Cześć Wam!
Chciałam was przeprosić, bo rozdział miałam dodać kilka dni temu, ale nie miałam kompletnie czasu. Prawie w ogóle nie byłam na komputerze, bo każdy nauczyciel uważa, że jego przedmiot jest najważniejszy i zawalił mnie masą roboty.
Z tego wszystkiego jakoś nie mogłam się w wolnej chwili zabrać za pisanie i dopiero dzisiaj wszystko nadrobiłam.
W sumie nie wyszedł tak jak miał i jest pewnie nieco nudny, ale musiał być.
Wybaczcie jeżeli was zwiodłam. ;/
Jeszcze raz przepraszam.
Prawdę
mówiąc nie spodziewałem się, że te wakacje miną tak szybko. Może było to
spowodowane tym, że rok temu ten czas spędzałem sam i już po pierwszym miesiącu
nie miałem co robić. Obejrzałem wszystkie możliwe filmy, pokój lśnił czystością
i byłem doskonale obeznany w świcie telenoweli.
W tym roku było inaczej. Miałem czwórkę nienormalny przyjaciół i chłopaka. Nie
mogłem się nudzić. Z nimi nie było na to czasu, bo cały czas trzeba było coś
robić. To jakaś impreza, to wycieczka, to zwykłe oglądanie filmów czy
wyjście na koncert. Naprawdę, pomysły mnożyły się im szybciej niż bakterie w
toalecie. I nawet, gdy tydzień przed rozpoczęciem roku, myślałem, że nic mnie
nie zaskoczy to Lou wpadł na pomył wyjazdu. Codzienne imprezy do białego rana z
dala od rodziców. Każdy przyjął to z entuzjazmem, chociaż nie powiem bałem się
co może czekać mnie sam na sam przez kilka dni z tymi kretynami.
Mieliśmy jechać do jakiegoś zwykłego miasteczka. Nie z dużego, nie za małego,
ale Harry uparł się na morze. I nawet marudzenia Zayn’a, że nie będzie on miał
tam co robić, gdy my będziemy pluskać się w wodzie, go nie przekonały. Nie
minęło dużo czasu, gdy Loczek na swoją stronę przeciągnął Lou. Ja do końca
byłem za swoim chłopakiem, jednak głos Liam’a, który nie zamierzał się
sprzeczać z dwoma uparciuchami z naszej grupy, zadecydował.
Droga minęła nam prawie spokojnie. To znaczy, nie mieliśmy żadnych problemów
z pojazdem. Opony były całe, silnik też działał jak należy. Ale i tak
półtora godzinna droga zajęła nam ponad trzy. To dlatego, że chłopcy chcieli
zwiedzić jakiś zamek, który nie do końca był na naszej trasie. Nie
przeszkadzało mi to i szczerze mówiąc, gdyby nie zegarek w telefonie to nawet
nie wiedziałbym, że aż tyle czasu nam minęło. Cały czas byliśmy czymś zajęci. Jeżeli nie było to śpiewanie równo z radiem i tańczenie w fotelach, dzwonienie
do przypadkowych ludzi i robienie sobie z nich żartów, to po prostu rozmawianie
i wspominanie różnych rzeczy. Tak, nawet mężczyźni plotkują.
Gdy wjechaliśmy na mniej uczęszczaną drogę, Zayn postanowił zabawić się w ludzi
z teledysków i odkręcił szybkę, żeby później usiąść w otwartym oknie. Nie
podobał mi się ten pomysł i początkowo, próbowałem zaciągnąć go do środka. Nie zdawał sobie sprawy jakie to niebezpieczne. Głupek jeden,
przyprawiał mnie o zawał serca, gdy wczuwając się w refren jakiejś piosenki
puszczał ręce i wymachiwał nimi w różne strony. Szybko jego pomysł podchwycił
Hazz i wychylił się tak samo tylko, że w przednimi oknie, bo siedział koło
kierowcy. Pokręciłem zrezygnowany głową.
Chłopcy wyglądali na takich
szczęśliwych. Muzyka leciała na fula, a oni tak po prostu tańczyli, z szerokimi
uśmiechami na twarzach, wystając z auta i w ogóle nie przejmowali się
niebezpieczeństwem. Ważna była dla nich chwila. Patrząc na Zayn’a nie
mogłem się nie uśmiechnąć. Jego radość automatycznie przechodziła na mnie. On
był szczęśliwy ja też. Na tym to polegało. Jednak na wszelki wypadek trzymałem
go za nogawkę spodni. Tylko Liam był na tyle rozważny, że szalał w środku. Lou
też nieźle się bawił. I co z tego, że był za kierownicą, skoro nieraz ją
puszczał, żeby nastraszyć Hazzę, że wypada w auta i wtedy samochód zjeżdżał
nieznacznie w bok. Co z tego! Ważna była zabawa. Kochałem tych idiotów.
Już prawie dojeżdżaliśmy na miejsce kiedy Hazz, zaczął marudzić, że chce mu się sikać.
Oczywistą rzeczą, było, że kazaliśmy mu trzymać, aż dojedziemy. W końcu jest już
dużym chłopcem, więc powinien dać radę. Ale, gdy nie przestawał narzekać, że
zaraz się ‘zleje’, Lou nie wytrzymał i rzucił na odczepnego, żeby zrobił to
przez okno, skoro tańczyć się nie bał.
Jemu nie trzeba było dwa razy powtarzać. Uśmiechnął się szeroko, zadowolony z
pomysłu i wygramolił się przez okno, zabierając się za otwieranie rozporka.
Liam, który siedział za nim od razu nachylił się, by mu to jakoś uniemożliwić,
bo droga nie była pusta. Za nami jechało jakieś małżeństwo z dziećmi.
- Hazz, Lou żartował. – próbował go przekonać Liam,ale oparcie fotela nie było po jego stronie i znacznie utrudniało mu zatrzymanie Loczka.
