czwartek, 15 listopada 2012

Rozdział 19

Cześć Wam!
Chciałam was przeprosić, bo rozdział miałam dodać kilka dni temu, ale nie miałam kompletnie czasu. Prawie w ogóle nie byłam na komputerze, bo każdy nauczyciel uważa, że jego przedmiot jest najważniejszy i zawalił mnie masą roboty.
Z tego wszystkiego jakoś nie mogłam się w wolnej chwili zabrać za pisanie i dopiero dzisiaj wszystko nadrobiłam.
W sumie nie wyszedł tak jak miał i jest pewnie nieco nudny, ale musiał być.
Wybaczcie jeżeli was zwiodłam. ;/
Jeszcze raz przepraszam.

Prawdę mówiąc nie spodziewałem się, że te wakacje miną tak szybko. Może było to spowodowane tym, że rok temu ten czas spędzałem sam i już po pierwszym miesiącu nie miałem co robić. Obejrzałem wszystkie możliwe filmy, pokój lśnił czystością i byłem doskonale obeznany w świcie telenoweli.
 W tym roku było inaczej. Miałem czwórkę nienormalny przyjaciół i chłopaka. Nie mogłem się nudzić. Z nimi nie było na to czasu, bo cały czas trzeba było coś robić. To jakaś impreza, to wycieczka, to zwykłe oglądanie filmów czy wyjście na koncert. Naprawdę, pomysły mnożyły się im szybciej niż bakterie w toalecie. I nawet, gdy tydzień przed rozpoczęciem roku, myślałem, że nic mnie nie zaskoczy to Lou wpadł na pomył wyjazdu. Codzienne imprezy do białego rana z dala od rodziców. Każdy przyjął to z entuzjazmem, chociaż nie powiem bałem się co może czekać mnie sam na sam przez kilka dni z tymi kretynami.
 Mieliśmy jechać do jakiegoś zwykłego miasteczka. Nie z dużego, nie za małego, ale Harry uparł się na morze. I nawet marudzenia Zayn’a, że nie będzie on miał tam co robić, gdy my będziemy pluskać się w wodzie, go nie przekonały. Nie minęło dużo czasu, gdy Loczek na swoją stronę przeciągnął Lou. Ja do końca byłem za swoim chłopakiem, jednak głos Liam’a, który nie zamierzał się sprzeczać z dwoma uparciuchami z naszej grupy, zadecydował.
 Droga minęła nam prawie spokojnie. To znaczy, nie mieliśmy żadnych problemów z pojazdem. Opony były całe, silnik też działał jak należy. Ale i tak półtora godzinna droga zajęła nam ponad trzy. To dlatego, że chłopcy chcieli zwiedzić jakiś zamek, który nie do końca był na naszej trasie. Nie przeszkadzało mi to i szczerze mówiąc, gdyby nie zegarek w telefonie to nawet nie wiedziałbym, że aż tyle czasu nam minęło. Cały czas byliśmy czymś zajęci. Jeżeli nie było to śpiewanie równo z radiem i tańczenie w fotelach, dzwonienie do przypadkowych ludzi i robienie sobie z nich żartów, to po prostu rozmawianie i wspominanie różnych rzeczy. Tak, nawet mężczyźni plotkują.
 Gdy wjechaliśmy na mniej uczęszczaną drogę, Zayn postanowił zabawić się w ludzi z teledysków i odkręcił szybkę, żeby później usiąść w otwartym oknie. Nie podobał mi się ten pomysł i początkowo, próbowałem zaciągnąć go do środka. Nie zdawał sobie sprawy jakie to niebezpieczne. Głupek jeden, przyprawiał mnie o zawał serca, gdy wczuwając się w refren jakiejś piosenki puszczał ręce i wymachiwał nimi w różne strony. Szybko jego pomysł podchwycił Hazz i wychylił się tak samo tylko, że w przednimi oknie, bo siedział koło kierowcy. Pokręciłem zrezygnowany głową.
Chłopcy wyglądali na takich szczęśliwych. Muzyka leciała na fula, a oni tak po prostu tańczyli, z szerokimi uśmiechami na twarzach, wystając z auta i w ogóle nie przejmowali się niebezpieczeństwem. Ważna była dla nich chwila. Patrząc na Zayn’a nie mogłem się nie uśmiechnąć. Jego radość automatycznie przechodziła na mnie. On był szczęśliwy ja też. Na tym to polegało. Jednak na wszelki wypadek trzymałem go za nogawkę spodni. Tylko Liam był na tyle rozważny, że szalał w środku. Lou też nieźle się bawił. I co z tego, że był za kierownicą, skoro nieraz ją puszczał, żeby nastraszyć Hazzę, że wypada w auta i wtedy samochód zjeżdżał nieznacznie w bok. Co z tego! Ważna była zabawa. Kochałem tych idiotów.
 Już prawie dojeżdżaliśmy na miejsce kiedy Hazz, zaczął marudzić, że chce mu się sikać. Oczywistą rzeczą, było, że kazaliśmy mu trzymać, aż dojedziemy. W końcu jest już dużym chłopcem, więc powinien dać radę. Ale, gdy nie przestawał narzekać, że zaraz się ‘zleje’, Lou nie wytrzymał i rzucił na odczepnego, żeby zrobił to przez okno, skoro tańczyć się nie bał.
 Jemu nie trzeba było dwa razy powtarzać. Uśmiechnął się szeroko, zadowolony z pomysłu i wygramolił się przez okno, zabierając się za otwieranie rozporka. Liam, który siedział za nim od razu nachylił się, by mu to jakoś uniemożliwić, bo droga nie była pusta. Za nami jechało jakieś małżeństwo z dziećmi.  
 - Hazz, Lou żartował. – próbował go przekonać Liam,ale oparcie fotela nie było po jego stronie i znacznie utrudniało mu zatrzymanie Loczka.
 - Serio żartowałem. Siadaj Styles!- spojrzał na przyjaciele kierowca i nachylił się nieznacznie w jego stronę, by pomóc mu zająć miejsce. Razem z Zayn’em też wtrąciliśmy się i również próbowaliśmy wybić mu ten pomysł z głowy, jednak Malik szybko odpuścił. Widząc jak Harry wychyla się i obraca głowę w stronę sąsiedniego samochodu, z wywalonym na wierzch językiem, wrzeszcząc jak rasowy metalowiec i kończy rozpinać rozporek, utrzymując kontakt wzrokowy z kierowcą tamtego pojazdu, roześmiał się. Tak po prostu.  
 - Styles do cholery! Nie zachowuj się jak kretyn! – Lou kątem oka obserwując sytuację na drodze, próbował jedną ręką jakoś zapobiec temu co miało nadejść. Złapał już sikającego przyjaciela za szlufki spodni, by pociągnąć do siebie. Wydaje mi się, że tak bardzo przeszkadzało mu to, tylko i wyłącznie dlatego, że to było jego auto. Liam też skapitulował i opadł na siedzenie. Był załamany głupota przyjaciela, więc oparł ręce o kolana, a na nich położył głowę, zapewne rozmyślając o tym jak on z nimi jeszcze wytrzymuje. Ja po prostu siedziałem oparty o mojego chłopaka, który co chwila śmiał mi się do ucha, obserwując całą sytuację. Tak było idealnie.  
- Lou nie… - krzyczał coś Hazz. – Ałł… ciągnij… - Loczek zachwiał się i uderzył plecami o dach auta. – mnie. – dokończył niepewnie.
- Cholera nie sikaj mi do auta! – krzyczał Lou, a ruchy jakie wykonywał sprawiły, że samochód nie koniecznie jechał po prostej linie, co spotkało się z głośnymi klaksonami, które wyrażały oburzenie innych kierowców.
- Ty myślisz, że to tak łatwo zatrzymać?! – skomlał Harry i próbował wszystkiego co w jego mocy, by tylko nie narobić jeszcze większego bałaganu. Liam automatycznie podciągnął nogi do góry i z szeroko otwartymi oczami, patrzył na Harry’ego. Ja też nie mogłem uwierzyć, że to dzieję się naprawdę. To musi być jakaś głupia komedia. Ale nie zmieniało to faktu, że śmiałem się jak głupi razem z Zayn’em. W końcu nawet na Liam’a twarzy dostrzegliśmy cień rozbawienia. Tylko Lou nie był coś w humorze i cały czas darł się na Harry’ego.
 - Przepraszam. Nie moja wina. To ty mnie pociągnąłeś i to ty powiedziałeś, że mam wysikać się przez okno. – próbował się tłumaczyć Loczek, brzmiąc jak małe dziecko. ‘Przytulał się’ jak najbardziej tylko mógł do Lou, by być jak najdalej od obsikanej części drzwi.
 - Nie dotykaj mnie. - próbował go jakoś odtrącić Louis. - Od kiedy ty się mnie słuchasz, co?! – nie ukrywał swojego zdenerwowania najstarszy z grupy. Wcale mu się nie zdziwiłem, bo smrodu moczu ciężko będzie się pozbyć.
- Dobra, chłopaki. Nie kłóćcie się. Jakoś to sprzątniemy. – wtrącił się Liam. Każdy z nas wbił w niego mordercze spojrzenie, tylko Hazz uśmiechnął się szeroko. – Dobra, Hazz sprzątnie. – poprawił się szybko, unosząc ręce w obronnym geście. Najmłodszemu od razu mina zrzedła.


Gdy dojechaliśmy na miejsce, Lou wyskoczył jak oparzony z samochodu i zastawiając wszystkie torby poszedł załatwiać nocleg. Mieliśmy ten czas spędzić w  jednym z pokoi, które wynajmowało młode małżeństwo. Jeden dzień nie wychodził drogo i domek znajdował się blisko morza, więc od razu przystaliśmy na tę propozycję, gdy Liam znalazł ogłoszenie w Internecie. Zabrałem z Zayn’em i Liam’em nasze bagaże, których w gruncie rzeczy nie było tak dużo i poszliśmy za Lou. W tym czasie Harry załatwił od właścicielki domu płyny do mycia i szmatki, by mógł posprzątać bałagan jaki narobił. Nie bardzo mu się to uśmiechało, ale nikt z nas nie zamierzał go w tym wyręczać, a wściekły Louis jasno powiedział, że ma godzinę na uprzątnięcie tego w innym razie wraca z buta. Naprawdę nie wiedziałem czy to była tylko taka groźba w formie żartu, ale po nim można był się wszystkiego spodziewać, więc Hazz od razu wziął się do roboty.
 Jak się okazało wszystko czekało już na nasz przyjazd. Pokój był ładny. Może nie jakiś luksusowy, ale zadbany. Pod oknem stało jedno łóżko dwuosobowe, obok niego małe stoliki nocne. Na przeciwległej ścianie znajdowała się rozkładana wersalka, na naprzeciwko drzwi szafa. Na środku pokoju stał stół, a dookoła niego cztery krzesła. Na ścianach wisiały dwa obrazy przedstawiające jakieś krajobrazy. Jeden górski,  drugi leśny. Jednak nieprzyjemną niespodzianką okazało się to, że pokój nie był przystosowany dla pięciu osób, tylko dla czterech. Chłopcy nie wiedzieli, że Harry przyłapał nas w chwili krótkiego zapomnienia, dlatego ponownie próbowali nam go wcisnąć. Jednak stanowczo odmawiałem. W końcu się zgodzili i powiedzieli, że będą spali w trójkę, ale biorą łóżko małżeńskie. Nie było się o kłócić i tak lepiej jest spać w dwójkę, niż w trójkę.

 Dni mijały nam szybko, a atmosfera była taka jak na piątkę przyjaciół przystało. Na szczęście Lou wybaczył Hazzie ten nie miły wypadek jeszcze tego samego wieczoru i przyznał, że faktycznie było zabawnie, więc nie był nie potrzebnych spięć. W łóżkach wylegiwaliśmy się do południa, później szybkie śniadanie i lecieliśmy na plażę na której spędzaliśmy praktycznie całe dnie. Nie zawsze była pogoda zdatna do pływania, więc często graliśmy sobie w siatkę czy piłkę nożną. Poznaliśmy kilku naprawdę fajnych ludzi. Między innymi dziewczynę, która zrobiła sobie rok przerwy w nauce i postanowiła zwiedzić wszystkie kraje Europy. Parę, która przyjechała tu na miesiąc miodowy. Zdziwiłem się nieco tą wiadomością, bo mieli zaledwie 20 lat, ale uważali, że się kochają, więc nie był na o czekać. I wiele innych osób. Wieczory i noce spędzaliśmy na imprezach. Na które najbardziej podobała mi się droga.
 Tutaj byliśmy wszystkim obcy i nikt prócz kilkunastu dziewczyn, które uśmiechały się zadziornie, prawdopodobnie rozbierając nas wzrokiem, nie zwracał na nas uwagi, więc swobodnie mogliśmy z Zayn’em być sobą. To właśnie podczas pierwszego wyjścia do klubu Zayn złapał mnie za rękę. Zdziwił mnie tym gestem. Nie sądziłem, że chłopak chce afiszować się tak z naszym związkiem, ale jednocześnie byłem niesamowicie szczęśliwy. Tak naprawdę, odkąd tylko zaczęliśmy traktować nasz związek na poważnie, chciałem wykrzyczeć całemu światu, że go kocham, że on jest mój i nikt ma się do niego nie zbliżać, bo jest zajęty. Jednak w naszym mieście nie miałem na tyle odwagi. Nadal nie potrafiłem się przemóc, by powiedzieć o nas rodzicom. Nadal bałem się odrzucenia i to właśnie było powodem, dla którego ukrywaliśmy się. Widziałem, że Zayn był gotowy ujawnić się nie tylko przed rodzicami, ale i ludźmi w szkole. Często o tym rozmawialiśmy i tak cholernie zazdrościłem mu tej odwagi. Nie bał się wyśmiania, bo był silny i dobrze wiedział, że jest wartościowy, ja taki nie byłem. Nie potrafiłem być.
 W ciągu tego pobytu nieraz Hazz rzucał w naszą stronę dwuznacznie teksty. Zayn brał to jako formę żartu, ale ja na poważnie zacząłem się martwić o Harry’ego. To, że twój przyjaciel proponuje ci trójką nie jest normalne, a bynajmniej ja tak nie uważałem. Odbyłem nawet na ten rozmowę z mulatem, ale kazał mi nie zwracać na to uwagi, bo Styles zawsze był trochę szalony, a gdy zauważy, że ignorujemy go, przestanie na nas zwracać uwagę. Na razie byliśmy dla niego czymś nowym, czymś nieznanym. Jednak nie potrafiłem obok ciągłych zaczepek najmłodszego przechodzić obojętnie i za każdym razem, gdy coś sugerował spinałem się. Nie byłem przyzwyczajony do tego, że aż tyle osób wie o moim związku z jakimkolwiek chłopakiem. Zawsze byłem to tylko ja, Meg no i zainteresowany. Teraz dodatkowo przyjaciele. Nie powiem, bo nie licząc tego małego wyjątku jakim było zainteresowanie Loczaka, całkowicie odpowiadało mi to, że nie musiałem kryć swoich uczuć.
Mimo to uszanowaliśmy prośbę Liam’a i w ich towarzystwie ograniczaliśmy się to trzymania za ręce na spacerze, czy zwykłych przytulasów na kanapie. Nic więcej. Rozumiałem go. Nawet gdy pary heteroseksualne miziają się non stop, może to zacząć wydawać się obrzydliwe. Co dopiero dwóch chłopaków. A bardzo nie chcieliśmy, żeby nasi przyjaciele czuli się nieswojo w naszym towarzystwie. Dlatego też wszelkie czułości zostawialiśmy sobie na czas kiedy będziemy sami.
Raz nam się to jednak nie udało i Liam, przyłapał nas na zbliżeniu. Widział on za pewne więcej niż Hazz, bo wparował do pokoju w najmniej oczekiwanym momencie. Ale to wszystko było jego wina. Więc poza wstydem, który ciągnął się za mną cały dzień nie czułe wyrzutów sumienia, że musiał być świadkiem tego jak kochałem się z Zayn’em. W końcu każdy normalny człowiek, powtarzam KAŻDY, zrozumiałby aluzję. Kiedy jedna osoba z pary mówi, że się źle czuje i zostanie w domu, chociaż nie wygląda na chorą, a ta druga mówi, że też zostanie i będzie się nią opiekować, to wiedz, że coś się stanie i nie wchodź do pokoju bez pukania z kartonem pizzy w rękach. Tak się nie robi i już! Naprawdę doceniałem dobre chęci Liam’a i to jak się o nas troszczy. To było naprawdę słodkie jak wszedł uśmiechnięty do pokoju z pudełkiem z pizzą i krzyczał, że ma dla nas niespodziankę, bo na pewno zgłodnieliśmy. Ale czasami ta jego nadopiekuńczość była męcząca. Zupełnie jakbyśmy zabrali rodziców na wakacje. Nie to, że nie potrafił się bawić, bo potrafił to robić bardzo dobrze, ale wziął sobie za punkt honoru troszczenie się o nas, a to powoli stawało się uciążliwe.
Nigdy nie zapomnę jego miny, gdy zobaczył jak posuwam Zayn’a. Zrobił wielkie oczy i z wrażenia upuścił, po czym krzycząc, że przeprasza i że nie chciał, wszedł w drzwi. Wtedy byłem tym niesamowicie zażenowany. Drugi z przyjaciół przyłapał nas na gorącym uczynku i nawet przeszło mi przez myśl, czy nie łatwiej by było po prostu zaprosić ich, żeby sobie usiedli wygodnie, a ja w tym czasie kochałabym się z Zayn’em na ich oczach. Mielibyśmy to już przynajmniej za sobą. Jednak kilka dni później, gdy wspominałem to z Malik’em, było to dosyć zabawne.

Gdy wróciliśmy do domu, beztroski czas bez problemów zniknął. Nie dość, że za kilka dni miało być rozpoczęcie roku i w nasze życie znowu miała się wkraść monotonia związana z nauką. No oczywiście oprócz Louis’a, bo ten skończył już liceum i wybrał się na studia dziennikarskie. Dlatego miał wakacje miesiąc dłuższe, o czym nie zapominał nas informować na każdym kroku.
 Do tego Zayn’a znowu coś ugryzło i za każdym razem, gdy temat schodził na Adien’a, robił się dziwnie spięty. Kilka razy nawet zdarzyło nam się o to posprzeczać. Był o niego cholernie zazdrosny i wcale tego nie ukrywał. Czasami mi to imponowało, a czasami robiło mi się smutno, że mi nie ufa. Wtedy zawsze powtarzał, że mi ufa tylko nie ufa temu „ sportowcowi od siedmiu boleści” jak go pieszczotliwie nazywał. Starałem się jednak to akceptować. Taki już był, a ja dobrze wiedziałem, że biorę albo cały pakiet. Wszystkie jego wady i zalety, albo nic. Ta druga opcja nie wchodziła w grę, dlatego męczyłem się z scenami zazdrości, które odstawiał niemalże po każdym moim spotkaniu z Adien’em. Zastanawiałem się nawet czy nie ograniczyć kontaktów z chłopakiem, ale tak jak szybko ta myśl pojawiła się w mojej głowie tak szybko z niej zniknęła. Nie było szans, żeby przestał się zadawać z Adien’em. Za bardzo go lubiłem, a Malik jako mój chłopak powinien to zrozumieć i uszanować. Tak to sobie tłumaczyłem.
    



 Dzisiaj były urodziny Liam’a i jednocześnie ostatnia imprezka w te wakacje. Na początku Payne nie chciał się zgodzić na coś większego, ale w końcu przekonaliśmy do słuszności naszej decyzji. W sumie nie było to takie trudne. Wystarczyło powiedzieć, że Niall zaprosi Adien’a, który zna Danielle, która wpadła w oko naszemu solenizantowi, więc i ona się pewnie pojawi. Dziewczyna wydawała się naprawdę wyjątkowa, bo jako jedna z niewielu była obojętna na zaloty Liam’a. Dałbym sobie rękę uciąć, że nie dałaby się poderwać żadnemu z nas. Szatynka zdecydowanie należała do tych inteligentnych, dlatego Liam nie mógł przepuścić szansy na zbliżenie się do niej. Co prawda nie bardzo podobał mi się pomysł, że miałby się zjawić tam również Adien, ale skoro dla Liam’a to takie ważne to mogę się poświęcić.  
Umówiliśmy się z chłopakami, że tym razem nie przyjdziemy jak zwykle pierwsi, żeby witać gości, ale trochę się spóźnimy. Dobra, nie od początku było to zaplanowane, ale Lou musiał zostać chwilę dłużej z siostrami. Tommo nigdy nie potrafił odmówić mamie.
Gdy weszliśmy do sali wynajętej przez państwo Payne, zabawa trwała już w najlepsze. Przy stolikach było tylko kilka osób, bo większość, albo tańczyła na parkiecie, albo rozmawiała na dworze. Od razu w oczy rzucił się mi Li bajerujący ‘pannę nieugiętą’. Dziewczyna śmiała się flirciarsko i zakręcała zalotnie kosmyki włosów na palec. Dobrze czuli się w swoim towarzystwie, a ich dobry humor dało się wyczuć na kilometr.
- Idziemy mu poprzeszkadzać? – rzucił Lou z założonymi rękoma. Nie patrzył na nas, ani żaden z nas nie patrzył na niego, ale byłem pewien, że na jego twarzy rozciągał się łobuzerski uśmiech, który nie wróżył nic dobrego. Bynajmniej nie dla Liam’a.
 - Nie, to jest jego szansa. – pokręcił głową Hazz co każdego z nas wprawiło w osłupienie. Harry, ten Harry nie chce komuś zrobić na złość? To niemożliwe. Spojrzeliśmy na przyjaciela z zaskoczeniem wymalowanym na twarzy.  – Żartuję! – roześmiał się. – Jasne, że idziemy. – pokręcił głową, rozbawiony zapewne naszą głupotą, że mu uwierzyliśmy i ruszył w kierunku stołu przy którym siedział solenizant.
Gdy tylko do niech doszliśmy nagle przerwali temat, a Payne przeprosił Danielle i wstał, by zrównać się z nami. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko i by nie siedzieć bezczynnie zaczęła sączyć drinka.
- Wszystkiego najlepszego Liam!
- Zdrowia!
- Szczęścia!
- Spełnienia marzeń! – zaczęliśmy się przekrzykiwać na co zarówno Liam jaki i Dan uśmiechali się lekko.
- Już, już spokojnie. – zaśmiał się ciemny blondyn i dla uspokojenia położył dłoń na ramieniu, podekscytowanego Niall’a. Jednak nic to nie dało, bo każdy za nas dalej drążył temat.
 - Żeby rodzice nigdy więcej nie przyłapali cię na robieniu sobie dobrze. – łgał jak z nut Tommo. Nigdy, ale to przenigdy rodzice Liam’a nie wparowali mu do pokoju, gdy zabawiał się sam ze sobą. No albo nam tego nie powiedział. Tak czy inaczej miało to na celu ośmieszenie trochę chłopaka w oczach Danielle. Niech się trochę pomęczy. Widać, że szatynka już złapała się na jego sztuczki, więc czemu mu tego nie utrudnić? Najwyraźniej się udało, bo chłopak spojrzał na nią zażenowany i pokręcił przecząco głową, pewnie niemo informując ją, że ma nam nie wierzyć. Ona tylko, uśmiechała się niepewnie, nie do końca wiedząc jak to przyjąć.
 - Dziewczyny który zaspokoi twoje najbardziej niegrzeczne żądze. – uśmiechnąłem się do niego, po czym wychylając się zza chłopaka, by lepiej widzieć jego wybrankę poruszałem w jej stronę brwiami, jasno sugerując co mam na myśli.
- Naprawdę dzięki za życzenia. – powiedział już wystarczająco wkopany gospodarz dzisiejszej imprezy i przytulił Lou, bo stał najbliżej niego.
- Ej to jeszcze nie koniec. – jęknął Niall.
 - Naprawdę cieszę się, że tu jesteście. – powiedział, nie dopuszczając nas do głosu. Jego mina była przezabawna. Zawstydzony Liam to coś nie za często spotykane, więc warto był to zapamiętać. Najwyraźniej zależało mu na opinii tej panny, więc ulegliśmy.
 Chociaż zapierał się, że niczego mamy mu nie dawać, nie mogliśmy przyjść z pustymi rękami. Dlatego kupiliśmy najnowszą płytę Simple Plan i bluzkę z napisem „I Love My Friands” i naszym zdjęciem z głupimi minami pod spodem. Do tego paczkę jego ulubionych słodyczy. Myślę, że podobał mi się prezent, bo każdego z nas jeszcze raz porządnie wyściskał, a koszulkę od razu przymierzył. Dan też się chyba podobała, bo gdy tylko Liam się zaprezentował, uniosła do góry kciuki.
Na odchodne, każdy nas klepnął przyjaciela w tyłek, co spotkało się tylko z cichym śmiechem dziewczyny i oburzonym spojrzeniem chłopaka.

 Impreza trwała w najlepsze. Cały parkiet był zapełniony, dlatego niemalże od razu straciłem przyjaciół z oczu. Jak zawsze każdy poszedł w swoją stronę. Jeszcze gdy staliśmy przy barze, Louis’owi wpadła w oko pewna blondynka. Musiałbym być ślepy, żeby nie zauważyć, że faktycznie była ładna. Zgrabna, kształtne atuty, długie włosy i ładna twarz. To pewnie przy jej boku zniknął najstarszy przyjaciel. Harry bawił się z jakimiś ludźmi z jego rocznika, a ja z Niall’em szaleliśmy w towarzystwie innych osób. Nie przeszkadzało by mi, że tańczyliśmy w tak zwanym kółku, gdyby nie jedna osoba. Adien. Był koło Horan’a i ciągle uśmiechał się do niego, co mój chłopak odwzajemniał. Szeptali do ciebie co chwilę, zabawne rzeczy, bo za każdym razem, któryś uśmiechał się szerzej lub po prostu wybuchał śmiechem. Trzymałem swoje nerwy na wodzy, bo dobrze wiedziałem, że Niall nie lubi tego, że tak cholernie jestem zazdrosny o jego relację z Adien’em, ale nie mogłem na to nic poradzić. Ten chłopak wkurzał mnie samym istnieniem, a to jak zachowywał się w stosunku do Niall'a jeszcze bardziej mnie podjudzało. Najgorsze w tym wszystkim było to, że Irlandczyk nie widział w tym nic złego.
Starałem się nie zwracać na nich uwagi. Jasne, również szeptałem czy jakoś zaczepiałem Niall’a, ale obrazu blondyna i Adien’a wolałem nie rejestrować i bawić się dalej jakby mnie to wcale nie obchodziło.
Nie minęło dużo czasu, gdy obok mnie znalazła się drobna brunetka. Jej kuszące ruchy, niesamowicie działały na moją wyobraźnię. Musiała zdawać sobie sprawę, że na nią zerkam, bo co jakiś czas obracała się w moją stronę, a gdy nasze oczy się spotykały uśmiechała się uwodzicielsko.
W końcu uległem. Złapałem ją w tali i przyciągnąłem do siebie. Nie protestowała, a wręcz przeciwnie przylgnęła do mnie niemalże całym ciałem. Zsunąłem dłonie na pośladki dziewczyny, a ona uśmiechnęła się lekko. Oboje odpłynęliśmy w rytmach muzyki, zatracając się doszczętnie w przyjemności jaką czerpaliśmy z wspólnego tańca.
Czułem na sobie palący wzrok Niall’a. Było mi przykro, że dopiero, gdy byłem w towarzystwie jakieś dziewczyny, poświęcał mi tyle uwagi ile bym chciał.
 Minęła jedna piosenka, później druga i trzecia. Zdążyłem dowiedzieć się kilku faktów na temat nieznajomej. Po pierwsze nazywała się Jessica, ale wszyscy mówili na nią Jess. Po drugie nie mieszkała tutaj tylko, była na wakacjach u kuzynki, więc była idealną kandydatką na jedną noc, ale miałem chłopaka. Miałem być wierny. Chociaż przemknęło mi przez myśl czy nie wyjść z nią z imprezy nieco szybciej. Jednak wystarczyło jedno spojrzenie w stronę uśmiechniętego Niall’a i cała ochota na seks z dziewczyną mi minęła. Po trzecie była w wieku Lou. Tyle zapamiętałem, bo później rzucił mi się w oczy taniec dwóch dziewczyn. Gdyby nie wiedział, że obie są w szczęśliwych związkach i nie znałbym ich chociaż trochę, mógłbym uznać, że są lesbijkami. Ich wspólny taniec był gorący, a jedyne co wskazywało na to, że nie robią tego na serio były częste wybuchy śmiechu. Wtedy też mnie olśniło.
 Podziękowałem partnerce za taniec i podszedłem od tyłu do Niall’a.  Położyłem dłonie na jego biodrach, a gdy chłopak obrócił się zaskoczony nagłym dotykiem i stał do mnie przodem, przyciągnąłem go do siebie. W jego roześmianych dotychczas oczach pojawił się nagle strach. Jednak wcale się nie opierał, tylko mocno zderzył nasze klatki piersiowe. Może to co robiliśmy wyglądało co najmniej podejrzanie, bo rzadko widuje się dwóch mężczyzn tańczących w ten sposób, ale nikt nie zwracał na nas uwagi. Naprawdę musiałem się pilnować, by nie zrobić z tego większego przedstawienia, a ten gorący Irlandczyk i procenty w żyłach wcale tego nie ułatwiały.
- Zayn, przestań. – jęknął do mojego ucha, gdy zacisnąłem dłonie na jego pośladkach.
- Och, daj spokój. I tak nikt na nas nie patrzy. Są zajęci sobą. – zaśmiałem się cicho. Szczerze mówiąc, chciałem, by ktoś nas zobaczył. Chciałem, by dowiedzieli o tym co łączy mnie z Niall’em i miałem głęboko w poważaniu co o tym wszystkim będą uważać. Byłem szczęśliwy i nikomu do tego kto mnie uszczęśliwia. Wiedziałem jednak, że Niall nie był na ten krok jeszcze gotowy.
 Dla upewnienia zerknąłem zza jego pleców na bawiący się tłum. Faktycznie prawie nikt nie zwracał na nas uwagi. Tylko Adien patrzył w naszą stronę z mordem wymalowanym w oczach. Niby to tańczył to odezwał się do kogoś, ale nie spuszczał z nas wzroku. Uśmiechnąłem się do niego łobuzersko i przyciągając Niall’a jak najbliżej się dało, zassałem skórę jego szyi. Blondyn z westchnieniem odchylił głowę do tyłu. Nadal całując mojego chłopaka, podniosłem oczy, spoglądając na sportowca. Chłopak od razu wzrok wbił w ziemię. Wygrałem! Pokazałem mu, że ten słodki blondyn, który ze mną tańczy jest mój, a on może tylko pomarzyć, że zajmie moje miejsce. Biedny, naiwny Adien myślał, że Horan coś do niego poczuł, gdy ten chciał po prostu chciał się na mnie odegrać. W sumie chyba powinienem mu za to podziękować, bo gdyby nie zaczął się kręcić wokół Nialler’a, pewnie dalej oszukiwałabym siebie, że nic do niego nie czuję.

Gdy tylko opuściłem toaletę do moich uszu otarły głośne krzyki i ciągłe skandowanie imienia „Harry”. Zaciekawiony wróciłem na salę, a widok jaki tam zobaczyłem rozłożył mnie na łopatki. Na stole tańczył w samych spodniach Hazz i kręcił koszulką. Dookoła niego stało pełno ludzi zagrzewając go do dalszego występu. Chłopak chyba nie do końca kontaktował, bo na jego twarzy widniał pijacki uśmiech.
Szukałem przyjaciół, ale jedyne kogo zobaczyłem to Lou. Stał oparty o ścianę i z rękami skrzyżowany mina piersi, kontrolował sytuację z drwiącym uśmieszkiem. Lou był typem osoby, która pozwoli ci popełnić błąd, nie da ci o nim zapomnieć, byś więcej tego nie zrobił, ale nigdy nie pozwoli upaść ci na samo dno. Dlatego byłem pewien, że gdy tylko uzna, że Harry przesadza, zainterweniuje.
Miałem do niego iść, gdy dostrzegłem Niall’a i uwieszonego na jego ramieniu Adien’a Naprawdę działał mi na nerwy. Czy nie mógł się po prostu od niego odczepić?
Stali niemalże w pierwszym rzędzie. Podszedłem do nich od tyłu, obejmując Niall’a. Wcisnąłem ostentacyjnie głowę między nich i uśmiechnąłem się lekko, dumny z siebie.
Hazz pozbył się już koszulki, którą trzymała jakaś dziewczyna i zabierał się za ściąganie spodni.
- Podoba ci się, co?- szepnąłem do Niall’a, przygryzając płatek jego ucha. Blondyn ni jak reagował na moje zaczepki i tylko wpatrywał się w pieprzonego Boga Seksu Harry’ego Styles’a.
- Co?! Nie.. Boże nie! – szybko zaprzeczył, kręcąc przy tym głową, zażenowany, że ktoś przyłapał go na tym, że robiera swojego przyjaciela wzrokiem. Och ironio, przecież on sam się rozbierał.
- Daj spokój. Wiem, że jest przystojny. – droczyłem się z nim, nie zwracając uwagę na jego kolegę, bo i tak nie mógł nic słyszeć przez panujący w pomieszczeniu hałas.
Tak Harry był przystojny i nie znałem osoby, która uważałaby inaczej. Dobrze zbudowane ciało, sprężyste, zadbane loki, łobuzerski uśmiech, który uwydatnia urocze dołeczki w policzkach. Do tego wielkie, zielone oczy, które miały w sobie coś co sprawiało, że można był się zatopić w nich bez pamięci. I ten błysk w oku. Ideał.
- Podnieca cię to co on robi. – mruknąłem zmysłowym głosem wprost do jego ucha, wsadzając dłoń pod koszulkę chłopaka. Przejechałem delikatnie opuszkami palców po jego boku, na co się wzdrygnął. Obrócił twarz w moją stronę i spuścił wzrok z poczuciem winy. Nie miałem mu tego za złe. Doskonale zdawałem sobie sprawę, jak ruchy Harry’ego w samych slipkach, mogą działać na dziewczyny lub w tym przypadku gejów. Byłe raczej zadowolony, że dowiedziałem się co kręci Niall’a. Zazwyczaj kochaliśmy się w sypialni, bez żadnych udziwnień. Zamierzałem to jednak zmienić.
- Chodź do składziku, a udowodnię ci, że występ Hazzy to nic. – gdy poprzedniego dnia byliśmy z Liam’em oglądać salę, rzuciło mi się w oczy wcale nie takich małych rozmiarów składzik. Może nie było to wymarzone miejsce, o czym my tu gadamy? O płatkach róż? Świeczkach? Bzdura! Ważne  by nikt nie przeszkadzał.
 Blondyn rozszerzył oczy w zaskoczeniu, pewnie wyobrażając sobie co mogę mu zaprezentować. Nie czekałem na odpowiedź. Po prostu złapałem go za nadgarstek i pociągnąłem za sobą. Nie opierał się jakoś specjalnie.
Gdy wchodziliśmy do pomieszczenia jako ostatni zarejestrowałem głos Louis’a, który krzyczał: „ Koniec show. Styles zakładaj portki!”, mruknięcie niezadowolenia i „ Lou ty…” wypowiedziane przez Hazzę.

16 komentarzy:

  1. rozdział jest zajebisty zajebisty i jeszcze raz zajebisty.Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zastanawia mnie, dlaczego Niall nie zrobił Zaynowi awantury za taniec z tą dziewczyną. Matko boska, gdyby mój chłopak, albo dziewczyna tańczyli z kimś w ten sposób NA MOICH OCZACH (nawet nie na moich), chyba bym wybuchła. No ale niech oni tam sobie robią, co chcą. Ważne, że końcówka fajna :>
    Normalnie mogę sobie wyobrazić minę Liama, jak wchodzi z pizzą do pokoju. Matko boska. On to ma z nimi ciężko. I jeszcze w jego urodziny mu wstyd robią (tak trzymać!) :D
    Jeszcze dodam, że Larry się tu jakiś dziwny robi. Ale zgaduję, że Lou jest hetero, a Hazza bi (nie każdy proponuje trójkąty parze gejów), więc nie wiem, czy tylko ja sobie coś wmawiam, czy oni jacyś dziwni są.
    No cóż, pozostaje mi czekać na kolejny rozdział.
    Ściskam x

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha, Ty sobie chyba kurwa żartujesz. Ten rozdział jest zajebisty! Nigdy się tak nie uśmiałam :D Nie mogę doczekać się kolejnego x
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. czytając to tylko myślałam żeby Zayn tego nie spieprzył i nie posunął się za daleko ale uff udało mu się utrzymać nerwy... może nie nerwy na wodzy:D

    Czekam na kolejny mam nadzieję, że równie świetny i oczywiście liczę na gorącą akcję w składziku!

    OdpowiedzUsuń
  5. marzę o tym, żeby pojawił się tu Larry *.* taki seksowny, napalony Larry. *.*
    i jestem ciekawa co Zayn chce zaprezentować Niallerowi! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Nudny? Ten rozdział jest świetny, jak wszystkie poprzednie zresztą <3 Zayn naprawdę mnie rozbraja, czekam na relację ze składzika :D Uwielbiam cię i to, jak piszesz <3
    Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział!
    ~Werka

    OdpowiedzUsuń
  7. Zaczynam się po tym rozdziale zastanawiać czy Louis nie troszczy się o niego zbytnio przesadnie. W sensie, może on coś do Hazzy? No i Loczek chyba też tak średnio żartuje, proponując im, jak to napisałaś, trójkącik. Wyczuwam Larry'ego. Znaczy się pewnie ja mam tylko takie przewidzenia, no ale! :D
    W każdym bądź razie, już bałam się, że Zayn znowu go zdradzi, ale potem tylko "uff, jest okey". Poza tym, naprawdę chciałabym być pod "sceną" i oglądać jak Hazz robi striptiz.
    Czekam na dalszy ciąg!
    Ach, no i zapomniałabym. God, Harry sikający przez okno od samochodu, jadącego samochodu... BOSKIE. :D

    OdpowiedzUsuń
  8. JEJKU! *.* Jak ty możesz uważać, że Ci nie wyszedł? hmmm?
    Jest świeeeetny! Czekam na następnego i powiem ?Ci szczerze, że przy tej pierwszej połowie się śmiałam ;p
    http://one-direction-ziall.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. suuuper
    bardzo mi sie podobało i czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział mistrz.
    Zazdrosny Zayn, striptiz Hazzy, Lou panujący nad sytuacją, wypad nad morze, Liaś który przyłapał Zayna i Nialla, zawstydzony Liaś gdy kręcił z Danielle, Hazz sikający przez okno.
    KOSMOS!
    Uwielbiam twoje opowiadanie , a gdy na nie trafiłam było chyba 12 rozdziałów i to właśnie twoje opowiadanie ratowało mnie przed nudą w szpitalu.
    Mam nadzieję, że Nialler zdecyduje się ujawnić, a Zayn nie zrobi czegoś głupiego.
    Cholera tak długo czekałam na ten rozdział i było naprawdę warto.
    Czytałam go na wolnej lekcji z polskiego, a pan mi się kazał biologii uczyć. Pff, twój rozdział był o wiele ważniejszy niż bilogia, a poza tym przecież była wolna lekcja. Ok nie ważne. Rozdział CUDOWNY, ty NIESAMOWITA i mam nadzieję, że następny pojawi się nieco szybciej niż ten bo urwałaś w takim momencie, że chyba nie wytrzymam. Dobrze wyczuwam Larry'ego? Xx <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziękuję za miłe słowa. Naprawdę cieszę się, że podoba wam się ten rozdział, bo jak mówiłam miałam do niego mieszane uczucia. :)
    Postaram się, żeby nowy rozdział pojawił się planowo, czyli pięć dni od dodania tego, ale nie obiecuję, bo nauczyciele to kosmici i im nie przegadasz, że masz też swoje życie.
    Love Yourself cieszę się, że przydałam się i chociaż w jakiś sposób moje wypociny umiliły komuś czas. :)
    A co do Larry'ego to nie wiem. Nic nie obiecuję.

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej :) Na początku strasznie cię przepraszam, że nie dodawałam komentarzy pod każdym rozdziałem, ale po prostu nie mogłam się oderwać od czytania. Niezłą nockę zaliczyłam dzięki tobie ;) Zdecydowanie było warto. Twoje opowiadanie, to coś pięknego. Znalazłam je w polecanych na jednym z blogów, które przeglądałam i nie mogłam się powstrzymać, gdy zobaczyłam napis Ziall ;) Dodałam do obserwowanych, by już go nie zgubić ;)
    Teraz tak sobie myślę, że powinnam jakieś notatki robić w trakcie czytania, bo tyle chciałam ci napisać, a teraz pewnie zapomnę większość... I od razu uprzedzam, że nie jestem mistrzynią w pisaniu komentarzy, ale staram się ;) Zazwyczaj jak wyrzucisz większość mojego biadolenia, wychodzi główny sens ;)
    Ten rozdział - po prostu genialny! Przy scenie w samochodzie i niesfornym Harrym śmiałam się głośno jak porąbana (o czym przypomniał mi kumpel jako, że był środek nocy)! Aż się popłakałam :D Po prostu CUDO! I w ogóle strasznie podoba mi się Harry jakiego wykreowałaś. Zwłaszcza w ostatnich odcinkach. Scenę w łóżku w pokoju Lou, to sobie aż dwa razy przeczytałam (świetnie napisana) i powiem ci, że raczej gejem nie jestem (nie ta płeć niestety), ale na mnie też Ziall wywarł wrażenie. A z Harry'ego mały spryciarz ;) Co jeszcze? Jejku, tyle rzeczy lata mi po głowie, tylko nie potrafię ubrać ich w słowa... Strasznie się cieszę, że Zayn się ujawnił i powiem ci, że czekam z niecierpliwością aż Niall zdobędzie się na taki krok... Poryczałam się jak głupia, gdy Zayn powiedział blondynowi, że nic do niego nie czuje... Już nawet miałam iść spać i dokończyć czytanie rano, ale coś mnie tknęło... I całe szczęście! Znowu genialny Harry i wszystko dobrze się skończyło... Zazdrość ich obu jest przekomiczna czasami. Już się nie mogę doczekać, co też wymyślisz w kolejnym rozdziale. Czekam z niecierpliwością. Możesz być pewna, że już się mnie nie pozbędziesz i moich nieskładnych komentarzy ;) To taka mała groźba :D Zauważyłam, że dużo osób czeka na Larry'ego, ale jakoś nie wiem czy go tu widzę... Choć nie zdziwię się jeśli Harry namówiłby Lou na mały eksperyment ;) Po prostu poczekam co wymyślisz. Podoba mi się ich przyjaźń.

    Po drodze był też one-shot, który był genialny, ale... No właśnie ;) Zapomniałam dodać, że jestem beznadziejną i nieuleczalną romantyczką i o ile oczywiście potrafię docenić genialne opowiadanie, to sam fakt, że pierwszą myślą Liama była troska o Nialla, który tak niecnie się na nim odegrał, po prostu złamała mi serce... Tu miałam kolejną chwilę zwątpienia i rozważałam pójście spać, ale Ziall mnie wzywał ;)

    Chciałabym wiedzieć jaki masz pomysł na to opowiadanie, bo po prostu boję się kolejnego ataku płaczu ;) Ostatnio za każdym razem, gdy pokocham jakąś historię i jej bohaterów, to albo jeden umiera, albo i tak kończy się nieszczęśliwie... No co ja mogę poradzić, że wciąż szukam w tym szarym świecie promyków radości? Wiem, beznadziejna jestem ;)

    Uwielbiam to opowiadanie i strasznie się cieszę, że tu trafiłam. Mam nadzieję, że nie przestaniesz pisać... Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego :)

    @KateStylees
    http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, cieszę się, że ci się podoba. :)
      Mogę cię uspokoić nie zamierzam żadnego z nich uśmiercać. Co to to na pewno nie...
      Zamierzam zrobić, że historia zakończy się szczęśliwie, ale jeszcze nie wiem dla jakiej pary. Ale każdy będzie żył. To jest pewne :D
      Pozdrawiam.

      Usuń
  13. Jeju, jeju, jeju. Świetny rozdział. Uwielbiam, uwielbiam. Również wyczuwam Larry'ego w sumie to wszędzie bym go wsadziła xd
    Mam nadzieję, że zrobisz happy happy end dla Zialla! I oczywiście super by było, gdyby jednak pojawił się Stylinson. Pooozdrawiam serdecznie!! <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Najlepszy Ziall ever :D
    btw. a może by jednak jakiś trójkącik z Hazzą? ;>

    OdpowiedzUsuń
  15. Na początek - przepraszam, że czytam i komentuje dopiero teraz, powinnam zrobić to już jakiś czas temu, ale lenistwo wzięło nade mną górę i nie robiłam dosłownie nic jeżeli chodzi o blogi, więc przepraszam.
    A jeśli o rozdział chodzi to z początku czytając to jak Zayn tańczy z tą dziewczyną, już się bałam, że wyniknie z tego kłótnia, ale całe szczęście tak się nie stało, więc nawet nie masz pojęcia jak bardzo z tego powodu się cieszę ;D. Styles na końcu mnie rozjebał swoim striptizem i szkoda, że nigdy tego nie zobaczę, bo nie powiem, byłoby na co popatrzeć! :D.
    Rozdział jest świetny, jak zresztą wszystkie, jutro będę czytać resztę, bo jest już późno, a jutro szkoła :<.
    Ah, no i jeszcze jedno! Dzięki temu rozdziałowi w końcu wpadłam na pomysł prezentu dla przyjaciółki! Bardzo Ci za to dziękuję! ♥.

    OdpowiedzUsuń