Cześć wam. :)
Dzisiaj przybywam do was nie z rozdziałem, ale z one shotem. Mam nadzieję, że będzie się podobał.
Ja powiem szczerze, że mam do niego mieszane uczucia. Niby mi się podoba, jednak mógł wyjść lepiej.
Ale dobra mam nadzieję, że się wam spodoba.
Cóż na koniec chciałam go zadedykować Darcless. :)
Ps: Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze i miłe słowa, które kierujecie pod moim adresem. Naprawdę cieszę się, że podoba się wam jak piszę. :*
Zayn Malik w całym swoim dwudziestoletnim życiu nigdy nie pragnął być popularny czy lubiany przez swoich rówieśników. Nie obchodziło go, czy dostanie zaproszenie na imprezę organizowaną przez najbogatszego dzieciaka w okolicy, czy będzie miał powiedzenie u dziewczyn, które i tak obiekty swoich westchnień zmieniały raz na dwa tygodnie. Naprawdę to wszystko było dla niego nie ważne. Miał swój świat i to mu odpowiadało. Nawet innym uczniom szkoły to nie przeszkadzało, bo - poza kilkoma osobami, z którymi od czasu do czasu spędzał przerwy- nikt go nie zauważał. Nikt nie pchał się, by złapać z nim kontakt, a i sam Zayn nie robił nic w tym kierunku.
Gdy po lekcjach jego 'koledzy' zostawali w szkole na zajęciach dodatkowych lub szli do jakieś kawiarni, by razem spędzić czas, mulat ruszał prosto do domu.
Zawsze po drodze wstępował do małego sklepiku, który codziennie po czternastej miał świeżą dostawę pieczywa, by kupić chleb.
- Dzień dobry. - przywitanie.
- Mały, krojony? - pytanie i skinięcie głowy w odpowiedzi.
O kilka lat starsza dziewczyna, zdążyła już zapamiętać zamówienie chłopaka. Ale co się dziwić skoro pięć razy w tygodniu kupował to samo. Z pewnością pomogło też to, że za każdym razem, gdy Perrie - tak na imię miała ekspedientka, która obsługiwała bruneta - kroiła chleb, chłopak zagadywał ją co u niej słychać. Kobieta zawsze odpowiadała jak najbardziej zwięźle, by zdążyć zapytać jeszcze Zayn'a co u niego w szkole, mimo, że znała odpowiedź.
- W porządku. - odpowiadał i żegnał się krótkim "Do zobaczenia jutro", po czym wychodził ze sklepu z uśmiecham na twarzy i słuchawkami w uszach.
Po powrocie do domu, zawsze zaglądał do kuchni, by odłożyć zakupy i ucałować mamę na powitanie, a później szybko pobiec do swojego pokoju, by paść na łóżko i odpoczywać do obiadu.
Dopiero po zjedzeniu posiłku odrabiał lekcje, oglądał telewizję i robił to co lubił najbardziej... śpiewał.
Chłopak uwielbiał śpiewać, a że jego głos był naprawdę piękny to domownikom wcale nie przeszkadzało to, że kilka godzin dziennie młody Malik się wydzierał. Czasami nawet jego młodsze siostry przychodziły posłuchać koncertu brata.
Tak wyglądały jego dni, gdy chodził do gimnazjum, jednak w szkole średniej wszystko uległo zmianie. No dobra może nie wszystko, bo Zayn nadal nie potrzebował rozgłosu, a w jego sercu nagle nie pojawiło się pragnienie sławy. Był dalej tym samym Zayn'em Malikiem, który nie potrzebuje nikogo towarzystwa, jest miły, kulturalny, pomocny, a do tego uwielbia śpiewać. Jednak ludzi zrobili z niego kogoś całkiem innego.
Wystarczyło jedno wydarzenie, by cała szkoła znała jego imię i wiedziała o nim rzeczy, o których nawet sam zainteresowany nie wiedział.
Zayn nie do końca wiedział dlaczego zapisał się do drużyny piłkarskiej. Tłumaczył to sobie tym, że warto uczestniczyć w jakiś zajęciach pozalekcyjnych, by złapać dodatkowe punkty, a że nie było jeszcze chóru, to wybrał piłkę nożną. Powód był prosty. Lubił tę dyscyplinę i był w niej nawet dobry, a to wszystko za sprawą wyjazdów do babci na wakacje i codzienne granie w nią ze starszymi kuzynami.
Nie to jednak zaważyło na reputacji chłopaka, - chociaż do swojej krótkiej listy znajomych mógł dopisać piętnastu chłopaków z drużyny - ponieważ nie był jakimś wyróżniającym się zawodnikiem. Należał raczej do przeciętnych i zazwyczaj na boisko wchodził dopiero po zmianie, ale to wcale mu nie przeszkadzało. Nie męczył się, nie pocił, a dodatkowe oceny i tak dostawał.
Jego życie uległo diametralnej zmianie, dopiero na początku drugiego roku, kiedy to na lekcji wosu przerabiali temat kontrowersyjnych poglądów ludzi. Zaczęło się od wiary, przeszło przez aborcję i zalegalizowanie narkotyków, a skończyło się na homoseksualistach.
Pewien chłopak z jego klasy zabrał głos i powiedział, że homoseksualizm jest chorobą i powinno się takich ludzi leczyć. Zamknąć w jakimś ośrodku i nie wypuszczać, póki się nie wyleczą. Następny dodał, że geje to pieprzone zboczeńce. Inny zaś, że nie ma nic do homoseksualistów, ale na pewno nie pozwoliłby im na adopcję dzieci. Zapytany przez nauczyciela dlaczego tak uważa, wytłumaczył, że według niego każde dziecko potrzebuje ojca i matki, a nie dwóch tatusiów czy mamusie. Musi być równowaga, by dziecko nie zwariowało. Wtedy też Zayn nie wytrzymał i parsknął pod nosem. Pan Brown spojrzał na chłopaka, który zajmował ostatnią ławkę i poprosił o jego opinię na ten temat. Jasne, że mógł powiedzieć na odczepnego, że zgadza się z innymi uczniami i wrócić do poprzedniego zajęcia. Jednak tego nie zrobił.
Wstał z krzesła i skupiając całą uwagę klasy na sobie, mówił.
- Po pierwsze, chorobą jest grypa, świnka, schizofrenia czy rak, ale nie homoseksualizm. - zwrócił się bezpośrednio do blondyna, który wcześniej zabrał głos. - To nie jest choroba, to styl życia. Tak samo jak ty jesteś heteroseksualny i podobają ci się dziewczyny, gej lubi chłopców, a lesbijka, dziewczyny. Tego się nie leczy to można zaakceptować. - powiedział, przenosząc wzrok na nauczyciela, który z założonymi rękoma przysłuchiwał się jego wypowiedzi. Nagle po klasie rozległo się kilka głosów zgadzających się z chłopakiem lub też przeciwko niemu. Nauczyciel uciszył jednak wszystkich ruchem ręki i widząc, że Zayn jeszcze chce coś dodać pozwolił mu dokończyć.
