Oto ostatni rozdział opowiadania The Winner is... love. Jest mi trochę smutno z tego powodu, ale jak wiadomo wszystko się kiedyś kończy. Chciałabym wam też podziękować za ten czas który poświęciliście na czytanie tego opowiadania i pisanie komentarzy. Naprawdę za nie dziękuję, bo to właśnie dzięki miłym słowom od was, czerpałam radość z pisania.
Teraz nie przedłużając mam nadzieję, że epilog wam się spodoba i będziecie mnie miło wspominać :)
- Wróciłem! - usłyszałem głośny krzyk Nialla, który rozniósł się po naszym mieszkaniu. Choć Irlandczyk wprowadził się do mnie już dwa lata temu i tradycją stało się takie przywitanie, nadal się do tego nie przyzwyczaiłem. Za każdym razem przez nagły hałas wywołany przez Niall wzdrygałem się, obiecując sobie, że zapłaci mi za to. Nie mało razy było tak, że przez jego krzyki upuszczałem jakieś naczynia bądź inne rzeczy które miałem w tamtej chwili w rękach, a go to niebywale bawiło. - Hej kochanie. - niebieskooki, jeszcze z torbą na ramieniu, wszedł do kuchni i od razu do mnie podszedł, przywitać się krótkim pocałunkiem.
- Hej. - uśmiechnąłem się delikatnie w jego usta, po czym wróciłem do obierania jajek do sałatki z pora, na którą Niall ostatnio miał ochotę. - Jak było na treningu? - zapytałem, nie patrząc już na chłopaka, a całą swoją uwagę skupiając na posiłku jaki przygotowywałem. Mimo to zamiast odpowiedzi dostałem ciche szuranie, a później dźwięk otwieranej lodówki. Obróciłem się w tamtym kierunku. Niall stał przed lodówką z kartonem soku w ręce i pił prosto z gwinta. I pił. I pił. I pił. Naprawdę nie wiedziałem, że człowiek może pomieścić w sobie tyle płynów, ale to w końcu był Niall. Niall po treningu piłki nożnej, więc nie powinno mnie to dziwić. Uniosłem do góry brew, zachęcając go do odpowiedzi na moje pytanie, a gdy chłopak zaczął mówić, wróciłem do robienia kolacji. Blondyn opowiadał o ciężkiej rozgrzewce i o ćwiczeniach jakie zaserwował im trener oraz o tym że dawno tak przyjemnie mu się nie grało. Marudził również, że na końcu mieli stretching*, więc pewnie jutro nie będzie mógł wstać z łóżka.
- Dlatego wybacz, że ci nie pomogę. - wskazał głową na garnek w którym leżały jeszcze nie obrane jajka. - ale natychmiast muszę wziąć prysznic. Wszystko się do mnie klei i zaraz uduszę się własnym smrodem. - nachylił głowę w stronę pachy i się skrzywił.
- Jasne. - zaśmiałem się. Niall może i był dobry w jedzeniu, ale do gotowania zdecydowanie się nie nadawał. Co prawda ja też nie byłem wybornym kucharzem, ale zdecydowanie lepiej radziłem sobie w kuchni niż on. Dlatego niezwykle równo podzieliliśmy się obowiązkami domowymi. Ja gotowałem, on zmywał. - Idź już, bo i ja się uduszę. - wygoniłem go ruchem ręki, na co Niall pokazał mi język i ciągnąc za sobą nogi, wyszedł z kuchni. - Niall! - krzyknąłem za nim, gdy tylko zorientowałem się, że przy szafce leżała torba sportowa, w której za pewny był jego śmierdzący strój i buty.
- Co?! - odkrzyknął, a po stłumionym głosie mogłem zorientować się, że jest już w łazience.
- Torba!
- Później! - krzyknął i na tym skończyła się nasza rozmowa, bo blondyn puścił wodę. Westchnąłem ciężko, kręcąc przy tym głową. Tak było co tydzień. Co tydzień kładł swoją torbę w najmniej odpowiednim do tego miejscu i dopiero, gdy zwróciłem mu na to uwagę to ją rozpakowywał. Niall ogólnie był typem bałaganiarza i chociaż była to jedna z cech, której po prostu nie cierpiałem w ludziach to powoli się do tego przyzwyczajałem.
Gdy po kilkudziesięciu minutach - w czasie których zdążyłem skończyć robić kolację - Niall nie zjawiał się ponownie w kuchni, a torba leżała jak leżała, zacząłem się denerwować. Zazwyczaj nie miał problemu z szybkim uprzątnięciem swoich rzeczy, gdy go o to poprosiłem. Tym razem jednak z tym zwlekał, a ja byłem pewien, że powodem tego nie było nic niecierpiącego zwłoki, a jedynie lenistwo blondyna.
Nie myliłem się. Niall leżał na brzuch na łóżku w sypialni i grał w jakąś grę, bodajże na telefonie. I mimo że miał na sobie luźne spodnie dresowe - tylko! - to uwydatniały one jego tyłek. I będąc szczerym właśnie ten widok sprawił, że zrezygnowałem z mojego uprzedniego planu, wyciągnięcia go chociażby za włosy z pokoju i zmuszeniu do sprzątnięcia swoich rzeczy. Teraz wpadł mi do głowy zupełnie inny i zdecydowanie bardziej przyjemny pomysł.
Podszedłem cicho do łóżka na którym leżał i ostrożnie, by nie zwrócić od razu uwagi chłopaka, wdrapałem się na nie.
- Hej. - powiedziałem cicho, składając pojedynczy pocałunek na jego szyi. - Jeszcze raz. - dodałem, naznaczając wargami kolejne kręgi kręgosłupa. Całowałem go delikatnie, prawie że nie dotykając jego skóry, jednak Niall doskonale je wyczuwał. Blondyn upuścił telefon i chciał przewrócić się na bok, by na mnie spojrzeć, ale nie pozwoliłem mu na to, przytrzymując jego ciało. Na ostatnich centymetrach jego kręgosłupa, prowadzących do tyłka, wystawiłem język, powoli nim sunąc po jego skórze. Musiało być to przyjemne uczucie, bo włoski na jego plecach natychmiast się wyprostowały, a z jego ust uleciał cichy pomruk. Gdy dojechałem do językiem do linii bokserek, złożyłem tam kolejny pocałunek. Wyprostowałem ręce, które dotychczas miałem zgięte w łokciach i spojrzałem na Nialla. Chłopak ze schowaną głową w rękach ciężko oddychał, co było tylko kolejnym dowodem na to, że mu się podoba. Uśmiechnąłem się pod nosem, zadowolony z tego, do czego to wszystko dąży i złapałem ze kant jego spodni, by nieco je zsunąć, odsłaniając kawałek bladej skóry. Ostatni raz spojrzałem na głowę chłopaka, a gdy ponownie przeniosłem wzrok na jego tyłek, zamurowało mnie.
- Niall czy ty... Czy ty nie założyłeś bokserek? - zaśmiałem się cicho pod nosem, obracając głowę w jego stronę.
- Możliwe. - chłopak podniósł się na ramionach. Spojrzał na mnie, przygryzając niepewnie dolną wargę, a na jego policzki wstąpiły delikatne rumieńce. Wyglądał naprawdę bardzo kusząco.
- Och to doskonale się składa, bo nawet nie wiesz jaką mam na ciebie ochotę. - przemieściłem się na łóżku, tak że teraz mogłem spokojnie szeptać mu do ucha.
- Ale zdajesz sobie sprawę, że nie ma jeszcze nawet 19? - zapytał, obracając się na bok, a ja mogłem podziwiać jego dużo bledszą i nieco mnie umięśnioną ode mnie klatkę piersiową. Mimo to była dla mnie idealna i nie zamieniłbym jej na żadną inną.
- Tym lepiej dla nas. - uśmiechnąłem się łobuzersko, napierając na jego usta. Chłopak pod ciężarem mojego ciała poleciał do tyłu. Leżał na plecach z nogami owiniętymi wokół mojej tali, gdy ja wisząc nad nim, zastanawiałem się jak wykorzystać te kilka godzin, które zamierzam spędzić z nim razem w łóżku.
- Umm... - sapnął, gdy pieściłem palcami jednej ręki jego sutka, a drugą włożył w jego spodnie, masując nabrzmiałego już członka.
- Wiesz... - przyssałem się do szyi blondyna, chcąc zrobić na niej dużą malinkę - Chcę się z tobą kochać, Niall. - powiedziałem w przerwie między pocałunkami.
- Och... - jęknął Irlandczyk, unosząc biodra ku mojej ręce, poszukując tarcia, które zniknęło. Nie chciałem, żeby doszedł tak szybko i w ten sposób, a najwyraźniej był na dobrej drodze. - Malik nie musisz już być taki romantyczny... - westchnął, łapiąc mnie mocno za plecy, gdy ja trzymałem jego biodra, nie pozwalając mu się ruszać. Doskonale rozumiałem o co mu chodziło z tym zwrotem. Rzadko używałem tych słów jeżeli chodziło o seks. Zazwyczaj mówiłem o tym w bardziej wulgarny sposób, bądź po prostu zaczynałem go całować czy dotykać, a Irlandczyk wtedy wiedział co mam na myśli. "Kochać się" natomiast używałem zazwyczaj wtedy kiedy byłem pijany i robiłem się bardzo ale to bardzo rozmowny i przylepny. Dlatego Niall i Harry często nabijali się ze mnie, że potrafię być romantyczny tylko po pijaku, chociaż byłem pewien, że ten pierwszy miał o to do mnie trochę żalu. Nie potrafiłem jednak tego zmienić i na trzeźwo nie chciało mi przejść to przez gardło. Aż do dzisiaj. - I tak mnie już masz. Cholera. - warknął, najwyraźniej podirytowany, nagły brakiem dotyku. Jednak miałem dzisiaj co do niego inne plany i nie chodziło bynajmniej o torturowanie seksualne. Aż takim dupkiem nie byłem i chociaż domyślałem się, że coś takiego musiało nieźle pobudzać partnerów to na ten wieczór zaplanowałem coś zupełnie innego.
