środa, 18 grudnia 2013

Narry - 2012

Wiem, że pewnie nikt o tym już nie pamięta, ale ja nie zapomniałam i wczoraj naszła mnie ochota na dokończenie tego.
Przepraszam z błędy i zapraszam do czytania.
Mam nadzieję, że się spodoba, a ja wracam do studiowania książki na prawko.
PS: Matko Bosko! Nie zdam :(

Ten rok dla pary narzeczonych był naprawdę ciężki. I nie chodziło o niezaakceptowanie ich decyzji przez rodzinę, a o niemożność dogadania się w niczym co było związane ze ślubem. Kompletnie nie potrafili się porozumieć. Zupełnie jakby nagle każdy z nich stał się innym człowiekiem.
Na początku zaczynało się spokojnie. Gdy nie mogli dojść do konsensusu w jakiejś sprawie, zostawiali ją na później, sądząc, że przecież mają czas i zajmowali się czymś innym. Nie mieli jednak pojęcia, że robią tak ze wszystkimi ważnymi rzeczami. Zaczynając od miejsca wesela, kończąc na rodzaju tortu. Tak sprawy ciągnęły się przez pierwsze pięć miesięcy miesięcy. Chłopcy byli za bardzo zajęci swoim życiem i staraniem się unikania kłótni, by przejmować się czymś takim jak ślub. Poza tym, to tylko ślub.
Wszystko jednak uległo zmianie, gdy do przewidywanego terminu uroczystości - Niall bardzo uparł się by był to dzień w którym zaczęli się spotykać, a Harry po prostu nie mógł się nie zgodzić - zostały tylko cztery miesiące, a chłopcy nie mieli nic ustalonego. Wtedy też zaczęły się ostrzejsze sprzeczki i zwalanie na siebie obowiązków.

- Wróciłem. - krzyknął wesoły Niall, przekraczając próg ich mieszkania. Odłożył torbę na bok i od razu skierował się w stronę swojego narzeczonego, by móc przywitać go krótkim pocałunkiem. Harry czując przy sobie zapach Nialla automatycznie oderwał wzrok od kartek porozwalanych na stole i obrócił się w jego stronę, złączając ich usta. - Nie zgadniesz kogo dzisiaj spotkałem. - powiedział uśmiechnięty blondyn, opierając dłonie na ramionach chłopaka, gdy ten wrócił do wertowania papierów.
- Yhm... zaskocz mnie. - rzucił na odczepnego, myślami będąc zupełnie gdzieś indziej. Ale co się dziwić, gdy ślęczał nad różnymi propozycjami fotografów i kamerzystów, szukając najkorzystniejszej oferty i szczerze mówiąc nie poruszał się z tym do przodu. Albo oferta była ciekawa, ale wykonanie jej gorsze, co mógł zobaczyć na przykładowych filmikach, albo firma życzyła sobie kolosalnych pieniędzy na co chłopcy nie mogli sobie pozwolić. Był już tym wszystkim zmęczony.
- Susan z chłopakiem. - powiedział, nie zwracając uwagi na nie do końca dobry humor Harry'ego. - Jest w ciąży! - zawołał. - Uwierzyłbyś w to?! - wykrzyknął podekscytowany. Dziewczyna była dobrą przyjaciółką Nialla jeszcze w podstawówce. Byli niczym papużki nierozłączki i wszyscy wokoło wróżyli im wspólną przyszłość. Może i tak by się stało, gdyby szatynka nie wyprowadziła się razem z ojcem, po rozwodzie jej rodziców. Teraz jednak wróciła do Londynu w poszukiwaniu pracy, a że nadal mieszkali tu jej dziadkowie nie miała problemu z mieszkaniem, bo chętnie odstąpili jej jeden pokój w swoim domku, by mogła wprowadzić się tam razem z chłopakiem. Harry nawet nie zdążył odpowiedzieć - nie wiedział nawet co. Znał dziewczynę tylko z opowiadań Nialla i tym bardziej nie rozumiał co takiego dziwnego jest w tym, że dwudziestokilkuletnia kobieta, chce założyć rodzinę. - a Niall już kontynuował swoją opowieść. - Strasznie dojrzała i już niczym nie przypomina małej, piegowatej Sue. - zaśmiał się do siebie, porównując wygląd jego małej przyjaciółki do tej kobiety. - W sumie nie mieliśmy dużo czasu na rozmowę, bo śpieszyła się do lekarza, ale zaprosiła nas na 19 na kolację. - powiedział z uśmiechem i nachylił się by pocałować Harry'ego w policzek. Nie miał już dużo czasu. Dochodziła godzina 16, a on musiał wziąć prysznic i się wyszykować.
- Dzisiaj? - zapytał Harry, obracając się na krześle, by móc spojrzeć na blondyna, który już od niego odszedł kierując się w stronę łazienki.
- Tak. - odpowiedział, wchodząc do środka, jednak nie zamykał drzwi, by jeszcze przez ewentualną chwilę mógł porozmawiać z narzeczonym. - Masz jakieś plany? - zapytał, nie bardzo wiedząc czemu jego chłopakowi nie pasuje ta data, bo z tonu jego głosu, zdecydowanie mógł to wyczytać.
Harry nie dowierzał w to co słyszy. Czy on ma jakieś palny? Jasne, że miał palny. Co więcej Niall również miał plany, jednak najwyraźniej o nich zapomniał. Mieli dzisiaj, przysiąść i zająć się organizacją ślubu. Mieli spisać menu, z kilkunastu ciekawych miejsc - które oczywiście wcześniej sam wybrał Harry - wybrać te do których pojadą zobaczyć i dowiedzieć się szczegółów. Mieli wybrać zaproszenia i zrobić listę gości. Dzisiejszego dnia mieli sobie pewne rzeczy poukładać, by pomału móc wszystko zamawiać. Niall jak zwykle miał inny pomysł. I Harry naprawdę by to zrozumiał, w końcu dawno nie wiedział się ze starą przyjaciółką gdyby nie to, że przecież mógł umówić się z nią chociażby na jutro. Poza tym Styles był już naprawdę zmęczony tym wszystkim. Ciągle to on zabiegał o to by razem usiedli i przedyskutowali jakąś sprawę związaną z weselem. Niall miał to gdzieś. Wolał leżeć i przytulać się na kanapie, myśląc, że ślub sam się zorganizuje. A to sprawiało, że Harry wariował. Czuł jakby to tylko on pragnął tego ślubu, jakby Niallowi wcale na tym nie zależało, a przecież przyjął oświadczyny i wyglądał na wniebowziętego.
- Niall, nie mów, że zapomniałeś o tym, że mieliśmy się dzisiaj zająć ślubem. - Harry wstał z krzesła i rzucając kartkami, które trzymał w dłoniach, poszedł za blondynem.
- Yymm... - jęknął Niall, widząc zaciętą minę zielonookiego. - Jasne, że nie. - pisnął - co było ewidentną oznaką kłamstwa - i uśmiechnął się szeroko do niego. - Po prostu myślałem, że moglibyśmy to przełożyć na jutro. - wzruszył ramionami, po czym pozbył się koszulki.
- Kłamiesz. - powiedział ostro Harry, przyglądając mu się z założonymi rękoma. Blondyn stojąc wcześniej do niego plecami, obrócił się w jego stronę, gotowy do przekonywania go, że mówi prawdę. Jednak gdy spotkał się z jego przeszywającym wzrokiem, skapitulował.
- Ok... cały dzień pamiętałem, ale wtedy jakoś wypadło mi z głowy. - spojrzał na niego przepraszająco. - Ale przecież możemy to przełożyć na jutro, prawda? - uśmiechnął się, ponownie rzucając ten sam pomysł. Podszedł do niego, chcąc wykorzystać swój urok osobisty i seksapil, by wymóc na nim zgodzę. Harry zawsze mu ulegał i Niall doskonale wiedział, że gdy zarzuci ręce na jego kark i zacznie bawić się przydługimi kosmykami, dodając do tego swój słodki uśmiech, chłopak się zgodzi. Tym razem jednak było inaczej. Wyższy chłopak, miał dosyć tego, że tylko on się stara, a Niall za każdym razem wymyśla powody by być jak najdalej od przygotowań.
- Nie Niall. - powiedział poważnie, łapiąc go za nadgarstki i odpychając go delikatnie od siebie, co zdecydowanie zaskoczyło blondyna. - Mówiłeś tak samo miesiąc temu. Mówiłeś tak dwa tygodnie temu i mówiłeś tak wczoraj. - jego głos trząsł się z nerwów, które były nie tylko efektem tej rozmowy z Irlandczykiem, ale i całego dnia. Już z pracy wyszedł zdenerwowany, a rozmowa z Niallem tylko wszystko pogorszyła.
- Sam przyznasz, że wczoraj mieliśmy ciekawsze zajęcie nić babranie się w jakiś papierach. - blondyn uśmiechnął się do niego łobuzersko, przypominając sobie ich wczorajszą namiętną noc. Harry jednak nie podłapał tego i dalej dzielnie trzymał się tematu.
- Tak się składa, że te "jakieś papiery" są dosyć ważne, biorąc pod uwagę to, że za mniej niż cztery miesiące mamy brać ślub, a kompletnie nic nie mamy ustalone. Czy ty w ogóle o tym pamiętasz?! - krzyknął, przez co mina Niall momentalnie zrzedła. Nie było to ich pierwsza kłótnia. Wcześniej też na siebie krzyczeli, ale nigdy chłopak nie podniósł na niego głosu tak bardzo, odkąd się zaręczyli.
- Jasne, że pamiętam. Jak mógłbym zapomnieć, skoro nie gadasz o niczym innym! - Niall również wybuchł. Rozumiał, że ślub to ważna sprawa, w końcu ma się go - przeważnie - tylko raz w życiu, ale nie potrafił przemóc się do jego organizacji. Nigdy nie był w takich sprawach dobry, a świadomość, że to ma być jego wesele, go przerażała. Miał zorganizować dzień, który będzie najpiękniejszym i najważniejszym dniem w ich życiu. Dzień który miał być idealny i godny zapamiętania. Bał się - mimo że mieli zająć się wybieraniem wszystkiego razem - że zawali, a ślub okaże się klęską. Jakoś tego nie czuł, a już na pewno nie tak jak Harry. Dlatego robił wszystko co w jego mocy by jak najdłużej to wszystko odwlekać. Poza tym tęsknił za Harrym i ich normalnymi rozmowami, które nie dotyczyły niczego ważnego. Teraz wszystko kręciło się wokoło ślubu.
- Nie gadałbym o tym non stop, gdybyś choć raz dotrzymał słowa. Zawsze obiecujesz, że następnym razem się tym zajmiemy, a gdy ten następny raz przychodzi znowu coś wymyślasz! - krzyknął. Bolało go to, że kłóci z Niallem z takiego powodu. Przecież to powinno ich do siebie zbliżyć, a nie oddalić, ale nie miał już do niego siły. - Czy ty w ogóle chcesz tego ślubu?! - zapytał, a gdy tylko słowa opuściły jego usta, zamarł. Bo co jeśli Niall powie, że nie? Jego serce biło w zastraszającym tempie, a to, że Niall patrzył na niego wielkimi niebieskimi oczami, wcale nie pomagało.
- Jasne, że chcę! Co ci w ogóle odbiło? - odpowiedział blondyn po kilku sekundach, które dla Harry'ego, były wiecznością. Nie rozumiał jak w Stylesie mogła zakiełkować taka głupia wątpliwość.
- No nie wiem. - prychnął, przyglądając się Naillowi, który nadal stał przed nim w samych spodniach. - Bo tak to wygląda. Jeżeli myślałeś, że to że to ja się oświadczyłem oznacza również to, że tylko ja będę odpowiedzialny za wszystko, to się myliłeś. Tak to nie działa. - pokręcił przecząco głową. - Nie mam zamiaru robić wszystkiego sam. Przez to czuję się jakby ci w ogóle nie zależało. - ostatnie zdanie powiedział już nieco ciszej, by blondyn nie mógł usłyszeć jak bardzo jest zraniony.
- To nie prawda. - szybko zaprzeczył, podchodząc do Harry'ego, widząc jego zwieszoną głowę. - Zależy mi. - złapał za jego brodę i uniósł delikatnie jego głowę, by móc spojrzeć w jego oczy. Kochał go najbardziej na świecie i nie mógł patrzeć jak przez coś tak głupiego cierpi.
- Po prostu przestałem to czuć. - powiedział cicho Harry. - Czuję jakbyś za dużo chcieli i przez to, stracili to co już mieliśmy. - westchnął, zrywając kontakt wzrokowy z Niallem. Nie mógł patrzeć w jego niebieskie tęczówki z myślą, że przez swoją zachłanność, stracił jego miłość. - Nie wiem... - wzruszył ramionami. - Może to przemyśl. - uśmiechnął się do niego nikle. - Ja wychodzę. - powiedział już spokojnie, jakby wszystkie swoje siły spożytkował na wcześniejszą kłótnię.
- Harry czekaj. - zawołał blondyn po kilkunastu sekundach, gdy doszło do niego co faktycznie się stało. Wybiegł z łazienki, ale o odrobinę za późno, bo mógł dostrzec jak szatyn znika za drzwiami.

Tego wieczoru Harry nie wrócił do domu, wysyłając uprzednio sms'a do Nialla, że zostaje u Zayna i od razu od niego pójdzie do pracy. A Niall ten wieczór spędził  zawodząc się w rękaw Liama, nad tym jak bardzo jest głupi.
Oboje doskonale wiedzieli, że zachowują się może nieco żałośnie. W końcu byli dojrzałymi mężczyznami, którzy za kilkanaście tygodni mieli wziąć ślub, a jeden z nich uciekł do przyjaciela, podczas gdy drugi przyjacielowi się wypłakiwał. Było to bardzo dojrzałe. Mimo to żaden z wymienionych przyjaciół nie komentował tego.
Zayn bez słowa wpuścił Harry'ego do mieszkania i poczekał aż ten sam zacznie mówić, by później w ciszy słuchać jego narzekań na Nialla, dzięki którym Styles próbował się przekonać do tego, że ślub może faktycznie nie jest dobrym pomysłem. W głębi serca jednak wiedział, że wszystkie złe rzeczy, które szatyn mówi o Irlandczyku nie są prawdą. Harry uwielbiał to jak Niall budził go codziennie rano swoim śpiewaniem pod prysznicem. Lubił to jak w pośpiechu zabierał z jego talerza kanapki, bo później zawsze odwdzięczał się słodkim całusem. I zdecydowanie kochał to, że Niall w ziemniejsze wieczory zabierał jego bluzy, bo później pachniały chłopakiem. Dlatego też nie zdziwił, gdy szatyn na koniec drżącym głosem przyznał: "Tak cholernie go kocham". Wtedy przytulił go do siebie i głaszcząc go po plecach, starał się go pocieszyć.
Liam również zachował się tak jak na przyjaciela przystało. Gdy tylko Niall zadzwonił do niego i roztrzęsionym głosem, zakomunikował się rozwalił swoje przyszłe małżeństwo, od razu wsiadł w samochód i do niego przyjechał. Później siedział z nim na kanapie, pozwalając mu moczyć swoją nową bluzę, starając się w głowie wymyślać coraz to nowe zdania pocieszenia. By na końcu, gdy wyczerpany Irlandczyk zasnął, przytulony do jego boku, położyć go na kanapie i przykryć kocem. Sam położył się w jego łóżku, zostając z nim do rana.
Na szczęście następnego dnia wszystko wróciło do normy. Harry wyciągnął coś z kilkunastominutowego monologu Zayna, a Niall zrozumiał swój błąd i gdy tylko oboje wrócili z pracy szczerze ze sobą porozmawiali. Niall przyznał, że bał się odpowiedzialności, ale bardzo kocha Harry'ego i ślub z nim jest na szczycie jego marzeń. Harry przeprosił za to, że się uniósł i że za bardzo się w to wszystko wkręcił. Na końcu oczywiście dodał, że też bardzo mocno go kocha. Niall znowu się wzruszył, a Harry, by go uspokoić zaniósł go do łóżka, znacząc jego szyję delikatnymi malinkami.

***
Przez następne kilka tygodni, chłopcy byli wiecznie zabiegani. I choć Niallowi nie podobało się to, że nie mają czasu - częściej siły - na krótkie czy dłuższe pieszczoty wiedział, że jest to chwilowe. Dlatego też starał się w miarę swoich możliwości nie marudzić i pomagać Harryemu w przygotowaniach. W końcu, gdy tylko cały szum w okół ich wesela minie, będzie miał swojego Harry'ego już na wyłączność i nikt nie będzie miał prawa mówić im, że czegoś nie mogą. Będą przecież małżeństwem.
Takim też sposobem, po męczących tygodniach, szukania, zastanawiania się i wybierania, mieli już wszystko załatwione. Data ślubu była już zaklepana. Dworek na obrzeżach Londynu, w którym Niall zakochał się, gdy go tylko zobaczył i nie wyobrażał sobie przyjęcia w innym miejscu niż to, był już zarezerwowany. Wzór na tort był wybrany i tylko czekał, aż piekarze będą mogli go w końcu przyrządzić. Lista gości również została wybrana, a zaproszenia wysłane. Harry od dziecka - no dobra od młodego nastolatka - wyobrażał sobie, że jego ślub będzie skromny i młody wiekowo*. Tylko najbliższa rodzina, a reszta znajomych. Ale co się dziwić skoro nigdy nie był jakoś szczególnie przywiązany do ciotek i wujków z którymi widywał się tylko raz na kilka lat. I tak też wyglądała lista gości z jego strony.  Rodzice, siostra z chłopakiem, babcie, dziadkowie, ciotka od strony mamy z rodziną i rodzeństwo taty z rodziną. I znajomi, znajomi, znajomi. Naprawdę rodziny było niewiele w stosunku do przyjaciół Harry'ego, ale Anne o dziwo przy tym nie robiła problemów. Z drugiej strony wyglądało to zupełnie inaczej. Niall uparł się by zaprosić wszystkich jego krewnych, zaczynając od tych najbliższych, kończąc na siódmej wodzie po kisielu i do tego dorzucić kilku bliskich przyjaciół. Harry nie za bardzo był za tym pomyłem, bo miał świadomość tego, że połowa z tych ludzi nawet nie wie, że Niall wychodzi za mężczyznę. Jednak po godzinie żarliwej dyskusji odpuścił, zamykając listę w niecałych 200 osobach.
To wszystko jednak nie było najważniejszymi problemami za jakimi chłopcy musieli się zmierzyć i przekonali się o tym kilka dni później na obiedzie rodzinnym u Harry'ego w domu.

- Czyli z tego wynika, że już wszystko macie załatwione. - podsumowała kilkunastominutowy dialog pomiędzy chłopcami, którzy podekscytowani przerywali sobie, opowiadając kobiecie o przygotowaniach do ślubu.
- Na szczęście tak. - skinął głową Harry i spojrzał czule na Nialla, który zaczął kontynuować jedzenie. Kuchnia Harry'ego nie mogła się nawet równać z kuchnią Anne, mimo że była wspaniała.
- Tak się bardzo cieszę. - powiedziała z delikatnym uśmiechem, krojąc przy okazji kotleta. Jej mina i ton jakim to wypowiedziała zupełnie nie zgrywał się ze znaczeniem tych słów, a Harry mógł tylko podejrzewać czemu. Pani Styles jak każda kobieta, chciała pomagać w organizacji ślubu swojego dziecka, a tym bardziej jedynego syna. Problem jednak był taki, że Harry był niezwykle upartym człowiekiem i gdy raz postanowił, że sam z Niallem się tym zajmie, nie było siły by mu przemówić. Innym powodem było też to, że chciał udowodnić jej, że jest wystarczająco odpowiedzialny. Nic więc dziwnego, że Anne mimo tego, że była dumna z syna, że dopiekł swego, miała też gdzieś w głębi duszy do niego żal, że nie pozwolił jej sobie pomóc. - Przyznam szczerze, że z ojcem powoli zaczynaliśmy się niepokoić. - uniosła na niego wzrok.
- Jak widać nie potrzebnie. Razem z Niallem doskonale sobie poradziliśmy. - chłopak przykrył swoją dłonią, dłoń Nialla i uśmiechnął się do matki. Oboje wiedzieli ile siły i nerwów im to zabrało, bo Harry nie raz przychodził do domu rodzinnego i narzekał na Nialla, ale w końcu im się udało i to przyniosło mu jeszcze większą radość niż gdyby odbyło się bez żadnych potyczek.
- Tak. - kobieta uśmiechnęła się do Nialla, który natychmiastowo odwzajemnił gest.
- W takim razie, że musieliście też rozmawiać już o nazwisku. - wtrącił się Robin**. - Wiem, że normalnie nie byłoby to problemem, bo kobieta przejmuje nazwisko męża, ale w tym wypadku, chyba jest to kwestia do przedyskutowania. - wytłumaczył swoje wątpliwości.
Chłopcy faktycznie nigdy o tym nie rozmawiali i dopiero gdy mężczyzna o tym wspomniał, zrozumieli jak ważna jest to sprawa.
- W sumie to nie rozmawialiśmy, ale myślę, że nie będzie z tym problemu. Zostaniemy przy moim nazwisku. - odpowiedział pewnie siebie Harry, uśmiechając się do swojego narzeczonego.
- A to niby dlaczego? - odezwał się Niall. Nie podobało mu się to, że Harry z góry założył, że to Niall będzie zmieniał nazwisko. Mieli co do tego takie same prawa i może Niall chciał by to Harry, był Horan?
- Ymmm... - zaciął się, nie wiedząc co powiedzieć. Po prostu myślał, że Niall nie będzie miał z tym problemu, bo przecież go kochał, a to miało być tylko nazwisko. Praktycznie nic nie znacząca rzecz. Harry był gotowy przyjąć nazwisko po Niallu, ale biorąc pod uwagę to, że on wykonał ten poważniejszy krok w ich związku - nie że uważał się przez to lepszy - myślał, że Niall ustąpi. - No nie wiem. Myślałem, że to logiczne, biorąc pod uwagę to, że to ja się oświadczyłem. - powiedział, patrząc to na rozzłoszczonego Nialla i zmieszanych rodziców, którzy nie wiedzieli jak się zachować. Blondyn odłożył sztućce na stół i po odsunięciu krzesła obrócił się w stronę Harry'ego.
- Najwyraźniej nie. Wybacz, że jestem taki głupi. - w głosie blondyna można było wyczuć sztuczną skruchę.
- Wcale nie miałem tego na myśli. - próbował się bronić Harry, bo faktycznie nie chciał by tak to zabrzmiało.
- I dziwne, że znowu użyłeś argumentu oświadczyn, wiesz? - zupełnie zignorował słowa szatyna. - Ostatnio, oświadczyny nie sprawiały, że wszystkim będziesz zajmował się sam, a dzisiaj dają ci prawo decydowania za mnie przy jakim nazwisku zostanę po ślubie? - powiedział z wyraźnym rozbawieniem, w stylu "Musisz być naprawdę głupi jeżeli sądzisz, że się zgodzę". - Nigdy nie pomyślałbym, że to kto się oświadczył będzie ciągnęło się za nami do końca życia. - prychnął i dopiero wtedy zwrócił uwagę na zmartwione wyrazy twarzy rodziców Harry'ego. - Przepraszam za zepsucie atmosfery - zwrócił się do gospodarzy. - ale ja już pójdę. - ostrożnie by nic nie zrzucić wstał od stołu. - Dziękuję za obiad, jak zwykle był pyszny. - uśmiechnął się do kobiety, chwaląc jej kłótnie i odprowadzony zaskoczonym i zmieszanym spojrzeniem przez państwo Styles, poszedł się ubierać.
- Niall, nie żartuj sobie! - zawołał za nim chłopak, szybko wstając od stołu, by jeszcze zdążyć go złapać. Na szczęście, gdy zielonooki wchodził do przedpokoju, Niall dopiero wciągał na stopy buty, więc Harry nie miał problemu z zatrzymaniem go.
Przez kilka minut stali w korytarzu i Harry próbował namówić Nialla, żeby się nie wygłupiał i wrócić do salonu. Ani słowem jednak nie wspomniał o tym, że gdy wrócą do domu porozmawiają o tym, co było tematem ich kłótni i tego zabrakło Niallowi.
- Jeszcze raz przeproś Anne. - powiedział Niall i wyszedł z mieszkania, a Harry nie miał innego wyjścia jak szybko pożegnać się z rodzicami i wybiec za swoim narzeczonym.

Harryemu udało dogonić się Nialla w połowie drogi do ich domu. Szatyn zastanawiał się nawet czy przypadkiem Irlandczyk nie biegł, bo jakim sposobem tak szybko znalazł się tak daleko? Postanowił się nad tym jednak nie zastanawiać za bardzo zajęty próbą zrozumienia swojego chłopaka. Problem polegał jednak na tym, że Niall wcale mu tego nie ułatwiał, a wszystko czego Harry się od niego dowiedział po drodze to: "Powinieneś wiedzieć o co mi chodzi", "Jesteś taki głupi czy tylko udajesz?" oraz "Nie mam ochoty z tobą rozmawiać". Więc tak, Harry był zmieszany. Wiedział, że coś zrobił źle. Wiedział nawet, że musiało się to tyczyć wcześniejszej rozmowy w domu jego rodziców. Ale jeżeli Niall naprawdę nie chciał przejąć jego nazwiska to mógł po prostu powiedzieć, a nie zachowywać się jak baba przed okresem.
I Niall gdy wszedł do domu, a jego emocje związane ze sprzeczką opadły, zrozumiał to. Był jednak za bardzo dumny by przyznać się do błędu. Wolał to przeczekać, a jutro zacząć się zachowywać jakby wczorajszy dzień nigdy nie miał miejsca.
Harry jednak pokrzyżował jego plany. Po skończonym prysznicu, wskoczył w spodnie od piżamy, które kiedyś dostał w prezencie od Nialla i wślizgnął się pod kołdrę. Z początku leżał na plecach i bacznie przyglądał się profilowi blondyna, a ten musiał użyć niemało silnej woli, by się do niego nie obrócić i z uśmiechem na ustach, nie zapytać czemu mu się tak przygląda.
Później gdy to nie przyniosło oczekiwanych efektów - choć Harry myślał nad czymś innym, ale bał się, że zły Niall zarzuci mu, że dla niego liczy się tylko seks - Styles ostrożnie przysunął się do Nialla, tak że ich ramiona oraz nogi się dotykały. Mimo to Niall nadal był - a raczej udawał - skupiony na książce którą czytał. Dopiero gdy Harry podsunął się jeszcze bliżej i po obróceniu się na bok, mocno objął Horana, ten zareagował.
- Hej. Co robisz?! - zawołał zdziwiony nagłym uściskiem. Harry nic jednak nie odpowiedział, tylko jeszcze mocniej wtulił się w bok blondyna.
- Dlaczego jesteś na mnie zły? - zapytał smutno szatyn, patrząc oczami szczeniaczka na Niall. I jak w takiej sytuacji Niall mógł go dalej ignorować?
- Już nie jestem. - powiedział cicho, jakby jego chłopak wcale miał tego nie usłyszeć.
- Jeżeli nie chcesz mojego nazwiska to nie musisz go przejmować. Możesz zostać przy Horan, a ja będę zaszczycony mogąc również je nosić. - kontynuował Harry, nie do końca zwracając uwagę na słowa Niall. Jasne, że je usłyszał, ale nie przyjął ich, bo tak czy inaczej wydawało mu się, że Niall jest zły.
- Nie gadaj głupot. - uderzył go żartobliwie drugą ręką w bok. - Jasne, że chcę być Styles. O niczym innym nie marzę od kiedy zaczęliśmy się spotykać. - powiedział zupełnie szczerze.
- Więc o co chodziło? - zapytał z troską w głosie szatyn. Teraz to już kompletnie nie rozumiał blondyna.
- O to, że powiedziałeś to tak pewnie, mimo że o tym nie rozmawialiśmy, a to powinna być nasza wspólna decyzja. A później jeszcze wyjechałeś z tymi oświadczynami. - jęknął Niall, odkładając książkę na bok. Przez chwilę wiercił się w uścisku narzeczonego, póki nie znalazł odpowiedniej pozycji.
- Przepraszam Niall. To nie miał tak zabrzmieć. - powiedział szybko Loczek, gotowy do przeprosin.
- Wiem. - skinął głową. - A później sobie uświadomiłem, że ja chcę mieć twojego nazwisko, chcę móc przedstawiać się jako Niall Styles, ale za bardzo się wstydziłem, że zrobiłem z tego wielkie hallo by to odkręcić, dlatego wyszedłem. - powiedział skruszony. Naprawdę czuł się jak idiota.
- Nie powinieneś. Miałeś rację. - skinął głową, głaszcząc go po plecach. - Nie powinienem od razu zakładać, że się zgodzisz, mając takie piękne nazwisko. - uśmiechnął się do niego czule, składając delikatny pocałunek na jego ustach.
- Głupek. - zaśmiał się Niall. Naprawdę nie wiedział, dlaczego uznał to za coś godnego popsucia ich relacji, bo to przecież tylko nazwisko. Nie ważne czy będą się nazywać Niall i Harry Horan, czy Niall i Harry Styles, kochać będą się zawsze tak samo mocno.

***

Chłopcy nawet nie zdążyli się obejrzeć, a już szykowali się na wieczór kawalerski. Co prawda nie był to zwyczajny wieczór kawalerski, bo który pan młody spędza, go ze swoją drugą połówką? Jednak się tym nie przejmowali, bo żaden z nich i tak nie zamierzał robić, żadnych wyuzdanych rzeczy z innymi ludźmi, jak to przedstawiane jest na filmach. Dodatkową sprawą która przemawiała za tym, by ten wieczór spędzić razem, było to, że mieli wspólnych przyjaciół. Nie traktowali się oni może na równi, bo Harry od dziecka znał się z Louisem i Zayne, a Niall z Liamem, więc całkiem normalnym było, że to oni byli ich najlepszymi przyjaciółmi, ale chłopcy nie mieli problemu spędzania czasu z resztą chłopaków. Dodatkowo został zaproszony Greg - brat Nialla - Josh, Adien, Stan i jeszcze kilku innych chłopaków, w którymi Niall czy Harry mieli lepszy kontakt.
Miejscem zabawy nie był jak mogłoby się wydawać klub gejowski, a zwykła dyskoteka. Chłopcy nie chcieli by ich goście czuli się skrępowani, a obojętnie jak mocno każdy z nich by zarzekał, że będzie potrafił się bawić, w towarzystwie samych mężczyzn, nie wierzyli im. Wiedzieli, że dla większości z nich - bo byli wolni - wyjście na dyskotekę było okazją to wyrwania jakiejś panienki. Dlatego też skończyli bujając się wśród spoconych ciał, próbując unikać spojrzeń dziewczyn, które myślały, że ich skuszą.
- Idę usiąść. - powiedział Harry, nachylając się w stronę blondyna by ten go usłyszał. Irlandczyk skinął głową od razu zarzekając, że tylko pójdzie kupić coś do picia i do niego przyjdzie. Mimo że Harry wcale o to nie prosił, Niall nie chciał, by ten musiał siedzieć sam. Tym bardziej, że sam nie miałby co robić na parkiecie. Co prawda dotychczas tańczyli w grupce z Adienem i Stanem, ale nie sądził, że będą tęsknić za ich towarzystwem, biorąc pod uwagę to, że od kilku minut - wcale nie dyskretnie - wgapiali się w dwie blondynki, które tańczył koło nich.
Szatyn skinął głową i posyłając ostatni uśmiech w stronę swojego chłopaka, ruszył w stronę kanap. W ostatniej chwili zobaczył jak rudowłosa dziewczyna która stała za Niallem uśmiechnęła się do niego, jakby myślał, że to na nią Harry się patrzy. Chłopak gdy tylko stracił kontakt wzrokowy z dziewczyną, skrzywił się na samą myśl, że mógłby na nią spojrzeć. Nie to, że dziewczyna nie był ładna, po prostu nie była Niallem.
Blondyn stał przy barze i czekał aż barman naleje mu dwie szklanki coli - chłopcy od razu zastrzegli, że mimo tego, że jest to ich ostatnia noc wolności, nie zamierzają pić, dając tym samym szansę na zabawę swoim przyjaciołom. Oparł się łokciem o blat i obrócił się w stronę parkietu, by za w czasu poszukać miejsca w którym usiadł Harry. Nie było go trudno znaleźć. Zajął kanapę na końcu sali i z opartą głową na ręce przyglądał się tańczącym ludziom. Niall, gdy złapał jego spojrzenie uśmiechnął się lekko, jednak zaraz mina mu zrzedła, gdy zobaczył dziewczynę która do niego podeszła. Za daleka wyglądała na pewną siebie i Niall mógł się domyślać w jakim celu się tam znalazła. Nie, żeby nie ufał Harry'emu, ale nie podobało mu się to, że jakaś napuszona dziewuch ma podrywać jego chłopaka. Dziewczyna zatrzymała się w niewielkiej odległości od Harry'ego, ręką opierając się o stolik, który stał pomiędzy kanapami. Musiała najwyraźniej do niego coś powiedzieć, bo zaskoczony szatyn uniósł, głowę by na nią spojrzeć, a wyraz jego twarzy wyrażał czystą konsternację.
Niall szybko zabrał szklanki z zamówionym przez siebie napojem i ruszył przez parkiet w ich kierunku.
- Jestem Nina. - powiedział rudowłosa, bo Horan mógł doskonale usłyszeć, z racji tego, że był już przy nich.
- A ja Niall. - stanął obok chłopaka, odstawiając szklanki na stoliku w taki sposób, by przeciąć widok dziewczynie. Gdy tylko zwolnił dłonie, jedną z nich położył w sposób 'odpieprz-się-od-niego-jest-mój' na ramieniu Harry'ego, a drugą złapał za wyciągniętą dłoń dziewczyny i potrząsnął nią lekko, w geście przywitania.
- Słucham? - zapytała Nina, chyba nie do końca rozumiejąc zachowanie blondyna.
- Jego narzeczony. - dodał z szeroki i zadowolonym siebie uśmiechem. Dziewczyna spojrzała na nich zdziwiona i zażenowaną tym, że starała się poderwać geja. Szybko jednak się zreflektowała i przymknęła usta, które mimowolnie uchyliła.
- Umm... To życzę szczęścia i hmm... Gratuluję? - powiedziała cicho. Chłopcy mogli się tylko domyślać, że najchętniej zapadłaby się pod ziemię. W tym przekonaniu upewniło ich jednak to jak szybko dziewczyna od nich odeszła.
- Czyżby ktoś tu był zazdrosny? - zapytał rozbawiony Harry, przesuwając się by Niall mógł usiąść obok niego.
- Skądże. - prychnął Niall, sięgając po colę. - Po prostu czasami lubię przypominać ludziom, że co moje to moje. - uśmiechnął się do niego i nie myśląc, czy komuś to będzie przeszkadzać czy nie, cmoknął go w usta.

***

Dnia ślubu, mimo zapewnień, że nigdy go nie zapomną chłopcy prawie nie pamiętali. Byli za bardzo podekscytowani i zdenerwowani by cokolwiek zapamiętać. Więc ich wspomnienia zamykały się w kilku urywkach. Niall kojarzył, że obaj mieli czarne garnitury i krawaty. Pamiętał, że musiał dyskretnie ścierać łzę, gdy Harry wygłasza samodzielnie ułożoną przemowę oraz to, że ich rodziny tego nie robiły. Pamiętał fragmenty przemowy Zayna, Louisa i Liama - którzy musieli się nad nią dużo napracować, bo była urozmaicona wyświetlaną prezentacją z ich starymi fotografiami - i to jak każdy się z niej śmiał. I pamiętał również pierwszy taniec z Harrym. Później były tylko przebłyski niczym zlepek filmów, jakby jego pamięć nie potrafiła pomieścić tylu wspaniałych wspomnień. Jednak się tym nie przejmował się tym, bo pamiętał to, że kocha Harry'ego i nic innego nie było ważne.

Tej nocy się kochali. Nie pierwszy i nie ostatni raz, ale było to wyjątkowe. Harry delikatnie całował ciało Nialla, a ten cicho jęczał, nie potrafiąc w inny sposób, okazać tego jaką przyjemność sprawia mu Harry.
Później nie zasnęli. Położyli się obok siebie - Niall nieco na Harrym - wpatrując się w złączone dłonie na których nareszcie swoje miejsce znalazły dwie złote obrączki i wsłuchiwali się w bicie swoich serc.
Nie wiedzieli ile to trwało. Minutę, a może trzydzieści. Ale oboje doskonale wiedzieli kiedy ich serca na moment przestały bić, by po chwili zacząć tłuc jak szalone. I była to chwila...
- Harry chciałabym mieć syna.

* Chodzi mi o to, że  wesele gdzie jest niska średnia wiekowa, czyli praktycznie sami znajomi.
** Wiem, że jest jego ojczymem, ale do opowiadania tak mi już pasowało.


1 komentarz: