wtorek, 3 września 2013

17.

Hey. Hi. Hello!
Oto siedemnasty rozdział i mam nadzieję, że chociaż trochę poprawi wam nastroje w pierwszy dzień szkoły.
Przepraszam za to, że musieliście na niego tak długo czekać, ale przez niecały tydzień mój laptop był nie do użytku co skutkowało brakiem możliwości pisania, gdy miała czas.
Nie będę jednak przedłużać i mam nadzieję, że rozdział nie jest beznadziejny. :D



To były ciężkie dwa tygodnie zarówno dla mnie jak i dla Nialla. Musieliśmy w końcu okłamywać naszego przyjaciela - co z tego, że w dobrej sprawie. I o ile Niallowi lżej było udawać, że nie zależy mu już na Maliku, bo sam Zayn trzymał blondyna na dystans, a ich relacje były koleżeńskie - nie można było nazwać ich nawet przyjacielskimi, jednak ktoś tak spostrzegawczy jak ja, z takimi informacjami jakie miałem, mógł jasno stwierdzić, że Zayn próbuje tylko grać obojętnego na towarzystwo Nialla. - dlatego też, bez problemu gdy spotykaliśmy się w trójkę, przystawiał się do mnie. O tyle trudniejsze zadanie czekało na mnie. Ja też musiałem udawać, że odpuściłem sobie Dylana i odwzajemniam zainteresowanie Nialla. Wcześniej nie miałbym z tym problemu i napawał się widokiem zazdrosnego Malika - brunet za każdym razem gdy flirtowaliśmy, udawał że jest zajęty czymś innym - teraz jednak wszystko się zmieniło i ciężko było mi wcielić się w tę rolę.
Ogólnie cały ten pomysł nie podobał mi się od samego początku. Mogliśmy przez to zepsuć dwa związki które nawet nie miały szansy zacząć istnieć. Bo co jeżeli Zayn dojdzie do wniosku, że skro mamy być razem szczęśliwi, to odpuści sobie Nialla? Albo co jeżeli Dylan z jakiegoś źródła dowie się o tym co mówiłem Zaynowi na jego temat - a mówiłem głupoty wyssane z palce, byleby tylko uwierzył, że Dylan kompletnie mnie już nie interesuje. Prawda była jednak zupełnie inna. Z każdym dnie moje zainteresowanie chłopakiem wzrastało i coraz bardziej zabiegałem o jego względy. Czas gdy nie byłem z Zaynem albo na uczelni spędzałem z Dylanem - Malik oczywiście myślał, że widzę się wtedy z Niallem, a blondyna tak naprawdę siedział w domu lub z Liamem. Razem oglądaliśmy filmy lub chodziliśmy na spacery. Oczywiście jako osoba przezorna wybierałem takie miejsca do których nie uczęszcza Zayn. Wolałem nie ryzykować wydania podstępu albo że Zayn swoją gadką dotyczącą tego, że nie zależy mi na O'Breinie zepsuje to nad czym pracowałem.
Mimo że nie rozmawialiśmy o tamtym wydarzeniu i nadal gdzieś w środku mnie to gryzło to postanowiłem się o tym zapomnieć. Skoro Dylanowi nie przeszkadzało to w naszej relacji to mnie nie powinno przeszkadzać tym bardziej. Zbliżyliśmy się do siebie i zarówno ja jak i on doskonale zdawaliśmy sobie sprawę do czego to wszystko zmierza. Żaden z nas jednak nie wyrażał ku temu sprzeciwu.
Dziwnie czułem się z tym, że podrywam go nie po to by go przelecieć, ale żeby dał mi szansę na jeszcze lepsze poznanie. Nic bym jednak nie zmienił, a już na pewno uczucie szczęścia jakie ogarnęło mnie kilka dni temu, gdy wracaliśmy z kina - naszej pierwszej oficjalnej randki na którą udało mi się go zaprosić.
Szliśmy obok siebie, komentując film na którym byliśmy, a nasze dłonie co jakiś czas się o siebie ocierały. Za każdym razem gdy działo się to z mojej winy zawstydzony chowałem rękę do kieszeni kurtki, mając nadzieję, że szatyn tego nie zauważył. Jednak gdy to on przez przypadek zainicjował taki gest robiło mi się ciepło, a serce zaczynało bić nieco szybciej. Takie odczucia zdecydowanie nie były zdrowe dla mojego organizmu, więc gdy któryś raz rzędu nasze palce zupełnie nie planowanie - a może troszkę - się ze sobą skrzyżowały nie zabrałem natychmiastowo dłoni. Chciałem złapać go zdecydowanie ze rękę i iść przez miasto, nie przejmując się niczym poza tym czy chłopak czuje się komfortowo. Jednak wymiękłem i gdy już miałem zabierać dłoń, poczułem na koniuszkach palców niepewny uścisk. Uśmiechnąłem się delikatnie, nie patrząc na Dylana, by go nie peszyć - sam gdybym był na jego miejscu wolałbym by Dylan uznał to za coś naturalnego i zwracał na to uwagi. No dobra może, żeby tego po prostu nie pokazał. Nie wytrzymałem jednak w takim stanie długo i po kilku krokach, odwróciłem się w jego stronę, a nasze oczy się spotkały, bo chłopak mnie obserwował co spodobało mi się jeszcze bardziej. Kąciki jego ust powędrowały leciutko ku górze, a na jego policzki wstąpiły subtelne rumieńce zawstydzenia. W tym wszystkim był tak cholernie uroczy, że musiałbym być kompletnym kretynem, odpuszczając go sobie.
Później wszystko było jeszcze lepsze. Ze splecionymi dłońmi odprowadziłem go po akademik. Po drodze cały czas rozmawialiśmy, śmialiśmy bądź przepychaliśmy się nie czując w ogóle skrępowania. Dlatego, gdy zatrzymaliśmy się pod drzwiami budynku w którym mieszkał chłopak, czułem się niesamowicie. Jedyne co nie podobało mi się w tamtej sytuacji to to, że nie miałem już jego ręki przy sobie, a nieprzyjemne zimno otuliło moją skórę.
Szatyn oparł się plecami ze skrzyżowanymi kostkami o drzwi i patrzył na mnie z rozbawieniem, co mogło być spowodowane tym, że od dziesięciu minut się żegnaliśmy, a któryś z nas ciągle zaczynał nowy temat. W końcu jednak rzuciłem jakiś głupi tekst z filmu dla nastolatek, wskazując palcem na policzek, oczekując od niego buziaka. Skoro była to nasze randka, a ja jako odpowiedzialny mężczyzna odprowadziłem moją damę serca do domu by nic się jej nie stało, mogłem oczekiwać takiego podziękowania, prawda? Chłopak zaśmiał się cicho pod nosem i z naturalną dla siebie delikatnością odepchnął się od swojego oparcia.
- Jesteś dzieckiem telewizji Styles. - rzucił i nachylił się w moją stronę, by złożyć na moim policzku pocałunek. W tym samym czasie chciałem mu się jakoś odgryźć i obróciłem twarz w jego kierunku, a ostatnie co zdążyłem zobaczyć to jego wielkie oczy. Później poczułem już tylko jego spierzchnięte usta na moich wargach. Nie był to może i pocałunek właściwy. Nie był on namiętny czy przepełniony pożądaniem. Nie był też to zwykły cmok, który skończył się zanim do któregoś z nas dotarło to co się stało. Pocałunek był idealny tak samo jak osoba z którą się całowałem.

~*~

Całą trójką umówiliśmy się do klubu, a nas czekała kolejna noc udawania. Powoli zaczynało mnie to męczyć i miałem nadzieję, że za kilka dni będę mógł przestać. Nialla też to męczyło, ale chłopak był uparty. Tym bardziej, że było widać efekty. Zayn był zazdrosny i ku temu nie było żadnych możliwości. Starał się wykręcać od wspólnych wyjść i gdy tylko zaczynałem temat tego, że w najbliższym czasie zamierzam przespać się z Niallem, ucinał rozmowę, albo zdenerwowany kazał mi go w końcu przelecieć i przestać o tym gadać, bo ma nas już po dziurki w nosie. Wtedy zazwyczaj rzucałem coś w stylu: "Ty już miałeś swój czas" z cwaniackim uśmiechem i obserwowałem reakcję Zayna. Czasami to ignorował i zaczynał gadać o czymś innym, czasami życzył mi powodzenia - wszystko to było jednak tak niesamowicie wymuszone - a czasami nawet nie krył swojej złości i prychając pod nosem wychodził z pokoju pod pretekstem skorzystania z toalety lub zrobienia czegoś do picia. Był tak bardzo oczywisty, że aż śmieszny.
Tym razem też nie chciał wychodzić, jednak jak zawsze uległ moim kocim smutnym oczyskom i po kilkunastu minutach namawiania i marudzenia, że dawno nie byliśmy nigdzie w trójkę i warto zabawić się tak jak kiedyś, uległ. Każdy z nas jednak wiedział, że to wyjście nie będzie takie jak wcześniej. Teraz to ja będę siedział przy Niallu i będziemy do siebie szeptać. Pod stołem złapię go za kolano i żeby wyszło wiarygodnie będę sunął ręką po jego udzie, a chłopak zarumieni się na ten gest. Później pójdę zamówić dla naszej trójki po drinku, a kiedy wrócę znowu będę przystawiał się do Nialla, a on będzie udawał, że mu się to podoba. Wyciągnę go na parkiet i będziemy razem tańczyć. Zarzucę mu ręce na szyję lub zacisnę je na jego biodrach. Otrzemy się o siebie raz czy dwa. Może więcej. Będziemy się do siebie szczerzyć, jakby właśnie o to nam chodziło, chociaż jedyne o czym będziemy myśleć to ten inny. A Zayn? Malik będzie próbował podrywać innych kolesi byleby tylko nie zwracać na nas uwagi.

Kilka godzin przed imprezą w rozmowie z Dylanem upewniłem się, że nie zamierza dzisiaj nigdzie wychodzić. Co prawda małe było prawdopodobieństwo, że sam wyskoczy do gejowskiego klubu, ale wolałem mieć pewność. Chłopak mówił, że jest zawalony nauką i przez cały weekend prawdopodobnie nie wyściubi nosa z domu. Westchnąłem niby zawiedziony tą informacją i życzyłem mu owocnej nauki, w głębi serca ciesząc się z tego.
Nie to, że  jakoś szczególnie zależało mi na tym, żeby chłopak siedział przed książkami, kiedy ja będę się 'dobrze' bawił, jednak nieco mnie to uspokoiło. Naill również odetchnął z ulgą, gdy stojąc przed klatką Malika i na niego czekając mu to powiedziałem. Blondyn bardzo przejmował się relacją jaka jest między mną i Dylanem i miał wyrzuty sumienia, że poprosił mnie o coś takiego. Dlatego, gdy tylko nadarzyła się okazja pytał czy wszystko w porządku, jak się mam i co słychać u Dylana. Od początku polubił O'Breina i gdy dowiedział się, że mi się podoba i zamierzam się z nim spotykać, od razu mocno mnie uściskał, życząc mi powodzenia. Dlatego nie miałem serca nie powiedzieć mu o naszym pierwszym pocałunku, który nie był pod wpływem alkoholu. Inną sprawą było to, że chciałem móc się tym z kimś podzielić, jednak trzymajmy się tej pierwszej opcji. Wyznałem mu też, że gdy skończy się ta cała sytuacja z Zaynem, zamierzam zapytać się go o chodzenie, co również przyjął bardzo ochoczo. Choć nie byłem zwolennikiem takiego powstawania par - dla mnie się to wiedziało i czuło albo nie - to miałem świadomość, że Dylan tego potrzebuje. Potrzebował usłyszeć z moich ust to jedno pytanie "Będziesz moim chłopakiem?" i jedno potwierdzenie: "Jestem tylko twój", a dla niego mogłem się poświęcić. Niall rozumiał, że chcę poczekać ze związkiem, do czasu aż będziemy mogli przestać udawać, jednak też próbował mnie przekonać do tego, żebym nie ryzykował i powiedział o tym Dylanowi. Żebym przedstawił sprawę i na spokojnie wytłumaczył mu, że to na nim mi zależy, a Niallowi tylko pomagam. Blondyn mówił nawet, że jeżeli Dylan miałby z tym jakiś problem on by to zrozumiał i zaprzestał udawania tym samym, skazując się na porażkę. Jako dobry przyjaciel nie mogłem jednak na to pozwolić, więc trzymałem wszystko w tajemnicy przed chłopakiem na którym mi zależało mając nadzieję, że nic się nie wyda.
- Hazz... - zaczął cicho, kiedy skończyliśmy temat mój i Dylana. - Jeżeli dzisiaj nie pokaże, że mu na mnie zależy i że mnie chce, odpuszczam. - powiedział, a jego wieczne roześmiane oczy w tym momencie było smutne. - Nie mam siły już udawać i walczyć. Nie chcę też, żebyś przeze mnie stracił swoją szansę. - uśmiechnął się delikatnie.
- Daj spokój Nialler. - próbowałem brzmieć wesoło, żeby podnieść go jakoś na duchu. - Wszystko idzie dobrze. Zayn się powoli kruszy i daj mu jeszcze trochę czasu, a wybuchnie. Mówię ci. - uśmiechnąłem się do niego, rozkładając ramiona, żeby mógł się do mnie przytulić. - A o mnie się nie martw. Mam wszystko pod kontrolą. - pogłaskałem go po plecach, żeby się uspokoił. Nie mógł wyglądać na smutnego, gdy zjedzie Zayn. - Zobaczysz za kilka dni, będziemy szczęśliwymi posiadaczami najwspanialszych na świecie chłopaków. - zaśmiałem się.

~*~

Rozmowa z Harrym wcale mnie nie uspokoiła. Nadal byłem tym zmęczony i nadal chciałem, żeby to wszystko się już skończyło. Chciałem, żeby Zayn dał mi jakiś znak czy mu na mnie zależy czy na mnie gdzieś. Żeby powiedział cokolwiek, a nie ignorował nas i to co robiliśmy. Nie wiedziałem czy robi to dlatego, że boli go widok mnie z kimś innym czy dlatego, że naprawdę ma mnie gdzieś. Dlatego potrzebowałem jednej konkretnej wskazówki.
Siedzieliśmy przy stoliku i popijaliśmy drinki. Harry doskonale się spisywał - dla niego było to jeszcze trudniejsze - i rzucał w moją stronę sprośne iluzję, a ja jak najbardziej naturalnie próbowałem mu odpowiadać. Zayn oczywiście tego nie zauważał i co chwilę wypatrywał coraz to nowsze kąski którymi mógłby się zająć. Do żadnego jednak nie podszedł zauważając w nich jakiś mankament.
- Hazz. - pisnąłem gdy poczułem na moim kroczu dłoń Harry'ego, zwracając na siebie uwagę Zayna. Nasze spojrzenia na moment się spotkały, chłopak jednak szybko przerwał ten kontakt.
- Co? - mruknął w moją szyję, szturchając nosem moje ucho.
- Możesz mnie nie obmacywać tutaj? Przy wszystkich? - powiedziałem na tyle głośno, by usłyszał to Zayn. Mulat jednak nie obrócił się ponownie w naszą stronę, wypatrując czegoś na parkiecie.
- Och daj spokój. - zaśmiał się. - Przecież i tak nikt nie widzi. Poza tym jest tu tylko Zayn. - szatyn mówił w moją skórę, przez co jego głos był nieco zniekształcony jednak byłem pewien, że Malik, gdyby tylko trochę się nami przejmował, mógłby to usłyszeć. - Któremu to nie przeszkadza. - zamilkł na moment dając czas na odpowiedź przyjaciela. Gdy ona jednak nie nadeszła, odsunął się nieco ode mnie, jednak nadal jego ręka zwisała na moim ramieniu i zapytał ponownie. - Prawda Zayn?
- Hmm? - chłopak obrócił się w naszą stronę, wyglądając jakbyśmy wyrwali go z zamyślenia. - Idę po drinki. Chcecie coś? - zapytał, wstając z krzesła.
- To samo. - wzruszyłem ramionami.
- Dla mnie też.
- Ok. - przytaknął i ostatni raz zmierzył nas wzrokiem po czym poszedł w stronę baru.
Harry odsunął się ode mnie i oparł się łokciem o stolik tak, że nie było mnie widać.
- To jest beznadziejne. On nawet nie zwraca na nas uwagi. - fuknąłem. - Mógłbyś mnie przelecieć przed jego nosem, a mu i tak nie zrobiłoby to różnicy. - jęknąłem. Czułem się beznadziejnie. Wiedziałem, że wzbudzenie w kimś zazdrości, żeby zobaczyć czy mu na mas zależy było na poziomie podstawówki, ale było to jedyne wyjście. Harry jednak musiał coś źle podsłuchać, bo Zaynowi na mnie nie zależało. Styles macał mnie na jego oczach, a on nawet nie drgnął. Nie odezwał się ani słowem, jakbyśmy zupełnie nie istnieli. Nie wyobrażam sobie, że potrafiłbym siedzieć spokojnie, gdyby ktoś dotykał Zayna. Co ja gadam. Doskonale wiedziałem, że nie potrafiłem tego robić i za każdym razem, gdy widziałem jak Malik z kimś flirtuje lub się obmacuje, wychodziłem. Nie potrafiłem na to patrzeć.
- Nie poddawaj się mały. - uśmiechnął się do mnie, łapiąc mnie za podbródek i podnosząc do góry moją twarz, bym na niego spojrzał.
- Dziękuję Harry, że tak się starasz, ale to nie ma sensu. Wypiję drinka i idę do domu. - na moich ustach zagościł smutny uśmiech.
- Przyjemność po mojej stronie. - zaśmiał się, poruszając sugestywnie brwiami. - I...
- Wiem, że nie. - wtrąciłem się. Może to dziwne, ale czułem różnice w tym jak Harry całował mnie czy dotykał wcześniej, a jak robi to teraz. Przyjaciel nic więcej nie powiedział. Zerknąłem przez jego ramię na Zayn, który śmiał się z czegoś co powiedział barman.
- Dobra. Koniec siedzenia. - powiedział głośno i energicznie po czym wstał z krzesła i wyciągnął w moją stronę rękę. Spojrzałem na niego zaskoczony. - No już. Idziemy się bawić. - uśmiechnął się szeroko i trzymając mnie za rękę zaciągnął nas na parkiet.
Na początku mimo alkoholu, który był w mojej krwi - może nie było go jeszcze za wiele, ale był - nie potrafiłem się rozluźnić. Styles co chwilę zwracał mi uwagę, że zachowuję się jakbym miał kij w tyłku i żebym przestał myśleć o Zaynie, bo to i tak nic nie da. Oczywiście nie od razu to poskutkowało, ale przy następnej piosence z małą pomocą rąk Harry'ego na moim ciele dałem radę i bawiłem się naprawdę dobrze. Tańczyliśmy i skakaliśmy obok siebie, nie przejmując się tym, że innym ludziom mogły przeszkadzać nasze warjacje. Gdy piosenka zmieniał się na nieco wolniejszą, Harry złapał mnie w tali i przyciągnął do siebie.
- Yuch. - zaśmiałem się, opierając się rękami o jego klatkę piersiową, by nie polecieć na niego cały ciężarem ciała. Kilka sekund później, gdy sytuacja była opanowana, zarzuciłem mu ręce na szyję. - Jesteś cały mokry. - zaśmiałem się przy jego uchu.
- Wybacz, że nie ma tu klimatyzacji, a ja jestem tylko człowiekiem i się pocę. Naprawdę mi przykro księżniczko. - odpowiedział, przy okazji okręcając mną.
- Och ok. Skoro ukazałeś skruchę mogę ci ewentualnie wybaczyć. - powiedziałem wyniosłym głosem na końcu się śmiejąc.
Harry ponownie mną obrócił z tą różnicą, że teraz stałem do niego tyłem z naszymi rękami splątanymi na moim brzuchu. Dokładnie czułem jego umięśnioną klatkę piersiową na moich plecach, a jego ciepły oddech na mojej szyi., który muskał moją skórę, gdy tylko chłopak coś mówił. Moje ciało idealnie przylegało do niego, a mój tyłek w dość zmysłowy i ponętny sposób ocierał się o jego krocze. Wiedziałem, że nie powinno mi się to podobać. Harry był zajęty na miłość boską! Ale w jakiś sposób, przypominał mi Zayn. Jego ruchy były tak podobne. Zamknąłem na moment oczy wyobrażając sobie, że to mulat mnie przytula, że to mulata usta sunął po mojej szyi, docierając aż do szczęki. Wyobrażałem sobie, że to Zayn obraca mną, by mieć lepszy dostęp do moich ust. I w końcu... wyobrażałem sobie, że to Zayn mnie całuje. Że to jego usta są lekko wilgotne i smakują arbuzem. Że to jego usta poruszają się powoli po moich wargach, jednak nie zamierzają pogłębiać tego pocałunku. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie...
- Styles! Jesteś pieprzonym dupkiem!. - gdyby nie głos Dylana obok nas.

Później wszystko działo się już szybko. Harry wyraźnie zaskoczony i przerażony spojrzał na chłopaka, a gdy ten ze zranionym spojrzeniem, przeciskając się przez innych bawiących się, wyszedł z kluby, loczek przekazując mi nieme przeprosiny, pobiegł za nim.
Ja stałem totalnie zaszokowany na środku parkietu i przez bite kilka minut nie mogłem się ruszyć, próbując dojść do tego co się właściwie stało. Całowałem się z Harrym i nakrył nas Dylan. Do cholery!
Szybko rzuciłem się biegiem w stronę wyjścia. Nie mogłem pozwolić by z mojej winy Harry stracił szansę na szczęśliwy związek. Wiedziałem, że zależało mu na chłopaku. W końcu nikt bez żadnego większego powodu się nie zmienia, a Harry odkąd poznał Dylana zmienił się diametralnie. Może nadal był nieco bezczelnym i leniwych chłopakiem, ale jego podejście do pewnych spraw uległo zmianie.
- Zostaw mnie! Nie dotykaj mnie. - usłyszałem, gdy tylko opuściłem budynek klubu, a za zamkniętymi drzwiami muzyka tam grająca natychmiast ucichła.
- Dylan. Daj mi się wytłumaczyć. - prosił Harry. Brzmiał na całkowicie podłamanego.
- Co chcesz mi tłumaczyć? - roześmiał się. - Ja doskonale to rozumiem. - zobaczyłem kłócących się chłopaków, którzy stali na parkingu. Harry trzymał chłopaka za nadgarstki, a ten próbował się wyrwać. - Byłem tak strasznie głupi myśląc, że się zmieniłeś. Że ci na mnie zależy. Boże. - jęknął niższy z chłopców.
- Dylan. Niall dla mnie nic nie znaczy. Jest tylko moim przyjacielem. - krzyknął loczek. - Na tobie mi zależy.
- Po co kłamiesz Hazz?! Wszystko widziałem. Naprawdę bawi cię to, że rozkochujesz w sobie innych, a później ich zostawisz i wymieniasz na kogoś innego? Sprawia ci to radość, co? - prychnął, choć po drżeniu jego głosu można był domyśleć się, że przetrzymuje w sobie płacz. Nie byłem pewien czy powinienem do nich teraz podejść i próbować wytłumaczyć Dylanowi czy może zostawić ich jeszcze chwilę samych. Wybrałem jednak tę drugą opcję, dlatego też zatrzymałem się za niską choinką, która stała przy wejściu do dyskoteki.
- Nie mów tak. Zależy mi na tobie i nigdy nie chciałem cię zranić. To co widziałeś nie było tym co myślisz, że było.
- Nie rozśmieszaj mnie. Może powiesz mi, że nie lizałeś się z Niallem na środku parkietu.- prychnął, wyrywając się z uchwytu Harry'ego
- Tak, ale...
- Ty się po prostu wszystkimi bawisz. - powiedział kręcąc rozczarowany głową. - Jesteś zwykłym, bezuczuciowym dupkiem.
- Nieprawda. - wtrąciłem się. Nie mogłem tego słuchać. Harry nie zasługiwał na takie słowa z ust osoby na której mu zależało i dla której się zmienił. - Harry ma rację. Ten pocałunek dla żadnego z nas nic nie znaczył. On mi tylko pomagał.
- Pomagał? - roześmiał się głośno. - Coś utknęło ci w gardle, a on próbował to wyciągnąć swoim językiem? Kto by pomyślał, że Harry jest taki dobroduszny. - pokręcił niedowierzająco głową. - Nie musicie kłamać, okej. Bo mnie już naprawdę nie obchodzi to co ze sobą robicie. - uniósł do góry ręce w obronnym geście. - Możecie się ze mnie teraz pośmiać, bo biedny chłopiec ze wsi zakochał się w panie miastowym i myślał, że on może to odwzajemnić. - powiedział, spuszczając głowę. Chłopak pociągnął nosem, a jego dłoń szybko powędrowała do twarzy, by prawdopodobnie zetrzeć łzę. - No już. Wracajcie się dalej bawić. - machnął na nas ręką, odchodząc.
- Ale pan miastowy też się zakochał. - powiedział cicho Harry, jednak Dylan nie mógł tego usłyszeć. Bolało mnie serce, gdy patrzyłem na załamanego Harry'ego. Przyjaciel zdecydowanie nie zasługiwał na złamane serce. Nie kiedy dopiero poczuł coś do kogoś innego. Nie kiedy nie zrobił nic złego i tylko próbował mi pomagać. Nie mogłem tego tak zostawić.
- Chciałem wzbudzić w Zaynie zazdrość! - krzyknąłem, a Dylan nagle się zatrzymał. Powoli obrócił się w naszą stron, jednak nie podszedł. - Harry jako dobry przyjaciel udawał, że mu się podobam, a ja udawałem, że podoba mi się Harry. - wypaliłem. Nie było sensu już tego ukrywać, a tym sposobem może udałoby nam się uratować chociaż jedną parę. Chłopak nagle zamilkł i patrzył na mnie wielkimi oczami, zaskoczony moim wyznaniem. Po kilku sekundach, jednak na jego twarz zaczął wstępować uśmiech, po czym roześmiał się głośno, aż musiał zgiąć się w pół.
- Większego głupstwa nie słyszałem. - mówił przez śmiech.
- To prawda. - kontynuowałem. - To był mój pomysł. To ja jestem temu wszystkiemu winien. - mówiłem. Szatyn patrzył to na mnie to na Harry'ego, próbując doszukać się w nas jakiegoś znaku, że kłamiemy. - To ja go o to poprosiłem i Harry naprawdę się źle z tym, że ci to robił, jednak zrobił to dla mnie, bo jest najlepszym przyjacielem jakiego można sobie wymarzyć. - uśmiechnąłem się delikatnie do Harry'ego. -  Wiem co teraz pewnie czujesz. Myślisz, że jesteś naiwny, bo zakochałeś się w chłopaku, który tylko się tobą bawił przez co boli cię serce, a i tak nie możesz go nienawidzić. - powoli do niego podchodziłem, cały czas nawijając. - Mam tak samo od kilku miesięcy. Od kilku miesięcy kocham Zayna, a on... on cóż ma mnie w dupie. - wzruszyłem ramionami, jakbym wcale się tym nie przejmował, co w rzeczywistości nie było prawdą. Moje serce powoli się kruszyło. - Jest jednak między nami malutka różnica. Ten chłopak, który stoi za mną... - obróciłem się w stronę Harry'ego, żeby upewnić się, że tam jest. - cię kocha.
- Dlaczego to wszystko mówisz? - zapytał, a jego oczy błyszczały od łez, które się w nich znajdywały.
- Bo nie mogę pozwolić, by przeze mnie mój przyjaciel był nieszczęśliwy.
- Brawo, brawo, brawo. - usłyszałem znajomy, rozbawiony głos i szybko obróciłem się w tamtą stronę. Niedaleko nas na doniczce w której rosła choinka za którą się chowałem siedział Zayn i śmiał się.

10 komentarzy:

  1. nie mogę znaleźć odpowiednich słów, aby wyrazić swoje zadowolenie i radość po przeczytaniu tego rozdziału...po prostu <3 tyle..czekam na następny :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Wooow ten rozdział jest boski :D Czekam na następny ! :P

    OdpowiedzUsuń
  3. omfg! Czy każdy rozdział musi kończyć się tak cholernie ciekawie! Za każdym razem, gdy czytam rozdział ciekawość zżera mnie od środka i czekam jak na szpilkach na kontynuację.
    Jestem twoją wielką fanką! Masz taki talent, że mi się w głowie nie mieści ;D
    Rozdział jak zwykle AWESOME! Widzę, że zostały tylko trzy do końca :') (matko! co ja bez tego zrobię!?) więc mam skrytą nadzieję, że w Zaynie obudzą się szybko uczucia, bo boję się, że jak on teraz Niallera nakrył i go jeszcze wyśmieje to blondas rzuci się do Tamizy :D Ale mogę sobie gdybać a ty mnie znów zaskoczysz (kocham to w tobie i nienawidzę jednocześnie). Tak się wczułam w sytuacje Nialla, że się sama boje co zrobi Z, ale jak zrani blondie to obiecuję, że wynajdę maszynę która pozwala przenieść się w wymyśloną rzeczywistość, przeniosę się, znajdę Zayna i skope mu ten jego idealny chudy tyłek!!!
    Hahah z każdym rozdziałem te moje komentarze coraz głupsze >.<

    Trochę mi smutno, bo nie ma już szans dla Larrego :c ale pocieszam się tym, że w nowym absolutnie najlepszym we wszechświecie opowiadaniu które po prologu już wciągnęło mnie jak czarna dziura pojawi się Larry + Ziall moje ukochane paritingi ;) i piłka nożna w tle, co oznacza, że czytasz w moich myślach :D ... omfg ... nie czytaj!
    Hahaha masz pojebane fanki, tak jak chłopaki! ;D
    Zawal szkołę przez te twoje świetne teksty, no! Jak jest to siedzę i czytam sto razy a jak nie czytam to się zastanawiam co wymyśli dalej ??? :D

    PS:Kiedy możemy się spodziewać nexta the winners i too close ? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tam gadasz. Takie komentarze są najlepsze :) Dlatego bardzo ci za niego dziękuję i bardzo, ale to bardzo cieszę się, że ci się podobał i tak się wciągnęłaś, bo szczerze mówić wydaje mi się, że już nie idzie mi pisanie. Ale po takim komentarzu... może jednak nie jest ze mną tak źle :D

      The Winner is... love nie mam pojęcia kiedy dodam, bo muszę go jeszcze napisać, a nie wiem jak będzie ze szkołą.
      Too Close.... zamierzamy z Klaudią dodawać co niedzielę :D

      Usuń
    2. Nie idzie ci pisanie!? proszę nie żartuj i NIGDY w siebie nie wątp! zrozumiano? (: jesteś świetna i mogę to napisać jeszcze tysiąc razy i za każdym razem jest to absolutna prawda :)
      Czekam na the winners is ... love i cieszę się, że too close będzie co niedzielę, bo to będzie takie pocieszenie przed nadchodzącym poniedziałkiem ;)
      3maj się ciepło i powodzenia w szkole :D

      Usuń
    3. Dokładnie!! Jesteś zaje**stą pisarką. Kocham twoje opowiadanie i każdy rozdział jest po prostu cudowny.

      Usuń
  4. jeśli nie dodasz kolejnego rozdziału jak najszybciej to skoczę z mostu! JARAAAAM SIĘ! Jestem ciekawa, co powie Zayn :O i wgl co z tego wyniknie. CZEKAM NA NOWY, LOVE U xx

    OdpowiedzUsuń
  5. KURWA! po chuja Dylan przyszedł, po chuja Zayn to słuchał! No kurwa! nie mam innego słowa. Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  6. Czułam, ze ich nakryje...Było zbyt pięknie. Ale mam nadzieję, że Dylana łatwiej będzie przekonac, niż Zayna. Ta końcowa scena... Czy Zayn chociaż raz mógłby zachowywac się jak skończony kretyn? :P Wiem, wiem, właśnie o to chodzi żeby tak sie zachowywał :P Ale nie mogę się doczekac kiedy w końcu odpuści i pokaże że mu zależy. Świetny rozdział. Życzę weny i czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Powiedz mi, proszę dlaczego tak bardzo wkurza mnie Zayn w twoim opowiadaniu? Jest wprost okropny. Ugh! Tak coś czułam, że ich nakryje na wyznaniu prawdy przez Nialla, ale żeby się śmiać?Hm...
    Mam wielką nadzieję, że Harry`emu uda się przekonać Dylana i wszystko skończy się dobrze. Nie zasługuje na odrzucenie. Chciał tylko pomóc...
    No nic..rozdział wyszedł fajnie i...podoba mi się! :)
    Więc do następnego!
    http://harry-louis-larrystylinson.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń