wtorek, 14 października 2014

To Close too Enemies - rozdział 22


Od Autorek: Joł xD Także tego….przepraszamy za bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo… (5 minut później) bardzo długa przerwę, ale pogoda i warunki  techniczne nam nie sprzyjały. Ponadto nasz wena ostatnio bardzo rzadko zagląda w nasze progi, a chęci uciekły do lasy i gdzieś się w gąszczu skryły… Ale udało nam się jednak dziś go dodać ;) chciałyśmy przypomnieć, że prócz tego rozdziału został jeszcze jeden rozdział i epilog ;) Nie wiem dlaczego, ale bardzo cieszę się, że udało mi się z Weroniką powoli dobrnąć do końca. Miałyśmy chwile poddańcze nie raz nie dwa, ale jednak walczymy aż do tej pory ;)
Także, miłego czytania ;D




 - Jak ktokolwiek się dowie, że górowałeś to zabiję cię, rozumiesz Horan? Odetnę ci głowę i powiesz ją na balkonie, jasne?- zagroził Zayn, masując skórę głowy swojego chłopaka. Niall roześmiał się głośno i bardziej wtulił się w jego tors.

- Wiesz Zaynee, że mam długi język. Może mi się wymsknąć to lub owo - droczył się nadal Irlandczyk. Oparł się na łokciach i obrócił, tak aby wlepić swoje piękne, niebieskie ślepia w Mulata. I Zayn mógłby przysiąc, że w oceanicznych tęczówkach dosłownie tańczą iskierki radości.
- Tak wiem Niall, twój język bywa energiczny – dodał złośliwie Zayn, poruszając znacząco brwiami. - Ale uwierz mi, jeśli ktokolwiek się dowie masz przerąbane – powiedział poważnie Zayn, myśląc już nad karą jaką mógłby pogrozić Horanowi. Rozwiązanie automatycznie nasunęło mu się na myśl – zero seksu przez miesiąc i już nigdy nie pozwolę ci być na górze! - krzyknął, jakby zadowolony z siebie, fascynując się coraz większym grymasem pojawiającym się na twarzy Nialla. Co prawda byłaby to kara nie tylko dla Nialla ale i dla niego - mimo krótkiego czasu zdążyli przećwiczyć już naprawdę wiele pozycji i zgodnie stwierdzili, że najbardziej pasują im te gdy to Irlandczyk góruje, co nie znaczyło, że Zayn zamierzał się tym chwalić. - jednak dla wyższego dobra mógł się poświęcić.
- Okey, niech będzie, morda w kubeł. - sapnął w końcu blondyn, z niechęcią rezygnując w głowie z pomysłu powieszenia plakatu w szkole z napisem „pieprze Malika”. – Musisz przecież zachować swoją „twarz skurwiela” prawda Zi? - zapytał zadziornie, ponownie zerkając w jego piękne oczy.
- Oczywiście kochanie. Przyzwyczajaj się, bo teraz częściej będziesz miał z tym „człowiekiem skurwielem” styczność. - szepnął Mulat, obejmując ciaśniej na łóżku swojego Irlandczyka.
- Już przywykłem. – pisnął Niall, cmokając usta ukochanego. – Takiego człowieka mogę mieć przy sobie na wieki.- dodał cicho, sprawiając, że Zayn po raz kolejny tego wieczoru się uśmiechnął.
- Mimo, że jesteś taki arogancki, bezczelny, chamski. – zaczął wyliczać Mulat widząc, jak zmarszczka złości pojawia się na czółku Niallera.- …i wredny, to nie da się ciebie nie kochać. – szepnął starszy, składając delikatny pocałunek na malinowych wargach.
- „At the same time, I wanna hug you, I wanna wrap my hands around your neck, You’re an asshole but I love you And you make me so mad I ask myself, Why i’m still here, or where could I goYou’re the only love i’ve ever known But I hate you I really hate you, so much, I think it must be, true love true love..”*- zanucił Niall, uśmiechając się, kiedy jego chłopak roześmiał się głośno.
Zayn pogłaskał Nialla po biodrach, rozpamiętując, ich pierwszy seks. I wraz z tym przypomniało mu się coś istotnego.
- Jak się trzyma Harry? Daje jakoś radę? - zapytał Malik i sam siebie zdziwił, ale naprawdę był zatroskany i martwił się o niego. W końcu to co działo się w tej chwili z chłopakiem było poniekąd jego winą. Niall wrócił na swoje poprzednie miejsce, jakim był wygodny tors Zayna, wtulając się w zagłębienie jego szyi.
- Nie wiem Zi. On chyba naprawdę zadłużył się w Louise i cholernie cierpi. Ale jest silny – dodał ze smutkiem po chwili Ni, patrząc gdzieś w przestrzeń. Chciałby, aby jego słowa były prawdziwe. – i wierzę w niego – szepnął po chwili.
Zayn popatrzył na blond czuprynę i pogłaskał ją czule. - Rozmawiałeś z nim?- usłyszał po chwili zachrypnięty głos i zerknął w stronę jego właściciela. - Zachował się jak kawał chuja.
-Tak. Rozmawiałem. Ale nie przesadzajmy. Wiem, że zranił Harryego, ale dla niego to wszystko też nie było takie łatwe. - wytłumaczył ciszej,  przypominając sobie zdarzenie sprzed kilku dni.

***

Zayn wszedł do pokoju i z grymasem rozglądnął się wokoło. Jeśli myślał, że największy bałagan jaki widział, był w pokoju Nialla, to się mylił. Pokój jego, Liama i Louisa przypomniał teraz pobojowisko. Wszędzie walało się pełno ubrań, nakrycie z łózka Mulata było zrzucone pod szafkę, a jego torba leżała przy łazience. Kilka papierków ze słodyczy, które nawiasem mówiąc Louis wpieprzał co pięć minut, porozrzucane były po pokoju tworząc efekt confetti.
- Co tu się kurwa stało?! – krzyknął nie hamując swoich emocji. Był zły na Louisa, za to co zrobił, a jeszcze bardziej wściekły był na siebie za to, że na to wszystko pozwolił, wiedział o wszystkim i pozostał biernym.
- O co ci chodzi Malik! - warknął Louis, wstając energicznie, z łóżka na którym siedział. Zayn odsunął się kilka kroków, bo ostatnie co było mu trzeba to pobicie się z przyjacielem, a naprawdę powstrzymywał się resztkami sił. Jednak nawalony Louis miał inne plany, bo zbliżył się do niego na niebezpieczną odległość i chwycił go za koszulkę – Masz jakiś problem? A może bronisz tej pizdy Stylesa?
- A co on ci takiego zrobił? - wtrącił nagle Zayn.- Wydawałeś się być w nim zadurzony. - zaczął otrzymując od szatyna rozbawione parsknięcie. - na przykład wtedy gdy ciągle o nim mówiłeś, a oczy ci się świeciły na samą wzmiankę o nim. Albo na ostatniej imprezie, gdy zachowywaliście się jak para. Boże myślałem, że jesteście razem, a ty mi po prostu o tym nie wspomniałeś! - dodał młodszy odpychając przyjaciela na łóżko. Tomlinson tylko sapnął, ale ilość alkoholu, krążąca w jego żyłach, nie pozwoliła mu już wstać.
- To już nie ma znaczenia. On powiedział, że nie będzie się ze mną pieprzył. Więc mam go w dupie. - wytłumaczył obrażony Louis. Jednak bardzo szybko powróciło do głowy, to co gryzło go od początku. - Czemu on tak zrobił? Przecież puszcza się ze wszystkimi, a mi nie chce dać! Co jest ze mną nie tak Zayn? - zapytał Louis, jakby rozważał dosyć ważną kwestie w jego życiu. Zayn pokręcił głową, nie wierząc, że te słowa wychodzą z ust jego najlepszego przyjaciela.
- Jesteś chujem Tomlinson, tyle w tym temacie. - powiedział. - Jeśli kiedyś ja też nie będę chciał czegoś zrobić to też mnie tak zwyzywasz i wyrzucisz ze swojego życia? - zapytał rozdrażniony sam nie wiedząc co zrobić. Miał ochotę wpierdolić Louisowi, ale wiedział, że to tylko by pogorszyło sprawę. Dobra, może nie był najlepszym przyjacielem Stylesa, ale to nie oznaczało, że miał być traktowany jak szmata, w dodatku przez jego najlepszego kumpla.
- Oczywiście, że nie – wypluł starszy, kiwając z rozbawieniem głową. Zayn doskonale wiedział, że przesadził dziś sporo z alkoholem. – Styles to dziwka, a ty jesteś moim przyjacielem.
- Teraz już nie wiem, czy chcę nim być!- warknął Zayn, patrząc na niezrozumienie, które zawitało na twarzy szatyna. - Ja… Po prostu cię nie poznaję. Louis którego znałem może i był wredny i nabijał się z młodszych dzieciaków ze szkoły, ale nigdy nie zrobił by czegoś takiego. - Zayn pokręcił głową, patrząc z odrazą na Tomlinsona.
- Nie udawaj teraz świętego, ok! Dobrze znałeś mój plan i uważałeś go świetną zabawę. - odezwał się Louis przypominając Malikowi o tym jaki kiedyś był głupi. - A teraz co? Boisz się, że jeśli Niall dowie się, da ci szlaban na seks. - roześmiał się szatyn.
- Tak znałem twój plan. - przyznał Zayn. - I miał on pomóc ci dowiedzieć się czy lubisz mężczyzn czy nie, bo nie miałeś wystarczająco dużych jaj, by pójść do klubu jak każdy normalny zagubiony chłopak! Ale wiesz co?! Już dawno dostałeś swoją odpowiedź, a Harry upewnił cię w niej pewnie na milion sposobów, a mimo to to ciągnąłeś. - zauważył coś do czego Louis nie chciał się przyznać przed samym sobą. - A wiesz dlaczego? - zapytał z cwaniackim uśmiechem, obserwując zmieniający się wyraz twarzy szatyna. Nie wyglądał już jak wyjęty z młodzieżowych filmów dupek, a raczej ten bidny chłopak nad którym się znęcają. Jednak należało mu się. - Bo zakochałeś się z Harrym i chciałeś mieć go przy sobie, ale jesteś tchórzem. - powiedział bez żadnych zbędnych słów. - A teraz to wszystko spieprzyłeś. - Louis chciał coś powiedzieć i otworzył nawet usta, ale zamknął je i zamilkł, spuszczając głowę. Zayn popatrzył jeszcze raz na otaczający go bałagan. Po chwili usłyszał ciche chlipanie i to była ta chwila, kiedy przestał się w sekundzie złościć na Louisa. Uświadamiając sobie, przez co chłopak prawdopodobnie przechodził i jak bardzo był zagubiony. Po raz pierwszy w facecie. Doskonale go rozumiał, pamiętał jak to z nim było po raz pierwszy. Też się bał wyznać uczyć i zranił niejednego chłopaka.
Czy Lou zasługiwał na to jak teraz go Zayn potraktował? Na pewno nie. Malik westchnął cicho i usiadł obok przyjaciela, który zaszlochał głośniej. Mulat nigdy nie był światkiem rozklejającego się Louisa, dlatego też nie wiedząc co robić, poklepał go po plecach i po prostu przytulił.

***

- Nie było łatwe? - oburzył się Niall, wstając z piersi Zayna, by posłać mu niezrozumiałe spojrzenie. - Louis jest urodzonym dupkiem, któremu znęcanie się, wyżywanie i obrażanie innych sprawia chorą przyjemność, więc nie mów mi, że dla niego TEŻ było to trudne. - powiedział podniesionym głosem, nie wierząc w to, że Zayn powiedział coś takiego. Rozumiał, że był jego przyjacielem - co tak nawiasem mówiąc wcale mu się nie podobało, ale Louis był pierwszy, a Niall musiał to zaakceptować - ale mógł oszczędzić sobie wygadywania takich głupot.
- Wiem, że go nie lubisz. - zaczął Zayn, co Niall przerwał prychnięciem, bo przecież to było tak bardzo oczywiste. - Ale go nie znasz i nie rozmawiałeś z nim tamtej nocy. - dodał Zayn ignorując napięcie jakie się między nimi tworzyło.
- I dobrze, bo wracalibyśmy z obozu o jedną osobę mniej. - rzucił Horan,
- I nie widziałeś w jakim był stanie. - kontynuował. Chciał złapać Niall za dłoń by uspokoić jego rozszalałe nerwy, bo nie miał ochoty po raz kolejny kłócić się z nim przez zachowanie Tomlinsona. Jednocześnie Louis był jego przyjacielem i Zayn nie mógł spokojnie słuchać jak ktoś go obraża, nawet jeśli tym kimś był jego chłopak i miał do tego podstawy. Niepisany kodeks przyjaźni czy jakoś tak. Poza tym chociaż Louis może nie do końca się przyznał do tego, że jest zakochany w Harrym i żałuje tego co zrobił, to Malik wiedział - miał nadzieję, że nie na marne nadstawia za niego kark - tak jest. Z Niallem jednak nie było tak łatwo i szybko zabrał swojego dłoń, krzyżując ręce na piersi, posyłając Zaynowi, dorosłe, obrażone spojrzenie. - On tego żałuje. - mówił spokojnie, nie przerywając z Irlandczykiem kontaktu wzrokowego. - Myślę, że też może czuć coś do Harry’ego, tylko się trochę pogubił. - powiedział wzruszając ramionami. Miał nadzieję, że jego chłopak chociaż postara się go zrozumieć.
- Wcale mi go nie szkoda!- ryknął Niall, zgrzytając zębami, a Zayn westchnął przegrany.  – Doskonale wie, że Harry jest wrażliwy! Został skrzywdzony już dosyć razy przez życie, więc co mu dokładać kolejnych cierpień? Ale oczywiście Pan Tomlinson sądzi inaczej. Bo czemu by go nie wykorzystać i zmieszać z gównem, skoro i tak już ma niską samoocenę. - krzyczał Niall gestykulując.
- Nie przesadzaj. - bronił go Zayn teraz również podnosząc do siadu i powoli tracąc nad sobą panowanie. - Dobrze wiesz, że nie chciał. - dodał już nieco ciszej, wiedząc, że było to bezczelne kłamstwo, ale Niall nie wiedział przecież o całym perfidnym planie Louisa. Zerknął w stronę swojego chłopaka, który nabrał powietrza w usta, aby móc zaprzeczyć… - Proszę przestańmy się przez nich kłócić. - więc szybko powiedział, błagalnym tonem, splatając ze sobę ich ręce. Był już tą całą sprawą zmęczony i miał nadziję, że skończy się ona jak najszybciej. - I zamiast ustalać kogo to wszystko wina, postarajmy się ich pogodzić. - dodał, nieśmiał, doskonale przewidując reakcję blondyna. Niall enegricznie zabrał dłoń z jego uścisku i popatrzył na swojego chłopka, jakby powiedział coś niedorzecznego.
- Ooo nieeee mój drogi. - zawołał Niall, nie wiedząc czy śmiać się czy płakać z pomysłu Zayna. - Nawet nie myśl, że pozwolę się Louisowi zbliżyć do Harry’ego chociażby na dwa matry. - zapowiedział, a Zayn wiedział, że mówił całkowicie poważnie. - Zresztą bądź spokojny. - machnął ręką. - Harry z pewnością sam zatroszczy się o to by nie musieć już go oglądać. – powiedział, bardziej do siebie, niż do Zayna. Wiedział, że jego przyjaciel zrobi wszystko, aby ograniczyć widok Louisa już do końca życia.
- To mamy problem, bo Louis siedzi przy naszym stoliku na balu. - zauważył Mulat, sądząc, że to dość ważny aspekt w zaistniałej sytuacji. Nie był z tego powodu jakoś przesadnie smutny, bo jako jednym z jego przyjaciół - łącznie z Lousiem - wierzył, że relacja Lou-Hazza jest jeszcze do uratowania.
- Co? – wydukał blondyn, nie wierząc w to co słyszy. - Jak to? - zapytał niedowierzając. Nie mógł na to pozwolić, aby ten idiota Tomlinson zepsuł ostatnią, może i najlepszą, imprezę jaką Harry miał przeżyć.
- No tak to. Stoliki są ośmioosobowe, a wszystko jest już ustalone. - powiedział cicho Zayn. Doskonale wiedział jaka będzie reakcja ukochanego. Irlandczyk skrzyżował ręce na klatce piersiowej, wyglądając jak zezłoszczone dziecko.
- Wybij to sobie z głowy! Nie mogę na to pozwolić! - zaczął krzyczeć bez opamiętania, jednak Zayn wiedział, że jego złość jest już znacznie mniejsza niż jeszcze kilka minut temu. Przybliżył się i jedną dłonią przyciągnął go do pocałunku. Niall zamknął się w momencie zetknięcia ich ust. Sapnął cicho, ale oddał pocałunek. Kiedy po chwili oderwali się od siebie starszy chłopak złączył ich czoła i wyszeptał:
- Wiem Ni, że on go skrzywdził. Wiem, że zachował się jak dupek i idiota – kontynuował zawzięcie z przymkniętymi oczami.
- Ja wiem… - zaczął, jednak przerwał by odkaszlnąc, bo słowa które zamierzał wypowiedzieć nie chciały mu przejść przez gardło. -… że żałuje, ale co z Harrym?! On cierpi Zayn - bronił się Irlandczyk, jednak już 5 tonów ciszej.
- Wymyślimy coś kochanie. - szepnął zmysłowo Malik, przytulając swojego chłopaka i całując go w czubek głowy. – Może im przejdzie do balu i się jakoś pogodzą- zagadnął, słysząc parskniecie Nialla. Chciałby wierzyć w to co powiedział.

***

Szatyn od powrotu z obozu nie był sobą i mógł o tym zaświadczyć każdy kto go choć trochę znał. W szkole chodził jakiś nieobecny, na lekcjach nie uważał, a gdy nauczyciele zwracali mu uwagę bezczelnie im odpowiadał, co nigdy wcześniej nie miało miejsca. Bo obojętnie jak bardzo wredny potrafił być dla uczniów którzy mu podpadli, to w rozmowach z nauczycielami zachowywał dobry smak. Był dla nich miły i kulturalny, a wyważonymi żartami i mądrymi odpowiedziami zaskarbił sobie ich sympatię. W domu również mu się nie układało. Matka nagle jakby częściej zaczęła się go czepiać i prosić – a raczej rozkazywać – żeby zajął się młodszymi siostrami, przez co dochodziło między nimi do sprzeczek. Bo gdy wcześniej trzymał swoje nerwy na wodzy, a to co miał jej do powiedzenia chował głęboko w sobie to teraz tak nie potrafił. Nie miał już siły zgrywać idealnego synka i wiecznie zajmować się dziewczynkami, pomagając im rozwiązywać ich problemy, gdy miał wystarczająco dużo swoich, z którymi musiał mierzyć się codziennie na szkolnych korytarzach.
- Niall mówi, że jeden z nas powinien na bal założyć sukienkę. Co o tym myślisz? – zapytał Zayn, patrząc uważnie na przyjaciela.
- Yhmm… - skinął głową, przytakując temu co powiedział Malik, choć nie miał pojęcia co to było. – Ej… za co to? – jęknął, łapiąc się za ramię w które - wcale nie tak lekko – oberwał od Malika, patrząc na przyjaciela z wyrzutem.
- Znowu mnie nie słuchasz. – poskarżył się Zayn, obracając głowę w kierunku w który znowu patrzył Louis.
Pod oknami stał Niall, Harry i jeszcze dwóch chłopców, których kojarzył z szkoły, ale nie miał pojęcia jak się nazywają. Rozmawiali ze sobą na jakiś przyjemny temat, bo na twarzy blondyna gościł szeroki uśmiech, co automatycznie udzieliło się Zaynowi. Harry jednak nie wydawał się być tak radosny i zainteresowany rozmową jak jego przyjaciel, bo ze spuszczoną głową pisał coś na telefonie, zupełnie ignorują pozostałą trójkę.
- Może byś w końcu zebrał się w sobie i z nim pogadał? – odezwał się Zayn, wyrywając Louisa z zamyślenia, łapiąc go za nadgarstek, by się zatrzymał.
- Hmm… Co? Po co? - chłopak zmarszczył brwi, patrząc na przyjaciela jak na ufoludka. Nie miał o czym rozmawiać ze Stylesem, bo wszystko co miał mu do powiedzenia, powiedział mu w hotelowym pokoju. Cóż… chłopak nie przyjął tego chyba zbyt dobrze.
- Może dlatego żebyś go przerosił i mu wszystko wytłumaczył. – podsunął pomocnie Zayn, zakładając ręce na piersi, stając przed Tomlinsonem. Nie spuszczał wzroku z Louisa, który natomiast zupełnie się nie krępując, wbijał swoje spojrzenie w nieświadomego Harry’ego.
- Nie mam co mu tłumaczyć, a tym bardziej przepraszać. – rzucił szatyn, wzruszając ramionami.
- I wcale ci na nim nie zależy, ani nie pożerasz go wzrokiem od kilkunastu minut, prawda? – zaśmiał się lekko Zayn, z upartości swojego przyjaciela. Louis był naprawdę głupi jeżeli myślał, że swoją zatwardziałą postawą oszukał Zayna. Może innych tak, ale nie jego. Pod tym względem byli do siebie zbyt podobni, a to, że od czasu jego kłótni z Harrym, chodził cały czas poddenerwowany, było tego najlepszym dowodem.
- Wcale mi na nim nie zależy. – powiedział pewnie Tomlinson, patrząc w oczy Mulata, jakby to miało sprawić, że mu uwierzy. – I nie pożeram go wzrokiem, tylko sprawdzam czy moje spojrzenie zabija. – zmrużył oczy, zerkając nad ramieniem Malika, na chłopaka o którym rozmawiali.
- A więc wytłumacz mi jeszcze raz, co on ci zrobił? – zmarszczył czoło, powoli zaczynając nie rozumieć myślenia przyjaciela. – Bo jeżeli dobrze pamiętam to ty potraktowałeś go jak gówno zaraz po tym jak go w sobie rozkochałeś. – celnie zauważył brunet.
- Nie planowałem tego tak? – bronił się Louis. – Chciałem go tylko przelecieć i sam doskonale o tym wiedziałeś. – przypomniał cicho, nieznacznie nachylając się do przyjaciela by nikt niepowołany go nie usłyszał. Zayn coś za często zapominał o tym, że od samego początku był wtajemniczony w plan Louisa, a nie kiwnął nawet palcem, by go od niego odwieść. – A że on po naszej relacji oczekiwał czegoś więcej to nie moja wina. – wzruszył obojętnie ramionami, jakby nie miał sobie nic do zarzucenia. Przecież niczego mu nie obiecywał. – Jego winą natomiast jest to, że się rozpłakał i pobiegł się poskarżyć Niallowi, przez co ty zrobiłeś mi awanturę… - szturchnął go lekko w ramię. – Niall zrobił mi awanturę i Liam, słysząc to wszystko też zrobił mi awanturę. – uśmiechał się sztucznie. – A teraz spędzając z nami czas zachowuje się jakbym był złem koniecznym. Więc tak, coś mi jednak zrobił. – powiedział szatyn i obrócił się na pięcie ruszając przed siebie. Miał dosyć tego, że codzienne chociaż przez moment Zayn musiał ich rozmowy sprowadzać do Harry’ego. Louis uważał, że ten chłopak wyrządził w jego życiu już wystarczająco wiele szkód – skłócił go z przyjacielem i utwierdził w przekonaniu, że jest biseksualny -, więc chociaż Zayn mógłby się przymknąć i przestać wciąż o nim mówić. Ale nie. Malik najwyraźniej za punkt honoru postawił sobie codzienne dręczenie Louisa swoimi chorymi teoriami. Bo to, że ciało Louisa reagowało w taki, a nie inny sposób na dotyk Harry’ego który potrafił go podniecić zwykłym gładzeniem jego biodra i chuchaniem w jego szyję lub serią pocałunku, nic nie znaczyło. Był młodym chłopakiem, któremu podobali się inni młodzi chłopcy. A to, że po kłótni z Harrym przeszedł małe załamanie, które z pewnością – tak wmawiał sobie Louis – było spowodowane alkoholem, też nie było żadnym argumentem potwierdzającym którąś z teorii Zayna.
- Wiesz. Myślę, że całkiem mylącym dla niego mogło być to, że od… czekaj niech policzę. – uniósł dłoń, licząc coś na palcach. - … że od ponad trzech miesięcy non stop się z nim widujesz, a od dwóch dochodzi między wami do różnorakich zbliżeń. – mówił swobodnie.
- Ciszej głupku. – zganił go Louis, patrząc na niego wymownie.
- Albo to, że ostatnio w klubie nie odstępowałeś go na krok, cały czas się do niego łasząc i inne takie. Myślę więc, że mógł pomyśleć, że coś jest na rzeczy. – pokiwał głową Zayn. – A to, że Liam jest na ciebie obrażony jest tylko i wyłącznie twoją winą. Gdybyś zrezygnował z tego głupiego planu, nic takiego nie miało by miejsca. – powiedział.
- Wcześniej gdy wam o tym mówiłem nie miałeś co do niego obiekcji. – powiedział Louis, coraz bardziej denerwując się na przyjaciela.
- Bo wtedy nie znałem Harry’ego, nie byłem w związku z jego najlepszym przyjacielem, który teraz ma ochotę cię zabić i miałeś zrobić to by upewnić się, że podobają ci się chłopcy. – wyliczał Malik. – A z tego co wiem, Harry pomógł ci się w tym upewnić na wiele innych sposobów, nie więc nie musiałeś tego robić. – zauważył, na co Louis oblał się delikatnym rumieńcem, przypominając sobie te wszystkie sytuację. Choć nigdy nie doszło między nimi do właściwego zbliżenia, Harry doskonale wiedział co robić z językiem i dłońmi. Louis spojrzał na niego groźnie marszcząc brwi i otworzył usta by coś powiedzieć, jednak gdy zrozumiał, że nie ma żadnej ciętej riposty tylko prychnął, machając na niego ręką, co wywołało u Zayna cichy chichot pod nosem.

***

Louis spojrzał na Liama, który zupełnie nie zwracał na niego uwagi, perfidnie ignorując jego pytania.
- Dobra, wiecie co… - zaczął wstając od stołu. - ja zjem lunch gdzieś indziej. - powiedział, łapiąc za swoją tackę, rzucając ostatnie spojrzenie przyjaciołom. Zayn zaskoczony podniósł na niego wzrok, niemo pytając co on tak właściwie odwala. - Nie wiem, może w toalecie. - rzucił, patrząc uważnie na Liama, od którego oczekiwał jakiejś reakcji. Nic takie nie nastąpiło, a chłopak ponownie obojętnie zaczął mieszać w swojej sałatce.
- Co ty w ogóle wymyślasz? - zapytał Zayn. Jasne od kilku dni, Liam zachowywał się względem Louis jak prawdziwy dupek, zupełnie nie zwracając na  niego uwagi, ale nie był to przecież powód, by spędzać samemu lunch. Tym bardziej, że Malik starał się podzielić swoją uwagę, na dwójkę przyjaciół co nie było takie proste.
- Wiesz. - zaczął tonem naukowca. - Atmosfera przy tym stole staje się zbyt ciężka dla mojego organizmu. - spojrzał wymownie na Liama i dodał. - Do jutra panowie. - machnął rękę i ruszył w stronę okienka, nie mając ochoty na jedzenie.
Schodził właśnie po schodach, kiedy zobaczył znajomą postać siedzącą pod ścianą z telefonem w jednej ręce i kanapką w drugiej. Była to osoba właściwie całkiem ładna - nieco przydługawe włosy, które nadal próbowały się kręcić i umięśnione ramiona to było to co Louis widział z daleka -, więc i patrzenie się na nią nie było jakoś szczególnie bolesne dla oka. Poza tym Louis był ciekawy co chłopak może robić sam przez 30 minut. Dlatego też - nie czując się wcale głupio z tego powodu - przysiadł na schodku, opierając brodę na kolanach i patrzył na Harry’ego.
Chłopak nie robił kompletnie nic. Oczywiście jeżeli nie liczyć sporadycznego pisania na komórce - co w jakiś dziwny sposób denerwowało Louisa i wiązało supły w jego brzuchu, bo przecież z kim on mógłby pisać. - i patrzenia się w ścianę, podrygując do tylko jemu znajomego rytmu nogą. Mimo to, Louis siedząc w ukryciu i przyglądając się mu wcale się nie nudził. Miał czas na przypomnienie sobie wspólnych chwil i uświadomienie sobie, że Harry właściwie był całkiem dobrym kumplem. Mógł też bez skrępowania i żadnych wyrzutów sumienia, bo przecież nikt go nie widział gdy to robił, przyglądać mu się, dostrzegając różne dziwne rzeczy na które wcześniej nie zwracał uwagi, a były całkiem urocze? Ładne? Seksowne? Pociągające?
- Tommo co się tu tak czaisz?! - krzyknął jedn z chłopaków z drużyny tuż nad jego uchem, przyprawiając go o zawał serca. Louis automatycznie się podniósł by przynajmniej Harry zaintrygowany hałasem nie zorientował się, że był cały czas obserwowany.
- A tak sobie tylko. - machnął obojętnie ręką, podnosząc z ziemie plecak. - A ty lepiej powiedz do której masz zajęcia. - zmienił temat na zupełnie neutralny, by chłopak nie przyczepił się do jego beznadziejnej odpowiedzi.
- Jeszcze tylko historia. - pochwalił się chłopak, zeskakując ze schodów.
- Ale ci dobrze. Ja siedzę do czwartej. - westchnął Louis, idąc za nim, próbując nie patrzeć się na Harry’ego, gdy go mijał. To jednak było silniejsze i gdy obrócił twarz w jego stronę, na dosłownie sekundę ich spojrzenia się spotkały.

Od tamtego dnia Louis czując się zupełnie beznadziejnie, co przerwę odłączał się od znajomych karmiąc ich wyssanymi z palca pretekstami i przemierzał szkołę w poszukiwaniu Stylesa. Zazwyczaj wtedy gdy go znalazł, stawał w bezpiecznej odległości tak by on go widział, a Harry nie koniecznie i go obserwował. Jasne, czuł się trochę jak chory prześladowca, ale szybko zauważył, że widok chłopaka go uspokaja i daje dziwną przyjemność. Lubił patrzeć jak Harry się śmieje, rozśmieszany przez Nialla lub jak się z nim droczy wyśmiewając jego cukierowość jeżeli chodziło o związek z  Zaynem. Więc cóż… całkiem możliwe, że teorie Zayna nie były takie głupie jak wydawało mu się wcześniej.

***

Niall z uśmiechem na twarzy wcisnął guzik na kasie z napisem „zakończenie zmiany”. Popatrzył szczęśliwy na Zayna, który luzacko oparty o ladę, czekał aż jego ukochany zakończy swoją pracę. Po chwili dopiero zobaczył Davida, przyjaciela z pracy, który podszedł, przebrany już w firmową koszulkę, gotowy i zwarty do rozpoczęcia popołudniowej zmiany.
Horan wydrukował raport i położył go pod kasą, aby jego szef mógł zobaczyć utarg z dzisiejszego poranka. Rozglądnął się za lad, czy aby na pewno wszystko zostało zrobione i porządnie poukładane. David tylko zaśmiał się cicho i jakby czytając z jego miny powiedział z uśmiechem:
- Tak Niall, przyjmuje stanowisko, a to oznacza, że według mnie wyrobiłeś się ze wszystkim. Leć już, bo Twój lowelas ci ucieknie. - dodał nic nie świadomy chłopak. Wiedział, że jego kolega miał randkę z chłopakiem, ale nie wiedział kto nim był.
- Spokojnie, czekam już tu od 15 minut i nic mi się nie stanie jak poczekam kolejne pięć. Zrób Niall wszystko co masz zrobić, żeby nie było później pretensji, że przez mnie olewasz swoje obowiązki. - zażartował Zayn, sprawiając, że na twarz ukochanego pojawił się uśmiech.
David, który nie przepadał za Malikiem - może dlatego, że jak go ostatni raz widział, to pobił jego kumpla - zerknął tylko z niechęcią w jego stronę, nie rozumiejąc co chłopak tu robi. Powiedział nawet krótkie cześć jemu i Niallowi, co najmniej jakby byli starymi przyjaciółmi. Poza tym Dave nie miał pojęcia co oznacza jego komentarz.
- To co ty idziesz na jego randkę? Niall, a co twój chłopak na jego towarzystwo? - zapytał chłopak, zwracając swoje spojrzenie na blondyna, który uśmiechnął się głupio.
- Ahh David zapomniałem ci wspomnieć o bardzo ważnym szczególe. - zaczął Niall, zerkając to w jego stronę, to w stronę Zayna, który wydawał się być niesamowicie rozbawiony cała sytuacją. – To jest Zayn.- dodał szybko, wskazując brodą ukochanego. Widział niezrozumienie i zdenerwowanie jakie pojawiło się na twarzy kolegi z pracy.
- Wiem, że to jest Zayn! - rzucił zirytowany David, czując się jak idiota. - Miąłem nieprzyjemność go poznać, kiedy nabił ci śliwę pod okiem, poprzednim razem. - powiedział chłopak, wpatrując się bezczelnie w Mulata, który jak gdyby nigdy nic wybuchnął śmiechem. Dave zmarszczył brwi ze złości i dodał szybko.- Powiedziałem coś śmiesznego?
Niall był tym, który się ulitował nad kumplem i postanowił rozwiać niepewności i pytanie, zaprzątające jego głowę.
- Zayn jest moim chłopakiem od jakiegoś czasu, Dave. – wytłumaczył i chwycił za rękę Zayna, ocierającego łzy które pojawiły się w kącikach jego oczu.
- Huh? - wymsknęło się Davidowi, no bo serio? Ostatnim razem kiedy widział tego gościa, sprał Nialla na kwaśne jabłko, a teraz jest jego chłopakiem?  –Aha – wydukał tylko nadal patrząc na nich z lekko rozchylonymi wargami. – Jesteście najdziwniejszą parą jaką kiedykolwiek widziałem. Lubicie się tak okładać na przykład przed randkami, albo.. no nie wiem. - zastanowił się chłopak, ale Malik pewnie wszedł mu w słowo.
- Przed seksem? Tak, kręci nas takie brutalne pieprzenie. Wiesz kajdanki, bicze i te sprawy. Najpierw się bijemy, a potem idziemy do łóżka.
David już na początku jego wypowiedzi widział, że Malik robi sobie jaja. Doskonale dobrali moment, aby móc się z niego pośmiać. Wkurzało go to, że Zayn tak bez problemu mówi o „takich” sprawach i to jeszcze w towarzystwie osoby, z którą na pewno już wiele zrobił. Chłopak zerknął w stronę Nialla, który w przeciwieństwie do niego, wcale nie był skrępowany, tylko szeroko się uśmiechał, bawiąc się żartem Zayna.
- Już nie musisz być taki złośliwy dobra? Róbcie co chcecie, byle nie na moich oczach. I tak nie zmienię zdania, że jesteście chorzy. Bez obrazy Ni.- dodał szybko, nie chcąc urazić kumpla.
- Spoko, relacje miedzy nami się bardzo zmieniły. - powiedział wskazując na siebie i na Mulata palcem. - To się stało tak szybko, że nawet nie zdążyłem się obrócić, a już trzymałem go za rękę, mówiąc jak bardzo mnie kręci. Chyba te wszystkie nasz kłótnie nas do siebie zbliżyły. - dodał, posyłając uśmiech Davidowi, pokazując tym samym, że jest wszystko ok. Po chwili jednak zwrócił głowę w stronę Zayna i powiedział:
- Idę się przebrać, będę za minutę.
Malik tylko kiwnął głową i z tęskną miną odprowadził wzrokiem Niallera, a raczej jego tyłek, który tak dobrze wyglądał w tych czarnych rurkach. Przez myśl już przeszła mu wizja jego obściskującego się z ukochanym w szatni na zapleczu. Kiedy usłyszał cichy chichot Davida, odgonił tę myśl i zerknął w jego stronę pytająco.
- Twoje brudne myśli są tak bezpośrednio dostrzegalne gołym okiem. - skomentował tylko oczekując zaprzeczania, albo zaśmiania się ze strony Zayna.
- W rzeczy samej- usłyszał tylko krótki komentarz z jego strony, napotykając jego brązowe tęczówki, jak zawsze pewne i bezwstydne. Po chwili namysłu miał już coź powiedzieć o tym jaki to Zayn jest zboczony, ale nie dane mu to było, ponieważ w drzwiach zaplecza pojawił się Horan w swojej białej koszulce i czarnych rurkach, które tak taksował Zayn. Nic nie świadomy Irlandczyk przerzucił torbę przez ramię i wyminął ladę, splatając swoją dłoń z ukochanym.
- Na razie Dave. - rzucił przez ramię i pociągnął Malika w stronę wyjścia.
- Dziwny gość. - podsumował Zayn kiedy mijali kolejne sklepy na pasażu. – Cały czas nawiązywał do seksu jak poszedłeś. – skłamał, na co Niall zerknął zdziwiony w jego stronę.
- Naprawdę? Nie wygląda na takiego. - rzucił Horan, marszcząc brwi. Oczywiście nie zauważył cwanego uśmieszku Zayna. – Jestem głodny. - oświadczył, definitywnie kończąc poprzedni temat.
- Oczywiście. Przecież wyszedłeś z pracy, w której masz przerwę i zapewniony obiad dwudaniowy. Ale o czym ja mówię, zapewne po obiedzie zjadłeś tylko cztery kanapki z domu, a jak poszedłeś się przebrać wciągnąłeś pewnie kilka batonów. - rozszyfrował go Zayn zatrzymując się przy Häagen-Dazs**. Horan, który był do tej pory głodny, zmienił zdanie natychmiastowo.
- Wiesz, mam jednak ochotę na loda. - zagadnął, na co Malik wybuchnął śmiechem. Obrócił się i spojrzał na logo sklepu.
- Choc Choc Chip?***- zapytał, doskonale wiedząc, że to jedne z ulubionych lodów blondyna. Widział jaka radość pojawia się w niebieskich oczkach i jak energicznie jego chłopak kiwa głową. – Jesteś taki przewidywalny Ni- roześmiał się Mulat obejmując w pasie chłopaka i ciągnąc go w stronę lodziarni. Jego chłopak jednak tym się nie przejął tylko z miną zwycięzcy przykleił ręce do szyby, za którą znajdowały się lody.
Po kilku minutach siedzieli na wygodnych fotelach przy fontannie, smakując swoich ulubionych lodów. To miejsce w galerii, było ulubionym Nialla, bo potrafił się tutaj odprężyć. Szum fontanny idealnie zagłuszał „odgłosy” galerii.
- Ty brudasie. - rzucił nagle Zayn, przybliżając się w swoim fotelu, do tego, który zajmował blondyn. Niall przetarł odruchowo swoją twarz, bo doskonale wiedział, że to nie pierwszy ( i zapewne nie ostatni) raz, kiedy się ubrudził podczas jedzenia. Jednak gdy ponownie zaczął lizać swojego loda Mulat jeszcze głośniej się roześmiał.
- Z czego się  tak cieszysz Malik, co?- warknął Niall, choć w jego głosie nie było ani nutki złości. Chciał aby tylko jego chłopak zajął się już swoim lodem, a nie śmiał z nie wiadomo czego.
- Dalej jesteś brudny Ni. - szepnął cicho Zayn, uśmiechając się tak perfekcyjnie. Horan zmarszczył brwi, kiedy jego chłopak pochylił się i ucałował jego usta. W tym nie byłoby nic dziwnego, gdyby Malik po chwili nie nachylił się do jego klatki piersiowej i nie zaczął go całować po niej.
- Um… Zayn? Co Ty wyprawiasz? - wydukał Niall, patrząc na Zayna, który już się podniósł.
- Byłeś brudny tutaj. - wytłumaczył z uśmiechem, dotykając dłonią jego klatki piersiowej. Irlandczyk automatycznie popatrzył w dół gdzie na jego skórze by mokre ślady ust. Skrawek bluzki na samej górze był lekko różowy, co oznaczało, że tam właśnie spadł fragment truskawkowego przysmaku.
- Ahh no tak. - jęknął tylko Niall, co oczywiście równało się ze śmiechem starczego. Chłopak jednak nie tylko zawstydził się tym, że Zayn go pocałował, ale tym, że pewna osoba, nie spuszczała z niego wzroku.
- Uwierzyłbym we wszystko Ni, ale to że cię zawstydzę samym pocałunkiem? Serio? Ja.. - Zaynowi jednak nie było dane dokończyć, bo rudowłosa dziewczyna, która wpatrywała się w mężczyzn od kilku minut podeszła i szturchnęła Mulata, aby zwrócił na nią swoją uwagę.
- Buckner? - zauważył Zayn z uśmiechem. Oczywiście to nie był uśmiech sympatii, ale złośliwy gest ze strony złego chłopaka Zayna Malika. – A ty czego tu chcesz? - dodał już swoim głosem, przepełnionym niechęcią. Cóż oczywistym było, że Zayn i Lindsay Buckner nie pałają do siebie sympatią. Nawet sam Niall już się mógł o tym wiele razy przekonać, kiedy jeszcze kumplował się z dziewczyną, a Zayn był jego wielkim wrogiem.
Lindasy sapnęła podirytowana, czując się jak idiotka. Widok Zayna, który całuje z czułością Nialla był dla niej nie do zniesienia. Była w tym momencie chorobliwie zazdrosna, ale odpychała od siebie tę myśl, czując się dzięki temu choć troszkę na lepszej pozycji.
- Nie przyszłam do ciebie idioto. - warknęła zachowując swoja twarz. Jej mina jednak zrzedła, kiedy Niall nie powiedział nic, a Zayn roześmiał się głośno.
- To po co mnie szturchasz? – zapytał rozbawiony Mulat. Teraz już pojął dlaczego Niall się zawstydził. Lindsay pewnie obserwowała ich od dłuższego czasu.
- Niall możemy porozmawiać? - zapytała nagle, ignorując wcześniejsze słowa starszego chłopaka. Ku jej zdziwieniu Niall zrobił zbolała minę i powiedział nieco ciszej.
- Lindsay nie wiem czy to jest dobry pomysł. Nie jesteśmy już przyjaciółmi i wydaje mi się, że nie mamy o czym rozmawiać. Jest dobrze tak jak jest między nami i niech tak zostanie. - wytłumaczył. - Poza tym jeśli masz mi coś do powiedzenia to możesz mówić, Zayn i tak wie o wszystkim. – dodał pewniej Horan, na co Zayn w duchu się dumnie uśmiechnął.
- A kim on niby jest, że przykleja się do ciebie przy wszystkich i może słuchać o czym rozmawiamy. To ja jestem twoją przyjaciółką, a nie on. - krzyknęła Lindsay czując jak krew w jej żyłach pulsuje. Ten cwaniakowaty Malik doprowadzał ja do furii.
- Słuchaj, nie jesteśmy już przyjaciółmi od dłuższego czasu, a Zayn jest moim chłopakiem, kocham go i chce spędzić z nim czas. - powiedział Ni, starając się być naprawdę miły. Nie miał ochoty kłócić się już z nikim. Jednak Zayn jak to Zayn musiał dodać oliwy do ognia.
- Więc może sobie stąd pójdziesz? Chcemy spędzić czas razem. Na osobności. - dodał, ale dziewczyna nadal wpatrywała się w niego bez jakichkolwiek emocji. – Sami!- rzucił, na co w końcu załapała.
- Więc tak mi się odwdzięczasz Niall? Za to wszystko? Po tym co przeszliśmy razem ty stajesz się pedałem?!- krzyknęła rudowłosa zwracając na siebie uwagę kilku siedzących obok osób.
- Nic między nami nie było Lindy, przynajmniej nic poważnego. - odpowiedział Niall, jednak - w odróżnieniu od dziewczyny - na tyle cicho by nikt poza ich trójką go nie usłyszał. - Ty miałaś chłopaka, a ja jestem biseksualny i wiedziałaś to odkąd się poznaliśmy.
- Tak, ale nie wiedziałam, że zrobisz z siebie dziwie Malika!- powiedziała wściekle na co Zayn wstał i zbliżył się do niej.
- Zayn. - rzucił jego chłopak wstając razem z nim i chwytając go za ramię.
- Jeszcze jedno słowo, a nie ręczę za siebie. Serio Buckner nie rób z siebie większego pośmiewiska niż jesteś i owal się. Niall powiedział, że nie chce z tobą rozmawiać, a ty nadal tu stoisz. - zauważył Zayn wskazując na nią palcem.
- I co mi zrobisz? Pobijesz mnie? - zaśmiała się dziewczyna kręcąc głowa z niedowierzaniem.
- Nie, nie mam zamiaru podnosić na ciebie ręki. Ale jeśli nie zostawisz mojego chłopaka to ostatnie tygodnie w szkole będą twoimi najgorszymi. - zagroził z niewinnym uśmiechem już rozmyślając nad swoim planem.
- Pieprzcie się oboje!- krzyknęła Lindasy, odwracając się na pięcie i ruszając pasażem galerii.
- I zapewne to zrobimy. - dodał głośniej Malik siadając ponownie na fotelu, co też uczynił Ni. - Jak tylko wrócimy do domu. - dodał z uśmiechem i zerknął w stronę Irlandczyka, poruszając brwiami.
- Jesteś głupkiem wiesz?- powiedział Niall i pocałował jego słodkie od lodów usta.
- Tak wiem, ale za to mnie kochasz. - szepnął Mulat, przytulając do siebie chłopaka i zajmując się ponownie swoim lodem.

***

Był czwartkowy ranek, a Louis zamiast w szkole siedział na ławeczce w parku. Obejmował ramionami jedną nogę którą przytulił do swojej piersi, a na kolanie oparł brodę, wpatrując się tępo w ziemię. Nie chciał iść do szkoły, bo wiedział, że tam z pewnością wpadłby na Harry’ego, a to od pewnego czasu było dla niego zbyt bolesne. Świadomość, że miał chłopaka i wszystko co z nim związane na wyciągnięcie ręki, a najzwyczajniej w świecie to odrzucił, przez swoją ślepotę i chorą dumę, zabijała go. Przecież Harry od samego początku ich znajomości, był cały dla niego, a Tomlinson po prostu tego nie doceniał. Był za bardzo zapatrzony w siebie i swoje korzyści płynące z tej znajomości, by zauważyć to jak faktycznie ich relacja go zmieniała. Czyniła go szczęśliwszym, bardziej spokojnym. A teraz Louis siedząc na tej cholernej ławeczce uświadomił sobie, że wszystko stracił, a Harry nigdy mu nie wybaczy.
- Czy nie powinieneś być teraz na rosyjskim? - zapytał Zayn, zachodząc Louis od tyłu, opierając ręce na jego ramionach. Zaskoczony chłopak, nie spodziewając się spotkać o tej porze nikogo znajomego w parku, uniósł głowę napotykając dwie głowy przyjaciół.
- Umm.. - westchnął, nie wiedząc jak odpowiedzieć. - Co tu robicie? - spojrzał najpierw na Malika, a później na Liama.
- Idziemy do szkoły? - podpowiedział Liam, obchodząc ławkę dookoła, by usiąść obok niego, co totalnie wybiło go z rytmu. Z chwilę Zayn zrobił to samo, tyle że siadając po jego drugiej stronie. - I ty chyba też powinieneś. - zauważył Payne, patrząc na przyjaciela. Louis wzruszył ramionami, spuszczając głowę.
- Nie mam ochoty. - powiedział, przyglądając się swoim palcom.
- No wiesz stary, jeszcze tylko kilka tygodni, dasz radę. - poklepał po po plecach. - Poza tym ty nie dasz rady? Ze swoją wrodzoną inteligencją? - zapytał, chcąc go jakoś pocieszyć. W końcu Louis miał tak niesprawiedliwe dobre geny, że choć nie szczególnie przykładał się do nauki i tak zdobywał najlepsze oceny. Zayn jednak podejrzewał, że może to nie zmęczenie nauką jest powodem dla którego Louis nie chce chodzić do szkoły.
- To nie o to chodzi. - odezwał się Louis, nadal nie podnosząc głowy. - Po prostu nie mogę znieść tego, że wszystko spieprzyłem. - powiedział bez ogródek, wcale nie wstydząc się tego, że jednak też coś czuje. W końcu obojętnie jak źle między nimi - szczególnie Liamem - było to nadal byli przyjaciółmi i mógł im powiedzieć wszystko.
- Rozumiem. - przytaknął Zayn, obejmując go ramieniem. Louis, którego nie trzeba było długo prosić, oparł głowę o jego klatkę piersiową, czując minimalne ukojenie.
- Boże jaki jestem głupi. - westchnął szatyn. - Powinienem was posłuchać. Szczególnie ciebie Liam. - dodał, spoglądając na przyjaciela. - Od początku nie podobał ci się mój chory pomysł, ale ja jak zawsze wiedziałem lepiej. - powiedział.
- Co się stało już się nie odstanie. - odezwał się Liam po chwili ciszy, uśmiechając się do niego delikatnie, chcąc mu pokazać, że jest z nim. - Ale teraz nie ma już co nad tym zawodzić. - dodał, siadając bokiem na ławce tak by łatwiej było mu obserwować przyjaciół. - Tylko trzeba wymyślić coś, żeby Harry ci wybaczył. Oczywiście zaraz po tym jak go przerosisz. - powiedział wymownie na niego patrząc.
- On mi i tak nie wybaczy. Potraktowałem go ja śmiecia. - przypomniał Louis, spoglądając na Liama, będąc wdzięczny mu za to, że nie jest już na niego zły.
- Nie powiem, że byłbym tym zdziwiony.
- Liam. - syknął Zayn, pocierając plecy przyjaciela.
- No ale skoro nie spróbowałeś, nie możesz być tego pewny. - ciągnął, tylko na moment przenosząc wzrok z Tomlinsona na Zayna. - Daj mu zdecydować, a nie decyduj za niego.
- On z pewnością nie będzie chciał nawet ze mną porozmawiać. - podał kolejny argument na to, że nie ma szans pogodzić się z Harrym.
- A gdy się do niego zbliży Niall spróbuje go zabić. - podsunął Zayn, pamiętając rozmowę ze swoim chłopakiem. Louis obrócił głowę i spojrzał na niego przerażony, a ten posłał mu tylko przepraszające spojrzenie, jakby to była jego wina.
- Boże. - westchnął Liam pokonany. - Od kiedy wy tak szybko się poddajecie? - zapytał nie poznając swoich przyjaciół. Nie czekał jedna na odpowiedź. - Za tydzień jest bal. Zayna zadaniem będzie utrzymać Nialla jak najdłużej i jak najdalej o Harry’ego co z pewnością nie będzie dla ciebie trudne. - spojrzał sugestywnie na Zayna. - A wtedy Harry będzie samotny co jest twoja możliwość Lou. Przerosisz go, wszystko wytłumaczysz i przyznasz się do swoich uczuć. - podsunął Liam. - Do tego siedzimy razem przy stole, a ja gdy będziesz gotowy zatroszczę się o to, byście zostali przy nim sami. - kontynuował Payne. - No i mógłbyś wymyślić dla niego coś… no wiesz romantycznego. Coś co będzie od ciebie wiele wymagało, żeby uwierzył, że to wszystko nie jest tylko kolejną twoją zagrywką. - zakończył przedstawianie planu, które w sumie był żadnym planem, ale najlepszym jaki mieli.
- Czemu mi pomagasz Li? - zapytał w końcu Louis.
- Bo jesteś moim przyjacielem, a im obojętnie jak bardzo coś głupiego zrobią, się pomaga. - powiedział, kładąc dłoń na jego kolanie, żeby ścisnąć je lekko.
- Kocham was. - powiedział Louis z lekkim uśmiechem na twarzy, patrząc po kolei na chłopaków.
- My ciebie też dupku. - odpowiedział Zayn, przytulając go do siebie mocniej.
 ________________________________
*P!nk – „True love”
**Sklep firmowy produkująca lody
*** Jeden z przysmaków Häagen-Dazs

Zapytaj postaci.

9 komentarzy:

  1. Naprawdę myślałam że nigdy się nie doczekam. Cóż, co mogę powiedzieć. Zajebisty rozdział! *o* Tak długo czekałam i nareszcie jest. Uwielbiam ten blog, jest naprawdę świetny. Louis nareszcie zrozumiał że popełnił błąd. Ciekawe czy uda mu się go naprawić no i najważniejsze: czy Harry mu wybaczy. Czekam z niecierpliwością, <333 :)))




    OdpowiedzUsuń
  2. No nareszcie nowy rozdział :D Świetny jak zwykle ! Mam nadzieje ze Harry wybaczy Lou :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszymy się, że was nie zawiodłyśmy chociaż treścią rozdziału, bo o częstotliwości wolę się nie wypowiadać :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże ja płacze
    Nw czemu
    Ale to jest naprawdę cudny rozdział ♥
    Chce następny :c
    I żeby wszystko się ułożyło między Hazza a Lou *.* mimo jak się Tommo zachował ...
    Weny ♥
    @maybe_boobs xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaa! Kocham to! kocham! Nie no jeśli nie dodacie niedługo kolejnego to obiecuje, że powyrywam wam rączki! ( to nie żarty,a z tego co wiem są wam one potrzebne... ) ha! Zastanówcie się nad tym! Bardzo czekam na kolejny! Największa fanka! ( w gronie największych fanek)

    OdpowiedzUsuń
  6. Niall i Zayn są taką cudowną parą! Uwielbiam ich razem, a Wy ich jeszcze tak świetnie opisujecie. Niech Louis przeprosi Harrego i niech błaga o wybaczenie. Dzisiaj krótko, bo muszę lecieć się uczyć. Długo trzeba było czekać, ale warto /:D

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudo *_* kiedy nastepny rozdział ? <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy już prawie połowę rozdziału, a przed nami wolne więc myślę, że na dniach :D

      Usuń