Witajcie. :)
Przybywam do was z nowym rozdziałem. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Jednakże muszę was przeprosić za błędy. Nie mam czasu go sprawdzić, bo siostra jęczy mi nad uchem i pies 'woła' na dwór. Same rozumiecie. :D
Następny może uda mi się dodać szybciej jednak to zależy od internetu, który się ostatnio buntuje.
Miłego czytania. :)
Nie
byłem taki jak Zayn, nie potrafiłem taki być. Świadomość, że traktuję ludzi i
ich uczucia jak nic nie warte śmieci, gryzła mnie od środka. Z początku dawałem
radę. Byłem na niego zły, chciałem by chociaż przez moment poczuł się tak jak
ja się czułem, gdy musiałem oglądać jak na każdym kroku pożera wzrokiem jakąś
dziewczynę lub, gdy z nimi otwarcie flirtuje. Jak się czułem, gdy nie mogłem
zasnąć i dzwoniłem do niego, by po prostu porozmawiać, usłyszeć jego głos, a on
tak mówił mi: „ Niall. Wiesz to nie jest dobra chwila na rozmowy. Zadzwoń
rano.”, a w tle było słychać odgłosy zawiedzionej dziewczyny. Udawałem, że nic
nie rusza mnie jego smutna, a zarazem zawiedziony mina, gdy odstawiałem go z
kwitkiem na rzecz Adien’a, albo ból malujący się na jego twarzy, gdy jasno
sugerowałem, że między mną, a Adien’em do czegoś doszło. W rzeczywistości,
zdarzyło nam się to tylko dwa razy. Raz po imprezie i miałem niesamowite
wyrzuty sumienia. Nie ze względu na Zay’na tylko na Adien’a. Czułem się jakby
go wykorzystał. Drugi około tygodnia później. Obaj byliśmy całkowicie trzeźwi.
Obaj tego chcieliśmy i potrzebowaliśmy. Trzymanie mulata na dystans nie
wychodziło mi na dobre, dlatego uległem. Nie znaczyło to jednak, że całkowicie
odmawiałem sobie jakichkolwiek czułości z Zayn’em. Po porostu zawsze kończyło
się na zwykłych pocałunkach. Dobra, kilka razy zdarzyło mi się stracić nad sobą
kontrolę, ale zazwyczaj odzyskiwałem ją, gdy tylko Zayn wsuwał swoją dłoń w
moje bokserki lub gdy próbował je ściągać. Wtedy go odpychałem i mówiłem, że
nie mam dzisiaj na to ochoty. Zawiedzony i nico rozdrażniony odpuszczał, jednak
gdy sytuacje zaczęły się powtarzać coraz bardziej ukazywał swoje emocję. Byłem
z tego powodu zadowolony. To tylko pokazało, że postawiłem na swoim i Zayn
jakoś odczuł mój brak. To miało być coś w stylu kary. Raz nawet doszło między
nami do dosyć poważnej kłótni, w którą wciągnął Adien’a. Chłopak wtedy opuścił
mój pokój trzaskając drzwiami. Może moje zachowanie w tym przypadku było
dziwne, ale leżałem na łóżku w samych bokserkach i uśmiechałem się od ucha do
ucha. Chłopak pokazał, że coś dla niego znaczę, bo w innym przypadku tak bardzo
nie bolałby go fakt, że spotykam się nie tylko z nim. Ale wracając do Adien’a.
Po spędzonym razem czasie (mówiłem już, że jest niesamowity w te klocki?)wytłumaczyłem
mu, że nic do niego nie czuję, że nie wiem co mnie naszło, ale to nie powinno
się wydarzyć. Nie chciałem go krzywdzić, bo wiedziałem, że prędzej czy później
nawet nie zobowiązujący seks doprowadza, że jedna ze stron zakochuje się w
drugiej. Mogę być tego najlepszym przykładem, bo właśnie takie początki miałem
z moim pierwszym chłopakiem. Chłopak przyznał mi rację i uzgodniliśmy, że
zostaniemy na po prostu przyjaciółmi, bez żadnych bonusów, czy odskoczni.
Jednak z dnia na dzień moja wrażliwa natura miała coraz większy problem z
ukrywaniem uczuć i zgrywaniem dupka. Zayn coraz bardziej się przede mną
otwierał, ale ja nadal trzymałem się twardo mojej nowo zbudowanej powłoczki
zimnego chuja. Co z tego, że wieczorami miałem ochotę się rozpłakać i pobiec do
niego mówiąc, że już tego nie wytrzymuję. Że albo stworzymy normalny związek
,albo mamy o sobie zapomnieć. Zawsze wtedy dzwoniłem do Meg. Żaliłem jej się i
mimo, że nigdy nie stosowałem się do jej rady, cały czas prosiłem o pomoc. Co
mi po tym, że każdą rozmowę kończyła zdaniem. „ Niall, zrób z tym coś, bo się
wykończysz. Albo z nim zerwij, albo wytłumaczcie sobie wszystko. Tak dłużej być
nie może”. Codziennie to samo. Zastanawiałem się czasami, czy przepadkiem sobie
tego nie nagrała na dyktafon. Nie mogłem tego jednak zrobić. Za bardzo bałem
się, że jak ja stanę się znowu tym samym Naill’em to i on wróci do poprzedniego
trybu życia.
Dlatego musiałem przyzwyczaić się do takie układu. Za dnia jestem oschłym
dupkiem, który nie zważa na jego uczucia, a w nocy sobą, którego zżerając od
środka wyrzuty sumienia.
Adnien siedział okrakiem na moich pośladkach i robił mi masaż pleców. W
przyszłości chciał zostać albo trenerem, albo właśnie masażystą i powiem
szczerze, że w tym i w tym sprawdzi się doskonale.
Gniótł i szczypał moją skórę. W niektórych miejscach miałem łaskotki co tylko
potęgowało dreszcze, które przechodziły moje ciało przez to, że chłopak
używając co chwile większej siły musiał napierać na mnie napierać, tym samym
ocierając się swoim przyrodzeniem o moje pośladki. Było to dość przyjemne
uczucie i ku mojemu niezadowoleniu, całkiem podniecające. Z całych sił jednak
starałem się nie myśleć o jego członku przy moich pośladkach. Jednak jak na
złość cały czas przed moimi oczami stawały obrazy z naszego seksu na masce
samochodu. To było takie gorące, a zarazem głupie i gdyby ktoś zapytał mnie o
najgłupszą rzecz jaką zrobiłem, właśnie taka byłby odpowiedź. Co nie zmienia
faktu, że powtórzyłbym to kiedyś. Może nie z Adien’em, bo nasze zasady coś
takiego wykluczały, ale Zayn? Pewnie byłby chętny.
- Ałaaaa Adien. Kurde. To boli! – krzyknąłem i zdenerwowany obróciłem głowę w
jego stronę. On tylko się do mnie szeroko uśmiechnął i powiedział, że będzie
się starał być bardziej delikatny. Pokręciłem tylko głową. Nie dało się być na
niego złym, gdy się tak do ciebie uśmiechał. Po prostu. W sumie powinien też
być mu wdzięczny, bo wyrwał mnie z niegrzecznych myśli z nim w roli głównej, co
w połączeniu z jego dotykiem nie mogło wróżyć nic dobrego. Już nawet czułem
niewygodne wybrzuszenie w okolicach krocza.
Postanowiłem się jednak skupić na rozmowie z chłopakiem.
Po kilku minutach ktoś zadzwonił do drzwi. Nie mogłem liczyć na to, że ktoś je
otworzy, bo byliśmy sami. Tata był w pracy, a mama na urodzinach u koleżanki.
Zrzuciłem przyjaciela z siebie i w samych dresach zszedłem na dół.
Nie spodziewałem się zobaczyć tam Zayn’a. Stał oparty o ścianę i uśmiechał się
łobuzersko. Wyglądał niesamowicie podniecająco. Co tylko bardziej pobudzało i
tak już sfrustrowaną przez ruchy Adien’a część mojego ciała.
- Cześć. – odepchnął się od ściany i już chciał wejść, jednak zatrzymał się w
połowie kroku.
- Wiesz Niall, ja już pójdę. – usłyszałem za sobą głos szatyna. Wyminął mnie
nie szczędząc sobie przyjacielskiego klepnięcia po ramieniu i lekkiego uśmiechu.
Zayn zmierzył chłopaka, wzrokiem, który wyszczerzy się tylko do niego i
zeskoczył ze schodków. –Do zobaczenia Nialler. – krzyknął na pożegnanie, na co
tylko odmachnąłem mu ręką z szerokim uśmiechem. Przedstawienie czas zacząć.
- Co on tu do cholery robił? – od razu zaczął zdenerwowany mulat. Obrócił się
nawet w stronę chodnika, by odprowadzić wzrokiem chłopaka, jakby nie był pewny
czy naprawdę sobie poszedł. Wiedziałem, że nie przepadają za sobą. Zayn raz
nawet zapytał czy nie mógłbym ograniczyć spotkania z chłopakiem. Co mnie
oczywiście ucieszyło, bo to był jakby na nie to nie patrzeć kolejny dowód na
to, że jest zazdrosny. A skoro jest zazdrosny to ja nie jestem mu obojętny.
Jednak wyśmiałem go wtedy i powiedziałem, że skoro on spotyka się z kim chce i
mi to nie przeszkadza to i ja mam do tego prawo i mu też nie powinno to robić
różnicy.
- Naprawdę chcesz wiedzieć? – zagryzłem dolną wargę, formując usta w delikatny
uśmiech. Chłopak miał bujną wyobraźnię i z pewnością dodał sobie co nieco. Ale
na tym właśnie mi zależało. - Wchodzisz czy będziemy gadać w progu? –
otworzyłem szerzej drzwi. Wiedziałem, że takie moje zachowanie go jeszcze
bardziej denerwowało. W końcu on myślał, że uprawiałem z Adien’em przed chwilą
gorący seks, a zachowywałem się jakby to było coś zupełnie normalnego. Ale nie
będę go wyprowadzał z tego błędu.
Zayn tylko spojrzał na mnie z szeroko otworzonymi oczami. Najwyraźniej nie mógł
uwierzyć, że mogę mówić o tym tak swobodnie. Cóż… Sam czasami się dziwiłem, że
potrafię tak dobrze udawać. Bo tak naprawdę wcale, ale to wcale nie było mi
obojętne to, że on tak myśli, to że w jakiś sposób go to rani. Ale związek z
Malikiem nauczył mnie wielu rzeczy.
- W Londynie jest ponad 8 milionów ludzi, a ty musiałeś wybrać właśnie jego?
Doskonale wiesz, że go nie lubię. – ciągnął dalej temat. Ściągnął kurtkę i
powiesił ją na wieszaku, a ja w tym czasie udałem się do kuchni.
- Cóż… Na szczęście to ja się z nim pierzyłem, a nie ty, więc nie wiedzę
problemu! Chcesz coś do picia?! – krzyknąłem z drugiego pomieszczenia, nie
ukrywając uśmieszku satysfakcji. To zdecydowanie szło w dobrym kierunku.
- Niall ty robisz to specjalnie! – powiedział zrezygnowany chłopak ignorując
moje wcześniejsze pytanie. Oparł się o kredens i patrzył na mnie jak nalewam do
szklanek soku. Raz, dwa, trzy.
- O co ci do cholery chodzi!? – wybuchłem. Postawiłem szklankę, którą trzymałem
w dłoni trochę za mocno, bo jej zawartość się wylała na blat. Obróciłem się w
jego kierunku. - Przecież sam mówiłeś, że nie chcesz niczego poważnego. Że nie
nadajesz się do związku, że nie potrafisz być wierny. I ok. Zgodziłem się na
otwarty związek, bo mi na tobie zależy, a teraz ty robisz problem, bo się z
kimś przespałem? Gram na twoich zasadach stary! – mówiłem wszystko podniesionym
głosem. Chciałem mu uświadomić, że to wszystko jego wina. Sam tego chciał, a ja
tylko się dostosowałem. Ale ważne było dla mnie też, by wiedział, że mi na nim
zależy. Może nie powinienem tego mówić, bo to całkowicie nie pasowało do mojego
planu olewania go. Ale nie mogłem wytrzymać. On musi to wiedzieć. Musi
wiedzieć, że go kocham.
- Dobrze wiesz, że nie chodzi mi o to, że przespałeś się Z KIMŚ. Tylko, że
wybrałeś akurat jego. – mówił, jakby nie dotarło do niego moje małe wyznanie i
liczyło się to, że do mojego ciało, ma dostęp nie tylko on. –Niall. Jest tyle
dziewczyn, które spokojnie by ci się oddały, a ty musiałeś wybrać chłopaka.-
zmienił swoje położenie tak, że stał teraz naprzeciwko mnie, opierając dłonie
na blacie po obydwóch stronach moich bioder. Czułem się nieco nieswojo, a maska
obojętność zaczęła mi ciążyć. - Ty jesteś moim jedynym… - przeniósł wzrok z
moich oczu, wpatrując się w ziemię, jakby z zawstydzeniem. - chłopakiem, z
którym spałem. – ponownie spojrzał w moje oczy. Zrobiło mi się strasznie
głupio, a serce na widok niepewnego i takiego bezbronnego Zayn’a mi pękało,
jednak nie mogłem tego pokazać. Musiałem być silny, by nie dać ponownie omamić
się brunetowi. Co nie było takie łatwe, gdy stał tak blisko ciebie i mówił
takie rzeczy. Wiedziałem, że dla niego świadomość, że jest biseksualistą spadła
jak grom z jasnego nieba i to ja byłem tego przyczyną. Powiedział mi nawet, że
przyznał się do tego chłopakom. Podziwiałem go za to. Znalazł w sobie naprawdę
wiele odwagi by się ujawnić. Ja mimo, że zdaję sobie sprawę, że jestem gejem
już od kilku lat to nadal nie potrafiłem się zdobyć na coś takiego. A on?
Proszę, przyznał się niemal od razu. Podziwiałem go za to. Jednak nawet te
uczucia nie mogły ujrzeć światła dziennego. Jeszcze nie teraz. Muszę być
pewien, że chłopak naprawdę coś do mnie czuję, a nie traktuje mnie jak czegoś
na kształt zabawki czy nowego doświadczenia.
Chociaż chciałem powiedzieć: „ Zayn co my właściwie robimy? Ja cię kocham i
widzę, że ty też coś do mnie czujesz, a zachowujemy się jak idioci. Spróbujmy
stworzyć prawdziwy związek. Bez wyskoków w bok. Oparty na zaufaniu i wzajemnym
zrozumieniu. Spróbujmy, bo nie ma już siły udawać, że nic mnie nie obchodzi to,
że cierpisz. Widzę, że cierpisz.”, to z moich ust wypłynęło całkowicie coś
innego.
- Proszę cię, nie rozśmieszaj mnie. – parsknąłem śmiechem mu prosto w twarz.
Zrzuciłem z blatu jego jedną dłoń, by móc odejść od niego i nie widzieć jego
zasmuconego wyrazu twarzy. Nie lubiłem sprawiać mu bólu. -To tak jakby ci kazał
się przelecieć psa. – spojrzałem na niego przelotnie, by nie zauważył, że
sytuacja między nami mi też się nie podoba.- Ile razy mam ci powtarzać, że
kobiety mnie kompletnie nie kręcą. Nie podniecają, nie staje mi na ich widok.
Jestem gejem. Czy to tak trudno zrozumieć, Zayn? – skończyłem swój krótki
monolog i spojrzałem ostatkiem sił na Zayn’a. Modliłem się w duchu, by nie zrobił
czegoś co przechyli szalkę i najzwyczajniej w świcie pęknę. Byłem już tym
zmęczony. Jednak moja duma nie pozwalała mi ustąpić, póki chłopak nie zrobi
pierwszego kroku.
- Rozumiem, ale świadomość, że ktoś inny cię dotyka, że ktoś inny sprawia ci
przyjemność, gdy w tym czasie mnie odsuwasz na dystans i nie pozwalasz mi się
do ciebie zbliżyć, dobija mnie. – powiedział. Jego głos się trząsł i mówił
strasznie szybko.Nie wiem czy to przez to, że był zdenerwowany, czy przez, że
walczył z łzami. Chociaż znając Zayn’a, drugą opcję mogłem od razu odrzucić.
- A więc o to ci chodzi?! – spojrzałem na niego z autentyczną złością w oczach.
– Chodzi ci tylko o to, że pieprzy mnie ktoś inny niż ty?! Nie wiem jak mogłem
być taki głupi i tego nie dostrzec! Tobie nie zależy na mnie, na moim
charakterze i osobowości! Po prostu jesteś niewyżytym dupkiem, który szuka
nowych doznań! Jak mogłem być taki ślepy!? – wyrzuciłem z siebie wszystko to co
od początku siedziało mi na sercu. I może miała to być zwykła gra. Przedstawienie,
przez które mulat miał zrozumieć jak się czuję, gdy on zabawia się z kolejnymi
dziewczynami. Jednak uświadomiło mi to ważną rzecz. Dla niego chyba tak
naprawdę nigdy nie byłem ważny ja, tylko to co mogę mu zaproponować.
Gdy wykrzyczałem mu to w twarz, ulżyło mi. Jakby kamień spadł mi z serca. –
Powiedz mi tylko jedno. I proszę cię bądź ze mną szczerze. – spojrzałem na
niego już opanowany. – Czy czujesz coś do mnie? Czy chociaż przez moment,
chociaż przez sekundkę patrzyłeś na mnie jak na kogoś, kto cię uszczęśliwia,
sprawia ci radość samym byciem? Czy miałem być dla ciebie tylko maszyną do
zaspokajania potrzeb? – podszedłem bliżej. Nasze ciała było blisko, a twarze
dzieliło tylko kilka centymetrów. Czułem jego płytki oddech na moich wargach.
Błądził oczami po mojej twarzy, bojąc się spojrzeć mi w oczy. Dobrze wiedział,
że w takich sytuacjach wszystko można z nich wyczytać.
Nic nie mówiłem. Czekałem. Między nami zapadła cisza, którą baliśmy się
przerwać. Zatopiłem się w jego spojrzeniu jakby to miał być ostatni raz, gdy
będzie mi to dane. Zdawałem siebie sprawę, że to co usłyszę może mi się nie
spodobać. I mogę poczuć się przez to jak totalny kretyn, a do tego męska
dziwaka, którą się tylko wykorzystuje. Jednak wiedziałem również, że nie znajdę
w sobie tyle siły, by to zakończyć, co jeszcze bardziej utwierdzało mnie w
przekonaniu jak bardzo żałosny jestem. Bo jakim trzeba być idiotą, by kochać
taka bardzo osobę, która się tobą bawi?
- Niall ja… - zaczął patrząc mi w oczy, jednak nie wytrzymał i spuścił wzrok.
To nie wróżyło nic dobrego. – Ja…- jąkał się.
- Bądź ze mną szczery Zayn. – powiedziałem błagalnym głosem. Chciałem to
wiedzieć, musiałem. A nie wiem czy jeszcze kiedykolwiek znajdę siłę na tę
rozmowę. – I spójrz mi w oczy. Proszę cię. – powiedziałem cicho, łapiąc za jego
podbródek.
- Ja… Nic.. Nic do ciebie nie czuję. – powiedział niewyraźnie na jednym tchu.
Jednak doskonale go zrozumiałem. Te czerty słowa rozerwały moje serce. Oczy
zaczęły zachodzić mi mgłą. Nie chciałem się przed nim rozpłakać. Nie chciałem
być jeszcze bardziej żałosny w jego oczach. I tak pewnie zwija się po nocach ze
śmiechu, że rozkochał w sobie takiego naiwnego Irlandczyka jak ja.
- Wyjdź. – odezwałem się po kilku sekundach. Nie patrzyłem na niego, a moja
dłoń automatycznie wypuściła jego twarz z uścisku. Mój głos był cichy. Bałem
się, że jeżeli odezwę się głośniej, doskonale będzie słychać wszystkie emocje
które mną targają.
- Niall ja…
- Nie Zayn. Wyjdź.- mówiłem, nie patrząc na niego. On jednak nie zrobiła
żadnego ruchu. Stał przede mną i chociaż nie widziałem, patrzył się na mnie.
Czułem jego palący wzrok. – Zayn wyjdź do cholery! – podniosłem głos, który
trząsł się. Nic nie rozumiał, nie ruszał się, jakby specjalnie chciał zobaczyć
moje, a to że cierpię sprawiało mu przyjemność. Chęć rozpłakania się
przybierała na sile. Jednak i to nie poskutkowało, a Zayn nadal próbował
nawiązać ze mną jakiś kontakt.
- Przepraszam ja…
- Wynoś się stąd! – zrobiłem krok w tył i wymachem ręki wskazałem mu drzwi.
Mulat ze spuszczoną głową ruszył w tamtym kierunku. W końcu dotarło do niego,
że naprawdę nie mam ochoty go teraz oglądać. Obserwowałem jak odchodzi. Gdy
tylko zamknął drzwi zdenerwowany strąciłem szklanki z blatu. Roztrzaskały się
na drobny mak, uderzając o podłogę. Oparłem się kredens, a po moim policzku
spłynęła łza bezsilności i żalu.
I mimo, że byłem już pewny, że nic do mnie nie czuje ja nadal go kochałem, a to
bolało najbardziej.
***
Zjebałem, spieprzyłem, zawaliłem na całej linii. Te określenia chodziły po
mojej głowie odkąd tylko przekroczyłem prób domu Niall’a. Nie wiem czemu to
powiedziałem. Przecież to wcale nie była prawda. Czułem coś do niego i to
naprawdę mnie przerażało. Bałem się, że jeżeli przyznam się do tego głośno,
będzie to miało nade mną jeszcze większą kontrole. Stanę się wtedy słaby. Nie
chciałem tego, nie chciałem być od kogoś zależny. Nigdy do nikogo nie czułem
czego takiego i chyba to mnie przerosło.
Zawsze uważałem, że ludzie zakochani stają się słabsi. Nie chciałem być słaby.
Nie mogłem być słaby.
Nie spodziewałem się jednak, że po tym będę czuł się jak ostatni śmieć.
Zraniłem go. Zraniłem go tak okropnie, że pewnie nigdy mi nie wybaczy i ku
mojemu niezadowoleniu, wcale nie było mi z tym dobrze. Brzydziłem się sobą.
Nigdy nie przejmowałem się zbytnio tym, że kogoś raniłem. Dziewczyny często
wykrzykiwały mi w twarz, że jestem dupkiem, że nie mam serca. Nie przeszkadzało
mi to. A wręcz przeciwnie, czułem się wtedy taki niezależny i silny, w końcu to
ja kończyłem znajomość. Lubiłem rozkochiwać w sobie dziewczyny, by później
jednym zdaniem mówić im, że to była tylko zabawa czy zwykły zakład. Nie ruszały
mnie ich łzy czy wyzwiska. Naprawdę miałem to gdzieś. Często dostawałem
reprymendę od Liam’a za takie zachowanie. Nie popierał tego. Jednak zawsze po
swojej stronie miałem Lou, który bronił mnie stwierdzeniem: „ On pewnie myślał,
że to jest miłość, ale okazało się, że nie.”. Zazwyczaj wtedy w trójkę, bo i
Harry dołączał, wybuchaliśmy śmiechem, na co Li tylko kręcił ze zrezygnowaniem
głową.
Tym razem czułem nie tyle wyrzuty sumienia co ból, który rozrywał moje serce.
Widok Niall w takim stanie był najgorszym, jaki dane było mi obserwować. Jego
oczy straciły blask, a iskierki, które zawsze mu towarzyszyły zniknęły.
W drodze do domu napisałem chłopakom sms’a, że mają natychmiast do mnie
przyjść. Potrzebowałem się komuś wygadać. Skoro wiedzieli, że jestem Bi i to
zaakceptowali to czemu mają nie się dowiedzieć jak wielkim kretynem jest ich
przyjaciel? Musiałem usłyszeć od kogoś jeszcze jak bardzo żałosny jestem i dostać
po ‘pysku’ za moją głupotę. Oczywiście pierwsze porcja wiadomości, były to
zapytania typu: „ Co się stało?” lub „ Przecież spotykamy się wieczorem”.
Faktycznie mieliśmy całą piątką wieczorem iść do baru, jednak po tym wydarzeniu
jest to raczej nie wykonalne. Albo nie będzie mnie, albo Niall’a. Wątpię by
chciał mnie widzieć.
Leżałem na łóżku, a po głowie cały czas chodziła mi dzisiejsza kłótnia z
Niall’em. Zastanawiałem się jak wyglądałaby nasze relacja, gdybym przyznał mu
się, że też coś do niego czuję. Jednak jestem tchórzem. Pieprzonym tchórzem,
który boi się przyznać przed chłopakiem, że chyba też go kocha. Co z tego, że
nie bałem się wysokości, szczepionek,
horrorów, czy policji, skoro nie potrafiłem się przyznać do uczucia?
- Zayn otwórz te głupie drzwi! – krzyknęła z pokoju obok Safa. Rodziców
wywiało, a siostra doskonale widziała, że czekam na chłopaków, bo zdążyłem jej
już powiedzieć, że ma nie zbliżać się do mojego pokoju, gdy tylko do mnie
przyjdą. Więc dlaczego miałaby ruszyć swoje szanowne cztery litery i zejść na
dół, by wpuścić moich gości?
Po kilku minutach siedzieliśmy w czwórkę u mnie w pokoju. Liam zajmował krzesło
obrotowe przy biurku, Lou fotel, a razem z Hazzą leżeliśmy na łóżku. Rozmowa
płynęła swobodnie, jednak czułem, że chłopcy czekają aż zdradzę im powód tak
nagłej zmiany planów. Byłem naprawdę pod wrażeniem, bo pojawili się po 20
minutach.
- No to może powiesz nam dlaczego mieliśmy przyjść tak szybko? – nie wytrzymał
Harry, spoglądając na mnie, spod swojej gęstej grzywki. Każdy z nich przyglądał
mi się z zaciekawieniem.
- Jestem kretynem! – zacząłem siadając po turecku. – Największym idiotą, jaki
chodzi po tej planecie! – dalej kontynuowałbym wyliczanie jaki to głupi nie
jestem, gdyby nie przerwał mi głos Liam’a.
- Ok. Ok. To już wiemy. – pokiwał głowa. – A teraz powiedz nam dlaczego tak
uważasz. – powiedział niczym psycholog. Zmierzyłem go załamanym wzrokiem.
Naprawdę nie miałem ochoty na takie zabawy. Odkąd pamiętam wyciąganie z nas
problemów wyglądało podobnie. Najpierw luźna pogawędka, później osoba się
zwierzała, a reszta wcielała się w psychologa i próbowała jej jakoś pomóc czy
doradzić. A najczęstszym zwrotem było: „ Najważniejsza jest szczera rozmowa”.
Może i w tym przypadku była to prawda, ale jeżeli któryś z chłopaków to powiem
to własno ręcznie go zatłukę. Obiecuję. Gdyby to było takie łatwe, nie
siedziałbym tu z nimi i nie wściekał się na siebie, a leżałbym przytulony do
Niall’a.
- Bo jestem totalnym kretynem, który wszystko prasuje. Dokładnie wszystko!
Czego się nie dotknę, od razu zwalę. Do tego jestem dupkiem i to wcale nie
małym! – mówiłem, chociaż po minach przyjaciół wiedziałem, że nie wiele z tego
rozumieją. – Trzeba być największym durniem, żeby się zakochać! – wyrzuciłem z
siebie to co leżało mi na sercu. Liam zakrztusił się sokiem, który właśnie
przełykał, Lou patrzyła na mnie z przerażeniem, a Hazz próbował rozczytać moją
minę. Chyba mu wyszło, bo rzucił w Louisa poduszką, by ten przestał się
chichotać. Z pewnością takie wyznanie ich wmurowało. Bo jak to Zayn Malik, ten
sam który się zarzekał, że do trzydziestki nie zamierzał pakować się w poważne
związki tak nagle się zakochał? Śmiechu warte.
- To chyba dobrze, nie? – zapytał niepewnie Payne. On z nas wszystkich był
najbardziej dojrzały i może nie przyznawał się do tego głośno to wiem, że
chciałby się kiedyś zakochać, założyć rodzinę i wychowywać gromadkę dzieci na
obrzeżach miasta. Za to Lou był jego totalnym przeciwieństwem. Nie wierzył w
miłość, a najgłębsze uczucie jakie może się zrodzić w jego sercu to pożądanie.
Czasami zastanawiałem się dlaczego tak bardzo neguje te wszystkie obrządki
związane z walentynkami czy wyśmiewa pary. Nawet mi to nie przeszkadzało, a po
prostu uważałem to za coś głupiego i zbytecznego, ale on wręcz nienawidził tego
święta. Myślę, że to miało związek z rozwodem jego rodziców, ale nigdy to go
nie spytałem, bo wiem, że nie lubi tego tematu.
- Wydaje ci się. – machnął ręką najstarszy. – To pewnie tylko chwilowe
zauroczenie i przejdzie ci, nie po co się spinać. – powiedział obojętnie.
Mogłem się spodziewać takiej reakcji. – Po prostu ta laska jest pewnie mega
gorąca i dlatego ci się poprzewracało w głowie. – zaśmiał się.
- To wcale nie jest dobrze i nie jest
to, żadna laska! To Niall! Rozumiecie zakochałem się w Niall’u, a teraz on nie
chce mnie znać! – wykrzyczałem. Byłem wściekły na siebie, że tak zwaliłem tę
sprawę pomiędzy nami. Przecież gdyby tylko był na tyle odważny by mu się
przyznać, wszystko byłoby proste. Jednak ja jak zawsze musiałem komplikować
sobie życie.
- Co?! – odezwał się zaskoczony Hazz, a jego oczy przypominały pięciozłotówki.
- To kurwa! To Niall, to go kocham! – nie było mi dobrze z faktem, że wyżywam
się na niewinnych osobach. Przecież oni tylko chcieli… nie wiem pomóc,
zrozumieć?
- Uspokój się Zayn. – wtrącił się Li i przysiadł się do mnie. – Na pewno cię
nie nienawidzi. – próbował mnie pocieszyć. Objął mnie nawet ramieniem. – Pewnie
po prostu ciężko mu ze świadomością, że coś do niego czujesz. Sam nie wiem
jakby zareagował, gdybym nagle dowiedział się, że na mnie lecisz. – zaśmiał się
cicho, chcąc rozładować jakoś napięcie. Chłopcy chyba podchwycili jego pomył,
bo też zaczęli się śmiać. Nie mogłem się powstrzymać i moje kąciki również ruszyły
ku górze. Cieszyłem się, że ich mam. Że próbowali w każdej sytuacji szukać
jakiegoś wyjścia.
- Przejdzie ci i przejdzie jemu. – powiedział Lou, za co zastał kategorycznie
zbesztany wzrokiem Liam’a. Faktycznie nie brzmiało to pocieszająco. –
Zobaczysz. Jeszcze będziecie się z tego śmiać. – dodał. Wiedziałem, że chciał
dobrze, więc uśmiechnąłem się do niego lekko. Tak bardzo chciałem mu wierzyć,
chciałem, żeby to co mówił było prawdą.
- Mogę z nim porozmawiać? – oparł się ręką na moim ramieniu Hazz i spojrzał mi
w twarz z szerokim uśmiechem, jakby już się cieszył, że się zgodzę.
- Nieeee! – wykrzyknęliśmy całą trójką. Każdy z nas dobrze wiedział jak
wyglądają rozmowy Harry’ego z osobami, które zranią jego bliskich. I może jest
od nas wszystkich młodszy, to wcale nie znaczy, że słabszy. A do tego lubi to
udowadniać. Pamiętam jak kiedyś na jakiejś dyskotece jeden koleś przystawiał
się do jego siostry, która dosyć jednoznacznie powiedziała mu, że nie ma ochoty
na drinka. Ten jednak tego nie rozumiał. Skończyło się na tym, że razem z
Harry’m zostaliśmy wyproszeni z klubu, bo loczek zapragnął wytłumaczyć
chłopakowi, że nie dotyka się jego siostry, gdy tego nie chce. Czysty przypadek
sprawił, że złamał temu mężczyźnie nos i podbił oko.
Wiedziałem, że Niall’a aż tak bardzo by nie skrzywdził, bo w końcu Niall też
jest jego przyjacielem, ale wolałem nie ryzykować.
- Proszę Cie. Zostaw to w spokoju. – powiedziałem, mając nadzieję, że posłucha.
- No przecież chcę tylko porozmawiać. – oburzył się loczek, szukając pomocy w
Lou. Ten tylko pokręcił głową, jasno dając mu do zrozumienia, że jemu też ten
pomył się nie podoba. – Jesteście dziwni. – odsunął się ode mnie i oparł się o
ramę łóżka. Skrzyżował ręce na piersi i patrząc na nas spod byka, sugerował, że
jest obrażony.
Nic nie mogę poradzić na to, że Loczek bywa zbyt porywczy, a nie chciałbym by
Niall’owi się coś stało. Tym bardziej, że wina leży tylko i wyłącznie po mojej
stronie. To ja się z nim zakochałem. To ja bałem się do tego przyznać i to ja
skrzywdziłem go, nie odwrotnie.
Boże święty, jak ja ubóstwiam to opowiadanie. Tego Zayna, który boi się wyznać Niall'owi miłości, żeby nie wyszło na jaw, że on też ma uczucia. I kocham Niall'a, który próbuje mu uświadomić, że uczucia to nic złego, a przez ich brak możemy zranić bliskie nam osoby. Jednym słowem, jestem bezkonkurencyjnie zakochany w Ziall'u z tego opowiadania!
OdpowiedzUsuńUwielbiam Cię! Nie komentowałam tego opowiadania wcześniej, więc zrobię to teraz. Rozdział świetny (jak zwykle zresztą), czekam niecierpliwie na kolejny! Masz niesamowity talent i wyobraźnię <3
OdpowiedzUsuńPodoba mi się taki Niall. Niezły z niego s...n! Ciekawe tylko jak długo wytrzyma pod tą maską?
OdpowiedzUsuńhttp://ruletheworldourslove.blogspot.com/
Kooocham Cię <33
OdpowiedzUsuńRozdział zajebisty ;o;o;o
Zayn zazdrosny o Aidena xD
Jeszcze on powiedział Niallowi że go nie kocha. Ile w tym emocji:D
Czekam na nn pozdroo xx
Nie, nie kocham Cię. Boże jak to mi przypomina mojego chłopaka, który powiedział mi, że mnie nie kocha tylko dlatego, że według niego lepiej by było dla mnie, gdybyśmy się nie spotykali. Kretyn. Stwierdzam, że nie mam pojęcia co siedzi w głowach facetów. No, ale powracając do rozdziału: przygnębiający. Liczę na to, że Zayn się ogarnie i wyzna swoje uczucia Niallowi.
OdpowiedzUsuńNo więc czekam na następny rozdział. Uwielbiam to opowiadanie. Dziewczyno jesteś świetna!
Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee! Weź, no! No żal :c jak mogłaś ty wredna babo?! przecież, ja się teraz załamie! mam nadzieje jednak, że Niall nic sobie nie zrobi! nawet nie waż się, pisać o czymś takim! Albo, jednak możesz, daje ci pozwolenie, bo uwielbiam czytać o takich rzeczach. Niall w szpitalu, Zayn załamany bo boi się, że go straci, i gdy Horan jest w śpiączce Malik przyznaje się do swoich uczuć, a gdy blondyn się obudzi mówi mu, że wszystko słyszał i że też go kocha! :o o matkkko, moja wyobraźnia nie zna granic, haha. Wiesz, czytając jak Zayn do niego przyszedł już myślałam, że z tego wszystkiego zgwałci Nialla bo będzie miał na niego straszną ochotę! ja znów o gwałcie O.o jestem dziwna. Okej, czekam na następny i mam nadzieje, że tym razem nie będziemy tak długo czekać! [possess-my-heart]
OdpowiedzUsuńNie jestem pewna, czy mam ochotę przytulić Zayna, czy kopnąć go w dupę. Bo naprawdę, taki niby twardziel i dupek, ale nie może pogodzić się z faktem, że jest zakochany. Neguje swoje uczucia raniąc właśnie tego, na którym mu najbardziej zależy. Gdzie tu logika? Nie ma. I właśnie stąd wiemy, że to miłość. Natomiast Nialler... szkoda mi go. Może nie powinnam, ale popieram wszystkie jego czyny. A na samą myśl o tym, jak musiał się poczuć po usłyszeniu słów Zayna... nawet śnieg za oknem mnie nie pociesza, Dreamer. Więc wiedz, że przez ciebie jestem w tej chwili naprawdę zmartwiona.
OdpowiedzUsuńAle to dobrze, ten fakt udowadnia tylko, jak dobrze potrafisz wykreować postacie.
Ściskam x
Świetnie piszesz :) Boski rozdział.
OdpowiedzUsuńhttp://i-remember-yoou.blogspot.com/
Japierdziele to jest genialne! A nawet i więcej ! Kocham to naprawdę *.*
OdpowiedzUsuńZapraszam do sb do komentowania i czytania : http://one-direction-ziall.blogspot.com/
Świetny rozdział :) x
OdpowiedzUsuńo boże to jest niesamowite :) czekam na nexta KIM
OdpowiedzUsuńna possess-my-heart.blogspot.com pojawił się prolog nowego opowiadania :)
OdpowiedzUsuńo jejuśku zajebiste. Płakać mi sę chciało jak czytałam to co 'pisał' Niall. A Zayn'a mi jakoś nie szkoda ;d Za to coraz bardziej lubię Adiena ;d Już nie mogę doczekać sie następnego ;) Uzależniasz ;d
OdpowiedzUsuńZayn, jesteś beznadziejny, aż mi cie szkoda, normalnie..
OdpowiedzUsuńa, no i w pewnym momencie opowiadania, dokładnie wtedy, gdy Zayn wykrzyczał chłopakom całą prawdę miałam cichą nadzieję, że za drzwiami stoi Nialler i wszystko słyszy..
Ogółem to kocham Aiden'a :DD
Czekam na następny, uwielbiam Twoje opowiadanie, jesteś genialna!:)
Też miałam nadzieję, że Naill jest za drzwiami :P
UsuńNo, a może :))
W sumie na to nie wpadłam, bo nie wiem co miałby tam robić. Był zły na Malika i czuł się przez niego w jakiś sposób wykorzystany, więc czemu miałby po kilkunastu minutach do niego pójść. Niall ma swoją przeklętą dumę. :)
UsuńZiall *.* Kocham twój blog wiesz ? W pewnym sensie to podoba mi się ta niepewność uczuć Zayn'a bo wszystko dzieje się wolno a nie tak jak w niektórych blogach są ze sobą bez żadnych problemów już w 2 rozdziale. Gratuluje i czekam na więcej ! <3
OdpowiedzUsuńkurde, Niall i Zayn powinni na spokojnie porozmawiać, a nie w złości wykrzykiwać różne, bezsensowne słowa. rozumiem, że Malik nie zawsze był idealny, ale przecież on kocha Niall'a... chciałabym, żeby oboje wyznali sobie miłość i żyli dłuuuuuugo i szczęśliwie, chociaż wiem, że prawdopodobnie tak nie będzie ;/
OdpowiedzUsuńmega długo nie komentowałam opowiadania i jestem na siebie cholernie zła, bo cały czas byłam na bieżąco.
czekam na następny rozdział! :)
[heartless-boys]
To nieporozumienie było zupełnie nie potrzebne, jestem za tym, by jak najszybciej wyjaśnili sobie wszystko!
OdpowiedzUsuńNo proszę, kolejny blog o 1D który przeczytałam, wow! :D Ogółem nie przepadam za tą tematyką.
Zapraszam Cię na coś bardziej bieberowatego - www.jedna-chwila-jb.blogspot.com :D Liczę na opinię!
Hahah Hazz jaki goryl xD
OdpowiedzUsuń