Cześć wam.
Przybywam do was z czwóreczką. Przepraszam, że później niż miało być, ale wyjeżdżałam na ferie, a tam brak internetu i czasu na pisanie. Dlatego też musiałam nadrobić do po powrocie.
Właśnie go skończyłam i jestem już naprawdę padnięta. Dlatego przepraszam was za błędy, ale nie mam siły go gruntownie sprawdzać.
Mam nadzieję, że się spodoba.
Stałem
przed lustrem i wpatrywałem się w swoje odbicie. Kompletnie nie wiedziałem co
na siebie założyć. Nie miałem pojęcia jak inni mężczyźni chodzą ubrani do
takich klubów, a nie chciałem wyglądać wyzywająco, by nie dawać sprzecznych
sygnałów. Może czerwona bluzka oznacza, że ktoś jest chętny na seks? Tyle mówi
się o niewerbalnych sygnałach, więc wolałem nie ryzykować z jaskrawymi
kolorami. Ubrałem więc zwykły biały t-shirt, a na niego narzuciłem szarą bluzę.
Na nogi wciągnąłem czarne rurki. Chciałem wyglądać dobrze, ale nie tak żebym
wyglądał jak zapakowane ciastko.
Ostatni raz zerknąłem w lustro, dłonią przeczesałem włosy, by nie wyglądały na
tak oklapnięte i byłem gotowy do wyjścia.
- Mamo idę! – krzyknąłem, zbiegając po schodach.
- Gdzie idziesz? – zapytała nagle wystawiając głowę zza drzwi kuchni,
przyprawiając mnie tym o zawał serca.
- Boże, mamo. – westchnąłem, ciężko oddychając i automatycznie złapałem się za
serce. – Zaraz niegdzie nie pójdę. –
powiedziałem. Zatrzymałem się na korytarzy, by ubrać moje ulubione adidasy.
- O której wrócisz? – zadał kolejne pytanie, mimo, że na poprzednie nawet nie
otrzymała odpowiedzi. Cała mama.
- Nie wiem. Ale raczej późno. – wyprostowałem się i składając całusa na maminym
policzku, życzyłem jej dobrej zabawy z przyjaciółkami, które do niej
przychodziły.
Od dobrych pięciu minut pukałem w drzwi domu Liam’a, jednak nikt nie otwierał.
Zastanawiałem się czy domownikom się nic nie stało i czy zadzwonić na policję.
Może ktoś się włamał i wymordował całą rodzinę Payne’ów, a ja nic o tym nie
wiem. Szybko wyrzuciłem tę myśl z głowy i zapukałem jeszcze raz, tym razem
dodając krzyk.
- Boże. Co się tak drzesz. – powiedział Liam, gdy otworzył drzwi. Nie wiele
myśląc wpadłem w jego ramiona, ciesząc się jak dziecko, że chłopak żyje. – Mhhmmm.
– mruknął wyraźnie zaskoczony moją reakcją. - Też za tobą tęskniłem. – poklepał mnie po
plecach i łapiąc pod pachami, próbował mnie od siebie odciągnąć.
Dopiero, gdy stanąłem przed chłopakiem dostrzegłem, że Liam jest w samym
ręczniku, a z włosów jeszcze kapie mu woda.
Zmarszczyłem czoło w zastanowieniu i zmierzyłem go wzrokiem od góry do dołu
jeszcze raz. Coś mi tu nie pasowało.
- Co ty jeszcze robisz w ręczniku? – naskoczyłem na niego, wchodząc do środka.
Liam spokojnie zamknął za mną drzwi i skierował się w stronę łazienki. Szybko
przebierając nogami poszedłem za nim. Co to miało znaczyć? Za dwadzieścia minut
mieliśmy być w klubie, a ten sobie jeszcze prysznic urządza.
- Liam. – jęknąłem. – Wiesz, że nie lubię się spóźniać. – powiedziałem oparty o
pralkę, przyglądając się jak przyjaciel wciąga na siebie bokserki.
- Ale gdzie spóźniać? O czym ty gadasz Niall? – spojrzał na mnie, zawiązując
sznurek od dresu.
- Przecież ci mówiłem, że idę do twojego klubu i chcę, żebyś poszedł ze mną. –
spojrzałem na niego jak na idiotę. Jak mógł zapomnieć o czymś o czym
rozmawiałem z nim dzisiaj rano. Liam pokręcił głową, krzyżując ręce na piersi i
zacmokał na mnie. – Nie mówiłem? – spojrzałem na niego, nagle tracąc całą
pewność siebie. Przecież dzwoniłem do niego. Cholera… Nie dzwoniłem. Miałem
dzwonić, ale mam zawołał mnie, żeby skroił paprykę i całkowicie o tym
zapomniałem.
- Nie, nie mówiłeś. – przyznał mi rację. – I co ci nagle do głowy strzeliło,
żeby tam iść, co? – spojrzał mnie w lustrze, zaczynając szczotkować zęby.
- Umówiłem się z Zayn’em. – powiedziałem cicho. Automatycznie spuściłem wzrok,
nie chcą widząc zawiedzionego spojrzenie przyjaciela. Po ostatniej rozmowie
wiedziałem, że nie spodoba mu się ten pomysł.
Nie znał go, jednak i tak nie darzył go sympatią. Uwierzył tym wszystkim
plotką, co nie było do niego podobne, bo zawsze mówił, że nie powinno się
oceniać ludzi skoro się ich nie zna. A tu proszę.
- Co zrobiłeś? – powiedział nie wyraźnie, na koniec opluwając lustro pastą.
Energicznie obrócił się w moją stronę. – Czyś ty do końca oszalał? – postukał
się palcem po głowie i wypluł resztę pasty do zlewu.
- Nie zamierzam przecież iść z nim do łóżka, ani nic z tych rzeczy. – mówiłem
do niego, obserwując jak wyciera twarz ręcznikiem. – Po prostu wypijemy drinka,
poznamy się i tyle. – wzruszyłem ramionami. – Wiesz, chcę zobaczyć jak
prosperuje środowisko do którego należy mój przyjaciel. – uśmiechnąłem się
lekko, mając nadzieję, że może to przekona go do mojego pomysłu. Potrzebowałem
mieć go przy sobie. Czułbym się wtedy bezpieczniej.
- O nie, nie… - pokręcił energicznie głową. – Mnie w to nie mieszaj. Ja nie
zamierzam go poznawać. – powiedział.
- Dlaczego jesteś do niego taki uprzedzony? – skrzyżowałem ręce na piersi i
spojrzałem na niego spod uniesionej brwi. Nie rozumiałem go. – Może i jest pewny siebie, a jego żarty
czasami są wredne, ale jest naprawdę spoko. – broniłem mulata. W sumie nie wiem
czemu, ale polubiłem go. Może to przez tą jego bezpośredniość i szczerość która
od niego biła. Nie znałem go długo, bo rozmawialiśmy ze sobą zaledwie dwa razy,
ale zdążyłem już wyłapać to z jego osobowości. Nie podobało mu się coś? Mówił
prosto z mostu o co chodzi i zawsze miał argumenty broniące jego poglądu. Nie
zgadzał się z tobą? Przedstawiał swoje zdanie na ten temat.
- Po prostu czasami tak jest. – wzruszył ramionami i wyszedł z łazienki.
Zeskoczyłem z pralki i udałem się za nim do pokoju. – Ludzie już tak mają. Nie wszystkich chcą
poznawać. A i ja nie muszę znać wszystkich ludzi w Londynie. – powiedział,
patrząc na mnie, po czym usiadł na krześle i zaczął robić coś na laptopie.
- No Liam…. – jęczałem mu nad uchem, oparty o jego ramiona. – Chodźźźźź… - nie
dawałem za wygraną. Niech się poczuje tak jak ja się czułem, gdy od mi skomlał nad uchem. – Dobra. Nie
musisz go poznawać, tylko tam ze mną chodź. Będę czuł się lepiej, gdy będzie ze
mną ktoś kto zna tamte tereny. – objąłem go od tyłu, lekko się uśmiechając,
czego chłopak nie mógł zobaczyć. Musiał się zgodzić. Był moją jedyną deską
ratunku. Bez niego bym nie poszedł, a nie lubię wystawiać ludzi do wiatru. –
Albo dobra. – postanowiłem obrać inną taktykę. – Jak nie chcesz nie musisz iść.
– powiedziałem to jakby już nie zależało na jego towarzystwie i poszedłem
położyć się na łóżko. Włożyłem ręce pod głowę, by móc spokojnie obserwować
Liam’a. – Pójdę sam. – mówiłem starając się przybrać obojętny ton. – Pewnie
dużo mężczyzn będzie proponować mi drinki. Ja nie będę umiał odmówić i się
upiję. – westchnąłem. Liam nadal wpatrywał się ekran
laptopa, w ogóle nie reagując na to co mówię. Postanowiłem, więc dodać trochę
dramatyzmu. – Pewnie będę tak nawalony, że obciągnę w kiblu jakiemuś obleśnemu
mężczyźnie, albo oddam się pierwszemu lepszemu kolesiowi. Kto wie czy nie
wciągną mnie w trójkąt. – obserwowałem Liam’a. Wyraźnie się wyprostował słysząc
moje słowa. Wiedziałem, że zależy mu na moim bezpieczeństwie i na pewno
nie pozwoliłby bym wplątał się w coś takiego. Dlatego postanowiłem zadziałać na
jego wyobraźnię. – Albo dam się przelecieć Zayn’owi. Wiesz, że nie potrafię
odmawiać. – dodałem, z lekkim uśmiech, widząc jego reakcję na te słowa.
Mój
głos cały czas jednak brzmiał, jakby mi tak naprawdę nie zależało.
Nie wiem czumu, ale wydaje mi się, że Liam pozwoliłby mi się przespać z każdym tylko właśnie nie z mulatem. Mój
głos cały czas jednak brzmiał, jakby mi tak naprawdę nie zależało.
- Nienawidzę cię. – powiedział, wstając z krzesła i kierując się w stronę szafki
z ciuchami. Wiedziałem, że się na to złapie. Za bardzo zależało mu na mnie i moim
dobrze, a wiedział, że jeżeli zrobiłbym coś takiego po pijaku pewnie nigdy bym
sobie tego nie wybaczył, więc musiał być przy mnie.
Uśmiechnąłem się szeroko i szybko zerwałem się z łóżka, by zająć jego miejsce
prze komputerem.
- A ja cię kocham. – uśmiechnąłem się do niego. Przyjaciel tylko wywrócił
oczami i zaczął się przebierać. – Ale mógłbyś się pośpieszyć. Mamy jeszcze
niecałe 7 minut. – powiedziałem.
- Nic się nie stanie jak się trochę
spóźnisz. – odpowiedział, psikając się jakiś perfum. Wyłączyłem jego komputer
uprzednio upewniając się, że nie ma nic co musiałbym zapisać.
- Nie lubię się spóźniać. – wstałem z krzesła. Widziałem, że chłopak był już
gotowy, więc nic nie stało na przeszkodzie temu, żebyśmy już wyszli.
Weszliśmy do klubu i od razu uderzył mnie zapach perfum, alkoholu, papierosów i
potu. Niezbyt przyjemne połączenie. Skrzywiłem się nieznacznie, co chyba
zauważył Liam, bo poklepał mnie po ramieniu pocieszając, że zaraz się do tego
przyzwyczaję. Ja nie chciałem się do tego przyzwyczajać! Przeszliśmy prze wąski
korytarz, który prowadził na salę. Liam po drodze posłał uśmiech w stronę kilku
chłopaków, z kilkoma wymienił się uściskiem dłoni, a ja tylko szedłem obok
niego ze spuszczoną głową. Nie byłem już taki pewny jak w domu. Czułem na sobie palące spojrzenia innych mężczyzn,
zupełnie jakby rozbierali mnie wzrokiem. Nie podobało mi się to. Skuliłem się w
sobie jak najbardziej było to możliwe. Nie chciałem, żeby patrzyli ma nie w ten
sposób. I tym razem spostrzegawczy Payne postanowił mi pomóc. Objął mnie
ramieniem i szepnął do ucha, żebym się rozluźnił i zachowywał swobodnie, bo to
tylko jeszcze bardziej przyciąga ich uwagę. Z całych sił starałem się nie myśleć o
tym jakie brudne myśli mogą chodzić po głowie mężczyzn, którzy ‘niechcąco’ się
o mnie ocierają, gdy się mijamy.
Podniosłem głowę i wyprostowałem się, chcąc iść za radą przyjaciela. Naprawdę
cieszyłem się, że jest tu ze mną. Sam pewnie już dawno bym stąd zwiał tym samym
wyszedł na nie słownego tchórza, bo wystawiłbym Zayn’a.
- Li, wracajmy. Nie dam rady. To mnie chyba przerasta. – powiedziałem do niego
cicho, szczelnie przylegając do jego ciała, gdy obok nas przechodziło dwóch
mężczyzn najwidoczniej gdzieś się śpiesząc. Naprawdę chciałem wierzyć, że idą
oni się tylko przewietrzyć, ale rozpięta koszula jednego z nich i pożądanie
które od nich biło, rozwiało moje wątpliwości. ONI IDĄ SIĘ PIEPRZYĆ!
- Ok. – uśmiechnął się delikatnie. Nie sądziłem, że tak szybko mi ulegnie. W
końcu to ja nalegałem, żebyśmy ty przyszli i zaciągnąłem go tu niemalże siłą, a
teraz kiedy już jesteśmy na miejscy, chcę iść. Na jego miejscu nie ustąpiłbym
tak łatwo.
Szliśmy w stronę wyjścia. Było mi trochę głupio, że tak wyszło, ale na każdym
kroku spotykałem pieszczącą się parę chłopaków. Nie
byłem do czegoś takiego przyzwyczajony. I chociaż uważałem się za osobę
tolerancyjną, przerażało mnie to. Nie chodziło nawet o samo to, że byli to
mężczyźni, a to, że co chwilę wpadałem na kogoś kto się lizał. Od tych czułości
– chociaż tak naprawdę to co robili niektórzy mężczyźni było daleki od takie
stwierdzenia – było mi nie dobrze.
- Przepraszam Li. – powiedziałem
skruszony, gdy już dochodziliśmy do długiego korytarza, który miał zaprowadzić
nas do drzwi. – Ale takie miejsca to chyba nie dla mnie. – powiedziałem. Czułem
potrzebę wytłumaczenie się, chociaż w jego oczach nie widziałem żalu, a cień
ulgi. – Naprawdę nie mam nic do gejów, po prostu…
- O Niall. – usłyszałem znajomy głos i przeniosłem wzrok z przyjaciela, na
osobę która stała przede mną.
- Umm.. Cześć. – przywitałem się niepewnie z Zayn’em. Jak zawsze wyglądał
dobrze. Jego postawione włosy błyszczały, a w oczach tliły się tajemnicze
iskierki. Miał na sobie czarny t-shirt z
nadrukiem na to narzuconą czerwoną koszulę w drobną kratę. Ciemne rurki zwisały
nisko na biodrach.
- Już wychodzisz? – uśmiechnął się do mnie szeroko, zupełnie nie zwracając
uwagi na Liam’a. W głowie szybko przestudiowałem historyjki jakie mógłbym mu
zaserwować. – Tak myślałem. – zaśmiał się. – To co? Idziemy się napić drinka? –
uniósł jedną brew.
- Właściwie to my szliśmy do domu. – odezwał się Liam. Byłem mu za to
wdzięczny, bo ja zupełnie nie wiedziałem co zrobić. Ogólnie czułem się dziwnie
w tym miejscu, a tym bardziej w towarzystwie Zayn’a.
Mulat przeniósł wzrok ze mnie na mojego przyjaciela. Przyglądał mu się
zmrużonymi oczami, a na jego twarzy widniał delikatny uśmiech. Wyglądał byłby
się nad czymś zastanawiał.
- A więc to ty jesteś… - jego twarz rozświetlił łobuzerski uśmiech i strzelił w
stronę Payne’a z palców, jakby odkrył eurekę.
- Liam Payne, miło mi cię poznać. – wyciągnął w jego stronę dłoń. Malik zaśmiał
się, jednak odwzajemnił gest.
- W takim razie co pijecie chłopaki? – zapytał, mierząc wzrokiem Liam’a, po
czym uśmiechnął się do mnie. Chyba zauważył, że nie jestem zbytnio przekonany.
– Chyba się nie rozmyśliłeś Niall. – spojrzał na mnie podejrzliwie. – Przecież
godzinka w takim klubie dla tolerancyjnego heteryka to nic. – wzruszył
ramionami. Spojrzałem na Liama, który niemo przekazał mi informację, żebym się
nie zgadzał. Przełknąłem ślinę i…
- Po prostu nie chciało mi się już na ciebie czekać. – powiedziałem starając
się brzmieć naturalnie. Cały czas patrzyłem Malikowi w oczy, by wyjść na
jeszcze bardziej pewnego siebie. Choć w środku aż skręcało mnie na samą myśl,
że muszę tam wrócić, nie chciałem pokazać, że się boję. Zayn chyba nie spodziewał się tego, bo jego
mina z nieco zarozumiałej natychmiastowo zmieniła się w zaciekawioną. Kątem oka
dostrzegłem jak Liam przewraca oczami. Nie podobało mu się to, że się
zgodziłem.
- Cóż… Już jestem. – uśmiechnął się
szeroko i objął mnie ramieniem. – W takim razie chodźmy.
Choć z początku nie czułem się tu dobrze to po dwóch drinkach rozluźniłem się. I nie
chodzi mi o to, że nie kontaktowałem, a piękny świat tańczył mi przed oczami.
Po prostu chyba się przyzwyczaiłem. Spojrzenia mężczyzn nie przeszkadzały mi
już tak bardzo, a nawet w jakiś sposób podwyższały moją samoocenę.
Rozmowa nam się kleiła i co chwilę, któryś z nas wybuchał donośnym śmiechem.
Tylko Liam siedział obok nie do końca zadowolony. Co prawda co jakiś czas
wtrącał swoje trzy zdania do rozmowy, ale czułem tą niechęć bijącą od niego w
stronę Zayn’a. Mulat najwidoczniej też to wyczuł i już nawet nie zagadywał go,
tylko od czasu do czasu zerkał w jego stronę uśmiechając się lekko. Liam za to
cały wieczór sztyletował wzrokiem Malika. W pewnym momencie zastanawiałem się
czy przypadkiem się na niego nie rzuci, ale Payne się opanował. Dobrze, że
siedziałem między nimi.
Czas mijał, a ja coraz lepiej czułem się w jego towarzystwie. Przestały mnie
nawet krępować jego aluzję do seksu, których było naprawdę dużo. Cóż… Chłopak
zdecydowanie był napalony.
Schlebiało mi, że siedzi ze mną przy barze od godziny i rozmawia, chociaż miał
już cztery propozycję wyjścia na parkiet. Zawsze odmawiał, raz kulturalnie raz
nie, a na koniec uśmiechał się do mnie.
Miło mi się robiło, gdy wybierał mnie, a nie zaliczenie jakiegoś chłopaka.
- Dobra, muszę sikać. – powiedziałem tak głośno, że obróciło się w moją stronę
kilku mężczyzn, którzy siedzieli niedaleko nas. Zrobiłem przerażoną minę i spojrzałem
po znajomych. Zaraz jednak roześmiałem się. Miałem dobry humor.
- Może iść z tobą? – zaproponował Malik ruszając brwiami w górę i w dół.
- Myślę, że sobie poradzi. – wtrącił się Liam, uśmiechając się do mnie.
- Tak jest chłopcy. Poradzę sobie. – zasalutowałem. Niemalże w biegu dopiłem
drinka i powiedziałem Zayn’owi, żeby zamówił kolejnego.
- Tobie chyba już wystarczy, Niall. – powiedział spokojnie Liam, odrywając się
od swojej szklanki z sokiem.
- Ohooo. Czyżbyś przyszedł z ojcem? – zażartował Zayn. Naprawdę nie chciałem
się śmiać, ale to było silniejsze ode mnie. Liam pokręcił głową, a w jego
oczach widziałem zawód i tylko wzruszył ramionami, nic więcej nie mówiąc.
Wyszedłem z toalety gwiżdżąc sobie pod nosem. Cieszyłem się z tego, że jednak
tu przyszedłem i zostałem. Poznałem Zayn’a
bliżej i coraz bardziej go lubiłem. Mogę stwierdzić nawet, że nie chciałbym,
żeby nasz kontakt urwał się po wyjściu z tego klubu. Nie przeszkadzało mi to,
że rzucał w moją stronę dwuznaczne teksty, które czasami podłapywałem i wtedy
prowadziliśmy jakiś czas rozmowę w takim stylu. Było zabawnie, bo każdy z nas
wiedział, że to są żarty. No może prawie każdy, bo Liam siedział obok i uważnie
przyglądał się naszej dwójce.
Już miałem do nich wracać kiedy ktoś na mnie wpadł.
- Niall? – zawołał wyraźniej zaskoczony moim widokiem Harry. Uśmiechnąłem się
do chłopaka i zrobiłem gest dłońmi, jakbym prezentował jakiś produkt by go
sprzedać. Chłopak zaśmiał się. – Spodziewałbym się tu każdego, ale nie ciebie. –
uśmiechnął się do mnie.
- Cóż… Lubię zaskakiwać. – wzruszyłem ramionami. Fajnie było go zobaczyć tym
bardziej, że miałem do niego zadzwonić, ale jakoś wypadło mi z głowy.
- To ty jesteś gejem? – zrobił wielkie oczy. Zaprzeczyłem ruchem głowy, śmiejąc
się cicho. Wytłumaczyłem mu, że przyszedłem dla towarzystwa kolegi. Cóż…
Pozmieniałem trochę bieg wydarzeń, ale nie skłamałem. Przecież naprawdę przyszedłem
z kolegą-gejem, ale to, że to ja się tu umówiłem może zostać tajemnicą.
Chłopak był bardzo ciekawy, który to Liam, więc wskazałem mu rękę na miejsce w
którym siedzimy.
- To widzę, że wyrwał niezłego przystojniaka. – powiedział Hazz, obserwując
dwójkę moich znajomych. Zayn właśnie mówił coś do Liama i uśmiechał się do
niego szeroko. Nie wiem co na to Liam, ale po chwili ręka Malik’a wylądowała na
jego ramieniu, a on jej nie zrzucił, więc wróżyłem dobrą przyszłość tej
znajomości.
- To Zayn. Znasz go? – spojrzałem na kolegę, który nadal przyglądał się tamtej sytuacji.
Potrząsnął głową, wybudzając się z amoku i uśmiechnął się do mnie lekko.
- Nie osobiście. Słyszałem o nim co nieco. – wzruszył ramionami.
- I nie są to pewnie dobre rzeczy, co?
- Hmmm.. Słyszałem, że jest dobry w łóżku i zalicza dużo kolesi. – powiedział,
znowu zerkając w ich stronę.
- Spałeś z nim? – wypaliłem bez ogródek, co pewnie było spowodowane procentami
w moim organizmie. Nie byłem pijany, ale zdecydowanie bardziej bezpośredni.
- Co?!- najwyraźniej zaskoczyłem go tym
pytaniem, bo zrobił wielkie oczy i wpatrywał się we mnie. – Nie, nie spałem. –
pokręcił przecząco głową. – Po prostu tak słyszałem.
Nie chciałem, żeby poczuł się jak pod ostrzałem, więc szybko zmieniłem temat na
bardziej przyjemny, a mianowicie zapytałem, czy widział ostatni mecz FC Barcelony
i poszło z górki. Przyjemnie się nam rozmawiało, a ja nie słyszałem żadnych
krzyków i próśb o pomoc, więc pewnie Zayn i Liam albo się dogadali, albo się do
siebie nie odzywali. W tym momencie to był ich problem nie mój.
Po kilku minutach wymiany zdań na temat tego, czy Messi faktycznie zasługuje na
tytuł najlepsze piłkarza świata, Harry wyskoczył z czymś co całkowicie mnie
zaskoczyło. Zaproponował pójście na parkiet. Na początku nie bardzo chciałem
się zgodzić, tłumacząc się tym, że koledzy na mnie czekają, ale gdy zerknąłem w
stronę baru, nie było ich tam. Nie miałem więc powodu, by mu odmówić. Poza tym
dlaczego by się nie zabawić. Nie musiałem przecież robić nic niestosownego, a
po prostu tańczyć.
Minęła jedna piosenka, później druga, a mi coraz bardziej się to podobało. Dałem
się porwać muzyce. Nie reagowałem nawet na to, że co jakiś
czas ktoś smyrał mnie po plecach, czy przejechał dłonią po moim tyłku. Przecież
tego nie odwrócę. Trudno, stało się.
Bawiłem się świetnie w towarzystwie Styles’a. Już nawet nie zajmowałem sobie
głowy tym żeby sprawdzać, czy Liam z Zayn’em wrócili. Nie interesowało mnie to
i nie chciałem myśleć, co mogą robić w dwójkę. Zdecydowanie nie chciałem
wyobrażać sobie mojego najlepszego przyjaciela w takiej sytuacji.
- Jak się bawisz?! – zapytał Harry, próbując przekrzyczeć muzykę.
- Dobrze! – odpowiedziałem dodatkowo, pokazując znak ok. Szatyn uśmiechnął się
szeroko, ukazując urocze dołeczki w policzkach, jednak zaraz jego uśmiech
spochmurniał. Zastanawiałem się dlaczego, nagle posmutniał.
- Stało się coś? – zapytałem go na ucho, by nie męczyć się z krzykami.
- Nic. – powiedział Hazz, jednak jego głos mówił coś innego. Nie naciskałe i postanowiłem odpuścić, bo przecież nie znamy się długo i może nie chcieć mi się
zwierzać. Dalej tańczyliśmy, a Harry co chwilę patrzył mi przez ramię. W końcu
moja ciekawość zwyciężyła i obróciłem się. Nie dostrzegłem nic dziwnego. Dużo tańczących par na parkiecie i kilka
obściskujących się przy ścianie.
- Hej. Przecież widzę, że coś nie gra. Możesz mi powiedzieć. – znowu nachyliłem
się w jego stronę. Chłopak spojrzał na mnie trochę nie pewnie, jakby
zastanawiał się czy faktycznie może mi ufać.
- Rozmawiałem dzisiaj z nim. – zatrzymał się, a ja zrobiłem to samo. Na
początku chciałem zapytać o kim mówi, ale po jego minie zrozumiałem, że miał na
myśli swojego byłego. Skinąłem głową dając mu znak, żeby kontynuował. – Nie chciałem
tego. Po prostu podszedł do mnie dzisiaj i zaczął rozmawiać, a ja mimo tego, że
już nic do niego nie czuję, nie potrafiłem tak po prostu odejść. – ciągnął.
Przysłuchiwałem się i było mi go naprawdę żal. – Najgorsze jest to, że
przyszedł tu ze swoim nowym chłopakiem. – spuścił wzrok, a ja automatycznie
odwróciłem się, żeby zobaczyć który to. Dopiero później dotarło do mnie, że jesteśmy
w klubie dla gejów i tu każdy może być osobą o której mówi Harry. – Pytał się
też czy ja kogoś mam. I wiesz jak się czułem, gdy musiałem odpowiedzieć, że
nie? I jeszcze ten jego wzrok, który jasno mówił, że jestem beznadziejny. –
spojrzał na mnie, a w jego oczach było widać ból.
- Nie jesteś beznadziejny. To on jest beznadziejny, że tak mówi. Nie możesz mu
wierzyć. – powiedziałem szybko. Nie chciałem widzieć w tych zielonych tęczówkach
smutku, a radość. – Gdzie on jest? – zapytałem. Chciałem zobaczyć z jakim ‘
bogiem’ kiedyś umawiał się Harry i który to chłopak jest takim beznadziejnym
dupkiem.
Harry przybliżył się do mnie i opierając się swoją klatką piersiową o moje
plecy wskazał palcem na dwóch chłopaków, którzy stali przy ścianie i o czymś
rozmawiali. Po chwili jeden z nich jakby czując na sobie nasz wzrok, spojrzał
na nas i unosząc rękę w górę uśmiechnął się.
- To on. – powiedział cicho Harry.
Faktycznie, gdyby miał powiedzieć czy jest przystojny czy nie to musiałbym powiedzieć,
że całkiem, całkiem. A to jeszcze bardziej mnie zdenerwowało. Nie cierpiałem
ludzi, którzy myślą, że jak są ładni to wszystko im wolną. A gówno, nie wolno im
wszystkiego. Nie wolno im naśmiewać się z innych. Nie wolno im nikogo poniżać.
Nie wolno mówić im, że naprawdę świetny chłopak jest beznadziejny.
Chciałem jakoś pomóc Styles’owi, sprawić żeby poczuł się lepiej.
Nie wiele myśląc obróciłem się do niego przodem i złączyłem nasze usta w
pocałunku. Oboje byliśmy nim zaskoczeni i żaden z nas się nie ruszał. Staliśmy
jak dwa kołki, ze złączonymi ustami. Nawet nie wiem czemu to zrobiłem. Po
prostu pomyślałem, że jeżeli ten koleś zauważy Harry’ego z innym to może
zrozumie, że Harry przez to, że został przez niego porzucony nie stał się
śmieciem i może się podobać innym. A może chodziło tu o to, co prawie
codziennie wmawiał mi Liam. Może faktycznie lubiłem chłopków w ten sposób. Albo
to po prostu alkohol.
Odsunąłem się od niego i spojrzałem w te jego wielkie oczy, w których malowało
się przerażenie, ale też radość.
- Umm.. Przepraszam. – spuściłem głowę, by jakoś ukryć czerwone policzki. Nie
wiem co zawstydziło mnie bardziej, czy fakt, że się na niego rzuciłem czy to,
że czując jego ciepłe usta przy swoich, chciałem ten pocałunek pogłębić.
- To nic. – powiedział, a zaraz jego dłoń znalazła się na moim podbródku i
uniosła moją twarz do góry.
- W sumie nawet nie wiem czemu… - chciałem się jakoś wytłumaczyć, ale nie było
mi to dane, bo ponownie jego usta naparły na moje. Tym razem pocałunek nie był
taki jak całują się dzieci w przedszkolu. Chłopak przyłożył jedną dłoń do
mojego policzka, drugą trzymając na moich plecach. Ja za to obejmowałem jego
kark, chcąc trzymać go jak najbliżej mnie. Czułem się dziwnie za świadomością,
że całuję chłopaka, ale było to przyjemne. Jego usta były tak samo ciepłe jak
dziewczyn, tak samo pełne jak dziewczyn, a uczucie gdy jego język przejeżdżał
po mojej wardze prosząc o wstęp do środka, było takie samo jak podczas całowania z
dziewczyną. Jedyną różnicą było to, że nie miał piersi, a jego włosy było
krótsze. Nic więcej.
Harry delikatnie przygryzł moją wargę, na co westchnąłem cicho tym samym pozwalając
mu na pogłębienie pocałunku. Gdy jego język zaczął toczyć wojnę o dominację z
moim, poczułem w brzuch miłe uczucie podniecania. Podobało mi się to. Cholera
podobało mi się całowanie z Harry’m. Cholera, cholera, cholera. Całowałem się z
chłopakiem i mi się podobało! Cholera!
Siedziałem przy barze i słuchałem tego co ma mi do powiedzenie Liam. Jakim to
nie jestem dupkiem i że mam się trzymać z dala od Niall, bo jak coś mu zrobię to
go popamiętam. Naprawdę jego gadanie powoli zaczynało mi działać na nerwy.
Rozumiem, że mógł mnie nie lubić, ale bez przesady pół godziny wyliczania mi
wad to lekka przesada. Nie sądziłem nawet, że tak się da, a tu proszę.
- Mógłbyś już przestać nawijać? To robi się nudne i mam dosyć twojego głosu,
więc się po prostu się przymknij, ok? – powiedziałem, nawet nie niego nie patrząc.
Szukałem Niall’a. Poszedł do toalety prawie godzinę temu, a jeszcze nie
wrócił. Dobra, gdyby jeszcze nie zostawił mnie z tym pajacem to jakoś bym to
zniósł. Nie mogłem jednak od niego pójść, bo to byłoby jednoznaczne ze tym, że
zostawiłem również Niall'a, a tego nie chciałem. Skoro i tak już zmarnowałem najlepsze
okazję na rzecz urządzania sobie z nim pogawędek to przynajmniej wykorzystam tę noc
od końca. Szczerze mówiąc miałem nadzieję, że znowu się będzie chciał umówić, a
wtedy wezmę się ostrzej za wykonywanie zadania.
Gdy przestudiowałem już cały bar i nie zobaczyłem nigdzie blondyna, zacząłem
rozglądać po parkiecie i o dziwo zguba się znalazła. Nie był jednak sam, a ca…
Co?! Zakrztusiłem się drinkiem. Przetarłem oczy, nie wierząc w to co widzę.
Horan stał na parkiecie i obściskiwał się z Hazzą. Nie sądziłem z Loczek
doprowadzi do pocałunku szybciej niż ja, ba… nie brałem go nawet za
konkurencję, a tu takie zaskoczenie. Zacząłem się obawiać, że przyjaciel może
mi jednak trochę poprzeszkadzać w planie.
Co prawda nie dawałem mu wielu szans na zwycięstwo. Pocałunek nic nie
znaczy, że zaraz polecą do łóżka, a ja bynajmniej teraz w 100% procentach
jestem pewny, że Niall mi ulegnie. Wszyscy ulegają, a ten blondyn na pewno nie
będzie wyjątkiem.
Po kilku minutach ponownie obróciłem się w tamtą stronę, ale ich nie było.
Szybko przeskanowałem całą salę i zobaczyłem tę dwójkę opuszczającą klub.
- Oj Styles, Styles. – powiedziałem do siebie, kręcąc głową. Mimo to, że Harry
dzisiaj był górą na moich ustach rozciągał się lekki uśmiech. Zabawa się
rozkręca.
A i mam do was jeszcze pytanie.
Ostatnio po głowie chodzi mi kilka pomysłów na one-shoty.
Tylko nie bardzo wiem na co się zdecydować.
Jaki chciałyśmy bromance?
Larry+Zouis
Ziall lub Ziam lub Niam
Zarry+Ziall lub Ziam
może coś z Zouisem? (nawet nie wiem czy tak to się odmienia;)) uwielbiam twoje opowiadania;* mam nadzieję że będziesz częściej dodawać rozdziały, bo dopiero co przeczytałam ten, a już nie mogę się doczekać następnego:D
OdpowiedzUsuńJa bym chciała shota z Niam'em *o*
OdpowiedzUsuńRozdział jest super ;D
O matko! No tego to się po Niallu nie spodziewałam ;) Ale to dobrze, uwielbiam być zaskakiwana, a że to wszystko było spowodowane jego dobrym sercem, to tym bardziej mi się podoba... Kolejna runda za nami i tym razem Harry przejął pałeczkę :D Ale to zabrzmiało ;) A może tylko w mojej głowie?
OdpowiedzUsuńTa niechęć Liama do Zayna jest wręcz zastanawiająca. Wcale bym się nie obraziła, gdyby któregoś dnia okazało się, ze ta dwójka będzie wymieniać argumenty trochę inaczej ;)
Z niecierpliwością czekam n kolejny rozdział. A co do shotów, to uwielbiam Zouisa zawsze i wszędzie :) Ale że lubię twoje pomysły, to pewnie każdy wybór będzie równie ciekawy.
Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego ;)
@KateStylees
Uuuu... Czyżby Narry??? Mam nadzieję że tak bo lubie to połączenie choć mam wrażenie że Malik na to nie pozwoli :P A co do one shota to zdecydowanie Larry
OdpowiedzUsuń@CheshireCat0102
Świetne, akcja się rozkręca ;D Podoba mi się jak piszesz, robisz to naprawdę cudownie. A co do one shota to ja jestem za Larrym lub Ziallem xD
OdpowiedzUsuńŚwietnie! Zagrywka Hazz na uczuciach :D to lubię! Co do shotów to Zarry lub Ziall
OdpowiedzUsuńO Boze to bylo takie swietne *.*
OdpowiedzUsuńTak czy siak mam nadzieje, ze Hazz wygra.
Juz sie nie moge doczekac nastepnego.
Dziewczyno masz talent!
Ja jestem za Ziallem, ewentualnie Niamem lub Larrym c:
Ziall !
OdpowiedzUsuńZarry + Ziall !!! Genialny rozdział, Jezu już chce następny xd
OdpowiedzUsuńWow.. super rozdział:D A ja jestem za Larry'm lub Zouis'em :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Naprawdę Cię podziwiam, jesteś genialna! To, że masz talent, nie ulega wątpliwości. A więc Harry póki co jest górą, Niall coraz bardziej zaskakuje i zdecydowanie podoba mi się to, jak zachowuje się po paru drinkach, no i Zayn... który chyba coś szykuje. Mówiłam Ci, że Cię uwielbiam? Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, jak zwykle :) Kocham to opowiadanie.
OdpowiedzUsuńMATKO ŚWIĘTA. *____________________* HARRY CAŁOWAŁ SIĘ Z NIALLEM. Nie no wymiękam. To jest takie cudowne i zajebiste, że ohnorivboiebneiovbiowebvoe.♥ Jesteś totalnie genialną dziewczyną, zazdroszczę ci talentu i pomysłu na rozdział. Ś-W-I-E-T-N-Y! Zakochałam się. *.* Nie wiem, czy doczekam do dalszego, skoro oenboibnoirebeior HARRY WYSZEDŁ Z NIALLEM Z KLUBU. Booooooże, no umre. Prawdopodobnie i tak nie pójdą do łóżka, bo by się historia rypła, ale maaatko. *.* Ja bym chciała, żeby to Harry wygrał. ALBO NIECH ŻADEN NIE WYGRA. To by było dobre.xD Ale pomysły zostawiam tobie, w końcu twoje opowiadanie.♥
OdpowiedzUsuńBuziaki. ;**
http://itwasjustamoment.blogspot.com/
TAK, TAK, TAK, TAK!!!!!!!!! Jest Narry.! no w końcu ;d cieszę się jak dziecko gdy dostanie lizaka ♥ um nie lubię Zayna tutaj. Więc kibicuję albo Narremu albo Niamowi ;d ♥ fajnie by było jak by Horan jednak wybrał Liama albo Harrego. Wiesz ze cie kocham za te opowiadania?
OdpowiedzUsuńNARESZCIE NARRY. ! Oh matko. *-*
OdpowiedzUsuńProszę tylko o to by Narry trwał i trwał. ^ ^
Na początku byłam wkurzona, że Niall poszedł do klubu z Zaynem. A tu niespodzianka. Zjawił się Hazza. ^ ^ Oh. I ten pocałunek... No poprostu nie mogłam się doczekać tego rozdziału, jak i nie mogę się doczekać następnego. ;**
http://completely-different-life.blogspot.com/
Wow, po prostu wow.Rozdział świetny i robi się coraz ciekawiej. Ciekawe, czy któryś pokocha nialla. Kurcze,nie chce żeby cierpiał :(Już nie mogę doczekac się nowego!
OdpowiedzUsuńA co do shotow,to ja jestem za ziallem! Xx
ROZDZIAAAAAAAAAAAŁ, NARESZCIE JAK CUDOWNIE!
OdpowiedzUsuńEH, JESTEM TAKA UZALEŻNIONA OD TEGO OPOWIADANIA. MUSZĘ CI Z UZNANIEM PRZYZNAĆ, ŻE WCIĄGA JESZCZE BARDZIEJ NIŻ POPRZEDNIE. BRAWO! : D
Dobra. Emocje opadły, nie będę nadużywać capslk'a. XD
Wiesz, lubię to opowiadanie jeszcze bardziej, bo ubzdurałam sobie, że będzie tutaj mój ukochany Ziam i obmyślam sobie jak świetne mogłoby to być - ten grzeczny Liam stający się trochę niegrzeczny przez Zayna, lub Zayn zmieniający się dla swojej jedynej, prawdziwej miłości, czyli Liama. Aw! XD
Hahahah. Przepraszam, tak bardzo nie umiem komentować rozdziałów. Zaczynam pisać o głupotach, a co gorsza mogę narzucać jakieś moje durne pomysły. XDDD Sorreh. c;
Bardzo podobał mi się pocałunek Narry'ego, ogólnie cała ta scenka. Hazza to sprytna bestia! No i nareszcie choć troszkę utarł Zaynowi nosek. :3
Do tego opuścili razem klub, naprawdę imponujące Styles. : >
Co do one shota to ogromne się cieszę, że masz jakieś pomysły, bo pamiętam jak napisałaś Niama i był absolutnie świetny!
Ja oczywiście chciałabym jakiegoś Ziama. PROOOOOOSZĘ! n____n
WIESZ JAK TRUDNO JEST ZNALEŹĆ JAKIEŚ POLSKIE OPOWIADANIE / SHOTA O ZIAMIE? NAPRAWDĘ JEST TEGO MAŁO. ;c
Szantażuję. Sorreh. XD Nie no, myślę, że ten Zarry + Ziam brzmi ciekawie. : D
Pozdrawiam. Trzymaj się i pisz! xx
Uhuhu no to zabawa się rozkręca :D
OdpowiedzUsuńZiaaall *.*
Świetny rozdział. A co do shotów to niech będą o Ziallu i Zarrym to moje 2 ulubione bromance, no jeszcze Narry jest fajny ;p
OdpowiedzUsuńdfbngfjmtwypdrtbwar harry wreszcie zaczął działać. trochę nie fair bo w końcu niall był lekko upity i jakoś bardziej chętny na wszystko no ale... chociaż moim zdaniem za łatwo to coś poszło. ja na miejscu nialla (chociaż np w głębi mi się to podobało) to oderwałabym się od harry'ego. serio za łatwo to poszło, ale mam nadzieje, że przed nimi staną jakieś trudności. ej a skoro oni wyszli z tego klubu to harry go gdzieś zaciągnie i będzie chciał wygrać zakład i będzie gwałt? no rzesz kurwa. chce gwałt :( WIEM. napisz one shota ZIALLA (błagam!) i gwałt. proszę proszę proszę proszę proszę proszę! wiesz, że moim marzeniem jest przeczytać gwałt, który ty napisałaś? :O ohh znów się rozmarzyłam z deka. haha. mniejsza. no więc jak mówiłam to trochę moim zdaniem za łatwo to poszło ale to dopiero początek i się chłopcy rozkręcają. i wiesz mam nadzieje, że zayn i harry zakochają się w niallu i jednak gdy go zranią to wiesz będzie im ciężko. O! I NIALL UMRZE. muahaahaha. o boże co się ze mną dzieje. dobra wiesz, że cię uwielbiam i w ogóle i czekam na kolejny rozdział x [we-will-start-again]
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział *.* Cieszyłam się jak głupia, gdy przeczytałam, że Niall całuje się z Hazzą :D Mimo, że okłamuje Niall'a, wdał się w ten zakład i wgl, to strasznie go lubię. Po prostu Harry'ego chyba nie da się nie lubić ;) Zastanawia mnie czy któryś z nich pokocha Niall'a. Jestem prawie pewna, że Zayn nie byłby w stanie, bo widać jak się zachowuje i jaki jest, ale Narry... moim zdaniem całkiem możliwy ;d Uwielbiam to jak piszesz, a jeśli chodzi o one shot'a to zdecydowanie z tych co proponujesz Larry i Zouis <3 WerAnia17
OdpowiedzUsuńgenialne!! piszesz po prostu cudownie!
OdpowiedzUsuńa co do One-shota to z chędzią przeczytałabym ZIAM'A lub Zarry'ego