niedziela, 25 maja 2014

Too Close to Enemies - rozdział 16

Niall siedział na kanapie, w salonie z laptopem na kolanach, prowadząc rozmowę na facebooku z kolegą ze szkoły - Adienem. Nie przeszkadzało mu to jednak w jednoczesnym oglądaniu telewizji i jedzeniu chipsów.
Podniósł głowę przyciągnięty krzykami bohaterów serialu, kiedy do ich mieszkania wbiegł roztrzęsiony Harry. Chłopak nic nie mówiąc, zrzucił z siebie skórzaną kurtkę, skopał buty i nie zwracając uwagi na przyjaciela, pobiegł do swojego pokoju. Niall wpatrywał się w całą tę sytuację z szeroko otworzonymi oczyma, czując jakby przeżywał Deja Vu.
Ostatni raz, gdy Harry wrócił w takim stanie do domu, nie skończyło się to dobrze dla ich przyjaźni. Dlatego teraz postanowił to zignorować. W końcu obiecał Harryemu, że nie będzie wtrącał się do jego życia, jeśli sam nie poprosi. Planował dotrzymać danego mu słowa.
Wrócił do dalszej rozmowy z kolegą, jednak kiedy w pokoju obok rozległ się huk, jakby coś uderzyło w drzwi, wzdrygnął się. Harry zdecydowanie nie był w dobrym stanie. Spojrzał w stronę jego pokoju, bijąc się z myślami „IDŹ!”, „NIE IDŹ”. Nie mógł tego znowu zrobić. Westchnął i oparł się głową o oparcie. Ale to był jego przyjaciel, któremu najwyraźniej coś było. Przewrócił oczami, w ciągu sekundy podejmując jedyną właściwą decyzję i szybko pożegnał się z Adienem.
- Harry? – zapukał nieśmiało w jego drzwi.
- Słucham? – doszedł go stłumiony głos przyjaciela, który jak mógł się Niall domyśleć, leżał z twarzą w poduszce. Zawsze tak robił, gdy coś go przerastało, a on próbował sobie z tym poradzić. Niall jednak nic nie odpowiedział, a niepewnie nacisnął klamkę, wchodząc do środka.
Tak jak myślał, Harry leżał na brzuchu z twarzą przyciśniętą do poduszki i machał nogami w powietrzu, przy okazji wydając z siebie jakieś dźwięki. Coś jakby mruczał, warczał czy śpiewał i Niall naprawdę miał okazję, że nie jest to piosenka I’m Sorry Brendy Lee, bo wtedy by znaczyło, że Harry jest w niemałej rozsypce.
- Co jest? – usiadł obok niego i położył ostrożnie rękę na jego plecach. Nie chciał działać nieprzemyślanie, bo zdawał sobie sprawę, że smutny czy zdenerwowany Harry to bomba zegarowa, która może wybuchnąć w każdej chwili. – Co? – dopytywał się, gdy Styles mruknął coś w poduszkę, a blondyn nie mógł tego zrozumieć.
- Spieprzyłem wszystko Niall. – obrócił się na bok w stronę, którą zajmował przyjaciel i podparł się na łokciu. – Koncertowo wszystko zwaliłem. – jęknął, patrząc załamanym wzrokiem na chłopaka. – Totalnie. – pokręcił głową. Nie mógł wybaczyć sobie, że w ogóle dopuścił do takiej sytuacji.
- Ale co się stało? – próbował się dowiedzieć jakichś konkretów. Znal Harry’ego i wiedział, że chłopak czasami przesadzał. Co prawda wątpił by robił to specjalnie, raczej z powodu tego, że naprawdę nie widział rozwiązania wielu sytuacji, które z punktu widzenia Nialla nie były wcale nie do rozwiązania. Po prostu Harry zbyt szybko się poddawał i nie doceniał własnych możliwości.
- Zniszczyłem jakąkolwiek więź jaka łączyła mnie i Louisa. – powiedział na jednym wdechu i opadł na łóżko, ponownie wlepiając twarz w poduchę.
- Ale jak zniszczyłeś? – Bożeee czy Harry chociaż raz nie mógł powiedzieć czegoś prosto z mostu, a nie kręcić się koło informacji, bocznymi ścieżkami. Szkoda tylko, że jak kłócił się z Niallem to nie miał z tym problemu. – Nie może być tak źle. – pogłaskał go po plecach. Już nawet nie chciał wnikać w to, dlaczego Harryemu tak nagle zaczęło zależeć na Tomlinsonie. Tym może zająć się później.
- Jest tak źle. – nie zgodził się z Irlandczykiem. – Prawie się z nim przespałem. – spojrzał na niego z bólem w oczach. – Rozumiesz? Prawie przespałem się z chłopakiem, który nawet w najmniejszym stopniu nie jest homo. – jęczał. – On mnie za to znienawidzi. Uzna mnie za pieprzonego zboczeńca, który każdego musi zaciągnąć do łóżka. Każdego wykorzystać. Przecież dopiero co się z nim poznałem. – gadał jak najęty, za bardzo skupiony na swoim problemie, by dostrzec zdziwioną minę blondyna i jego próby przerwania jego monologu. – Dopiero co mnie polubił, a teraz znowu mnie znienawidzi. Już powoli zaczynałem się przyzwyczajać do ciszy na korytarzach, ale teraz pewnie znowu zaczną wyzywać mnie od pedałów i takich inny. Boże Niall, co ja najlepszego zrobiłem. – nie dał się przegadać.
- Hazz! – w końcu krzyknął, próbując jakoś ogarnąć przyjaciela. – Co ty wygadujesz? – spojrzał na niego pytająco.
- No bo… my nie oglądaliśmy filmu. – pokręcił głową, siadając na łóżku po turecku.
- Eureka! – wykrzyknął Niall, wyrzucając ręce w górę, nie wierząc w to, że jego przyjaciel naprawdę uznał, że ta kwestia jest najważniejsza do wyjaśnienia. Harry uśmiechnął lekko, na reakcję chłopaka.
- No i… - spuścił wzrok, na swoje skarpetki. – zaczęliśmy się kłócić. A później on mnie pocałował i znaleźliśmy się na… - przełknął ślinę. Nie żeby rozmawianie o seksie w jakikolwiek sposób go krępowało - był naprawdę perwersyjną osobą – ale to było coś innego. Wstydził się tego co miało miejsce u Louisa w pokoju. Wstydził się tego, że do tego dopuścił. Ale chyba najbardziej wstydził się tego, że tak bardzo tego pragnął. – łóżku. – podniósł wzrok na przyjaciela. – I całowaliśmy się, i całowaliśmy się i go dotykałem, a on do cholery nic z tym nie zrobił – krzyknął rozzłoszczony. No bo dlaczego tylko Harry ma odczuwać wyrzuty sumienia? Przecież Louis też tam był. – I mi się to podobało. – jęknął na nowo przytłoczony tym co się stało i skulił się w sobie, a cała złość na Tomlinsona wyparowała. On pewnie był zaskoczony i zamroczony i to Harry powinien mieć nad wszystkim kontrolę.
- Dobra ja to wszystko rozumiem. – postanowił się wtrącić Niall, nie chcąc by przyjaciel do końca się rozkleił. – Ale z kimś się uprawia seks, albo nie. Nie ma prawie. – wzruszył ramionami, klepiąc go po kolanie. –Więc wy ten, czy nie ten? – zapytał. Bo to była kluczowa sprawa. Jeśli nie, to Hazz naprawdę nie miał się czym przejmować. Jeżeli tak to cóż… niezręcznie.
- Umm… jest prawie, bo… ja go odepchnąłem, gdy on chciał włożyć mi rękę do spodni. Ale jak Boga kocham, gdyby nie to, uprawialibyśmy seks. – jęknął, tłumacząc się, przestraszony na samą myśl o tym. Co prawa Harry od pewnego czasu nie marzył o niczym innym jak pocałunki z Louisem czy lekkie macanie, ale to nie było to co mogło się stać. Styles nie chciał go stracić przez niepotrafienie poradzenia sobie z własnym pożądaniem.
- Hmm… - westchnął Niall, poprawiając się na łóżku. – Czyli to on to zainicjował?
- Tak, ale…
- To może on wcale nie jest takim heretykiem jak cię się wydaje. – uśmiechnął się lekko do niego.
- Jest. – pokiwał twierdząco głową. – Chwile przed tym mi to powiedział.
- No to ja już nie wiem. Ale to na pewno nie był twoja wina. – próbował go pocieszyć. – Skoro sam chciał to…
- To jest moja wina. On był zamroczony czy cokolwiek, a ja to wykorzystałem. – nie dawał za wygraną Harry.
- No nie do końca to wykorzystałeś. – odezwał się Niall.
Na tym jednak nie skończyła się ich rozmowa. Jeszcze przez kolejną godzinę Styles narzekał na to jaki jest głupi, a Niall próbował go pocieszać, wymyślając różne dowody na to, że nie jest i że nie powinien się tym przejmować. No bo niby czym? Skoro Louis nie odepchnął go od siebie, a wręcz przeciwnie, sam rwał się do jego spodni to nie mogło być z nim wszystko w porządku.
***

Niall naprawdę, naprawdę nie chciał się wtrącać w życie Harry’ego, a to co zamierzał zrobić było zdecydowanie wtrącaniem się. Jak jednak mógł obok tego co powiedział mu Harry przejść obojętnie? Nie mógł. Historia którą mu opowiedział przyjaciel miała zbyt wiele niewiadomych, by Niall puścił ją mimo uszu. W końcu skoro Louis jest tak bardzo hetero to dlaczego nie odepchnął od siebie Harry’ego, a brnął w to dalej? Niallowi coś tu śmierdziało i musiał dowiedzieć się co.
Odczekał kilka dni, podczas których wszystko było tak jak wcześniej. Louis z Harrym posyłali sobie delikatne  uśmiechy – ten drugi bardziej nieśmiałe i zawstydzone – że gdyby ktoś nie wiedziałby na co zwracać uwagę, nawet by tego nie zauważył. Prawdopodobnie nadal ze sobą pisali, lecz Harry odpisywał ze zdecydowaniem mniejszym zapałem niż wcześniej. Jedyne co zmieniło się w ich relacji to to, że Harry ciągle odmawiał mu kolejnego wyjścia, wymyślając coraz to głupsze wymówki.
Również relacja Zayna i Nialla nie uległa zmianie. Zayn wciąż zaczepiał Nialla, Niall udawał, że wcale nie jest z tego powodu zadowolony. Odpyskiwał mu, Zayn odpyskowywał jemu. Potem jeden czy drugi, szturchał któregoś z nich i niby obrażony wymijał. To była ich codzienność. Zero bójek, zero raniących wyzwisk. I szczerze mówiąc każdemu to odpowiadało.
Niall postanowił jednak wykorzystać tę sytuację i pewnego dnia podszedł do Louisa, Liama i Zayna. To właśnie Mulata znał najlepiej, więc nikogo nie powinno dziwić to że:
- Mogę cię prosić na słówko Zayn? – zapytał, patrząc na chłopaka. Ten jednak nie odpowiedział od razu i zaskoczony – a jednak – prośbą, spojrzał na równie zdziwionych przyjaciół.
- Yyymm… jasne – zgodził się i poszedł za Niallem, ostatni raz zerkając na pozostałą dwójkę, która niespecjalnie to ukrywając, przyglądała się im.
Odeszli kilka metrów, a gdy Niall był już pewny, że nikt niepowołany nie usłyszy ich rozmowy zatrzymał się. Zayn automatycznie zrobił to samo i oparł się tyłkiem o parapet, stając w lekkim rozkroku. Założył ręce na piersi, posyłając Niallowi pytające spojrzenie. Irlandczyk jednak nie zaczął rozmowy, a oparł się o parapet obok niego i zarzucił mu ramię na plecy jak to robią przyjaciele, szczerząc się do niego szeroko. Powiedzieć, że Zayn był zdezorientowany to mało. Kompletnie nie miał pojęcia o co chodzi.
- No – machnął głową do góry, cały czas się uśmiechając. – o co chodzi Tomlinsonowi tym razem? – zapytał.
- Co?
- No powiedz na jaki głupi plan wpadł tym razem? – znowu machnął głową do góry i znowu się do niego wyszczerzył. Nie w sposób przyjazny,  a jasno mówiący „Ty coś kręcisz”.
- Nie mam pojęcia o co ci chodzi Horan. – powiedział marszcząc brwi. Nie miał pojęcia o co mu chodziło, ale nie podobało mu się to podejrzliwe spojrzenie, które mu rzucał. Nie zdążył się jednak odepchnąć od parapetu, a Niall ponownie go do niego przygwoździł, stając przed nim.
- Słychaj Zayn. – nie brzmiał już tak milutko. – Jesteś przyjacielem Louisa, więc w tej chwili masz mi powiedzieć, co twój koleżka knuje względem Harry’ego. – warknął, nachylając się w jego stronę, ze złości zaciskając palce na jego ramionach.
- Jakiego? Stylesa? – zapytał głupio. Nie wiedział o co Louisowi chodziło ze Stylesem i coś mu mówiło, że nie chciał tego wiedzieć, jednak skoro Niall wydawał się być aż tak zaniepokojony to musiało to być naprawdę coś.
- Nie Pottera. – prychnął. – Jasne, że Stylesa, kretynie. – przewrócił oczyma na niedomyślność Malika. – I ty masz mi powiedzieć co to takiego? – powtórzył, przybliżając się do niego bliżej, tak że stał prawie pomiędzy jego nogami.
- Ale ja nic nie wiem. – zaprzeczył, kręcą głową na boki. Zayn nie do końca dobrze czuł się w tak zdominowanej przez blondyna pozycji, więc poprawił się na parapecie i odsunął swoje krocze od jego uda.
- Coś mi się wydaje, że kręcisz. – nie dawał za wygraną blondyn, nachylając się do niego by spojrzeć mu w oczy. Dla wiadomości wszystkich, było to oczywiście po to, by dostrzec kłamstwo. Lecz Niall wiedział, że gdzieś tam podświadomie, chciał po prostu się mu przyjrzeć. Cóż… Zayn był przystojny i Niall musiał się z tym pogodzić.
- A mi się wydaje, że nie. – powiedział mocniej Zayn, odzyskując zdrowy rozsądek, chwilowo zamroczony bliskością chłopaka i złapał za jego dłonie, by je od siebie odepchnąć. Może w innej sytuacji by mu to nie przeszkadzało… phhh… co on gada. Jasne, że w każdej sytuacji by mu to przeszkadzało. Niall nigdy nie będzie nad nim górował. Może sobie o tym pomarzyć. – I odsuń się ode mnie, bo chcę spędzić przerwę spokoju z przyjaciółmi. – złapał go specjalnie za biodra, uśmiechając się przy tym łobuzersko i przesunął chłopaka na bok.
- To dlaczego próbował się z nim przespać? – rzucił, a Malik zatrzymał i obrócił się w jego stronę. Przespać? Przecież Louis nie był gejem, a bynajmniej nic mu o tym nie było wiadomo.
- Ze Stylesem? – grał na czas, dając sobie chwilę na przyswojenie tej wiadomości.
- Nie z… - Niall znowu chciał wyjechać z Potterem, ale wtedy Zayn puścił mu oczko i Niall wiedział, że ten zrobił to specjalnie, byleby tylko zobaczyć jego rozłoszczoną minę.
Malik odszedł od Nialla, powtarzając w duchu, nie obracaj się, nie obracaj się, nie obracaj się, choć niesamowicie go to kusiło. Chciał zobaczyć jak Niall zareagował na jego żarcik. Czy uśmiechał się głupio pod nosem, może trochę zawstydzony – nieeee to zdecydowanie nie był Niall – czy może kręcił głową ze złością, niedowierzając w to jaki Zayn jest głupi. Mulat miał jednak nadzieję spotkałby się z tą pierwszą reakcją.
Podszedł do chłopaków i pierwsze co zamierzał zrobić to złapać Louisa za fraki i nawrzeszczeć na niego, że co on sobie do cholery wyobraża chcąc się przespać ze Stylesem i dlaczego mu o tym nic nie powiedział. Wiedział jednak, że wyglądałoby to zbyt podejrzanie, gdyby Niall zdecydował się ich jeszcze poobserwować. Dlatego też uśmiechnął się do nich przyjaźnie, wzruszając ramionami na ich pytające spojrzenia. I dopiero gdy upewnił się, że Niall zniknął za zakrętem naskoczył na przyjaciela.
- Czy ci do końca odbiło?! – krzyknął szeptem, popychając go lekko. – Serio chciałeś przelecieć Stylesa? – spojrzał na niego nie tylko zaskoczony ale i z pewnego typu wyrzutem. Po kim jak po kim, ale po Louise by się tego nie spodziewał. Tomlinson natomiast zrobił przerażoną minę, poszukując jakiego ratunku, równie zdziwionym co Zayn Liamie.
- O czym on mówi? – zapytał spokojnie. Wiedział, że przyjaźni się z chłopakami, którzy mają nie do końca równo pod sufitem, ale żeby aż tak? Poza tym Louis nigdy nie mówił, że jest gejem. Był gejem? – Jesteś gejem? – dodał po chwili, oczekując od przyjaciela odpowiedzi.
- Ja… yymm… tenn.. – nie wiedział jak odpowiedzieć na ich pytania, bo nigdy nie przygotowywał się do tej rozmowy. Miał nadzieję, że jego plan nigdy nie ujrzy światła dziennego, jednak jak to mówią nadzieje matką głupich, a Louis do nich najwyraźniej nie należał. – Nie wiem. – powiedział tak samo cicho ja jego poprzednicy. – Raczej nie. – wzruszył ramionami. – Tak mi się wydaje. – dodał już mniej pewnie.
- To po co chciałeś przelecieć Stylesa? – szepną Zayn, wciąż podminowanym tonem. Był na niego zły, że to od Nialla musiał dowiadywać się o takich rzeczach. – I serio? Jego? – zrobił obrzydzoną minę. Raczej nie należał do osób, które lubiły wylizywać po innych miski.
- Po to, żeby się o tym przekonać. – wytłumaczył im. Nie było już sensu kłamać i kręcić. Zayn i tak już wiedział, że Louis jest jakoś z Harrym powiązany i tylko nie wiedział jak. Mała więc była szansa, że po otrzymaniu takich szczątkowych informacji jakie otrzymał od Nialla, odpuściłby. Po za tym Louis wolał, żeby chłopcy znali prawdę niż zaczęli podejrzewać, że się w nim zakochał i chodzą na tajemnicze randki.
- Nie wierzę. – Liam pokręcił głową, słysząc słowa przyjaciela, nie mogąc w to uwierzyć.
- No wiesz Li, ciebie nie przelecę. – rzucił w jego stronę, chcąc zmazać mu z twarzy tą pogardliwą minę. Ok, wiedział, że to co robił nie było w porządku względem Harry’ego, tak samo jak względem każdego innego chłopaka, ale co miał zrobić. Musiał przecież w jakiś sposób odkryć siebie. Liam posłał mu tylko krzywe spojrzenie.
- Ale skąd w ogóle u ciebie takie myśli Lou? Raczej nigdy nie miałeś problemu z pieprzeniem dziewczyn. – zauważył Zayn.
- Cóż.. – westchnął. – Jakby to powiedzieć miałem kiedyś nic niezobowiązujący pocałunek z chłopakiem i całkiem  możliwe, że spodobał mi się nieco bardziej niż powinien, więc wiesz. – wzruszył ramionami, patrząc wprost na niego. Oboje wiedzieli o czym chłopak mówi i tylko Liam stał obok nich niczego nieświadomy. Wydawał się jednak nie zauważyć znaczących spojrzeń.
- Mniejsza. – Mulat machnął ręką, obawiając się, że Liam lada chwila obudzi się z szoku i zacznie wypytywać o to chłopaka. – Ale powiedz mi dlaczego akurat Styles? – jęknął, nie mogąc tego znieść. – Wystarczy, że poszedłbyś do klubu, a pewnie znalazłbyś kogoś fajnego, ale nie…. Ty postanowiłeś poderwać Stylesa. – wyrzucił do góry ręce.
Louis rozejrzał się dookoła, patrząc czy nikt nie podsłuchuje. Ku ich szczęściu korytarz był prawie pusty.
- On jest do tego idealny. – podszedł nieco bliżej przyjaciół, by mieć jeszcze więcej pewności, że nikt ich nie usłyszy. Jego plan był za dobry by teraz przez nieuwagę go zaprzepaścił. – Po pierwsze jest młody i lubi chłopców, więc będzie doskonałym partnerem, by przekonać się o tym czy mi też podobają się mężczyźni. – powiedział z uśmiechem. Zaczynał powoli cieszyć się z tego, że to wszystko tak wyszło. Mógł bynajmniej pochwalić się przed przyjaciółmi całym swoim planem.
- Matko koniec. – jęknął Liam, zasłaniając uszy dłońmi. Zawsze myślał, że zniesie rozmowy z Zaynem o seksie, ale teraz naprawdę nie chciał znać szczegółów tego co Louis zamierza robić z tym biednym chłopakiem w łóżku. Louis jednak zignorował jego sprzeciwy i kontynuował dalej.
- Poza tym każdy z nas wie jaką Harry ma opinię w szkole. – spojrzał na przyjaciół, cały czas gestykulując rękoma. – Męskiej dziwki. Więc jeżeli po wszystkim przyszłoby mu do głowy wypaplanie tego, że z nim spałem, mógłbym wszystkiemu zaprzeczyć. – wzruszył ramionami, uśmiechając się dumnie z swojej kreatywności. – A jak myślicie komu uwierzą, mu chłopakowi który wskakuje wszystkim do łóżka czy mi przykładnemu i lubianemu uczniowi? – zapytał retorycznie. – Poza tym rzuci się tekstem, że próbował mnie podrywać czy coś, a ja go spławiłem i po prostu chce zniszczyć moją opinię. – powiedział zwyczajnie, jakby zupełnie się niczym nie przejmował. Co prawda wcale nie myślał o Harrym tego wszystkiego co powiedział przyjaciołom, ale doskonale wiedział jak o nim myślą inni i co wystarczy powiedzieć, żeby uwierzyli mu, że wcale z nim nie spał.
- I ty naprawdę byś to zrobił? – zapytał Zayn, nie dowierzając słowom Tomlinsona. Nie sądził, że chłopak byłby w stanie do czegoś tak chamskiego, nawet względem Stylesa.
- Jeśli będę musiał. – wzruszył ramionami, udając że wcale go to nie ruszy. Nie chciał robić z Harry’ego jeszcze większej dziwki, bo i tak chłopaka nikt nie szanował, a mógł się domyśleć, że gdyby tylko powiedział, że ten próbował zaciągnąć go do łóżka, szatyn byłby jeszcze bardziej skończony – o ile to możliwe. Jednak ważna dla niego był opinia innych. – Jeżeli okaże się, że nie jestem gejem, a on będzie chciał pochwalić się tym, że przespał się z Louisem Tomlinsonem…
- A jeżeli okażesz się gejem? – odezwał się w końcu Liam, wyraźnie oburzony jego myśleniem. Może nie był najświętszy, ale nigdy nie potraktowałby tak żadnej osoby. – Poza tym, może nie zaskoczyć właśnie z nim, a z innym już tak.
- Li… widziałeś ty Harry’ego? – zapytał. – Jaki gej nie zaskoczyłby uprawiając seks z tym chłopakiem? – przechylił głowę, patrząc na niego z delikatnym uśmiechem. Harry według Louisa był stworzony do seksu. Długie nogi, dobry tyłek, umięśniona klata i długie włosy za które można ciągnąć. Liam spojrzał w bok na Zayna, który podniósł do góry rękę. – No oprócz Zayna, który jest napalony na jego irlandzkiego przyjaciela. – powiedział, uśmiechając się wrednie do Malika, od którego otrzymał oburzony jęk i trzepnięcie w ramię.
- No dobrze, ale jeżeli okażesz się gejem? – ciągnął Liam. – Wtedy też się wyprzesz? –uniósł do góry brew.
- Na pewno nie przyznam się do bycia gejem w liceum. – pokręcił przecząco głową, całkiem poważnie. – I nie ciągnij tego tematu Li, bo nie wiesz jak to jest. – powiedział szybko. – Zayn pewnie mnie zrozumie. – spojrzał na niego. Chłopak natomiast chciał odezwać się mówiąc: ‘ ty też nie’, ale się powstrzymał, mrucząc jedynie, że gdyby ktoś zapytał się go prosto w oczy o to czy jest gejem, nie zaprzeczyłby, ani nie wyparłby się uprawiania z kimś seksu. Louis więc został z tym sam.
- Dobra mniejsza. – machnął ręką, widząc, że przyjaciele nie zrozumieją go w tej kwestii i będą próbowali odwieść od tego pomysłu. On jednak nie mógł zmienić decyzji. Nie kiedy był tak daleko i zaprzyjaźnił się z Harrym i zdobył jego zaufanie. Nie kiedy się już z nim całował. – Ty lepiej Zi zajmij się swoim blondynkiem zanim ktoś sprzątnie ci go z przed nosa. – zaśmiał się wrednie, podjudzony tym, że przyjaciele na niego naskoczyli. Myślał, że ci go zrozumieją i poprą, bo wydawało się, że są podobni. Oni jednak tego nie zrobili, uznając go za zepsutego. Nie musieli tego mówić – szczególnie Liam – a Louis i tak wiedział, że tak o nim w tym momencie myślą. Nie byli jednak na jego miejscu i nie wiedzieli jak to jest być zagubionym i niepewnym samego siebie.
Zayn z Liamem obrócili się w stronę, którą wskazał Louis i dostrzegli Nialla który spacerował po korytarzu z innym chłopakiem i śmiał się z czegoś co ten powiedział. Zayn nie powinien tego czuć, ale czuł lekko zazdrość patrząc na ten obrazek. Wyglądali jakby się lubili i dobrze się im rozmawiało, a Zayn był zazdrosny, że on jeszcze nigdy nie widział tak szerokiego uśmiechu na twarzy Nialla, który byłby jego zasługą. Krzyk i owszem, złość i owszem, furię i owszem, ale uśmiech nigdy. Nigdy nie aż tak szeroki. Jeszcze bardziej wkurzał go jednak fakt, że chłopak idący ramię w ramię z Niallem, patrzył na niego tak, tak… z takim zafascynowaniem, jakby blondyn był najlepszą osobą na ziemi.
- Mogę ci jeszcze zdradzić, że ponoć codziennie w godzinach wieczornych trenuje na boisku szkolnym, więc mógłbyś z nim pogadać. Wiesz… zawrzeć jakąś przyjaźń czy coś. – powiedział Louis do jego ucha, nachylając się do niego, gdy ten cały czas patrzył na Nialla, który wydawał się nawet tego nie zauważyć.
- Co? – ocknął się. – Skąd wiesz?
- Hazz mi powiedział. – uśmiechnął się do przyjaciela i poklepał go po ramieniu, a później ruszył wgłęb korytarza, wypisując coś na  telefonie.

Do: Harry
 Widzę, że nie masz przed Niallem tajemnic :/ Mam nadzieję, że każdy dobry związek jakieś ma. A już szczególnie przyjaźń.
***
Niall jak każdego wieczora, przebrał się w dresy, wziął piłkę pod pachę i ze słuchawkami w uszach pobiegł na boisko. Chciał w końcu opanować technikę żonglerki piłką z zamkniętymi oczami. Może to nie było potrzebne i z pewnością nie wykorzysta tego w meczu, ale było to jego takie małe dziwactwo.
Odłożył bluzę, telefon na bok i tak jak zawsze zawiązał bandankę, którą zawinął Harryemu, na oczy, zaczynając trening. Z początku nie wychodziło mu to najlepiej i kończył na dziesięciu podbiciach, ale w miarę rozegrania liczba ta wzrastała.
- Dwadzieścia trzy. – liczył na głos, odchylając się lekko do tyłu, by zaraz odbić po raz kolejny piłkę głową. – Dwadzieścia cztery. – kontynuował, lecz zatrzymał się i złapał piłkę w ręce, gdy usłyszał jakiś szelest. Wydawało mu się, że ktoś tu jest jednak chwilę później już nic nie słyszał, więc doszedł do wniosku, że musiało mu się coś przesłyszeć. Wrócił więc do żonglerki, zły na siebie, że przez swoje przesłuchy musi zaczynać od nowa.
- Raz… dwa… trzy… cztery. – liczył. – Pi… - zamilknął, czując napierające na jego wargi usta, a piłka która powinna zostać odbita, upadła na ziemię obok niego. Blondyn powiedzieć, że był zaskoczony to mało. Kompletnie nie wiedział co się dzieje i stał jak osłupiały z rękoma, spuszczonymi wzdłuż ciała, pozwalając się całować.
Pocałunek jednak nie należał do tych namiętnych. Był raczej niepewny, jakby osoba, która go pocałowała, nie wiedziała jak blondyn na to zareaguje. Był nieśmiały i delikatny, tak różny od tych do których Niall przywykł. Zaledwie skubnięcia warg. A jednak to było dobre, wręcz niesamowite. Blondyn uśmiechnął się lekko w usta osoby, która go całowała, czując na swoich policzkach, ciepłe, nieco szorstkie dłonie. Już miał ściągnąć chustę z twarzy, by móc zobaczyć osobę, która zdecydowanie w tym momencie go miała. Tak … mógł tylko myśleć o tych ustach. Nie było mu to jednak dane, że osoba jakby wyczuwając co ten zamierza, odsunęła się od niego i składając ostatni pocałunek na jego ustach, odeszła od niego.
- Zaczekaj! – krzyknął blondyn, rzucając bandankę na ziemię. – Ej! – zaczął iść za postacią. Nie wiedział kim była ta osoba, bo nie widział nic poza czarną bluzą z czerwonym paskiem na kręgosłupie i czarnymi dżinsami - ta osoba miała nawet kaptur naciągnięty na głowę, do cholery! - ale musiał się tego dowiedzieć. – Zaczekaj! – krzyknął i zaczął iść za nią. – Zatrzymaj się! – powtórzył, a osoba przed nim zaczęła biec. Blondyn nie mógł pozwolić jej odejść. Jednak nie było to takie proste, bo była ona niezwykle szybka i nim Niall zdążyło niej dobiec, zniknęła ona za zakrętem.

8 komentarzy:

  1. Zayn frajerze, dlaczego uciekłeś :c
    Świetny rozdział, czekam na nowy xx

    OdpowiedzUsuń
  2. umieram, zdecydowanie umieram!!!!!!
    @ZIALLVINE

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. No dzieję się dzieje!
    Po pierwsze, to chyba jest Wasz, na równi z poprzednim rozdziałem, najlepszy rozdział. Szalejcie, powiem Wam! Mamy tutaj zdesperowanego Louisa, niemalże z depresją Harry;ego, wkurzonego Nialla i zazdrosnego Malika. I jeszcze na końcu ten pocałunek.. Mistrzostwo, tyle powiem. Musicie szybko dodać rozdział. Niall musi dowiedzieć się, że to Zayn, a Louis musi zakochać się w Harrym! Oby tak dalej. Tyle emocji!

    OdpowiedzUsuń
  5. To chyba właśnie mój ulubiony rozdział jest cudowny! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. zamiast uczyć się chemii czytam wasze opowiadanie. co wy ze mną robicie!

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniałe *,* Niesamowicie wciąga :D Czekam na więcej Zialla <3

    OdpowiedzUsuń
  8. omg dodawaj kolejny rozdział!!

    OdpowiedzUsuń