Hey. Hi. Hello!
W tak straszny dzień jakim jest 1 września, chciałybyśmy przedstawić wam prolog TCTE.
Mamy nadzieję, że wam się spodoba.
Jednocześnie chciałabym przeprosić za brak The Winner is... love, ale mam nadzieję, że to wam to jakiś sposób wynagrodzi.
Koniec. To słowo dla Harry'ego było dobitnym znakiem, że znów nawalił. Koniec meczu. Jego drużyna przegrała, bo on sam przepuścił trzy bramki, na pierwszy rzut oka trudne, ale tak naprawdę były to bardzo proste piłki, które obroniłby każdy nawet najsłabszy bramkarz. Ale nie Harry, on musiał nawalić po raz setny, bo właściwie był nikim. Oparł dłonie na mokrej murawie, a grząska i mokra nawierzchnia ugięła się pod jego ciężarem. Czuł jak niewielkie krople deszczu spadają na jego i tak już mokre włosy. Ciepła łza spłynęła powoli po jego policzku. Na stadionie, który już pustoszał, roznosiły się tylko okrzyki wygranej drużyny. Uniósł lekko głowę i napotkał jedyne poczciwe oczy z jego drużyny, które nie zarzucały mu przegranej. Niebieskie tęczówki jak ocean filtrowały jego twarz, powodując tym samym rozładowanie emocji. Niall podszedł do niego i mocno przytulił. Zawsze mógł na niego liczyć i wiedział że Niall jako jedyny nie jest na niego zły, mimo tak beznadziejnej obrony. Był jego najlepszym przyjacielem odkąd blondyn przeprowadził się z Irlandii. To właśnie Niall zaproponował mu wynajem mieszkania. Początkowo składali się po równo na czynsz, ale kiedy Harry zaczął ćpać, ledwo starczało mu na jedzenie, więc od dobrych kilku miesięcy Niall pokrywał wszystkie koszty. Tak naprawdę gdyby nie Niall, Harry nie miałby się gdzie podziać - gdyby jego rodzice dowiedzieli się że ćpa, zaprzestaliby wysyłania mu jakiejkolwiek gotówki bez kiwnięcia palcem. Ale Harry w głębi serca czuł, że przeszkadza Horanowi, że wykorzystuje go, żyjąc w jego mieszkaniu na jego koszt, ale z drugiej strony, przecież jakby Niall nie był jego prawdziwym przyjacielem to czy trzymałby go nadal pod dachem? Nie, Niall Horan był najlepszym przyjacielem pod słońcem, istny anioł i bóg w ludzkiej postaci.
- Gratulacje Horan, twój gol przyniósł nam chwałę, przynajmniej nie skończyliśmy z jajem- rzucił z irytacją Chris - drugi napastnik West Ham United
- Trzeba mieć wybitny talent, żeby przegrać 3:1 z tą drużynką. Tomlinson po raz kolejny nam dokopał. No ale cóż, najwidoczniej byli lepsi - dodał smutnie trener i odszedł, a za nim podążyła reszta drużyny. Niall rzucił mu mordercze spojrzenie i pomógł wstać przyjacielowi. Ukradkiem spojrzał na przeciwny zespół. Tomlinson właśnie był podrzucany przez swoich chłopaków w geście zwycięstwa. Irlandczyk pokręcił głową i pociągnął Harry'ego w stronę szatni, gdzie udała się już ich drużyna. Kiedy mijali przeciwników jeden z przyjaciół Tomlinsona, wysoki mulat z czarnymi włosami powiedział wręcz prawie niedosłyszalnie
- Dziękujemy Styles, bez Ciebie by nie wyszło - po czym zarechotał, a jego śmiech rozniósł się po trybunach. Niall tylko pokręcił głową i ruszył wraz z Harrym mokrą murawą. Kiedy podeszli do drzwi usłyszeli głośne szepty chłopaków z drużyny
-Gdyby nie on, wygralibyśmy.
-Taa, Niall w końcu strzelił jednego, a gdyby Styles nie przepuścił takich piłek to mielibyśmy szanse na finał…
-Z takim bramkarzem nie wyjdziemy nawet z osiedla…
-Dajcie spokój przecież moja ślepa babka broni lepiej.
