środa, 13 marca 2013

08. cz 2

Cześć wam. :)
Jestem z kolejną częścią ósmego rozdziału.
Dziękuję też za komentarze pod poprzednim rozdziałem. Naprawdę wsze słowa są dla mnie bardzo ważne i dziękuję każdej osobie, która traci czas na to opowiadanie :P
Mam nadzieję, że wam się spodoba, chociaż mi podoba się średnio. Ale cóż...W głowie wygląda to całkiem inaczej.
Przepraszam z ewentualne błędy i powtórzenie, które mogą się pojawiać,bo mogłam coś przeoczyć.
Zapraszam do czytania.

Ps: Wiem, że pewnie wiele osób oczekiwało Narry'ego, a ja robią Zialla ich zawiodę, za co przepraszam, ale taki koniec umożliwi mi pisanie drugiego sezonu.

Rozmowa z Joshem bardzo mi pomogła. I choć dałem się mu podpuścić, wyszło to mi to na dobre. Zrozumiałem, że to Zayn, mimo swojej zbyt pewnej i trochę napuszonej osobowości wkradł się do mojego serca. Nie mogłem powiedzieć, że go kocham, bo według mnie na tak poważną deklarację było za wcześnie, ale wiedziałem na pewno, że cholernie mi na nim zależy, a moje uczucia i myśli o nim zdecydowanie odbiegają od normalnej przyjaźni.
Z drugiej strony nie było też tak, że nagle całkowicie z moich myśli wyparował Styles. Na to było zdecydowanie za szybko, bo nie minęła jeszcze nawet godzina od kiedy pogodziłem się z myślą, że to jednak Zayn jest tym z którym ewentualnie chciałbym być. W sumie co jak gadam? To Zayn jest z tym, z którym chciałbym spróbować. Ale miałem dobre przeczucie co do tego, że bałagan w mojej głowie zniknie. Myśli dotyczące Harry'ego wyparują z mojego umysłu, a ja będę mógł już spokojnie, bez żadnych wyrzutów sumienia widywać się z Zaynem nie jako z przyjacielem, ale jako z chłopakiem, który mi się podoba. Taki był przynajmniej mój plan.
Jeszcze jakiś czas porozmawiałem z Joshem, który nie mógł powstrzymać się przed ciągłym komentowaniem mojego dobrego humoru. Ale nie przeszkadzało mi to i tylko czasami odgryzałem mu się jakąś ostrzejszą odzywką, którą i tak ignorował. 
Po wyjściu od przyjaciela zastanawiałem się, czy iść prosto do domu jak obiecałem mamie, czy wstąpić do Zayna i chwilkę z nim porozmawiać. Nie wiem nawet jak ta rozmowa miałby wyglądać, ale czułem potrzebę zobaczenie go i zamienienia z nim chociaż kilku słów. Chociaż kilku minut rozmowy, bym mógł spokojnie zasnąć co i tak pewnie by mi się nie udało. Za bardzo się cieszyłem. I może być to nieco dziwne, bo co takiego nadzwyczajnego może być w tym, że w końcu dostrzega się swoje uczucia? Właśnie to. Czułem się wolny od niepotrzebnych myśli.

Zapukałem w jego drzwi i czekałem aż mi otworzy. Choć prawdopodobieństwo, że jest w sobotni wieczór, a raczej noc był w domu, wynosiła mniej niż 50% to zaryzykowałem. W końcu nie miałem nic do stracenia. Drugą opcją było to, że Zayn był w mieszkaniu, ale już nie sam. Wiedziałem jaką ma reputację, a on nigdy specjalnie nie krył się z tym, że lubi przygodny seks, to jednak wierzyłem, że się zmienił. Że nie zastanę go z żadnym obcym facetem w łóżku. Może byłem głupi i naiwny, ale miałem nadzieję, że Zayn też darzy mnie jakimś uczuciem, wybiegającym chociaż trochę poza przyjaźń. Tak na dobry początek.
Oparłem się o ścianę i krzyżując nogi w kostkach, cierpliwie czekałem. Gdy po kilku sekundach nie było słychać odgłosów szurających stup, zapukałem jeszcze raz.
- Niall? - zapytał zaskoczony moim widokiem. Stał przede mną w samych spodniach dresowych, a jego fryzura nie przypominała tej codziennej, idealnie ułożonej. Raczej totalny bałagan spowodowany długotrwałych tarmoszeniem.
Przyjaciel zmierzył mnie od stóp do głów, jakby to miało mu pomóc w domyśleniu się celu moich odwiedzin. Uśmiechnąłem się lekko i wystawiając w jego stronę czteropak piwa - bo przecież w gości nie przychodzi się z pustymi rękami - wyjrzałem niepewnie zza jego plecy, bojąc się widoku jaki tam mogę zastać. Skoro Zayn przywitał mnie w takim stroju, mogłem się wszystkiego spodziewać.
- Jestem sam jeżeli o to ci chodzi. - powiedział, znudzonym głosem i zabierając ode mnie puszki, odsunął się bym mógł wejść do środka.
- Przeszkadzam ci? - spojrzałem na niego pytająco. Nie chciałem robić mu problemów lub wpraszać się na siłę, jeżeli nie miał ochoty na moje towarzystwo. - Bo wiesz... Ja mogę sobie pójść. - powiedziałem cicho, wskazując kciukiem przez ramię na klatkę schodową.
- Skoro już kupiłeś piwo to cię przecież nie wyrzucę. - powiedział, a na jego ustach uformował się delikatny, prawie niezauważalny uśmiech.
- Nie. Bo wiesz.. Jak serio nie muszę. A piwo możesz wziąć. Zostawić na następny raz czy coś. - podrapałem się po karku, chcąc czymś zając moje trzęsące się ręce. Naprawdę nie wiedziałem co się ze mną działo, ale czułem się niepewnie w jego towarzystwie. Mimo, że znałem go już jakiś czas, nagle ogarnął mnie strach przed tym, że może się przed nim zbłaźnić lub uzna mnie za natręta.
- Nie marudź tylko właź, bo się rozmyślę. - zostawił otwarte drzwi, a sam poszedł wgłąb mieszkania. To był ewidentny znak, że jednak chce, żebym wszedł.
Doskonale pamiętając o nadwrażliwości Zayna na punkcie porządku w jego mieszkaniu, od razu ściągnąłem buty i ustawiałem je równo pod ścianą. Kurtkę powiesiłem na wieszaku, a gdy odwróciłem się, by dołączyć do Zayna, który pewnie siedział już na kanapie, z nogami zarzuconymi na stolik i otwartą puszką w dłoni, doznałem szoku. Malik wcale nie siedział przed telewizorem, a przed biurkiem, które było ustawione w rogu pokoju. Zdziwiłem się trochę na ten widok, bo nigdy nie widziałem, by Zayn go kiedykolwiek używał, a tym bardziej do nauki.
Uśmiechnąłem się lekko widząc, jak brunet przygryza końcówkę długopisu, nad czymś się zastanawiając, a sekundę później z zmarszczonym nosem drapie się po głowie. Był to uroczy widok, który natychmiastowo podziałam na moje serce w sposób rozczulający.
Zayn zawsze zgrywał osobę, która ma wszystko w dupie. A jeżeli chodziło o jego edukację to już w ogóle. Szczerze mówiąc to nawet zastanawiałem się jakim sposobem jeszcze nie został wyrzucony, bo zdecydowanie więcej czasu w szkole go nie było niż był, ale najwyraźniej miał szczęście, albo był nad wyraz inteligentny i potrafił zaliczyć wszystkie sesje bez zbędnej nauki.
Podszedłem do niego, by zajrzeć mu przez ramię i tym samy dowiedzieć się z czym takim się zmaga.
- Możesz się rozgościć. - powiedział obracając głowę w moje stronę, jakby czuł na sobie moje ciepło, bo jeszcze nie zdążyłem nawet go dotknąć, ani nic powiedzieć. - Ja to zaraz skończę i do ciebie przyjdę. - wrócił do uzupełniania jakichś tabelek. Ignorując jego słowa i nie zwracając uwagi na to, że mogę go rozpraszać, nadal za nim stałem.
- Jestem pod wrażeniem Zayn. - odezwałem się po kilki minutach ciszy i bezkarnego badania wzrokiem jego pleców, części twarzy, którą mogłem dostrzec i szczupłych dłoni, które sunęły pod kartkach, by nie pomylił się w miejscu gdzie ma wpisać daną liczbę. - Jest sobotnia noc, a ty robisz zadanie, zamiast...
- Zamiast pieprzyć jakiegoś kolesia? - zapytał, nie patrząc na mnie. W jego głosie nie było jadu czy złości, ale i tak poczułem, jakby miał do mnie pretensje o to, że go szufladkowałem, mimo, że sam sobie na to zapracował i się z tym nie krył. Mógłbym nawet powiedzieć, że się tym szczycił, co było dla mnie totalną głupotą.
- Nie. Zamiast po prostu się bawić. - sprostowałem. Nawet nie przyszło mi do głowy, że w normalnych okolicznościach pewnie posuwałbym jakiegoś faceta w swoim łóżku. Nie chciałem o tym myśleć, bo automatycznie robiło mi się przykro, że taki jest. Nie dość, że nie szanuje tych mężczyzn, to nie szanuje również siebie, sypiając z kim popadnie. Nie mówiąc już o tym, że z każdą taką myślą wzrastała we mnie zazdrość.
Westchnął, odkładając długopis i obrócił się na obrotowym krześle w moją stronę.
- Miałem ten projekt oddać już tydzień temu, więc muszę go zrobić na poniedziałek, a nie jestem nawet w połowie. Poza tym, dzisiaj impreza pewnie byłaby drętwa. - machnął ręką i ponownie obrócił się w stronę swoje pracy. Uśmiechnąłem się lekko, bo słowa Zayn znaczyły, że przejmuje się swoim wykształceniem, a jeżeli przejmuje się swoim wykształceniem, to udawał, że ma to w dupie. Więc jeżeli udawał, że ma w dupie to, to pewnie udawał też, że dla niego liczy się tylko seks i może... kiedyś... Może czuje coś do mnie?
- Masz rację. Jak do ciebie szedłem to słyszałem, że w Aequalitas jest straszna stypa. - powiedziałem, kładąc mu dłoń na ramieniu. Choć szczerze mówić nic takiego nie słyszałem, ale co mi szkodzi podtrzymać go trochę na duchu i sprawić, by uwierzył, że naprawdę nic ciekawego go nie ominęło. Dobrze wiedziałem jak przyjaciel lubił się bawić, więc spędzenie dni, w którym mógłby zaszaleć w domu, przed lekcjami, musiało być dla niego katorgą.
- To dobrze. - usłyszałem jego głos. - A teraz serio. Spadaj na kanapę, bo im mniej będziesz mnie zagadywał to szybciej to skończę i będę się mógł tobą zająć. - powiedział, jakby od niechcenia. Przełknąłem ślinę, wyobrażając sobie jak mógłby się mną zająć, jednak szybko skarciłem się za to wyobrażenie.
- Jasne. - uśmiechnąłem się szeroko, czego na szczęście nie mógł zobaczyć kolega. - Ale tu masz błąd.
- Gdzie? - zapytał, spoglądając na mnie, wyraźnie zaskoczony tym, że wypatrzyłem gdzieś jego pomyłkę.
- Tutaj. - nachyliłem się nad nim, by dosięgnąć kartki. Chłopak w tym czasie, ponownie wbił wzrok w swoją pracę, przez co uniknęliśmy niezręcznego spotkania. - Jeżeli od tego - wskazałem na pierwszą kolumnę. - masz odjąć to. - przeniosłem palce nieco bardziej w prawą stronę na kolejną część tabelki, przez co musiałem nachylić się bardziej nad chłopakiem. Skóra mojego przed ramienia stykała się prawie że z jego policzkiem - To tutaj powinno wyjść 18943. - powiedziałem z uśmiechem, który się powiększył, gdy nagle poczułem ciepłe usta Malika, na mojej ręce. Momentalnie moje ciało przeszedł dreszcze, przez tak delikatną pieszczotę, a na mojej twarzy pojawiły się rumieńce. - Yyy... - jęknąłem nie bardzo wiedząc co powiedzieć. - To ja poczekam na kanapie. - wydukałem, delikatnie zagryzając wargę. Zdecydowanie nie podobało mi się to, że zachowanie przyjaciela mnie onieśmielało. Chciałem się od niego odsunąć i najzwyczajniej w świecie zastawić go samego, by mógł dokończyć pracę, a ja tym samym mógłbym się uspokoić, jednak coś mi przeszkodziło. A dokładniej mówiąc to przeszkodziła mi dłoń Zayna, która zacisnęła się na moim nadgarstku. Spojrzałem na niego, próbując wyczytać z jego miny czego ode mnie chce, ale nie miałem na to zbyt wiele czasu, bo Malik pociągnął mnie w swoją stronę. Nie bardzo się temu opierałem, więc po chwili stałem już między nogami przyjaciela, kolanami opierając się o kant krzesał. Zayn przez chwilę skrzyżował ręce tuż pod moim tyłkiem, przyciągając mnie jeszcze bliżej siebie. Nie była to zbyt wygodna pozycja do robienia czegokolwiek innego niż loda ze strony Zayna, bo moje krocze znajdowało się idealnie przed jego twarzą. Chłopak jednak nie dotknął mnie tylko zmierzył wzrokiem ten region mojego ciała i przygryzając delikatnie wargę uniósł głowę do góry, by móc na mnie spojrzeć.
Kompletnie nie wiedziałem co zrobić z rękoma, dlatego puściłem je luźno wzdłuż mojego ciała, gdy dłonie Malika zacisnęły się na końcu mojej koszulki. Nasze oczy się spotkały, a ja posłałem mu niepewny uśmiech, który brunet natychmiastowo odwzajemnił.
- Chodź tu. - powiedział spokojnie, ciągnąc mnie na siebie. Niewiele myśląc usiadłem okrakiem na jego kolanach, przez co krzesło, na którym siedzieliśmy pojechało trochę do tyłu. Nam to jednak nie przeszkodziło i po chwili nasze usta zderzyły się w namiętnym pocałunku. W czasie gdy dłonie przyjaciela sunęły po moich udach w górę i w dół, przyprawiając mnie o dreszcz przyjemności, ja splotłem ręce na jego karku, sprawiając, że byliśmy jeszcze bliżej siebie. Chłopak z lekko zadartą do góry głową oddawał każdy mój zachłanny pocałunek. Czując jego dłonie wślizgujące się pod moją koszulkę sapnąłem w jego usta, dociskając krocze do niego. Było mi tak cholernie dobrze. Gdy wargi mulata zaczęły znaczyć ścieżkę na mojej szyi, westchnąłem z rozkoszy co spotkało się z jego uśmiech, który łatwo mogłem wyczuć. Przejechał językiem po mojej skórze, kończąc, robiąc malinkę tuż pod uchem. Odchyliłem głowę, oddając się przyjemności jaką mi zafundował.
Nie trwało to jednak długo, bo po kilku chwilach znowu zapragnąłem czuć jego smak. Nachyliłem się w stronę przyjaciel i wplątując palce w jego włosy, ponownie złączyłem nasze usta w pocałunku. Język zawzięcie walczyły o dominację, a żaden z nas nie chciał nad za wygraną. Nagle jego dłonie znalazły się na moich pośladkach, jeszcze bardziej mnie siebie przyciągając. Czułem jego twardniejącego z sekundy na sekundę członka, jak ocierał się o moją erekcję. Poruszyłem się, a z jego ust wydobyło się ciche westchnięcie.
- Jeszcze raz. - szepnął, jakby głośniejszy dźwięk, miał zniszczyć całą atmosferę. Z zadowoleniem malującym się na ustach wykonałem jego prośbę. Ponownie się poruszyłem w przód, a krzesło niebezpiecznie się zachwiało.
- Jeszcze. - powiedział, składając pocałunek na mojej szczęce, a dłońmi próbując dostać się do moich spodni. Nie udało mu się to jednak, z powodu mocno zaciśniętego paska. Ponownie poruszyłem się na Zaynie tym razem bardziej gwałtownie, a mebel na którym siedzieliśmy stracił przyczepność z podłożem i runął na ziemię, a my razem z nim.
W pokoju rozległ się huk. Opierając się po obu stronach głowy Malika, spojrzałem na niego przerażony. Chłopak leżał pode mną ze skwaszoną miną. Wcale mu się nie dziwiłem. Upadek musiał sprawić mu nie mały ból, biorąc pod uwagę, że to on był na dole i nie miał żadnej możliwości asekuracji. Po prostu upadł na plecy, a oparcie krzesła wbiło się boleśnie w jego ciało. Ja na szczęście nie odniosłem żadnego urazu, bo zdążyłem zaprzeć się na rękach.
- Wszystko w porządku? - zapytał, gładząc dłonią jego policzek. Malik jednak, nadal mając zamknięte oczy i odtrącił moją dłoń. Widziałem, że próbuje w sobie stłamsić ból. Cóż... Był facetem, więc nie chciał pokazać słabości. Nachyliłem się nad nim, by złożyć pocałunek na jego zaciśniętych ustach. Chłopak jednak nie zareagował, co zapaliło w mojej głowie czerwoną lampkę. Oderwałem się ode niego.
- Hej... Jest ok? - zapytałem, wpatrując się w niego z coraz większym przerażeniem. A co jeżeli poważnie uszkodził sobie plecy?
- Przymknij się, a twoje usta niech wracają tam gdzie były. - powiedział, wbijając we mnie swoje bursztynowe spojrzenie. Uśmiechnąłem się szeroko, słysząc jego normalny ton i nie czekając na jego kolejną zachętę wpiłem się w jego wargi. Tym razem pocałunek od razu został odwzajemniony.
Nie trwaliśmy długo w tej niewygodniej pozycji, bo po chwili chłopak, przeturlał nas tak, że teraz to ja leżałem pod nim, a Malik siedział na mnie okrakiem.
Nasze pocałunki były zachłanne. Zayn błądził dłońmi po mojej klatce piersiowej, a biodrami wykonywał ruchy, przez które nasze nabrzmiałem członki się ocierały o siebie. Zsunąłem ręce z jego umięśnionych pleców, na pośladki i ścisnąłem je lekko. Chłopak zamruczał z przyjemności.
Podobało mi się to co robiliśmy. Pragnąłem chłopaka poczuć bliżej i dokładniej. Nie obchodziło mnie to czy Zayn robi to dlatego, że jestem to ja, czy dlatego, że ma taką potrzebę. Po prostu dałem się ponieść pożądaniu, które z minuty na minutę, stawało się nie do wytrzymania. Myślami byłem w swoim wymyślonym świcie, w którym Zayn pragnie mnie i tylko mnie, a to co było naprawdę, w tym momencie odpychałem w najciemniejszy zakamarek umysłu.
Chłopak złapał za koniec mojej bluzki i jednym ruchem przy minimalnej pomocy z mojej strony, zdarł ją ze mnie. Nie podziwiał zbyt długo mojego nagiego ciała, tylko ponownie wpił się brutalnie w moje usta. Dłonią sunął wzdłuż moich boków, pobudzając we mnie łaskotki, przez co wstrząsnął mną cichy chichot. Mulat podniósł głowę i spojrzał na mnie zaskoczony moją reakcją.
- Yymm.. Przepraszam? - wydukałem niepewnie, zagryzając wargę. Chłopak jednak uśmiechnął się lekko i kręcąc głową, wrócił do składania pocałunków na moich obojczykach. Obróciłem głowę w prawą stronę i westchnąłem czując jak Malik zasysa moją skórę. W tym samym czasie co chłopaka robił mi malinkę na piersi jego dłonie majstrowały przy moim pasku. Nie minął nawet pół minuty, jak poczułem jego dłoń zaciskając się na moim przyrodzeniu. Nie przygotowany na taki dotyk z moich ust wydobył się wysoki pisk, a całe ciało przeszedł dreszcz. Spiąłem się nieco, jednak gdy chłopak rozluźnił ucisk, by później ponownie zacisnąć palce na moim członku, odprężyłem się.
Już miałem wsunąć dłonie w spodnie Malika, by poczuć jego skórę, gdy w pokoju rozległ się dźwięk mojego telefonu.
- Chyba nie zamierzasz odebrać. - powiedział Zayn, odrywając się do mojego ciała i zawisając kilka centymetrów nade mną, spojrzał na mnie pytająco. Biłem się w myślach. Nie chciałem niszczyć tej chwili, jednak mogło to być coś ważnego. - Nawet sobie nie żartuj. - warknął. Doskonale rozumiałem jego złość. Chłopak był tak samo pobudzony jak ja.
- Przepraszam. - szepnąłem i zabierając dłonie z jego ciała, zacząłem się pod nim szamotać. Po kilku sekundach wydobyłem komórkę z kieszeni dżinsów.
- Słucham? - zapytałem, próbując uniknąć przenikliwego spojrzenia Zayn, które mi fundował.
- Mama? - wydukałem zaskoczony. No tak nie spojrzałem na wyświetlacz telefonu. Zayn nadal mi się przyglądając, zmrużył brwi.
- Yyy... Tak.. Już idę. - powiedziałem smutnym głosem, po czym rozłączyłem się z rodzicielką.
- Ty sobie chyba do chuja pana żartujesz! - powiedział, Zayn i zaczął się śmiać, jednak nie dostrzegając ani krzty rozbawiania w mojej minie, spoważniał. - Wychodzisz w takim momencie? Serio? - spuścił wzrok na nasze stojące członki.
- Przepraszam. - powtórzyłem się, nie bardzo wiedząc co mógłbym jeszcze powiedzieć.
- Przestań mnie do cholery przepraszać. - syknął w moją stronę, wpijając się w moje usta. Nie ważne jak bardzo chciałem to kontynuować. Nie ważne jak bardzo chciałem tu zostać, musiałem iść.
Odepchnąłem chłopaka od siebie.
- Ja na prawdę muszę iść Zayn. - powiedziałem cicho, zrzucając z siebie zaskoczonego przyjaciela. Szybko naciągnąłem na siebie koszulkę. Wstałem z ziemi, otrzepując niewidzialny kurz z moich spodni. Zapiąłem rozporek i naciągając bluzkę do dołu, by chociaż w minimalnym stopniu ukryć wybrzuszenie w moich spodniach, spojrzałem ma rozwścieczonego Zayn, który leżał na podłodze i opierając się na łokciu wpatrywał się we mnie.
- Naprawdę tego nie planowałem. - powiedziałem, chcąc się jakoś wytłumaczyć. - Chciałbym zostać i...
- Nie wiedzę problemu, dlaczego nie możesz tego zrobić. - warknął. Nie brzmiał przyjaźnie, ale wcale mu się nie dziwiłem. Był pobudzony, nie zaspokojony, więc mógł być zły. Sam byłem na siebie zły, że muszę wyjść właśnie w tej chwili. Jednak zaspokojenie moich żądzy zdecydowanie było mniej ważne niż pożegnanie się z ojcem, który wyjeżdżał na trzy tygodnie do Nowego Yorku.
- Naprawdę muszę iść. - spojrzałem na niego przybity. Jego złość na mnie wcale mi nie pomagała. Chciałem podejść do niego, nachylić się i ostatni raz poczuć smak jego ust przed wyjściem, ale to raczej nie spotkało by się z zadowoleniem ze strony Zayna. Taki gest był gody pary, a my parą nie byliśmy. Co z tego, że prawie dałem mu się przelecieć na podłodze w jego salonie? Co z tego, że gdyby nie telefon mojej mamy, spędziłbym gorącą noc z chłopakiem, który mi się podoba? Co z tego, że straciłbym dziewictwo? Nie jesteśmy parą.



Gdy tylko Horan opuścił moje mieszkanie podniosłem się z podłogi i przeklinając pod nosem Irlandczyka, odnalazłem na kanapie moją komórkę.
- Harry? - zapytałem, gdy przyjaciel odebrał telefon. Nie bardzo interesowało mnie, że jest grubo po drugiej w nocy i możliwe jest, że przyjaciel już śpi skoro nie poszliśmy dzisiaj do klubu.
- Mhhhmm.. - mruknął w potwierdzeniu swojej obecności po drugiej stronie aparatu.
- Zaraz u ciebie będę i nawet nie próbuj nigdzie wychodzić. - rozkazałem i nie czekając na odpowiedź, rozłączyłem się.
Szybko ubrałem pierwszy lepszy t-shirt, który znalazłem w szafie, na to narzuciłem skórzaną kurtkę i wyszedłem z domu. Nie kłopotałem się nawet z przebraniem spodni dresowych, bo nie zamierzałem ich mieć na sobie zbyt długo, poza tym, wątpiłem, że w takim stanie, wbicie się w rurki, było łatwe i przyjemne.

Zapukałem w drzwi mieszkania Harry'ego, jednak nie trudziłem się czekaniem, aż przyjaciel zwlecze tyłek z kanapy i mi je otworzy. Po prostu wszedłem do środka.
- Jest Margaret? - zapytałem na przywitanie, przy okazji zdejmując okrycie wierzchnie. Rzuciłem kurtkę na szafkę w przedpokoju i poszedłem do salonu, gdzie pewnie siedział Hazz.
- Też się cieszę, że cię widzę. - odpowiedział. Oderwał się od oglądania jakiegoś programu i obrócił twarz w moją stronę by na mnie spojrzeć.
- Pytam się czy jest? - ponowiłem pytanie już nieco poddenerwowany tym, że nie mógł oszczędzić sobie, głupich docinek i po prostu mi odpowiedzieć. Już Niall wystarczająco mnie zdenerwował swoich wyjściem.
Ściągnąłem buty i szybko zniwelowałem odległość między nami, siadając na jego kolanach okrakiem jak to poprzednio uczynił ze mną blondyn. Nie zważając na reakcję Harry'ego wpiłem się zachłannie w jego usta. Ten cholerny Irladnczyk pobudził mnie i sobie wyszedł, a nie miałem zamiaru załatwiać tego sam.
 Mimo, że bolesna erekcja już ustąpiła, mój mózg potrzebował wyładowania emocji.
- Wyjechała. - wyjęczał Hazz w moje usta, oddając pocałunek. Jego ręce szybko znalazły się na moich plecach. - Wraca jutro po południu. - dodał w przerwach między pocałunkami.
- To dobrze. - powiedziałem, odrywając się od niego na kilka centymetrów. - Bo zaplanowałem dłuuugą noc dla nas. - szepnąłem zmysłowym głosem, wpatrując się w jego oczy. Dłońmi złapałem za kołnierzyk jego koszuli i nie przerywając kontaktu wzrokowego mocno szarpnąłem za materiał, tak że po ziemi posypały się guziki.
- Wiesz. Mógłbyś się w końcu nauczyć je po prostu rozpinać, bo kończą mi się już wymówki, dlaczego w każdej koszuli nie mam guzików. - zaśmiał się cicho.
- Och. Nie pieprz głupot Styles. - pokręciłem głową. On naprawdę myślał, że w tym momencie ważne były dla mnie guziki u jego koszuli? Najwyraźniej Hazz chciał coś jeszcze dodać, ale nie pozwoliłem mu a to, miażdżąc jego wargi moim. Pocałunek był brutalny. Co chwilę, któryś z nas przygryzał lub ssał wargi kochanka.
- Kanapa? Sypialnia? - dałem mu wolną rękę.
- Ziemia. - powiedział i jednym ruchem zsunął się z kanapy na podłogę. Syknąłem z bóle, upadając na plecy. Styles się tym jednak nie przejął, zajęty atakowaniem moich ust.
Nie wiem nawet ile czasu minęło, - ale sądzę, że nie wiele, bo żaden z nas nie zamierzał się dzisiaj cackać - a my byliśmy już nadzy. Pragnęliśmy ciała drugiej osoby, więc odpuściliśmy sobie zbędne pieszczoty. Leżałem między nogami Hazzy, który objął mnie nimi w pasie. Jego nadgarstki trzymałem mocno przytwierdzone do ziemi tuż nad jego głową. Odpuściliśmy sobie nawet całowanie. Miało to być zwykłe rżnięcie.
Wszedłem w niego bez wcześniejszego przygotowania i uprzedzenia. Chłopak spiął się, a jego ciało wygięło się w łuk. Zawsze było tak za pierwszym pchnięciem. Pozwoliłem mu odzyskać oddech i się rozluźnić, by ponowić pchnięcie. Kolejny ruch bioder, Harry mocniej ścisnął powieki. Dopiero za kolejnym pchnięciem rozluźnił się. Później wszystko szło z górki. Kompletnie nic do mnie nie docierało. Zatraciłem się w przyjemności jaką dawał mi Hazz. Dochodziły do mnie obrazy zbolałej miny przyjaciela, na której malował się delikatny uśmiech rozkoszy i jego krzyki spełnienia.
Doszliśmy niemalże równocześnie. Zmęczony rozluźniłem ucisk na jego nadgarstkach i opadłem na niego. Nie miałem nawet siły z niego wyjść, więc jeszcze przez moment poleżeliśmy w takiej pozycji.
- Zayn? - doszedł do mnie spokojny głos przyjaciela. Podniosłem głowę, by na niego spojrzeć. Jego grzywka przyklejona była do czoła, a oczy pięć razy mniejsze ze zmęczenia.
Mruknąłem coś by dać mu znak, żeby kontynuował.
- Nie należysz do najlżejszych, wiesz? - zaśmiał się cicho. - Myślę, że powinieneś zacząć chodzić na siłownie czy coś. - oparty o jego brzuch na łokciu, spojrzałem na niego zmrużonymi oczami. Chłopak, czując wbijającą się kość w jego ciało, jęknął,  co skomentowałem dumnym uśmiechem.
- Spadaj. - szturchnąłem go. Wyszedłem z niego i przekręcając się plecami do przyjaciela, przymknąłem powieki. Żaden z nas nie miał nawet siły się podnieść i przetransportować do łóżka, dlatego Harry sięgnął ręką na kanapę, by zabrać z niej koc. Okrył nas, a ja odpłynąłem.

Obudziłem się rano, a gdy tylko się poruszyłem, poczułem okropny ból w plecach co za pewne było spowodowane nocą na twardej podłodze. Co z tego, że spaliśmy na dywanie, skoro jego cienka i szorstka faktura w niczym nie pomagała?
Ze skwaszoną miną obróciłem się na bok, a w moje oczy rzuciły się nagie plecy przyjaciela. Nadal spał jak zabity, obrócony tyłkiem do mnie. Widać nie przeszkadzała mu ani twarda podłoga, ani to, że koc ledwo zakrywał mu pośladki, przez co na jego skórze pojawiła się gęsia skórka.
Z delikatnym uśmiechem na twarzy, sunąłem wzrokiem wzdłuż jego kręgosłupa, jednak gdy zauważyłem otarcie na dole pleców, zamarłem. Zdecydowanie nie była to stara rana. Oparty na łokciu przysunąłem się bliżej Styles'a. Delikatnie przebiegłem palcami po zaczerwienionym miejscy, a przyjaciel mruknął coś niezrozumiałego w swoją rękę, która robiła za poduszkę i położył się płasko na brzuchu, co tylko ułatwiło mi zadanie. Westchnąłem, dokładnie obserwując jego ciało.
- Zayn, nie mam dzisiaj siły. - mruknął. Rozumiejąc, że Harry mój dotyk uznał za zachętę do igraszek, szybko zabrałem dłoń.
- Wiem. - szepnąłem. Choć obrażenia na skórze Loczka nie były wielkie, bo zaledwie ostre otarcie, na skórze, to nie mogłem uwierzyć, że to ja jestem powodem, dla którego delikatna skóra przyjaciela zostałą uszkodzona. Nigdy mi się to nie zdarzyło. Mimo, że nas seks przez upodobania przyjaciela nie należał do delikatnych, nigdy nie zrobiłem mu widocznej krzywdy. I muszę powiedzieć, że w ogóle nie podobało mi się to uczucie, które teraz we mnie gościło. Świadomość, że to ja przyczyniłem się do bólu Hazzy, sprawiała, że miałem ochotę się przyłożyć sobie i to porządnie.
Opadłem na plecy i wpatrując się w sufit rozmyślałem nad ostatnią nocą. Może faktycznie Harry dawał jakieś znaki, że go boli, ale nie reagowałem na to, za bardzo zajęty sobą.
Nie wiem ile czasu leżałem w kompletnej ciszy, ale z letargu wyrwał mnie zachrypnięty głos przyjaciela.
- To co zostajesz na śniadanie czy się zmywasz? - zapytał, przyglądając mi się z lekkim uśmiech. Widać było, że nie jest jeszcze do końca rozbudzony, bo zazwyczaj jego duże zielone oczy, były do połowy przykryte powiekami.
- Nie. Wezmę tylko prysznic i spadam. - odpowiedziałem, z nikłym uśmiechem, nie mogąc wyrzucić z pamięci, obrazu pleców młodszego chłopaka.
- Nie to nie. - usiadł, poprawiając koc, by nadal okrywał jego przyrodzenie. - A miałem robić pyszną jajeczniczkę. - wzruszył ramionami. - Podasz mi bokserki? - wystawił w moją stronę rękę.
Cały czas leżąc, wyciągnąłem się, by złapać jego bieliznę.
- Trzymaj, kucharzu od siedmiu boleści. - podałem mu czarny materiał.
- Ciekawe kto robi najlepsze omlety. - wystawił w moją stronę język, jednak moja uwaga nie skupiała się już na tym co do mnie mówi, ale jego nadgarstkach.
- Co to jest? - zapytałem, łapiąc jego dłoń, którą chciał szybko ode mnie zabrać.
- Nic. - powiedział, próbując wyrwać się z mojego uścisku.
- Pokaż drugą rękę. - zażądałem. Harry oczywiście wyraził swój sprzeciw, ale nie bardzo mnie to obchodził. W rezultacie, Harry siedział ze skwaszoną miną przede mną, a ja mogłem spokojnie przyglądać się jego sinym nadgarstkom.
- Ja ci to zrobiłem? - zapytałem, patrząc na niego zbolałym wzrokiem.
- Daj spokój. - odwrócił wzrok. - Nic się przecież nie stało. - machnął rękę.
- Stało się. Hazz przepraszam. - powiedziałem cicho. Cholernie głupio czułem się wypowiadając te słowa, ale naprawę czułem się odpowiedzialny za to, że sprawiłem mu ból.
- Nie rozczulaj się tak. - szturchnął mnie z uśmiechem. - Było warto. - wyszczerzył się w moją stronę, po czym wstał z podłogi, by wciągnąć na siebie bokserki. Uważnie obserwowałem jego ciało, poszukując jakichś innym ran, ale na szczęście niczego takiego nie znalazłem.
Przez resztę czasu jaki spędziliśmy razem, nie wracaliśmy do tego tematu. Uznałem, że skoro chłopakowi to odpowiada, to ja nie będę się czepiał, a wyrzuty sumienia, które przez pewien czas mnie gryzły, zrzuciłem na koniec umysłu.
- Idę! - krzyknąłem z korytarza.
- Do wieczora? - zapytał, wystawiając głowę z kuchni.
- Dzisiaj raczej nie. Wieczorem przelecę podstawy marketingu, a..
- Wczoraj też tak mówiłeś pysiu. - zaśmiał się. Zmierzyłem go wzrokiem, doskonale zdając sobie sprawę, że Styles miał rację. Co wcale mi nie odpowiadało. Nie lubiłem kiedy miał rację, bo to znaczyło, że ja jej nie miałem.
- Pieprz się. -rzuciłem.
- Poczekam na ciebie. - okrzyknął. Machnąłem rękę w jego kierunku, zostawiając jego odzywkę bez odpowiedzi. Dobrze wiedziałem, że taka rozmowa mogłaby trwać wieki, a ja nie miałem na to najzwyczajniej w świecie czasu.
Jeszcze raz pożegnałem się głośnym 'cześć' i wyszedłem z jego mieszkania. Zapinając kurtkę, zbiegałem z schodów.
- Zayn? - podniosłem głowę, napotykając zdziwione niebieskookie spojrzenie. Osz kurwa!

17 komentarzy:

  1. będę pierwsza? uhuhuhu będę pierwsza fvraefvrefd *,* obyyy. a więc po pierwsze. OMG. matko babo... dlaczego mi to robisz? nie dość, że piszesz tak świetnie, że mam kompleksy i ci tego zazdroszczę a druga rzecz to, to, że co chwila mam wrażenie, że gwałt będzie! (ale to już raczej nie twoja wina haha) dobra co do rozdziału, to zabił mnie. teraz jestem martwa. ale i tak komentuje baby. so rozdział jest po prostu genialny. a ta scena u zayna? i śmieszna i dvfdsrfrf za jednym razem. i matko harry... ty bido. napalony zayn sobie ciebie tak po prostu wykorzystał :ccc malik weź ogarnij dupe no. a i w ogóle ten ostatni moment? mam nadzieje, że wszystko się wyda i będą mieli całkowicie utrudnione to zadanie i w ogóle oboje przegrają ten zakład! rfgrdesfdr no kuźwa no! ja chce pisać tak jak tyyy :c. ale ok. matko ten komentarz jest bez sensu. ale musisz być wyrozumiała dla kogoś nieżyjącego :o czekam na następny baby

    OdpowiedzUsuń
  2. dobrze powiedziane osz kurwa!;d zupełnie nie spodziewałam się takiej akcji ! Zaskoczyłaś mnie! Uh ja mnie wkurza Zayn. Harry już troszkę lepszy jest! Ale też mnie zaczyna wkurzać. Szkoda że Horan nie wparował do Harrego jak ten był w bokserkach a Zayn się ubierał. Ooo wtedy to by był kiszka. Bo tak to powie że musiał się go o coś zapytać dotyczącego projektu i już. I Zayn powinien się leczyć. Skoro skrzywdził Hazze to jak będzie wkurwiony to zgwałci i doprowadzi Nialla do śmierci w wyniku urazów odniesionych po takiej zabawie. Uh nie lubię komentować od razu po przeczytaniu bo zawsze jestem w zachwycie tego jak piszesz i fabuły. Ale sytuacja mnie zmusiła bo potem nie będę miała jak komentować. Nie wiem czy już ci mówiła ale cię uwielbia. Uwielbiam twój styl pisania i to że ZAWSZE mnie zaskakujesz. Nawet nie wiesz jak bardzo chciała bym pisać tak ja ty.
    Gabita

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nie mogę, czy Ty wiesz jaki to cholernie wciągające??? No po prostu osz kurwa! Uwielbiam Twój styl pisania to jest coś niesamowitego!!! Cały czas potrafisz trzymać w napięciu i zaskakujesz, i chyba za to Cie kocham <3 A co do tematyki rozdziału czy coś w tym stylu ;p Zayn zaczyna się troszczyć o innych, może wyjdą z niego ludzie; Harry dla niego jak zawsze sex najważniejszy; Niall sie zakochał!!!! Może nie do końca w odpowiednim człowieku, ale zakochał się, no i przyłapał Zayna na wymykaniu się od Hazzy, teraz do dopiero będzie się działo :D Czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. To było gorące! To się Horan rozszalał, ale jednak nie do granic możliwości :P Na miejscu Malika też bym była wściekła na Nialla. Okazało się, że Zayn ma serce i przejmuje się ranami Hazzy... Za to ten chłopak chyba lubi ostre rżnięcie, skoro nie przeszkadzają mu otarcia, ani siniaki ;3 To się Niall zdziwi, widząc Zayna wychodzącego od Harrego. No jestem ciekawa, jak się będzie tłumaczył i czy pomiędzy nimi dojdzie jeszcze kiedyś do czegoś :D

    OdpowiedzUsuń
  5. tak, tak, tak.
    przede wszystkim dziekuje za rodzial, myslalam, ze sie nie doczekam (;
    ciekawa jestem jakie bedzie usprawiedliwienie Zayna. szczerze mowiac nie lubie Jego, ani Jego zachowania w tym opowiadaniu i nie wiem co Niall w nim widzi Zayn to kretyn

    OdpowiedzUsuń
  6. wow, ale się narobiło.

    OdpowiedzUsuń
  7. O kurcze... Zdecydowanie uwielbiam takie akcje ;) Niall, który cieszy się z uporządkowania swojego życia uczuciowego, to obrazek tak słodki dla mnie, że chyba przestanę słodzić kawę przez najbliższe dni ;) I muszę ci się przyznać, że byłam nie mniej sfrustrowana niż Zayn, gdy zostawił go w takim pobudzonym stanie ;) Ale od czego jest Harry? Naprawdę chwilami mi go szkoda... Cieszę się, że tą końcówką pokazałaś, że Zaynowi naprawdę na nim zależy. Nie mówię, że go kocha, ale troszczy się o niego i nie chce go świadomie skrzywdzić. Podoba mi się ta strona Zayna :)
    Niall... Naprawdę mnie zadziwia. Nie dość, że dzień wcześniej poszedł do Malika i skończyło się to tak jak się skończyło, to rano zamiast z nim sobie wyjaśniać sprawy (powód dla którego musiał wyjść), to on do Harry'ego z odwiedzinami wpada... Aż mnie skręca z ciekawości, co też tym razem nasi gracze wymyślą, by podać blondynowi jako wytłumaczenie...
    Skoro już planujesz drugą serię, to pewnie nie będzie konkretnego zakończenia (czytaj: happy endu)... I prawdę mówiąc chyba powoli się z tym godzę. Sama jestem tym faktem zdziwiona. Ale nie potrafię sobie póki co wyobrazić szczęśliwego zakończenia tej historii... Jedyny plus - wciąż jeszcze nikt nie wygrał zakładu :D Jestem ciekawa, czy to w końcu się stanie...
    Przepraszam za ten mój pokręcony komentarz, ale piszę z ukrycia podczas zajęć i nawet pozwolę sobie nie sprawdzić błędów, przepraszam. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego :)

    @KateStylees
    http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
  8. Jezu jezu ! Przepraszam, ale tak bardzo wkurza mnie to, że Zayn pieprzy się z Harrym :C Szczerze powiedziawszy byłam pewna, że kiedy już będzie miał w Niego wchodzić czy coś powie, że nie może, wybiegnie z mieszkania i zrobi się z tego wielki melodramat :C xD Potem ewentualnie pobiegnie do Horana, wyzna mu dozgonną miłość, Będą się ruchać na podłodze i wielki happy end nadejdzie <333 Omnomnom, ale taka wersja też mi się podoba xD Pozdrawiam xoxo

    OdpowiedzUsuń
  9. Kocham Cię, kocham, kocham! Tak się cieszę, że zdecydowałaś się na Zialla. Miałam nadzieję, że tak będzie, chociaż tak czy siak opowiadanie w dalszym ciagu byłoby genialne :) Tak więc Niall w końcu się zdecydował, poszedł do Zayna i ta scena... masz talent, dziewczyno! No a potem Horanek spieprza do domu haha nie wiem, co robiłabym teraz, gdybym nie odkryła tego opowiadania. Cieszę się, że na nie trafiłam, teraz przesiaduję tutaj kilka godzin dziennie, czekając na coś nowego. Uwielbiam ten rozdział, naprawdę! Czekam z nieciepliwością na kolejny xx

    OdpowiedzUsuń
  10. O niee. ; ( Jestem rozpaczona że Niall nie wybrał Harrego. ; (
    No ale szanuję trochę decyzję i będę czytać dalej. ; )
    Do następnego. ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. [z góry przepraszam za spam]

    Love, bravery and power...
    Siedzę na posadzce w łazience. Moje ręce krwawią, moje serce również. Słone łzy spływają po moim policzku, a w głowie mam mętlik. Robi mi się niedobrze.
    Zawaliłam na całej linii. Tak bardzo zaangażowałam się w "Larry'ego", że powoli fikcja zaczęła mieszać mi się z rzeczywistością. Zatracałam się w tym kłamstwie jeszcze bardziej ilekroć tylko próbowałam wyjawić prawdę. Stałam się ich marionetką, która zmuszona jest potulnie wykonywać polecenia zarządu.
    Wystarczy jedno większe nacięcie, wystarczy mocniej wcisnąć żyletkę w żyły, a wszystko się skończy. Ale czy warto?

    OdpowiedzUsuń
  12. O mój Boże, Niall! Ciekawe jak Zayn się z tego wytłumaczy :D Rozdział cudowny, z resztą jak całe opowiadanie. Zdziwiło mnie, że Nialler odebrał telefon, bo ja na jego miejscu bym tego nie zrobiła, ale dobra xD Trochę przykro mi, że Niall nie wybrał Harry'ego, ale w sumie spodziewałam się Ziall'a. A może Hazza pozna Lou i będą razem? ^^ Takie tam moje marzenia ;) Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. WerAnia17

    OdpowiedzUsuń
  13. Ulala!!!! Cudownie! Wspaniale! ;)
    Kiedy next?!!!!
    Wybacz moją żądze, ale to tylko i wyłącznie twoja wina, że tak świetnie piszesz! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że podoba ci się to opowiadanie. Dziękuję. :D
      Rozdział może pojawi się dzisiaj wieczorem. Zależy od czasu i mojego lenia, bo jeszcze nie mam za wiele, a teraz idę spać, więc nie mogę nic obiecać. :d

      Usuń
  14. Wciąż rozpaczam, że to nie Narry. Prawdopodobnie nigdy nie przestanę być smutna z tego powodu i o boże, tak bardzo chciałam Narry'ego. Mam nadzieję, że wymyślisz dla nich coś w tym drugim sezonie, który planujesz. Jestem ciekawa wytłumaczenia Zayna co robił u Hazzy, ahhh. I dlaczego Niall poszedł do Stylesa? gosmic :D

    OdpowiedzUsuń
  15. O. MÓJ. NAJŚWIĘTSZY. BOŻE. !!!!!!!!. Kocham,kocham,kocham,kocham !!.
    :D xd.
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :). Nakręciłam się !.
    Uuuu.. Ziall !!.
    KOCHAM ZIALL'A !!!!!!!!!.

    Uwielbiam Cię !!.
    J.

    OdpowiedzUsuń