wtorek, 20 listopada 2012

Rozdział 20


Cześć!
Udało mi się na czas. Nie będę się jednak rozpisywać, bo śpieszę się na trening.
Tak czy inaczej dziękuję za wszystkie miłe słowa. Naprawdę sprawiają, że aż chce się pisać. :)
A teraz zapraszam do czytania. Nie przeraźcie się długością.
Mam nadzieję, że się spodoba.

Pierwsze dni szkoły można by powiedzieć, że były nudne. Naprawdę nic ciekawego się nie działo, a i nauki nie było zbyt wiele, bo tylko przypominaliśmy sobie materiał z przed wakacji. Przerwy spędzałem z chłopakami co było miłą odmianą od poprzedniego roku. Czułem się jak w starej szkole: miałem zgraną paczkę przyjaciół, większość osób wiedziała, że ktoś taki jak Niall Horan istnieje, a i nauczyciele mimo tego, że należałem do grupy, która nie cieszyła się ich wielką sympatią, lubili mnie.
W związku z Zayn’em bywało różnie. Mieliśmy dni, kiedy przerwy w szkole i czas po niej zupełnie nam nie wystarczał. Wtedy wieczorem dzwoniliśmy do siebie i po prostu rozmawialiśmy. Nie ważne czy był to jakiś poważny temat, czy coś całkowicie bez sensu. Wystarczała mi sama świadomość, że po drugiej stronie słuchawki jest mój chłopak. Sam dźwięk jego oddechu mnie odprężał.
Zdarzało się też tak, że nie mogliśmy wytrzymać w swoim towarzystwie dłużej niż godzinę bez jakiegokolwiek docinania sobie. Dla chłopaków było to zabawne, bo faktycznie czasami nasze odzywki względem siebie daleko odbiegały od wulgarnych wyzwisk. Ba, właśnie taki mieliśmy cel. Ośmieszyć, a zarazem dowalić przeciwnikowi. Ale gdy byłem jednym z zainteresowanych nie wyglądało to tak kolorowo. Nie lubiłem tego, ale też nie potrafiłem zatrzymać. Zazwyczaj po takiej konwersacji, gdy już zastawaliśmy sami, wisiało nad nami niebezpieczne napięcie.
Bywały też poważniejsze kłótnie, w których leciało kilka niemiłych stwierdzeń w naszych kierunkach. Jednak ‘ciche dni’ nigdy nie trwały dłużej niż kilka godzin. Zazwyczaj, gdy tylko opadały emocje, któryś z nas wyciągał rękę, a to jak się godziliśmy, było najlepszym etapem tych sprzeczek.
Zdawałem sobie sprawę, że tak właśnie wygląda życie w związku. Przecież nie zawsze może być idealnie, bo byłoby za nudno, ale ciągłe walczenie było męczące. Rozumiem, że docieranie się docieraniem, ale bywały dni gdy naprawdę wątpiłem w to czy do siebie pasujemy. Kochałem go i tu nie miałem wątpliwości, ale byliśmy różni. Zayn był odważny, zdecydowany i pewny siebie. Nie bał się tego kim jest i gdyby nie fakt, że ja jestem tchórzem, szkoła już dawno wiedziałaby o tym, że jesteśmy parą. Bardzo chciałem przyznać się do Zayn’a, ale jednocześnie przerażało mnie to, że nagle wszyscy mieli by się dowiedzieć. Strach przed odrzuceniem i zawiedzeniem rodziców mnie przytłaczał. Nie chciałem, by byli wytykani w sklepach palcami:” Patrzcie to oni wychowali tego pedała”. Co prawda gdybym się przemógł odpadłby nam jeden główny powód naszych kłótni, ale to był silniejsze ode mnie. Nie mogłem z tym nic zrobić.
Dopiero trzeci tydzień wprowadził do mojego życia trochę kolorów. Siedzieliśmy przy stole w stołówce i kończyliśmy właśnie jeść lunch. Nasza rozmowa dotyczyła wczorajszego meczu Anglii. Co prawda tylko ja z Liam’em prowadziliśmy żywą dyskusję na ten temat. Zayn od czasu do czasu wtrącał swoje trzy grosze, ale tak to wolał się nie odzywać, bo kompletnie nie interesował się tym sportem. Nie sądziłem, że spotkam kiedyś chłopaka, który nie będzie wykazywał chociażby najmniejszego zainteresowania piłką nożną, ale najwyraźniej się myliłem. Jednak ja jako zapalony kibic, chcąc zaszczepić w nim chociaż cząstkę sportowego patriotyzmu, zmusiłem go do obejrzenia z mną rozgrywek. Dobra, może zmusiłem to za poważne słowo. Po prostu zaprosiłem go do siebie pół godziny przed meczem i postawiłem przed podjętą decyzją: „Ja oglądam mecz, ty rób co chcesz”. Jasne, że nie wyszedł. Leżał obok mnie na łóżku i ze znudzoną miną, obserwował grę. Nie zwracałem na niego zbytniej uwagi, za bardzo wkręciłem się w oglądanie. Od zawsze tak miałem, że gdy tylko rozbrzmiał pierwszy gwizdek, świat przestawał dla mnie istnieć. Tym razem nie było inaczej i nawet mizienie mnie po udzie przez Malik’a tego nie zmieniło. Chłopak nie mógł zrozumieć tego, jak tak bardzo mogę się ekscytować czymś na co nie mam wpływu. Dla niego było to po prostu zabawnym, że gdy nasza drużyna była przy piłce i zawiązywała akcję zaczepną, napinałem się i z trzymając mocno kciuki, niemalże wchodziłem w telewizor lub gdy straciliśmy bramkę, kląłem siarczyście.
Harry bawił się swoim telefonem co jakiś czas wkładając do buzi kolejne widelce sałatki i z pełną buzią, jakby od niechcenia, dogadywał nam: „ Tak, to jest bardzo ciekawe”, kiwając energicznie głową. Z jednej strony rozumiałem ich, że ten temat wydawał się im co najmniej nudny, ale musiałem podzielić się kimś moimi wrażeniami, a że Liam też lubił piłkę nożną to chłopcy mieli pecha.
- No ale trzeba przyznać, że Polska grała ambitnie.* - stwierdziłem. Nie można było odjęć tej drużynie woli walki, bo naprawdę pokazali się z dobrej strony.
- Tak, Anglia grała dobrze, Polska grała dobrze. Możemy w końcu pogadać o czymś co nie jest związane z tym głupim sportem? To staje się naprawdę nudne. – zbulwersował się Loczek. – Całą przerwę zmarnowaliśmy na wasze bezsensowne rozmowy. – wymachiwał rękoma. – Zamiast zastanowić się co dalej robimy z zespołem. – oparł się na łokciach i spojrzał kolejno na chłopaków. – Moja mama powiedziała, że jej znajomy pracuje w Aequalitas i szukają tam kogoś kto mógłby wystąpić w zastępstwie za [jakaś mało znana gwiazd]. Podobno się strasznie rozchorował czy coś i nie da rady. Pech chciał… - uderzył się dłonią w udo, z sarkastycznym uśmieszkiem na twarzy. -… że ten występ jest jutro, więc nie mają wiele czasu na znalezienie kogoś znaczącego – ciągnął Harry. Wyglądał naprawdę poważnie i widać było, że zależmy mu na tym występie, a bynajmniej chciałby spróbować. Chłopcy patrzyli na niego z zainteresowaniem, wyczekując kontynuacji. – Więc myślę, że mama dałaby radę nas wkręcić. Co wy na to? – spojrzał na przyjaciół pytająco. Na ich twarzach malował się szok i radość jednocześnie. Byli dobrzy, występowali w klubach i mieli garstkę fanów, ale nigdy nie przyszłoby im do głowy, żeby starać się wystąpić właśnie tam. Ten klub jakby to powiedzieć, był dosyć niedostępny dla zwykłych ludzi. Odbywały się tam zazwyczaj imprezy ludzi coś znaczących w show-biznesie, więc wejście tam było niemalże niemożliwe.
- Jak ty to sobie wyobrażasz Hazz? Na bank na to nie pójdą. Nie ma szans. – pokręcił głową Payne, który jak zwykle musiał trzeźwo myśleć. Zero wyobraźni.
- Przesadzasz.- machnął na niego ręką Zayn. - Może faktycznie to nasza szansa? – uśmiechnął się szerzej. – Pokażemy im, że jesteśmy wartościowi i utalentowani i może ktoś się nami zainteresuje. – szukał wsparcia u przyjaciół. Loczek szybko pokiwał głową, na znak, że się z nim zgadza.
- Li, myślę, że chłopcy mają rację. Nie zaszkodzi spróbować, no nie? – uśmiechnąłem się do przyjaciela. W sumie nie miałem wiele do powiedzenia w tym temacie, bo nie należałem do zespołu, ale naprawdę chciałem, żeby im się udała. Należało im się to, byli naprawdę wspaniali.
- No niby… - zaczął mówić, ale przerwał w momencie, w którym poczułem czyjś dotyk na moim ramieniu. Wszyscy w milczeniu wbili wzrok w coś nade mną. Każdy wyrażał coś innego. Liam zaciekawienie, Harry wyższość i zdenerwowanie, że nam przeszkodził, a Zayn złość. Wzdrygnąłem się lekko i szybko obróciłem głowę, by zobaczyć kto chciał przyprawić mnie o zawał serca.
- Boże Adien. – zawołałem. – Zabić mnie chcesz? – zaśmiałem się lekko. Chłopcy po prostu patrzyli się na nas.
- W sumie… - zaczął niepewnie chłopak, zapewne czując się tu jak intruz. Zerknął na moich przyjaciół, a później znowu na mnie. – To raczej chciałem pogadać. – uśmiechnął się lekko. – Mogę cię prosić na chwilę. – kiwnął głową w bok, nie odrywając ode mnie wzroku, jakby ignorując towarzystwo obok nas.
 - Ta, jasne. – uśmiechnąłem się do niego szerzej i wstałem z krzesła. Gdy odchodziliśmy od nich czułem na sobie wzrok Malika. – No co jest? – zapytałem wesoły, gdy byliśmy wystarczająco daleko o nich. Szturchnąłem go lekko w ramię, by rozluźnić atmosferę. Adien uśmiechnął się szerzej i już chciał coś powiedzieć kiedy zorientowałem się, że jeszcze z nim nie obgadałem wczorajszego meczu, a co jak co chłopak znał się na piłce. – Oglądałeś wczoraj mecz? – wypaliłem.
- No ba. – poklepał się po klatce piersiowej. – Jakby mógł nie oglądać.
- Kurcze było tak blisko wygranej. – westchnąłem.
- Cóż.. Nie potrafili wykończyć akcji. Następnym razem wygramy.
Przez następnych kilkanaście minut dzieliliśmy się odczuciami co do gry obu drużyn. Za sprawa Adien’a,  tego co mówił i jak mówił, czułem, że jeszcze raz przeżywał emocje związane z meczem. Tak bardzo się ekscytował się go opisywał po kolei każdą dobrą akcje. To było niesamowite.
- Niall, my idziemy pod klasę. – powiedział Zayn, kiedy przechodził obok nas. Delikatnie przejechał dłonią po moich plecach i uśmiechnął się do mnie lekko, po czym zmierzył wzrokiem Adien’a. Ten nie był mu dłuży i nie spuścił z niego wzroku, póki ten nie obrócił się i nie poszedł przed siebie. Miałem dziwne przeczucie, że ta ich nienawiść do siebie ma coś wspólnego ze mną. Nie chciałem jednak wysuwać błędnych wniosków. W końcu czemu Adien miałby nie lubić Zayn’a? Po pierwsze nie wiedział, że jesteśmy razem, ewentualnie mógł się domyślać, a po drugie on nie mógł nic do mnie czuć, prawda? Nie tak się z nim umawiałem.
- Ale chciałeś ze mną o czymś pogadać, nie? – zauważyłem. Przecież mogła to być jakaś poważna sprawa, a ja głupi zagadałem go o meczu.
- W sumie to to jest temat całkiem spokrewniony. – zaśmiał się lekko. – Jutro są nabory do drużyny. – wystarczyło by to powiedział, a na mojej twarzy rozciągnął się szeroki uśmiech. Nie musiał nic więcej mówić to mi wystarczyło. – Więc myślałem, że cię zaciekawi ta informacja. Przydałby nam się dobry skrzydłowy. – położył dłoń na moim ramieniu. Poczułem jak robię się czerwony, więc by chociaż w połowie uratować swoją dumę, spuściłem wzrok.
- O kurczę. Pewnie, że przyjdę. – powiedziałem podekscytowany. O niczym innym nie marzyłem. Wstąpienie do drużyny to było coś.
- Oczywiście niczego nie obiecuję, ale myślę, że dasz sobie radę. – powiedział. W gruncie rzeczy nie tak łatwo było się dostać do drużyny. Raz na pół roku odbywały się nabory, na które zgłaszała się masa chętnych. Trzeba było być naprawdę dobrym, by przejść, bo trener przyjmował tylko trzy osoby. Wszystko przez to, że nasza drużyna od dwóch lat zajmowała pierwsze miejsce, więc nie mógł sobie pozwolić na jakieś rozluźnienie w zespole. Musiał być pewny, że przyjmuje zdyscyplinowanych zawodników.
- Jasne. Postaram się. – uśmiechnąłem się szeroko i niewiele myśląc rzuciłem mu się na szyję. Byłem naprawdę tym szczęśliwy. Miałem szansę, pokazać się i nie mogłem jej zmarnować.
- No, zobaczymy jutro. – poklepał mnie przyjacielsko po plecach.
- Kurczę chyba nie zasnę. – powiedziałem nadal ożywiony, gdy już się od niego odkleiłem. – Ok., biegnę pochwalić się chłopakom. – uśmiechnąłem się do niego i ruszyłem pędem pod klasę.
- Jutro o 19. – rzucił za mną, a ja tylko podniosłem do góry kciuki, na znak, że usłyszałem.

Następny dzień był dla całej naszej piątki mega stresujący. Okazało się, że chłopcy dostali swoją szansę i mają o 18 w Aequalitas, bo o 19 mają swój występ. Strasznie chciałem być tam z nimi i to nie tylko przez to, że pewnie nigdy więcej nie będę miał możliwości przebywania w taki klubie w otoczeniu tylu znanych osób, ale dlatego, że chciałem ich wspierać. Nie mogłem jednak opuścić treningu. Na początku, gdy chłopcy dowiedzieli się o tym, że istnieje możliwość, że dostanę się do drużyny, naprawdę się ucieszyli. Nawet Zayn, był szczerze zadowolony z faktu, że będę robił to co naprawdę kocham. Nie zwrócił nawet uwagi na to, że jest to równoznaczne z tym, że będę spędzał z Adiene’m trzy razy więcej czasu. Jednak gdy dowiedzieli się, że nabory są o tej samej godzinie co ich występ, miny im zrzedły. Widziałem, że byli zawiedzeni, ale nie pisnęli nawet słowem, żebym olał trening, a poszedł z nimi. Powiedzieli tylko, że szkoda, że nie będę mógł być z nim, bo to zdecydowanie będzie ich najważniejszy występ, a do tego mogą później tam zostać. Trochę im zazdrościłem, ale nie można mieć dwóch rzeczy prawda?   

Nim się spostrzegłem było już po treningu. Ćwiczenie jakie wymyślił trener były straszne. Nic więc dziwnego, że zszedłem z boiska wykończony. Dawno tyle nie biegałem, a od tego jak dzisiaj wypadnę, zależało moje być albo nie być w drużynie, dlatego wkładałem w to co robiłem całe swoje serce i jeszcze więcej. Nie ułatwiało mi się jednak tego ciągłe myślenie o chłopakach, a szczególnie o takim jednym: dobrze zbudowanym, o pięknych bursztynowych oczach, czarnych włosach i wspaniałym uśmiechu. Świadomość, że po występnie, mogą zostać na imprezie, gdzie będzie alkohol wcale mnie nie uspokajała. Chłopcy byli przystojni, więc pewnie wpadną w oko wielu panienką, które będą chciały ich poderwać, a Zayn po alkoholu staje się taki otwarty na wszelkie propozycję, że można się wszystkiego spodziewać. Byliśmy w związku, więc powinienem mu ufać i naprawdę tego chciałem, ale nie potrafiłem wyrzucić sobie z głowy widoku Zayn’a obłapiającego jakąś równie napaloną dziewczynę.
Na szczęście dla mnie, na ziemię zawsze sprowadzał mnie Adien, jednym szturchnięciem czy poklepaniem po plecach. Jemu chyba też zależało, żeby aż tak bardzo nie zaprzepaścił swojej szansy.
Trener podziękował wszystkim i powiedział, że jutro rano w szkole będzie czekała nas lista, szczęśliwców, którzy przeszli nabory pomyślnie. Każdy pożegnał się z panem Davisem i ruszył do szatni żywo dyskutując o czymś ze znajomymi.
Zastanawiałem się czy chłopcy z drużyny wiedzą, że Adien jest gejem i nawet chciałem go o to zapytać, ale czułbym się co najmniej niezręcznie podejmując ten temat, więc odpuściłem sobie, zostawiając moją ciekawość niezaspokojoną.
Czułem się co najmniej dziwnie w towarzystwie ponad dwudziestki chłopaków, którzy nic sobie nie robili ze swojej nagości. Pewnie myślicie, że byłem w raju? Bzdura! Siedząc w szatni i szykując się do wspólnego prysznica, przechodziłem piekło. Nie byłem przyzwyczajony do takiego widoku, więc czułem się niesamowicie skrępowany, gdy któryś z chłopaków przechodził obok mnie całkiem nagi. Naprawdę musiałem się nieźle nagimnastykować, by nie zerkać na przyrodzenia czy tyłki innych, bo nie mogę zaprzeczyć korciło mnie.
Adien zachowywał się naturalnie, jakby wcale mu to nie przeszkadzało. Pod prysznicem rozmawiał i żartował z innymi w ogóle nie ukrywając tego, że od czasu do czasu zatrzymywał się na jakiejś części ciała kolegów, dłużej niż powinien. Im jednak to najwyraźniej nie przeszkadzało, albo po prostu tego nie zauważali.
- To na razie. – pożegnał się z nami Josh i wyszedł z szatni, zostawiając mnie i Adien’a samych. Wszystko przez moje guzdralstwo. Mieliśmy później skoczyć na pizzę, więc chłopak, chcąc nie chcą musiał na mnie czekać.
- I jak? Myślisz, że mam szansę? – zapytałem, naciągając na stopę skarpetkę.
- Mam być szczery? – wyglądał na poważnego, co nieco mnie przeraziło. Przygotowywałem się na zjechanie od góry do dołu, że nie widział tak pokracznej gry już od dawno, dlatego też kiwnąłem tylko głową, zachęcając go do kontynuacji. – Nie mówię tak tylko dlatego, że cię lubię, ale uważam, że byłeś dzisiaj najlepszy. – uśmiechnął się lekko, a mnie kamień spadł z serca. – Dlatego nie zdziwię się, jeżeli jutro przeczytasz swoje imię na liście. – powiedział i podniósł się z ławki. Poszedł do łazienki prawdopodobnie wyczyścić buty piłkarskie, które były całe ubrudzone, a ja zostałem z szerokim uśmiechem zadowolenia na twarzy. Zakładałem właśnie drugiego buta, gdy usłyszałem otwieranie się drzwi. Miałem podnieść głowę i opieprzyć Adien'a, że jeszcze nie jestem gotowy i ma na mnie czekać, kiedy uświadomiłem sobie, że to nie możliwe, by on wychodził z szatni, skoro jego rzeczy nadal nie ruszone leżały na ławce. Podniosłem wzrok i zobaczyłem Zayn'a stojącego w drzwiach. Był oparty o futrynę z rękoma skrzyżowanymi na piersi i swoim zawadiackim uśmiechem na twarzy. Wyglądał seksownie. Miał na sobie czarne obcisłe rurki, luźną szarą bluzkę z niewielkim dekoltem, a na to narzucona niedbale skórzana kurtka. Jego włosy jak zawsze były idealnie uniesione do góry.
- No jak tam mój piłkarzu. - kiwnął głową i ruszył w moim kierunku. Uśmiechnąłem się szeroko. Nie sądziłem, że Malik zrezygnuje z imprezy specjalnie dla mnie. Przecież mógł się tam dobrze bawić i poznać wiele ciekawych i wpływowych ludzi, ale on wybrał mnie. Zrezygnował z imprezy, żeby przyjść do mnie i zapytać się jak mi poszło. Szybko podniosłem się z ławki, by zrównać się z moim chłopakiem. To było kolejne wydarzenie, które uświadomiło mi, że Zayn może mi tego nie mówi, ale mnie kocha, a przecież gesty są ważniejsze od słów. Chciałem się na niego rzucić i wycałować, ale dobrze wiedziałem, że w łazience obok jest Adien i w każdym momencie mógłby wyjść i nas zobaczyć.
- Umm. Poszło mi chyba dobrze. - spuściłem wzrok i bawiłem się nerwowo zamkiem od bluzy. Chłopak zrobił krok bliżej mnie, tak że staliśmy naprawdę blisko i splótł nasze dłonie razem. Uśmiechnąłem się lekko do siebie i podniosłem na niego wzrok.
- Cieszę się. - kiwnął głową. Spojrzałem w jego oczy, zatapiają się w nich całkowicie i kilka sekund zajęło mi by powrócił do żywych. Już miałem zapytać się jak poszło im i co skłoniło go do zrezygnowania z imprezy, kiedy chłopak wykonał ruch, zamierzając złączyć nasze usta razem. Już prawie doszło do pocałunku, kiedy kątek oka zobaczyłem cień, wydobywający się z łazienki co oznaczało, że Adien zaraz wróci i szybko okręciłem głowę tak, że wargi Malika zderzyły się z moim policzkiem. Widziałem dezorientację w oczach Zayn'a, kiedy się ode mnie odsunął.
- Och. - westchnął Adien, który nie miał pojęcia, że jest tu ktoś oprócz mnie. Spojrzał na moje i Zayn'a dłonie, a ja pod wpływem emocji, szybko przerwałem nas uścisk. Nie wiem co mną kierowało. W końcu Adien był gejem i wiedział, że ja też nim jestem, więc pewnie nie przeszkadzałoby mu to, że jestem w związku z Malikiem. Zayn też był gotowy się ujawnić, więc pewnie nie wstydziłby się tego pocałunku przed chłopakiem. Ale to ja. Ta ja zawsze wiedziałem problem gdzieś gdzie go nie było. Zdawało mi się, że jeżeli już Adien dowie się, że jesteśmy parą będzie to jednoznaczne z tym, że i inni powinni się dowiedzieć. Na to nie byłem jeszcze gotowy. Tym gestem pewnie sprawiłem tylko ból Zayn'owi, bo Adien nie był taki głupi i pewnie dodał dwa do dwóch. - Um. Nie wiedziałem, że tu jesteś. - powiedział cicho.
- Właśnie wychodziłem. - powiedział Malik oschłym tonem, patrząc na mnie z smutkiem w oczach. Wbiłem mu kolec w serce i strasznie tego żałowałem. Gdybym mógł cofnąć czas pewnie postąpiłbym inaczej i jeżeli nie dałbym mu się pocałować to przynajmniej nie zabrałbym dłoni. Pozwoliłbym mu dalej trzymać nasze ręce w uścisku.
Czułem się strasznie, a moje wyrzuty sumienia z każdym krokiem Zayn’a wzrastały.
- Zaczekaj!- zawołałem, gdy był już przy drzwiach. Malik zatrzymał się w pół kroku i obrócił się, spoglądając na mnie zranionym wzrokiem. Był smutny, zły i zwiedziony, a ja nie wiedziałem co mogę zrobić by to się zmieniło. Patrzył na mnie wyczekująco. - Ymm. idziemy na pizzę, może wybierzesz się z nami? - palnąłem bez zastanowienia. Nie chciałem by teraz był sam. - Będzie fajnie. - kiwnąłem zachęcająco głową. Spojrzałem na Adiena z lekkim uśmiechem, szukając jakiego poparcia. Ale mina chłopaka raczej nie wyglądała zachęcająco. Jego oczy były wielkie, a emocjami, które można było wyczytać z jego twarzy były szok i przerażenie.
- Bawcie się dobrze. - zaśmiał się. Choć wcale nie był to śmiech rozbawienie raczej coś pomiędzy drwiną, a nie dowierzaniem. Spojrzał na mnie i jakby coś jeszcze chciał dodać. Nie powiedział nic. Obrócił się, machnął ręką i zniknął, zostawiając mnie z wyrzutami sumienia i zrąbanym humorem na resztę wieczoru.

Adien chyba zauważył, że coś ze mną nie tak. W sumie nie trzeba było być Sherlookiem, żeby dostrzec, że coś mnie gryzie. Nie potrafiłem skupić się na rozmowie i co chwilę prosiłem chłopaka, żeby powtórzył, by móc dalej ciągnąć tę konwersację. Cały czas myślałem o Zayn’ie i tym jak go zraniłem. Nie miałem takiego zamiaru. Strasznie się cieszyłem kiedy zobaczyłem go w drzwiach, ale odepchnięcie go było odruchem bezwarunkowym. Nie myślałem w tamtym momencie co robię, po prostu to robiłem.
Przyjaciel jednak nie zadawał zbędnych pytań. Z jednej strony byłem mu za to wdzięczny, a z drugiej nie potrafiłem dłużej w sobie trzymać tej palącej tajemnicy, jaką jest mój związek z Malikiem. Wydaje mi się też, że on nie po prostu nie chciał usłyszeć ode mnie odpowiedzi na to pytanie, mimo, że już ją znał.


Następnego dnia, postanowiłem przeprosić Zayn’a za moje szczeniackie zachowanie. I nie ukrywajmy, że najlepszym sposobem zaraz po szczerej rozmowie jest dobry seks. Z rana zadzwoniłem do niego i od razu na wstępie przeprosiłem go za tę akcję w szatni. Nie brzmiał jak osoba strasznie zła, więc uznałem to za dobry znak. Jednak i tak postanowiłem wcielić mój plan w życie nawet dla swojej przyjemności. Oczywiście nie powiedziałem mu: „ Zayn chodź do mnie się kochać.” Chociaż myślę, że nie miałby nic przeciwko takiej bezpośredniości. Załatwiłem to w nieco bardziej romantyczny sposób. Zaprosiłem do go siebie na film, tłumacząc, że będziemy sami, bo moi rodzice wychodzą do przyjaciół. Mielibyśmy dla siebie wystarczającą ilość czasu, bo jak mama się zagada to wołami jej nie wyciągniesz, więc nie musiałem obawiać się przyłapania.
Zayn przyszedł do mnie przed osiemnastą i minął się w drzwiach z rodzicami. Pożegnał się z nimi kulturalnie, życząc im dobrej zabawy. Mama tylko uśmiechnęła się lekko i skinęła głową, po czym zniknęła za drzwiami. Lubiła Zayn’a jak i resztę chłopaków, o czym nie raz zdążyła mnie poinformować. Mówiła, że cieszy się, że w końcu znalazłem sobie przyjaciół.
Tak czy inaczej, gdy tylko drzwi się zamknęły pociągnąłem Malika z rękę do mojego pokoju. Włączyłem wieżę i rzuciłem się na łóżko.
- Hmm. – mruknął Zayn, rozglądając się z założonymi rękoma po moim pokoju. - Mieliśmy chyba film oglądać, co? – uniósł jedną brew do góry.
- Mieliśmy. – przyznałem rację. Obróciłem się na plecy i podłożyłem ręce pod głowę, by wygodniej było mi na niego patrzeć.
- I… - ciągnął jakby czekał, aż za niego dokończę. Jednak nie zamierzałem tego robić, po prostu uśmiechnąłem się do niego przygryzając dolną wargę. Nigdy nie wychodziło mi uwodzenie i czułem się w tym momencie jak totalny idiota, ale cóż.. – Niall, daj spokój. – usiadł na krześle przed laptopem. Uruchomił go. – Tak się napaliłem na ten film. – powiedział, nawet na mnie nie patrząc. Uuuggh.. Co za idiota, przewróciłem oczami.
- Ja napaliłem się na zupełnie co innego. – rzuciłem jakby od niechcenia i westchnąłem głośno, rozkładając się wygodnie na łóżku. Ten zabieg przykuł ciekawskie spojrzenie chłopaka. – Co? – zapytałem jakbym zupełnie nie miał pojęcia czemu mi się tak przygląda.
- Nie nic. – zaprzeczył ruchem głowy. Naprawdę nie mogłem uwierzyć, że nadal siedzi na tym pieprzonym krześle. Cóż skoro nie tak, to inaczej. Wstałem z łóżka i podszedłem do niego od tyłu.
- Naprawdę chcesz oglądać ten film? – zapytałem nachylając się nad nimi i obejmując go. Dłońmi zjechałem po jego klatce piersiowej. – Może zostawimy to na kiedy indziej, hmm? – pocałowałem go w miejsce za uchem. Lubił to. Puścił myszkę i złapał mnie za dłoń, lekko ją ściskając, po czym obrócił głowę w moją stronę. – Hmm? – mruknąłem wyczekując jego odpowiedzi. Jeżeli naprawdę wolał oglądać ten film to zgodziłbym się. W końcu to miały być przeprosiny, więc zrobiłbym wszyscy o co by poprosił, jednak nie bardzo chciało mi się wierzyć, że nie miał ochoty się kochać.
A jednak. Uśmiechnął się szeroko i wstał z krzesła, złączając nasze usta w namiętnym pocałunku. Zarzuciłem ręce na jego kark i przyciągnąłem bliżej siebie, nie zaprzestając pocałunku. On w tym czasie przeniósł swoje ręce na moje biodra. Stawiając małe kroczki, przybliżaliśmy się do łóżka. Chłopak zabrał jedną dłoń i ciągnąc mnie lekko na siebie, chciał usiąść na łóżku.
 - Nie tak szybko kochanieńki. – szepnąłem w jego usta i delikatnie przygryzając jego wargę odsunąłem się od niego. Popatrzył na mnie zdezorientowany. Nie zamierzałem mu niczego tłumaczyć tylko popchałem go lekko, a on opadł na świeżą pościel. Oparł się na łokciach i przyglądał się mi z niemałym zaciekawieniem. – Ty zrobiłeś mi mały występ, więc myślę, że czas się odwdzięczyć, co? – spojrzałem na niego uwodzicielsko. Chłopak poprawił się na łóżku i przygryzł dolną wargę, mierząc mnie wzrokiem. To ja miałem być dzisiaj ten pewny siebie i uwodzicielski, a tym czasem wystarczyło jedno pożądliwe spojrzenie mojego chłopaka, a czerwieniłem się jak mała dziewczynka. Mimo to nie zrezygnowałem z mojego niecnego planu. Szybko pogłośniłem muzykę i przeszedłem do zabawy.
Najpierw ostrożnie odpinałem guziki mojej podkoszulki polo, wcale się przy tym nie śpiesząc. Cały czas utrzymywałem z nim kontakt wzrokowy co nie było takim dobrym pomysłem, bo strasznie się peszyłem. Jednak tego po sobie nie pokazywałem. Mam nadzieję, że wyglądałem jak profesjonalista. Przejechałem powoli językiem po dolnej wardze na koniec ją lekko zagryzając, co Malik skomentował cichym westchnięciem wydobywającym się z jego rozchylonych ust. Odpowiadało mi to, bynajmniej wiedziałem, że to co robię, działa. Złapałem za kant mojej bluzki i zacząłem podnosić ją do góry, cały czas obserwując mojego partnera. Jego uśmiech zwiększał się wprost proporcjonalnie do odkrywanego przeze mnie ciała. Z flirciarskim uśmieszkiem pokręciłem przecząco głową i obróciłem się do niego tyłem, co spotkało się z jękiem oburzenia. Podroczyłem się z nim jeszcze chwilę, odkrywając to na nowo zasłaniając moje plecy. Widziałem, że cała ta zabawa mu się podoba. Jego oczy błyszczały z pożądania. W końcu w rytm muzyki pozbyłem się zbędnego odzienia i rzuciłem go w stronę chłopaka, tak że bluzka znalazła się na jego głowie. Ale tylko na kilka sekund, bo zaraz odrzucił ją na bok. W tym czasie zdążyłem do niego podejść i zatrzymać się przy jego nogach. Zayn uśmiechnął się szerzej i usiadł, podpierając się rękami za plecami. Przyglądał się moim dalszym poczynaniom. Spojrzałem na niego kuszącym wzrokiem, językiem wypychając jeden policzek, po czym poruszałem sugestywnie brwiami w górę i w dół. Rozszerzył oczy ze zdziwienia. Zabierałem się za rozpinanie paska. Rozochocony Malik złapał mnie za biodra, a po jego zimnym dotykiem przeszedł mnie dreszcz. Pociągnął na siebie, jednak stałem na tyle pewnie, że nie poleciałem na niego.
