Cześć wam. Jak zawsze przybywał do was z następnym rozdziałem. Tym razem to już ostatni. Został jeszcze tylko epilog i trzeba będzie się pożegnać z Ziall'em.
Cóż... Nie będę się jakoś wielce rozpisywać, po prostu mam nadzieję, że nikogo nie zawiodę tym zakończeniem. Zdaję sobie sprawę, że pewnie niektórzy chcieli innego zakończenia, ale nie potrafiłabym.:)
Co do wykonania rozdział to nie jestem zadowolona. Powinno być one lepsze... Ale niezależnie jak bardzo bym się starał, nie umiałem tego zmienić.
Zapraszam do lektury.
Siedziałem
w kuchni przy stole i rozrywałem z tatą kolejną partię szachów. Właśnie
przegrywałem trzeci dzień robienia mu kolacji. Gdybym był mądry, pewnie
odpuściłbym po pierwszym starciu, bo nie miałem z nim szans, ale uparty Niall
nie mógł się przecież poddać. Dlatego też tata z szerokim uśmiechem na twarzy
wykonał ostatni ruch tym samym kończąc grę.
- Kochanie. – zwrócił się do mojej mamy, łapiąc ją za pasek od fartuszka i
przyciągnął do siebie. Kobieta nie przygotowana na jego ruch poleciał wprost na
niego i usiadła mu na kolanach. – Co powiesz na to, że nasz synek przygotuje
nam dzisiaj pyszną kolację. – uśmiechnął się do niej, po czym spojrzał na mnie,
dumny ze swojego pomysłu. Pokręciłem tylko przecząco głową, widząc jego
zadowoloną minę. Nie uzgodniliśmy zasad, więc mógł ode mnie oczekiwać obojętnie
czego. – Może przy świecach? – przeniósł wzrok na mamę z radosnym uśmiechem.
- Dawno nie jedliśmy kolacji przy świecach. – powiedziała moja rodzicielka i objęła jego
szyję. Oparłem łokcie na stole, a na dłoniach położyłem głowę. Czasami moim
rodzice zachowywali się gorzej niż zakochana para szczeniaków. Mama
zachichotała i pocałowała tatę w usta. Długo, przeciągle.
- Bleee… Moglibyście tego nie robić przy mnie? Nie mam zamiaru oślepnąć. –
powiedziałem wstając z krzesła z wyraźnym obrzydzeniem na twarzy. Nie
przeszkadzał mi ich wiek, bo przecież w każdym wieku ludzi powinni okazywać
sobie uczucia. Ale to są moim rodzice. To samo przez siebie mówi, że nie
powinni całować się przed swoim synem.
Tata, który w końcu odlepił się od mama, uśmiechnął się do mnie i machnięciem
ręki wygonił mnie z kuchni, żeby móc znowu wrócić do całowania mamy. Pokręciłem
tylko głową, jednak nie mogłem powstrzymać leciutkiego uśmiechu na ten widok.
Cieszyło mnie to, że mimo, że ze sobą już ponad dwadzieścia lat nadal kochają
się równie mocno co w dzień, gdy powiedzieli sobie sakramentalne tak. Może
zabrzmię głupio i tandetnie, ale też chciałbym kiedyś poznać osobę, która będzie
mnie kochać do końca życia, która będzie chciała się ze mną zestarzeć.
Usiadłem do laptopa i pierwsze co to zalogowałem się na Twittera, uruchomiłem
ICQ. Musiałem pogadać z Adien’em. Od czasu, gdy miał dosyć nieciekawą
rozmowę z chłopakami, zaczął mnie unikać. Na początku myślałem, że to
tylko przejściowe. Jeden dzień chce się po tym pozbierać i tyle. Ale następnego dnia w szkole kolokwialnie mówiąc mnie spławił i następnego też. W piątek na treningu też nie wykazywał zbytniej chęci do dłuższej konwersacji ze
mną mimo iż ja łaziłem ze nim jak lep. Zacząłem się martwić. Obrałem nowy
plan działania. Dzisiaj się wszystko wyjaśni. Najpierw pogadam z Adien’em,
później wytknę wszystko Louis’owi i Harry’emu. Tak, to wydawało się logiczne
wyjście.
Włączyłem komunikator i przez dobrze pięć minut wpatrywałem się w ikonki
symbolizujące dostępność moich znajomych. Zastanawiałem się jak zacząć rozmowę
z Adien’em. W końcu musiał mieć jakiś powód by mnie unikać. Przecież od tak
sobie dla zabawy nie ignorowałby moich chęci nawiązania kontaktu.
Ja: Cześć. Co słychać? : )
Adien: Cześć. Nic ciekawego. –
odpowiedział. Zazwyczaj gdy pisaliśmy, po takim zapytaniu rozpisywał się na co
najmniej pięć zdań, a teraz „nic ciekawego”? Tylko tyle miał mi do powiedzenia
po trzech dniach.
Ja: Ahaa.. Hmm, miałbyś może dzisiaj
czas? Chciałbym z tobą porozmawiać. – w tej samej chwili, gdy nacisnąłem
przycisk ‘wyślij’, komunikator zasygnalizował, że pojawił się nowa osoba i po
chwili otrzymałem kolejną wiadomość.
Lou: No Siemanko Nialler! Dzisiaj o 20 opijamy u mnie nasz sukces. :D Wpadasz?
W sumie głupie pytanie jasne, że wpadasz. – patrzyłem na klawiaturę
zastanawiając się co odpisać. Chyba nie do końca potrafiłbym się bawić przed
rozmową z Adien’em. Ale przecież zawsze mogę umówić się z nim wcześniej i wtedy
też u Lou wyjaśnić tę sprawę raz na zawsze. Przyjaciel chyba wyczuł moje
zwątpienie, bo wysłał kolejną wiadomość.
Lou: Nawet nie waż się odmawiać. Dostaliśmy propozycję wystąpienia na
osiemnastce córki Jack’a Philips’a!* Rozumiesz ty to?! – uśmiechnąłem się do
monitora. Wyobrażałem sobie jak bardzo musi podniecać się tą informacją Harry
skoro nawet Lou, aż tak bardzo się z tego cieszył.
Adien: Skoro chcesz. Będę wolny
dopiero coś koło 22. Pasuje ci? – dostałem tak bardzo wyczekiwaną odpowiedź.
Niezbyt ucieszyło mnie to co przeczytałem, bo to znaczyło, że najpierw będę
musiał opijać sukces chłopaków, a dopiero później iść na spotkanie z Adien’em.
Ten pomysł nie podobał mi się zbytnio. Ale co mogłem zrobić? Zgodziłem się.
Ja: Ok. To o 22 na placu?
Ja: Nie śmiałbym :D Dobra przyjdę, ale nie będę pił. – wysłałem Louis’owi.
Adien: No to do wieczora. – odpisał
mi i zszedł z ICQ.
Lou: Jak to? : ( Słyszałem, że na imprezie się nie bawiłeś, bo musiałeś
opiekować się Malik’iem to teraz możesz sobie odbić <prosi>
Ja: Hahaha :D Nie, naprawdę nie trzeba. Dzięki i miło mi, że tak bardzo się o
mnie martwisz, ale wolę nie wyglądać tak jak on wczoraj. : )
Lou: No dobra. Nie będę zmuszał. Ważne, że chociaż przyjdziesz. :P Dobra lecę
obierać ziemniaki. Placki dzisiaj na obiad.
