środa, 27 lutego 2013

07.

Cześć wam!
Tadam... Jestem z kolejnym rozdziałem. :)
W sumie o dziwo mi się podoba i mam nadzieję, że wam również przypadnie do gustu.
Dobra teraz nie przedłużam i zapraszam do czytania.
Aha... I uprzedzając pytanie niektórych z was, dotyczące kolejnego opowiadania po tym. To nie wiem czy napiszę coś nowego, ale możecie się spodziewać drugiego sezonu.
Pozdrawiam.

Zayn tak jak obiecał, odprowadził mnie do domu. Choć drogą moje nastawianie do niego zdecydowanie uległo zmianie - nie wiem co miał w sobie, ale wystarczyło tylko kilka minut rozmowy na osobności, a moje obawy poszły w niepamięć. Lubił mnie, bo przecież gdyby mnie nie lubił, nie zaproponowałby mi odprowadzenie pod dom, nie śmiałby się z moich całkiem słabych żartów czy nie droczyłby się ze mną jak na przyjaciela przystało - to nie miałem ochoty dłużej przebywać w jego towarzystwie. Byłem zmęczony całym dniem i jedyne o czym marzyłem to włączyć telewizor i zasnąć na kanapie.
Dlatego też nie zaprosiłem go do środka mimo, że jasno dawał mi do zrozumienia, że właśnie na to liczy. Udawałem głupka, który się niczego nie domyśla, a on jeszcze bardziej starał się wpłynąć na moją decyzję i sprawić, że sam go zaproszę. Z tego też powodu nasze pożegnanie trwało dłużej niż przypuszczałem, bo staliśmy przed moją furtką ponad pół godziny. Gdy już miałem odchodzić Malik ciągle zaczynał nowy temat. W głębi duszy śmiałem się z tego, bo sytuacja ta była naprawdę komiczna, jednak na zewnątrz wyglądałem tak jak wymagał tego sytuacja. Raz się uśmiechnąłem, raz udałem oburzenie na jakiś komentarz z jego strony.
W końcu po długiej i zupełnie nie potrzebnej rozmowie, bo nasz temat zdecydowanie nie należał do poważnych, pożegnałem się z nim przyjacielskim uściskiem i poszedłem do domu.

Leżałem w łóżku już dobrą godzinę i nadal nie potrafiłem zasnąć. Próbowałem poukładać sobie w głowie pewne sprawy, jednak marnie mi to szło. Cały czas rozmyślałem o wydarzeniach z kilku ubiegłych dni. I jeżeli myślałem, że zapoznanie ze sobą chłopców będzie genialnym pomysłem i zabierze jeden problem z mojej listy to grubo się myliłem.
Spotkanie w galerii niczego nie rozwiązało - prócz tego, że gdy opowiadałem któremuś z nich o tym drugim to on wiedział o kogo chodzi - a wręcz przeciwnie. W głowie zrobił mi się jeszcze większy bałagan.
Podczas posiłku jedzonego w McDonaldzie chwilami czułem się jak piąte koło u wozu. I choć ciężko mi to przyznać, bo nigdy nie rozumiałem zaborczych przyjaciół, ale byłem zazdrosny o więź, która się między nimi tak szybko utworzyła.
Nie podobało mi się też zachowanie Zayna względem Harry'ego, bo pomimo, że nie miałem do nich żadnego prawa, poczułem się w pewien sposób 'zdradzony'.
Przecież Zayn, ze mną prowadził dziwaczne i dwuznaczne rozmowy, które nieraz przyprawiały mnie o rumieńce, a nie z Harry'm.
Z tego też powodu, starałem się wprowadzić między nas pewien dystans. Nie dawałem się wciągać w tego typu rozmowy, bo wiedziałem, że nic one dla niego nie znaczą. Gdy dotykał mnie w sposób, który uważałem za dosyć krępujący, kazałem zabierać mu dłoń, choć nieraz robiłem to wbrew sobie. Nie chciałem przyzwyczajać się do jego dotyku, skoro dla niego to była tylko zabawa. Niewinne pieszczoty z przyjacielem.
Z czasem robił się coraz bardziej nachalny. Dotykanie zamienił na niespodziewane pocałunki, a mi trudniej było mu odmówić. Bo kto potrafiłbym omówić Zaynowi, gdyby patrzył na niego takim wzrokiem z łobuzerskim uśmiechem na twarzy? Tym bardziej, że często łapałem się na tym, że sam tego chciałem, a jego dotyk mi się podobał.
Postanowiłem być jednak silny i za każdym razem odtrącać jego zaczepki.

Siedziałem przed komputerem i pisałem z Liamem o tym, że jutro mam przyjść do niego na kolację, bo przyjeżdża do niego babcia i ponoć strasznie się za mną stęskniła, kiedy poczułem obce dłonie zakleszczające mnie w uścisku. Dobrze wiedziałem, że to Zayn, bo właśnie on kilka minut wcześniej mnie odwiedził.
- Mógłbyś mnie puścić, proszę? - zapytałem, obracając twarz w jego stronę i w tym samym czasie, próbując rozplątać jego ręce.
- Dlaczego? Już mnie nie lubisz? - zaśmiał się koło mojego ucha, po czym złożył delikatny pocałunek na mojej szyi. Zamknąłem oczy rozkoszując się przyjemnością, jaką mi sprawił, jednak szybko oprzytomniałem.
- Po prostu zabierz ręce, ok?
O dziwo chłopak mnie posłuchał. Zabrał ręce z mojego ciacha, a ja poczułem jak kamień spada mi z serca.
- Nie denerwuj się Niall. - szepnął z drugiej strony. - Wiesz, że jak się denerwujesz do uwydatnia ci się żyła? - zapytał. Najwyraźniej dobrze się bawił doprowadzając mnie do szaleństwa. - O tu. - powiedział i przejechał językiem po całej długość mojej szyi na końcu głośno cmokając i jak gdyby nigdy nic odsunął się ode mnie. Spojrzałem na niego morderczym wzrokiem co musiało dość śmiesznie wyglądać z rumieńcami, jakie pokrywały moje poliki, ale nie mogłem się powstrzymać. Chłopak uśmiechnął się łobuzersko i rozłożył się na moim łóżku.
Strasznie mnie wkurzał. Doskonale zdawał sobie sprawę jak jego dotyk na mnie działa i jak bardzo mi się to nie podoba, a mimo to to robił. Zachowywał się jakby go cała moja frustracja dotycząca naszej relacji go bawiła.

Jednak zdarzało się też tak, że spędzaliśmy miło czas bez żadnych zaczepek z jego strony. Rozmawialiśmy na błahe tematy, śmialiśmy się czy po prostu wygłupialiśmy. Udało mi się nawet namówić go na zagranie w Just Dance na Xbox'sie*, co było bardzo zabawnym doświadczeniem. Szczególnie, gdy okazało się, że w danej piosence osoby mają tańczyć w parze. Jasne, że Zayn się wydurniał i gdy ja jako dziewczyna miałem objąć go za kark, odchylić się do tyłu i objąć nogą w pasie, mulat zamiast trzymać mnie za plecy jak tego wymagała gra, zsunął dłoń na mój tyłek, ale wtedy mi to nie przeszkadzało. Sam pewnie zrobiłbym to samo.
 Innym razem, gdy film, który oglądaliśmy okazał się nudny jak flaki z olejem, Malik zaczął wojnę na poduszki. Tłukliśmy się nimi, skacząc po łóżku dobre pół godziny, a nasz śmiech można było usłyszeć za pewne na końcu miasta, ale to nie było ważne. Świetnie się bawiliśmy i to się liczyło.
Niestety zabawa skończyła się małym wypadkiem, bo Zayn uderzył mnie poduszką w głowę tak niefortunnie, że również jego dłoń spotkała się z moim czołem, zostawiając na nim po sobie ślad w kształcie małego zadrapania.
Mimo, że to był koniec naszej wojny to nie przestaliśmy się śmieć. Leżeliśmy na łóżku ciężko oddychając i próbując opanować śmiech, jednak, gdy tylko nasze spojrzenia się spotykały wszystko wracało.
- Pokaż. - powiedział Zayn, nachylając się nade mną podparty na łokciu.
- Ej zostaw! - krzyczałem, próbując zakryć moją ranę.
- No nie bądź dziecko i daj mi się pośmiać. - uśmiechnął się do mnie szeroko. Nie miałem większych szans, więc pozwoliłem mu zabrać z mojego czoła dłoń. - No nie jest źle. Co prawda chowasz się przy Potterze, ale blizna też będzie fajna. - zaśmiał się.
- Spadaj. -uderzyłem do pięścią w bark, również się śmiejąc. Malik jednak mi nie oddał tyko spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem, po czym zrobił coś co całkowicie wbiło mnie w materac. Nachylił się nade mną i pocałował mnie w czoło. Tak, Zayn delikatnie pocałował moją ranę, po czym szybko jakby zawstydzony tym faktem położył się na swoim miejscu. Spojrzałem na niego, jednak on zawzięcie wbił swój wzrok w drzwi. Uśmiechnąłem się delikatnie, obserwując jego profil, a przyjemne ciepło rozlało się po moim brzuchu.

Z Harrym było inaczej. Niemalże codziennie się spotykaliśmy chociaż na godzinę, a nasze rozmowy były luźne jak nie mogliśmy porozmawiać w cztery oczy, robiliśmy do za pomocą internetu. Nasza relacja z dnia na dzień wydawała mi się coraz silniejsza i czułem, że mogę mu ufać. W sumie zacząłem go traktować jak drugiego Liama. Wiedziałem, że mu na mnie zależy, a mi zależało na nim. No dobra, może nie jak drugiego Liama, bo z Paynem nigdy się nie całowałem, a z Harrym doszło do kolejnego pocałunku.
- Tak, tak.. Pamiętam. - uśmiechnąłem się do niego, opierając o framugę drzwi. - Idź już. - starałem się wypchać go z domu. Odkąd tylko do mnie przyszedł powiedział, że o 22 musi być w domu, a była już 23:30, a on nadal stał naprzeciwko mnie.
- Jesteś okropnym gospodarzem wiesz? - założył ręce na piersi i wydał usta oburzony moim zachowaniem.
- Tak, wiem, wiem.. Spadaj. - zaśmiałem się, popychając do go do tyłu.
- Dobra, dobra. - poddał się. Nachylił się w moją stronę, by złożyć buziaka na moim policzku, jednak pech chciał, że w tym samym momencie obróciłem się w tą samą stronę, a nasze usta się spotkały. Przyjemne ciepło warg Stylesa podziałało na mnie pobudzająco, więc nie wiele myśląc przyłożyłem dłoń do jego policzka, chcąc pogłębić pocałunek, jednak przyjaciel mnie ubiegł. Oddałem pieszczotę, nie bardzo zastanawiając się co na to powie moja mama, która mogłaby to zauważyć.
Gdy się od siebie odsunęliśmy, przygryzłem delikatnie wargę, zawstydzony tym co zaszło między nami.
Harry jednak zachował się bardziej profesjonalnie. Pomachał mi na pożegnanie i pobiegł w stronę swojego domu.
Był to przyjemny pocałunek, jednak gdy tylko Hazz zniknął z pola mojego widzenia, naszły mnie wyrzuty sumienie. Czułem się jakby zdradzał Zayna tym samym wykorzystując Harry'ego.
Na szczęście żaden z nas nie wspominał tego pocałunku, a nasze relacje nie uległy zmianie.



Skończyłem właśnie rozmawiać z Niallem przez telefon. Żalił mi się jaki to profesor Gary jest nienormalny i się na niego uwziął. W jego głosie słychać było przejęcie i niesamowitą powagę, jednak słowa jakie wypowiadał zupełnie tego nie odzwierciedlały. Dlatego też tłumiłem w sobie chichot. Bo jak można być poważnym, kiedy twój przyjaciel skarży się na to, że jak następne zajęcia gimnastyki będą tak wyglądały te to dzieci będzie musiał robić strzykawką.
Spojrzałem ostatni raz na wyświetlacz telefonu i z uśmiechem na twarzy schowałem go do kieszeni.
Szybko on jednak zniknął, gdy przypomniałem sobie, po co konkretnie przyszedłem do Zayna.
Jednym ruchem poprawiłem fryzurę i wszedłem do jego mieszkania.
Przyjaciel jak zwykle leżał rozwalony przed telewizorem i przełączał programy w poszukiwaniu czegoś ciekawego.
- Cześć. - przywitałem się siląc się na wesoły ton, by nie zorientował się, że coś mnie gryzie. Po odłożeniu kurtki na wieszak, przeskoczyłem przez oparcie kanapy tak, że wylądowałem na nogach mulata co spotkało się z jękiem bólu. Po kilku sekundach wiercenia znalazłem wygodną pozycję i jak gdyby nigdy nic, wbiłem wzrok w ekran telewizora. Bałem się tej rozmowy i jak na to zareaguje Malik.
Kątem oka zauważyłem, że szatyn przygląda mi się z zaciekawionym wyrazem twarzy, jednak udawałem, że reklama proszku do prania jest na tyle ciekawa, że nawet nie zwróciłem na to uwagi.
Po kliku minutach milczenie, miałem nadzieję, że Zayn zrezygnował ze swojego śledztwa. Nie byłem gotowy jeszcze na podjęcie tego tematu.
- Dobra, co jest? - zapytał Zayn tym samym wytrącając mnie z transu. Spojrzałem na niego, udając, że nie mam pojęcia o czym mówi. Chłopak przewrócił teatralnie oczami i poprawił się na kanapie, zabierają swoje nogi spod moich pleców. - Nie rób ze mnie głupka. - oburzył się. - Przecież widzę, że o czymś zawzięcie myślisz. - podkulił jedną nogę i objął ją rękoma, wyczekując mojej odpowiedzi.
W głowie szybko przeskanowałem początki tej rozmowy, by wybrać najlepszą opcję.
- Uważam, że powinniśmy zakończyć ten zakład. - wypaliłem, nie bardzo myśląc nad tym co mówię. Skrzywiłem się lekko, bo w mojej głowie, brzmiało to o niebo lepiej. Zayn zmrużył oczy, jakby się nad czymś zastanawiając.
- Masz rację. - przytaknął, a mnie kamień spadł z serca, że się ze mną zgadza. Choć zapierałem się przed sobą, to polubiłem Nialla i nie wyobrażałem sobie, by przespać się z nim przez głupi zakład. - Trzeba przyspieszyć akcję. - uśmiechnął się do mnie, kiwając głową. Kąciki moich ust, momentalnie opadł na dół. Czyli, że on nie miał zamiaru tego odwołać?
- Nie, nie o to mi chodziło! - szybko zaprzeczyłem, zmieniając swoją pozycję. Usiadłem na podkulonych nogach tak by być wyżej niż on - Miałem na myśli, żeby w ogóle tego nie robić. - powiedziałem.
Zayn spojrzał na mnie zaskoczony, a ja dawno nie widziałem go w takiego poważnego. Jednak nie minęła sekunda, a jego twarz się rozluźniła i wybuchł głośnym śmiechem.
- Ty sobie żartujesz Styles, prawda? - spojrzał na mnie dławiąc się salwami śmiechu. Dopiero gdy zobaczył, że ja się wcale się śmieję, oprzytomniał. - Ci chyba odbiło?! -uniósł się. - Co ci nagle odwaliło? Wyrzuty sumienia się w tobie odezwały, czy jak? - przyglądał się mi, jednak pytania wyrzucał tak szybko, że nawet nie zdążyłem pomyśleć nad odpowiedzią, a już leciało kolejne. - A może się zakochałeś, co? - zapytał śmiejąc się lekko z tej wizji.
- Nie, jasne, że nie. - pokręciłem przecząco głową. Nawet dla mnie wydawało się to śmieszne. Nie kochałem Nialla i szczerze mówiąc nie wyobrażałem sobie, by to kiedyś mogło się zmienić. Lubiłem go, był fajny, zabawny, miły, dobrze całował, ale raczej do siebie nie pasowaliśmy. Po prostu nie czułbym się dobrze, wykorzystując go w ten sposób. Zdążyłem go już w jakiś sposób poznać, zaprzyjaźnić się i wiedziałem, że Niall nie poszedłby do łóżka z pierwszą lepszą osobą. Ta osoba musiałaby dla niego coś znaczyć, a ja nie chciałem go ranić tym, że dla mnie był to tylko seks związany z zakładem. Nie chciałem też, by cierpiał przez Zayna, a byłem pewien, że tak będzie jeżeli Malik zaciągnie go do łóżka. - Po prostu uważam, że to jest dziecinne. - starałem się zabrzmieć, jakby tak naprawdę ta sprawa była mi obojętna.
- Wcześniej ci to jakoś nie przeszkadzało. Poza tym dziecinne czy nie, przelecimy Horana i po sprawie. Zakład dobiegnie końca, a któryś z nas będzie mógł cieszyć się wygraną. - puścił do mnie oczko, uśmiechając się kącikiem ust. Mnie jednak to nie bawiło.
- Mówisz tak jakby był pierwszym lepszym chłopakiem, którego mamy przelecieć.
- Bo tak jest Hazz. - zaśmiał się. - Słuchaj. - nachylił się w moją stronę. - Nie wiem co zaszło w tej twojej pokręconej łepetynie. - poczochrał mi włosy, uśmiechając się przy tym. - ale ja nie zamierzał wycofywać się z zakładu. A jeżeli ty chcesz sobie odpuścić to twoja sprawa. - wzruszył ramionami i opadł na oparcie kanapy. - Nie chcesz, nie musisz tego robić, a ja tak czy tak go przelecę. - powiedział obojętnym tonem, a mnie w środku, aż coś ścisnęło. Jak on mógł mówić o nim tak przedmiotowo.
- Będziesz potrafił go po wszystkim tak po prostu wyrzucić i zapomnieć jak to robisz ze wszystkimi innymi kolesiami? - uniosłem do góry jedną brew ciekawy odpowiedzi mulata. Nie byłem ślepy i wiedziałem, że Zayn też polubił Niall. I to zdecydowanie bardziej chciał. Dawno nie wiedziałem Zayna tak szczęśliwego jak w momencie, gdy tańczył z Niallem w klubie. Nawet go nie dotykał, a uśmiechał się jak głupi do sera. Albo gdy nie potrafił ukryć swojego zazdrości i sfrustrowania, gdy przyszedł inny mężczyzna i mu go odbił. Choć Malik może tego nie widział, bo był zajęty zabawą i ukradkowymi spojrzeniami na Irlandczyka to ja stojąc z boku widziałem, że Niall również cały czas obserwował Malika. Zupełnie jakby taniec tym mężczyzną był dla niego karą i nie mógł się doczekać, aż w końcu będzie mógł znowu wrócić do Zayna. Był to całkiem uroczy widok, ale nie zamierzałem się dzielić tymi przemyśleniami z przyjacielem. Przecież by mnie wyśmiał.
- A czemu, by nie? - zdziwił się. - Nie różni się niczym od tych kolesi, więc czemu miałby go traktować inaczej. Przelecę go, wyproszę i zerwę kontakt. Proste. - wzruszył ramionami, jednak gdy to mówił nie patrzył na mnie tylko na film, który leciał w telewizji.
- Zayn dobrze wiesz, że się różni. - powiedziałem, pewny swoich słów. - To nie jest jakiś tam blondas z klubu. To jest Niall Horan, dwudziestojednoletni Irlandczyk, który wraz z rodziną przeprowadził się do Londynu w wieku dziesięciu lat. Studiuje AWF i uwielbia jedzenie. Jest mistrzem w pierdzeniu pod pachą, a jego śmiech jest jednym z najbardziej zaraźliwych śmiechów na ziemi. - powiedziałem.
Zayn spojrzał na mnie próbując zrozumieć moje intencję.
- I co z tego. To nadal nie czyni go wyjątkowym. - powiedział, wyraźnie już poddenerwowany moim gadaniem. - Więcej nawet gdyby pochodził z kosmosu, przeleciałbym go, żeby wygrać ten cholerny zakład Styles. - powiedział, wstając z kanapy. - A jeżeli ty już tego nie chcesz to twoja sprawa. Ja cię do niczego nie zmuszam, ale jeżeli wygram musisz się wywiązać z obietnicy. - powiedział i wyszedł do łazienki, a gdybyśmy byli w bajkach z jego uszu buchałaby para.

Po lekkiej sprzeczce z Zaynem atmosfera w jego mieszkaniu zgęstniała do tego stopnia, że nie dało się tam wytrzymać. Ciągle któremuś z nas coś nie pasowało i jedno słowo prowadziło do kolejnej kłótni. Dlatego też nie chcąc bardziej pogarszać naszych relacji postanowiłem wrócić do domu.
Kompletnie nie wiedziałem co robić. Co prawda zaplanowany miałem dzisiejszy wieczór, ale na pójście do baru było jeszcze za wcześnie, więc z braku konkretnego zajęcia leżałem na łóżku z laptopem na biodrach i przeglądałem fora internetowe w poszukiwaniu dobrego filmu.
Trzymając się resztki nadziei włączyłem kolejną stronę i ze znudzoną miną przeglądałem polecane tytuły. Wszystkie albo oglądałem, albo zapowiadały się tak beznadziejnie, że nie miałem ochoty na marnowanie na nie czasu.
Westchnąłem przełączając na kolejną stronę, gdy w pokoju rozległ się dźwięk mojego telefonu. Nie bardzo się spiesząc, odłożyłem na bok komputer i wstałem, by poszukać komórki. Po kilku sekundach rozrzucania po pokoju kocu, poduszek i znalazłem go w kieszeni bluzy, którą po przyjściu odwiesiłem na oparcie krzesła.
- Słucham?
- No nareszcie. - odezwał się z wyraźną ulgą w głosie Niall. - Ile można czekać? Niech zgadnę... Nie wiedziałeś gdzie jest? - zaśmiał się.
- Yyy... Nie. - szybko zaprzeczyłem. - Leżałem i trudno było mi wyciągnąć go z kieszeni. Wiesz jakie te spodnie teraz robią. - westchnąłem, zwalając wszystko na złośliwość rzeczy martwych.
- Może gdybyś nie kupował ich o rozmiar za małych to nie byłby takie ciasne.
- Wcale nie ku... - zacząłem, jednak doszło do mnie, że przyjaciel żartował, więc postanowiłem zakończyć ten temat. -  Nie marudź i ciesz się, że w ogóle odebrałem. - wypaliłem, udając oburzenie na jego zarzuty.
-  Och tak.. Jestem ci za to niezmiernie wdzięczny. Nie wiem co ze mną by się stało, gdyby nie twoje miłosierdzie. - powiedział i za pewne przewrócił oczami.
Położyłem się na łóżku i kontynuowałem rozmowę z blondynem.
- Ty już tak nie dumaj nad moją świetnością tylko bierz dupę w troki, zachodź do sklepu, kupuj piwo i chodź do mnie. - rozkazałem mu, rozbawionym głosem. Przecież skoro miałem się nudzić sam to nic nie stało na przeszkodzie, żebyśmy porobili to razem. No chyba, ze Niall dzwonił do mnie tylko po to, żeby powiedzieć mi jakie ma plany na dzisiejszy wieczór, tym samym wprowadzając mnie w depresję z tego powodu, że ja będę gnił w domu.
- Hmm... W sumie.. Czekałem, aż coś podobnego zaproponujesz. - zawołał entuzjastycznie.
Okazało się, że Niall również nie miał co robić. Liam się rozchorował i odsypiał noc, którą spędził przytulony do toalety, dlatego Niall postanowił mu nie przeszkadzać. Jego drugi przyjaciel Josh miał randkę z dziewczyną, więc biedny Nialler został sam.
Początkowo naszym planem - a bynajmniej moim - było kulturalne obejrzenie jakiegoś filmu w towarzystwie piw, które kupił Niall, a później pójście do klubu tak jak zamierzałem wcześniej. Jednak uległo to nieznacznej zmianie i nie obejrzeliśmy żadnego filmu, a leżeliśmy na łóżku i gapiąc się w sufit rozmawialiśmy na całkowicie błahe lub poważniejsze tematy.
Odstawiłem pustą puszkę na podłogę i spojrzałem w stronę Nialla, który teraz leżał na brzuchu z głową obróconą do mnie. Jego wzrok był lekko zamglony, a na twarz błąkał mu się delikatny uśmiech. Zupełnie jakby bezczynne leżenie i rozmawianie ze mną sprawiało mu radość.
- Hazz. - zaczął mówić, jednak przerwał, by zmienić swoją pozycję. Położył się teraz na boku, głowę opierając na dłoni. W drugiej ręką zaś przytrzymywał puszkę z piwem by jego zawartość nie wylała się na pościel. - Myślałeś o tym, by się jeszcze z kimś związać? - zapytał nagle, badając każdy skrawek mojej twarzy.
Spodziewałem się kiedyś takiego pytania, ale na pewno nie teraz. Nie wiedziałem też jak go zinterpretować. Czy w taki sposób, chciał mi zakomunikować, że mu się podobam i liczy na coś więcej niż przyjaźń?
Przełknąłem silne. Nie do końca wiedziałem jakiej odpowiedzi się spodziewał. Nie chciałem jedną odpowiedziom przekreślić moich szans na wygraną. Bo mimo, że ten pomysł ciągnięcia zakładu naprawdę mi się nie podobał, to wiedziałem, że Zayn nie zrezygnuje. Dlatego i ja nie mogłem zrezygnować. Doskonale pamiętam swój pierwszy raz z Malikiem i wiem, że on do najdelikatniejszych nie należy, a ja mógłbym się postarać. Mógłbym spróbować go nie skrzywdzić tak bardzo.
- Hmm... - westchnąłem dając sobie czas na znalezienie odpowiedzi. - Myślę, że tak. - powiedział, uważnie przyglądając się jego reakcji. Chłopak uśmiechnął się lekko. - Tylko boję się. - wyszeptałem, by podbudować prawdziwość moich słów. - Boję się komuś ponownie zaufać.
- Doskonale cię rozumiem. - posłał mi delikatny uśmiech. Nie należał on jednak do tych przesiąkniętym radością, a raczej smutkiem. - Wiesz... Ciągle patrzę na ludzi przez pryzmat tego, że chcą mnie wykorzystać. - westchnął. - Że nie liczę się dla nich ja. Tylko to co mogą dzięki mnie osiągnąć.  - powiedział cicho. Nagle poczułem skurcz w sercu. Niall był taki delikatny i kruchy. Już tyle razy został kopnięty w tyłek przez ludzi, którym ufał, a my z Zaynem zamierzaliśmy zrobić to samo. Zabawić się nim i zostawić.
- Niall... - zacząłem. Jedna część mnie chciała mu wyznać prawdę. Powiedzieć o zakładzie i szczerze mówiąc miała w dupie to, że Zayn będzie na mnie wściekły. W końcu mu przejdzie, a Niall gdy po raz kolejny zawiedzie się na osobie, którą uważa za przyjaciele może się nie podnieść. I tak już za długo z tym zwlekałem i budowałem naszą przyjaźń na kłamstwie. Jednak ta druga, silniejsza nie pozwalała mi. Ta druga strona mnie była tchórzliwym dupkiem.
- Wiesz Hazz lubię cię. - powiedział, zupełnie nie zwracając uwagi na to, że mi przerwał. - I strasznie cieszę się, że cię poznałem. - uśmiechnął się. I w tym momencie całe moje zdeterminowanie do powiedzenie mu prawdy ze mnie spłynęło. Jak mogłem mu powiedzieć, że połowa rzeczy, które o mnie wie to kłamstwo. Jasne, że w większości sprawach byłem z nim szczery, a ta sprawa z chłopakiem? To stek bzdur wyssany w palca. Jak mogłem mu w takiej chwili powiedzieć, że go okłamałem. Polubiłem go, zależało mi na nim i nie byłem w stanie go stracić, a świadomość, że przeze mnie cierpi chyba by mnie zabiła.
Sam nie wiem, kiedy się tak zmieniłem i zaczęły mieć dla mnie znaczenie uczucia innych, ale to był mój największy błąd. Przejmowanie się innymi jest do dupy. Pilnowanie się, by ich nie zranić jest do dupy. Ogólnie troska o kogoś kogo sam ranisz jest do dupy.
- Tak. Ja też się cieszę, że cię poznałem. - powiedział szybko i nie mogąc dłużej patrzeć w te pełne nadziej i zaufania oczu, położyłem się na plecach, wbijając wzrok w sufit.
Między nami zaległa kilku minutowa cisza, w której doskonale można było usłyszeć nasze równomierne oddechy.
Usłyszałem delikatny dźwięk upadającego na ziemię aluminium i ciche przekleństwo Niall, jednak nie byłem w stanie na niego spojrzeć. I tak czułem już wystarczająco duże wyrzutu sumienia, by móc tak po prostu na niego patrzeć, gdy on leży tu obok mnie ufając w moje szczere intencję względem niego, a ja tak naprawdę jestem cholernym dupkiem, który ma go przelecieć tylko dlatego, by dobrać się do bokserek drugiego przyjaciela. Byłem żałosny.
Wychylił się z łóżka przez co szturchnął mnie lekko tyłkiem.
- Hazz chyba się trochę wylało. - zachichotał.
- Trudno. - wzruszyłem ramionami, nie patrząc na niego. - Sprzątnij, albo zostaw. Jak chcesz. - powiedziałem obojętnym tonem. Naprawdę to, że wylał piwo nie było moim największym zmartwieniem. O wiele bardziej przejmowałem się tym jakim debilem byłem wymyślając ten zakład. Ale kto mógł przewidzieć, że Niall okaże się taki fajnym chłopakiem?
- Jesteś kochany, wiesz? Zayn albo Liam zabiliby mnie gdybym u któregoś z nich wylał piwo. - zaśmiał się uroczo.
- Cóż. Ja sam nie za bardzo lubię sprzątać, więc mogę ci wybaczyć. - spojrzałem na niego, siląc się na lekki uśmiech. To jednak nie było dobrym pomysłem, bo gdy tylko nasze tęczówki się spotkały, naszły mnie jeszcze większe wyrzuty sumienia.
Jeszcze gorzej było, gdy blondyn nachylił się w moją stronę i pocałował mnie. Tak po prostu bez żadnego pytania, bez żadnego ostrzeżenia. Po prostu wpił się w moje wargi.
Choć rozum podpowiadał mi, bym go odepchnął, to moje ciało chciało czegoś zupełnie innego. Oddałem pocałunek, obejmując jego kark rękoma i przyciągając bliżej siebie. Niall nie protestował i szybko znalazł się na mnie, z nogami między moimi. Opierał się na rękach po obu stronach mojej głowy. Pocałunek z delikatnego stał się bardziej agresywny, a cichy głosik w mojej głowie, mówiący mi bym przestał, że to go tylko zrani, został zepchnięty w tył przez pożądanie. Przecież to on mnie pocałował.
Dłońmi błądziłem po jego plecach, a chłopak zatapiał się pod moim dotykiem. Ostrożnie wsunąłem zimną dłoń pod jego koszulkę co skomentował cichy jękiem i delikatnym przygryzieniem mojej wargi.
Jednym silnym ruchem zmieniłem naszą pozycję i teraz to Niall leżał pode mną. Składałem pocałunki na jego szyi sprawiając mu tym nie mała rozkosz, bo po pokoju rozległo się jego westchnięcie. Irlandczyk sunął dłońmi po moich plecach z niezwykła delikatnością, jakby bał się, że mocniejszy dotyk mógłby mnie zranić.
W pewien sposób podobało mi się to, bo miałem wrażenie jakby moje ciało było dla niego czymś ważnym, czymś co zasługuje na podziw i cześć, a nie tylko czymś co może sprawić mu nieopisaną rozkosz.
Nie wiele myśląc złapałem za kant jego koszulki, by pozbyć się tej niepotrzebnej przeszkody. Gdy jego koszula leżała na ziemia, a ja nie szczędziłem sobie badania ustami ciała blondyna, poczułem jego dłonie na swoich pośladkach. Ścisnął je lekko, a z moich ust wyrwał się jęk zadowolenie. Uśmiechnąłem się lekko, zataczając kółka przy sutku chłopaka, co sprawiło, że jego ciało wygięło się w łuk. Sapnął.
- Hazz ja...
- Ci... - spojrzałem na niego, nie przestając obdarowywać jego ciała mokrymi pocałunkami.
Chłopak jakby nabrał pewności siebie, bo jego dłonie błądziły po całym moim ciele, a w ciągu kilku sekund pozbawił mnie koszulki, która znalazła swoje miejscy na podłodze.
Pocałunkami wróciłem do jego usta. Nasze języki walczyły o dominację, a dłonie poznawały nasze ciała. Podobało mi się to. To pożądanie, które z minuty na minutę w nas wzrastało. Odsunąłem się od niego na chwilę i spojrzałem w dół na jego kroczę. Członek chłopaka próbował przebić się przez ciemne dżinsy. Zagryzłem lekko wargę i wracając do pocałunków, zacząłem majstrować przy jego rozporku.
Świadomość tego, że zaraz poczuję go jeszcze bardziej i jeszcze bliżej sprawiała, że problem w moich spodniach rósł. Szybko odpiąłem jego pasek, niby niechcący zahaczając o przyrodzenie przyjaciela. Chłopak wygiął się pode mną i westchnął. Chciałem zobaczyć ten cień rozkoszy wpływający na jego twarz.
Zaprzestałem pocałunków, by móc spojrzeć na niego. Z odchyloną nieco do tyłu głową i zamkniętymi oczami, był czystą definicją piękna i niewinności. Uśmiechnąłem się delikatnie.
Jednak gdy otworzył oczy i spojrzał na mnie, doszło do mnie to co właściwie się dzieje. Zauważyłem strach w jego oczach. Strach przed tym do czego miało między nami dojść.
- Niall... - powiedziałem cicho. Nie chciałem go do niczego zmuszać. Nie chciałem, żeby czuł się do czegoś zobowiązany. - Nie musimy jak nie chcesz. - odezwałem się.
- Harry ja przepraszam. - wyszeptał, zupełnie jakby sądził, że to jego wina. - Ale je nie mogę. - powiedział, próbując się wygramolić spod mojego ciała. Uniosłem się na rękach, dając mu więcej swobody. - Naprawdę przepraszam. - zeskoczył z łóżka i nie zwracając uwagi na to, że wdepną w rozlane piwo, naciągnął na siebie swoją koszulkę i wybiegł z mojego pokoju, krzycą pożegnanie.
Opadłem na łóżko i zakrywając twarz dłońmi, zastanawiałem w co ja najlepszego się wpakowałem. Z tej sytuacji nie było dobrego wyjścia.

* Przepraszam, ale nie mam pojęcia czy dobrze to odmieniłam.

20 komentarzy:

  1. Tak, tak, tak ! xd
    NARRY ! <3
    To było takie okropni,e jak Niall wybiegł z mieszkania Hazzy. Zamiast zostać. Mogli przecież porozmawiać... ; (
    Ale strasznie się cieszę, że Niall woli Harrego. xd
    I oby tak zostało. ^ ^

    Do następnego. Życzę weny. ; )

    http://completely-different-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. oenbie9b MATKO JAK JA SIĘ CIESZĘ Z TEGO CO SIĘ STAŁO. *o* Jedyne o co się teraz będę modlić, to żeby Niall jednak przespał się z Harrym, bo jak słusznie Styles zauważył, będzie delikatniejszy. A NIALL TU JEST NAJWAŻNIEJSZY I NIE MOŻE BYĆ ŹLE.

    Boże, co ja gadam.xD Nie będę już zamęczać. Czekam na daleej. ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam ten rozdział! Najpierw tak wspaniały Ziall, później zmiana Harry'ego i Narry, połączony z ucieczką Nialla... genialny! Uwielbiam Cię, zawsze zaskakujesz mnie czymś nowym! Mam nadzieję, że znajdziesz troszkę czasu i niedługo pojawi się kolejna część. Może będzie scena Zialla? Za cokolwiek się weźmiesz - i tak wyjdzie wspaniale, więc czekam z niecierpliwością na ósemkę <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Huhuhu i znowu przez ciebie kładę się późno spać ! :3
    Jeeej, po przeczytaniu tego rozdziału mam ochotę zrobić takie jedno wielkie awwwwwwwwwww :>
    Narry jest najlepszy i szkoda że Niall uciekł :(
    Nie mogę doczekać się kolejnego :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Było blisko ;) Chyba już gdzieś wspominałam, że bardziej kibicuję Harry'emu, ale po tym rozdziale... Namieszałaś mi w głowie. Jak zawsze ;) Czyżby zarówno Zayn jak i Niall mięli się ku sobie? Tylko może jeszcze tego sobie nie uświadomili? Jeśli wierzyć spostrzeżeniom Harry'ego... No i w takim razie już nie wiem komu powinnam kibicować - Harry'emu bo będzie delikatniejszy i w końcu dostanie wolny wjazd do tyłka Malika, czy może Zaynowi, bo skoro mogłoby być z tego coś więcej... Jak zwykle muszę czekać, a ty jak zawsze pewnie zaskoczysz ;)
    Pozdrawiam i życzę weny w pisaniu...

    @KateStylees

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże jaki świetny rozdział! <3
    Narry jest cudowny. To właśnie zakończenie z Narrym sobie wyobrażam.
    Zayn też polubił Nialla, ale widać, że nie jest dla niego tak ważny jak dla Hazzy. Zmiana Harry'ego jest taka piękna i to że nie chciał skrzywdzić Horana jest wspaniałe. Zakład przestał się dla niego liczyć. Jestem baaaardzo ciekawa jak to zakończysz. Czeeeeeeekam na kolejny rozdział. : D
    Pozdrawiam! x

    OdpowiedzUsuń
  7. Nieeee... Dlaczego Niall nie chcial? No ja w sumie rozumiem, ze to za szybko itd, ale juz myslalam, ze sie przespia i ehhh... Nie wyszlo. Rozdzial jest naprawde swietny, a w Twoim opowiadaniu wprost nie moge zdzierzyc Malika. No kurde tak mnie denerwuje xD Dlatego ja tam wole Narry'ego, bo widac, ze Niallowi zalezy na Harry'emu i na odwrot. Nie moge sie doczekac nastepnego no i chcechcechcechce druga serie! *.*

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten rozdział był cudowny, po prostu brak mi słów by to wszystko opisac. Rozmowa Harrego I Nialla sprawiła, że sie popłakałam. Tak bardzo mi żal Niallerka, tyle przeszedł, a tu dwóch idiotów sobie zabawę wymyśliło. Zayn to prawdziwy palant - choć może stwarza tylko takie pozory. A Harry widać, że zależny mu na przyjaźni z Blondynem,Jednak cieszę się ,że Niall uciekł. O rety ale mi pikawa chodzi. Niesamowity rozdział. xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny jak zwykle. Chociaż chyba ten był najlepszy z dotychczasowych. Och Hazz stał się taki kochany. A Zayn no cóż, jak dla mnie próbuje odetchnąć od sb uczucia do Nialla. To opamiętanie się Harrego i ten strach w oczach blondasa, a na końcu ta ucieczka. No prostu cudo!

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny jak zwykle. Chociaż chyba ten był najlepszy z dotychczasowych. Och Hazz stał się taki kochany. A Zayn no cóż, jak dla mnie próbuje odetchnąć od sb uczucia do Nialla. To opamiętanie się Harrego i ten strach w oczach blondasa, a na końcu ta ucieczka. No prostu cudo!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ej ej oni mieli być razem ! :c

    OdpowiedzUsuń
  12. Zayn jest ewidentnie w nim zakochany, no ale Harry też.. A Nialler się pogubił :<

    OdpowiedzUsuń
  13. o kurwa! dobry ten rozdział. Ej ale on go zrani! Jak on zrani Horana to wyrwę mu nogi z dupy. Ej Zayn sie chyba troszkę zakochuję, powoli. Ja się nie zgadzam zeby Horan z kimkolwiek sie ruchał! Chyba że z Liamem! ;d

    OdpowiedzUsuń
  14. Eh wydaje mi się że Zayn jest zakochany w Niallu albo chociaż zauroczony. Tylko jeszcze stare przyzwyczajenia i wog. Sam nie chce przyjąć do myśli tego ze mógł by się zakochać. Wydaje mi się też że Hazz traktuje blondasa bardziej jako przyjaciela a nie kogoś kogo mógł by pokochać. Dobrze że Horan uciekł, bo jak przeczytałam tą rozmową z loczkiem to aż się popłakała. Bo on myślał że ejst w końcu bezpieczny a tu dupa. Dwóch chłopaków dla niego nawet przyjaciół bawią się.! Horan zapierdalaj z powrotem do Josha i Liama! Bo im chociaż na tobie zależy a nie na twoim członku. Rozdział jest zajebiscie zajebisty. Ale wiedź że jeżeli Horan będzie cierpiał to sprawisz ból też każdemu czytelnikowi! Czekam na następny! Uwielbiam Cię! Jak kiedyś wydasz książkę to wiedź że ją kupię ;d

    OdpowiedzUsuń
  15. faktycznie świetny rozdział! teraz zastanawiam się jak rozwiążesz ten zakład a raczej problem to Hazz ewidentnie za dużo myśli o Horanku, a Zayn... cóż podejrzewam, że także tylko boi się do tego przyznać zwłąszcza przed samym sobą :)
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  16. Ta sytuacja z tańczeniem Ziall'a w klubie była przesłodka *.* Nie mogę się doczekać momentu,kiedy powiedzą sobie o swoich uczuciach.

    OdpowiedzUsuń
  17. Wcześniej byłam pewna swojego zdania, a teraz gdy nadrobiłam trzy rozdziały (przepraszam, że nie czytałam na bieżąco, ale miałam trochę nauki), nie mam pojęcia co myśleć. Mam kompletny mętlik w głowie (co ty ze mną robisz?). Sama nie wiem czy wolałabym, żeby Niall był z Harry'm czy z Zayn'em. Wcześniej powiedziałabym bez namysły z Hazzą, ale Niall chyba zakochał się w Zayn'ie. A ten z kolei tez coś do niego czuje, ale nie chce się przyznać. Boję się, że skrzywdzi Niall'a :c I jak to możliwe, że już kończysz? Przecież dopiero co zaczęłaś to pisać... Albo tak mi się wydaje ;) Mam nadzieję, że nadal będziesz pisać, bo jestem Twoją wielką fanką ;D Pozdrawiam, WerAnia17 xx

    OdpowiedzUsuń
  18. Jezuu, tak bardzo chciałabym Zialla, uwielbiam tą dwójkę :( Pomimo tego, że Zayn jest takim draniem sądzę, że tak naprawdę poczuł coś do Nialla tylko nie jest zdolny się do tego przyznać, ehh to smutne :D Czekam z niecierpliwością na next :)

    +

    Zastanawiam się czy mogłabyś ocenić prolog mojego pierwszego opowiadania. Zależy mi na opiniach i krytyce uzdolnionych osób, żeby w razie czego poprawiać błędy, z góry dziękuję !

    http://breathless-ziall.blogspot.com

    Pozdrawiam, Arbbuz xoxo

    OdpowiedzUsuń
  19. Z góry przepraszam za spam, ale chciałabym zaprosić na mojego bloga, o między innymi Zouisie. Jeśli miałabyć czas i ochotę, to wpadnij. ;) http://my-last-month.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń