ziemię. Irlandczyk przygryzł wargę ze złości i bezsilności jaka go ogarnęła. Naprawdę chciałby mu się postawić. Powiedzieć co myśli o jego zachowaniu i dziecinnych żartach, ale rzadko kiedy się na to zdobywał, co zresztą i tak nigdy nie kończyło się tak jak powinno. Zawsze, ale to zawsze, obojętnie jak bardzo starałby się go ośmieszyć w odwecie za to, że on ośmieszał go, i tak mu to nie wychodziło. Peter miał po prostu swoich znajomych, których bawiło każde słowo które powiedział na temat Irlandczyka, a Niall cóż... nie miał. Dlatego też obojętnie jak bardzo śmieszna i cięta byłaby jego riposta nikt się nie śmiał. To sprawiało, że Niall wolał z nim nie zadzierać i trzymać się na uboczu. Ale jak miał się trzymać na uboczu skoro mógł dostać się do drużyny, która będzie jeździła po całej Anglii i rozgrywała mecze. Tu już nie chodziło tylko o piłkę, ale i korzyści które uczestnicy projektu będą mieli.
- Hmm... tak. - westchnął Niall, podnosząc się z ziemi. Nikt nie oczekiwał, że Horan w jakiś sposób ustosunkuje się do słów Petera, dlatego też wszyscy chłopcy – na czele z Evansem – spojrzeli na niego zaskoczeni. - Naprawdę myślę, że się dostanę. - skinął głową. Uśmiechnął się do niego lekko i wyminął go, wychodząc z szatni.
- Dzień dobry, jestem Zayn Malik. - powiedział mężczyzna wchodząc na salę, gdzie chłopcy stali już ustawieni w rzędzie. - Zostałem wybrany do prowadzenia drużyny w tym projekcie i nie powiem, że nie jestem tym strasznie podekscytowany. - przebiegł wzrokiem po uśmiechniętych twarzach chłopców, również się uśmiechając. Mężczyzna naprawdę nie sądził, że to na jego barki spadnie ten zarówno zaszczyt jak i obowiązek, ponieważ pracował w tej szkole dopiero niecały rok. Cieszył się jednak z tego powodu, bo była to dla niego szansa na spędzenie ciekawie czasu i dodatkowe pieniądze które niewątpliwie mu się przydadzą. - Ale za pewne nie bardziej niż wy. Jednak mam dla was też nie do końca dobrą wiadomość. - spochmurniał, próbując utrzymywać kontakt wzrokowy z każdym uczniem chociaż przez moment. Ważne dla niego było, by chłopcy od początku zrozumieli, że on ich szanuje, a w zamian oni mają szanować jego. - Jak widzę, przyszło tu was bardzo wielu, jednak nie wszystkich będę mógł przyjąć. Jest tylko piętnaście miejsc i tyle też zawodników przyjmę do drużyny. - powiedział, a po sali rozległ się ciszy szmer rozmów. - Dlatego też proszę was, alby każdy przyłożył się do dzisiejszego treningu, bo to od niego zależy czy będziemy przez następne miesiące się spotykać czy nie. - posłał w ich stronę przyjazny uśmiech. - A teraz zaczynamy. Proszę się rozgrzać, a ja zaraz wracam. - powiedział i wyszedł z sali, by zabrać potrzebne rzeczy z magazynu.
Niall przez cały czas monologu nauczyciela przyglądał mu się jak zaczarowany. Nie było to jednak spowodowane tylko jego niesamowitym wyglądem - naprawdę Niall nie podejrzewał, że szkolne plotkary miały rację i pan Malik był tak cholernie przystojny - ale i jego sposobem bycia. Już po tym krótkim czasie Niall mógł stwierdzić, że nie był taki jak inni nauczyciele i już żałował, że nie ma z nim wf. Mimo tego, że wydawał się być mężczyzną z zasadami, który jasno zaznaczył, że to on jest tu trenerem, to jednocześnie pozwalał odczuć chłopakom, że nie zamierza być nudny i zdziadziały, a oni będą mogli się z nim dogadać. Ale czemu było się dziwić, skoro nie wyglądał na więcej niż 25 lat. 

Trening dla Nialla minął szybciej niż się spodziewał i ani się nie obejrzał, a już było po. Możliwe, że miało to jakiś związek z tym, że często łapał się na spoglądaniu na nauczyciela. Nigdy jednak nie przyłapał go na wpatrywaniu się w niego co sprawiało, że czuł się zawiedziony. Blondyn jednak starał się o tym nie myśleć i dawał z siebie wszystko co poskutkowało tym, że pod koniec był z siebie zadowolony i miał nadzieję, że również trener to doceni.
- Dobrze - usłyszał głos mulata, gdy kończył rozciąganie. - Dziękuję wszystkim za przyjście. - powiedział głośno tak by każdy go usłyszał. - Nabory do drużyny zostały zakończone. - siła jego głosu była ciągle taka sama. - Wyniki ogłoszę jutro - ścisnął w rękach notes w którym coś zapisywał i lekko nim potrząsnął - dlatego chciałbym by każdy zjawił się tu o tej samej godzinie co dzisiaj. A teraz dziękuję za uwagę. Możecie iść się przebrać. - powiedział z uśmiechem na twarzy i wskazał ręką wyjście z sali.

***

Następnego dnia jeszcze przed godziną piętnastą przed salą gimnastyczną zebrała się spora grupa chłopców czekająca na wyniki naborów. Ten widok cieszył Zayna oczy, bo udowadniało mu to, że tym chłopcom również zależy na tym sporcie.
- Dobrze, dobrze. - powiedział i ściskając w rękach zeszyt ze swoimi zapiskami, przeciskał się przez tłum, by otworzyć drzwi sali gimnastycznej. - Widzę, że nie możecie się już doczekać. - uśmiechnął się pogodnie, witając chłopców którzy jako pierwsi weszli do środka. - To już wszystkie osoby które wczoraj przystąpiły do nabory? - zapytał po chwili, gdy uczniowie ustawili się w rządku, a na korytarzu nie było nikogo oprócz pani woźnej. Po sali rozeszły się ciche potwierdzające mruknięcia, więc mężczyzna skinął głową, zabierając się za przeszukiwanie swojego zeszytu, by znaleźć odpowiednią listę.
- Nie ma jeszcze Nialla. - po kilku sekundach odezwał się cicho jeden z chłopców. Nauczyciel podniósł głowę i spojrzał na blondyna która zabrał głos.
- Dobrze, w taki razie poczekam do piętnastej tak jak było ustalone. – odpowiedział, wracając do przeglądania swoich notatek. Nie wgłębiał się w to czemu najpierw chłopcy powiedzieli, że wszyscy już są, bo domyślał się, że zrobili to przez zwykłe niedopatrzenie, jednak szybko przekonał się o tym, że to nie do końca była prawda.
- Myślę, że nie ma sensu na niego czekać. Pewnie i tak nie przyjdzie, bo dotarło do niego to, że i tak nie ma szans. - odezwał się wysoki brunet, sprawiając że kilku jego kumpli mruknęło z aprobatą.
- O tym pozwolisz, że przekonamy się sami. Ma jeszcze pięć minut. - powiedział spokojnie nauczyciel, nie zwracając uwagi na niezadowoloną minę jednego z uczniów. Nie podobało mu się to, że wypowiadał się o swoim koledze tak jakby był od niego lepszy, co nie do końca musiało być prawdą.
Nie minęła nawet minuta, a na salę wbiegł zziajany Irlandczyk.
- Przepraszam za spóźnienie. - powiedział na wstępie. Ignorując złośliwe komentarze ze strony 'swoich' kolegów stanął w rzędzie. Oparł się rękoma o kolana, chcąc w ten sposób ułatwić sobie powrót do normalnej szybkości oddychania. Młody nauczyciel uśmiechnął się do niego lekko, uspokajając go tym, że wcale się nie spóźnił.