Ja: Tak Lou, rób mi smaka. Nie krępuj się. :P – odpisałem przyjacielowi,
uśmiechając się do monitora. Nasze pożegnanie się nieco przedłużyło, bo Louis
musiał mi szczegółowo opisać jak bardzo dobre placki ziemniaczane robi jego
mama, jakby nie wiedział.
Zapukałem do drzwi Louis’a kilka minut
po umówionej godzinie. Zanim zostałem wpuszczony do środka, dobiegł mnie dźwięk,
jakby ze schodów zbiegało stado bawołów, później głośny huk spowodowany tym, że
ktoś wbiegł w ścianę. Zmarszczyłem brwi, zastanawiając się o ci kretyni tam
robią
- Lou! – rozległ się krzyk Hazzy, a po chwil moim oczom ukazał się chłopak z
loczkami opadającymi na jego twarz z gospodarzem uwieszonym na jego ramionach,
który w jednej ręce trzymał butelkę z piwem. Na twarzach obojga chłopców
malowały się szerokie uśmiechy.
- No no.. – zaśmiałem się. – Widzę, że zaczęliście beze mnie. – uśmiechnąłem
się do nich, wymijając ich w progu i wchodząc do środka.
- Idioci. Zewsząd otaczają mnie idioci. – powiedział Liam schodząc ze schodów.
– O cześć Niall. – uśmiechnął się lekko na mój widok.
- Mówiłem, że otworzę, a ten się pchał. – powiedział na swoją obronę Hazz,
rozmasowując bark, którym pewnie miał bliskie spotkanie z twardą powierzchnią.
- Ja mówiłem to samo. – wzruszył ramionami Lou i puścił przyjaciela, kierując
się powrotem do pokoju. Pokręciłem rozbawiony głową i po powieszeniu kurtki na
wieszak ruszyłem za przyjaciółmi na górę.
Zayn leżał na łóżku Lou z zakrytą dłońmi twarzą. Dopiero, gdy cicho się z nim
przywitałem podniósł się na łokciach i skinął głową z niewyraźnym uśmiechem.
Byłem ciekaw czy męczy go kac i czy cokolwiek ze wczoraj pamięta. Sam nie wiem
co byłoby dla mnie lepszy wyjściem.
Nie minęła jeszcze godzina, a chłopcom skończył się alkohol, co było co
najmniej dziwne, bo pił tylko Lou i Harry. Cóż... Liam cały wieczór męczył swoją
jedną butelkę, więc nie mogę tego zaliczyć do picia, a Zayn po swoim
wczorajszym wyskoku zrezygnował z tak hucznego świętowania. Nie wyglądał i nie
zachowywał się, jednak jak osoba na kacu, po prostu dzisiaj sobie odpuścił z
czego byłem szczerze zadowolony.
- Panie i panowie. – powiedział wesoło Hazz i wskoczył na łóżko. – Za nas. –
wystawił do przodu butelkę, w której była już końcówka piwa. – Za to, że
niebawem podbijemy całą Europę, Amerykę, Azję i resztę kontynentów. – uniósł do
góry twarz, wbijając wzrok w sufit, jakby zastanawiał się na mądrym monologiem
co w jego przypadku w takim stanie było niemal niemożliwe do wykonania. –
Bójcie się. – powiedział patrząc w przestrzeń przed sobą. – Nadchodzi Harry i
przyjaciele. Zobaczycie, usłyszycie o nas jeszcze nie raz. – mówił ruszając
butelką, w której reszta alkoholu rozlewał się po bokach. – Też was kocham.
Pozdrowienia dla moich fanów. – wysłał soczystego buziaczka w stronę ściany. Z
pewnością wyobrażał sobie, że stoi na wielkiej scenie. Wszyscy patrzyliśmy na
niego z rozbawieniem co chwilę podśmiewając się z min jakie robił.
- Zaraz, zaraz. – oburzył się Lou. Wstał i dołączył do Harry’go jedną rękę
zarzucając mu na kark. – Jaki Harry i przyjaciele? – spojrzał na niego
zdziwiony. – Przecież każdy wie, że ludzi będą kojarzyć nas jako Louis i zgraja
przyczepek, która łazi za nim krok w krok. – uśmiechnął się do niego i
pocałował go w policzek. – Ale możemy za to wypić. – zgodził się i razem z
Harry’m stuknęli się butelkami, by później na jednym tchu wypić całą ich
zawartość.
- Sądzę, że jednak zostaniemy przy
nazwie One Direction. – wtrącił się Liam, a objęci przyjaciele przenieśli na
niego swój wzrok.
- Tak.. To jest genialny pomysł. – dołączył się do niego Zayn,
kiwając głową.
- Nawet pomarzyć nie dacie. – zasmucił się Loczek i usiadł na łóżku po turecku.
– A do tego skończyło się piwo. – zerknął do butelki, przykładając oko do
gwinta, po czym podniósł na nas wzrok i zrozpaczony wydął usta.
Nie wierzyłem, że dałem się z to wrobić. Znaleźli sobie tragarzy. Tak,
siedziałem właśnie w aucie Liam’a obok Malik’a, który kierował i modliłem się by
ta podróż minęła mi jak najszybciej. Nie
byłem pewien czy Zayn pamięta coś z poprzedniej nocy, więc ciężko było mi
zacząć jakąkolwiek rozmowę. Postanowiłem jednak uznać, że wydarzenia z
wczorajszego dni nie miały miejsca. Nie było mi jednak dane odezwanie się, bo
pierwszy ciszę przerwał Zayn, gdy tylko wyjechaliśmy na pierwszą prostą.
- Dzięki Niall. – spojrzą na mnie krótko, po czym wrócił do obserwowanie drogi.
Jego usta formowały się w delikatnym uśmiechu. – Liam mi powiedział, że to ty
odstawiłeś mnie do domu. Jeszcze raz dzięki. – skinął głową, dłonią sięgając do
radia, by puścić jakąś muzykę. Po aucie rozniosły się pierwsze dźwięki letniego hitu "Summer Paradise - Simple Plan" – Gdyby nie ty, pewnie zasnąłbym pod stołem, a
dzisiaj nie mógł się ruszyć. – zaśmiał się cicho. – O ile nie skończyłbym
gdzieś gorzej. – dodał, nie patrząc na mnie. Umożliwiło mi to bezkarne,
wpatrywanie się w niego. Czyli nic nie pamiętał? Wtedy do mnie doszło, że
jednak wolałbym, by jego wspomnienia był jasne.
- Nie pamiętasz nic? – wolałem się upewnić, jednak nie udało mi się tego ukryć
i mój głos brzmi na nieco zasmucony.
- To znaczy. – zaczął Zayn i zerknął na
mnie na moment. – Ostatnią rzeczą jaką pamiętam to jak odciągnąłeś mnie od baru
i wychodziliśmy na dwór, ale chciałem sikać, więc się wróciliśmy. – zmienił
bieg. – Później tylko zamazane urywki. –
powiedział, starając się utrzymywać ze mną kontakt wzrokowy. Oczywiście był on
z jasnych powodów ograniczony. – Ale musiałem nieźle wyryć, bo mam dziurę na
kolanie. – zaśmiał się.
- Taaak. – pokiwałem twierdząco głową z rozbawieniem, przypominając sobie wczorajsze
wydarzenie. – Wychodziłeś z taksówki i postanowiłeś odpocząć na ziemi. –
przypomniałem mu. Chłopak spojrzał na mnie, jakby doszukiwał się w tym jakiegoś
żartu i czekał tylko kiedy krzyknę „ Żartowałem!”.
- Ałłłał? – jego mina była komiczna. Coś na pograniczu rozbawienia i
przerażenia.
- Dokładnie. – przyznałem mu rację cały czas się uśmiechając. – Rypłeś tak, że
myślałem, że już się nie podniesiesz. – dodałem.
Później chłopak poprosił, żebym powiedział co jeszcze ciekawego robił na tej
imprezie. Nie mogłem sobie odmówić kolejnej szansy na ponabijanie się z niego,
więc opowiedziałem mu wszystko ze szczegółami. No dobra może nie wszystko, bo
opuściłem incydent w łazience i część, gdy już prawie spał. Malik cały czas
patrzył na mnie z niedowierzaniem, jednak gdy tylko kiwałem głową, że mówię
prawdę, śmiał się głośno. Zazwyczaj mruczał do tego „ Boże jak tak mogłem” lub
„ Więcej nie piję”, co mnie jeszcze bardziej bawiło. Tak więc około dziesięciu
minut drogi spędziliśmy bezustannie się śmiejąc. Trochę dziwiło mnie, że
jedziemy tak długo, bo nigdy nie wydawało mi się, by ten sklep był tak daleko.
Jednak nie przeszkadzało mi to, bo dobrze się bawiłem. Jednak gdy wspomniałem o
przeprosinach Zayn’a, chłopak jakby zmarkotniał. Mimo, że Zayn nie pękał już ze
śmiechu tylko na jego twarzy pojawił się wstydliwy uśmiech, ja nie mogłem się
opanować. Nadal było to dla mnie śmieszne. Tym bardziej, że już nieźle się
nakręciłem wcześniejszą rozmową z chłopakiem. I tej jego głos, który nie
potrafił znaleźć wyjścia z mojej głowy.
- Niall… - zaczął niepewnie.
- No? – zapytałem wycierając kąciki oczu, w których pojawiły się łzy. – Ej Zayn
skręcaj! – krzyknąłem, stukając w szybę, jakby to miało sprawić, że auto
prowadzone przez Malik’a nagle skręci w dobry zakręt. On jednak się tym chyba
nie przejął, bo zamiast zrobić jakiś manewr, jechał spokojnie prosto. – Co
jest. W tamtą stronę do sklepu. – szturchnąłem go i wbiłem w niego pytające
spojrzenie. Malik jednak zignorował moje pytanie.
- Słuchaj Niall. – przeniósł na moment na mnie swój wzrok. – Wiem, że
zachowywałem się jak kompletny palant, ale nie mogę przestać o tobie myśleć. –
powiedział, jakby mówił najnormalniejszą w świecie rzecz. Co z tego, że auto
zdecydowanie nie było miejsce na takie rozmowy, mu to nie przeszkadzało. Po
prostu mówił, a ja nie mogłem wyjść ze zdumienia, słysząc kolejne słowa
wydobywające się z jego ust. Zmienił krótkie światła na długie i kontynuował. – Myślałem, że to minie, gdy nie będziemy mieli ze
sobą nic wspólnego, ale nie. Do cholery to wciąż we mnie siedzi! – uniósł się,
uderzając dłońmi o kierownice. – Wciąż…. cię kocham i nie mogę o tobie
zapomnieć. – powiedział dokładnie obserwując jezdnię. Myślę, że to w jakiś sposób ułatwiało mu powiedzenie tego co czuję. I byłem mu za to wdzięczny, bo po słowach chłopaka moja szczęka znalazła się na moich kolanach, a mnie dosłownie wbiło w fotel. Nie wiedziałem co
powiedzieć. To było to o czym marzyłem od naszego zerwania. Zapewnienie z ust Malik'a, że mnie nadal kocha i jestem do niego ważny. Chciałem przyznać mu, że nasze chwile milczenia mnie zabijały, że
też nie mogę bez niego żyć, że go kocham i że chcę z nim. Że już dawno
wybaczyłem. Ale nie potrafiłem zapomnieć widoku Zayn’a całującego się z tą
dziewczyną. Czy chciałby zacząć wszystko od początku, łącznie z zasadą, spania
z kim się chce? Czy może naprawdę mnie kocha i chce być tylko ze mną?
Jechał dalej, tylko na moment na mnie zerkając. Nie miałem pojęcia, gdzie jedzie, ale
byłem pewien, że to na pewno nie jest droga do sklepu. Skręcił w jakąś ulicę,
która raczej prowadziła na obrzeża miasta, a nie w jego centrum.
- Zayn powiedz mi w co ty grasz? – usiadłem do niego bokiem, by móc spokojnie
na niego patrzyć. Malik spojrzał na mnie, a po jego minie było widać,
że spodziewał się nie takiej odpowiedzi. – Ja możesz mówić mi takie rzeczy,
gdzie dzień wcześniej całowałeś się z jakąś dziewczyną. – czułem się jakbym
przeżywał deja vu, z tą różnicą, że chłopak był w pełni świadomy. – Czy dla
ciebie te słowa nic nie znaczą? Czy tak intymne gesty jak pocałunki nic nie
znaczą? Wiem, kiedyś pieprzyłeś się z kim popadnie, ale myślałem, że się
zmieniłeś. – mówiłem z wyraźnie słyszalnym smutkiem i zawiedzeniem w głosie. – I do cholery
zatrzymaj ten samochód! – krzyknąłem, a po kilku sekundach staliśmy już na
jakimś opustoszałym parkingu.
- Znaczą. – powiedział pewnie. On również odpiął pas i usiadł przodem do mnie.
– Ty dla mnie coś znaczysz. – chciał złapać mnie za dłoń, ale szybko ją
zabrałem. Na co chłopak spuścił wzrok. – Tamto to był błąd. Pomyłka. Ja nawet
nie chciałem się z nią wtedy spotkać. To ona do mnie zadzwoniła i nalegała na
spotkanie. – mówił. – Poszedłem tylko po to, aby powiedzieć jej, żeby się ode mnie
odwaliła. Naprawdę. – spojrzał na mnie, szukając czegoś co mogłoby znaczyć, że
mu wierzę. Ja jednak tylko wpatrywałem się niego, nie wiedząc co o tym wszystkim myśleć. Chciałem mu wierzyć, ale co jeżeli to tylko kolejna jego zagrywka?
- No i postanowiłeś ostatni raz skorzystać z okazji, co? – odezwałem się
sarkastycznie.
- Nie… - szybko zaprzeczył Zayn. – Nie chciałem tego. To ona się na mnie
rzuciła. Myślała, że tym przekona mnie, bym tak szybko nie skreślał naszej
znajomości. – dalej opowiadał. Jego wzrok był przepełniony bólem, a ja zaczynałem mięknąć. Smutne
oczy chłopaka, wręcz błagały bym mu zaufał. – Poszedłem tam dlatego, by to zakończyć. Na
imprezie chciałem z tobą porozmawiać i powiedzieć i że cię kocham, że brakuje
mi ciebie, twojej bliskości, a szczególnie twojego uśmiechu. Tego, którym
obdarowywałeś tylko mnie. – powiedział, a kąciki moich ust automatycznie poszły
w górę rozciągając się w delikatnym, trochę wstydliwym uśmieszku. – Dokładnie
tego. – Zayn zaśmiał się cicho, nie odrywając ode mnie wzroku.- Chciałem też
prosić cię o drugą szansę. Ale musiałem się od niej odciąć. To ona mnie
pocałowała, a ja nim się spostrzegłem, byłem przygnieciony przez nią do ściany.
– mówił, a ja słuchałem go w milczeniu. Może Zayn mówił prawdę i naprawdę nie chciał tego pocałunku? W sumie też nie byliśmy wtedy razem, więc nie powinienem mieć o to do niego pretensji. Obserwowałem jego twarz w skupieniu. Chciałem
wyczytać z niej czy mówi prawdę. Brzmiał wiarygodnie, tak prawdziwie. –
Nie będę cię okłamywał Niall, odwzajemniłem pocałunek, ale to była tylko
sekunda. Nie kontaktowałem i szybko ją odepchnąłem. To ciebie chciałem całować,
nie ją. – powiedział i nachylił się w moją stronę, nie po to, żeby złączyć nasze usta
w pocałunku, tylko po to by złapać moją dłoń. Poddałem się. Zayn chwyciła moją
rękę w swoje smukłe palce i przyłożył ją do swojego serca. Cały czas patrzył w
moje oczy – Dobrze wiesz, że żaden ze mnie romantyk. – zaśmiał się lekko, a ja
zrobiłem to samo. – Ale tak bardzo cię kocham. – powiedział cicho, że pewnie
gdyby nie to, że dzielił nas tylko centymetry nie usłyszałbym go. Nie
wiedziałem, co mam zrobić. Jedna część mnie mu wierzyła i kazała wyznać swoje uczucia. Druga była pełna wątpliwości. A co jeżeli po prostu brakuje mu mężczyzny,
a nie mnie? Co jeżeli chce się mną tylko zabawić i porzucić? A może to ma być
tylko taka zemsta, że to ja pierwszy zerwałem? W końcu nikt z Zayn’em Malik’iem
nie zrywał. To on zawsze porzucał swoje ofiary.
- Ona dla ciebie nic nie znaczyła? – do głosu doszła ta pierwsza część mnie.
Musiałem się tylko upewnić.
- Oczywiście, że nie. Nikt nie znaczył nigdy dla mnie więcej niż ty. Jesteś
pierwszą osobą, która zawładnęła moim sercem. – powiedział. – Proszę powiedz,
że nie brzmię żałośnie? – zapytał z lekkim uśmiechem, marszcząc zabawnie czoło.
Zaśmiałem się przyjaźnie.
- Ty? Nigdy. – przejechałem dłonią po jego policzku. – Na co czekasz? –
zapytałem, wciąż mając z nim splecione palce. Chłopak chyba nie wiedział o co
mi chodzi, bo tylko spojrzał na mnie pytająco. – No… - zachęcałem go.
- Aa.. –westchnął z uśmiechem. – Niall dasz mi jeszcze jedną szansę, a
obiecuję, że jej nie zwalę. – powiedział. – Zacznijmy od nowa. – uśmiechnął się
delikatnie, a w jego oczach tańczyły iskierki radości, które błyszczały na zaszklonych tęczówkach.
- Jestem Niall. Miło mi. - zabrałem od
niego dłoń, by przywitać się z nim uściskiem ręki. Chłopak wyraźnie zaskoczony
roześmiał się tylko.
- Zayn. – przedstawił się, odwzajemniając gest. – Niall… Wiem, że się krótko
znamy, ale mogę ci coś powiedzieć? – zapytał, na co przytaknąłem, udając jak najbardziej poważnego. – Wiesz.
Miałem dziwny sen. – zaczął.
- Ooo brzmi ciekawie. Kontynuuj. – oparłem się wygodnie, bokiem o oparcie i
przyglądałem się Zayn’owi.
- No nie wiem. Nie chcę cię przestraszyć, ale ty też tam byłeś.. robiliśmy
dziwne i niestosowne rzeczy. – każde słowo wypowiadał z niebywałą powagą, jednak na jego
ustach, wciąż błąkał się zagubiony uśmiech. Ja miałem tak samo. Niby próbowałem
się wczuć w sytuację i udawać, że temat jest bardzo poważny, ale nie mogłem
przestać się uśmiechać.
- Nooo. Coraz bardziej się wciągam. Co na przykład?
- CA-ŁO-WA-LI-ŚMY się. – powiedział, po czym szybko zakrył usta ręką, jakby
zawstydzony, a ja wybuchnąłem śmiechem.
- Przepraszam. – uniosłem do góry rękę w uspakajającym geście. – No proszę i
jak było? – zapytałem, unosząc do góry jedną brew. – Tak? –zapytałem i
przybliżyłem się do Zayn’a, składając na jego ustach delikatny pocałunek.
Oparłem się kolanach by było mi wygodniej i złapałem jego twarz w dłonie.
Chłopak natychmiast odwzajemnił pocałunek. Był on inny niż te dotychczasowe.
Był czuły, delikatny i przepełniony miłością. – I jak? – moje usta rozciągnęły
się niewinnym uśmieszku.
- Hmmm.. – zagryzł dolną wargę. – W śnie było lepiej. – odpowiedział, na
co z oburzeniem, trzepnąłem go w ramię.
- Lepiej powiadasz? – dobrze wiedziałem, że mnie podpuszcza i szczerze mówić
chciałem być podpuszczany w ten sposób. – A ten? – ponownie złączyłem nasze
usta w pocałunku. Był krótki, ale namiętny.
- No.. – przechylił głowę w bok. – Już lepiej. – powiedział z łobuzerskim
uśmiechem.
- Gonejk. – zaśmiałem się i ostrożnie, by niczego nie zepsuć przetransportowałem
się na jego kolana. Usiadłem na nim okrakiem. Zayn od razu położył dłonie na
moich pośladkach. – A ten? – złożyłem pocałunek na jego szyi. – Lub ten? –
mówiłem między pocałunkami, przy okazji kręcąc pokrętłami przy siedzeniu sprawiając,
że fotel się rozkładał. – Albo ten. – ponowie wpiłem się w jego usta. Zayn
natychmiastowo rozchylił wargi, pozwalając wtargnąć mi do środka. Nasze języki
połączyły się ze sobą z zmysłowym tańcu.
- Tak.. – sapnął Malik, gdy oderwałem się na moment od niego. – To było to. –
zaśmiał się. Pokręciłem rozbawiony głową, patrząc na niego. Nie wierzyłem, że
znowu jestem przy nim, tak blisko. Że znowu czuję na swoim ciele jego ciepły
dotyk, że znowu jego wargi pieściły moje. Byłem szczęściarzem. Ponownie
nachyliłem się w stronę Malik’a by złożyć na jego ustach kolejny pocałunek i
kolejny i jeszcze jeden i następny. W końcu przeniosłem się na jego
szyję, by ssąc i zagryzając ją zostawić na niej po sobie ślad. Zayn westchnął cicho,
czując jak mój język przejeżdża po jego skórze. Dłonie powoli wsunąłem pod jego
koszulkę, sunąć nimi coraz wyżej, przypominając sobie kształt umięśnionej
klatki Zayn’a. Była tak idealna. Dobrze zarysowane mięśni, delikatna skóra.
Chłopak jeszcze bardziej napinając mięśnie brzucha uniósł się z pozycji leżącej
do siadu. Nie powiem pozycja w jakiej się znajdowaliśmy pozostawiała wiele do
życzenia, ale nie było znowu tak źle. Brunet jednym zwinnym ruchem ściągnął z
siebie koszulkę, wzrokiem nakazując bym zrobił to samo. Nie miałem zamiaru się
sprzeciwiać. Nie ukrywajmy byłem na niego napalony. Jeszcze ten jego szelmowski
uśmiech i błysk w oku, który towarzyszył mu za każdym razem gdy mnie pożądał.
Uśmiechnąłem się do niego łobuzersko i lekko popchałem go to tyłu, a on opadł na
oparcie fotela wcale się przed tym nie broniąc. Znowu nachyliłem się nad nim by
złożyć na jego ciele pocałunek. Przejechałem językiem dookoła jego sutka na
końcu go lekko przygryzając. Zayn wydał z siebie cichy jęk, a ja podniosłem oczy,
by na niego spojrzeć. Jego powieki były przymknięte, a twarz rozświetlał
zadowolony uśmiech.
- Nie krępuj się. – szepnąłem mu do ucha, przygryzając je delikatnie. Cały czas
czułem jego dłonie błądzące po moich plecach, jakby dopiero je poznawały. Wyprostowałem
się i patrząc chłopakowi prosto w oczy, pokonywałem dłońmi wzdłuż jego boku, aż do jego spodni, delikatnie je muskając, co sprawiało, że chłopaka przechodziły dreszcze. Malik bawił się w papugowanie mnie, bo gdy ja
przejechałem wierzchem dłoni po jego boku on zrobił to samo. Gdy ja rozpiąłem
jego pasek i zająłem się rozporkiem, on z szerokim uśmiechem na twarzy powtarzał. Chłopak rozsunął nogi tak bym mógł klęknąć na fotelu w szczelinie między
nimi, a on sam chwilę później je lekko podkurczył. Było tam cholernie nie
wygodnie. Dopiero teraz zauważyłem jakie to auto jest małe. Nie zamierzaliśmy
się jednak wycofać. Tak długo już byliśmy bez siebie. Malik uniósł biodra do
góry, a ja w tym czasie zsunąłem spodnie z jego pośladków. Szatyn z uśmiechem
wyprostował najpierw jedną nogę, a później drugą tak bym pomógł mu ściągnąć dżinsy. Gdy już
pozbawiłem chłopaka dolnego odzienia sam zająłem się sobą. Nie było miejsca by
mój kochanek mi w tym pomagał, więc tylko z szerokim uśmiechem patrzył z
rozbawieniem jak się męczę.
- Szybciej bo wystygnę. – zażartował, na co zgromiłem go spojrzeniem.
Ściągnięcie z siebie spodni, gdy kucasz na przednim fotelu, plecami opierając
się niemalże o kierownicę, wcale nie było takie łatwe. Jednak po kilku chwilach
klękałem przed chłopakiem w samych bokserkach. – Nareszcie. – westchnął chłopak
przyciągając mnie do siebie. Złączyliśmy nasze usta w zachłannym pocałunku,
zupełnie jakby był on naszym pierwszym i ostatnim. Nie przerywając pieszczot
złapałem za gumkę od bokserek Zayn’a, a chłopak wyczuwając moje intencję
ponownie uniósł biodra, by umożliwić mi zsunięcie z niego bielizny.
Uśmiechnąłem się przez pocałunek, czując ja Zayn kręci się pode mną, by znaleźć
dla siebie idealną pozycję. Skończyło się na tym, że chłopak opierał na moich
ramionach swojego nogi. Nachyliłem się w jego stronę jeszcze bardziej czując jak
jego członek ociera się o moje podbrzusze. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz, a
mój kolega, również miał dosyć ściskania się niewygodnych majtkach. Odrywając
się na moment od Malik’a, co skomentował niezadowolonym mlaśnięciem, zsunąłem do
połowy ud moje bokserki, by po chwili znowu obdarowując jego ciepłe usta
pocałunkami. Nie czekaliśmy dłużej. Naprałem na niego całym ciałem, wchodząc
ostrożnie w chłopaka. Zayn jęknął, a jego twarzy wykrzywiła się w bólu.
- Kocham cię Zayn. – szepnąłem, naznaczając jego szyję pocałunkiem i wykonując
kolejne pchnięcie.
Było idealnie. Ja. Zayn. I piosenka "Please Forgive Me - Baryn'a Adams'a"
Adien unikał Niall’a jak tylko mógł, a bynajmniej bardzo się starał. Mógł
okłamywać blondyna, mógł okłamywać jego przyjaciół, mógł nawet próbować
okłamywać siebie, że do niego nic nie czuje, ale to nie sprawi, że to okaże się prawdą. Czuł do niego
coś i nie była to zwykła sympatia jaką się darzy przyjaciela. Ten sympatyczny,
wesoły i roześmiany chłopak, skradł jego serce z samego początku ich znajomości.
W dniu, gdy zobaczył go na imprezie jak niezdarnie przelewa kubek z piwem coś
go ruszyło. W sumie nie mógł zaprzeczyć temu, że już wcześniej zwracał na niego
uwagę. Nie potrafił znaleźć w sobie jednak odpowiedniej motywacji, by do niego
podejść. Przecież Niall się z nikim nie kolegował. Musiał mieć ku temu jakiś
powód i Adien bał się, że powodem tym jest jego paskudny charakter lub co
gorsza nie lubił ludzi. Nie chciał sobie niszczyć jego wyidealizowanych
wyobrażeń na temat Irlandczyka. Jednak na tej imprezie coś się zmieniło i
podszedł. Nie żałował tego. Niall okazał się miłym i zabawnym chłopakiem, z
którym szybko się zaprzyjaźnił. Ukrywał w sobie fascynację chłopakiem, bo nie
chciał pozwolić sobie na stratę jego towarzystwa. Za bardzo by bolało. Już wystarczające
było to, że nie mógł z nim spędzać każdej chwili, bo Horan przyjaźnił się
również z czwórką chłopaków, która niekoniecznie za nim przepadała. Pogodził
się z tym jednak, że zawsze będzie na drugim miejscu. Z nimi łączyło go coś
niesamowitego. Adien nie mógł zaprzeczyć, że lubił, siedząc na przerwie pod
ścianą, obserwować Niall’a w towarzystwie swoich przyjaciół. Był wtedy taki radosny, a
jego śmiech można było słyszeć na całym korytarzu. Jednak było coś co mu się
nie podobało. Zayn Malik i jego podejście do blondyna. Może mu się wydawało, że
to co robił było niewidoczne dla innych uczniów i może faktycznie tak było, ale
na pewno nie dla Adien’a, który często obserwował piątkę znajomych. Widział
jego gesty względem Niall’a i to jak Niall na nie reagował. Jego lekkie rumieńce
i nieśmiałe uśmiechy.
Później pojawiła się Meg i dała mu nadzieję, że może jednak nie wszystko
stracone. Dziewczyna wygadała się, a raczej doprowadziła do tego, że dwójka
przyjaciół sama opowiedziała o sobie.
Piłkarz myślał, że może nie wszystko stracone, a jeszcze bardziej
utwierdził go w tym fakt, spędzonej upojnej nocy na masce samochodu z Niall’em.
Wiedział, że chłopak był pijany, wiedział, że coś było z nim nie tak, ale chęć
chociażby dotknięcie Niall’a, chęć posmakowania jego usta i zdecydowanie
buzujące w nim pożądanie było silniejsze. Stało się. Nie mógł o tym zapomnieć.
Nawet, gdy Niall przyznał, że to była chwila załamania. Przyjemna, ale nadal
chwila załamania to wspominał te wydarzenie w samotne noce, wyobrażając sobie
co porabia w tym momencie Niall. Nie miał pojęcia, że gdy on rozmyślał o
blondynie, Niall najzwyczajniej w świecie uprawiał seks z chłopakiem, którego
darzył ogromnym uczuciem.
Mimo, że jego uczucia względem Niall’a rosły z dnia na dzień, zachowywał się
normalnie. Jak na przyjaciela przystało. Spędzali czas na długich rozmowach, a
między nimi wydawało się naprawdę nic nie zmieniać. Adien jednak usychał z
zazdrości, gdy widział Zayn’a i Niall’a razem. Nie był ślepy. Widział między
nimi tą chemię i tak bardzo zazdrościł Malik’owi. Uważał, że nie zasługuje na
Niall’a. Uważał, ża Niall jest dla niego za dobry, bo przecież tak było. Jednak
radość z jaką chłopak opowiadał o swoich przyjaciołach, a szczególnie tym
jednym, sprawiała, że nie mógł się nie uśmiechnąć.
Dopiero po sytuacji w szatni zrozumiał, że jego przypuszczenia są
prawdą. Niall naprawdę był za Zayn’em, a jego szanse u chłopaka, które i tak
wahały się w okolicach zera, jeszcze bardziej zmalały. Bo jak mógł się równać z
Malik’iem.
Jednak wtedy, gdy Adien już całkowicie stracił nadzieję i postanowił się
pogodzić z przegraną, stało się coś niespodziewanego. Głupio czuł się z tym, że
jego serce raduje się, gdy Niall cierpi, ale nie potrafił tego opanować.
Horan przyszedł do niego pewnego dnia smutny. Chłopak od razu chciał wiedzieć
co się stało i po kilkunastu minutach przekonywania, Niall opowiedział mu całą
historię. Od samego początku do końca. Był wściekły na Zayn’a, że tak go
potraktował, ale nie mógł się również oprzeć wrażeniu, że to może być jego druga
szansa. W końcu Niall jest sam, zraniony…
Przez kolejne dni dwójka chłopców spędzała ze sobą masę czasu. Niall odciął się
od starych przyjaciół i cały swój czas poświęcał wniebowziętemu Adien’owi. Ten
za to z całego serca próbował pomóc mu podnieść się po nie udanym związku. Tak
też się stało. Niall z jego pomocą pozbierał się i mimo, że nie był już tak
samo wesoły jak wcześniej, znowu się uśmiechał. Sportowiec wiedział co był
przyczyną smutku blondasa i każdego dnia przygotowywał się na to, że w końcu
musi to nadejść. Niall kochał tą czwórkę zadufanych w sobie idiotów i Adien
doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Nie chciał jednak ponowie go stracić,
dlatego też nie potrafił cieszyć się z tego, że Niall zamierzał się nimi
pogodzić. Chociaż tak naprawdę nigdy nie był z nimi pokłócony i chłopak
wiedział, że blondyn utrzymuje z nimi kontakt to bał się, że znowu stanie się
dla niego mniej ważny, że o nim zapomni. Bał się tego, że znowu go skrzywdzą.
Nie sądził jednak, że przyjaciele Horan’a są zdolni do czegoś takiego.
Wieczorem, gdy wracał z kręgielni było mu smutno, że Niall został z nimi. Tym
bardziej widział jak patrzył na swojego byłego. W jego spojrzeniu nadal widział
to uczucie, którym nigdy go nie obdarzy. Zdecydowanie był zazdrosny. Jednak
sytuacja która miała miejsce później, sprawiła, że postanowił walczyć.
Postanowił pokazać, że nie jest tylko cichym i nic nieznaczącym sportowcem za
jakiego go uważali chłopcy z One Direction. Przecież też jest ważny dla
Niall’a.
Następnego dnia cały jego zapał z jakim wrócił do domu, wyparował. Stracił całą
chęć walki i postanowił się wycofać. Harry i Louis mieli rację. Niall za bardzo kocha Zayn’a i prędzej czy później do niego wróci, a Adien
będzie tylko czekał, aż Malik znowu go zrani, by cieszyć się możliwością
pocieszania go.
Zaczął unikać Niall'a. Może zachowywał się samolubnie, biorąc pod uwagę, że Niall
wcale nie dawał za wygraną i cały czas próbował z nim złapać jakiś kontakt, ale
czuł, że mógłby nie wytrzymać i powiedzieć mu wszystko. Wykrzyczeć mu prosto w
twarz jak bardzo go kocha, a nie był na tyle silny by przyjąć odrzucenie z
jakim niewątpliwie musiałby się zmierzyć.
Jednak, gdy Niall napisał do niego i poprosił o spotkanie, nie potrafił mu odmówić. Tydzień bez Niall to zdecydowanie za długo.
Stał na umówionym miejscu i co chwilę wyciągał komórkę, by sprawdzić która jest
godzina lub czy Niall przypadkiem nie napisał sms’a. Stresował się
niesamowicie. Wiedział, że prawdopodobnie popełnia największy błąd w swoim
życiu, ale musiał mu to powiedzieć. Horan ma prawo wiedzieć jak bardzo mu na nim zależy. Co za różnica, czy będzie cierpiał łudząc się,
że Niall może jednak by go zechciał, czy będzie cierpiał bo chłopak powie mu
prosto w twarz, że nic z tego nie będzie. Niall tak czy tak miał prawo wiedzieć, że Adien, go kocha.
- Cześć Niall. Słuchaj… Wiem, że to głupio zabrzmi i pewnie nie będziesz się
chciał już ze mną przyjaźnić, ale się chyba w tobie zakochałem. – powiedział do
siebie, przeskakując z jednej nogi na drugą. – Boże.. –westchnął i kopnął
kamyka z własnej nie mocy. Nie podobał mu się jak to brzmiało. Był takie
bezpłciowe. Nie wyrażało jego uczuć.
- Słuchaj Niall… Ja w sumie już od pewnego czas nie mogę o tobie zapomnieć… -
spróbował ponowie. – Nie.. – pokręcił zrezygnowany głowa. Zerknął na komórkę.
Było już piętnaście po dziesiątej. Adien zaczął się niepokoić. A co jeżeli mu
się coś stało?
- Niall… kocham cię. Przepraszam. Nie kontrolowałem tego, to się po prostu
stało. – powiedział i wzruszył ramionami, jakby Niall naprawdę stał przed nim.
Roześmiał się ze swojej głupoty. Przecież wyznanie miłości chłopakowi, do
którego się wzdycha od pewnego czasu nie mogło być takie trudne. Ale żadne z początków jakie wymyślał, nie podobały mu się. Były takie nijakie.
- Powiem ci coś. – uśmiechnął się lekko. – Tylko się nie śmiej. – powiedział.
Odczekał moment wyobrażając sobie, że Niall przytakuje. – Zakochałem się w
tobie. Dobre co? – roześmiał się nerwowo.
Ponownie spojrzał na zegarek. Niall spóźniał się już dwadzieścia pięć minut. To
było do niego nie podobne. Aiden postanowił jednak jeszcze poczekać. Przecież
go kochał. Nie mógł by inaczej. Nie wiedział jednak, że w tym samym momencie
Niall o nim nie myślał, zatracając się zupełnie w przyjemności płynącej z
bliskości Malik’a. Miłości jego życia.
Jeny... Ten rozdział jest po prostu świetny ;) Bardzo, ale to bardzo mi się podoba ;) Masz talent dziewczyno;p Szkoda, że niedługo epilog, jeszcze nie mogę się przyzwyczaić z myślą, że niedługo już koniec, ale mam nadzieję, że szybko zaczniesz pisać nowe ;) Ta końcówka o Adienie po prostu wymiata, jest świetna ;) Po prostu cudownie to napisałaś ;)
OdpowiedzUsuńStrasznie mocno cieszy mnie fakt, że Ziall się pogodził, jednak cały czas mam wrażenie, że Malik w epilogu skrzywdzi go tak cholernie (w sensie, że Niall'a), że jemu nie pozostanie już nic, oprócz skoczenia z mostu :x Ale jestem pewna, że nie skoczy, bo UPEWNIŁAŚ NAS,że nikogo nie uśmiercisz:D
OdpowiedzUsuńCo do odczuć Aiden'a (którego kocham bardzo,bardzo mocno) to byłam tego pewna, odkąd w ogóle pojawił się w opowiadaniu:d
Ty teraz biedny Niall będzie musiał wybierać :x Nosz jasna pała!
Strasznie pogmatwany ten mój komentarz, no aleee:D
Dzięki, wielkie dzięki Ci za to, że masz niesamowite tępo pisania i że w ogóle piszesz. Jesteś wielka! ;)
Czekam na epilog, a potem na cudowny trójkącik w następnym opowiadaniu! :)
Piękny Ziall, uwielbiam Cię <3 Obszerniejszy komentarz walnę przy epilogu, nic się nie martw, dziś tak jakoś krótko :) Uwielbiam ten rozdział całym serduszkiem <3 Cudowny! Czekam z niecierpliwością na epilog i mam nadzieję, że niedługo będę mogła towarzyszyć Ci przy kolejnym opowiadaniu :) <3
OdpowiedzUsuń~Werka
To już prawie koniec... Rozdział super. Niall i Zayn razem szczęśliwy. Szkoda mi tylko Aiden'a. Mam nadzieje, że w epilogu jeszcze się pojawi.
OdpowiedzUsuńCzekam na epilog i link do nowego opowiadania.
http://we-london-love.blogspot.com/
Kocham Zialla w tym opowiadaniu. Jest taki wyjątkowy... taka trochę zawiła sytuacja, gdzie Zayn nie potrafi pokazać swoich prawdziwych uczuć, a na końcu udaje mu się to. Naprawdę, lubiłam to opowiadanie, czekałam na nowe rozdziały z niecierpliwością. Zakończenie jak najbardziej mi się podoba. Jednak... Strasznie żal mi Aiden'a... Jestem tak okropnie zawiedziona, że zostawiłaś go samego, z tak wielkimi uczuciami.. Aż serce mi się kraja. To chyba jedyna rzecz, która nie spodobała mi się w całym opowiadaniu. Naprawdę płakać mi się chcę z jego powodu...
OdpowiedzUsuńJednak, to nie zmienia faktu, że wykonałaś kawał dobrej roboty. Dzięki! xx
Ale chamsko :P
OdpowiedzUsuńNawet nie sądziłam że Adien może się bujać w Niallu ;/
heeh ostatni rozdział smutno trochę bo mam z tym opowiadaniem bardzo dobre wspomnienia :) no cóż czekam na epilog i na kolejne opowiadanie :)
Trochę mi smutno, że to już ostatni rozdział :(
OdpowiedzUsuńAle czekam na następne blogi twojego autorstwa
POWODZENIA
siedzę i płaczę. Ja całą sobą całkowicie byłam za związkiem Adiena i Niall'a ale niestety ;/ Adien (którego szczerze polubiłam) niestety ale zakochał się w niewłaściwym chłopaku. No i ja przez to cierpię. Mój płacz spowodowany jest także tym ze kończysz to opowiadanie. Będzie brakowało mi Adiena, Nialla, Liama, LOu, Harego, rodziców Niall'a a nawet tego skyurwielowatego Zayna.
OdpowiedzUsuńNiall spóźniał się już dwadzieścia pięć minut. To było do niego nie podobne. Aiden postanowił jednak jeszcze poczekać. Przecież go kochał. Kochał go.. kurewsko go kochał a miłośc jego życia o nim zapomniała. Bo najlepiej ruchac się z kimś innym i zapomnieć o przyjacielu który był od poczatku i pewnie będzie do końca. Nie wiem dlaczego ale nie wierze Zayn'owi. Wog mu nie wierzę. Mam ochotę kopnąć go w dupę i pow wypierdalaj. Nie krzywdź już Nialla. Ale zrobisz jak będziesz uważać. Ale wiedz że cierpię z Adienem. Osobiście podziwiam Cię za to ze piszesz regularnie no i ze wog piszesz ;d
OdpowiedzUsuńo nie nie nie nie nie nie nie nie! biedny adien! ja nie chce, głupi malik. no weź żal, jak mogłaś? jak niall mógł o nim zapomnieć? tak mi go szkoda. chłopczyna darzy kogoś miłością, bez wzajemności, a na dodatek ten którego kocha i który poprosił o spotkanie, go teraz olewa i pieprzy się z kimś innym! :( weź jest mi go tak strasznie szkoda, że normalnie mam go ochotę przytulić a horanowi dać w mordę! no weźźźźź! ale cieszę się, że wreszcie dodałaś rozdział bo nie mogłam się doczekać. okay wiesz, nie wierze zaynowi. i już nigdy mu nie uwierzę, zranił nialla a ten tak po prostu sobie do niego wraca. a adien? był od początku, zawsze. i pewnie już na zawsze z nim zostanie. nie nie, weź ja dalej nie mogę tego przeboleć i pewnie nigdy tego nie przeboleje :( no weź... ehhhhh, już z tego wszystkiego nawet nie wiem co napisać! :o a do mnie to nie podobne. i w ogóle ten komentarz będzie krótki (jak na mnie) i chujowy pewnie :( ale to przez malika! nie cierpię go w tym opowiadaniu! chciałabym by adien był szczęśliwy! :'((( tak bardzo, ale nie bo zayn musiał wszystko zniszczyć! mimo iż uwielbiam zialla to serio tutaj zayn nie zasługuje na nialla, chociaż blondyn swoim zachowaniem udowodnił jaki jest tolerancyjny i uczciwy wobec przyjaciół. rozumiem kocha... i co z tego? skoro został już tyle razy zraniony? no jak można... ja mimo iż bym kochała kogoś i potrzebowała jak powietrza, nie wybaczyłabym tylu zranień. masakra :o okay bo paplam od czapy :/ czekam na epilog! [possess-my-heart]
OdpowiedzUsuńa a się ciesze,że est z Zaynem. jakoś nie przepadałam za Aidenem.
OdpowiedzUsuńWiec jestem zadowolona . Odcinek świetny, zwlaszcza ak Zayn wyznaje miłość blondasowi. To takie słodkie.
Ale strasznie sprzeczne emocje mną targają... Cieszę się, a po chwili jestem smutna, by znów szczerzyć się jak głupia, a potem wyję z rozpaczy... Coraz gorzej ze mną.
OdpowiedzUsuńJuż koniec? Tylko epilog? Dlaczego? Niby wiem, że każde opowiadanie kiedyś się kończy, ale... Już? Tak szybko? Mam tylko nadzieję, że zaczniesz pracować nad kolejnym, a może już zaczęłaś...
Nie mogę się przestać uśmiechać od momentu, gdy Niall wyciągnął dłoń do Zayna... Tak bardzo chciałam żeby się pogodzili. I te jakże piękne słowa Malika... Miłość... Wzdycham jak wariatka ;) No i jestem pełna podziwu dla ich karkołomnych przytulanek :D Normalnie kości to chyba z gumy mają ;)
A potem znowu sprawiłaś, że było mi smutno... Najpierw tylko się zamyśliłam, bo jakoś nie byłam wielką fanką tego piłkarza, ale to że miałam teraz wgląd w jego uczucia sprawiło iż zrobiło mi się smutno... Wiesz, że od samego początku jestem fanką Zialla, ale mam miękkie serce i nie umiem patrzeć jak ktoś cierpi... i to jeszcze z nieodwzajemnionej miłości... Mimo wszystko nie zgadzam się na żadne dzielenie się Niallem! On kocha tylko Malika! Na zawsze! Szkoda tylko, że zapomniał powiadomić przyjaciela, że nie przyjdzie, ale czy mógł przewidzieć, że tak się sprawy potoczą?
Nie wiem dlaczego, ale boję się epilogu... Coś mi szepcze, że nie będzie dobrze... Dlaczego? Nie mam zielonego pojęcia. Przynajmniej wiem, że nikt nie umrze... Pamiętam jak mi to obiecywałaś ;) Może to za sprawą tego krótkiego wstępu u góry? No, ale nie będę gdybać. Poczekam i najwyżej wtedy będę wyć w poduszkę...
A tak przy okazji, to nie byłabym sobą, gdybym się czymś z tobą nie podzieliła... Mam nadzieję, że wiesz jak kocham twojego bloga oraz ciebie i twój styl pisania. Pieję ci peany od dnia, w którym tu trafiłam :) Ale dzisiaj pierwszy raz znalazłam aż tyle błędów w rozdziale... Głównie literówek, ale to aż do ciebie nie podobne...
Pozdrawiam i z ogromną niecierpliwością, a z jeszcze większym strachem (wiem, cykor ze mnie), czekam na epilog. Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego. A w przypadku, gdybym już nie zdążyła przed świętami, to życzę Wesołych i Radosnych Świąt :)
@KateStylees
http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.co.uk/
Cóż... Pozostaje mi chyba tylko przeprosić za te błędy i mieć nadzieję, że nie utrudniały bardzo czytania.
UsuńOd podstawówki mam problem z literówkami, bo odkąd pamiętam zjadałam literki. Nie przeszło :) I mimo, że czytałam rozdział drugi raz to jest całkiem możliwe, że robiłam to z pamięci, dlatego też nie wyłapałam błędów. :D
Jezu, wcześniej byłam zdecydowanie z Ziall'em i nie przepadałam za Aiden'em, a teraz mimo, że ciągle jestem za Ziall'em to tak strasznie mi szkoda Aiden'a. Zmieniłaś zupełnie moje nastawienie do niego, po prostu wow *.* Rozdział genialny, ale ja chyba nie przeżyje tego, że już koniec z Ziall'em :( I oczywiście będę wierna czytelniczką następnych opowiadań ;D Nie mogę się doczekać epilogu, na pewno będzie cudny ;** WerAnia17
OdpowiedzUsuńO jejku. tak bardzo żal mi Aidena. Mam nadzieję, że znajdzie sobie chłopaka, który pokocha go z wzajemnością. Również cholernie się cieszę, że Ziall powrócił! :-) Nie mogę doczekać się epilogu.
OdpowiedzUsuńWeny x
nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie chcę końca! ;<.
OdpowiedzUsuńJejku ten rozdział był taki ugh! Świetny! Raz się cieszyłam do komputera, raz niemal płakałam. I po tym wszystkim wciąż chcę więcej :). Naprawdę baaaaaaaaaaaaardzo cieszę się z tego, że Ziall wrócił (w końcu tego chciała, jak większość pewnie czytelników), ale z drugiej strony smutny Adien, który był przy Niall'u zawsze, kiedy blondasek tylko tego potrzebował, wzbudza u mnie uczucie współczucia. Naprawdę bardzo starał się o względy Horana, no, ale cóż.. Tak to już bywa...
Mam nadzieję, że Adien znajdzie sobie kogoś, kogo pokocha równie mocno, a nawet mocniej, niżeli Niall'a, a u moich ulubieńców teraz będzie już bez większych sprzeczek :).
Czekam na epilog xoxo.
Ziall <3 wreszcie , tak tęskniłam . Nie wiem czy to dobrze czy źle ale kompletnie nie jest żal mi Adiena ,bo po prostu za nim nie przepadałam , szkoda , że to już koniec .. A tak poza tym założyłam bloga , byłabym wdzięczna gdybyś wyraziła swoją opinię co do rozdziału pierwszego , z góry dziękuję :)
OdpowiedzUsuńhttp://heartattack-ziall.blogspot.com/
Mirabell
Miałam skomentować dopiero przy epilogu ale ten rozdział jest cudowny. C-U-D-O-W-N-Y. To tyle ode mnie, zabieram się za epilog, xx
OdpowiedzUsuń