- Leyuuum podaj Piwooo - jęknął Louis, wyciągając ręce w stronę przyjaciela, który właśnie wracał z kuchni. Tomlinson doskonale wiedział, że jeśli byłby to Zayn na pewno by się z nim droczył, ale Liam jako ten spokojny i grzeczny podał mu posłusznie puszkę. Louis jak dziecko z uśmiechem popatrzył przed siebie na piwo i westchnął z zadowoleniem. Podniósł wzrok niepewnie, napotykając brązowe tęczówki. Zayn tylko pokręcił głową i rzucił:
- Ale z ciebie dzieciak Tomlinson - Louis popatrzył na niego z dezaprobatą, ale mimo wszystko upił spory łyk piwa. Liam w tym czasie przysiadł się obok Zayna, również kosztując swojego napoju.
- Za to Ty jesteś dojrzały, nie. – sarknął - Ja przynajmniej pokazuje swoje emocje, jak bardzo chce mi się piwa. - dodał na odczepne Tommo z słyszalnym rozbawieniem z głosie, nie zwracając uwagi na Zayna, który jakby posmutniał. Louis miał racje. Może gdyby umiał pokazywać swoje uczucia, to nie odpychałby Nialla za każdym razem, gdy się tylko do siebie trochę zbliżą.
- To, że chce ci się piwa, to nie są emocje matole. – wtrącił się Liam z uśmiechem i zerknął na Mulata - Co jest?- dodał szybko, widząc jego zbolałą minę. Oczywiście nie spodziewał się odpowiedzi. Zayn nie należał do wylewnych ludzi i zazwyczaj siłą trzeba było z niego coś wyciągać. Dlatego też ani Liam, ani Lou nigdy nie drążyli z nim tematów uczuć i tym podobnych, czekając aż chłopak sam zechce się otworzyć.
- Ja… Jestem totalnym deblem. - wytłumaczył Zayn, wzruszając ramionami, na co Liam zrobił duże oczy. Słysząc takie słowa z ust idealnego Malika to było coś nowego.
- To doskonale wiemy, a coś jeszcze masz do powiedzenia? Czy będziesz tak siedział jak mops z tą głupią miną - zaśmiał się Tomlinson, widząc po raz pierwszy Zayna w takim stanie. Przecież jako Louis Tomlinson nie mógł tego tak po prostu nie skomentować, tym bardziej, że od rana był w jakimś dziwnym, nad wyraz wrednym nastroju.
- Ale z ciebie idiota Louis, nie wi..- zaczął Liam, ale Zayn mu przerwał:
- On ma racje… ja… chyba się zakochałem - szepnął cicho Zayn, na co Louis upuścił puszkę, rozlewając piwo na dywan.
- Kurwa dzięki Lou! - wrzasnął Liam - Będziesz to sprzątał! – rzucał się. Louis jednak zupełnie opanowany wstał z łóżka, na którym leżał i zabrał z oparcia krzesła t-shirt, rzucając go na niewielką plamę. – Pogrzało cię! To czysta bluzką! Miałem ją dopiero trzy razy – Liam szybko zabrał ją z podłogi, chcąc uchronić ją przed płynem. Jednak za późno. – Jesteś popieprzony. – spojrzał na niego z niedowierzaniem.
- Kazałeś mi to sprzątnąć. – wzruszył ramionami Tomlinson, niczego nie robiąc sobie z tego, że Liam wyglądał na naprawdę wkurzonego.
- Ale szmatą, nie moimi ubraniami. Mógłbyś czasem pomyśleć!
- Ostatnio jak byliśmy w tym klubie dla gejów, wiecie nie? – zapytał, spoglądając na przyjaciół, chcąc jaką załagodzić ich spór, jednocześnie skupić na sobie ich uwagę. No bo ej… starał się z nimi pogadać, wyżalić i poradzić, a ci kłócili się o głupie piwo i głupią bluzkę. Oboje przenieśli swoje spojrzenie na Mulata i przytaknęli głowami, dostrzegając na jego twarzy, jakby cień zawodu. Nie chcieli mu przerywać, bo wiedzieli, że taka sytuacja może się już nie powtórzyć, ale tak jakoś wyszło. Mimo to Zayn opowiedział im o tym jak pocałował Nialla na boisku, wtedy gdy ćwiczył i o tym jak z nim tańczył i jak go dotykał i o tym jak nie wytrzymał i ucałował jego szyje, a potem się wszystkiego wyparł, bo nie mógł znieść zszokowanych niebieskich tęczówek. A na sam koniec przyznał sie im jak spieprzył całą sytuacje swoimi słowami, raniąc przy tym Irlandczyka. – I co ja mam teraz zrobić? Wczoraj w szkole próbowałem z nim pogadać, ale to chyba na nic.
***
- Cześć Nial l- rzucił niepewnie Zayn, zatrzymując się obok
blondyna. Niall zauważył, że chyba po raz pierwszy Zayn wymówił jego
imię i zerknął przelotnie na Mulata, ale nic nie powiedział. Nie miał
zamiaru wysłuchiwać jego żartów i tego jak się nabija z jego naiwności.
Nie miał ochoty w ogóle z nim gadać. – Chciałem z Tobą porozmawiać - nie
poddawał się Zayn, widząc jak Niall zatrzaskuje szafkę i obraca się w
jego stronę.- Ale ja nie. Zayn daj spokój. Nie mam ochoty tego wysłuchiwać okey? Wiem, jestem debilem, a teraz proszę zejdź mi z drogi, a już nigdy nie oskarżę cię o to, że mnie pocałowałeś.
- Ale…
- Zayn! Proszę daj mi w końcu spokój. Ty masz swoje życie, ja mam swoje dobra? Idź zajmij się jakąś laską i ją zabajeruj, a o mnie zapomnij i daj mi spokój - rzucił gniewnie Niall i przechodząc obok niego uderzył go w ramię. Zayn obrócił się i wciągnął rękę jakby chciał go zatrzymać, ale tego nie zrobił. Później jeszcze kilka razy próbował nawiązać kontakt, ale Niall w ogóle na niego nie zwracał uwagi.
***
- I potem już wcale nawet na mnie nie patrzył, czyli tak jakby
wróciliśmy do punktu zero. Tak jak było na początku. On mnie znów
nienawidzi chłopaki. I w sumie chyba tak samo bym się zachowywał na jego
miejscu… gdybym powiedział mu prawdę… - westchnął Zayn. – Ja już nie
wiem co mam zrobić. On mi się podoba i bardzo go lubię… ale jak jestem
przy nim to tracę głowę i całkowicie nie wiem co robić, żeby nie wyjść
na debila. Jak go widzę tracę zdolność myślenia. - dodał Zayn.- Oj Malik tej zdolności w ogóle nie posiadasz wiesz? - zaśmiał się Lou, na co zyskał spojrzenie dezaprobaty – no co Liam? To pierwsza i może ostatnia sytuacja kiedy Zayn się nam zakochał. Muszę się przecież z niego trochę ponabijać - rzucił Lou, nawet na co Zayn lekko się uśmiechnął.
- Nie był byś sobą przecież - rzucił Payne, głaszcząc delikatnie Zayna po ramieniu. - Zayn musisz mu powiedzieć co czujesz - dodał spokojnie.
- A gówno prawda - krzyknął Tomlinson. - Chcesz być nudny, przewidywalny i tacy jak wszyscy? To idź i powiedz mu co czujesz. A jak chcesz być do końca Panem Zaynem Perfekcyjnym Malikiem to posłuchaj mnie okej? - dodał Tomlinson z uśmiechem na co wszyscy cicho się roześmiali. Louis zdradził Mulatowi swój niecny plan, na co Zayn jakby się rozchmurzył.
- Dzięki Louis - dodał z uśmiechem. - A co z Tobą i z Harrym? Ostatnio jak wychodziłem z klubu to w najlepsze się z nim bawiłeś. -dodał Malik lekko poruszaj brwiami.
- No proszę nasz bezczelny Malik powrócił - westchnął Tomlinson, upijając trochę piwa. Jednak czując na sobie wyczekujące spojrzenia przyjaciół, pokręcił rozbawiony głową. – Naprawdę chcecie o tym słuchać? – zapytał, patrząc przeważnie na Liama. To on po usłyszeniu planu Louisa miał o to do niego największe pretensję.
- Nie na niby. – wypalił Zayn, przewracając oczami.
- Skoro i tak już nie możemy w żaden sposób na ciebie wpłynąć to chociaż będziemy cię wspierać, no nie? – Payne wzruszył ramionami, przez co na twarz Louisa wstąpił szeroki uśmiech, a w jego oczach było widać cień wzruszenia.
***
- Boże jak cię pragnę Lou. – westchnął loczek, przyciskając go do
jednej ze ścian kabiny którą zajęli. Co prawda Louis nigdy nie myślał,
że kiedykolwiek znajdzie się w takiej sytuacji, bo zawsze go to trochę
obrzydzało. Brudne i mokre deski sedesowe. Papier toaletowy walający się
po podłodze i klejące się od Bóg wie czego ściany. To zdecydowanie nie
był podniecający widok. Dlatego zawsze zabierał ‘swoje’ dziewczyny do
nich do domu – matka prędzej by go wyrzuciła niż pozwoliłaby mu przespać
się z którąkolwiek w jego pokoju, gdzie za ścianą śpią dziewczynki –
albo gdy oboje byli już wystarczająco pijani, przypierał ją do ściany w
jakiejś ciemnej uliczce. Nigdy klubowa toaleta. Tym razem było jednak
zupełnie inaczej. Był z Harrym. Z chłopakiem którego próbował zaciągnąć w
takie miejsce od kilku tygodni, jak więc mógłby wybrzydzać? Również to,
że Harry z przyklejoną do czoła grzywką, ciemnymi oczami i czerwonymi
od przygryzania wargami, wyglądał tak… niesamowicie… pociągająco,
działało na jego niekorzyść. - Od dawna. – wyszeptał Harry do jego ucha, po czym przygryzł jego płatek. Było to niezwykle delikatne, a mimo – a może dzięki – to podziałało to na Louisa pobudzająco. Oparł głowę, kompletnie nie zwracając już uwagi jak będzie wyglądał gdy stąd wyjdzie o ścianę i spojrzał w sufit, napawając się dotykiem ust Harry’ego na jego szyi. Było mu tak niewyobrażalnie dobrze.
- Od zawsze. – Styles nie kontrolował słów które opuszczały jego usta. W ogóle nad tym nie myślał, bo jedyne co zajmowało jego umysł to Louis i jego ciało, znajdujące się tuż obok niego. Błądząc dłońmi po boku szatyna, przeniósł usta na linię jego szczęki, składając tam krótkie, mokre pocałunki, przez które – przez każdy jeden – Louis lekko wzdychał, coraz bardziej zatracając się w tym obezwładniającym uczuciu.
- Umm…- jęknął, gdy Harry nadal nie zaprzestając pieszczenia jego szyi, ścisnął go za pośladki, przyciągając jego biodra do siebie, sprawiając, że ich twarde penisy się ze sobą zderzyły.
- Kocham… - szepnął Styles, odsuwając się na kilka centymetrów od szatyna, by w ekspresowym tempie rozpiąć guziki jego koszuli. – to. – dokończył, a Louisowi spadł kamień z serca. Nie sądził, że potrafiłby to zrobić, gdyby Harry wyznał mu uczucia. Chyba nie był tak bezuczuciowy jakby chciał być. Nie dane mu jednak było o tym długo myśleć, bo zaraz poczuł usta zielonookiego na swoim sutku. Lizał go, ssał i przygryzał, robiąc z mózgu Tomlinsona papkę. Bożeee Louis był takie żałosny, ale mógł być pewien, że gdyby chłopak tylko trochę dłużej zajął się jego klatką piersiową i szyją, mógłby dojść tylko od tego, a tego zdecydowanie nie chciał. Dlatego zbierając się w sobie, położył dłonie na jego ramionach i powoli na nie nacisnął, sugerując mu, że powinien zejść niżej. Harry doskonale to zrozumiał, bo tylko uśmiechnął się do niego i naznaczając pocałunkami jego klatkę piersiową, żebra, a później brzuch, liżąc ścieżkę włosków, która znikała w spodniach Tomlinsona, uklęknął przed nim. Nie spuszczając wzroku z rozanielonej twarzy Louisa, rozpiął guzik u jego spodni, poczym jednym energicznym szarpnięciem zrobił to samo z rozporkiem. Wyglądał przy tym tak wyuzdanie, że Louis miał ochotę zapaść się pod ziemię, z powodu podniecenia jakie nim szarpało. Chłopak najwyraźniej dumy z tego do jakiego stanu doprowadził piłkarza, z zadowolonym uśmiechem, opuścił w dół jego spodnie razem z bokserkami, szczerząc się jeszcze bardziej na widok pobudzonej erekcji przyjaciela.
- Ktoś tu jest gotowy. – uśmiechnął się łobuzerko, tylko na moment podnosząc oczy na Louis i złożył delikatny pocałunek na główce jego penisa. Jednak jeżeli Louis myślał, że to do tego stworzone są usta Harry’ego to zdecydowanie zmienił zdanie, gdy chłopak wziął do buzi całą jego długość, ani razu się nie krztusząc.
***
- Dobra, dobra! – zawołał Liam, będąc już całym czerwonym. – Więcej
nie potrzebujemy! – pokręcił głową, krzywiąc się przy tym. Tak jak
sądził, jego psychika nie była przygotowana na tak szczegółowe historie i
to nie miało żadnego związku z tym, że był homofonem, bo nie był. - Potrzebujemy! – oburzył się Zayn, uderzając Paynea w ramię. – Lou kontynuuj. – polecił, z szerokim uśmiechem, jakby słuchał niesamowicie ciekawej przygody.
- Nie. – warknął Liam, widząc jak Louis otwiera usta. Powiedzieć, że Tomlinson był zdezorientowany to mało. – Nie waż się mówić ani słowa na ten temat. – zagroził, wyglądając naprawdę przerażająco. Więc Louis nie mając innego wyjścia, zamilkł wpatrując się w przyjaciół którzy również nic nie mówili. Do czasu….
- No dobra, powiedz tylko czy go w końcu przeleciałeś czy zrobił ci tylko loda. – odezwał się Liam z miną przegranego, a zarówno Zayn jak i Louis wybuchli śmiechem.
- No cóż… - podrapał się po karku, spuszczając wzrok zawstydzony. – Wiesz jaki jest Harry. – wzruszył ramionami. – Nie chciał posunąć się dalej, więc to uszanowałem, żeby nie zniszczyć tego co już osiągnąłem. – skłamał zupełnie obojętnym tonem. Prawda jednak był nieco inna, ale Louis się tego wstydził przed kumplami.
***
- Bożeee… - oddychał ciężko, ledwo trzymając się na nogach, starając się dojść do siebie po orgazmie który go ogarnął. Otworzył oczy i spojrzał na Harry’ego, który siedział na brudnej ziemi i opierał się plecami i głową o drugą ścianę, zbierając się po własnym spełnieniu. Wyglądał jak totalny bałagan. Poczochrane, mokre włosy. Pomięta koszula. Rozpięte spodnie zsunięte do połowy ud. I mokre od własnego nasienia bokserki z których wystawał jego penis. A mimo to Louis wiedział, że było mu dobrze, dostrzegając na jego twarzy zadowolony uśmiech.
- Myślisz, że dasz radę coś jeszcze dla mnie zrobić? – zapytał Harry, powoli wstając i owiewając swoim oddechem jego ucho.
- Coo-ooo? – jęknął Louis, po raz kolejny czując na swoim członku dłoń Harry’ego.
- Pieprzyć mnie. – szepnął bez żadnych ogródek chłopak, a Louis zrobił wielkie oczy. Cholaraaa….
- Niee—eee wiem. – westchnął, gdy Harry zaczął stymulować jego kutasa, który najwyraźniej był bardziej przekonany do tego pomysłu niż jego właściciel.
- Ale ja wiem. – Styles uśmiechnął się łobuzersko, patrząc w jego oczy, poczym wpił się jego usta. Był to pocałunek szybki i niedbały. Dużo zębów i dużo śliny. Nie trwał on jednak długo, bo gdy już Louis odzyskał trzeźwość myślenia i miał objąć Harry’ego w karku, by przyciągnąć go bliżej do siebie, ten się od niego odsunął. Obrócił się do niego plecami i wkładając kciuki za swoje bokserki, zsunął je do kolan. Przylgnął całym ciałem do ściany naprzeciwko i wypiął pośladki czekając na ruch Louisa. Ten jednak stał jak w murowany i jedyne co mógł robić to wpatrywanie się w jego tyłek.
- No już Lou. – sapnął Harry, obracając się do niego, z błagalnym spojrzeniem. – Na co czekasz. – uśmiechnął się delikatnie, przenosząc wzrok na swój tyłek, jakby w geście zaproszenia. I Louisa wtedy to uderzyło. Nie mógł go teraz przelecieć. Nie w takich okolicznościach i nie kiedy Harry był pijany.
Louis zrobił dwa kroki i już był przy nim. Nie zrobił jednak tego czego Harry oczekiwał. Przykucnął i łapiąc w dłonie spodnie Harry’ego podciągnął je do góry.
- Wybacz Hazz, ale nie mogę. – powiedział, pokręcił przecząco głową i po zapięciu własnych spodni, zostawił zdezorientowanego Harry’ego samego w toalecie. Harry’ego który doskonale zrozumiał przesłanie Louisa. Louis go nie chciał, bo Harry był dziwką.
***
- Czyli mówisz cały czas do przodu? – zapytał Zayn, będąc zadowolonym
z tego, że Louis uszanował decyzję Harry’ego i nie zmuszał go do
niczego. - Tak. – skinął głową. – Co prawda następnego dnia był nieco niezręcznie, ale to już minęło. – uśmiechnął się lekko, przypominając sobie rozmowę z Harrym, który był przerażony tym co się stało i przez bite pół godziny go przepraszał. Mówił płaczliwym głosem, że nie wie co go napadło i naprawdę taki nie jest i, że go przeprasza i jeszcze raz i jeszcze raz. Trwało to tak długo póki Louis nie przewał mu jednym prostym zdaniem: „ To było najlepsze obciąganie jakie przeżyłem, dzięki” kończąc to mokrym całusem wyciśniętym na ustach Harry’ego. Od tamtego czasu według Louisa układało się pomiędzy nimi śpiewająco. Codziennie po szkole chodził do mieszkania Stylesa od razu przysysając się do jego ust. I cóż… mógł już śmiało stwierdzić, że jest Bi, albo przynajmniej, że jest uzależniony od pocałunków i obciągania Harry’ego. Natomiast ten drugi przyjmował wszystko co szatyn mu ofiarował. Jasne… chciał czasami po prostu porozmawiać, poleżeć na łóżku przytulając się czy obejrzeć jakiś film, ale całowanie też było w porządku. Nie umiał się jednak pozbyć ze swojej głowy myśli, że jest niewystarczający dla Louisa. Że jest zbyt brudny by z nim być, o czym po kryjomu marzył.
***
Niall chwycił worek z piłką i ubrawszy adidasy, otworzył drzwi gotów do wyjścia.- Jezu Louis, ale mnie wystraszyłeś! - wrzasnął Niall - co ty tu robisz?! – zapytał, nie mając żadnej odpowiedzi w głowie na to pytanie. Właśnie miał wyjść na boisko poćwiczyć, ale drogę w drzwiach zastąpił mu Tomlinson.
- Część Niall, przyszedłem do Hazzy. - odpowiedział zadowolony i jak gdyby nigdy nic wszedł do środka z uśmiechem. Co prawda znajomość Harry’ego i Louisa nadal była tajemnicą dla resztą szkoły, czego ku zadowoleniu Tomlinsona sam zainteresowany jak i jego przyjaciel wydawał się wcale nie zauważyć, to Louis u nich w domu czuł się już jak u siebie, a i Niall był powoli przyzwyczajał się do jego obecności.
- Nie chce wiedzieć co będziecie tu robić. – pokręcił głową, robiąc zniesmaczoną minę. - Proszę tylko aby meble zostały w jednym kawałku. - powiedział Niall, na co Louis zrobił wymowną minę.
- Ha ha, ale ci się ostatnio żarcik wyostrzył. – poklepał się po kolanie, udając niesamowite rozbawianie. - Ale coś ty taki radosny? - zapytał Lou, krzyżując ręce na klatce piersiowej, posyłając mu podejrzliwe spojrzenie.
- Bo czuję, że dziś odkryję wielką tajemnicę. – uśmiechnął się szeroko. - Mam pułapkę na mojego tajemniczego adoratora - zaśmiał się Niall, już myśląc o swoim planie, który chciał wprowadzić w życie. – Harry jest u siebie. - rzucił Niall i zatrzasnął za sobą drzwi, aby zbiec po schodach i biegiem ruszyć na boisko.
- Biedny Zayn… -szepnął do siebie Louis i ruszył wesoło w stronę pokoju Harry’ego.
***
- Dwadzieścia osiem, dwadzieścia dziewięć, trzydzieści… - Niall mówił
na głos, z opaską na głowie, ale jego słuch był dziś wytężony. Nie
wiedział skąd, ale był przekonany, że jego „całuśny człowiek” dziś
ponownie go odwiedzi. I nie musiał długo czekać, bo po chwili piłka
została odrzucona na bok, a on poczuł gorące usta na swoich wargach. Tym
razem były one tak miękkie i gładkie, że Niall chciał skakać z radości.
Delikatni poruszał swoimi wargami, muskając nieznajomego. W końcu nie
wytrzymał i sięgnął ręką do oczu, aby odsłonić opaskę, ale nagle usta
zniknęły i usłyszał cichy szept.- Nie ściągaj tego Niall. Nie rób tego, proszę - szepnął adorator i od razu przysunął się aby ponownie go pocałować. Ten zapach mięty był tak mocny, że Niall aż wetchnął. Chciał czuć ten zapach do końca życia. Jego dłonie samowolnie pomaszerowały na biodra nieznajomego. Przejechał nimi po brzuchu i zatrzymał na klatce piersiowej. Kiedy poczuł ręce na swoim tyłku, zaśmiał się w usta adoratora, który zacisnął je na jego pośladkach. Nie kontrolując siebie, wysunął biodra, ocierając się o krocze nieznajomego. Czuł się jak w amoku, nie myślał nad tym co robi. Te usta i ten zapach całkowicie go sparaliżowały. Nawet kiedy usta zniknęły, nie był w stanie zrobić niczego innego oprócz czekania, aż znów je poczuje, ale nic takiego nie nastąpiło. Szybko uniósł dłoń do skroni i zsunął opaskę i w tym momencie chciał krzyczeć, tupać i drzeć się na całe boisko, na którym pozostał sam.
***
Piękny. Jędrny. I po prostu idealny. Zayn stał na przerwie obok
szafki w wpatrywał się w tyłek. Czy to nie podchodzi już pod chorobę
psychiczną? Patrick coś do niego mówił, entuzjastycznie gestykulując,
ale on go nie słuchał. Liczył się tylko ten zajebisty tyłek. Nie słyszał
kiedy kolega się z nim pożegnał. Kiedy w końcu Niall obrócił się
przodem, zabierając mu widok swoich pośladków, Zayn jakby ocknął się i
nagle wyparował:-Cześć Niall! - powiedział to trochę głośniej niż zamierzał, ale no cóż. Blondyn uniósł lekko jedną brew i się uśmiechnął. Widział, gdzie gapił się Zayn i nie wiedział co o tym myśleć.
- Dzwonek już był idioto - rzucił tylko na odchodne i chciał go wyminąć, ale w tym momencie jakiś dzieciak popchnął go i wpadł on całym impetem na Mulata, sprawiając że oboje upadli na zimną posadzkę. Zayn rozłożył ręce i jak zahipnotyzowany patrzył na Nialla, który jęknął i lekko się uniósł na dłoni nad nim. W pewnym momencie zorientował się, że Zayn na niego patrzy, a ich tęczówki się spotkały. Zayn nie był w stanie oderwać oczu od tego błękitu. Teraz to widział. Niall nie był przystojny czy gorący. Był po prostu piękny.
- Co? - szepnął blondyn, czując się dziwnie. Zayn patrzył się na niego z delikatnym, przyjaznym uśmiechem i nic nie mówił. I wtedy to poczuł. Jego zapach. Jego ulubiony zapach mięty. Kiedy Zayn westchnął poczuł ten oddech. Ten sam co wtedy na boisku. Może to jakiś jego przyjaciel, albo brat? Niall uspokój się, Malik nie ma brata. Boże… Nie… To…Zayn? Jak to? Przecież… przecież to NIE MOŻE być ten zadufany w sobie Zayn! Kiedy słowa wypłynęły z ust Malika był już pewien, jednak w żaden sposób nie zamierzał pokazać tego, że już wie.
- Jesteś piękny Niall. - szepnął Zayn w ogóle, nie kontrolując tego co mówi, po prostu chciał to powiedzieć i tyle. Nie zrozumiał, dlaczego Niall nagle się zerwał, jak oparzony i wybiegł ze szkoły głównym korytarzem.
Ekstra rozdział!!!! Końcówka była niesamowita, pragne więcej i więcej! Ziall <3 Czekam na dalszy ciąg :D
OdpowiedzUsuńSuper! Czekam na kolejny :3
OdpowiedzUsuńja chyba tutaj umieram, miałam iść spać, ale cholera jasna! ziall rozwalił mnie na kawałeczki. będę czytać końcówkę w kółko, a pewnie i tak mi się nie znudzi...
OdpowiedzUsuńz niecierpliwością czekam na następny rozdział!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńludzie. Świetny rozdział. Świetne opowiadanie. Najlepsze jakie teraz czytam. Uwielbiam je, jak i was. Każdy rozdział to nowa mieszanka uczuć i odczuć. Sądzę, że Ziall już się szybko rozkręci, gorzej będzie z Larrym. Niech się Louis w końcu w Harrym zakocha!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję w imieniu swoim i Klaudii za komentarze :) Niesamowicie cieszymy się, że spodobał się wam rozdział. I gdyby nie fakt, że dzisiaj wyjeżdżam, wzięłabym się za kolejny :)
OdpowiedzUsuńOMG!
OdpowiedzUsuńUwielbiam was. Niech Zayn wyzna swoje uczucia Niallowi. :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWracajcie tu i piszcie kolejny rozdział bo umrę xd
OdpowiedzUsuńDziękuje za tak wspaniałe opowiadanie. Uwielbiam Zialla i dzięki wam moja miłość do niego rośnie.
Macie talent do pisania i bardzo mnie cieszy że dzielicie się nim z nami przez to świetne opowiadanie.
Życze wam dużo dużo weny i udanych wakacji :)
Oh uwielbiam Zialla! No uwielbiam! Z jednej strony chciałabym żeby ci dwaj idioci byli razem a z drugiej strony nie lubię Malika bo jest bufoenm! Lou idioto! Zacznij szanować Harrego!
OdpowiedzUsuńkiedy będzie następny rozdział?!?
OdpowiedzUsuńNie było mnie przez tydzień, a teraz jakoś nie umiem zacząć pisać, więc niestety nie wiemy :(
UsuńWpadłam na twój blog i nie żałuję. Przeczytałam te 19 rozdziałów i jestem wniebowzięta *.*
OdpowiedzUsuńChce żeby Ziall był już razem i żeby Lou przyznał się sam sobie że czuję coś do Harry'ego *o*
Piszcie jak najszybciej następny rozdział bo umrę ;(
Weny ♥
@maybe_boobs xx
Świetny blog! Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :) niech w końcu Zayn powie Niall'owi to co czuje :p
OdpowiedzUsuńUmarłam. Na śmierć
OdpowiedzUsuńKiedy pojawi się następny rozdział? :)
OdpowiedzUsuńdołączam sie do pytania. Kiedy nowy rozdział?
OdpowiedzUsuń