- Dobrze, jak mniemam teraz jesteśmy wszyscy w komplecie i mogę przejść do wyczytania wyników. - zaczął nauczyciel, spoglądając na podekscytowane, a jednocześnie zestresowane twarze nastolatków. - Na wstępnie chciałbym powiedzieć, że to, że się nie dostaliście do drużyny wcale nie znaczy, że nie potraficie grać. Po prostu to nie był wasz dzień lub ktoś inny jest od was lepszy. I szczerze mówiąc nie spodziewałem się tylu świetnych zawodników, przez co miałem nie mały orzech do zgryzienie, musząc podjąć decyzję. Niestety naszą szkołę będzie reprezentowała tylko piętnasta z was. - powiedział, a po jego twarzy przebiegł cień smutku. Czuł się okropnie, zabierając niektórym z tych dzieciaków możliwość spełnienia marzeń czy rozwijania swojej pasji. Ale takie były zasady. Do drużyny mógł przyjąć tylko piętnastu z nich. - Teraz przeczytam listę osób, które przyjąłem do drużyny i proszę, by osoba, której imię i nazwisko przeczytam stanęła obok mnie. – poprosił, a uczniowie skinęli głowami. – Dobrze. W taki razie do drużyny zapraszam Jacka Davisa. Patricka Johnsa. .... - wyczytywał poszczególne nazwiska, a chłopcy z szerokimi, pełnymi ulgi uśmiechami, stawali obok niego. - Petera Evansa. - przeczytał i naprawdę mocno starał się nie pokazywać tego, że nie do końca cieszy się z obecności chłopaka. Ale co mógł poradzić, brunet był naprawdę dobrym zawodnikiem i Zayn uważał, że to on może być osoba która poprowadzi tę drużyn do zwycięstwa. Nie mniej, czuł, że mogą być z nim nie małe problemy. Nie zamierzał jednak dać mu sobie wskoczyć na głowę. - Liama Payne. .... i ostatnią osobą która dołączy do drużyny jest ... - Niall spojrzał na Petera, który z szerokim uśmiechem na twarzy szeptał coś do swoich kumpli, którzy również przyglądali się Niallowi. Irlandczyk już słyszał te wszystkie komentarze od których nie będzie mógł się odpędzić, jeżeli nie uda mu się wejść do drużyny. Wiedział jednak, że nie tylko on pragnął usłyszeć swoje imię z ust nauczyciela. Obok niego w podobnej sytuacji było kilkunastu chłopców. - Nialla Horana. - powiedział Malik i tyle wystarczyło by na twarzy blondyna zagościł szeroki uśmiech, który nie mógł uwierzyć w to co usłyszał.
- Dziękuję. - odezwał się do nauczyciela jako jedyny z zawodników, ustawiając się obok niego.
- Nie masz za co. To nie ja wykazałem się na wczorajszym treningu. - odpowiedział posyłając mu pogodny uśmiech. Chłopak wyglądał na naprawdę szczęśliwego i Zayn cieszył się, że mógł się do tego przyczynić. - Reszcie z was bardzo dziękuję za przybycie i mam nadzieję, że nikt nie czuje się urażony. - zwrócił się do reszty chłopców, którzy powoli, z przygaszonymi minami opuszczali salę. - Dobrze. A my musimy ustalić w jakich dniach będą odbywać się treningi. Dzisiaj z jasnych okoliczności treningu... - mówił, ale przerwał mu głos jednego z uczniów.
- Pan sobie chyba żartuje. - zabrał głos Peter, przepychając się przez kumpli by wyjść na środek. - Niech Pan po prostu powie, że to wszystko to jakiś mało śmieszny żart. - ciągnął oburzony chłopak.
- Po pierwsze jestem twoim nauczycielem i nie życzę sobie żebyś zwracał się do mnie w ten sposób. - powiedział o wiele ostrzej niż zwykł się do nich zwracać Malik. Jego sylwetka była wyprostowana, głowa wysoko uniesiona przez co wyglądał o wiele poważniej i groźniej. - A po drugie nie mam pojęcia o co ci chodzi, więc jeżeli byłbyś łaskaw i wytłumaczył mi co cię tak oburzyło, może będę w stanie ci pomóc. - dodał, patrząc wyczekująco na zawodnika.
- Nie będę w drużynie z tym pieprzonym pedałem. - warknął, wskazując ręką na Nialla, który pod spojrzeniami wszystkich uczniów i nauczyciela skurczył się nieco w sobie. Naprawdę starał się być dumny z tego jaki jest, ale było to niesamowicie trudne, gdy codziennie słyszał o tym jak bardzo jest beznadziejny czy obrzydliwy. Teraz dodatkowo o jego orientacji dowiedział się jego trener i blondyn bał się, że ten zmieni decyzję. Przecież wielu nauczycieli - nawet w jego szkole - było homofobami chociaż się do tego nie przyznawali. Mogły o tym świadczyć chociażby oceny Nialla z angielskiego.
- Tak? A to niby dlaczego? - zapytał Zayn, przenosząc wzrok na bruneta. - O ile mi wiadomo homoseksualizm nie jest zakaźny, więc nie musisz się niczym martwić. – próbował uciąć temat. - A teraz kiedy pasują wam treningi? - zadał zawodnikom pytanie ignorując zdenerwowaną minę Petera.
- Nie będę brał pryszniców z tym lachociągiem. Jeszcze...
- Język Peter! - krzyknął rozzłoszczony trener. - Poza tym nie sądzę, żebyś był w typie Nialla - spojrzał na blondyna, który uśmiechnął się lekko na słowa nauczyciela. - więc nie masz się czego obawiać. A jeżeli i to cię nie przekonuje to nikt cię tu nie trzyma. Możesz odejść. - powiedział już spokojniej Malik, powracając wzrokiem do zszokowanego bruneta. Nie był on jedyną osobą, którą zaskoczyła decyzja nauczyciela. Każdy, bez wyjątku, spodziewał się, że Zayn raczej każe Niallowi brać prysznice później lub ewentualnie to jemu opuścić drużynę, ale nie Peterowi. On z nich wszystkich był najlepszy.
- Nie wie Pan co Pan robi. Jestem najlepszy i beze mnie ta drużyna sobie nie poradzi. - ciągnął swoje, obracają na moment głowę by spojrzeć na chłopców którzy stali za nim, kiwając lekko głowami, zgadzając się z nim.
- Może i jesteś najlepszy, chociaż to wciąż jest tylko twoja opinia, ale na pewno nie niezastąpiony. - powiedział Malik. - Widzę tu przynajmniej piątkę chłopców, którzy jeżeli przyłożą się do treningów, mogą być lepsi niż ty. Tak więc widzisz, damy sobie radę bez ciebie. - wzruszył ramionami. - Tylko od ciebie zależy czy będziemy musieli czy nie. - mówił, utrzymując z nim kontakt wzrokowy. Naprawdę nie chciał wyrzucać go z drużyny i to nie tylko dlatego, że był świetny w tym sporcie, bo naprawdę uważał, że dadzą sobie radę bez niego. Po prostu nie chciał zabierać mu możliwości rozwoju i osiągnięcia czegoś. Nie mógł jednak pozwolić by w jego drużynie ktokolwiek był dyskryminowany ze względu na swoją orientację, religię czy z innego powodu. Po prostu nie. Zawodnicy nie musieli się lubić, po prostu mieli się szanować, tolerować i współpracować. A Peter miał poważne problemu z pierwszymi dwoma kwestiami. 
- Pan naprawdę nie ma pojęcia co Pan robi. - powiedział brunet kręcąc głową. - Przegracie z kretesem. - rzucił i machając ręką na drużynę, skierował się w stronę drzwi.
- Jeżeli przegramy to przynajmniej w dobrej atmosferze. - zawołał, bo tak naprawdę nie liczyło się zwycięstwo, a to wszystko co osiągną po drodze. - Dobrze, jeden zawodnik się nam wykruszył. Jeżeli w drużynie jest jeszcze ktoś kto ma problem z jakimkolwiek innym zawodnikiem i czuje, że nie będzie w stanie tego przeskoczyć również może opuścić salę. Nikogo nie trzymam tu siłą. - mówił patrząc się po chłopcach. O dziwo nawet kumple Petera nie ruszyli się z miejsca jedynie posyłając Niallowi wściekłe spojrzenia, których blondyn niestety nie widział za bardzo zajęty wpatrywaniem się w nauczyciela. - Dobrze, w takim razie skoro nikt więcej nie ma żadnych problemów, ustalmy w końcu te treningi.

Niall odczekał kilka minut aż reszta drużyny zniknie z zasięgu jego wzroku, by móc na spokojnie porozmawiać z Malikiem. Chciał mu podziękować za to, że się poniekąd za nim wstawił i nie spisał go na straty tak jak zrobiłaby to reszta jego nauczycieli.
- Przepraszam, można? - zapytał, nieśmiało wychylając głowę zza drzwi. Mulat pokiwał twierdząco głową i nie czekając aż Niall wejdzie do środka wrócił do swojej roboty. Po kliknięciu "zapisz", zamknął dokument i prostując się na krześle spojrzał na Irlandczyka.
- Słucham, w czym Ci mogę pomóc Niall? - uśmiechnął się lekko, chcąc zachęcić chłopaka do rozmowy. Domyślał się, że może mieć to coś wspólnego z dzisiejszą sytuacją jaka miała miejsce w sali. Miał tylko nadzieję, że nikt mu z tego czy innego powodu nie dokucza.
- Ja - zaczął Niall, od razu spuszczając głowę. Nie był przyzwyczajony do tego typu rozmów z nauczycielami, a już na pewno nie z tak przystojnymi. - chciałem Panu podziękować za to co Pan dla mnie zrobił. - udało mu się powiedzieć wszystko bez zająknięcia się. - To znaczy, wiem, że przeze mnie drużyna straciła świetnego zawodnika i w ogóle, dlatego dziękuję, że Pan mimo to mnie nie wyrzucił. - dodał. Zayn spojrzał na chłopca, a jego uśmiech zmalał. Bo czemu do cholery Niall myślał, że ma za co mu dziękować.
- Słuchaj Niall. - zaczął poprawiając się na krześle. - Naprawdę nie masz mi za co dziękować. Nie zrobiłem nic nadzwyczajnego tylko to co powinien zrobić każdy nauczyciel.
- Ale nie każdy by tak zrobił. - wtrącił Horan, wiedząc z własnego doświadczenia jak bardzo niektórzy nauczyciele potrafią być wredni.
- Ale powinien. - skinął głową. - I naprawdę nie wiem dlaczego wszyscy uważacie Petera za boga, ale to, że nie ma go w drużynie nie znaczy, że nie mamy szans. Mówiłem, że widzę co najmniej pięciu chłopców którzy mogą być lepsi od niego i to jest prawda. A jednym jesteś ty Niall. - wstał z krzesła, czując się co najmniej dziwnie patrząc na niego z dołu. - Tak naprawdę jedyną różnicą w was jest to, że jesteś od niego drobniejszy co sprawia, że przeciwnicy mogą się ciebie trochę mniej bać. - uśmiechnął się do niego. - Ale uwierz mi, kilka treningów i wydobędziemy z ciebie tą dzikość. - zaśmiał się, klepiąc go po ramieniu. - I naprawdę nie przejmuj się tym co o tobie powiedział, słyszysz? - zgarbił się nieco, by złapać kontakt wzrokowy z chłopakiem, który spuścił głowę. - Jesteś wartościowy, jasne? - patrzył w oczy blondyna oczekując jakiego potwierdzenia. Więc kiedy Niall skinął ostrożnie głową, uśmiechnął się szerzej i kazał mu uciekać do domu, bo on ma jeszcze trochę roboty.
Horan kulturalnie pożegnał się z nauczycielem i opuścił kanciape, przeklinając swój los. Bo czy jego trener nie mógłby być mniej idealny?

***

Następnego dnia, tak jak się ustalił z zawodnikami miał odbyć się trening. Nie zamierzał ich forsować. Jedynie krótka rozgrzewka, kilka stacji z ćwiczeniami na wzmacnianie mięśni i gierka. Ot, sama przyjemność. Jego plany uległy jednak zmianie, gdy na sali gimnastycznej pojawiła się sekretarka Pani Dyrektor. Wszyscy chłopcy rozciągając się w kółku tak jak im polecił trener udawali, że wcale nie słuchali o czym dwójka dorosłych rozmawiała.
- Przepraszam was. Na chwilę muszę wyjść, więc jak skończycie się rozgrzewać to idźcie po piłki i rozgrzejcie bramkarzy. Po dwie długości dla każdego bramkarza. Z biegu. Najpierw ręce, później róg jeden, drugi, dół, dół. Z wyskoku. - wymieniał ćwiczenia. - Do tego czasu powinienem wrócić, ale jeżeli nie, to zabierzcie się za bieganie. - polecił, obserwując reakcję uczniów. - Niall jesteś w pierwszej parze. - dodał jeszcze na odchodne, po czym wyszedł z sali.
Rozmowa z  Panią Dyrektor przebiegała tak jak się spodziewał. Gdy tylko wszedł do gabinetu, kobieta poprosiła by usiadł i nie tracąc czasu przedstawiła mu zarzuty jakie wobec jego osoby wysnuł Peter Evans. Malik prawdę powiedziawszy wcale nie był tym zdziwiony, bo odkąd tylko chłopak wzburzony opuścił salę, zastanawiał się w jaki sposób będzie chciał mu zaszkodzić. Na szczęście Pani Dyrektor na tyle dobrze znała chłopca, by nie wierzyć stu procentowo jego słowom. Dlatego też po rozmowie z Zaynem - przedstawił jej sprawę ze swojego punktu widzenia i wytłumaczył, że dał Peterowi szansę, którą ten odrzucił, a że on nietolerancji w swojej drużynie nie zamierzał tolerować, skończyło się tak jak się skończyło - kobieta wezwała do swojego gabinetu Nialla Horana i jednego losowego chłopca, który był na wczorajszych zajęciach. Obaj przedstawili zgodną wersję wydarzeń, utwierdzając kobietę w swoich przypuszczeniach.
- Dobrze, dziękuję chłopcy. Możecie wracać na zajęcia, a z Panem chciałabym jeszcze chwilkę porozmawiać. - powiedziała, zwracając się do mężczyzny, który gdy dwójka jego zawodników zeznawała, stał przy ścianie przyglądając się całej sprawie. Brunet skinął głową. Na jego ustach pojawił się lekki, prawie że nie zauważalny uśmiech, gdy spojrzał na blondyna. Szybko jednak spochmurniał, gdy chłopiec wstając z krzesła nawet na niego nie spojrzał, ze wzrokiem wbitym w podłogę.

Po skończonym treningu, który przebiegł całkowicie inaczej niż Zayn zaplanował, mężczyzna wrócił do kanciapy wuefistów by skończyć swoje sprawy które zaczął przed treningiem i przebrać się w codzienny strój. Mimo że był gotowy do wyjścia po piętnastu minutach, nie mógł opuścić szkoły bez odebrania kluczy od uczniów, dlatego rozsiadł się wygodnie na krześle i czekając na ostatniego zawodnika, wziął się za nadrabianie wiadomości w świecie sportu.
Przełączył właśnie na artykuł który mówi o tym, że brytyjskie szczypiornistki zremisowały z drużyną z Niemczech w eliminacjach do Mistrzostw Świata, tym samym spadając na drugie miejsce w grupie, gdy usłyszał ciche pukanie do drzwi. Oderwał się od czytania, krzycząc głośne zaproszenie, a po chwili do środka zajrzał Niall, którego wilgotne kosmyki wykręcały się w każdą stronę.
- Przyniosłem klucz do szatni. – powiedział, wyciągając do nauczyciela ów przedmiot. Zayn odebrał od ucznia klucze i nie oczekując niczego więcej nachylił się by wyłączyć komputer. Nie miał czasu do stracenia, a do artykułu zawsze może wrócić w domu. - I chciałem jeszcze raz przeprosić. - kontynuował chłopiec. Zaskoczony obecnością blondyna Malik, podniósł szybko głowę o mały włos nie uderzając się nią o biurko. Spojrzał na niego zdziwiony jakby nie miał pojęcia o co mu chodzi. I tak też tę minę odczytał Niall, bo zaraz zaczął się tłumaczyć.
- Gdyby nie to, że musiał Pan stanąć w mojej obronie, to dzisiejsza wizyta w gabinecie Pani Dyrektor za pewne nie miałaby miejsca, także jeszcze raz przepraszam. - Niall nigdy by sobie nie wybaczył, gdyby przez jego nieumiejętność odgryzienia się Peterowi, młody nauczyciel straciłby pracę. I to nie tylko dlatego, że to wiązało się z tym, że prawdopodobnie nigdy w życiu by go już nie zobaczył, a biorąc pod uwagę stan jego zauroczenia, byłoby to niezwykle bolesne. Ale przez fakt, że Malik był naprawdę dobrym nauczycielem i jeszcze wiele mógł nauczyć ich, jak i młodsze roczniki.
- To nie twoja wina Niall, że nie wszyscy są w stanie zaakceptować odmienności innych. - powiedział spokojnie, powoli się ubierając. - A ja jako Twój nauczyciel nie zamierzam przyglądać jak inni traktują Cię gorzej tylko dlatego, że Twoje preferencje seksualne są inne niż ich. - dodał, parząc na niego poważnie. Miał nadzieję, że chłopak wiedział, że zawsze może do niego przyjść gdy tylko taka sytuacja się powtórzy. Jednocześnie nie chciał, by Niall domyślił się, że w związku z problemami jakie przechodzi stał mu się szczególnie bliski, dlatego szybko dodał: - Jak traktują gorzej kogokolwiek. - narzucił na ramię torbę sportową, po czym wyszedł z kanciapy zamykając jej drzwi na klucz.
- Więc nie jest Pan na mnie zły, tak? - zapytał gdy ręka w rękę przemierzali pusty już o tej porze korytarz. Zayn spojrzał na niego marszcząc brwi w zdezorientowaniu. Myślał, że wszystko sobie wyjaśnili, a chłopak najwyraźniej wciąż był niepewny. Zupełnie jakby myślał, że wszystko co złe jest winą jego i tego, że jest gejem.
- Oczywiście, że nie jestem Niall. - powiedział, na końcu lekko się śmiejąc z samej idei tego, że mógłby być na niego zły. Osobiście - nie tylko przez wzgląd na tę sytuację - nie wyobrażał sobie tego, że mógłby się na niego zezłościć. Niall był zbyt miły, ułożony i uroczy by być na niego złym. - Nie zrobiłeś nic co mogłoby to spowodować, więc przestań wciąż mnie przepraszać lub mi dziękować. Naprawdę Niall wszystko jest w porządku. - pokręcił głową nad absurdem tej sytuacji.
- Ok. - mruknął cicho i otworzył usta by znowu coś powiedzieć, ale ubiegł go Zayn.
- E E E. - zawołał z każdą opuszczającą jego usta sylabą unosząc głowę coraz wyżej. Domyślał się, co chłopak chciał powiedzieć.
- Ymmm tak. - zażenowany blondyn spuścił głowę, zamykając usta.
- Tak lepiej. - Na twarzy Zayna pojawił się szeroki uśmiech, gdy dostrzegł ten nieśmiały należący do chłopca.
Resztę drogi do drzwi przebyli w ciszy, w ogóle nie czując skrępowania. Jasne nie było to, to samo co z najlepszym przyjacielem, ale wciąż. Nie przeszkadzało im to, że idą obok siebie, a żaden z nich nie myślał o tym by udać rozwiązanie buta. Gdy wyszli na dwór kulturalnie się pożegnali, życząc sobie nawzajem miłego dnia i każdy rozszedł się w swoją drogę.
- Dziękuję Panie Malik! - krzyknął Niall z szerokim uśmiechem na ustach, gdy byli od siebie już dobre dwadzieścia metrów. Zayn odwrócił się w jego stronę i tylko pokręcił głową na słowa chłopaka. Mimo to na jego twarzy pojawił się uśmiech, ponieważ nie wyczuł w jego tonie skruchy która wcześniej się tam pojawiała, a łobuzerską nutę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz