Oto trzynasty rozdział. Cieszę się, że udało i się go napisać w tydzień, bo naprawdę nie sądziłam, że dam radę biorąc pod uwagę mój napięty grafik i brak chęci. Nie mniej udało mi się i mam nadzieję, że wam się spodoba. Mi się tam w sumie chyba podoba. :)
Nie będę przedłużać. Przepraszam za ewentualne błędy, bo sprawdzałam na szybko. Zaraz wychodzę, a zależało mi żeby dodać go jeszcze dzisiaj.
Mimo że od spotkania z Niallem i Joshem minął dzień i trochę ochłonąłem to nadal nie miałem zamiaru odbierać od niego telefonów czy odpisywać na smsy. Może i zachowywałem się dziennie, ale byłem pewien, że gdybym tylko usłyszał w słuchawce ten niewinny głosik, który próbuje mnie przeprosić za swoje zachowanie, albo bym po prostu zwymiotował, albo powiedział coś nie koniecznie miłego. Wtedy mogłem być pewien, że Niall rozpłakałby się i poszedł poskarżyć się Harry'emu jaki to jestem niedobry. Miałem po dziurki w nosie tego, że wszyscy uważali Nialla Horana za złotego, niewinnego i niesamowicie słodkiego chłopca, gdy w gruncie rzeczy był największym hipokrytą jaki chodzi po ziemi.
Może zazwyczaj był miły, kulturalny i pomocny, ale przy mnie pokazywał swoją drugą, nieco mroczniejszą stronę. Potrafił odpyskować mi w wredny sposób, czy leżąc na łóżku zignorować moją prośbę. Przy mnie zachowywał się bardziej ludzko. Jak młody chłopak, a nie wyuczony i wymuskany panicz, który ma być wzorem dla młodzieży.
Może i był zabawny, jednak jego żarty często były bezczelne. Często żartował z niektórych rzeczy czy osób w taki sposób na jaki nawet ja bym nie wpadł. Cóż... mimo wszystko było to śmieszne, więc nie powstrzymywałem się dawałem wymsknąć się kilku parsknięciom. Nie zmienia to jednak faktu, że Niall, uosobienie dobra, naiwności i niewinności nie powinien żartować w ten sposób. Nie powinien wyszukiwać się w prawie każdym zdaniu podtekstów.
Może i był nieśmiały, ale tylko w dzień i tylko wtedy kiedy przy nas był ktoś inny. Zawsze gdy byliśmy na mieście z chłopakami, a ja z braku konkretnego zajęcia próbowałem z nim flirtować, rumienił się. Rumienił się jakby był pieprzonym dzieckiem, który pierwszy raz ma styczność z innym mężczyzną. Nigdy nie pozwalał mi trzymać ręki na jego kolanie pod stolikiem dłużej niż dwie sekundy jakby bał się, że ktoś może się dowiedzieć o tym co jest między nami. Było tak tak cholernie śmieszne. Zachowywał się tak jakby naprawdę wierzył, że żaden z chłopaków nie wie, że gdy się rozdzielimy i pójdę z Niallem do domu, będę go pieprzył tak mocno, że na następny dzień nie będzie miał siły wstać z łóżka. W nocy, na osobności stawał się zupełnie inny. Jakby zrzucał maskę. Był śmiały, próbował swoich marnych prób uwiedzenie mnie, które czasami - ale tylko czasami - działały. Był nawet tak bardzo pewny siebie, że próbował mnie zdominować co nigdy mu się nie udało. Mimo to nie poddawał się i kolejnym razem też zaczynał wszystko jeszcze raz.
Może i był niewinny... cóż... zdecydowanie nie był niewinny.
I na koniec. Może i był uroczy. Może jego rozwiane w każdą stronę blond kosmyki, błękitne oczy i wąskie, malinowe usta sprawiały wrażenie, że był taki delikatny. Może to jego jasna karnacja i brak wyraźnej muskulatury robił z niego kogoś niesamowicie kruchego.
Ale ja znałem go z tej drugiej strony. Ze strony z której pewnie nie znał go nawet Harry. Więc dla mnie był zwykłym Niallem Hroanem, od wczoraj hipokrytą. Tak bardzo próbował być dla innych idealny. Tak bardzo dążył do tego, by być akceptowanym przez innych, że zapomniał o tym, by zaakceptować samego siebie takim jakim jest. Bez kłamstw czy udawania kogoś innego.
Jeżeli mam być szczery to obelgi Josha zrobiłby na mnie takie wrażenie jak szklanka wody na rybie. Nie zabolało mnie też to, że zwyzywał mnie ode pedałów, dziewek czy puszczalskich. Naprawdę przyzwyczaiłem się do takich określeń. Cóż... nawet ludzie, którzy zważając na swoje preferencje powinni być dla mnie mili, potrafili mi nawrzucać tylko dlatego, że przespałem się z kogoś chłopakiem - mimo że o tym nie wiedziałem - więc byłem przyzwyczajony do takich rzeczy. Nie zmienia to faktu, że pierwszy raz wróżył mi ktoś śmierć z powodu AIDS, ale po to są prezerwatywy, prawda? Więc miałem być prawo nieco zmieszany.
Ukuła mnie w jakiś sposób tyko postawa Nialla i moja głupota. Tak bardzo nabijałem się z jego naiwności, a sam nie byłem lepszy. Powinienem mieć go w dupie po wygraniu zakładu, a nie bawić się w Zayna miłosiernego i godzić się z blondynem ze względu na Hazzę. Wiedziałem, że loczkowi na tym zleżało, a on może nie zdawał sobie z tego sprawy, to zrobiłbym dla niego wszystko.
Powinienem się domyślić, że nie warto zadawać się z 'gejami tajniakami'. Dla takich ludzi liczy się tylko to by w czterech ścianach czerpać przyjemność, a na zewnątrz robią wszystko by ich mały, brudny sekrecik nie wyszedł na jaw. Byłem głupi i naiwny sądzą, że Niall taki nie jest.
Był późny wieczór, a ja właśnie nachylałem się nad ciałem przystojnego bruneta w stronę szafki, by wyciągnąć prezerwatywę, gdy po mieszkaniu rozległo się głośne pukanie. Westchnąłem w duchu i postanowiłem ignorować natarczywego gościa. Byłem zajęty, więc chore psychicznie harcerki, które o jedenastej w nocy sprzedają ciasteczka mogły się wypchać.
Opierając się jedną ręką nad ciałem mężczyzny, zębami rozerwałem opakowanie kondomów i wyprostowałem się by naciągnąć sylikonową gumkę na sztywnego członka. Pukanie jednak nie ustawało, a wręcz stało się jeszcze bardziej nachalne. Miałem tego dość! Jaka nienormalna osoba przychodzi w odwiedziony do kogoś innego o tej godzinie. Oczywiście, nie zdziwiłbym się, gdyby to był Harry, ale chłopak spędzał dzisiaj wieczór z babcią i Dylanem, bo pani Margaret zaprosiła wnuka swojej koleżanki na kolację. Loczek jednak nie wyglądał na zasmuconego tym faktem. Mógłbym nawet pokusić się o stwierdzenie, że podobał mu się ten pomysł, tak samo jak jeden z zainteresowanych. Harry zdecydowanie chciał dobrać się do spodni Dylana.
Pukania ustały, a ja odetchnąłem z ulgą. Uśmiechnąłem się lekko, nachylając się w stronę chłopaka, który leżał pode mną, by złożyć na jego ustał pocałunek. Nasze wargi nie zdążył się jednak ze sobą spotkać, a mieszkanie wypełnił dźwięk dzwonka.
- Kurwa. - warknąłem w jego usta i podniosłem się z łóżka. Brunet westchnął rozczarowany i próbował mnie zatrzymać wyciągnięciem ręki w moją stronę, ze słowami, żeby to ignorował i do niego wracał, ale nie zamierzałem tego uczynić. Podniosłem w ziemi pierwszą lepszą koszulkę i docisnąłem ją delikatnie do krocza, by zasłonić mojego członka. Koślawo, bo koślawo, ale dotarłem do drzwi i z wściekłością wymalowaną na twarzy je otworzyłem. Miałem gdzieś, że byłem nagi, a stojącą erekcję przykryłem tylko czarnym podkoszulkiem. Gość powinien się cieszyć, że w ogóle mu otworzyłem, więc jeśli będzie to starsza sąsiadka, która chciała pożyczyć cukier, bo o jedenastej w nocy zachciało jej się piec ciasto i zejdzie na zawał to nie moja wina.
- Czego - odezwałem się niezbyt miło, jednak gdy zobaczyłem kto stał na klatce, doszedłem do wniosku, że i tak łagodnie go potraktowałem. Niall spojrzał na mnie zaskoczony, nie spodziewając się zastać takiego widoku. Mimo to nie krępował się z badaniem mojego ciała.
- Ummm... Chciałem porozmawiać. - powiedział cicho, podnosząc na mnie wzrok.
- Ale ja nie chciałem. Spieprzaj stąd. - bez większego już tłumaczenia chciałem zamknąć mu drzwi przed nosem, jednak chłopak wsadził między framugę nogę, nie pozwalając mi tym samym ich zatrzasnąć.
- Nie bądź taki. - spojrzał na mnie oczami szczeniaczka. Niestety nie działało to już na mnie.
- Jaki? - zaśmiałem się, wyciągając rękę do góry i opierając się o kant drzwi, drugą nadal przytrzymując bluzki. - Naprawdę nie mam czasu na miłe pogawędki, bo w sypialni czeka na mnie najlepszy w życiu orgazm, więc wydaje mi się, że powinieneś już pójść. - uśmiechnąłem się do niego sztucznie. Chłopak zrozumiał aluzję, bo automatycznie posmutniał jeszcze bardziej.
- Zayn ja naprawdę przepraszam. - próbował zacząć rozmowę, ale naprawdę nie miałem na to ochoty. Od widoku Nialla moja erekcja zaczęła słabnąć, a nie chciałem przecież zawieść Joea.
- Żegnam. - powiedziałem, wypychając ciągle coś mówiącego Nialla z mojego korytarza na klatkę, po czym szybko z dużą siłą zatrzasnąłem drzwi, zamykając je na klucz, gdy Niall był na tyle głupi, że wpadłby na pomysł, żeby wchodzić do mieszkania nieproszony.
Wróciłem do sypialni, po drodze odrzucając gdzieś na bok koszulkę i wszedłem do łóżka.
- Kto to był? - zapytał chłopak, gdy całowałem go po szyi. Jego nogi ciasno oplatały mnie w tali.
- Nikt ważny. - powiedziałem pomiędzy pocałunkami.
- Zayn! Zayn przepraszam. - słyszałem głos Nialla zza drzwi. Starałem się jednak nie zwracać na to większej uwagi. Mój kochanek tego chyba jednak nie potrafił, bo złapał mnie za podbródek i uniósł moją twarz.
- Chyba nie nikt. - powiedział patrząc na mnie z ciekawością w oczach.
- Naprawdę tego nie chciałem. Po prostu nie wiedziałem, co zrobić.
- Uwierz mi, że wiem lepiej. - powiedziałem ostro. Jeżeli chłopakowi przeszkadzały lekki zakłócenie dochodzące z klatki to mógł spadać. Najwyraźniej wyczytał to z mojej miny, bo skinął głowa na znak zgody i pocałował mnie namiętnie w usta.
- Zayn no weź. - puknięcie w drzwi. - Zaskoczył mnie tym. Bałem się. - nakierowałem mojego członka na wejście chłopaka i powoli lecz stanowczo pchnąłem. Chłopak mimo tego, że był przygotowany jęknął przeciągle, przygryzając wargę, by nie być zbyt głośno.
- Przepraszam naprawdę! Gdybym mógł tylko cofnąć czas zrobiłbym to bez zastanowienia. - uśmiechnąłem się na ten widok i wszedłem w niego głębiej. Brunet zacisnął ręce na prześcieradle i odchylił głowę do tyłu.
- Nie możesz się do mnie nie odzywać Zayn. Dobrze wiesz, że tego nie wytrzymam. - kolejne puknięcie. - Zayn... Ja naprawdę tego żałuję. Nie zachowuj się jak dzieciak. - sapnąłem cicho, przejeżdżając językiem po szyi mężczyzny.
- Zayn proszę. - jego głos się załamał. - Zayn. - puknięcie, puknięcie. - Zayn ja cię...
- Bożę! Mógłbyś przestać się drzeć. Nie ma go w domu. Wróć rano, a nie cały blok na nogi stawiasz. - chłopakowi przerwał mocny głos, któregoś z moich sąsiadów.
~*~
Babcia wpadał na bardzo dobry pomysł, a mianowicie zaproszenie Dylana na kolację. Co prawda i bez tego miałem wyjść z nim i Zaynem do klubu, bo przyjaciel stwierdził, że potrzeba mu zabawy - jakby to, że chodzi do klubu co najmniej trzy razy w tygodniu mu nie wystarczało. Niestety Margaret pokrzyżowała nam plany. Z początku próbowałem jej odmówić, tłumacząc, że jesteśmy już umówieni, a na kolację Dylan może wpaść zawsze jutro. Kobieta był jednak niezłomna, a argument, którego nie potrafiłem podważyć brzmiał, że już zaczęła robić jedzenie i sama go nie zje. Cóż.. głupio mi było tak wystawiać Zayna. Zaprosiłem go nawet na kolację, ale chłopak odmówił. Powiedział też, żebym bawił się dobrze, bo i on zamierza, więc moje wyrzuty sumienia nieco zmalały. Wiedziałem doskonale jak zamierza się bawić, więc doszedłem do wniosku, że pewnie od razu po przekroczeniu progu Malik by zniknął, zostawiając nas samych.
Posiłek przebiegał spokojnie. Dylan jako kulturalny chłopak, pomagał babci w kuchni w czasie, gdy ja leżałem na kanapie i przeskakiwałem po kanałach. Jasne, też mógłbym im pomóc, ale nasza kuchnia, była zbyt mała, żeby kręciły się po niej trzy osoby. Nie żeby mi to przeszkadzało. Oczywiście babcia, żartowała sobie, że mógłbym się wiele nauczyć od O'Breina, a chłopak uśmiechał się szeroko, dumny z komplementu jakim obdarzyła go kobieta. Mi jednak nie przeszkadzał plakietka lenia i nieroba, którą przykleiła mi babcia, bo wiedziałem, że siwowłosa żartuje. Może nie byłem jakoś specjalnie pracowity i nie rwałem się do pomocy, gdy ktoś dałby sobie sam świetnie radę, ale gdy trzeba było w czymś pomóc nie miałem z tym problemu. Byłem tylko młodym chłopakiem, więc nie można było wymagać ode mnie rzeczy niemożliwych. A to, że Dylan zdawał się być przy mnie świętym chłopcem to już inna sprawa. Ludzie ze wsi tak mają, są do tego przyzwyczajeni.
Po zjedzeniu posiłku Margaret zniknęła w kuchni, zmywając naczynia, a ja z Dylanem poszedłem do swojego pokoju. Mimo że chłopak czuł straszne wyrzuty sumienia z powodu tego, że babcia ugotowała dla niego kolację, a teraz jeszcze po nim zmywa, uwierzył w jej słowa, że ona lubi zmywanie naczyń i odpuścił.
Leżeliśmy obok siebie na łóżku w odpowiedniej odległości by Dylan czuł się komfortowo i oglądaliśmy film -Friends with Benefits - który leciał w telewizji.
- Nie rozumiem jak można coś takiego praktykować. - odezwał się, gdy na ekranie pojawiła się scena w której główni aktorzy uprawiają seks. - Rozumiem, że potrzebują seksu i w ogóle, no ale żeby z przyjacielem? To musi być dziwne. - mówił nie spuszczając wzroku z telewizora.
- No wiesz. - zdawałem sobie sprawę z tego, że chłopak liczy na moje udzielenie się w tym temacie, jednak nie do końca wiedziałem co mogłem powiedzieć, żeby go nie okłamać ale też nie zrazić do siebie. - Może chodzi o to, że sobie mogą ufać. Że mogą powiedzieć co lubią czego nie lubię bez obawy, że partner ich wyśmieje czy się obrazi.
- No ok. To brzmi logicznie. - zaśmiał się lekko, po czym obrócił twarz w moją stronę, żeby na mnie spojrzeć. - Ale tak czy tak jest to dziwne. No wiesz całe to, że to jest przyjaciel, osoba prawie jak brat czy siostra, a ty z nią uprawisz seks. Nie wiem. - westchnął jakby się nad czymś zastanawiając. - Chyba bym tak nie potrafił. - powiedział nieznacznie się krzywiąc. - I tego też nie rozumiem, bo skoro jesteś gotowy na współżycie i tego potrzebuje twój organizm to dlaczego po porostu się z kimś nie związać.
- Hmm... Może po prostu takie osoby nie potrzebuję stałych partnerów, a jedynie kogoś do zaspokajania ich pragnień, albo nie znalazły jeszcze nikogo kto zakręcił bym im wystarczająco w głowie. - wzruszyłem ramionami, mówiąc na własnym przykładzie. Nigdy nie czułem potrzeby znalezienie drugiej połówki. Nie potrzebowałem wsparcia, możliwości wyżalenia się komuś czy spędzenie fajnie czasu w dwójkę, bo od tego miałem Zayna i to w zupełności mi wystarczało. Dlatego też nigdy nie umawiałem się z innymi chłopakami na randki w celu lepszego poznania. Po prostu z nimi sypiałem.
- Seks jest to jeden ze sposobów okazywania miłości, więc uwierz mi że osoby, które potrzebuję seksu, potrzebuję też miłości. Wiesz seks to nie tylko orgazm. - uśmiechnął się delikatnie. Chłopak miał bardzo różniące się ode mnie podejście do seksu, chociaż to co mówił docierało do mnie i możliwe że miał rację.
- Ty serio nie uprawiałeś jeszcze seksu? Wiesz obojętnie z dziewczyną lub z chłopakiem. - zapytałem po kilku minutach ciszy, w której każdy z nas skupił się na filmie. Nie dawało mi to jednak spokoju, bo bez różnicy jak bardzo chciałem w to wierzyć, nie potrafiłem wyobrazić sobie dwudziestoletniego, przystojnego chłopaka, który jest prawiczkiem. Hola! Mamy XXI wiek!
- Umm... - chłopak spojrzał na mnie zmieszany, najwyraźniej dostrzegając w mojej minie niedowierzanie i cień rozbawienia. - nie. - powiedział cicho. - Nie poznałem jeszcze nikogo kto byłby dla mnie na tyle ważny, by oddać mu siebie z całości. - dodał już pewnie. Dumny z tego.
- Wow... - to jedyne co udało mi się wypowiedzieć. Byłem naprawdę pod wrażeniem. Nigdy nie poznałem jeszcze nikogo, kto podchodziłby do tego w taki sposób. Dla większość był to tylko seks, albo uważało, że gdy jest się z chłopakiem lub dziewczyną tydzień to miłość jest wystarczająco silna.
- A ty pewnie już po. - bardziej stwierdził niż zapytał, a film znowu stał się nieważny.
- Ymmm... - teraz to ja byłem zmieszany. Jeżeli szatyn miał takie podejście do seksu to mogłem się tylko domyśleć jakie będzie miał o mnie zdanie, gdy dowie się jaki prowadzę tryb życia.
- Hej. To nie jest tak, że jestem zacofany czy coś. Wiem, że nie wszyscy mają do tego takie podejście jak ja, więc nie musisz się bać że ucieknę z krzykiem i więcej mnie nie zobaczysz jak przyznasz się do tego, że nie jesteś już prawiczkiem czy dziewicą. Wybacz nie do końca wiem jak nazywać to jeżeli chodzi o gejów. - uśmiechnął się nieśmiało.
- Więc.. tak. Uprawiałem już seks.
- O nie. - krzyknął, robiąc przy okazji wielkie oczy z przerażenie. Nabijał się, bezczelnie się nabijał. Trzepnąłem go w ramie, a on tylko się roześmiał. - W sumie wyglądasz na takiego. - skinął głową, przyglądając mi się.
- Słucham?
- No wiesz... takiego, który ma dużo do tego okazji i nie sądzę, że jako młody mężczyzna potrafiłbyś się powstrzymać. Na moje oko uprawiałeś seks już z co najmniej dziesiątką osób. - powiedział, przyglądając mi się uważnie, a na jego twarzy widniał lekki uśmiech.
- Umm.. Nieco więcej. - sprostowałem niepewnie.
- O... - westchnął wyraźnie zaskoczony i wtedy pożałowałem, że w ogóle ciągnąłem ten temat. Mogłem zostawić go w błogiej nieświadomości. - Dwadzieścia?
- Więcej? - zapytałem cicho, pogrążając się jeszcze bardziej. - Boże nie myśl, że jestem jakąś dziwką czy coś. - dodałem głośniej, uśmiechając się niezręcznie.
- Po prostu należysz do osób, który nie uprawiają seksu raz na kwartał, co? - uśmiechnął się uroczo, rozbawiony moim nagłym wybuchem.
- Dokładnie.
- Nie mów mi tylko, że spałeś z Zaynem lub Niallem.
- Zayn. - mruknąłem pod nosem.
- Co? - zmarszczył brwi, próbując załapać co takiego powiedziałem.
- Spałem z Zaynem. - wytłumaczyłem głośniej. Doszedłem do wniosku, że skoro nie przeszkadza mu to, że spałem z ponad dwudziestką chłopaków to, to że spałem z Zaynem też nie powinno mu przeszkadzać - nie musi chyba wiedzieć, że nadal to robimy. Jasne, mówił że spanie z przyjacielem jest dziwne, ale nie powiedział, że nie szanuje czy tępi takich ludzi, więc zaryzykowałem. Poza tym prędzej czy później dowiedziałby się, chociażby od Liama.
- Jednak. - zaśmiał się krótko.
- Nadal nie masz mnie za puszczalskiego? - spojrzałem na niego pytająco, z nadzieją wymalowaną na twarzy. W dziwny sposób zależało mi na tym co o mnie myśli.
- Nie. Po prostu się trochę zdziwiłem. - wzruszył ramionami. - W sumie niby mogłem się domyśleć, że wasze relacje są dziwne, ale nie sądziłem, że aż tak. No wiesz. Ten pocałunki w usta na pożegnanie, gdzie z Niallem, z którym można by było sądzić, że łączy go coś więcej niż tylko przyjaźń, żegna się całusem w policzek lub potarganiem włosów. A teraz już wiem dlaczego. - uśmiechnął się szeroko.
- Umm cóż. Tak. - wbiłem wzrok w splątane dłonie. - Niall i Zayn to dziwna historia i raczej musiałbyś się zapytać o to któregoś z nich, chociaż i tak pewnie nie potrafiliby ci odpowiedzieć co ich łączy. - nie za bardzo chciałem zdradzać szczegóły związku Nialla i Zayn, nie wiedząc czy tego sobie życzą. Poza tym sam nie do końca wiedziałem co tam między nimi jest. Niby łączył ich tylko seks, to mogłem być pewny, że nie wytrzymali by dnia bez swojego towarzystwa.
Jedyną dobrą rzeczą jaka wniknęła z tej sytuacji było to, że teraz byłem pewien tego, że Zaynowi zależy na Niallu. Gdy tak nie było nie przejąłby się tym jak go potraktował blondyn. Miał by w dumie to, że nie przyznał się do tego, że jest gejem. On jednak się tym przejmował. I dobitnie pokazał mi to dzisiaj rano, warcząc na mnie bez przyczyny i teraz, gdy opowiadał mi tę historię. W jego oczach było widać coś, czego nie widziałem tam jeszcze nigdy wcześniej.
- Zależy ci na nim co? - zapytałem cicho, nie chcą zdenerwować go jeszcze bardziej.
- Czego nie zrozumiałeś w zdaniu. Więc mam go w dupie i nie obchodzi mnie nic co związane jest z Niallem Horanem? - spojrzał na mnie jak na idiotę. Może i mówił takie rzeczy, ale ja wiedziałem, że one nie były prawdą. Może i teraz tak czuł, ale to tylko dlatego, że Niall go zranił. Zraniła go osoba której ufał i na której mu zależało. Byłem pewien też, że wcale nie podobał mu się uczucie zranienie, gdy dopiero co przyzwyczaił się do tego, że może zależeć mu na Niallu nieco bardziej niż przypuszczał.
- Zależy ci na nim i dlatego tak bardzo zabolało ci to, że nie przyznał się do być gejem i nie stanął po twojej stronie.
- Wiesz co mnie boli Styles? To, że jesteś taki głupi.
- Możesz sobie mnie obrażać. Proszę bardzo. - rozłożyłem ręce, dając mu znak, że przyjmę jego obelgi na klatę. - Jednak nie musisz udawać przede mną twardziela i dupka wiesz? Może i wszyscy inny wierzą w to, że się nie zmieniłeś po poznaniu Nialla, ja znam ci za bardzo i za dokładnie. - powiedziałem do niego spokojnie. - I wiesz co? Nie jesteś sam. Ja też się zmieniłem. I... myślę, że oboje powinniśmy w końcu dorosnąć. - chłopak spojrzał na mnie z wymalowaną konsternacją na twarzy. - Pozwolić naszym sercom się zakochać. Dlatego podejmę ten krok za nas. Kończę z nami jako czymś więcej niż przyjaciółmi.
- Słucham? - mulat zrobił wielkie oczy.
Posiłek przebiegał spokojnie. Dylan jako kulturalny chłopak, pomagał babci w kuchni w czasie, gdy ja leżałem na kanapie i przeskakiwałem po kanałach. Jasne, też mógłbym im pomóc, ale nasza kuchnia, była zbyt mała, żeby kręciły się po niej trzy osoby. Nie żeby mi to przeszkadzało. Oczywiście babcia, żartowała sobie, że mógłbym się wiele nauczyć od O'Breina, a chłopak uśmiechał się szeroko, dumny z komplementu jakim obdarzyła go kobieta. Mi jednak nie przeszkadzał plakietka lenia i nieroba, którą przykleiła mi babcia, bo wiedziałem, że siwowłosa żartuje. Może nie byłem jakoś specjalnie pracowity i nie rwałem się do pomocy, gdy ktoś dałby sobie sam świetnie radę, ale gdy trzeba było w czymś pomóc nie miałem z tym problemu. Byłem tylko młodym chłopakiem, więc nie można było wymagać ode mnie rzeczy niemożliwych. A to, że Dylan zdawał się być przy mnie świętym chłopcem to już inna sprawa. Ludzie ze wsi tak mają, są do tego przyzwyczajeni.
Po zjedzeniu posiłku Margaret zniknęła w kuchni, zmywając naczynia, a ja z Dylanem poszedłem do swojego pokoju. Mimo że chłopak czuł straszne wyrzuty sumienia z powodu tego, że babcia ugotowała dla niego kolację, a teraz jeszcze po nim zmywa, uwierzył w jej słowa, że ona lubi zmywanie naczyń i odpuścił.
Leżeliśmy obok siebie na łóżku w odpowiedniej odległości by Dylan czuł się komfortowo i oglądaliśmy film -Friends with Benefits - który leciał w telewizji.
- Nie rozumiem jak można coś takiego praktykować. - odezwał się, gdy na ekranie pojawiła się scena w której główni aktorzy uprawiają seks. - Rozumiem, że potrzebują seksu i w ogóle, no ale żeby z przyjacielem? To musi być dziwne. - mówił nie spuszczając wzroku z telewizora.
- No wiesz. - zdawałem sobie sprawę z tego, że chłopak liczy na moje udzielenie się w tym temacie, jednak nie do końca wiedziałem co mogłem powiedzieć, żeby go nie okłamać ale też nie zrazić do siebie. - Może chodzi o to, że sobie mogą ufać. Że mogą powiedzieć co lubią czego nie lubię bez obawy, że partner ich wyśmieje czy się obrazi.
- No ok. To brzmi logicznie. - zaśmiał się lekko, po czym obrócił twarz w moją stronę, żeby na mnie spojrzeć. - Ale tak czy tak jest to dziwne. No wiesz całe to, że to jest przyjaciel, osoba prawie jak brat czy siostra, a ty z nią uprawisz seks. Nie wiem. - westchnął jakby się nad czymś zastanawiając. - Chyba bym tak nie potrafił. - powiedział nieznacznie się krzywiąc. - I tego też nie rozumiem, bo skoro jesteś gotowy na współżycie i tego potrzebuje twój organizm to dlaczego po porostu się z kimś nie związać.
- Hmm... Może po prostu takie osoby nie potrzebuję stałych partnerów, a jedynie kogoś do zaspokajania ich pragnień, albo nie znalazły jeszcze nikogo kto zakręcił bym im wystarczająco w głowie. - wzruszyłem ramionami, mówiąc na własnym przykładzie. Nigdy nie czułem potrzeby znalezienie drugiej połówki. Nie potrzebowałem wsparcia, możliwości wyżalenia się komuś czy spędzenie fajnie czasu w dwójkę, bo od tego miałem Zayna i to w zupełności mi wystarczało. Dlatego też nigdy nie umawiałem się z innymi chłopakami na randki w celu lepszego poznania. Po prostu z nimi sypiałem.
- Seks jest to jeden ze sposobów okazywania miłości, więc uwierz mi że osoby, które potrzebuję seksu, potrzebuję też miłości. Wiesz seks to nie tylko orgazm. - uśmiechnął się delikatnie. Chłopak miał bardzo różniące się ode mnie podejście do seksu, chociaż to co mówił docierało do mnie i możliwe że miał rację.
- Ty serio nie uprawiałeś jeszcze seksu? Wiesz obojętnie z dziewczyną lub z chłopakiem. - zapytałem po kilku minutach ciszy, w której każdy z nas skupił się na filmie. Nie dawało mi to jednak spokoju, bo bez różnicy jak bardzo chciałem w to wierzyć, nie potrafiłem wyobrazić sobie dwudziestoletniego, przystojnego chłopaka, który jest prawiczkiem. Hola! Mamy XXI wiek!
- Umm... - chłopak spojrzał na mnie zmieszany, najwyraźniej dostrzegając w mojej minie niedowierzanie i cień rozbawienia. - nie. - powiedział cicho. - Nie poznałem jeszcze nikogo kto byłby dla mnie na tyle ważny, by oddać mu siebie z całości. - dodał już pewnie. Dumny z tego.
- Wow... - to jedyne co udało mi się wypowiedzieć. Byłem naprawdę pod wrażeniem. Nigdy nie poznałem jeszcze nikogo, kto podchodziłby do tego w taki sposób. Dla większość był to tylko seks, albo uważało, że gdy jest się z chłopakiem lub dziewczyną tydzień to miłość jest wystarczająco silna.
- A ty pewnie już po. - bardziej stwierdził niż zapytał, a film znowu stał się nieważny.
- Ymmm... - teraz to ja byłem zmieszany. Jeżeli szatyn miał takie podejście do seksu to mogłem się tylko domyśleć jakie będzie miał o mnie zdanie, gdy dowie się jaki prowadzę tryb życia.
- Hej. To nie jest tak, że jestem zacofany czy coś. Wiem, że nie wszyscy mają do tego takie podejście jak ja, więc nie musisz się bać że ucieknę z krzykiem i więcej mnie nie zobaczysz jak przyznasz się do tego, że nie jesteś już prawiczkiem czy dziewicą. Wybacz nie do końca wiem jak nazywać to jeżeli chodzi o gejów. - uśmiechnął się nieśmiało.
- Więc.. tak. Uprawiałem już seks.
- O nie. - krzyknął, robiąc przy okazji wielkie oczy z przerażenie. Nabijał się, bezczelnie się nabijał. Trzepnąłem go w ramie, a on tylko się roześmiał. - W sumie wyglądasz na takiego. - skinął głową, przyglądając mi się.
- Słucham?
- No wiesz... takiego, który ma dużo do tego okazji i nie sądzę, że jako młody mężczyzna potrafiłbyś się powstrzymać. Na moje oko uprawiałeś seks już z co najmniej dziesiątką osób. - powiedział, przyglądając mi się uważnie, a na jego twarzy widniał lekki uśmiech.
- Umm.. Nieco więcej. - sprostowałem niepewnie.
- O... - westchnął wyraźnie zaskoczony i wtedy pożałowałem, że w ogóle ciągnąłem ten temat. Mogłem zostawić go w błogiej nieświadomości. - Dwadzieścia?
- Więcej? - zapytałem cicho, pogrążając się jeszcze bardziej. - Boże nie myśl, że jestem jakąś dziwką czy coś. - dodałem głośniej, uśmiechając się niezręcznie.
- Po prostu należysz do osób, który nie uprawiają seksu raz na kwartał, co? - uśmiechnął się uroczo, rozbawiony moim nagłym wybuchem.
- Dokładnie.
- Nie mów mi tylko, że spałeś z Zaynem lub Niallem.
- Zayn. - mruknąłem pod nosem.
- Co? - zmarszczył brwi, próbując załapać co takiego powiedziałem.
- Spałem z Zaynem. - wytłumaczyłem głośniej. Doszedłem do wniosku, że skoro nie przeszkadza mu to, że spałem z ponad dwudziestką chłopaków to, to że spałem z Zaynem też nie powinno mu przeszkadzać - nie musi chyba wiedzieć, że nadal to robimy. Jasne, mówił że spanie z przyjacielem jest dziwne, ale nie powiedział, że nie szanuje czy tępi takich ludzi, więc zaryzykowałem. Poza tym prędzej czy później dowiedziałby się, chociażby od Liama.
- Jednak. - zaśmiał się krótko.
- Nadal nie masz mnie za puszczalskiego? - spojrzałem na niego pytająco, z nadzieją wymalowaną na twarzy. W dziwny sposób zależało mi na tym co o mnie myśli.
- Nie. Po prostu się trochę zdziwiłem. - wzruszył ramionami. - W sumie niby mogłem się domyśleć, że wasze relacje są dziwne, ale nie sądziłem, że aż tak. No wiesz. Ten pocałunki w usta na pożegnanie, gdzie z Niallem, z którym można by było sądzić, że łączy go coś więcej niż tylko przyjaźń, żegna się całusem w policzek lub potarganiem włosów. A teraz już wiem dlaczego. - uśmiechnął się szeroko.
- Umm cóż. Tak. - wbiłem wzrok w splątane dłonie. - Niall i Zayn to dziwna historia i raczej musiałbyś się zapytać o to któregoś z nich, chociaż i tak pewnie nie potrafiliby ci odpowiedzieć co ich łączy. - nie za bardzo chciałem zdradzać szczegóły związku Nialla i Zayn, nie wiedząc czy tego sobie życzą. Poza tym sam nie do końca wiedziałem co tam między nimi jest. Niby łączył ich tylko seks, to mogłem być pewny, że nie wytrzymali by dnia bez swojego towarzystwa.
Następnego dnia poszedłem do Zayna zobaczyć czy wszystko z nim w porządku. Niby często bawiliśmy się osobno, ale nie było jeszcze takiej sytuacji, że od razu do klubu któryś z nas poszedł sam, dlatego też martwiłem się o niego. Było to całkowicie głupie i nieuzasadnione uczucie, którego starałem się pozbyć, jednak na marne.
Jak na kulturalną osobę przystało mimo wielkich chęci nie wszedłem bez pukania do jego mieszkania, tylko uprzednio zastukałem kilka razy w drzwi. Nie chciałem, żeby sytuacja w której kiedyś zastałem Niall i Zayna powtórzyła się, dlatego też dałem im czas na ewentualne ogarnięcie się.
Wszedłem do środka i o dziwo nie zastałem tam porozrzucanych po całym pomieszczeniu ciuchów, a w kuchni nie krzątał się blond Irlandczyk. Za to Zayn siedział w salonie na kanapie z miseczką płatków na kolanach.
- Gdzie Niall? - zapytałem, rozbierając się przy drzwiach. Naprawdę dziwnie było mi oglądać Zayna bez przyczepionego do jego boku blondyna. Nie to, że byli totalnie nie rozłączni, ale zdecydowanie wolałem tamten obrazek.
- A bo ja wiem. - wzruszył obojętnie ramionami, a ja już wiedziałem, że jest coś nie tak. Malik nawet nie obrócił się w moją stronę, gdy mi odpowiadał.
- Tak się tylko pytam. - powiedziałem ostrożnie. Po głosie mulata mogłem domyśleć cię, że nie był w najlepszym humorze. Nie wiedziałem tylko dlaczego. Mogłem się domyśleć, że jest to związane z brakiem Horana by nim. Jego niemiły ton mógł być też spowodowany moim pytaniem. Szczerze mówiąc zdarzało mi się nabijać z niego, że nie rozumiem dlaczego nie zwiąże się z Nialle skoro i tak zachowują się już jak para. Sypiają ze sobą. Spędzają ze sobą kupę czasu, a gdy nie są razem i tak wymieniają sms. Takie żarty z mojej strony nie podobały się Zaynowi, więc całkiem możliwe, że moje założenie, że Malik będzie wiedział, gdzie jest Niall, wyprowadziło go z równowagi.
Usiadłem obok niego, zakładając nogi na stolik.
- Nogi. - warknął w moją stronę, nawet na mnie nie patrząc. Spojrzałem na niego zaskoczony, ignorując jego rozkaz. Może i bym go posłuchał, gdyby sam nie miał stóp na stole. Poza tym nagle zaczęło mu to przeszkadzać tak? Gdzie wcześniej nie zwracał na to uwagi.
- Powiedziałem nogi. - spojrzał na mnie groźnie.
- Ty też masz nogi na stole. - sprytnie zauważyłem. Posłałem mu delikatny uśmiech, mając nadzieję, że chociaż to trochę go uspokoi. Chłopak zdecydowanie był podminowany.
- To jest mój dom, więc mogę robić co chcę. A ty jesteś tu tylko gościem. - mówił poważnym głosem.
- Ciekawe od kiedy jestem gościem. - zaśmiałem się. Chłopak musiał żartować. Znałem się z nim tak długo i tak często przebywałem w jego mieszkaniu, że śmiało mogłem powiedzieć, że jest to mój drugi dom. Nawet Malik, nigdy nie traktował mnie jak gościa, tylko mieszkańca i kazał mi sam robić sobie jedzenie czy sprzątać.
- Od wtedy kiedy przestałeś płacić za czynsz. - powiedział. - Ups. - zakrył dłonią usta. - Ty nigdy nie płaciłeś za czynsz. - zrobił minę, jakby naprawdę się tym przejął, po czym znowu przywdział twarz wypraną z emocji.
Kompletnie nie wiedziałem o co mu chodzi. Postanowiłem jednak zignorować ten komentarz i potulnie zdjąłem nogi. Nie chciałem go jeszcze bardziej denerwować.
Przez resztę czasu jaki został mu do zajęć - ja na szczęście dzisiejszy dzień miałem wolny, z powodu choroby jedynego wykładowcy z którym miałem dzisiaj zajęcia - siedział na kanapie i oglądał telewizję nawet się do mnie nie odzywając. Ok. To też spokojnie zniosłem. Cały czas zastanawiałem się co mogło się stać. Pokłócił się z Niallem? W sumie nie miałby chyba o co. Niall zazwyczaj mu kilku minutach sprzeczki mu ustępował nawet gdy ten nie miał racji. Może coś z rodzicami?
Gdy o godzinie o 17 wrócił z uczelni już na niego czekałem pod drzwiami.
- Znowu ty? - przywitał się ze mną.
- Co się dzieje stary? - zapytałem na wstępie. Widziałem, że nie był zadowolony z mojego towarzystwa i pewnie z chęcią posiedziałby sam, ale byłem jego przyjacielem i taka była moja rola. Chociaż coraz częściej przy Maliku czułem się jak psycholog.
- Nic. Po prostu myślałem, że powinny ci wystarczyć cztery godziny w moim towarzystwie rano. Bo mi wystarczyły. - wzruszył ramionami i po otwarciu drzwi, wszedł do mieszkania. O dziwo nie zatrzasnął mi drzwi przed nosem.
- Może by wystarczyły, gdybyś ze mną rozmawiał czy coś? - starałem się jakoś delikatnie zacząć temat. - A nie tylko wpatrywał się w telewizor albo na mnie warczał.
- Jeżeli nie podobała ci się taka zabawa mogłeś wyjść. Nie trzymałem cię tutaj. - odłożył torbę na ziemię przy ścianie i rozebrał się z kurtki.
- Nie możesz niczego ułatwić co? Może po prostu powiedz co się stało, rozwiążemy to jakoś i unikniemy niepotrzebnej kłótni i docinek. - uśmiechnąłem się zachęcająco, wieszając płaszcza na wieszaku.
- Chyba podziękuję.
- Nie wiem. Rodzice zadzwonili i powiedzieli, że nie będą ci już kasy wysyłać? Nie zaliczyłeś jakiego testu? Pokłóciłeś się z Niallem czy... - o nie musiałem długo zgadywać, bo gdy tylko wspomniałem o blondynie, chłopak pewnie nieświadomie spiął się i zmarszczył brwi. - O co poszło? - zapytałem. Mój ton mógł się wydawać trochę zmęczony i znudzony, ale naprawdę nie był to zamierzony efekt. Po prostu mogłem się tego spodziewać. Wszystko za długo było dobrze, żeby Malik czegoś nie zwalił.
- O to, że jest zasranym hipokrytą, ale nie przejmuj się. Nie zamierzam się tym przejmować tak samo jak całą postać Nialla. - uśmiechnął się sztucznie w moją stronę po czym poszedł do łazienki.
- Nie rozumiem. Powiedz o co mi chodzi. - krzyczałem do niego przez drzwi. - Nie możesz się zamykać. Ej. - szarpnąłem za klamkę, ale Zayn zamknął drzwi. - Nie bądź dziecinny. To tylko kłótnia. - dobijałem się do niego. Jeżeli myśli, że zamknie się w kiblu i dzięki temu uniknie rozmowy to grubo się mylił.
- Boże Hazz. Daj mi się w spokoju odlać. - jęknął, a mi ulżyło, że chodziło mu tylko o wypróżnienie pęcherza.
Gdy tylko Zayn wyszedł z toalety od razy go dopadłem i nie chętnie, bo niechętnie ale opowiedział i sytuację z przed uniwerku Nialla. Była to jednak historia wyprana zupełnie z emocji, jakby wstydził się tego co wtedy czuł. Jednak łatwo się było tego domyśleć słysząc jakimi słowami określał zachowanie Nialla. Nie powiem, zawiodłem się na nim i nie dziwiłem się, że Mailk ma do niego żal. Nie odezwał się ani słowem, gdy Josh obrażał Zayn, a później kazał mu pójść.Jak na kulturalną osobę przystało mimo wielkich chęci nie wszedłem bez pukania do jego mieszkania, tylko uprzednio zastukałem kilka razy w drzwi. Nie chciałem, żeby sytuacja w której kiedyś zastałem Niall i Zayna powtórzyła się, dlatego też dałem im czas na ewentualne ogarnięcie się.
Wszedłem do środka i o dziwo nie zastałem tam porozrzucanych po całym pomieszczeniu ciuchów, a w kuchni nie krzątał się blond Irlandczyk. Za to Zayn siedział w salonie na kanapie z miseczką płatków na kolanach.
- Gdzie Niall? - zapytałem, rozbierając się przy drzwiach. Naprawdę dziwnie było mi oglądać Zayna bez przyczepionego do jego boku blondyna. Nie to, że byli totalnie nie rozłączni, ale zdecydowanie wolałem tamten obrazek.
- A bo ja wiem. - wzruszył obojętnie ramionami, a ja już wiedziałem, że jest coś nie tak. Malik nawet nie obrócił się w moją stronę, gdy mi odpowiadał.
- Tak się tylko pytam. - powiedziałem ostrożnie. Po głosie mulata mogłem domyśleć cię, że nie był w najlepszym humorze. Nie wiedziałem tylko dlaczego. Mogłem się domyśleć, że jest to związane z brakiem Horana by nim. Jego niemiły ton mógł być też spowodowany moim pytaniem. Szczerze mówiąc zdarzało mi się nabijać z niego, że nie rozumiem dlaczego nie zwiąże się z Nialle skoro i tak zachowują się już jak para. Sypiają ze sobą. Spędzają ze sobą kupę czasu, a gdy nie są razem i tak wymieniają sms. Takie żarty z mojej strony nie podobały się Zaynowi, więc całkiem możliwe, że moje założenie, że Malik będzie wiedział, gdzie jest Niall, wyprowadziło go z równowagi.
Usiadłem obok niego, zakładając nogi na stolik.
- Nogi. - warknął w moją stronę, nawet na mnie nie patrząc. Spojrzałem na niego zaskoczony, ignorując jego rozkaz. Może i bym go posłuchał, gdyby sam nie miał stóp na stole. Poza tym nagle zaczęło mu to przeszkadzać tak? Gdzie wcześniej nie zwracał na to uwagi.
- Powiedziałem nogi. - spojrzał na mnie groźnie.
- Ty też masz nogi na stole. - sprytnie zauważyłem. Posłałem mu delikatny uśmiech, mając nadzieję, że chociaż to trochę go uspokoi. Chłopak zdecydowanie był podminowany.
- To jest mój dom, więc mogę robić co chcę. A ty jesteś tu tylko gościem. - mówił poważnym głosem.
- Ciekawe od kiedy jestem gościem. - zaśmiałem się. Chłopak musiał żartować. Znałem się z nim tak długo i tak często przebywałem w jego mieszkaniu, że śmiało mogłem powiedzieć, że jest to mój drugi dom. Nawet Malik, nigdy nie traktował mnie jak gościa, tylko mieszkańca i kazał mi sam robić sobie jedzenie czy sprzątać.
- Od wtedy kiedy przestałeś płacić za czynsz. - powiedział. - Ups. - zakrył dłonią usta. - Ty nigdy nie płaciłeś za czynsz. - zrobił minę, jakby naprawdę się tym przejął, po czym znowu przywdział twarz wypraną z emocji.
Kompletnie nie wiedziałem o co mu chodzi. Postanowiłem jednak zignorować ten komentarz i potulnie zdjąłem nogi. Nie chciałem go jeszcze bardziej denerwować.
Przez resztę czasu jaki został mu do zajęć - ja na szczęście dzisiejszy dzień miałem wolny, z powodu choroby jedynego wykładowcy z którym miałem dzisiaj zajęcia - siedział na kanapie i oglądał telewizję nawet się do mnie nie odzywając. Ok. To też spokojnie zniosłem. Cały czas zastanawiałem się co mogło się stać. Pokłócił się z Niallem? W sumie nie miałby chyba o co. Niall zazwyczaj mu kilku minutach sprzeczki mu ustępował nawet gdy ten nie miał racji. Może coś z rodzicami?
Gdy o godzinie o 17 wrócił z uczelni już na niego czekałem pod drzwiami.
- Znowu ty? - przywitał się ze mną.
- Co się dzieje stary? - zapytałem na wstępie. Widziałem, że nie był zadowolony z mojego towarzystwa i pewnie z chęcią posiedziałby sam, ale byłem jego przyjacielem i taka była moja rola. Chociaż coraz częściej przy Maliku czułem się jak psycholog.
- Nic. Po prostu myślałem, że powinny ci wystarczyć cztery godziny w moim towarzystwie rano. Bo mi wystarczyły. - wzruszył ramionami i po otwarciu drzwi, wszedł do mieszkania. O dziwo nie zatrzasnął mi drzwi przed nosem.
- Może by wystarczyły, gdybyś ze mną rozmawiał czy coś? - starałem się jakoś delikatnie zacząć temat. - A nie tylko wpatrywał się w telewizor albo na mnie warczał.
- Jeżeli nie podobała ci się taka zabawa mogłeś wyjść. Nie trzymałem cię tutaj. - odłożył torbę na ziemię przy ścianie i rozebrał się z kurtki.
- Nie możesz niczego ułatwić co? Może po prostu powiedz co się stało, rozwiążemy to jakoś i unikniemy niepotrzebnej kłótni i docinek. - uśmiechnąłem się zachęcająco, wieszając płaszcza na wieszaku.
- Chyba podziękuję.
- Nie wiem. Rodzice zadzwonili i powiedzieli, że nie będą ci już kasy wysyłać? Nie zaliczyłeś jakiego testu? Pokłóciłeś się z Niallem czy... - o nie musiałem długo zgadywać, bo gdy tylko wspomniałem o blondynie, chłopak pewnie nieświadomie spiął się i zmarszczył brwi. - O co poszło? - zapytałem. Mój ton mógł się wydawać trochę zmęczony i znudzony, ale naprawdę nie był to zamierzony efekt. Po prostu mogłem się tego spodziewać. Wszystko za długo było dobrze, żeby Malik czegoś nie zwalił.
- O to, że jest zasranym hipokrytą, ale nie przejmuj się. Nie zamierzam się tym przejmować tak samo jak całą postać Nialla. - uśmiechnął się sztucznie w moją stronę po czym poszedł do łazienki.
- Nie rozumiem. Powiedz o co mi chodzi. - krzyczałem do niego przez drzwi. - Nie możesz się zamykać. Ej. - szarpnąłem za klamkę, ale Zayn zamknął drzwi. - Nie bądź dziecinny. To tylko kłótnia. - dobijałem się do niego. Jeżeli myśli, że zamknie się w kiblu i dzięki temu uniknie rozmowy to grubo się mylił.
- Boże Hazz. Daj mi się w spokoju odlać. - jęknął, a mi ulżyło, że chodziło mu tylko o wypróżnienie pęcherza.
Jedyną dobrą rzeczą jaka wniknęła z tej sytuacji było to, że teraz byłem pewien tego, że Zaynowi zależy na Niallu. Gdy tak nie było nie przejąłby się tym jak go potraktował blondyn. Miał by w dumie to, że nie przyznał się do tego, że jest gejem. On jednak się tym przejmował. I dobitnie pokazał mi to dzisiaj rano, warcząc na mnie bez przyczyny i teraz, gdy opowiadał mi tę historię. W jego oczach było widać coś, czego nie widziałem tam jeszcze nigdy wcześniej.
- Zależy ci na nim co? - zapytałem cicho, nie chcą zdenerwować go jeszcze bardziej.
- Czego nie zrozumiałeś w zdaniu. Więc mam go w dupie i nie obchodzi mnie nic co związane jest z Niallem Horanem? - spojrzał na mnie jak na idiotę. Może i mówił takie rzeczy, ale ja wiedziałem, że one nie były prawdą. Może i teraz tak czuł, ale to tylko dlatego, że Niall go zranił. Zraniła go osoba której ufał i na której mu zależało. Byłem pewien też, że wcale nie podobał mu się uczucie zranienie, gdy dopiero co przyzwyczaił się do tego, że może zależeć mu na Niallu nieco bardziej niż przypuszczał.
- Zależy ci na nim i dlatego tak bardzo zabolało ci to, że nie przyznał się do być gejem i nie stanął po twojej stronie.
- Wiesz co mnie boli Styles? To, że jesteś taki głupi.
- Możesz sobie mnie obrażać. Proszę bardzo. - rozłożyłem ręce, dając mu znak, że przyjmę jego obelgi na klatę. - Jednak nie musisz udawać przede mną twardziela i dupka wiesz? Może i wszyscy inny wierzą w to, że się nie zmieniłeś po poznaniu Nialla, ja znam ci za bardzo i za dokładnie. - powiedziałem do niego spokojnie. - I wiesz co? Nie jesteś sam. Ja też się zmieniłem. I... myślę, że oboje powinniśmy w końcu dorosnąć. - chłopak spojrzał na mnie z wymalowaną konsternacją na twarzy. - Pozwolić naszym sercom się zakochać. Dlatego podejmę ten krok za nas. Kończę z nami jako czymś więcej niż przyjaciółmi.
- Słucham? - mulat zrobił wielkie oczy.
O Boże, Hazz ;o
OdpowiedzUsuńNie przestajesz mnie zaskakiwać, wiesz? Bo kurcze, byłam PEWNA, że Zayn zacznie się teraz zmieniać i ogólnie pięknie ładnie, a tu się okazuje, że zraniony Malik traktuje Nialla jak śmiecia. Poważnie, myślałam, że wyjdę z siebie, jak to czytałam. Poza tym... kocham to, jak przedstawiasz tutaj chłopców. Harry przechodzi samego siebie i uwielbiam to, jak go w swoim opowiadaniu wykreowałaś, jesteś niesamowita ♥
Nie mogę nawet powiedzieć, że jestem ciekawa, jak to się dalej potoczy, bo ja po prostu nie wytrzymuję już z ciekowości. Siedzę i ogólnie moje życie nie ma sensu, bo rozdział dopiero za kilka dni, może za tydzień lub więcej. Nie mam pojęcia, co będę robić, jak skończyć to opowiadanie i jak skończysz pisać w ogóle. Pewnie zamknę się w pokoju i umrę z głodu, a Ty będziesz mogła mieć wyrzuty sumienia. No dobra, koniec tego.
Genialny rozdział ♥ Uwielbiam Cię xx
O kurcze, końcówka zaskakująca.. I wydaje mi się, że na decyzję Styles'a miał wpływ nie kto inny, jak właśnie Dylan. Mam nadzieję, że wszystko między Niall'em i Zayn'em się rozwiąże, bo to strasznie widać, że Mulat czuje coś do blondyna i wzajemnie, kiedy to Nialler zaczął już mówić " Zayn, ja cię.. ". Eh, głupi sąsiad nie pozwolił mu skończyć, tak to już mielibyśmy klarowną sytuację! :D
OdpowiedzUsuńNo nic, pozostaje mi czekać na nowy. Życzę weny :* <3
Wow..o ja pierdziele niezle :) rozdział genialny..czekam na następny <3 weny życzę :D
OdpowiedzUsuńKoniec najlepszy. Dobrze, że w końcu Styles podjął tak odważną i ryzykowną decyzje i dał Zaynowi to jasno do zrozumienia. Czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział :) i biedny Niall krzyczący pod drzwiami, ale to dobrze że zakończył się Zarry, Hazz w końcu zmądrzał :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Naprawdę cudny! :)
OdpowiedzUsuńSzkoda mi było trochę Nialla, gdy tak krzyczał pod drzwiami Zayna, ale sam sobie na to zasłużył. Postąpił okropnie...ugh!
Harry i Dylan...loczkowi chyba naprawdę zależy na jego opinii, skoro tak się przejmuje. Szkoda tylko, że to już koniec Zarry`ego. Lubie ich razem. Bardzo.:)
No nic...czekam na następny. :)
http://harry-louis-larrystylinson.blogspot.com/
Cudowny rozdział! Uwielbiam to jak piszesz. Cieszę się, że Harry w końcu zdecydował się na ten to, aby zostać przy samej przyjaźni z Zaynem. Widać, ze rozmowa z Dylanem dużo mu dała ;D Kurde uwielbiam w tym opowiadaniu to, że zmiana Zayna odbywa się powoli. Niby nadal chce być tym samym dupkiem, ale coraz częściej widać, że znajomość z Niallem dużo mu dala. Z niecierpliwością będę czekać na kolejny rozdział ;D Powodzenia w pisaniu.
OdpowiedzUsuńNaprawde swietny rozdzial i ciesze sie, ze wszystko miedzy Zaynem a Harrym zostalo zakonczone pod tym wzgledem, dobrze, ze Hazz potrafi byc naprawde dojrzaly i zdecydowany nie to co niektorzy :p
OdpowiedzUsuńjedno wielkie WOW, chciałabym umieć pisać jak ty. Kiedy dodasz następny rozdział?
OdpowiedzUsuńJa uda mi się zabrać dzisiaj za pisanie to może jutro, ale nie mogę niczego obiecać, bo nie czuję się najlepiej. :(
Usuń