niedziela, 8 września 2013

Too Close to Enemies - Rozdział 1

Hey. Hi. Hello!
Oto pierwszy rozdział Too Colse To Enemies. Mamy nadzieję, że wam się spodoba. I cóż... jeżeli macie jakieś pytania do bohaterów to możecie zadawać je tutaj Zayn i Niall  / Louis i Harry


Harry podniósł się z pozycji leżącej i usiadł na łóżku, spuszczając stopy na zimne panele w pokoju Adiena. Schylił się po bokserki i powoli zaczął naciągać je na biodra.
- Już idziesz? - usłyszał za sobą mocny głos chłopaka, a za chwilę poczuł na swoich plecach delikatny dotyk jego ręki.
- Tak. Jest już późno. - odpowiedział, nawet się nie obracając w stronę ciemnowłosego blondyna.
- Raczej wcześnie. - mówił, kreśląc przypadkowe wzory na skórze szatyna. - Jest dopiero wpół do czwartej nad ranem. - ciągnął, zjeżdżają palcem w dół jego pleców, docierając do gumki bokserek. - A ja mam ochotę na drugą rundę. Ty nie? - zapytał z bezczelnym uśmiechem, którego Harry nie mógł zauważyć przez to, że siedział do niego tyłem. Chłopak wsunął dłoń pod jego bieliznę i przejechał palcem po rowku Harry'ego.
- Ummm... - młodszy chłopka przymknął oczy, a z jego ust wydostał się pomruk przyjemności na ten dotyk. - Nie. - powiedział cicho, jednak nic nie zrobił, by zatrzymać Adiena w jego poczynaniach, rozkoszując się palcami chłopaka, które zmierzały do jego intymnego miejsca. Jego mózg wiedział, że powinien wyjść, że nie powinien w ogóle tutaj przychodzić, jednak ciało chciało zupełnie czegoś innego.
- Wiem, że chcesz Styles. - poczuł ciepły oddech na swojej szyi, a przez jego ciało przechodziły dreszcze podniecenia. Kogo on chciał oszukać? Jego ciało, wręcz pragnęło chłopaka, który siedział za nim i opierał się o jego plecy nagą i lepką klatką piersiową, z dłonią w bokserkach Harry'ego, która zmierzała teraz do jego przyrodzenia - Każdy to wie Styles. - szepnął, przygryzając płatek jego ucha. Szatyn zacisnął mocno powieki, nie chcąc ulec namową znajomego. Jednak, gdy chłopak zacisnął dłoń na jego pulsującym członku, wiedział, że jest na straconej pozycji.

Było kilkanaście minut po czwartej, a Harry siedział na przystanku, zbierając siły i motywację by wrócić do domu. Wiedział, że znowu zawiódł Nialla, a ten za bardzo zmęczony pouczaniem Harry'ego i proszeniem, żeby z tym skończył, spojrzy na niego rozczarowanym wzrokiem i nic nie powie. To będzie najgorsze. Ten wzrok przyjaciela i cisza z jaką go zostawi, nie wiedząc co powiedzieć, by go naprowadzić na właściwą drogę.
Harry był beznadziejny i doskonale o tym wiedział. Doskonale o tym wiedział każdy jego znajomy, jednak wszyscy byli na tyle fałszywi, by mówić o tym tylko za plecami Hazzy. Harry mógł się domyśleć, że uczniowie w szkole - jaki i nie tylko - mieli go za dziwkę, jednak i tego nikt nie powiedział mu w oczy, a to za sprawą Nialla. Blondyna wszyscy lubili, więc jak mogli by obrażać jego przyjaciela. Dlatego też za każdym razem, gdy tematem w grupce był Harry Styles, a w okolicy pojawił się Niall lub sam zainteresowany, rozmowy nagle cichły.
To sprawiało, że Harry czuł się jeszcze gorzej. Zupełnie bezwartościowy. Ale jak mógł się czuć inaczej skoro właściwie wszystko to co za jego plecami mówili o nim ludzie, było prawdą?
Harry był beznadziejnym nieudacznikiem. W młodszych latach nie specjalnie przykładał się do nauki, sądząc że to czego uczą go w podstawówce i tak nie przyda mu się w dorosłym życiu. I to podejście ciągnęło się do samego liceum. Dopiero tam zrozumiał, że jeżeli nie weźmie się za siebie to jego przyszłość nie będzie tak kolorowa jak sobie wymarzył i nie pomoże mu w tym nawet ładna buzia - która z dnia na dzień robiła się coraz mniej ładna przez narkotyki, które zażywał. Na zmianę swojego nastawienia było już jednak za późno z dwóch powodów. Za duże braki i zbyt dobrze rozwinięte lenistwo. Jego beznadziejność nie objawiała się jednak tylko w podejściu do edukacji i chłopak dobrze to wiedział. Był kulą u nogi dla swojego przyjaciela, który pomagał mu jak tylko mógł. Pozwalał mu ze sobą mieszkać, płacąc przy tym sam cały czynsz, bo wiedział, że rodzina Harry'ego nie jest tak majętna jak jego. Dlatego też pieniądze, które przysyłali mu rodzice na mieszkanie oraz drobne wydatki w całości przeznaczał na czynsz, sam pracując ekspedient w sklepie sportowym, by mieć na imprezy i jedzenie. Harry nie czuł się z tym dobrze, mimo to nie potrafił zrobić nic by zmienić ten porządek rzeczy. Co miesięczna suma jaką przysyłali mu rodzice ledwo starczała na pokrycie długów jakie pod koniec miesiąca miał u jego zaufanych dilerów, nie mówiąc już o jedzeniu, do którego się w niewielkiej ilości dokładał. Znalezienie pracy w jego przypadku też nie było łatwe. Miejsca w kawiarniach w okolicy, w których mógłby pracować po szkole, były już zajęte przez innych uczniów, którzy dorabiali sobie do kieszonkowego, a nigdzie indziej nie chcieli go zatrudnić z powodu tego, że jeszcze się uczy. Dlatego też całe mieszkanie i większa część wyżywienia była na głowie jego przyjaciela. Niall zdawał sobie sprawę, że z boku może to wyglądać jakby Styles go wykorzystywał i poniekąd było to prawdą, ale nie mógł zostawić przyjaciela samego. I choć wiedział, że tym co robi wcale mu nie pomaga, to nie potrafił zrobić nic innego, a płacenie za jego mieszkanie i wyżywienie chociaż w minimalnym stopniu zacierało jego wyrzuty sumienia.
Inną rzeczą, która pokazywała Harry'emu jak bardzo był beznadziejny to piłka nożna. Chłopak jako przedstawiciel płci brzydkiej od dziecka lubił kopać piłkę i choć nigdy nie miał do jakiegoś wielkiego talentu uwielbiał to robić. Dlatego Niall myśląc, że rozwijanie pasji pomoże mu wyjść z uzależnienia, zaciągnął go na nabory do jego drużyny. Harry okazał się jednak nie wystarczająco dobry, by bez pomocy Nialla się tam dostać, więc blondyn jako jeden z lepszych graczy w tajemnicy przed przyjacielem szepną słówko trenerowi. I tak oto Harry Styles dostał się do West Ham United. Po kilku miesiącach treningów Harry'ego jako bramkarza, chłopak został zawodnikiem pierwszego składu. To jednak nie pomogło mu podnieść się z dna, a wręcz przeciwnie. Obwiniał się za każdy przegrany mecz, a zawiedzione spojrzenie kolegów z drużyny lub rozbawione przeciwników, wcale niczego nie ułatwiały.
Harry również był uważany za największą dziwkę na dzielnicy, którą zamieszkiwali. I choć nigdy nikt mu nie powiedział tego w twarz, chłopak doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Bolało go to, jednak i z tym nie potrafił nic zrobić. On po prostu lubił seks. Lubił to uczucie wypełnienia czy przyjemny ucisk na swoim penisie. Potrzebował czuć zapach potu ocierającego się o niego obcego ciała. Uwielbiał uczucie uniesienia za każdym razem gdy pieprzył się z jakimś kolesiem czy dziewczyną. Uwielbiał uczucie adrenaliny gdy uprawiał seks w publicznej toalecie czy innym miejscu, gdzie może zostać przyłapany. Uwielbiał seks. I co z tego, że za każdym razem, gdy po skończonym stosunku wychodził z domu swojego kochanka lub jego partner zostawiał go samego, czuł się brudny i poniżony, skoro wcześniejsze kilka minut rozkoszy, którą zapewniło mu drugie ciało, było najlepsze w jego życiu.

Szatyn siedział na przystanku z opartymi o kolana łokciami i przyglądał się swoim zaczerwienionym nadgarstkom. Wiedział, że nie powinien się dawać związać Adienowi, ale wizja dobrego seksu, przysłoniła mu logiczne myślenie i uległ. Dał się związać, by później zostać najzwyczajniej w świecie zerżniętym przez chłopaka. Pchnięcia Adiena były na tyle silne i zaspakajające, że Harry nie mógł wytrzymać, pragnąć go głębiej i dokładniej przez co przywiązane do ramy łóżka dłonie chciał się wydostać z pułapki, przyciskając Adienia bliżej siebie. Niestety liny były na tyle mocne i dobrze zawiązane, że nie było możliwości, by Styles się z nich uwolnił, a jedynym śladem tego że próbował, były mocne otarcie na nadgarstkach.
- Jestem kurwą. - powiedział do siebie, rozmasowując bolące miejsce. - Jestem dziwką. Jestem beznadziejną dziwką. - dodał, patrząc w ziemie za bardzo wstydząc się tego co robił kilka godzin temu, by spojrzeć przed siebie, nie daj Boże napotkać kogoś wzrokiem.
Nie wiedział nawet ile tak siedział, ale kiedy zamierzał się już podejść i wrócić do domu, usłyszał niedaleko jakieś głośne śmiechy. Nie żeby był jakimś prześladowcą, ale wiele razy słyszał ten dźwięk tuż przy swojej twarzy, gdy Zayn, Liam lub Louis nabijali się z jego gry. Dlatego łatwo mógł stwierdzić, że w jego stronę zbliża się wcześniej wymieniona trójka. Nie bardzo miał ochoty ani siły żeby ponownie słuchać tego jak bardzo do dupy jest we wszystkim co robi, bo naprawdę zdawał sobie z tego sprawę bez ciągłego przypominania mu o tym przez trójkę przyjaciół.
Usiadł w kącie i spuścił głowę, mając nadzieje, że zostanie niezauważony. Jednak jego szczęście nie było takie wielkie jakie sądził, że posiada i kilka sekund później usłyszał pijany głos Zayna.
- No proszę, proszę. Kogo my tu mamy. - powiedział. Szatyn domyślając się, że słowa mulata skierowane są do niego uniósł powoli głowę i spojrzał na niego.
- Odwal się. - odezwał się cicho, myśląc, że może gdy zacznie się bronić, Malik odpuści. Pakistańczyk jednak nie miał takiego zamiaru.
- No popatrzcie wy go. - zaśmiał się głośno, patrząc na swoich przyjaciół, którzy stali kilka kroków od niego. - Wyostrzył mu się język od ostatniego czasu. Czyżbyś już nie musiał go oszczędzać? - nachylił się w jego stronę, wystawiając język i szybko nim ruszając.
- Jesteś taki oryginalny Malik. - pokręcił przecząco głową i podniósł się z ławki z zamiarem wyminięcia chłopaka i wrócenia do domu. Jego plany jednak nie spodobały się mulatowi i pchnął go z powrotem na plastikowe siedzenie, przybliżając się do niego niebezpiecznie.
- Zayn. Daj spokój. - usłyszał drugi głos. - Zostaw go i tak wygląda jak gówno. - uniósł do góry głowę i zobaczył za Malikiem jego przyjaciela Louisa, który w uspokajającym geście położył mu dłoń na ramieniu.
- Zee... Chodźmy już. - odezwał się w końcu Liam.
- I tak wyglądasz jak gówno. - powiedział z jadem w głosie, tuż przy jego uchu i ostatni raz pchnął nim o budkę przystanku, po czym odszedł ze swoimi przyjaciółmi.

Harry odczekał kilka minut po czym wstał i rozejrzał się dookoła czy przypadkiem nie ma kogoś w pobliżu. Nie potrzebował kolejnego problemu, dlatego też dopiero po upewnieniu się, że jest sam, ponownie usiadł na ławce i wyciągnął z kieszeni portfel. Ostatni raz zerknął w prawo i lewo czy nikt nie idzie, po czym wyciągnął z przegródki w portfela małą torebeczkę z białym proszkiem. Nie był głupi i nigdy nie trzymał narkotyków przy sobie, mając świadomość tego, że nigdy nie wiadomo kiedy wpakuje się w jakieś tarapaty, a naprawdę nie chciał skończyć w więzieniu. Teraz jednak sprawa wyglądała nieco inaczej, bo wracał od Adiena, który był na tyle miły, by podzielić się z nim swoim towarem - oczywiście za odpowiednią opłatą. Szatyn ostrożnie uważając, żeby nic nie spadło na ziemię usypał linię na skórze dłoni pomiędzy kciukiem, a palcem wskazującym i szybko wciągnął proszek, odpowiednio do prawej, a później do lewej dziurki. Mimo, że nie był to jego pierwszy raz oczy zaszły mu łzami, jednak wystarczyło jedno przetarcie ich dłonią, by wszystko minęło.
Chłopak odsiedział jeszcze kilka minut, w akompaniamencie pociągnięć nosem, zanim ruszył do domu. Miał tylko nadzieję, że Niall nie będzie zły. Ale dlaczego miałby być? Przecież miał zapomnieć o feralnym meczu i to właśnie zrobił.

6 komentarzy:

  1. Rozdział NIESAMOWITY *.* uwielbiam twoje opowiadania ;) czekam na next :*
    ~Justine

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam. W sumie czemu miałabym nie przeczytać, skoro już wcześniej mówiłam, że spodobała mi się fabuła. Brawo dziewczyny, naprawdę rozdział świetny. Chciałabym się dowiedziec czy Louis pomoże się ogarnąć Harry'emu i w końcu będzie mógł się poczuć wartościowy. Tak samo jak ciekawi mnie w jaki sposób rozwiniecie wątek Zialla. Nie pozostaje mi nic innego niż życzyc weny i czekac na kolejny rozdział.
    Właśnie sobie uświadomiłam, że komentuję każdy Twój rozdział, mam nadzieję, że nie uznasz mnie za psychopatkę...:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie. Daj spokój na pewno nie. To całkiem miłe, że podobają ci się moje opowiadania na tyle, że chcesz stracić czas nie tylko na przeczytanie, ale i skomentowanie. :)
      Dziękujmy za miłe słowa dotyczące tego rozdziału i naprawdę cieszymy się, że ci się spodobał.

      Usuń
  3. To opowiadanie jest naprawdę dobre już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału, zawsze mi mało :)
    czasem żałuję, że nie można kupić tego w postaci książki, każde pieniądze za całą fabułę naraz :D
    Moja cierpliwość pozostawia wiele do życzenia.
    Rozdział świetny już nie mogę się doczekać pierwszych symptomów zialla i larrego ^^ mam nadzieję, że nie będzie to w odległej przyszłości, bo mam ochotę na słodkość od której bolą zęby xd
    coś czuję, że jutro będę mało aktywna na lekcjach i będę tylko myśleć: jak to się rozwinie?
    Jesteście świetne. love u xoxo

    OdpowiedzUsuń
  4. Strasznie mi się podoba to opowiadanie :D poprostu jak to czytam to rozpierdziela mnie od środka (sorki za wyrażenie XD) Tylko nie lubie czytać tych momentów +18 Nialla z tą rudą xd tak jakoś nie mogę się doczekać Ziall moments i poprostu z przyzwyczajenia mi to wszystko nie pasuje hah xd ale nie bierz tego do siebie !
    PS: życzę duuużo weny kochana x :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Nowe opowiadanie zapowiada się świetnie, będę uważnie śledzić Twoje poczynania.
    A na razie, jako że rozpoczynasz "nowe opowiadanie", nominuję do Liebster Award.Po wszystkie informacje zapraszam tuuu:
    http://dream-catcher-diy.blogspot.com/2013/09/nominacja-do-liebster-award_13.html
    Pozdrawiam i czekam na następne rozdziały:**

    OdpowiedzUsuń