Ta część jest zdecydowanie krótsza niż poprzednia, ale nie chciał zaczynać w tym rozdziale żadnego nowego wydarzenia.
W sumie to zastanawiałam się czy ją dodać czy nie. Bo mam co do niej mieszane uczucia, ale skoro już ją napisałam to czemu nie?
Miłego czytania.
Po
wyjściu z baru, od razu skierowaliśmy się do mnie do domu. Mimo wczesnej godziny nie było większego sensu iść do Aequalitas, a żaden z nas nie
miał nic przeciwko spędzeniu tej nocy na kanapie przed telewizorem.
Gdy tylko wszedłem do mieszkania, od razu rzuciłem klucze na komodę stojącą
przy ścianie, a kurtkę odwiesiłem na wieszak, który znajdował się przy
drzwiach.
- Nie waż się rzucać kurtki na kanapę. – posłałem Harry’emu przez ramię groźne
spojrzenie. Widziałem, że już był w połowie kroku do narożnika, z wyciągniętą
ręką. Zawsze tak robił. Nie ważne czy przyszedł na godzinę, piętnaście minut
czy może całą noc. Zawsze kładł swoje okrycie wierzchnie w to samo miejsce.
Zupełnie jakby wisiała tam jakaś kartka: „Specjalna szafa dla Harry’ego.”. Ale
zawzięcie z tym walczyłem. Chciałem wyplenić z niego to bałaganiarstwo. Kilka
razy nawet wyrzuciłem jego marynarkę przez okno, bo nie posłuchał moich gróźb.
Nie podziałało. Następnego dnia zrobił to samo. Czasami brakowało mi sił do
tego chłopaka. Rozumiem, gdybym kazał mu iść do innego pomieszczenia i tam
odwieść swoją kurtkę, ale przecież wieszak stał zaraz obok niego. – Na wieszak! Już! – uniosłem trochę głos, widząc, że Harry nic nie robi sobie z moich próśb.
Loczek westchnął i przewracając oczami, cofnął się by zrobić to o co go poprosiłem. Był u mnie, więc
miałem prawo wymagać od niego szanowania moich zasad. To że jego pokój wyglądał
jak chlew i nieraz nie dało się do niego wejść, nie znaczy, że będzie tak samo
u mnie. Możecie mnie nazwać pedantem, ale każda rzecz miała u mnie swoje
miejsce.
Widząc jak Harry posłusznie odwiesza kurtkę tam gdzie powinien, uśmiechnąłem
się zadowolony i poszedłem do swojego pokoju, nie zwracają już uwagi na mojego
‘gościa’. Hazz czuł się tu jak u siebie w domu, więc nie martwiłem się o to, że
usiądzie na kanapie i będzie łamał sobie palce, nie wiedząc co ze sobą zrobić.
Miałem nawet podejrzenia do tego co teraz robił. Pewnie opędzlowywał moją
lodówkę z resztek jedzenia jakie tam zostały.
Zatrzymałem się przed szafą i ściągnąłem ze siebie zużytą koszulkę. Zawsze, gdy
przychodziłem do domu, przebierałem się w inną bluzkę, żeby czuć się świeżo.
Ten wieczór nie był wyjątkiem. Harry uważał, że to totalna głupota, bo przecież
i tak za niedługo będę się kładł spać i się rozbiorę, a następnego dnia jej już
nie założę. Mówił, że to bezsensowne marnowanie wody i detergentów. Cóż.. Ja za
to płaciłem, więc mógł marudzić ile tylko chciał, a ja i tak nie zamierzałem
zmieniać swoich przyzwyczajeń.
Wyciągnąłem z szafki szary, rozciągnięty
t-shirt z nadrukiem jakieś kapeli. Już miałem go wciągać przez głowę, gdy
poczułem czyjeś zimne dłonie na moich biodrach i mokre usta na szyi.
- Tak wyglądasz zdecydowanie lepiej. – mruknął mi do ucha. Uśmiechnąłem się
lekko, gdy przygryzł jego płatek
i upuszczając bluzkę na podłogę, obróciłem się do niego przodem.
- Co ty nie powiesz? – zaśmiałem się, łapiąc za kołnierzyk jego koszuli. –
Wiesz, ta koszula zdecydowanie ujmuje ci uroku. Może byś się jej pozbył czy
coś? – uniosłem do góry jedną brew, patrząc na niego. Harry spojrzał mi w oczy
i przez moment dokładnie badałem jego zielone tęczówki. Tą jakże romantyczną chwilę przerwał jednak
niekontrolowany wybuch śmiechu. Parsknęliśmy niemalże równocześnie.
Zdecydowanie nie wychodziły nam jakieś słodkie wstępy czy inne głupie gadanie.
Co to w ogóle było? „Tak wyglądasz lepiej”, „Ta koszula ujmuje ci uroku”.
Bzdety. Odepchnąłem chłopaka lekko od
siebie, a on zrobił z trzy kroki do tyłu, uśmiechają się szerzej. Wiedział do
czego to prowadzi i nie wyglądał na złego takim obrotem sytuacji. Nie czekałem
na nic więcej. Po prostu wpiłem się w jego usta. Hazz natychmiastowo
odwzajemnił pieszczotę, wpuszczając mnie do środka. Nasze języki zaczęły bitwę
o dominację. Żaden nie chciał być gorszy, bardziej uległy, dlatego nasz
pocałunek stał się niedbały, namiętny i agresywny. Zsunąłem z jego umięśnionych
ramion koszulę, przy okazji pozbawiając jej kilku guzików. Nie miałem czasu ani
chęci na bawienie się w rozpinanie guzik po guziku. Pchnąłem go do tyłu, a
chłopak bezwładnie opadł na łóżko. Poprawiając się na materacu, obserwował z
zadziornym uśmiechem jak ściągam z siebie obcisłe czarne dżinsy.
- Co się tak gapisz? – rzuciłem w jego stronę, odrzucając na bok niepotrzebny
materiał, by zaraz wdrapać się na łóżko. Chłopak nic nie odpowiedział, bo nie
miał na to czasu. Gdy tylko znalazłem się nad nim, uniósł głowę ponownie
złączając nasze usta w namiętnym pocałunku. Harry rozkraczył nogi tym samym
pozwalając mi na zajęcie wygodniejszej pozycji. Ręce położyłem po obu strona
jego głowy i przybliżyłem się do niego, by mógł spokojnie leżeć, nie
nadwyrężając żadnych mięśni. Jeszcze nie teraz. Błądził dłońmi po moich
plecach, jakby dopiero co poznawał moje ciało. Robił to zawsze i nie powiem,
było to przyjemnie, czuć jego wielkie dłonie sunące po moim rozgrzanym ciele.
Przeniosłem pocałunki na jego szyję, przygryzając ją. W tym samym czasie
zacząłem również wykonywać ruchu bioder do przodu. Co z tego, że ja miałem na
sobie bokserki, a on był w dżinsach. Samo ocieranie się naszych członków, nawet
przez materiały, połączone ze świadomością, że za chwilę się ich pozbędziemy,
było podniecające. Hazz najwyraźniej
poczuł, że jego członek budzi się do życia, bo jęknął cicho i wygiął się,
odchylając przy tym głowę w tył. Koniuszkiem języka przejechałem od jego
szczęki, przez szyję i obojczyki, zatrzymując się przy sutku i kreśląc dookoła
niego kółka. Loczek zjechał dłońmi na moja pośladki, wsuwając dłonie pod
bokserki. W momencie, gdy delikatnie przygryzłem jego brodawkę, ścisnął mój
tyłek, przyciskając moje krocze jeszcze bliżej niego. Westchnąłem cicho czując,
że mój członek z każdym jego dotykiem robi się coraz twardszy. Jeszcze chwilę
naznaczałem jego klatkę piersiową mokrymi pocałunkami. Słysząc kolejne
mruknięcia zadowolenia, uśmiechnąłem się dumnie i podniosłem na niego wzrok.
Spojrzał na mnie pytająco, jednak nic nie odpowiedziałem, a ponownie wpiłem się
w jego usta. Nasze pieszczoty trwały jeszcze kilka minut. W ich czasie, członek
Harry’ego zdążył już nieźle stwardnieć, pobudzany prze mój dotyk.
Oderwałem się od niego. Szybko rozpiąłem rozporek jego spodni, by późnij silnym
szarpnięciem za nogawki pozbyć się zbędnego materiału. Styles pomógł mi w tym
poprzez unoszenie bioder i gdy ja dżinsy odrzucałem na bok, on ściągał z siebie bokserki. Odwróciłem się w jego stronę, a mając przed sobie pokaźnych rozmiarów
członka Harry’ego. Uśmiechnąłem się do niego łobuzersko, przygryzając dolną
wargę. Hazz przewrócił oczami i podpierając się na jednym łokciu, pociągnął
mnie na siebie. Opadłem na niego, na nasze ciałem przylegały do siebie idealnie.
Loczek oplótł mnie nogami w pasie, i wpił się w mojego wargi. Pocałunek był
łapczywy. Jakby każdy z nas chciał najwięcej z niego wynieś. Oderwałem się od
jego ust, by znowu przenieść pocałunki na jego szyję. Przygryzłem delikatnie
jego szyję i zassałem ją, co pewnie będzie skutkowało malinką. Nie miałem takiego
zamiaru, jednak smak jego skóry tak na minie podziałał, że nie mogłem się
powstrzymać. Hazz jęknął i wygiął się w łuk, a moje przyrodzenie otarło się o
jego, co jeszcze bardziej nas podnieciło.
- Zayn? – wyjęczał zapytanie Harry. Nie musiałem go obserwować, by wiedzieć, że
ma zamknięte oczy i rozkoszuje się każdym moim dotykiem.
- Nie. – odpowiedziałem między kolejnymi
pocałunkami.
- Ale co? - loczek zacisnął dłonie na moich pośladkach
dociskając mnie do siebie, co skomentowałem przerwanym westchnieniem.
- Po prostu nie. – zdołałem odpowiedzieć, gdy odzyskałem oddech.
- Nawet nie wiesz co chcę powiedzieć. –powiedział oburzony Harry, przejeżdżając
rękoma wzdłuż mojego kręgosłupa.
- Moja odpowiedź nadal brzmi nie. –
położyłem dłonie na biodrach chłopaka, by pomóc sobie lepiej go ustawić. Nie
zaprzestałem jednak całowania jego ciała.
- Aaa… - jęknął. – Nawet jeśli chciałbym byś przeleciał mnie na klatce
schodowej? – zapytał.
- To i tak nie. – odpowiedziałem automatycznie. Dopiero gdy sens jego słów do
mnie dotarł moje oczy automatycznie rozszerzyły się ze zdziwienia. Zaprzestałem
jakiegokolwiek ruchu i odsunąłem się od niego, by móc spojrzeć mu w twarz.
- Chciałbyś? – zapytałem niepewnie,
jednak w tym pytanie dało się zauważyć cień nadziei.
- Boże! Nie. – zawołał Harry wyraźnie przerażony wizją uprawiania seksu w miejscu, gdzie w każdej chwili, ktoś mógłby wyjść i nas zobaczyć. Sama myśli o tym jak
pieprzę Hazzę, przyciśniętego do ściany, sprawiała, że robiło mi się jeszcze
cieplej. Ale cóź… jeżeli chodzi o nasze fantazje erotyczne to zdecydowanie się
nie zgrywały. Nie zamierzam jednak zostawić tego w spokoju. W końcu sam
wpakował mi ten pomysł do głowy. Jeszcze go przelecę na klatce. Najlepiej opartego
o drzwi sąsiadki z dołu.
- Po prostu.. – zaczął jednak mu przerwałem. Nie miałem dzisiaj siły na takie
rozmowy. Doskonale wiedziałem do czego to prowadzi. Powie, że chociaż raz to on
chciałby być na górze. Ja mu odpowiem, że jak chce górować to mógł znaleźć
sobie jakiegoś napalonego kolesia w barze i zabrać go ze sobą. Posprzeczamy się
trochę, a na koniec i tak postawię na swoim i będzie tak jak zawsze. Dlatego
też nie miałem zamiaru marnować czasu, na bezsensowną wymianę zdań.
- Zamknij się, ok? – powiedziałem i wpiłem się w jego wargi, by nic więcej nie
mówił. Podziałało. Harry najwyraźniej zrozumiał, że i tak nic by nie wskórał,
więc poddał się moim pocałunkom.
Poruszałem się w zdecydowanie i szybko. Nasze ciała się zharmonizowały, a jego
jęki łączyły się z moimi. Nasze ciała były pokryte warstwą potu, ale żadnemu z
nas to nie przeszkadzało. Dłonie Harry’ego spoczywały na moich biodrach.
- Haaazz. – jęknąłem. – I jak ci poszło? – zdołałem zapytać na jednym wdechu.
Przyjaciel otworzył zamglone oczy, wyraźnie zdziwiony moim pytaniem.
- Poważnie Zayn? – zdążył tylko wypowiedzieć te słowa, bo zaraz wygiął się w
łyk i przymknął oczy, a jego twarzy wyrażał czystą rozkosz. – O kurwa… Taaak! –
krzyknął. Ponowiłem ten ruch jeszcze raz tylko mocniej. – O cholera.. –
westchnął, zaciskając mocniej dłonie na moim ciele. – Chyy yy yyba dobrze. –
jąkał się. Uśmiechnął się dumnie. Lubiłem doprowadzać go do takiego stanu.
- To dobrze. – stwierdziłem tylko, nie przestając wykonywać ruchów w
przyjacielu. Zwolniłem jednak trochę tępo, by dać mu odzyskać panowanie nad
sobą. – Umówiłeś się na kolejne
spotkanie? – chciałem wybadać sytuację. Może i nie był ku temu najlepszy czas,
ale przecież mamy całą noc przed sobą.
- Nie.. – odpowiedział. Widziałem jak próbuje łapać oddech. – Ale ma mój numer.
– dopowiedział. – Myślę, że zadzwoni. – powiedział uśmiechnięty.
- Oj... naiwny Harold. – pokręciłem przecząco głową i odgarnąłem przyklejony kosmyk
z jego czoła. Naprawdę, to że chłopak przyjął jego numer nie oznacza od razu,
że do niego zadzwoni. Powinien to rozegrać inaczej. Tak by miał pewność na
kolejne spotkanie.
- A ty? – zapytał, wbijając we mnie swoje zielone tęczówki.
- Jutro stanie w moim drzwiach. – wyszczerzyłem się do niego. Chłopak spojrzał
na mnie wyraźnie zdezorientowany moją pewności siebie.
- Jak to?
- Wygląda na uczciwego człowieka, więc pewnie nie zgarnie mojego portfela z
całą gotówką i dokumentami. – uśmiechnął się zadowolony ze swojej pomysłowości.
- Dupek z ciebie, wiesz. – syknął w moją stronę, dostrzegając, że mój plan ma
większą szansę powodzenie niż jego.
- Wiem. – skinąłem, głową by po chwili złączyć nasze usta w namiętnym
pocałunku.
To było grące!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to jak piszesz.
Zzaciekawieniem czekam na następny rozdział
świetny rozdział ;p
OdpowiedzUsuńawwwwwwwwwwwwww jak ja kocham te twoje gejowskie pornole :3333
OdpowiedzUsuńaaaaaaaa takie tam gejowskie inicjacje ♥ jaki Zayn. dobrze sobie wymyślił z tym portfelem. A tu nagle Horna wyśle go pocztą hahahah o kurwa ale bym się śmiała.
OdpowiedzUsuńświetny odcinek. czy to zabrzmi dziwnie, jak powiem że zrobiło mi się gorąco...ehh niewazne.
OdpowiedzUsuńHaha ale z Zayna cwaniak..zostawił mu swój portfel sprytnie.
już czakam na kolejny :)xx
O Zarry <33
OdpowiedzUsuńZayn jaki podstępnyś <3
Świetne to jest xD
O Boże! *.* Ta scena źle na mnie wpłynęła. Chciałabym zobaczyć jak Harry jest na górze. W takim razie nie mogę doczekać się następnego, <3
OdpowiedzUsuńwięc takich scen xx.
OdpowiedzUsuńświetny!!! aż nie wiem co napisać
OdpowiedzUsuń<3 <3 <3 <3
Kurcze, sama nie wiem co podziwiam bardziej - przebiegłość Zayna i akcję z portfelem, czy względną szczerość Harry'ego ;) Normalnie mam ochotę przyjmować zakłady jak to się potoczy, a jakoś nigdy nie przepadałam za hazardem...
OdpowiedzUsuńScena Zarry'ego gorąca... Nawet bardzo... I mam nadzieję, że masz w planie scenę na klatce schodowej. Nie tylko Zaynowi spodobał się ten pomysł ;)
Wciąż mam w głowie takie dwie myśli - z jednej strony nie mogę się doczekać ich rywalizacji, a z drugiej strasznie szkoda mi Nialla...
Rozdział świetny. Z niecierpliwością czekam na kolejne :)
pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego.
@KateStylees
http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.co.uk/
Tak strasznie kocham to co piszesz, że czytałam to gej porno na religii xD #OnlyMe przepraszam dzisiaj krótko bo mam masę nauki więc jednym słowem: UWIELBIAM <3
OdpowiedzUsuńHoran wyśle portfel sowią pocztą XD Zayn ma dobry "pomyślunek", jest taki sprytny i ma całkowicie inny plan niż Hazza. Jestem ciekawa jak potoczy się dalsza akcja i mam nadzieje, że Niall ich w pewnym sensie zmienieni.
OdpowiedzUsuńCzytam blog od daawna i dalej twierdzę że to jeden z najlepszych blogów. ; )
OdpowiedzUsuńMasz wielki talent.
Serdecznie zapraszam do mnie.
http://completely-different-life.blogspot.com/
To WY decydujecie o dalszych losach. ; )
Pozdrawiam. ;***
Zacytuje Harry'ego z Twojego poprzedniego opowiadania - "Cholera, to było gorące." xx
OdpowiedzUsuń