-Każdy broni lepiej od Stylesa. Jestem ciekaw ile razy dał się zerżnąć trenerowi, żeby mieć miejsce w... - Niall nie wytrzymał i szarpnął gwałtownie klamkę. Nastała cisza. Wszystkie pary oczu skierowane były w stronę Loczka. Niektóre wrogie, pełne irytacji, inne znów całkowicie obojętne, nie wyrażające emocji, a jeszcze inni patrzyli na nich z troską i współczuciem. Harry przełknął głośno ślinę i zaczął się przebierać. Po chwili kiedy reszta drużyny oswoiła się z jego towarzystwem zaczęli dziwnie szeptać, zerkając ukradkowo w stronę szatyna. Niall tylko patrzył na niech z niedowierzaniem, ale szok nie pozwolił mu przemówić. Harry już przebrany chował właśnie przemoknięte ubrania do torby, kiedy znów usłyszał epitety na swój temat. Mogliby się chociaż powstrzymać w jego obecności. Podniósł delikatnie głowę i spojrzał na Nialla, w którego oczach było współczucie i troska. Odwrócił wzrok spoglądając na Chrisa, który z wrogością szeptał coś do kolegi.
- Jeśli masz mi coś do powiedzenia, to możesz głośniej?- krzyknął Harry, któremu puściły nerwy.
- Co mam Ci jeszcze powiedzieć? Że nawaliłeś? To mało powiedziane. Że to przez ciebie przegraliśmy Już jest bliżej prawdy. Jesteś beznadziejny Styles.
- Zamknij się, jak możesz tak mówić przecież on się starał!- krzyknął Niall i chciał popatrzeć na swojego przyjaciela, ale tego już nie było. Pozostawił tylko otwarte drzwi od szatni.
W tak straszny dzień jakim jest 1 września, chciałybyśmy przedstawić wam prolog TCTE.
Mamy nadzieję, że wam się spodoba.
Jednocześnie chciałabym przeprosić za brak The Winner is... love, ale mam nadzieję, że to wam to jakiś sposób wynagrodzi.
Koniec. To słowo dla Harry'ego było dobitnym znakiem, że znów nawalił. Koniec meczu. Jego drużyna przegrała, bo on sam przepuścił trzy bramki, na pierwszy rzut oka trudne, ale tak naprawdę były to bardzo proste piłki, które obroniłby każdy nawet najsłabszy bramkarz. Ale nie Harry, on musiał nawalić po raz setny, bo właściwie był nikim. Oparł dłonie na mokrej murawie, a grząska i mokra nawierzchnia ugięła się pod jego ciężarem. Czuł jak niewielkie krople deszczu spadają na jego i tak już mokre włosy. Ciepła łza spłynęła powoli po jego policzku. Na stadionie, który już pustoszał, roznosiły się tylko okrzyki wygranej drużyny. Uniósł lekko głowę i napotkał jedyne poczciwe oczy z jego drużyny, które nie zarzucały mu przegranej. Niebieskie tęczówki jak ocean filtrowały jego twarz, powodując tym samym rozładowanie emocji. Niall podszedł do niego i mocno przytulił. Zawsze mógł na niego liczyć i wiedział że Niall jako jedyny nie jest na niego zły, mimo tak beznadziejnej obrony. Był jego najlepszym przyjacielem odkąd blondyn przeprowadził się z Irlandii. To właśnie Niall zaproponował mu wynajem mieszkania. Początkowo składali się po równo na czynsz, ale kiedy Harry zaczął ćpać, ledwo starczało mu na jedzenie, więc od dobrych kilku miesięcy Niall pokrywał wszystkie koszty. Tak naprawdę gdyby nie Niall, Harry nie miałby się gdzie podziać - gdyby jego rodzice dowiedzieli się że ćpa, zaprzestaliby wysyłania mu jakiejkolwiek gotówki bez kiwnięcia palcem. Ale Harry w głębi serca czuł, że przeszkadza Horanowi, że wykorzystuje go, żyjąc w jego mieszkaniu na jego koszt, ale z drugiej strony, przecież jakby Niall nie był jego prawdziwym przyjacielem to czy trzymałby go nadal pod dachem? Nie, Niall Horan był najlepszym przyjacielem pod słońcem, istny anioł i bóg w ludzkiej postaci.
- Gratulacje Horan, twój gol przyniósł nam chwałę, przynajmniej nie skończyliśmy z jajem- rzucił z irytacją Chris - drugi napastnik West Ham United
- Trzeba mieć wybitny talent, żeby przegrać 3:1 z tą drużynką. Tomlinson po raz kolejny nam dokopał. No ale cóż, najwidoczniej byli lepsi - dodał smutnie trener i odszedł, a za nim podążyła reszta drużyny. Niall rzucił mu mordercze spojrzenie i pomógł wstać przyjacielowi. Ukradkiem spojrzał na przeciwny zespół. Tomlinson właśnie był podrzucany przez swoich chłopaków w geście zwycięstwa. Irlandczyk pokręcił głową i pociągnął Harry'ego w stronę szatni, gdzie udała się już ich drużyna. Kiedy mijali przeciwników jeden z przyjaciół Tomlinsona, wysoki mulat z czarnymi włosami powiedział wręcz prawie niedosłyszalnie
- Dziękujemy Styles, bez Ciebie by nie wyszło - po czym zarechotał, a jego śmiech rozniósł się po trybunach. Niall tylko pokręcił głową i ruszył wraz z Harrym mokrą murawą. Kiedy podeszli do drzwi usłyszeli głośne szepty chłopaków z drużyny
-Gdyby nie on, wygralibyśmy.
-Taa, Niall w końcu strzelił jednego, a gdyby Styles nie przepuścił takich piłek to mielibyśmy szanse na finał…
-Z takim bramkarzem nie wyjdziemy nawet z osiedla…
-Dajcie spokój przecież moja ślepa babka broni lepiej.
-Każdy broni lepiej od Stylesa. Jestem ciekaw ile razy dał się zerżnąć trenerowi, żeby mieć miejsce w... - Niall nie wytrzymał i szarpnął gwałtownie klamkę. Nastała cisza. Wszystkie pary oczu skierowane były w stronę Loczka. Niektóre wrogie, pełne irytacji, inne znów całkowicie obojętne, nie wyrażające emocji, a jeszcze inni patrzyli na nich z troską i współczuciem. Harry przełknął głośno ślinę i zaczął się przebierać. Po chwili kiedy reszta drużyny oswoiła się z jego towarzystwem zaczęli dziwnie szeptać, zerkając ukradkowo w stronę szatyna. Niall tylko patrzył na niech z niedowierzaniem, ale szok nie pozwolił mu przemówić. Harry już przebrany chował właśnie przemoknięte ubrania do torby, kiedy znów usłyszał epitety na swój temat. Mogliby się chociaż powstrzymać w jego obecności. Podniósł delikatnie głowę i spojrzał na Nialla, w którego oczach było współczucie i troska. Odwrócił wzrok spoglądając na Chrisa, który z wrogością szeptał coś do kolegi.
- Jeśli masz mi coś do powiedzenia, to możesz głośniej?- krzyknął Harry, któremu puściły nerwy.
- Co mam Ci jeszcze powiedzieć? Że nawaliłeś? To mało powiedziane. Że to przez ciebie przegraliśmy Już jest bliżej prawdy. Jesteś beznadziejny Styles.
- Zamknij się, jak możesz tak mówić przecież on się starał!- krzyknął Niall i chciał popatrzeć na swojego przyjaciela, ale tego już nie było. Pozostawił tylko otwarte drzwi od szatni.
***
Harry usiadł na trybunach i patrzył z podziwem na Louisa Tomlinsona, kapitana przeciwnej drużyny. Był chodzącym ideałem. Był tak perfekcyjny. Bogaty, przystojny, popularny, wysportowany. Czego chcieć więcej? Był świetnym napastnikiem drużyny FC London, a w dodatku miał swoich dwóch przyjaciół, bez których nie wyobrażał sobie życia. Zayn Malik i Liam Payne. Nie odstępowani go na krok i traktowali go jak brata. Ten koleś był tak perfekcyjny, że aż wkurzający. Hazz pokręcił głową, a kiedy usłyszał swoje nazwisko żołądek podskoczył mu do gardła.
-Co jest Styles? Opłakujesz przegraną?- krzyknął Malik z boiska, na co Tomlinsona wybuchnął śmiechem - Na Twoim miejscu opłakiwałbym beztalencie do piłki nożnej jakim jesteś wyjątkowo obdarzony- dodał na co jego drużyna ryknęła śmiechem, schodząc z boiska.
-Nie przejmuj się nimi - powiedział Niall, wchodząc na trybuny i odprowadzając wzrokiem drużynę Louisa - To banda kretynów
-Nie Niall, oni maja racje, zawaliłem…
-WCALE NIE! Tych bramek nie dało się obronić, rozumiesz? Po prostu byli lepsi i tyle.
-A Chris…
-A Chris nie umie przegrywać! Kretyn jeden. Ciebie krytykuje, a sam nie strzelił żadnej bramki. Tak musiało być i już!- dodał Niall. Jego rumieńce powiększyły się z nerwów. Wiedział, że jak Hazz popadnie w zły humor pójdzie do dilera i najzwyczajniej w świecie się naćpa. To był sposób chłopaka na odreagowanie. Nie mógł na to pozwolić, więc jedynym wyjściem było spędzenie wieczoru z przyjacielem, pomimo tego że umówił się już z Lindsay, jego przyjaciółką - Chodź pójdziemy to Frech Bel Air na piwo, muszę się wyluzować - dodał i skierował się w stronę wyjścia.
-A Lindy? Miałeś się z nią spotkać.- powiedział smutno Loczek patrząc na przyjaciela. Szczerze mówiąc miał ochotę posiedzieć sam w pokoju i wciągnąć jakiś dobry towar, aby zapomnieć o całej sytuacji, ale wiedział, że jego blond włosy przyjaciel nie odpuści tak szybko.
-Tak i spotkam się razem z Tobą.
-Nie wiem, nie chce Wam przeszkadzać….
-Nie będziesz! Po prostu chodź, dobrze?- zaproponował Niall, a kiedy Loczek lekko skinął głową, uśmiechnął się do niego i razem opuścili stadion.
Niall poczuł delikatne usta na policzku. Obrócił głowę i zobaczył rudą czuprynę. Lindsay Buckner była jego najbliższa przyjaciółką. Może nie byli typowymi przyjaciółmi, bo ich znajomość wykraczała daleko poza stosunki znajomych, ale Niallowi i Lindsay to odpowiadało. Byli oni w tak jakby w wolnym związku. Przyjaciele, którzy dogadzali sobie nawzajem kiedy mieli na to ochotę. Niall był biseksualny i rozglądał się raczej za facetami, a Lindsay zaspokajała jego potrzeby, więc był w pełni szczęśliwy. Odwzajemnił pewnie pocałunek napierając na usta dziewczyny. Po chwili odsunął od niej twarz i wyszczerzył się szeroko.
-Cześć Lindy- zakomunikował Harry, naznaczając swoją obecność.
-Cześć Hazz, jak tam mecz?- zapytała rudowłosa, siadając przy stoliku przyjaciół.
-Daj spokój szkoda gadać- dodał smutno loczek na co Niall popatrzył znacząco na Lindy. Nagle cala trojka usłyszała głośny trzask i tłucznie szkła. Powiedli wzrokiem w tamtą stronę i zobaczyli nikogo innego jak Zayna Malika, który już pijany przewrócił się na stolik przy którym siedzieli Tomlinson, Payne - ze swoją dziewczyną - i inni ich znajomi. Liam szybko wstał i zaczął zbierać szkła z podłogi, przepraszając przy tym kelnerkę, która chyba nie była dzisiaj w dobrym humorze. Nie pomogły mu tez głośne śmiechy mulata, który nie robił sobie nic z tego ze właśnie zdemolował jeden z klubowych stolików. Uśmiech bruneta powiększył się kiedy zobaczył Nialla i Harry'ego, siedzących cicho w rogu sali. W oczach pojawiły mu się iskierki i mimowolnie szturchnął Louisa pokazując palcem na dwójkę przyjaciół. Harry widząc te sytuacje gwałtownie obrócił głowę ku Niallowi i zaczął głębiej oddychać. Wiedział, że ani Louis, ani Zayn nie mają za grosz wstydu i zrobią mu scenę w całym klubie. Nie chciał aby ludzie wiedzieli, że dzisiejszy mecz przegrali z jego winy, a był przekonany, że Cudowny Pan Tomlinson nie omieszka mu o tym przypomnieć.
- Wiesz co Niall, ja już chyba pójdę, spać mi się chce i muszę odpocząć, w końcu jutro do szkoły i..
- Nigdzie nie idziesz! Jest piątek, wiec jutro mamy wolne, i nie zostawię cię w takim humorze samego, a poza tym oni tu idą, wiec nie mam zamiaru przed nimi uciekać- rzucił Horan przyjmując buntowniczą postawę. Blondyn upił łyk piwa, wciąż patrząc groźnie w coś ponad głową Harry'ego, a loczek już wiedział na kogo. A upewnił się kiedy usłyszał ten charakterystycznie, piękny głos.
- Co jest dziewczynki? To wy w ogóle wiecie co to jest piwo? Myślałem, że takie ciotki jak wy piją tylko soczek poranczowy- wybełkotał zalany Tomlinson, na co mina Nialla jeszcze bardziej wykrzywiła się w grymasie.
- Pomarańczowy jak już coś głąbie - nie omieszkał mu się wytknąć błędu - i nie, nie pijemy soczku. Wiec skoro już skończyłeś te marne popisy przed swoim głupawym lalusiem to możesz już sobie odejść- rzucił Niall, na co Zaynowi szybko zrzedł uśmieszek. Popatrzył się ze wściekłością na Irlandczyka i zacisnął zęby.
- Chciałbym ci przypomnieć Horan, że to nie Liam dzisiaj opuścił trzy bramki, tak jak ta małpa tutaj- rzucił pokazując broda na Harry'ego- A no tak przecież nasz bramkarz nie miał co bronić, bo nie padły żadne strzały na naszą bramkę- dodał Malik, co spotkało się z zaskoczonym wzrokiem Liama, który nie do końca wiedział jak zareagować na wyciągnięcie jego osoby tego tematu.
- Daj spokój Zayn, przecież przepuściłem gola Nialla, a tak poza tym to była to bardzo dobra akcja Niall, wykazałeś się talentem- wtrącił się Liam uśmiechając się miło do Irlandczyka, chcąc tym samym zakopać topór wojenny, ale Niall wcale nie zwrócił na to uwagi. Wbił wzrok w brunatne tęczówki Malika, który był pewien ze Horan spuści wzrok, ale nic takiego się nie stało.
- W przeciwieństwie do was Harry potrafi przegrać, nie upijając się przy tym i nie robiąc z siebie pośmiewiska- rzucił blondynek, na co Tomlinson wybuchł śmiechem i zagadał do Harry'ego sarkastycznie, bawiąc się jego lokami:
- Hazzuś on tak zawsze mówi za ciebie? Zawsze tak mamusia cię broni? Może ty nie umiesz mówić?
- On zapewne umie tak świetnie mówić jak grać w piłkę- rzucił Malik na co oboje ryknęli niepohamowanym śmiechem. - Albo po prostu zbiera siły na później. - dodał, uzupełniając swoją wypowiedź o wymowne wypchnięcie policzka językiem.
Lindsay zaśmiała się cicho i wtrąciła:
- Nikt by się nie domyślił
- Nie domyślił czego?- zapytał Zayn, a jego uśmiech lekko zmalał.
- Że para szkolnych pajaców jest pedałami- zaśmiała się Lindy. Nie chciała tego mówić, bo Niall, jej najlepszy przyjaciel, też był biseksualny, a to ze kiedyś widziała obściskujących się Zayna i Louisa na korytarzu, zataiła przed wszystkimi. Tylko Zayn wiedział, że ona wie, dlatego nigdy jej nie dokuczał w obawie wyjawienia prawdy. Ale teraz Lindsay miała po dziurki w nosie Malika i jego mało inteligentnych żartów. Przegiął cieniutką linie jej cierpliwości, kiedy dobijał i tak już w złym humorze Harry'ego. Niall popatrzył zszokowany na Malika, którego twarz przyjęła kolor purpury, mimo i tak ciemnej karnacji. Mulat zacisnął pieści i blondyn już wiedział co się szykuje. Zayn w jednym momencie rzucił się w stronę dziewczyny, ale Niall stanął mu na drodze i w wyniku tego oboje wylądowali pod stolikiem. Mulat zaczął szarpać, mniejszego od niego Nialla, a krzyki Louisa i Harry'ego do niego nie docierały. Chciał wyżyć się za te rudą szmatę na jej przyjacielu, ale poczuł jak duże dłonie odciągają go na bok. Harry odrzucił mulata i stanął miedzy nimi. Zayn już miał ruszyć w kolejną bójkę, ale nagle ni stad ni zowąd pojawił się jak lekarstwo Liam. On jako jedyny potrafił załagodzić temperament Zayna. Payne i Tomlinson zaczęli odciągać chłopaka w stronę ich stolika. Brunet zmrużył groźnie oczy, patrząc na blondyna to na rudą dziewczynę i wycedził.
- Jeszcze tego pożałujesz ruda szmato - po czym obrócił się do swoich przyjaciół i cala trojka opuściła klub, w którym zapadła totalna cisza spowodowana całym zamieszaniem. Wszyscy teraz wpatrywali się to w Harrego to w Nialla. Ten ostatni w przeciwieństwie do swojego przyjaciela olał wszystko i usiadł na swoim miejscu jakby nic się nie stało. Harry spuścił głowę ze wstydu i wydukał
- Niall, ja spadam, niepotrzebnie tutaj siedziałem.
- Zostań! Oni właśnie tego chcieli żebyś wyszedł. Nie przejmuj się ich słowami, to kompletni kretyni!
- Nie Niall, serio muszę wszystko ogarnąć, wiesz jaki mam sajgon w pokoju? Nie chce nam zanieczyszczać mieszkania, zwłaszcza jeśli ty masz taki porządek.
- No dobra, ale kuchnie zostaw mi, zajmę się tym jak wrócę- dodał Niall z troską w glosie. Przeczuwał że Hazz wcale nie ma zamiaru się udać do ich wspólnego mieszkania, tylko do kogoś kto sprzeda mu prochy. Ale przecież nie był jego matką, nie mógł mu niczego zabronić. Pożegnał się uściskiem z loczkiem, a kiedy ten opuścił klub postanowił odrzucić od siebie te myśli. Przecież Harry nigdy by go nie okłamał, powiedział, że idzie sprzątać...Sam Niall w to nie chciał wierzyć, ale nic na to nie mogli poradzić. Kiedy poczuł małą dłoń na swoim kroczu podskoczył jak oparzony. Momentalnie popatrzył na Lindsay, która pokiwała znacząco brwiami.
-Nie dzisiaj Lindy, jestem zmęczony i aaa- jęknął kiedy dziewczyna mocniej ścisnęła jego członka.
-Jesteś pewien?
-Tak. Poza tym nie brałem prysznica wiec śmierdzę i nie chce...
-Nie przeszkadza mi to Niall- powiedziała przeciągle dziewczyna masując dłonią krocze przyjaciela, który na chwile zamknął oczy i wydukał szybko:
-Jestem zmęczony, nieumyty, i nie wiem czy dam rade, ja.. boże Lindsay, nie przestawaj- szepnął kiedy dziewczyna przestała masować jego czule miejsce. Ruda zaśmiała się i szepnęła mu do ucha:
-Co mam zrobić?- blondyn przełknął szybko i wydukał:
-Um...nie powiem tego.
- To nic nie zrobię- zaśmiała się dziewczyna i zabrała rękę, co skutkowało jękniecie Nialla.
-Obciągnij mi, choćby teraz. Błagam- rzucił na jednym wdechu chłopak na co dziewczyna się zalotnie uśmiechnęła.
***
W ciemnym pokoju rozległ się trzask otwieranych drzwi. Uderzyły o ścianę, po czym zostały głośno zamknięte kopniakiem. Kolejną ofiarą był stolik, a raczej jego noga.
-Kurwa- rzucił z bólem Niall chwytając się za łydkę.
-Daj pocałuje- szepnęła dziewczyna po czym zaczęła odpinać jego spodnie, przez co blondyn zapomniał o całym bólu. Dziewczyna gwałtownie zdjęła ubranie i rzuciła je gdzieś obok siebie. Popchnęła Nialla na łóżko i uśmiechnęła się do niego. Niall odwzajemnił uśmiech kiedy poczuł jak dłonie dziewczyny ciągną jego bokserki w dół. Pomógł jej pozbyć się zbędnej odzieży i niemal jęknął kiedy poczuł gorący oddech Lindsay na swoim podbrzuszu. Popatrzył w dół i poczuł jak dziewczyna chwyta malutka dłonią jego przyrodzenie, lekko go pocierając. Po chwili dodała do tego swój gorący języczek. Zaczęła lizać jego członka doprowadzając go do szaleństwa.
-Mhym..szybciej laleczko- szepnął, patrząc jak jej usteczka idealnie okalają jego członka. Dziewczyna przyśpieszyła, a on mimowolnie położył dłoń na jej potylicy. Zaczął nadawać jej odpowiednie mu tępo, szepcząc z przyjemności jej imię. Dziewczyna czasami nadgryzała fragmenty jego skory co jeszcze bardziej pobudzało jego pożądanie -tak, właśnie tam- jęknął kiedy dziewczyna polizała jego jadra. Pocierała mocno jego członka, przyspieszając na każde jego żądanie- weź go do buzi- rzucił Niall czując zbliżający się orgazm. Po chwili poczuł jak usta rudej oplatają jego penisa. Kiedy przyśpieszyła, Niall zaczął dociskać jej głowę, tak aby wzięła cala długość do buzi, zaczął głośno jęczeć, czując przechodzące dreszcze. Doszedł w jej ustach, a dziewczyna posłusznie połknęła jego spermę -uwielbiam kiedy jesteś taka posłuszna- dodał blondyn ciągnąc dziewczynę na łóżko. Podparł się nad nią, delikatnie dotykając jej piersi.
- A ja uwielbiam jak nade mną dominujesz Blondasku -szepnęła dziewczyna przyciągając do siebie chłopaka. Oboje dobrze wiedzieli, że na tym się na pewno nie skończy.
Zadaj pytanie postaciom: Ziall / Larry
O Boże.........dalej <3
OdpowiedzUsuńOgólnie to najpierw miałam w planach poczekać, aż będzie więcej części, bo potem jak coś mnie zainteresuje, to nie mogę doczekać się kolejnej części, ale nie mogłam wczoraj spać więc stwierdziłam, że jednak przeczytam sobie to na telefonie... Dlatego też dopiero dzisiaj komentuję. Jeśli chodzi o prolog, to tak jak myślałam, nie będę mogła doczekać się kolejnej części. Chcę zobaczyć jak Niall i Harry będą się dogadywać z Zaynem i Lou w kolejnych częściach. Strasznie mi żal Harry'ego, ale jestem ciekawa w jakie problemy sie jeszcze wpakuje i czy ktoś (oby to był Louis :P) go z tego wyciągnie. Prolog wyszedł genialny, gratuluję dziewczyny. Życzę weny! :D
OdpowiedzUsuńBoże... Wyszło tak nieskładnie, że aż mi wstyd xD Czemu tego nie przeczytałam przed dodaniem...? Nie czytajcie tego, jestem dzisiaj jak żywy trup i nie ogarniam ;P
Usuńłał , ale mi się.spodobało! Jak tylko zaczęłam czytać i doczytalam że będzie.o sportowej.tematyce to już uśmiech pojawił się na.mojej twarzy. Harry bramkarz-nieźle :D czekam.na next i zapraszam do nas na imaginy o pilkarzach ;)
OdpowiedzUsuńhttp://football-i-inne-imaginy.blogspot.com/
Czekam na ciąg dalszy. !
OdpowiedzUsuń