- Po drugie, geje to nie są zboczeńce, tylko normalnie ludzi. Lubią filmy czy sport. Mają marzenia i starają się je spełniać. Kochają się, trzymając się za ręce czy nawet uprawiają seks, ale to nie robi z nich zboczeńców. Uwierz mi. - spojrzał na chłopaka, który wysnuł takie oskarżenie. - geje nie chodzą po ulicach i nie wypatrują biednych, grzecznych chłopców, by dobrać się im do tyłków. - zaśmiał się lekko, bo taka wizja wydała mu się całkiem zabawna. Jednak znaczna część klasy nie zrozumiała jego żartu i patrzyła na niego zaciekawiona dalszą częściom jego wypowiedzi. - Szczerze mówiąc to nigdy nie słyszałem w telewizji by jakiś gej zgwałcił jakiegoś chłopaka. - wzruszył ramionami. - Za to często słyszałem, że ojciec gwałcił kilka lat córkę. Że trzech chłopców zgwałciło koleżankę z klasy czy młoda kobieta wrzuciła pigułkę gwałtu mężczyźnie. Więc wybacz, ale nie zgadzam się z tobą, że geje są pieprzonymi zboczeńcami. - po klasie po raz kolejny rozległy się szepty. Ale co się dziwić skoro chłopak, który nigdy nie udzielał się na lekcji, daje im taki wykład.
- I na koniec co do słów kolegi. Czy uważasz, że gdy kobieta traci męża lub na odwrót z powodu śmierci to dziecko powinno być jej zabierane? Przecież dzieci potrzebują mieć ojca i matkę, by dobrze się wychowywać. - oczywiście chłopak zaczął się zaraz tłumaczyć, ale Malik nie dawał za wygraną. - Wiesz, wydaje mi się, że bardziej na psychikę dziecka działa to, że rodzice się rozwodzą lub, że jeden z rodziców jest alkoholikiem i znęca się nad rodziną, niż to, że jego rodzicami są dwaj kochający się mężczyźni. Czy wy naprawdę myślicie, że gej wychowujący dziecko, przywiązywaliby go do krzesła i kazali mu się patrzeć jak uprawiają seks? Nie sądzę. - pokręcił przecząco głową. Miał dalej kontynuować swoją przemowę, a potrafił być naprawdę przekonywujący, gdy chodziło o pogląd z którym się w stu procentach zgadzał.
- Ciekawe co ty tak bronisz tych pedałów, co? - usłyszał pytanie z drugiego końca sali. - Pewnie jesteś jednym z nich. - w klasie rozniósł się śmiech, którego nawet nauczyciel nie potrafił uciszyć. Zayn spojrzał w stronę chłopaka, który się odezwał.
- Jeśli chciałeś się zapytać czy jestem homoseksualistą, to tak. Jestem gejem. - przyznał się dumie patrząc w stronę Tomlinsona, który skrzywił się na tą wiadomość.
Przebieg reszty zajęć nie jest ważny. Ważne jest jednak to, że następnego dnia po treningu został wezwany do gabinetu trenera. Mulat doskonale zdawał sobie sprawę czego będzie dotyczyła ta rozmowa.
- Przykro mi Zayn. Musisz odejść z drużyny.
- Czemu? To przez to, że jestem gejem, tak?
- Nie, to nie przez to. Po prostu...
- Niech pan nie wymyśla głupich ściem, bo doskonale wiem co jest powodem mojego wyrzucenia.
- Opuściłeś za dużo treningów.
I tym oto sposobem Zayn Malik został pierwszym chłopakiem który został wyrzucony z drużyny piłkarskiej z powodu swojej orientacji.
Choć oficjalnym powodem jego odejścia było opuszczenie zbyt wielu treningów, to zarówno on jak i reszta szkoły wiedzieli swoje.
Mimo to Zayn'a nie bardzo to obeszło. Pogodził się z tym i chciał żyć tak jakby nic się nie zmieniło.
Nie było mu to jednak dane, bo wielu uczniów na czele z ekipą Louisa Tomlinsona dogryzało mu, wyzywało czy obrażało z powodu jego seksualności. Z początku dawał się wciągać w kłótni i bójki, jednak po dwóch tygodniach doszedł do wniosku, że nie opłaca się zniżać do ich poziomu i po prostu ich ignorował. Gdy ktoś krzyczał w jego stronę obraźliwe teksty najzwyczajniej w świecie nie zwracał na to uwagi, co tylko jeszcze bardziej denerwowało jego napastników. Na szczęście wszyscy byli na tyle mądrzy, by nie podskakiwać do mulata. Zayn był naprawdę silny i potrafił się bić o czym przekonało się już kilku chłopaków na własnej skórze.
Mijały tygodnie. Ludzie w szkole niemalże codziennie patrzyli na niego krzywo, rzucając niepochlebne epitety w jego kierunku, a on mimo swojej popularności nadal był samotny. Nie to, żeby mu to przeszkadzało, ale czasami potrzebował się do kogoś odezwać, a te osoby z którymi wcześniej rozmawiał, zaczęły go unikać, bojąc się o własną reputację.
Jednak i to w końcu się zmieniło, a Zayn poznał swojego przyjaciela.
Miało to miejsce po jego ostatniej lekcji, która skończyła się o godzinie 14. Ubrał na siebie kurtkę, a szyję obwiązał grubym szalikiem i wyszedł z klasy. Żwawy krokiem przemierzał korytarz, chcąc jak najszybciej wyjść z dziczy zwanej szkołą i udać się do domu, by w spokoju móc zająć swój umysł czymś innym niż ignorowaniem ataków.
- Zaczekaj! - usłyszał za swoimi plecami krzyk. Nie zwrócił, jednak na niego najmniejszej uwagi. Nie sądził, by ktoś tak bardzo pragnął jego uwagi, by odważył się krzyczeć na cały korytarz. Po za tym, równie dobrze to mogło nie być do niego, przecież na korytarzu były dziesiątki osób. Nie potrzebował też kolejnej kłótni, więc najzwyczajniej w świecie ignorował nawoływania chłopaka. Poprawił pasek plecaka, który zsunął się z jego ramienia i wyszedł na dwór.
- Ej ty! - ktoś nie dawał za wygraną, a Zayn upór jego prześladowcy zaczął powoli denerwować. Westchnął głęboko, by odgonić od siebie wizję co może zrobić chłopakowi, gdy jeszcze raz się odezwie. Naprawdę był dzisiaj w złym humorze.
- Ej kruczoczarny! - jeszcze raz usłyszał ten sam głos, który tym razem był bliżej niego. Nie wytrzymał. Natychmiastowo się zatrzymał i energicznie obrócił się w stronę chłopaka, z mordem w oczach.
- Słuchaj. - warknął. - Ja naprawdę nie mam dzisiaj ochoty słuchać jaki to odrażający jestem. Jak to powinienem zdechnąć na HIV, więc dla własnego dobra odejdź i się ode mnie odwal ok. Szczerze mówiąc mam w dupie co o mnie sądzisz. - wyrzucał z siebie słowa jak pociski. Niższy od niego blondyn wyraźnie przestraszył się Malika i skulił się w sobie, robiąc krok do tyłu. - Dlatego dobrze ci radzę, zatrzymają swoją opinie dla siebie. Nie męcz się wymyślaniem głupich przezwisk czy zarzutów w moją stronę, bo tylko tracisz czas. - zakończył groźnym spojrzeniem i już miał się obracać, by ruszyć dalej, bo chłopak naprawdę nie wyglądał na jednego z tych idiotów, którzy zazwyczaj go dręczyli.
- Niall Horan, biseksualista. - powiedział nieśmiało jego towarzysz.
- Słucham? - zmrużył oczy, nie do końca wiedząc jak zinterpretować wypowiedź chłopaka. Czy może okazał się bardziej inteligentny niż mu się zdarzało i wymyślił nowy sposób na dogryzanie Zaynowi.
- Nie mów, że nie widziałeś tego filmiku, który okrążył całą szkołę. - tleniony spojrzał na niego ze zdziwieniem, drapiąc się po strupku, który zdobił jego czoło. Jednocześnie spuścił głowę, by ukryć rumieńce, które wkradły się na jego policzki. Nie było dumny z tego, że dał się przyłapać na migdaleniu się ze swoim chłopakiem, bo żaden z nich nie był gotowy na ujawnienie się. Jednak los chciał inaczej.
- Jak widać, nie jestem zapanbrat z nowinkami. - wzruszył ramionami.
- No tak. Ty z nikim nie rozmawiasz. -westchnął Niall, jakby zasmucony tym faktem. Zayn chciał znowu się odciąć jakąś nie do końca miłą odzywką, - co obchodzi go czy ma przyjaciół czy nie. To jest jego życie i nie powinien się w nie wtrącać - jednak Irlandczyk go ubiegł. - Wiesz... - uniósł wzrok na swojego nowego kolegę. - podziwiam cię za to, że nie przejmujesz się tym co o tobie mówią. - posłał mu delikatny uśmiech, który Zayn chcąc, nie chcąc musiał odwzajemnić.
Od tamtego czasu Niall i Zayn mówili sobie cześć na korytarzach i spędzali razem przerwy, aż w końcu ich znajomość przeszła na etap przyjaźni, a jedne za drugiego wskoczyłby w ogień. Oczywiście spotkało się to z falą oburzenia w szkole i wszyscy plotkowali, że pewnie są parą, a w porze lunchu pieprzą się po kontach, ale starszy z chłopaków wcale się tym nie przejmował i robił wszystko, by Niall również te uwagi puszczał mimo uszu.
Chłopcy naprawdę nie mieli się ku sobie. Chociaż każdy w głębi duszy uważał, że ten drugi jest całkiem przystojny, nie wyobrażali sobie siebie w związku. Po prostu spotkali się w nieodpowiednim czasie. W czasie, gdzie każdy z nich potrzebował przyjaciela, a nie chłopaka. Również jednym z powodów dla których nie dopuszczali do siebie takiej myśli, był fakt, że Niall już miał partnera i bardzo go kochał.
Ich przyjaźń się rozwijała, a Zayn zrozumiał, że musi chronić Nailla przed całym złem tego świata, które skupiało się w trzech słowach 'homofobia w szkole'. Niall był o wiele bardziej wrażliwy od mutala i o wiele bardziej słaby dlatego też grupka Louis'a - w którą wliczała się jego dziewczyna Eleonor, przyjaciel Harry, który nie wiedział świata poza starszym chłopakiem i bez mrugnięcia okiem robił to co ten mu nakazał oraz Liam i Danielle - upatrzyła sobie go jako ofiarę. Co prawda te dwie ostatnie osoby, były naprawdę nieszkodliwe w porównaniu z pozostałą trójką to i tak szczerze ich nienawidził za to co robili Horanowi.
Tłumaczył chłopakowi, że nie powinien się przejmować tym co oni mówią, że ma ich ignorować, ale Niall był na to wszystko za słaby psychicznie, więc wiele razy po prostu uciekał ze szkoły zalany łzami. Zayn nie mógł na to patrzeć i naprawdę wiele razy miał ochotę przywalić jednemu czy drugiemu, ale nie lubił używać przemocy, uważał również, że przemoc niczego nie rozwiązuje, a tylko utwierdziłaby ich w przekonaniu, że geje są straszni, niedobrzy, agresywni i powinno się ich zamknąć za kratkami, dlatego też stosował ją tylko w samoobronie.
Jednak gdy Malik skończył liceum wiele się zmieniło. Na gorsze. Niall nie był już tylko wyzywany, ale również bity, bo nie było koło niego nikogo, kto mógłby się za nim wstawić. Co z tego, że Louis również skończył szkołę, skoro został jeszcze Harry, El, Liam i Danielle? A nawet sam pan Tomlinson, gdy spotykał Irlandczyka na dworze, nadal nie szczędził sobie chamskich słów i szturchania. Mimo to, najwięcej szkód robił jego młodszy przyjaciel Harry. Najwyraźniej uznał, że skoro nie ma Tommo to on musi przejąć pałeczkę. Dlatego co najmniej raz w tygodniu dopadał Niall'a ze swoją grupą i spuszczał mu niezłe lanie.
Siniak pod okiem, stłuczone żebra, rozwalony nos, rozcięta warga lub łyk brwiowy, były prządkiem dziennym tego kruchego blondyna.
Zayn wiele razy kazał mu to gdzieś zgłosić, ale Horan za bardzo się bał tego co może czekać go później, dlatego zawsze zbywał przyjaciela machnięciem ręki i wymuszał na nim obietnicę, że nikomu nie powie, kto go bije.
Zayn jak w każdy piątek, odkąd Josh - chłopak Niall'a - wyjechał na dwumiesięczny staż do Francji, przyjeżdżał po chłopaka pod szkołę. Czekał oparty o maskę samochodu, aż jego ulubiony Irlandczyk wybiegnie ze szkoły, by po przywitaniu się męskim uściskiem, wsiąść do auta i pojechać na obiad do ulubionego baru chłopaków.
- No, no.. Czyżbyś przyjechał pod swojego pedałka? - usłyszał za sobą dobrze mu znany głos. Kąciki ust Lou uniosły się do góry w wrednym uśmiechu.
- Nie twój zasrany interes. - odgryzł się, odwracając od niego wzrok, by obserwować drzwi wyjściowe.
- Nie denerwuj się tak. Poprosiłem Harry'ego, by tym razem był delikatny. - powiedział przesłodzonym głosikiem i ruszył w stronę szkoły. Zayn naprawdę musiał się nieźle namęczyć, by nie pobiec za szatynem i zetrzeć mu z twarzy tego cwanego uśmieszku.
Odkąd poznał Niall'a i widział co robili z nim ci ludzie, coraz częściej tracił nad sobą kontrolę.
Po podwórku rozległ się dźwięk dzwonka, a po chwili na zewnątrz wybiegło stado nastolatków. Zayn wzrokiem szukał Niall'a, by jak najszybciej mógł do niego podejść i zabrać go z tej dziczy.
- No co Horan. Nie zrobisz mi loda? - słyszał głos Harry'ego. Po chwili zobaczył swojego przyjaciela skulonego w sobie, ciasno przyciskając książkę do swojej piersi. Wyglądał na zlęknionego. Jego oczy lśniły od łez.
- Nie mów, że dobrałbyś się do mojego tyłeczka. Widziałem jak się na mnie patrzyłeś zboczeńcu. - Styles szturchnął chłopaka, że ten o mało co nie przewrócił się, schodząc ze schodów.
- Pokraka!- krzyknęła El, dodając swoje szturchnięcie.
- Zostawcie mnie. - można było usłyszeć cichy głos blondyna, który spojrzał błagalnym wzrokiem na chłopaka w kręconych włosach. Był naprawdę zmęczony po całym dniu ubliżań.
- Nie potrafisz się nawet postawić. Chociaż taka ciota ja ty pewnie nie ma jej. Dziwię się ten twój brudny kumpel jeszcze z tobą jest. - zaśmiał się, spoglądając w stronę Zayn'a, który żwawym krokiem podążał w ich stronę. W ślady Styles'a poszła reszta jego grupy, a Niall przytłoczony wszystkimi śmiechami, jeszcze bardziej się zgarbił. Chciał zniknąć. Rozpłynąć się.
- Niall! - krzyknął Zayn i pomachał do przyjaciela. Ten podniósł głowę i uśmiechnął się lekko na jego widok, bo to oznaczało koniec jego cierpienia. Przy Maliku czuł się bezpieczny. Przy Maliku nikt do niego nie podskakuje.
- Odczepcie się od niego. - warknął w ich stronę.
- Ochoo. Przybył w końcu obrońca biednych i ukrzywdzonych. - powiedział pewnie Harry, patrząc uważnie na Zayn'a. Kolejny wybuch śmiechu jego znajomych. Tym razem wśród tych głosy zabrakło jednego. Liam Payne spuścił wzrok, a dłonie schował do kieszeni.
- Hazz lepiej chodźmy już. - powiedział cicho.
- Nie Li.. Nie pozwolę podskakiwać sobie takim podludziom jakim jest on. - szturchnął Malika. W chłopaku się zagotowało i pewnie, gdyby nie przerażone tęczówki Niall'a, które niemo błagały, by zostawił ich w spokoju, rzuciłby się na Styles'a.
Mulat zmierzył wzrokiem młodszego od siebie szatyna i kręcąc głową nad głupotkom niektórych ludzi odszedł zostawiając ich za sobą.
Po tym wydarzeniu na kilka tygodni Niall miał spokój. Harry i jego przyjaciele nie tracili każdej przerwy na poniżaniu go, a na twarzy nie miał żadnego zadrapania. Zayn cieszył się z takiego obrotu sprawy, jednak przyglądał się ze zmartwieniem na uśmiechniętego Horan'a, bo nie sądził, że taki stan rzeczy potrwa długo.
Jego przypuszczenia się sprawdziły.
Pewnej soboty, poszedł do Niall'a by pożegnać się z nim przed wyjazdem do Bristol na zawody z piłki ręcznej. Irlandczyk uwielbiał ten sport i był w nim naprawdę dobry. Nawet jego trener widział w nim potencjał i uważał, że jeżeli nadal będzie pracował tak jak do tej pory to ma duże szanse zostać zawodowym graczem, a ten wyjazd miał być dla niego szansą na zaistnienie. Na czas tego turnieju do Bristol przyjeżdżał łowca talentów, który gdyby tylko spodobał mu się gra chłopaka, mógłby pomóc mu się wybić.
Ale los, a raczej trzech chłopaków, chciało inaczej.
- Dzień dobry jest Niall? - zapytał, uśmiechnięty Zayn jeszcze nie świadomy tego jaki widok zastanie w pokoju przyjaciela. Matka blondyna skinęła głową w stronę pokoju jej syna.
- Ale jak to nie jedziesz?
- Po prostu. - wzruszył ramionami.
- Po prostu? Przecież to twoja szans na spełnienie marzeń. - nie mógł wyjść ze zdziwienia.
- Trener powiedział, że ze zwichniętym barkiem nie zagram, więc nie mam po co jechać. - powiedział i powoli zamknął oczy, spod których wyłoniła się jedna łza.
Dopiero teraz Zayn zauważył, że Niall odkąd przyszedł nie ruszał się ani razu tylko cały czas leżał.
- Nie wierzę! - krzyknął Zayn i energicznie wstał z krzesła. - Znowu oni, tak? - spojrzał na Niall'a z furią w oczach. - Zabiję ich! Słowo daję! - przeszedł się po pokoju, strącając z biurka sztapel książek. Niall na dźwięk spadających przedmiotów, wzdrygnął się lekko.
- Zayn. Uspokój się. - poprosił cicho Irlandczyk.
- Jak mam się uspokoić kiedy te gnojki najpierw przez trzy lata czepiali się mnie, a teraz dręczą ciebie? Myślą, że kim oni są, że mogą się wyżywać na innych ludziach?!
- Zayn.. to ja zacząłem. - powiedział nieśmiało blondyn.
- Jak to zacząłeś? - nagle się zatrzymał wpatrując się w zaskoczonym wzrokiem w blondyna. Nie sądził, że kiedykolwiek usłyszy coś takiego z ust przyjaciela, ponieważ nie sądził, by Niall był na tyle odważny, a zarazem głupi, by postawić się osobą silniejszym od niego.
- Po prostu. - wzruszył ramionami i spuścił wzrok na swoje dłonie.
- Czy na każde pytanie twoja odpowiedź to po prostu? - spojrzał na niego już nieco podirytowany Zayn.
- Zaczęli obrażać Josh'a.
- Ah tak... - spojrzał na niego podejrzliwie. - I co im zrobiłeś? Mam nadzieję, że chociaż zmazałeś uśmiech z twarzy tego Styles'a. - uśmiechnął się w jego kierunku lekko.
- Taaa.. - zaśmiał się niemrawo Niall. - Ma rozciętą wargę. Więcej nie dałem rady, bo reszta się na mnie rzuciła.
Reszta wieczoru minęła im spokojni. Włączyli czwartą część Harry'ego Potter'a, którą co prawda każdy z nich oglądał już sto razy, ale nie zaszkodzi przecież zrobić to jeszcze raz. Niall starał się nie kręcić, a Zayn co chwilę posyłał mu ciekawskie, a zarazem współczujące spojrzenie.
- To do jutra Niall. - powiedział brunet, przed wyjściem z domu przyjaciela. - Naprawdę mi przykro z powodu wyjazdu, ale cieszę się, że rozwaliłeś nos Styles'owi. - posłał w jego stronę pokrzepiający uśmiech.
- Nie teraz to innym razem. - powiedział blondyn, mimo, że doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że następnej szansy nie będzie. - Tak... -westchnął. - ja też się cieszę. - oparł się o framugę, by móc odprowadzić wzrokiem przyjaciela.
- Wiedziałem! - wykrzyknął Malik. - Okłamałeś mnie, do cholery!
- O czym ty mówisz? - Niall spojrzał na przyjaciela wielkimi oczami, przerażony tym, że ubarwienie jego historii wyszło na jaw.
- Ty ich nawet nie ruszyłeś, prawda? Nie dotknąłeś ich nawet palcem.
- Uderzyłem, a oni mi oddali. - zawzięcie trzymał się swojej wersji.
- Niall nie kłam. - spojrzał na niego smutnym wzrokiem. - Nie potrafiłbyś nikogo uderzyć.
- Byłem za słaby. - jęknął Niall, wpadając w ramiona Zayna. - Jestem beznadziejny. Oni mają rację. Żaden ze mnie facet, skoro nawet nie mogę się przed nimi obronić. - szlochał w jego ramię.
- To oni są beznadziejni... - powiedział cicho, po czym ucałował przyjaciela we włosy.
Tego też wieczoru Zayn udał się do baru. Miał dosyć swojej bezsilności jeżeli chodziło o znęcanie się nad Niall'em przez grupę znajomych Tomlinsona. Zayn to wytrzymywał, bo był silny i nie obchodziło go zdanie innych, ale Niall był inny. Wrażliwy, kruchy i słaby. Idealna ofiara.
Zayn nie mógł dłużej znieść myśli, że jego przyjaciel cierpi prze tych dupków. Nie mógł znieść myśli, że on nie może nic na to poradzić. Nikt ich nie kara. Nikt nie zwraca na to uwagi. No bo niby na co? Na to, że dobry chłopak prawie każdego dnia jest bity i poniżany przez to, że jest innej orientacji? Nikogo to nie obchodzi.
Po kilku drinkach i nadal bez pomysłu co mógłby zrobić, by zmienić życie Niall'a na lepsze postanowił wrócić do domu. Czuł się strasznie, bo nie mógł pomóc swojemu przyjacielowi, czuł wyrzuty sumienie, bo nie dotrzymał słowa danego Josh'owi, że będzie się opiekował Niall'em. Ale co mógł zrobić, skoro ten uparty Irlandczyk nie chciał pomocy. Nie chciał się skarżyć. Wolał grać, że wszystko jest w porządku. A najbardziej bolało go to, że przez tych skurwieli Niall stracił szansę na spełnienie marzeń. Odebrali mu szansę na robienie tego co kocha. Jakby specjalnie czekali do tego dnia, by wyżyć się na blondynie za czas spokoju, który mu zafundowali.
Po uprzednim zerknięciu, która jest godzina, schował telefon do kieszenie i wszedł z ścieżkę, która prowadziła do jego domu. Nigdy nie lubił tędy chodzić, bo droga ta przypominała miejsce z jakiegoś tandetnego horroru, w którym niewinna kobieta zostaje zadźgana przez psychopatycznego mordercę, ale nie miał wyjścia. Był to skrót, a Zayn naprawdę chciał znaleźć się już w domu. Zakopać się pod pierzynę i udać się do krainy snu, gdzie wszystko jest piękne. Poza tym nie bał się, że ktoś go zaatakuje, bo był wystarczająco silny by się obronić.
Kopnął kamyk, który odbił się od budynku obok, a gdy uniósł głowę, zobaczył postać, która szła w jego kierunku. Wsadził dłonie do kieszeni kurtki i nieco się naprężając zamierzał przejść obok bez żadnego problemu.
Jednak, gdy zobaczył, kto jest tą osobą, krew się w nim zagotowała. Adrenalina wzrosła, a całe ciało ogarnęła nieopisana złość. Zupełnie jakby wszystkie trzymane emocje i żale, nagle zapragnęły opuścić jego organizm.
- Cześć Liam. - powiedział. Chłopak podniósł wzrok ze swoich butów, a gdy zobaczył mulata, jego ciało przeszedł dreszcz. Bał się go, od zawsze. Payne postanowił zignorować Malika i iść dalej, nie zwracając na niego uwagi. Nie potrzebował kłopotów. Ten czyn nie spodobał się i tak już wściekłemu mulatowi, więc gdy mijali się, szarpnął go za nadgarstek tak mocno, że ten obrócił się do niego przodem.
- Powiedziałem cześć. - syknął w jego stronę, nie luzując uścisku. - Nie chcesz mnie po obrażać? Wdeptać w błoto? A może wybić bark? - młodszy chłopak otworzył szeroko oczy i wpatrywał się w bruneta, z którego biła najszczersza nienawiść. - No co. Przecież jesteś taaaaki silny. - warknął.
- Zostaw mnie. - powiedział siląc się na ostry ton, jednak jego drgająca warga i oczy zdradzały to jak bardzo boi się Zayn'a.
- Nie masz jaj Payne? Nie potrafisz się postawić. - zaśmiał się, cały czas patrząc w oczy chłopaka. Nie myślał trzeźwo. Wszystko co robił było kierowane jego nienawiścią, żalem, bezsilnością i pragnieniem zemsty na ludziach, którzy przez tyle lat krzywdzili go, a teraz jego przyjaciela. - Czemu się nie śmiejesz? Przecież to takie zabawne. - parsknął prosto w jego twarz. - Ooo a może mi pokażesz i się przekonamy? - zrobił wielkie oczy, a jego mina przypominał miny psycholi z filmów. Jedną rękę położył na kroku chłopaka i ścisnął jego członka. - O jednak są na swoim miejscu. - pokiwał głowa. - To dlaczego się nie bronisz, co?
- Odwal się ode mnie. - zebrał w sobie wszystkie siły i próbował się wyszarpnąć swojemu napastnikowi. Jednak to wszystko było na nic. Zayn był on niego silniejszy, więc nie miał wiele problemów z utrzymaniem go przy sobie.
- Nie kręć się kochanie, a nie będzie boleć. - szepnął mu o ucha, gdy po kilku sekundach szarpaniny przycisnął go do ściany. Jego dłonie ciasno ściskały nadgarstki Liam'a po obu jego stronach ciała. Czuł ból w tamtym miejscu, ponieważ palce mulata wbijały się w jego skórę, raniąc go przy tym. - Chcę się dobrać do twojego tyłeczka. - szepnął po czym przejechał językiem od jego ucha po szyi, by zatrzymać się na obojczyku. Liam ze skrzywioną miną, obrócił głowę w drugą stronę, by tylko nie patrzeć na obrzydliwego Zayna.
- Ale najpierw spełnię prośbę Harryego. - powiedział cicho tuż przy jego uchu. Liama przeszedł dreszcz obrzydzenia. Nie mógł jednak zrobić nic, by uwolnić się w uścisku mulata. Ich ciała przylegały do siebie, a ręce blondyna, były skutecznie przytrzymywane przez starszego chłopaka.
- Nie dotykaj mnie. - westchnął, starając się złapać powietrze, co nie było takie łatwe przez ściśnięte ze strachu gardło. Malik wsunął kolano między nogi młodszego chłopaka i naprał na jego członka. Z ust blondyna wydobył się cichy jęk.
- Tak... To dopiero początek cukiereczku. - syknął Malik i niewiele myśląc pocałował chłopaka, stojącego przed nim. Liam nie oddawał pocałunku, wręcz się wyrywał. Kręcił się i robił wszystko byleby tylko oderwać się do Zayn'a, ale wystarczyło jedną uderzenie w brzuch, by stracił chęć do walki. Malik najpierw przejechał delikatnie językiem po wardze chłopaka, prosząc o wejście do środka, jednak gdy ten nie pokazał zainteresowania, przygryzł jego wargę na tyle mocno, że pociekła z niej krew, a Liam by ulżyć swojemu cierpieniu syknął tym samym otwierając usta. Zayn wykorzystał ten moment, by wtargnąć do środka. Pocałunek nie był ani romantyczny, ani delikatny. Do czułości też było mu daleko. Był agresywny i niedbały. Malik po kilku minutach walki z ustami jego ofiary, postanowił się zabawić nieco inaczej. Wpił się w szyję chłopaka, sunąc przy tym dłonią po jego klatce piersiowej. W końcu dotarł do paska od spodni i na ślepo zaczął go odpinać. Poszło mu to całkiem szybko mimo kręcenia się Liama.
- Mówiłem, żebyś przestał się kręcić!- krzyknął, patrząc oczami pełnymi furii na chłopaka. Mimo to Liam nie dawała za wygraną. Starał się wyrwać z mocnego uścisku Zayna. Bał się tego do czego może się posunąć.
- Zostaw mnie, proszę cię. - jęknął, gdy po raz kolejny poczuł silną pięść na swoim brzuchu. Zgiął się z bólu, jednak to nie przeszkodziło Zaynowi. Szybko odpiął zamek w spodniach chłopaka i wsunął dłoń w jego bokserki.
- Podoba ci się? - zapytał z cwanym uśmieszkiem. Liam nic nie odpowiedział, tylko oczami pełnymi łez spojrzał na mutala. Miał nadzieję, że może dojdzie do niego, że już wystarczającą krzywdę mu zrobił. Może odpuści. Ale Zayn widząc błagalne spojrzenie blondyna zaśmiał się tylko.
- Och nie płacz. - powiedział, naśladując skruszony głos. - To dopiero początek, Liam. - zamrugał i w tym samym momencie co zacisnął mocniej dłoń na członku chłopaka, złączył ich usta.
Liam zaczął odwzajemniać pocałunku zdając sobie sprawę, że stawianie się tylko pogorszy sprawę.
- Widzę, że szybko się uczysz. - mruknął w jego usta, ostatni raz przejeżdżając językiem po jego wardze. - Teraz puszczę twoje ręce, a ty nie waż się nawet drgnąć, bo inaczej nie będę już taki delikatny. - powiedział patrząc w przerażone oczy Paynea.
Ostrożnie puścił nadgarstek chłopaka, tylko po to by łatwiej mu było pozbyć się jego spodni. Zsunął z jego tyłka dżinsy wraz z bokserkami, a przed jego oczami ukazał się pokaźnych rozmiarów penis chłopaka. Co prawda nie był pobudzony dotykiem mulata, ale chłopak postanowił to zmienić. Ostatni raz spojrzał na Liama i uśmiechnął się lekko, niemalże przyjaźnie.
Kucnął przed chłopakiem, który stał oparty o ścianę jak wryty w myślach przygotowując plan ucieczki.
Wziął w dłonie jego członka i jeszcze raz uniósł wzrok, by na niego spojrzeć.
- Harry tak często mówi o tym by zrobić mu loda. Nie uważasz, że będzie ci zazdrościł? - zapytał luźnym tonem i nie czekając na odpowiedź chłopaka, polizał główkę jego członka. Liama przeszedł dziwny dreszcz. Obrzydzenie samym sobą połączone z podnieceniem. Nie ukrywajmy Liam jest chłopakiem i tak delikatne ruchy na jego penisie pobudzały go. Przymknął oczy i odchylił głowę do tyłu, a z jego ust wydobyło się ciche westchnięcie, gdy całe jego długość zniknęła w usta Malika. Jednak zatracenie nie trwało długo.
Gdy tylko Zayn zassał jego główkę, świadomość spoliczkowała Liama z podwójną siłą i naszły go okropne mdłości. Przez jeden dotyk Malika poczuł się brudny. Niewiele myślą odepchnął od siebie Zayna, który oddawał się przyjemność robienia komuś loda. Zdezorientowany brunet upadł na podłogę, a Liam nie tracąc czasu podciągnął spodnie i zaczął biec przed siebie.
Przecenił jednak swoje siły, a już na pewno szybkość, bo nie przebiegł nawet dziesięciu metrów, a runął na ziemię jak długi, popchany przez Zayn'a.
Krzyknął z bóly jakiego doznał upadając na kolana. Jego dłonie były cały podrażnione od malutkich kamyczków jakie leżały na chodniku.
- Rozzłościłeś mnie Liam. - warknął Zayn. Jednym silnym szarpnięciem sprawił, że dotychczas leżący na brzuchu blondyn obrócił się na plecy. - Chciałem to wszystko załatwić spokojnie, ale ty musiałeś się stawiać. - jego pięść spotkała się z policzkiem Liama, a z wargi młodszego chłopaka polała się krew. - Naprawdę chciałem być delikatny. Naprawdę. - powiedział spokojnie Zayn. Emocje w nim buzowały. Raz krzyczał, warczał, a raz opanowywał go totalny spokoju.
- Proszę, puść mnie. - jęknął bezsilny już Liam.
- Nie mogę tego zrobić. - pokręcił głową ze skruszoną miną. Podniósł się ze ziemi, pomagając również wstać Liamowi. Ruszył w stronę ściany. Mogłoby się wydawać, że już wszystko pójdzie w góry, a młodszy chłopak będzie uległy. Jednak nie. Liam nadal mimo, że już dawno był na straconej pozycji, próbował się szarpać. Dlatego też trochę zbyt mocno został rzucony na ścianę, a z jego czoła polała się krew. Dłonią przejechał po twarzy, wycierając czerwoną strużkę. Zrobiło mu się słabo, jednak nie zemdlał. Stał oparty klatką piersiową o mur i nie mógł nic poradzić na to, że chłopak za nim właśnie pozbawił go spodni i bokserek.
- Nigdy tego nie chciałem Liam. - szepnął mu do ucha, po czym złożył pocałunek na jego brudnej od krwi szyi. Blondyn przygotowany na to co zaraz ma nastąpić przymknął powieki. Poczuł silny ból w okolicach pleców, a po jego policzku pociekła słona łza. Nie chciał płakać. Chciał pokazać, że jest silny.
Kolejny ruch bioder mulata. Kolejna łza. Westchnienie wydobyte z usta Zayn'a. Kolejna łza.
- Proszę, przestań. - błagał szlochając.
- On też prosił, też błagał.
Kolejne pchnięcie. Kolejna łza.
- Zayn.
- Nigdy tego nie chciałem.
Kolejne pchnięcie. Szybsze tępo. Krzyk. Łzy. Błagania. Westchnienie. Łzy. Jęk. Błagania. Łzy.
Zayn zadowolony i spełniony wyszedł z Liama. Naciągnął spodnie i ostatni raz spojrzał na zapłakanego i wycieńczonego chłopaka, który stał w policzkiem przyciśniętym do zimnego muru.
Odszedł, zostawiając go samego.
Liam nadal nie przestając płakać osunął się po ścianie, wtulając się w nią jakby tylko ona mogła go obronić. Czuł się brudny.
Gdy tylko Zayn skręcił w inną uliczkę, po jego policzku pociekła wielka łza. Doszło do niego co zrobił. Doszło do niego kim się stał. Stał się kimś za kogo uważali go ludzie od samego początku. Stał się zboczeńcem. Kimś kogo powinno się zamknąć. Kimś kogo powinno się leczyć. Kimś kogo nienawidził. Kolejna wielka łza spłynęła po jego policzku, a gdy zamknął oczy, widział przerażoną twarz Liama.
W tym samym czasie, gdy życie dwóch młodych chłopów straciło sens Louis Tomlinson i Harry Styles siedzieli w domu starszego chłopaka. Oglądali film i śmiali się głośno z tego, jak urządzili Niall'a.
- Liam nie uwierzy jak mu powiemy. - zaśmiał się Harry, upijając łyk piwa z puszki.
- Nie podniecaj się tak Hazz. Ty wiesz, że on nie popiera tego co robimy. - Lou spojrzał na przyjaciela.
- Wiem, wiem. Ale pewnie będzie pod wrażeniem naszej pomysłowości. Nieźle go urządziłeś. - uśmiechnął się szeroko, a na jego policzkach pojawił się dołeczki, godne anioła. Tommo spojrzał na niego, uśmiechnął się lekko i przybił z nim piątkę.
O kurde.. Zayna zboczeńca i gwałciciela jeszcze nie było. Świetne! Całość bardzo mi się podoba, taka.. poruszająca.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że będzie druga część! ;)
Pozdrawiam ;*
o rety normalnie mnie zatkalo, nie wiem co napisać z nadmiaru emocji. Zayn gwałciciel, Niall skrzywdzony przez los, Harry i Lou wredne dupki. Tylko jakoś Liama mi tu szkoda, on chyba najjmnie zawinił w cale sytuacji. Będzie druga część?? proszę prosze proszę. Świetny shot xx
OdpowiedzUsuńO chryste. To jest ŚWIETNE. ! Bardzo bym się oczywiście ucieszyła z drugiej części. ;p Zachowanie Zayna oh. Masakra... Stał się kimś tak okropnym... A Liam zawinił najmniej z nich wszystkich i musiał być tak potraktowany.. Niesprawiedliwe. ;(
OdpowiedzUsuńhttp://completely-different-life.blogspot.com/
O.o omomom przydałaby się druga część Klaudia. Xoxo
OdpowiedzUsuńGenialne mam nadzieję że napiszesz 2 część , w których Zayn ukara Louisa i Harrego. Jedynie szkoda mi Liama , który moim zdaniem najmniej zawinił :(
OdpowiedzUsuńMatko świetne. Kocham cie! Czekam na 2 część mam nadzieje. I oby wszystko się jakoś szczęśliwie rozwiązała. Jak już ci kiedyś pisałam kocham Happy endy, a innych nie uznaje. :*
OdpowiedzUsuńStrasznie przykro mi się zrobiło, gdy po ostatnich słowach Harry'ego i Louisa zdałam sobie sprawę, że Liam nawet nie wiedział o tym, że jego koledzy zniszczyli marzenia Nialla... I o ile potrafię zrozumieć złość Zayna, to oczywiście nie popieram tego, co zrobił. Zresztą ona sam czuje podobnie...
OdpowiedzUsuńWidzę, że wszyscy komentujący wręcz błagają o kontynuację... Nie wiem, czy masz ją w planach, ale w sumie sama nie wiem, czego bym oczekiwała po drugiej części... Ukarania Larry'ego? Happy endu? Ale jakiego? Jakim cudem? Jedyne co przychodzi mi do głowy, to że Liam miałby się okazać bi i spiknąć go z Zaynem... Ale czy można wybaczyć, to co ten mu zrobił? A kontynuacja tylko po to, by ujrzeć zemstę chyba nie jest tym, co mnie zachęca... Choć z drugiej strony fajnie byłoby przeczytać, że Zayn i Josh są razem i są szczęśliwi... Jestem niezmiernie ciekawa, jakie ty masz plany...
Shot świetnie napisany, ale powoli już mnie do tego przyzwyczajasz... Oczywiście jako beznadziejna romantyczka ubolewam nad brakiem happy endu i tego, że winni tak naprawdę nie ponieśli kary, ale muszę docenić kunszt pisarski :)
Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego.
@KateStylees
http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.co.uk/
Szczerze mówiąc to nie wydaje mi się, że napiszę drugą cześć. Pisząc tego shota nawet o niej nie myślałam, w wymyślanie czegoś na siłę jest głupie.
UsuńRównież zgadzam się z tobą co do tego, że nie wyobrażam sobie kontynuacji. Bo palce prędzej by mi odpadły niż zrobiłabym, że Liam wybacza Zaynowi. Naprawdę.
A z Josh'em? Josh jest z Niallem i niech tak zostanie.
Dziękuję za miły komentarz. :)
Bardzo mi się spodobało. To jest taki pierwszy one short który tak mi sie spodobał. Mogła by być druga część, ale nie namawiam cię. Chciała bym zobaczyć co było by dalej. Po przeczytaniu zaczęłam układać w głowie część dalszą. Jak chciałabyś się dowiedzieć to możesz napisać na moje gg28179957. Z chęcią porozmawiam ;D
OdpowiedzUsuńWow. Naprawdę wow. Świetny one-shot. Niesamowity pomysł. Cóż, szkoda mi liama, tak strasznie szkoda. Co sie stało z Zaynem? Dlaczego po prostu nie mógł go pobić albo cos? Scena gwałtu była straszna. Nie poznawalam Zayna, był straszny. Co louis i harry zrobili Niallowi? Pobili go mocniej? Nie wiem co moze być takie "pomysłowe"...?
OdpowiedzUsuńDziękuję xx
Wiedziałam! Po prostu wiedziałam, że napiszesz coś genialnego. I jestem bardzo pozytywnie zaskoczona, bo spodziewałam się raczej pozytywnej historii, wielkiej miłości i pięknego zakończenia, a napisałaś coś zupełnie odmiennego. Podoba mi się! Fabuła jest naprawdę świetna i przemyślana. Zayn-gwałciciel był starszy.. ale opis tej sceny też był świetny. Naprawdę współczułam Liamowi nawet gdy myślałam, że pobił Nialla, a gdy dowiedziałam się, że to Hazza i Lou od razu pomyślałam jak fatalnie czułby się Zayn, gdyby też o tym wiedział.
OdpowiedzUsuńEh. Mój cudowny Ziam w takiej smutnej historii. Dziękuję baaaaardzo za napisanie. Naprawdę wspaniale wyszło! : D xx
ooo jeju .. nie wiem co powiedzieć.. to jest ..po prostu... mamo ... łoooo.. jesteś niesamowita...
OdpowiedzUsuńo boże trhbdtfarhblgakdtrhbadrtfhabtdrdrhrhjndahj aaaaaaaaaa! asvgrgfegvrehgytrjstjtjnsgftjsnfgytj matko święta kurwa aaa! fbhtaterhbdtrhdtfrh ja pierdole! dziewczyno kocham cie! miałam dzisiał zły humor ale gdy przeczytałam, że dedykujesz mi shota od razu się poprawił a gdy go przeczytałam i okazał się być to gwałt to myślałam, że po prostu wykituje. spełniłaś moje marzenie babsztylu! agfrdfghsdrthdfhbtr nadal nie mogę poukładać myśli. masakra no! chociaż chciałabym przeczytać gwałt jak zayn gwałci nialla bo wiesz, że kocham zialla no i jeszcze narry'ego więc jak napiszesz jeszcze dwa takie gwałty to będę chyba w niebo wzięta. no ale jak na razie wystarczy mi ten! po prostu ubóstwiam go normalnie no! tdsfrbzrjgtrnjtrajrr nie wiem co napisać aż z tego wszystkiego. jest genialny, cudowny, wspaniały i w ogóle GWAŁT ewgvfsewrwsrwgv. umieram ___/\_/\_________________ normalnie aż mi nawet nie jest szkoda liama. znaczy owszem trochę jest bo biedaczek tak naprawdę nic nie zrobił no ale cóż. takie życie i może dzięki temu zerwie znajomość z homofobami... no nic. jeszcze raz to powiem i będę powtarzać już zawsze: kocham cię i twój styl pisania do którego nikt nie dorasta ci do pięt! sdvregver [we-will-start-again] hrwtyhrwt6jhthnaqh5jrttrjnhytwfjkjeytu7kyuydfgbtdfrgnojtsnrhlksrnstrlkjhltrhkjrskhntdriojhdrfhoj;riklhitrhbrty
OdpowiedzUsuńWiesz, zaczyna się naprawdę o ciebie bać :)
UsuńNo, ale cóż... Tak mi jęczałaś o ten gwałt to masz.
Cieszę się, że ci się podoba, ale na Zialla i Narryego w takim wydaniu raczej nie możesz liczyć. :D
Rzucam ten typ historii i przechodzą na bardziej błahe :)
wiem ja lubię jęczeć *-* podoba? to jest mało powiedziane babo, bardzo mało o: haha co? o nie :( jak to no. haha ale ty chyba nie myślisz, że przestane jojczeć? o nie, nie... teraz po tym gwałcie to normalnie będę chciała więcej O.o on jest tak zajebiście boski! dziwne, że rzucasz bo wychodzi co to lepiej niż rewelacyjnie! no nic na razie mnie zaspokoiłaś więc może chwilę odpoczniesz :D a i jakby co dodałam pierwszy rozdział xd [we-will-start-again]
Usuńshot niby fajny, bo pomysł całkiem inny, nowy, ale ogólnie to nie jest fajny. jest, że tak powiem, niesmaczny, ciężki.
OdpowiedzUsuńtrzymaj się lepiej tego zakładu, a shoty jak już to mniej drastyczne. pozdrawiam i życzę weny:)
Dziękuję.
UsuńWiem, że ten shot nie jest za bardzo radosny ani pozytywny, ale co zrobić jak przez jedną osobę w mojej głowie zrodził się taki pomysł? :)
Cóż.. Więcej nie zamierzam się podejmować takich tematów, wolę pisać bardziej błahe historię.
cieszy mnie to, takie błahe, beztroskie historie po prostu przyjemniej się czyta. shoty same w sobie są bardzo fajne, ale niestety nie takie ciężkie, za takimi się nie tęskni, a np te tu opowiadanie z zakładem, bardzo ciekawe jest, jedne z fajniejszych, codziennie tu zaglądam czy czasem nie ma czegoś nowego ;p
Usuńdzięki za odpowiedź i do napisania :)
Jedyne co mi przychodzi na myśl, po przeczytaniu całego shota to "o kurwa!", i raczej elokwencją to, to nie jest... Ogólnie, teraz wyjdę na psychopatkę, ale naprawdę spodobała mi się ta tematyka. Poruszyła to z czym większość ludzi am problem, a mianowicie z relacjami z homoseksualistami. Jakby nie patrząc w całości teraz są trzy ofiary i dwóch oprawców, prawda? Nialler, Liaś, Zayney oraz Lou i Hazza. Gdyby nie ostatnia dwójka , cała wcześniejsza trójka miałaby się dobrze, a tak chujnia. Chyba powinnam ograniczyć własne przekleństwa...
OdpowiedzUsuńMogę odnieść się do większości komentarzy nade mną? I tak to zrobię! (Choć prawdopodobieństwo, ze ktoś to przeczyta, prócz ciebie Autorko, wynosie 1:100)
Po pierwsze: Zayn, chciał dać odwet za szkody, jakie zrobili nie tylko jemu, ale i jego najlepszemu przyjacielowi, prawda? Więc to nie on wychodzi na tego popapranego, a raczej na rycerza. W mrocznej zbroi, ale to właśnie on wychodzi obronną rękę.
Po drugie: fakt, szkoda Liama, bo w końcu nie wiedział, co zrobi duet Larry'ego.
Po trzecie: druga część shota tylko by... zniszczyła to (bez obrazy! :)) co zostało napisane powyżej. Zakończenie jest do połowy otwarte... Co się stanie 'później', to tylko samemu można o tym myśleć.
Wielkie uznania dla ciebie Dreamer, naprawdę.
Pozdrawiam, życzę weny, Souris (aka @HipstaMouse) :)
Co do punktu pierwszego nie będę się wypowiadać, bo gwałt nie był dobrym rozwiązaniem tego problemu, ale cóż Zayn się go dopuścił.
UsuńJeżeli zaś chodzi o kontynuację to zgadzam się z tobą. Więc raczej jej nie napiszę. Nie miałabym na nią pomysłu, bo szczęśliwego zakończenia tu nie widzę i tak jak napisałaś, niech każdy sobie wymyśli swój koniec. :D
Dziękuję i cieszę się, że spodobało ci się to co napisałam. :D
popłakałam się. Bo poczułam ból Nialla, uczucie jakie Zayn zostawił Liamowi i to jak czuł się z tym Zayn. Bo wcale nie obronił Nialla, może nawet pogorszył to. Ja siedzę i ryczę. Sama nie wiem czemu bo mineło już iilka minut. Niestety wiem jak to jest byś prześladowanym w szkole. Ja byłam na mała skalę bo moja klasa liczyła 14 osób i gadało ze mną 3 więc nie było jeszcze tak źle. Ale trochę też przeżyłam.
OdpowiedzUsuńSZOK! Że Malik? Że gwałciciel? Szok szok szok. Biedny niczemu niewinny Nialler, no i Li tak samo :c
OdpowiedzUsuńNowy oneshot na we-go-to-heaven.blogspot.com :)
O mój Boże... Nie mam pojęcia co napisać. Tak strasznie mi szkoda Niall'a, a Harry'ego i Lou bym z chęcią zabiła, ale jak Zayn mógł to zrobić? Nie chodzi mi o to, że żal mi Liama, choć rzeczywiście tak jest, bo w sumie on najmniej zawinił. Chodzi właśnie o to, co Zayn zauważył. Stał się obrzydliwym zboczeńcem, kimś za kogo oni od początku go uważali... On teraz nie będzie w stanie z tym żyć, z resztą przypuszczam, że Liam też nie. Wszystko się tak strasznie popieprzyło. WerAnia17
OdpowiedzUsuń