piątek, 2 listopada 2012

Rozdział 17




Siedziałem na kanapie i oglądając jakąś denną komedię, zajadałem smutki miśkami Haribo. Naprawdę nie chciałem nikogo widzieć i cieszyłem się, że byłem sam. Mamie pewnie nie umknąłby mój nędzny humor i zmusiłaby mnie do zwierzeń. Nie miałem zamiaru przyznawać się przed nią, jaki to jej synek jest głupi, bo zakochał się w szkolnym podrywaczu. Dał się wykorzystać, a do tego jest gejem. Oj na pewno nie. Dlatego dziękowałem Bogu, że tak długo była na tych urodzinach. Tata dzwonił, że od razu po pracy do niej dołączy, więc na najbliższe godziny miałem jeszcze spokój. Oczywiście zadzwoniłem do chłopaków, że dzisiaj wieczorem nie wybiorę się z nimi do klubu i ku mojemu zaskoczeniu nie namawiali mnie długo. Nie przeszkadzało mi to, bo naprawdę nie chciałem widzieć się z Zayn’em. Kilka godzin to zdecydowanie za krótka przerwa po tym jak potraktował mnie jak śmiecia. Zaoszczędziłem, więc czasu i nerwów na wymyślaniu wymówki. Nie mogę się przecież powiedzieć im, że nie chcę iść do klubu, bo właśnie zerwałem z Zayn’em i jeszcze nie podniosłem się po rozstaniu. Ale czy mogę mówić tu w ogóle o zerwaniu? Nie padło, żadne ze słów „ Koniec z nami”, „ Zrywam z tobą” czy tym podobnych. Więc czy dalej powinienem myśleć o nim jak o moim chłopaku, a tę kłótnię uznać tylko za przejściowy kryzys?
- Jesteś beznadziejny. Jak mogłeś pomyśleć, że coś do ciebie czuję? – ruszałem zielonym żelkiem, który stał na mojej nodze. Głos wymodelowałem tak, że był nieco grubszy niż mój prawdziwy. Drugi misiek, który był koloru czerwonego przyjął pozycję nieco zasmuconego. – Ty naprawdę tak myślałeś. Hahaha. Jaki ty jesteś głupi Niall. – mówiłem jako zielony. Czy to nie podlega pod jakąś chorobę psychiczną?
Moją zabawę przerwało pukanie w drzwi. Szybko wrzuciłem moich jedynych na ten czas ‘przyjaciół’ do buzi i ruszyłem w stronę korytarza. Za każdym moim krokiem, gość coraz bardziej się niecierpliwił, bo gdy doszedłem do drzwi, przypominało to bardziej walenie.
Zaciekawiony, kto o tej porze może chcieć mnie odwiedzić otworzyłem.
Na schodkach stał Harry. Jego spojrzenie było zamglone, a na twarzy widniał pijacki uśmiech. Wiedziałem, że idą pić, ale nie sądziłem, że chłopak tak się urządzi.
- Hazz? Co ty tu robisz? – zapytałem, automatycznie cofając się, by chłopak mógł wejść do środka. Zdawałem sobie sprawę, że gdy rodzice wrócą i zobaczą pijanego przyjaciela w moim domu o godzinie 24 to szybko wysnują nieprawdziwe wnioski. Jednak rozmawianie na progu nie do końca mi się uśmiechało.
- Przyszedłem pogadać. – rzekł, starając się powiesić sweterek na wieszaku. Starając się, dobre słowo, bo kompletnie mu to nie wychodziło. Przyglądałem się z niemałym rozbawieniem poczynaniom przyjaciela. Wyglądał jak bezradny szczeniaczek, gdy nawet tak prosta czynność mu nie wychodziła. Po dziesiątej próbie burknął coś pod nosem i rzucił okrycie na podłogę i nie kłopocząc się z jego ominięciem, poszedł do salonu. Ba, nawet po drodze specjalnie kilka razy go podeptał, jakby to, że Styles nie potrafi go powiesić było jego winą. Pokręcił głowa cicho chichocąc i położyłem go na komodzie. Łatwiejsze rozwiązanie.
 Gdy wszedłem do pokoju przyjaciel siedział na kapanie i zdążył już opróżnić resztki miśków, a jedynym dowodem na to były wypchane policzki chłopaka.
- Smacznego. – powiedziałem sarkastycznie na co chłopak tylko się uśmiechnął.  
Zająłem miejsce na drugim końcu kanapy i podciągnąłem nogi pod klatkę piersiowa, opierając głowę na kolanach. Nic nie mówiłem, tylko wpatrywałem się w niego z zaciekawieniem. Harry musiał coś ode mnie chcieć w innym przypadku nie przyszedłby tak późno, zwarzywszy na fakt, że wcale nie miał po drodze.
- Wiesz Niall. – bełkotał. – Masz szczęście, że cie lubię. – wycelował w moją stronę palcem. – Naprawdę masz szczęście. – powtórzył, a ja tylko patrzyłem na niego jak na głupka. Kompletnie nie wiedziałem o co mu chodzi, ale domyślałem się, że może mieć to coś wspólnego z Zayn’em. W końcu spędzili razem ten wieczór, więc kto wie co opowiedział im na mój temat.
- Mhhhh. Tak wiem Hazz. Prawdziwy ze mnie szczęściarz. – pokiwałem głową, jakby powiedział coś naprawdę niesamowitego.
- I tylko i wyłącznie dlatego ci nic nie zrobię. – przysunął się nieznacznie do mnie tak, że czułem jego oddech przesiąknięty alkoholem, na twarzy. Nachylił się w moją stronę, dźgając mnie kilka razy w klatkę piersiową. Nie wiem ile siły przy tym użył, ale gdy chłopak się ode mnie odsunął, ostrożnie tak by tego nie zauważył rozmasowałem sobie obolałe miejsce.
- Naprawdę mi ulżyło.
- Jednak zastanawiam się jak możesz być takim dupkiem. – powiedział prosto z mostu, patrząc na mnie nieobecnym wzrokiem. – To, że Zayn jest trochę inny niż my, nie znaczy, że jest gorszy. Mógłbyś to zaakceptować, a nie odrzucać. – spojrzał na mnie, zawiedziony.
- Co?! – wyrwało mi się trochę głośniej niż zamierzałem, ale totalnie nie wiedziałem o czym on gadał. Ja go odrzuciłem? Ja go nie akceptuję?
- Ok., wiem. Mnie też zaskoczył tym, że jest biseksualny. Z początku nawet ciężko było mi się do tego przyzwyczaić, ale to jest cały czas ten sam Zayn. Co z tego, że prawdopodobnie przed snem robi sobie dobrze, myśląc o naszych kutasach. – wzruszył ramionami i uśmiechnął się lekko. - To nadal nasz przyjaciel, dlatego nie rozumiem jak mogłeś zachować się w stosunku do niego jak pierwszy lepszy homofob. –ciągnął dalej swój monolog. Tak, tak mogłem nazwać naszą wymianę zdań, bo Loczek wcale nie zwracał uwagi na to co mam mu do powiedzenia, tylko gadał i gadał, gestykulując przy tym rękami bardziej niż zazwyczaj. Nie było sensu mu przerywać, bo i tak pewnie niczego bym nie wskórał. – I uwierz mi rozumiem cię, że mogłeś się czuć trochę zmieszany, gdy Zayn wyznał ci, że się w tobie zakochał, ale bez przesady. Mogłeś… - chciał kontynuował, ale przerwałem mu nagły zrywem. Usiadłem prosto.
- Czekaj, czekaj co zrobił? – zapytałem zaszokowany. Nie byłem pewien czy dobrze usłyszałem.
- Niall co ty głuchy jesteś? – oburzył się Styles. – To, że Zayn się w tobie zakochał to nie jest jeszcze koniec świata. – mówił, kompletnie ignorując moje pytanie i mogę się założyć, że tylko przez przypadek, powtórzył to na czym mi zależało. Jak to Zayn się we mnie zakochał? Dlaczego mi nie powiedział? Czy Harry, aby na pewno dobrze zrozumiał wypowiedź mulata? Z widocznym zaciekawianie i rozbudzeniem, przyglądałem się Hazzie. Nie chciałem ujawnić mu, że wcale o tym nie wiedziałem, bo zdaję sobie sprawę, że skoro Zayn nie powiedział tego mi, głównemu zainteresowanemu, to na pewno nie chciał bym się o tym dowiedział. Tyle, że Loczek nie bardzo myśli po spożyciu większej dawki alkoholu i plecie to co mu ślina na język przyniesie. – I zdaję sobie sprawę, że pewnie jego ciągłe zaczepki i różne dwuznaczne słówka cię krępują, ale zachowałeś się jak ostatni chuj. – podkreślił ostatnie słowo. – I naprawdę ciesz się, że cię lubię, bo inaczej urządziłbym cię tak, że własna matka by cię nie poznała. – złapał mnie za policzek i z szerokim uśmiechem, pociągnął nim kilka razy robiąc bobaska. Skrzywiłem się odciągając jego dłonie od mojej twarzy. Sprawił mi tym jednak nie mały ból. – Nienawidzę jak ktoś krzywdzi moich przyjaciół, zapamiętaj. – przybliżył się do nie, robiąc przy tym groźną minę. Przerażał mnie. Nie wiedziałem czego się mogę po nim spodziewać. Był pijany, zły, a zarazem zawiedziony. To nie było dobre połączenie. Rozszerzyłem oczy i przełknąłem gule w gardle.  Jednej strony chwaliło się to, że przyjaźń jest dla niego taka ważna, ale z drugiej to było chore.
Nagle Hazz się roześmiał głośno, przy okazji dzieląc się ze mną swoją śliną. – Niall, twoja mina. Boże. – oparł się o oparcie kanapy, trzymając się za brzuch.  
- Bardzo śmieszne. – sprzedałem mu kuksańca w bok, ale to wcale nie pomogło, bo zaniósł się jeszcze głośniejszym śmiechem. Mnie jednak jego humor się nie trzymał.
- Wybacz, nie mogłem się powstrzymać. Twoje oczy, był taaaaaaakie wielkie. – ułożył z palców u obu rąk kółka i próbował je przyłożyć mi do twarzy, ale szybko trzepnąłem go w ręce. Co skomentował tylko cichym burknięciem.
- Ale serio Niall. Nie sądziłem, że powiem to kiedyś względem Zayn’a  w dodatku do chłopaka, ale cholernie go zraniłeś i chociaż to ukrywa to widać, że mu jest ciężko i źle. – powiedział spokojnie. Nie potrafiłem go zrozumieć. Raz śmiał się jak idiota, zaraz w jego oczach pojawiała się autentyczna wściekłość, znowu się śmiał jak opętany, a później zachowywał się jak rasowy psycholog i gdyby nie zapach jaki za każdym większy oddechem wydobywał się z jego ust, to nigdy nie powiedziałbym, że jest pijany. No i gdyby nie te świecące się oczy. – Ja cię naprawdę rozumiem. – położył dłoń na moim ramieniu. – I nie mogę cię zmusić do kochania go, ale porozmawiaj z nim i pogódźcie się, bo mimo, że jeszcze nie wyszliśmy razem, ale czuję, że to będzie nie do zniesienia. – pokręcił energicznie głową.
- Kocham go. – wypaliłem cicho, spuszczając wzrok.
- Co powiedziałeś? – zapytał Hazz, nadstawiając ucho. Nie jestem pewien czy naprawdę nie dosłyszał, czy może specjalnie to zrobił.
- Ja go kocham. – podniosłem wzrok na przyjaciela i powiedziałem pewniej. Gryzło mnie to od środka. Kochałem go tak bardzo, a nie mogłem się tym z nikim podzielić. Z nikim nie mogłem się dzielić moim szczęściem, którego w gruncie rzeczy było sporo w naszym dosyć burzliwym związku. Wspólnie spędzone czas, gdy Zayn wparował do mnie do domu i zabrał mnie na lody. Zjadłem aż cztery gałki. Albo jak całą paczką pojechaliśmy nad jezioro i Zayn wypłyną ze mną na środek. Co prawda on leżał na materacu, bo nie zbyt dobrze idzie mu pływanie, ale zaufał mi, że nic mu nie zrobię. Przecież mogłem go chcieć nastraszyć i zrzucić z materacu jak to kilka razy zrobili chłopcy.
Hazz wyraźnie zaskoczony moim wyznaniem rozszerzył oczy, a jego usta przyjęły kształt ‘o’. Uśmiechnąłem się delikatnie czekając na jego jakąkolwiek rekcję. Jako pierwszy z chłopaków dowiedział się o moim uczuciu względem Zayn’a, więc pewnie skojarzył fakty i domyślił się, że nie jestem do końca heteroseksualny. Mimo, że wiedziałem, że zaakceptował Malika, w końcu sam mi to powiedział. Ogarnął mnie bezpodstawny strach, że jednak mnie wyśmieje i nie będzie już chciał się ze mną przyjaźnić. Bo po co mu drugi przyjaciel gej, do tego zakochany w tym pierwszym? Dwoje to już chyba za dużo. Serce zaczęło mi bić szybciej, gdy Hazz nic nie mówił, a jedyną oznaką, że żyje było szybkie mruganie powiekami.
- To znaczy, że ty też jesteś Bi? – zapytał w końcu. Jego ton nie był oskarżycielski, a raczej brzmiał na ciekawego, wręcz zafascynowanego.
- Nie.. – pokręciłem głowa. – Jestem gejem. Sto procent homo. – kiwnąłem głową z uśmiechem. Cieszyłem się, że w końcu wiedział o mnie ktoś inny niż Meg. No i Zayn i Adien, ale z nimi spałem, więc dziwne by było gdyby się nie domyślili. Hazzę traktowałem pod tym względem jako osobę z zewnątrz. Takie moje małe przygotowanie na to co nie ubłaganie się zbliżało. Przecież nie mogę do końca życia wmawiać mamie, że na razie chcę skoncentrować się na nauce, skoro wcale tego nie robiłem.
- Och.. – westchnął nad czymś uporczywie myśląc. Zawsze gdy się nad czymś zastanawiał, marszczył czoło przez co pojawiała się na nim jednak podłużna zmarszczka. – Nie do końca się orientuję jak to jest w homoseksualnych parach, ale chyba jeżeli jedna osoba darzy uczuciem drugą, a ta druga pierwszą to… Czemu nie jesteście razem? – zapytał wyraźnie tym tematem zainteresowany. Usiadł bokiem i rękę zarzucając na oparcie wpatrywał się we mnie.
- Jak by ci to powiedzieć… - zastanawiałem się jak ubrać w słowa to co mam mu do przekazania, bo przecież w jakiś stopniu byliśmy razem. – Jesteśmy. W otwartymzwiązku. – powiedziałem szybko. Im więcej się nad tym zastanawiałem, tym bardziej dochodziłem do wniosku, że to największe gówno w jakie się wpakowałem. 
- Kurcze, dziwnie mi ze świadomością, że moim przyjaciele się pieprzą. – powiedział zamyślony, spoglądając w sufit i przygryzając zgiętego palca wskazującego. Tylko mi nie mówcie, że sobie to wyobraża. – Czekaj… - szybko przeniósł wzrok na mnie. – …w otwartym co? – ostanie słowo niemalże wypluł, co było spowodowane, parsknięciem śmiechem. – Hahaha. Zayn? Tylko on mógł coś takiego wymyślić. – śmiał się głośno. – Nawet miłość nie może go zmienić. No no.. – pokręcił głową, nadal się uśmiechając.
- Co mogłem zrobić? – wzruszyłem ramionami. Było mi najzwyczajniej w świecie głupio przed Harry’m.
- Powiedzieć: „ Odwal się dziadu i znajdź sobie innego frajera.”? – spojrzał na mnie. Automatycznie spuściłem wzrok. Hazz uważał mnie za frajera. W sumie co się dziwić, byłem nim. Jak mogłem myśleć, ze Zayn będzie się chciał dla mnie zmienić. Ba, on nawet nie powiedział mi, że coś do mnie czuje, ukrywał to.  – Ale to znaczy, że ty też możesz… No wiesz. – nachylił się w moją stronę.
- Dokładnie to, to znaczy. – przytaknąłem, patrząc na niego. Poczułem jego dłoń na moim udzie. – Ale Harry… - spojrzałem w dół. Chłopak sunął nim w górę, a na jego buzi widniał łobuzerki uśmiech. – Przestań to nie jest śmieszne. – strąciłem jego dłoń.
- I wcale nie ma być. – powiedział, znowu mnie dotykając. Tym razem była tyle blisko, że prawie wypowiadając poszczególne słowa, muskał moją szyję wargami.
- To zabierz tę rękę i odsuń się. – próbowałem go odepchnąć, ale chłopak zdecydowanie przewyższa mnie siłą, więc nie potrafiłem sam tego zrobić, a on z pewnością tego nie chciał. Kiedy ja odsuwałem się do tyłu, on bardziej na mnie napierał.
- Nie chciałbyś zobaczyć jak to jest z kimś innym niż z Malikiem? On z pewności pieprzył się z połową miasta. – szepnął mi do ucha, zahaczając o nie, co sprawiło, że po moim ciele przebiegł dreszcz. Zignorowałem jego ostatni komentarz, bo do moich myśli, ponownie wtargnął Adien. A dokładniej noc spędzona z chłopakiem. Przygryzłem dolną wargę, wspominając jego usta na mojej szyi. – O Boże Niall. Już to zrobiłeś!- wykrzyczał podekscytowany i momentalnie się ode mnie odsunął. – Nie wierzę!- krzyczał z szerokim uśmiechem. Jego radość z faktu, że przespałem się z innym kolesiem niż Zayn i ogólne zainteresowanie naszym związkiem, było co najmniej dziwne.
Nie powiedziałem nic, po prostu uśmiechnąłem się lekko.
- No no, stary. Kto by pomyślał, że nasz mały Irlandczyk może być taki niegrzeczny. – zaśmiał się i poczochrał moje i tak już nie ułożone włosy. – Cicha woda brzegi rwie. – pokręcił z rozbawieniem głowa. Wiedziałem, że uważają mnie za najbardziej niedoświadczonego z nich wszystkich w różnych dziedzinach. Nigdy nie chwaliłem się z iloma laskami spałem, co według nich znaczyło, że jeszcze jestem prawiczkiem. Z początku nie bardzo chciałem pić i ważne było dla mnie zdanie moich rodziców, co dla chłopaków było totalnym zaskoczeniem, bo przecież jestem nastolatkiem i w naszą historię wpisane jest to, że mamy się buntować. Ja jednak tak nie potrafiłem. Wszystko co miałem, zawdzięczałem właśnie im, więc powinienem być im wdzięczny.
- Zamknij się Harry. – powiedziałem z uśmiechem na ustach. Byłem w jakiś stopniu dumny z tego, że być może przez tą rozmowę Hazz będzie traktował mnie inaczej. I nie chodziło mi o to, że dowiedział się, że jestem gejem, ale to, że tak naprawdę nie jestem taki święty.

Cały następny dzień siedziałem w domu i rozmyślałem nad rozmową z Hazzą. Zastanawiałem się, czy aby na pewno mówił prawdę. Ale czemu miałby kłamać? To było bez sensu. Pół godziny spędzone z pijanym przyjacielem, całkowicie pokrzyżowało mi plany. Gdyby nie on nadal mógłbym użalać się nad sobą jaki to jestem beznadziejny. Nienawidzić i kochać jednocześnie. Mogłem być zły na Malik’a za to, że w perfidny sposób wykorzystał moją słabość. Ale teraz, gdy Styles wyjawił mi mały sekret mulata, nie było to takie proste. Od początku naszej znajomości zauważyłem, że Zayn ma problem nie tyle z okazywaniem co z nazywaniem uczuć. Często przytulał się z chłopakami, szturchał, bił na żarty czy po prostu z troską czochrał ich włosy, ale nigdy nie powiedział im, że mu na nich zależy czy, że są dla niego ważni. Dlatego nie mogłem być na niego tak bardzo zły z tego powodu. Chciałem, bo w końcu swoim dziwnym strachem mógł wszystko zepsuć, ale nie potrafiłem.
Gdy z oknem zaczynało już się ściemniać, a żaden z chłopaków nie dzwonił, by się umówić na wspólne wyjście, zaniepokoiłem się. Zazwyczaj to już po dwunastej telefony się urywają, bo próbujemy się zgadać komu i o której pasuje. Tym razem jednak komórka leżała spokojnie na łóżku i milczała.
Postanowiłem to zmienić i zadzwoniłem do Stylsa. Nie był to przypadkowy wybór, bo on jako jedyny był wtajemniczony w sytuacje pomiędzy mną, a Zayn’em.
Okazało się, że właśnie miał do mnie dzwonić, bo umówili się o 22 u Lou. Jego rodzina z zagranicy przysłała mu paczkę, w której było pełno dobrych słodyczy i będziemy zajadać się nimi oglądając filmy. Od razu zaznaczył, żebym powiedział rodzicom, że wrócę późno, albo i wcale, bo zamierzając robić noc filmową. Zgodziłem się, jednak zastanawiało mnie czy Zayn też przyjdzie. Chciałem z nim porozmawiać i mimo, że znowu to ja robiłem pierwszy krok, nie widziałem innego wyjścia. Wiadomość jaką usłyszałem, zasmuciła mnie. Malik powiedział, że źle się czuje i dzisiaj zostanie w domu. Poprosił też, żebyśmy do niego nie przychodzili, bo i tak pewnie będzie spał.
Z początku byłem tym załamany. Chciałem, mieć to już za sobą. Ta zabawa w kotka i myszkę była bardzo męcząca. Zayn zupełnie nieświadomie nie dawał mi o sobie zapomnieć. Byłem już pogodzony z tym, że jestem dla niego nic nie ważny, a ty nagle pojawia się Hazz i daje mi nowe nadzieję.
Po dłuższym zastanowieniu nie było to jednak takie złe. Jeszcze raz zadzwoniłem do najmłodszego przyjaciela i oznajmiłem mu, że się spóźnię i jak dobrze pójdzie to przyjdę z Zayn’em, bo nie wydawało mi się, by naprawdę był przeziębiony. I szczerze mówiąc chłopcy pewnie też wywęszyli w tym podstęp, ale dla świętego spokoju zostawili go samego. Skoro chciał być sam to musiał mieć powód, a oni to po prostu uszanowali. Chociaż znając Liam’a to pewnie miał z tym nie mały problem.

Po kilkunastu minutach stałem po drzwiami państwa Malik. Niepewnie zapukałem. Bo co jeśli Harry się mylił i Zayn naprawdę ma mnie w dupie, a ja tylko bardziej się ośmieszę i wyjdę na jakiegoś psychola, który nie potrafi zrozumieć, że ktoś nie jest nim zainteresowany. Kolejne puknięcie. Drzwi otworzyła mi Safa i z niewyraźnym uśmiechem wpuściła mnie do środka.
- Jest u siebie. Ale jak będziesz wchodził to uważaj na głowę. – powiedziała, zakładając buty na koturnie. Wyglądała inaczej niż zwykle. Spodnie i bluzkę zastąpiła dopasowana do jej figury króciutka sukienka, oczy pomalowane miał mocnej niż zwykle. Tylko włosy jak zawsze swobodnie opadały jej na ramiona. Pewnie umówiła się na randkę czy coś. – Normalnie oszalał. – przewróciła oczami i szerokim uśmiechem stanęła na wprost mnie. – I jak? – zapytała się, kręcą dookoła własnej osi, prezentując swój ubiór.
Przyznałem, że wygląda naprawdę pięknie i pożegnałem się z nią, życząc jej dobrej zabawy.
Zatrzymałem się przed jego drzwiami. Nie byłem pewny czy powinienem od razu wejść, czy może najpierw zapukać i poczekać na pozwolenie. W końcu nie wiedział, że tu jestem. A może zrobić mu niespodziankę? Nie, jednak to był głupi pomysł. Jak sama Safa powiedziała nie był w najlepszym humorze, więc wolałem go jeszcze bardziej nie denerwować. Zapukałem cicho, jednak chłopak się nie odezwał. Jeszcze raz.
- Powiedziałem wypieprzaj na tę imprezę Safa i zostaw mnie w spokoju! – krzyknął po czym dało się słyszeć jak coś uderza o drzwi. Najwyraźniej Zayn był naprawdę zły. Otworzyłem powoli drzwi i wsunąłem do jego pokoju głowę. Na podłodze leżały kapcie, pilot do telewizora, komórka, a nawet plastikowa butelka. Wszystkie te rzeczy musiały mieć bliskie spotkanie ze ścianą. Pomieszczenie wyglądało jak totalne pobojowisko.
- Zayn? – zapytałem cicho. Chłopak leżał na łóżku z twarzą w poduszce. Gdy tylko usłyszał mój głos, machinalnie wstał, a widząc moją osobę oczy mu się rozszerzyły.
- Niall.. Ja tak bardzo cię przepraszam. – szybko znalazł się przy mnie. – Ja nie chciałem tego powiedzieć… To samo… - próbował mi się tłumaczyć, błądząc wzrokiem po mojej twarzy, chcąc wyczytać z niej jakiekolwiek emocje.
- Wiem. – powiedziałem spokojnie, chwytając w dłonie jego twarz. Nie mogłem dłużej patrzeć jak cierpi. Mimo, że nie płakał, ani nie było żadnych śladów na jego twarzy, żeby robił to wcześniej, nie wyglądał tak jak zawsze. Jego włosy nie był postawione, twarz jakby bladsza i ten cholernie smutny wzrok. Całkowicie różnił się od chłopaka, którego poznałem jeszcze w szkole. Uśmiechnął się lekko, chcąc dać mu jakikolwiek znak, że nie jestem na niego zły, że już mu wybaczyłem. Chłopak odwzajemnił ten gest.
Patrzyłem w jego oczy, które z sekundy na sekundę jakby odżywały. Zbliżyłem się powoli do niego i niepewnie złączyłem nasze usta w delikatnym pocałunku. Był całkowicie inny niż te dotychczasowe. Taki czuły. Pełen miłości. Byłem przekonany, że to co mówił Hazz jest prawdą. Nie jestem Zayn’owi obojętny, a ten pocałunek był tego najlepszym przykładem. Jednak jak zawsze musieliśmy się w nim zatracić. Stał się bardziej namiętny, brutalny. Tak bardzo brakowało mi jego ciepła, jego dotyku, że nawet nie spostrzegłem jak siedziałem na chłopaku okrakiem, w samych bokserkach. Zayn również nie miał o wiele więcej na sobie. Uśmiechnąłem się łobuzersko do Malika i ponownie wpiłem się w jego wargi. Pocałunki przeniosłem na jego szyję, scałowując drogę przez jego obojczyki, klatkę piersiową po podbrzusze. Już chciałem zsunąć z niego bokserki i ulżyć jego cierpieniom, spowodowanym sporych rozmiarów wybrzuszeniem, jednak Zayn złapał mnie za podbródek i delikatnie pociągnął ku górze.
- Nie tak. – pokręcił głową. – Chcę tego. – szepnął mi na ucho, swoim zmysłowym głosem co jeszcze bardziej podziałało na moje podniecenie.
- Jesteś pewien? Może boleć. – spojrzałem na niego. Widać było, że się bał, a jednocześnie pragnął tego zbliżenia.  
- Jak niczego wcześniej. – powiedział z szerokim uśmiechem, którym chciał zamaskować zdenerwowanie.
- Postaram się być delikatny. – jedną ręką zacząłem zsuwać z niego bokserki w czym pomógł mi, unosząc biodra.
- Ufam ci. – powiedział cicho.

Chciałabym podziękować wszystkim osobą, które czytają tego bloga. Dziękuję za wszystkie wasze komentarze, bo naprawdę one mnie uszczęśliwiają i sprawiają, że chce mi się pisać, bo wiem, że ktoś to czyta i chociaż trochę mu się to podoba. Naprawdę dziękuję :D
Rozdział moim zdaniem wyszedł taki sobie, a końcówka to już w ogóle mi się nie podoba, ale taki był od początku plan i chciała się go trzymać, więc przepraszam, jeżeli kogoś zawiodłam. :)
 

20 komentarzy:

  1. awwwwwwww! przepiękny rozdział! xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Emocje zaczęły sięgać zenitu i koniec. Mam nadzieję że to tylko zapowiedź co będzie dziać się w rozdziale 18!
    http://ruletheworldourslove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. super rozdział. Fajna fabuła.

    OdpowiedzUsuń
  4. jeeeeejku, cieszę się, że Niall i Zayn są pogodzeni. dobrze, że Hazza przyszedł porozmawiać z Horanem, bo pewnie w innym wypadku ten w życiu nie poszedłby odwiedzić Malika. jednak na kolana powaliły mnie słowa Harrry'ego: Nie chciałbyś zobaczyć jak to jest z kimś innym niż z Malikiem? mimo wszystko wydaje mi się, że w ich związku(czy mogę tak to już nazwać?) dojdą jakieś komplikacje, chociażby za sprawą Adien'a.
    rozdział jest świetny!
    [heartless-boys]

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny! Kocham Cię *.* Czekam na następny! <33
    http://one-direction-ziall.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Po. Raz. Kolejny. Nam. To. Robisz.
    Wszystko jest cudowne (okej, nie jestem pewna, czy początkowe załamanie Niallera można nazwać cudownym, ale nie trwało tak długo, więc pozostawmy ten temat na boku), od zabawy żelkami, przez Hazzę i jego długi jęzor (który okazał się w tym przypadku niesamowicie pomocny, poza tym - pijany Hazza - fajny Hazza) oraz Nialla na tyle odważnego, że decyduje się pójść do swojego chłopaka (chłopaka? byłego chłopaka? 'chłopaka'? przyszłego chłopaka?) i z nim porozmawiać, do Zayna, który na sam widok kolesia, w którym jest zakochany, tłumaczy wszystko i... ta chwila nie mogłaby być piękniejsza.
    A potem kończysz rozdział.
    (Zauważyłaś, jak długie jest poprzednie zdanie? Pobijam własne rekordy.)
    W każdym bądź razie mimo wszystko nie mam Ci tego za złe, a nawet jestem Ci wdzięczna, ponieważ wszystko zaczyna nabierać sensu i malować się w bardzo przyjemnych barwach. Dejv lubi.
    Dziękuję za kolejny świetny rozdział i mocno ściskam xx

    OdpowiedzUsuń
  7. No w końcu! Nawet nie wiesz ile na to czekałam :D. Hazza wgl mnie rozwalił tym jak do niego przyszedł hahah, jak sobie wyobraziłam go tak nawalonego to o boże ;D. No i Ziall na końcu *le ja umieram*. ŚWIETNIE WYSZŁO, NAPRAWDĘ ♥. Czekam na 18 i mam nadzieję, że sytuacja się rozwinie :D ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniale !! Jak Hazza zaczął się tak zbliżać do Nialla już myślałam że on coś ten teges hehehehe ;D
    super się czyta , czekam na kolejne ;3

    OdpowiedzUsuń
  9. W końcu się dogadali!



    Pijany Hazz mój mistrz:D

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam cię i mówię ci to po raz kolejny! Nie marudź, rozdział wyszedł ci fenomenalny (jak zwykle), nie mogę się doczekać następnego! Dziewczyno, przez ciebie żyję w ciągłym stresie, oczekując następnej części. Ale i tak cię kocham :D
    ~Werka

    OdpowiedzUsuń
  11. z jednej strony dobrze ze się pogodzili ale z drugiej chciała żeby jeszcze pocierpieli. NO bo ja lubię jak Malik cierpi. Zamiast oglądać mój ulubiony film wolałam zostać w pokoju i przeczytać ten rozdział więc to wielkie poświęcenie dla mnie ;d HAhahaha pijany Harry moim idolem ;) czekam na następny ;d

    OdpowiedzUsuń
  12. Ty wiesz co ja przeszłam czytając fragment o niallu i harrym? weź myślałam, że gwałt będzie ale nie... jak zwykle moja wyobraźnia za szybko zadziałała. o matko ja znów o tym gwałcie... o.o co ze mną nie tak? okej wracając do rozdziału... nie chce nic mówić, jednak jest... jest... taki... ZAJEBISTY! mimo tego wszystkiego i mojej wielkiej miłości do nialla i akceptowania wszystkich jego decyzji, nadal nie lubię zayna i nie zamierzam akceptować tego, że mu wybaczył. to co zrobił nie było wybaczalne (nie obchodzi mnie, że się bał... wiem jestem bezdusznym potworem :D) i już nigdy go nie polubię :c ohhh ale co tam, całe opowiadanie kocham bo jest... jest takie magiczne *-* jest jednym z moich ulubionych i jednocześnie jednym z najlepszych ziallów jakie kiedykolwiek czytałam. po prostu gdybyś widziała jak sram ze szczęścia gdy widzę nowy rozdział, to byś się polała ze śmiechu i nie dowierzała, że istnieją takie psychole jak ja :o okej kończę i powtarzam jeszcze raz, że świetnie piszesz i rozdział jest boski jak każdy. [possess-my-heart]

    OdpowiedzUsuń
  13. O matko, matko to jest zajebiste. Świetny rozdział, serio. Ale jak mogłaś skończyć w takim momencie?
    + ta scena z Harrym po prostu mistrzostwo :**

    OdpowiedzUsuń
  14. Boże, dziewczyno!
    Jesteś genialna bo:
    1. Dodajesz rozdziały bardzo często. (za co C chwała!)
    2. Piszesz najcudowniejsze opowiadanie pod Słońcem.
    3. Interpunkcja, ortografia, stylistyka - genialne!
    4. Masz niesamowitą wyobraźnię!
    Wymieniałabym jeszcze, ale wiem, że średnio Ci się pali do przeczytania moich, idiotycznych komentarzy, bo pewnie piszesz to dzieło, które publikujesz na tym cudownym blogu!
    Ahh, no i teraz może coś do postaci.. :D
    Zayn, nadal jestem na ciebie wkurwiona, ale już mniej:D
    Harry, uwielbiam Cię!
    Niall, jesteś geniuszem!
    Ogółem to jestem wręcz zakochana w tym opowiadaniu i... I czekam na następny, geniuszu! *_*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcale nie są idiotyczne. :D
      Cieszę, że ci się podoba. A z tą wyobraźnią to czasami jest problem, bo mam pięć pomysłów na daną sytuację i bywa, że ciężko mi jest wybrać. :)
      Bardzo się staram, by było poprawnie pod względem ortograficznym, stylistycznym, a już na pewno z interpunkcją, bo z nią mam największy problem. Dlatego cieszę się, że nie ma jakiś większych błędów.
      Dziękuję za komentarz :P

      Usuń
  15. Cudo, cudo, cudo!

    OdpowiedzUsuń
  16. WIĘCEJ , WIĘCEJ , WIĘCEJ !

    OdpowiedzUsuń
  17. Aww<3 Świetny rozdział czekam na next;p

    http://one-direction-opowiadanie-i-inne.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  18. kocham kocham kocham
    zapraszam na mojego bloga :D
    dopiero zaczynam więc liczę na szczery komentarz w sprawie jego logiki,serdecznie zapraszam !
    http://be-my-little-things.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. świetne to jest, nigdy mi się nie znudzi :))

    OdpowiedzUsuń