- Serio żartowałem. Siadaj Styles!- spojrzał na przyjaciele kierowca i nachylił
się nieznacznie w jego stronę, by pomóc mu zająć miejsce. Razem z Zayn’em też
wtrąciliśmy się i również próbowaliśmy wybić mu ten pomysł z głowy, jednak
Malik szybko odpuścił. Widząc jak Harry wychyla się i obraca głowę w stronę
sąsiedniego samochodu, z wywalonym na wierzch językiem, wrzeszcząc jak rasowy
metalowiec i kończy rozpinać rozporek, utrzymując kontakt wzrokowy z kierowcą
tamtego pojazdu, roześmiał się. Tak po prostu.
- Styles do cholery! Nie zachowuj się jak kretyn! – Lou kątem oka obserwując
sytuację na drodze, próbował jedną ręką jakoś zapobiec temu co miało nadejść.
Złapał już sikającego przyjaciela za szlufki spodni, by pociągnąć do siebie.
Wydaje mi się, że tak bardzo przeszkadzało mu to, tylko i wyłącznie dlatego, że
to było jego auto. Liam też skapitulował i opadł na siedzenie. Był załamany
głupota przyjaciela, więc oparł ręce o kolana, a na nich położył głowę, zapewne rozmyślając o tym jak on z nimi jeszcze wytrzymuje. Ja po
prostu siedziałem oparty o mojego chłopaka, który co chwila śmiał mi się
do ucha, obserwując całą sytuację. Tak było idealnie.
- Lou nie… - krzyczał coś Hazz. – Ałł… ciągnij… - Loczek zachwiał się i uderzył
plecami o dach auta. – mnie. – dokończył niepewnie.
- Cholera nie sikaj mi do auta! – krzyczał Lou, a ruchy jakie wykonywał
sprawiły, że samochód nie koniecznie jechał po prostej linie, co spotkało się z
głośnymi klaksonami, które wyrażały oburzenie innych kierowców.
- Ty myślisz, że to tak łatwo zatrzymać?! – skomlał Harry i próbował
wszystkiego co w jego mocy, by tylko nie narobić jeszcze większego bałaganu.
Liam automatycznie podciągnął nogi do góry i z szeroko otwartymi oczami,
patrzył na Harry’ego. Ja też nie mogłem uwierzyć, że to dzieję się naprawdę. To
musi być jakaś głupia komedia. Ale nie zmieniało to faktu, że śmiałem się jak
głupi razem z Zayn’em. W końcu nawet na Liam’a twarzy dostrzegliśmy cień
rozbawienia. Tylko Lou nie był coś w humorze i cały czas darł się na Harry’ego.
- Przepraszam. Nie moja wina. To ty mnie pociągnąłeś i to ty powiedziałeś, że
mam wysikać się przez okno. – próbował się tłumaczyć Loczek, brzmiąc jak małe dziecko. ‘Przytulał się’
jak najbardziej tylko mógł do Lou, by być jak najdalej od obsikanej części
drzwi.
- Nie dotykaj mnie. - próbował go jakoś odtrącić Louis. - Od kiedy ty się mnie słuchasz, co?! – nie ukrywał swojego zdenerwowania
najstarszy z grupy. Wcale mu się nie zdziwiłem, bo smrodu moczu ciężko będzie
się pozbyć.
- Dobra, chłopaki. Nie kłóćcie się. Jakoś to sprzątniemy. – wtrącił się Liam.
Każdy z nas wbił w niego mordercze spojrzenie, tylko Hazz uśmiechnął się
szeroko. – Dobra, Hazz sprzątnie. – poprawił się szybko, unosząc ręce w
obronnym geście. Najmłodszemu od razu mina zrzedła.
Gdy dojechaliśmy na miejsce, Lou wyskoczył jak oparzony z samochodu i
zastawiając wszystkie torby poszedł załatwiać nocleg. Mieliśmy ten czas spędzić
w jednym z pokoi, które wynajmowało
młode małżeństwo. Jeden dzień nie wychodził drogo i domek znajdował się blisko
morza, więc od razu przystaliśmy na tę propozycję, gdy Liam znalazł ogłoszenie
w Internecie. Zabrałem z Zayn’em i Liam’em nasze bagaże, których w gruncie
rzeczy nie było tak dużo i poszliśmy za Lou. W tym czasie Harry załatwił od
właścicielki domu płyny do mycia i szmatki, by mógł posprzątać bałagan jaki
narobił. Nie bardzo mu się to uśmiechało, ale nikt z nas nie zamierzał go w tym
wyręczać, a wściekły Louis jasno powiedział, że ma godzinę na uprzątnięcie tego
w innym razie wraca z buta. Naprawdę nie wiedziałem czy to była tylko taka
groźba w formie żartu, ale po nim można był się wszystkiego spodziewać, więc
Hazz od razu wziął się do roboty.
Jak się okazało wszystko czekało już na nasz przyjazd. Pokój był ładny. Może
nie jakiś luksusowy, ale zadbany. Pod oknem stało jedno łóżko dwuosobowe, obok
niego małe stoliki nocne. Na przeciwległej ścianie znajdowała się rozkładana
wersalka, na naprzeciwko drzwi szafa. Na środku pokoju stał stół, a dookoła
niego cztery krzesła. Na ścianach wisiały dwa obrazy przedstawiające jakieś
krajobrazy. Jeden górski, drugi leśny. Jednak nieprzyjemną niespodzianką okazało
się to, że pokój nie był przystosowany dla pięciu osób, tylko dla czterech.
Chłopcy nie wiedzieli, że Harry przyłapał nas w chwili krótkiego zapomnienia,
dlatego ponownie próbowali nam go wcisnąć. Jednak stanowczo odmawiałem. W końcu
się zgodzili i powiedzieli, że będą spali w trójkę, ale biorą łóżko małżeńskie.
Nie było się o kłócić i tak lepiej jest spać w dwójkę, niż w trójkę.
Dni mijały nam szybko, a atmosfera była taka jak na piątkę przyjaciół
przystało. Na szczęście Lou wybaczył Hazzie ten nie miły wypadek jeszcze tego
samego wieczoru i przyznał, że faktycznie było zabawnie, więc nie był nie
potrzebnych spięć. W łóżkach wylegiwaliśmy się do południa, później szybkie
śniadanie i lecieliśmy na plażę na której spędzaliśmy praktycznie całe dnie.
Nie zawsze była pogoda zdatna do pływania, więc często graliśmy sobie w siatkę
czy piłkę nożną. Poznaliśmy kilku naprawdę fajnych ludzi. Między innymi
dziewczynę, która zrobiła sobie rok przerwy w nauce i postanowiła zwiedzić
wszystkie kraje Europy. Parę, która przyjechała tu na miesiąc miodowy. Zdziwiłem
się nieco tą wiadomością, bo mieli zaledwie 20 lat, ale uważali, że się
kochają, więc nie był na o czekać. I wiele innych osób. Wieczory i noce
spędzaliśmy na imprezach. Na które najbardziej podobała mi się droga.
Tutaj byliśmy wszystkim obcy i nikt prócz kilkunastu dziewczyn, które uśmiechały
się zadziornie, prawdopodobnie rozbierając nas wzrokiem, nie zwracał na nas
uwagi, więc swobodnie mogliśmy z Zayn’em być sobą. To właśnie podczas
pierwszego wyjścia do klubu Zayn złapał mnie za rękę. Zdziwił mnie tym gestem.
Nie sądziłem, że chłopak chce afiszować się tak z naszym związkiem, ale
jednocześnie byłem niesamowicie szczęśliwy. Tak naprawdę, odkąd tylko
zaczęliśmy traktować nasz związek na poważnie, chciałem wykrzyczeć całemu
światu, że go kocham, że on jest mój i nikt ma się do niego nie zbliżać, bo
jest zajęty. Jednak w naszym mieście nie miałem na tyle odwagi. Nadal nie
potrafiłem się przemóc, by powiedzieć o nas rodzicom. Nadal bałem się
odrzucenia i to właśnie było powodem, dla którego ukrywaliśmy się. Widziałem,
że Zayn był gotowy ujawnić się nie tylko przed rodzicami, ale i ludźmi w
szkole. Często o tym rozmawialiśmy i tak cholernie zazdrościłem mu tej odwagi.
Nie bał się wyśmiania, bo był silny i dobrze wiedział, że jest wartościowy, ja
taki nie byłem. Nie potrafiłem być.
W ciągu tego pobytu nieraz Hazz rzucał w naszą stronę dwuznacznie teksty. Zayn
brał to jako formę żartu, ale ja na poważnie zacząłem się martwić o Harry’ego.
To, że twój przyjaciel proponuje ci trójką nie jest normalne, a bynajmniej ja
tak nie uważałem. Odbyłem nawet na ten rozmowę z mulatem, ale kazał mi nie
zwracać na to uwagi, bo Styles zawsze był trochę szalony, a gdy zauważy, że
ignorujemy go, przestanie na nas zwracać uwagę. Na razie byliśmy dla niego
czymś nowym, czymś nieznanym. Jednak nie potrafiłem obok ciągłych zaczepek
najmłodszego przechodzić obojętnie i za każdym razem, gdy coś sugerował
spinałem się. Nie byłem przyzwyczajony do tego, że aż tyle osób wie o moim
związku z jakimkolwiek chłopakiem. Zawsze byłem to tylko ja, Meg no i
zainteresowany. Teraz dodatkowo przyjaciele. Nie powiem, bo nie licząc tego
małego wyjątku jakim było zainteresowanie Loczaka, całkowicie odpowiadało mi
to, że nie musiałem kryć swoich uczuć.
Mimo to uszanowaliśmy prośbę Liam’a i w ich towarzystwie ograniczaliśmy się to
trzymania za ręce na spacerze, czy zwykłych przytulasów na kanapie. Nic więcej.
Rozumiałem go. Nawet gdy pary heteroseksualne miziają się non stop, może to
zacząć wydawać się obrzydliwe. Co dopiero dwóch chłopaków. A bardzo nie
chcieliśmy, żeby nasi przyjaciele czuli się nieswojo w naszym towarzystwie.
Dlatego też wszelkie czułości zostawialiśmy sobie na czas kiedy będziemy sami.
Raz nam się to jednak nie udało i Liam, przyłapał nas na zbliżeniu. Widział on
za pewne więcej niż Hazz, bo wparował do pokoju w najmniej oczekiwanym
momencie. Ale to wszystko było jego wina. Więc poza wstydem, który ciągnął się
za mną cały dzień nie czułe wyrzutów sumienia, że musiał być świadkiem tego jak
kochałem się z Zayn’em. W końcu każdy normalny człowiek, powtarzam KAŻDY,
zrozumiałby aluzję. Kiedy jedna osoba z pary mówi, że się źle czuje i zostanie
w domu, chociaż nie wygląda na chorą, a ta druga mówi, że też zostanie i będzie
się nią opiekować, to wiedz, że coś się stanie i nie wchodź do pokoju bez
pukania z kartonem pizzy w rękach. Tak się nie robi i już! Naprawdę doceniałem
dobre chęci Liam’a i to jak się o nas troszczy. To było naprawdę słodkie jak
wszedł uśmiechnięty do pokoju z pudełkiem z pizzą i krzyczał, że ma dla nas
niespodziankę, bo na pewno zgłodnieliśmy. Ale czasami ta jego nadopiekuńczość
była męcząca. Zupełnie jakbyśmy zabrali rodziców na wakacje. Nie to, że nie
potrafił się bawić, bo potrafił to robić bardzo dobrze, ale wziął sobie za
punkt honoru troszczenie się o nas, a to powoli stawało się uciążliwe.
Nigdy nie zapomnę jego miny, gdy zobaczył jak posuwam Zayn’a. Zrobił wielkie
oczy i z wrażenia upuścił, po czym krzycząc, że przeprasza i że nie chciał,
wszedł w drzwi. Wtedy byłem tym niesamowicie zażenowany. Drugi z przyjaciół
przyłapał nas na gorącym uczynku i nawet przeszło mi przez myśl, czy nie
łatwiej by było po prostu zaprosić ich, żeby sobie usiedli wygodnie, a ja w tym
czasie kochałabym się z Zayn’em na ich oczach. Mielibyśmy to już przynajmniej
za sobą. Jednak kilka dni później, gdy wspominałem to z Malik’em, było to dosyć
zabawne.
Gdy wróciliśmy do domu, beztroski czas bez problemów zniknął. Nie dość, że za
kilka dni miało być rozpoczęcie roku i w nasze życie znowu miała się wkraść
monotonia związana z nauką. No oczywiście oprócz Louis’a, bo ten skończył już
liceum i wybrał się na studia dziennikarskie. Dlatego miał wakacje miesiąc
dłuższe, o czym nie zapominał nas informować na każdym kroku.
Do tego Zayn’a znowu coś ugryzło i za każdym razem, gdy temat schodził na
Adien’a, robił się dziwnie spięty. Kilka razy nawet zdarzyło nam się o to
posprzeczać. Był o niego cholernie zazdrosny i wcale tego nie ukrywał. Czasami
mi to imponowało, a czasami robiło mi się smutno, że mi nie ufa. Wtedy zawsze
powtarzał, że mi ufa tylko nie ufa temu „ sportowcowi od siedmiu boleści” jak
go pieszczotliwie nazywał. Starałem się jednak to akceptować. Taki już był, a ja dobrze wiedziałem, że biorę albo cały pakiet. Wszystkie jego wady i
zalety, albo nic. Ta druga opcja nie wchodziła w grę, dlatego męczyłem się z
scenami zazdrości, które odstawiał niemalże po każdym moim spotkaniu z
Adien’em. Zastanawiałem się nawet czy nie ograniczyć kontaktów z chłopakiem,
ale tak jak szybko ta myśl pojawiła się w mojej głowie tak szybko z niej
zniknęła. Nie było szans, żeby przestał się zadawać z Adien’em. Za bardzo go
lubiłem, a Malik jako mój chłopak powinien to zrozumieć i uszanować. Tak to
sobie tłumaczyłem.
Dzisiaj były urodziny Liam’a i jednocześnie ostatnia imprezka w te wakacje. Na
początku Payne nie chciał się zgodzić na coś większego, ale w końcu
przekonaliśmy do słuszności naszej decyzji. W sumie nie było to takie trudne.
Wystarczyło powiedzieć, że Niall zaprosi Adien’a, który zna Danielle, która
wpadła w oko naszemu solenizantowi, więc i ona się pewnie pojawi. Dziewczyna
wydawała się naprawdę wyjątkowa, bo jako jedna z niewielu była obojętna na
zaloty Liam’a. Dałbym sobie rękę uciąć, że nie dałaby się poderwać żadnemu z
nas. Szatynka zdecydowanie należała do tych inteligentnych, dlatego Liam nie
mógł przepuścić szansy na zbliżenie się do niej. Co prawda nie bardzo podobał
mi się pomysł, że miałby się zjawić tam również Adien, ale skoro dla Liam’a to
takie ważne to mogę się poświęcić.
Umówiliśmy się z chłopakami, że tym razem nie przyjdziemy jak zwykle pierwsi,
żeby witać gości, ale trochę się spóźnimy. Dobra, nie od początku było to
zaplanowane, ale Lou musiał zostać chwilę dłużej z siostrami. Tommo nigdy nie
potrafił odmówić mamie.
Gdy weszliśmy do sali wynajętej przez państwo Payne, zabawa trwała już w
najlepsze. Przy stolikach było tylko kilka osób, bo większość, albo tańczyła na
parkiecie, albo rozmawiała na dworze. Od razu w oczy rzucił się mi Li
bajerujący ‘pannę nieugiętą’. Dziewczyna śmiała się flirciarsko i zakręcała
zalotnie kosmyki włosów na palec. Dobrze czuli się w swoim towarzystwie, a ich
dobry humor dało się wyczuć na kilometr.
- Idziemy mu poprzeszkadzać? – rzucił Lou z założonymi rękoma. Nie patrzył na
nas, ani żaden z nas nie patrzył na niego, ale byłem pewien, że na jego twarzy
rozciągał się łobuzerski uśmiech, który nie wróżył nic dobrego. Bynajmniej nie
dla Liam’a.
- Nie, to jest jego szansa. – pokręcił głową Hazz co każdego z nas wprawiło w
osłupienie. Harry, ten Harry nie chce komuś zrobić na złość? To niemożliwe.
Spojrzeliśmy na przyjaciela z zaskoczeniem wymalowanym na twarzy. – Żartuję! – roześmiał się. – Jasne, że
idziemy. – pokręcił głową, rozbawiony zapewne naszą głupotą, że mu uwierzyliśmy
i ruszył w kierunku stołu przy którym siedział solenizant.
Gdy tylko do niech doszliśmy nagle przerwali temat, a Payne przeprosił Danielle
i wstał, by zrównać się z nami. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko i by nie
siedzieć bezczynnie zaczęła sączyć drinka.
- Wszystkiego najlepszego Liam!
- Zdrowia!
- Szczęścia!
- Spełnienia marzeń! – zaczęliśmy się przekrzykiwać na co zarówno Liam jaki i
Dan uśmiechali się lekko.
- Już, już spokojnie. – zaśmiał się ciemny blondyn i dla uspokojenia położył
dłoń na ramieniu, podekscytowanego Niall’a. Jednak nic to nie dało, bo każdy za
nas dalej drążył temat.
