poniedziałek, 18 marca 2013

09.

Cześć. Jestem z dziewiątym rozdziałem.
Powiem wam, że mam do niego mieszane uczucia, bo co do tego, że początek i środek mi się podoba, to część rozmowy Nialla z Li, nie bardzo.
Straszne jest to, że idąc co szkoły masz ułożony cały dialog, a wracasz i nie wiesz co napisać.
No ale nie rozpisuję się tylko zapraszam do czytania.
Aha.. Wiem, że jest trochę długi, ale mam nadzieję, że was nie zanudzi i się choć trochę spodoba :D
Uhuhuhu... jeszcze tylko jeden rozdział i epilog.

- Zayn? - spojrzałem zszokowany na chłopaka, który właśnie wychodził z mieszkania mojego przyjaciela. Był on ostatnią osobą jaką spodziewałem się zobaczyć w tym momencie. Niby znał się z Harry'm, ale nie sądziłem, że ich relacje po naszym wspólnym posiłku rozwinęły się na tyle, by odwiedzać go o tak wczesnej porze. Tym bardziej, że Zayn należał do leniwców pospolitych, a wyciągnięcie go z łóżka w wolny dzień naprawdę graniczyło z cudem.
Chłopak zatrzymał się w połowie kroku, poprawiając przy tym koszulkę, która mu się niewygodnie podwinęła zapewne przy zakładaniu kurtki. Słysząc mój głos, podniósł głowę, wbijając we mnie wzrok. Po jego minie można było wywnioskować, że jest tak samo zaskoczony naszym spotkaniem co ja. Jego oczy rozszerzyły się w szoku, a usta lekko rozchyliły. Jednym słowem, wyglądał zupełnie jak nie Zayn. Bruneta strasznie trudno było zaskoczyć, bo albo coś co zrobiłeś nie robiło na nim wielkiego wrażenia, albo najzwyczajniej w świcie się tego spodziewał, więc taki widok był dla mnie nowością.
- Cześć Niall. - odezwał się, gdy już odzyskał zdolność mówienia, jednak sposób w jaki wypowiedział to zdanie, było dalekie od jego zwyczajnego sposobu mówienia. Brakowało w nim cienia nonszalancji i obojętności.
Pokonując kolejne stopnie, na moją twarz wkroczył delikatny uśmiech, jakby dopiero teraz doszło do mnie, że przede mną stoi Zayn. Zmierzyłem chłopaka wzrokiem dokładnie przyglądając się co dziś na siebie założył.
Od początku naszej znajomości podziwiałem jego styl, który tak doskonale odzwierciedlał jego charakter. Tajemniczy buntownik, to krzyczały jego ubrania. Tym razem, jednak ciuchy, które miał na sobie były nie do końca do siebie dobrane. Luźne, szare dresy, w których zastałem go wczoraj, zwykły, biały t-shirt i może wszystko byłoby w porządku, gdyby na grzbiet miał zarzuconą bluzę, a nie jego ulubioną skórzaną kurtkę.
Zmarszczyłem nieznacznie brwi, zastanawiając się co było powodem takiego stroju chłopaka. Nigdy w życiu nie widziałem, żeby wyszedł na dwór w zwykłych dresach.
Jednak postanowiłem nie wgłębiać się w tajniki jego stylu, bo przecież każdy może chcieć wprowadzić jakąś zmianę do swojego życia.
- Co tu robisz? - zapytałem, zatrzymując się schodek przed nim, co sprawiło, że byłem od niego niższy niż zwykle.
- Musiałem oddać kasę Harry'emu. - powiedział szybko, obracając się, by spojrzeć w stronę drzwi i wskazać na nie palcem, jakby to miało mnie utwierdzić, że to właśnie to mieszkanie zajmuje Hazz.
- Ooo. - westchnąłem nim zdążyłem zatrzymać w sobie cień zawodu, że jednak Zayn z Harry'm się jeszcze spotkali. Nie to, że byłem jakiś wielce zazdrosny o ich relację, bo naprawdę cieszyłem się, że dwaj moi przyjaciele się polubili, ale świadomość, że byli gdzieś sami beze mnie sprawiła, że poczułem niekontrolowane ukłucie w okolicach serca.
- Tak - skinął głową. - kilka dni temu spotkałem go w klubie, a że zapomniałem portfela to musiałem poprosić go o pożyczkę. - wzruszył ramionami, mówić o tym tak spokojnie, że zacząłem się zastanawiać, czy przypadkiem ktoś go w nocy nie podmienił. Pożycza od kogoś kasę i mówi o tym tak swobodnie. W przypadku innych osób pewnie nie byłoby niczym dziwnym, ale Malik nie bardzo lubił pożyczać od kogoś pieniędzy, ani też nie pozwalał sobie nigdy niczego kupić. Zawsze to on musiał płacić, a gdy nie miał przy sobie wystarczającej kwoty to po prostu sobie odpuszczał. Nieraz sprzeczałem się z nim o to, bo uważałem za całkiem sprawiedliwy układ, że raz on kupi mi zapiekankę, a drugiem razem jak odwdzięczę się tym samy, ale Zayn nie chciał o tym słyszeć. Do tego wstaje tak wcześnie tylko po to, żeby przejść kilka ulic i mu oddać pieniądze? Naprawdę nie chciało mi w to wierzyć, ale był to kolejny dowód na to, że Zayn jednak się powoli zmienia.
- Nie wierzę, że akurat ty musiałem pożyczać od kogoś kasę na drinka. - wyszczerzyłem się do niego. Nie mogłem powstrzymać się przed wyrzuceniem z siebie komentarza. - Przecież wystarczyłoby jedno skinienie głowy, a jakiś koleś na pewno wykupiłby dla ciebie cały bar. - zaśmiałem się. Cóż.. taka była prawda. Zayn w klubie Aequalitas był można powiedzieć bogiem. Każdy facet, który tam był, chciał by Malik zwrócił na niego uwagę. Nie raz byłem nawet świadkiem tego jak chłopak ledwo skończył flirtować z jednym, a już u swojego boku miał drugiego. Zazdrościłem mu tej umiejętności, dlatego zazwyczaj na stałem z boku z kolorowym napojem i przyglądałem się poczynaniom chłopaka, mając nadzieję, że czegoś się może nauczę. Na nic się to jednak nie zdawało i zawsze, gdy dla zabawy chciałem sprawdzić czy teksty Malika działają, błaźniłem się. Dlatego też po pewnym czasie z tego zrezygnowałem, a jedyną rzeczą jaka trzymała mnie w klubie były chwile, które spędzałem z Zaynem lub widok, gdy uśmiechał się czarująco kolesi, z którymi później znikał zostawiając mnie samego. Jego uśmiech naprawdę był piękny.
Już wtedy czułem ukłucie zazdrości, zawsze gdy przychodził do mnie, by wyszeptać pożegnanie i życzenia dobrej zabawy, muskając przypadkowo moje ucho, a później jakby gdyby nigdy nic wyjść z przypadkowym chłopakiem uwieszonym na jego ramieniu.
- Może nie uwierzysz, ale nie znalazł się żaden, którym byłbym zainteresowany. - skrzyżował ręce na piersi, lekko unosząc ramiona do góry, a jego wargi rozciągnęły się w łobuzerskim uśmiechu.
- Uuuu. Czyżby ktoś podniósł poprzeczkę? - zaśmiałem się. Dopiero, gdy uśmiech zniknął z twarzy Zayna doszło do mnie jak chamsko mogło to zabrzmieć, za co natychmiastowo skarciłem się w duchu. Naprawdę nie potrzebowałem tego, by brunet obraził się na mnie. Chociaż nie sądziłem, że Zayna obejdzie ten komentarz w takim stopniu, by wziąć to do siebie.
- Nie wiem. - wzruszył ramionami. - Może. A może po prostu nie miałem humoru. - westchnął. Jakoś ciężko było mi wyobrazić sobie Zayn bez humoru na pieprzenie, więc doszukałem się w tym większego znaczenia. Może po prostu już nie zadowalają znajomości na jedną noc, bo szuka czegoś poważniejszego? Uśmiechnąłem się lekko na tą myśl, co mogło wyglądać nieco idiotycznie z punktu widzenie przyjaciela. Nie skomentował tego, jednak w żaden sposób, tylko dalej ciągnął rozmowę. - A ty co tutaj robisz? - zapytał.
- W sumie to chciałem pogadać z Harry'm. - powiedziałem, mijając go,  by podejść do drzwi. Chłopak skinął głową, przyswajając do siebie te informację, po czym wsadził dłoń do kieszeni kurtki. Jego mina nagle z łagodnej i odprężonej, zmieniał się w przerażoną.
- Cholera, chyba zostawiłem u niego portfel. - szybko wyrzucił z siebie słowa i w mig znalazł się przy moim boku. Uśmiechnąłem się do niego lekko, chcąc go w jakiś sposób uspokoić i zapukałem do mieszkania Loczka. Po kilku sekundach w drzwiach pojawił się Styles w samych bokserkach. Nie powiem ciekawy widok, ale czułem się nieco niezręcznie, obserwując roznegliżowanego przyjaciela, w towarzystwie Zayna.
- Cześć. - machnąłem ręką, przed twarzą zaskoczonego gospodarza. Wyglądał tak samo jak Malik, gdy zobaczył mnie na klatce schodowej.
- Cześć. - odpowiedział niepewnie.
- Ja tylko na chwilę. - wtrącił szybko multa. - Chyba zostawiłem u ciebie portfel jak oddawałem ci kasę za tego drinka, na którego mi pożyczyłeś. - wytłumaczył cel swojej ponownej wizyty.
- No tak. Coś leży w kuchni. - powiedział i gestem ręki zaprosił nas do środka. Zayn od razu skierował się w stronę pomieszczenia jakie polecił mu Harry, a ja udałem się do salonu.
Widok jaki tam zastałem jasno mówił, że mieszkanie Hazz. Stół stał krzywo na środku pokoju, a na podłodze zwinięty w kłębek leżał koc. Ominąłem go zgrabnie i usiadłem na kanapę.

- Zaraz do ciebie wrócę, tylko zobaczę, że przypadkiem mnie nie objada. - rzucił w moją stronę i zniknął, za drzwiami kuchni, a je nie mogłem się powstrzymać, by nie zerknąć na jego tyłek.

Po kilku minutach, gdy Zayn już opuścił mieszkanie Harry'ego, chłopak z szklanką soku w rękach wrócił do salonu. Ku mojemu zaskoczeniu nadal był w bokserkach i nie wyglądał jakby jakoś specjalnie mu to przeszkadzało. Nie krępował się nic ani nic w odróżnieniu do mnie, bo chociaż starałem się jak mogłem, nie potrafiłem totalnie zignorować nagości przyjaciela. Na szczęście Harry miał w sobie tyle taktu, by nie komentować tego w jakiś niezwykle wyuzdany sposób.
- Kurcze Hazz, gdybym wiedział, że tak przyjmujesz gości to wpadałbym częściej. - zażartowałem po kilku minutach ciszy, gdy już skończyłem pić swój napój. Nie miałem innego pomysłu jak można by odwlec czas, w którym musiałbym zacząć rozmowę na nieco poważniejszy temat, więc zadziałałem instynktownie. Nie było to jednak dobrym pomysłem, bo zdanie wypowiedziane przeze mnie, było kompletnym przeciwieństwem tego co chciałem osiągnąć, przychodząc tu. Przecież chłopak mógł wziąć to jako dowód, że mi się podoba, co nie było z drugiej strony jakimś wielkim kłamstwem.
- Gdybym wiedział, że tak bardzo zależy ci na takim widoku, przesłałbym ci zdjęcie czy coś. - zaśmiał się. - Wiesz. Mógłbyś ustawić je sobie na tapetę w komputerze i wpatrywać się w nie dniami i nocami. - dodał, a na jego twarzy gościł szeroki uśmiech. Poczułem się z tym naprawdę źle. Sam nie do końca zamierzenie jeszcze bardziej utrudniłem sobie tę rozmowę. - Ale dobra nie mów mi, że zerwałeś się o tak wczesnej porze, żeby tylko podziwiać moje ciało. Wiem, że jestem boski, ale bez przesady - zaśmiał się i szturchnął mnie. - Stało się coś? - zapytał, podciągając kolano do klatki piersiowej i obejmując je rękoma, oparł się o nie brodą.
- Harry, jak wcześnie?! - zawołałem, oburzony jego komentarzem. - Jest już po jedenastej. - pokręciłem głową, nie dowierzając słowom chłopaka. Co prawda sam lubiłem spać, ale on i Zayn mnie w tym przebijali. Nigdy też nie mówiłem, że godziny o których wstaję są wczesne, bo doskonale zdawałem sobie sprawę, że takie nie są. Wiele razy też uświadamiałem sobie, że tak długie spanie jest złe, bo przecież w tym czasie mógłbym zrobić masę pożytecznych rzeczy przez co byłem na siebie zły, ale zawsze do nocy mi przechodziło i następnego ranka, znowu miałem problem ze wstaniem. Mu to, jednak nie przeszkadzało i ciągle upierał się, że dziesiąta rano to jeszcze środek nocy i człowiek, który budzi go o tej porze musi być jakimś potworem.
Chłopak mruknął coś pod nosem, że to żadna odpowiedź i musiałem mieć niezłe oceny z angielskiego za umiejętność lania wody. Dlatego chcąc, nie chcąc musiałem albo zacząć temat, albo wymyślić jakąś inną wymówkę.
Oczywiście wybrałem to drugie. Zacząłem od pretensji w jego kierunku, że ma mnie za tak interesowną osobę, że przychodzę do niego tylko w razie potrzeby, co było totalnym idiotyzmem, bo spędzałem z nim ostatnio więcej czasu niż na przykład z Joshem lub Liamem z czego nie byłem dumny. Chłopak, jednak odpierał atak, rzucając w moją stronę zabawne komentarze. Później zgrabnie przeszliśmy do rozmowy o jego uczelni. Wypytywałem się po raz setny jak mu idzie, czy ma jakieś nowe projekty. Następnie ponownie poruszony temat ostatniego meczu, który zdążyliśmy obgadać przez telefon zaraz po skończonej transmisji.
Tak też spędziliśmy ponad godzinę na luźnej rozmowie. W końcu jednak postanowiłem przejść do konkretów, bo zbliżała się godzina obiadowa, a nie chciałem, by mama po raz kolejny przerwała mi, wydzwaniając po mnie bym wrócił już do domu.
W sumie, teraz cieszyłem się z przebiegu wczorajszego spotkania, mimo iż początkowo byłem nieco zawiedziony i rozzłoszczony. W nocy, jednak uświadomiłem sobie, że kompletnie nie wiedziałbym co robić, jak się zachować. Fakt, zawsze mogłem zdać się na intuicję, poza tym Zayn jest już w tych sprawach doświadczony, więc mógłby mnie poprowadzić. To z kolei sprawiało, że czułem się jeszcze bardziej niepewny. To miał być mój pierwszy raz, jego chyba z setny, a co jeśli bym go nie zadowolił? Z drugiej strony był jeszcze Hazz, z którym niczego sobie nie wyjaśniłem. Czułbym się źle, kochając się z Zaynem, mając świadomość, że Harry może leżeć w łóżku i zastanawiać się co u mnie słychać, bo mu się podobam. Znowu zbyt wiele myśli krążyło po mojej głowie krążyło, nie dających mi spokoju, więc w pewnym sensie, byłem wdzięczny mamie za to, że wyciągnęła mnie z mieszkania Malika.
- W sumie dobra, masz rację. - przyznałem się, skruszony. Harry spojrzał na mnie, nie do końca wiedząc o co mi chodzi, bo ostatnimi słowami jakie wypowiedział, były "Cholera zimno mi. Zaraz mi się jajka sfrąkną", przed tym jak okrył się kocem, który uprzednio leżał na podłodze. - To znaczy z tym, że chciałem z tobą o czymś porozmawiać. - szybko wytłumaczyłem, widząc jego zamyślony wyraz twarzy. - Nie to, że normalnie bym nie wpadł, po prostu chciałem przy okazji zamienić z tobą słówko. - uśmiechnąłem się lekko. Tak, byłem zestresowany, bo nie codziennie pytam się wprost chłopaka, czy mu się podobam.
Były trzy możliwości, a dwie z nich wcale mi się nie podobały. Mógł, wyśmiać mnie komentując, że chyba zwariowałem uważając, że taki przystojniak mógłby mnie polubić. Mógł również przyznać się do tego, że darzy mnie większym uczuciem i chciałby spróbować ze mną być. No i wersja, o którą modliłem się w duchu. Mógł powiedzieć, że nie. Że mimo iż jestem fajny to traktuje mnie jak przyjaciela i ma nadzieję, że możemy nimi zostać.
- Brzmisz poważnie, Niall. - powiedział, wpatrując się we mnie. Jego szmaragdowe spojrzenie sprawiło, że dłonie, które miałem zaciśnięte na udach, zaczęły mi się nieprzyjemni pocić.
- Daj spokój. - machnąłem ręką, siląc się na luzacki gest. - To nic poważnego. - zaśmiałem się nerwowo. Naprawdę nie wiedziałem jak zaczęć ten temat. Nie przychodziły mi do głowy żadne słowa, które nie były zbyt bezpośrednie, przez co mógłbym uniknąć wyśmiania. - Tak tylko się zastanawiałem co tak właściwie jest między nami. - wydusiłem w końcu z siebie. Cały czas obserwowałem Harry'ego, by ewentualnie wyczytać coś z jego miny. Chłopak momentalnie się spiął, ja z jego twarzy zniknął delikatny uśmiech, który na niej zawsze gościł. Widać było, że ta rozmowa była dla niego zaskoczeniem.
- Co masz na myśli? - zapytał, poprawiając się na kanapie.
- No wiesz. - gestykulowałem rękom, by nie musieć na głos wypowiadać słowa związek. Nie wiedziałem jak Harry do tego podchodził. Niektóre osoby musiały mieć wprost powiedziane "zostaniesz moim chłopakiem?" innym wystarczyły gesty i już wiedzieli, że są razem. Nie miałem pojęcia do jakiej grupy z niech należy Hazz,  nie chciałem wprawić go w jakiś dyskomfort. Bo co jeśli Harry, po tym momencie zapomnienia jaki odbył się w jego pokoju, uważał, że jesteśmy razem?
- Do nie do końca Nialler. - zaśmiał się, jednak ten śmiech nie miał wiele z rozbawienia, raczej coś na wzór zdenerwowania i niepewności.
- No, bo my nie jesteśmy razem, no nie? - zapytałem cicho, spuszczając wzrok, bojąc się odpowiedzi.
- Dlaczego tak uważasz? - głos przyjaciela sprawił, że przeniosłem spojrzenie ze splecionych ze sobą dłoni na niego.
- No bo wiesz. Całowaliśmy się. Potem prawie doszło do czegoś więcej. - spojrzałem wymownie na Styles'a, a chłopak skinął głową, że mnie słucha. - Widujemy się regularnie. Dobrze czujemy się w swoim towarzystwie, przynajmniej z mojej strony. - przerwałem, czekając na potwierdzenie, czy dobrze rozumiem nasze relację.
- Też się czuję dobrze w twoim towarzystwie. - powiedział, podciągając koc pod samą szyję. Nic więcej jednak nie powiedział, dając mi szansę na kontynuację.
- No widzisz. - wskazałem na niego ręką. - Do tego nie wstydzisz mi się okazać uczuć na mieście. Wiesz, tak jakby to, że całujesz mnie w policzki było czymś normalnym. - skończyłem. Naprawdę byłem w tym nieco zagubiony.
- Yyy.. No wiesz, bo dla mnie to jest czymś normalnym. - uśmiechnął się delikatnie, jakby teraz to on nie chciał mnie w żaden sposób zranić. - Wiesz lubię cię, a że jestem osobą dosyć otwartą, takie okazywanie sobie sympatii jest u mnie na porządku dziennym. - wzruszył ramionami. - Jeżeli ci to przeszkadza to..
- Nie, nie przeszkadza mi. - wyrwałem się szybko. - Tylko nie chciałbym byś myślał, że wiesz. - ponownie próbowałem sobie pomóc rękoma. - No wiesz... Że...
- Że jesteśmy parą? - pomógł mi.
- Tak. - potwierdziłem, lekko się uśmiechając. - Bo wiesz. Ja serio cię lubię. Jesteś przystojny i dobrze całujesz. Ba! - wykrzyknąłem na co Harry podskoczył na kanapie. - byłeś pierwszym chłopakiem z którym się całowałem. Ale no..
- Nic do mnie nie czujesz poza przyjaźnią? - spojrzał na mnie smutnym wzrokiem. Słyszałem jak moje serce pęka na ten widok.
- Przykro mi Harry. - powiedziałem spokojnie. - Ale poza przyjaźnią nie możesz liczyć na nic więcej z mojej strony. - dodałem. Naprawdę nie chciałem go zranić, ale gdybym ciągnął to dłużej, nie dość, że męczyłbym siebie, to uświadomienie mu tego, że nigdy do niego nic nie czułem, byłoby jeszcze bardziej bolesne.
- Boże Niall! - wykrzyknął, jednak w jego głosie nie było słychać żalu czy bólu. - Ty naprawdę myślisz, że się w tobie zakochałem? - zapytał śmiejąc się. Mimo to nie czułem się wyśmiany, bo jego śmiech daleko miał to takiej barwy. Był bardziej beztroski i radosny. - Nie zrozum mnie źle. - od razu dodał. - Bo jesteś miły, zabawny, też się umiesz całować. - poruszał zabawnie brwiami, przez co wybuchłem śmiechem, a na moich policzkach pojawiły się rumieńce. - lubię spędzać z tobą czas, ale jak z przyjacielem. - dodał z szerokim uśmiechem. - Wiec naprawdę nie musisz się bać o moje serce. - położył dłoń na moim ramieniu.
Reszta naszej rozmowy przebiegła tak jak zwykle, czyli dużo śmiechu, dużo przedrzeźniania się i mało poważnych tematów, bo każdy z nas uważał, że jak na jeden dzień byliśmy i tak już zbyt długo poważni.
Harry rzecz jasna, do samego mojego wyjścia, siedział w bokserkach, ale już mi to nie przeszkadzało. Chłopak wiedział, że moje komentarze na ten temat były rzucane w formie czysto przyjacielskiej, a nie flirciarskiej, więc czułem się swobodniej.
- Niall. - zatrzymał mnie przy drzwiach. - Ale ty uważaj na swoje serce ok? - powiedział ni z gruszki ni z pietruszki i spojrzał na mnie, wyczekując odpowiedzi.
- Jasne. - uśmiechnąłem się lekko, bo coś w głębi duszy podpowiadało mi, że chłopak domyśla się tego, że czuję coś do Zayna. Miło mi się też zrobiło, na myśl, że się o mnie troszczy.
Satyn spojrzał na mnie jakby coś jeszcze chciał dodać, jednak w ostatniej chwili zrezygnował.
- No dobra. W takim razie chodź tu przyjacielu. - zawołał i rozłożył ramiona bym go przytulił. Zaśmiałem się, przylegając ciasno do jego klatki piersiowej. Chłopak na pożegnanie jeszcze pocałował mnie w policzek z przesadnym mlaśnięciem i zamknął za mną drzwi.

Po zjedzonej kolacji postanowiłem wybrać się jeszcze do Liama, by całkowicie uspokoić wyrzuty sumienia. Brakowało mi też jego towarzystwa, a kilka sms'ów, które codziennie wymienialiśmy nie mogło się równać z rozmową w cztery oczy.
Zapukałem do drzwi. Nie minęło nawet pół minuty, a przyjaciel przywitał mnie z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Cześć Li. -zawołałem, wpadając mu w ramiona. Wyściskałem go mocno, słysząc przy uchu zażalenia, ze zaraz go uduszę i dopiero wtedy dostrzegłem, że nie jest sam. Zdziwiony nieco obecnością Aarona oderwałem się od niego i przywitałem się podaniem ręki z drugiem chłopakiem.
- Yymm, to ja już pójdę. - powiedział nieco skrępowany szatyn, zaczesując palcami grzywkę na prawą stronę. Liam uśmiechnął się do niego delikatnie i skinął głową. - No to.. Na razie. - powiedział patrząc na mnie, by później przenieść wzrok na mojego przyjaciela. Dokładnie obserwowałem chłopaków, którzy wyglądali na zestresowanych i zawstydzonych, jakby moje towarzystwo im w czymś przeszkadzało.
- Tak. To do później. - powiedział Liam i patrząc na mnie kątem oka, przybliżył twarz do Aarona. Chłopak, wyraźnie zadowolony z tego, odwzajemnił ten gest. Spotykając się w połowie, złączyli usta w delikatnym, nieśmiałym i krótkim pocałunku, po którym obje się zaczerwienieli.
Był to dosyć uroczy widok, jednak mimo to nie powstrzymało mnie to przed zrobieniem wielkich oczu. Zdecydowanie nie spodziewałem się zobaczyć tego co zobaczyłem. Liam pożegnał się z Aaronem buziakiem i to w usta. To nie było normalne zachowanie mojego przyjaciele. Nawet w policzek rzadko mnie całował.
- Cześć Niall. - pożegnał się chłopak i posyłając ostatni szeroki uśmiech Payne'owi, zamknął za sobą drzwi.
- Co to było? - natychmiast zapytałem. Nie próbowałem nawet ukrywać mojej radości z tego, co zobaczyłem, bo to mogło znaczyć, że Li się z nim związał, więc jest szczęśliwy.
- Co? Nic. - wzruszył ramionami, idąc do kuchni.
- To nie jest nic!- wykrzyknąłem biegnąc za nim, po drodze witając się z jego rodzicami, siedzącymi w salonie na kanapie. - Ze mną się tak nie witasz i nie żegnasz. - założyłem ręce na piersi, udając obrażonego pięciolatka. Chłopak posłała mi tylko karcące spojrzenie. - Jesteście razem? - zapytałem w końcu, siadając na krzesło przy stole i opierając się na łokciach. Na mojej twarzy cały czas malował się szeroki uśmiech.
- Nie wiem. - powiedział Liam, nalewając do szklanek colę. Brzmiał, jakby to nie była żadna ważna wiadomość.
- Jak to nie wiesz? - zapytałem, marszcząc brwi.
- Ale chyba tak - obrócił się, by spojrzeć na mnie przez ramię, delikatnie się uśmiechając.
- Chyba tak? - powtórzyłem po nim. - Ale ty wiesz, że jeden pocałunek nie tworzy z was od razu pary, nie? - zapytałem, chcąc się upewnić czy Liam zdaje sobie z tego sprawę. Co było prawie pewne, bo Payne podobnie jak Zayn, miał partnerów na jedną noc. Jednak w jego przypadku było to nieco inne, bo nie robił tego prawie codziennie. W sumie można by powiedzieć, że zdarzało mu się to rzadko, ale jednak było.
Przyjaciel spojrzał na mnie jak na kretyna, którym faktycznie się poczułem.
- No co ty? A ja chciałem cię już prosić jako świadka na ślub. - sarknął. - Wiem, że jeden pocałunek nie tworzy z nas pary, ale my tak jakby się kilka razy już spotkaliśmy. I tak jakby on przyszedł do mnie wczoraj. - powiedział, spuszczając wzrok.
- Wczoraj? - ponownie powtórzyłem po chłopaku.
- Tak wczoraj Niall! Wiem co powiedziałem. Możesz przestać po mnie powtarzać. - powiedział. Wypowiedzi chłopaka tak mnie zaskakiwały, że musiałem usłyszeć je jeszcze raz, by dotarł do mnie ich sens.
- Ale to znaczy, że on u ciebie spał.
- Brawo, Einsteinie! - zaklaskał w dłonie, kręcąc głową.
- Ale przecież twoi rodzice? Oni siedzą na kanapie. - powiedziałem zmieszany, zerkając w stronę drzwi.
- Tak jakby wczoraj byli na imprezie. - uśmiechnął się Li. - I tak jakoś wyszło. - wzruszył ramionami z zadowolonym uśmieszkiem, malującym się na jego ustach. - Został na noc. Później na śniadanie i zjadł z nami obiad. - przysiadł się do stołu.
- Kurcze. Nie wiedziałem, że ty coś teges z nim. - wziąłem to ręki szklankę, którą postawił przede mną przyjaciel i upiłem łyka.
- To nie była informacja na sms'a. - powiedział, a w jego tonie mogłem wyczytać zawód. Wiedziałem, że trochę zawaliłem, ale nie sądziłem, że ominęło mnie aż tak wiele z życia Liama.
- Wiem. Przepraszam. - odezwałem się skruszony, zerkając na niego spod grzywki. - Byłem trochę zabiegany.
- Wiem i rozumiem. - skinął głową. - Jednak jest mi trochę przykro, że zastąpiłeś mnie nowymi przyjaciółmi. To tyle. - na jego twarzy pojawił się smutny uśmiech. Nie miałem pojęcia, że tak może to wyglądać z jego punktu widzenia. Jasne, że nie zastąpiłem go Harry'm i Zaynem, bo nadal to Liam był moim najlepszym przyjacielem, ale dużo się działo. Musiałem to wszystko przemyśleć i poukładać.
- Ej. To nie tak. Po prostu musiałem poukładać sobie pewne sprawy związane z Zaynem i Harry'm. Jesteś najlepszy z najlepszych i nikt mi ciebie nie zastąpi. - uśmiechnąłem się lekko.
- Wiem po prostu... Czekaj z kim? - przerwał w połowie swojej wypowiedzi., patrząc na mnie wyraźnie zaskoczony.
- No z Zaynem i Harry'm. Malika znasz, wiesz byliśmy razem w barze.
- Wiem kto to. - powiedział ostro, co mnie trochę wybiło z rytmu, bo nie miałem pojęcia, dlaczego tak zareagował.
- No, a Harry to mój drugi znajomy. Opowiadałem ci o nim. To ten co studiuje fotografię. - dodałem, aby podpowiedzieć mu o kim mówię.
- A ty wiesz, że oni się znają? - zapytał, poprawiając się na krześle.
- No tak. Sam ich ze sobą poznałem. - uśmiechnąłem się szeroko, nie bardzo wiedząc do czego on zmierza.
- Nigdy nie poznałem osobiście przyjaciela Zayna, ale o nim też dużo słyszałem i dziwnym trafem też ma na imię Harry. - oparł się na jednym łokciu, wpatrując się we mnie.
- Dobre sobie. - roześmiałem się. - Niby czemu mieliby mnie okłamywać? - zapytałem. To przecież było nie logiczne. Nie widziałem powodu, dla którego mieliby ukrywać swoją znajomość.
- Nie wiem, ale nie podoba mi się to. - wyraził swoje wątpliwości.
- A wiesz co mi się nie podoba? - zapytałem ostro, nachylając się w jego stronę, o mało co nie zrzucając ze stołu szklanki. - To, że wierzysz głupim plotką. Nie znasz ich, a mówisz o nich totalne bzdury, bo coś od kogoś zasłyszałeś. Naprawdę nie chcę tego słuchać. - wstałem z krzesła. Znosiłem to, że Liam nie lubił Zayna tylko ze względu na plotki, który o nim słyszał. Ok. Miał nie do końca dobrą reputację i to mogło mu się nie podobać. Ale co miał do Harry'ego. I skąd w ogóle przyszło mi do głowy, że oni się znają? Przecież osób o tym samym imieniu jest pełno na świecie, a Lia, był tak przekonany co do swojej racji.
- Po porostu coś mi tu śmierdzi. To tyle. - również wstał i podszedł do mnie. - Chciałem, żebyś wiedział. - złapał mnie za ramiona.
- A może ja tego nie chcę wiedzieć. - powiedziałem, już nieco spokojniej. - Nie wiem czemu, ale zawsze znajdujesz jakieś nowe plotki na temat moich nowych przyjaciół, a ja mam to naprawdę gdzieś, bo ich znam i im ufam. - spojrzałem w jego oczy. Naprawdę zależało mi na jego zdaniu, dlatego przyszedłem tu, by powiedzieć, że czuję coś do Zayna. Że dzisiaj zamierzam się z nim kochać, bo czuję, że to już ten czas. Teraz jednak nie byłem do tego przekonany.
- W porządku. - skinął głową, a w jego oczach dostrzegłem troskę. - Chciałem...
- Nie Liam. Po prostu udajmy, że tego tematu nie było. - uśmiechnąłem się do niego. - Nie chcę się kłócić, bo przyszedłem ci o czymś powiedzieć. - przyjaciel puścił mnie i zrobił krok do tyłu. Uśmiechnąłem się szeroko, bo mimo naszej sprzeczki, naprawdę się cieszyłem, że to Li będzie osobą, która się pierwsza dowie o moich zamiarach. Był dla mnie jak brat. - Wiesz, że ja chyba też się zakochałem? - uśmiechnąłem się do niego szeroko.
- Hmmm. Kto jest tą szczęściarą? - posłał mi kuksańca w ramię.
- Zayn. - powiedziałem dumnie. Był to pierwszy raz, gdy powiedziałem na głos, że czuję coś więcej do Malika.
- Słucham?! - wykrzyknął Liam. - Przecież ci mówiłem, że masz na niego uważać! -wybuchł.
- O co ci do cholery chodzi?! Nie rozumiem cię. - również krzyknąłem, nie zważając na to, że w domu są rodzice przyjaciela. Nagle cała radość ze mnie wyparowała.
Chłopak z złością wymalowaną na twarzy, minął mnie by zamknąć drzwi.
- Jak mogłeś się w nim zakochać?  - spojrzał na mnie, jakbym popełnił najgorszą zbrodnię.
- Pewnie tak samo jak ty w Aaronie. Nie planowałem tego!
- To co innego. Aaron jest miłym, zabawnym kolesiem, a nie dupkiem, który zalicza wszystko co się rusza i nie przejmuje się innymi!
- On się zmienił!- wykrzyczałem mu prost w twarz. - Wiesz gdzie spędził ostatni weekend? - spojrzałem na niego pytająco, jednak nie milczałem zbyt długo, by Payne nie mógł rzucić jakiegoś głupiego komentarza. - Był w domu! Uczył się! A wiesz, że ostatnio mimo, że mógł puścić oczko do jakiegoś kolesia i ten postawiłby mu drinka, on sam sobie go kupił? Musiał nawet pożyczyć pieniądze. A po co? Przecież jest puszczalski i pewnie i tak rżną się później z jakimś kolesiem, nie? - krzyczałem do Liama. Byłem na niego wściekły. Mimo, że go nie znał, wiedział lepiej, czy jest wart mojej miłości czy nie. - On się zmienił Li, ale skąd ty to możesz wiedzieć, skoro dawno go przekreśliłeś!
- No no... Wyślijmy pismo do papieża z prośbą o beatyfikację. - założy ręce na piersi, nabijając się ze mnie.
- Nie bądź sarkastyczny. - syknąłem w jego stronę.
- Ty naprawdę myślisz, że on się zmienił. Jesteś aż taki głupi czy tylko udajesz? - postukał się po czole, dla lepszego efektu.
- Najwyraźniej jestem. - powiedziałem z dumą. - I możesz zwyzywać mnie od najgorszych, ale go kocham. - wzruszyłem ramionami. Nie miałem już siły się z nim kłócić.
- I co myślisz, że on pokocha ciebie? - zaśmiał się. Tego kompletnie się po nim nie spodziewałem.
Gdy byliśmy jeszcze nastolatkami, miałem strasznie niską samo ocenę. Uważałem, że nikt nie mógłby przecież pokochać takiego dzieciaka jak ja. Krzywe zęby, wiotkie ciało. Byłem tak daleki od ideału, a mimo to Liam, gdy miałem gorszy dzień i użalałem się nad sobą jaki to nie jestem okropny, powtarzał mi, że nie liczy się wygląd, a wnętrze. I, że jeśli tylko odpowiednio się postaram, mogę rozkochać w sobie każdą dziewczynę, bo mam niesamowity charakter. Wierzyłem, mu i to dało mi siłę do zmiany. I choć nadal nie mogłem przyrównywać się do Zayna, Harry'ego czy Liama, to nie miałem już bynajmniej krzywych zębów.
- No tak, bo kto mógłby mnie pokochać, nie? - uderzyłem się dłonią w pierś. - Tego okropnego Nialla.
- Dobrze wiesz, że nie o to mi chodzi. - pokręcił głową, niezadowolony z tego jak odebrałem jego słowa. - On nie jest w stanie pokochać nikogo.
- A ty o tym najwięcej wiesz, prawda? Nie rozśmieszaj mnie Liam. - zaśmiałem się. - Z tym swoimi oskarżeniami stajesz się żałosny.
- A ty z tą twoją naiwnością. Naprawdę myślisz, że ktoś taki jak on, nagle by się zakochał? Nie bądź niemądry. On się nie zmieni tylko i wyłącznie, bo ty tego chcesz!
- Dobrze, że we mnie wierzysz. Od zawsze wiedziałem, że jesteś moim najlepszym przyjacielem.
- Jestem i dlatego ci to mówię. Nie chcę, żebyś później przybiegał do mnie z płaczem, bo Zayn okazał się tak wielkim dupkiem jak cię uprzedzałem. - patrzył na mnie, a w jego oczach odbijała się złość, troska i bezradność.
- Nie wiem dlaczego to robisz. Ja cieszę się z twojego szczęście z Aaronem, a ty nie potrafisz cieszyć się ze mną. Przyszedłem do ciebie powiedzieć ci, że się zakochałem. Chciałem, żebyś cieszył się razem ze mną. Chciałem, żebyś doradził... Chciałem, żebyś opowiedział mi o sowim pierwszym razie, jak było, jak się czułeś. Co mam robić, bo naprawdę nie chcę zawalić. Chcę to pamiętać jako coś wspaniałego, ale się przeliczyłem. - westchnąłem. Całkowicie inaczej wyobrażałem sobie tę rozmowę. Jasne, że byłem przygotowany na to, że Liam nie będzie zadowolony z mojej decyzji, ale nie sądziłem, że usłyszę takie słowa jakie mi powiedział. To naprawdę bolało.
- Ty chyba nie zamierzasz się z nim przespać. - zapytał, robiąc wielkie oczy. W ogóle nie zwrócił uwagi na to, że mu zaufałem, że chciałem by to on mi pomógł.
- Zamierzam. Kocham go i chcę tego, a ci naprawdę nic do tego. - powiedziałem zdecydowanie.
- Nie rób tego Niall. Nie chcę, żebyś później żałował. - powiedział spokojnie, podchodząc do mnie. Chciał złapać mnie za ramiona, ale zrzuciłem jego ręce z mojego ciała. - Pierwszy raz powinien być wyjątkowy, a nie z osobą, dla której liczy się tylko twoje ciało.
- Jedyne czego jak na razie żałuję to to, że do ciebie przyszedłem. - wyrzuciłem z siebie. - I skąd ty możesz wiedzieć co się dla niego liczy? Siedzisz w jego głowie? Znasz go? - stojąc metr od niego, bombardowałem go pytaniami, chcąc udowodnić mu, że nic nie wie o Zaynie. Nie zna go tak jak ja.
- Ty też go nie znasz. Nie wiesz jaki jest dla swoich partnerów. - powiedział, a jego głos, był już spokojny. Mógłbym powiedzieć, że nawet nieco smutny.
- No tak bo ty to wiesz najlepiej. Co plotka numer cztery. Zayn wyrzuca na próg swoich kochanków, bez ich ubrań? Czy może, zabija i wmurowuje w ścianę? Hmm?
- Spałem z nim, ok? - powiedział szybko, że ledwo go zrozumiałem.
- Słucham?! - zrobiłem wielkie oczy. Nie wierzyłem własnym uszom. Jak to Liam spał z Zaynem? Przecież obaj mówili, że się nie znają.
- On był pierwszym chłopakiem, z którym przespałem się po tym jak wyjechał David. - mówił, ściszonym głosem. Historia wyjazdu jego byłego chłopaka, nadal była dla niego ciężka i doskonale zdawałem sobie z tego sprawę. - Poszedłem do klubu i zobaczyłem mój ideał. Przystojny, dobrze zbudowany. Jakie było moje zdziwienie, gdy podszedł do mnie i zagadał. Był zabawny, miły. Wypiliśmy drinka, później drugiego, a w końcu wylądowaliśmy u niego w domu. - dalej opowiadał, ale ja nie bardzo chciałem tego słuchać. Nie wiem po co to zmyślał, ale to nie mogła być prawda.
- Nie rozumiem po co to wymyślasz? - pokręciłem głową, nie wierząc w to co słyszę.
- Nie wymyślam! - krzyknął. - Twój kochany Zayn przeleciał mnie i wcale nie był delikatny, by później po prostu powiedzieć, że jest zmęczony i chce spać, a ja powinienem się wynieść, bo nie potrafi spać przy kimś. - uniósł głos. - Nie idź do niego.
Patrzyłem na przyjaciela, zastanawiając się czemu to robi. Dlaczego nie chce, żebym był szczęśliwy.
- Powiedz mi co ja ci takiego zrobiłem, że tak bardzo chcesz zniszczyć moje szczęście? - byłem już naprawdę zmęczony tą kłótnią. Nigdy nie lubiłem się kłócić z Liamem, a ta należała do najgorszych.
- Chcę, żebyś był szczęśliwy, a on cię tylko wykorzysta. - spojrzał na mnie z obłudną troską w oczach. Nic nie powiedziałem, ponieważ brakło i słów, na to by wyrazić jak bardzo zawiodłem się na Liamie. Nie sądziłem, że posunie się nawet to kłamstwa.
- Dlaczego kłamiesz? Bo podobał ci się, a cię kiedyś odrzucił? Dlatego wymyślasz te brednie?
- Zrozum, że to się działo! On pewnie tylko czeka, aż do niego przybiegniesz, by cię przelecieć i odhaczyć na liście jako naiwna dziewica!
- Ymmhh. - westchnąłem. Było mi przykro. Strasznie przykro, że Liam mówił to wszystko. Każde jego słowo trafiało w moje serce, dwa razy bardziej celnie, niż gdyby to powiedział ktoś obcy.
- Zaufaj mi.
- Wiesz Liam. Nie wiem czy chcę. - powiedziałem, kierując się w stronę drzwi. I tak już za dużo czasu tutaj spędziłem. Powinienem wyjść, po pierwszych oszczerstwach rzuconych na Harry'ego i Zayna, a uniknąłbym całej tej kłótni z Paynem.

Gdy tylko wyszedłem z domu przyjaciela, naszła mnie kolejna fala złości. Wszystko to co mówił, jakby dotarło wreszcie do serca i wyzwoliło nową dawkę gniewu. Nie pomagało to, że Liam nadal nie dawał za wygraną i wydzwaniał do mnie. Nie odbierałem. Nie miałem zamiaru z nim rozmawiać ani teraz, ani w najbliższej przyszłości. Był dla mnie skreślony.
Szybko wbiegłem po schodach na samą górę i mocno pukając w drzwi, skubałem dół mojej koszulki. Byłem zły na Liama, zły na Zayn, że dawał podstawy takim plotkom i zły na siebie, że dałem się wyprowadzić z równowagi przyjacielowi.
- Cholera Zayn!- krzyknąłem, uderzając ponownie w drzwi.
- Nie pali się przecież. - usłyszałem głos, przyjaciela za drzwiami. - Ni... - nie dokończył, bo wpadłem na niego, agresywnie całując.

15 komentarzy:

  1. tututu, zrobiłas mi z mózgu sieczkę hehe. Uwielbiam to opowiadanie.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem twoja fanka!

    OdpowiedzUsuń
  3. Od początku wiedziałam, że coś tam było z tym Liamem i Zaynem, że go tak nie lubi, ahhh. Biedak ma rację, a Niall nie chce go słuchać :C Nialler był uroczy podczas rozmowy z Harrym (nadal uważam, że powinien wybrać Hazzę, ahhh. nienawidzę siebie jeszcze bardziej odkąd mi powiedziałaś, że gdybyśmy się poznały wcześniej, mogłam mieć na to jakiś wpływ :C gosmic:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż... nie będę mówić, że nie, bo naprawdę mogłoby tak być. Wcześniej kompletnie nie wiedziałam co wybrać, a że za Narrym nic nie przemawiało, tak tak wyszło. :D

      Usuń
  4. Liam z Zaynem wow :) Niall bronił Zayna jak lwica swoje młode haha :D i ten Ziall na koniec ahh! :) Świetny rozdział :3

    OdpowiedzUsuń
  5. mam nadziej że Zayn zmieni się :) chciałambym aby byli razem :) opowiadanie genialne :) czekam na następne. Zapraszam do mnie. xxxDomixxxx

    OdpowiedzUsuń
  6. Łał jestem pod wrażeniem!!! Wątpię żeby Zayn, aż tak bardzo się zmienił (chociaż cały czas mam nadzieję, że przynajmniej będzie "delikatny" i czuły dla Nialla) Harry, oh dlaczego nie Harold przynajmniej poczytałabym trochę uroczego Narry'ego, ale jak już jest Ziall no to nic się strasznego nie stało ;) Ziam, czy tylko mnie jara to że wcześniej był ZIAM :D Podsumowując: Czekam na kolejny rozdział :*
    I mam nadzieję że dasz radę napisać jeszcze jakiś (B)romance C:

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurcze... Działo się w tym rozdziale tyle, że aż nie wiem od czego zacząć. Normalnie czułam, że Liam musiał mieć powód, by być tak uprzedzonym w stosunku do Zayna i nos mnie nie mylił ;) Przykro mi z jego powodu i rozumiem, że chce on dobrze dla przyjaciela, ale ewidentnie obrał złą drogę...
    Naprawdę chciałabym wierzyć, że Zayn się choć trochę zmienił. Choćby na tyle, by nie skrzywdzić Nialla podczas tego jego pierwszego razu... O ile do niego dojdzie ;)
    I znów sprytnie wybrnęli... Ile jeszcze razy Horan ich przyłapie, a oni się z tego wywiną? Jestem pełna podziwu nad sprytem chłopaków. Wymyślić coś na poczekaniu, co się nawet trzyma kupy... Szkoda, że ja tak nie potrafię...
    Niall... Z jednej strony jestem z niego dumna, że podszedł do sprawy poważnie. Nie chciał stracić przyjaciela, więc z nim pogadał, wyjaśnił, co trzeba... Ciekawe, czy gdy to wszystko się wyda, nadal będzie uważał Hazzę za przyjaciela... Jego rozmowa z Liamem nie przebiegła najlepiej, ale decyzja by pod wpływem emocji wybrać się do Zayna... On już nawet potem nie będzie mógł mieć jakiś wielkich pretensji do Malika, bo przecież to on sam się na niego rzucił. Mam tylko nadzieję, że cokolwiek planujesz na drugi sezon, nie będziesz tu nikogo uśmiercać... Nie wiem jak to robisz, ze po każdym przeczytanym rozdziale mam ochotę wyć do księżyca o kolejny... Uzależniasz ;) I zdecydowanie podoba mi się to :)
    Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego

    @KateStylees

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. :D
      I nie, nie zamierzam nikogo uśmiercać. Nie lubię takich zakończeń. :(

      Usuń
  8. TO JEST GENIALNE! Już nie mogę się doczekać nexta :) Coś czuje, że będzie +18 tylko mam nadzieje, że Zayn nie potraktuje Nialla tak jak wszystkich swoich facetów, nie będzie kazał mu spadać tylko go przytuli i będą szczęśliwi razem :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Genialny rozdział. Już nie mogę się doczekać kolejnego :)

    OdpowiedzUsuń
  10. O GOD. dreamer, ty chcesz mnie zabić! aż z tego wszystkiego nie wiem co kurcze napisać. serio, mam pustkę w głowie. może zacznę od początku. po pierwsze, duże brawa za pomysłowość. serio wyobraźni to można ci dziewczyno pozazdrościć. szczerze to niby coś mi tam nie pasowało, że liam nie lubi zayna tylko i wyłącznie przez plotki ale nie przyszło mi do głowy, że z nim spał! matko nie zaczęłam od początku a od końca hahaahah. mniejsza. będę skakać od sceny do sceny. so... nie mogłam się doczekać by usłyszeć wymówkę zayna. okej nie jest zła no ale proszę :o zbyt dziwny zbieg okoliczności jak dla mnie. ale niall jest zaślepiony miłością i takie tam wiem, wiem. no ale jak on może być tak głupi?! i jeszcze to, że liam mu powiedział, że się znają! ale tak znają, znają a nie że tylko znają. omg, zrozumiałaś? haha bo ja tak tylko trochę. ale pomińmy. okej, harry, harry, harry. mój kochany jednak słucha się cioci marleny :') nie to co tamten, którego imienia nie będę wymawiać. (zabrzmiało to złowieszczo, nie uważasz?) dobra jestem ZŁA! to mało powiedziane, jestem wściekła na horana... malika... i chętnie dupy bym im sprała! boję się tego co będzie w następnym rozdziale, po prostu strasznie się boję. okej prześpią się, i co potem? zayn go wyrzuci a niall się załamie? w sumie to dobrze mu tak bo powinien słuchać liama który dłużej przebywał w takim towarzystwie i mimo iż nie zna tak dobrze zayna osobiście, to wie więcej niż ten farbowany kretyn :o nie no, żartuję kocham nialla. ale jestem na niego zła :c albo raczej, zawiedziona, że jest taki ślepy. no ale ok, wiem "zakochany". mimo całej mojej sympatii do jego osoby, harry znajduję się teraz na pierwszym miejscu :) chyba o tym nie wspomniałam, dlatego mówię: ROZDZIAŁ JEST ŚWIETNY. KOCHAM TO CO PISZESZ BABSZTYLU! okej tym o to zdaniem kończę ten bezsensowny komentarz. ciao baby x

    OdpowiedzUsuń
  11. O Boże... Tyle tu się działo, że hohoho.
    Super rozdział, na prawdę.
    Wiem, że to chamsko i egoistycznie zabrzmi, ale mam nadzieję, że po seksie Niall'a z Zaynem, Zayn wyrzuci Niall'a czy coś i Niall będzie z Harrym.
    Narry forever! <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Jezu, kocham kocham kocham kocham kocham. Rozdział naprawdę świetny ;3 Uwielbiam Twój styl pisania. Tak lekko się to czyta <3 Czekam na następny ! Mam nadzieję, że Nialler będzie z Malikiem <333

    Pozdrawiam, Arbbuz ♥

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudowny rozdział <3 Szkoda mi Niall'a, bo boję się, że Zayn naprawdę go zrani. Nie wiem czy Niall przetrwałby to... Od początku wiedziałam, ze coś musiało być między Liamem i Zaynem. To było widać. Li za mocno go nie lubił, żeby mogło mu chodzić tylko o plotki. Szkoda, że Nialler mu nie uwierzył i teraz jest jeszcze bardziej zdeterminowany, żeby to zrobić, czego później może żałować :c Uwielbiam to opowiadanie i nie mogę się doczekać następnego rozdziału ;) WerAnia17

    OdpowiedzUsuń