niedziela, 26 sierpnia 2012

Rozdział 8 " I should have kissed you"


Ostatni tydzień minął w miarę spokojnie o ile mogę używać tego słowa odkąd poznałem chłopaków. Przez karę jaką nałożyli na mnie rodzice, mój plan dnia nie wyglądał zbyt ciekawie. Tylko szkoła, dom, sen, szkoła, dom, ewentualnie chłopacy przyszli mnie odwiedzić i kulturalnie obejrzeliśmy jakiś film, znowu sen i znowu szkoła. Przez pierwsze kilka dni mi to nie przeszkadzało, bo mogłem sobie wszystko przemyśleć i poukładać. Nadal nie potrafiłem rozgryźć Zayn’a. Był dla mnie jedną wielką zagadką. Zachowywał się jakby nic między nami nie zaszło i mimo, że tak cholernie chciałem z nim o tym porozmawiać nie miałem jak, bo ciągle obok nas kręcił się któryś z chłopaków. Malik chyba też nie pchał się do tej rozmowy, więc nie naciskałem. Nie chciałem wyjść na jakiegoś idiotę, który się wszystkim przejmuje i wszystko bierze do siebie, więc udawałem, że mnie też to nie obeszło. Dla niego pewnie ten drugi pocałunek, tak jak i pierwszy nic nie znaczył, a ja głupi cały czas o tym myślałem. Nie pomagały mi w tym też dwuznaczne gesty mulata i jego sprzeczne zachowanie. Raz zachowywał się zwyczajnie. Gadaliśmy i śmialiśmy się na przerwach lub u mnie w domu, a innym razem nie odzywał się do mnie ani słowem, a każdą próbę nawiązania jakiegokolwiek kontaktu zbywał krótkimi odpowiedziami. Czasami gdy szliśmy obok siebie na korytarzu, czy w drodze powrotnej do domu przez przypadek ocierał się o mnie bokiem lub nie chcą co dotykał mojej dłoni swoją. To doprowadzało mnie do szału, bo w jego nic nie znaczących gestach okłamując siebie, doszukiwałem się czegoś więcej. Mamiłem się, że może jemu też się to podobało i to są delikatne znaki, by mnie w tym uświadomić. Ale zaraz potem wylewał wiadro zimnej wody na moje rozgrzane myśli jednym zdaniem: „ Ale dupa”, „ Ta to ma czym oddychać” lub „ Dawno nie byłem na żadnej randce chyba czas to zmienić”, a ja dobrze wiedziałem co to znaczy. Może to głupie, ale gdy tak komentował wygląd mijających nas dziewczyn, czułem ucisk na sercu, że na mnie nigdy tak nie spojrzy, a ja naiwny Irlandczyk coraz bardziej gubiłem się w uczuciach. Bo nie będę się okłamywał, czułem coś do niego, jednak jeszcze nie do końca wiedziałem co.
 Ostatnia sytuacja dała mi jeszcze więcej do myślenia. Leżeliśmy spokojnie i oglądaliśmy jakiś film. Było bardzo ciasno. Cóż pięciu rozwalonych chłopaków na jednym łóżku. Każdy próbował wywalczyć dla siebie jak najwięcej miejsca, więc pozycje w jakich zastygliśmy w bez ruchy, gdy nam już one odpowiadały, musiały wyglądać komicznie. Pierwszy od brzegu leżał Lou. Jedna ręka zwisała mu swobodnie z łóżka, a drugą podpierał się pod głową, by lepiej widzieć laptopa. Zaraz pod jago pachą leżał bokiem Harry z głową na Lousia klacie i nogami podkulonymi pod siebie. Nie bardzo nam to pasowało, bo ja Zayn i Liam przez to mieliśmy mniej miejsca, ale dalszą kłótnią i tak byśmy nic nie wskórali. Dlatego też Liam siedział, oparty o ramę łóżka, a Zayn leżał na plecach, jednak nogi miał w ten sposób wykręcone, że jedną z nich trzymał się blondyna. Ja na drugim skraju łóżka przodem do Zayn’a jak na szpilkach, by go tylko przypadkiem na dotknąć. Całe moje ciało było maksymalnie spięte, by utrzymać się na małej powierzchni. Każdy nagły ruch któregoś z chłopaków, wywoływał u mnie nagły skok ciśnienia, bo nie bardzo chciałem się znaleźć na ziemi, a najprawdopodobniejsze było, że to waśnie ja się tam znajdę.
 Film był w połowie, kiedy Hazzie poza jaką przybrał na początku się znudziła i pragnął teraz przytulić się do  Payne'a. Tak więc gdy Harry podniósł się, by przewrócić się na drugi bok, szturchnął Liam’a, ten szturchnął Zayn’a, a ten mnie. Nie dałem rady o własnych siłach utrzymać się na łóżku, więc próbowałem wspomóc się chłopakiem. Złapałam go za pierwszą lepszą rzecz. Okazało się, że była to jego bluzka, jednak nawet ona mnie nie uratowała. Spadłem na ziemię. Malik najwyraźniej też był zaskoczony tym nagłym ruchem, bo poleciał zaraz za mną. Chłopcy słysząc mój jęk niezadowolenia, gdy brunet przygwoździł mnie do ziemi, a jego kolano miało bliskie starcie z moim kroczem, śmiali się jak opętani. Nagle film stał się dla nich nie ciekawy i zwijali się ze śmiechu, ciągle parodiując i wyolbrzymiając mój krzyk. Z obolałą miną spojrzałem na bruneta, chcąc prosić, by zszedł ze mnie, bo mi wcale nie jest tak wygodnie jak jemu. Ale nie potrafiłem wykrztusić z siebie, ani słowa, gdy spostrzegłem jak się we mnie wpatruje. Patrzył prosto w moje oczy, a ja również zatopiłem się w jego hipnotyzującym spojrzeniu. Zayn przeniósł wzrok nieco niżej na moje usta i przygryzł delikatnie dolną wargę. Automatycznie zrobiło mi się gorąco, a serce waliło jak oszalałe. Był tak blisko mnie… tylko kilka centymetrów i wyprawił to coś z ustami, co przyprawiało mnie o mini zawał. Czułem na sobie jego oddech. Chłopak ponownie spojrzał w moje oczy i chyba dostrzegł, że mu się przyglądam i najprawdopodobniej wszystko widziałem, bo szybko spuścił wzrok i zawstydzony podniósł się ze mnie. Reszta na łóżku tego nawet nie dostrzegła, bo cały czas była zajęta nabijaniem się ze mnie.
 Po tym wydarzeniu jeszcze gorzej się czułem, leżąc obok prawie przytulony do jego ciała. Jednak on chyba znowu puścił to w niepamięć, bo przez resztę wieczoru bawił się wyśmienicie, w ogóle nie zwracając na mnie uwagi.   
Odpoczywałem też od ich głupich pomysłów, które w zastraszającym tempie mnożyły się w ich głowach. Bo chyba nikt normalny nie wpadłby na pomysł, by zjeżdżać z największej górki w okolicy na kartonie. No proszę was, oni są serio nienormalni. Na szczęście skończyło się tylko na lekkich zadrapaniach i siniakach.
 Jednak po dziesięciu dniach, nuda doskwierała mi niesamowicie i znałem już na pamięć każdy nawet dotychczas nie zauważalny zakamarek mojego domu. Dlatego cieszyłem się i dziękowałem Bogu, że rodzice polubili chłopców i dali się namówić Liam’owi, którego wprost pokochała moja mama, na skrócenie kary. Dlatego też wczoraj, mimo, że był środek tygodnia, mogłem spokojnie pójść z nimi do klubu, gdzie mieli występ.
Było fajnie. Dużo ludzi, piszczące dziewczyny pod sceną i również podekscytowani ich występem mężczyźni. Ci jednak okazywali miej podniecenia. Mimo, że miałem wejście z scenę, nie bardzo chciałem z tego korzystać. Wolałem obserwować go w całej okazałości, a nie tylko od boku. Znalazłem miejsce pod barierką i trzymając się jej mocno, by nie zostać wypchany przez tłum fanek, który coraz mocnej na mnie napierał, czekałem. Na scenie co chwilę pojawiał się któryś z chłopaków i robił ogólne poprawki. Sprawdzał czy sprzęt dobrze działa, ustawiał butelki wody i inne rzeczy związane z koncertem. Za każdym razem szukali mnie wzrokiem w widowni, a gdy już na mnie trafili, uśmiechali się szeroko i energicznie machali dłonią co z radością odwzajemniałem.
Koncert zaczął się równo o 20. Swój występ zaczęli od przedstawianie się, jak gdyby nikt ich nie znał, na co dziewczyny odpowiadały głośnym krzykiem. Później kilka piosenek, przerwa na rozmowę z publicznością i znowu piosenki. Podziwiałem ich za to, że potrafili pogodzić bieganie po scenie ze śpiewem. To z pewnością nie jest łatwe, a im udawało się to idealnie i cały czas śpiewali czysto. Parę razu rozśmieszali publiczność podnosząc rzeczy, które zostały wrzucone na scenę. I kolejne piosenki. Zespół zaczął grać „I should have kissed you”. Liam idealnie wszedł z rytm ze swoim czystym głosem i od razu krzyk fanek. Wiem, może to głupie, ale raz miałem ochotę jednej z dziewczyny, stojących obok mnie zwrócić uwagę, żeby się przymknęła, bo chciałbym posłuchać chłopaków, a nie jej piszczącego głosu. Jednak powstrzymałem się. Spojrzałem na nią i pokiwałem z zrezygnowaniem głową, gdy ta znów się wydarła. Cóż… Przeniosłem wzrok ponownie na scenę i zobaczyłem wlepione we mnie oczy mulata. Ciarki przeszły mnie po całym kręgosłupie, a chłopak po prostu stał tam na scenie, śpiewał i patrzył na mnie.


„Every morning when I leave my house
 I always look for you yeah
 I see you everytime I close my eyes
 what am I gonna do…”

PATRZYŁ NA MNIE. Przez chwilę zapomniałem jak się oddycha, a jedyne co mogłem robić to dokładnie obserwować każdy ruch Zayn’a. W tym momencie nie zwracałem uwagi na biegających, za pewno po scenie przyjaciół, czy krzyczące obok fanki. Po prostu na scenie stał on i śpiewała do mnie. Czułem to…

„I should've, I should've oh
I should have kissed you”

Zaśpiewał. Nie przejmował się tym, że właśnie podbiegł do niego Harry i coś szeptał mu na ucho. Po prostu na mnie patrzył. Dopiero gdy, gdy w głośnikach dało się usłyszeć głos Lou, który przemawiał do publiczności, Zayn uśmiechnął się delikatnie i wrócił do rzeczywistości. Było mi strasznie gorąco. I sam nie wiem czy to od tego, że właśnie utrzymywałem kilkudziesięciu sekundowy kontakt wzrokowy z chłopakiem, czy może dlatego, że było tu naprawdę gorąco. Uśmiechnąłem się do siebie i lekko podrygując w rytm muzyki, wsłuchiwałem się dalej w kojące głowy przyjaciół.
Z transu wyrwał mnie dopiero dźwięk mojego imienia.
- Chcielibyśmy zaprosić na scenę naszego przyjaciela, Niall’a. – powiedział Harry i uśmiechnął się szeroko, napotykając moje spojrzenie. 
- No chodź do nas. Nie wstydź się. – ponaglał mnie Lou,  i ruchem ręki wskazał bym przyszedł do niech na scenę. Nie do końca, wiedziałem jak się zachować. Iść do nich, czy może sobie odpuścić i uciekać gdzie pieprz rośnie. Nie, wtedy wyszedłbym na kompletnego idiotę. Czując jak robię się czerwony, przeskoczyłem przez barierkę i po schodkach, wspiąłem się na scenę.
 - Przywitajcie głośnymi brawami naszego przyjaciela Niall’a Horana. – krzyknął Liam i od razu zjawił się przy mnie. Położył mi rękę na ramieniu i szepnął, żebym się nie martwił, bo jestem super.
- Pewnie nie wiecie, że Niall ma niesamowity głos? – kontynuował. – Chcecie, żeby z nami zaśpiewał. – wystawił w stronę publiczności mikrofon. Głośny krzyk „ TAK!”. Moje oczy rozszerzyły się i poczułem, że tracę grunt pod nogami. Nigdy nie śpiewałem przed kimś. Zawsze albo, gdy dom był pusty lub pod prysznicem, ale nigdy przed publicznością. Tylko chłopcy wiedzieli, że lubię śpiewać i jako tako mi to wychodzi. Nie spodziewałem się jednak, że dojdzie do czegoś takiego. Mam z nimi zaśpiewać na koncercie? W tym momencie ich nienawidziłem. Przecież nie dam rady, ośmieszę się. Nie, nie, nie. Tylko nie to.
- One Thing. – szepnął Liam i posłał w moją stronę pokrzepiający uśmiech. – Jesteśmy z tobą.
 Nie byłem wstanie wykrztusić nic innego jak tylko „ Zabiję Was”. Jednak pokiwałem głową na znak, że zrozumiałem. Blondyn się roześmiał i ruszył na środek sceny, a je nie bardzo wiedząc co mam robić stałem sam, z mikrofonem w ręce. Czułem na sobie wzrok setki osób, więc chyba nic dziwnego, że byłem trochę niepewny.
Odkąd poznałem chłopaków, byłem z nimi prawie na każdej próbie. Znałem wszystkie teksty na pamięć, a w piosence, którą mieliśmy razem zaśpiewać Liam oddał mi nawet swoją zwrotkę. Śmiałem się z tego i ćwiczyłem z nimi, jednak nie sądziłem, że planują coś takiego.
Pierwszy jak zwykle zaczął Li. Ruszył na początek sceny i nieco nachylając się nad widownią, śpiewał swoje wersy. Spojrzałem w prawo co w tym momencie robią, chłopcy bym mógł robić to samo. Harry wykorzystał tą chwilę, by powiedzieć coś do Lou, a Zayn, który stał z brzegu, stopą i dłoń w której trzymał mikrofon, wybijał rytm. Jakby na zawołanie, spojrzał na mnie i posłał mi delikatny uśmiech oraz jedno kiwnięcie głową, której miało dodać mi otuchy. Tak się stało. Spojrzałem z dumnie uniesioną głową przed siebie i już pewny swoich umiejętności, robiłem to co mulat. W tym też momencie postanowiłem z nim porozmawiać. Wyjaśnić sobie wszystko, bo skoro mogę stać na scenie i zaśpiewać to tak samo mogę porozmawiać z przyjacielem.
Kolej na Harry’ego. Liam cofnął się do tyłu, a Hazz z ręką na brzuchu, zaczął śpiewać. Tak samo jak jego poprzednik przeszedł kilka kroków do przodu. Nachylił się nad publicznością i chyba puścił oczko do jednej z dziewczyn, ale ręki nie dam sobie uciąć. Chociaż głośny krzyk z sektora przy których chodził Styles może być tego dowodem.
Następny Zayn. Dokładnie obserwowałem jego ożywione ruchy, gdy wybiegał na środek sceny. On zachował się inaczej. Gdy chłopcy cały czas utrzymywali kontakt wzrokowy z widownią on przy pierwszym wersie* swojej części spojrzał na mnie, a później błądził wzrokiem po innych członkach zespołu. 
W końcu refren. Wszyscy ruszyliśmy przed siebie i wesoło skacząc w rytm muzyki, śpiewaliśmy. To był najlepszy moment w moim doczesnym życiu. Jestem na scenie i robię to co kocham z ludźmi, których kocham. Było mega. Każdy się wygłupiał. Li podszedł do mnie i zarzucają mi swoją rękę na ramię przyłożył mikrofon do ust tak, że śpiewałem do dwóch. Powstrzymałem parsknięcie śmiechem, jednak na moje usta i tak wkradł się szeroki uśmiech. Zerknąłem w stronę Zayn’a. Zobaczyłem tylko jak obraca, głowę co mogło znaczyć, że przed chwilą się na mnie patrzył, jednak teraz nie chciałem o tym myśleć. Ostatnie zdanie i wdech.
Z moich ust automatycznie wypłynęły kolejny słowa piosenki, co publiczność przyjęła głośnym krzykiem uznania.
Po skończonej piosence zszedłem ze sceny, a gdy wróciłem na miejsce zostałem zaatakowany przez ludzi. Mówili mi jaki to mam świetny głos i pytali czy nie zamierzamy śpiewać razem na stałe. Nie powiem, mile to było, ale w tym momencie musiałem dojść do siebie po tym co przed chwilą przeżyłem. Odpowiadałem, więc spokojnie lecz krótko i zwięźle.
Chłopcy zaśpiewali jeszcze kilka piosenek i zaczęli swoje podziękowania. Ja w tym czasie udałem się za scenę, by spokojnie z nimi porozmawiać i bez świadków, zabić ich za to, że spełnili moje marzenie.
Rozsiadłem się wygodnie na kanapie i czekałem na nich. Po kilku minutach żywo o czymś rozmawiając zjawili się w pokoju. Uśmiechnąłem się pod nosem i wstałem, by ich uściskać. Nie wykonałem jeszcze ani jednego kroku, gdy na mnie napadli i przekrzykując się jak to dobrze mi poszło, ściskali mnie. Tylko Malik jakoś nie miał ochoty okazać mi odrobiny czułości, wiec tylko poklepał mnie po plecach, mówiąc „ Dobrze było” i podszedł do szafki, by wyciągnąć swoje rzeczy.
 Upewniając się, że reszta chłopaków jest już pod prysznicem, postanowiłem wykorzystać tę chwilę. Podszedłem do niego i delikatnie, by go nie przestraszyć złapałem za ramię.
 - Zayn? – powiedziałem cicho.
- Hmmm? – odwrócił się w moją stronę. W rękach trzymał już ręcznik, by zmyć z siebie zapach dzisiejszego koncertu.
 - Nie wiem jak zacząć. – spuściłem wzrok. Cała pewność siebie, którą nabyłem na scenie, nagle pod wzrokiem bruneta wyparowała. – To.. Dzisiaj na scenie było mega. – powiedziałem uradowany i wyrzuciłem ręce w górę, nie kryjąc swojej radość. Postanowiłem zacząć tak. Chłopak zaśmiał się delikatnie.
- Tak. Nieźle ci poszło. Jak na takie zaskoczenie. – uśmiechnął się.
- Dzięki. Twój uśmiech dużo mi dał. – wyrzuciłem z siebie, zbliżając się do sedna.
- Cieszę się, że mogłem jakoś pomóc. Mówiłem chłopakom, żeby ci powiedzieć wcześniej, żebyś się mógł jakoś przygotować psychicznie czy coś. Ale oni się uparli, a wiesz, że Lou nie przemówisz. – westchnął, kręcąc przecząco głową.
Zaśmiałem się krótko. Tak, to zdecydowanie jedna z cech Lou.
- Zayn…- zacząłem. Dobra zapytam prosto z mostu. – wtedy podczas jednej z piosenek patrzyłeś na mnie z takim… jakby to powiedzieć z jakimś uczuciem. – powiedziałem, spoglądają na niego niepewnie. Chłopak nic nie mówił, a moje serce zaczynało bić szybciej i szybciej.
- Kiedy? – zapytał. – Wiesz, ogólnie śledzę wzrokiem widownie, wiec..
 - Kiedy śpiewałeś „I should have kissed you”. – przerwałem mu gwałtownie. Chłopak spojrzał na mnie przerażony, po czym roześmiał się głośno. Zgiął się nawet w pół, trzymając się za brzuch.
- Och Niall, - westchnął, próbując opanować napad śmiechu. – Chyba nie myślałeś, że patrzyłem wtedy na ciebie. – śmiał się dalej. – Za tobą stała taaaaka laska. To było do niej, ale twoja blond łepetyna mi zasłaniała cały widok. – powiedział. – Och Niall, Niall. – powiedział rozbawionym tonem i kręcąc głową poklepał mnie po policzku. Wyminął mnie i udał się pod prysznic. A ja zostałem tam sam i najchętniej zapadłbym się pod ziemię. Co ci go głowy przyszło Horan, żeby z nim o tym rozmawiać. Przecież to było jasne, że nie mógł tego kierować do ciebie, gdy w około było tyle pięknych dziewczyn. Kretyn, kretyn, kretyn. Jak w ogóle mogłem tak pomyśleć. Załamany swoją głupotą usiadłem na kanapie i czekałem, aż świeży i pachnący do mnie przyjdą.


Po tym incydencie starałem się unikać Malik’a jak ognia. Zbłaźniłem się. I teraz od pewnie myśli, że sobie Bóg wie co wkręcam. Och ja nieszczęsny. Pech w tym, że miałem szkołę gdzie i on chodził, to tego należeliśmy do tej samej paczki, co było kolejnym utrudnieniem. A przecież nie spędzę całego dni, bez wyjawienia dlaczego. No już widzę minę Liam’a, gdy mówię mu: „ Nie twoja sprawa. Po prostu chcę być sam”. Chyba zabiłbym mnie śmiechem i nie odstąpił na krok, a z nim reszta.
Siedziałem właśnie na ławce pod ścianą i czekałem na chłopaków, którzy musieli podejść na chwilę do gabinetu dyrektora. Nie sądzę by coś przeskrobali i mi o tym nie powiedzieli, bo Hazz z pewnością pochwaliłby się tym, że zlałam kolejną zasadę, więc pewnie chodzi tu o zbliżający się koniec roku szkolnego i ich występ. Nie było ich już z jakieś pięć minut, więc zacząłem się nudzić. Zastanawiam się jak mogłem przez ten rok przebywać wyłącznie w swoim towarzystwie, skoro teraz nawet w ciągu kilku minut nie wiem co robić.
Zobaczyłem jakieś poruszenie przy ścianie, na której wisiała gazetka szkolna. Chcąc zorientować się w sytuacji, ruszyłem w tamtym kierunku. Przeciskając się przez ludzi dotarłem w końcu do miejsca, gdzie spokojnie mogłem przeczytać najnowsze ogłoszenie.
Dzisiaj o 17 miał odbyć się mecz piłki nożnej naszej drużyny ze szkołą z sąsiedniego miasta.
- Idziesz? – usłyszałem za sobą głos. Obróciłem się i zobaczyłem chłopaka, wskazującego na ogłoszenie. To był ten chłopak, którego poznałem na imprezie, tylko za Chiny nie pamiętałem jak się nazywa.
- Myślę, że tak. Warto pokibicować naszym no nie. Ostatnia okazja. – uśmiechnąłem się szeroko. – A ty?
- Tak. Myślę, że się wybiorę. – powiedział i na tym się skończyła nasza wymiana zdań, bo chłopak został zawołany przez swoich kumpli. – Do zobaczenia Niall. – krzyknął z oddali.
- Do zobaczenia.
Od razu przedstawiłem chłopakom plan na dzisiejszy dzień. Nie byli zachwycenie, ale dali się namówić. Tylko Liam, który od początku się cieszył, nie mógł pójść. Jakaś sprawa w domu czy coś. Nie wnikaliśmy.
 
Umówiłem się z chłopakami na 16, by zająć dobre miejsca i wszystko dobrze wiedzieć. Gdy doszliśmy na stadion, Harry oczywiście musiał marudzić, że nie ma gorszego sportu niż piłka i że będę mu musiał to jakoś wynagrodzić. Strasznie rozczulił mnie fakt, że przyszli tu tylko dla mnie, bo żaden z nich nie interesował się sportem. Zajęliśmy miejsca w pierwszym rzędzie. Ulżyło mi, że nie musiałem siedzieć koło mulata, tylko między nami siedzieli jeszcze Hazz z Lou. Gwizdek sędziego i obie drużyny wyszły na boisko. Dokładnie obserwowałem wszystkich zawodników. Może to głupie, skoro jestem takim fanem piłki nożnej, ale nie miałem pojęcia kto należy do naszej drużyny szkolnej. Jak już wspomniałem wcześniej, nie bardzo uczestniczyłem w życiu szkoły przed poznaniem chłopaków.
Ok. Ok. Ok… Zaraz. Przecież to Adien. Tak, już wiem jak się nazywa. Gdy tylko odszedł, zapytałem się jednej dziewczyny, która stałą obok. Nie miałem pojęcia, że on gra, a już na pewno nie wiedziałem, że jest kapitanem. Przywitanie obu drużyn i kolejny gwizdek zaczynający grę. Pierwsze piętnaście minut było spokojne. Obie drużyny zapoznawały się ze sobą i grały ostrożnie. Nasza szkoła miała kilka akcji, jednak nie zakończonych celnym strzałem, a ja obserwując to wszystko siedziałem jak na szpilkach. Lou i Harry obgadywali, chyba jakąś dziewczynę, bo obydwoje wpatrzeni byli w ekran telefonu Harry’ego i co jakiś czas wybuchali głośnym śmiechem, przez co musiałem ich uciszać. A Zayn? Szczerze mówiąc nie wiem co robił. Próbowałem nie zaprzątać sobie nim głowy.
 Gdy po pierwszej połowie wynik nadal był 0:0, gra stała się bardziej napięta i brutalna. O chwile sędziowie musieli odgwizdywać faule. Nawet moi koledzy się pobudzili, ale nie tak jakbym chciał. Gdy ja mówiłem: „ Oooo dobra akcja.” „ No dalej, dalej!” „ Rusz się do tej piłki do cholery!” to oni cały czas komentowali jacy to oni są do dupy i nie potrafią strzelić bramki, tylko cały czas się przewracają. Najbardziej zdenerwował mnie fakt, gdy Adien biegł sam na sam z bramkarzem i strzelił w słupek. Chłopak załamany uklęknął przed bramką. Dobra rozumiem, że to była stu procentowa akcja. Ok, powinien ją wykorzystać, ale jest tylko człowiekiem, więc też może mu coś nie wychodzić, a Zayn zaczął gwizdać i wyzywać go od ciot. To na pewno nie jest dobre kibicowanie i takim czymś mu nie pomógł. Byłem na niego wściekły i żałowałem, że w ogóle zaproponowałem im to wyjście.
Na szczęście mecz się skończył 1:0 dla nas.
Jeszcze nie zdążyłem się podnieść z ławki, a przybiegł do mnie Adien się przywitać. Uśmiechnąłem się szeroko.
- Świetny mecz. – pogratulowałem chłopakowi.
 - Wybrałeś dobry do kibicowania, po prostu. Ale dzięki. – odwzajemnił uśmiech i przeczesał palcami włosy, odklejając od czoła spoconą grzywkę. – Kumpel z drużyny robi małą imprezkę z okazji zakończenie ligi. Chcesz wpaść? – zapytał. Nic nie robiąc sobie z tego, że obok stali chłopcy i z zaciekawianiem przesłuchiwali się naszej rozmowie. Nie powiem, chłopak wydawał się interesujący i zaproszenie również.
- On ma karę. Nie może wychodzić wieczorami. – zanim zdążyłem coś powiedzieć, wtrącił się Zayn. Zmierzyłem go morderczym wzrokiem. Po jaką cholerę się wcinał.
- Nie. – szybko zaprzeczyłem. – Już nie mam. – powiedziałem, patrząc wprost na bruneta. – Zapomniałem wam powiedzieć, że mi ją anulowali. – dodałem. Nie chciałem, żeby wyszła z tego jakaś głupia akcja. A z Zayn’em to sobie porozmawiam później.
 - Ahaa.. – westchnął wyraźnie zmieszany szatyn. – Więc..? – spojrzał na mnie pytająco, ignorując złego Zayn’a.
 - W ogóle nie wiedziałem, że grasz w nogę? – zapytałem z uśmiechem.
-  Cóż. – wzruszył ramionami. – Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz. – uśmiechnął się łobuzersko. Czekaj… Czy on ze mną flirtuje?  - O 20 u Andy’ego. 24 Short Street. – rzucił, gdy odbiegał do szatni.
Spojrzałem na Malika, nie rozumiejąc czemu zachował się tak jak się zachował, ale ten tylko pokręcił głową i obrażony poszedł przodem.


* Something’s gotta give now - wiem, że pewnie wiecie, ale tak dla przypomnienia :D
_______________________
Tadam. :D
Jestem z 8 rozdziałem i muszę po wiedzieć wam, że nawet mi się podoba. Mam nadzieję, że chociaż ktoś przeczyta go do końca, bo zdaję sobie sprawę, że jest długi i jest mało dialogów.
Aa zapomniałabym.
Właśnie piszę One-Shota z Niam'em. I dodam go również na tego bloga. Nie wiem kiedy, ale pewnie wkrótce, bo fajnie mi się do pisze.
Pozdrawiam. 

9 komentarzy:

  1. Gosh, długość jest idealna, tak, jak i treść!
    To jest wspaniałe, naprawdę. I ewidentnie Zayn czuje coś więcej do naszego Farbowanego, ale nie dziwię mu się, że nie potrafi się z tym pogodzić. Tylko mógłby nie kreować takich sytuacji, jak wtedy po koncercie. Bo aż mi się szkoda Niallera zarobiło.
    Poza tym, Zayn jest cholernym kłamczuchem! :D Wiadomym było, że śpiewał do Horana! Niedobry, oj niedobry. Liczę tylko, że już w dziewiątym znajdzie się dla nich okazja do pocałunku albo chociaż kolejnego zbliżenia, jak to przed laptopem. Muszę przyznać, że to było gorące :D
    I fakt, że Zayn jest zazdrosny o Aidena jest również słodki. Biedny Malik, nie wie, co ze sobą zrobić. Może w końcu weźmie się za naprawianie relacji z Niallem, zamiast mieszać mu ciągle w głowie.
    Mam nadzieję, że rozdział pojawi się szybko, bo naprawdę nie mogę się już doczekać. Pozdrawiam x
    [the-torn]

    OdpowiedzUsuń
  2. Cholera, strasznie Cię przepraszam, ale nie zauważyłam, że dodałaś 7. Mam nadzieję, że mocno się na mnie nie złościłaś, bo może pomyślałaś, że przestałam czytać czy coś, ale co to to nie!
    Odnosząc się poprzedniego rozdziału: taaak, rozmowa o sweterku przez telefon mnie nieźle rozbawiła. xD
    Kurde, Zayn mnie denerwuje. On się nim bawi. Okey, ja rozumiem, że sam myśl, że Horan to nie gej, ale kurde, on to Zayn Malik, dostaje to co chce, no co się z tym podziało? No niech się ogarnie, poczuje zazdrosny, cokolwiek. Byleby go to zmusiło do działania. A Horana to mnie tak cholernie szkoda, że o jejku. Wiem doskonale jakie to jest denerwujące i serio mu współczuję.
    Ej, mogłabyś dodać z boku to coś, aby można było się zrobić obserwatorem? Wtedy będzie mi łatwiej ogarniać jak rozdziały dodajesz. : )
    Do kolejnego! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. nie wiem co tu konkretnego napisać, bo jest już późno, ale powiem jedno. KOCHAM TO OPOWIADANIE!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojeeej. Dopiero co tu weszłam i jestem na siebie niesamowicie zła, że wcześniej tego nie znalazłam. Jest GENIALNE
    Och... Wreszcie. Zayn'uś robi się zazdrosny? Awwwwwwwwwwwwwwww dobrze mu tak.
    Teraz niech się jeszcze zacznie jakoś starać, a nie się wykręca! Że niby blondynka za Niallerem, taaaaaaaa jasne. Już ja to widzę.
    Hahahaha. Na miejscu Nialla specjalnie zaczęłabym kręcić z tym Aiden, żeby zrobić na złość Malikowi XD
    Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  5. muszę ochłonąć, że ogarnąć to co się stało w tym rozdziale ;d KUrde zajebisty no i tyle mam ci do powodzenia. Nie umiem się rozpisywać ale wiedź że czytam tylko 4 blogi. A ja czytam tylko dobre blogi bo jestem strasznie wybredna jeśli chodzi o czytanie. Mnie ciężko zadowolić ale tobie się to udaje ;) Czekam na następny i życzę Ci żebyś dalej miała taką wenę jaką masz i żebyś dalej pisała tak zajebiaszczo ;d

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaki zajjebisty rozdział jak wszystkie *_____*

    OdpowiedzUsuń
  7. Aaaaaaaaaaa ! ;d. Przeczytałam całego bloga w dwa dni i w zasadzie z każdym kolejnym rozdziałem byłam jeszcze bardziej zakochana w historii Niall'a ;3. Tylko kurczę no Malik, weź ogarnij pytona i w końcu powiedz mu co czujesz, bo padnę, jak to się za niedługo nie stanie.
    Scenka na koncercie *le ja cieszę mordę do monitora*, to było takie fchuj słodkie! Scenka po koncercie *le smutna ja*, biedny Horan, a Zayn musiał tak mu dopieprzyć ;|. No, ale ja oczywiście nie wierzę w żadną blondynkę za Niall'em hahahah, Malik, kogo ty chcesz oszukać xD. No i szczerze to jestem ciekawa tego Aiden'a! :O. Coś mi podejrzanie 'śmierdzi', chociaż mógłby go trochę wykorzystać i wtedy Zayn, widząc ich razem, pewnie wariowałby i dostawał niezłego wkurwa (o tak, to by było piękne :D), ale jeszcze piękniejsze byłoby to, gdyby w końcu tak bardzo się wkurwił, że powiedziałby Niall'owi, że nie jest mu obojętny ! *oł yeah, wiwat i oklaski!* .
    Świetny rozdział, czekam na kolejny ;D.

    Ah, no i jeśli ktoś miałby ochotę poczytać coś z Zarry'm to zapraszam do siebie: http://be-my-safety.blogspot.com/ :) x.

    OdpowiedzUsuń
  8. ...no to zemdlałam . Zdajesz sobie sprawę z tego , że ja długo nie wytrzymam bez następnego rozdziału ?? Zaraz mnie szlak trafi . Jeju *.* normalnie mam motyle w brzuchu jak to czytam . Dupa mi się cieszy .:D :3 awwww . pisz , pisz , pisz.pisz . pisz , pisz . pisz, pisz . !!!!!!!!!!!!!!


    zapraszam : http://zaynmalikstorylove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. cudowny rozdział i jaki zazdrosny Zayn xD

    OdpowiedzUsuń