Cześć Wam.
Oto jestem z siódmym rozdziałem. :)
Dodaje go dzisiaj, bez sprawdzenie, po raz drugi, dlatego przepraszam jeżeli będą jakieś błędy lub coś będzie niezrozumiałe. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie, bo się naprawdę bardzo śpieszę, a chciałam dodać to dzisiaj.
Poprawię to jutro, a teraz lecę na grilla.
Mam nadzieję, że się spodoba :D
Wybiegłem z toalety, nie mogąc dłużej patrzyć na to jak Zayn uprawia seks z tym chłopakiem. Zapomniałem nawet o tym, że przed tym jak zostałem świadkiem tej sytuacji, naprawdę potrzebowałem skorzystać z ubikacji. Teraz gdy przed oczami miałem Malika, który z rozkoszą wymalowaną na twarzy wchodzi w blondyna, który oddał mu się w najbardziej uwłaczający sposób jaki mógł, chciałem po prostu jak najszybciej opuścić to miejsce. Mimo że nie byłem z nim, ani nie miałem żadnych podstaw by sądzić, że to się kiedykolwiek zmieni, czułem się zdradzony i zraniony. Choć to, że wszedłem akurat do tej kabiny było moją winą, byłem zły na mulata za to co zobaczyłem. Nie chciał przyjść do klubu z nami. Nie chciał się spotkać ze mną, mimo że mówił, że nadal mnie lubi, a później przychodzi i pieprzy jakiegoś kolesia. Tak, byłem zły i zazdrosny. Cały wieczór myślałem o tym dlaczego nie zgodził się na to wyjście. Czy jest na mnie zły, że odciągam od niego Harry'ego, bo poniekąd mogło to tak wyglądać, chociaż posyłałem w stronę Hazzy aluzję, że wcale nie przeszkadzało by mi, gdyby kiedyś wpadł z nim do mnie Zayn. Myślałem o nim, co robi, czy nie nudzi się w piątkowy wieczór, gdy ja bawię się z jego najlepszym przyjacielem. Miałem wyrzuty sumienia, że przeze mnie całkiem możliwe jest, że chłopcy się od siebie oddalają. Zastanawiałem się co zrobić, żeby nasze relację uległy zmianie i pragnąłem po prostu go widzieć. Móc go obserwować, to jak się śmieje, uśmiech, czy marszczy czoło gdy próbuje coś zrozumieć, a on co? Przyszedł do klubu i nawet nie się nie przywitał, zupełnie jakbym dla niego nie istniał. Jakbym nie było nikim wartym zawracania sobie głowy. Jakby Harry nie był nikim ważnym.
Nie zwracając na nikogo uwagi - co z tego, że notorycznie wpadałem na jakichś mężczyzn, którzy nie raz odpłacali mi się również popchnięciem - doszedłem do naszego stolika. Liam i Aaron nadal siedzieli na kanapie, wtuleni w siebie i okazywali sobie czułości, zupełnie nie zwracając uwagi na to co działo się obok nich. Tego było za wiele. Teraz przeszkadzało mi to jeszcze bardziej niż wcześniej. Nie mogłem patrzeć na ich szczęście, gdy kilka minut temu moja serce po raz kolejny zostało zmiażdżone. Nie męczyłem się z zachowaniem jakiejkolwiek ostrożności, nachyliłem się przez stół, by zabrać z kanapy moją kurtkę. Przy okazji specjalnie trąciłem biodrem kant stołu by, uderzył on w parę zakochanych. Może moje zachowanie było szczeniackie, samolubne i godne najgorszego przyjaciela na świecie, ale w tym momencie nie myślałem trzeźwo i po prostu chciałem, żeby się od siebie oderwali i zauważyli, że jest mi źle. Złapałem za materiał mojego okrycia zwierzchniego i wyprostowałem się.
- To bolało. - powiedział oburzony Liam. Dopiero, gdy zobaczył, że się ubieram, zmarszczył brwi w zdziwieniu. - Co ty robisz? -zapytał, prostując się na siedzeniu, jednak nadal trzymał rękę na kolanie swojego chłopaka.
- Ubieram się nie widać? - odburknąłem, zapinając się pod szyję. - Idę do domu. - warknąłem i już miałem odchodzić, gdy przyjaciel złapał mnie za nadgarstek.
- Ej co jest? Gdzie Harry? - patrzył na mnie zatroskanym wzrokiem, najwyraźniej dostrzegając, że mój humor uległ zmianie od czasu pójścia po drinki.
- Hazz flirtuje przy barze z jakimś barmanem. - powiedziałem oschle, mając nadzieję, że się ode mnie odczepi. Pogubiłem się. Chciałem, żeby Laim nie dawał mi spokoju i na siłę próbował wyciągnąć ze mnie dlaczego jestem taki zdenerwowany. Wiedziałem, że sam nie będę potrafił sobie w tym poradzić i będzie we mnie to cały czas siedziało. Tak samo był z zakładem chłopaków. Cały czas o tym rozmyślałem i płakałem nad tym, a gdy wyżaliłem się Liamowi, myśli te uleciały z mojej głowy i tylko wieczorami, powracały. Z drugiej strony, jednak nie chciałem o tym gadać. Nie miałem ochoty też na pełne żalu i współczucia spojrzenia chłopaków, gdy będę im opowiadał jak po raz kolejny zostałem zraniony przez chłopaka, który przecież niczego mi nie obiecywał. Nie zniósłby też miny "a nie mówiłem", którą za pewne zaszczyciłby mnie Liam. Rozmawiałem z nim o moich przemyśleniach na temat Zayna. Mówiłem mu, że wydaje mi się, że Zayn się trochę zmienił, bo w końcu przyznał się, że zależy mu na Harrym. Że w spojrzeniu jakim mnie obdarzył podczas tamtej rozmowy było coś innego. Było ciepłe, a nie obojętne i zimne. Że gdy przez moment jego dłoń spotkała się z moją skórą, poczułem jakby małe cząsteczki energii między nami przeskakiwały. Przyznałem się też to tego, że mu wybaczyłem i chciałbym móc zacząć z nim wszystko od nowa. Przyjaciel jednak nie mógł pojąć mojego podekscytowania, gdy o tym opowiadałem i wyraził się jasno, że nie wierzył w żadną, nawet najmniejszą zmianę Malika, bo osoby takie jak on się nie zmieniają. Więc, gdyby powiedział mu, że wiedziałem jak Zayn pieprzył jakiegoś kolesia w toalecie, byłby to dowód na to, że Payne miał rację.
- I jesteś zazdrosny o Harry'ego? - spojrzał na mnie spod uniesionych brwi, próbując połączyć jakoś moje zdenerwowanie i informację o flirtującym Stylesie.
- Co?! Nie! Nie jestem zazdrosny o Harry'ego. - powiedziałem szybko, nie mogąc uwierzyć, że w ogóle o takim czymś pomyślał. Nie miałem powodu by być zazdrosnym o Harry'ego. Był moim przyjacielem i zależało mi na nim, ale jak na bracie. Jeżeli flirtowanie z różnymi chłopakami go uszczęśliwiało to nie miałem nic przeciwko temu, tym bardziej, że Louis nie wyglądał jakby był zmuszany do rozmowy z loczkiem. Choć to nie była wina Liama, bo nie mógł wiedzieć, że Zayn jest w klubie, byłem na niego zły, że nie wie o co mi chodzi. Że nie domyślił się, że widziałem Malik uprawiającego seks z innym mężczyzną i potrzebuję zapewnienie, że pewnie był to tylko chłopak podobny do mulata, a nie on. Payne jednak nie mógł przecież tego wiedzieć.
- To co się stało, że gdyby było to możliwe z uszu buchałaby ci parą? - spojrzał na mnie z troską, wbijając we mnie przeszywające spojrzenie.
- Nic. - warknąłem w jego stronę, próbując się wyrwać z jego uścisku. - Puść mnie. Chcę iść do domu.