- Eeemm – mruknąłem, grożąc mu palcem. – Patrz. Nie dotykaj. – powiedziałem, próbując by mój głos, był chociaż trochę seksowny. Zabrałem dłonie Zayn’a z mojego ciała, a on powrócił do poprzedniej pozycji. Zrobiłem krok w tył, odrzucając na bok pasek od spodni. Patrząc prosto z brązowe oczy mojego chłopaka, chciałem rozpiąć rozporek. Dobre słowo: chciałem. Za Chiny nie mogłem sobie z nim poradzić. Z początku udawałem, że tak miało być i uśmiechałem się łobuzersko, żeby ukryć zdenerwowanie.
- Cholera. – zakląłem cicho pod nosem, próbując rozpracować wynalazek diabła. Czar i napięcie całej chwili prysło, a ja stałem przed Zayn’em nie mogąc poradzić sobie z głupim zamkiem. On jednak się tylko zaśmiał. Nie był to śmiech prześmiewczy czy drwiący z tego, że nawet tak łatwej rzeczy nie mogę zrobić jak należy. Raczej rozbawiony i przyjazny. Podniosłem niepewnie smutny wzrok na chłopaka. Chciałem być seksowny, zmysłowy i uwodzicielski, a tym czasem zawaliłem na całej linii.
- Chodź tu. – powiedział z miłym uśmiechem na twarzy, przyciągając mnie za szlufki od spodni. – Też go nie lubię. – zaśmiał się i pociągnął mnie na siebie, tyle że tym razem opadłem całym ciałem na chłopaka.
Kilka sekund później to ja leżałem pod nim, a on siedząc na moich nogach, próbując rozpracować mój rozporek.
- Hej. – zawołał cicho, bym zwrócił na niego uwagę. Nie mogłem przestać myśleć tym jak bardzo beznadziejny jestem. – Naprawdę byłeś seksowny. – powiedział, dla poparcie kiwając głową. Jego usta rozciągały się  w pocieszycielskim uśmiechu.
- Naprawdę tam uważasz, bo ja chciałem dla ciebie. – powiedziałem cicho, po czym z zawstydzenia obróciłem głowę na bok.
- Tak. I to tak zajebiście seksowny. – nachylił się nade mną i jedną dłonią złapał za mój podbródek, nakierowując moją twarz, tak był patrzył prosto na niego. – Dokładnie to wyobrażałem sobie nocami, gdy nie było ciebie obok. – szepnął i złożył na moich wargach namiętny pocałunek.
Później wszystko działo się już szybko. Nasze spodnie i  jego bluzka poleciały w bok. Zostaliśmy w samych bokserkach. Zayn jednak nie chciał przejść od razu do rzeczy. Wolał najpierw jak ten kociak się popieścić. Siedział okrakiem na moich nogach. Ja również siedziałem, dłońmi błądząc po jego nagich plecach. Nasze członki się o siebie ocierały, co na nas obu działo niesamowicie podniecająco i rozgrzewająco. Zassałem się na szyi chłopaka, a jego usta opuściło westchnięcie rozkoszy. W tle leciała muzyka, byliśmy razem, nasze ciała idealnie do siebie pasowały. Spełnienie marzeń.
Nagle usłyszeliśmy głośny trzask i do mojego pokoju wpadł rozwścieczony tata, a za nim mama błagająca go by się uspokoił.
-John, proszę cię. Uspokój się! – krzyczała za nim mama, bliska płaczu. Tata jednak nie reagował. Podbiegła do nas i w okrutny sposób ściągnął ze mnie Zayn’a i rzucił go na ziemię. Jego ciało opadło na podłogę z głuchym gruchotem.
- Zostaw mojego syna w spokoju! – krzyczał wymachując rękami, trzymając w nich jakiś świstek papieru. Bałem się, że coś mu zrobi. Zayn z pewnością czuł to samo, bo patrzył z przerażeniem w oczach na mojego ojca, który cały czas wrzeszczał. Gdy tata robił krok w jego stronę, on po ziemi odsuwał się od niego.
- Zostaw go! – krzyknąłem ze łzami w oczach.
- John!
- Wynoś się stąd i zostaw Niall’a w spokoju! – wskazał ręką drzwi. Modliłem się w duchy, by Zayn go posłuchał i nie zrobił nic głupiego. Żeby nie chciał mnie bronić, bo zdaję sobię sprawę do czego mógłby być rozwścieczony ojciec. Malik pospiesznie wstał z podłogi i pozbierał swoje ubrania, po czym w do połowie ubranych spodniach, wybiegł z pokoju. Byłem wściekły i przerażony. Z moich oczy płynęły łzy. Wiedziałem, że rodzice mogą mieć coś przeciwko, ale nie sądziłem, że tata zachowa się jak ostatnia świnia.
- Nienawidzę cię! – krzyknąłem mu prosto w twarz. Szybko ubrałem spodnie. – Jesteś najgorszym ojcem na świcie! Jak mogłeś!? – wrzeszczałem na niego, a on na mnie. Założyłem bluzkę, nie przestając wydzierać się na ojca, uświadamiając mu, że jest dla mnie nikim. Mama stała z boku i wycierając łzy, które leciały jej po policzkach, prosiła nas byśmy się uspokoili. To był okropny widok, ale nie potrafiłem się powstrzymać. Wyrzucałem z siebie słowa z szybkością światła. Wszystko co mogłoby zaboleć mojego tatę.
W pewnym momencie wcisnął mi białą kartkę w ręce, a ja nie zdążyłem zamknąć w porę ust.
- Jesteś pieprzonym homofonem! – krzyknąłem, a ojciec jedyne co zrobił to dał mi policzek. Automatycznie przyłożyłem do palącego miejsca dłoń i spojrzałem smutnym i zawiedzionym wzrokiem na ojca. W jego oczach również malowało się przerażenie.
- Nienawidzę cię! – wysyczałem i po prostu, ściskając białą kartkę wybiegłem z pokoju, słysząc za sobą głos taty, nawołujący mnie bym wrócił.  

35 komentarzy:

  1. o Jezu.
    Naprawdę, nie myślałam, że tak to będzie wyglądać! ;o
    Ojciec Niall'a, zachował się jak taki prostak, któremu w tym momencie mam ochotę przyjebać mocno w twarz. Skurwysyn, normalnie...
    Swoją drogą ciekawe co znajdowało się na tej kartce..
    Boże dziewczyno, moje myśli to jeden wielki chaos, więc stać mnie było tylko na taki beznadziejny komentarz - wybacz ;__;
    Pozdro! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziewczyno, zabiłaś mnie tym rozdziałem! Cudowny, zresztą wszystko, co piszesz, jest cudowne <3 Pokaz Niallera po prostu rozwalił mnie na kawałeczki :D
    a to, co zdarzyło się na końcu, nazwyczajniej w świecie mnie zszokowało ;o jak ty teraz z tego wybrniesz?
    uwielbiam Cię <3

    ~Werka

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział naprawdę piękny... do czasu.
    Gdy zaczęłam czytać ten fragment, podczas którego wchodzi ojciec Nialla miałam mieszane uczucia. Tak naprawdę nie odczułam tego przerażania, do momentu, w którym zrzuca Zayna z łóżka. Serce biło mi bardzo szybko i chciałam wyłączyć już tą stronę i nie doczytać do końca. Bałam się tak samo jak Zayn i Niall i pewnie mama Nialla. Po prostu, nie lubię takich poważnych kłótni w rodzinie, chociaż w takiej podobnej nie byłam. Pod koniec chciało mi się płakać. Nienawidzę homofobii i jestem bardzo tolerancyjną osobą, kocham wszystkich ludzi na świecie i zrobiło mi się ich żal. Mam tylko nadzieję, że Nialler się wyprowadzi do Zayna lub któregoś z chłopaków, a jego ojciec wszystko sobie przemyśli.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Będę chyba jedyną osobą, która będzie broniła pana Horan'a, który nic nie powiedział, że nie podoba mu się homoseksualizm syna i wyzwisko Niall'a moim zdaniem było niepotrzebne. Moim zdaniem akceptuje orientację syna tylko nie chce aby spotykał się z Zayn'em. A co do białej koperty: może to będzie głupie ale w niej znajdują się wyniki z których wynika, że Zayn jest nosicielem wirusa HIV i dlatego wyrzucił go z domu aby nie zraził jego syna. Wiem, że to głupie ale tylko to mi przychodzi do głowy. Musimy czekać do kolejnego rozdziału aby dowiedzieć się prawdy.
    http://ruletheworldourslove.blogspot.com/

    P.S. Brakuje mi Lou.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam o Aiden'ie i teraz podejrzewam, że on mógł podrzucił anonima rodzicom Niall'a.

      Usuń
    2. A skąd ojciec Nialla miałby wyniki badań Zayn'a ?

      Usuń
    3. Nasuwają mi się dwa pomysły:
      1. Aiden,
      2. państwo Malik.

      Usuń
    4. skoro Państwo Malik akceptują ich związek, to czemu mieliby to robić?
      Skąd Aiden, mógłby dostać te wyniki?

      Usuń
    5. Rozumiem, że rozpoczęłam dyskusję. Ten HIV to tylko mój pomysł ja bym tak poprowadziła fabułę. Wszystko zależy od autorki to jej opowiadanie i jej pomysły. Ale wracając do tych wyników i HIV. Zayn lubi jednorazowe przygody i mógł złapać HIV a Malikowie nie chcąc dopuścić aby Niall zaraził się od Zayn'a zanieśli te wyniki do państwa Horan. Chociaż z drugiej strony nie czytałam aby w jakimś opowiadaniu pojawił się wątek HIV, może sama w swoim to wykorzystam.

      Usuń
    6. Dowiecie się wszystkiego w następnym rozdziale. :) Postaram się go opublikować w terminie, jednak nauczyciele oszaleli w mojej szkole i może być ciężko. Jednak jestem dobrej myśli. :D

      Ja czytałam jednego one shot'a, w którym był wątek HIV.

      Usuń
    7. Możesz podać link do tego one shot'a. A ten termin to kiedy?

      Usuń
    8. w sumie to ja też czytałam shota o HIV. To był Ziall:D

      Usuń
    9. to AIDS, ale myślę, że równie satysfakcjonujące.:d
      http://nowifallwithoutmywings.tumblr.com/post/29563169971/nothings-real-but-love

      Usuń
    10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    11. Chodziło mi o ten: http://choicetotake.tumblr.com/post/34967453008/skinny-love-ziall Ale tamten też czytałam. Tu też jest AIDS.

      A termin. Znaczy się staram się dodawać co pięć dni, czyli wychodzi, że 25 (niedziela)

      Usuń
    12. Nie wiem czy wiecie, ale żeby mieć wyniki na wirus HIV najpierw trzeba się zbadać ;d Czego Zayn raczej nie zrobił, aczkolwiek nie było takiej wzmianki. Gdyby jednak je zrobił, nie wskakiwał by na swojego chłopaka chcąc się z nim pieprzyć wiedząc, że może być nosicielem. Cóż.. trochę nie realne są wasze rozważania, ale rozumiem, że wyobraźnia działa czytając takie opowiadania.. sama tak mam ;d
      Pozdrawiam - wera963852

      Usuń
  5. Co za kartka papieru? Dżizas, nie mogłaś chociaż dopisać, co to jest? No weeeeeeeeeź. Może rzeczywiście jak napisała dziewczyna u góry, to jakiś HIV? W ogóle zastanawia mnie, jak jego ojciec nagle znalazł się w ich pokoju - znaczy się, co było tego przyczyną, co go do tego skłoniło. Wyglądało tak, jakby jego cel był jasny. Nie wiem, może to Aiden coś zrobił? Albo jakieś zdjęcia? Jejciu, nie wiem. Boję się no. A jego ojciec zachował się jak skończony idiota, mógł nie być zadowolony, jednak to co zrobił to czyste przegięcie.
    Czekam na kolejny z niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam to opowiadanie xxx

    OdpowiedzUsuń
  7. no dziewczyno znów mnie zatkało no....kurde nie mam słów żeby opisać to jest Zajebiste tyle emocji włożyłaś w to ze to jest zajebiste <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Z.A.J.E.B.I.S.T.E.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie mam pojęcia, dlaczego nie przeczytałam tego wcześniej :o
    Matko, z pewnością nie takie wyoutowania orientacji Nialla przed jego rodzicami sobie życzyłam. Mam tylko nadzieję, że wszystko będzie okej.
    Boże wstyd mi, bo siedzę teraz właśnie od pięciu minut i nie mam pojęcia, co napisać. Mam nadzieję, że mi to wybaczysz. Godzina do pisania komentarzy też nie jest najlepsza.
    No nic, pozdrawiam cieplutko i czekam na nowy xx

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja Jebie!!
    To jest najlepszy rozdział dotychczas!
    Ojciec Nialla to szuja -,-'

    OdpowiedzUsuń
  11. Genialny rozdział czekam na nn :PP

    OdpowiedzUsuń
  12. Tylko nie HIV albo AIDS błagam :(

    OdpowiedzUsuń
  13. Rzuciłam się na nowy rozdział co najmniej jak na Bounty, a trzeba ci wiedzieć, że za tego batonika jestem gotowa stratować wszystko na mojej drodze ;) Czytałam z wypiekami na twarzy zachwycając się każdym kolejnym zdaniem i już się cieszyłam na komentarz, który miałam zaraz zacząć pisać. I wtedy ta końcówka... Boże! Nie tak to sobie wyobrażałam. Siedzę, gapię się w monitor i próbuję coś napisać, a w głowie wciąż mam tą scenę z sypialni, wrzeszczącego ojca i Nialla krzyczącego mu, że go nienawidzi... Co się stało? Wciąż tego nie ogarniam. Co to za biała kartka, która skłoniła rodziców do wcześniejszego powrotu? Kto im ją pokazał? Dlaczego? Tak bardzo chciałam, by Niall zdobył się na odwagę i się ujawnił, chociaż przed rodzicami, ale czegoś takiego się nie spodziewałam... Mam ochotę go przytulić, głaskać po głowie i powtarzać, że będzie dobrze... Bo w końcu będzie, prawda? Prawda? Musi być... Kurcze, rozryczałam się pisząc komentarz... Normalnie jestem nienormalna ;) Czy ja już mówiłam, że jestem beznadziejną romantyczką? Czasami to jest przekleństwo. Rozklejam się nawet oglądając reklamy...
    Wybacz, że nie napiszę więcej. Rozdział jest naprawdę cudowny. Wszystko, każde słowo... Pop prostu teraz wciąż przeżywam ostatnią scenę i wszystko inne zeszło na dalszy plan. Kocham tego bloga i ciebie... Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, a teraz idę ryczeć w poduszkę...
    Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego

    @KateStylees
    http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
  14. super
    zawsze gdy czytam twojego bloga paczałki mi się wytrzeszczaja z przerażenia (oczywiście z pozytywnego) myśle wtedy jak można tak dobrze pisać
    czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  15. ten rozdział prowadził mnie do skrajności. Najpierw cieszy lam się tym że Niall może wystąpi w drużynie, później cierpiałam z nim że zranił Malika, później z uśmiechem na mordzie czytałam to jak starał się być seksowny dla Zayna. A na sam koniec to przerażenie jak wbił jego ojciec. A teraz biję się z myślami co to mogła być koperta. Stawiam na Adiena albo na któregoś z chłopaków. Może Lou?! Ale to nie może być Adien ! Jak to on to ja nie przeżyję. Ubóstwiam go bardziej niż Malika a tu taki świństwo?! nie ma mowy! nie zgadzam się. Ej ja chcem trochę Adiena. Niech Niall zdradzi Zayna bo on jest za grzeczny. Niech pokaże trochę skurywsyństwa. Wog o czym ja piszę. Czekam ze zniecierpliwieniem na następny. Ten rozdział jest chyba jednym z lepszych ;d Masz wielkiego plusa u mnie za długie rozdziały! ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. oooo kuźwa *.*
    Nie no zaskoczyłaś mnie, aż boję się co będzie dalej, naprawdę ;o
    Ale nie mogę się doczekać i
    zapraszam: http://one-direction-ziall.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Opisując to jednym słowem: ciekawy. Gdzieś tak w połowie miałam nadzieję, żeby rozdział nie skończył się sielankowo (miałam takie przepuszczenie, że będą już podane wyniki naborów do drużyny, Niall oczywiście się dostanie, a i 1D zostanie odkryte przez jakieś bóstwo, które ich wysławi) i ucieszyłam się, gdy jednak zakończyło się inaczej :D Może nie powinnam tego pisać, bo oczywiście szkoda mi chłopców. To musiało być naprawdę przerażające, no i oczywiście niezręczne jak rodzice Horana wparowali do domu. Przypuszczam, że ta kartka to jakieś zdjęcie, na którym chłopaki się obściskują, a mógł dać im je Adien.
    Te przypuszczenia dziewczyn wyżej o wynikach HIV są śmieszne :D Trochę mało realne.. nawet gdyby dostał je od rodziców Malika, to ten i tak musiał by podjąć się temu testowi, a raczej tego nie zrobił. Mam nadzieję, że naprawdę masz coś innego w planach niż ten cały test HIV, bo to będzie masakra i parodia na całego ;D
    Nie miej mi tego za złe, ale rozśmieszyłaś mnie prawie do łez jedną literówką w tekście.. mianowicie, jak Niall wyzywa swego ojca od homofoba, a napisałaś "homofoNem" ;d nie wiem dlaczego tak mnie to śmieszy haha ;d
    Czekam na kolejny i pozdrawiam! - wera963852

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha... No nie mogę. Drugi raz tak napisałam. :d
      Tyle, że pierwszy raz w prezentacji o homoseksualistach.
      Nawet nie wiem czemu :)

      Usuń
  18. Jezu, teraz ojcowi Niall'a to bym najchętniej za przeproszeniem przyjebała xd Po prostu wow *.* Jestem ciekawa tej kartki, może Aiden zrobił im jakieś zdjęcia czy co. Nie wiem :/ Współczuję Niall'owi a przede wszystkim Zayn'owi, biedny - tyle zrobił dla Niall'a, poświęcił się, zmienił i tu nagle to :( Nienawidzę cię za to, że muszę czekać na następny rozdział (w takim momencie!), a kocham za to jak piszesz i co robisz z moimi emocjami ;D Całe opowiadanie jest po prostu fantastyczne! Czekam z niecierpliwością <3 W.

    OdpowiedzUsuń
  19. Zaczęłam czytać tego bloga kilka dni temu i stwierdziłam że dopiero na koniec wyrażf swoją opinię, tak więc : to jest po prostu zajebiste!! Wiem że słyszałaś to już pewnie milion pięćset sto dziewięcset razy,ale masz talent , moglabys pisać książkę ( ja np. Przez Ciebie zrezygnowałam z aktualnie czytanej przez siebie książki) :) ze zniecierpliwieniem czekam na kolejny rozdział bo też zastanawia mnie treść białej kartki :) nie trzymaj mnie długo w niepewności :p

    OdpowiedzUsuń
  20. O KURWA ;OOOOOOOOOOOOOOO. *LE PRZERAŻONA I OSRANA JA*
    Boże, kurwa, ja pierdole, co to się porobiło, o kurwa, biedny Zayn i Niall, joa -,-. Jaka akcja wgl kuźwa :O. Choć z jednej strony rozumiem jego ojca, no w końcu nie codziennie widzi się swojego syna gołego z jego kolegą... ale to co zrobił to chyba lekkie przegięcie. No i co jest kuźwa na tej kartce?
    Lecę szybko do następnego rozdziału, a ten jest.. szokujący, ale świetny :).

    OdpowiedzUsuń