środa, 11 września 2013

18.

Hey. Hi. Hello!
Jak tam u was w szkole? Bo u mnie na razie luźno, choć pani z matematyki już zaczyna szaleć. :)
Tak czy inaczej chciałabym zaprezentować wam kolejny rozdział. Myślę, że tu co nieco się wyjaśni i będziecie zadowolone. Nie przedłużając przepraszam za błędy które mogą się gdzieś tam pojawić.


Nie mogłem przestać się śmiać i choć wiedziałem, że moim zachowaniem sprawiam ból Niallowi, po którego policzkach zaczęły cieknąć łzy, nie potrafiłem przestać. Cały ten spisek chłopaków, by tak cholernie zabawny i dziecinny. Oni naprawdę myśleli, że jeżeli zobaczę, Nailla zalecającego się do Harry'ego i nawzajem to pobiegnę do Horana i wyznam mu miłość, błagając by wybrał mnie. Po moim trupie! I choć szczerze mówiąc miałem ochotę poważnie zranić Harry'ego za to co wyprawiał - najpierw przez kilka miesięcy wmawia mi, że czuję coś do Irlandczyka i powinienem dać temu szansę, bo do siebie pasujemy, a później bezczelnie przed moimi oczami z nim flirtuje. Byłem jednak na tyle dumny i uparty, by na to nie reagować w inny sposób niż obracanie wzroku. Nie lubiłem się do tego przyznawać nawet przed samym sobą, ale to co chłopcy robili w jakiś sposób mnie ruszało, a ich widok miziających się nawzajem, sprawiał mi ból. Teraz jednak to wszystko zrozumiałem i ku mojemu zaskoczeniu nie potrafiłem być na nich zły. To wszystko nagle stało się dla mnie jednym wielkim, nieudanym żartem.
- Z czego się śmiejesz!? - krzyknął w moją stronę, zmierzając do mnie szybkim krokiem. Po mimice jego twarzy można był stwierdzić, że jest zdenerwowany i zmęczony. Tak, zdecydowanie wyglądał na zmęczonego. Jego mina była jednak na tyle zacięta, że zastanawiałem się czy przypadkiem nie zamierza mi przywalić. - Słyszałeś wszystko, prawda?! Słyszałeś! - mówił głośno. Na szczęście na dworze nie było nikogo poza nami, więc Niall nie robił aż tak wielkiego przedstawiania. Mimo to wstałem z doniczki i również zrobiłem kilka kroków w jego stronę, by mógł w końcu się trochę uciszyć. - I masz rację to jest zabawne. - powiedział, zatrzymując się przede mną. Kciukiem przetarł oczy w których kłębiły się łzy i uniósł głowę, ułatwiając sobie spojrzenie na mnie, ponieważ byłem o kilka centymetrów od niego wyższy. - Zabawne jest to, że po raz kolejny pokazałem ci jaki jestem dziecinny i głupi. Bo jestem i zdaję sobie z tego sprawę. - fuknął.
- Niall...
- Daj mi skończyć Zayn. - warknął na mnie, więc potulnie się przymknąłem nie chcąc go już bardziej denerwować. Zdawałem sobie sprawę z tego, że to przeze mnie Niall jest w takim stanie i byłem za to na siebie zły. Zły na siebie za to, że byłem takich cholernym idiotą, który mimo tego że każdy mu powtarzał, że ten uroczy chłopiec, który stoi przed nim zapłakany jest w nim zakochany, nie chciał tego do siebie dopuścić. Byłem cholernym idiotą, który mając świadomość tego co Niall jest w stanie dla niego zrobić, wykorzystywał to nie dając nic w zamian. Idiotą, który bał się zaryzykować, woląc tkwić w swojej bezpiecznej skorupie bezuczuciowego dupka. Spojrzałem na Harry'ego nad ramieniem Nialla, chcąc upewnić się, że dobrze robię. Nigdy nie byłem dobry w takich rozmowach i chociaż ta wymiana zdań przypominała bardziej monolog to nie wiedziałem jak się zachować. Zazwyczaj nie pozwalałem, żeby między mną, a chłopakiem którego olewam dochodziło do takich rozmów. Albo odchodziłem, albo po prostu kazałem mu się zamknąć, mówiąc że i tak mam gdzieś to co mówi. Tym razem sytuacja był inna. To był Niall, a Niall był wyjątkowy. Nie uzyskałem jednak, żadnej odpowiedzi, bo przyjaciel był zajęty Dylanem. Próbował chyba coś mu tłumaczyć, ale młodszy szatyn najwyraźniej nie wierzył w słowa Harry'ego, bo cały czas unikał jego dotyku. Gdy tylko Styles położył dłoń na jego ramieniu ten ją zrzucał.
- Nie zdajesz sobie sprawy jak ciężko było założyć mi tę cholerną koszulkę. - uśmiechnąłem się lekko przypominając sobie widok chłopaka w bluzce. Wyglądał całkiem słodko. - I jak trudno było mi przejść te kilkaset metrów na twoją uczelnie cały czas, czując na sobie rozbawione i zdegustowane spojrzenia innych przechodniów. Ale tak jak mówiłeś próbowałem nie wstydzić się tego kim jestem. I myślałem tylko o tym, że zaraz będę przy tobie i to będzie łatwiejsze, bo nie będziesz mnie oceniał. Ale ja to widziałem. - uderzył mnie zaciśniętą pięścią w klatkę piersiową. Nie było to jednak silne uderzenie, raczej takie które miało pozwolić chłopakowi na wyładowanie się tym samym pokazując mi jak źle się czuł. - Widziałem w twoich oczach dokładnie to samo co widziałem w oczach tych wszystkich ludzi, którzy mnie obserwowali, by za chwilę coś do siebie szeptać. I to bolało. Bolało tak cholernie, bo po raz kolejny uświadomiłem sobie, że cokolwiek nie zrobię chcąc ci zaimponować i tak się wygłupię. - pociągnął nosem. Nie, nie, nie! To nie było tak. Nie byłem tym zniesmaczony tylko zaskoczony. I rozbawiony. Tak. Było to całkowicie zabawne i... ok. Było to troszkę urocze, ale się do tego nie przyznaję. Nie sądziłem, że będzie w stanie zrobić coś takiego dla mnie. Jednak Niall jak zwykle mnie zaskoczył, totalnie mnie zamurowując. - Jak idiota zakochałem się w tobie i nawet po tym wszystkim co mi zrobiłeś i jak mnie traktowałeś nie potrafiłem cię znienawidzić. Ty nawet nie wiesz ile razy modliłem się o to bym mógł o tobie zapomnieć i potrafił traktować cię jak zwykłego przyjaciela. Ale nic z tego. Ty zawsze byłeś ze mną taki cholernie idealny i perfekcyjny. Baaaa... - prychnął. Blondyn wlepił swoje spojrzenie w moje oczy, sprawiając że poczułem się jeszcze gorzej, przez szczerość która z niego biła. - A kiedy ciebie nie było, było jeszcze gorzej. - powoli przymknął powieki i zastał w takim stanie kilka sekund pozwalając mi przyglądać się bez skrępowania jego delikatnie zarumienionej twarzy. - I możesz się ze mnie śmiać, a ja gdy tylko przestanę płakać jak pierwszy lepszy mięczak to do ciebie dołączę, ale myślałem, że ci na mnie zależy. - powiedział, patrzą na mnie zapuchniętymi oczyma. - Myślałem, że mimo tego, że ostatnio przez moją głupotę między nami się zepsuło to gdy zobaczysz mnie flirtującego z Harrym, będziesz o to zazdrosny, bo ci na mnie zależy i coś zrobisz. Coś powiesz. Że to co miało miejsce między nami nie było dla ciebie tylko kolejną przygodą, a czymś ważniejszym - westchnął. - Ale po raz kolejny wykazałem się głupotą i naiwnością. - spuścił głowę i pokręcił nią na boki. - Teraz możesz mnie zwyzywać, śmiać się lub cokolwiek innego. Jestem już tym zmęczony i jest mi to naprawdę obojętne. - powiedział nawet na mnie nie patrząc. Wyglądał na tak cholernie zranionego i wyczerpanego, a ja miałem ochotę przywalić sobie z cegły w łeb za to, że to ja byłem tego sprawcą. Nigdy nie zamierzałem go skrzywdzić, co może brzmieć nieco dziwnie biorąc pod uwagę rzeczy które faktycznie robiłem. Ale to była prawda. Wtedy nie wydawało mi się, że to niszczy go aż tak bardzo. Myślałem, że po pewnym czasie się do tego wszystkiego przyzwyczaił i zaczęło mu to odpowiadać. Najwyraźniej się myliłem.
Kompletnie nie wiedziałem co zrobić. Mogłem rzucić jakiś luźny komentarz i odejść, zachowując swoją twarz i mieć pewność, że Niall już nigdy nie będzie chciał na mnie spojrzeć. Mogłem też zrobić coś co powinienem zrobić już dawno temu.
Przełknąłem głośno ślinę, patrząc uważnie na blondyna. W mojej głowie odbywała się walka pomiędzy "Tak, chcesz tego. Zrób to!", a "Nie bądź głupi. Wracaj się i zabaw się z kimś". Jednego byłem pewien, obojętnie co zrobię będzie to rzutowało na moje dalsze życie. Ale czy chciałem, dalej żyć nie mając przy sobie Nialla?
- Kurwa. - zakląłem i nie dając sobie czasu na rozmyślenie się, zmiażdżyłem usta Nialla swoimi. Chłopak odsunął się ode mnie zaskoczony, patrząc na mnie błyszczącymi od łez oczami. Nie uznałem tego jednak jako odepchnięcie, a raczej jako element próby zrozumienia coś się dzieje. Uśmiechnąłem się do niego lekko, czując się jak komplety idiota, ponieważ od zawsze uważałem, że okazywanie uczuć jest żenujące. Niall jednak tego najwyraźniej potrzebował, więc ostrożnie pokonałem odległość jaka się między nami zrobiła przez odskok chłopaka i przejechałem delikatnie po jego policzku, nie spuszczając z niego wzroku. Może i jego cera nie była czysta, bo miał piegi czy przebarwienia. I może rumienił się zbyt często. I miał jedno oko większe od drugiego co można było dostrzec, gdy był poważny. Ale był piękny. Zapłakany, z posklejanymi rzęsami i czerwonymi polikami. Był po prostu piękny, a ja byłbym głupi pozwalając mu tak po prostu o mnie zapomnieć. Przymknął powieki wtulając się w moje rękę.
- Niall nie jesteś głupi. - pokręciłem przecząco głową, śmiejąc się cicho. Złapałem twarz przyjaciela w dłonie - Nigdy cię za takiego nie miałem. - po raz kolejny zbliżyłem swojego usta do tych chłopaka, i złożyłem na nich delikatny i ostrożny pocałunek. Tym razem Horan mnie nie odepchnął. Stał jak zaczarowany. Nie bardzo wiedziałem w jaki sposób to odczytać, ale nie zamierzałem się zniechęcać. Zjechałem rękoma nieco niżej - na jego szyję - nie przestając poruszać swoimi ustami, na jego. Nic jednak nie uległo zmianie, i gdy już pogodziłem się z porażką, dopuszczając do siebie myśl, ze być może się spóźniłem, że za długo byłem cholernym tchórzem, poczułem niepewny uścisk na swoim karku, a ciepły język chłopaka przejechał po mojej wardze.

- Zayn? - zapytał niepewnie blondyn, patrząc na mnie. Nadal staliśmy na parkingu przed klubem, tym razem Niall nie krzyczał i nie płakał, a trzymał moje ręce co mi wcale nie przeszkadzało. Jego delikatny uśmiech był jednak przykryty cieniem zamartwienia. - Więc co teraz?
- Teraz? - zmarszczyłem brwi. Nie do końca wiedziałem co się kryło za tym pytaniem.
- No wiesz. - przełknął ślinę, za Chiny nie chcąc wydusić o co mu chodzi, a jedyne co naprowadziło mnie na tok jego myślenia to podniesienie przez niego naszych splecionych dłoni i lekki uśmiech, który pojawił się na jego twarzy, gdy na nie spojrzał.
- Myślę, że dobrze wiesz co teraz. - odwzajemniłem uśmiech. - Tylko błagam. Nie waż się więcej flirtować, całować i Bóg wie co jeszcze robić z Harrym. - rzuciłem pierwszy warunek.
- A ty z nikim innym poza mną. - odpyskował chłopak, wyglądając już zdecydowanie pewniej.
- Naprawdę? - udałem zmartwionego. - Mam duże potrzeby, a...
- Ja je będę spełniał. - wszedł mi w zdanie, kończąc to szybkim całusem.
- Mówisz? - uniosłem do góry brew, przyjmując łobuzerski ton, na co Niall trzepnął mnie w ramie. - W takim razie ty. - kujnąłem go w klatkę piersiową. - Masz być sobą. To znaczy sobą nie wstydzącym się mnie. - wyszczerzyłem się do niego. - I masz być przygotowany, że co moje to moje i lubię się tym chwalić, więc nie powinieneś się zdziwić, gdy zrobię coś takiego. - złapałem go za brodę, całując go w usta. - albo coś takiego. - pocałowałem go w policzek. - lub takiego. - złożyłem soczystego buziaka na jego szyi. - w miejscach publicznych. - szepnąłem do niego, przygryzając chrząstkę jego ucha. Nawet nie byłem świadom tego, jak bardzo brakowało mi możliwości pocałowania go. Niall zaśmiał się dźwięcznie, odpychając mnie lekko od siebie.
- A ty musisz kupować więcej marcepana, bo gdy ostatnio u ciebie byłem, zauważyłem braki w szafce. - skrzyżował ręce na piersi, udając obrażonego.
- O to się nie martw. Przez ostatnie dni, zrobił mi się tam mały magazynek.
- Hmmm.. - potarł brodę w geście zamyślenia. - Skoro tak to myślę, że mogę być twoim chłopakiem. - pokiwał twierdząco głową, uśmiechając się szeroko.

~*~

Zdecydowanie nie podobało mi się zachowanie Zayna. Jak on po tym wszystkim co usłyszał mógł się śmiać. Nie mogłem się jednak tym przejmować. Musiałem zająć się czymś innym, a mianowicie wściekłym i zranionym chłopakiem.
- Proszę. Musisz mi uwierzyć. - próbowałem się jakoś do niego zbliżyć. Wiedziałem, że zwaliłem. Nie powinienem całować Nialla, bo nawet nie mieliśmy tego w planach. Po prostu widziałem jak Zayn na nas patrzył. Stał przy barze z drinkiem w ręce i nie spuszczał z nas wzroku, a ja czułem się jak pod ostrzałem. Jakby Malik chciał mnie zabić za to, że dotykam Nialla. A wtedy mnie poniosło. Chciałem to szybko skończyć. Wszystko okazało się jednak być nie tak. Dylan nas zobaczył, Zayn nie zareagował tak jak miał zareagować. Pieprzyć to!
- Muszę? Jesteś dokładnie taki jak mówił mi Tomlinson! - krzyknął. W mojej głowie zapaliła się czerwona lampka. Chłopak mógł mu powiedzieć totalnie wszystko i byłem pewien, że to 'wszystko' nie będzie obejmowało pozytywnych rzeczy. Miałem naprawdę po dziurki w nosie tego kolesia.
- Co takiego ci powiedział? - zapytałem. Nie powinienem przejmować się tym co o mnie gadają ludzie, gdy chłopak na którym mi zależy właśnie próbuje skończyć naszą znajomość, ale jak mogłem się tłumaczyć, nie wiedząc z czego.
- Mówił, że jesteś kutasem dla którego nie liczy się nic innego poza samym sobą i dobrą zabawą. I że się jeszcze na tobie przejadę, bo ludzie się nie zmieniają od tak. Narkoman do końca życie będzie narkomanem, a dupek pozostanie dupkiem. Że wykorzystujesz ludzi do własnych potrzeb, a później ich zostawiasz. I wiesz co Harry? Zastanawiam się kiedy zostawiłbyś mnie? Kiedy byś się ze mną przespał, co? Po to się ze mną zadajesz?
- Nie, nie, nie... - szybko zaprzeczyłem. To co mówił Dylan, było totalnym kłamstwem. Może i kiedyś taki byłem, ale się zmieniłem. - Zmieniłem się. Nigdy bym cię nie skrzywdził. - pokręciłem przecząco głową.
- Nigdy to mocne słowo, nie uważasz? - zaśmiał się drwiąco.
- Tak. Ale naprawdę nie zamierzałem cię skrzywdzić. Przepraszam. To wszystko nie miało być tak.- jęknąłem, chowając twarz w dłoniach. - Miałem pójść do ciebie i poprosić o chodzenie, a ty miałeś się zgodzić i mieliśmy być szczęśliwi.
- Hazz... Chciałem być z tobą szczęśliwy. - powiedział spokojnie. Już nie płakał, ale widać było, że był smutny.
- To bądź. - złapałem go za dłoń, mając nadzieję na to, że wszystko się ułoży. - Wybacz mi to co się dzisiaj stało. Przez ten cały czas od kiedy się spotykaliśmy nie patrzyłem na innych chłopaków. Nie chciałem nawet o nich myśleć. - no dobra. Może to nie do końca była prawda, bo jestem tylko młodym mężczyzną, więc totalne ignorowanie płci, którą się interesuję było nie możliwe, ale Dylan zawsze był od nich lepszy. Zawsze im czegoś brakowało. - Po prostu daj mi szansę. - Chłopak spojrzał na mnie, wyraźnie się nad czymś zastanawiając. Serce tłukło mi się w piersi. Nie miałem pojęcia co powie, a bałem się tego, że odpowiedź może być negatywna i każe mi o sobie zapomnieć. Szatyn powoli wyplątał swoją dłoń z mojego uścisku.
- Daj mi czas Harry. - powiedział cicho. - Potrzebuję czasu.

Zdenerwowany wbiegłem do klubu, nie zawracając uwagi na to czy kogoś potrącam czy nie. Baaaa... byłem wściekły. Naprawdę nie rozumiałem o co chodziło temu całemu Tomlinsonowi. Nawet jakoś specjalnie go nie znałem, żebym mógł mu w jakiś sposób podpaść.
Podbiegłem do baru, przepychając się wśród klientów, aż dotarłem do barmana. Chłopak z uśmiechem na twarzy obsługiwał jakiego kolesia.
- Jaki masz kurwa problem! - krzyknąłem w jego stronę, nachylając się nad barem. I Bóg mi światkiem, że gdyby w porę się nie odsunął i zdążyłby złapać go za koszulkę, wytarłbym tą tego śliczną morda blat. Mężczyźni, którzy zdołali mnie usłyszeć - było ich sporo - wlepili we mnie zdziwione spojrzenie. Sam zainteresowany, jednak nie wydawał się zaskoczony.
- Mógłbyś się uspokoić? - zapytał spokojnie, przechodząc za barem do klienta po drugiej stronie, poprzedników przekazując koledze, który również patrzył się to na mnie to na Louisa ciekawskim wzrokiem. Przecisnąłem się przez ludzi, wyrywając z ich ust jęki dezaprobaty, ale miałem to gdzieś.
- Uspokoić? Każesz mi się do cholery uspokoić?! - roześmiałem się kpiąco. Czy on na głowę upadł? - Niszczysz mi życie i ty mi się jeszcze każesz uspokoić?! - nie potrafiłem się opanować. To był jakiś chory żart. Miałem ochotę przeskoczyć przez ladę i pokazać mu jak bardzo jestem w tym momencie spokojny.
- Harry... uspokój się, bo cię stąd wyrzucą, a widzę, że bardzo chcesz ze mną porozmawiać. - zaśmiał się co jeszcze bardziej mnie wkurzyło. Widać bawiła go ta cała sytuacja. Co z tego, że komuś swoim głupim gadaniem zrujnował życie. Go to kurwa bawiło! Chłopak podał zamówienie wysokiemu blondynowi i podszedł do swojego kolegi, a ja w tym czasie na nowo uczyłem się oddychać. Szeptali coś między sobą, kilka razy wskazując na mnie. Kolega szatyna miał nie do końca przekonaną minę, ale w końcu się na coś zgodził. Tomlinson przywołał mnie ruchem ręki. Idąc w jego stronę w myślach powtarzałem sobie by go przypadkiem nie zabić, bo nie wiązałem sobie mojej przyszłości z więzieniem.
Weszliśmy na zaplecze.
- A więc. - zacząłem spokojnie. - Jaki masz kurwa problem?! - powtórzyłem moje pytanie z początku naszej rozmowy, ponownie zaczynając brzmieć ostrzej.
- Ja mam problem? - wskazał na siebie palce, a jego twarz wyrażała czyste zdziwienie. - To ty przylatujesz do mnie drąc się na cały klub. - usiadł na wierzy ze skrzynek. - Więc śmiem, że to nie ja mam jakiś problem? Co jest Hazzuś? Możesz mi się zwierzyć. - wyszczerzył się do mnie. Szybko do niego podszedłem i już miałem uniesioną do góry rękę, chcąc mu przywalić, gdy uchylił się trochę, kiwając przed swoją twarzą palcem. - Yyyy. - pokrecił przecząco głową. - Dylan nie byłby dumny, co? - zaśmiał się. Nabrałem powietrz do płuc i spuszczając rękę, zrobiłem kilka kroków w tył.
- Jakim kurwa prawem z nim rozmawiałeś i nagadałeś mu jakiś pierdolonych kłamstw na mój temat?!
- Jestem barmanem. To część mojej pracy. - wzruszył ramionami. - Gdy ktoś przychodzi z jakimś problemem wysłuchuję go i staram się pomóc. - uśmiechnął się, w najbardziej denerwujący sposób jaki mógł. - I tak się składa, że Dylan miał problem. Biedny nie wiedział co z tobą zrobić, ale chyba mu pomogłem. - wypiął dumnie pierś.
- Wszystko zepsułeś, a nie pomogłeś idioto! Po cholerę się wtrącałeś?!
- Było mi go szkoda. Chłopak nie wiedział w co się pakował to go uświadomiłem.  
- Tak... wmawiając mu kłamstwa! - ze złości kopnąłem w karton z.... czymś ciężkim, bo stopa zabolała mnie niemiłosiernie. Schyliłem się, by trzymając się za nią chociaż w jakiś sposób uśmierzyć ból, na co Louis się cicho zaśmiał. - Nie wiem co ci kurwa zrobiłem, że tak mnie nienawidzisz, ale skończ z tym i zajmij się własnym pierdolonym życiem, a nie wtrącasz się w moje!
- Jasne, że nie wiesz. - prychnął pod nosem.
- Co?
- Nic, nic... - uniósł ręce w obronnym geście.
- Przecież słyszałem, że coś tam sapiesz. Jeżeli masz coś mi do powiedzenia, a lepiej to zrób, teraz bo następnym razem nie weźmiesz mnie na ten argument z Dylanem. - powiedziałem ostro. Miałem dosyć jego gierek. Od początku coś mi w nim nie pasowało, jednak głupi nie zerwałem tej znajomości gdy był jeszcze czas. Teraz miałem za swoje.
- Och tak. - wstał z swojego siedzenie. - Dobrze. Skoro chcesz to ci powiem. Cieszę się, że nie wyszło ci z Dylanem, tak samo cieszę się, że nie wyszło ci z Niallem. I będę się cieszył za każdym razem gdy nie wyjdzie ci z jakimkolwiek chłopakiem, bo powinieneś być sam. Powinieneś zostać sam do końca życia i umierając też powinieneś być sam! Bo jesteś egoistycznym dupkiem dla którego liczysz się tylko ty sam i to co możesz dostać od innych. I mówisz, że nic mi nie zrobiłeś? - roześmiał się. - Nawet tego nie pamiętasz. Typowe. - pokręcił głową. Nie byłem pewien czy był tym rozbawiony, czy zły. - Ale mieliśmy już kiedyś ze sobą styczność. I koncertowo udało ci się wtedy zdeptać moją samoocenę. Gratuluję. Więc nie mów, że nic mi nie zrobiłeś i nie mam prawa cię nienawidzić, bo mam! Ty idealny panie Stylesie. Nie wiesz jak to jest patrząc każdego dnia w lustro mówić sobie, "Hej, wcale nie jestem taki zły", bo jesteś idealny. Nie wiesz jak to jest gdy chłopak który od dłuższego czasu ci się podobał, zagadał do ciebie, wyraził tobą zainteresowanie, a gdy zobaczył kogoś lepszego, bardziej umięśnionego i bez okularów porzucił, dając ci do zrozumienia, że jednak nie jesteś wystarczająco dobry. Ale stop. To ty nie jesteś wystarczająco dobry dla tych wszystkich chłopaków z którymi sypiałeś i którym złamałeś serce, bo jesteś tylko marną podróbką człowieka. I chyba powinienem ci kupić kwiatki za to, że wtedy mnie zostawiłeś. - uśmiechnął się, a ja kompletnie nie wiedziałem co mógłby mu odpowiedzieć. Nie pamiętałem go to jest pewne. Nie kojarzyłem nawet takiej sytuacji, ale chyba zrozumiałem co chłopak chciał mi powiedzieć.

12 komentarzy:

  1. Rozdział jest cudowny, wiedzę, że Zayn zmądrzał i zrobił się zazdrosny hah dobrze, dobrze :) co do Louisa..szkoda mi go, niemal popłakałam się kiedy wyrzucał z siebie wszystko do Harrego..a Harry..cóż młody, szalony mam nadzieje, że uda mu się jakoś naprawić relacje z Lou, bo z Dylanem jakoś to ...słabo xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow Fajne :) No i w końcu jest Larry ^^ czekam na następny ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Boziu... Tyle godzin, tyle rozdziałów i w końcu się doczekałam, Zayn zmądrzał. Poprawiłaś mi dziś humor od samego rana. No kurde jak ja się cieszę, że zareagował tak, a nie inaczej. Teraz Niall będzie szczęśliwy <3 Szkoda mi tylko Harry'ego tak się zaangażował i akurat wtedy musiał przyjśc Dylan. No i ta sprawa z Louisem. No, ale cóż... Wierzę, że to wyjaśnisz i Harry też będzie mógł byc szczęśliwy. Życzę weny ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham tą część z Niallem. Ale szkoda mi Harrego. Zaczął się zmieniać a tu Lou wszystko spierdolił. Rozumiem że ma żal do niego ale tak nie powinno być! A co do Zialla to płakałam jak Niall mówił o swoich uczuciach. I potem jak Zayn go pocałował. Jak w romansidle ;d Jeszcze deszczu brakowało ;) W sumie to zajebiste! Jak zawsze!

    OdpowiedzUsuń
  5. Omfg Zayn i Niall są tacy idealni razem ♥
    Tak się cieszę, że ich sytuacja się już wyjaśniła :) jeszcze 19 i epilog (płaczę) coś czuję, że 19 będzie poświęcona Hazzie i Tommo. Larry! Larry! Larry! Love it ;D
    Wiem, że Dylan jest słodki i taki uroczy i był fajną postacią, ale on i Harry mi do siebie nie pasują, za to pyskaty (gdzieś pod skórą delikatny) Lou i Harry to już idealna bajka.
    PS: Rozdział jest absolutnie przełomowy i nawet nie wiesz jakiego wielkiego banana miałam na twarzy, kiedy zobaczyłam 18 :D Jestem chora i siedzę pod kocami w domu, ale dzięki tobie poprawił mi się humor xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. + kiedy przeczytałam pierwsze zdanie... przysięgam, że miałam mini zawał i musiałam się uspokoić żeby kontynuować czytanie :D hah ja to się potrafię wczuć !

      Usuń
  6. Genialny rozdział :-) asdfghjkl czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojej, jestem bardzo ciekawa czy Harry jakoś pogodzi się z Lou *o*

    OdpowiedzUsuń
  8. Jej wreście Niall i Zayn są razem ♥ Mam nadzieje że Hazz będzie z Dylanem :) Genialny rozdział <3333

    OdpowiedzUsuń
  9. Gratulacje zostałaś nominowana do Liebster Award ;D więcej szczegółów u mnie na http://przygodazonedirectionzawszespoko.blogspot.com/
    P.S. Czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  10. Gratulacje zostałaś nominowana do Liebster Award ;D więcej szczegółów u mnie na http://przygodazonedirectionzawszespoko.blogspot.com/
    P.S. Czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  11. Matko nie wytrzymam ! Ja chcę 19 ! Boże to niesamowite jaki masz wpływ na ludzi xd
    Ziall jest cudowny ♥
    Czekam jak rozwinie się sytuacja z Harrym, szczerze mówiąc chciałabym Larrego, bo oni mi tak do siebie pasują noo, ale coś czuję pod skórą, że Hazz będzie jednak z Dylan. I tak będzie genialne, jak wszystko co wychodzi z pod twojej ręki
    xx

    OdpowiedzUsuń