- Nie dopóki nie powiesz mi co się stało. Niall nie jestem ślepy. - uśmiechnął się delikatnie, chcąc dodać mi otuchy i przypomnieć mi, że mogę mu ufać i że jest tu po to by mnie wysłuchać, gdy mam jakiś problem.
- Dziwne. - prychnąłem, jednak wiedziałem, że dalsze wmawianie przyjacielowi, że wszystko ze mną w porządku nie miało sensu, bo po mojej minie było widać, że jest to jedno wielkie kłamstwo. Usiadłem więc naprzeciwko pary zakochanych i kontynuowałem swoją wypowiedź - Bo gdyby nie ten głupi stół. - powiedziałem nie trudząc się na delikatny ton i uderzyłem w blat. - Nawet nie zauważyłbyś, że przyszedłem. - spojrzałem na przyjaciela.
- Niall... - wiedziałem, że blondyn poczuł się głupio z tym co mu powiedziałem. I szczerze mówiąc żałowałem, że to powiedziałem. Nie chciałem, by Liam miał wyrzuty sumienie z powodu tego, że on jest szczęśliwie zakochany, a ja zadłużyłem się w kimś tak beznadziejnym jak Zayn.
- Widziałem Zayn. - przerwałem przyjacielowi jego wypowiedź. Spuściłem twarz, opierając głowę na rękach, a moje słowa były ciche i miałem nadzieję, że żaden z chłopaków tego nie usłyszy.
- Zayn to... - wtrącił się Aaron, który nie do końca był poinformowany w tej sprawie.
- To chyba dobrze, nie? - wciął mu się w słowo. Chłopak jednak nie wyglądał na złego z tego powodu, bo rozumiał, że jest to drażliwy temat i potrzebuję teraz pogadać z przyjacielem, a nie wyjaśniać mu kim dla mnie jest Malik. - Przecież chciałeś się z nim spotkać. - powiedział Liam, nie do końca jeszcze łapiąc, dlaczego tak bardzo zdenerwowany byłem po spotkaniu z Zaynem.
- Pieprzył jakiegoś chłopaka w toalecie. - dodałem, spoglądając po nich. Na twarzy Aaron widniał szok, pomieszany ze współczuciem, a w oczach Liama ponownie dostrzegłem wściekłość.
- Mogę mu wyrwać jaja? - zapytał blondyn. Jego usta nie wykrzywił nawet najmniejszy uśmiech, co mogło oznaczać mniej więcej tyle, że Liam bez względu na to, jak bardzo nie lubi używać przemocy do wyjaśniania spraw, jest naprawdę wstanie skrzywdzić Malika.
- Może to nie był on. - dodał swoje trzy grosze Aaron, a ja mimo że czekałem na takie słowa, spojrzałem na niego z politowaniem. - Wiesz. Pewnie jest wiele chłopaków o takiej egzotycznej urodzie, jaką ma Zayn. - ciągnął swoje, a Liam uśmiechnął się do niego czule, zadowolony z tego, że jest tutaj chociaż jedna osoba, która może mnie pocieszyć.
- To był on. Widziałem go dokładnie i on spojrzał na mnie. - powiedziałem. - Jestem taki głupi myśląc, że się zmienił. - pokręciłem głową, nie mogąc uwierzyć w to, że mogę być taki głupi. Przecież nie raz planowałem go sobie odpuścić i zacząć żyć bez niego, jednak za każdym razem, mówiłem sobie, że dam mu jeszcze jedną szansę. - Chcę o nim zapomnieć. - powiedziałem do chłopaków, opierając się o oparcie kanapy, rozbierając się przy okazji z kurtki, bo zaczęło mi się robić gorąco. Mimo że wcześniej chciałem stąd wyjść i pobyć sam teraz wiedziałem, że byłby to błąd, bo nie potrzebowałem niczego więcej jak rozmowy w przyjaciółmi. I choć nie moje relację z Aaronem nie były takie jak z Liamem czy Hazzą to nie miałem problemów z mówieniem o moich uczuciach przy nim. Był chłopakiem mojego przyjaciela, więc wiedziałem, że mogę mu ufać.
Po kilku minutach pocieszania mnie przez chłopaków i wmawiania mi, że Malik nie wie co stracił, poczułem się lepiej. Nie myślałem już o tym czego byłem świadkiem, za bardzo zajęty śmianiem się z słów przyjaciół. Odchyliłem głowę do tyłu próbując opanować śmiech, bo powoli zaczynał boleć mnie już brzuch i gdyby tak dalej poszło, mógłbym się jutro spodziewać zakwasów na brzuchu. Zachłystałem się powietrzem i ponownie spojrzałem na równie roześmianych przyjaciół, jednak moja mina zrzedła, gdy dojrzałem za plecami chłopaków sylwetkę mutala. Chłopak wyszedł z korytarza, który prowadził do toalet i wyglądał jakby kogoś szukał. Pierwszą myślą, jaka przyszła mi do głowy to, że zgubił swojego kochanka, a ma ochotę na drugą rundę. Jednak chwilę później wyszedł z nim właśnie ten chłopak, a mulat nie zwrócił na niego nawet najmniejszej uwagi, jakby w ogóle go nie znał.
Przeszedł kilka kroków, nadal rozglądając się po sali, a je nie mogłem oderwać od niego wzroku. Byłem ciekawy co teraz zamierza zrobić. Czy po rozładowaniu swojej frustracji seksualnej pójdzie do domu, czy może poszuka kolejnego chłopaka z którym będzie się mógł zabawić. On jednak nie ruszył na parkiet, a cały czas szukając kogoś lub czegoś kierował się w stronę baru. Najwyraźniej dostrzegł w tłumie Harry'ego, bo przyspieszył kroku i zaraz znalazł się blisko niego. Zakrył dłońmi oczy przyjaciela i usta zbliżył do jego ucha jakby mu coś szeptał lub całował jego szyję, a ja ponownie poczułem ukłucie zazdrości.
Oto jestem z siódmym rozdziałem. :)
Dodaje go dzisiaj, bez sprawdzenie, po raz drugi, dlatego przepraszam jeżeli będą jakieś błędy lub coś będzie niezrozumiałe. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie, bo się naprawdę bardzo śpieszę, a chciałam dodać to dzisiaj.
Poprawię to jutro, a teraz lecę na grilla.
Mam nadzieję, że się spodoba :D
Wybiegłem z toalety, nie mogąc dłużej patrzyć na to jak Zayn uprawia seks z tym chłopakiem. Zapomniałem nawet o tym, że przed tym jak zostałem świadkiem tej sytuacji, naprawdę potrzebowałem skorzystać z ubikacji. Teraz gdy przed oczami miałem Malika, który z rozkoszą wymalowaną na twarzy wchodzi w blondyna, który oddał mu się w najbardziej uwłaczający sposób jaki mógł, chciałem po prostu jak najszybciej opuścić to miejsce. Mimo że nie byłem z nim, ani nie miałem żadnych podstaw by sądzić, że to się kiedykolwiek zmieni, czułem się zdradzony i zraniony. Choć to, że wszedłem akurat do tej kabiny było moją winą, byłem zły na mulata za to co zobaczyłem. Nie chciał przyjść do klubu z nami. Nie chciał się spotkać ze mną, mimo że mówił, że nadal mnie lubi, a później przychodzi i pieprzy jakiegoś kolesia. Tak, byłem zły i zazdrosny. Cały wieczór myślałem o tym dlaczego nie zgodził się na to wyjście. Czy jest na mnie zły, że odciągam od niego Harry'ego, bo poniekąd mogło to tak wyglądać, chociaż posyłałem w stronę Hazzy aluzję, że wcale nie przeszkadzało by mi, gdyby kiedyś wpadł z nim do mnie Zayn. Myślałem o nim, co robi, czy nie nudzi się w piątkowy wieczór, gdy ja bawię się z jego najlepszym przyjacielem. Miałem wyrzuty sumienia, że przeze mnie całkiem możliwe jest, że chłopcy się od siebie oddalają. Zastanawiałem się co zrobić, żeby nasze relację uległy zmianie i pragnąłem po prostu go widzieć. Móc go obserwować, to jak się śmieje, uśmiech, czy marszczy czoło gdy próbuje coś zrozumieć, a on co? Przyszedł do klubu i nawet nie się nie przywitał, zupełnie jakbym dla niego nie istniał. Jakbym nie było nikim wartym zawracania sobie głowy. Jakby Harry nie był nikim ważnym.
