niedziela, 29 grudnia 2013

Too Close to Enemies - rozdział 8

Zayn podskoczył kilka razy próbując rozgrzać nogi. Skok. Skok. Podniósł głowę, by upewnić się, że reszta drużyny również się rozgrzewa. Horan właśnie zakłada koszulkę, ależ on jest biały jak mąka. Zatrzymał się na moment obserwując Irlandczyka, który przebierał bluzkę. Niall wpadł do szatni niczym huragan, więc nic dziwnego, że w pośpiechu założył górną część stroju na lewą stronę. Na szczęście dla niego, Harry gdy tylko zobaczył przyjaciela, który wbiegł na boisko, by rozgrzewać się z resztą, zwrócił mu na to uwagę, więc Niall nie przejmując się ludźmi, którzy przyszli oglądać rozgrywki, postanowił naprawić swój błąd. No bo halo! przecież jest chłopakiem i widok jego klaty nie powinien nikogo gorszyć. Zayn skup się na skokach! Skarcił się w myślach, obracając się w drugą stronę, by nie mieć widoku na wypinającego i śmiejącego się z czegoś chłopaka. Skok. Skok. Nawet to nie pomogło, by po kilku powtórzeniach jego myśli, znowu uleciały do blondyna. Taki kolor skóry jest aż nienaturalny. Zadumał. Zayn! Za chwilę grasz mecz, w którym musisz udowodnić, że jesteś najlepszy, a Ty myślisz o głupim Horanie. Strzelił sobie mentalnego policzka coraz bardziej na siebie zdenerwowany.
Gdy poczuł czyjąś rękę na ramieniu mimowolnie spojrzał w tamtym kierunku.
- Zayn pamiętaj, że to jest gra zespołowa. Słyszysz? - powiedział Louis, delikatnie wzmacniając uścisk na jego ciele. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że po wczorajszym treningu Malik jest na niego zły i swoimi gatkami dolewa tylko oliwy do ognia, ale musiał przypomnieć co nieco Zaynowi. Wiedział, że ten był wściekły na Nialla i obawiał się, że może tę złość wnieść również na boisko, a na to nie mógł pozwolić. Chciał grać w piątkę, a nie w trój,ę przez to, że Zayn wyłączy nie tylko Niall, ale i siebie z gry. -ZE.SPO.ŁO.WA! - powtórzył jeszcze raz, dokładnie akcentując każdą sylabę. - A wiesz, co to oznacza? –zapytał Tomlinson, przekręcając głowę na bok jakby mówił do dziecka. Może nie podszedł do tego we właściwy sposób, bo był pewien, że mógł to zrobić inaczej, może nico mniej sarkastycznie, ale to był Louis i najpierw coś robił, a później myślał o konsekwencjach.
- Tomlinson skończ! - warknął Malik wciąż będąc złym za niestosowne ustawienie na boisku, a to w jaki sposób Lou się do niego odzywał jeszcze tylko wszystko pogarszał. Do tego Niallowi jakby nic nie przeszkadzało to, że ma grać z Zaynem na jednym boisku.
- Tak myślałem Zayniee. Gra zespołowa polega na podawaniu piłki także innym graczom - mimo wrogości jaka biła od Zayna na kilometr, Louis zdecydował się objąć go ramieniem i ręką wskazać na innych członków ich drużyny, na wypadek, gdyby Malik zapomniał jak wyglądają. - nie możesz grać sam.
- Wiem, przecież sam tego meczu nie wygram matole. - zrzucił z siebie jego rękę i przewrócił oczami, co momentalnie zburzyło jego od wczorajszego wieczoru skrzętnie budowaną otoczkę 'złego na cały świat, na czele z Tomlinsonem' chłopaka.
- Och domyślam się. - szatyn widząc, że jego przyjacielowi powoli wraca humor - co prawda nie na tyle by Louis odważył się rzucić w niego śmierdzącą skarpetką wypełnioną błotem, ale na tyle by mógł się z nim delikatnie podroczyć.- ale patrząc na fakt, że Niall będzie obok ciebie, martwię się, że przypadkiem możesz go nie zauważyć - zwrócił uwagę Lou. - Wiesz, tak zupełnie nie chcą co. - machnął ręką.
- Spokojnie dam sobie radę bez niego! - powiedział nieco podniesionym głosem zostawiając Louisa samego. Ten tylko mógł pokręcić głową na zachowanie przyjaciela i modlić się o to by ten mecz jak najszybciej się skończył.
Zayn korzystając z ostatnich minut przed pierwszym gwizdkiem pobiegł do szatni po butelkę wody, którą zapomniał wyciągnąć z torby. Upił kilka łyków, żeby ochłonąć. Sam nie wiedział czemu, ale postać Nialla go denerwowało. Chłopak nie musiał nic specjalnego robić, wystarczyło, że był i to już irytowało Zayna. A to, że tak naprawdę był dobry w piłkę, złościło go jeszcze bardziej. Po co Lou go w ogóle zwerbował. Razem z Louisem byli na tyle dobrzy, że poradził by sobie bez niego. Z przemyśleń wyrwało go mocno uderzenie w ramie. To był oczywiście Niall, który z rozpędem wbiegł do szatni.
