Cześć. Oto rozdział trzeci. Mam nadzieję, że się wam spodoba, bo osobiście uważam, że nie jest taki zły. A co więcej dobrze mi się go pisało. :)
Dobra nie przedłużam, bo idę do koleżanki.
Aha. Przepraszam za błędy.
Dobrze słyszałem kto przyszedł do Zayn’a i najchętniej wybiegłbym z łazienki, choćby owinięty samym ręcznikiem i z pianą na włosach, byleby tylko Malikowi się nie udało z nim umówić. Wiedziałem, że jak blondyn wyjdzie z mulatem to będę na jeszcze bardziej straconej pozycji niż byłem wtedy. Zayn ma dobrą gadkę. Zawsze wie co powiedzieć i mimo, że bywa wredny i bezczelny, mężczyźni do niego lgną. Zupełnie jakby to, że nie obchodzi go co czują inni, było jego wielką zaletą. Wiedziałem jednak, że nie mogę tego zrobić, bo to nie tylko pokrzyżowałoby plany przyjaciela, ale też zniszczyło całą zabawę. Wątpię, by Niall był na tyle głupi, żeby uznać to za zwykły zbieg okoliczności. W końcu jaka jest prawdopodobność, że wieczorem podejdzie do niego dwóch obcych chłopaków, zagada do niego, a na koniec skończą razem w łóżku?
Siedziałem na kanapie i oglądałem powtórkę jakiegoś dennego programu na MTV. Czekałem na Zayn’a. Musiałem się dowiedzieć jak mu poszło i na jakim jest już poziomie. Chociaż po czasie ile go nie ma w domu mogłem się domyśleć co robią. Bo do cholery jasnej co mógł robić z Niall’em od trzynastej do dwudziestej?! To przecież siedem godzin! Siedem godzin nie je się zapiekanki! Nie je się tyle nawet sześciu zapiekanek – rekord Zayn’a. Dlatego byłem niemalże pewny, że zakład dobiegł końca, a Horan okazał się jeszcze łatwiejszy niż sądziliśmy.
Nogi miałem oparte o stolik, na którym leżało puste już pudełko po pizzy. Musiałem przecież coś jeść jak nie było Zayn’a, a że przyjaciel najwyraźniej żywi się powietrzem, bo lodówka była pusta – nie licząc oczywiście jogurtu truskawkowego i jednego plasterka sera żółtego. To rozwiązanie wydało mi się najodpowiedniejsze.
- Hmm. – przyłożyłem palec do brody w zamyśleniu. Już planowałem jadłospis dla Malika na najbliższy miesiąc. – Najpierw pomidorowa czy placki ziemniaczane? – mówiłem do siebie kreśląc coś w zeszycie, który opierał się na moich kolanach.
Usłyszałem jak ktoś wsadza do drzwi klucz i próbuje je przekręcić, by po chwili wejść do mieszkania.
- Hazz? Co ty do cholery tu jeszcze robisz? – zapytał Zayn wyraźnie zaskoczony moim widokiem. Odwiesił kurtkę na wieszak i skierował się do kuchni. Szybko odłożyłem zeszyt z długopisem na bok i pobiegłem za nim.
- Jak to co? Czekam na ciebie. – powiedziałem, opierając się ramionami o murek. – Coś ty tak długo robił? Siedem godzin? Serio? – uniosłem do góry brwi. Malik obrócił się w moją stroną, pijąc sok z kartonu. Na jego twarzy widniał uśmiech zadowolenia.
- Wygrywałem zakład. – wzruszył ramionami, gdy już przełknął napój.
- Przeleciałeś go? – zrobiłem wielkie oczy. Bo co innego mogło to znaczyć? Nie sądziłem, że uda mu się tak szybko zaciągnąć blondyna do łóżka.
- A jak myślisz? – odpowiedział pytaniem na pytanie z cwanym uśmieszkiem, błąkającym się po jego ustach. Wiedziałem, po prostu wiedziałem, że mu się nie oprze. Zayn wykorzysta swoje sztuczki i blondyn będzie jego. Jaki ja byłem naiwny!
- Nie wierzę, że to zrobiłeś! Już!? – krzyczałem z oburzeniem. Przecież dopiero zaczynaliśmy zabawę, jak on mógł zrobić to tak szybko. Powinien dać mi też szansę, a nie na pierwszym spotkaniu go zaliczyć. – Nie mogłeś tego pociągnąć trochę dłużej? – odepchnąłem się od murku i pełen frustracji z powodu tego, że nie będę mógł już zwyciężyć, odszedłem od niego. – Nie wierzę jacy faceci muszą być głupi, że na ciebie lecą. – obróciłem się energiczne w jego stronę i spojrzałem na mulata z niedowierzaniem.
- Ty chyba powinieneś wiedzieć najlepiej. – wzruszył ramionami z widocznym rozbawianiem. Nie dziwię mu się, sam gdybym był świadkiem tej sytuacji leżałbym obolały ze śmiechu na ziemi. Jednak było inaczej. To ja przegrałem zakład i to ja będę musiał wywiązać się z obietnic. To ja straciłem szansę na zdominowanie Malika.
- Nie wierzę. Jak można lecieć na takiego dupka, który wszystkich tylko wykorzystuje. – zignorowałem zaczepkę z jego strony i ciągnąłem mój monolog. – Który uważa się za pana nieba i ziemi. Który jest zadufany w sobie i nawet nie potrafi być delikatny w łóżku! Nie wierzę, że na to poleciał. – pokręciłem głową z niedowierzaniu. Niall nie wyglądał na osobę, która by poszła do łóżka z pierwszym lepszym facetem. Myślałem, że będzie się z nim trzeba trochę dłużej pomęczyć. Zbliżyć się do niego. Ale najwidoczniej się pomyliłem.
Zayn okrążył murek.
- Niektórzy lubią ostro. – przechodząc obok mnie z łobuzerskim uśmiechem, poczochrał moje włosy, przez co zmierzyłem go morderczym spojrzeniem. Nie byłem w nastroju. – Jutro chciałbym zapiekankę serową. – obrócił się przez ramię, by na mnie spojrzeć i puścił mi oczko. Obserwowałem ze zmrużonymi oczami chłopaka. Byłem na niego zły. Nie przez to, że wygrał, ale przez to, że zrobił to tak szybko. To miała być zabawa. Ten zakład miał pozbawić nas monotonii przez kilka dni, a nie przez jeden dzień. Zayn przeskoczył przez oparcie kanapy, by rozłożyć się na niej wygodnie. Nogi oparł o podłokietnik z jednej strony, a głowę położył na drugim.
- Hazz… - krzyknął do mnie. Z jego tonu jasno mówił, że zaraz wypowie jakąś prośbę. - … weź no podaj mi pilota. – wyciągnął rękę w stronę stolika, ale nie mógł go dosięgnąć.
- W umowie nie było, że będę musiał ci usługiwać. – odburknąłem, jednak postanowiłem mu pomóc. Wziąłem pilota i rzuciłem nim w chłopaka, tym samym dając ujście mojemu niezadowoleniu z zaistniałej sytuacji.
- Eej. – jęknął Zayn, który oberwał w klatkę piersiową.
- Nienawidzę cię. Jak mogłeś zrobić to tak szybko? Wszystko zepsułeś. – usiadłem mu na nogach, jednak teraz nie brzmiałem już tak wściekle jak wcześniej, a raczej smutno. Spodobała mi się ta gra, a teraz już jest po. Przyjacielowi najwidoczniej nie odpowiadała taka pozycja, bo pokręcił się chwilę, przez co skończyliśmy, że on leżał z nogami położonymi na moich udach.
- No co mogłem poradzić, że się prawie na mnie rzucił. – wzruszył ramionami z szerokim uśmiechem. Nic nie powiedziałem tylko pokręciłem głową i odwróciłem od niego wzrok. Czułem się głupio, że myślałem, że mam z nim jakiekolwiek szanse.
- Hazz. – usłyszałem jego głos, a później dostałem czymś w głowę. Obróciłem się w jego stronę z wyraźnym zdziwieniem malowanym na twarzy. Podniosłem zapalniczkę, która odpijając się od mojej głowy spadła na kanapę. Spojrzałem na niego pytającym wzrokiem. – Żartowałem! – krzyknął i wybuchnął śmiechem. – Jeszcze go nie przeleciałem. – wytłumaczył. Kamień spadł mi z serca, a na twarz wstąpił szeroki uśmiech. Czyli miałem jeszcze szanse.
- Kretyn. Idiota. Dupek. – wyliczałem i rzuciłem się na niego z pięściami. Jak on mógł mnie tak nabrać!? Jak mogłem się tak nabrać.
- Daj spokój tygrysie. – śmiał się Zayn próbując mnie z siebie zrzucić.
- Powinieneś dostać w łeb raz, a porządnie, wiesz? – zapytał z uśmiechem. Cieszyłem się, że przyjaciel żartował i Niall mu jeszcze nie uległ.
Nasze przepychanki trwały kilkanaście minut. Musiałem się na nim odegrać. Pokazać mu, że ze mnie się tak nie żartuję. Co prawda udało mu się to i teraz czułem się głupio, że tak zareagowałem, ale nie kontrolowałem się. Dlatego też musiałem mu się jakoś odpłacić i zniszczyłem mu fryzurę z czego nie był zadowolony. Skończyło się jednak bez ofiar śmiertelnych.
Leżeliśmy razem na kanapie. Cóż…. W nie do końca wygodnej pozycji – bo jak na dziewięćdziesięciu centymetrach mogło pomieścić się dwóch dorosłych mężczyzn – ale nam odpowiadało.
- To co ty tak długo robiłeś poza domem? – zapytałem, spoglądając na przyjaciela, który uważnie obserwował teledysk Rihanny „Diamonds”.
- Po drodze do domu spotkałem Alex’a. – uśmiechnął się w taki sposób, że już wiedziałem co to znaczyło. Poszedł do niego do domu, ten mu zrobił loda i Zayn wrócił.
- Jesteś niesamowity. – pokręciłem głową z niedowierzaniem nad jego zachowaniem i sposobem bycie, jednak na moich ustach błąkał się lekki uśmiech.
- Wiem. – wyszczerzył się w moją stronę i złożył mokry pocałunek na moim policzku. Szybko wytarłem go ze skwarzoną miną, a chłopak się roześmiał.
- To jak ci poszło z Niallem? – zapytałem ciekawy, tego jak daleko zaszedł.
Dopiero gdy usiedliśmy przy stoliku zapadła między nami cisza. Nie była ona jednak niezręczna, a po prostu dawała nam wytchnienie i czas na zebranie myśli. Całą drogę rozmawialiśmy swobodnie. O studiach, o znajomych, jednak zręcznie udawało mi się unikać wyjawiania imienia Harry’ego. Może było spowodowane to tym, że moja rola w tej rozmowie kończyła się na potakiwaniu głową i zadawaniu krótkich pytań, na których odpowiedziom chłopak się rozwodził. Nie przeszkadzało mi to, bo nie bardzo lubiłem mówić o sobie, a blondyn najwyraźniej na odwrót. Buzia mu się nie zamykała, a jego usta rozciągały się w szerokim uśmiechu. Przez moment przeszła mi nawet myśl, że to nie jest normalne. Może on ma jakieś zaburzenia? Bo jak można przez półgodziny ani na moment nie przestać się uśmiechać?
Gdy opowiadał o swoich przyjaciołach – Liamie i Joshu – biła od niego naturalna radość. Jakby na nowo przeżywał wydarzenia o których mówił. Widziałem w ich relacjach wiele podobieństwa do mnie i Harry’go. Niall jak często powtarzał, kochał ich jak braci i nie wyobraża sobie życia bez nich. Miałem tak samo z Stylesem. Może mu tego nigdy nie powiedziałem, ale był jedyną osobą na której naprawdę mi zależało i również nie wyobrażałem sobie tego jak wyglądałoby moje życie, gdybym go nie poznał. Na pewno byłoby o wiele nudniejsze.
Zamówiliśmy po zapiekance XXL, a do picia colę i wróciliśmy do rozmowy na totalnie bezsensowne tematy. Opowiedziałem mu jak założyłem się z przyjacielem o to kto zje więcej. Mu udało się cztery, a mi sześć. Co z tego, że później przez cały wieczór wymiotowałem, ważne że pokazałem Hazzie kto jest najlepszy i ustaliłem rekord, którego raczej nie pobije. Horan śmiał się ze mnie, że z nim nie miałbym szans, bo jego żołądek nie ma dna. Nie bardzo chciało mi się w to wierzyć, bo wyglądał na dosyć wychudzonego, ale wolałem nie próbować. Tej nocy zamierzałem przytulać się do kogoś innego niż deska klozetowa.
Sam nie wiem jak temat z głupich zakładów przeszedł na moją orientację.
- Wiem, że jesteś gejem. – wypalił Niall zupełnie niespodziewania, po czym szybko spuścił wzrok jakby bał się, że powiem mu coś nieprzyjemnego. Fakt, zabrzmiało to trochę jak zarzut, jednak nie zamierzałem go atakować, a jedyne co zrobiłem to zaśmiałem się przyjaźnie.
- Och. Jestem pod wrażeniem, że poświęciłeś swój wolny czas, żeby się czegoś o mnie dowiedzieć. – uśmiechnąłem się w jego kierunku.
- Umm.. Nie. – podniósł na mnie wzrok i szybko zaprzeczył. – Nie schlebiaj sobie tak. – prychnął w moim kierunku, krzyżując ręce na piersi. – Po prostu się dowiedziałem. Przyjaciel mi powiedział. – wytłumaczył się. Wyglądał, jakby to, że rozmawiał o minie z przyjacielem było dla niego niesamowicie zawstydzającym faktem, co wydawało mi się dosyć zabawne.
- Ooo to widzę, że któryś z nich lubuje się w ploteczkach. Co jeszcze o mnie wiesz, hmm? – pokręciłem głową z szerokim uśmiechem. Odpowiadało mi to, że w taki sposób wyszła moja orientacja. Nie musiałem sam go w tym uświadamiać, a dodatkowo dowiedziałem się, że przyjście do mnie nie było spontanicznym pomysłem, a rozmawiał o tym z kimś innym. Upiłem kilka łyków coli i odłożyłem szklankę na stolik. Obawiałem się jednak, że moja reputacja może go trochę odstraszyć, dlatego chciałem się dowiedzieć jakie informacje o posiadał.
- Należy do tego samego środowiska co ty… - powiedział, jakby to, że jego przyjaciel też jest gejem było wystarczającym dowodem na to, że i ja jestem homoseksualistą. - i to raczej nie ploteczki, skoro nie zaprzeczyłeś, prawda? – uniósł do góry jedną brew z cwanym uśmieszkiem, zadowolony z tego, że złapał mnie za słówko. – Nic szczególnego. – wzruszył ramionami, jakby nieco pewniejszy siebie. – Że jesteś dupkiem i uprawiasz seks ze wszystkim co się rusza. – powiedział bez większych emocji malujących się na jego twarzy. Co sprawiło, że nieco mi ulżyło. Nie do końca mu wierzył.
- Fakt. Jestem gejem i się tego nie wstydzę. – wzruszyłem ramionami. – Tu mnie masz. – nie zamierzałem wypierać się tego kim jestem. - Ale jeżeli ktoś przekazuje drugiej osobie informacje o kimś innym i są to informację zasłyszane, to chyba plotki nie? – oparłem się łokciem na blat, tym samym przybliżając się nieco do niego i spoglądając mu w oczy. Chłopak szybko jednak zerwał ten kontakt wzrokowy i rozsiadł się wygodniej na krześle, popijając napój przez słomkę. – No chyba, że z nim spałem to co innego. Który to? – powiedziałem spokojnie i oparłem się o oparcie. Chłopak już był mój. Gdybym w jakiś sposób mu się nie podobał, nie obracałby wzroku ode mnie z lekkim rumieńcem na policzku, gdy byłem troszkę bliżej niż powinienem.
- Zapomnij. Nie powiem ci. Ale z nim nie spałeś. Mogę cię w tym zapewnić. Liam nie jest taki. – bronił go. Roześmiałem się głośno.
- O, a więc to Liam. – strzeliłem w jego kierunku w palców. Blondyn najwyraźniej dostrzegł, że się wygadał, bo schował twarz w dłoniach coś mamrocząc. – Hm…Liam… Liam… - w głowie przeskanowałem wszystkich mężczyzn z którymi spałem. Próbowałem przypomnieć sobie ich imiona, ale jakoś nieszczególnie mi to wyszło, więc odpuściłem. – Fakt. Nie spałem z żadnym Liam’em. Więc to obala to, że śpię z wszystkim co się rusza, skoro go nie zaliczyłem. – uśmiechnąłem się do niego pewnie.
- Nie pomyślałeś, że może on po prostu nie był tobą zainteresowany? – spojrzał na mnie pytająco. Zaśmiałem się cicho. Nie był mną zainteresowany? Dobre sobie.
- Widzisz ty mnie? – wskazałem na siebie palcem, posyłając w jego stronę łobuzerski uśmiech.
- Yhmmm.. – skinął głową.
- I myślisz, że jakiś gej nie byłby zainteresowany? – zapytałem, nie kryjąc swojego rozbawiania pomysłem chłopka.
- Dokładnie tak uważam. – powiedział pewny swojej racji.
- Niall nie rozśmieszaj mnie. - parsknąłem w jego kierunku. Nachyliłem się nad stołem i co mnie zaskoczyło chłopak nawet nie drgnął tylko pozwoliłbym zbliżył się do niego na tyle by szepnąć mu coś do ucha. – Nawet ty jesteś zainteresowany. – szepnąłem zmysłowym głosem po czym z pewnym siebie uśmiechem, opadłem na krzesło. Starałem się ukryć uśmiech wyższości, jednak chyba nie do końca mi to wyszło.
- Wcale nie. – zaprzeczył szybko cały czerwony co tylko utwierdziło mnie w tym, że miałem rację.
- Myślisz, że nie widziałem jak patrzyłeś na mój tyłek? – uniosłem do góry jedną brew w widocznym rozbawianiu. Naprawdę nie robił tego zbyt dyskretnie. – Nawet żaden gej nie pożerał mnie tak wzrokiem. Myślałem, że zaraz się na mnie rzucisz. – zaśmiałem się. Cóż… Tak naprawdę chłopak obserwował moje tyłu z wyraźnym zafascynowaniem wymalowanym na jego twarzy, ale nie wyglądał jakby skręcało go z pożądania. Jednak przecież nic nie szkodzi trochę to ubarwić. On przecież nie wie jak wyglądał z mojego punktu widzenia, a to, że uwierzy w to, że naprawdę było tak jak mówię, ułatwi mi sprawę.
Blondyn faktycznie dopuścił do siebie tą myśl, bo zamilkł ze wzrokiem wbitym w szklankę, która stała przed nim. Chciałem coś jeszcze dopowiedzieć, ale wydawał się wystarczająco zawstydzony i zamyślony, więc postanowiłem odpuścić.
Reszta naszej rozmowy co prawda nadal kręciła się w temacie mojej orientacji, jednak zdecydowanie nie miała na celu wprowadzeniu Niall’a w wątpliwości co do swojej. Polegała ona raczej na tym, że dementowałem plotki, które chodziły po mieście na mój temat. Ogólnie mało mnie obchodziło co ludzie o mnie mówili, ale Niall raczej nie poszedłby do łóżka z osobą, która 'pieprzy zwierzęta'. Nie… Nikt nie mówił, że uprawiam seks ze zwierzętami, jednak wiedziałem, że Niall właśnie na podstawie pogłosek zbuduje sobie na mój temat zdanie. Każdy może mówić, że nie ocenia ludzi po wyglądzie i po tym co mówią o nich inni, jednak tak naprawdę okłamujemy samych siebie. Ludzie już są tak skonstruowani, że oceniają i wyrabiają sobie zdanie przed poznaniem dana osoby. Taka jest nasza natura i nawet jak codziennie przed snem będziemy sobie wmawiać, że tacy nie jesteśmy, tego nie zmienimy.
Wiele z rzeczy o których mu powiedziałem nawet nie słyszał, ale jeżeli Liam był gejem to pewnie chodził to baru dla gejów, więc pewnie słyszał co nieco na mój temat, więc pewnie mu powie. Wolałem być pierwszy. Między innymi zdementowałem plotkę, że zgwałciłem właściciela pizzerii. Nigdy bym nawet nie wpadł na pomysł, żeby go tknąć, chociażby palce, a co dopiero go pieprzyć. To, że nie bardzo za mną przepadał i nie miałem wstępu do jego lokalu było spowodowane całkiem błahym powodem. Wdałem się kiedyś tam w bójkę i skończyło się na tym, że i on oberwał w nos. Cóż… nawet nie robił dobrej pizzy.
Następną rzeczą jaką mu wyjaśniłem było to, że niektórzy nieżyczliwy mężczyźni. Szczególnie ci których olałem mówili, że mam HIV. Uspokoiłem go, że badam się regularnie, a to tego zawsze zabezpieczam. Ostatnią rzeczą jaką sprostowałem, było to, że naprawdę nie pieprzyłem się z mężczyznami dla pieniędzy, a dla własnej przyjemności. Naprawdę takie plotki mnie bawiły i zastanawiałem się kto w ogóle coś takie wymyśla.
- Skąd mam pewność, że mówisz prawdę, co? - zapytał blondyn, przyglądając mi się uważnie. Z brodą na dłoni, oparłem się o kant stołu.
- Cóż… - westchnąłem nie odrywając od niego wzroku. – Nie masz. – uśmiechnął się łobuzersko i puściłem mu oczko. Chłopak tylko pokręcił głową i roześmiał się głośno, przy okazji trzepną mnie w głowę. Uwierzył. Miałem go po swojej stronie. Wiedział jaki jestem, bo nie zamierzałem wmawiać mu, że seks tylko z osobą którą kocham, seks tylko połączony z uczuciami. I nie wyglądał jakby go to bardzo gorszyło. Jasne, wyrażał swoją opinię na ten temat, że trochę tego nie rozumie, ale wiedziałem jak dobrze sprzedać swoją rację i chyba ją kupił.
Dobra nie przedłużam, bo idę do koleżanki.
Aha. Przepraszam za błędy.
Dobrze słyszałem kto przyszedł do Zayn’a i najchętniej wybiegłbym z łazienki, choćby owinięty samym ręcznikiem i z pianą na włosach, byleby tylko Malikowi się nie udało z nim umówić. Wiedziałem, że jak blondyn wyjdzie z mulatem to będę na jeszcze bardziej straconej pozycji niż byłem wtedy. Zayn ma dobrą gadkę. Zawsze wie co powiedzieć i mimo, że bywa wredny i bezczelny, mężczyźni do niego lgną. Zupełnie jakby to, że nie obchodzi go co czują inni, było jego wielką zaletą. Wiedziałem jednak, że nie mogę tego zrobić, bo to nie tylko pokrzyżowałoby plany przyjaciela, ale też zniszczyło całą zabawę. Wątpię, by Niall był na tyle głupi, żeby uznać to za zwykły zbieg okoliczności. W końcu jaka jest prawdopodobność, że wieczorem podejdzie do niego dwóch obcych chłopaków, zagada do niego, a na koniec skończą razem w łóżku?
Siedziałem na kanapie i oglądałem powtórkę jakiegoś dennego programu na MTV. Czekałem na Zayn’a. Musiałem się dowiedzieć jak mu poszło i na jakim jest już poziomie. Chociaż po czasie ile go nie ma w domu mogłem się domyśleć co robią. Bo do cholery jasnej co mógł robić z Niall’em od trzynastej do dwudziestej?! To przecież siedem godzin! Siedem godzin nie je się zapiekanki! Nie je się tyle nawet sześciu zapiekanek – rekord Zayn’a. Dlatego byłem niemalże pewny, że zakład dobiegł końca, a Horan okazał się jeszcze łatwiejszy niż sądziliśmy.
Nogi miałem oparte o stolik, na którym leżało puste już pudełko po pizzy. Musiałem przecież coś jeść jak nie było Zayn’a, a że przyjaciel najwyraźniej żywi się powietrzem, bo lodówka była pusta – nie licząc oczywiście jogurtu truskawkowego i jednego plasterka sera żółtego. To rozwiązanie wydało mi się najodpowiedniejsze.
- Hmm. – przyłożyłem palec do brody w zamyśleniu. Już planowałem jadłospis dla Malika na najbliższy miesiąc. – Najpierw pomidorowa czy placki ziemniaczane? – mówiłem do siebie kreśląc coś w zeszycie, który opierał się na moich kolanach.
Usłyszałem jak ktoś wsadza do drzwi klucz i próbuje je przekręcić, by po chwili wejść do mieszkania.
- Hazz? Co ty do cholery tu jeszcze robisz? – zapytał Zayn wyraźnie zaskoczony moim widokiem. Odwiesił kurtkę na wieszak i skierował się do kuchni. Szybko odłożyłem zeszyt z długopisem na bok i pobiegłem za nim.
- Jak to co? Czekam na ciebie. – powiedziałem, opierając się ramionami o murek. – Coś ty tak długo robił? Siedem godzin? Serio? – uniosłem do góry brwi. Malik obrócił się w moją stroną, pijąc sok z kartonu. Na jego twarzy widniał uśmiech zadowolenia.
- Wygrywałem zakład. – wzruszył ramionami, gdy już przełknął napój.
- Przeleciałeś go? – zrobiłem wielkie oczy. Bo co innego mogło to znaczyć? Nie sądziłem, że uda mu się tak szybko zaciągnąć blondyna do łóżka.
- A jak myślisz? – odpowiedział pytaniem na pytanie z cwanym uśmieszkiem, błąkającym się po jego ustach. Wiedziałem, po prostu wiedziałem, że mu się nie oprze. Zayn wykorzysta swoje sztuczki i blondyn będzie jego. Jaki ja byłem naiwny!
- Nie wierzę, że to zrobiłeś! Już!? – krzyczałem z oburzeniem. Przecież dopiero zaczynaliśmy zabawę, jak on mógł zrobić to tak szybko. Powinien dać mi też szansę, a nie na pierwszym spotkaniu go zaliczyć. – Nie mogłeś tego pociągnąć trochę dłużej? – odepchnąłem się od murku i pełen frustracji z powodu tego, że nie będę mógł już zwyciężyć, odszedłem od niego. – Nie wierzę jacy faceci muszą być głupi, że na ciebie lecą. – obróciłem się energiczne w jego stronę i spojrzałem na mulata z niedowierzaniem.
- Ty chyba powinieneś wiedzieć najlepiej. – wzruszył ramionami z widocznym rozbawianiem. Nie dziwię mu się, sam gdybym był świadkiem tej sytuacji leżałbym obolały ze śmiechu na ziemi. Jednak było inaczej. To ja przegrałem zakład i to ja będę musiał wywiązać się z obietnic. To ja straciłem szansę na zdominowanie Malika.
- Nie wierzę. Jak można lecieć na takiego dupka, który wszystkich tylko wykorzystuje. – zignorowałem zaczepkę z jego strony i ciągnąłem mój monolog. – Który uważa się za pana nieba i ziemi. Który jest zadufany w sobie i nawet nie potrafi być delikatny w łóżku! Nie wierzę, że na to poleciał. – pokręciłem głową z niedowierzaniu. Niall nie wyglądał na osobę, która by poszła do łóżka z pierwszym lepszym facetem. Myślałem, że będzie się z nim trzeba trochę dłużej pomęczyć. Zbliżyć się do niego. Ale najwidoczniej się pomyliłem.
Zayn okrążył murek.
- Niektórzy lubią ostro. – przechodząc obok mnie z łobuzerskim uśmiechem, poczochrał moje włosy, przez co zmierzyłem go morderczym spojrzeniem. Nie byłem w nastroju. – Jutro chciałbym zapiekankę serową. – obrócił się przez ramię, by na mnie spojrzeć i puścił mi oczko. Obserwowałem ze zmrużonymi oczami chłopaka. Byłem na niego zły. Nie przez to, że wygrał, ale przez to, że zrobił to tak szybko. To miała być zabawa. Ten zakład miał pozbawić nas monotonii przez kilka dni, a nie przez jeden dzień. Zayn przeskoczył przez oparcie kanapy, by rozłożyć się na niej wygodnie. Nogi oparł o podłokietnik z jednej strony, a głowę położył na drugim.
- Hazz… - krzyknął do mnie. Z jego tonu jasno mówił, że zaraz wypowie jakąś prośbę. - … weź no podaj mi pilota. – wyciągnął rękę w stronę stolika, ale nie mógł go dosięgnąć.
- W umowie nie było, że będę musiał ci usługiwać. – odburknąłem, jednak postanowiłem mu pomóc. Wziąłem pilota i rzuciłem nim w chłopaka, tym samym dając ujście mojemu niezadowoleniu z zaistniałej sytuacji.
- Eej. – jęknął Zayn, który oberwał w klatkę piersiową.
- Nienawidzę cię. Jak mogłeś zrobić to tak szybko? Wszystko zepsułeś. – usiadłem mu na nogach, jednak teraz nie brzmiałem już tak wściekle jak wcześniej, a raczej smutno. Spodobała mi się ta gra, a teraz już jest po. Przyjacielowi najwidoczniej nie odpowiadała taka pozycja, bo pokręcił się chwilę, przez co skończyliśmy, że on leżał z nogami położonymi na moich udach.
- No co mogłem poradzić, że się prawie na mnie rzucił. – wzruszył ramionami z szerokim uśmiechem. Nic nie powiedziałem tylko pokręciłem głową i odwróciłem od niego wzrok. Czułem się głupio, że myślałem, że mam z nim jakiekolwiek szanse.
- Hazz. – usłyszałem jego głos, a później dostałem czymś w głowę. Obróciłem się w jego stronę z wyraźnym zdziwieniem malowanym na twarzy. Podniosłem zapalniczkę, która odpijając się od mojej głowy spadła na kanapę. Spojrzałem na niego pytającym wzrokiem. – Żartowałem! – krzyknął i wybuchnął śmiechem. – Jeszcze go nie przeleciałem. – wytłumaczył. Kamień spadł mi z serca, a na twarz wstąpił szeroki uśmiech. Czyli miałem jeszcze szanse.
- Kretyn. Idiota. Dupek. – wyliczałem i rzuciłem się na niego z pięściami. Jak on mógł mnie tak nabrać!? Jak mogłem się tak nabrać.
- Daj spokój tygrysie. – śmiał się Zayn próbując mnie z siebie zrzucić.
- Powinieneś dostać w łeb raz, a porządnie, wiesz? – zapytał z uśmiechem. Cieszyłem się, że przyjaciel żartował i Niall mu jeszcze nie uległ.
Nasze przepychanki trwały kilkanaście minut. Musiałem się na nim odegrać. Pokazać mu, że ze mnie się tak nie żartuję. Co prawda udało mu się to i teraz czułem się głupio, że tak zareagowałem, ale nie kontrolowałem się. Dlatego też musiałem mu się jakoś odpłacić i zniszczyłem mu fryzurę z czego nie był zadowolony. Skończyło się jednak bez ofiar śmiertelnych.
Leżeliśmy razem na kanapie. Cóż…. W nie do końca wygodnej pozycji – bo jak na dziewięćdziesięciu centymetrach mogło pomieścić się dwóch dorosłych mężczyzn – ale nam odpowiadało.
- To co ty tak długo robiłeś poza domem? – zapytałem, spoglądając na przyjaciela, który uważnie obserwował teledysk Rihanny „Diamonds”.
- Po drodze do domu spotkałem Alex’a. – uśmiechnął się w taki sposób, że już wiedziałem co to znaczyło. Poszedł do niego do domu, ten mu zrobił loda i Zayn wrócił.
- Jesteś niesamowity. – pokręciłem głową z niedowierzaniem nad jego zachowaniem i sposobem bycie, jednak na moich ustach błąkał się lekki uśmiech.
- Wiem. – wyszczerzył się w moją stronę i złożył mokry pocałunek na moim policzku. Szybko wytarłem go ze skwarzoną miną, a chłopak się roześmiał.
- To jak ci poszło z Niallem? – zapytałem ciekawy, tego jak daleko zaszedł.
Dopiero gdy usiedliśmy przy stoliku zapadła między nami cisza. Nie była ona jednak niezręczna, a po prostu dawała nam wytchnienie i czas na zebranie myśli. Całą drogę rozmawialiśmy swobodnie. O studiach, o znajomych, jednak zręcznie udawało mi się unikać wyjawiania imienia Harry’ego. Może było spowodowane to tym, że moja rola w tej rozmowie kończyła się na potakiwaniu głową i zadawaniu krótkich pytań, na których odpowiedziom chłopak się rozwodził. Nie przeszkadzało mi to, bo nie bardzo lubiłem mówić o sobie, a blondyn najwyraźniej na odwrót. Buzia mu się nie zamykała, a jego usta rozciągały się w szerokim uśmiechu. Przez moment przeszła mi nawet myśl, że to nie jest normalne. Może on ma jakieś zaburzenia? Bo jak można przez półgodziny ani na moment nie przestać się uśmiechać?
Gdy opowiadał o swoich przyjaciołach – Liamie i Joshu – biła od niego naturalna radość. Jakby na nowo przeżywał wydarzenia o których mówił. Widziałem w ich relacjach wiele podobieństwa do mnie i Harry’go. Niall jak często powtarzał, kochał ich jak braci i nie wyobraża sobie życia bez nich. Miałem tak samo z Stylesem. Może mu tego nigdy nie powiedziałem, ale był jedyną osobą na której naprawdę mi zależało i również nie wyobrażałem sobie tego jak wyglądałoby moje życie, gdybym go nie poznał. Na pewno byłoby o wiele nudniejsze.
Zamówiliśmy po zapiekance XXL, a do picia colę i wróciliśmy do rozmowy na totalnie bezsensowne tematy. Opowiedziałem mu jak założyłem się z przyjacielem o to kto zje więcej. Mu udało się cztery, a mi sześć. Co z tego, że później przez cały wieczór wymiotowałem, ważne że pokazałem Hazzie kto jest najlepszy i ustaliłem rekord, którego raczej nie pobije. Horan śmiał się ze mnie, że z nim nie miałbym szans, bo jego żołądek nie ma dna. Nie bardzo chciało mi się w to wierzyć, bo wyglądał na dosyć wychudzonego, ale wolałem nie próbować. Tej nocy zamierzałem przytulać się do kogoś innego niż deska klozetowa.
Sam nie wiem jak temat z głupich zakładów przeszedł na moją orientację.
- Wiem, że jesteś gejem. – wypalił Niall zupełnie niespodziewania, po czym szybko spuścił wzrok jakby bał się, że powiem mu coś nieprzyjemnego. Fakt, zabrzmiało to trochę jak zarzut, jednak nie zamierzałem go atakować, a jedyne co zrobiłem to zaśmiałem się przyjaźnie.
- Och. Jestem pod wrażeniem, że poświęciłeś swój wolny czas, żeby się czegoś o mnie dowiedzieć. – uśmiechnąłem się w jego kierunku.
- Umm.. Nie. – podniósł na mnie wzrok i szybko zaprzeczył. – Nie schlebiaj sobie tak. – prychnął w moim kierunku, krzyżując ręce na piersi. – Po prostu się dowiedziałem. Przyjaciel mi powiedział. – wytłumaczył się. Wyglądał, jakby to, że rozmawiał o minie z przyjacielem było dla niego niesamowicie zawstydzającym faktem, co wydawało mi się dosyć zabawne.
- Ooo to widzę, że któryś z nich lubuje się w ploteczkach. Co jeszcze o mnie wiesz, hmm? – pokręciłem głową z szerokim uśmiechem. Odpowiadało mi to, że w taki sposób wyszła moja orientacja. Nie musiałem sam go w tym uświadamiać, a dodatkowo dowiedziałem się, że przyjście do mnie nie było spontanicznym pomysłem, a rozmawiał o tym z kimś innym. Upiłem kilka łyków coli i odłożyłem szklankę na stolik. Obawiałem się jednak, że moja reputacja może go trochę odstraszyć, dlatego chciałem się dowiedzieć jakie informacje o posiadał.
- Należy do tego samego środowiska co ty… - powiedział, jakby to, że jego przyjaciel też jest gejem było wystarczającym dowodem na to, że i ja jestem homoseksualistą. - i to raczej nie ploteczki, skoro nie zaprzeczyłeś, prawda? – uniósł do góry jedną brew z cwanym uśmieszkiem, zadowolony z tego, że złapał mnie za słówko. – Nic szczególnego. – wzruszył ramionami, jakby nieco pewniejszy siebie. – Że jesteś dupkiem i uprawiasz seks ze wszystkim co się rusza. – powiedział bez większych emocji malujących się na jego twarzy. Co sprawiło, że nieco mi ulżyło. Nie do końca mu wierzył.
- Fakt. Jestem gejem i się tego nie wstydzę. – wzruszyłem ramionami. – Tu mnie masz. – nie zamierzałem wypierać się tego kim jestem. - Ale jeżeli ktoś przekazuje drugiej osobie informacje o kimś innym i są to informację zasłyszane, to chyba plotki nie? – oparłem się łokciem na blat, tym samym przybliżając się nieco do niego i spoglądając mu w oczy. Chłopak szybko jednak zerwał ten kontakt wzrokowy i rozsiadł się wygodniej na krześle, popijając napój przez słomkę. – No chyba, że z nim spałem to co innego. Który to? – powiedziałem spokojnie i oparłem się o oparcie. Chłopak już był mój. Gdybym w jakiś sposób mu się nie podobał, nie obracałby wzroku ode mnie z lekkim rumieńcem na policzku, gdy byłem troszkę bliżej niż powinienem.
- Zapomnij. Nie powiem ci. Ale z nim nie spałeś. Mogę cię w tym zapewnić. Liam nie jest taki. – bronił go. Roześmiałem się głośno.
- O, a więc to Liam. – strzeliłem w jego kierunku w palców. Blondyn najwyraźniej dostrzegł, że się wygadał, bo schował twarz w dłoniach coś mamrocząc. – Hm…Liam… Liam… - w głowie przeskanowałem wszystkich mężczyzn z którymi spałem. Próbowałem przypomnieć sobie ich imiona, ale jakoś nieszczególnie mi to wyszło, więc odpuściłem. – Fakt. Nie spałem z żadnym Liam’em. Więc to obala to, że śpię z wszystkim co się rusza, skoro go nie zaliczyłem. – uśmiechnąłem się do niego pewnie.
- Nie pomyślałeś, że może on po prostu nie był tobą zainteresowany? – spojrzał na mnie pytająco. Zaśmiałem się cicho. Nie był mną zainteresowany? Dobre sobie.
- Widzisz ty mnie? – wskazałem na siebie palcem, posyłając w jego stronę łobuzerski uśmiech.
- Yhmmm.. – skinął głową.
- I myślisz, że jakiś gej nie byłby zainteresowany? – zapytałem, nie kryjąc swojego rozbawiania pomysłem chłopka.
- Dokładnie tak uważam. – powiedział pewny swojej racji.
- Niall nie rozśmieszaj mnie. - parsknąłem w jego kierunku. Nachyliłem się nad stołem i co mnie zaskoczyło chłopak nawet nie drgnął tylko pozwoliłbym zbliżył się do niego na tyle by szepnąć mu coś do ucha. – Nawet ty jesteś zainteresowany. – szepnąłem zmysłowym głosem po czym z pewnym siebie uśmiechem, opadłem na krzesło. Starałem się ukryć uśmiech wyższości, jednak chyba nie do końca mi to wyszło.
- Wcale nie. – zaprzeczył szybko cały czerwony co tylko utwierdziło mnie w tym, że miałem rację.
- Myślisz, że nie widziałem jak patrzyłeś na mój tyłek? – uniosłem do góry jedną brew w widocznym rozbawianiu. Naprawdę nie robił tego zbyt dyskretnie. – Nawet żaden gej nie pożerał mnie tak wzrokiem. Myślałem, że zaraz się na mnie rzucisz. – zaśmiałem się. Cóż… Tak naprawdę chłopak obserwował moje tyłu z wyraźnym zafascynowaniem wymalowanym na jego twarzy, ale nie wyglądał jakby skręcało go z pożądania. Jednak przecież nic nie szkodzi trochę to ubarwić. On przecież nie wie jak wyglądał z mojego punktu widzenia, a to, że uwierzy w to, że naprawdę było tak jak mówię, ułatwi mi sprawę.
Blondyn faktycznie dopuścił do siebie tą myśl, bo zamilkł ze wzrokiem wbitym w szklankę, która stała przed nim. Chciałem coś jeszcze dopowiedzieć, ale wydawał się wystarczająco zawstydzony i zamyślony, więc postanowiłem odpuścić.
Reszta naszej rozmowy co prawda nadal kręciła się w temacie mojej orientacji, jednak zdecydowanie nie miała na celu wprowadzeniu Niall’a w wątpliwości co do swojej. Polegała ona raczej na tym, że dementowałem plotki, które chodziły po mieście na mój temat. Ogólnie mało mnie obchodziło co ludzie o mnie mówili, ale Niall raczej nie poszedłby do łóżka z osobą, która 'pieprzy zwierzęta'. Nie… Nikt nie mówił, że uprawiam seks ze zwierzętami, jednak wiedziałem, że Niall właśnie na podstawie pogłosek zbuduje sobie na mój temat zdanie. Każdy może mówić, że nie ocenia ludzi po wyglądzie i po tym co mówią o nich inni, jednak tak naprawdę okłamujemy samych siebie. Ludzie już są tak skonstruowani, że oceniają i wyrabiają sobie zdanie przed poznaniem dana osoby. Taka jest nasza natura i nawet jak codziennie przed snem będziemy sobie wmawiać, że tacy nie jesteśmy, tego nie zmienimy.
Wiele z rzeczy o których mu powiedziałem nawet nie słyszał, ale jeżeli Liam był gejem to pewnie chodził to baru dla gejów, więc pewnie słyszał co nieco na mój temat, więc pewnie mu powie. Wolałem być pierwszy. Między innymi zdementowałem plotkę, że zgwałciłem właściciela pizzerii. Nigdy bym nawet nie wpadł na pomysł, żeby go tknąć, chociażby palce, a co dopiero go pieprzyć. To, że nie bardzo za mną przepadał i nie miałem wstępu do jego lokalu było spowodowane całkiem błahym powodem. Wdałem się kiedyś tam w bójkę i skończyło się na tym, że i on oberwał w nos. Cóż… nawet nie robił dobrej pizzy.
Następną rzeczą jaką mu wyjaśniłem było to, że niektórzy nieżyczliwy mężczyźni. Szczególnie ci których olałem mówili, że mam HIV. Uspokoiłem go, że badam się regularnie, a to tego zawsze zabezpieczam. Ostatnią rzeczą jaką sprostowałem, było to, że naprawdę nie pieprzyłem się z mężczyznami dla pieniędzy, a dla własnej przyjemności. Naprawdę takie plotki mnie bawiły i zastanawiałem się kto w ogóle coś takie wymyśla.
- Skąd mam pewność, że mówisz prawdę, co? - zapytał blondyn, przyglądając mi się uważnie. Z brodą na dłoni, oparłem się o kant stołu.
- Cóż… - westchnąłem nie odrywając od niego wzroku. – Nie masz. – uśmiechnął się łobuzersko i puściłem mu oczko. Chłopak tylko pokręcił głową i roześmiał się głośno, przy okazji trzepną mnie w głowę. Uwierzył. Miałem go po swojej stronie. Wiedział jaki jestem, bo nie zamierzałem wmawiać mu, że seks tylko z osobą którą kocham, seks tylko połączony z uczuciami. I nie wyglądał jakby go to bardzo gorszyło. Jasne, wyrażał swoją opinię na ten temat, że trochę tego nie rozumie, ale wiedziałem jak dobrze sprzedać swoją rację i chyba ją kupił.
- Jak ci się udało to zrobić? – oparłem się na łokciu i spojrzałem na niego, wyczekując odpowiedzi. On jednak tylko uśmiechnął się łobuzersko.
- Zapomnij. Nie zdradza się tajemnic podrywu, czyż nie? – uniósł do góry jedną brew. – Jeszcze byś to wykorzystał. – wzruszył ramionami.
- W taki razie czemu mi powiedziałeś, gdzie się z nim umówiłeś? Przecież mogę tam pójść? – nie bardzo potrafiłem go rozgryźć.
- Właśnie dlatego to zrobiłem. – poklepał mnie po policzku w przyjaznym geście. – Każdy ma mieć równe szanse, nie? – uśmiechnął się do mnie. – Więc możesz tam iść i go podrywać.
- Ale to przecież może pokrzyżować twoje plany. – Zayn się roześmiał.
- Hazz przecież dobrze wiemy, że jestem dwa kroki przed tobą. Nie pokrzyżujesz mi planów. – powiedział z rozbawieniem, patrząc na mnie, a ja w tym momencie poczułem się przy nim taki mały i nic nie znaczący.
Mówiłam Ci już, że Cię uwielbiam? Poważnie. Rozdział jest świetny, nie wyobrażam sobie, że mógłby być lepszy. Czekałam na niego sześć dni, wchodząc codziennie na Twojego bloga po 10 razy i w końcu jest! Wspaniały :)Czekam niecierpliwie na kolejny.
OdpowiedzUsuńkurcze kurczaki. normalnie mam ochotę ci coś zrobić bo chciałabym pisać tak jak ty! :( serio oddałabym wszystko by móc zamienić się talentami (chociaż ja go nie mam) ale serio. rozdział jest świetny, ale jestem zła na nialla, że tak łatwo ulega zaynowi. chociaż wiesz ty co? gdy na początku malik coś tam mówił, że już go przeleciał, i że niektórzy wolą ostro to normalnie myślałam, że gwałt! ale nie... moje marzenie, żeby przeczyta gwałt spod twojego pióra dalej się nie spełniło. ale co mogę poradzić? harry zaciskaj poślady i bierz się do roboty. nie możesz dać tak łatwo wygrać zaynowi, przecież! haha ale mam nadzieje, że któryś z nich, albo nawet oboje, obdarzą nialla uczuciem *-* ale wiesz, żeby nie przegrać i nie upokorzyć się przed tym drugim i oczywiście nie zdradzić, że się zakochali, to dalej będą bawić się w tą grę... ale wiesz, to tylko takie moje przemyślenia. haah czekam na następny x
OdpowiedzUsuńNo to mamy problem. Nie uważasz, że ciężko będzie się zamienić czymś czego nie posiadamy? (chociaż twoje opowiadanie jest świetne)
UsuńNormalnie wiedziałam, że gdzieś wspomnisz o gwałcie... Byłam tego pewna. Ja nie wiem. To jakieś twoje niespełnione marzenie? :D
hahah błąd, ty masz talent ja niestety nie. ale zdradzę ci w tajemnicy, że zaczynam piać nowe i ono też będzie w tematyce bromance *szepcze* ttylko ćśśś! musiałam o tym wspomnieć bo jakżeby inaczej? przecież to ja w końcu co nie? i wiedz, że nadal na niego czekam! xd
UsuńWspaniałe!
OdpowiedzUsuńsupersupersuper. awet nie skapnelam sie kiedy skonczylam czytac. od trzech dni wchodze tu i patrze, czy czegos nie dodalas. teraz jest :D
OdpowiedzUsuńKompletnie zaskoczyłaś mnie tym rozdziałem :) Sama nie wiem dlaczego byłam przekonana, że teraz będzie kolej Harry'ego... Muszę przyznać, że przez chwilę też się dałam nabrać Zaynowi, ale potem pomyślałam sobie, że przecież nie zrobiłabyś nam tego tak szybko... Ostatnio tak sobie myślałam, że (kompletnie pomijając fakt, że to krzywdzi Nialla) gdybym miała wybierać to chyba wolałabym by wygrał Harry. I to tylko dlatego, by Zayn przekonał się jak to jest być na dole ;)
OdpowiedzUsuńW sumie nie wiem co myśleć o tym spotkaniu przy zapiekance... Nie tylko blondynowi namieszał w głowie ;) Ciekawe dokąd prowadzi ta jego gra?
No i wciąż czekam na ruch Harry'ego... Zayn proponuje mu wypad "z nimi" do klubu? Jest strasznie pewny siebie...
I tak się zastanawiam, czy Liam i Zayn... Ale nie. Li taki nie jest. A może...
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego :)
@KateStylees
Genialny rozdział :*
OdpowiedzUsuńNareszcie rozdział. ; )
OdpowiedzUsuńJak zwykle świetny.
Jak czytałam jak Zayn opowiada jak go przeleciał to aż nie mogłam uwierzyć coś ty narobiła. Aż się roześmiał i powiedział że żartuje. Całe szczęście... ;p
Jestem ciekawa jak dalej wszystko się potoczy. Czy może któryś z nich zakocha się w Irlandczyku. ? ^ ^
http://completely-different-life.blogspot.com/
Niestety twoje pytanie pozostawię bez odpowiedzi :) Wredna ja...
UsuńCzemu mi to robisz. ? xd Tak bardzo chciałabym wiedzieć... xd
UsuńA szczególnie ucieszyła bym się, jakby Harry zakochał się w irlandczyku na zabój. Bo w sumie nie lubię Zaila. Proszę. Spraw aby to Hazza był tym szczęśliwcem. ;p
Może będzie, może nie :)
UsuńSuper rozdział. :)
OdpowiedzUsuńświetny rozdział ;p Bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńpo raz pierwszy w życiu chyba wolę Narrego od Zialla. Zayn jest tu takim chujem, ze mam ochotę mu przypierdolić patelnią w twarz. Jeżeli któryś z nich zrani Horana to kurwa zabiję. ;d
OdpowiedzUsuńJeny, przyprawilas mnie o jakas arytmie serca, na prawde przestraszylam sie, ze Zayn go przelecial, ale jest dobrze. Teraz tylko niech Harry dziala. Jestem ciekawa jak to sie potoczy. No coz czekam na nastepny i weny zycze! ^^
OdpowiedzUsuńCudowne opowiadanie *.* Przepraszam, że od początku nie czytałam, ale nie miałam za bardzo czasu, a teraz jak mam ferie, mogę nadrobić zaległości ;) Szkoda mi Niall'a, bo jest troszkę naiwny. Ale lubię go. I jeszcze te rumieńce - sama słodycz :D Na początku nie lubiłam postaci Zayn'a, ale teraz (nie wiem czym) przekonał mnie trochę do siebie, więc można powiedzieć, że jedynie nie przepadam za nim. Mimo nastawienia Hazzy do niektórych spraw, naprawdę podoba mi się jego postać ;D Świetne opowiadanie <3 Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na następny rozdział ;) WerAnia17
OdpowiedzUsuńMatko to jest świetne!♥ Wczoraj tego bloga wysłała mi moja przyjaciółka, wczoraj do 1 w nocy czytałam 2 notki, dziś w szkole zamiast słuchać nauczycieli czytałam dalej. I skończyłam! Świetnie idzie ci pisanie bromance, też bym tak chciała. *.* Zakochałam się w tym opowiadaniu, ale szczerze ci powiem, że wolałabym żeby to Harry wygrał zakład. Zayn jest uroczy iwgl ale jest totalnym chamem i nie ma szacunku do Nialla. Harry na początku też nie miał, ale zaczyna mieć i kurde, tak powinno być. Co z tego, że jest celem ich zakładu, zasługuje na szacunek. Dziwi mnie Niall, oczywiście wiem, Zayn ma dupe że OMG ale Harry gorszy nie jest.xD Z niecierpliwością czekam na dalszą część, bo chyba osiwieje jak nie będę wiedzieć co dalej.
OdpowiedzUsuńDziś z kumpelą to czytałyśmy i jesteśmy Z A K O C H A N E .
Mogłabyś mnie informować na twitterze co do nowych notek? (: @FleeingDolphin
No to powodzenia i życzę weny.:D
itwasjustamoment.blogspot.com
witaj kochana x z całego serca pragnę cię zaprosić na moje nowe opowiadanie: we-will-start-again.blogspot.com mam nadzieje, że ci się spodoba x
OdpowiedzUsuńhej , zostałaś nominowana do Liebster Award , zapraszam na mój blog : )
OdpowiedzUsuńhttp://neversayneveruntilyoutry.blogspot.com/