Nie zwracając na nikogo uwagi - co z tego, że notorycznie wpadałem na jakichś mężczyzn, którzy nie raz odpłacali mi się również popchnięciem - doszedłem do naszego stolika. Liam i Aaron nadal siedzieli na kanapie, wtuleni w siebie i okazywali sobie czułości, zupełnie nie zwracając uwagi na to co działo się obok nich. Tego było za wiele. Teraz przeszkadzało mi to jeszcze bardziej niż wcześniej. Nie mogłem patrzeć na ich szczęście, gdy kilka minut temu moja serce po raz kolejny zostało zmiażdżone. Nie męczyłem się z zachowaniem jakiejkolwiek ostrożności, nachyliłem się przez stół, by zabrać z kanapy moją kurtkę. Przy okazji specjalnie trąciłem biodrem kant stołu by, uderzył on w parę zakochanych. Może moje zachowanie było szczeniackie, samolubne i godne najgorszego przyjaciela na świecie, ale w tym momencie nie myślałem trzeźwo i po prostu chciałem, żeby się od siebie oderwali i zauważyli, że jest mi źle. Złapałem za materiał mojego okrycia zwierzchniego i wyprostowałem się.
- To bolało. - powiedział oburzony Liam. Dopiero, gdy zobaczył, że się ubieram, zmarszczył brwi w zdziwieniu. - Co ty robisz? -zapytał, prostując się na siedzeniu, jednak nadal trzymał rękę na kolanie swojego chłopaka.
- Ubieram się nie widać? - odburknąłem, zapinając się pod szyję. - Idę do domu. - warknąłem i już miałem odchodzić, gdy przyjaciel złapał mnie za nadgarstek.
- Ej co jest? Gdzie Harry? - patrzył na mnie zatroskanym wzrokiem, najwyraźniej dostrzegając, że mój humor uległ zmianie od czasu pójścia po drinki.
- Hazz flirtuje przy barze z jakimś barmanem. - powiedziałem oschle, mając nadzieję, że się ode mnie odczepi. Pogubiłem się. Chciałem, żeby Laim nie dawał mi spokoju i na siłę próbował wyciągnąć ze mnie dlaczego jestem taki zdenerwowany. Wiedziałem, że sam nie będę potrafił sobie w tym poradzić i będzie we mnie to cały czas siedziało. Tak samo był z zakładem chłopaków. Cały czas o tym rozmyślałem i płakałem nad tym, a gdy wyżaliłem się Liamowi, myśli te uleciały z mojej głowy i tylko wieczorami, powracały. Z drugiej strony, jednak nie chciałem o tym gadać. Nie miałem ochoty też na pełne żalu i współczucia spojrzenia chłopaków, gdy będę im opowiadał jak po raz kolejny zostałem zraniony przez chłopaka, który przecież niczego mi nie obiecywał. Nie zniósłby też miny "a nie mówiłem", którą za pewne zaszczyciłby mnie Liam. Rozmawiałem z nim o moich przemyśleniach na temat Zayna. Mówiłem mu, że wydaje mi się, że Zayn się trochę zmienił, bo w końcu przyznał się, że zależy mu na Harrym. Że w spojrzeniu jakim mnie obdarzył podczas tamtej rozmowy było coś innego. Było ciepłe, a nie obojętne i zimne. Że gdy przez moment jego dłoń spotkała się z moją skórą, poczułem jakby małe cząsteczki energii między nami przeskakiwały. Przyznałem się też to tego, że mu wybaczyłem i chciałbym móc zacząć z nim wszystko od nowa. Przyjaciel jednak nie mógł pojąć mojego podekscytowania, gdy o tym opowiadałem i wyraził się jasno, że nie wierzył w żadną, nawet najmniejszą zmianę Malika, bo osoby takie jak on się nie zmieniają. Więc, gdyby powiedział mu, że wiedziałem jak Zayn pieprzył jakiegoś kolesia w toalecie, byłby to dowód na to, że Payne miał rację.
- I jesteś zazdrosny o Harry'ego? - spojrzał na mnie spod uniesionych brwi, próbując połączyć jakoś moje zdenerwowanie i informację o flirtującym Stylesie.
- Co?! Nie! Nie jestem zazdrosny o Harry'ego. - powiedziałem szybko, nie mogąc uwierzyć, że w ogóle o takim czymś pomyślał. Nie miałem powodu by być zazdrosnym o Harry'ego. Był moim przyjacielem i zależało mi na nim, ale jak na bracie. Jeżeli flirtowanie z różnymi chłopakami go uszczęśliwiało to nie miałem nic przeciwko temu, tym bardziej, że Louis nie wyglądał jakby był zmuszany do rozmowy z loczkiem. Choć to nie była wina Liama, bo nie mógł wiedzieć, że Zayn jest w klubie, byłem na niego zły, że nie wie o co mi chodzi. Że nie domyślił się, że widziałem Malik uprawiającego seks z innym mężczyzną i potrzebuję zapewnienie, że pewnie był to tylko chłopak podobny do mulata, a nie on. Payne jednak nie mógł przecież tego wiedzieć.
- To co się stało, że gdyby było to możliwe z uszu buchałaby ci parą? - spojrzał na mnie z troską, wbijając we mnie przeszywające spojrzenie.
- Nic. - warknąłem w jego stronę, próbując się wyrwać z jego uścisku. - Puść mnie. Chcę iść do domu.
- Nie dopóki nie powiesz mi co się stało. Niall nie jestem ślepy. - uśmiechnął się delikatnie, chcąc dodać mi otuchy i przypomnieć mi, że mogę mu ufać i że jest tu po to by mnie wysłuchać, gdy mam jakiś problem.
- Dziwne. - prychnąłem, jednak wiedziałem, że dalsze wmawianie przyjacielowi, że wszystko ze mną w porządku nie miało sensu, bo po mojej minie było widać, że jest to jedno wielkie kłamstwo. Usiadłem więc naprzeciwko pary zakochanych i kontynuowałem swoją wypowiedź - Bo gdyby nie ten głupi stół. - powiedziałem nie trudząc się na delikatny ton i uderzyłem w blat. - Nawet nie zauważyłbyś, że przyszedłem. - spojrzałem na przyjaciela.
- Niall... - wiedziałem, że blondyn poczuł się głupio z tym co mu powiedziałem. I szczerze mówiąc żałowałem, że to powiedziałem. Nie chciałem, by Liam miał wyrzuty sumienie z powodu tego, że on jest szczęśliwie zakochany, a ja zadłużyłem się w kimś tak beznadziejnym jak Zayn.
- Widziałem Zayn. - przerwałem przyjacielowi jego wypowiedź. Spuściłem twarz, opierając głowę na rękach, a moje słowa były ciche i miałem nadzieję, że żaden z chłopaków tego nie usłyszy.
- Zayn to... - wtrącił się Aaron, który nie do końca był poinformowany w tej sprawie.
- To chyba dobrze, nie? - wciął mu się w słowo. Chłopak jednak nie wyglądał na złego z tego powodu, bo rozumiał, że jest to drażliwy temat i potrzebuję teraz pogadać z przyjacielem, a nie wyjaśniać mu kim dla mnie jest Malik. - Przecież chciałeś się z nim spotkać. - powiedział Liam, nie do końca jeszcze łapiąc, dlaczego tak bardzo zdenerwowany byłem po spotkaniu z Zaynem.
- Pieprzył jakiegoś chłopaka w toalecie. - dodałem, spoglądając po nich. Na twarzy Aaron widniał szok, pomieszany ze współczuciem, a w oczach Liama ponownie dostrzegłem wściekłość.
- Mogę mu wyrwać jaja? - zapytał blondyn. Jego usta nie wykrzywił nawet najmniejszy uśmiech, co mogło oznaczać mniej więcej tyle, że Liam bez względu na to, jak bardzo nie lubi używać przemocy do wyjaśniania spraw, jest naprawdę wstanie skrzywdzić Malika.
- Może to nie był on. - dodał swoje trzy grosze Aaron, a ja mimo że czekałem na takie słowa, spojrzałem na niego z politowaniem. - Wiesz. Pewnie jest wiele chłopaków o takiej egzotycznej urodzie, jaką ma Zayn. - ciągnął swoje, a Liam uśmiechnął się do niego czule, zadowolony z tego, że jest tutaj chociaż jedna osoba, która może mnie pocieszyć.
- To był on. Widziałem go dokładnie i on spojrzał na mnie. - powiedziałem. - Jestem taki głupi myśląc, że się zmienił. - pokręciłem głową, nie mogąc uwierzyć w to, że mogę być taki głupi. Przecież nie raz planowałem go sobie odpuścić i zacząć żyć bez niego, jednak za każdym razem, mówiłem sobie, że dam mu jeszcze jedną szansę. - Chcę o nim zapomnieć. - powiedziałem do chłopaków, opierając się o oparcie kanapy, rozbierając się przy okazji z kurtki, bo zaczęło mi się robić gorąco. Mimo że wcześniej chciałem stąd wyjść i pobyć sam teraz wiedziałem, że byłby to błąd, bo nie potrzebowałem niczego więcej jak rozmowy w przyjaciółmi. I choć nie moje relację z Aaronem nie były takie jak z Liamem czy Hazzą to nie miałem problemów z mówieniem o moich uczuciach przy nim. Był chłopakiem mojego przyjaciela, więc wiedziałem, że mogę mu ufać.
Po kilku minutach pocieszania mnie przez chłopaków i wmawiania mi, że Malik nie wie co stracił, poczułem się lepiej. Nie myślałem już o tym czego byłem świadkiem, za bardzo zajęty śmianiem się z słów przyjaciół. Odchyliłem głowę do tyłu próbując opanować śmiech, bo powoli zaczynał boleć mnie już brzuch i gdyby tak dalej poszło, mógłbym się jutro spodziewać zakwasów na brzuchu. Zachłystałem się powietrzem i ponownie spojrzałem na równie roześmianych przyjaciół, jednak moja mina zrzedła, gdy dojrzałem za plecami chłopaków sylwetkę mutala. Chłopak wyszedł z korytarza, który prowadził do toalet i wyglądał jakby kogoś szukał. Pierwszą myślą, jaka przyszła mi do głowy to, że zgubił swojego kochanka, a ma ochotę na drugą rundę. Jednak chwilę później wyszedł z nim właśnie ten chłopak, a mulat nie zwrócił na niego nawet najmniejszej uwagi, jakby w ogóle go nie znał.
Przeszedł kilka kroków, nadal rozglądając się po sali, a je nie mogłem oderwać od niego wzroku. Byłem ciekawy co teraz zamierza zrobić. Czy po rozładowaniu swojej frustracji seksualnej pójdzie do domu, czy może poszuka kolejnego chłopaka z którym będzie się mógł zabawić. On jednak nie ruszył na parkiet, a cały czas szukając kogoś lub czegoś kierował się w stronę baru. Najwyraźniej dostrzegł w tłumie Harry'ego, bo przyspieszył kroku i zaraz znalazł się blisko niego. Zakrył dłońmi oczy przyjaciela i usta zbliżył do jego ucha jakby mu coś szeptał lub całował jego szyję, a ja ponownie poczułem ukłucie zazdrości.
~*~
Kiedy tylko wyszedłem z toalety wzrokiem szukałem Nialla. Skoro mnie już zobaczył nici z ukrywania się, więc nic nie stało na przeszkodzie żeby podejść do niego z zamienić z nim kilka słów. Nigdzie go jednak nie mogłem dostrzec. Rozglądałem się po parkiecie, po stolikach i po barze, a jedyną osobę, którą zauważyłem to Harry. Stał oparty o blat i rozmawiał z barmanem. Postanowiłem więc do niego podejść i się przywitać. Mogłem być w końcu pewien, że Niall powie Styles'owi, że byłem w klubie, a wtedy przyjaciel mógłby mieć do mnie jakieś pretensję.
Podszedłem do niego od tyłu, zakryłem mu dłońmi oczy, a na szyi złożyłem mory pocałunek. Chłopak podskoczył w miejscu i spiął się zaskoczony tym dotykiem.
- Zgadnij kotku. - wyszeptałem do jego ucha, przygryzając jego płatek. Cały ten czas jednak patrzyłem na chłopaka, który wcześniej rozmawiał z moim przyjacielem. Gdy do niech podszedłem z jego twarzy zniknął uśmiech. Loczek jednak chyba nie chciał się bawić w tę zabawę, bo szybko wyrwał się z mojego luźnego uchwytu, a gdy zauważył, że to ja uderzył mnie w bark z pięści.
- Cholera Zayn. Przestraszyłeś mnie. - powiedział z pretensją w głośnie.
- A co spodziewałeś się kogoś innego? - uniosłem do góry jedną brew. - Może pewnego naiwnego Irlandzkiego chłopca? - zapytałem z łobuzerskim uśmiechem. Nie mogłem nic poradzić na to, że ciągle po głowie chodziły mi słowa Matta na tle przytulających się chłopaków. Nie pomógł nawet ku temu szybki numerek z toalecie, bo jak na złość musiał mi przeszkodzić nie kto inny, a Niall.
- Co? - zmarszczył brwi, jakby nie wiedział o co mi chodzi. - Mniejsza z tym. - machnął ręką. - Miałeś nie przychodzić.
- Zmieniłem zdanie. - wzruszyłem ramionami i wcisnąłem się obok Harry'ego, żeby zamówić sobie drinka. Barman wysilając się na miły ton przyjął moje zamówienie i odszedł na bok je wykonać. Nie byłem głupi. Widziałem, że przeszkodziłem im w mniej lub bardziej ciekawej rozmowie, a Louis - bo obstawiałem, że chłopak jest tym kelnerem o którym wspominał mi kiedyś Hazz - nie wyglądał jakby był zadowolony z tego powodu. - Ale widzę, że ty też zmieniłeś zdanie. - uśmiechnąłem się do niego szeroko. - Mówiłeś, że nie zamierzał przelecieć barmana, a widzę, że całkiem dobrze ci idzie podrywanie go. - szturchnąłem przyjaciela i wskazałem głową na szatyna, który stał odwrócony do nas tyłem i mieszał alkohole.
- Boże. Co wy z tym macie. - westchnął. - Wcale go nie podrywam. Po prostu rozmawiam.
- Tak, tak. - skinąłem głową udając, że mu wierzę, jednak po moim minie było widać, że to nie jest prawdą. Nawet sam Harry nie wyglądał jakby był przekonany do tego co powiedział. - Tak czy inaczej nie będę wam przeszkadzał i chyba wrócę już do domu. - poklepałem go po ramieniu. - A mojego drinka możesz podesłać tamtemu kolesiowi. - wskazałem na pierwszego lepszego chłopaka, który siedział przy barze i puściłem oczko do przyjaciela. Już miałem od niego odchodzić, jednak zostałem zatrzymany przez jego głos.
- Co? - jęknął. - Rozmawiałeś chociaż z Niallem? - zapytał, na co się zaśmiałem. Blondyn wybiegając z toalety nie wyglądał na takiego, który chciałby ze mną rozmawiać.
- Nie i nie jestem pewien czy Horan tego chce. - uśmiechnąłem się do niego delikatnie. Postanowiłem na razie nie wspominać przyjacielowi w jakich okolicznościach spotkałem Nialla.
- Daj spokój. - machnął ręką, chcąc uświadomić mnie w tym jak bardzo się mylę. - Nawet nie wiesz jaki był smutny jak dowiedział się, że jednak nie przyjdziesz. - uśmiechnął się do mnie zachęcająco i w tym momencie poczułem dziwny ucisk w żołądku na myśl o tym jak musiał się czuć widząc mnie pieprzącego jakiego innego chłopaka, w czasie, gdy on myślał, że mnie tu nie ma. - Dosiądź się do nas. Jesteśmy tam w loży. - powiedział i wskazał palcem na kanapy na których siedziała trójka chłopaków. Zerknąłem w tamtą stronę, a moje bursztynowe tęczówki spotkały się z błękitem Nialla. Uśmiechnąłem się lekko, jednak chłopak szybko odwrócił wzrok.
- Nie wydaje mi się, żeby to był dobry pomysł. - zaprzeczyłem ruchem głowy. Blondyn wyraźnie nie miał ochoty mnie już oglądać, co jednoznacznie udowodnił, zerwaniem kontaktu wzrokowego. Nie mogłem mu się jednak dziwić. Skoro nadal mu się podobałem, widok jak uprawiam seks z innym mężczyzną, pewnie nie należał do najprzyjemniejszych. Zaczynało mi być go naprawdę szkoda, bo Niall był miłym i zabawnym chłopakiem i zdecydowanie nie zasłużył sobie na to co zrobiliśmy mu z Harrym. Jednak on też nie był bez winy. Gdyby nie był taki naiwny i głupi, nie miałoby to miejsca, bo posłuchałby rad przyjaciela i rozgryzł nas. - Marudzisz. - uśmiechnął się.
- Twój drink. - odezwał się Louis i przesunął szklankę z kolorowym alkoholem po blacie. Wziąłem szklankę, zupełnie nie zwracając uwagi na barmana i upiłem pierwszy łyk. Zastanawiałem czy iść razem z Harrym i mieć trochę zabawy z tego, bo nie wydaje mi się, żeby w towarzystwie zranionej owieczki Nialla i groźnej lwicy Liama, byłoby nudno. Kolejnym plusem było to, że mógłby zobaczyć jak dzisiejsza sytuacja wpłynęła na blondyna i móc z nim trochę porozmawiać, bo aż wstyd się nawet przed sobą przyznać, ale brakowało mi tego śmiesznego Irlandzkiego akcentu. Z drugiej strony powinienem zachować odrobinę taktu i zostawić go samego, by mógł w spokoju o mnie zapomnieć. Ale czy ja kiedykolwiek brałem pod uwagę coś takiego jak takt? I co ważniejsze czy chciałem, żeby Niall o mnie zapomniał? Z początku chciałem, żeby Niall o mnie zapomniał i dał mi spokój, bo doskonale zdawałem sobie sprawę jak denerwujący potrafią być chłopcy, którzy się w tobie zadłużą. Wydzwaniają do ciebie non stop, prosząc o spotkanie i danie szansy. Czasami nawet przychodzą pod uczelni, byleby mieć pewność, że cię zastaną. Niall jednak był inny. Nie dzwonił, nie narzucał się. W sumie gdyby nie ta noc w której Niall był zalany w trupa i brzmi trochę żałośnie wyznając mi miłość, a później informacje jakie przekazywał mi Harry i tęskne a zarazem mógłby sądzić, że Niallowi tak naprawdę na mnie nie zależy. Teraz - poniękąd dzięki Mattowi - doszedłem do wniosku, że chyba tak samo jak Styles polubiłem Nialla troszkę bardziej niż powinienem polubić chłopaka o którego się założyłem. Już samo to co poczułem, gdy Matt zasugerował, że Niall i Harry do siebie pasuję i chyba mają się ku sobie, nie było uczuciem jakie powinno rozkwitnąć w moim sercu, gdyby w żaden sposób nie zależało mi na Niallu. Byłem chyba trochę zazdrosny, bo przecież to ja się podobałem Horanowi. Innym przykładem mówiącym o tym, że zdecydowanie za bardzo przyzwyczaiłem się do towarzystwa Nialla, są te nieszczęsne marcepany. I ostatni argumentem ku temu, że ten wychudzony Irlandczyk za bardzo wkręcił się w moje życie i w mój umysł, było to, że po tym jak Niall przyłapał mnie w łazience z tym chłopakiem nie odczuwałem już przyjemności z tego seksu. Bo jedyne co miałem przed oczami to smutny wyraz twarzy Horana. Zdecydowanie mi się to nie podobało i musiałem coś wymyślić, żeby się tego wszystkiego pozbyć. Ale tym zajmę się jutro. Teraz jeszcze będę się bawił.
- Niall, na pewno się ucieszy, że cię przyprowadziłem. - powiedział podekscytowany Harry.
- Skoro tak mówisz. - wzruszyłem ramionami i z lekkim uśmiechem na ustach i drinkiem w ręku, poszedłem za Harrym.
Po drodze do stolika zastanawiałem się, czy Liam od razu wstanie i mnie zabije, bo mogłem się domyśleć, że Niall mu powiedział. Czy może jednak poczeka aż wyjdziemy z klubu, by nie skończyć z zakazem pojawiania się tutaj. Bo co do tego, że będzie miało ochotę mi przywalić, byłem pewny.
Na moje potwierdzenie było jego mordercze spojrzenie które mnie przywitało, gdy tylko do nich podszedłem. Czułem się tam jak intruz.
- Patrzcie kogo spotkałem.- powiedział wesoły Harry, nie czego nie świadomy. Mogłem być pewny, że gdyby tylko o tym wiedział, nie byłby takie chętny do tego, bym z nim poszedł.
- Jakie szczęście nas kopnęło. - odezwał się jak zawsze sarkastycznie Liam, uśmiechając się do mnie sztucznie, co natychmiastowo odwzajemniłem.
- Idę po drinka. - powiedział Niall. - Przepraszam. - zwrócił się do mnie, bo akurat stałem mu na drodze.
- Czekaj. Ja też idę. - zgłosiłem na ochotnika, żeby mu towarzyszyć. Poczułem na sobie cztery zdziwione pary oczy i dopiero wtedy zorientowałem się, że trzymam w ręce pełną szklankę drinka. Brawo, za pomysłowość. Szybko podniosłem ją do ust i wypiłem całość za jednym razem, na końcu uśmiechając się szeroko do każdego.
Niall szedł przodem nic do mnie nie mówiąc. Mogłem to zrozumieć przez hałas jaki panował w klubie i miałem nadzieję, że będę mógł porozmawiać z nim jak dojdziemy do baru. Jednak moje plany się zmieniły kiedy chłopak zatrzymał się bez uprzedzenie i obrócił się w moją stronę.
- Czego ty chcesz ode mnie Malik? - zapytał ostro, a ja czułem się jakby miał deja vu.
- Właściwie to chciałem iść po drinka. - uśmiechnąłem się.
- Po tego, którego wypiłeś na eksa kilka sekund temu? Jesteś aż takim pijakiem? - zapytał zakładając ręce na piersi i przyglądając się, unosząc do góry jedną brew.
Podszedłem do niego od tyłu, zakryłem mu dłońmi oczy, a na szyi złożyłem mory pocałunek. Chłopak podskoczył w miejscu i spiął się zaskoczony tym dotykiem.
- Zgadnij kotku. - wyszeptałem do jego ucha, przygryzając jego płatek. Cały ten czas jednak patrzyłem na chłopaka, który wcześniej rozmawiał z moim przyjacielem. Gdy do niech podszedłem z jego twarzy zniknął uśmiech. Loczek jednak chyba nie chciał się bawić w tę zabawę, bo szybko wyrwał się z mojego luźnego uchwytu, a gdy zauważył, że to ja uderzył mnie w bark z pięści.
- Cholera Zayn. Przestraszyłeś mnie. - powiedział z pretensją w głośnie.
- A co spodziewałeś się kogoś innego? - uniosłem do góry jedną brew. - Może pewnego naiwnego Irlandzkiego chłopca? - zapytałem z łobuzerskim uśmiechem. Nie mogłem nic poradzić na to, że ciągle po głowie chodziły mi słowa Matta na tle przytulających się chłopaków. Nie pomógł nawet ku temu szybki numerek z toalecie, bo jak na złość musiał mi przeszkodzić nie kto inny, a Niall.
- Co? - zmarszczył brwi, jakby nie wiedział o co mi chodzi. - Mniejsza z tym. - machnął ręką. - Miałeś nie przychodzić.
- Zmieniłem zdanie. - wzruszyłem ramionami i wcisnąłem się obok Harry'ego, żeby zamówić sobie drinka. Barman wysilając się na miły ton przyjął moje zamówienie i odszedł na bok je wykonać. Nie byłem głupi. Widziałem, że przeszkodziłem im w mniej lub bardziej ciekawej rozmowie, a Louis - bo obstawiałem, że chłopak jest tym kelnerem o którym wspominał mi kiedyś Hazz - nie wyglądał jakby był zadowolony z tego powodu. - Ale widzę, że ty też zmieniłeś zdanie. - uśmiechnąłem się do niego szeroko. - Mówiłeś, że nie zamierzał przelecieć barmana, a widzę, że całkiem dobrze ci idzie podrywanie go. - szturchnąłem przyjaciela i wskazałem głową na szatyna, który stał odwrócony do nas tyłem i mieszał alkohole.
- Boże. Co wy z tym macie. - westchnął. - Wcale go nie podrywam. Po prostu rozmawiam.
- Tak, tak. - skinąłem głową udając, że mu wierzę, jednak po moim minie było widać, że to nie jest prawdą. Nawet sam Harry nie wyglądał jakby był przekonany do tego co powiedział. - Tak czy inaczej nie będę wam przeszkadzał i chyba wrócę już do domu. - poklepałem go po ramieniu. - A mojego drinka możesz podesłać tamtemu kolesiowi. - wskazałem na pierwszego lepszego chłopaka, który siedział przy barze i puściłem oczko do przyjaciela. Już miałem od niego odchodzić, jednak zostałem zatrzymany przez jego głos.
- Co? - jęknął. - Rozmawiałeś chociaż z Niallem? - zapytał, na co się zaśmiałem. Blondyn wybiegając z toalety nie wyglądał na takiego, który chciałby ze mną rozmawiać.
- Nie i nie jestem pewien czy Horan tego chce. - uśmiechnąłem się do niego delikatnie. Postanowiłem na razie nie wspominać przyjacielowi w jakich okolicznościach spotkałem Nialla.
- Daj spokój. - machnął ręką, chcąc uświadomić mnie w tym jak bardzo się mylę. - Nawet nie wiesz jaki był smutny jak dowiedział się, że jednak nie przyjdziesz. - uśmiechnął się do mnie zachęcająco i w tym momencie poczułem dziwny ucisk w żołądku na myśl o tym jak musiał się czuć widząc mnie pieprzącego jakiego innego chłopaka, w czasie, gdy on myślał, że mnie tu nie ma. - Dosiądź się do nas. Jesteśmy tam w loży. - powiedział i wskazał palcem na kanapy na których siedziała trójka chłopaków. Zerknąłem w tamtą stronę, a moje bursztynowe tęczówki spotkały się z błękitem Nialla. Uśmiechnąłem się lekko, jednak chłopak szybko odwrócił wzrok.
- Nie wydaje mi się, żeby to był dobry pomysł. - zaprzeczyłem ruchem głowy. Blondyn wyraźnie nie miał ochoty mnie już oglądać, co jednoznacznie udowodnił, zerwaniem kontaktu wzrokowego. Nie mogłem mu się jednak dziwić. Skoro nadal mu się podobałem, widok jak uprawiam seks z innym mężczyzną, pewnie nie należał do najprzyjemniejszych. Zaczynało mi być go naprawdę szkoda, bo Niall był miłym i zabawnym chłopakiem i zdecydowanie nie zasłużył sobie na to co zrobiliśmy mu z Harrym. Jednak on też nie był bez winy. Gdyby nie był taki naiwny i głupi, nie miałoby to miejsca, bo posłuchałby rad przyjaciela i rozgryzł nas. - Marudzisz. - uśmiechnął się.
- Twój drink. - odezwał się Louis i przesunął szklankę z kolorowym alkoholem po blacie. Wziąłem szklankę, zupełnie nie zwracając uwagi na barmana i upiłem pierwszy łyk. Zastanawiałem czy iść razem z Harrym i mieć trochę zabawy z tego, bo nie wydaje mi się, żeby w towarzystwie zranionej owieczki Nialla i groźnej lwicy Liama, byłoby nudno. Kolejnym plusem było to, że mógłby zobaczyć jak dzisiejsza sytuacja wpłynęła na blondyna i móc z nim trochę porozmawiać, bo aż wstyd się nawet przed sobą przyznać, ale brakowało mi tego śmiesznego Irlandzkiego akcentu. Z drugiej strony powinienem zachować odrobinę taktu i zostawić go samego, by mógł w spokoju o mnie zapomnieć. Ale czy ja kiedykolwiek brałem pod uwagę coś takiego jak takt? I co ważniejsze czy chciałem, żeby Niall o mnie zapomniał? Z początku chciałem, żeby Niall o mnie zapomniał i dał mi spokój, bo doskonale zdawałem sobie sprawę jak denerwujący potrafią być chłopcy, którzy się w tobie zadłużą. Wydzwaniają do ciebie non stop, prosząc o spotkanie i danie szansy. Czasami nawet przychodzą pod uczelni, byleby mieć pewność, że cię zastaną. Niall jednak był inny. Nie dzwonił, nie narzucał się. W sumie gdyby nie ta noc w której Niall był zalany w trupa i brzmi trochę żałośnie wyznając mi miłość, a później informacje jakie przekazywał mi Harry i tęskne a zarazem mógłby sądzić, że Niallowi tak naprawdę na mnie nie zależy. Teraz - poniękąd dzięki Mattowi - doszedłem do wniosku, że chyba tak samo jak Styles polubiłem Nialla troszkę bardziej niż powinienem polubić chłopaka o którego się założyłem. Już samo to co poczułem, gdy Matt zasugerował, że Niall i Harry do siebie pasuję i chyba mają się ku sobie, nie było uczuciem jakie powinno rozkwitnąć w moim sercu, gdyby w żaden sposób nie zależało mi na Niallu. Byłem chyba trochę zazdrosny, bo przecież to ja się podobałem Horanowi. Innym przykładem mówiącym o tym, że zdecydowanie za bardzo przyzwyczaiłem się do towarzystwa Nialla, są te nieszczęsne marcepany. I ostatni argumentem ku temu, że ten wychudzony Irlandczyk za bardzo wkręcił się w moje życie i w mój umysł, było to, że po tym jak Niall przyłapał mnie w łazience z tym chłopakiem nie odczuwałem już przyjemności z tego seksu. Bo jedyne co miałem przed oczami to smutny wyraz twarzy Horana. Zdecydowanie mi się to nie podobało i musiałem coś wymyślić, żeby się tego wszystkiego pozbyć. Ale tym zajmę się jutro. Teraz jeszcze będę się bawił.
- Niall, na pewno się ucieszy, że cię przyprowadziłem. - powiedział podekscytowany Harry.
- Skoro tak mówisz. - wzruszyłem ramionami i z lekkim uśmiechem na ustach i drinkiem w ręku, poszedłem za Harrym.
Po drodze do stolika zastanawiałem się, czy Liam od razu wstanie i mnie zabije, bo mogłem się domyśleć, że Niall mu powiedział. Czy może jednak poczeka aż wyjdziemy z klubu, by nie skończyć z zakazem pojawiania się tutaj. Bo co do tego, że będzie miało ochotę mi przywalić, byłem pewny.
Na moje potwierdzenie było jego mordercze spojrzenie które mnie przywitało, gdy tylko do nich podszedłem. Czułem się tam jak intruz.
- Patrzcie kogo spotkałem.- powiedział wesoły Harry, nie czego nie świadomy. Mogłem być pewny, że gdyby tylko o tym wiedział, nie byłby takie chętny do tego, bym z nim poszedł.
- Jakie szczęście nas kopnęło. - odezwał się jak zawsze sarkastycznie Liam, uśmiechając się do mnie sztucznie, co natychmiastowo odwzajemniłem.
- Idę po drinka. - powiedział Niall. - Przepraszam. - zwrócił się do mnie, bo akurat stałem mu na drodze.
- Czekaj. Ja też idę. - zgłosiłem na ochotnika, żeby mu towarzyszyć. Poczułem na sobie cztery zdziwione pary oczy i dopiero wtedy zorientowałem się, że trzymam w ręce pełną szklankę drinka. Brawo, za pomysłowość. Szybko podniosłem ją do ust i wypiłem całość za jednym razem, na końcu uśmiechając się szeroko do każdego.
Niall szedł przodem nic do mnie nie mówiąc. Mogłem to zrozumieć przez hałas jaki panował w klubie i miałem nadzieję, że będę mógł porozmawiać z nim jak dojdziemy do baru. Jednak moje plany się zmieniły kiedy chłopak zatrzymał się bez uprzedzenie i obrócił się w moją stronę.
- Czego ty chcesz ode mnie Malik? - zapytał ostro, a ja czułem się jakby miał deja vu.
- Właściwie to chciałem iść po drinka. - uśmiechnąłem się.
- Po tego, którego wypiłeś na eksa kilka sekund temu? Jesteś aż takim pijakiem? - zapytał zakładając ręce na piersi i przyglądając się, unosząc do góry jedną brew.
- Masz rację. - skinąłem głową. - Chodź tańczyć. - powiedziałem, próbując złapać go za nadgarstek.
- Co? Chyba cię powaliło. Nigdzie z tobą nie idę. - warknął, strzepując moją dłoń z jego ręki.
- Nie marudź tylko chodź. - zaśmiałem się, ponownie łapiąc go za rękę tym razem z pozytywnym skutkiem.
- Puść mnie. - szarpał się. - Nigdzie nie chcę z tobą iść. - nie dawał za wygraną, jednak ja byłem od niego silniejszy więc, nie miałem problemów z zaciągnięciem go na parkiet.
- Popatrz, nie bolało. - uśmiechnąłem się do niego szeroko, łapiąc go z biodra i przyciągając do siebie. Blondyn stał przede mną ze spuszczonymi rękoma wzdłuż tułowia i nawet, gdy ja się ruszałem, próbuję poruszać nim, był niczym kołek wbity w ziemię. - Będziesz tak stał? - zatrzymałem się, jednak nie puściłem go.
- Dlaczego to robisz? - zapytał, patrząc na mnie tymi swoimi oczami zbitego psiaka.
- Jak to dlaczego? - zaśmiałem się. - Dla zabawy. - wzruszyłem ramionami.
- Dla zabawy powiadasz? W taki razie wybacz, ale ja nie zamierzam być twoją kolejną zabawką. - warknął i chciał się wyrwać. - Jeżeli myślisz, że będę kolejnym mężczyzną którego przelecisz w łazience, to się grubo mylisz Malik. - próbował się ode mnie odepchnąć, gdy ja trzymałem go za bluzkę w połowie pleców. Gdyby tylko się rozluźnił i pozwolił się sobie bawić, nasza rozmowa mogłaby wyglądać całkiem inaczej.
- Ja nawet nie chcę cię przelecieć. - pokręciłem przecząco głową z rozbawieniem wymalowanym na twarzy. Chłopak słysząc te słowa zatrzymał się nagle i spojrzał na mnie z oburzeniem w oczach.
- No tak. - prychnął, nadal trzymając mnie za przedramiona, jak to robił, gdy próbował mnie odpychać. - Już mnie miałeś, więc po co miałbyś się powtarzać, no nie? Poza tym. Przecież byłem do dupy.
- Ty to powiedziałeś. - uśmiechnąłem się łobuzersko.
- Wcale nie. - oburzył się. - Ty mi to wytknąłeś zaraz po tym, gdy obudziłem się po jednej z lepszych nocy w moim życiu. Wiesz jak się wtedy czułem?
- Nie. Nikt mi nigdy nie powiedział, że byłem do dupy. - wzruszyłem ramionami, patrząc na jego smutny wyraz twarzy.
- Właśnie. Dzięki tobie poczułem się jak nikt. Wiele dzięki.
- A nie pomyślałeś, że powiedziałem to nie mają tego na myśli? - spojrzałem na niego pytająco.
- Ciekawe po co miałbyś to robić? - pokręcił nie dowierzając głową.
- Ludzie kłamią z dwóch powodów. Albo dlatego, że boją się powiedzieć prawdę, albo żeby zranić drugą osobę. - powiedziałem, patrząc prosto w jego oczy.
- A ty kłamałeś, bo...? - zapytał tonem małego, bezbronnego dziecka.
- Skąd wiesz, że kłamałem? - roześmiałem się, nie spuszczając z niego wzroku.
- Czemu musisz być taki skomplikowany Malik. - westchnął zrezygnowany, pierwszy zrywając kontakt wzrokowy.
- Gdybym był inny już dawno byś się mną znudził. - wyszczerzyłem się do niego.
- Skąd wiesz, że się nie już nie znudziłem? - naśladował mnie.
- Mam takie przeczucie. - uśmiechnąłem się do niego łobuzersko, łapiąc w dłonie jego twarz, by zaraz złączyć razem nasze usta. Blondyn z początku starał się mnie odepchnąć, wyrwać się z uścisku i przerwać pocałunek. Jednak wystarczyło kilka sekund, a Niall z uderzanie mnie w klatkę piersiową i próby odepchnięcia się ode mnie, zamienił na zaciśnięcie pieści na mojej koszulce i oddanie pocałunku.
Pocałunek nie był agresywny i szybki. Raczej, delikatny i powolny. Był inny niż zazwyczaj.
I czy jestem dupkiem, dając mu nadzieję, będąc pewnym, że nic z tego nie będzie?
Cóż... Chyba zostanę dupkiem numer jeden, bo nie zamierzam go już dłużej ode mnie odpychać.
- Co? Chyba cię powaliło. Nigdzie z tobą nie idę. - warknął, strzepując moją dłoń z jego ręki.
- Nie marudź tylko chodź. - zaśmiałem się, ponownie łapiąc go za rękę tym razem z pozytywnym skutkiem.
- Puść mnie. - szarpał się. - Nigdzie nie chcę z tobą iść. - nie dawał za wygraną, jednak ja byłem od niego silniejszy więc, nie miałem problemów z zaciągnięciem go na parkiet.
- Popatrz, nie bolało. - uśmiechnąłem się do niego szeroko, łapiąc go z biodra i przyciągając do siebie. Blondyn stał przede mną ze spuszczonymi rękoma wzdłuż tułowia i nawet, gdy ja się ruszałem, próbuję poruszać nim, był niczym kołek wbity w ziemię. - Będziesz tak stał? - zatrzymałem się, jednak nie puściłem go.
- Dlaczego to robisz? - zapytał, patrząc na mnie tymi swoimi oczami zbitego psiaka.
- Jak to dlaczego? - zaśmiałem się. - Dla zabawy. - wzruszyłem ramionami.
- Dla zabawy powiadasz? W taki razie wybacz, ale ja nie zamierzam być twoją kolejną zabawką. - warknął i chciał się wyrwać. - Jeżeli myślisz, że będę kolejnym mężczyzną którego przelecisz w łazience, to się grubo mylisz Malik. - próbował się ode mnie odepchnąć, gdy ja trzymałem go za bluzkę w połowie pleców. Gdyby tylko się rozluźnił i pozwolił się sobie bawić, nasza rozmowa mogłaby wyglądać całkiem inaczej.
- Ja nawet nie chcę cię przelecieć. - pokręciłem przecząco głową z rozbawieniem wymalowanym na twarzy. Chłopak słysząc te słowa zatrzymał się nagle i spojrzał na mnie z oburzeniem w oczach.
- No tak. - prychnął, nadal trzymając mnie za przedramiona, jak to robił, gdy próbował mnie odpychać. - Już mnie miałeś, więc po co miałbyś się powtarzać, no nie? Poza tym. Przecież byłem do dupy.
- Ty to powiedziałeś. - uśmiechnąłem się łobuzersko.
- Wcale nie. - oburzył się. - Ty mi to wytknąłeś zaraz po tym, gdy obudziłem się po jednej z lepszych nocy w moim życiu. Wiesz jak się wtedy czułem?
- Nie. Nikt mi nigdy nie powiedział, że byłem do dupy. - wzruszyłem ramionami, patrząc na jego smutny wyraz twarzy.
- Właśnie. Dzięki tobie poczułem się jak nikt. Wiele dzięki.
- A nie pomyślałeś, że powiedziałem to nie mają tego na myśli? - spojrzałem na niego pytająco.
- Ciekawe po co miałbyś to robić? - pokręcił nie dowierzając głową.
- Ludzie kłamią z dwóch powodów. Albo dlatego, że boją się powiedzieć prawdę, albo żeby zranić drugą osobę. - powiedziałem, patrząc prosto w jego oczy.
- A ty kłamałeś, bo...? - zapytał tonem małego, bezbronnego dziecka.
- Skąd wiesz, że kłamałem? - roześmiałem się, nie spuszczając z niego wzroku.
- Czemu musisz być taki skomplikowany Malik. - westchnął zrezygnowany, pierwszy zrywając kontakt wzrokowy.
- Gdybym był inny już dawno byś się mną znudził. - wyszczerzyłem się do niego.
- Skąd wiesz, że się nie już nie znudziłem? - naśladował mnie.
- Mam takie przeczucie. - uśmiechnąłem się do niego łobuzersko, łapiąc w dłonie jego twarz, by zaraz złączyć razem nasze usta. Blondyn z początku starał się mnie odepchnąć, wyrwać się z uścisku i przerwać pocałunek. Jednak wystarczyło kilka sekund, a Niall z uderzanie mnie w klatkę piersiową i próby odepchnięcia się ode mnie, zamienił na zaciśnięcie pieści na mojej koszulce i oddanie pocałunku.
Pocałunek nie był agresywny i szybki. Raczej, delikatny i powolny. Był inny niż zazwyczaj.
I czy jestem dupkiem, dając mu nadzieję, będąc pewnym, że nic z tego nie będzie?
Cóż... Chyba zostanę dupkiem numer jeden, bo nie zamierzam go już dłużej ode mnie odpychać.
Robisz mi mętlik, dziewczyno! Szczerze mówiąc w tym opowiadaniu wolę Narry'ego :D ale Ziall też jest spoko, więc... ważne, żeby Niall nie cierpiał. :) xx
OdpowiedzUsuńJa chce Ziall, czuje że się zejdą:) świetneee :) nie mogę doczekać się następnego piątku :D:D:D jaram się xd
OdpowiedzUsuńMalik! Czy ja przypadkiem nie ostrzegałam cię żebyś nawet nie próbował ponownie zranić Niallerka?! Bo chyba nie zapamiętałeś nic z mojego wywodu spod tamtego rozdziału! Ty jesteś taki pojebany czy udajesz? On nie jest twoją kolejną zabaweczką którą odrzucisz w kąt gdy ci się znudzi!! Masz dać mu spokój. I tak już wystarczający zamęt wprowadziłeś w jego życiu. Więc skorzystaj z mojej rady po dobroci!
OdpowiedzUsuńA tak poza tym to wspaniały rozdział. Kocham cię za tą historię <3
@CheshireCat0102
Woow, czy Zayn zamierza.... że z Niallem? :o to jest zbyt piękne i jednocześnie dziwne xd Mam nadzieję, że mu nie zrobi krzywdy, bo kurde to ja mu oberwę jaja! Kurde jednak ja i tak w głębi serca, marzę o Narrym. Chociaż o jednej scence, żeby Zayn był zazdrosny, ale eh chyba nie doczekam się. Nie mogę doczekać się na następny. Życzę ci udanego pikniku, bo u mnie leje :/
OdpowiedzUsuń+ zapraszam do siebie na nowy rozdział- www.i-will-be-your-shadow.blogspot.com
Ale się dzieję. Świetny rozdział :D
OdpowiedzUsuńNie ! Tylko nie to ! Niech Malik sobie da spokój, kutas jeden.
OdpowiedzUsuńNarry i Louis.
http://completely-different-life.blogspot.com/
Ty chyba chcesz, żebym oszalała. Chcesz, prawda? Najpierw sądziłam, że Zaynowi zależało, potem zlał Nialla, a teraz wygląda na to, że tak minimalnie go lubi? Ostatnia rozmowa i w ogóle scena mnie rozbroiła i w dodatku to "Chyba zostanę dupkiem numer jeden, bo nie zamierzam go już dłużej ode mnie odpychać" czyżby szykował się Ziall w kolejnych rozdziałach? Nie mam nic przeciwko :D Uwielbiam wszystkich bohaterów w tej odsłonie i nie wierzę, że każesz mi czekać kolejny tydzień, żeby dowiedzieć się, jak to dalej się potoczy. No ale cóż, czekam z niecierpliwością xx
OdpowiedzUsuńMalik KURWA! Spierdalaj od Nialla! Mam ochotę zajebać Malikowi. Jak nic mam ochotę mu zajebać. Coraz bardziej się rozkręca.! I Kocham to!
OdpowiedzUsuńYeeeah Ziall <3
OdpowiedzUsuńjapierdole*_________*
OdpowiedzUsuńYeeeah będzie Ziall! :D
OdpowiedzUsuńNa pewno będzie, Zayn tęskni za Niallem sam sie do tego przyznał ! :) Tak się cieszę uwielbiam Zialla :D
Powtórzę po paru innych osobach: Yeah Ziall!!! Jezu, jak ty zarąbiście piszesz. Rozdział świetny i czekam na następny. Kocham Twojego bloga :*
OdpowiedzUsuńOMG jakie zakończenie! Kiedy next ? pojawi się dzisiaj ? :D
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie, ta historia, this is awesome!!! ^^
Dziękuję :)
UsuńNiestety nie mogę tego obiecać, ale się postaram.
ejeejej ja chce następny już dzisiaj niedziela!! :D
OdpowiedzUsuńOmg jakie zakonczenie! Bedzie Ziall cudnie uwielbiam ich. Mam ukryta nadzieje ze niall odkryje wrazliwa nature Malika i nauczy go jak byc normalnym czlowiekiem z uczuciami a nie kutasem . Juz sie nie moge doczekav nexta, a propos kiedy next ? bo juz poniedzialek ! :(
OdpowiedzUsuńmam nadzieje ze niedlugo
ps: sorka za bledy i brak pl znakow ale pisze z telefonu :)
Dziękuję :)
UsuńKurcze wiem, że zwykle dodaję w piątek, a tu poniedziałek i niczego nie ma i naprawdę źle się z tym czuję, ale w tygodniu nie umiałam się za niego zabrać. W weekend nagle wyskoczyło mi tyle spraw do zrobienia, że nie miałam kiedy pisać. Więc nie wiem kiedy będzie, ale postaram się jak najszybciej.
spoko będę czekać bo wiem że jak już się pojawi to powali na kolana formą i treścią :D
UsuńPS: mam nadzieje że w ramach rekompensaty będzie meeega długi i rozwinie się fabuła ostro :p co ja piszę "mam nadzieję" ja żądam !!!! :D bo inaczej będzie lanie :p
PS nr 2:dobrze że jestem dziewczyną bo gdybym była kolesiem to po przeczytaniu tego zaczęłabym się obawiać o moją orientację :D powaga ostatnio tak sobie czytałam wszystkie twoje opowiadania od początku (zamiast się uczyć na poprawy końcowe!) i sobie tak pomyślałam WTF!? jestem gejem!! a potem beka co ja w ogóle wkręcam :D ;p
masz nienormalne fanki :*