wtorek, 7 sierpnia 2012

Rozdział 6


Droga na imprezę minęła spokojnie. Naprawdę spokojnie. Zayn znowu się do mnie nie odzywał. Jaszcze bardziej denerwował mnie fakt, że do reszty chłopaków zwracał się normalnie, a do mnie nie skierował ani jednego głupiego zdania. Ani jednego! Czułem się jakby wrócił do początku naszej znajomości. Chociaż nie, stop. Wtedy bynajmniej do mnie pyskował i przedrzeźniał, a teraz kompletna cisza. To było jeszcze grosze.
Jako, że wyszliśmy z domu później niż zamierzaliśmy, gdy weszliśmy do środka, impreza trwała w najlepsze. Głośna muzyka wypełniała cały dom, a  dym z papierosów znacznie zmniejszał pole widzenia. Na schodach co parę metrów stały już pary obściskujących się nastolatków. Jedni opierali się o ściany, a napaleni chłopcy wsadzali ręce pod spódniczki czy bluzki dziewczyn. Inni próbowali być bardziej romantyczni i szeptali zapewne czułe słówka swoim partnerką, a wargami pieścili szyje wybranek. Na środku salonu w zbitej grupie tańczyli  licealiści, a z kuchni dobiegały nas głośne skandowania poszczególnych imion co świadczyło o jakiejś imprezowej zabawie.
 - Idziemy zaszaleć! – krzyknął Harry i wyciągnął przed siebie ręką, jak to robił bohater filmu „Superman” i pobiegł przed siebie. Nie była mu jednak dana długa przebieżka, bo ludzi stojący na korytarzu zagradzali przejście.
- Uspokój się super bohaterze. – zaśmiał się Liam i poklepał przyjaciela po ramieniu. Wyminął go i nadal śmiejąc się w widoku Harry’ego ruszył przed siebie, przeciskając się przez rozmawiających ze sobą ludzi. Gdyby to był film za pewne cała sytuacja pokazana byłaby w zwolnionym tempie. Czterech przystojniaków plus jeden chłopak nad którym się zlitowali i przyjęli go do swojej ekipy, przemierzają zatłoczony korytarz. Ludzie widząc to rozstępują się, dając nam wolną drogę. Tak, niestety to nie film i rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej, chociaż nie powiem, podobnie. Niektórzy uprzejmie się przesuwali, a inni wręcz odwrotnie. Podchodzili do chłopców, by się przywitać podaniem ręki czy też przyjacielskim uściskiem. Wszyscy się zachowywali naturalnie i również mnie traktowali jak starego znajomego. Z tą różnicą, że w ogóle mnie nie znali.
Po kilku minutach bezsensownej rozmowy postanowiliśmy się odłączyć od ‘nowych’ znajomych i pójść się zabawić.
Liam z Lou poszli po piwa, a ja z resztą chłopaków zajęliśmy miejsca przy parapecie, z którego było widać cały salon. Idealna miejscówka, gdy chcesz wyparzyć swoją ‘ofiarę’. Nie minęło nawet pięć minut, a staliśmy wszyscy w piątkę oparci plecami o parapet i sącząc piwo, podziwialiśmy piękno kobiet.
- Ty.. Paa. – Harry szturchnął łokciem Lou i ruchem głowy wskazał na wysoką, długonogą szatynkę. Dziewczyna miała rozpuszczone włosy, które opadały jej swobodnie na plecy. Na sobie miała krótką sukienkę, która ledwo zakrywała jej pośladki, a na nogach wysokie obcasy.
- No niezła. – odpowiedział chłopak z głupim uśmieszkiem na twarzy. – Laska na dwunastej. – szturchnął w ten sam sposób Zayn’a, który komentując wygląd dziewczyny, przekazał znak dalej do Liam’a, a ten do mnie. Co miałem powiedzieć? Przyznałem im rację, że dziewczyna jest gorąca i chętnie bym ją przeleciał.
 Po godzinie i kilku piwach nasze towarzystwo znacznie się zmniejszyło. Harry poszedł podrywać brązowowłosą piękność, która na moje okno już dawno dała się poderwać. Liam zaciągnięty na parkiet przez jedną z jego ‘przyjaciółek’ poddał się zabawie, a Zayn poszedł szukać wyzwań, bo żadna z dziewczyn, które mu proponowaliśmy mu nie odpowiadał i teraz najzwyczajniej w świecie obmacywał się z jakąś laską na parkiecie. Nie powiem, zastanawiałem się jakby to było czuć jego silne dłonie na moim ciele… Ale stop, Niall o czym ty myślisz!
Tak więc zostałem sam z Lou i jego głupimi pomysłami.   
- Idziemy popływać? – zapytał zarzucając rękę na moje ramię. – Chodźźźźźź idziemy popływać! – marudził mimo, że nie zdążyłem mu nawet odpowiedzieć. – No chodźźźź… - skomlał mi nad uchem.
- Popływać? – spojrzałem na jego tragicznie wyglądającą już twarz. Chłopak naprawdę przesadził i było to widać gołym okiem.
-A czy nie wyraźnie mówię? – zdziwił się mój przyjaciel. – Widziałem basen na zewnątrz.. No chodźźź… - powiedział i zaczął ciągnąć mnie w stronę wyjścia.
- Zaraz tylko skoczę po coś do picia. – próbowałem się wygramolić z jego uścisku i udało się. – Czekaj tutaj. – rozkazałem i posadziłem go na jedno z krzeseł. – Zaraz wrócę. Rozumiesz? – spojrzałem na niego jak na kretyna. Patrzył na mnie półprzytomnymi oczyma i uśmiechał się głupkowato. – Siedź tu i się nie ruszaj. – pokiwałem na niego palcem, jakby był małym dzieckiem i to miało, by mu pomóc w zrozumieniu co do niego mówię.
Musiałem się napić. Mimo, że kręciło mi się lekko w głowie nadal kontaktowałem, a dzisiejszej nocy chciałem się zabawić nie myślą o konsekwencjach. A jak to zrobić, gdy cały czas analizujesz czy to dobre? Nie da się.
Zatrzymałem się przy stoliku, na którym stała beczka z piwem i powoli ostrożnie, zacząłem napełniać kubek. Może dziwny wybrałem moment, ale widok lejącego się po ściance kubka piwa, sprawiło, że cała sytuacja z pokoju Malika, wróciła. Jego ciepłe usta, cynamonowy zapach i dotyk jego dłoni…. Jego tył pleców, kiedy tak bardzo unikał mojego spojrzenia…. Cisza, która była spowodowana naszym pocałunkiem…. Jego zły humor później….
- Chyba już powinieneś przystopować. – usłyszałem obok siebie przyjemny śmiech i poczułem na swojej dłoni inną dłoń, która odciągnęła mnie od kraniku.
- Cholerka… - mruknąłem i strzepałem, spływające z moich palców resztki piwa. Trochę przesadziłem, a piwo nie wylądowało tylko w kubku, ale też na stole, ziemi i moich butach. – Chyba trochę tak. – skrzywiłem się na ten widok i uniosłem wzrok na mojego wybawiciela.
- Impreza. Zdarza się. – wzruszył ramionami i uśmiechnął się szeroko. – Zdrówko. – uniósł do góry szklankę z napojem.
- Zdrowie. – kiwnąłem głową i stuknąłem się z nowym kolegą. Z jednym razem wypiłem całą zawartość kubka i uśmiechnąłem się głupkowato. Chłopak obserwował mnie i z lekkim uśmiechem. – Czemu nie wypiłeś do końca? – zapytałem, patrząc na niego podejrzliwie.
- Wiesz… Nie lubię pić gazowanego na eksa. –uśmiechnął się szeroko i podstawił mi swój kubeczek. – To cola.
- Cola? – uniosłem brwi ze zdziwieniem. – Jesteś na imprezie, która aż pływa w alkoholu. – rozłożyłem ręce i rozejrzałem się po pokoju. – A ty pijesz colę?
- Cóż… - zastanowił się. – Tak. – przyznał posyłając w moją stronę nienaganny uśmiech.
- Jesteś dziwny. – pokręciłem głową z rozbawieniem. To rzadkość w tych czasach, że chłopak który ma możliwość się nawalić nie korzysta z tego, a zamiast tego sączy colę. – Ale cię lubię. – poklepałem go przyjaźnie po ramieniu. – Jestem Niall. – przedstawiłem się, wyciągając w jego stronę dłoń.
- Aidan. – odwzajemnił gest.
- Nialler! – usłyszałem czyjś głos za sobą i nagle poczułem obcy ciężar na swoich plecach. Silny zapach wanilii połączony z wonią alkoholu świadczył o jednym, to musiał być Lou. Obróciłem lekko głowę w bok, chcąc się upewnić. Tak, to Lou. – Już myślałem, że zostawiłeś mnie dla jakiejś ponętnej laseczki, a ty dla takiego frajera? – zapytał i machnął ręką w stronę Aidan’a. Spojrzał na mnie pełnym zawiedzenia wzrokiem.
- Mówiłem ci żebyś poczekał tam gdzie cię posadziłem. – zwróciłem się do przyjaciela, kompletnie zapominając, że ten uraził swoim stwierdzeniem chłopaka.
- Oj nie będziesz mi rozkazywał, blondasku. – pokręcił głową z szerokim uśmiechem i łapiąc w pace moje policzki, zrobił mi bobaska. – Chodź idziemy pływać. – ciągnął. Już myślałem, że to był tylko taki głupi pomysł i mu minie, ten jednak się uparł. Obróciłem swoją twarz w stronę Aidan’a i z przepraszającą miną wycofałem się.
- Powodzenia! – usłyszałem za sobą krzyk chłopaka.
Uniosłem tylko rękę na znak, że usłyszałem i wróciłem do słuchania ciekawych historii Lou. Już w drodze na dwór pozbył się koszulki i zamachał nią kilka razy w powietrzu, co wszyscy goście skomentowali głośnymi krzykami i wiwatami. Dziewczyny za pewne na widok niezłej klaty chłopaka,  (na której ok. przyznam się też zawiesiłem na chwilę wzrok), a chłopcy  podziwiając jego pomysłowość.
Gdy tylko wybiegliśmy na dwór Louis od razu rzucił się pędem w stronę basenu. Wyglądało to komicznie, bo chłopak ledwo trzymał się na nogach, a pokonując kolejne metry co rusz się potykał.
- Czekaj! – krzyknąłem i kompletnie zapominając o tym jak będę wyglądał obok wysportowanej postury przyjaciela, ściągnąłem bluzkę rzucając ją gdzieś w bok. Czułem na sobie wzrok zainteresowanych ludzi i  dobiegały mnie cichy szepty i śmiechy dziewcząt.
Lou zatrzymał się na skraju basenu, wpatrując się w gładką taflę wody, jakby nagle miał jakieś wątpliwości.
- Co, już nie chcesz? – uniosłem brwi z łobuzerskim uśmiechem na twarzy. Teraz to ja miałem na to ochotę.
 - Chcę! – krzyknął. Czy on ma coś z uszami, że cały czas krzyczy? Chłopak zaczął ściągać spodnie, a ja poszedłem w jego śladu. Gdy staliśmy na brzegu w samych bokserkach jeszcze raz spojrzałem na niego, czy aby jest pewny. Mimo, że wypiliśmy tyle samo, kontaktowałem bardziej niż Lou i czułem się w jakiś sposób za niego odpowiedzialny. Obrócił się do mnie przodem i posłał w moją stronę pokrzepiający uśmiech. Odwzajemniłem gest i bardzo z tym walczyłem, jednak spojrzałem w dół, na krocze chłopaka. Przygryzłem nieco dolną wargę, wyobrażając jak musi wyglądać bez nich, jednak szybko oprzytomniałem. Zawstydzony podniosłem wzrok i szybko się zerwałem kontakt wzrokowy. Jesteś nienormalny Horan. Ślinisz się na widok twojego przyjaciela, który stoi przed tobą w samych bokserkach na oczach kilkunastu osób, No genialne, gratuluję. Na pewno nikt się nie domyśli. Modliłem się tylko, by Lou nie zwrócił na to uwagi.
- Już! – powiedział i wybił się z brzegu wskakując do wody na główkę, a ja zaraz za nim. W locie słyszałem tylko krzyk jakiejś dziewczyny. Coś w stylu „ Nie do…”.
 - …basenu. – dokończyła zrezygnowana, gdy tylko się wynurzyliśmy. – Impreza jest w domu, a nie w wodzie. – powiedziała rozzłoszczona, jednak kiedy zobaczyła podpływającego do mnie Tomlinsona jej mina się zmieniała, a na twarz wkroczył szeroki uśmiech. – Dobrze się bawisz? – zapytała słodkim głosikiem, kucając przy brzegu. Nachyliła się nieznacznie w naszą stronę uwydatniają i tak już sporych rozmiarów biust.
- Dobrze. – zaczął Lou i nawet nie krył się z tym, że to właśnie dekolt dziewczyny, przyciąga jego uwagę. – Ale myślę, że lepiej bym się bawił, gdyby w tym basenie oprócz mnie i Niallera… – w tym momencie objął mnie ramieniem, podtapiając mnie nieco, bo nie byłem przygotowany na taki atak. -… był ktoś jeszcze. Na przykład ty. – wskazał na nią palcem i uśmiechnął się łobuzersko. Dziewczyna ze zdziwienia rozszerzyła oczy i uśmiechnęła się nie pewnie. Mógłbym dać sobie rękę uciąć, że w tej chwili gdyby nie to, że głupio byłoby jej odejść, poszłaby do łazienki wykrzyczeć swoją radość. W końcu to sam Louis Tomlinson, proponuje jej wspólną kąpiel w basenie przy świetle księżyca. Co z tego, że w towarzystwie kilkudziesięciu osób, dla niej i tak jest pewnie wyjątkowe. – Co ty na to? – zapytał flirciarskim tonem i nie jestem pewnie, ale chyba puścił jej oczko. To wszystko wydawało mi się tak strasznie tandetne, jednak podziałało. Dziewczyna wstała, odeszła kilka metrów, by się pozbyć ubrań i w samej bieliźnie z głośnym krzykiem wskoczyła do basenu.
Po kilkunastu minutach niemal cała impreza z domu przeniosła się na podwórko. Jedni byli w basenie, niektórzy tańczyli na trawniku, a jeszcze inni siedzieli na ławeczkach czy ziemi i popijali drinki.
Kika chwili po tym jak do basenu wskoczyła organizatorka imprezy, straciłem w oczu Lou. Co wcale nie było takie trudne, zważając na to, że natychmiast wypełnił się on spragnionymi czegoś nowego nastolatkami. Z początku się nieco przestraszyłem. Dużo ludzi, nikt na nikogo nie patrzy, nietrzeźwy stan przyjaciela, wszystko mogło się stać. Ale kiedy zobaczyłem go obściskującego się przy boku basenu z jakąś rudowłosą dziewczyną, zrozumiałem co było przyczyną jego nagłego zniknięcia. Uświadomiłem sobie też, że przyszedłem się tu bawić, a na razie nie robię niczego innego tylko, albo się martwię o przyjaciół co zdecydowanie jest rolą Liam’a, albo myślę o Zayn’ie. Czas się zabawić.
Po niecałej godzinie wyszedłem wody i opadłem zmęczony na krzesło ogrodowe, które w odróżnieniu od jednej z ławek stało całe.  Nie sądziłem, że zwykła zabawa polegająca na tym, że dziewczyna siedzi ci na barkach i musi zepchać do wody dziewczynę, która siedzi na barkach twojego przeciwnika może być taka męcząca. A jednak. Oj nie tylko to mnie tak zmęczyło. Nie tylko to. Zdecydowanie bardziej meczące, było wymyślanie wymówek dlaczego nie chcę się przelizać z którąś z dziewczyn, która jak to powiedziała „ Miała na mnie taaaaką cholerną ochotę”. Doszło nawet do tego, że musiałem uciekać przed jedną z napalonych dziewczyn, która za wszelką cenę chciała mi wsadzić dłoń w bokserki.
Siedziałem popijając kolejnego już tej nocy drinka, gdy dosiadała się do mnie pewna dziewczyna. Dosyć ładna.  Zaczęliśmy luźną pogawędkę, która po chwili przekształciła się w nic nie znaczący flirt. Sam byłem zdziwiony tym, że tak łatwo mi to przychodziło, bo dziewczyna w ogóle mnie nie pociągała. Nic, a nic. Jednak miałem się bawić i dziś nie byłem Niall’em Horanem gejem, tylko Niall’em Horanem. Nieświadoma niczego dziewczyna śmiała się słodko i wdzięczyła przede mną.
***
Znalazłem. Niska blondynka stała oparta bokiem o oparcie fotela i żywo z kimś dyskutowała. Idealna. Roześmiana i na pierwszy rzut oka nie osiągana, jednak jej strój i to co robiła nogą mówiło co innego. Pewnym siebie krokiem podszedłem do niej i porwałem ją do tańca, posyłając jej towarzyszowi zadowolone spojrzenie. Dziewczyna nie sprzeciwiła się, a nawet uśmiechnęła się szeroko, ukazując prostą linię białych zębów.
Przetańczyliśmy jedną piosenkę, później drugą i trzecią. Dawałem jej jasno do zrozumienia, na co liczę, a ona nie wyglądała jakby jej to przeszkadzało. Wiła się przede mną ocierając się pośladkami o moje kroczę, robiąc przy tym minę niegrzecznej dziewczynki. Palcami łapała włosy, które kończyły się na mojej szyi i uśmiechała  się zachęcająco.
 Złapałem ją za dłoń, by wyprowadzić w nieco bardziej odosobnione miejsce, którym okazał się jakiś gabinet. Prawdopodobnie ojca dziewczyny, która urządziła tą imprezę, bo wszędzie walały się jakieś papierki.
Nie tracąc czasu, gdy tylko zamknąłem za sobą drzwi, przystąpiłem do działania. Wpiłem się lubieżnie w usta partnerki na dzisiejszą noc. Obejmując ją w tali przyciągnąłem do siebie, pogłębiając pocałunek. Błądziłem dłońmi po jej plecach, a ona delikatnie masowała mój kark. Przez całe moje ciało przechodziły przyjemne dreszcze. Jakby stado mrówek wybrało się na wycieczkę. Zjechałem dłońmi na jej pośladki i zacisnąłem delikatnie palce. Dziewczyna cicho jęknęła, co było znakiem, że jej się to podoba. Używając nieco siły, uniosłem ją do góry. Zwinnie owinęła moje ciało nogami. Nie przerywając namiętnych pocałunków, udałem się w stronę biurka. Zrzucają porozwalane kartki na ziemię, posadziłem ją na nim. Przeniosłem pocałunki z jej rozgrzanych ust na szyję co dziewczyna skomentowała cichym mruknięciem. Odchyliła głowę lekko, do tyłu tym samym ułatwiając mi, pokonywanie kolejnych centymetrów po jej skórze. Przejechałem koniuszkiem języka wzdłuż jej szyj zatrzymując się na obojczyku. Blondynka zabrał się za rozpinanie mojej koszuli, więc po kilku sekundach leżała ona już gdzieś na boku, a ja zostałem w białej bokserce. Nie miałem dłużej ochoty na grę wstępną. Zaprzestałem poznawania rękami jej ciała i przystąpiłem do rozpinania rozporka u moich spodni. Uśmiechnęła się lekko i czekała na ma mój ruch.
- Zabezpieczenie? – zapytała spuszczając majtki do kolan.
- Nie jestem głupi. – prychnąłem, wyciągając z kieszenie prezerwatywę. Jednym silnym ruchem otworzyłem opakowanie i naciągnąłem ją na członka. Zbliżyłem się do niej ponownie wpijając się w jej usta. Naparłem na nią, a ona ostrożnie opadła na biurko, jeszcze bardziej rozkraczając nogi, dając mi lepszy dostęp do jej wejścia. Uśmiechnąłem się lekko i powoli jednak zdecydowanie wszedłem w nią na co dziewczyna jęknęła przeciągle. Zacząłem się poruszać się w niej coraz szybciej, a ona krzyczała coraz głośniej, co jeszcze bardziej mnie podniecało.
- Och…. Zaynnn… - jęczała. Jeszcze tylko kilka pchnięć i dojdę. Dziewczyna naprawdę dobrze się spisała. Sapałem. Raz… Dwa..
 - Zaynnnn! – trzy. Doszedłem. Ostatni raz pocałowałem ją i odsunąłem się od niej. Dziewczyna zeskoczyła z biurka, podciągając majtki i przeczesując dłońmi roztrzepane włosy. Ja w tym samym czasie pozbyłem się kondoma i wyrzuciłem go do śmietniczka, który stał pod biurkiem. Zapiąłem spodnie i już miałem wychodzić z pokoju, kiedy dziewczyna złapała mnie za nadgarstek. Zatrzymałem się i obróciłem się w jej stronę z uniesionymi do góry brwiami, sugerując jej, żeby mówiła. Nachyliła się nad biurkiem i biorąc jakąś kartkę i długopis z zestawu biurowego i napisała na nim swój numer. Sunąć uwodzicielsko dłonią po mojej klacie, przez biceps, aż do dłoni i zaciskając piąstkę, wsadziła tam kartkę.
- Zadzwoń. – szepnęła do ucha i wyszła z gabinetu.
- Mhmmm… jasne. – mruknąłem sam do siebie i upuściłem kartkę na ziemię. Ok. fajnie było, ale po więcej się nie zgłoszę. Poprawiłem włosy, założyłem koszulę i wyszedłem.
Dom praktycznie był pusty. Gdzie nigdzie można było tylko zobaczyć miziające się pary na kanapie, a z dworu dobiegały mnie głośne krzyki i śmiechy.
 Postanowiłem wyjść na dwór, gdzie zapewne przeniosła się impreza. Tak jak myślałem. Wszyscy bawili się na zewnątrz. Lou swobodnie obmacywał jakaś dziewczynę nie zwracając uwagi na otaczających go ludzi. Harry’ego nie mógłem nigdzie dostrzec, Liam moczył na brzegu nogi rozmawiając z jakimś kolesiami, Niall siedział na krześle na nim jakaś dziewczyna… zaraz…. Ten widok przyprawił mnie o lekki dreszcz, który przebiegł mnie po kręgosłupie. Widać dobrze się bawił i prawdopodobnie wykorzysta dzisiaj moje rady i wkroczy w wielki świat mężczyzn
***
Dziewczyna powoli zaczynała mnie denerwować. Ok. jej delikatne dłonie pod moją koszulką sprawiały całkiem przyjemne mrowienie, które przechodziło po całym moim ciele, a wyobrażając sobie, że to Zayn to już w ogóle. Ale co parę minut próba pocałowania mnie, nie robiąc sobie nic z tego, że ciągle się obracam, było poniżej poziomu nawet jak na zalaną nastolatkę.
- Niall… Zabierzesz mnie do domu? – szepnęła mi do ucha, przygryzając jego płatek. – Proszęęęę… - uśmiechnęła się szeroko. Jak tak na nią patrzyłem to było mi jej szkoda. Zapewne gdybym ją tu zastawił, zjawiłby się jakiś dżolero, który z chęcią wykorzystałby nie trzeźwy stan dziewczyny, a ona następnego dnia żałowałaby tego jak nic. Zdążyłem z nią chwilę porozmawiać i zauważyłem, że nie jest ona taka jak inne.
- Jasne.. – powiedziałem spokojnie. Dziewczyna ucieszona wstała z moich kolan. Złapałem ją pod ramię i ruszyłem w stronę wyjścia.  Po drodze zobaczyłem rozmawiającego z jakimś ludźmi Zayn’a. W sumie powiedzenie mu, że idę i, że mają na mnie nie czekać, było dobrym pomysłem, bo co jeśli szukaliby mnie?
- Zayn… - powiedziałem cicho, nie chcą za bardzo przeszkadzać w pogawędce. – Ja już pójdę do domu. – powiedziałem i wskazałem ruchem głowy na półprzytomną dziewczynę, która opierała się o moje ramię. Chłopak tylko uśmiechnął się szeroko i poruszał brwiami w górę i w dół.
- Powiedzenia. – poklepał mnie jeszcze po ramieniu, a ja ruszyłem z bełkoczącą coś dziewczyną przed siebie.
Dopiero później doszło do mnie co mogło się kłębić w głowie mulata. Zdrowa, nawalona dziewczyna, zdrowy chłopak wychodzą razem z imprezy. Wiadomo po co. Ale nie…. Nie znał mnie aż tak dobrze. Przez pewną chwilę chciałem nawet zawrócić i mu wytłumaczyć, ale zrezygnowałem. Niech myśli co chce, a może to i nawet lepiej, że będzie uważał, bo jestem już po. Skoro ściemniać to na całego, nie?

Cześć! Dziękuję wszystkim czytającym i komentujący to opowiadanie. Naprawdę fajnie jest przeczytać, że komuś się to podoba. :)
A teraz chciałam przeprosić za ten rozdział. Zdaję sobie sprawę, że pewnie inaczej wyobrażałyście sobie ten rozdział. Ja też, ale cóż. :) No i za tą scenę Zayn'a i tej dziewczyny. Wiem, że wyszła okropnie, ale nie bardzo wychodzi mi opisywanie takich akcji. Spróbuję się poprawić.
Mam nadzieję, że jednak nie był taki okropny i nie zanudziłyście się :D

16 komentarzy:

  1. Nie wyszła wcale okropnie, tylko szkoda, że zamiast tej dziewczyny nie było Nialla ^^
    A rozdział jak zawsze wyszedł super ;3

    [destiny-is-death.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  2. Mało Zialla! Ale i tak fajnie. PO tym co przeczytałam zaczynam się zastanawiać, co z tym Aidanem... czy jakoś tam mu na imię. Na pierwszy rzut oka zdawało mi, się, że namiesza trochę w życiu Nialla i nawet jeśli tak będzie, to mam nadzieje, że to nic podejrzanego. Czekam z niecierpliwością na następny! <3 [possess-my-heart]

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, wyszło świetnie! :)
    Zresztą jak zwykle. Chcę więcej Zialla! Omg, tak, o tym marzę, haha. Plus, wiesz, Zayn był prawdopodobnie zazdrosny (mimo że sobie raczej nie zdawał z tego sprawy), więc sprawy chyba przybierają dobrego obrotu :D
    I nie mogłam się powstrzymać od śmiechu po przeczytaniu tego: "która na moje okno już dawno dała się poderwać", hahah OKNO NIALLERA :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż... W tym rozdziale Zayn tak jakby unikał Niall'a.. :) Więc dlatego też Ziall'a nie było wcale. Mogę zdradzić, że w przyszłym będzie mała cząstka... :)

      Usuń
    2. Taki friendly reminder, że my czekamy i tęsknimy! :) x
      [the-torn]
      [wanna-hold-you]

      Usuń
  4. Jestem zdenerwowana za każdym razem, gdy widzę, że Twój rozdział się skończył :C :D . Mam nadzieję, że szybko dodasz nowy, ponieważ kocham to opowiadanie xdd . Ogólnie to myślę, że Niall powinien coś ten teges z tą laską ;d . Nie wiem czemu, tak po prostu : D . Byłoby fajnie xd .

    | life-is-fight.blogspot.com |

    OdpowiedzUsuń
  5. No więc.. przeczytałam wszystkie rozdziały za jednym zamachem i pod najnowszym chciałam walnąć jakiś długi komentarz. Jestem jednak głupsza od kostki brukowej i nic konkretnego mi do głowy nie przychodzi. Powiem tylko, że opowiadanie jest bardzo wciągające i za każdym razem, gdy kończę je czytać czuję wielki niedosyt. Super fabuła! Już nie mogę się doczekać punktu kulminacyjnego ;) Ziall to mój ulubiony bromance i nawet nie wiesz jak się ciesze, że mogę to wszystko czytać! Masz przyjemny styl pisania i nie jest on ani trochę chaotyczny. Czekam na kolejny rozdział i... oh, jestem ciekawa kiedy w końcu będzie ten wyczekiwany moment - wiadomo jaki ;d
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. ahhh ;d
    no po prostu świetnie ;D
    już uwielbiam tę historię ^^
    <3

    OdpowiedzUsuń
  7. hm, podoba mi się! :D na początku myślałam, że to Niall zabawia się z tamtą dziewczyną, a tu takie zaskoczenie. mimo tego, że jest mało Ziall'a to i tak mi się podoba. Lou nie ma chyba mocnej głowy do alkoholu. :D zastanawiam się coś będzie pomiędzy Niall'em i tym nowo poznanym chłopakiem... czekam na następny!
    [heartless-boys]

    OdpowiedzUsuń
  8. Poprę Tinę. Lepszy niewątpliwie na tym biurku byłby Niall ^^ Więc tak zacznę od Louis'ego i zapachu wanilii. Idealne połączenie, kocham wanilię i wszystko co wanioliowe, ummm, słodko. Zayn i nawalona laska, poza tym, że jego podejście mnie denerwuje (po prostu nie lubię takiego 'o, co to nie ja' xD), scenka wyszła dobrze, a nie okropnie. Nie zanudziłaś ani trochę. Przyjemnie mi się czytało. Tylko pytanie, gdzie się podział Harry pod koniec? xD Obstawiam, że być może posuwa właścicielkę domu albo kogoś innego.
    Podsumując: rozdział świetny i czekam na kolejny! : )
    Również zapraszam do siebie, gdzie pojawił się już 18. (you-in-my-bed)

    OdpowiedzUsuń
  9. No weźź Super rozdział :D
    Podoba się mi reakcja Zayn'a jak zobaczył Niall'a z tą dziewczyną :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Nowy rozdział na http://you-in-my-bed.blogspot.co.uk : )

    OdpowiedzUsuń
  11. "Nie chcę nawet pamiętać ich zapachu, bo tak naprawdę wolałbym przestać pamiętać cokolwiek. Nie chcę też pamiętać o tym, że cię miałem i jednocześnie boję się zapomnieć. Chcę przestać oddychać, a powietrze zdradziecko wdziera się do moich płuc przez dziurę w moim sercu. Leżę więc i czekam, aż ktoś... Aż TY przyjdziesz i podniesiesz mnie, przytulisz, wciśniesz play."

    Serdecznie zapraszam na prolog
    http://our-month.blogspot.com/
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  12. okropny ? chyba coś ci się w głowie poprzewracało. Według mnie jest wspaniały jak poprzednie i następne pewnie też. Cieszę się też, że to dzieje się tak pomału. Bo w niektórych blogach są ze sobą już w drugim rodziale co mnie wkurza, nawet się nie znając. Bardzo lubię twój styl pisania. Z niecierpliwością czekam na następny. :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  14. Uwielbiam twoje opowiadanie i nie mam pojęcia czemu twierdzisz, że ten rozdział jest okropny! Oby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń