niedziela, 11 sierpnia 2013

15.

Następnego dnia po feralnej zabawie w klubie poszedłem do Zayna. Musiałem z kimś o tym porozmawiać i wyżalić się jaki jestem beznadziejny. Mogłem być pewien, że po tej sytuacji Dylan przestanie się do mnie odzywać, bo pomyśli, że jestem taki jak wszyscy inni mężczyźni. Że zależy mi tylko na tym by dobrać się do jego tyłka. Dobra, nie będę przeczył, że wizja szatyna pode mną coraz częściej nawiedzała moje myśli, ale to przez to, że od dwóch tygodnie nie uprawiałem seksu. Można się trochę pogubić biorąc pod uwagę to, że wcześniej sypiałem z kimś co najmniej trzy razy w tygodniu, a teraz rzuciłem się na głębokie wody celibatu, tylko dlatego, by zbliżyć się do Dylana.
Wszystko jednak zwaliłem, jedną pochopną decyzją, a mianowicie zgodzeniem się na picie. Mogłem się domyśleć, że pod wpływem alkoholu trudniej będzie utrzymać hormony na wodzy. I zabijcie mnie za to, że jestem tylko napalonym chłopakiem.
Co prawda Zayn nie był może najlepszym towarzyszem do rozmowy o uczuciach, bo dla niego pewnie to wszystko będzie śmiesznie żałosne, ale musiałem się tym z kimś podzielić. A kto będzie lepszy od najlepszego przyjaciela? Faktycznie. Drugi dobry przyjaciel. Jednak Niall od razu odpadł, bo gdy tylko napisałem do niego co robi, odpisał mi, że umówił się z Liamem. Poza tym nie chciałem zrzucać na niego moich problemów, gdy miał wystarczająco dużo własnych. Z oczywistych powodów Dylan też odpadał. Został mi więc tylko najbardziej romantyczny i uczuciowy człowiek jakiego znam. Zayn Malik. Nie to, że był dla mnie jakąś ostatnią deską ratunku i pomyślałem o nim dopiero gdy wszystkie inne możliwości zawiodły - gdyby to było coś innego bez zawahania poleciałbym właśnie do niego - ale zdawałem sobie sprawę, że w takiej sprawie pewnie bardziej pomógłby mi Niall. Po prostu blondynowi łatwiej byłoby zrozumieć co czuję.
Nie zastanawiając się jednak nad tym dłużej, wszedłem do mieszkania Zayna, od progu krzycząc, że spieprzyłem. Przyjaciel podniósł głowę zza oparcia kanapy na której leżał i spojrzał na mnie jak na idiotę, nie mają pojęcia o co mi chodzi. W jego oczach, jednak kryła się ciekawość.
- Boże... Tak koncertowo spieprzyć związek, którego się jeszcze nawet nie zaczęło to chyba tylko ja potrafię. - jęknąłem, w mgnieniu oka znajdując się przy nim i nie patrząc na to czy brunet zdąży podnieść nogi czy nie, usiadłem na kanapie.
- Aha. - powiedział spokojnie, ze zmarszczonymi w zdezorientowaniu brwiami. - Nadal jednak nie łapię. - pokręcił głową. - Od początku Hazz. Wdech i wydech. - powiedział, demonstrując to co powinienem robić, a na jego twarzy gościł lekki, rozbawiony uśmiech.
- Spieprzyłem sprawę z Dylanem. - wykrztusiłem z siebie po kilku sekundach, gdy głęboko oddychając zacząłem się czuć jak idiota.
- Spieprzyłeś sprawę z Dylanem? - powtórzył po mnie.
- Tak. - przyznałem energicznie. - Wczoraj poszliśmy do klubu, wypiliśmy trochę za dużo i prawie go przeleciałem w tunelu, koło jego akademika. - patrzyłem na minę chłopaka. Nie wiem. Myślałem, że może będzie zatroskany, rozbawiony czy coś innego. On po prostu siedział przede mną, z nogami podciągniętym pod klatkę piersiową i obojętnym głosem, powiedział.
- Chyba tego chciałeś, nie?
- Tak. To znaczy nie. - szybko się poprawiłem. - Chciałem spróbować być w związku i się zakochać, a Dylan jest odpowiednim do tego kandydatem. Jest miły, kulturalny i zabawny. Lubię go i on też mnie lubi... albo lubił... mniejsza. Ale wiem jak podchodzi do spraw seksu i wszystko spieprzyłem, chcąc się do niego dobrać. Boże... - jęknąłem chowając twarz w dłonie.
Już na lotnisku chłopak spodobał mi się wizualnie. Jest przystojny, a jednak jest w nim coś co sprawia, że wydaje się być taki kruchy i niewinny. Zupełnie jakby trzeba było się nim opiekować. Co prawda na początku moje myśli o nim były tylko związane z publiczną toaletą i moim penisem w jego tyłku, ale gdy zorientowałem się, że ten chłopak to Dylan od razu przeszła mi na to ochota. W końcu babcia nigdy by mi nie wybaczyła tego, gdyby zabawił się z wnukiem jej koleżanki, a później go porzucił. Kolejną sprawą było to, że mogłoby być nieco niezręcznie, podczas oprowadzania go. Dlatego starałem się zamknąć siedzącego w mnie geja w sobie i traktować go jak zwykłego kolegę. Nie było to jednak takie proste biorąc pod uwagę to, że strasznie mi się podobał i wiedziałem o tym, że też gustuje w chłopakach. Nie pomagało też to, że był naprawdę w porządku facetem. Dobrze mi się z nim rozmawiało i vice versa. A później po prostu musiałem spać w nocy w łóżka i mocno rąbnąć się w głowę, bo gdy obudziłem się pewnego dnia i poczułem że chciałbym w życiu czegoś więcej niż tylko przygodnego seksu. Rozmowa z Dylanem na ten temat tylko upewniła mnie w tym jaki ten chłopak jest wyjątkowy, a dla mnie nie było już odwrotu.
- To pieprzyliście się czy nie? - wyrwał mnie z letargu myśli głos przyjaciela.
- Co? Nie! - oburzyłem się. Jak w ogóle mógł myśleć, że tak, skro jasno powiedziałem mu, że PRAWIE. - Odepchnął mnie i powiedział, że bardzo mnie przeprasza, ale nie jestem dla niego na tyle ważny, żeby stracił ze mną dziewictwo czy coś takiego. - machnąłem ręką w powietrzu. Nie potrafiłem przekazać mu dokładnych słów chłopaka, bo jedyny o czym mogłem w tamtej chwili myśleć to: Niech on tylko nie odchodzi, niech on tylko nie ma mi tego za złe. Jednak sens był chyba taki.
- No to nie wiedzę problemu. Dylan nadal jest naszą słodką cnotką, która czeka na swojego księcia z bajki. - wzruszył obojętnie ramionami.
- Ty nic nie rozumiesz! - krzyknąłem, wyprowadzony z równowagi. Nic nie traktował poważnie. Nawet Nialla, chłopaka na którym mu zależało - i za Chiny i nie uwierzę mu, że nie - traktował jak zabawkę. Dobrze wiedział, że chłopak go kocha, a ten po prostu trzymał go przy sobie, dając mu nadzieję i nie pozwalając mu od siebie odejść, by mógł o nim zapomnieć. Mnie w tym momencie też nie traktował poważnie. - Zależy mi na nim, a tym mogłem to wszystko zepsuć. Co jeżeli on przestanie się do mnie odzywać? Co jeśli zerwie kontakt, myśląc, że tylko dlatego się z nim zaprzyjaźniłem? - spojrzałem na niego, oczekując słów wsparcia ze strony przyjaciela.
- Słuchaj Hazz. - zaczął poważnie. - Dylan nie wygląda na głupiego chłopaka, więc szczerze wątpię, by zerwał przez to z tobą kontakt, bez wyjaśnienie sobie wszystkiego, a wtedy będziesz miał czas płaszczyć się przed nim i prosić o wybaczenie. - przewrócił oczami. - Poza tym, stało się. Wypiliście za dużo i was poniosło, a ty przejmujesz się tym zdecydowanie za bardzo. - uśmiechnął się lekko, klepiąc mnie po ramieniu w pocieszającym geście. - Swoją drogą ciekawe, dlaczego jeszcze z nikim nie spał? - przyłożył palce wskazujący i kciuk do brody, spoglądając w sufit, tym samym sprawiając wrażenie jakby pytanie to zadał sam sobie. Wiedziałem jednak, że było to tylko złudzenie, bo Zayn oczekiwał ode mnie jakiś informacji czy włączenia się do rozmowy.
- Mówiłem ci już, że czeka na odpowiednią osobę, bo nie chce zrobić tego z kimś kto nie jest dla niego ważny.
- Tak, tak. Wiem co mówi. - zaśmiał się. - Chodzi mi o prawdziwy powód. - wbił we mnie wzrok. - Może ma małego i się wstydzi? Albo ma jakąś wszawicę, kiłę czy inną chorobę weneryczną. - zrobił bliżej nie określoną minę, która pewnie według niego miał pokazać jaki to on nie jest zabawny, ale mu nie wyszło. Albo mnie nie bawiły tego typu żarty.
- A może po prostu ty jesteś głupi, a on naprawdę jest inny niż przeciętni mężczyźni? - uniosłem do góry brew. Chłopak zignorował jednak moje pytanie, które był jednocześnie aluzją do tego, żeby pokazać mulatowi jakie ma płytki myślenie - i dzięki Bogu, że ja już takiego nie mam.
- Albo nie ma jądra? - uśmiechnął się do mnie. - Bo niby czemu nie pozwala nikomu nawet sobie obciągnąć, hmm?
- Bo nie chce...
- Boże laska to nie seks, więc nie wiem w czym ma problem. Poza tym... - chłopak wyprostował się i przysunął się do mnie. - To jest przecież przyjemne. - mruknął mi do ucha, jednocześnie zaciskając dłoń na moim penisie.
- Odwal się Zayn. - warknąłem, odsuwając się od niego,  tym samym strzepując jego rękę z mojego ciała.
- Daj spokój Hazz. - zaśmiał się, nie tracąc uporu. - Pewnie dawno nikt ci nie obciągnął. Mam rację? - zapytał, napierając na moje ciało, a ja nie miałem jak od niego się odsunąć, bo przeszkadzał mi podłokietnik. Mulat ponownie zacisnął palce na moim członku, co chwile delikatnie uciskając. Nie chciałem tego. Chciałem być czysty - Boże jak to głupio brzmi w moim przypadku - dla Dylana, ale dotyk Zayna był taki przyjemy.
- Przestań. - jęknąłem. Nie wykonałem jednak, żadnego ruchu. Nie mogłem.
- Przecież wiem, że chcesz. - szepnął po czym polizał mnie po szyi, ręką zaczynając rozpinać mój rozporek. Kiedy chłopak zahaczył palcem o gumkę moich bokserek, zrobiło mi się ciepło.
- Proszę, przestań. - wiedziałem, że nie mam w sobie wystarczająco wiele siły, żeby go od siebie odepchnąć, po wczorajszym incydencie. Byłem tak niemiłosiernie podniecony, a musiałem dojść do siebie sam, bez niczyjej pomocy. Jedyną nadzieją było to, że Zayn zrezygnuje. Chciałem tego, jednocześnie tego nie chcąc.
- Przecież tego potrzebujesz. - odsunął swoją twarz ode mnie, by móc na mnie spojrzeć. - Aż cały się trzęsiesz Hazz. - wolną dłonie pogładził mnie po policzku. - Tylko się męczysz, biedaku. - pokręcił głową. Spojrzałem na niego zamglonymi oczami, a po chwili przymknąłem powieki, czując jego zaciskającą się dłoń na moim przyrodzeniu. Wessałem do siebie powietrze i wyprostowałem się jak struna na kanapie, gdy poruszył ręką, a na jego usta wkradł się zadowolony uśmieszek.
- Widzisz Harry. Potrzebujesz tego. - powiedział, całując mnie w policzek, po czym nachylił się nade mną. Później wszystko działo się już szybko. Zayn wyciągnął mojego twardego penisa z bokserek i wziął go do budzi. Początkowo ostrożnie, delikatnie przygryzając i ssąc końcówkę. Później mocno i energicznie pochłaniając go całego, pieszcząc przy tym moje jądra. Doskonale zdawałem sobie sprawę, że nie chodzi mu teraz o zabawę czy sprawienie mi niezapomnianej przyjemności, a udowodnienie tego, że nie uprawianie seksu jest niezdrowe.
Odchyliłem głowę do tyłu, ciężko oddychając. Wplątałem palce w jego włosy, nadając ruchom jego głowy odpowiedni dla mnie rytm. To był to... poczułem ciepło kumulujące się podbrzuszu i mocniej zamknąłem powieki. Mulat chyba wyczuł dreszcze wstrząsające moim członkiem, bo mogłem poczuć jego uśmiech, chwilę przed tym jak mocniej zassał mojego penisa, a ja doszedłem w jego ustach. Chłopak przełknął wszystko co mu zaoferowałem, po czym wyprostował się uśmiechając się do mnie szeroko.
- Nie ma za co Hazz. - powiedział, całując mnie w usta.

~*~

Od rozmowy z Harrym minęło kilka dni, a w relacji mojej i Zayn nic się nie ruszyło - może przez to, że przestałem do niego wydzwaniać. Postanowiłem dać mu czas tym samym mając chwilę dla siebie nad zastanowieniem się czego tak naprawdę chcę. Może faktycznie moje uczucia do Zayna było spowodowane tylko tym, że jakiś czas wcześniej rzuciła mnie dziewczyna, a potrzebowałem ulokować w kimś uczucia to zauroczyłem się w mulacie, a teraz nie jest to nic poza przyzwyczajeniem? Może serio po prostu tylko eksperymentowałem, a gdy nie będę miał nic wspólnego z Malikiem to mi przejdzie? Może tak naprawdę nie chcę wiązać się z mężczyzną, a te wszystkie noce które z nim spędziłem to tylko zabawa? Może faktycznie powinienem dać mu spokój? Po mojej głowie krążyło wiele takich myśli, które zaraz były spychane przez inne, nico bardziej optymistyczne. Przecież cały czas o nim myślę. Przecież gdy się z nim całuję czuję się jak w niebie, nie mówiąc już o tym gdy czuję na ciele jego dotyk. Nigdy nie czułem się tak w towarzystwie dziewczyny. Przecież doskonale zdaję sobie sprawę z jego wad, a mimo to mi one nie przeszkadzają, bo są zakrywane przez jego zalety. Przecież go kocham.
Przez całą środę zastanawiałem się jak powiedzieć mamie o tym, że lubię też chłopców. Niby wiedziałem, że akceptuje Liama i kibicuje jego związkowi z Aaronem to nie byłem pewny jak zareaguje na wieść, że jej syn jest taki sam. Dlatego też z zajęć na których byłem nie wyciągnąłem kompletnie nic, za bardzo rozmyślając nad tym jak będzie wyglądać nasza rozmowa. Co prawa Josh kilka razy próbował wypytać się mnie o co mi chodzi, jednak zbywałem go krótkim 'wszystko w porządku'. Mogłem mu o tym powiedzieć, bo w końcu to tylko kwestia czasu nim się o tym dowie, ale chciałem, żeby pierwszą osobą, której się do tego przyznam była moja mama.
Po powrocie do domu, jak gdyby nigdy nic przywitałem się z mamą całusem w policzek i poszedłem do swojego pokoju odnieść torbę, by po kilku minutach ponownie zjawić się w kuchni. Usiadłem przy stole i obserwowałem jak mama gotuje obiad, co nie uszło jej uwadze, bo spojrzała na mnie zdziwiona - zawsze po powrocie ze szkoły szedłem do siebie na górę i schodziłem dopiero na obiad - jednak nic nie powiedziała. Byłem jej za to wdzięczny, bo nie wiedziałbym co odpowiedzieć. Musiałem zebrać w sobie siły i wybrać odpowiedni sposób na zaczęcie tej rozmowy. Trwało to jednak nieco dłużej i gdy godzinę później byliśmy po posiłku, a moja mama zmywała naczynia, nadal nie odbyliśmy tej rozmowy.
Ponownie wszedłem do kuchni, czując się jak idiota bawiąc się w jakieś podchody z własną matką, ale nie potrafiłem podejść do niej i prosto z mostu rzucić "Hej mamo, jestem bi.". Dlatego usiadłem cicho przy stole i wpatrywałem się w plecy mojej rodzicielki, która pucowałam talerze. Po kilku minutach skończyła sprzątanie i...
- O Boże Niall! - aż podskoczyła ze strachu kiedy się odwróciła i zobaczyła mnie siedzącego w kuchni. Nic dziwnego, bo dawno nie towarzyszyłem jej przy sprzątaniu. - Ale mnie przestraszyłeś. - złapała się za serce, próbując unormować oddech. - Coś się stało? Bo łazisz za mną cały dzień. - usiadła na krześle obok i spojrzała na mnie podejrzliwie. Od razu chciałem zaprzeczyć tłumacząc się tym, że nie widzę nic dziwnego w tym, że syn chce spędzić z matką trochę czasu, jednak byłem pewien, że moja mama mimo naszego dobrego kontaktu na to nie pójdzie.
- Mamo... - zacząłem cicho. - Nie przeszkadza ci to, że Liam jest gejem i ma chłopaka prawda? - zapytałem. Wolałem zacząć od czegoś takiego.
- Jasne, że nie kochanie. - powiedziała spokojnie, łagodnym, matczynym głosem. - Wiesz, że go kocham bez względu na to. Jest jak mój drugi syn. - uśmiechnęła się i złapała moją dłoń leżącą na stole. Gładziła ją delikatnie, jakby przewidywała co zaraz może się stać.
- A co jeśli twój pierwszy syn też lubiłby chłopców? Też kochałabyś go bez względu na to? - zapytałem spuszczając wzrok. Nie byłem przygotowany na rozczarowane spojrzenie. Wiedziałem, że marzyła o tym by mieć gromadkę wnuków, a gdybym związał się z mężczyzną, mogłoby to nie być takie proste. Nagle jej palce przestały masować moją skórę, a ja modliłem się, żeby nie usłyszeć z jej ust słów, które potrzaskałyby moje serce na kawałeczki. W tym momencie nie chciałem nawet wyobrażać sobie co musiał czuć Zayn, gdy jego rodzice go nie zaakceptowali.
- Niall spójrz na mnie, proszę. - powiedziała. Jej głos chociaż nadal był łagodny miał w sobie coś, że nie potrafiłem nie wykonać jej prośby. Powoli podniosłem głowę i spojrzałem na uśmiechniętą twarz kobiety, a kamień spadł mi z serca. Nie wyglądała jakby była zła i zaraz miała krzyczeć. Wyglądała jak moja mama, tak po prostu. - Kochanie, będę kochać cię tak samo mocno bez różnicy czy będziesz z chłopcem czy dziewczyną. A może nawet i bardziej, będąc dumna z tego jakiego odważnego mam syna. - uśmiechnęła się i pogładziła dłonią mój policzek. Chciałem krzyknąć, że to nie prawda, bo wcale nie jestem odważny, ale jedyne co zrobiłem to wstałem z krzesła i przytuliłem się do niej.

Po rozmowie z mama, która okazała się niezwykle uwalniającą rozmową, poczułem przypływ siły i dobrej energii. Czułem się jakbym mógł góry przenosić, bo mama, najważniejsza osoba w moim życiu wiedziała już o mojej orientacji i zaakceptowała to. Co prawda nie powiedziałem o tym jeszcze ojcu, ale mogłem być pewien, że nawet jeżeli będzie miał coś przeciwko to mama stanie po mojej stronie i przekona go, że to nie jest nic złego. Poza tym przecież mnie kocha, więc nie powinien mieć problemu z tym, kto uszczęśliwia jego dziecko.
W przypływie radości zadzwoniłem do Liama pochwalić się i zdać relacje z rozmowy z mamą tak jak mu obiecałem. Mimo że chłopak wydawał się być pewny tego jak Maura zareaguje na tę wiadomość to wiedziałem, że też się tym nieco stresował i trzymał za mnie kciuki.
- Li? - zapytałem, gdy już miałem się rozłączać. Blondyn mruknął po drugiej stronie telefonu, prosząc tym samym bym kontynuował. - A mógłbyś teraz do mnie wpaść?
- Teraz? - brzmiał na zdziwionego moją propozycją. - Jest dziesiąta w nocy, a jutro do szkoły. Nie wydaje mi się, że to odpowiednia pora na odwiedziny Nialler. - mogłem wyobrazić sobie jak robi niepewną minę i kręci przecząco głową. - Ale co jest?
- Nie, nic. - westchnąłem. - Po prostu chciałem jutro udowodnić Zaynowi, że nie wstydzę się tego, że jestem gejem i nie mam pojęcia jak to zrobić. - powiedziałem. Jak miałem mu to udowodnić skoro się do mnie nie odzywał i nie wykazywał żadnych chęci, żeby spędzić ze mną czas?
- Hmmm. Nie wiem. Może po prostu mu powiedz, że rozmawiałeś ze mamą i jesteś gotowy przestać się ukrywać czy coś? - próbował mi pomóc. - Naprawdę nie wiem. - jego głos był wyraźnie zmartwiony tym, że nie potrafi mi pomóc. - Albo bądź szalony i załóż bluzkę z jakimś napisem i pójdź pod jego uczelnie. - zaśmiał się. W sumie? - Hej. Niall, ja tylko żartowałem. - powiedział, gdy przez kilka sekund się nie odzywałem zastanawiając się nad tym. - Wiesz o tym prawda? To jest głupie.
- Tak, tak. Masz rację. - przytaknąłem. - Musze kończyć. Pa.
- Niall.
- Pa - szybko zakończyłem połączenie i odrzucając telefon na łóżko, pobiegłem do szafy.

~*~

Jak zawsze w czwartek, spotkałem się z chłopakami - Davidem, Mattem i Harrym - pod sekretariatem, by pójść razem na lunch. Była to pewnego rodzaju tradycja, dzięki której nadal utrzymywaliśmy dobre relacje, bo w innego dni naprawdę ciężko było mi się nimi spotkać - oczywiście z wyjątkiem Hazzy, z którym widziałem się codziennie.
Ubraliśmy na siebie kurtki i kłócąc się o to czy dalej powinni wymyślać sezony serialu Supernatural, wyszliśmy z budynku szkoły.
- To co oni robią to już przesada. Na siłę wymyślają wątki, żeby jak najdłużej trzepać z tego kasą. Przez co to nie jest już starym dobrym Supernatural, którym było wcześniej. - podzieliłem się z nimi swoim zdaniem, czekając na jakiś atak z ich strony. David był zagorzałym fanem tego serialu i z uśmiechem na ustach wchłaniał, każdy nowy odcinek, więc mogłem być pewny, że nie zgodzi się ze mną. Żaden z nich się jednak nie odezwał na ten temat, a uważnie się patrzył przed siebie.
- Zayn, Hazz, powiedzcie proszę, że to nie jest żaden z waszych koleżków. - odezwał się Matt.
- Jest. - wtrącił się David. Przeniosłem spojrzenie z nich, na drogę przede mną - Harry również uniósł głowę i odlepił wzrok od ekranu komórki - i mnie zatkało. Kilka metrów dalej hardym krokiem szedł Niall. I może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to jak wyglądał. Jego włosy jak zawsze były rozwiane przez wiatr, który dzisiejszego dnia był naprawdę mocny. Na sobie miał biały t-shirt z nadrukiem, a raczej własnoręcznie zrobionym napisem "SORRY GIRLS I LIKE DICKS", na który narzucił kurtkę, która i tak była rozpięta, sprawiając, że podkoszulka którą miał na sobie było doskonale widać.
Blondyn szedł zdecydowanym krokiem w naszą stronę, a na jego twarzy widniał szeroki uśmiech. Zupełnie nie zwracał uwagi na dziwne spojrzenia innych uczniów, którzy albo go mijali albo siedzieli na ławkach.
Zaśmiałem się cicho - nie w sposób, prześmiewczy raczej przyjazny - na jego widok. Co prawda nie miałem problemu z przyznawaniem się do mojej orientacji, ale nigdy w życiu nie założyłbym takiej koszulki. Przyznawanie i akceptowanie siebie samego to jedno, a paradowanie w takiej koszulce to drugie.
- Zayn powiedz, że to jakiś żart. - odezwał się cicho Harry, wpatrując się ciągle w zmierzającego w naszym kierunku Niall, dzięki któremu uwaga, wszystkich ludzi była skupiona na nas. Nie żebym się czegoś wstydził, ale Niall zrobił z swojego wyjścia z szafy naprawdę niezłe widowisko, jak na kogoś, kto się wstydzi.
Chłopak podszedł do nas i już miałem się roześmiać, pytając co to w ogóle jest, kiedy nie tracąc czasu złapał mnie za kark i przyciągnął do siebie, wpijając się brutalnie w moje usta.

11 komentarzy:

  1. Chcesz nas wszystkich pozabijać, jestem tego w stu procentach pewna. Najpierw Harry zrywa TO z Malikiem, potem nagle zapomina o wszystkim, a nasz wstydliwy Horanek paraduje w koszulce z nadrukiem i rzuca się na Zayna? Poważnie? Potrzebuję czasu, żeby moje życie wróciło do normalności hahah
    Po tym rozdziale po prostu NIE MOŻESZ przetrzymywać nas nie wiadomo ile w niepewności, bo przez kolejny tydzień będę siedzieć i zastanawiać się, czy w końcu się zejdą i będzie piękny Ziall, którego tak kocham, czy znowu stwierdzić, że jest zbyt kolorowo i coś wymyślisz. Błagam, nie rób nam tego! Oczywiście rozumiemy brak czasu, brak ochoty, brak wszystkiego... ale to wcale nie zmienia faktu, że jeśli lubisz nas chociaż troszeczkę, to znajdziesz dla nas wolną chwilkę, prawda? Kochamy Cię.
    Poza tym muszę się teraz porozwodzić nad tym, jak genialną pisarką jesteś, jak bardzo Cię uwielbiam i jak bardzo beczeć i załamywać się będę, kiedy skończysz to opowiadanie. Mówisz, że teraz zajmiesz się najwyżej one shotami - uwielbiam tego Narry'ego, ale już to napisałam w komentarzu - a Ty wiesz, że nie będę miała wtedy powodu, żeby włączać komputer? Bo to jest moje absolutnie najbardziej ulubione opowiadanie, a Ty jesteś moją absolutnie ulubioną autorką i jeśli przestaniesz pisać, to nie wiem, jak sobie z tym poradzę o.O
    Koniec. Wybacz, że zrobiłam tutaj lekki bałagan, nie chciałam :D
    Wspaniały rozdział i czekam bardzo niecierpliwie na kolejny xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow w końcu Niall zebrał się na odwagę :D Świetny rozdział czekam na nastepny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ahhaaha Nialll na koncu miazdzy, tez chce miec taka koszulke:.) o woaaah w koncu sie przyznal i juz jest soba nie tylko w uktyciu..i ten pocalunek na koncu jest boski, moze czas nadszedl zeby Malika po raz piwrwszy ktos przelecial, a nie ona zawsze xd hahah nie moge sie doczekac, aaz dodasz 16, blagam zrob to najszybiej jak bedziesz mogla:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jedno słowo - WOW!!

    OdpowiedzUsuń
  5. hhahqhhqhahhahaha Niall miszczu! ZAWALISTE! z każdym rozdziałem mnie zaskakujesz ;d

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest Zarry. Uwielbiam ich razem. <3 Akcja Nialla...nie myślałam, że zbierze w sobie, aż taka odwagę i wyjdzie z czymś takim...super. I pocałował go. Tak przy wszystkich. Brawo :)
    Rozdział świetny, jak każdy z resztą. Czekam na następny. :)
    http://harry-louis-larrystylinson.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. matko! przerzuciłam sie na tumblr i zupełnie zapomniałam o komentowaniu tutaj :)
    Rozdział mnie rozwalił :D kompletna destrukcja, uwielbiam te twoje zaskakujące momenty, zwłaszcza moment zaskoczenia w zakończeniu mnie rozłożył. niall to geniusz XD już sie nie mogę doczekać 16 !

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziewczyno jak ja cię kocham! ♥
    To dzięki tobie pokochałam tego typu ff :D
    Dziękuję xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aha i jeszcze, błagam miej litość i nie trzymaj nas długo :3

      Usuń
  9. Prosze,prosze :) nawet błagam dodaj kolejny rozdział :p bo ja zaraz zawału dostane jak się nie dowiem co Zayn'ej powie na wybryk Niall'erka ;* kocham tego bloga i jeszcze raz proszę dodaj jak najszybciej :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Dopiero teraz przeczytałam ten rozdział, bo byłam odcięta od cywilizacji i padłam normalnie... Końcówka mnie tak powaliła, że moja szczęka nie leży już na kolanach, ale 3 metry pod ziemią... Masakra. Strasznie mnie zaskoczyłaś i Niall mnie zaskoczył :D Cudowny <3 idę czytac 16

    OdpowiedzUsuń