czwartek, 21 lutego 2013

06.

Cześć wam.
Przybywam do was z kolejnym rozdziałem. :)
Z góry chciałam za niego przeprosić, bo jest nudny i jakoś mi nie wyszedł, ale co zrobić. Nie będę go chyba potrafiła go zmienić na nic lepszego.
Przepraszam również o opóźnienie, ale nie miałam kompletnie czasu. Ostatnie dwa dni miałam totalnie zabiegane i nie dałam rady :(

Chcę wam również podziękować za miłe komentarze pod shotem. Nie sądziłam, że się wam spodoba. Jesteście naprawdę niesamowici i każdy komentarz sprawi, że chce mi się pisać i pisać i pisać.
Ale nie przedłużając, zapraszam na szósteczkę :D


Ze snu wybudził mnie zaspany głos Malika, który wypowiedział moje imię. Westchnąłem w odpowiedzi, mając nadzieję, że przyjaciel zrozumie moje intencję i zacznie kontynuować swoją wypowiedź. Nie należałem do najbardziej rozmownych osób na ziemi kilka sekund po wybudzeniu, ale kto by należał?
- Łapa! - powiedział i od razu chwycił mnie z nadgarstek. Wiedziałem, że Zayn nie lubi budzić się z czyimś ciałem tak blisko jego, jednak nie kontrolowałem moich odruchów w nocy, więc nie mógł mieć o to do mnie pretensji. Szybko zabrałem dłoń z jego talii i odwróciłem się w drugą stronę, ponownie przytulając policzek do poduszki.
Za plecami usłyszałem ciche westchnięcie, a później szamotanie się z kołdrą. Zmarszczyłem czoło i położyłem się na plecach z głową obróconą  w stronę Zayn'a, by móc obserwować co robi. Chłopak wygramolił się z objęć pierzyny i szurając stopami po ziemi udał się do łazienki. Z lekki uśmiechem na twarzy zmierzyłem jego nagą sylwetkę. Rozczochrane włosy, które wczoraj czułem między palcami, opaloną skórę pleców, które seksownie naprężyły się, gdy chłopak uniósł obie ręce, by rozciągnąć zastane mięśnie i jędrne pośladki.
- Styles przestań się gapić. - rzucił nawet nie obracając się w moją stronę. Zdążył jednak pokazać mi środkowy palec tuż przy swoim tyłku. Zaśmiałem się cicho i wróciłem do wylegiwania się w cieplutkim łóżeczku.
Po kilku minutach przyjaciel wrócił do pokoju. Tym razem powstrzymałem się przez zerknięciem w jego stronę. Wślizgnął się do łóżka po mojej prawej stronie.
- Spadaj już, co? - szepnął mi do ucha, nachylając się nade mną, a jego świeży oddech owiał moją szyję. Jęknąłem przeciągle, machając ręką, żeby się ode mnie odczepił i dał mi spać. To jednak nie zrobiło na nim wrażenia. Chłopak wsunął dłoń pod kołdrę i przebiegł delikatnie palcami po moim boku. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz, aż z wrażenia otworzyłem szeroko oczy, czekając tego co zaraz może nastąpić.
- Powiedziałem, spadaj na uczelnie. - krzyknął tuż przy moim uchu, a dla większego efektu uszczypnął mnie w pośladek. Z przerażenie i bólu jaki zapewnił mi mój przyjaciel, podskoczyłem na łóżku.
- Ciota. - rzuciłem w jego stronę ze złością wymalowaną na twarzy. Wiedziałem, że już nie zasnę, tym bardziej on mi na to nie pozwoli, więc opuściłem jego pokój, by przygotować się do zajęć.
Po kilkunastu minutach orzeźwiającego prysznica, ubraniu się w świeże ciuchy i zjedzeniu mało pożywnego śniadania jakim było dokończenie nadgryzionego wczoraj wieczorem kawałka pizzy, napisałem karteczkę Zaynowi. Dobrze wiedziałem, że Malik ponownie zapadł w sen zaraz po tym jak obudził mnie. W sumie po co miał wstawać, sokoro dzisiaj na uczelni miał tylko jedne zajęcia, na które według niego nie warto tracić czasu. Przecież nie mógłby się poświęcić i wstać równo ze mną, żeby nie było mi przykro z powodu tego, że on może jeszcze spać, a ja nie. Oczywiście, że zrobienie mi śniadania też nie było żadnym powodem, do tego, aby szybciej zwlekł się z łóżka. Ale czego mogłem od niego wymagać? Przecież to był Zayn Malik, najgorszy przyjaciel na świcie, którego i tak kochałem jak brata. No i nie oszukujmy się. Sam tego, też bym nie zrobił. Zayn to Zayn, ale cieplutkie, mięciutkie, kochane, nigdy nie zawodne, a co najważniejsze wygodne łóżko to łóżko i Malik nie mógł z nim konkurować.
Przeszukałem wszystkie szuflady w salonie, by znaleźć taśmę, a gdy już miałem ją w swoich rękach, poszedłem do łazienki. Bardzo zależało mi na tym, by Zayn przeczytał moją wiadomość, -bo znając go zapomniałby o naszym dzisiejszym spotkaniu - więc postanowiłem kartkę przykleić na środek lustra. Jedyne miejsce, w które byłem pewien, że przyjaciel zajrzy po obudzeniu się. Nawet to, że zje śniadanie nie było stu procentowe.

O 13 w galerii! Pamiętaj stawiasz hamburgersa :) Hazz xxx

Ostatni raz zerknąłem do jego sypialni. Leżał rozwalony na całym łóżku. Już nawet nie starał się zajmować tylko jednej strony. Spał na brzuchu, a jego stopy wystawały z obu stron kołdry. W czasie, gdy jedna ręka zwisała swobodnie z łóżka, druga robiła za poduszkę. Podszedłem bliżej nęcony tym, by odwdzięczyć mu się za dość nie miłą pobudkę. Przygryzłem wargę zastanawiając się co byłoby najlepszą karą.
Jeszcze raz zmierzyłem go wzrokiem i wtedy też do głowy wpadł mi genialny pomysł. Zbliżyłem się do niego jak najciszej. Ostrożnie podwinąłem kołdrę, uważając by go nie obudzić. Niby miał mocny sen, ale przecież nigdy nie wiadomo. Udało się jednak beż większych problemów, bo tylko mruknął coś pod nosem i poprawił dłoń, która podtrzymywała jego twarz. Pościel odrzuciłem ostrożnie na bok, a przed moimi oczami, wyrósł nagi tyłek przyjaciela.
Oj, zemsta będzie słodka. - zaśmiałem się cicho i z całej siły przywaliłem w pośladki Zayna, a po pokoju rozległ się charakterystyczny dla plaskacza dźwięk. Niczego niespodziewający się chłopak, podskoczył jak oparzony z głośnym krzykiem wydobywającym się z jego ust.
- Powaliło cię Hazz?! - zawołał z oburzeniem. Rozmasowywał obolały pośladek, ze zmarszczonym czołem, na którym nawet pojawiła się pionowa zmarszczka.
- Nie denerwuj się misiaczku. - powiedział puszczając mu buziaka w powietrzu. Tak dla bezpieczeństwa oddaliłem się od niego o kilka kroków, jakby jednak zamierzał mi w jakiś sposób się odpłacić.
Szatyn z zbolałą miną, spojrzał na swój tyłek i skrzywił się nieznacznie.
- Masz przejebane Styles! - warknął. Wychyliłem się trochę, by zobaczyć o co mu chodzi, a moim oczom ukazał się piękny odbity ślad mojej dłoni. Wyszczerzyłem się do niego, rzucając komentarz, że ma bynajmniej jakąś pamiątkę po naszej nocy, za co oberwałem w głowę poduszką.

Zajęcia na uczelni minęły szybko i nim się zorientowałem, stałem przed wejściem do galerii czekając na Zayna. Z założonymi rękami na piersi i już nieco poddenerwowany witałem się z innymi znajomymi, którzy uśmiechnięci też pragnęli właśnie w tym miejscu spędzić swoje okienko.
Mogłem się domyślić, że Malik się spóźni. Zerknąłem po raz trzecie na telefon, by dowiedzieć się która jest godzina, gdy usłyszałem z lewej strony głos przyjaciela.
Krzyczał, że już jest i mam się nie denerwować. Nie mogłem jednak spełnić jego prośby i od razu na niego naskoczyłem.
Całe to jego spóźnialstwo powoli zaczynało działać mi na nerwy. Już tyle razy zwracałem mu na to uwagę, jednak on dalej wiedział swoje. No bo po co ma wyjść piętnaście minut wcześniej i być narażony na to, że to on będzie musiał czekać, skoro może wyjść za pięć i mieć pewność, że osoba z którą się umówił jest już na miejscu.
Przedstawiliśmy swoje rację, trochę bardziej porywczo niż to było konieczne. W końcu jednak dopiłem swego i Zayn przymknął się zauważając swoją winę.
- Za to stawiasz mi dwa hamburgery. - szturchnąłem go, gdy wchodziliśmy do galerii.
- No chyba nie. - wyśmiał mój pomysł. - Za poranek powinieneś dostać kopa w dupę, a nie hamburgera.
- Odwdzięczyłem się tylko. - wzruszyłem ramionami, szczerząc się w jego stronę. Byłem dumy z siebie, że tak go załatwiłem. Zayn mruknął coś pod nosem na ten temat i zaczął mówić o czymś innym, gdy z oddali dobiegł nad głos z zabawnym irlandzkim akcentem. Słysząc Nialla spiąłem się, a po minie przyjaciel również widziałem, że nie bardzo wie co teraz zrobić.
- Zayn? Harry? - podszedł do nas zdziwiony blondyn, trzymając w ręce siatkę z tutejszego sklepu odzieżowego. - Wy się znacie? - spojrzał, oczekując od nas jakiejś odpowiedzi.
Totalnie to spotkanie wybiło mnie z równowagi, a moje ślinianki nagle się zbuntowały i przestały wytwarzać ślinę. Nie wiedziałem co powiedzieć. Przecież nie mógł się dowiedzieć, że jesteśmy przyjaciółmi, bo nasza zabawa dobiegłaby końca, a tego nie chciało żadne z nas. Więcej powiedziałem mu wcześnie, że go tylko kojarzę. Kompletnie nie wiedziałem co z sobą zrobić i najchętniej zapadłbym się pod ziemię.
Między nami pojawiła się krępująca cisza, każdy patrzył na każdego oczekując jakiejś reakcji. Nawet Zayn nie bardzo wiedział co zrobić.
- Yy.. - zacząłem.
- Harry pytał się o drogę do tego nowego sex-shopu. - wtrącił się Zayn. Posłałem mu mordercze spojrzenie na co chłopak uśmiechnął się lekko. Byłem mu wdzięczny, że wymyślił jakąś bajkę, bo mój mózg tym razem został wyprany z jakichkolwiek pomysłów, ale mógł powiedzieć coś innego. Coś co nie stawiałoby mnie w takim świetle.
Niall spojrzał na mnie, na Zayna i jeszcze raz na mnie, nieco zdziwionym wzrokiem.
- Sex-shop? - zapytał cicho, rozglądając się dookoła czy przypadkiem nikt nas nie słyszy.
- Moja koleżanka ma urodziny i chciałem jej kupić coś śmiesznego. Wiesz różowe kajdanki...
- Albo świecące dildo. - ponownie wtrącił się Zayn. Nie wyglądał już na zestresowanego naszym spotkanie w odróżnieniu ode mnie i tym, że ktoś może usłyszeć naszą rozmowę w odróżnieniu od Nialla. Irlandczyk słysząc jego słowa, ponownie rozejrzał się dookoła, zawstydzony.
- Zayn, mógłbyś mówić ciszej? - poprosił. Mutal spojrzał na mnie ciekawy mojej reakcji na słowa blondyna. Widząc, że Niall nie patrzy w moją stronę uśmiechnąłem się do niego. Mnie również bawiła ta nieśmiałość blondyna i to, że krępował się mówić otwarcie o tak przyziemnych rzeczach jak seks, masturbacji czy tym podobne tematy.
- Dlaczego? - zapytał szeptem, nachylając się nieco w stronę Nialla. - Przecież połowa dziewczyn tego używa. Ja mu tylko podpowiadam dobry prezent. - wzruszył ramionami, ze swoim typowym łobuzerskim uśmiechem. Niall po wysłuchaniu go, przewrócił oczami i spojrzał na mnie. 

- Hazz. Nie lepiej jej kupić coś fajnego. No nie wiem. Jakieś kosmetyki, książkę, coś do ubrania? - uśmiechnąłem się lekko widząc jego zatroskaną minę. Naprawdę myślał, że idę do kogoś na urodziny i próbował mi doradzić w wyborze prezentu. To było całkiem miłe.
- Racja. - Zayn pokiwał energicznie głową. - Kamasutra to też całkiem dobry pomysł. - położył ramię na karku Niall i uśmiechnął się do niego szeroko. - Ty to jednak masz łeb na karku. - drugą ręką poczochrał mu włosy. Niezadowolony z tego gestu Horan, poprawił swoją fryzurę i zrzucił ramię Zayna ze swojego ciała.
- Ty myślisz o czymś innym niż seks? - zapytał tak cicho, że ledwo go dosłyszałem. Mutal uformował usta w dzióbek, wyglądając jakby się nad czymś zastanawiał.
- Hmm.. W sumie to większość czasu zajmuje jednak seks. - przyznał mu rację na co chłopak pokiwał głową, spodziewając się usłyszeć takiej odpowiedzi. - Ale! - wykrzyknął nagle, a ja aż podskoczyłem - zdarza mi się też myśleć nie tylko o seksie, ale też o zwyczajnych pocałunkach. Ostatnio też trochę o naturze. Wiesz drzewa, szum liści, ćwierkanie ptaków. - mówił patrząc na blondyna, który zaczerwieniony zagryzł wargę i spuścił wzrok. Doskonale wiedziałem w co pogrywa Zayn. Tak wyglądał jego pierwszy pocałunek z Niallem. Skoda, że nie dodał jeszcze, że wszystko przypomina mu zapach potu.
Stałem z boku i przyglądałem się tej rozmowie. Zayn jak zawsze ględził głupoty, a Niall z wbitym wzrokiem w ziemię coraz bardziej się czerwienił, a to znaczyło, że przypomina sobie tamtą sytuację, a to mi się nie podobało. Musiałem się jakoś wtrącić.
- W sumie masz rację. - odezwałem się, a oczy obydwóch znajomych skierowały się na mnie.
- Słucham? - spojrzenie Zayn, wyrażało nie mały szok.
- Yyy To znaczy, kupię jej książkę. - sprostowałem. Naprawdę nie wiedziałem w jakim momencie przeszkodziłem monologowi szatyna, a nie chciałem by wyszło, że zgadzam się na amputację jąder czy coś  tym stylu. - Tylko nie bardzo wiem co mogłoby się jej spodobać. - wzruszyłem ramionami, uśmiechając się niepewnie w stronę Nialla.  - Nie jestem najlepszy w kupowaniu literatury. - spojrzałem na niego zawstydzony.
- Jak chcesz to mogę ci pomóc jakąś wybrać. - zaproponował jakby to było oczywiste, że mi pomoże. Na moją twarz wkradł się lekki uśmiech, który poszerzył się, gdy zauważyłem niezadowolone spojrzenie Malika.
- Dzięki. Jesteś kochany. Tylko wiesz, co. - westchnąłem smutny. - Dzisiaj nie bardzo mam czas. Zaraz muszę wracać na wykłady, bo wstąpiłem tylko coś zjeść. A że spotkałem.. - zacząłem, dając znak przyjacielowi, żeby dokończył za mnie, by nasze poznanie wyszło w miarę  naturalnie.
- Zayna. - dodał.
- No właśnie. Spotkałem Zayna i postanowiłem zapytać się o drogę, bo słyszałem, że on jest tam stałym klientem. - odgryzłem się, posyłając kumplowi szeroki uśmiech.
- Zapytałeś się pewnie najbardziej odpowiedniej osoby jaką znam. - zaśmiał się Niall, zerkając na mulata, który też zaszczycił nas swoim delikatnym uśmiechem. - I wiesz co ci powiem. Też mam ochotę na niezdrowe jedzenie. - uśmiechnął się do mnie szeroko. - Będziesz miał coś przeciwko jeżeli się do ciebie dołączę? - zapytał. Jasne, że nie miałem nic przeciwko. Przecież to tylko kolejny cenne minuty w jego towarzystwie.
- Nie, no co ty. - zaśmiałem się, z jego głupoty. Jak w ogóle mógł tak pomyśleć. - Zawsze jest lepiej jeść w dwójkę niż samemu. - spojrzałem na Zayna, który zrobił wielkie oczy ze zdziwienia. Wiedziałem, że mieliśmy zjeść razem i pewnie powinienem spławić Horana, ale Milik też wykorzystałby taką sytuację.
- A ty Zayn? Dołączysz się do nas? - Niall odwrócił się do mojego przyjaciela, które twarz się nagle rozpromieniła. - Co ty na to? - posłał w jego stronę uroczy uśmiech, aż sam musiałem się uśmiechnąć.
- Chętnie poznam bliżej Harry'ego. - wyszczerzył się w moją stronę, a ja już wiedziałem, że ten posiłek będzie jednym z najbardziej dziwnych i niezręcznych posiłków jakie zjadłem w tym McDonalds'ie.



Każdy z nas zamówił zestaw dla siebie. Zayn i Harry kupili dokładnie to samo co wydało mi się śmieszne, bo jakie jest prawdopodobieństwo, że nieznajome osoby, będę chciały zjeść hamburgera, cheeseburgera, chickenburgera, a do tego popić to shakiem truskawkowym i sokiem pomarańczowym. Nie jest to codzienne zamówienie.
 Po odebraniu swoich posiłków, poszliśmy zająć miejsca, a po kilku sekundach już prowadziliśmy dyskusję na nie do końca poważny temat. Bo czy można było nim nazwać rozmowy o śmierci ślimaków? Nie przeszkadzało nam to jednak, bo dobrze czuliśmy się w swoim towarzystwie i co chwila któryś z nas wybuchał śmiechem.
Raz zdarzyło mi się nawet opluć Harry'ego, ale przeprosiłem go i starannie starłem pogryzione kawałki tortilli z jego twarzy. Nie wyglądał na innego tylko rzucił, że jak chciałem się z nim podzielić to mogłem coś powiedzieć.
Dobrze patrzyło mi się na przyjaciół, którzy tak dobrze się ze sobą dogadywali. Nie wyglądali, ani na skrępowanych, ani na niezadowolonych ze swojego towarzystwa. Zupełnie jakby nasza trójka znała się od zawsze.
Jednak, żeby być ze sobą szczery muszę przyznać, że kilka razy, gdy wydurniali się ze sobą, szturchali lub któryś z nich rzucał dwuznaczny tekst w stronę tego drugiego czułem lekki uczucie zazdrości. Nie wiem czemu. Chyba przez to, że tak szybko złapali dobry kontakt.
Zayn bez żadnego skrępowania czochrał włosy Harry'ego, przedrzeźniał go. Loczek nie był mu dłużny, więc równie często dotykał jakiejś części ciała chłopaka lub najzwyczajniej w świecie pyskował do niego. Czułem się zagrożony. A co jeśli dojdzie do nich, że ten drugi jest bardziej zabawny, rozrywkowy i przestaną się ze mną zadawać? Albo jeżeli się zakochają i nie będą mieli już czasu na wyjście ze starym znajomym.
Może brzmiałem jak egoista, ale naprawdę bałem się, że może się im znudzę, gdy tylko na horyzoncie zobaczą lepszy materiał na przyjaciela.
- Niall, żyjesz? - doszedł do mnie głos Hazz, a zaraz po tym oberwałem w głowę kulką papieru. Moja dłoń automatycznie sięgnęła czoła, by go rozmasować.
- Co?
- Zawiesiłeś się. - zaśmiał się Zayn. - I nawet nie wiesz jak idiotycznie wyglądałeś. - kontynuował.
- Dobrze, że ty zawsze wyglądasz dobrze. - zareagowałem trochę zbyt mocno.
- No ktoś z nas dwóch musi, no nie? - z jego twarzy nie znikał uśmiech, a teraz dołączył do niego Harry.
- Jesteście okropni. - pokręciłem głową, jednak na moich wargach już błąkał się lekki uśmiech. Nie miałem, przecież powodu, by się na nich złościć. To tylko moja chora psychika, połączona z trochę zaniżoną samooceną się we mnie odzywały.
- Dobra my tu gadu gadu, a żmija na mnie czeka. - powiedział Hazz podnosząc się z krzesła. Zmarszczyłem brwi w zastanowieniu. O jakiej on żmii do jasnej ciasne mówił? Przecież nie ma węża w domu, a bynajmniej nie miał jak byłem u niego ostatnim razem. Chłopak najwyraźniej zauważył konsternację malującą się na mojej twarzy, więc wytłumaczył, że chodziło mu o profesorkę od historii fotografii. Ponoć była starą jędzą, która lubiła się go czepiać.
Pozbierał wszystkie śmieci na tackę, pożegnał się i ruszył w swoją stronę. Na odchodne dostał klapsa w tyłek od Zayn'a, co spowodowało nagły ścisk w okolicach serca.
Sam nie do końca mogłem wytłumaczyć dlaczego mój organizm zareagował w ten sposób na ten widok. Przecież żaden z nich nie był moim chłopakiem, ani nie żywiłem do nich jakiś mega głębokich uczuć. Uważałem ich za przystojnych, lubiłem ich, ale nic więcej.Nie było mowy o żadnej miłości. Jednak nie podobało mi się to. I nie wiem co bardziej czy to, że Zayn klepną właśnie Hazzę, czy to, że to zrobił Malik.
Chłopak odprowadził wzrokiem szatyna i przeniósł wzrok na mnie.
- No to co robimy Nialler? - zapytał, uśmiechnięty, jednak ja z pewnością nie wyglądałem na zadowolonego.
Doszło do mnie, że ten pocałunek w lesie kompletnie nic dla niego nie znaczył. A ja głupi myślałem, że może mu się podobam? Zayn był taki w stosunku do wszystkich, a tym pożegnaniem z Stylesem mi to udowodnił.
- Nie wiem. - wzruszyłem obojętnie ramionami. - Ja chyba pójdę już do domu. - powiedziałem, zbierając swoje rzeczy.
- No to mogę cię odprowadzić. - radośnie zaproponował. Wyraźnie był w dobrym humorze, a ja mogłem się domyślać czemu. Poznał kolejnego chłopaka, którego będzie mógł zaliczyć, a tego nie chciałem. Nie chciałem, żeby zaliczył Harry'ego.
- Nie musisz. - machnąłem ręką, siląc się na lekki uśmiech, by ukryć moje rozczarowanie końcem spotkania.
- Daj spokój. - podniósł się. - I tak nie mam co robić.
Spojrzałem na niego podejrzliwie, rozpatrując jego propozycję. W sumie nie chciałem się z nim rozstawać w takiej atmosferze.
- Zgoda.

No to jesteśmy po półmetku.
Jeszcze tylko 4 rozdział i epilog :D

16 komentarzy:

  1. Nareszcie. ;*
    Tak bardzo się cieszę, że już dodałaś rozdział. ; )
    Szczerze Ci powiem, że nie spodziewałam się, że Niall spotka ich z galerii razem. ;p
    I to wybrnięcie o sex-shopie. Mistrzostwo. ! Haha. xd
    Czekam na następny. Weny życzę. ;*

    http://completely-different-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to na półmetku :O
    Ten rozdział był super *o*
    Ciekawi mnie wgl czy Liam z kimś będzie? I kto wygra ten zakład. Pewnie Zayn -.-'

    OdpowiedzUsuń
  3. O cholera tego się nie spodziewałam, nie dość, że spotykają przypadkiem Horana to jeszcze po tyłkach się klepią:D Takie rzeczy to tylko u Hazzy i Zayna:D Rozdział wcale nie jest nudny chyba, że mówiąc nudny masz na myśli brak gorących akcji:D Pozdro fifi1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. hehe świetny rozdział :) Też się tego nie spodziewałam ;p Miło mnie zaskoczyłaś ;p Już nie mogę doczekać się następnego ;p Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Zarry, Zarry, Zarry i jeszcze więcej Zarrego! Błagam ;D xxxx

    OdpowiedzUsuń
  6. Zayn i Harry, ahh! Cudo! :D No ale wiadomo że tak nie będzie. Jestem ciekawa jak się skończy.. Narry? Please? :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rety, ale zakręciłaś Normalnie sama nie wiem co mysleć o tym odcinku. Wyglada na to, że Niall zostanie z niczym, chyba , że wydarzy się coś niespodziewanego. Zayn nie wygląda na takiego co się zmieni,a Harry to Harry. O boziu, teraz nie będę mogła spać.aaaaaaaaaaaaaaaaaa Z niecierpliwością czekam na kolejny więc pisz szybciutko xx

      Usuń
  8. o jejuśku! sama nie wiem co mam myśleć. Zadziwiłaś mnie. Jak zawsze z resztą ;) Jestem za Narrym albo Niamem! Ziall nie ma prawa byty! BVo Malik to Malik. A Malik to chuj! I on będzie ranioł Horana.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak to półmetek?
    Ja myślałam, że dobijesz do dwudziestu paru....
    Za co?!
    Ogólnie szkoda mi Niall'a, ale tak na prawdę żaden na niego nie zasługuje. Obydwoje chcą zabawić się jego kosztem. Harry ma chociaż jakieś uczucia ale Zayn? Masakra..... Planujesz po tym pisać kolejne opowiadane? < błagam powiedz, że tak! >

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, że napiszę drugi sezon tego opowiadania :)

      Usuń
  10. Co!!! Tylko 4 rozdziały i epilog :( Uwielbiam tą historię :D Tylko kurczę szkoda mi Niall'a, bo on może się zaangażować, a jak na razie nie widzę, aby któryś z pozostałej dwójki chciał czegoś więcej niż wygranie zakładu..

    OdpowiedzUsuń
  11. 4 ??. Wow...ciekawe jak to wszystko się skończy...
    Mam nadzieje że się tam nie pozabijają !.


    Ps: i mam jeszcze cichą nadzieje na jakiś trójkącik :D.
    Nie wyżyta ja xd. J.

    OdpowiedzUsuń
  12. matko tylko 4? booooże kurde coś czuję że ostro się ta akcja teraz rozwinie.:D czekam na dalej.^^

    OdpowiedzUsuń
  13. Jest mi szkoda, że ta historia zaraz dobiegnie końca, bo bardzo podoba mi się pomysł akcji :) To było słodkie jak Niall był zazdrosny o to, że Zayn i Harry mogą zostać przyjaciółmi, a on odejdzie w odstawkę. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział :(

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozdział świetny jak zawsze :) Zresztą ustawiłaś sobie poprzeczkę tak wysoko, że niczego innego się już po tobie nie spodziewam...
    Jaki ten świat mały... Zwłaszcza, gdy się mieszka w jednym mieście ;) A prawdopodobieństwo spotkania znajomych w galeriach jest większe niż gdziekolwiek indziej ;) Całkiem sprytnie chłopcy z tego wybrnęli :) Uśmiecham się pod nosem czytając o tym ukłuciu zazdrości u Nialla... Czyżby był tak zaborczym przyjacielem? A może to coś więcej? Tylko w którym kierunku?
    Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :) Chyba gdzieś mi mignęło, że rozważasz drugą serię... Czy to znaczy, ze ta będzie miała otwarte zakończenie?
    Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego :)

    @KateStylees

    OdpowiedzUsuń