- Żeby rodzice nigdy więcej nie przyłapali cię na robieniu sobie dobrze. – łgał
jak z nut Tommo. Nigdy, ale to przenigdy rodzice Liam’a nie wparowali mu do
pokoju, gdy zabawiał się sam ze sobą. No albo nam tego nie powiedział. Tak czy
inaczej miało to na celu ośmieszenie trochę chłopaka w oczach Danielle. Niech
się trochę pomęczy. Widać, że szatynka już złapała się na jego sztuczki, więc
czemu mu tego nie utrudnić? Najwyraźniej się udało, bo chłopak spojrzał na nią
zażenowany i pokręcił przecząco głową, pewnie niemo informując ją, że ma nam
nie wierzyć. Ona tylko, uśmiechała się niepewnie, nie do końca wiedząc jak to
przyjąć.
- Dziewczyny który zaspokoi twoje najbardziej niegrzeczne żądze. –
uśmiechnąłem się do niego, po czym wychylając się zza chłopaka, by lepiej
widzieć jego wybrankę poruszałem w jej stronę brwiami, jasno sugerując co mam na myśli.
- Naprawdę dzięki za życzenia. – powiedział już wystarczająco wkopany gospodarz
dzisiejszej imprezy i przytulił Lou, bo stał najbliżej niego.
- Ej to jeszcze nie koniec. – jęknął Niall.
- Naprawdę cieszę się, że tu jesteście. – powiedział, nie dopuszczając nas do
głosu. Jego mina była przezabawna. Zawstydzony Liam to coś nie za często
spotykane, więc warto był to zapamiętać. Najwyraźniej zależało mu na opinii tej
panny, więc ulegliśmy.
Chociaż zapierał się, że niczego mamy mu nie dawać, nie mogliśmy przyjść z
pustymi rękami. Dlatego kupiliśmy najnowszą płytę Simple Plan i bluzkę z
napisem „I Love My Friands” i naszym zdjęciem z głupimi minami pod spodem. Do
tego paczkę jego ulubionych słodyczy. Myślę, że podobał mi się prezent, bo
każdego z nas jeszcze raz porządnie wyściskał, a koszulkę od razu przymierzył.
Dan też się chyba podobała, bo gdy tylko Liam się zaprezentował, uniosła do góry kciuki.
Na odchodne, każdy nas klepnął przyjaciela w tyłek, co spotkało się tylko z
cichym śmiechem dziewczyny i oburzonym spojrzeniem chłopaka.
Impreza trwała w najlepsze. Cały parkiet był zapełniony, dlatego
niemalże od razu straciłem przyjaciół z oczu. Jak zawsze każdy poszedł w swoją
stronę. Jeszcze gdy staliśmy przy barze, Louis’owi wpadła w oko pewna
blondynka. Musiałbym być ślepy, żeby nie zauważyć, że faktycznie była ładna.
Zgrabna, kształtne atuty, długie włosy i ładna twarz. To pewnie przy jej
boku zniknął najstarszy przyjaciel. Harry bawił się z jakimiś ludźmi z jego
rocznika, a ja z Niall’em szaleliśmy w towarzystwie innych osób. Nie
przeszkadzało by mi, że tańczyliśmy w tak zwanym kółku, gdyby nie jedna osoba.
Adien. Był koło Horan’a i ciągle uśmiechał się do niego, co mój chłopak
odwzajemniał. Szeptali do ciebie co chwilę, zabawne rzeczy, bo za każdym razem,
któryś uśmiechał się szerzej lub po prostu wybuchał śmiechem. Trzymałem swoje
nerwy na wodzy, bo dobrze wiedziałem, że Niall nie lubi tego, że tak cholernie
jestem zazdrosny o jego relację z Adien’em, ale nie mogłem na to nic poradzić.
Ten chłopak wkurzał mnie samym istnieniem, a to jak zachowywał się w stosunku do
Niall'a jeszcze bardziej mnie podjudzało. Najgorsze w tym wszystkim było to, że
Irlandczyk nie widział w tym nic złego.
Starałem się nie zwracać na nich uwagi. Jasne, również szeptałem czy jakoś
zaczepiałem Niall’a, ale obrazu blondyna i Adien’a wolałem nie rejestrować i
bawić się dalej jakby mnie to wcale nie obchodziło.
Nie minęło dużo czasu, gdy obok mnie znalazła się drobna brunetka. Jej kuszące
ruchy, niesamowicie działały na moją wyobraźnię. Musiała zdawać sobie sprawę,
że na nią zerkam, bo co jakiś czas obracała się w moją stronę, a gdy nasze oczy
się spotykały uśmiechała się uwodzicielsko.
W końcu uległem. Złapałem ją w tali i przyciągnąłem do siebie. Nie
protestowała, a wręcz przeciwnie przylgnęła do mnie niemalże całym ciałem.
Zsunąłem dłonie na pośladki dziewczyny, a ona uśmiechnęła się lekko. Oboje
odpłynęliśmy w rytmach muzyki, zatracając się doszczętnie w przyjemności jaką
czerpaliśmy z wspólnego tańca.
Czułem na sobie palący wzrok Niall’a. Było mi przykro, że dopiero, gdy byłem w
towarzystwie jakieś dziewczyny, poświęcał mi tyle uwagi ile bym chciał.
Minęła jedna piosenka, później druga i trzecia. Zdążyłem dowiedzieć się kilku
faktów na temat nieznajomej. Po pierwsze nazywała się Jessica, ale wszyscy
mówili na nią Jess. Po drugie nie mieszkała tutaj tylko, była na wakacjach u
kuzynki, więc była idealną kandydatką na jedną noc, ale miałem chłopaka. Miałem
być wierny. Chociaż przemknęło mi przez myśl czy nie wyjść z nią z imprezy
nieco szybciej. Jednak wystarczyło jedno spojrzenie w stronę uśmiechniętego
Niall’a i cała ochota na seks z dziewczyną mi minęła. Po trzecie była w wieku
Lou. Tyle zapamiętałem, bo później rzucił mi się w oczy taniec dwóch dziewczyn.
Gdyby nie wiedział, że obie są w szczęśliwych związkach i nie znałbym ich chociaż trochę,
mógłbym uznać, że są lesbijkami. Ich wspólny taniec był gorący, a jedyne co wskazywało
na to, że nie robią tego na serio były częste wybuchy śmiechu. Wtedy też mnie
olśniło.
Podziękowałem partnerce za taniec i podszedłem od tyłu do Niall’a. Położyłem dłonie na jego biodrach, a gdy chłopak obrócił się zaskoczony nagłym
dotykiem i stał do mnie przodem, przyciągnąłem go do siebie. W jego
roześmianych dotychczas oczach pojawił się nagle strach. Jednak wcale się nie
opierał, tylko mocno zderzył nasze klatki piersiowe. Może to co robiliśmy
wyglądało co najmniej podejrzanie, bo rzadko widuje się dwóch mężczyzn
tańczących w ten sposób, ale nikt nie zwracał na nas uwagi. Naprawdę musiałem się
pilnować, by nie zrobić z tego większego przedstawienia, a ten gorący
Irlandczyk i procenty w żyłach wcale tego nie ułatwiały.
- Zayn, przestań. – jęknął do mojego ucha, gdy zacisnąłem dłonie na jego
pośladkach.
- Och, daj spokój. I tak nikt na nas nie patrzy. Są zajęci sobą. – zaśmiałem się
cicho. Szczerze mówiąc, chciałem, by ktoś nas zobaczył. Chciałem, by
dowiedzieli o tym co łączy mnie z Niall’em i miałem głęboko w poważaniu co o
tym wszystkim będą uważać. Byłem szczęśliwy i nikomu do tego kto mnie
uszczęśliwia. Wiedziałem jednak, że Niall nie był na ten krok jeszcze gotowy.
Dla upewnienia zerknąłem zza jego pleców na bawiący się tłum. Faktycznie prawie
nikt nie zwracał na nas uwagi. Tylko Adien patrzył w naszą stronę z mordem
wymalowanym w oczach. Niby to tańczył to odezwał się do kogoś, ale nie
spuszczał z nas wzroku. Uśmiechnąłem się do niego łobuzersko i przyciągając
Niall’a jak najbliżej się dało, zassałem skórę jego szyi. Blondyn z
westchnieniem odchylił głowę do tyłu. Nadal całując mojego chłopaka, podniosłem
oczy, spoglądając na sportowca. Chłopak od razu wzrok wbił w ziemię. Wygrałem!
Pokazałem mu, że ten słodki blondyn, który ze mną tańczy jest mój, a on może
tylko pomarzyć, że zajmie moje miejsce. Biedny, naiwny Adien myślał, że Horan
coś do niego poczuł, gdy ten chciał po prostu chciał się na mnie odegrać. W
sumie chyba powinienem mu za to podziękować, bo gdyby nie zaczął się kręcić
wokół Nialler’a, pewnie dalej oszukiwałabym siebie, że nic do niego nie czuję.
Gdy tylko opuściłem toaletę do moich uszu otarły głośne krzyki i ciągłe
skandowanie imienia „Harry”. Zaciekawiony wróciłem na salę, a widok jaki tam
zobaczyłem rozłożył mnie na łopatki. Na stole tańczył w samych spodniach Hazz i
kręcił koszulką. Dookoła niego stało pełno ludzi zagrzewając go do dalszego
występu. Chłopak chyba nie do końca kontaktował, bo na jego twarzy widniał
pijacki uśmiech.
Szukałem przyjaciół, ale jedyne kogo zobaczyłem to Lou. Stał oparty o ścianę i
z rękami skrzyżowany mina piersi, kontrolował sytuację z drwiącym uśmieszkiem.
Lou był typem osoby, która pozwoli ci popełnić błąd, nie da ci o nim zapomnieć,
byś więcej tego nie zrobił, ale nigdy nie pozwoli upaść ci na samo dno. Dlatego
byłem pewien, że gdy tylko uzna, że Harry przesadza, zainterweniuje.
Miałem do niego iść, gdy dostrzegłem Niall’a i uwieszonego na jego ramieniu
Adien’a Naprawdę działał mi na nerwy. Czy nie mógł się po prostu od niego
odczepić?
Stali niemalże w pierwszym rzędzie. Podszedłem do nich od tyłu, obejmując Niall’a.
Wcisnąłem ostentacyjnie głowę między nich i uśmiechnąłem się lekko, dumny z
siebie.
Hazz pozbył się już koszulki, którą trzymała jakaś dziewczyna i zabierał się za
ściąganie spodni.
- Podoba ci się, co?- szepnąłem do Niall’a, przygryzając płatek jego ucha.
Blondyn ni jak reagował na moje zaczepki i tylko wpatrywał się w pieprzonego
Boga Seksu Harry’ego Styles’a.
- Co?! Nie.. Boże nie! – szybko zaprzeczył, kręcąc przy tym głową, zażenowany,
że ktoś przyłapał go na tym, że robiera swojego przyjaciela wzrokiem. Och
ironio, przecież on sam się rozbierał.
- Daj spokój. Wiem, że jest przystojny. – droczyłem się z nim, nie zwracając
uwagę na jego kolegę, bo i tak nie mógł nic słyszeć przez panujący w
pomieszczeniu hałas.
Tak Harry był przystojny i nie znałem osoby, która uważałaby inaczej. Dobrze
zbudowane ciało, sprężyste, zadbane loki, łobuzerski uśmiech, który uwydatnia
urocze dołeczki w policzkach. Do tego wielkie, zielone oczy, które miały w
sobie coś co sprawiało, że można był się zatopić w nich bez pamięci. I ten błysk
w oku. Ideał.
- Podnieca cię to co on robi. – mruknąłem zmysłowym głosem wprost do jego ucha,
wsadzając dłoń pod koszulkę chłopaka. Przejechałem delikatnie opuszkami palców
po jego boku, na co się wzdrygnął. Obrócił twarz w moją stronę i spuścił wzrok
z poczuciem winy. Nie miałem mu tego za złe. Doskonale zdawałem sobie sprawę,
jak ruchy Harry’ego w samych slipkach, mogą działać na dziewczyny lub w tym
przypadku gejów. Byłe raczej zadowolony, że dowiedziałem się co kręci Niall’a.
Zazwyczaj kochaliśmy się w sypialni, bez żadnych udziwnień. Zamierzałem to
jednak zmienić.
- Chodź do składziku, a udowodnię ci, że występ Hazzy to nic. – gdy poprzedniego
dnia byliśmy z Liam’em oglądać salę, rzuciło mi się w oczy wcale nie takich
małych rozmiarów składzik. Może nie było to wymarzone miejsce, o czym my tu
gadamy? O płatkach róż? Świeczkach? Bzdura! Ważne by nikt nie przeszkadzał.
Blondyn rozszerzył oczy w zaskoczeniu,
pewnie wyobrażając sobie co mogę mu zaprezentować. Nie czekałem na odpowiedź.
Po prostu złapałem go za nadgarstek i pociągnąłem za sobą. Nie opierał się
jakoś specjalnie.
Gdy wchodziliśmy do pomieszczenia jako ostatni zarejestrowałem głos Louis’a,
który krzyczał: „ Koniec show. Styles zakładaj portki!”, mruknięcie
niezadowolenia i „ Lou ty…” wypowiedziane przez Hazzę.
rozdział jest zajebisty zajebisty i jeszcze raz zajebisty.Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału:)
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie, dlaczego Niall nie zrobił Zaynowi awantury za taniec z tą dziewczyną. Matko boska, gdyby mój chłopak, albo dziewczyna tańczyli z kimś w ten sposób NA MOICH OCZACH (nawet nie na moich), chyba bym wybuchła. No ale niech oni tam sobie robią, co chcą. Ważne, że końcówka fajna :>
OdpowiedzUsuńNormalnie mogę sobie wyobrazić minę Liama, jak wchodzi z pizzą do pokoju. Matko boska. On to ma z nimi ciężko. I jeszcze w jego urodziny mu wstyd robią (tak trzymać!) :D
Jeszcze dodam, że Larry się tu jakiś dziwny robi. Ale zgaduję, że Lou jest hetero, a Hazza bi (nie każdy proponuje trójkąty parze gejów), więc nie wiem, czy tylko ja sobie coś wmawiam, czy oni jacyś dziwni są.
No cóż, pozostaje mi czekać na kolejny rozdział.
Ściskam x
Haha, Ty sobie chyba kurwa żartujesz. Ten rozdział jest zajebisty! Nigdy się tak nie uśmiałam :D Nie mogę doczekać się kolejnego x
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
czytając to tylko myślałam żeby Zayn tego nie spieprzył i nie posunął się za daleko ale uff udało mu się utrzymać nerwy... może nie nerwy na wodzy:D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny mam nadzieję, że równie świetny i oczywiście liczę na gorącą akcję w składziku!
marzę o tym, żeby pojawił się tu Larry *.* taki seksowny, napalony Larry. *.*
OdpowiedzUsuńi jestem ciekawa co Zayn chce zaprezentować Niallerowi! :D
Nudny? Ten rozdział jest świetny, jak wszystkie poprzednie zresztą <3 Zayn naprawdę mnie rozbraja, czekam na relację ze składzika :D Uwielbiam cię i to, jak piszesz <3
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na kolejny rozdział!
~Werka
Zaczynam się po tym rozdziale zastanawiać czy Louis nie troszczy się o niego zbytnio przesadnie. W sensie, może on coś do Hazzy? No i Loczek chyba też tak średnio żartuje, proponując im, jak to napisałaś, trójkącik. Wyczuwam Larry'ego. Znaczy się pewnie ja mam tylko takie przewidzenia, no ale! :D
OdpowiedzUsuńW każdym bądź razie, już bałam się, że Zayn znowu go zdradzi, ale potem tylko "uff, jest okey". Poza tym, naprawdę chciałabym być pod "sceną" i oglądać jak Hazz robi striptiz.
Czekam na dalszy ciąg!
Ach, no i zapomniałabym. God, Harry sikający przez okno od samochodu, jadącego samochodu... BOSKIE. :D
JEJKU! *.* Jak ty możesz uważać, że Ci nie wyszedł? hmmm?
OdpowiedzUsuńJest świeeeetny! Czekam na następnego i powiem ?Ci szczerze, że przy tej pierwszej połowie się śmiałam ;p
http://one-direction-ziall.blogspot.com/
suuuper
OdpowiedzUsuńbardzo mi sie podobało i czekam na nexta
Rozdział mistrz.
OdpowiedzUsuńZazdrosny Zayn, striptiz Hazzy, Lou panujący nad sytuacją, wypad nad morze, Liaś który przyłapał Zayna i Nialla, zawstydzony Liaś gdy kręcił z Danielle, Hazz sikający przez okno.
KOSMOS!
Uwielbiam twoje opowiadanie , a gdy na nie trafiłam było chyba 12 rozdziałów i to właśnie twoje opowiadanie ratowało mnie przed nudą w szpitalu.
Mam nadzieję, że Nialler zdecyduje się ujawnić, a Zayn nie zrobi czegoś głupiego.
Cholera tak długo czekałam na ten rozdział i było naprawdę warto.
Czytałam go na wolnej lekcji z polskiego, a pan mi się kazał biologii uczyć. Pff, twój rozdział był o wiele ważniejszy niż bilogia, a poza tym przecież była wolna lekcja. Ok nie ważne. Rozdział CUDOWNY, ty NIESAMOWITA i mam nadzieję, że następny pojawi się nieco szybciej niż ten bo urwałaś w takim momencie, że chyba nie wytrzymam. Dobrze wyczuwam Larry'ego? Xx <3
Dziękuję za miłe słowa. Naprawdę cieszę się, że podoba wam się ten rozdział, bo jak mówiłam miałam do niego mieszane uczucia. :)
OdpowiedzUsuńPostaram się, żeby nowy rozdział pojawił się planowo, czyli pięć dni od dodania tego, ale nie obiecuję, bo nauczyciele to kosmici i im nie przegadasz, że masz też swoje życie.
Love Yourself cieszę się, że przydałam się i chociaż w jakiś sposób moje wypociny umiliły komuś czas. :)
A co do Larry'ego to nie wiem. Nic nie obiecuję.
Hej :) Na początku strasznie cię przepraszam, że nie dodawałam komentarzy pod każdym rozdziałem, ale po prostu nie mogłam się oderwać od czytania. Niezłą nockę zaliczyłam dzięki tobie ;) Zdecydowanie było warto. Twoje opowiadanie, to coś pięknego. Znalazłam je w polecanych na jednym z blogów, które przeglądałam i nie mogłam się powstrzymać, gdy zobaczyłam napis Ziall ;) Dodałam do obserwowanych, by już go nie zgubić ;)
OdpowiedzUsuńTeraz tak sobie myślę, że powinnam jakieś notatki robić w trakcie czytania, bo tyle chciałam ci napisać, a teraz pewnie zapomnę większość... I od razu uprzedzam, że nie jestem mistrzynią w pisaniu komentarzy, ale staram się ;) Zazwyczaj jak wyrzucisz większość mojego biadolenia, wychodzi główny sens ;)
Ten rozdział - po prostu genialny! Przy scenie w samochodzie i niesfornym Harrym śmiałam się głośno jak porąbana (o czym przypomniał mi kumpel jako, że był środek nocy)! Aż się popłakałam :D Po prostu CUDO! I w ogóle strasznie podoba mi się Harry jakiego wykreowałaś. Zwłaszcza w ostatnich odcinkach. Scenę w łóżku w pokoju Lou, to sobie aż dwa razy przeczytałam (świetnie napisana) i powiem ci, że raczej gejem nie jestem (nie ta płeć niestety), ale na mnie też Ziall wywarł wrażenie. A z Harry'ego mały spryciarz ;) Co jeszcze? Jejku, tyle rzeczy lata mi po głowie, tylko nie potrafię ubrać ich w słowa... Strasznie się cieszę, że Zayn się ujawnił i powiem ci, że czekam z niecierpliwością aż Niall zdobędzie się na taki krok... Poryczałam się jak głupia, gdy Zayn powiedział blondynowi, że nic do niego nie czuje... Już nawet miałam iść spać i dokończyć czytanie rano, ale coś mnie tknęło... I całe szczęście! Znowu genialny Harry i wszystko dobrze się skończyło... Zazdrość ich obu jest przekomiczna czasami. Już się nie mogę doczekać, co też wymyślisz w kolejnym rozdziale. Czekam z niecierpliwością. Możesz być pewna, że już się mnie nie pozbędziesz i moich nieskładnych komentarzy ;) To taka mała groźba :D Zauważyłam, że dużo osób czeka na Larry'ego, ale jakoś nie wiem czy go tu widzę... Choć nie zdziwię się jeśli Harry namówiłby Lou na mały eksperyment ;) Po prostu poczekam co wymyślisz. Podoba mi się ich przyjaźń.
Po drodze był też one-shot, który był genialny, ale... No właśnie ;) Zapomniałam dodać, że jestem beznadziejną i nieuleczalną romantyczką i o ile oczywiście potrafię docenić genialne opowiadanie, to sam fakt, że pierwszą myślą Liama była troska o Nialla, który tak niecnie się na nim odegrał, po prostu złamała mi serce... Tu miałam kolejną chwilę zwątpienia i rozważałam pójście spać, ale Ziall mnie wzywał ;)
Chciałabym wiedzieć jaki masz pomysł na to opowiadanie, bo po prostu boję się kolejnego ataku płaczu ;) Ostatnio za każdym razem, gdy pokocham jakąś historię i jej bohaterów, to albo jeden umiera, albo i tak kończy się nieszczęśliwie... No co ja mogę poradzić, że wciąż szukam w tym szarym świecie promyków radości? Wiem, beznadziejna jestem ;)
Uwielbiam to opowiadanie i strasznie się cieszę, że tu trafiłam. Mam nadzieję, że nie przestaniesz pisać... Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego :)
@KateStylees
http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.co.uk/
Jejku, cieszę się, że ci się podoba. :)
UsuńMogę cię uspokoić nie zamierzam żadnego z nich uśmiercać. Co to to na pewno nie...
Zamierzam zrobić, że historia zakończy się szczęśliwie, ale jeszcze nie wiem dla jakiej pary. Ale każdy będzie żył. To jest pewne :D
Pozdrawiam.
Jeju, jeju, jeju. Świetny rozdział. Uwielbiam, uwielbiam. Również wyczuwam Larry'ego w sumie to wszędzie bym go wsadziła xd
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że zrobisz happy happy end dla Zialla! I oczywiście super by było, gdyby jednak pojawił się Stylinson. Pooozdrawiam serdecznie!! <3 :*
Najlepszy Ziall ever :D
OdpowiedzUsuńbtw. a może by jednak jakiś trójkącik z Hazzą? ;>
Na początek - przepraszam, że czytam i komentuje dopiero teraz, powinnam zrobić to już jakiś czas temu, ale lenistwo wzięło nade mną górę i nie robiłam dosłownie nic jeżeli chodzi o blogi, więc przepraszam.
OdpowiedzUsuńA jeśli o rozdział chodzi to z początku czytając to jak Zayn tańczy z tą dziewczyną, już się bałam, że wyniknie z tego kłótnia, ale całe szczęście tak się nie stało, więc nawet nie masz pojęcia jak bardzo z tego powodu się cieszę ;D. Styles na końcu mnie rozjebał swoim striptizem i szkoda, że nigdy tego nie zobaczę, bo nie powiem, byłoby na co popatrzeć! :D.
Rozdział jest świetny, jak zresztą wszystkie, jutro będę czytać resztę, bo jest już późno, a jutro szkoła :<.
Ah, no i jeszcze jedno! Dzięki temu rozdziałowi w końcu wpadłam na pomysł prezentu dla przyjaciółki! Bardzo Ci za to dziękuję! ♥.