- Hej! A może byś tak przeprosił Horan! - warknął Zayn, obracając się za nim. Blondyn zatrzymał się przy swojej torbie, grzebiąc w niej. Na moment spojrzał w stronę Malika, a na jego ustach rozciągnął się irytujący uśmieszek.
- Nie moja wina, że stoisz mi na drodze cieniasie. - powiedział spokojnie, wzruszając ramionami, po czym  z powrotem wrócił do przeszukiwania swoich rzeczy. W Zaynie, aż się zagotowało i jeżeli jakiś podstępny głosik w jego głowie, próbował mu wmówić, że nie ma powodów, by nie lubić Nialla, w tym momencie zamilkł.
- Nie rządź się tak, bo nie jesteś tutaj kapitanem. - warknął w jego stronę, stojąc tuż nad nim. Niall jednak nic sobie z tego nie robił, za bardzo zajęty poszukiwaniem taśmy, którą mógłby skleić sobie buty piłkarskie.
- Jest. - wyraził swoje zadowolenie znaleziskiem, na tyle cicho, by Zayn nie uznał go z idiotę, nie żeby zależało mu na opinii Mulata i wyprostował się z łobuzerskim uśmiechem na twarzy. - O ile mi wiadomo to ty też nie. - uniósł do góry jedną brew, posyłając mu kpiące spojrzenie, po czym puścił oczko i nie zwracając uwagi na to co zrobi Zayn ruszył do wyjścia. Szczerze mówiąc nie lubił Zayna i każdy o tym wiedział, jednak tym razem postanowił się trochę zmienić. Czemu miał marnować na niego swoje zdrowie, denerwując się? Wolał tym razem podejść do niego na luzie, nieco się z nim posprzeczać i ponabijać się z niego, bo był ku temu idealnym kandydatem jak zauważył na ostatnim treningu Niall. Jego złość i zawziętość w związku z piłką nożną, była naprawdę komiczna.
- I co myślisz, że Louis wziął Cię bo jesteś dobry!? Że jesteś lepszy ode mnie? - nadawał swoje idąc za Niallem.
- Tak szczerze to… - zaczął mówić Irlandczyk obracając się przez ramię, by spojrzeć na Zayna, ale ten mu przerwał.
-Nie jesteś! Wziął Cię tylko dlatego, żeby ta ciota Styles się zgodził! Jesteś tutaj najgorszy, zapamiętaj to sobie Horan! - rzucił groźno Mulat, a z Nialla wcześniejszy dobry humor nagle uleciał. Mógł się z nim kłócić o to, że jest beznadziejny w piłkę, bo wiedział, że to nie jest prawdą. Mógł mu wytykać, że jest śmierdzącym Irlandczykiem, no bo hej.... był Irlandczykiem, ale przynajmniej nie śmierdział. Mógł mu nawet robić wytyki co do tego, że sypia za puszczalską, bo Lindsay naprawdę straciła w jego oczach. Ale nie mógł się czepiać Harry'ego. Chłopak był... można powiedzieć piętą Achillesową Nialla i gdy tylko ktoś wspominał o nim w jakiś niepochlebny sposób, Niall wariował.
- Odpierdol się od Harry'ego, jest od Ciebie dużo lepszy! - krzyknął, nagle obracając się do Malika i korzystając z tego, że ten szedł krok w krok za nim, przyparł go do ściany. Zaskoczony tym ruchem Zayn poddał się dłoniom blondyna, które złapały go za koszulkę. Pani sprzątająca obróciła się w ich stronę, ale uznając to za coś niegroźnego, wróciła do swojej pracy.
- Haha - zaśmiał się dźwięcznie, gdy oprzytomniał. Złapał za dłonie blondyna i odepchnął go o siebie. - Chyba nie mówimy o tej samej osobie. Ty - dźgnął go palcem w klatkę piersiową. - i Styles to skończeni nieudacznicy.- rzucił wściekle, ruszając korytarzem prowadzącym na boisko. Ależ ten mały Irlandczyk potrafi mu podnieść ciśnienie. - Nienawidzę go…- szepnął do siebie wchodząc wychodząc z budynku. Myślał, że Niallowi skończył kłótni na dzisiaj i będzie go unikał ten jednak miał w planach co innego. Nie mógł przecież tak zostawić tej całej sprawy.
- To, że przyjaźnisz się z Tomlinsonem nie znaczy, że jesteś ode mnie czy Harry'ego lepszy pacanie! - Niall szybko go dogonił i powiedział na tyle głośno, że kilka osób, które były w niedalekiej odległości od nich spojrzeli na nich z zaciekawieniem.
- Och ja cię proszę. - pokręcił głową z litością. - Założę się, że i tak strzelę więcej bramek od Ciebie.
- Hahah na pewno! Założę się o wszystko, że po 10 minutach wymiękniesz. - zaśmiał się Blondynek, na co Zayn wyciągnął do niego dłoń.
- Zakład?!- Niall kiwnął głową i uścisnął rękę Mulata, podczas gdy ten jako, że znajdowali się już na boisku przywołał gestem Chrisa – Przetnij to, jesteś świadkiem, strzelę więcej bramek od Horana.
- Przecież to jest oczywiste - zaśmiał się chłopak, na co Horan posłał mu mordercze spojrzenie. Zayn wybuchł śmiechem i na odchodne rzucił
- Ktoś tu dzisiaj straci honor.

***

Zayn oparł się ciężko o kolana głęboko oddychając. Ta przeciwna drużyna wcale nie była taka słaba, jak wspominał Lou. Co prawda razem z Niallem strzelili po dwie bramki, ale też dwie stracili, dzięki czemu wynik wynosił 4:2. Musiał przecież być lepszy od Irlandczyka, a pozostało mu tylko kilka minut na wygranie zakładu. Nie mógł pozwolić aby zuchwały skrzat osiągnął swój cel.
Kiedy Chris przy słupku ponownie podał do Horana, Zayn chciał wybuchnąć ze złości. Dlaczego do niego, skoro on stał na tak dobrej pozycji, nie był kryty przez nikogo. Kiedy ich drużyna była przy piłce, Zayn wiedział, że to już ostatnia akcja w tym meczu. Nie mógł sobie teraz odpuścić. Ostatkami sił wbiegł na połowę przeciwnika i spojrzał w prawą stronę. Niall biegł z piłką co chwila spoglądając na graczy. Zayn poczuł ukucie w żołądku. Horan miał idealną akcje jeden obrońca kryty przez Louisa i Zayn po lewej stronie. Czyste pole i doskonała pozycja do strzału. Mulat wbiegł do pola karnego i zwolnił. Stracił nadzieje na wygranie zakładu, bo Horan był niecałe 5m od bramki sam na sam z bramkarzem. W pewnym momencie usłyszał:
- Malik! - zdziwiony zerknął na właściciela głosu, którym okazał się być Niall. Ten mocno zamachnął się nogą i uderzył w piłkę, a ta poszybowała prosto do Mulata. Zayn przyjął piłkę na lewe kolanko i ile mając sił w prawej nodze wkopał ja w górny róg bramki. Mimowolnie się uśmiechnął, wiedział, że taka piłka była nie do obronienia. I tak też było. Bramkarz przeciwnej drużyny, choć rzucił się w odpowiednią stronę nie potrafił obronić bramki. W chwili, gdy zawodnicy z przeciwnej drużyny wydali zduszony dźwięk porażki, rozległ się ostatni gwizdek.
Na boisku zapanowała radość, jakby były to co najmniej mistrzostwa świata. Zayn jednak nie potrafił się cieszyć. Nie to, że wynik 5:2 nie był satysfakcjonujący, bo był, ale Zayna nie opuszczała myśl, że to Irlandczyk powinien oddać ostatni strzał
Kiedy Lou skoczył mu na plecy upadł lądując twarzą w murawie.
- Lou kurwa!
- Brawo, brawo, jestem z Ciebie dumny kochanie.
- Złaź ze mnie idioto! – krzyknął Mulat starając się zepchnąć przyjaciela ze swoich pleców, ale po chwili dołączył Chris i reszta. Kiedy chłopacy w końcu z niego zeszli Chris podszedł do niego wyciągając rękę, aby pomóc mu wstać.
- Gratuluje niezły strzał. - pokiwał głową z uznaniem. Dla Malika jednak nie było to ważne, ważniejszą sprawę miał do obgadania z Niallem.
- Dzięki - rzucił na odczepnego, szukając wzrokiem Horana.
- Ale dokopałeś Horanowi. Powaliłeś go na kolana, ja..- ale Zayn wcale nie słuchał Chrisa. Musiał pogadać z niebieskookim i jasno dać mu do zrozumienia, że to co zrobił wcale mu się nie podobało. W końcu sam miał idealną okazję do wykończenia akcji, a oddał strzał Zaynowi. Jeżeli w ten sposób, chciał pokazać szatynowi, że jest od niego lepszy to naprawdę nie chciał być w skórze tego blondasa. Jeszcze bardziej niż Nialla nienawidził litości.
Kiedy w końcu jego tęczówki zetknęły się z tymi należącymi do Nialla, posłał mu krzywy uśmiech. Ten odwzajemnił ten gest, nie przerywając rozmowy z Harry i kierując się do szatni. Zayn już miał również tam pójść, by zdążyć złapać Irlandczyka zanim ten ucieknie, jednak zatrzymała go grupa znajomych, która chciała pogratulować im dobrego meczu.

***
Tak jak postanowił wcześniej, gdy nie złapał Nialla w szatni, a Lou powiedział mu, że wieczorem całą drużyną idą do klubu, dopadł blondyna na dyskotece.
- Wcale nie musiałeś mi tego podawać Horan - krzyknął Zayn w stronę Nialla, łapiąc go za ramię i odciągając od grupy znajomych z którymi rozmawiał. Chłopak nie za bardzo zadowolony zachowaniem Zayna, wyszarpał mu się i spojrzał na niego krzywo. - Nie potrzebuje Twojej litości. - powiedział, starając się przekrzyczeć muzykę.
- A ja wcale się nad Tobą nie litowałem! - odpowiedział tak samo głośno blondyn. - Naprawdę myślisz, że zrobiłbym to akurat dla ciebie. - prychnął, popychając go lekko do tyłu. - Mieliśmy wygrać i wygraliśmy. Chodziło o dobro drużyny Malik. - powiedział. - Poza tym miałeś dużo lepszą pozycje ode mnie- stwierdził Niall pociągając łyk piwa. Oboje dobrze wiedzieli, że Niall również miał świetną pozycje, dlatego Zayn nie chciał tego tak zostawić.
- Ty również byłeś na dobrej pozycji i jeżeli wierzyć w to co mówisz, to pewnie z łatwością byś trafił. - tym razem to Zayn szturchnął Nialla. Z boku może i wyglądało to dziecinnie, jeden szturcha drugiego, drugie oddaje. Ale oni tak na to nie patrzyli. Byli za bardzo zajęci sobą, żeby patrzeć jak to może wyglądać z boku. Bo, że niby Niall popchał Zayna, a ten już tego zrobić nie może? - Następnym razem nie życzę sobie takiego czegoś! Zakład to zakład! Co ty jesteś babą, że nie chcesz wygrywać?! Wiesz w ogóle na czym polega wygrana! Ja wiem!- krzyknął Mulat, może nie był aż tak bardzo wściekły na Nialla, ale musiał rozładować tą złość. Niall w tym czasie zdążył usiąść na krzesło barowe i opary łokciami o wysoki blat, drwiąco się uśmiechał. Zayn miał wolę walki i to w jakiś sposób imponowało Niallowi. Poza tym teraz, gdy Zayn przeżywał to całym sobą, Niall najzwyczajniej w świecie się mu przyglądał uśmiechając się lekko, z rozbawienia.
- Skończyłeś ględzić?- zaśmiał się, widząc minę Zayna.- Stawiasz piwo i jesteśmy kwita stary!- powiedział zadowolony z siebie Niall. Zayn sapnął głośniej i podszedł do baru.
- I tak Cię nie lubię Horan!
- Ale lubisz moje dośrodkowywania - rzucił bezczelnie, na co Zayn się uśmiechnął.
- Tsaaa - szepnął Malik, spuszczając wzrok, bo musiał przyznać, że piłka którą podał mu Niall była dobra.

***
Nialla zadziwiało zachowanie Zayna. Najpierw był chamski, potem się uśmiechał. Miał wypić z nim piwo, a skończyło się, że kupił dwa kufle i zostawił Nialla samego, który przecież nie mógłby ich nie opróżnić. Grzechem by było siedzieć przy stoliku z dwa pełnymi piwami. Kiedy Irlandczyk ponownie ujrzał Zayna przed sobą nie mógł się nie uśmiechnąć na widok jego miny.
- Wypiłeś mi piwo?- rzucił z wyrzutem Zayn -Wypiłeś oba?
- Um…nie było Cię chyba z godzinę…Chyba wypiłem trochę więcej.. -szepnął już do siebie podchmielony Irlandczyk łapiąc się za żołądek.
- Nie było mnie piętnaście minut. - poprawił go Zayn, przymykając oczy, by się wewnętrznie uspokoić. -Wisisz mi piwo Horan. I Boże... - westchnął zrezygnowany. - jaki ty jesteś głupi. - rzucił Zayn udając poważnego. Wcale nie był zły na Nialla, co zrzucał na to, że sam nie był do końca trzeźwy. Ale Niall wydawał się być dosyć milutki będąc podchmielonym. W ogóle nie przypominał tego aroganckiego, pewnego siebie Horana ze szkoły. Zayn pokręcił głową i odszedł powolnym krokiem, uśmiechając się sam do siebie.
Niall wpatrywał się w odchodzącego Zayna, całkowicie nie rozumiejąc o co mu chodziło. Dziwny chłop, ale.. Niall przyglądał się mrużąc oczy… Zayn wyglądał od tyłu bardzo… atrakcyjnie? Dobrze ubrany, smukła sylwetka... Nie Horan za dużo wypiłeś, a Zayn pewnie skręcił w bok i wzdychasz do jakiegoś nieznajomego. - powiedział sobie w myśli Irlandczyk i z głośnym hukiem uderzył czołem o blat stolika.
- Co się z Tobą dzieje Horan….


PS: Jeżeli to przeczytałaś to fajnie by było, gdybyś nam to w jakiś sposób pokazała. To bardzo dla nas ważne.

19 komentarzy:

  1. Super :D Mam nadzieję, że w następnym rozdziale dojdzie do czegoś więcej między Niallem a Zaynem ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No nareszcie jest ! :D Świetny rozdział, mam nadzieje, że następny bd troszkę szybciej ;) czekam z niecierpliwością xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezuuuuu! *,* wreszcie doczekałam się jako takiego Zialla <3 kocham kocham i z niecierpliwością czekam na następny! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniałe !. Chcę już kolejny <3 (: xx.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział :) Zaskoczył mnie ten ich zakład, a już to jak się potoczył, to już w ogóle. Trochę brakowało mi Louisa i Hrry'ego, ale rozumiem, że nie można wszystkiego serwować na raz ;)
    Pozdrawiam
    Kate

    OdpowiedzUsuń
  6. zarąbisty! tęskniłam za tym opowiadaniem! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo dziękujemy za komentarze. Są dla nas bardzo ważne, bo szczerze mówiąc nie byłyśmy pewne czy ktokolwiek to czyta. Następny rozdział mam nadzieję pojawi się szybciej. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. w końcu doczekałam się Zialla ;d Jejku uwielbiam ich. I uwielbiam ten rozdział. Dziękuję za niego ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. tęskniłam już za tym opowiadaniem:) ale trochę brakuje mi larry'ego;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowny. Nie wiem nawet jak opisać to o czym teraz pomyślałam.. Po prostu piękny rozdział. Gratuluje c:

    OdpowiedzUsuń
  11. mam nadzieję na jakąś akcję z larrym bo dziś wgl ich nie było ;) świetny rozdział x

    OdpowiedzUsuń
  12. Jej, naprawdę świetny, błagam o więcej Zialla! <3 / Ola

    OdpowiedzUsuń
  13. Ajajaj mój Ziall <3
    Czekam na następny ^^

    OdpowiedzUsuń
  14. Genialny rozdział (:

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie mogę się doczekać Zialla *-*

    OdpowiedzUsuń
  16. Ziall <3 Dodawaj kolejny rozdział bo nie mogę się doczekać :D

    OdpowiedzUsuń