piątek, 7 listopada 2014

Too Close to Enemies - rozdział 23

HM: Haaj ;D oto i ostatni rozdział TCTE, zostaje jeszcze  epilog ;) wstępnie musimy się przygotować do końca! Pożegnania nigdy nie są proste. Wasza nieobecność po zakończeniu tego opowiadania, pokaże mi jak bardzo Was wszystkich pokochałam za Wasze wsparcie i wszystkie miłe opinie;) Dopiero po pożegnaniu docenia się takie coś;) haha co ja gadam, to była chwila filozoficznych rozmyśleń ;D dobra nie przedłużając miłego czytania ;))


Niall poprawił swój niebieski krawat, patrząc sceptycznie na jego ubiór. Granatowy garnitur wydawał się idealny, dopóki go nie założył.
- Lepiej wyglądał na manekinie. - stwierdził z niesmakiem, uświadamiając sobie, że Zayn na pewno będzie wyglądał idealnie jak zawsze. Przekręcił jeszcze tylko delikatnie mankiety i kiwnął sam do siebie głową, zerkając ostatni raz w lusterko. Wyszedł ze swojego pokoju, kierując się do kuchni, gdzie stał Styles, całkowicie nieprzygotowany na bal.
- A Ty co, nie idziesz? - zapytał zdziwiony, wpatrując się w przyjaciela. Harry odwrócił uwagę od parzenia kawy i zaprzeczył ruchem głowy.
- Idę, ale mam jeszcze czas. Nie wszystkim wyszykowanie się zajmuje – zerknął na zegarek w kuchence – ponad trzy godziny - wytłumaczył cicho, uprzedzając pytanie Irlandczyka, który zasiadł przy stole, dziękując mu za przygotowaną kawę. – Nie upaćkaj się. Szkoda by było. – powiedział, mieszając swoją kawę. Niall jednak zignorował jego komentarz, przewracają tylko oczami, bo cholera przecież nie był dzieckiem.
- Idę za chwilę do Zayna, więc możesz iść ze mną, poczekam na Ciebie. Chcesz? - zapytał z nadzieją Niall, biorąc do ust kruche ciastko, które z niewiadomych powodów znalazło się w miseczce na stole.
- Nie, mam jeszcze coś do zrobienia. Poza tym jeśli szukacie trzeciego do zabawy to nie ten adres. – zaśmiał się. – Jesteś dla mnie jak brat, więc mogłoby być niezręcznie. – mrużąc jedno oko pokiwał głową na boki. Nawet nie zamierzał udawać, że nie wiedział po co Niall idzie tak wcześnie do swojego chłopaka. - Zobaczymy się na balu. - rzucił Hazz na odchodne i biorąc kubek z kawą i kilka ciastek zniknął w wyjściu kuchni. – I tym też się nie ubrudź! – krzyknął, a Niall tylko pokręcił głową z politowaniem mrucząc pod nosem ‘urocze’ przezwiska, sięgając po kolejne ciastko. Nie miał pojęcia czemu Harry w ogóle o czymś takim pomyślał. Chociaż w sumie…
- Może wezmę trochę dla Zayna? - zapytał sam siebie, wpatrując się w ciasteczko. Po chwili namysłu wrzucił je niemal do ust mamrocząc coś w stylu „nie, pewnie nie będą mu smakować”. Oblizał się ze smakiem, kiedy już talerzyk był pusty. Nie mógł zrozumieć, dlaczego ciastka i czekolada tak szybko się kończą. Czasami miał wrażenie, że jeszcze nie zjadł ostatniej kostki czekolady, a gdy zerknął na papierek już jej nie było.
Westchnął poddańczo i założywszy buty i kurtkę, opuścił mieszkanie, żegnając się z Harrym uprzednio, otrzymując od niego wszystko wiedzący uśmiech.
Droga minęła mu stosunkowo szybko i nim się obejrzał był już na miejscu. Kiedy zapukał do domu Malików, nie mógł się nie uśmiechnąć kiedy usłyszał piski małych dziewczynek. Po chwili wielkie dębowe drzwi otworzyły się, a w nich stanęła mała dziewczyna w żółtej sukience z zebrą na środku. Uśmiechnęła się szeroko do Nialla i jak na kulturalną pannę przystało, dygnęła uroczo.
- Dzień dobry - pisnęła wysokim głosem, co spowodowało kolejną salwę śmiechu Nialla.
- Dzień dobry - odpowiedział z uśmiechem i przykucnął, aby zrównać się z dziewczynką. - Jest może Zayn? - zapytał, bawiąc się jej loczkami, które okalały jej małą twarzyczkę.
- Jest w swoim pokoju i od rana nie wychodzi. Cały czas się przebiera i narzeka, że źle wygląda. Aa i jesteś Niall? - zapytała wskazując na niego małym paluszkiem.
- Tak, to ja jestem Niall. - przytaknął jej radośnie chłopak. Co prawda Niall nie miał okazji poznać sióstr swojego chłopaka, bo zazwyczaj spotykali się u niego ze względu na większą prywatność, to jednak wiedział, że od razu je polubi, a bynajmniej tą jedną.
- Zayn powiedział, że jak Niall przyjdzie mam go nie wpuszczać do jego pokoju. - powiedziała dziewczynka z dziecięcą szczerością, kręcąc się przy tym delikatnie na boki.
- Mogę wejść? - zapytał Niall, po tym jak się roześmiał i przekroczył próg domu, kiedy dziewczynka się odsunęła.- Jak masz na imię?
- Safaa- powiedziała radośnie dziewczynka, machając do niego małą rączką.
- Dobrze, w takim razie Safaa, mam dla Ciebie zadanie specjalne, okey? - zapytał Niall, a kiedy dziewczynka kiwnęła z entuzjazmem głową konturował. Gratulował sobie w duchu swojej przebiegłości i tego, że wie jak podejść małe dzieci. - Mam dla Twojego brata niespodziankę. Ale musze dostać się do jego pokoju. Ale żeby wszystko wyszło jak należy, musisz pilnować, żeby nikt nie wszedł na górę, dobra?
- Dobra! – zawołała podekscytowana brunetka, ciesząc się, z powierzonego jej zadania. - A co to za niespodzianka? - zapytała dociekliwie, chwytając Nialla za garnitur.
- Nie mogę Ci powiedzieć, bo to nie byłaby niespodzianka, tak? - zapytał Niall z uśmiechem, na co dziewczynka smutno przyznała mu racje.
- A co jeśli mama przyjdzie z pracy i będzie chciała wejść na górę? - zapytała na co chłopak zerknął na zegarek, była 14, więc z tego co mówił Zayn do powrotu jego mamy pozostało dwie godziny.
- Spokojnie, zdążę pokazać Zaynowi niespodziankę zanim Wasza mama przyjdzie. Pamiętaj o siostrach, żeby ich nie wpuszczać. - zaznaczył Niall po czym przybił dziewczynce piątkę, i ruszył cicho na górę. Zatrzymał się przy drzwiach, aby bezszelestnie je otworzyć i wślizgnąć się do pokoju Zayna. Cichy gwizd i głos nucący jakąś piosnkę doszedł z łazienki, tym samym pokazująca, gdzie znajduje się Mulat. Niall zdjął marynarkę i zawiesił ją na jednym z krzeseł.
Skradając się w stronę łazienki, kilka razy musiał złapać się za usta, aby nie roześmiać się ze śpiewu Zayna, który przypominał chorego na migdałki niedźwiedzia. Kiedy wślizgnął się do łazienki podziękował Bogu, że Zayn nie ma nad umywalką lusterka, bo gdyby tak było, od razu by go zauważył. Niall zagryzł wargę widząc umięśnione plecy Zayna. Powiódł wzrokiem wzdłuż jego kręgosłupa, aż do krzyża gdzie zatrzymał się na idealnym tyłku, który teraz zakryty był beżowym ręcznikiem. Nie mógł się powstrzymać i wyciągnął rękę, aby zesunąć niepotrzebny materiał z ciała swojego chłopaka.
- Waliyha co ty tu kurwa robisz, chyba już mówiłem Ci, że… - zaczął Zayn, obracając się i chwytając ręcznik, aby nic nie było widać. Zakrył się i uniósł głowę, aby spojrzeć na intruza. Z jego czoła od razu zniknęły wszystkie zmarszczki, kiedy zobaczył Nialla, w białej koszulki i granatowych spodniach od garnituru. – Niall…-wydukał tylko, wciąż podziwiając swojego chłopaka, który dla wygody rozpiął dwa górne guziki. Żałował, że nie ubiera się tak częściej, ponieważ trzeba było przyznać, że Niall w garniturze wyglądał naprawdę niesamowicie.
- Możesz jeszcze raz zdjąć ten ręcznik? O wiele lepiej patrzyło mi się na Ciebie jak byłeś bez. - powiedział Niall podchodząc do niego i obejmując dłońmi w pasie. Zayn tylko pokręcił głową, ale pocałował chłopaka, który cały czas oblizywał swoje usta.
- Jesteś idiotą. - wyrzucił Zayn pomiędzy pocałunkami. Niall jednak wcale się tym nie przejął, a wykorzystał do tego, aby jego dłonie znalazły się na biodrach Zayna i zsunęły delikatnie ręcznik. Po chwili oderwał się od ust Zayna, uklęknął przed nim, a jego ręka jakby sama zatrzymała się na jego penisie. Z uśmiechem patrzył na Zayna, który spod lekko przymkniętych powiek zerkał na niego z uniesionymi brawami.
Dopiero kiedy Niall zaczął poruszać ręką, stymulując jego członka, Zayn sapnął i chciał odepchnąć chłopaka, który za bardzo szarogęsił się w jego domu. Nie dość, że włazi sobie do jego pokoju, rozbiera go to jeszcze chce mu obciągać?
- Niall. - rzucił gniewnie Mulat, hamując się, aby nie powiedzieć „nie przestawaj”.
- Tak Zayn? - zapytał z cwanym uśmiechem Irlandczyk, zaprzestając ruchów dłonią i patrząc do góry na chłopaka.- Nie mów, że tego nie chcesz? - dodał po chwili z uśmiechem, a kiedy Zayn nic nie powiedział bronił się dalej. - Zayn chce Ci tylko obciągnąć, nawet bez języka, ani pieprzenia. Musisz się rozluźnić, bo wydajesz się spięty. – dodał, szukając w głowie pierwszego lepszego powodu. - I tak wiem, Twoje siostry są w domu! - rzucił, widząc, że Mulat chce mu przerwać. - Po za tym, to wszystko Twoja wina. Jakbyś nie paradował w ręczniku przed ludźmi to nie nakręcał byś ich.
- Oh zamknij się już wreszcie! - warknął Zayn. Kiedy Niall ścisnął jego penisa, odepchnął go lekko, oczywiście bezskutecznie i rzucił gniewnie. - Mógłbyś być bardziej delikatny?! Chciałbym Ci przypomnieć, że masz mojego fiut w ręce, a nie zabawkę! - dorzucił zirytowany Zayn, denerwując się jak idiota, jego nogi zaczęły lekko drżeć, a z rękami nie wiedział co zrobić.
- Nikt ci nigdy nie obciągnął, że taki delikatny jesteś?- zadrwił Niall, widząc jak Zayn się spina. Ponownie zaprzestał ruchów swojej ręki i popatrzył na swojego chłopaka ze zdziwieniem. – Żartujesz prawda?- zapytał nie wierząc, w reakcje jaką widzi. – Nie dość, że byłeś prawiczkiem, to nikt Ci nawet nie obciągał? A loda chociaż Ci ktoś robił?- zapytał wciąż nie dowierzając w to co słyszy. Chociaż z drugiej strony nie byłoby to zaskakujące, bo i w ich związku to zazwyczaj Zayn palił się do tego by w taki sposób zadowalać Nialla, sam tego od niego nie oczekując, a wręcz przeciwnie, jakby się wykręcając. On wolał osiągać orgazm podczas seksu, gdzie często Niall nawet nie musiał go dotykać lub po prostu obciągał sobie sam, przeżywając razem z Niallem orgazm. I to każdemu z nich odpowiadało, a Niall nie zastanawiał się dlaczego tak jest, bo przecież każdy lubi co innego, a ich seks i bez tego był niesamowity. Oczywiście to nie było tak, że Niall nigdy nie miał w dłoni członka Zayna, bo to byłoby śmieszne. Często gdy obściskiwali się na łóżku, Niall ugniatał i uciskał penisa Zayna, ale było tak raczej delikatne i zmysłowe, po to by go pobudzić, a nie nieco bardziej agresywne, by pomóc mu dojść.  
- Ymm.. – westchnął Zayn, a Irlandczyk widząc zawstydzoną i zbolałą minę Zayna, strzelił sobie mentalnego policzka. Wszystko to co mówił i jak mówił mogło brzmieć trochę jakby się z niego naśmiewał, a z pewnością nie to było jego intencją. Blondyn był po prostu więcej niż zaskoczony informacjami o których się teraz dowidział. A że nie potrafi trzymać emocji na wodzy i języka za zębami wyszło jak wyszło.
– To znaczy nie. – szybko się zreflektował, podnosząc się z kolan. – Nie tak miało to brzmieć. – powiedział cicho, gładząc go po policzku, sprawiając, że ten na niego spojrzał.
- Wiem, że to trochę do dupy. – wzruszył ramionami Malik, nie przejmując się swoją nagością, w końcu Niall nie tylko go widział, ale i dotykał. – Ale tak jakoś wyszło. – powiedział, ponownie spuszczając wzrok.
- Hej. – oburzył się Niall słysząc słowa swojego chłopaka. – To nie jest do dupy. – pokręcił głową. – Właściwie to całkiem pociągające, że zemną będziesz miał wszystkie swoje pierwsze razy. – uśmiechnął się łobuzersko, składając na jego ustach szybki pocałunek. – Po prostu to trochę niesamowite – wzruszył ramionami i nie przerywając kontaktu wzrokowego z Zaynem ponownie przed nim uklęknął. – że uchowałeś z takim tyłkiem - dodał Niall i przysunął się, aby polizać jego penisa.
- To nie tak, że… - zachłysnął się powietrzem, gdy blondyn przesunął językiem po całej jego długości. Zayn wydał z siebie gardłowy pomruk.
Przecież to nic takiego, że jego chłopak klęczy przed nim i robi mu loda prawda? Niall z wprawą wziął członka do ust i zaczął delikatnie ssać, pocierając jądra. Po chwili zaczął poruszać głową, nie zaprzestając ssania, aby nie odbierać tej przyjemności Mulatowi. Pogładził delikatnie jego kolana i uda, kiedy zauważył jak drżą. Zayn naprawdę się denerwował.
Nie minęło kilka minut jak Zayn był prawie u szczytu. Niall też to poczuł, jak jego członek zgrubiał w jego ustach. Wiedział, że to tylko kwestia kilku sekund, aż poczuje nasienie w swoich ustach. Jednak to co zrobił Zayn było nie do przewidzenia. W pewnym momencie odepchnął go tak, że Niall wylądował na tyłku, a sam spuścił się na własne uda. Horan rozszerzył swoje oczy i patrzył na Zayna jak na idiotę. Jak można w najlepszym momencie przestać komuś obciągać. Malik chyba nie wiedział, co stracił. Osunął się delikatnie po ścianie i usiadł gołym tyłkiem na zimnych kafelkach, co ostudziło trochę jego orgazm.
- Możesz mi powiedzieć co ty wyprawiasz kochanie? - zapytał cicho Niall, starając się być miłym dla chłopaka. Przecież po raz pierwszy przeżywał takie coś i nie chciał, aby poczuł się źle.
Zayn popatrzył na niego badawczo, ale nie wyczuł ani odrobiny drwiny.
- To było cudowne, dziękuje. - szepnął cicho, ignorując całkowicie wcześniejsze pytanie.
-  To dlaczego mnie odepchnąłeś? - zapytał Niall wciąż nie rozumiejąc zachowania chłopaka.- Kiedy już jesteś na granicy, to co mogłem zrobić, byłoby najprzyjemniejsze. A Ty z tego zrezygnowałeś, odpychając mnie. - wytłumaczył spokojnie Niall przysuwając się do chłopaka i siadając na kolanach pomiędzy jego nogami.
- Nie chciałem, abyś musiał połkać moją spermę. - szepnął tak cicho Zayn, że gdyby Niall nie siedział 15 cm od niego nie usłyszał by nic.
- Ale ja chciałem to zrobić! - bronił się Horan, patrząc zszokowany na swojego chłopaka.
- Nie chciałeś. - rzucił Zayn, spoglądając zawstydzonym spojrzeniem na Nialla. W głowie Irlandczyka od razu zawitała myśl na temat tego, czy Zayn nigdy przez niego nie czuł się zmuszony do przełykania jego spermy. W końcu nie raz gdy Niall był gotowy na kolejną rundę, a Zayn najzwyczajniej w świecie nie miał na to ochoty, po prostu robił mu loda. Z szerokim i tak bardzo wyuzdanym uśmiechem, nie wyglądał jednak jak cierpiętnik, więc niebieskooki szybko wyrzucił te myśli z głowy.
- Nie? To zobacz! - rzucił Niall i nachylił się, aby móc oblizać jeszcze raz jego penisa, co sprawił, że serce Zayna zaczęło ponownie szybciej bić. Zlizał nasienie z ud i brzucha Zayna, słysząc tylko głębokie i szybkie oddychanie. Kiedy w końcu się wyprostował, oblizał się nie przerywając kontaktu wzrokowego z Zaynem. Złapał go za rękę, posyłając mu ogromny i pokrzepiający uśmiech, na co Mulat się podniósł chcąc przyciągnąć go do pocałunku.
-  E, nie radzę. Mogę mieć nieświeży oddech. - zaznaczył Irlandczyk z uśmiechem.
- Mam to gdzieś. - szepnął Zayn i złapał go za kark, aby w końcu móc pocałować swoje słoneczko. Po chwili oboje wstali i ruszyli w stronę łóżka Zayna. Kiedy oboje na nie upadli, Zayn w końcu przerwał pocałunek,
- A co z moimi siostrami? - zapytał szeptem, kiedy Horan przyssał się do jego szyi.
- Spoko załatwiłem to. Safaa pilnuje schodów. - rzucił z uśmiechem, ponownie odnajdując usta Zayna. Nie długo jednak dane im było nacieszyć się sobą, bo do pokoju wparowała  Waliyha, trzymając Saffe za rękę. Niall zrzucił z siebie Zayna i od razu zakrył go kocem, który leżał na łóżku.
- Fajnie to załatwiłeś. - syknął Zayn, zakrywając się dokładniej kocem. Starsza siostra Zayna wpatrywała się z uniesionymi brwiami to w Nialla, to w brata, jakby czekała na wyjaśnienia. Malik już miał coś powiedzieć, ale wtedy Saffa zaczęła mówić rozpaczliwym tonem.
- Niall, ja jej mówiłam, że nie wolno, ale ona mnie nie posłuchała! - wyznała oskarżycielsko, wyrywając rączkę i biegnąc w stronę Nialla.
Waliyha zerknęła na wielkie rumieńce na twarzy chłopaka brata i jego potargane kosmyki włosów. Doskonale wiedziała, co robili zanim weszła do pokoju, ale musiała to zrobić. Zayn kiedyś też tak zrobił, gdy była ze swoim chłopakiem w podobnej sytuacji. Kiwnęła głową, jakby zadanie zostało wykonane i wyszła z pokoju, nie zwracając na nikogo uwagi. Niall, wciąż przytulając Saffę, zerknął w stronę Zayna, który zaczął się śmiać. To był jeden z tych śmiechów, kiedy już wiedział, że ma przerąbane. Jego siostra nigdy mu tego nie zapomni.
***
Louis siedział przy stole i udawał, że słucha tego co miała mu do powiedzenie Sophia, gdy tak naprawdę będąc myślami zupełnie gdzieś indziej, wpatrywał się w drzwi prowadzące na korytarz. Dochodziła już godzina osiemnasta, a Harry’ego wciąż nie było i Louis powoli zaczynał się denerwować. Bo co jeśli w ostatniej chwili zrezygnował z balu? Już chciał nawet dzwonić do Zayna, gdzie się oni podziewają, bo ich również nie było, a z pewnością wiedzieli o wiele więcej na temat planów Harry’ego niż on. Nie zdążył jednak nawet wyciągnąć komórki z kieszeni marynarki, która wisiała na krześle, a do sali weszła dwójka chłopców trzymająca się za ręce.
- No wreszcie! - jęknął Louis, gdy ci tylko podeszli do stołu. – Gdzie wyście się podziewali? – zapytał, patrząc uważnie na przyjaciół. Chłopcy spojrzeli po sobie z delikatnymi uśmiechami i wzruszyli ramionami, nie chcąc odpowiadać na pytanie przyjaciela. Louis jednak nie zamierzał się nad tym rozwodzić, bo miał ważniejsze sprawy, więc tylko przewrócił oczami i prosząc Zayn na bok, pociągnął go za rękę.
- Gdzie Harry? Myślałem, że przyjdziecie razem. - odezwał się Louis z wyrzutem w głosie.
- Spokojnie, na pewno się pojawi. - Mulat uśmiechnął się do przyjaciela uspokajająco i położył mu rękę na ramieniu. - Bez spiny, tak? - spojrzał na niego pytająco, a gdy tylko Louis z westchnięciem skinął głową, przyciągnął go ręką do uścisku. - Wszystko będzie ok. - powiedział i wciąż obejmując przyjaciela wrócili do stolika.
Nie minęło nawet pięć minut podczas których Louis starał się nie myśleć o Harrym, a drzwi do sali ponownie się otworzyły. Louis energicznie poderwał głowę by spojrzeć w tamtą stronę i uśmiechnął się szeroko, gdy dostrzegł Harry’ego. Chłopak jak zawsze wyglądał pięknie i niebanalnie. Czarne rurki okrywały jego długie i zgrabne nogi, a czarno-biała wzorzysta koszula zapięta pod szyję, jego smukły tors. Na górę zarzuconą miał dobrze skrojoną marynarkę. I choć może nie wyglądał stricte uroczyście, tak jak na bal maturalny przystało to z pewnością był najprzystojniejszym chłopakiem na sali, a jeżeli ktoś sądził inaczej to kłamał.
Uśmiech Louisa jednak szybko zmalał, gdy tylko zobaczył, że Styles nie przyszedł sam, a ciągnął za sobą nieco niższego od niego chłopaka, który swoim zachowaniem lub tym co powiedział rozśmieszył Harry’ego.
- Cześć. - przywitał się cicho Harry, udając, że nie zauważył dziwnych i zaskoczonych spojrzeń całej piątki. David - chłopak z którym przyszedł - nie był jednak na to przygotowany i spiął się, przysuwając się nieco do Harry’ego, jakby to miało go ochronić przed oceniającym wzrokiem innych. - To jest David. - przedstawił chłopaka, przesuwając spojrzeniem po każdym z przyjaciół, celowo omijając Louisa. On do nich już nie należał. Miał nadzieję, że reszta jakoś podłapie jego próbę włączenia do towarzystwa Dava i mu pomogą. Ci jednak wciąż milcząc nie odrywali od niego wzroku, za bardzo zaskoczeni. - Yhhymm - odkaszlnął Harry. - A więc Dav to jest Niall. - przejął pałeczkę rozumiejąc, że żaden z tu zgromadzonych nie wyciągnie pierwszy ręki. Uśmiechnął się szeroko do przyjaciela dostrzegając na nim zupełnie inne ciuchy niż te w których wyszedł i puścił mu oczko. Ten jednak w żaden sposób nie zareagował na zaczepkę Harry’ego, wciąż nie mogąc oderwać wzroku od jego towarzysza.  - A obok niego siedzi jego chłopak Zayn. - wskazał ręką nico przygaszony na dwójkę chłopców. Wiedział, że przyjście za Davidem wywoła małą sensację w ich gronie, ale nie sądził, że aż taką.
- Miło mi. - pierwszy zreflektował się Zayn i podnosząc się lekko z krzesła wyciągnął do chłopaka dłoń, którą ten przyjął z uśmiechem.
- To jest Liam i Sophia. - skinął głową na kolejną parę.
- Cześć. - odezwał się Liam, a zaraz w ślad za nim poszła jego dziewczyna.
- A to… - zaczął Harry cicho, niepewny tego, czy chce Davidowi przedstawiać Louisa. Jednak przecież mieli spędzić ze sobą kilka godzin przy jednym stole, więc odpowiedź była raczej oczywista. Nie zdążył jednak nic więcej powiedzieć, a Louis szybko odsunął krzesło, który wydało z siebie okropny dźwięki i wyciągnął rękę do towarzysza Loczka.
- Louis. - powiedział głośno, posyłając mu nienawistne spojrzenie. Nie miał zamiaru kryć się z niechęcią jaką żywił do tego nieznajomego mu chłopaka.
- Louis. - powtórzył cicho chłopak, jakby sobie coś przypominając i uśmiechnął się do niego lekko. Nie był to jednak przyjazny uśmiech, a jeden z tych które ludzie posyłają ci gdy coś o tobie wiedzą, czego prawdopodobnie nie chciałbyś, żeby wiedzieli.
- Taa.. - prychnął szatyn, doskonale słysząc to co powiedział Dav i w jaki sposób to zrobił. - I masz z tym jakiś problem. - warknął w jego stronę, coraz bardziej wkurzony. Nie podobało mu się, to że przyszedł z Harrym oraz to jak na niego patrzył. Jakby miał nad nim przewagę, bo może dotknąć Stylesa, gdy Louis nie może się nawet do niego odezwać.
- Nie chcę być nie miły, ale na razie to chyba ty masz jakiś problem. - zauważył chłopak, bo właściwie tak to wyglądało. On nie zrobił, ani nie powiedział nic, co mogłoby Tomlinsona urazić, a ten od razu na niego warczał i posyłał mu spojrzenia które jasno mówiły, że zastanawia się jak się go pozbyć.
- O nie. - pokręcił głową, śmiejąc się szyderczo. - Nie jeszcze nie mam problemu, ale zaraz mogę go mieć. - oparł się rękami o stół nachylając się do przodu.
- Lou, uspokój się. - powiedział cicho Liam, łapiąc przyjaciela za nadgarstek. Tylko tego by brakowało, żeby Louis zrobił jakąś awanturę.
- Jestem spokojny. - warknął Louis, strzepując dłoń przyjaciela ze swojej ręki. - Po prostu denerwuje mnie to, że jakiś gnojek jak gdyby nigdy nic przychodzi sobie na nasz bal i myśli, że wszyscy padniemy mu od razu do stóp. - powiedział sycząc przez zęby, uparcie wpatrując się w chłopaka przed nim.
- Właściwie to zostałem zaproszony przez Harry’ego - spojrzał na szatyn posyłając mu delikatny uśmiech, który Harry niepewnie odwzajemnił. Nie czuł się dobrze, że przez niego i jego partnera atmosfera w stoliku się popsuła. Gdyby wiedział, że jego obecność tak bardzo zdenerwuje Louisa odpuściłby sobie ten cały bal, naprawdę. - i naprawdę nie potrzebuję byś akurat ty padał mi do stóp. - posłał w jego stronę bezczelny uśmiech, jednocześnie przyciągając Harry’ego do siebie. Zielonooki wydawał się być tym gestem skrępowany, bo nie oszukujmy się każdy z tu zebranych wiedział o tym - a bynajmniej się domyślał - jakie relacje były między nim, a Davidem, dlatego też każdy z łatwością wyłapał dwuznaczną aluzję jaka tkwiła w słowach mężczyzny.
- Chodź Dav, usiądziemy gdzieś indziej. - powiedział cicho Harry, ściskając mocniej dłoń chłopaka, dając mu tym samym znak, że nie chce by mu się sprzeciwiał chociaż teraz.
- Przestań Harry, zostań. - odezwał się w końcu Niall, który dopiero teraz otrząsnął się z szoku wywołanym pojawieniem się tej pary. Nie spodziewał się, że Harry zaprosi kogokolwiek na bal, ponieważ nie sądził, że od czasu Louisa z kimś kręci. Szybko jednak przypomniał sobie skąd kojarzy tego chłopaka i niestety nie był z tego powodu za bardzo szczęśliwy. Tym bardziej gdy widział po minie Harry’ego, że i ten nie do końca komfortowo się przy nim czuje.
- Dokładnie. Jesteśmy przyjaciółmi, tak? - rzucił Louis, zupełnie nie myśląc nad tym co mówi. - Coś mówiłeś? - z wściekłym spojrzeniem zwrócił się w stronę Davida, który prychnął na to stwierdzenie.
- Oczywiście, że nie. Chociaż w sumie zazdroszczę Hazzie takich przyjaciół jak wy. - pokiwał głową, patrząc na poszczególne osoby z delikatnym uśmiechem. - A szczególnie takiego jak ty Louis. - podkreślił ostatnie słowo.
- Dav przestań. - jęknął Harry, ciągnąć chłopaka za rękę. Jeżeli by wiedział, że będzie on się tak zachowywał nigdy by go nie poprosił o to, by z nim poszedł, albo przynajmniej nie opowiadałby mu nic o Louisie. Bo doskonale zadał sobie sprawę, że zachowanie Dava w dużej mierze jest spowodowane niechęcią do Tomlinsona. Ale Harry był słaby i zraniony, a David jako jedyny z jego ‘przyjaciół’ mógł go zrozumieć i pomóc mu zapomnieć. - Taki dobry, wspierający, wyrozumiał i służący radą. Nad swoje szczęście zawsze przekładający szczęście Harry’ego. - mówił, patrząc na Louis który aż zrobił się czerwony na twarzy, doskonale wiedząc o czym chłopak mówi. Chyba każdy w ich towarzystwie wiedział.
- Dobra, chłopaki przestańcie. - wtrącił się Zayn, wiedząc, że jeżeli czegoś nie zrobił Tomlinson wybuchnie.
- Zamknij się! - warknął niebieskooki, zaciskając place na obrusie. - Może nie jestem i nie byłem idealny, ale z pewnością znam Harry’ego bardziej niż ty. A Harryemu o wiele bardziej zależy na nas, bo ups… ale o tobie, żaden z nas nie wiedział. - wzruszył ramionami szczerząc się do niego chamsko. ‘Przyjaciel’ Harry’ego jednak w żaden sposób nie poczuł się urażony tym komentarzem, bo wiedział na czym polegały jego relacje z Harrym i mu to odpowiadało. Nie odpowiadało mu jednak to w jaki sposób potraktował go jeden z jego najlepszych przyjaciół, bo mimo że nie łączyły go z Harry jakieś głębsze relacje to zależało mu na chłopaku, który z pewnością nie zasługiwał na takie traktowanie.
- Z tym bym się kłócił. - rzucił jakby od niechcenia, wzruszając ramionami, a na policzkach Harry’ego pojawiły się delikatne rumieńce.
- Co? - Tomlinson nie dosłyszał.
- Mówię, tylko że znam Harry’ego jakby to powiedzieć… dokładniej niż ty. - uśmiechnął się wrednie do Louisa tym samym zamykając mu usta, bo choć mógł się tego domyśleć, usłyszenie tego prosto z ust chłopaka, było niezwykle bolesne. Jednak nie tylko Louisa zabolały te słowa, bo również Harry który cały czas przysłuchiwał się tej rozmowie, w końcu wyrwał dłoń z jego uścisku i nie patrząc na przyjaciół, skierował się w stronę wyjścia.
- Dzięki, chłopaki. Jesteście zajebiści. - syknął Irlandczyk, wstając od stołu. - Po prostu świetni. - pokręcił z żalem głową i wybiegł za Harrym, mając nadzieję, że uda mu się go uspokoić.     
***
Choć wszyscy starali się zachowywać jakby wcześniejsza kłótnia nie miała miejsca to atmosfera przy stole wciąż była napięta. Louis przez cały czas posiłku wpatrywał się uparcie w Harry’ego, który jak na złość ani razu nie spojrzał w jego stronę, zgrabnie go omijając. Jeszcze bardziej denerwujące było to, że wydawał się świetnie bawić z chłopakiem którego zaprosił na bal. Nie to, że Louisowi nie zależało na jego szczęściu, bo zależało, ale na swoim szczęściu także. A co mogłoby na raz uszczęśliwić dwoje ludzi którzy darzą siebie uczuciami? Odpowiedź był prosta, choć Louis nieco za późno ją poznał. A mianowicie: rozmowa, wybaczenie, związek, może rodzina? I Tomlinson z pewnością nie zamierzał się teraz poddawać i wycofywać. Tym bardziej, że ten cały Dav nie był wcale mniejszym dupkiem niż on sam.
Szatyn ostatni raz powtórzył sobie w myślach swój plan i to co zamierza powiedzieć. Oczywiście nie uczył się regułek na pamięć, bo każde słowo wypowiedziane w kierunku Harry’ego zamierzał wypowiadać prosto z serca, ale nawet to nie powstrzymało go przed przygotowaniem się. Kiedy już był pewny, że jest gotowy i na pewno to chce zrobić, kopnął Liama w kostkę. Ten nie kojarząc faktów oddał mu nawet na niego nie patrząc za bardzo zajęty rozmową ze swoją dziewczyną, która pokazywała mu coś na telefonie. Louis ponowił ‘atak’ tym razem również nie uzyskując zamierzonego efektu. Liam jednak spojrzał na niego krzywo, chcąc na niego nawrzeszczeć, lecz ten w porę zrobił wymowny ruch oczami. Mógł niemalże dostrzec to jak Payne strzela sobie mentalnego policzka i zaraz nachylił się w stronę Sophie, szepcząc jej coś do ucha. Dziewczyna najwyraźniej była wtajemniczona w plan, bo tylko cicho westchnęła i schowała telefon do torebki.
- To co Li, idziemy na parkiet? - powiedziała głośno dziewczyna, wpatrując się w swojego chłopaka.
- Soph, daj spokój, tańczyliśmy już i dopiero co zjedliśmy. - westchnął Liam jak na gust Louisa nieco zbyt teatralnie, jednak reszta - Harry, jego chłopak i Niall - wydawali się na to nie zwracać uwagi.
- Ale z ciebie leń. - prychnęła dziewczyna. - Gdyby wiedziała to zaprosiłabym sobie kogoś innego. - szatynka pokręciła głową i z obrażoną miną opadła na oparcie.
- Kochanie wiesz, że nie lubię tańczyć. - powiedział potulnie Liam, przytulając się do jej ramienia i choć wydawało się, że nikt ich nie słucha zajęty, nie mogli przestać udawać. - Patrz ile masz tu mężczyzn weź któregoś z nich. - mruknął, całując ją w odkryte ramię.
- Zayn? - zapytała dziewczyna, patrząc na niego z nadzieją.
- Wiesz chętnie, ale właśnie zamierzałem Nialla… - zaczął zerkając na swojego chłopaka, który idealnie wyczytał jego zamiary, bo złapał go za rękę wstając od stołu.
- Tak, właśnie mieliśmy iść tańczyć. - uśmiechnął się szeroko.
- Dav? - dziewczyna zwróciła się w stronę przyjaciela Harry’ego. Chłopak wyraźnie zaskoczony tym, że zapytała akurat jego, gdy był tu jeszcze Harry i Louis, nie wiedział co odpowiedzieć, dlatego tylko spojrzał na Stylesa szukając jakiejś pomocy. - Proszę, nie rób mi tego. - westchnęła i korzystając z okazji, że siedziała naprzeciwko niego, nachyliła się przez stół, żeby złapać jego dłoń. - Musisz potrafić tańczyć chociaż trochę.
- Właściwie… - zaczął, jednak dziewczyna spojrzała na niego ze smutną, powątpiewającą miną. - Coś tam umiem. - dodał, choć początkowo chciał powiedzieć zupełnie coś innego. Ale przecież chciał być miły dla przyjaciół Harry’ego, tym bardziej, że początek ich znajomości nie był za ciekawy.
- Po prostu cię uwielbiam! - zawołała i energicznie wstała od stołu.
- Właściwie idę się odlać. - odezwał się Liam, gdy para zniknęła na parkiecie. - Pewnie gdy biedny Dav nie będzie miał już siły tak czy siak będę musiał go zastąpić. - westchnął, wciąż udając cierpiętnika. Spojrzał na chłopców oczekując jakiejś odpowiedzi, jednak ci tylko skinęli głowami. - Ok. - powiedział jeszcze do siebie. Gdy przechodził obok Lousia - specjalnie - poklepał go po ramieniu co tak nie do końca został niezauważone przez Harry’ego. Chłopak najwyraźniej zrozumiał co się święciło, albo po prostu nie chciał przebywać z Louisem przy jednym stole, ale gdy tylko Liam od niech odszedł wstał z zamiarem opuszczenia stołu.
- Hazz zaczekaj! - zawołał Tomlinson, zrywając się z krzesła o mały włos go nie przewracając. - Porozmawiajmy. - dodał, łapiąc chłopaka za nadgarstek.

***
Kiedy oboje weszli na parkiet, Zayn już wiedział, że będzie wojna. Początkowo nie dając po sobie poznać, że nad tym myślał złapał delikatnie Nialla za dłoń, a drugą rękę położył na jego biodrze.
- Zwariowałeś? - rzucił cicho Irlandczyk, spychając jego rękę i sam kładąc dłoń na jego pasie.
- Czemu to zawsze ja musze pełnić rolę kobiety w naszym związku?! - szepnął gniewnie Zayn.- Ty musisz być na górze zawsze! Czemu to ja mam ulegać, co? - zaczął zdenerwowany, ale Niall wcale się tym nie przejął.
- Bo ja tak chce! – wzruszył ramionami, uśmiechając się do niego uroczo. - Jeśli Ci się coś nie podoba nie musimy tańczyć! - rzucił nieco głośniej blondyn, zwracając uwagę kilku osób na siebie. Zayn przełknął ślinę i powtórzył sobie w głowie „zdenerwowany Niall, to nieobliczalny Niall”.
- Niech Ci będzie! - powiedział szeptem Zayn i położył dłoń na ramieniu swojego chłopaka. - Ale nie myśl sobie, że będę Ci ulegał do końca życia! - dodał z niesmakiem, na co Niall się tylko roześmiał.
- No już dobrze, dobrze kochanie. Złość piękności szkodzi. - rzucił z uśmiechem, głaszcząc go po policzku, na co usłyszał warkniecie Zayna.
***
- Nie mam ochoty z Tobą rozmawiać. – powiedział Harry, próbując mu się wyrwać, ale ten trzymał go za mocno, by mu się to udało. – I puść mnie, bo to boli. – rzucił mu zdenerwowane spojrzenie, teraz będąc pewnym tego, że to nagle zniknięcie ich przyjaciół było ustawione.
- Puszczę Cię, jeżeli mi obiecasz, że ze mną porozmawiasz. – zaproponował Tomlinson z nadzieją w głosie. Harry spojrzał na niego sceptycznie, zastanawiając się czy rozmowa z Louisem jest dobrym pomysłem. Nadal sobie z tym co chłopak mu zrobił nie poradził, płacząc czasami w poduszkę przez to jak bardzo głupi był zakochując się w chłopaku który chciał go tylko wykorzystać. Ale mimo to i tak było już lepiej niż na początku. Teraz nie chciał by przez jedną rozmowę to wszystko wróciło na nowo.
- Niech będzie. – westchnął, a gdy szatyn puścił jego rękę, od razu ją do siebie przyciągnął, rozmasowując obolałe miejsce.
- Przepraszam za to. – szepnął Louis, patrząc na jego ręce. Nie chciał zrobił mu krzywdy, jednak najwyraźniej nie wyczuł swojej siły.
- To – wyższy chłopak uniósł lekko rękę wskazując na zaczerwienione miejsce. – akurat boli najmniej z tego co mi zrobiłeś, więc możesz przestać. – prychnął Styles. Gdyby ktoś kilka miesięcy temu powiedział mu, że kiedyś Louis Tomlinson będzie prosił go o wybaczenie, a on sam będzie na tyle odważny i silny, żeby patrzeć na niego z pogardą, nigdy w życiu by mu nie uwierzył. Teraz jednak to było rzeczywistością.
- Za tamto też bardzo przepraszam. – niebieskooki spuścił głowę zawstydzony. – Wiem, że zachowałem się jak dupek i…
- Jeżeli powiem Ci, że jest ok dasz mi spokój i przez te ostatnie kilka dni, przestaniesz mnie śledzić? – zapytał Harry, chcąc jak najszybciej zakończyć tę rozmowę. Nie miał siły patrzeć na Louis i ponownie rozdrapywać wszystkich ran na nowo, tylko dlatego, że panicz Louis potrzebuje rozgrzeszenia.
- Nie tylko o to mi chodzi Harry. – pokręcił przecząco głową, podnosząc na niego wzrok. – Chcę Ci to wszystko wyjaśnić.
- Może i jestem głupi, ale nie aż tak by nie zrozumieć tego, co stało się na obozie, więc wybacz, ale nie potrzebuję twoich wyjaśnień. – prychnął. Czy Louis naprawdę sądził, że on tego wszystkiego nie pojął. Naprawdę pojął i to bardzo szybko, a wszystkie wspaniałe miesiące które spędził z Tomlinsonem mu tylko w tym pomogły.
- Właśnie, że nie! – podniósł głos Louis, robiąc krok w stronę szatyna. – Nie rozumiesz. – pokręcił energicznie przecząco głową. – Rozumiesz tylko to co pozwoliłem Ci zrozumieć. – powiedział. Widział jak Harry już chciał coś powiedzieć, a na jego twarzy malowało się oburzenie. – Wiesz, że chciałem Cię wykorzystać i tylko tyle. – szepnął.
- To chyba jest wystarczające by znienawidzić Cię na tyle, by nie mieć ochoty z Tobą rozmawiać, nie sądzisz? – założył ręce na piersi, przyglądając się chłopakowi. Wiedział, że mógłby w tej chwili pójść, mógłby nie zgodzić się na rozmowę z Louisem, ale część jego chciała się dowiedzieć, dlaczego do cholery Louis to wszystko zrobił. Cześć jego potrzebowała wyjaśnień i upewnienia się, że to nie on to na siebie ściągnął.
- Tak. – zgodził się z nim, bo Harry miał całkowitą rację i Louis sam siebie za to nienawidził. – Ale nie wiesz dlaczego tego chciałem, nie wiesz dlaczego nie zrobiłem tego wcześniej i nie wiesz jak strasznie źle się po tym wszystkim czułem. Jak źle się nadal z tym czuję. – poprawił się szybko.
- W taki razie, proszę. Oświeć mnie. – zaczął. – Tylko się pośpiesz bo nie mam za wiele czasu. – dodał choć było to zupełnym kłamstwem. Bo co on niby miał robić na balu maturalnym?
- Byłem zagubiony i nie wiedziałem kim jestem. – powiedział cicho. Było to wyznanie intymne i nie zamierzał dzielić się nim ze wszystkimi osobami, które było niedaleko nich. – A ty wydawałeś się być idealną osoba do tego by to sprawdzić, poeksperymentować – mówił, patrząc na Harry’ego, który wydawał się go uważnie słuchać, o czym mógł świadczyć ból jak pojawił się na twarzy szatyna, gdy Louis wypowiedział dwa ostatnie słowa. Nie przerwał jednak jego wypowiedzi. – bo gdyby to wszystko wyszło na jaw mógłby powiedzieć ludziom, że zmyślasz tylko po to by się na mnie odegrać za to, że cię prześladowałem. Tym bardziej, że nikt nas nigdy razem nie widział – Harry od razu przypomniał sobie to, że na początku ich znajomości rzadko wychodzili razem, a gdy to już się zdarzało, było albo bardzo ciemno, ale chodzili w takie miejsca w których raczej nikt znajomy ze szkoły się nie pojawiał. Louis po prostu wolał siedzieć w domu i teraz Harry rozumiał dlaczego. – a w szkole krążyła o Tobie pewna opinia, więc każdy łatwo uwierzyłby w moje słowa. – wzruszył ramionami jakby to co mówił wcale nie było najbardziej gównianym planem na jaki mógł wpaść.
- Ok. – powiedział cicho Harry, nie wiedząc co innego mógłby powiedzieć.
- Ale z czasem gdy tak z Tobą przebywałem polubiłem Cię naprawdę.
- Naprawdę? – roześmiał się głośno. – Kiedy? Po tym jak zaciągnąłeś mnie do ubikacji w klubie i Ci obciągnąłem? Czy może po tym jak zorientowałeś się, że mi się podobasz i zrobię dla Ciebie wszystko o co mnie tylko poprosisz? – prychnął, nie wierząc w żadne ze słów Louisa.
- To Ty zaciągnąłeś mnie do tej toalety i do niczego Cię nie zmuszałem. Próbowałem się nawet bronić. – powiedział nieśmiało Louis, bo Harry nieco nagiął prawdę by pasowała do jego wersji wydarzeń.
- No tak, wybacz. To ja jestem dziwką. – pokręcił głową z nie dowierzaniem, bo czy Louis naprawdę zamierzał go przeprosić, a teraz tak po prostu go obraża?
- Tego nie powiedziałem. – zaprzeczył ruchem głowy. – I nie mówię, też że jestem bez winy, bo widziałem w jakim jesteś stanie, a mimo to pozwoliłem Ci na to co tam się stało. Ale spójrz na to w ten sposób, gdyby chciał mogłoby dojść do czegoś więcej, ale tego nie zrobiłem. Nie zrobiłem tego, bo nie chciałem by wyglądało to w ten sposób, że Ty tego nie pamiętasz, a ja to wykorzystuję. Zależało mi już wtedy! – uniósł lekko głos, widząc, że żadne ze słów jakie wypowiada nie trafiają do Harry’ego. – Zaczęło mi już zależeć w tym pieprzonym klubie i to wszystko mnie przerosło! – kontynuował, skupiając na sobie kilka osób ze stolika obok. – Przerosły mnie moje uczucia, bo nigdy nie planowałem czuć czegoś takiego do żadnego chłopaka. Dlatego zachowywałem się tak jak się zachowywałem. Tak jakby liczył się dla mnie tylko seks, bo to pomagało mi nie myśleć o tym co do ciebie czuję, zwalając to tylko na niesamowite orgazmy. – mówił cicho, zmęczony już tą rozmową i wrogim nastawieniem Harry’ego.
- Więc mówisz, że wszystko to co mi zrobiłeś. To jak się zachowywałeś i to co mówiłeś to dlatego, że nie planowałeś! – roześmiał się histerycznie. – Jesteś najbardziej żałosną i powaloną osobą jak znam!
- Przyznaję. – skinął potulnie głową.
- Po prostu nie wierzę, że potraktowałeś mnie jak śmiecia i pozwoliłeś bym przez ten cały czas tak się czuł, bo nie planowałeś… nie wiem… - chłopak kręcił głową na boki, nie wierząc w to jak bardzo Tomlinson był beznadziejny.
- Zakochiwać się w chłopaku. – podsunął cicho Louis, jednak Harry nawet na to nie zwrócił uwagi, albo przynajmniej w żaden sposób tego nie okazał, tylko kontynuował.
- Ty myślisz, że ja to wszystko sobie zaplanowałem? Że zaplanowałem sobie, że będę przez wszystkich poniżany przez to jak bardzo popieprzone mam życie? Że zaplanowałem sobie, że się Cię pokocham?! – krzyczał Harry, zupełnie nie przejmując się tym, że coraz większa ilość osób na nich patrzy. – Tego się do cholery nie planuje!
- Wiem i byłem głupi. – przyjął na siebie ostre słowa chłopaka. – Ale bałem się, ok? Nie tylko tego uczucia, ale też tego co powiedzą inni, co powie moje rodzina. Po prostu się bałem i nie byłem gotowy. – pokręcił przecząco głową, łapiąc Harry’ego za rękę. – Ale teraz już jestem. – uśmiechnął się delikatnie. – I chciałbym spróbować. – powiedział cicho, głaszcząc kciukiem jego dłoń. – I kocham Cię. – mówił cicho, zupełnie jakby zdradzał mu jakąś tajemnice. Jednak to nie z powodu tego, że się wstydził swoich uczuć względem chłopaka, ale dlatego, że to miało być tylko ich. Miał mu powiedzieć te słowa kiedy indziej. Kiedyś gdy będą leżeć na kocu i Louis będzie się bawił jego palcami u rąk, a Harry z podekscytowaniem będzie mu opowiadał jakąś zupełnie błahą historię. Albo kiedy Louis przygotuje dla nich kolację i zawoła go do kuchni, ale ten nie przyjdzie, bo będzie unieruchomiony przez jego młodsze siostry które na nim przysną. Albo w każdym innym czasie, tylko nie teraz, nie podczas kłótni. – A ten czas kiedy nie było Cię przy mnie, a mnie przy Tobie, był najgorszym czasem jaki kiedykolwiek przeżywałem. Nawet wyrywanie ósemki było sto razy przyjemniejsze. – powiedział cicho, uśmiechając się delikatnie, na co nawet Harry się zaśmiał, doskonale pamiętając jak Louis pewnego dnia zwierzył mu się z tego wydarzenia.
Stali tak kilka sekund wpatrując się w siebie, a Harry był totalnie zaskoczony słowami jakie usłyszał od Louisa. Nigdy nie myślał, że chłopak kiedykolwiek wypowie do niego te słowa. Jasne, marzył o tym, jeszcze przed obozem, ale zawsze były to tylko marzenia. Teraz jednak Louis tu był i to mówił. Początkowo Harry nawet pomyślał, że Louis mówi to na pokaz. W końcu nie udało mu się dobrać do spodni Harry’ego, więc może to jego kolejna zagrywka? Szybko jednak wyrzucił to z głowy bo przecież tutaj była cała szkoła i przynajmniej 1/5 osób słyszała znaczną część ich rozmowy. Nie mógł jednak tak po prostu o tym wszystkim zapomnieć i ponownie zaufać Louisowi, oddając mu swojego serce.
- Louis… - zaczął cicho Harry, a szatyn domyślając się co ten chce powiedzieć, przerwał mu.
- Po prostu mi wybacz Harry i zacznijmy wszystko od nowa, a obiecuję, że codziennie będę Ci udowadniał to jak bardzo cię kocham. Tylko daj nam szansę. – jęknął Tomlinson, ściskając nieco mocniej dłonie Harry’ego.
- Nie mogę tak po prostu o tym wszystkim zapomnieć, wybacz. – pokręcił przecząco głowę ze smutną miną. Naprawdę by chciał wymazać to wszystko z pamięci i pamiętać tylko o dobrych chwilach jakie spędził z Louisem, ale nie potrafił. – Przepraszam. – powiedział cicho i zabierając dłonie z rąk niebieskookiego zostawił go samego z roztrzaskanym sercem.
***
Zayn stał na parkiecie w objęciach swojego chłopaka i ze smutkiem oglądał scenę jego przyjaciela i Harry’ego. Widział tą złość pomieszaną z bólem na twarzy Loczka. Było mu go szkoda, że Louis go tak skrzywdził. Z drugiej strony żal mu było Tomlinsona, który właśnie w tym momencie został opuszczony przez Hazzę. Stał sam jak palec na środku i wpatrywał się w oddalającą sylwetkę chłopaka. Do końca miał nadzieje, że może jakoś Ci dwaj się zejdą. Jednak to co zrobił Louis najwyraźniej przekroczyło granice Stylesa.
Nie mniej jednak smutno mu się zrobiło na widok całej tej sytuacji. Po chwili jego widok przysłoniła mu twarz Nialla, a na swoich policzkach poczuł ciepłe dłonie Irlandczyka.
- Zaynee, nie martw się. Louis na pewno znajdzie sobie jakiegoś kolesia, dla którego straci głowę. – powiedział spokojnie Niall, który również był świadkiem sytuacji Louisa i Harry’ego. Mimo, że nie przepadał za Lou zrobiło mu się trochę szkoda chłopaka. No ale przecież Hazz nie mógł mu wybaczyć tego co zrobił. – I będzie naprawdę szczęśliwy. – dodał, głaszcząc uspokajająco kciukiem jego twarz.
- No wiem, ale.. oni do siebie tak pasowali. - zaczął Mulat, poddając się dotykowi blondyna, ale Niall mu przerwał.
- A my do siebie ponoć nie pasowaliśmy, a jesteśmy razem.- zauważył Irlandczyk cmokając go delikatnie w usta, uśmiechając się przy tym szeroko.
- Na Boga, my nadal do siebie nie pasujemy! - poprawił go Zayn, uśmiechając się do niego, a smutek powoli zaczął od niego odchodzić.
- No widzisz?! Może Lou musi znaleźć kogoś, kto nie będzie do niego pasował, a może jeszcze jakoś się dogadają, no wiesz z Louisem. - powiedział Ni, rozmyślając nad tym.
- Może - szepnął Zayn, bawiąc się kosmykami włosów Nialla, przy szyi. Może jeszcze jakoś się im ułoży?

12 komentarzy:

  1. Boskie ;)
    Szkoda, że to ostatni rozdział. ;(
    Macie zamiar pisać coś jeszcze?

    OdpowiedzUsuń
  2. Boziu ten rozdzial zryl mi psychike :(
    Ja placze :(
    Napisalyscie ze " oto i ostatni rozdział TCTE, zostaje jeszcze  epilog ;) " czyli bedzie epilog tcte? ;) to nie jest ostateczny koniec tej histori? Bo jak tak to umre bo nie che zeby tak sie skonczylo :'(

    OdpowiedzUsuń
  3. Mirandaaaxd: jeżeli chodzi o pisanie dłuższych opowiadań to nie jestem pewna, ale prawdopodobnie nie. Klaudia teraz zajmuje się swoim opowiadaniem i okazjonalnie ( nie jestem pewna czy na stałe) pomaga w tłumaczeniu, więc raczej czasu ma mało.
    Ja co prawda mam kilka pomysłów które pałętają mi się po głowie, ale raczej nie będę pakowała się w długie opowiadanie, bo jak zauważyłam nie idzie mi dotrzymywanie terminów i takich tam. Nie mówię jednak, że nie będę pisała czegoś krótkiego od czasu do czasu.
    Lux Bejbe: Tak będzie epilog. Co prawda jeszcze nie zdecydowałyśmy co konkretnego w nim będzie, ale się pojawi. :)

    Pozdrawiam Was i dziękuję za komentarze :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wierzę że to ostatni rozdział to jedyne opowiadanie które jeszcze czytałam, a teraz czuję prawie że pustkę. Chyba po prostu zacznę od początku czytać wszystkie twoje opowiadania. :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Ahh czuje ogromny smutek i żal kiedy wchodzę tutaj codziennie i nigdy nic się nie pojawia od dłuższego czasu :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Planujesz wkrótce dodać epilog?

    OdpowiedzUsuń
  7. Martwię się bo coś długo nie pojawia się epilog a jestem go bardzo ciekawa :) <3 Uwielbiam ten blog <3

    zapraszam na mój blog już nie długo 1 rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. http://mietowetruskawkowelove.blogspot.com link do bloga :)

      Usuń
  8. Cży tylko ja czuje się olana....?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz. Epilog jest na mojej głowie, a nie umiem nic napisać, więc prawdopodobnie wyszedł by straszny. Wiem, że długo tu nic się nie pojawiło i strasznie mi z tego powodu wstyd. Nie wiem też czy coś jeszcze kiedyś się tu pojawi. Nawet nie wiem czy jest sens. Przepraszam.

      Usuń