piątek, 8 marca 2013

08. cz 1

Cześć. :)
Udało mi się w końcu po wielu trudach napisać ósmy rozdział. Nie powiem, że mi się nie podoba, bo myślę, że jest w porządku, chociaż poprzednia wersja (przed skasowaniem) bardziej mi się podobała.
Chciałabym wam podziękować za komentarze i za to, że w ogóle to czytacie. :D
Cóż... Nie przedłużając zapraszam do kolejnego rozdziału i mam nadzieję, że wam się spodoba.

Ps: Początkowo nie przewidywałam podziału tego rozdziału, ale wyszedłby za długi i pewnie dodany by był później, tak więc myślę, że nie jesteście złe.


Drogę z mieszkania Harry'ego do mojego domu przebyłem w błyskawicznym tempie, a to wszystko dlatego, że cały czas biegłem. Chciałem jak najszybciej wziąć prysznic, zmyć z mojego ciała jego dotyk i zapach. Marzyłem o tym by wskoczyć do łóżka i zasnąć. Miałem nadzieję, że gdy następnego dnia się obudzę, wszystko to okaże się głupim snem, a ja wcale nie rzuciłem się na Harry'ego, by później uciec jak tchórzliwa nastolatka.
Zatrzymałem się przed domem, by ochłonąć. Kilka wdechów i wydechów. Otworzyłem ostrożnie drzwi, by nie pobudzić domowników, którzy za pewnie już pozasypiali, ale co się im dziwić, skoro dochodziła druga w nocy? Na palcach pobiegłem do pokoju, by oddać się upragnionym czynnością, które miały przynieść mi ukojenie.

Energicznie przewróciłem się na drugi bok, a dłoń która luźno leżała na materacu, wsunąłem pod policzek.
- Pragnę cię Niall. - zamruczał zachrypniętym głosem wprost do mojego ucha, by po chwili złożyć pocałunek tuż pod nim. Moje ciało przeszedł dreszcz przyjemności, kiedy jego zimne dłonie spotkały się z moją rozgrzaną skórą. Sunął nimi wzdłuż moich boków. - Pragniesz mnie? - zapytał na moment zaprzestając jakichkolwiek czynności. Zieleń jego oczu, spotkała się z błękitem moich, a jedyne co potrafiłem zrobić, to skinąć głową. Chłopak uśmiechnął się lekko, ponownie zbliżają swoje usta do mojej szyi. Mruknąłem z aprobatą czują jego zwinny język, kreślący wzory na mojej skórze. Dłońmi badałem jego umięśnione ciało, co rusz zahaczając o bokserki, wystające z jego spodni.
Z cichym warknięciem ponownie przekręciłem się na łóżku, obracając się twarzą w stron ściany. Nogami rozkopałem kołdrę, mając nadzieję, że pomoże mi to przywrócić ciało do normalnej temperatury.
Usłyszałem cichy śmiech tuż przy moim uchu, a wibrację jakie sprawił rozeszły się po moim ciele.
- No już Niall... - powiedział, składając pocałunek na mojej szyi, a ja odchyliłem głowę, by ułatwić mu pieszczenie mojej skóry. Niepewnie ścisnąłem pośladki chłopaka, a gdy wydał z siebie jęk zadowolenia, przyciągnąłem go bliżej, by nasze biodra się spotkały. Chciałem go poczuć jeszcze lepiej. Brunet ostatni raz naznaczył pocałunkiem moją szyję po czym podniósł na mnie wzrok. Jego brązowe tęczówki przenikały mnie, jakby chciały dowiedzieć się o czym myślę. Spojrzałem na niego przerażony, a on jedynie uśmiechnął się lekko, nie odrywając ode mnie wzroku. Przełknąłem głośno ślinę.
- Nie musisz się tego bać. - powiedział z lekkim uśmiechem i opierając się nade mną na jednej ręce, drugą złapał moją dłoń. Delikatnie ścisnął moje palce i przyłożył do swojego krocza. Dokładnie czułem twardą erekcję mutala. Na moich policzkach pojawiły się dorodne rumieńce. Chciałem obrócić wzrok, jednak bursztyn oczu chłopaka, był tak hipnotyzujący, że nie dałem rady. - Nie musisz bać się tego uczucia. - powiedział spokojnym głosem, wpatrując się we mnie. Po chwili jednak nachylił się nade mną i złożył subtelny pocałunek na mojej nagiej klatce piersiowej w okolicy serca. Przymknąłem oczy na ten przyjemny dotyk jego ust.

- Nie boję się. - powiedziałem cicho, by nie zepsuć tej atmosfery. Brunet ponownie spojrzał w moje oczy i uśmiechnął się lekko. - Ja chyba.. - nie dokończyłem, bo jego ciepłe wargi naparły na moje w namiętnym pocałunku. 

Nagle otworzyłem szeroko oczy, wpatrując się w sufit. Mój oddech był nierówny i płytki. Zupełnie jakbym przebiegł maraton. Przejechałem dłonią po klatce piersiowej, która połyskiwała potem, by w końcu dotrzeć do brzegu kołdry, który okrywała moje ciało od miedniczy w dół. Niepewnie wsunąłem dłoń pod pierzynę i napotkałem na swojej drodze wybrzuszenie w bokserkach. Przymknąłem oczy, próbując opanować oddech. Wdech, wydech, twarz Harry;ego, wdech, wydech, twarz Zayna. Cholera!
Odrzuciłem pościel na bok, by móc postawić stopy na miękkim dywanie. Szybko zsunąłem się z łóżka i z poczuciem wstydu powędrowałem do łazienki, pozbyć się problemu.

Następnego dnia wstałem dopiero po dwunastej, ale nawet to nie sprawiło, że byłem wyspany. Mimo, że przez resztę nocy nie śnili mi się już chłopcy to nie potrafiłem zasnąć głębokim snem. Co chwilę wierciłem się, szukając odpowiedniego miejsca.
Jak najwolniej rozciągałem się na łóżku, by dać sobie jeszcze chwilę bezczynnego leżenia. W końcu jednak postanowiłem wstać. I tak byłem szczerze zaskoczony tym, że mama pozwoliła mi tak długo się wylegiwać.
Jeszcze nie do końca rozbudzony, zeskoczyłem z łóżka i pierwsze co to naciągnąłem na siebie spodnie dresowe, a na grzbiet zarzuciłem starą bluzę. Już dawno zapomniała lata swojej świetności, ale nie miałem serca się jej pozbyć.
Przecierając oczy, zszedłem na dół rozeznać się w sytuacji co na obiad, ale gdy zauważyłem, że w kuchni nie ma specjalnego tłoku, a na piecu nie stoją żadne garnki, w których mogłaby się gotować zupa czy coś innego nadającego się do jedzenia, zmartwiłem się.
Z salonu jednak dochodziły dźwięki telewizora, więc tam na pewno podziała się moja mama. Wychodząc z kuchni, w ostatniej chwili złapałem świeżą kropkę chleba i poszedłem dowiedzieć się co jest grane.
- Co na obiad? - zapytałem, wpadając do salonu, przeżuwając kęs chleba.
- Cześć Niall. - uśmiechnęła się do mnie przyjaciółka mojej mamy, nastawiając policzka bym ją pocałował. Przeżułem do końca jedzenie i podszedłem złożyć buziaka na wypudrowanej skórze. Od dziecka znałem Emily i uważałem ją za ciocię. W wczesnym wieku tak nawet się do niej zwracałem, ale gdy dorosłem uznała, że takie coś ją tylko postarza i mam mówić jej po imieniu. Z początku ciężko było mi się przestawić, bo mimo, że nie byliśmy spokrewnieni uważałem ją z rodzinę, ale teraz bez skrępowania mówiłem do niej na 'ty'.
- Gdzie mama? - zapytałem siadając obok rudowłosej kobiety na kanapie.
- Mówiła coś, że zapomniała kupić rano banany, a planuje robić kopiec kreta i wyleciała jak oparzona. - zaśmiała się cicho, patrząc w telewizor.
- Hmmm. Czyli z obiadu nici? - zapytałem zasmucony tym faktem, kończąc kromkę.
- Nie martw się, namówię ją na pizzę. - puściła w mi oczko i wróciła do oglądania telenoweli.
Nie bardzo interesował mnie ten gatunek filmowy, więc postanowiłem opuścić pokój i zając się czymś bardziej pożytecznym niż siedzenie przed telewizorem, na przykład leżeniem w łóżku z laptopem na kolanach.
Pożegnałem się z kobietą i już miałem wychodzić, gdy zatrzymał mnie głos bohaterki serialu.
- Jak mogłeś mi to zrobić?! Kim ja dla ciebie w ogóle byłam, co? Numerem dwa, trzy? A może dziesięć? Jesteś dupkiem Roberto! - młoda dziewczyna spoliczkowała przystojnego bruneta i nie czekając na wyjaśnienia wybiegła z domu z płaczem.
Automatycznie i bez żadnego pozwolenia w mojej głowie pojawił się obraz Harry'ego i Zayna. Nigdy nie chciałem bawić się czyimiś uczuciami lub kogokolwiek zwodzić, a najwyraźniej właśnie to robiłem z dwójką moich przyjaciół. Bo jak inaczej można nazwać moje zachowanie? Normalni przyjaciel się nie całują, normalni przyjaciele się nie obmacują, normalni przyjaciele nie myślą o sobie w ten sposób, a ja złamałem te wszystkie zasady z dwojgiem chłopaków. Nie chciałem, by któryś z nich poczuł się oszukany i wykorzystany, ale jednocześnie nie potrafiłem zdecydować na którym bardziej mi zależy. Nie potrafiłem ich sobie odpuścić.

Po zjedzonym obiedzie postanowiłem odwiedzić Josha i się go poradzić. Musiałem to z siebie wyrzucić, a chłopak wydawał się idealną do tego osobą. Przyjaźniłem się z nim od lat, więc byłem pewien, że w miarę swoich sił będzie starał się mi pomóc. Do tego, zawsze mimo swoich odpałów uważałem go za mądrego i inteligentnego chłopaka. Jasne, zostawał jeszcze Liam, ale po krótkim zastanowieniu doszedłem do wniosku, że blondyn nie byłby raczej obiektywny. Nie lubi Zayna i specjalnie się z tym nie kryje, więc pewnie byłoby mu na rękę, gdyby przestał się z nim zadawać. Tak, więc jedyną osobą, która może mi pomóc, nie do końca wiedząc w czym mi pomaga, był Josh.
Zatrzymałem się przed jego drzwiami i zapukałem w nie cicho. Gdy po kilku sekundach przyjaciel nie otwierał ponowiłem próbę, spuszczając głowę w dół. Doszło do mnie, że w ogóle nie przemyślałem sobie tego co chce mu powiedzieć. Pewnym było to, że nie mogę przyznać mu się, że lubię chłopców, bo temat skończyłby się szybciej niż zaczął, tym bardziej, że nie byłem jeszcze gotowy na ujawnienie się z moją orientacją przed innymi.
- Nialler? - otworzył drzwi wyraźnie zaskoczony przyjaciel.
- Nie, moja babcia. - rzuciłem i nie czekają na zaproszenie, wszedłem do jego domu.
-To muszę powiedzieć, że wyprzystojniała. - zaśmiał się, ciągnąc mnie za policzki. Machinalnie odtrąciłem jego dłoń. Nigdy nie lubiłem tak zwanych bobasków, a chłopak zdawał się je uwielbić, więc co najmniej raz podczas spotkania z nim musiałem odklejać od swojej twarzy jego ręce. Gdy przyjaźniliśmy się jeszcze w trójkę było łatwiej, bo Liam był jego ulubieńcem jeżeli chodzi o denerwowanie w ten sposób. Teraz niestety przejąłem jego funkcję. - Ej... Tak dawno się nie widzieliśmy, a ty nawet nie dasz mi się potarmosić? - zapytał urażony odtrąceniem.
- Hmmm..- udałem zastanowienie po czym z moich ust wypłynęło zdecydowane: nie.
Chłopak mamrocząc pod nosem, że jestem najgorszym przyjacielem jakiego miał poszedł w stronę swojego pokoju. Nie przejąłem się za bardzo obelgą rzuconą w moją stronę, bo to było całkiem normalne zachowanie. Często wytykaliśmy sobie jak bardzo się nienawidzimy, jaki to idiotami nie jesteśmy czy coś w tym stylu, ale każdy z nas wiedział, że to jedynie przyjacielski żarty i nie brał tego poważnie.
Gdy tylko szatyn otworzył drzwi do swojego azylu, rzuciłem się biegiem w stronę fotela w kształcie piłki, który stał na środku pokoju. Josh jęknął, gdy szturchnąłem go tak, że wpadł na framugę drzwi, ale zignorowałem to.
- No. - zawołałem zadowolony, rozsiadając się na fotelu. Obserwowałem jak chłopak ze skwaszoną miną rozmasowując bark kładzie się na łóżku twarzą w moją stronę.
- No dobra mów jaki masz problem. - odezwał. Zrobiłem oburzoną minę, bo jakim prawem uważał, że czegoś od niego chcę. Przecież przyjaźniliśmy się od lat, więc mogłem wpaść do niego ot tak, pogadać sobie.
- Nie mam żadnego problemu. - powiedziałem szybko, unosząc nieco głos, by go w tym przekonać. Co w rezultacie wyszło całkiem na odwrót, bo brzmiałem jakby panikował przez to, że ktoś poznał prawdę.
- A mi tu czołg jedzie. - powiedział, naciągając skórę pod okiem, by uwydatnić gałkę oczną.
Dobra, może przez ostatni czas nie mieliśmy dla siebie tyle czasu co kiedyś. On chodził na randki z Kelly lub spotykał się ze znajomymi z uczelni, ja biegałem między nim, a pozostałą trójką przyjaciół.
- Nienawidzę cię. - prychnąłem w jego stronę, zakładając ręce na piersi, niczym obrażony pięciolatek.
- Och... - uśmiechnął się szeroko, łapiąc na pierś. - Jak ja dawno nie słyszałem takich pięknych słów. - powiedział sarkastycznie, siląc się by jego głos brzmiał uroczyście. - A teraz skoro oboje wiemy jak bardzo się kochamy to gadaj w czym rzecz. - przeszedł do konkretów.
Między nami zaległa kilku sekundowa cisza, w której próbowałem wymyślić w sposób w jaki przedstawić mu moją sytuację, by nie wydać jednocześnie mojej orientacji.
- Bo są... - westchnąłem szukając w głowie odpowiedniego słowa. -... takie dwie dziewczyny. - wypaliłem. Cóż... Hazz i Zayn pewnie nie byliby zadowoleni z takie porównania, ale tylko tak mogłem rozmawiać o nich z przyjacielem.
- Ooooo... - ożywił się Devine. - No no.. Nialler... Jaki żigolo z ciebie. - zaśmiał się.
- No właśnie o to chodzi. - jęknąłem zrezygnowany. Nie rozumiałem jego entuzjazmu. - Nie chcę lecieć na dwa fronty, a nie potrafię sobie ich odpuścić.
- Też masz problemy. - prychnął. - Inni mężczyźni modlą się o takie powodzenie, a ty marudzisz. Korzystaj póki jesteś piękny i młody. Na starość będziesz się martwił.
- Mówi to ktoś, kto od trzech lat jest w stałym związku. - odgryzłem się. Przyjaciel od razu zaczął tłumaczyć się, że to coś innego. Mówił, że on i Kelly to inna sprawa, bo znają się niemalże od dziecka i najpierw byli długo przyjaciółmi, a dopiero później ta relacja przerodziła się w miłość. Uważał, że nie potrafiłby jej okłamać i spotykać się z drugą dziewczyną za jej plecami, a jeżeli ja poznałem te 'dziewczyny' niedawno i nie mogę sprecyzować swoich uczuć do nich, to powinienem spróbować z obiema. Tylko przez pewien czas, żeby zobaczyć z którą będę się lepiej czuł.
- Zrozum, że nie potrafiłbym tak. Nie potrafiłbym zwodzić jednej i udawać, że wszystko jest w porządku, by później pójść i robić to samo z drugą. To nie jest w porządku i nikt nie powinien być tak traktowany Josh. - powiedziałem. Mój głos był nieco uniesiony, a ta za sprawą mojej bezsilności i tego na jaki pomysł wpadł przyjaciel. Przecież to było idiotyczne.
- Masz rację. Ale radzę ci szybko się zorientować na której ci bardziej zależy, bo to cię wymęczy. - spojrzał za mnie zmartwiony.
- Och... Jakiś ty mądry. - rzuciłem sarkastycznie. - Właśnie dlatego tutaj przyszedłem. Nie wiem jak to sobie wszystko poukładać. - jęknąłem, podciągając nogi do klatki piersiowej i objąłem kolana ramionami. - Skąd wiedziałeś, że to co czujesz do Kels to miłość? - zapytałem patrząc na niego.
- Hmmm. Nie wiem, po prostu to czułem. - wzruszył ramionami, jednak mnie tak odpowiedź nie satysfakcjonowała, co chyba zauważył, bo ciągnął dalej. - Po prostu nie mogłem o niej zapomnieć i gdy się rozstawaliśmy po kilku godzinach wspólnie spędzonego czasu już za nią tęskniłem. Byłem też zazdrosny o jej kontakty z innymi chłopakami, bo jaki prawem zadawała się z innymi, skoro to ja byłem jej przyjacielem. - zaśmiał się cicho. - Gdy okazywaliśmy sobie uczucia jak na przykład przyjacielski przytulas czy przepychanki na łóżku, przyjemne dreszcze przechodziły moje ciało. Po protu czułem się przy niej inaczej niż przy innych dziewczynach. - wzruszył ramionami z lekkim uśmiech, który chcąc nie chcą musiałem odwzajemnić. Miło słuchało się o tym jak Josh kocha Kelly. Cieszyłem się ich szczęściem, a jednocześnie zazdrościłem im tej pewności co do siebie.
Słuchając przyjaciele próbowałem przypomnieć sobie czy jakieś z jego podanych przykładów miały u mnie miejsce. I co gorsza doszło do mnie, że tak i to w obu przypadkach.
Chłopak widzą moją zafrasowaną minę, zapytał się czy to w czymś pomogło, ale pokręciłem przecząco głową. Chciałem zrozumieć, który z nich jest dla mnie ważniejszy, bo zawsze uważałem, że niemożliwością jest darzyć tak samo mocnym uczuciem dwie osoby, a w miłości to już na pewno. Nie można kochać dwóch osób taką samą miłością. Nawet w to, że rodzice kochają po równo swoje dzieci, było mi ciężko uwierzyć, ale na szczęście nie musiałem skupiać się na tym problemie, bo ani nie byłem rodzicem, ani nie miałem rodzeństwa.
- Kurde Niall. - westchnął przyjaciel, zmieniając pozycją na siedzącą. - No nie wiem.. To może która ci się bardziej podoba wizualnie? - zapytał. - Tylko nie mów, że obie, bo jeżeli nie są bliźniaczkami to nie uwierzę. Mogą być ładne, ale jedna musi być lepsza. - dodał, wyczekując odpowiedzi.
Zamilkłem próbując odtworzyć w pamięci tak dobrze znany mi obraz. Harry, wysoki chłopak o zielonych oczach, w których żarzą się iskierki, jakby cały czas zastanawiał się co by tu przeskrobać. Właściciel niesamowitego uśmiechy, który uwydatnia urocze dołeczki na jego policzkach. No i te loki, który są za pewne jego znakiem rozpoznawczym. A z drugiej strony Zayn o wyglądzie niegrzecznego chłopca. Ciemna karnacja, ciemne oczy, ciemne włosy codziennie ułożone w idealnego quiffa, dwudniowy zarost, który tylko dodaje mu tajemniczości. Idealna sylwetka....
Z rozmyślań wyrwał mnie głos przyjaciela, który domagał się odpowiedzi na zadane wcześniej pytanie. Jęknąłem w duchu. Czułem się jakbym był jurorem w jakimś programie i jedno moje słowo może zniszczyć czyjeś marzenie.
- No.. Nie może to być takie trudne. - niecierpliwił się Josh. - Jak nie chcesz to nie musisz mówić imion. Niech będzie X i Y. - przewrócił oczami. Uśmiechnąłem się lekko, bo szatyn nie wiedząc o tym ściągnął z moich ramion ciężar kłamstwa. Przecież gdy będę mówił X mając na myśli Zayna i Y mając na myśli Harry'ego to tak jakby go nie okłamywał, bo sam pozwolił mi nie używać imion. - Więc.. - ciągnął.
- X - powiedziałem szybko. Devine skinął głową z zadowoleniem i próbował wyciągnąć ode mnie 'jej' opis, ale skutecznie mu odmawiałem, więc w końcu odpuścił. Trochę obrażony, ale odpuścił.
- Ale to nadal nie mówi na której mi bardziej zależy. No wiesz w ten sposób. - powiedziałem, zgodnie z prawdą. Przecież wygląd o niczym nie świadczył. Harry też był przystojny, ale Zayn troszeczkę bardziej odpowiadał mojemu gustowi.
- Przy której się lepiej czujesz?
- X i Y. Tak samo. - wzruszyłem ramionami, jakby odpowiedź była logiczna. Co do tego nie miałem żadnych wątpliwości. Uwielbiałem spędzać czas zarówno z Zaynem jak i z Harry'm. W pewnych sprawach się różnili, na przykład Zayn dbał o czystość swojego mieszkania, a Hazz wręcz przeciwnie. Jeżeli się o coś nie potknął nie zwracał na to uwagi. Harry lubił gotować i całkiem dobrze mu szło, więc zdarzało się, że robiliśmy wspólnie pizzę, hamburgery czy tortille, a później jedząc, oglądaliśmy filmy. Zayn raczej wolał gotowe jedzenie, więc po protu zamawialiśmy coś na wynos. Jeszcze w wielu rzeczach byli swoimi przeciwieństwami, ale byli również bardzo podobni do siebie. Obaj mieli podobne poczucie humoru, lubili mi dogryzać i się ze mną droczyć, a ja się im odwdzięczałem. Potrafili też porozmawiać poważnie na dany temat, chociaż Hazz miał z tym większe problemy. Zawsze musiał powiedzieć coś co niby brzmiało poważnie, a tak naprawdę było największym absurdem jaki słyszałem. Dlatego też nie mogłem wybrać, z którym z nich wolałbym się spotykać.
- No to nie wiem. Która bardziej podziela twoje zainteresowania. - próbował dalej uświadomić mi, która z 'dziewczyn' bardziej do mnie pasuje.
W głowie szybko przeskanowałem rozmowy z chłopakami i doszedłem do wniosku, że to jednak z Harry bardziej podziela moje pasje. Lubi piłkę nożną nie tylko oglądać w telewizji jak to jest w przypadku Zayn'a.
Odpowiedziałem, a Josh załamał ręce. Mówił, że nie widział tak niezdecydowanego chłopaka jak ja już dawno i jeżeli naprawdę nie mogę się zdecydować która z nich bardziej mi się podoba to może powinienem w ogóle z nich zrezygnować, bo przecież to powinno się czuć od razu. Nie mogłem się z tym jednak zgodzić, bo właśnie na tym polegał mój problem. Czułem to coś. Czułem się przy nich inaczej niż przy Liamie, jednak nie mogłem zrozumieć do którego z nich czuję coś więcej. Nie potrafiłem wybrać jednego.
Przyjaciel wymyślał jeszcze wiele bezsensownych pytań, na które moje odpowiedzi nigdy nie były jednoznaczne. Zawsze było: 'obie', ale jednak trochę bardziej ten.
- Ja już nie wiem co ci powiedzieć. - westchnął patrząc na mnie przepraszającym wzrokiem, jakby to była jego wina, że moje uczucia są takie popieprzone. - Jeżeli one obie są takie idealne to po prostu zrobimy losowanie i tyle. - uśmiechnął się lekko, wstając z łóżka. Od razu wyraziłem swoje oburzenie tym pomysłem, bo jak mogę postawić coś takiego na głupie losowanie. Chłopak jednak nie widział w tym problemu, bo przecież każda z nich mi odpowiada. Zabrał z biurka papierek i podchodząc do mnie tłumaczył mi zasady.
- Jeżeli wylosujesz papierek to dalej zadajesz się z X i robisz wszystko, by poczuła do ciebie to co ty czujesz do niej. Niestety z Y starasz się zmniejszyć kontakt, a już na pewno nie pozwalasz, by doszło między wami do jakiegoś zbliżenia, bo ma być ona tylko twoją przyjaciółką. Nikim więcej. Jeżeli wylosujesz pustą rękę, to na odwrót. - z skwaszoną miną pokiwałem głową. Jasne, że nie musiałem się do tego stosować, jednak czułem, że serca zaraz wyskoczy mi z klatki piersiowej. Stresowałem się wynikami tego losowania. Nie byłem pewien czy potrafiłbym, rozstać się z którymś z nich.
- No to... ence pence w której ręce? - zapytał, chowając za sobą dłonie. Niepewnie zerknąłem na niego szukając w jego oczach jakiejś podpowiedzi. Josh uśmiechnął się do mnie zachęcająco. Jeszcze raz przeniosłem wzrok na jego ręce i wypowiedziałem jedno słowo: Prawa.
Moje myśli szalały. Serce zaczęło bić jeszcze szybciej. Zrobiło mi się gorąco, a jednym słowem, które szalało w mojej głowie to papierek, papierek, papierek.
Chłopak skinął głową i z uśmiechem wyciągnął przed siebie ręce, jednak nie pokazał mi co wylosowałem.
- No i o czym pomyślałeś? - zapytał z błyskiem w oczku. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że gdy tylko podjąłem decyzję, modliłem się o to w jego dłoni znajdował się papierek.
- Papierek. - wyszeptałem zawstydzony tym, że dałem się mu tak podejść.
- Cóż to chyba mamy odpowiedź, kto jest dla ciebie numerem jedne Nialler. - uśmiechnął się do mnie, po czym wyszedł z pokoju, nie pokazując mi wyników losowania.
Położyłem się na łóżku, wpatrując się w sufit. To cały czas był Zayn. Uśmiechnąłem się lekko, czując jak kamień spada mi z serca. Poczułem się taki wolny.





19 komentarzy:

  1. moja droga kochana dreamer. tak strasznie strasznie cię przepraszam, za to, że nie skomentowałam ostatnich dwóch rozdziałów. musisz mi wybaczyć ponieważ nie zrobiłam tego celowo, uwierz. w szkole spędzam całe dnie a gdy dojdą do tego treningi i nauka to na prawdę nie wyrabiam. jeszcze raz strasznie cię przepraszam. wstyd mi za siebie bo jak mogłam nie komentować takiego cuda! okej przejdę do tematu rozdziałów. po pierwsze: O MÓJ BOŻE. ty wiesz jak ja kocham to co piszesz babsztylu?! normalnie orgazmu dostałam. ta akcja z harry w poprzednim rozdziale to fggersfvgderg cały czas miałam nadzieje na gwałt no ale wiem, że już nigdy go nie napiszesz. ale cóż. ja to tylko ja... i kogo obchodzi to, że będę płakać dniami i nocami, no kogo? XD mniejsza. szkoda mi trochę harry'ego. bo jest on zdecydowanie lepszy dla nialla jednak serce horana mówi inaczej. ale wiesz co? dam sobie rękę uciąć, że wylosował rękę bez papierka! no serio. ale oks. myślał o zaynie. ale tylko błagam by zayn nie zranił horana aż tak :c boję się o moje maleństwo no :c chyba muszę se z nim pogadać na ten temat... i jeśli będzie nie miły to dostanie klapsa (chodzi o zayna) :o haha. okej kończę. podsumowując: rozdział i ten i tamten są po prostu zajebiste! refsdrfeg no i tak na koniec chcę jeszcze raz przeprosić. mam nadzieje, że mi wybaczysz :c i love u.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie wiem, nie wiem... Chyba ci nie wybaczę. Jeden bym zrozumiała, ale dwa? To się w głowie nie mieści! Jak mogłaś? Zawiodłam się na tobie. :)
      A teraz mam nadzieję, że wiesz, że to żart. :)
      dzięki za ten komentarz.
      I ty dalej z tym gwałtem, ja nie wiem co jest z tobą nie tak. :D

      Usuń
    2. kamień spadł mi z serca... znaczy się bo mi wybaczasz, prawda? :o nie ma za co, tobie komentarze piszę z wielką przyjemnością baby. no co? XD mnie to tak szybko nie przejdzie. gwałt to normalnie coś co uwielbiam czytać i pisać (ale i tak bardziej czytać) ze mną jest wszystko ok XD to z innymi jest coś nie ten teges bo jak można nie uwielbiać gwałtów, no ja się pytam jak?! :D

      Usuń
    3. Niech będzie. Wybaczam ci :)
      Och... To czemu ja jeszcze nie czytałam twojego gwałtu?
      Normalnienie nie mam pojęcia. Serio jakieś dziwaki!

      Usuń
  2. OP boże ! Kocham Cię wiesz? Tak cholernie Cię kocham <3 Kocham też Zialla ^^ Jezu ten rozdział jest tak cholernie dobry, końcówkę czytałam chyba ze 4 razy. Jest świetna ! Oby się między nimi ułożyło ! No i weny, weny i jeszcze raz weny ! Oraz... wszystkiego najlepszego z okazji dnia kobiet ! <3 Pozdrawiam , Arbbuz xoxo

    OdpowiedzUsuń
  3. ZAYN?! No błagam! Osobiście o wiele bardziej wolę Narry'ego... :c No cóż, co będzie dalej? Mam nadzieję, że szybko dodasz :) x

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteś genialna, wiesz o tym? Prawdopodobnie mówię Ci to za każdym razem, gdy zostawiam komentarz, ale taka jest prawda. To jeden z moich dwóch ulubionych opowiadań (drugie też należy do Ciebie i chodzi mi o to, które zakończyłaś). Rozdział jest naprawdę świetny, sama się zestresowałam w momencie losowania i... też miałam nadzieję, że to będzie Zayn. No to skoro Nialler zaczyna sobie wszystko układać, to mam nadzieję na trochę Zialla - tak, to obsesja, ale niczym się nie martw. Podziwiam Cię, że miałaś cierpliwość napisać ten rozdział jeszcze raz i że wyszedł Ci tak świetnie! Czekam niecierpliwie na kolejną część xx

    OdpowiedzUsuń
  5. ja wiedziałam ze to będzie Zayn! ja wiedziałam! Chociaż wolę Harrego. no ale niestety. Zajebisty i czekam na następny. + wszystkiego najlepszego z okazji dnia kobiet ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże *.* ZIALL <69 Gdybyś widziała moją reakcje na rozdział... AmaZAYN, na prawdę nie wiem co napisać. Czekam z niecierpliwością na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak kurwsko bardzo chicalam Narre'go, ale to Twoje opowiadanie :>

    OdpowiedzUsuń
  8. Nieee, mój Narry, może jeszcze się coś zmieni.:) Ale rozdział gnialny jak zwykle! :3

    OdpowiedzUsuń
  9. ooo świetnte!!
    Tak się cieszę, że to będzie Ziall

    OdpowiedzUsuń
  10. Zayn? O kurcze! Ciekawe, czy Josh tak chętnie by mu pomógł, gdyby wiedział o co chodzi? Ale swoją drogą trzeba my przyznać, że sprytnie podszedł przyjaciela. Gdy przeczytałam, że Niall powtarza w myślach słowo "papierek" uśmiechnęłam się do monitora... A więc Zayn... Naprawdę nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i tego, czy i ewentualnie jak zmieni się zachowanie Nialla... Kibicowałam Harry'emy, ale tylko dlatego, że chciałam, by odebrał nagrodę ;) Boję się tworzyć scenariusze jeżeli chodzi o twoje opowiadanie, bo zawsze mnie zaskakujesz... I podoba mi się to :) Tak więc pozostaje mi jedynie czekać na kolejny rozdział :)
    Pozdrawiam i życzę weny...

    @KateStylees

    OdpowiedzUsuń
  11. Miałam taką straszną ochotę na Narry'ego, ale jednak byłam prawie pewna, że to będzie Zayn, bo od razu widać po Niallu co do niego czuje :) Mam nadzieję, że Zayn w końcu ogarnie dupę i nie będzie chciał krzywdzić kochanego Niallerka :c Jeśli jemu bardziej zależy na Maliku, to mam nadzieję, że będzie dużo Ziall'a <3 WerAnia17

    OdpowiedzUsuń
  12. Kurde, wiedziałam, że to będzie Zayn, skoro Ziall to twój ulubiony bromance, ale jednak liczyłam na Hazzę, bo wiesz jak lubię Narry'ego :C mam nadzieję, że jeszcze coś się zmieni, ahhhhhh. - gosmic z tumblr. :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Nieee ja wolę Narry'ego!! Ale tak też jest spoko ;))
    @CheshireCat0102

    OdpowiedzUsuń
  14. Proszę tylko nie Zayn ! To nie może być on ! ; (
    Jak większość osób wolę Narry'ego. Proooosimy. ^ ^ xd

    http://completely-different-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Nienienienienie jak to Zayn?! Ale to się tak nie skończy. Wiem, że coś wymyślisz. Chcesz uśpić naszą czujność czy coś ;p
    Nicy nic się nie działo, ale rozdział fajny. Nie mogę się doczekać!

    OdpowiedzUsuń
  16. "Moja kochana Dreamer "- jak to słodko brzmi, no nieważne, pragnę cię poinformować iż czytam twojego bloga już trochę a że zaczęłam od początku pragnę zauważyć również, że przeczytałam wcześniejszego Ziall'a no i to było bomba (pisze dopiero tu bo mam takie zasady, tak wiem dziwne) A co do tego opowiadania jest genialne, no po prostu kocham Cię , no jak możesz pisać takie genialne rzeczy?!? :D Co do tego rozdziału nie wiem skąd, ale coś przeczuwałam że to będzie Zayn jakoś tak zawsze wychodzi, że ten który bardziej skrzywdzi będzie wybrany, Tak więc podsumowując mój nie zrozumiały komentarz; kocham Cię i czekam na kolejny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń