niedziela, 22 września 2013

Too Close to Enemies - rozdział 3

Gdy Zayn odłączył się od przyjaciół i szerokim uśmiechem, okazując swoją wyższość nad znajomymi udał się na boisko, Louis jeszcze przez chwilę został z Liamem przy szafkach. Peyne jako osoba, która musiała mieć wszystko zaplanowane wcześniej - nie to, że nigdy nie robił nic spontanicznie, bo mając za przyjaciół Louisa i Zayna, było to nie możliwością - uzgodnił z Tomlinsonem, że na mecz kupi chipsy, a gospodarz ma zaopatrzyć ich w picie. Bo jaki sens byłoby nieść tyle litrów napojów czy puszek piwa przez pół miasta. Szatyn oczywiście z początku marudził, że znowu to on będzie musiał taszczyć najcięższe rzeczy z pobliskiego sklepu, który wcale nie był taki pobliski. Próbował przemówić mu, że lepiej będzie jeżeli wszyscy razem pójdą na zakupy, tym samym dzieląc ciężar. Niestety podstępny plan Tomlinsona, w którym chciał się wywinąć od jakiejkolwiek pracy - Lou doskonale wiedział, że gdyby całą trójką udali się na zakupy, jemu przypadłoby noszenie najlżejszych chipsów, ciastek czy mrożonej pizzy, a chłopcy nie zwrócili by nawet na to uwagi - spalił na panewce. Liam nie miał na to czasu. I tak od razu po szkole biegł na łeb na szyję do swojej dziewczyny, która nagle poczuła się zaniedbywana na rzecz sportu - to przecież normalne, że gdy twój chłopak gra w piłkę nożną to cztery razy w tygodniu ma treningi i co najmniej po dwóch z nich jest tak padnięty, że jedyne na co ma ochotę to leżenie na łóżku i oglądanie filmów. To normalne, że w pozostałe dni też nie może odkleić się od piłki i ogląda przeróżne mecze z jego równie wysportowanymi koleżkami, a w niedzielę ma własne meczy czy sparingi. Cóż, Sophie nie zadowalały już wypady na imprezy z całą paczką. Nie to, że ich nie lubiła, bo uwielbiała spędzać czas z przyjaciółmi. Po prostu tęskniła za Liamem na osobność. - by wieczorem subtelnie zakomunikować jej, że w telewizji emitują rozgrywki Ligii Mistrzów i bardzo chciałby je obejrzeć z przyjaciółmi. Dlatego też Louis musiał ogłosić wewnętrznie swoją klęskę.
Po jeszcze kilku minutach marudzenie, które brzmiało mniej więcej jak: Jasne, nie przejmuj się moim zdrowiem. Jasne, co z tego, że dostanę przepukliny. Nie, nie. Nie przejmuj się przyjacielem. I bardziej bawiło to Liama niż martwiło. Wiedział, że Lou jest dużym chłopcem i da sobie radę donieść do domu dwa czteropaki piwa i butelkę czy dwie coli. Wiedział to nawet Louis, który marudził, żeby marudzić, a nie żeby wyprosić zmianę decyzji Liama.  

Poprawił luźno zwisający na jego ramieniu plecak i umawiając się z Liamem na przerwę na lunch, udał się w stronę swojej klasy. Zostało jeszcze tylko kilka minut przerwy, a pani Collins nie lubiła gdy uczniowie spóźniali się na jej zajęcia - i nawet urok osobisty Louisa, który sprawiał, że miał fory u innych nauczycieli, nie pomagał w starciu z młodą i ambitną profesorką.
Przeskakując po dwa stopnie, wbiegł po schodach na pierwsze piętro, po drodze witając się ze znajomymi. Był dosyć popularny w szkole, dzięki temu że był naprawdę dobry w sporcie, a klub w którym grał był jednym z lepszych w okręgu. Na pewno w pozycji, którą zajmował pomagało również to, że nauczyciele go lubili. Sam nie do końca wiedział dlaczego, bo nie był cichy i spokojny. Raczej odwrotnie. Na zajęciach lubił  rozmawiać czy żartować z innymi tym samym przeszkadzając w prowadzeniu lekcji, a gdy nauczyciel go upominał wdawał się w pogawędkę również z nim, doprowadzając klasę do łez rozbawienia, sypiąc swoimi żarcikami i nieco bezczelnymi odpowiedziami. Był jednak na tyle inteligentny i sprytny, że zawsze potrafił udzielić odpowiedzi na zadane mu pytanie lub zagadać nauczyciela tak, że ten nie wiedział na czym skończył. Był również przystojny co przyciągało do niego ludzi, bo od dawna wiadomo, że lepiej przyjaźnić się z kimś ładnym niż brzydkim. Chłopak również tego nie do końca rozumiał, bo przecież wygląd nie mówił za wiele o człowieku, jednak nie przeszkadzało mu to zbytnio. Był tym przystojnym i póki może będzie to wykorzystywał.
- Na pewno. Widziałam jak wychodził z Frech Bel Air z Finnesem. - doszły do niego słowa szatynki, która stała pod oknem i opata o parapet zajadała się jogurtem naturalnym. Normalnie nie zwróciłby uwagi na tę rozmowę i rzucając w ich stronę krótkie "cześć", kontynuowałby swoją drogę. Nigdy jakoś specjalnie nie interesował się plotkami, bo doskonale wiedział jak one funkcjonują i że zazwyczaj niewiele jest w nich prawdy. Jedna osoba coś powie, druga przekręci, a trzecia która nie przepada za zainteresowany dopowie trochę pikantnych szczegółów i viola. Poza tym miał Liama, który miał Sophie, więc prędzej czy później dowiadywał się już przefiltrowanych wiadomości - dziewczyna była czymś na wzór książki informacyjnej w ich grupie.
Coś jednak sprawiło, że Lou zatrzymał się przy uczniach, a była to dalsza cześć rozmowy.
"- To przecież nic nie znaczy.
- Musisz być naprawdę naiwny John. To jest Styles, a to jest Finnes. Naprawdę myślisz, że o drugiej w nocy poszli pomagać sąsiadce w przeprowadzce? - dziewczyna która przekazywała informację, zaśmiała się."
Louis sam do końca nie wiedział dlaczego go to zainteresowało. Harry Styles był tylko beznadziejnym bramkarzem West Ham United, drużyny z którą klub do którego uczęszczał Tomlinson, nie był w przyjacielskich stosunkach ze względu na ten sam teren urzędowania. Wielu zawodników chodziło do tych samych szkół, przechwalając się między sobą osiągnięciami co jeszcze bardziej wzmagało ich konflikty. Nie interesował się jego życiem, bo niby czemu miałby tracić na to czas. Mimo że wiedział co o nim mówili inni uczniowie to starał się to ignorować i nie wplątywać tego w ich kłótnie. Innego zdania był jednak Zayn. Chłopak lubił dopiekać Harry'emu na różne sposoby, a wspominanie lub sugerowanie o jego domniemanym puszczalstwie, było jego ulubionym zajęciem, co Louis nie do końca pochwalał. Nie podobało mu się to jeszcze bardziej odkąd i on miał sekret o którym nie bardzo chciał mówić.
Zayna i Liama - przez to, że grali w jednej drużynie - znał dobre kilka lat, jednak dopiero gdy poszedł do liceum zaczął się z nimi przyjaźnić. Chłopcy od razu złapali wspólny język i nie mieli problemu z zaufaniem sobie nawzajem. Dlatego Tomlinson nie zdziwił się, gdy pewnego dnia do jego drzwi zapukał Zayn z prośbą o rozmowę. Malik wyznał mu, że skoro się przyjaźnią to Louis powinien wiedzieć o nim jedną ważną rzecz, a mianowicie, że jest gejem. Szatyn co prawda mocno się zdziwił, bo Zayn nie wykazywał ku temu żadnych oznak - no dobra, może dbał o siebie nieco bardziej niż Louis czy Liam, ale to nie czyniło z niego od razu geja, prawda? - jednak przyjął to ze spokojem i zrozumieniem, a relacje między nimi nie uległy zmianie. Przez kolejne miesiące wszystko było po staremu i Louis naprawdę mógłby zapomnieć o tym, że jego przyjaciel jest homoseksualistą. Zayn chodził z nimi do normalnych barów i nie próbował ich ciągać po tych założonych specjalnie dla ludzi o jego orientacji. Gdy brali prysznic po skończonym treningu nigdy nie przyłapał Malika na wgapianiu się w ich członki czy tyłki. Nie komentował nawet innych chłopców na korytarzu czy ulicy, gdy Louis i Liam bez przerwy podziwiali damskie wdzięki.
Przez jakiś czas mu to pasowało, bo mimo że uważał się za osobę tolerancyjną - no bo hallo! Nie zwyzywał go i nie zarwał z nim kontaktu - to nie do końca wiedział co mógłby powiedzieć, gdyby Zayn wyskoczył z komentarzem "Ale ten koleś ma fajny tyłek". Był niemalże pewny, że czułby się nieco niezręcznie, czego od razu można by było się domyśleć z jego miny. A rzeczą której zdecydowanie nie chciał robić, to wprowadzać przyjaciela w zawstydzenie przez to, że nie będzie się potrafił odpowiednio zachować, gdy ten się przed nim uzewnętrzni. Dopiero rozmowa z Liamem - który o wiele dłużej wiedział o orientacji Zayna - pozwoliła zrozumieć, że Zayn po prostu już taki jest, a o rzeczach których nie uważa z ważne po prostu nie mówi - wyjątkiem były chwile, gdy coś było ewidentnym żartem, chciał kogoś obrazić czy sprawić, żeby cierpiał, bo wtedy paplał to co mu ślina na język przyniosła - i najwyraźniej żaden chłopak nie spodobał mu się na tyle by powiedzieć o tym przyjaciołom. A Louis nie miał innego wyboru, więc to zaakceptował.
Posiadał on jednak jedną cechę, która w niektórych - większości -  przypadkach była jego zgubą. Był nad wyraz ciekawski, co nieraz wypominali mu przyjaciele. I również tym razem jego ciekawość nie przyniosła mu niczego dobrego.

Był piątek, więc większa część szkoły kończyła lekcję jeszcze przed 14. Niestety klasa Zayna się w to nie wliczała i mulat musiał zostać na dodatkowej matematyce, która miała go lepiej przygotować do egzaminu końcowego. Louis jako że był dobry z tego przedmiotu, a i tak musiał czekać na przyjaciela, bo razem mieli iść wybierać prezent dla Sophie na jej osiemnaste urodziny, spędził ten czas na boisku szkolnym doskonaląc taktykę dryblingu. Gdy po czterdziestu pięciu minutach zadzwonił dzwonek, Louis, nie chcąc tracić czasu, czekał już na Malika przy jego szafce. Zayn jednak nie podzielał jego zapału - nie lubił kupować prezentów, bo nigdy nie wiedział co ktoś mógłby chcieć dostać - i mogłoby się wydawać, że specjalnie ślimaczymi ruchami wsadza książki do szafki. 
- Zayn... -zaczął piskliwym głosem Louis, opierając się bokiem o ścianę. - Uprawiałeś już seks? - zapytał ni z tego ni z owego.
- Co? - czarnowłosy chłopak, energicznie obrócił twarz w stronę przyjaciele i spojrzał na niego zaskoczony, nadal trzymając rękę z książką w półce.
- No wiesz. Miałem na myśli z chłopakiem. - uśmiechnął się delikatnie, zachęcająco poruszając brwiami.
- Domyślam się co miałeś na myśli. Ale skąd wzięło ci się to pytanie? - Malik nie do końca mógł pojąć, dlaczego po tylu miesiącach, Louis nagle wyskakuje z takimi pytaniami.
- No bo... - jęknął, zastanawiając się ja odpowiednio zacząć. Postanowił jednak powiedzieć prosto z mostu o co mu chodzi. - No bo oboje wiemy, że Liam uprawia seks z Sophie. Wiemy też, że i ja nie jestem już prawiczkiem. - powiedział uśmiechając się dumnie. - Nie wiemy natomiast co z tobą. - założył ręce na piersi manifestując oburzenie. Faktycznie dopiero teraz do niego doszło, że zarówno on jak i Liam, dzielą się ze sobą przydatnymi informacjami, a Zayn zawsze siedzi cicho. - Nie rozmawiasz z nami.
- Po prostu uważam, że rozmawianie o gejowskim seksie może być dla was nie do końca przyjemnym tematem. - wzruszył ramionami, jakby nie było to nic ważnego i wrócił do układania w szafce.
- Och, nie zachowuj się jakby to było nic. - powiedział i szybko znalazł się przy chłopaku, opierając się ręką o jego ramię. - Bo to nie jest nic. - dodał. - Poza tym... nie musisz mi dziękować, ale trochę o tym poczytałem. - uśmiechnął się w pełni z siebie zadowolony i oparł się plecami o półkę obok, cały czas patrząc na Malika, którego opisywały dwa słowa: Przerażenie i zaskoczenie. Bo po cholerę on czyta o takich rzeczach! - Co prawda nie mam pojęcia ile w tym jest prawdy, ale jak widzisz, żyję, nic mi nie jest i mam się dobrze. - wyszczerzył się w jego stronę. - Więc bez obaw możesz mi powiedzieć.
- Lou, naprawdę nie chcę o tym gadać. - pokręcił przecząco głową i szybko zamknął za sobą szafkę, chcąc jak najszybciej opuścić szkołę tym samym zakończyć ten temat.
- No ale...
- Lou. - powiedział ostro, jednoznacznie dając przyjacielowi do rozumienia, że ma nie przeginać.
- No to powiedz, chociaż jak to jest się całować z chłopakiem. - zawołał za nim Louis, całkowicie nie myśląc o tym, że są w szkole i jakąś zabłąkana duszyczka mogła jeszcze nie pójść do domu. Malik słysząc to pytanie natychmiast się zatrzymał, tak że szatyn wpadł w jego plecy. Może i Zayn zaakceptował to, że jest gejem ale zdecydowanie wolał to utrzymać w tajemnicy, a wrzaski Lou na prawo i lewo zmniejszały taką szansę o jakieś 50%. - Wybacz. - skrzywił się Tomlinson, gdy doszło do niego co zrobił i automatycznie zakrył sobie usta dłonią.
- Normalnie. Całowanie się z chłopakiem jest normalne. - odpowiedział zmęczony Zayn. Widział, że Louis nie chciał źle. Był po prostu trochę za bardzo ciekawski i głośny, a to nie było bezpiecznym połączeniem.
- Jasne, bo już ci uwierzę. - prychnął. - Gdyby tak było to nie byłbyś gejem. - dodał idąc na równi z przyjacielem.
- Jak tak bardzo cię to interesuje to znajdź jakiegoś geja i się z nim przeliż. - powiedział od niechcenia Zayn. Za dużo 'poważnej' uwagi było skierowane na niego i powoli przestawało mu się to podobać.
- Yhmm... Jasne. A później cała szkole będzie mówiła, że jestem gejem, nie dziękuję. - pokręcił przecząco głową. Nie potrzebował dodatkowych plotek na jego temat i tak bez tego był wystarczająco popularny.
- To przestań o tym nawijać. - westchnął Zayn. Przeszli kilka metrów w milczeniu, podczas których Lou i tak nie przestał myśleć o tym co powiedział mu Zayn. Przecież jeden pocałunek nie zrobi z niego geja, prawda? Przecież nikt też nie musi się o tym dowiedzieć.
- Zayn?
- Co? - podniósł na niego wzrok męczennika, doskonale zdając sobie sprawę, że pytanie szatyna na pewno nie będzie dotyczyć jakiejś mądrej rzeczy jak na przykład to czy jest denerwującym przyjacielem, gdzie Zayn bez zastanowienia odpowiedziałby: TAK!
- Pocałujesz mnie?
- Co?! - zrobił wielkie oczy. Spodziewał się wszystkiego - od zapytania o rozmnażanie ślimaków do tego czy posikał się kiedyś w nocy - ale na pewno nie tego co usłyszał.
- Przecież sam powiedziałeś, że...
- Wiem co powiedziałem do cholery! - Louis nie do końca rozumiał jego oburzenie. Przecież to była tylko luźna prośba, a Malik zaczął się rzucać, jakby Tomlinson co najmniej przywiązał go do łóżka i kazał się ze nim pieprzyć. Co innego, że Louis należał do osób upartych i jedno 'nie' na pewno nie byłoby dla niego odpowiedzią. Od razu zacząłby wykładać mu argumenty za tym, że nie widzi problemu w tym, dlaczego Zayn miałby go nie pocałować. Przecież to nie byłoby nic zobowiązującego. Zwykły przyjacielski całus. No dobra, może nico bardziej rozbudowany, ale nadal przyjacielski. Poza tym dzięki intymnemu zbliżeniu staliby się sobie bliżsi i mieli by wspólną tajemnicę, która by ich łączyła, a to umocniłoby ich przyjaźń. I tak dalej. I tak dalej.
- W takim razie nie widzę problemu. - wzruszył ramionami niższy chłopak. - Myłem rano zęby. Co prawda jadłem już śniadanie i lunch, ale wiesz...
- Juch... Nie będę się z tobą całował Lou. - pokręcił przecząco głową.
- To chociaż opowiedz jak to jest. - uczepił się jego ręki, przez co torba mulana zaczęła mu się zsuwać z ramienia.
- Normalnie.
- To mi pokaż.
- Nie.
- To powiedz coś więcej. Jestem twoim przyjacielem i powinieneś mi się zwierzać. - jęknął Louis. Chłopak naprawdę lubił dostawać to co chciał.
- To przecież ci mówię.
- To udowodnij. - stanął przed Malikiem z hardo uniesioną głową. Szatyn był nieco wyższy od mulata, bo stał na pierwszym stopniu, gdy ten stał jeszcze na posadzce. - Nie bądź struś mi i udowodnij mi, że nie ma różnicy między całowaniem się z dziewczyną, a całowaniem się z chłopakiem. - rzucił mu wyzwanie, a Zayn jako chłopak i sportowiec nie mógł przejść obok tego obojętnie. Spojrzał na Louisa jeszcze raz, chcąc upewnić się, że na pewno tego chce i zrobił krok na przód, wchodząc na pierwszy stopień. Stanął obok Lou i spuścił wzrok na jego usta, po czym nie zastanawiając się dłużej, powoli przybliżył się do przyjaciela muskając jego wargi. Nie był przecież tchórzem.
Louis stanął jak wryty. Nie przez to, że było to niesamowite uczucie, bo Zayn miał rację. Jego usta może i był nieco większe i może trochę bardziej spierzchnięte i nie miały na sobie truskawkowego błyszczyka, ale pocałunek sam w sobie był całkowicie normalny. Delikatne pieszczenie się nawzajem. Coś co go wmurowało w ziemię to to, że on to naprawdę zrobił. Że właśnie całował się w najlepszym przyjacielem, który był chłopakiem.
Zayn jednak miał dość marudzenie Louisa i skoro chłopak tak na niego naciskał, to postanowił dać mu to czego chciał. Ciężarem swojego ciała popchał szatyna tak, że ten opierał się teraz o barierkę schodów, a między nimi była jego torba, nie pozwalająca zbliżyć się Malikowi do niego tak bardzo jakby chciał. Dlatego szybko, odsunął ją na bok, przylegając do niego całą klatką piersiową i dłońmi zaciśniętymi na jego biodrach. I tu Louis zauważył różnicę. Nie było piersi. Szatyn pogratulował sobie w myślach spostrzegawczości. I uścisk na jego ciele był mocniejszy i bardziej zdecydowany.
Malik odczuwając niepewność Louisa, uśmiechnął się delikatnie, rozbawiony tym jak jego zdecydowanie nagle z niego wyparowało, gdy dostał to czego chciał. Przejechał językiem po jego wardze, mając nadzieję, że chłopak zrozumie delikatną sugestię i pozwoli mu pogłębić pocałunek. Louis był jednak za bardzo przejęty tym, że całuje się z Zaynem na korytarzu szkolnym, by cokolwiek zrobić. Dlatego brunet delikatnie przygryzł jego wargę, sprawiając, że Louis jęknął uchylając usta, a Zayn miał szanse wsunąć język. I tu Louis nawet nie miał czasu myśleć o tym czy pocałunek z dziewczynami jest taki sam, bo wszystkie jego myśli kręciły się w okół: "O Boże, co ja robię" i "O Boże powinienem zacząć coś robić, bo pomyśli, że nie potrafię się całować". Więc i Louis ostrożnie, bo ostrożnie, powoli, bo powoli, ale zaczął odwzajemniać pocałunek, wplatając przy okazji palce we włosy chłopaka.
Po kilkudziesięciu sekundach mulat otworzył oczy i pomału odsunął się od przyjaciela na koniec po raz ostatni muskając jego usta i wtedy zobaczył coś na co jego serce zamarło. Piętro niżej na schodach z szeroko otwartą buzią stała Lindsay Bucker, która gdy tylko zobaczyła, że została przyłapana szybko zbiegła na dół. Zayn doskonale wiedział co to znaczy i doskonale wiedział, że to nie może się stać. Nie wybaczyłby sobie, gdyby to jedno nie do końca przemyślane przez Louisa ani przez niego wydarzenie, wpłynęłoby na ich reputację. Nie chciał jednak martwić przyjaciela, dlatego gdy ten spojrzał na niego nieco zawstydzony, uśmiechnął się do niego łobuzersko.
- I jak?
- Ymm.. Miałeś rację, normalnie. - machnął ręką i poprawiając torbę, wbiegł kilka schodków do góry dopiero tam czekając na przyjaciela. Przecież nie mógł mu powiedzieć, że to było całkowicie inne niż to co przeżył dotychczas. Nie gorsze, nie lepsze. Inne i mu się podobało.

 
- Hej. - uśmiechnął się szeroko i przywitał się uściskiem dłoni z jedynym chłopakiem w towarzystwie, a w stronę dziewczyn skinął głową. - O kim tam paplacie, co? - zaśmiał się. Nie chciał wyjść na zbyt zainteresowanego.
- O...
- Styles znowu się puścił. - wtrąciła się jedna z dziewczyn. - Nie to, że jestem za seksem po ślubie, bo nie. - sprostowała, nie chcąc by wziął ja cnotkę, a jej policzki natychmiast oblały się różem. - Ale to co wyprawia ten chłopak to już przesada. - pokręcił zniesmaczona głową.
- Styles się znowu puścił. - powtórzył po niej, przyswajając tę informację.
- No tak.
- Nie mów, że nie słyszałeś jaka - dziewczyna, która zaczęła mówić rozejrzał się dookoła, by upewnić się, że nikt niepożądany nie podsłuchuje ich rozmowy. - z niego dziwka. - Louis skrzywił się mentalnie na to określenie.
- Rozumiem, że możesz być zbulwersowana, tym że zalicza dziewczyny, ale...
- Daj Boże tylko dziewczyny. - roześmiała się głośno, a Louis już był pewien, że bardziej irytującego dźwięku w życiu nie słyszał. - Dla niego to bez różnicy czy pieprzy się z dziewczyną czy z chłopakiem.
- To tylko plotki. - odezwał się John. - Nikt nie przyłapał go z żadnym chłopakiem. - pokręcił przecząco głową.
- Może i nie przyłapał, ale kojarzycie Kurta Lovgren? - wszystkie osoby, które stały w kółeczku skinęły głową. Nie trudno było go kojarzyć, bo gdy oni byli w pierwszej liceum, chłopak powtarzał trzecią klasę. - Wtedy jeszcze się nie przyznawał, ale jest gejem. I jest to pewne, bo powiedziała mi o tym Sarah jego kuzynka. - dziewczyna spojrzała wymownie na kolegę, który wcześniej sprawiał jej problemy w przekazywaniu plotki, a Louis już wiedział, kto jest współwinny wszystkim pogłoską, które obiegają szkołę.  - Tak czy inaczej, opowiedziała mi, że Kurt przeleciał Stylesa. - założyła ręce na piersi, kontynuując dalej swoją historię. - Powiedział jej o tym po pijaki i co prawda, nie przedstawił go z imienia i nazwiska, bo nawet go nie poznał, ale mówił, że był słodkim lokatym kolesiem z tatuażami. I że chodzi do naszej szkoły. A czy znacie kogoś innego, który spełnia te kryteria? - uniosła do góry brew, oczekując jakiejś reakcji grupy. Co prawda w ich szkole nie tylko Harry z chłopców miał loki, ale loki Harry'ego zdecydowanie były najbardziej rozpoznawalne, czego Louis kompletnie nie rozumiał. Przecież to tylko włosy, tak samo jak jego czy Zayna lub Liama. Jednego był jednak pewien, że nie wielu uczniów miało i loki i tatuaże. Ogólnie tatuaże w ich szkole były zabronione i każdy kto posiadał takowy w miejscu widocznym, z miejsca miał obniżane zachowanie do nieodpowiedniego. Dlatego niewielu uczniów się na nie decydowało. Tomlinson jak i reszta szkoły miał świadomość, że Styles takie posiada, bo nie specjalnie się z tym krył, pozwalając je podziwiać innym uczniom, gdy w ciepłe dni zakładał bluzki na ramiączkach. - No właśnie. - przytaknęła zadowolona z siebie. - I daję sobie rękę uciąć, że wczoraj też się nieźle zabawił.
Dalszej rozmowie się już nie przysłuchiwał, zajęty myśleniem o - och co za ironia - Harrym Stylesie. Zastanawiał się czy to wszystko prawda, bo gdyby tak było, znaczyłoby to, że gdy widział go z Zaynem i Liamem na przystanku, wracał od Adiena po... Louis nawet nie chciał sobie wyobrażać co dwójka chłopców mogła robić, bo Styles naprawdę wyglądał jak gówno. I nie mówił tego tylko dlatego, że go nie lubił. Jednak jego rozmyślania przerwał dzwonek na lekcję. Louis szybko pożegnał się ze znajomymi i ile sił w nogach popędził na zajęcia.

Okazało się jednak, że nawet ciekawy na pierwszy rzut oka wykład pani Collins, nie przeszkodził szatynowi w rozmyślaniu o lokatym chłopaku. Nie podobało mu się to, że to właśnie Styles zajmuje jego umysł, ale nie mógł nic na to poradzić. Od jednej myśli do drugiej doszedł do wniosku, że chłopak może mu się jeszcze przydać. Co prawda krzywił się na samo wyobrażenie, ale co miał do stracenia.
Od incydentu z Zaynem, zaczął się trochę nad sobą zastanawiać. I jasne, że nie od razu zauważył niepokojące go sygnały. Nadal podobały mu się dziewczyny i z kilkom zdążył się nawet przelizać w klubie. Podniecał się na widok kobiecych piersi czy tyłków. A to co czuł po pocałunku z Zayn wytłumaczył sobie jako szok. Więc myślał, że wszystko z nim w porządku, przecież jak wcześniej sobie założył: Jeden pocałunek nie zrobi z niego geja. Dopiero po jakimś czasie zwrócił uwagę na to, że zdarza mu się zerkać na chłopców, porównując - obojętnie jak gejowsko to brzmi - ich urodę, szczególną uwagę skupiając na ustach, co nie szczególnie mu się podobało. Nie żeby coś, ale podobało mu się bycie heterykiem i nie chciał tego zmieniać. Nie mógł się jednak pozbyć ciekawości związanej z tym jakby to było pocałować jakiegoś innego chłopaka. Czy uczucie byłoby podobne do tego jakie odczuwał przy pocałunku z Zaynem. Nie mógł też dłużej się oszukiwać, że nigdy przez myśl, nie przeszło mu, że chętnie zobaczyłby jak to jest zrobić komuś loda czy, żeby to jakiś chłopak zadowalał jego w ten sposób. I na koniec... nie mógł zaprzeczyć, że nigdy nie pomyślał o tym jak to jest uprawiać seks z chłopakiem. Ale cóż... był tylko ciekawskim nastolatkiem, więc trzeba mu wybaczyć.
A kto mógłby być lepszym króliczkiem doświadczalnym niż wszystkim dobrze znany Harry Styles?

4 komentarze:

  1. Czemu to jest takie krótkie? No czemu?! Lou idioto odwal się od Harrego bo coś ci zrobię!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ohoho zaczyna robić się ciekawie :D Aż nie mogę doczekać się konfrontacji Louisa z Harry'm :P Z jednej strony przeraża mnie to, że Louis bierze Harry'ego za królika doświadczalnego, ale czuję że raczej z tego wyniknie coś dobrego. Oby. Życzę weny i czekam na kolejny rozdział. No i Zialla :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaczyna się rozkręcać jeje jeje ale się dzieje:)
    Rozdział świetny. pozdr i czekam niecierpliwie na nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na prawdę się mi podoba <3 Zasługujecie na więcej komentarzy.

    OdpowiedzUsuń