niedziela, 18 maja 2014

Too Close to Enemies - rozdział 15


Hej, hej, hej. Wiem, że jak zwykle był długa przerwa za co przepraszam, ale matury pozbawiły mnie chęci do pisania tego opowiadania. Ale cóż... spięłam się i jest kolejny rozdział. Mam nadzieję, że będzie się wam podobał :) 


Harry wiedział, że wpadł gdy tylko zaczął myśleć o Louisie częściej niż kilka razy dziennie. Wiedział, że wpadł gdy to Louis był ostatnią osobą o której myślał przed snem. I był z tego powodu zdecydowanie bardziej niż niezadowolony. Bo jakie szanse były na to że Louis odwzajemni jego uczucia? Żadne. Louis był zabawny, miły, dobrze wychowany, a jednocześnie zbuntowany i bezczelny. Był niezwykle przystojny, mimo nieco kobiecych krągłości i rysów twarzy, które czasami starał się ukrywać pod zarostem. I najważniejsze NIE BYŁ GEJEM. Jak więc Harry ze swoją niezdarnością, pesymistycznym podejściem do życia i uzależnieniem od narkotyków, mógł myśleć, że ten go zechce.
Jednak to właśnie może przez to wszystko sprawiło, że Harry zadłużył się w Tomlinsonie. W końcu jako jeden z nielicznych mężczyzn z którymi Harry miał styczność lubił go za jego charakter i osobowość, a nie z przyjemność jaką może sprawić mu jego ciało.
Louis również – jak Harry mógł się domyślić – wiedział o jego stylu życia, a mimo to nie komentował tego i nie starał się go na siłę zmieniać jak to robił Niall. Traktował go jak zwykłego nastolatka, za co był bardzo wdzięczny. Nawet zmartwione spojrzenia, które czasami rzucał w jego stronę w szkole, gdy ten wyglądał jak gówno, bo noc wcześniej spędził noc z chłopakiem, który okazał się być wyjątkowym dupkiem, czy wciągnął coś na przerwie, nie denerwowały go tak bardzo i uważał to za coś uroczego. Można więc powiedzieć, że niecodzienna przyjaźń o której wiedział tylko Louis, Harry, Niall i prawdopodobnie Zayn, zaczynała kwitnąć. I nawet Niall mógł to zauważyć, gdyż od pewnego czasu Harry, mimo że wciąż był na niego obrażony przebywał częściej w domu i uśmiechnął się do telefonu, gdy oglądali film, siedząc na jednej kanapie, co wcześniej było nie do pomyślenia. Chyba będzie musiał uściskać Tomlinsona.
Harry westchnął próbując wygonić ze swojej głowy obraz uśmiechniętego Louisa, ponieważ było to nie w porządku zarówno ze względu na szatyna jak i na Davida, który go właśnie pieprzył. Był sympatyczny i przystojny, więc zasługiwał na pełną uwagę Harry’ego.
- O tak… Harry.-  krzyknął, przyśpieszając ruchy swoich bioder, wchodząc w chłopaka coraz głebiej. Harry uśmiechnął się lekko, wychodząc mu naprzeciw, starając się czerpać z seksu jak najwięcej przyjemności.
Lubił Davida, bo nie patrzył na niego jak na rzec, która ma pomóc mu dosięgnąć spełnienia. Często po stosunku, a nawet w trakcie, rozmawiali, podejmując zupełnie przypadkowe tematy. Do tego był pomysłowy i nie zadowalał się mało kreatywną pozycją na pieska, a przy tym był niezwykle delikatny dbając o to by i Harry czuł się dobrze.
Chłopak nie mógł pozbyć się jednak wrażenia, że Louis byłby w tym lepszy.
- M-m-mocniej. – wysapał Harry, zaciskając powieki, pragnąc w końcu dojść. Wygiął plecy w łuk, łapiąc w palce jednej ręki prześcieradło, a drugą owijając wokół swojego penisa.
Choć David nie był z tego powodu zadowolony, bo chciał patrzeć jak Harry, dochodzi tylko dzięki jego działaniom, przemilczał to. Zacisnął ręce na udzie chłopaka, który poprawił nogę, która zsuwała się z ramienia kochanka.
- O Boże… - jęknął podkurczając palce u stóp, czując zbliżający się orgazm.
- Tak Hazz.. o Boże. – zawtórował mu David, przyciskając swoje biodra do jego rozszerzonych pośladków i doszedł wewnątrz prezerwatywy. Nie wyszedł jednak od razu z chłopaka, kręcąc się lekko, przedłużając swój orgazm. W końcu jednak zmęczony opadł tyłkiem na drugą nogę chłopaka, którą ciągle miał pod sobą i wyszedł z niego, patrząc jak Hazz dochodzi w swojej dłoni.
Uśmiechnął się do niego, po czym ściągnął wiotką nogę chłopaka ze swoich ramion.
- Uwielbiam cię… - zaczął, kładąc się na plecach, obok Harry’ego. Serce młodszego chłopca zatrzepotało, a po jego organizmie rozlał się nieznajome ciepło. – pieprzyć Hazz. – dokończył, obracając głowę w jego stronę, uśmiechając się szeroko. No jasne, uwielbia go… pieprzyć.
- To na co czekasz? – powiedział Harry, swoim zwykłym beztroskim tonem, udając, że słowa chłopaka wcale go nie zabolały. Podniósł się na łokciu, a kilka sekund później siedział okrakiem na udach Davida. – Kolejna runda. – powiedział z błyskiem w oczach, ściągając prezerwatywę z jego wiotkiego jeszcze członka, by po chwili wziąć go do buzi, rozkoszując się smakiem jego spermy.
Louis zdecydowanie byłby w tym lepszy.

***

Trójka przyjaciół siedziała przy stole i zajadała się lunchem, korzystając z pierwszej okazji tego dnia do porozmawiania.
- No mówię wam. - ekscytował się Zayn, opowiadając o filmie jaki ostatnio oglądał. - Głowy latają, nogi latają, ręce latają. – mówił, gestykulując rękami, nie zważając na to, że w jednej trzymał kanapkę, z której wystawał ogórek. Może Zayn nie należał do osób bardzo wygadanych czy okazujących nadmierne emocje, ale jeżeli chodziło o filmy to… tak Malik zdecydowanie uwielbiał filmy o zombie. Co skutkowało tym, że jego przyjaciele zerkali to na niego, to na jego kanapkę, bojąc się, że oberwą ogórkiem w twarz.
- Dobra, dobra, załapaliśmy aluzję - przerwał jego monolog Louis, odkładając na talerz nadgryzioną frytkę. Już mógł być pewny, że przed snem tak scena dokładnie namaluje mu się przed oczami.
- Nie, nie. - nie dał się przegadać Zayn. - Nie opowiedziałem jeszcze najlepszego. - próbował się bronić.
- Serio, stop. - powiedział głośno Liam, nie mogąc już dłużej znieść historii Zayna. Nie żeby nie lubił ich słuchać, bo lubił naprawdę. Dzięki temu oszczędzał czas, bo nie musiał oglądać tylu filmów, a i tak mógł pochwalić się ich znajomością w towarzystwie. Cóż… Zayn dosyć szczegółowo opowiadał filmy i gdy się wkręcił, dorzucając do tego swoje komentarze, czasami przebijał faktyczną długość filmu. Posiłek jednak nie był najlepszym czasem na słuchanie o tym jak bohater A rozerwał wnętrzności bohaterowi B i zrobił sobie szalik z jego jelit. Naprawdę nie.
- Czekaj. - wyprostował się Louis, który siedział - lepsze stwierdzenie leżał - rozwalony na krzesełku.- Czy to przez ten film spóźniłeś się na trening? - spojrzał na niego podejrzliwie, opierając łokcie na wolnym miejscu na stoliku.
- Hmm… - mruknął Zayn, rozglądając się wszędzie tylko nie na przyjaciół. Doskonale wiedział o co chłodziło Louisowi. Zawsze czepiał się osób, które opuszczały treningi lub przychodzili na nie spóźnieni, a teraz sam okazał się być taką osobą. Ale hejj.. oglądał Resident Evil! - Całkiem możliwe. - odpowiedział w końcu, wiedząc że dalsze unikanie odpowiedzi nie ma sensu. - Wolę jednak wersję, że były korki na chodnikach. - uśmiechnął się szeroko do przyjaciół i nie minęła sekunda, a cała trójka wybuchła śmiechem. Nie był to jednak śmiech bez przyczyny, bo przypomniała im się sytuacja, która miała miejsce na ich pierwszym obozie piłkarskim.
Ostatniej nocy wymknęli się do klubu i wszystko byłoby w porządku, gdyby zdążyli wrócić do ośrodka przed ciszą nocną, która wyjątkowo przesunięta została do dwunastej w nocy, albo nie napatoczyli się na trenera, który od razu niesamowicie na nich zły zaczął krzyczeć. Wtedy w Louisie obudziła się odpowiedzialna jego część i nieco zamroczona wypitym alkoholem, zaczęła się tłumaczyć. "Panie trenerze… My bylibyśmyśmy na czas, ale były korki… - zaciągnął. - na chodnikach. - dodał i uśmiechnął się dumny ze swojej kreatywności"
- Właśnie. - zaczął Liam, opanowując śmiech. - Jeżeli mowa o treningu to ja dzisiaj odpadam. - uniósł do góry ręce w obronnym geście, kręcą przy okazji przecząco głową.
- No weź. - jęknął Zayn.
- Wiem, że dzisiaj pierwsze spotkanie drużyny, ale już wcześniej obiecałem Sophie, że pójdę z nią.. - spojrzał niepewnie na przyjaciół. - na zakupy. - dodał ciszej, doskonale wiedząc jak na to zareagują przyjaciele. I tak też się stało. Obaj chłopcy wybuchli głośnym, nieco wymuszonym śmiechem. Jednak gdy nie zobaczyli na twarzy Payne żadnej oznaki żartu, spoważnieli.
- Ty tak serio? - Louis spojrzał na niego, unosząc do góry brwi w geście zdziwienia. Nie żeby dziwił się, że Liam wystawia ich na rzecz swojej dziewczyny, ale zakupy? Serio? Jaki chłopak woli chodzić po sklepach i wybierać ciuszki, zamiast biegać za piłką z przyjaciółmi. Liam jednak skinął potwierdzająco głową.
- Po ostatnim razie jak odwołałem nasze spotkanie na waszą korzyść oczywiście - powiedział podkreślając zaimek “waszą”, by już w tym momencie podważyć argumenty chłopców typu: “Przecież cały czas się z nią spotykasz, nic się nie stanie jak raz pójdzie sama”. - nie odzywała się do mnie przez tydzień, nie mówiąc już o seksie. - to ostatnie dodał szeptem, by cała szkoła nie słyszała jak Sophia potrafi trzymać Liama w garści.
Louis jednak nie wykazał się empatią i prychnął pod nosem.
- Pogadamy jak znajdziesz dziewczynę Lou. - chłopak o sarnich oczach, uśmiechnął się przyjaźnie.
- I właśnie dlatego jestem gejem. - mruknął pod nosem Malik.
- Ale serio nie da się nic zrobić? - Tomlinson spojrzał na niego pytająco.
- Nie ma szans. - westchnął, kręcąc głową. Jemu też nie uśmiechało się chodzenie po sklepach i wysłuchiwanie marudzenia Sophie, gdy nie będzie potrafiła znaleźć wymarzonej sukni. Czy ona naprawdę nie rozumiała, że dla Liama tak czy tak była piękna? Bez różnicy na strój. Nawet nago. A może szczególnie nago? - Musi kupić sukienkę na bal maturalny czy coś. - wzruszył ramionami, pogodzony ze swoim losem.
- Ale to przecież za dwa miesiące. - zauważył Zayn.
- I mi to mówisz? - zawołał Liam, wskazując na siebie palcem. - To ja przez te dwa miesiące będę codziennie słuchał o tym jak to mało czasu jeszcze zostało. - powiedział, wyraźnie zmęczony na samą myśl o tym co go czeka.
- Ale masz pewność, że zaliczysz. -  rzucił z łobuzerskim uśmiechem Louis, na co Payne od razu się rozchmurzył.
- No mam. - wyszczerzył się do przyjaciół i przybił piątkę z niebieskookim. - A wy chłopcy kogo zamierzacie zaprosić? - zapytał, chcąc w jakiś sposób odejść od tematu jego samego.
- Nie wiem. - wzruszył ramionami Louis. - Nie myślałem o tym jeszcze, ale pewnie zaproszę którąś z dziewczyn z niższej klasy. - powiedział, rozglądając się po stołówce w poszukiwaniu potencjalnej partnerki.
- A ty? - chłopak zwrócił się w stronę Zayna, który miał nadzieję zostać niezauważony. Jednak spostrzegawcze oko Liama, zauważyło przyczajoną pozycję przyjaciela.
- Hmmm… - zastanawiał się jak z tego wybrnąć. Jednak doszedł do wniosku, że nie warto okłamywać przyjaciół, bo ci i tak w końcu się o tym dowiedzą. Poza tym mogli okazać się całkiem pomocni. - Mam kogoś na oku. - uśmiechnął się nieśmiało.
- Słucham?! - uniósł głos Liam, patrząc na przyjaciela. Nie żeby któregoś z nich szczególnie zdziwił fakt, że Zaynowi ktoś się spodobał - do dobra, chłopak należał do osób wymagających - a bardziej to, że im o tym powiedział.
Zayn nieszczególnie lubił mówić o swoim życiu towarzyskim, a chłopcy to rozumieli. Dlatego też, mimo że Zayn miał za sobą już kilka randek i nic nieznaczący nocnych przygód to nigdy nie powiedział o tym przyjaciołom. Bo i niby po co? Ci mężczyźni nie byli dla niego ważni i nie zamierzał się z nimi w jakikolwiek wiązać, więc nie widział potrzeby zapoznawania ich czy nawet zaprzątania ich osobą głów swoich przyjaciół. Teraz jednak zaznaczył, że jest pewna osoba o której myśli, więc jasnym dla chłopców było to, że nie jest to zwykły chłopak. To musiał być ktoś kogo Zayn polubił i uznał, że jest wart jego uwagi. Musiał być dla niego ważny.
- I ja słucham! - dodał Louis, równie podekscytowany co Liam. No bo hej, kto nie cieszy się ze szczęścia przyjaciela? - Czyżby ktoś cię oczarował? - uśmiechnął się do niego podejrzliwie, ruszając sugestywnie brwiami.
- Spadaj. - warknął do niego, nachylając się nad stolikiem by go szturchnąć.
- To prawda. - bronił się szatyn. - Nigdy o nikim nie mówisz.
- I tym razem nie zamierzam. - oparł się o oparcie krzesła i założył ręce na piersi, w obronnej pozycji.
- Daj spokój. - machnął ręką Liam i przysunął się do przodu, by oprzeć się łokciami o stolik, wlepiając w jego świdrujące spojrzenie. - Kto jest tym szczęśliwcem, hmm? - mruknął w jego stronę, dodatkowo szturchając co nogą pod stołem. - Matt? - strzelił.
- Jest uroczym blondynem. - rzucił Louis, przyciągając na sobie wzrok Zayna.
- Sebastian? - spojrzenie Malika przeskoczyło na Liama.
- Ma niebieskie oczy? - ponowie patrzył się na Louisa, powoli zaczynając wariować.
- Kurt? - i znowu odezwał się Liam.
- Jest Irlandczykiem? - Zayn, słysząc to wyrażenie otworzył szerzej oczy i spojrzał przestraszony na chłopców.
- Niall? - zapytali równocześnie, a gdy Zayn nic nie odpowiedział tylko patrzył się na nich szeroko otworzonymi oczami, krzyknęli:
- Boże Niall!
- Czego? – odezwał się głos z mocnym irlandzkim akcentem.
- Ummm… – trójka przyjaciół spojrzała na blondyna, którzy zatrzymał się przy ich stoliku, z pytającą miną. - Dzisiaj jest trening, pamiętaj. – odezwał się w końcu Zayn, próbując w jakiś sposób uratować sytuację.
- Jak mógłbym zapomnieć, skoro przypominasz mi o nim na każdym kroku. – prychnął i nie mówić nic więcej, ruszył we wcześniej obranym kierunku.
- Jak Boga kocham zabiję was. – mruknął i opadł głową na stolik, oddychając ciężko.

***

Wybiła godzina piętnasta dwadzieścia i ósemka chłopców weszła na salę gimnastyczną po uprzednim otrzymaniu pozwolenia i kluczy od nauczyciela wf, który był opiekunem ich drużyny. Starszy mężczyzna szybko uspokoił rozgadanych chłopców i poprosił ich o ustawienie się w linii. Zawodnicy wykonali polecenie nauczyciela, a ten zaczął przemawiać.
Na początku zaczął od przedstawienia się – nie, żeby wszyscy chłopcy chodzili do tej szkoły od dwóch lat, a co najmniej połowa z nich miała z nim zajęcia – a później wytłumaczył na czym dokładnie będzie polegało ich zadanie. Czyli mniej więcej tyle, że zgłasza drużynę do rozgrywek o Puchar Anglii, które rozpoczynają się już pod koniec miesiąca. Dzięki temu będą mogli się wykazać swoimi umiejętnościami, a za reprezentowanie szkoły zostaną nagrodzeni dodatkowymi punktami z zachowania i oceną celującą ze wf. Oczywiście nie zapomniał wspomnieć, że dla drużyn które dojdą do finału przewidziane są nagrody rzeczowe oraz jednorazowe stypendium na koniec roku. Nie trzeba dodawać, że to właśnie ta cześć jego wypowiedzi została przyjęta najbardziej entuzjastycznie.
- Teraz jednak muszę załatwić jeszcze kilka spraw, więc oddaję was w ręce Louisa. – powiedział i skinął głową na chłopaka, żeby wystąpił do przodu. – Louis poproszę poprowadź trening. – zwrócił się do niego indywidualnie, mimo to reszta chłopców mogła to doskonale usłyszeć. – A więc a takim razie, do widzenia. – machnął do niech ręką i skierował się do wyjścia, jednak zaraz się zatrzymał. – Po skończonym treningu proszę, zamknijcie salę i szatnie i oddajcie klucz woźnemu. – dodał, patrząc na szatyna, który miał być za to odpowiedzialny. Tomlinson skinął głową na znak, że rozumie, po czym odwrócił się do swoich kolegów.
- A więc tak. – uśmiechnął się. – Na rozgrzewkę dziesięć długość podczas których rozgrzewamy ręce i nogi, a później kilka ćwiczeń w parach. – powiedział, patrząc na każdego przez chwilę, by nikt nie poczuł się mniej ważny w drużynie. Jednak nie mógł się powstrzymać przed nieco dłuższym przyjrzeniu się Harryemu, który zawzięcie próbował włożyć koszulkę do spodni. Uśmiechnął się lekko na ten widok i klasnął w dłonie, dając znak do rozpoczęcia treningu.  – Zayn ty jesteś ze mną. – zawołał do przyjaciela, który już szedł w stronę Nialla. Ten podbiegł do niego, posyłając mu pytające spojrzenie.
- Co jest?
- Nic. Chcę żebyś był ze mną w parze. –wzruszył ramionami. – Czy to takie dziwne? – uśmiechnął się do niego zwyczajnie.
- Tak, od kiedy ostatnio tak bardzo chciałeś być ze Stylesem – powiedział, nie kryjąc złości za tamto wydarzenie.
- Cóż, nie chcę złamać twojego serduszka mówiąc, że dostrzegłem swój błąd i chcę się zmienić, ale jak myślisz, że kim Harry będzie ćwiczył jak nie ze mną? – zapytał i mimo truchtu jaki wykonywali, objął przyjaciela ramieniem. Zayn przytrzymywany przez Louisa, spojrzał w bok, dostrzegając dwójkę chłopców biegnących obok siebie i nieśmiało na siebie zerkających. – Dokładnie tak. – uśmiechnął się szeroko Louis, widząc, że Zayn załapał jego plan. Odsunął się od niego i zaczął wymachiwać rękoma na boki, by rozgrzać odpowiednie stawy. Nie przeoczył jednak podejrzliwego spojrzenia Zayna, które w niego ciskał. – Oboje wiemy, że kłótnie w drużynie nie wpływają na jej korzyść. – wzruszył ramionami, jakby odpowiedź której udzielił, była najbardziej logiczna.
- Tak. – zgodził się z nim Zayn, papugując jego ćwiczenie. – Oboje jednak wiemy, że nie zrobiłeś tego tylko dlatego. – nie dawał za wygraną Mulat.
- Akurat ty nie powinieneś mieć o to do mnie pretensji. – pokręcił przecząco głową. – Szczęśliwego Nialla uda ci się łatwiej poderwać. – wyszczerzył się do niego, za co oberwał z pięści w ramię, mimo to przyznał mu rację.
- I nie ma pretensji, po prostu próbuję rozgryźć co łączy cię z Stylesem. – spojrzał w stronę chłopaka o którym rozmawiali.
- Nic co powinno zaprzątać twoją piękną główkę. – odpowiedział szatyn i uśmiechnął się do niego w taki sposób, że Zayn wiedział, że Louis uważa temat za skończony.

W tym samym czasie Niall, biegł obok Harry’ego, zastanawiając się czy są jakiekolwiek szansę na to, że loczek zgodzi się być jego parą. Nie to, że Niall miałby problem ze znalezieniem kogoś innego na jego miejsce, bo należał do osób towarzyskich i łatwo nawiązujących kontakty, ale wiedział, że Harry ten problem będzie miał większy. Dlatego nie mając nawet pewności, że Hazz zgodzi na ćwiczenie z nim, odrzucił propozycję Josha. Na szczęście się to jednak opłaciło, bo podczas wykonywania szóstej długość, Harry nieśmiało szturchnął go w ramię i zapytał się czy chce być jego parą. Niall nie musiał nic wielkiego mówić, bo wystarczyło lekkie skinięcie głową i szeroki uśmiech, a na twarzy Stylesa zagościł cień ulgi.
Podczas ćwiczeń z piłką, chłopcy nie powinni rozmawiać, ale to im nie przeszkodziło. Wystarczyło, że jeden wypowiedział jedno słowa, a reszta się posypała. Starali się jednak być na tyle cicho, by osoby ćwiczące w parze trzy metry dalej nie mogli wszystkiego wyłapać.

„Przepraszam”

„… zły bo nie powinieneś tego mówić”

„… postąpiłem głupio… zdenerwowany”

„… mówisz”

„ Harry… się kłócić… mi wybaczyć … ciółmi? Tęsknie… koleś”

„….”

„ … więcej się nie będę wtrącał”

„… myślę, ale też przepraszam… jak gówniarz.”

„… minęło”
Po zakończeniu tej rozmowy, trening chłopcom minął jak z bicza strzelił i ani się obejrzeli, a wychodzili ze szkoły, rozmawiając o totalnych głupotach, ani na moment nie przywołując czasu, kiedy ich przyjaźń przechodziła mały kryzys.
Niall właśnie opowiadał Harryemu jak do jego sklepu sportowego przyszła kobieta, poszukująca dla swojego syna getrów sportowych, opisujące ja jako czarne podkolanówki dla mężczyzna grających w piłkę nożną. Blondyn, pokładał się ze śmiechu nawet teraz gdy to opowiadał, jednak Harry nie był tak bardzo zaangażowany w słuchanie tej historii jak mogłoby się Niallowi wydawać. Mimo to uśmiechał się lekko po nosem.
- Co jest? – zapytał go Niall, widząc jak ten chowa telefon.
- Nie, nic. – zaprzeczył, machnięciem ręki i poprosił o opowiedzenie tej historii jeszcze raz.
- Nie chcę się znowu wtrącać w twoje życie, ale wydaje mi się, że skoro olałeś moją mega śmieszną historię na rzecz telefonu to należą mi się jakieś wyjaśnienia. – powiedział, przyglądając mu się uważnie. Harry wyglądał jakby nie zamierzał się odezwać, jednak gdy przegrał z nim bitwę na spojrzenia, poddał się.
- Nie będzie mnie dzisiaj wieczorem, bo idę do Louisa. – powiedział, mając nadzieję, że jego szczeniacki, zadowolony uśmiech nie wyda tego jak bardzo lubi chłopaka.
- Do Louisa? – zdziwił się blondyn.
- Yhhm… tak. – skinął głową, a mięśnie jego twarzy powoli zaczynały słabnąć, tym samym ukazując delikatny uśmiech. Już czekał na jakąś reprymendę i krzyki, że jest głupi zadając się z nim. Blondyn jednak uśmiech się równie delikatnie i szepnął do niego, żeby na siebie uważał.

***

Tak jak umówił się z Louisem, spotkał się z nim pod Tesco, by najpierw zrobić zakupy na wieczór filmowy który planowali sobie zrobić, a po skończonych zakupach udali się prosto do domu chłopaka. Od razu gdy tylko weszli, szatyn kazał mu się rozgościć, czego ten nie zamierzał oczywiście robić i nieśmiało odwiesił kurtkę na wieszak, dokładnie obserwując Tomlinsona. Bał się, że gdy ten spuści go z oczu ten zniknie, zostawiając go tu samego.
- Louis, Louis. – usłyszał najpierw dwa piskliwe głosiki, a zaraz zobaczył ich właścicielki. Były to góra siedmioletnie dziewczynki, które wyglądały tak samo, ubrane w takie same sukienki. – Mama powiedziała, że nas spakujesz. – krzyczały, uwieszając się na rękach ich brata.
- Tak powiedziała? – zapytał, wyraźnie zdziwiony tym pomysłem. – A gdzie ona jest?
- Dostała telefon i musiała pilnie pójść do pracy. – tłumaczyła jedna z dziewczynek, wiedząc że im szybciej odpowiedzą na pytania brata, tym szybciej ten je spakuje i tym szybciej będą mogły spokojnie czekać na przyjazd taty Brook, u której miały dzisiaj spać.
- I zostawiła was same? – zadał kolejne pytanie, nie kryjąc w głosie zdenerwowania.
- Nie… - pokręciły głowami. – Zostawiła nas z Lottie, ale ona poszła do Adama i kazała nam siedzieć w salonie i oglądać bajki. – powiedziały oburzone, a Harry nie wiedział czy były złe z powodu zostawienie ich samych, czy z powodu konieczności oglądania bajek.
- W porządku. – powiedział Louis, najwyraźniej mając wszystkie potrzebne mu informacje. – To lećcie do pokoju naszykować rzeczy, a ja zaraz je przejrzę i spakuję. – powiedział do nich, popychając je delikatnie w stronę schodów. Dziewczynki skinęły zadowolone głowami i w podskokach pobiegły do pokoju. Zatrzymały się jednak na schodach, przypominając sobie o dobrych manierach i pożegnały się z Harrym, kulturalnym „dowidzenia”.
- Umm.. Tak więc.. ja muszę je wyszykować. – powiedział szatyn, w końcu zwracając na niego uwagę. – A ty pójdź do mojego pokoju i tam zaczekaj. – uśmiechnął się do niego przepraszająco, jakby to była jego wina, że ma dwie młodsze siostry, którymi musi się zająć. Harry wysłuchał uważnie instrukcji chłopaka w którą stronę ma iść, by dotrzeć do jego pokoju.

Siedział na łóżku, nie wiedząc co ma ze sobą zrobić. Nigdy nie był u Louisa, a tym bardziej nie siedział na jego łóżku. Baaaa… bez chłopaka przy sobie, czuł się jakby naruszał jego prywatność, mimo że szatyn wcześniej powiedział, że ma się nie krępować.
- Tylko mi nie mów, że przez ten cały czas siedziałeś tu jak truś. – zaśmiał się Louis, wchodząc do pokoju. Nie było go przecież przeszło 20 minut i nie wyobrażał sobie, żeby ktoś tyle czasu potrafił przesiedzieć w jednej pozycji. Ale Harry wyglądał na tak spiętego, że wcale by się nie zdziwił.
- W taki razie nie powiem. – pokręcił głową, siląc się na delikatny uśmiech.
- Mówiąc rozgość się miałem to na myśli, serio. – pokiwał głową i rzucił na łóżko koło Harry’ego chipsy, które wcześniej zostawił na przed pokoju. – Zayn prawdopodobnie, przeszukiwałby pod moją nieobecność jakiś pornosów, schowanych pod łóżkiem. – powiedział swobodnie, wskakując na łóżko i rozkładając się na nim wygodnie, za plecami szatyna.
- Czy ktoś jeszcze kupuje takie gazety? – zdziwił się Styles, obracając się w jego stronę, by móc na niego patrzeć.
- Mnie się nie pytaj. Nigdy takiego czegoś nie miałem w rękach. – wzruszył ramionami. – Wiesz, posiadanie takich gazet, gdy w domu są cztery młodsze siostry i matka, która myśli, że jej syn jest prawiczkiem nie jest bezpieczne. – pokręcił głową. – Naprawdę nie chcę doprowadzić ich do zawału, gdyby takie coś u mnie znalazły. – uśmiechnął się do niego. Poza tym komu w tobie komputerów, potrzebne są gazety? Na pewno nie Louisowi. Harry skinął głową, bo doskonale pamiętał dzień, w którym jego matka przyłapała go na oglądaniu nagich zdjęć mężczyzn na komputerze. Przez godzinę miał taką pogadankę z rodzicami na temat tego, że to jest niewłaściwe, że naprawdę zaczął siebie nienawidzić siebie za to, że nie zamknął pokoju na klucz.

Chłopcy leżeli na łóżku w odpowiedniej odległości od siebie i rozmawiali o szkole i przyjaciołach, zupełnie ignorując powód dla którego tak właściwie się spotkali.
- Harry? – wypalił nagle Louis nie z tego, nie z owego. – Mogę cię o coś zapytać? – podniósł się na łokciu, by łatwiej było mu się na niego patrzeć.
- Ummm. Czemu nie. – wzruszył ramionami. Zaraz jednak dodał. – Ale jeżeli ja będę później mógł zapytać o coś ciebie. – uśmiechnął się wyzywająco. Czemu nie miał skorzystać z tej okazji i spróbować zrozumieć działania i intencję Louisa?
- Ok. Tylko się nie denerwuj, dobra? – powiedział szatyn i usiadł po turecku obok Harry’ego. – Bo ja… tak jakby kiedyś niechcąco usłyszałem fragment twojej rozmowy z Niallem jak wychodziliście ze szkoły. – zaczął niepewny tego jak zareaguje na to Harry. Jednak przewidywał, że nie będzie zadowolony z tematu tej rozmowy. I tak też zareagował Styles. Mimo że nie wiedział do czego zmiesza Tomlinson już sam początek mu się nie podobał, dlatego sam również usiadł, mimowolnie spinając wszystkie mięśnie.
- I…?
- I słyszałem jak Niall proponował ci pomoc w… rzuceniu narkotyków. – mówił powoli i ostrożnie, zdając sobie sprawę, że nie jest to coś o czym ludzie lubią mówić. Harry też na takiego nie wyglądał, a wręcz przeciwnie, wyglądał na złego, że Louis w ogóle podjął ten temat. – Ale ty odmówiłeś mu, mówiąc, że sam dasz sobie radę. – kontynuował. – Ale mi się wydaje, że nie dasz. Nikt sobie sam z tym nie radzi – pokręcił głową, wyglądając na autentycznie przybitego. – I wiem, że nie powinienem się w to wtrącać, bo już raz przysporzyłem się kłopotów z tego powodu.
- I masz rację. – warknął Harry, wstając z łóżka, by skierować się do wyjścia. Pokłócił się o to z Niallem, nie zamierzał tego robić również z Louisem. – Nie powinieneś. – powiedział, patrząc na niego ze złością wymalowaną na twarzy.
- Zaczekaj. – zawołał szatyn, łapiąc go za nadgarstek. – Ja naprawdę nie chciałem się zdenerwować. Po prostu zależy mi na tobie i też chcę ci pomóc. Nie mogę patrzeć na to jak się powoli zabijasz. – pokręcił głową, a jego wzrok był tak zatroskany i smutny jak chyba jeszcze nigdy. Naprawdę nie sądził, że polubi Harry’ego tak bardzo i mimo że nadal planował go wykorzystać to nie zmieniało faktu, że nie chciał by ten kiedyś zaćpał się na śmierć.
- Zależy ci? – warknął Harry, jednak nie wyszarpał ręki z jego uścisku, który wydawał się być niesamowicie kojący. – To teraz moja kolej. – powiedział i wyprostował się przed nim, co sprawiło że Louis dopiero teraz zwrócił uwagę na to jaki naprawdę jest wysoki. – Jesteś gejem? – zapytał bez ogródek, uważnie mu się przyglądając. Louis zamarł. Nie wiedział jak odpowiedzieć na to pytanie, by się totalnie nie pogrążyć.
- Myślę, że nie. – powiedział szczerze, albo raczej tak jak miał nadzieję, że jest.
- Aha. – przyjął do wiadomości Harry, jednak mimo to nie wyglądał na zadowolonego. – To w takim razie co to było to po naszym spotkaniu w kawiarni? – zapytał. – Ten pocałunek. – dodał jakby Louis miał problemu z pamięcią.
- Nie wiem. – wzruszył ramionami, uśmiechając się nieśmiało, mając nadzieję, że może to podziała na chłopaka. Na wszystkie dziewczyny działało.
- Nie wiesz, mówisz. – powiedział Harry, a złość w jego głosie wcale nie zmalała. Już sam nawet nie wiedział na co jest bardziej zły. Na Louis, że tak jak Niall się nim przejmuje i chcę wyciągnąć go z narkotyków, czy siebie za to, że miał nadzieję, że Louis może jednak okaże się gejem i go pokocha. – Szkoda. – westchnął i już miał wychodzić, gdy Louis zarzucił mu ręce na szyję i przycisnął usta do jego warg. Cóż… kompletnie nie wiedział co mógłby zrobić, a to było jedyną myślą jaka pojawiała się w jego głowie, widząc wychodzącego Harry’ego. Ten jednak nie odwzajemnił pocałunku Louisa, odpychając go od siebie.
- Nie jesteś gejem. – powiedział, przypominając mu o tym.
- Wiem, ale uwielbiam cię całować. – szepnął w jego usta, ponownie je łącząc. Włożył w ten pocałunek wydawało mu się, że tyle uczuć ile tylko mógł, modląc się „nie odpychaj mnie, nie odpychaj mnie”. I najwyraźniej jego modlitwy się spełniły, bo Harry przegrywając ze swoim pragnieniem, poddał się pocałunkowi.
Nie minęło jednak wiele czasu, jak zwykły pocałunek, przerodził się w sesję migdalenia i obściskiwania się na łóżku. Louis już myślał, że może dzisiaj mu się poszczęści i chociaż w małym stopniu sprawdzi czy te wszystkie rzeczy które robią ze sobą chłopcy chociaż w połowie są takie przyjemne jak mu się wydaje, że są, przez co uśmiechnął się delikatnie w usta Harry’ego, co chłopak mógł wyczuć. Niestety radość Louisa okazała się zbyt szybka, bo gdy tylko zjechał dłonią, którą wcześniej trzymał pod koszulką Stylesa i pieścił nią jego sutki, na jego krok, by rozpiąć rozporek, Harry się opamiętał. Louis nie był gejem. Louis go nie chciał. I zdecydowanie Harry nie mógł mu tego zrobić. Nie mógł wykorzystać chwilowej niepoczytalności Louisa dla własnych korzyści i przyjemności. To nie był Harry, on tak nie postępował, a już na pewno nie z ludźmi na których mu zależało. Nie mógłby później spojrzeć sobie w twarz, wiedząc czego się dopuścił. Przecież to byłoby prawie jak gwałt. Dlatego też, mimo gorąca które opanowało jego ciało i wciąż coraz bardziej twardniejącego penisa, odepchnął od siebie chłopaka, który zaskoczony niemalże zleciał w łóżka.
- Przepraszam Lou. Ja… ja nie chciałem. Nie mogę. – jęczał, schodząc z łóżka, przy okazji poprawiając zmiętoloną koszulkę. Był tak zawstydzony swoim zachowaniem, że wychodząc nawet nie spojrzał na przyjaciela. Nie mógł więc zobaczyć zawiedzonego wyrazy twarzy Louisa.
Chłopak opadł na łóżko, przykrywając oczy jedną rękę i starając się nie zwracać uwagi – chociaż przez moment – na problem z którym zostawił go Harry, westchnął. Był już tak blisko. Już prawie… jednak znowu mu się nie poszczęściło.

Zadaj Pytanie bohaterom

7 komentarzy:

  1. Niee.. Czemu on wyszedł?? Ja chce już następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  2. To takie niesprawiedliwe. Mimo że Larry zaczął się wcześniej od Zialla mam wrażenie ze to ci drudzy będą pierwsi ze sobą. Ale rozdział jak zwykle świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurde, a bylo tak blisko *.*
    Ale w sumie to dobrze, ze nic nie zaszlo pomiedzy nimi. Teraz trzeba tylko czekac, az Louis zakocha sie w Harrym. Niech Zayn zacznie jakis flircik z Horanem ^^
    Chyba Twoj najlepszy rozdzial, jak dotad. Pisz szybciutko kolejny!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Mmmm już się powoli rozkręca :D Szkoda ze Harry wyszedł w takim momencie . Już sie nie mogę doczekać kolejnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo wam za wszystkie komentarze, bo jest to dla nas bardzo ważne, szczególnie w tym momencie, gdy dopadły nas wątpliwości co do tego opowiadania :)

      Usuń
  5. OMG!OMG! Nowy rozdział uwielbiam to opowiadanie i nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. Niall w tym opowiadaniu jest taki słodki ,że aż awww. Nie mogę się doczekać gdy Zayn zacznie działać w sprawie jego i Nialla. Kawał dobrej roboty .Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń