Cześć i czołem.
Przybywam do Was z następnym rozdziałem. Wiem, że trochę późno i bardzo chciałam Was przeprosić za to, ale w tamtym tygodniu miałam dużo na głowie. Cały weekend andrzejki. :) Nie dałam rady wcześniej. Wybaczcie.
Chciałam was jeszcze przeprosić za ten rozdział, bo wyszedł całkowicie inaczej niż miał wyjść, no dobra może nie całkowicie, ale w mojej głowie wyglądało to lepiej.
Cóż... zapraszam do czytania.
Następnego
dnia obudziłem się całkowicie wyspany. Po zaczerwienionych i napuchniętych
oczach nie było już śladu, a i mój humor zupełnie zaprzeczał temu, że
wczorajszy dzień miał w ogóle miejsce. Zupełnie jakby wydarzenia z poprzedniego
dnia zostały wymazane z mojej pamięci. Może to podświadomość walczyła z tym,
żeby do mojego mózgu nie docierały przykre wspomnienia, a może po prostu czułem
ulgę, że zakończyłem marny związek i przez to nie czułem wyrzutów sumienia, ani
żal nie zjadał mnie od środka? Hmmm… Chyba zdecydowanie to pierwsze. Nie
chciałem o tym myśleć, bo im więcej zastanawiałem się nad wydarzeniami
mienionego dnia, wszystko wracało. Nie chciałem cierpieć. Już nie.
Wygrzebałem się z niemały trudem z pod ciepłej pierzyny. Od zawsze miałem
problem ze wstawaniem z łóżka i nawet jeżeli byłem kompletnie wyspany co i tak
rzadko się zdarzało, nie mogłem opuścić miękkiego materaca i pachnącej kołdry.
Tym razem nie było inaczej. Dopiero za czwartym podejściem udało mi się wywlec
moje cielsko z wyrka.
Ziewnąłem przeciągle, przeciągając wszystkie mięśnie i przecierając wciąż nie
do końca rozespane oczy, zszedłem na dół.
Ostatni posiłek jaki jadłem to był podwieczorek, który zjadłem wspólnie z
Zayn’em. Co jak co, ale godzina 17;30 nie jest dobrą porą na ostatni posiłek
dla żadnego człowieka, a już na pewno nie dla mnie.
Szybko zbiegłem ze schodów i szerokim uśmiechem wpadłem do kuchni. Tata jak
zawsze w sobotnie popołudnie siedział w starych dresach i rozciągniętym
podkoszulku przy stole, czytając gazetę. To właśnie ten dzień był dniem, w
którym tata nie robił z siebie poważnego biznesmena, a był po prostu sobą. Mama
jak zawsze schludnie ubrana w spódnice do kolana i idealnie skrojoną bluzkę, a
wszystko to przykryte czystym fartuszkiem, stała przy kuchence i mieszał coś w
garnku. Przy tym opowiadała tacie jaki to świetny robot kuchenny widziała
ostatnio w sklepie. Nie wydaje mi się, żeby go to interesowało, bo nawet na nią
nie patrzył i tylko od czasu do czasu przytakiwał, kiwając głową jakby to miało
sprawić, że poczuje się mnie winny, że nie słucha żony. Tak naprawdę mama
doskonale zdawała sobie sprawę, że mąż jej nie słucha, ale nie przeszkadzało
jej to i szczerze mówiąc wydaje mi się, że mówiła to tylko po to, aby mówić, bo
i tak jeżeli będzie chciała, kupi tego robota.
Przeszedłem obok taty w ogóle się nie odzywając, tylko przybiłem mu ‘żółwika’,
gdy wystawił w moją stronę ręką. Zarówno moje usta jak i jego rozciągnęły się w
szerokim uśmiechu. Wczorajsza rozmowa bardzo mi pomogła. Zdałem sobie sprawę,
że tata może być dla mnie oparciem i mogę przyjść do niego z czym tylko będę
chciał, a on mnie wysłucha. Druga w kolejności do przywitania się była mama.
Zatrzymałem się obok niej i ucałowałem w policzek. Najwyraźniej nie wiedziała,
że pojawiłem się w kuchni, bo gdy poczuła moje wargi na jej policzku,
wzdrygnęła się lekko.
- Ooo. Wstałeś. – uśmiechnęła się lekko, gdy tylko obróciła głowę w moją stronę
i zobaczyła moją rozpromienioną twarz. Byłem w naprawdę dobrym nastroju. –
Wyspany? – zapytała, wracają do pichcenia.
- Jak nigdy. – przyznałem i skierowałem się w stronę lodówki. Otworzyłem
drzwiczki i zaraz zanurkowałem w jej wnętrzu. Po kilku chwilach zaciętego
myślenia nad posiłkiem, westchnąłem. – Nie ma niczego ciekawego do zjedzenia. –
wyprostowałem się, by spojrzeć zawiedzionym wzrokiem na rodziców.
- Obiad zaraz będzie. – odezwała się mama.
- Co? – nieco się zdziwiłem. Od zawsze lubiłem długo spać, ale jeszcze nigdy
nie zdarzyło mi się, żeby się obudził na obiad. Co prawda było to spowodowane
tym, że zawsze około dziesiątej rano wchodziła do mojego pokoju mama i
zaczynała zbierać wszystkie brudne ubrania. Nie potrafiła tego robić cicho, a
wręcz mógłbym się pokusić o stwierdzenie, że nie chciała. Zawsze musiała mnie
obudzić, by upewnić się czy skarpetki leżące przy łóżku lub inne ciuchy są do
prania. Nigdy nie kończyło się na jednym pytaniu. Zasypywała mnie milionami
pytań, a ja chcą mieć w końcu spokój na każde odpowiadałem ‘tak’. Wiele razy
się na tym przejechałem, bo mama do prania zabierała czyste ubrania, które
miałem tego dnia założyć. Rzecz jasna nigdy nie kończyło się na pytaniach. Gdy
już wydawało jej się, że jestem na tyle rozbudzony, by dobrze funkcjonować,
wydawała polecania co mam zrobić. A wtedy nie było już szans na ponowne zaśnięcie.
Dlatego też niezmiernie mnie zdziwiło to, że tym razem pozwoliła mi spać do tak
późnej godziny.
Trzymając się otwartych drzwiczek lodówki, wychyliłem się do tyłu, chcąc
zobaczyć, która jest godzina. Nie szło mi to jednak najlepiej, bo z mojego
punktu widzenia wszystko doskonale przysłaniała mi mama. Najwyraźniej tata
wyłapał moje staranie, bo odezwał się.
- 14:20. – poinformował mnie i wrócił do czytania gazety.
- O cholerka. – mruknąłem po nosem. Naprawdę mnie to zaskoczyło i sądzę, że
miał na to jakoś wpływ wczorajszy dzień. Cóż, chociaż jeden pozytyw.
- Niall. – upomnieli mnie jednocześnie rodzice. Nie sądzę, by po ostatniej
kłótni dalej wierzyli w to, że najgorszym słowem jakie znam była „dupa” czy
„gówno”, ale najwyraźniej nie chcieli bym przeklinał w ich domu, a tym bardziej
w ich towarzystwie. Całkowicie to rozumiałem i gdy tylko to słowo opuściło moją
buzię, automatycznie zasłoniłem ją dłońmi.
- A za ile będzie obiad? – zapytał, zatrzaskując drzwi, najważniejszego
urządzenia w kuchni.
- Za jakieś pół godziny. – odpowiedziała mama, przyprawiając danie w garnku.
Chociaż tyle dobrze, że podała przypuszczalny czas, bo zazwyczaj mówiła „ Jak
się ugotuje”.
- Przecież ja w tym czasie zdążę pięć razy z głodu umrzeć. – jęknąłem, na co
tata roześmiał się pod nosem, a mama pokręciła z niedowierzaniem głową.
Usiadłem na krześle naprzeciw taty i podciągnąłem jedną nogę pod klatkę
piersiowa. Oparłem na niej głowę.
- Boże… Po kim ty masz taki apatyt. – spojrzała na mnie mama, z miną jakby
naprawdę się zastanawiała, po czym spojrzała w stronę taty, który za stronami
gazety chował nadgryzioną kiełbaskę. Uśmiechnął się do niej niewinnie, a ja
wybuchnąłem głośnym śmiechem.
Tak wieczny apatyt to była jedna z cech odziedziczonych po moim tacie. Zarówno
on jak i ja mogliśmy jeść niemalże cały czas, niemalże wszystko, a i tak nie
było po nas tego widać. Szybka przemiana materii.
- Widzisz i nie grzmisz. – powiedział, unosząc do góry ręce i głowę, jakby
naprawdę zwracała się do Boga.
Kolejne minuty w czekaniu na obiad, spędziliśmy na głośnym śmianiu się. Tata
przestał czytać gazetę i poważnie skupił się na rozmowie z nami, która nie do
końca była normalna. Ktoś raz powiedział coś śmiesznego, przez co pękaliśmy
przez dobre kilka minut ze śmiechu, później druga osoba coś dopowiedział i
znowu.
Czułem się naprawdę dobrze, tak jakby nic się nie zmieniło, tak jakbym w ich
oczach dalej był ich Niall’em. I przecież faktycznie tak było. Nic się nie
zmieniłem, dalej byłem tym samym roześmianym, wiecznie głodnym i pogodnym chłopcem.
Z tym wyjątkiem, że teraz wiedzieli o mnie wszystko.
Co prawda w pierwszych minutach w kuchni, czułem się nieco skrępowany, a to
wszystko przez to, że zszedłem na dół w samych bokserkach. Nie miałem zamiaru
tu długo siedzieć. Tylko zrobić śniadanie i zmyć się do pokoju. Jednak coś nie
wyszło. Czułem się nieswojo za każdym razem, gdy któryś z rodziców patrzył na
mnie, bo wydawało mi się, że odtwarzają sobie prze oczami, sytuację ze wczoraj,
gdy przyłapali mnie i Malik’a w dosyć jednoznacznej sytuacji. Co innego gdyby
to był zwykły pocałunek lub gdybyśmy leżeli wtulenia w siebie, ale nie. Byłem w
samych bokserkach, a na mnie siedział Zayn, który również miał na sobie tylko
to okrycie. Więcej nasze ciała byłe bardzo, ale to bardzo blisko siebie i… To na
pewno nie był najprzyjemniejszy widok dla rodziców, którzy nie wiedząc, że twój
syn jest homoseksualistą. Baa… mogę się nawet pokusić o stwierdzenie, że żaden
rodzic nie chciałby przyłapać swojego dziecka w takiej sytuacji. Po kilku
minutach zdałem sobie jednak sprawę, że oni albo dobrze się maskują, albo
naprawdę nie są wcale skrępowania tą sytuacją, więc i ja postanowiłem się tym
nie przejmować.
Mama właśnie rozlewała zupę do talerzy, gdy po domu rozległo się pukanie. Tata
szybko krzyknął, że nie idzie otworzyć. Czasami zastanawiałem się jakim prawem
jest on moim ojcem, bo takie zachowanie było godne nastolatka, a nie dorosłego
mężczyzny. Ale cóż, taki był mój tata i to właśnie był w nim najlepsze. W pracy
był poważny, a później w domu to wszystko nadrabiał. Wiedziałem, że nie mam
szans przekonać go, żeby to jednak on poszedł przywitać gości. Nawet to, że
siedziałem w samych bokserkach go nie przekonywało. To przecież ja narobię
sobie wstydy, gdy okaże się, że jest to śliczna sąsiadka, która przyszła pożyczyć
jaka. Nie żeby zależało mi na opinii mojej ślicznej sąsiadki, której w
rzeczywistości nie posiadałem, ale wizja wyskoczenia przed kimś w samych
majtkach nie była kusząca.
Nie chcąc jednak dłużej przedłużać nieuniknionego, szybkim krokiem poszedłem
otworzyć. Jakie było moje zdziwienie, gdy zamiast mojej wymyślonej sąsiadki,
zobaczyłem tam dwóch przyjaciół – Harry’ego i Lou.
-Cześć. – przywitali się wesoło, a mi od razu zrzedła mina. Nie to, że byłem na
nich zły czy coś. Nie miałem przecież powodu, bo oni z pewnością nie wiedzieli
o planach Malik’a Chłopak jest sam wystarczająco głupi, żeby wpaść na taki
pomysł, więc nie potrzebował wspólników. Więcej, wydaje mi się, że chłopcy
gdyby wiedzieli o tym co chce zrobić odwiedliby go jakoś od tego pomysłu, a bynajmniej
by próbowali. Tak więc nie miałem powodów, by czuć do nich jakąś urazę. Po
prostu nie miałem w tym momencie ochoty rozmawiać o moim związku z Zayn’em, a
byłem pewny, że to jest właśnie powód dla którego tych dwóch stoi przed moimi
drzwiami.
- Czego chcecie? – zapytałem. Może nie do końca mój ton był miły, ale to nie
było zamierzone.
- Popatrzcie go. – powiedział uśmiechnięty Hazz i spojrzał na Lou, wskazując na
mnie rękę. – Jaki zdenerwowany.
- Chcieliśmy tylko porozmawiać. – wzruszył ramionami Lou, uderzając Harry’ego
lekko w ramię, przez co uśmiech natychmiastowo zniknął z jego twarzy i przybrał
poważną minę.
- Czy to jest coś naprawdę aż tak ważnego, że musicie przeszkadzać mi w
obiedzie? – uniosłem do góry jedną brew.
- W obiedzie? O właśnie zgłodniałem. – Hazz ponownie się uśmiechnął i
przesuwając mnie trochę w bok, zrobił sobie miejsce by wejść do mnie do domu.
Lou tylko pokręciła załamany zachowaniem przyjaciela głową i również wszedł do
środka.
- Nie przejmujcie się. Dla was też starczy. – powiedziałem do siebie i
poszedłem z nimi do kuchni. Nie to, że miałem jakieś problemy w dzieleniu się
jedzeniem z przyjaciółmi, ale tym razem naprawdę chciałem, żeby jak najszybciej
opuścili mój dom. Miałem w planach zostać w domu i cały dzień spędzić na
leniuchowaniu przed telewizorem. A ty na głowę zwali cię się taka dwójka, która
nawet jeżeli prosto w twarz im powiesz, że mają spadać nie wyjdą.
Wszedłem do kuchni. Chłopscy siedzieli na krzesłach, a przed nimi stały talerze
z gorącą zupą. Proszę kto by pomyślał. Jasne, że nie wparowali do kuchni i nie
powiedzieli „ Hej Maura, chcemy zupy”, nie byli aż tak bezpośredni, jeżeli
chodzi o moich rodziców. Nawet Hazz się hamował, ale też doskonale wiedział jak
podejść moją mamę, by sama to zaproponowała. Wystarczy kilka komplementów na
temat zapachu i każda kobieta, chce się pochwalić daniem jakie przygotowała. Z
moją mamą nie mieli wielkiego problemu, bo w naszym domu był zwyczaj, że jeżeli
coś jamy i akurat mamy gości, zapraszamy ich do stołu. Więc nawet nie musieli
się trudzić w wymyślaniu komplementów. Poza tym nie wiem czemu moja rodzicielka
miała słabość do Styles’a. Pewnie to przez te jego oczy, włosy i dołeczki. Nie
wiem jak to robił, ale wszystkie mamy dosłownie za nim przepadały.
- To ja się pójdę przebrać. – oznajmiłem wszystkim i ruszyłem do siebie na
górę. Dosyć chodzenie w bokserkach. Po chwili zasiadłem do wspólnego posiłku z
rodzicami i przyjaciółmi, całkowicie ubrany.
Obiad minął można powiedzieć w przyjemnej atmosferze. Rodzice wypytywali Lou o
kierunek studiów jakie wybrał, a ten chętnie na wszystkie pytania odpowiadał.
Później temat zszedł na muzykę i zespół chłopców, przez co zostałem wciągnięty
do rozmowy. Mam oczywiście pękała z dumy, że przyjaciele uważają, że mam
świetny głos, bo sama ponoć też to zauważała. W sumie byłem ciekaw gdzie, bo
nie zdarzyło mi się nigdy śpiewać przed rodzicami. Później dowiedziałem się, że
słyszała jak śpiewam pod prysznicem, co niebywale wszystkich rozbawiło. A gdy
dowiedziała się, że nawet raz wystąpiłem z nim na scenie była w siódmym niebie.
Nie powiem przyjemnie było słuchać na swój temat tak wiele dobrych rzeczy, ale
to mnie niebywale zawstydzało i tylko modliłem się, żeby nie strzelić buraka,
co mi się w końcu nie udało, w czym postanowił mnie uświadomić kochany Louis.
Mimo, że z początku rozmowy odpowiadałem dosyć niechętnie na pytania czy moje
odzywki były dosyć sarkastyczne względem chłopaków, to pod koniec obiadu nawet
cieszyłem się, że przyszli.
Po skończonym posiłku, w sumie to w przerwie, bo czekało nas jeszcze drugie
danie, ale mama musiała je dokończyć, zabrałem ich do mojego pokoju.
- Kurcze. Pokaże wam taką głupią piosenkę, a teledysk jest jeszcze gorszy. –
zacząłem gadać jak nakręcony, wchodząc do pokoju. Od razu skierowałem się do
komputera. Lou z Harry’m rzucili się na moje łóżko i pewnie któryś musiał być
mało ostrożny, bo usłyszałem za sobą cichy jęk bólu. – Normalnie da się
zwariować.- powiedziałem uruchamiając laptopa. Piosenkę przesłała mi Meg z
wiadomością, że tak się jej wkręciła w głowę, że nie może się jej pozbyć.
Faktycznie coś w tym było, bo po przesłuchaniu jej ciągle chodziłem po domu,
podśpiewując fragment refrenu „ I fink u freeky”, a teledysk był jednym z
najbardziej ryjących psychikę teledysków. Musiałem się tym z kimś podzielić.
- Jak się czujesz? – doszedł do mnie cichy głos Lou. Nie bardzo wiedziałem do
czego mam odnieść do pytanie. Czy on, aż tak bardzo przejmuje się stanem
psychiki po przesłuchaniu tej piosenki? Obróciłem się w ich stronę na obrotowym
krześle i uniosłem jedną brew w dezorientacji.
- No wiesz… -próbował jakoś naprowadzić
mnie Hazz. – Ty.. i Zayn.. No wiesz. – zacinał się przy każdym wyrazie. Aha, a
więc o to im chodziło. Zastanawiałem się tylko jednego, skąd oni o tym
wiedzieli. Czyżby Zayn, aż tak się zmienił, że od razu zadzwonił do chłopaków
się poskarżyć?
- Ah o to. – uśmiechnąłem się lekko, jakbym w ogóle się tym nie przejmował, a
ten temat był dla mnie równie przyjemny co rozmowa o piłce. W rzeczywistości
jednak było zupełnie inaczej. Nie chciałem z nimi o tym rozmawiać. Nasze
rozstanie było świeże i mimo tego, że rankiem czułem się świetnie. Wolny i
zadowolony to teraz wszystko wracało. Cała nasza rozmowa, moje uczucia do
niego, dosłownie wszystko. Nie chciałem go widzieć, a jednak za nim tęskniłem – Dobrze. A wręcz doskonale. – skłamałem,
próbując brzmieć radośnie. – A wam się chyba osoby pomyliły. – obróciłem się
znów do komputera, by wyszukać piosenkę. – To ja z nim zerwałem, więc to raczej
go powinniście pytać o te bzdety. – machnąłem ręką i włączyłem teledysk.
Oparłem się brodę na dłoniach. „Dzięki chłopcy jesteście świetni.”
Zupełnie przez przypadek zacząłem zastanawiać się co u Zayn’a. Jak się czujęi
czy chociaż jest smutny lub czy przynajmniej trochę cierpi przez nasze
rozstanie. Czy może raczej nasz związek dla niego nic nie znaczył i dzisiaj
wieczorem pójdzie z chłopakami świętować wolność i przeleci pierwszą lepszą
laskę czy kolesia.
Ale zaraz… Czemu ja w ogóle o tym myślę? Przecież to ja zakończyłem ten
związek, więc powinienem mieć uczucia Zayn’a w dupie i nie przejmować się nim.
W końcu to on rozwalił to co uważałem za idealne spełnienie moich marzeń, swoją
głupią zazdrością i egoizmem. Jednak nie potrafiłem tego zrobić. Nie mogłem
wyrzucić ze swojej głowy obrazu zdruzgotanego chłopaka, który mówił, że mnie
kocha. Pierwszy raz powiedział to na głos, pierwszy raz tak po porostu „Kocham
cię”. Wiedziałem jakie podejście do słów ma Malik. Nie cierpiał gdy ktoś
naciągał ich znaczenie i w kółko powtarzał „ Kocham to, kocham tamto i tamto
też”. Jeżeli mówił o kimś, że jest jego przyjacielem to musiał tej osobie ufać
i być pewnym, że może na nią liczyć w każdej sytuacji. Jeżeli mówił, że cię
nienawidzi to albo musiałeś go nieźle zranić, albo nadepnąć na odcisk. Jeżeli
mówił, że cię kocha to cię kochał.
Byłem na siebie zły, że wczoraj zareagowałem tak jak zareagowałem. Byłem pewny,
że po tych słowach nie powinienem rzucić mu się w ramiona i wrócić do tego co
było, ale nie powinienem też się śmiać. Nie powinienem powiedzieć tego co
powiedziałem, bo wiem, że się starał i tak po prostu wyjść, wiedząc ile dla
niego znaczyło to wyznanie. Ile dla mnie znaczyło. Nadal go kochałem jednak
gdzieś tam w sercu miałem do niego żal o to co zrobił i czułem, że postąpiłem
słusznie rozstając się z nim.
Przesłuchaliśmy piosenkę i
obejrzeliśmy teledysk, chociaż nie
bardzo się na tym skupiałem. Moje myśl zajmował pewien szatyn.
- Ee dobre. – powiedział uśmiechnięty Harry, tym samym wyrywając mnie z
zamyślenia. Razem z Lou spojrzeliśmy na
niego zaskoczeni. – No co? – zrobił minę, jakby nie wiedział o co nam chodzi. –
Ciekawe. – wzruszył ramionami i wrócił na łóżko.
Wyłączyłem przeglądarkę i oniemiałem. Na tapecie miałem ustawione zdjęcie całej naszej piątki. Z boku Liam
szeroko uśmiechnięty i obejmujący ramieniem Lou. Tylko on patrzył się w
obiektyw. Pomiędzy nim, a najstarszym z przyjaciół była wciśnięta głowa
Harry’ego, a z ich barków zwisały jego ręce. Loczek zrobił wielkie oczy i
wystawił język. Lou miał odwróconą w jego stronę roześmianą twarz i trzymał go
za dłoń. Obok Louis’a stałem ja z otwartą buzią. W tym momencie akurat się
śmiałem, bo Zayn, który stał koło mnie ‘piergnął’ mi w szyję ustami. Wszystko
to było na tle fioletowej ściany oklejonej różnymi plakatami i zdjęciami w
pokoju Hazzy, podczas nocowania u niego. Trochę wtedy wypiliśmy i robiliśmy
sobie różne głupi zdjęcia, a to było chyba najnormalniejsze z nich.
Wpatrywałem się w to zdjęcie jakbym widział je po raz pierwszy. Wyglądaliśmy na
takich szczęśliwych. Szybko wszedłem w ustawiania pulpitu i wybrałem pierwszą
lepszą tapetę, którą okazało się zwykłe niebieski kolor.
- Na pewno wszystko ok?- zapytał cicho Lou, kładać dłoń na moim ramieniu.
Odgłosy, które wydawał Hazz z łóżka też ucichły. Czułem na sobie ich
spojrzenia.
- Tak! – oderwałem wzrok od monitora. – Czy żebyście uwierzyli, że czuję się
świetnie muszę kogoś przelecieć?! – uniosłem się. Starałem się trzymać, a ich
ciągłe upewniania się czy ze mną wszystko w porządku wcale tego nie ułatwiało.
Po jaką cholerę tu przychodzili?
Wstałem z krzesła z taką siłą, że przewróciło się ono na podłogę. Przekląłem
pod nosem i zabrałem się za podnoszenie mebla.
- Martwimy się o ciebie. – powiedział Harry, który znalazł się za moimi
plecami. Podniosłem na nich wzrok. W ich spojrzeniach dostrzegłem żal i
zmartwienie.
- Znajdźcie sobie kogoś innego do użalania się nad nim. Naprawdę nie potrzebuję
waszego współczucia, ani troski. Dam sobie radę sam. – rzuciłem w ich stronę. –
Po prostu zostawcie mnie samego, ok.? – mój głos wypowiadając ostatnie zdanie
zadrżał. Nie! Wcale nie było ok! Wcale nie czułem się świetnie! I wcale nie
czułem ulgi, a niesamowitą tęsknotę!
Chłopcy najwyraźniej to wyłapali, bo Lou szybko zniwelował odległość między
nami i przytulił mnie. Poczułem, że oczy
zaczynają mnie piec, ale nie chciałem być słaby, więc tylko mocniej wtuliłem
się w przyjaciela.
- Wszystko się ułoży. Zobaczysz. Kochacie się, a to jest przecież
najważniejsze, nie? – pogłaskał mnie po plecach Loczek.
- Nic się do cholery nie ułoży. – powiedziałem w szyję Lou. – Nie wiecie jak to
jest kochać kogoś tak bardzo, że nie móc bez niego żyć, jednocześnie
nienawidząc. Ten pieprzony dupek mnie zranił, a mimo to nie mogę przestać go
kochać. – mój głos był cichy , skutecznie tłumiony przez ciało przyjaciela.
- Zdziwiłbyś się. – szepnął w moje włosy Lou.
- Co wy dwoje możecie w ogóle wiedzieć o miłości. – energicznie odsunąłem się
od chłopak i wbiłem w nich drwiące spojrzenie.
Co za ironia. Po rozstaniu pocieszając mnie osoby, które nigdy nie były
zakochane. Skąd mogą wiedzieć co czuję i jakim prawem mówią, że wszystko się
ułoży skoro nie mają pewności?
- Jak możecie mówić te wszystkie rzeczy?
Chłopak który ma serce w spodniach. – wskazałem na Hazzę. Loczek w wstydliwym
uśmiechem spuścił głowę. Dla niego nie
liczyło się czy dziewczyna, którą przeleci zapomni o nim równie szybko co on o
niej, czy będzie rozmyślać o nim całymi dniami, liczyła się tylko przyjemność.
Nie ważne były uczucia. Co z tego, że wiele dziewczyn ogłupionych jego urokiem
traciło z nim dziewictwo, skoro dla niego to było tylko kolejne zaliczenie
warte dwa punkty. – I chłopak, który nawet nie wierzy w miłość. - zaśmiałem się
nerwowo. – Więc jak mam wam wierzyć?
Lou wyraźnie zmarkotniał. Wyminął mnie i usiadł na łóżku.
- Mój tata odszedł od nas gdy miałem dziesięć lat. – powiedział spokojnie,
patrząc na mnie po czym przeniósł wzrok na Loczka, który uśmiechnął się do
niego pokrzepiająco. – Najpierw zdradził mamę, a później nas zostawił. – wbił
wzrok w ziemię. – Zostawił nas jakbyśmy nigdy nic dla niego nie znaczyli. – na
chwilę zamilknął, a mi najzwyczajniej w świecie zrobiło się głupio. Nie
wiedziałem co powiedzieć. – Więc gdzie tu ta wieczna miłość? Gdzie potwierdzenie
słów „Póki śmierć nas nie rozłączy”? – spojrzał na mnie swoimi niebieskimi
tęczówkami, jednak z jego oczu nie dało
się nic wyczytać. Jakby był zupełnie wyprany z emocji i opowiadał jakiś głupi
film. Zero uczuć.
- Ja.. – chciałem coś powiedzieć, jakoś przeprosić. Nigdy nie rozmawiałem z Lou
na temat tego, dlaczego mieszka tylko z mamą, a on sam nigdy też nie mówił. Z
miny Hazzy jednak wynikało, że on o tym wiedział. Siedział obok przyjaciela i
obejmując jego ramię, pocierał o nie dłonią.
- Chciałem go nienawidzić. Z początku nawet nieźle szło. Nie istniał dla mnie.
– powiedział, zerkając na Harry’ego. – Ale gdy wrócił. Nie, nie do mamy, do
nas. Wrócił i mówił jak bardzo mnie kocha. Wszystkie złe wspomnienia się
rozpływały, a na ich miejsce wchodziły te dobre. – westchnął, spoglądając w
sufit. – Wspólne wakacje i łowienie ryb. Pierwsza jazda na nartach. Moje ósme
urodziny jak przebrał się za klauna, bo zamówiony nie mógł dotrzeć. – zaśmiał
się. – Dzieciaki pękały ze śmiechu. – przygryzł dolną wargę. Nadal jego wzrok
błądził po pokoju. – A potem znowu wyjeżdżał i zostawiał mnie samego. –
patrzyłem na niego. Pierwszy raz widziałem w nim chłopaka, który nie jest
wredny, wesoły. Zobaczyłem, że cierpiał. – Miałem do niego o to żal i nocami
chodziłem nad rzeczkę i wykrzykiwałem jak bardzo go nienawidzę. Ale później
znowu wracał i wszystko mijało. Cała złość, a ja po prostu chciałem jego uwagę.
Wtedy mi ją dawał i znowu byliśmy jak ojciec i syn. – spojrzał na ułamek
sekundy na mnie, by dłużej zatrzymać wzrok na Harrym’. Ten cały czas gładził
jego ramię i uśmiechał się do niego lekko, będąc jego wsparciem. - Mimo tego co
zrobił mi i mojej rodzinie, nadal go kochałem. Głupią dziecięcą miłością. –
parsknął śmiechem.- Obojętnie jakby bardzo wmawiałbym sobie, że tak nie jest,
że go nienawidzę za to jak zranił moją mamę, by i zawsze będzie moim ojcem. –
wzruszył ramionami. – Ja jego dzieckiem. – wstał i podszedł do mnie. Złapał
mnie za ramiona i patrzył. Nie mogłem wytrzymać jego wzroku. Ja nigdy nie
‘straciłem’ ojca, zawsze był przy mnie. Nie mogłem sobie nawet wyobrazić co
musiał czuć, odstawiany na drugi plan.
- Więc uwierz mi wiem co czujesz. – złapał mnie za podbródek, i uniósł moją
twarz tak, że chcąc nie chcąc musiałem spojrzeć mu w oczy. – Więc jeżeli ta
wasza cała miłość – tu zrobił palcami cudzysłów. – jest taka silna jak
uważacie, prędzej czy późnij ty mu wybaczysz, a on się zmieni. – uśmiechnął się
lekko.
Leżałem na łóżku z nogami opartymi o ścianę i podziwiałem piękno mojego sufitu,
który i tak już zdążyłem przestudiować podczas chwil uniesienia z Niall’em. Teraz
jednak tylko podrzucałem piłeczkę i wygwizdywałem przypadkową melodię.
Całkowity spokoju i rozluźnienie.
Mimo, że była już druga po południu zjadłem dopiero śniadanie, przyniesione do góry przez moją mamę,
spławiłem ciekawską siostrę i naciągnąć na tyłek dresy. Nic więcej. Nie to, że
wstałem późno bo godziny dziewiątej do takiej nie można zaliczyć, ale po prostu
mi się nic nie chciało. I tym oto sposobem spędziłem w takiej pozycji pięć
godzin z mojego jakże wspaniałego życia. Leżałem i wspominałem to jak
koncertowo spieprzyłem mój pierwszy poważny związek z osobą, na której naprawdę
mi zależało.
- Jak leci? – usłyszałem z sobą znajomy głos. Odchyliłem głowę do tyłu i
spojrzałem na przyjaciela. Co z tego, że do góry nogami, ale dostrzegłem cień
uśmiechu na jego ustach.
- Ujdzie. – wzruszyłem ramionami i ponownie podrzucałem piłkę.
- Co wczoraj robiłeś? – zapytał ni z tego ni z owego. To na zwyczajne pytanie,
które wyszło z jego ust zaskoczyło mnie, a objawiało się tym, że piłeczka
odbiła mi się od palców i poleciał wprost pod nogi Payne’a, który siedział na
krześle. Niby nic, jednak nie mogłem pochwalić się cudownie spędzonym wieczorem
z moim chłopakiem, zakończonym ostrym seksem.
- Nic specjalnego. – westchnąłem, nie bardzo chcąc rozwodzić się nad
wydarzeniami minionego dnia. – Podasz? – oparłem się bokiem na łokciu i zwróciłem się do przyjaciela.
Spojrzał na mnie jakby nie był do końca
pewny czy ma to zrobić czy zignorować. Rozwiałem jednak jego wątpliwości
kulturalnym upomnieniem się o swoje.
Odrzucił piłkę w moją stronę, ale wyraz jego twarzy nadal wyglądał jakby się
nad czymś zastanawiał , jakby nie dowierzał. – No co? – roześmiałem się, nie
mogąc dłużej wytrzymać tego świdrującego spojrzenia. Było ono jeszcze gorsze
niż to, które wlepiał w ciebie Harry, gdy czegoś chciał. Liam starał się mnie
rozszyfrować, zrozumieć.
- Nie, nic. – pokręcił przecząco głowę. Taka odpowiedzieć całkowicie mnie
zadowalała, więc wróciłem do mojej zabawy. Nie przeszkadzało mi jego
towarzystwo, jednak nie miałem pojęcia dlaczego przyszedł. Nie umawialiśmy się
jeszcze na dzisiaj, więc jego odwiedziny były totalnym zaskoczeniem. Szczerze
mówiąc w tym momencie było mi obojętne to czy on tu jest czy go tu nie ma,
byleby nie wtrącał się w nie swoje spraw.
- A co u Niall’a? – znowu zadał bezsensowne pytanie. Tym razem złapałem piłkę i
przekręciłem się na bok, by móc go lepiej widzieć. Zmarszczyłem brwi z
zdezorientowaniu. Nie wiedziałem o co mu chodzi.
- Yy.. Nie wiem. Chyba dobrze. – wzruszyłem ramionami. Liam, widział się z nim
zaledwie dwa dni temu, więc wątpię czy mogłoby się wiele zmienić w jego życiu
przez ten czas. Nie liczyłem oczywiście tego, że nie jesteśmy już razem, bo o
tym raczej Liam, jeszcze nie wiedział.
- Aaa… - kiwnął głową, przyswajając tę informację. – A ty? Jak się czujesz?
- Ja? – uśmiechnąłem się lekko. – W porządku? – odpowiedziałem, patrząc na
niego jak na kretyna.
- Dobra. Słuchaj. Wiemy, że ty i Niall nie jesteście już razem. – wypalił.
Szybko wstał z krzesła, by chwilę później znaleźć się przy mnie na łóżku.
Zaskoczył mnie tym i to bardzo. Bo skąd oni mogli się o tym dowiedzieć? Niall
im powiedział? Podniosłem się do pozycji siedzącej.
- I co z tego? – wzruszyłem ramionami. – Kiedyś się musiało skończyć, nie? –
powiedziałem najbardziej opanowany tonem na jaki było mnie stać. Zupełnie jakby
mi to zwisało, jakby się wcale tym nie przejmował. – A w ogóle skąd wiecie? –
moja ciekawość zwyciężyła.
- Od Safy…
- Idiotka. – powiedziałem do siebie. Czy ona zawsze musiała się wtrącać w
nieswoje sprawy.
- …Spotkałem ją rano w sklepie i powiedziała, że w nocy przez was spać nie
mogła. Z początku myślałem, że się zagalopowaliście, ale wytłumaczyła, że przez
krzyki. Że się strasznie pożarliście i między wami koniec. – opowiedział. – Jak
ty mogłeś być taki głupi i wysłać list? Czy cię do końca pogrzało? – spojrzał
na mnie z wyrzutem. Ok., też nie byłem z siebie dumny, ale działałem wtedy pod
wpływem emocji.
- Uspokój się Li, bo przeżywasz nasze
rozstanie jak mrówka okres. – rzuciłem do przyjaciela śmiejąc się cicho.
- A cię to w ogóle nie rusza?
- Nie. – skłamałem. Co z tego, że mnie to ruszało, co z tego, że żałowałem, jak
i tak czasu się nie cofnie. Nie ma co się użalać. Było minęło, nie wróci.
- Czemu go nie przeprosisz?
- Przeprosiłem.
- I tyle. Nie zamierzasz o niego walczyć? – patrzył na mnie z niedowierzaniem. –
Nie wierzyłem, że to kiedykolwiek powiem, ale zmieniłeś się przy nim. Sam
powiedz, zauważyłeś to. Pasowaliście do siebie. – przysunął się bliżej mnie i
położył dłoń na moim ramieniu.
- Najwyraźniej nie bardzo. – westchnąłem, cmokając jakbym wcale się tym nie
przejmował. Liam nie musiała przecież wiedzieć, że to nie do końca jest prawdą.
Że w rzeczywistości całą noc myślałem o Niall’u i o tym jakim trzeba być
idiotą, żeby zrobić coś takiego jak ja. Nie musiał wiedzieć jak bardzo mi na
nim zależy i jak bardzo żałuje tego co zrobiłem. O wiele łatwiej jest ukrywać
uczucia.Wzruszyłem ramionami, zrzucając jego rękę z mojego ciała i wstałem z
łóżka. – Co powiesz na wypad do klubu? Dzisiaj wieczorem tak jak z dawnych
czasów? – uśmiechnąłem się szeroko. Zatrzymałem się przed szafką szukając
idealnej na dzisiejszy dzień bluzkę.
- Ty naprawdę nie zamierzasz z tym nic zrobić? Zostawisz to tak? – patrzył na
mnie.
- Oczywiście, że nie. – obróciłem głowę w jego stronę. – Zamierzam się dzisiaj
zabawić tak jak jeszcze nigdy i zaliczyć tyle osób, że aż braknie mi palców do
liczenia.
Jeszcze jedna informacja i mam nadzieję, że ją przeczytacie.
Jak wiecie, każde opowiadanie musi się kiedyś skończyć. To też powoli dobiega końca. Liczę jeszcze tak góra 5 rozdziałów + epilog. No chyba, że jakiś pomysł mi do głowy jeszcze wpadnie. :D
I tu moje pytanie. Zamierzam pisać kolejne opowiadania i nie mogę się zdecydować o czym.
1) Zayn spotyka się ze załamaną po zerwaniu z chłopakiem siostrzenicą i opowiada jej o swoich przygodach miłosnych. ( Nie powiem jaki bromence będzie :D)
2) Coś z typu uczeń i nauczyciel. Jeden jest nowym nauczycielem wf i prowadzi szkolną drużynę piłki nożnej do której, w której jest drugi. Ich problemy i inne. ( Nie mam jeszcze pojęcia kogo tam wstawić. Może jakieś propozycję?)
3) Zayn i Harry są przyjaciółmi od dziecka. Obaj są gejami. Nie kryją się z tym i żyją jak typowi młodzi ludzie. Chodzą do klubów, zazwyczaj dla homoseksualistów i podrywają kolejny mężczyzna na jedną noc. Jednak w końcu ich monotonia życia ich nudzi i postanawiają zaszaleć, zakładają się o serce pewnego blondyna.
Jak myślicie, za które się zabrać?
jak najbardziej trzecia pozycja
OdpowiedzUsuńTrzecie, zdecydowanie trzecie! Wybacz, komentarz nie będzie zbyt długi, internet mobilny mi na to nie pozwala. Rozdział fajny, nie dzieje się zbyt wiele, ale takie też są potrzebne w KAŻDYM opowiadaniu.
OdpowiedzUsuń~Fuyiel [keep-smiling-loser.blogspot.com]
rozdział dobry, podoba mi się :D ale kurdę, Zayn, dupku! Wiem, że będzie Cię zżerać sumienie i nikogo nie zaliczysz albo zaliczysz i będziesz tego żałował. Jestem ciekawa, czy będę razem, czy może zakończysz to opowiadanie, tym, że będę osobno..
OdpowiedzUsuńMyślę, że mogłabyś się zabrać za opowiadanie uczeń-nauczyciel i byłby to Larry, Narry albo Niam. To mi jakoś najlepiej pasuje xd albo może ta trzecia opcja, to też może być dobre *.* Czekam na rozdział, thanks xx
To było cudowne, ale Zayn to zimny kutas, że tak powiem. Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo czekałam na ten rozdział. Wchodziłam tu z 10 razy dziennie!
OdpowiedzUsuńJak dla mnie opow.3 :)
Po pierwsze: rozdział. Jest naprawdę świetny! Uwielbiam to, jak piszesz, nie mogę się od tego oderwać. Jesteś cudowna <3 Po drugie: Mam ogromną nadzieję, że wpadnie Ci do głowy jakiś nowy pomysł i pociągniesz jeszcze trochę to opowiadanie, bo zdążyłam się w nim zakochać :D Nie wiem, co zrobię, jeśli je zakończysz... Po trzecie: Jeśli o mnie chodzi, jestem starsznie ciekawa, jak napisałabyś opowiadanie numer trzy - chodzi mi o Zayn, Hazzę i jak podejrzewam Niallera :D Więc jak dla mnie, byłoby super, gdybyś zabarała się za trójkę :D
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na kolejny rodział!
~Werka
opowiadanie genialne, a co do pomysłu na nowe, to najlepsze bd 3!!!!
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, jak zawsze :) Nie mogę doczekać się kolejnego. A co do nowego opowiadania to... TRZECIE, BŁAGAM TRZECIE!
OdpowiedzUsuń-buddhaforvicky
Świetny :P
OdpowiedzUsuńZ propozycji podobają mi się wszystkie propozycje serio ale 2 i 3 są dokładniej określone więc pewnie jedna z nich. W 2 dała bym nauczyciela Zayna i ucznia Harego (mój ulubiony bromance. A 3 no cóż brzmi świetnie. Zresztą czego nie napiszesz będzie genialne! Nie mogę uwierzyć, że to już koniec. Będę tęsknić na tym Ziall'em.
Nie zdążyłam skomentować poprzedniego rozdziału, za co naprawdę przepraszam. Czytałam go w nocy i wtedy już nie myślałam, a potem zapominałam. Jejku, jestem straszna.
OdpowiedzUsuńJest mi przykro, że Ziall się rozpadł. Jak również nie jestem zadowolona z postawy Zayna. Zdziwiłaś mnie historią Lou. Tego to ja się nie spodziewałam. Miło, że rodzice Nialla tak do tego podeszli i nie są źli na syna ani nie patrzą na niego inaczej. Dobrze, że w ich oczach został taki, jakby był zanim odkryli jego tajemnicę.
Tymczasem smuci mnie, że to opowiadanie się powoli kończyć. Jest naprawdę dobre. A co do pomysły, wybieram trójkę! :D
Chciałam jeszcze powiedzieć, że u mnie pojawił się nowy rozdział. :)
Kolejny świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńLiczę, że Niall dopiecze jakoś Zayn'owi aby cierpiał. Najlepiej jak związałby się z Aiden'em.
Co do propozycji podoba mi się 1 czyli taka nieszczęśliwa miłość, lubię brak happy endów. Podoba mi się także 3 czyli trójkącik, ale gdybym musiała wybrać jedno wybrałabym- 1.
http://nowy-scenariusz-zycia.blogspot.com/
Kurcze, czemu Zayn nie umie się przyznać do swoich błędów, i jeszcze raz przeprosić, po klubach będzie latał xd Rozdział genialny, jak zwykle :DD A co do kolejnego opowiadania to może 3. Ciekawe się wydaje ^^ i uwielbiam Niall'a
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jak zakończysz to opowiadanie... ;)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział!
Harry i Lou troskliwi przyjaciele, nie spodziewałabym się tego, a jednak. :)
Podoba mi się pomysł nr. 3, na pewno będzie ciekawe :D Zayn Harry i Niall *__*
Oh, Zayn naprawdę wyprowadził mnie z równowagi w tym momencie. Czy on myśli, że im więcej osób przeleci, tym szybciej zapomni o Niall'u? To tak nie działa. Wgl, dlaczego on chce zapomnieć? Gdyby mu naprawdę zależało, to walczył by o blondyna, nie pozwoliłby mu odejść przez swoją głupotę. W ogóle go nie rozumiem, ale cóż, do wszystkiego trzeba dojrzeć, więc może jeszcze się ogarnie. Mam taką szczerą nadzieje, bo Nialler z nim zerwał a teraz cierpi, podczas gdy Zayn będzie zaliczać na imprezach. Co jest z nimi nie tak?
OdpowiedzUsuńI nie spodziewałam się akcji z ojcem Lou. Gdy Louis szepną, że wie co Niall czuje, to myślałam, że ma na myśli Harry'ego. Cóż, moja chora psychika już wszędzie doszukuje się Larry'ego, przepraszam. Takie przyzwyczajenie.
No i Liam. Mam wielką nadzieje, że on jakoś przemówi Malikowi do rozumu, bo mnie chuj strzeli. Li powinien mieć na niego dobry wpływ, oby miał. Nie wiem jakby Niall się poczuł, gdyby usłyszał o planie Zayna. To jest po prostu chamskie i Zayn zachowa się jak świnia, jeśli naprawdę pójdzie na imprezę i przeleci tyle lasek. To wręcz obrzydliwe z jego strony. Czy on nie ma w ogóle uczuć?
Rozdział świetny, naprawdę. Ale cóż, jeszcze nie widziałam, żebyś napisała kiepski, więc to chyba taka norma.
A co do następnego opowiadania. Mi spodobał się 3 pomysł. Cóż, ciekawi mnie ten zakład i to jak to będzie przebiegać, jak się skończy... Naprawdę będę zachwycona, jeśli wybierzesz właśnie ten temat. Spotkałam się już z relacją uczeń-nauczyciel, więc 2 bez urazy, dla mnie jest dobra, ale zwyczajna. Pomysł pierwszy jest dobry, ale jakoś nie wyobrażam go sobie... Gdybyś mogła go jakoś bardziej opisać, bo niezbyt wiem jakby to miało wyglądać... Ma to być opowiadanie, ale opowieść Zayna o jego miłosnych podbiciach wydaje mi się bardziej historią na One Shota. To jest świetny pomysł, ale ciężko będzie zrobić z tego coś dłuższego, tak myślę. Choć mogę się mylić, bo tak jak powiedziałam, nie jestem zbytnio pewna co do szczegółów.
~Love u.!
Dziękuję za komentarz. :D
UsuńTak masz rację. Relacja uczeń- nauczyciel jest już dosyć powszechna, ale, że do mojej głowy wpadł pomysł to już nie moja wina. Dlatego też pytam, czy może ktoś chciałby to czytać. :D
W jedynce chodziło mi raczej, że Zayn nie należałby do chłopów, którzy się przywiązują dlatego też jego związki byłby różne. I na pewno nie jeden. Myślałam o rozłożeniu jedna historia na rozdział. :)
Rozdział myślę, ze dużo wytłumaczył. Cieszę się, że u Nialla sytuacja rodzinna jak najbardziej sprzyjająca. Fajnie, że Harry i Louis go odwiedzili i że Lou się przed nim otworzył. Zayn... mam nadzieję, że się ogarnie, zawalczy i co najważniejsz- nie pójdzie do tego klubu z Liamem, bo wtedy przysięgam, chyba go zabiję w myślach -.- Co do następnego opowiadania, dwójeczka, jest kusząca.... a najlepiej z Zouisem ;) Zapraszam też to czytania i komentowania na:
OdpowiedzUsuńbythewayimwearingthesmileyougaveme.blogspot.com
Super rozdzial . I ciesze sie, ze jeszcze troche rozdzialow bedzie. A co do nastepnego opo... Przewaza 3 ale mi bardzo podoba sie 2. Tak to moge tylko pomazy xd... No ale jak juz trojka to niech to bedzie cos larry'm xx
OdpowiedzUsuńJa głosuje na 3 *.*
OdpowiedzUsuńRozdział zajebisty kocham too i to bardzo ;3 Ale nie kończ tego prosze ;**
zdecydowanie 3 :3
OdpowiedzUsuńGłosuje na propozycje numer 3 wydaje się ciekawa :)
OdpowiedzUsuńswietne;) oby sie pogodzili a i ja jestem za 2 ;)
OdpowiedzUsuńhmm wszystkie pomysły fajne ale może tak 2 i Larry ;D kurcze ale 3 tez jest ciekawa, a w 1 pewno nie bedzie happy end'u pewno a tez moze byc ciekawe bardzo ;)
OdpowiedzUsuńRodzicie Nialla adoptujcie mnie. Zayn brawo! idź to spieprzyć jeszcze bardziej. Bo wtedy może zrozumiesz ze trzeba walczyć o miłość. Ale idź zabaw się i powiedź jak było ;) a Adien gdzie? Niall zapierdalaj do niego, najlepiej się przeruchajcie bo tak jest najprościej. A przecież trzeba sobie życie ułatwiać xd Sytuacja z Lou mnie nie zaskoczyła boo on od początku się zachowywał jakby to ze nie wierzy w miłość miało podłoże rodzinne.Harry jest jebany. Ja go wog nie ogarniam. Raz jest chamski i wog a za chwile wspiera LouLOu. Co do opcji to 3 jest fajna jeżeli oni będą walczyć o Nialla. PIerwszy też jest całkiem spoko.
OdpowiedzUsuńNa początku chciałam cię przeprosić, bo rozdziały zawsze czytam, ale rzadko komentuje, strasznie zaniedbałam blogi, które odwiedzam, ale ostatnimi czasy już nie wiem w co mam ręce włożyć.
OdpowiedzUsuńUlżyło mi, kiedy przeczytałam o tym, jak dobre stosunki ma Niall ze swoimi rodzicami, nawet po tym, jak dowiedzieli się, że ich syn jest homoseksualny. Cieszę się, że chociaż to było czymś dobrym, co go spotkało po zerwaniu z Zaynem. Biedak, nie mogę się nie smucić, kiedy czytam jak ten płacze, tęskni za Malikiem, mimo iż udawał, że chłopak dla niego był już zakończoną sprawą.
Zdenerwował mnie Zayn. Widać, że cierpi, ale nie chcę się do tego przyznać. Ale mam nadzieję, że zrzuci tę maskę i w końcu przyzna się przed samym sobą, że jest skończonym idiotą i w końcu zawalczy o Nialla.
5 rozdziałów i epilog? Ohh, nie. Zżyłam się z tym opowiadaniem, z bohaterami....
A co do kolejnego opowiadania... Myślę, że to drugie będzie najlepsze. Niby jest dużo takich opowiadań, ale mi nigdy za mało, więc bardzo chętnie poczytam :D. A co do bromance, może Zarry? Kocham ten parring, a jest go mało. Albo Larry ;3
Jezu uwielbiam twojego bloga.:) Lubisz mieszać w opowiadaniu co mi się podoba.
OdpowiedzUsuńCieszy mnie to, że rodzice Niallera zaakceptowali jego seksualność i zachowują się tak jakby wiedzieli to od bardzo dawna i im to nie przeszkadza.
Tylko ten Zayn udaje, że jest twardy, a tak naprawdę w środku czułym chłopakiem, który krzyczy " WYPUŚĆ MNIE KUTASIE" XD
Dlaaaaaczego tylko 5 rozdziałów i epilog zbyt bardzo kocham tego bloga nooooo...:D
+ zapraszam do mnie. http://life-is-different-than-it-seems.blogspot.com/ i http://die-in-solitude.blogspot.com/
okay marlena się melduje. zacznę tym razem od zayna. um trochę dziwnie sie zachowuje moim zdaniem, bo jakby to ująć, nie ma wyrzutów sumienia? albo przynajmniej malutkiego poczucia winy? no wiesz, bo jeśli "kocha" nialla, jak ostatnimi czasy ośmielał się mówić, to wiesz myślałam, że chociaż w małym stopniu okaże swoje cierpienie. ale okay, malik to malik. teraz niall. zaskoczę cię tu ponieważ NIE podoba mi się jego zachowanie, tak w stu procentach. wiem jak się czuje, oszukany, zdradzony przez najbliższą mu osobę, którą darzył magicznym uczuciem i zresztą dalej darzy. ale, powinien z deka przystopować i zastanowić się; może dać kolejną szansę? do stracenia dużo przecież nie ma, ponieważ z tego co zdołałam wywnioskować, to powinien przyzwyczaić się do tego, że zayn go ranił. a być może, za kolejnym razem, okazało się to szczęśliwą bajką, z happy endem? szkoda, że to już koniec ponieważ wiesz, że kocham to opowiadanie i twój styl pisania, co powtarzam w prawie każdym komentarzu. haha wiesz oczekuje dramatyzmu w zakończeniu opowiadania. no nie wiem, może na przykład, niall przełamie się i uwierzy, że zayn nie chciał, i że naprawdę go kocha, pójdzie do niego a co zastanie? bum, zastanie malika w jego łóżko i gołą dziewczynę! załamie się i będzie próbował popełnić samobójstwo! a czy przeżyje czy nie ty byś zadecydowała xd okay a co do następnego pomysłu to zdecydowanie: OSTATNIE... to chyba trzecie, no nie? haha jejku, taki strasznie oryginalny pomysł, bo z nauczycielem i uczniem to już było sporo takich, a to pierwsze, też okay, ale TRZECIE! ja tak strasznie uwielbiam zialla i narry'ego! (bo tym blondynem byłby niall, co nie? haha) błagam! błagam! błagam! błagam! błagam! błagam! błagam! błagam! błagam! błagam! błagam! błagam! błagam! błagam! błagam! błagam! błagam! błagam! błagam! błagam! błagam! błagam! błagam! błagam! błagam! błagam! błagam! błagam! błagam! błagam! błagam! błagam! błagam! błagam! błagam! błagam! weź, orgazm na miejscu bym dostała. kończę już moje wywody. [possess-my-heart]
OdpowiedzUsuńPS. to znów ja. haha, wiesz nie przejmuj się mą, że to powiem, ale jestem smutna z powodu, że nigdy mi nie odpisujesz na komentarze. nie wiem, czy to co pisze ci się podoba i czy w ogóle czytasz. haha, wybacz ale mam dzisiaj niezłą głupawkę i nie wiem czemu w ogóle napisałam to ps. i czemu tego nie skasuje? :o
PS.2 mogłabyś usunąć, to na anty spam? strasznie to utrudnia dodawanie komentarzy, a ja jestem i tak ślepa to jeszcze gorzej, bo te kody są masakryczne. haha była bym wdzięczna :*
Jesteś smutna? Oj.. Nie chciałam. Po prostu jak już kiedyś pisałam, nie sądziłam, że ktokolwiek czeka na to, żebym mu odpisała. :) To tylko dlatego nie odpisuję na wszystkie komentarze.
UsuńI jasne, że je czytam i mi się podobają. Czemu nie? Fajnie jest przeczytać, że komuś się podoba to co piszę i co uważa się dalej się może stać. To takie fajne. :D
Co do dramatyzmu... To nie jestem pewna czy jestem w takim czymś dobra. Chyba średnio wychodzą mi takie sceny. I to co teraz się u nich dzieje ta kłótnia z rodzicami Niall'a, później rozstanie chłopców. Czy to nie jest wystarczająco dużo dramatyzmu? I na pewno nie zabiję Niall'a, ani Zayn, ani innego bohatera. Nie potrafiłabym. Nie jestem mordercą. haha...
No to ja się ciesze, że nie zamierzasz nikogo mordować. Za dużo opowiadań tak się kończy, czy tam nawet zaczyna. I tak wybierz 3. :)
UsuńPrzy tym i poprzednim rozdziale się aż za bardzo wzruszyłam, bo z moich oczu uroniło się kilka łez. PIĘKNE <3 Mi najbardziej podoba się możliwość 3 na nowego bloga :)
OdpowiedzUsuń