- Nie... - uniosłem się na rękach do góry, żeby móc na niego spojrzeć. - Dzisiaj to ja chcę poczuć... ciebie... - powiedziałem cicho, patrząc w jego oczy. - w sobie. - dodałem, na końcu uśmiechając się lekko, jakbym chciał dodać pewności zarówno Niallowi jak i sobie. Bo nie ukrywajmy, miał być to mój pierwszy raz z chłopakiem jako partner uległy. Miałem więc pełne prawo się stresować i zdecydowanie z niego skorzystałem. Moje serce biło jak oszalałe. Nie chciałem tego jednak okazywać, by nie straszyć Niall jeszcze bardziej.
- Co?! - blondyn krzyknął i używając chyba całej siły zrzucił mnie z siebie, po czym szybko zeskoczył z łóżka. Jego mina wyrażała przerażenie, zaskoczenie oraz coś czego zupełnie nie rozumiałem złość. Szczerze mówiąc nie takie reakcji spodziewałem się na tę propozycję, ale powinienem się przyzwyczaić, że z Horanem nic nie było pewne i stu procentowe.
- Umm... - mruknąłem, nie do końca wiedząc co teraz zrobić. Niall wydawał się oburzony tym pomysłem, zupełnie jakby to było coś obraźliwego, więc trochę się zmieszałem. Postanowiłem jednak ciągnąć to dalej. - Chcę, żebyś to ty dzisiaj... - chciałem powiedzieć to bardziej dostanie, żeby nie było żadnych wątpliwości ku temu o co mi chodziło, ale mi przerwał.
- Doskonale wiem co powiedziałeś? - wszedł mi w słowo. Ze zdenerwowania nawet pociągnął się kilka razy za grzywkę, która i tak już dzięki mnie, stała w różnych kierunkach. - Tylko nie wiem dlaczego! - krzyknął. Najwyraźniej blondyn myślał, że robię to po, że coś od niego chcę. W jakiś sposób zabolały mnie jego słowa, ale nie mogłem się temu dziwić. Przez cztery lata uprawialiśmy seks i to ja ciągle dominowałem, a tu nagle ni z tego ni z owego, chcę żeby to on przejął pałeczkę. Chłopak mógł poczuć się trochę zmieszany i przestraszony.
- Bo chcę... - zamilkłem na moment, dokładnie analizując to co chcę powiedzieć. - pokazać osobie którą kocham jak bardzo ją kocham.** - w końcu wydusiłem to z siebie. Blondyn, zatrzymał gestykulowanie rękami i spojrzał na mnie szeroko otwartymi oczami, zupełnie jakby zobaczył ducha. Na moje usta cisnął się uśmiech, który próbowałem zatrzymać. Nie powinno mnie cieszyć to, że chłopak z którym jestem od trzech lat w związku na wyznanie miłości reaguje jakby został w murowany, ale tak było. Cieszyłem się, że w końcu powiedziałem to co czułem, ponieważ bardzo ciężko było mi się przemóc. I gdzie każdy normalny człowiek potrafi mówić o swoich uczuciach, ja nie potrafiłem. Po kilku sekundach bezustannego wpatrywania się w siebie, zacząłem się martwić. Co jeżeli będzie to dla niego tak wielki szok, że ucieknie? Albo co gorsza powie, że zakochał się nie w takim Zaynie i ze mną zerwie?
- Och.. - westchnął, jakby z ulgą, a jednocześnie nutką zadowolenia i radości. A mi kamień spadł ze serca, że żaden z moich czarnych scenariuszy się nie sprawdza. - Ok. W takim razie załapałem. - skinął głową, a na jego twarzy błąkał się szeroki uśmiech. Nie ukazywał on jednak radości coś bardziej jakby... obłęd? - Kochasz mnie, ja kocham ciebie, a teraz mnie pieprz. - powiedział szybko i wskoczył do łóżka, przyciskając swój tyłek do mojego krocza. Nawet nie zdążyłem zareagować, a chłopak ocierając się o mnie, ściągał z siebie spodnie.
- Niall. - złapałem go za rękę uniemożliwiając mu dalszych poczynań. Coś mi tu nie pasowało w zachowaniu Niall. Był jakiś dziwny i chciałem wiedzieć co jest togo przyczyną. Nie potrafiłbym się z nim kochać, wiedząc, że coś go gryzie.
- Co? - zarówno jego ton jak i mina wyrażały czyste zdziwienie tym, że nie pozwoliłem mu się rozebrać. Obrócił głowę do tyłu i spojrzał na mnie, marszcząc brwi. - Pieprz mnie Zayn. - rozkazał. - Dlaczego mnie nie chcesz przelecieć? - jednak kolejne zdanie, było ponownie niepewne i przemawiał przez nie ból. Jakby chłopakowi wydawało się, że już go nie chce. - Przecież oboje tego chcemy? - na końcu głos mu się załamał, ukazując niepewność jaka w nim siedziała. Nie mogłem zrozumieć tej nagłej zmiany. I miałem nie odparte wrażenie, że to moja wina. Że to wszystko przez to co powiedziałem. Może faktycznie nie powinienem, wychodzić z taką propozycją? Może chłopak wcale tego nie chciał, bo odpowiadało mu tak jak było, a ja nie potrzebnie wprowadziłem zamieszanie do naszego związku?
- Boisz się? - zapytałem nagle jednakże spokojnie, przytulając się do jego pleców. Objąłem go w tali, a palce naszych dłoni splotłem ze sobą, żeby wiedział, że jestem przy nim. To było pierwsze wytłumaczenie zachowania Nialla jakie przyszło mi do głowy: strach. Blondyn mógł się przestraszyć odpowiedzialność i kontroli jaka nagle na niego spadnie. A ja byłem tutaj od tego, żeby go uspokoić.
- Nie boję się. - prychnął, oburzony moimi domysłami. - Nie wiem co ci w ogóle przyszło do głowy. - pokręcił głową na tyle na ile pozwalał mu pozycja w której się znajdywaliśmy, ale nie spojrzał na mnie, tylko nadal leżał do mnie plecami uniemożliwiając mi wyczytania czegokolwiek z jego oczu. Jednak przez ten czas który spędziliśmy razem, zdążyłem się nauczyć się wyłapywać z jego głosu wszystkie zawahania.
- Nie masz się czego bać kochanie. - powiedziałem cicho do jego ucha, na koniec składając pocałunek na jego karku. - Nie wiem czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale będę tu cały czas z tobą. - zażartowałem, chcąc jakoś rozładować to napięcie. Niall jednak po raz kolejny nie zareagował tak ja miałem nadzieję, że to zrobi.
- To nie jest śmieszne. - fuknął i po kilku sekundach kręcenia się, zmienił pozycję tak że teraz leżał twarzą do mnie. Mimo to nie dzieliła nas duża odległość, a naszego nagi nadal były splątane. - W ogóle co przyszło ci do głowy? - jego spojrzenie wyrażało czystą ciekawość. - Ja naprawdę wiem, że mnie kochasz i nie potrzebuję jakiegoś głupiego udowodnienia.
- Ale ja tego potrzebuję Niall. - odezwałem się. - Kocham cię, ufam ci i chcę to przeżyć właśnie z tobą. - powiedziałem to, patrząc mu prosto w oczy, dodatkowo gładząc dłonią delikatną skórę jego policzka. Ulżyło mi, że potrafiłem się do tego przyznać i że mówiąc o tym nie zawahałem się ani przez moment. Kochałem tego chłopaka i chciałem się kochać właśnie z nim.
- A co jeśli zrobię coś źle? Co jeśli ci się nie spodoba, albo będzie cię boleć? - nagle zarzucił mnie pytaniami na które nawet nie zdążyłem odpowiedzieć. W jego oczach cały czas gościło zmartwienie. Nie sądziłem, że tak bardzo będzie się tym przejmował. I w tym momencie uderzyła we mnie różnica jaka jest między seksem z osobą, którą się kocha, a z przypadkową osobą. Niall się o mnie martwił, o moje samopoczucie podczas stosunku i o to, że mnie zrani, bo mnie kochał. Ja gdy uprawiałem z nim seks, nie interesowałem się tym ani trochę. To miał być tylko seks, który miał sprawić przyjemność przede wszystkim mi. Teraz żałowałem, że tak się zachowałem. Że nie byłem dla niego delikatny. I to nie dla tego, że bałem się, że Niall sobie o tym przypomni i również dla mnie będzie brutalny. Nawet chciałbym, żeby tak było. Chciałbym, żeby to zrobił i chociaż w ten sposób mógłbym częściowo pozbyć się wyrzutów sumienia jakie mnie w tym momencie napadły. Żałowałem, że nie byłem delikatny dla Nialla, bo przez to zabrałem mu tak ważne i wspaniałe wspomnienie jakim mógł być pierwszy stosunek. - Nigdy tego do cholery nie robiłem. - powiedział.
- Nie stresuj się tak. - uśmiechnąłem się delikatnie, chcąc dodać mu otuchy. - Oboje jesteśmy w tym nowi, tak? Też nigdy nie byłem na dole i to może ja będę do dupy, a ty będziesz idealny, co? - zapytałem pogodnym tonem. Chciałem go jakoś rozluźnić i sprawić, żeby przestał o tym myśleć jak o czymś strasznym. To miało być coś wyjątkowego, coś co nas do siebie zbliży. A nie coś strasznego do czego jesteśmy zmuszani.
- Nie będziesz. - zaprzeczył ruchem głowy, a na jego usta wkradł się nieśmiały uśmiech, który natychmiast odwzajemniłem.
- Naprawdę cię kocham Niall, wiesz o tym prawda? - złożyłem na jego ustach czuły pocałunek, jakby dla potwierdzenia tych słów. - Ale jeżeli tego nie chcesz to to zrozumiem. Nie chcę cię do niczego zmuszać. - spojrzałem na niego poważnie.
- Ale ja chcę... - powiedział szybko. - Naprawdę tego chcę. - spuścił wzrok na swoje dłonie, które zacisnął kurczowo na mojej koszulce.- Tylko możliwe, że miałeś trochę racji i się boję. - nieśmiało podniósł na mnie wzrok.
- Nie musisz, jasne? - złapałem go za brodę, widząc że ponownie chce opuścić głowę. - Jak mi się nie spodoba to obiecuję, że od razu ci powiem. - dodałem.
- Obiecujesz?
~*~
Zayn leżał pode mną całkowicie nago, a ja oparty na rękach po obu stronach jego głowy, obserwowałem go z lekkim uśmiechem, który chłopak odwzajemniał. Był taki piękny z ustami czerwonymi i opuchniętymi od namiętnych pocałunków i byłem pewien, że ja wyglądam tak samo. Jego włosy sterczały w każdą stronę, ale nie wydawał się tym przejmować. Ostatni raz złożyłem na jego ustach czuły pocałunek, po czym przyssałem się do jego szyi. Mulat odchylił głowę do tyłu na tyle na ile pozwalało mu łóżko i westchnął z rozkoszy. Sunąłem pocałunkami po jego klatce piersiowej, zatrzymując się przy sutkach, by przez chwilę podrażnić je językiem. W końcu jednak, drogą wyznaczoną przez mokre pocałunki dotarłem do penisa mojego chłopaka. Był duży i sterczący. Uśmiechnąłem się pod nosem, nachylając się w jego stronę, by wziąć do ust główkę jego członka. Okrężnym ruchem języka zlizałem z niej preejakulat po czym wziąłem całego jego penisa do ust, w tym samym czasie masując rękami jego jądra. Zayn sapnął, wyginając plecy w łuk. Wiedziałem, że mu się podoba i szczerze mówiąc wizja posiadania kontroli nad Malikiem również i mi zaczynała podobać się coraz bardziej, mimo strachu, który ciągle we mnie siedział. Ostatnie kilka razy zassałem jego kutasa, po czym wyciągnąłem go z usta, delikatnie gładząc ręką.
- Zayn... - powiedziałem cicho, patrząc na niego. Miał zamknięte oczy, a jego klatka piersiowa szybko się unosiła i opadała. - Mam. - nie musiałem dokańczać nawet pytania, bo brunet skinął głową i podkurczył nogi rozkraczając się. I w tym momencie ponownie oblało mnie przerażenie. Nigdy tego nie robiłem i bałem się, że coś spieprzę. Nie było już jednak czasu na zmianę decyzji. Jeżeli się powiedziało 'a' trzeba było powiedzieć też 'b'. Zanurzyłem głowę między jego nogami, a moje serce waliło jak oszalałe. Pierwszy raz byłem w takiej sytuacji. Pomału i ostrożnie rozchyliłem jego pośladki dając sobie doskonały widok na jego wejście. Przymknąłem oczy i niepewnie okrężnymi ruchami języka polizałem skórę chłopaka w tamtym miejscu. Jednak po chwili moje ruchy stały się pewniejsze i szybsze. Ręce położyłem na jego łydkach, gładząc w uspokajającym geście jego nogi. Wszystko było w porządku i chciałem sprawić chłopakowi tym taką samą przyjemnością jaką on sprawiał mi. Dlatego też ostrożnie wsunąłem w niego język, wywołując tym samym u chłopaka, napięcie mięśni. Nie do końca byłem pewien czy to dlatego, że mu się to podoba czy nie, ale postanowiłem kontynuować, energiczniej liżąc jego wejście. Po kilku minutach takich pieszczot postanowiłem przejść dalej. Obśliniłem palce, by nadać im lepsze tarcie i wsunąłem je w niego po kolei. Najpierw jeden, później drugi, a na końcu trzeci, ruszając nimi powoli we wnętrzu chłopaka. Uniosłem głowę, żeby zobaczyć czy wszystko z nim w porządku. Mulat oddychał głęboko, a jego twarzy była zwrócona w prawą stronę. Miał powieki mocno zamknięte, dłońmi ściskał pościel na której leżeliśmy. I w tym momencie chciałem przerwać. Malik nie wyglądał jakby mu się to podobało. Na jego twarzy widziałem ból, którego naprawdę nie chciałem mu sprawiać. Robiłem to wszystko co robił zazwyczaj on przed seksem, więc powinien odczuwać przyjemność.
- Zayn, przepraszam. Boże. - powiedziałem szybko zmartwiony, jego widokiem. - Nie chciałem. - jęknąłem, gładząc go dłońmi po twarzy. Czułem się źle z tym, że przeze mnie cierpiał.
- Wszystko w porządku. - odezwał się, obracając się w moją stronę. - Jest dobrze kochanie. - otworzył oczy, w których mogłem dostrzec łzy. - Zrób to jeszcze raz. - powiedział cicho, uśmiechając się delikatnie.
- Ale...
- Proszę. - skinął głową. Naprawdę nie byłem przekonany co do tego czy powinienem to robić, ale skoro Zayn tego chciał. Ponownie włożyłem palce w jego odbyt, poruszając nim powoli. Tym raz patrzyłem cały czas na Mulata. Chłopak znowu przymknął oczy, podkurczając przy tym palce u stóp. Nie miałem pojęcia co mogę zrobić, żeby poczuł się lepiej. Dlatego też łapiąc się ostatniego pomysłu, zgiąłem palce, a Zayn natychmiast otworzył oczy, wyginając się w łuk. - Jeee... szcze raz. - sapnął. Wykonałem jego prośbę, a chłopak zareagował tak samo. Na jego twarzy pojawił się błogi uśmiech, gdy powtarzałem ten ruch.
Po kilkunastu minutach pieszczenia jego wejścia w ten sposób Malik był już na tyle rozluźniony, że jęczał i stękał pod moimi palcami. Gdy tylko wyciągałem z niego palce, chłopak dążył ruchem bioder do tego, by znowu poczuć mnie głęboko w sobie.
- Ymm.. Myślisz, że jesteś...
- Cholera! Tak... Chcę cię. - krzyknął.
Ostrożnie naprałem główką mojego penisa na jego wejście - uprzedni naciągając na niego prezerwatywę i rozsmarowując lubrykant - i wsunąłem się do środka. Chciałem się poruszyć, ale Zayn złapał mnie za rękę, co od razu zrozumiałem jako, żebym poczekał. Dlatego też dałem mu możliwość przyzwyczajenia się do mojej wielkości. Po kilku sekundach, szybko oddychając skinął głową, a ja wsunąłem się w niego głebiej. Było ciasno i ciepło. Zupełnie inaczej niż gdy Zayn robił mi loda. Nachyliłem się nad chłopakiem, tym samym wsuwając się w niego jeszcze głębiej i złączyłem nasze usta w pocałunku, który chłopak od razu odwzajemnił. Objąłem mnie nogami w talii, a ręce zarzucił na moje plecy, przyciskając mnie do siebie jeszcze bardziej. Zacząłem się w nim powoli poruszać. Wysuwałem w niego mojego penisa, by po chwili znowu się w nim zanurzyć, a chłopak sapał i ściskał moje ciało.
- Szybciej. - jęknął, a ja nie czekając ani chwile dłużej wykonałem jego polecenie. Przyspieszyłem swoje ruchy, czując jak mój członek zaczyna pulsować, przez ucisk mięśni Zayna wokół niego. Było to niesamowite uczucie i masturbacja nie mogła się do tego porównywać.
Złapałem go za biodra, chcąc w jakiś sposób zmienić naszą pozycje i używając resztki sił jaka mi pozostała pociągnąłem go do siebie. Chłopak pomógł mi w tym podpierając się rękami i po chwili oboje siedzieliśmy na łóżku. Teraz to Zayn energicznie poruszał biodrami, nabijając się co rusza na mojego członka. Czułem, że długo już tak nie wytrzymam, więc żeby ułatwić Malikowi dojście złapałem za jego kutasa i zacząłem go pocierać. Chłopak na ten dotyk wydał z siebie głośny jęk i nie przestając się na mnie poruszać, oparł głowę na moim ramieniu.
Po kilku minutach poczułem szarpnięcie w dole brzucha i wytrysnąłem wprost do prezerwatywy, a chwilę później Zayn doszedł na nasze klatki piersiowe. Mimo że oboje doszliśmy, ja nadal byłem w brunecie.
Chłopak podniósł głowę i spojrzał na mnie z błogim uśmiechem. Chociaż był cały spocony, a grzywka przyklejała mu się do czoła wyglądał niesamowicie. Był najpiękniejszym mężczyzną jakiego kiedykolwiek widziałem.
- Kocham cię tak bardzo mocno. Wiesz o tym prawda? - powiedział, patrząc na mnie, nadal mnie obejmując.
- Wiem. - skinąłem głową. - bo ja ciebie też. - uśmiechnąłem się szeroko, powoli dochodząc do siebie po orgazmie.
Nachyliłem się do niego, żeby złożyć na jego ustach kolejny tej nocy czuły pocałunek, gdy ktoś wpadł do naszej sypialni.
- Biorę ślub! Biorę ślub! - krzyczał Harry. - Cholera Dylan mi się oświad... czył. - zaciął się, gdy zorientował się w jakiej sytuacji nas zastał. Zayn siedział na mnie, ściśle do mnie przytulony. Oboje spojrzeliśmy na niego z politowaniem, bo naprawdę? Nie mógł wybrać lepszej do tego okazji?
- Styles? Serio? - warknął Malik.
- Boże przepraszam... - speszył się loczek. -Nie wiedziałem.. Po prostu jestem taki szczęśliwy i Dy.. - zaczął się tłumaczyć. - Czekaj Zayn czy ty? - przestał na moment mówić, a jego oczy przypominały w tym momencie pięciozłotówki.
- Harry właśnie niszczysz jedną z naszych romantyczniejszych chwil, więc się wynoś. - powiedziałem do niego. Nie brzmiało to jednak ostro. Bo tak naprawdę byłem tą sytuacją bardziej rozbawiony niż rozzłoszczony.
- Matko... W życiu nie powiedziałbym... - Harry jednak nic nie zrobił sobie z naszych słów i nadal stał na środku pokoju, przyglądając się nam. Nie czułem się do końca komfortowo pod jego czujnym, okiem ale z nas dwóch to Zayn pewnie bardziej się wstydził, o ile w jego słowniku figuruje takie słowo.
- Hazz... Niall nie żartował. - powiedział poważnie. - Albo chcesz skorzystać z ostatnich chwil wolności i do nas dołączyć, albo spadaj. - zaproponował. Mimo że wiedziałem, że żartował to spojrzałem na niego spode byka, żeby wiedział, że takie żarciki wcale, ale to wcale mi nie odpowiadają. - Dobra, dobra... Żartowałem. - zaśmiał się, całując mnie szybko w usta.
- Naprawd...
- Wynocha! - krzyknął Zayn.
- Już dobra, dobra... - westchnął, po czym kręcąc głową wyszedł z pokoju. - Jestem z ciebie dumny Nialler! - dobiegł nas jeszcze krzyk przyjaciela z przedpokoju.
- Idiota. - Zayn przewrócił oczami.
- Hej... - uderzyłem go lekko w ramię. - Ja też jestem z siebie dumny. Nikomu jeszcze nie udało się przelecieć Zayna Malika. - powiedział uśmiechając się szeroko.
- I nikomu nie uda.
- I nikomu nie uda. - powtórzyłem po moim chłopaku.
* stretching - zestaw ćwiczeń polegający na rozciągnięciu mięśni.
** Tekst zaciągnięty z pewnego serialu.
Genialneee *.* Nie mogę uwierzyć, że to już koniec... Chce jeszczeee;pp Kocham to opowiadanie ♥♥
OdpowiedzUsuńEpilog jednego z dwóch polskich opowiadań, jakie czytam, ale nie jest mi smutno. Nie dlatego, że było złe, bo było (jest) genialne, ale dlatego, że skończyło się cudownie. Niall sobie pogórował, yay, niech się powerbottom chociaż raz zadowoli, bo dlaczego nie, a Zayn na to pozwolił, bo, no coż, czego się nie robi dla miłości?
OdpowiedzUsuńChciałam ci podziękować, za wszystkie emocje przeżyte z opowiadaniem, kiedy to przeklinałam upartość Zayna, rzucając telefonem po pokoju i kiedy robiło mi się żal naiwnie zakochanego irishmana. Chyba zacznę czytać twoje nowe dzieło, mimo, że do larry'ego mnie w tych czasach nieco odpycha.
weny życzę,
fuyiel. (@eyesonliam)
(btw, czyżby przez Malika przemówił Brian, jak do swojego blondynka?)
Dziękuję za komentarz i naprawdę się cieszę, że ci się podobało. No cóż... Zayn najwyraźniej trzymał swoją cnotę, jeżeli mogę to tak nazwać dla odpowiedniej osoby :D
UsuńW tym nowym też jest ziall. I tak słowa wypowiedziane przez Malika to słowa Briana, ale idealnie mi tu pasowały.
powiedziałam Ci juz wszytsko chyba co mogłam powiedzieć, ale powtórzę to jeszcze raz, to jedno z moich ulubionych opowiadań, zaraz po Rycerzyki i szkoda że to już koniec twil :D Haazz na końcu jest boski, po prostu idealnie skomponowałaś to zakończenie, takie właśnie powinno ono być, dlatego jest tak idealne :) kocham ten imagin :) Tak jak Ciebie :**
OdpowiedzUsuń~ Hayles xx
Najlepsza! Dziękuję Ci za to opowiadanie. Za te 44 rozdziały < w sumie > Jeny ja nie potrafię teraz tego podsumować... Ten Zarry, jeny jak liczyłam na Narry'ego potem na Larry'ego. Ach, to były piękne czasy. W sumie pod koniec nie komentowałam, mam nadzieję, że nie jesteś zła, ale wiedz, że wszystko czytałam. Dziękuję Ci za to wszystko. Końcówki lepszej chyba nie mogłaś napisać. Harry forever nieogarnięty XD Dziękuję Ci też za to Twoje pierwsze opowiadanie, które było równie cholernie dobre. Mam nadzieję, że nie spoczniesz na Too Close to Enemies, tylko będziesz dalej zaszczycać nas swoją obecnością. Rób to, co kochasz i dziel się tym z nami. Co dodać... Ach, no oczywiste jest, że Cię kocham <3
OdpowiedzUsuńMoje ulubione opowiadanie dobiegło końca ;/ Zakończenie idealne! ;d Czytając pierwsze rozdziały i teraźniejsze to widać jak zmienił się Malik i Harry. To dobrze! ;d Lubie przemiany na lepsze ♥ NO uwielbiam twoje opowiadania, styl pisania i wog wszystko co pochodzi z twojej ręki i wyobraźni! ;d No kocham i czekam na dalsze opowiadania. Czytam twoje opowiadania jakoś od tych pierwszych rozdziałów z pierwszego opowiadania. Może nie zawsze komentowałam, za co przepraszam ale nie zawsze miałam czas, zapominałam albo po prostu byłam zbyt leniwa. Wybacz. Ale wiedź, że po każdym rozdziale czekałam z niecierpliwością na następny i podziwiałam twój sposób pisania i fabułę jaką wymyślasz. ;d I powiem ci ze będę czytać te opowiadania (stare i nowe) dopóki będziesz dodawać i dalej. Mój komentarz pewnie jest bez ładu i składu ale nie umiem opisać w słowach tego jak podziwiam Cię i uwielbiam. Normalnie szacun ode mnie w twoją stronę ;d Zamiast się uczyć to komentuję. Eh cóż cena miłości ;d A co do tego opowiadania to było tu tyle zawrotnych akcji i były momenty gdy chciałam cie zabić. Kończyłaś w takim momencie ze wiedziałam ze coś się będzie działo ale nie wiedziałam co.I później musiałam tylee czekać żeby się dowiedzieć co się działo. Powiem ci że czekanie się opłacało. W sumie w żadnym rozdziale mnie nie zawiodłaś. Niektóre są gorsze od innych ale powiem ci ze też czytało je się z przyjemnością ;d Najfajniejsze jest to, że czytając niektóre z nich uśmiech nie schodził mi z twarzy a na innych potrafiłam płakać. Fajnie jest jak autor potrafi wywołać u mnie takie skrajne emocje. To dowodzi jaka dobra jesteś. A po przeczytaniu każdego rozdziału, przed snem leżałam na łóżku i nie mogłam zasnąć bo analizowałam go w głowie po raz któryś tam. Po prostu chciałam ci powiedzieć, że piszesz wspaniałe opowiadania i że masz talent.! I DZIĘKUJĘ! Dziękuję za te i inne opowiadania.
OdpowiedzUsuńTo raczej ja powinnam podziękować za to, że w ogóle byłaś zainteresowana tym co piszę i za ten komentarz. Naprawdę cieszę się, że ci się podobało.
UsuńI dziękuję za miłe słowa. :)
Nie wierzę, że to już koniec...Byłam tu prawie od początku i skrupulatnie śledziłam losy bohaterów. Tyle razy się zdenerwowałam przez nich i ich głupi zakład. Pierwszy sezon był praktyczne wprowadzeniem, a ja prawie zrobiłam laleczke voodoo dla Zayna :P Wiedziałam, że to on wygra zakład, bo przecież to był Ziall i robiło mi się żal Nialla, ponieważ mu zaufał. Potem zaczęłaś drugi sezon. Opisywałaś to co dzieje się z bohaterami po tym jak Zayn upokorzył Nialla i miałam ochotę krzyczeć. Cała trójka strasznie się po tym zmieniła, a Harry się zadłużył. Najmniej było widać to właśnie przy Zaynie, ale gdy już tylko okazał trochę dobroci to dzięki Tobie szczerzyłam się do monitora jak głupia, nawet jeśli za chwilę wszystkiemu zaprzeczył i spieprzył jak zawsze. Całe dwa sezony czekałam na to co wydarzyło sie w 3 ostatnich rozdziałach i było to tak cudowne, że myślałam, że rozpłynę się ze szczęścia. Ale to co stało sie w epilogu... Chyba postawię Ci pomnik. Moje serce jest w kawałkach bo muzę się rozstać z tą historią. Boże... Jestem taka stara, a taka głupia :P Normalnie przez te wszystkie ff staję się zbyt uczuciowa. Ech...
OdpowiedzUsuńDobra koniec moich nudnych wywodów. Dziękuję, że dodawałaś dla nas rozdziały <3
Im dłużej się na coś czeka tym bardziej wyjątkowe to jest. :)
UsuńDziękuję za twój czas poświęcony na czytanie i komentowanie i za miłe słowa które tu napisałaś.
KIEDY NASTĘPNY ROZDZIAŁ? już ponad 3 tygodnie nic nie dodałaś :(
OdpowiedzUsuń