środa, 26 lutego 2014

Niam - Zasmarkany dzieciak

Ok. A więc to jest shot, który przez długi czas chodził po mojej głowie i cieszę się, że w końcu mogę go dodać. Mam nadzieję, że nie jest taki zły.
Od razu chciałabym pogratulować wszystkim osobą jakie dotrwają do końca, bo niestety trochę się rozpisałam. 

1.
Było słoneczne popołudnie kiedy w progu domu państwa Payne stanął Liam. Starsza kobieta widząc uśmiechniętego wnuka, szybciutko wytarła dłonie w fartuch, który miała na sobie z powodu pieczenia ciasteczek jak to miała w zwyczaju sobotami i przyciągnęła go do mocnego uścisku. Liam również przygotowując się do przywitania puścił rączkę walizki i wpadł w objęcia babci.
- Liaś kochanie. - powiedziała kobieta łamiącym się głosem. - Wspaniale móc cię wreszcie wyściskać. - powiedziała, kołysząc się na boki z młodym mężczyzną w ramionach.
- Już dobrze. - pogładził siwowłosą po plecach. Uśmiechnął się delikatnie choć kobieta nie mogła tego zauważyć i wciągnął nosem, zapach dzieciństwa. - Daj szansę na to dziadkowi. - zaśmiał się lekko, jednak nie zrobił nic by przerwać uścisk. Nie mógł tego zrobić kobiecie i sam nie chciał. Ostatni raz widział się z babcią trzy lata temu i naprawdę bardzo mocno za nią tęsknił.
Po kilkudziesięciu sekundach, podczas których pani Elizabeth wyżalała się jak to bardzo tęskniła za swoim wnukiem, Liam postanowił wziąć sprawę w swoje ręce. Delikatnie odsuwał się od kobiety, aż w końcu mógł przyglądać się jej spływających po zmarszczonych policzkach łzą.
- Hej... jak tak bardzo nie chciałaś mnie widzieć, to trzeba było zadzwonić. - próbował w jakiś sposób rozładować atmosferę, bo czuł, że jeżeli jeszcze przez moment będzie przyglądał się płaczącej kobiecie sam się rozpłacze. Nie cierpiał tego!
- Ja ci dam zadzwonić. - zdzieliła go po rękach szmatką którą miała wsadzoną w dużą kieszeń na środku fartucha.
- Czy ja słyszę tu mojego ulubionego wnuka? - po mieszkaniu rozległ się zachrypnięty głos pana Payne'a. Oboje zajrzeli wgłąb domu, a po chwili oczom Liama ukazał się starszy mężczyzna.
- O ile mi wiadomo to jedynego. - zaśmiał się szatyn, wchodząc do środka.
- Przecież mówię. - powiedział dziadek, udając że nie ma pojęcia o co czepia się szatyn i zgarnął go do uścisku. Na szczęści dla Liama nie wyglądał on jak ten z babcią. Był to typowy męski uścisk. Sekunda zbliżenia ciał, kilka klepnięć w plecy i tyle.

Po rozpakowaniu się w pokoju dla gości, który kiedyś należał do jego ojca, chłopak zszedł na dół by razem z rodziną zjeść obiad. Skłamałby, gdyby powiedział, że nie jest głodny, więc ze smakiem wpałaszował wszystko co zaproponowała mu Elizabeth, a kobieta wydawała się być w siódmym niebie, że mu smakuje.
Po zjedzonym posiłku podczas którego zdążył opowiedzieć co słychać u rodziców oraz jego trzech sióstr, zabrał się za zmywanie. Co prawda pani domu nie chciała się na to zgodzić, każąc mu się zdrzemnąć lub zrobić coś innego, ale Liam nie mógł na to pozwolić. Doskonale wiedział, że gdy tylko pokaże się na mieście, stanie się nagle zabiegany, bo mimo że wyprowadził się z Mullingar siedem lat temu, nadal miał tu przyjaciół z którymi utrzymywał kontakt i tych z którymi ten kontakt na nowo chciał złapać. Mógł się więc domyśleć, że raczej rzadko będzie bywał w domu.
Na szczęście po kilkunastu minutach sprzeczek, że nic mu się nie stanie, gdy zmyje kilka talerzy, kobieta ustąpiła i dołączyła do męża przed telewizor.

Dochodziła godzina 20 kiedy Liam postanowił odwiedzić Louisa. W początkowych planach miał to zrobić dopiero jutro, ale leżąc w łóżku i czytając ich ostatnią rozmowę na facebook'u nie mógł się doczekać. Już chciał zobaczyć zaskoczoną minę, przyjaciela gdy stanie przed jego drzwiami. Dlatego nie tracąc czasu rzucił się w stronę szafy. Założył na siebie zwykły biały t-shirt i zarzucił na plecy koszulę z jasnego dżinsu - nie zapinał jej. Na tyłek wciągnął spodnie z obniżonym krokiem koloru nieco ciemniejszego niż koszula, a na nogi szare Air Maxy.
- Wychodzę. - krzyknął, mając nadzieję, że ktokolwiek był w domu to, to usłyszał i zatrzasnął za sobą drzwi.

Droga do domu państwa Horan minęła mu niesamowicie wolno, ponieważ musiał się dokładnie rozglądać po okolicznych budynkach, przypominając sobie swoje dziecięce lata. Z rozczuleniem również przez przeszło dziesięć minut przyglądał się gromadce chłopców, który ganiali się z pistoletami na kulki, bawiąc się w wojnę. Stałby może jeszcze dłużej, wspominając czasy, gdy to on z Louisem, Stanem i Mattem uprzykrzali życie sąsiadom, gdyby nie podejrzliwe spojrzenie kobiety, który przechodziła obok niego. No tak, z boku mogło wyglądać to co najmniej dziwnie.
Kilka razy też musiał zawracać, bo mimo że kiedyś tą drogą mógł chodzić z zamkniętymi oczami, teraz błądził, zbyt szybko skręcając w boczną uliczkę.
W końcu jednak dotarł na miejsce i odetchnął z ulgą, gdy uświadomił sobie, że tak naprawdę chociaż minęło sporo czasu, dom i podwórko Horanów nie uległo zmianie.
Płotek nadal był niski i biały i Liam naprawdę miał ochotę przejść się dookoła, by zobaczyć czy są na nim jeszcze ślady ich butów. Trawa jak zawsze o tej porze roku była gęsta i zielona, a na środku podwórka stało wysokie drzewo, którego pień u podstawy był otoczony kwiatkami, które kochała pani Jay. Nawet huśtawka, którą razem z Louisem i Stanem zamontował nadal tu była, choć Liam bałby się chyba na niej usiąść. Chłopak również zastanawiał się czy w drugiej części podwórka, która mieściła się za domem, nadal znajdował się ogródek, z którego w dzieciństwie podkradali warzywa i zrywali truskawki gdy te były jeszcze niedojrzałe. Albo czy Louis już rozłożył basen lub rozwiesił hamak, między starymi jabłonkami.
Żeby się tego dowiedzieć nie było innej możliwości jak wejść na podwórko i się przekonać. Wcześniej jednak musiał przywitać się z przyjacielem. Już wyobrażał sobie, jak zareagowałby, widząc go wylegującego się na miękkiej trawie. Cóż... wizja kusząca, ale wolał nie ryzykować zawałem innego mieszkańca domu.
Zatrzymał się przed drzwiami i podziwiając, kołyszący się od lekkiego wiatru domek, który zawieszony był na daszku, zapukał w drzwi. Nie musiał czekać długo, bo już po kilkunastu sekundach, usłyszał jak zawsze skrzeczący głos przyjaciela - nie mógł uwierzyć, że nawet po mutacji mu to nie przeszło - proszący o chwilę cierpliwości. Payne zaśmiał się pod nosem, wyobrażając sobie, morderczą drogę jaką musi przebyć przyjaciel wśród zabawek jego sióstr, by otworzyć mu drzwi.
- Słucham. - drzwi się otworzyły, a za nimi stał rozczochrany Louis. - Cholera... Liam? Cholera tak! - krzyknął i zamknął mu przed nosem drzwi, przez co automatycznie szeroki uśmiech, zszedł z ust chłopaka. Wszystko szło po jego myśli. Louis był zaskoczony, jakby zobaczył ducha, ale kurde... zamiast zatrzaskiwania mu drzwi przed nosem miał wpaść w jego ramiona. Chłopak kompletnie nie wiedział o co chodzi. Nawet podrapał się po głowie, próbując rozwikłać zachowanie przyjaciela.
- Lou? - zawołał niepewnie.
- Chwila! - krzyknął jeszcze raz Louis. Po kilku sekundach drzwi ponownie się otworzyły, a niski szatyn mocno uściskał przyjaciela. - Jesteś takim idiotą. - powiedział, miażdżąc mu żebra, a Liam odnotował w głowie, że Louis mimo tego, że nadal jest od niego niższy nie jest już tym chucherkiem jakim był gdy ten wyjeżdżał.
- Nie większym niż ty. - powiedział, próbując się wydostać z jego ramion.
- Wczoraj. Dokładnie wczoraj rozmawialiśmy, a ty nie mogłeś mi powiedzieć, że jutro staniesz w moich drzwiach, w ciuszkach z wybiegu? - zmierzył go od góry do dołu. Liam również spojrzał na siebie z góry. Choć chłopak nie przywiązywał do tego wagi, osoba patrząca z boku naprawdę mogła by tak pomyśleć, ponieważ Payne pod względem wyglądu odstawał od Louisa. Jakby nie patrzeć Londyn był większym miastem niż jego rodzinne Mullingar, więc i mieszkańcy ubierali się nieco inaczej i nikt nie miał na to wpływu. - Nienawidzę cię. - warknął na przyjaciela odsuwając się na bok i gestem ręki zaprosił go do środka. Liam niepewnie wszedł do domu i rozejrzał się po wnętrzu. Miał prawo czuć się nieco skrępowany, w końcu nie był tutaj od kilku lat. - Wybacz za ten nieporządek, ale dziewczynki wyrosły na straszne bałaganiary. - schylił się, by pozbierać porozrzucane po podłodze autka.
- Skądś to znam. - zaśmiał się Liam. Louis był taki sam. Nigdy nie odkładał zabawek na swoje miejsce i gdy Liam przychodził po niego na dwór zawsze musiał czekać, aż przyjaciel po sobie posprząta. Ciemny blondyn na szczęście nie miał z tym problemu, bo pani Jay częstowała go wtedy pysznymi ciasteczkami.
- Czy to jakaś iluzja w moją stronę? - zapytał szatyn, wstając i odkładając zabawki na szafkę na przedpokoju, gdzie za pewne i tak nie było ich miejsce.
- Aluzja jak już. - poprawił go Liam z szerokim uśmiechem. Kompletnie nic się nie zmienił.
- No proszę, proszę... Ledwo przyjechał i już się wymądrza. - uderzył przyjaciela w ramię, jednak na jego ustach ciągle widniał ten zadowolony uśmiech. Liam nic nie odpowiedział tylko wzruszył ramionami, a między nimi zapanowała cisza. Żadnemu jednak to nie przeszkadzało, bo byli pochłonięci obserwowaniem się nawzajem, by wyłapać wszelkie zmiany jakie zaszły w tym drugim. I choć rozmawiali kilka razy w tygodniu przez Skype to nie na wszystko można było tam zwrócić uwagę. Louis nigdy by nie powiedział, że Liam jest aż tak umięśniony, a Liam cóż... dałby sobie rękę uciąć, że Louisa głos stał się głębszy. Było to jednak tylko złudzenie.
- Nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłem. - odezwał się w końcu Liam. Jego głos był cichy, jakby wstydził się tego co przed chwilą powiedział.
- Jeżeli tak jak ja, to mogę się domyśleć. - uśmiechnął się delikatnie, doskonale zdając sobie sprawę, by nie być w tej chwili gwałtownym. Payno odwzajemnił uśmiech i nie minęła nawet sekunda, a ponownie przylgnął do chłopaka. Liam jeżeli miałby być szczery to mimo tego, że mieszkał w Londynie od kilku lat nie miał tam przyjaciół. Miał dobrych kolegów i koleżanki z którymi wychodził na imprezy, oglądał filmy czy chodził po dworze, ale nie miał przyjaciela. Bo jednego którego miał zostawił w Irlandii i to jemu się zwierzał ze wszystkiego czego nie mówił znajomym z Londynu. Louis miał podobnie. Chociaż wkoło niego było pełno osób z którymi kolegował się jeszcze za czasów, gdy Liam mieszkał w Mullingar to nie nazywał ich przyjaciółmi. Byli to dobrzy lub bardzo dobrzy znajomi, ale jego najlepszym przyjacielem ciągle był Liam.

Siedzieli przy stole w kuchni, jak to było w zwyczaju gdy byli dziećmi. Poza tym kuchnia państwa Horanów miała dziwne właściwości, że wszyscy uwielbiali w niej przebywać. Liam zawsze się śmiał, że to pewnie dlatego, że jest blisko do jedzenia, a Louis temu nie zaprzeczał.
Chłopcy wspominali lata dzieciństwa, głośno śmiejąc się za każdym razem, gdy któryś z nich opowiadał historię, która wpadała mu do głowy, że nie zwrócili uwagi na to, że ktoś wszedł do domu. Dopiero gdy chłopak o jasnych blond włosach pojawił się w kuchni, chłopcy spojrzeli w jego stronę. Liam nie od razu poznał nastolatka, choć wydawał mu się dziwnie znajomy.
- I jak było? - zapytał Louis.
- Jak zwykle. - młodszy z Horanów wzruszył ramionami i z butelką w ręce, którą zdążył wyciągnąć z lodówki, obrócił się do brata. - Trener trochę... - zaczął, jednak gdy zorientował się, że w kuchni oprócz jego brata siedzi jeszcze jeden chłopak, zamilkł na moment. Jego policzki natychmiast stały się wściekle różowe, gdy dostrzegł to jak kolega jego brata wygląda. Ciemne blond włosy miał postawione, a delikatny zarost który zdobił jego szczękę, dodawał mu męskości. Biały t-shirt idealnie opinał jego umięśnione ramiona i tors. Niall nie mógł nic poradzić na to, że czuł się gorszy i taki malutki, gdy mężczyzna mu się przygląda. Miał na sobie zwykłe krótkie spodenki i zwykłą rozciągniętą bluzkę, której nie zmienił po treningu, dlatego widniały na niej plamy od potu. Kostki okrywały spuszczone białe - miały być białe, ale teraz raczej bardziej swoją barwą przypominały szary - getry, a na stopach miał znoszone buty piłkarskie. Włosy również zostawiały wiele do życzenia, bo choć nigdy jakoś szczególnie mu to nie przeszkadzało - a nawet niektórym osobą się to podobało - to teraz pluł sobie w brodę, że nie poszedł do fryzjera zafarbować odznaczających się brązowych odrostów.
Dopiero chrząkniecie starszego brata, wyrwało go z rozmyślań.
- Trener trochę pokrzyczał, że się obijamy, ale tak to było spoko. - powiedział szybko, próbując ignorować, przeszywający wzrok trzeciego chłopaka. Nie wiedział kim on był, bo pierwszy raz wiedział go na oczy, ale nie podobało mu się to, że wprawił go w zakłopotanie. Zazwyczaj był pewny siebie i wręcz uwielbiał robić Louisowi wstyd, gdy zapraszał do siebie przyjaciół. Teraz jednak miał ochotę zapaść się pod ziemię.
- A jak z tym obozem?
- Nie jedziemy. Pieniądze, które miały być na to przeznaczone zgarnęli jak zwykle seniorzy. - skrzywił się. Normalnie usiadłby przy Louisie i zaczął gadać jak najęty o tym jak bardzo denerwuje go zarząd klubu i gdyby tylko w okolicy był jakiś inny klub, z którym ich drużyna nie miałaby na pieńku, chętnie by się tam przeniósł. Teraz jednak zamierzał jak najszybciej wyjść z kuchni i zamknąć się w swoim pokoju póki nieznajomy chłopak nie opuści ich domu.
Louis znowu chciał o coś zapytać, bo mimo że sam nie grał w piłkę nożną to interesował się sprawami klubu w jakim grał jego młodszy braciszek i zdecydowanie nie podobało mu się to jak odsuwana na bok jest jego sekcja. Nie było mu to jednak dane, bo nim się obejrzał Niall w zastraszającym tempie opuszczał kuchnie.
Odwrócił się z powrotem w stronę Liama. Chłopak patrzył na niego z uniesionymi brwiami, domagając się jakiś wyjaśnień.
- Drużyna Nialla już w tamtym roku miała obiecany obóz sportowy, ale że ich wyniki się nie poprawiły i dalej są w drugiej lidze nic z tego nie wyszło. - westchnął, spoglądając w stronę drzwi za którymi zniknął jego brat. Było mu przykro z tego powodu, bo wiedział jak bardzo Niall cieszył się na ten wyjazd. - Cóż... może w przyszłym roku.
- Na pewno. - Liam uśmiechnął się w jego strone, chcąc mu w jakiś sposób przekazać swoje wsparcie.

2.

Następnego wieczora było tak samo. Liam po zjedzonej kolacji wskoczył w świeże ubrania i poszedł do Louisa. Chłopak zaproponował Liamowi, by przyłączył się do niego i reszty ich starej ekipy i wybrał się z nimi do pubu. Liamowi było to na rękę, bo czy był lepszy pomysł na odświeżenie relacji niż wspólne piwo?
Jak na kulturalną osobę przystało zapukał w drzwi i czekając, aż któryś członek rodziny Horanów otworzy mu, poprawił koszulę w kratę, która zawiązał na biodrach.
- Słucham? - cieniutki głosik sprawił, że mężczyzna podniósł głowę do góry. Uśmiechnął się lekko do małej dziewczynki która stała w drzwiach.
- Hej. Ty musisz być jedną z bliźniaczek. - powiedział, nachylając się nieznacznie w jej stronę. - Jestem Liam, przyjaciel Louisa. - kąciki jego ust uniosły się delikatnie do góry w przyjaznym geście, by nie przestraszyć dziewczynki.
- Jestem Daisy. - głos panny Horan był cichutki i niepewny, jakby nie do końca wiedziała czy ufać nieznajomemu. Mimo to stała dziarsko w przejściu z przytrzymując się ręką futryny, pilnowała swojego domu.
- Kochanie z kim rozmawiasz?! - w głębi mieszkania rozległ się troskliwy głos, który jak Liam mógł się domyślić należał do pani Jay. - Słucham? - zapytała kobieta, kładąc w obronnym geście dłoń na ramieniu córki. - W czym mogę pomóc?
- Dzień dobry pani Horan. Jest Liam Payne. - przedstawił się chłopak kulturalnie kiwając głową w stronę kobiety. - Przyjaciel Louisa. - dodał, mając nadzieję, że to w jakiś sposób rozjaśni kobiecie obraz. Zdawał sobie sprawę z tego, że się zmienił, dlatego nie mógł winić mamy jago przyjaciela za to że go nie rozpoznała.
- Liam?! - powiedziała głośno. - Matko. Ale wydoroślałeś. - uśmiechnęła się do niego i natychmiast rozłożyła ramiona, by przygarnąć chłopaka do uścisku. - Louis pokazywał mi kiedyś twoje zdjęcia, ale teraz w życiu bym cię nie poznała. - pokręciła niedowierzająco głowa. Pamiętała go jako niskiego, szczupłego chłopaka z przydługimi włosami, które wpadały mu do oczu. A teraz stał przed nią wysoki, umięśniony model. - Wejdź, wejdź, proszę. - odsunęła się robiąc miejsce w drzwiach, by gość mógł przejść. - Daisy zawołaj Louisa. - powiedziała do dziewczynki, która szybko bez marudzenia wbiegła po schodach.
- Ale żeś się zmienił. - dalej nie mogła w to uwierzyć. - Niezły przystojniak z ciebie wyrósł. - uśmiechnęła się do niego, klepiąc go w matczynym geście po policzku.
- Dziękuję. - spuścił wzrok nieco zawstydzony komplementem. - Ale pani to się nic nie zmieniła. Tak samo młoda i piękna jak wtedy gdy wyjeżdżałem. - zreflektował się szybko.
- Oj.. i czaruś. - zaśmiała się obracając się do niego. - Musisz mieć powodzenie. - ciągnęła temat idąc do kuchni. Liam, mimo że kiedyś przebywał tam całymi dniami, teraz nie wiedział gdzie się podziać, więc jak to kaczątko za swoją mamą, podążał za Jay.
- Nie narzekam. - odpowiedział, wzruszając ramionami. Nie chciał udawać przesadanie skromengo skoro taki nie był. Zdawał sobie sprawę z tego, że jest przystojnym mężczyzną, chociaż wcale tego nie wykorzystywał.
Oparł się bokiem o stół gotowy do wyjścia, gdy tylko jego przyjaciel zejdzie, jednak temu drugiemu najwyraźniej się nie śpieszyło, bo Daisy zamiast z bratem, wróciła z wiadomością, że ten dopiero się szykuje, a Liam ma się rozgościć. Kobieta uśmiechnęła się do dziewczynki i pozwoliła jej wrócić do zabawy, a sama zaproponowała Liamowi by poszedł do salonu i dołączył do Nialla przed telewizor. Liam od razu przytaknął na ten pomysł i uśmiechając się przyjaźnie do kobiety wyszedł z kuchni.
Gdy wszedł do pokoju zobaczył chłopaka siedzącego na kanapie i zajadającego orzeszki, oglądając jakiś program. Liam nie mógł skojarzyć tytułu, ale domyślał się że to jeden z tych głupich, wciągających reality show.
 - Cześć. - przywitał się i obszedł kanapę dookoła, by usiąść obok blondyna. Młodszy z Horanów cały czas wpatrywał się w chłopaka, zaskoczony jego pojawianiem się. I musiałby skłamać, gdyby powiedział, że nie zawstydził się pozycją i tym jak wygląda, gdy Liam go zobaczył.
Miał na sobie tylko luźne, krótkie spodenki z poliestru* - zazwyczaj robiły za jego kąpielówki - i tank top z napisem, który był już stary i zużyty. Normalnie nie pokazałbym się tak ubranym nikomu na kim chciałbym zrobić wrażenie, ale nie miał pojęcia, że chłopak ich dzisiaj odwiedzi. Co więcej, sam nie zamierzał tego wieczora nigdzie wychodzić, więc nikt nie powinien być zdziwiony, że siedział w starych, zużytych i wygodnych rzeczach.
 Jedną nogę miał podkurczoną pod siebie tak, że jego kolano znajdowało się niemalże na wysokości jego twarzy. Zaś druga z jego nóg luźno spoczywała na stoliku, a naga stopa nie robiła najlepszego wrażenia z twardą skóra i odciskiem na dużym palcu. Cóż... widok był ohydny i chłopak zdawał sobie z tego sprawę, dlatego też gdy tylko piękny, pachnący i zadbany Liam usiadł obok niego, szybko podciągnął się do góry spuszczając stopy na ziemię. Nie była to najwygodniejsza pozycja, ale zawsze o wiele bardziej reprezentacyjna.
- Cześć. - powiedział cicho Niall. Wczorajszego wieczoru, gdy Liam opuścił ich dom, Niall niby dla nawiązania jakiejś rozmowy zapytał się brata kim był ten chłopak. Louis spojrzał wtedy na niego wielkim oczami, nie mogąc uwierzyć, że blondyn naprawdę go nie pamięta. Powiedział mu, że to Liam Payne jego stary przyjaciel, a w umyśle Nialla od razu zaświeciła się lampka. Znał go, bo kiedyś często przebywał w ich mieszkaniu. Pamiętał też, że jako jedyny z dzieciaków wszedł na szczyt starej brzozy i z tego powodu jako dzieciak go podziwiał. Ale nigdy nie powiedziałby, że chłopak, który teraz siedzi obok niego to on.
- Jestem Liam, ale możesz mnie nie pamiętać. - zaczął. Blondyn chciał skinąć głową i przyznać mu rację jednak nie potrafił zrobić nic innego, oprócz posłania mu delikatnego wstydliwego uśmiechu i wrócenia do oglądania programu. Nie chciał, zachowywać się niegrzecznie nie tylko ze względu na brata, który zabawiał jego znajomych, gdy ten nie zdążył się przyszykować, ale również dla siebie. Niestety Liam sprawiał, że Niall nie wiedział jak się odezwać. Nie chciał zrobić z siebie pośmiewiska przed przyjacielem brata. W przypadku Stana czy El było o wiele łatwiej. Oni znali Nialla i widzieli, że większość tego co mówi, mówi w żartach. Tak samo on znał ich, więc wiedział, że nie będą uważać go z kretyna gdy zacznie ekscytować się nową piosenką lub nie będą myśleć: "Boże po co on to gada? I tak mam to w dupie." gdy zacznie opowiadać swój dzień. Z Liamem nie wiedział i właśnie przez to siedział cicho, modląc się w duchu, żeby Louis zszedł jak najszybciej, kończąc tą niezręczną ciszę.
- Ty też się zmieniłeś. - powiedział Liam, rozsiadając się wygodniej na kanapie. - Pofarbowałeś włosy i podrosłeś. - zaśmiał się lekko. Liam zdawał sobie sprawę, że jest niezręcznie i próbował robić wszystko, by jakoś rozluźnić atmosferę, jednak Niall wcale mu nie pomagał. - Pamiętam cię jako malutkiego, szczerbatego, szatyna, który wszędzie chciał za nami chodzić. - kontynuował z uśmiechem. Lubił wspominać czasy dzieciństwa, a że mógł to robić z kimś kto patrzył na pewne wspomnienia z innej strony, było fajnym gratisem.
- Przepraszam? Tak myślę. - spojrzał na niego pytająco, czerwieniąc się na policzkach. Bo czy może być jeszcze gorzej? Liam pamięta, go jako upierdliwego bachora, a Niall chyba powinien się iść utopić.
- Daj spokój. - roześmiał się Payne. - Mnie tam to zawsze bawiło. - wzruszył ramionami. - Ta złość w oczach Lou, gdy pani Jay kazała mu się tobą zająć, a my mieliśmy już plany, albo biegałeś za nami dając nam wybór, albo idziesz z nami, albo naskarżysz mamie. - opowiadał. Liam pamiętał, że często z tego powodu był zły na przyjaciela, że jego brat im przeszkadza, ale wystarczyło, że spojrzał na minę Lou, a cała złość z niego wyparowywała, a na jej miejsce wstępowało rozbawienie.
- Musiałem być strasznym młodszym bratem. - skrzywił się. Niall nie pamiętał tego za bardzo, ale co się dziwić skoro był wtedy jeszcze dzieckiem.
- Rola młodszego rodzeństwa. Też często dokuczałem siostrze. - uśmiechnął się przyjaźnie, a Niall cieszył się, że nie patrzył na niego przez pryzmat, nieznośnego młodszego brata przyjaciela. - Pamiętam, że jak kiedyś przyłapałem siostrę na całowaniu się z chłopakiem to zmusiłem ją do sprzątania mojego pokoju przez tydzień. - zaśmiał się na to wspomnienie. Nigdy nie zapomniał widoku miny Ruth, gdy wszedł do pokoju, gdy ta oddawała się pieszczotom ze swoim pierwszym chłopakiem.
- Matko. - zawołał Niall, już nieco bardziej rozluźniony. Nawet przestał udawać, że ogląda program i usiadł przodem do starszego chłopaka, by łatwiej było mu z nim rozmawiać. - Mam nadzieję, że chociaż tego nie robiłem Louisowi. - powiedział, a w jego oczach, kryła się autentyczna nadzieja.
- Nooo... - westchnął. - Nie powiem, że Lou miał z tobą kolorowo. - zaśmiał się, a widząc załamaną minę chłopaka, dodał. - Ale się nie przejmuj on też nie był przykładnym starszym bratem. - pokiwał głową na potwierdzenie swoich słów. Niall mógł w to uwierzyć, bo Louis i przykład to nie do końca pokrewne słowa. Poza tym często jego rodzice na spotkaniach rodzinnych opowiadali historie z nim związane i wiedział, że często się kłócili. Jednak wiadomo, że rodzice nie wiedzą wszystkiego, dlatego był bardzo ciekawy tego co Liam mógłbym mu powiedzieć.
Liam opowiedział mu o tym jak, gdy nie było ich rodziców w domu, a do Louisa mieli przyjść znajomi to razem z Liamem, by Niall im nie przeszkadzał związali mu ręce, nogi i buzię i wsadzili pod łóżko. Albo jak pewnego razu, gdy chłopcy spali w namiecie i Niall uparł się, że też chce, a chłopcy go nastraszyli. Powiedzieli wtedy, że po okolicy chodzi niebezpieczny mężczyzna i sprawdza czy osoby w namiotach śpią, a gdy ktoś nie śpi, wyciąga go i zabiera ze sobą. Oczywiście mały Niall z dumą wypisaną na twarzy powiedział, że potrafi udawać, że śpi. Jego mina jednak zrzedła, gdy chłopcy ciągnęli dalej swoją historię, tłumacząc mu, że mężczyzna nie daje się nabierać. Dla uwierzytelnienia historii dodali nawet, że ostatniej nocy złapał Liama, ale ten mu zdążył uciec, bo jest szybki. Niallowi, więcej nie trzeba było, by z płaczem szybko pobiegł do domu, a chłopcy mieli cały namiot dla siebie.
Uśmiali się też przy tym, gdy Liam opowiadał mu historię z sylwestra. Niall miał być u kolegów, a Louis korzystając z tego, że ich rodzice również poszli na zabawę zrobił imprezę u siebie. Na początku pani Jay nie chciała się zgodzić zostawić domu pod opieką swojego czternastoletniego syna, ale gdy młody Louis ją ubłagał, zgodziła się. Był jednak jeden warunek, zero dziewczyn. No może dwa, nie miałoby nikogo więcej oprócz Liama i jeszcze pięciu znajomych. Wiedziała, że chłopcy w ich wieku są nieodpowiedzialni i by zaimponować dziewczynce byliby w stanie zrobić wszystko. Louis oczywiście obiecał mamie, że nie zaprosi nikogo więcej. Ale kto normalny ufałby swojemu czternastoletniemu synowi w takiej sprawie. Oczywiście, że były dziewczyny i oczywiście, że byli inni ludzi. Impreza nie udała się jednak tak dobrze jak zaplanowali to chłopcy, bo po dwunastej wrócił Niall, który od razu zapowiedział, że naskarży mamie. Wtedy w akcję wkroczył Liam, który spędził półgodziny namawiając Nialla, by jednak tego nie zrobił. Po uzyskaniu obietnicy, że będzie mógł z nimi chodzić czasami na dwór, chłopczyk się zgodził. Obietnicę jednak szlak trafił, gdy o piątej nad ranem - impreza Louisa już zdążyła się skończyć, a w domu został tylko Liam - pani Jay przenosiła Nialla do łóżka, bo niebieskooki zasnął w jej sypialni - jedynym miejscu, gdzie nie było obcych - Niall się obudził i zupełnie nieświadomie, zapytał się, czy te wszystkie osoby już sobie poszły, bo nie może spać, bo w jego pokoju są jakieś dziewczyny.
Liam nie musiał mówić Niallowi jak ta historia się kończyła, bo blondyn doskonale to pamiętał. Louis był na niego wściekły, ponieważ mama zabroniła mu wychodzić z domu przez tydzień. Nie chciał też się z nim bawić i nie zwracał uwagi na to, że mały nawet nie pamiętał tego, że naskarżył na brata.
- A ja pamiętam, że jako jedyny wszedłeś na tę brzozę, która rośnie na początku lasu. Nawet teraz nikomu się to nie udało. - powiedział Niall z uznaniem. Przez te kilkanaście minut, gdy Liam opowiadał mu historie z dzieciństwa blondyn nabrał pewności. Dobrze się czuł w jego towarzystwie i Liam też nie wyglądał na znudzonego. Na jego twarzy ciągle gościł szeroki uśmiech.
- Nawet nie masz pojęcia jakiego wtedy miałem pietra. - powiedział Payne.
- Pietra? - Niall nie wiedział czy dobrze pamiętał, czy może coś sobie wymyślił, ale przed oczami miał chłopaka, który pewnie łapie się kolejnych gałęzi i wspina się na szczyt, a później z szerokim, zadowolonym uśmiechem schodzi.
- Tak. - skinął głową. - Gdy już byłem tam na szczycie i spojrzałem w dół na was, byliście tacy mali, a do mnie doszło, że cholera to było naprawdę wysoko. - zmrużył oczy, próbując przypomnieć sobie tamtą sytuację.
Był to słoneczny dzień, on razem z Louisem i Stanem, wspinali się po drzewach. Uwielbiali to. Wtedy jeden z nich wpadł na pomysł tego, kto wejdzie wyżej. Oczywiście Liam chciał być lepszy od przyjaciół, więc mimo tego, że gałęzie stawały się coraz bardziej wiotkie, on się wspinał.
Jako, że nie daleko lasu było boisko, na którym bawiło się dużo dzieciaków, nie potrzeba było wiele czasu, by pod brzozą zebrała się gromadka osób. Wszyscy patrzyli z niepokojem na poczynania blondyna.
- I wtedy gdy już tam siedziałem, kompletnie nie wiedziałem jak zejść. Bo wiesz, wspinasz się na oślep nie myśląc o tym czy zejść też będziesz potrafił. Ja miałem tak samo. Byle wyżej niż Stan, byle wyżej niż Lou i w końcu nie wiedziałem co z sobą zrobić. Już myślałem, że tam utknąłem i będą mnie ściągali, a ja na zawsze będę nazywany "chłopcem który nie umie chodzić po drzewach" - powiedział. Atmosfera w pokoju nagle stała się poważniejsza, a chłopcy już się nie śmiali tylko patrzyli na siebie.
- Ale zszedłeś. - odezwał się Niall, ale mimo to że była to dobra wiadomość i tak samo dobre wspomnienie nie uśmiechnął się. Czułby się dziwnie, uśmiechając, gdy chłopak obok niego, był poważny.
- Ale zszedłem. - skinął głową, lekko unosząc kąciki ust.
- I byłeś nazywany najodważniejszym chłopcem. - dodał.
- Nie, nie byłem. - zaśmiał się Liam, jednak widząc spojrzenie Nialla, zmarszczył brwi. - Byłem?
- Ymm.. - cholera - pomyślał Niall. - Jasne, że tak. Dużo osób tak mówiło. - szybko się zreflektował. Jednak nawet to nie zapobiegło pojawianiu się zdradzieckich rumieńców na jego policzkach.
- Na pewno. - zaśmiał się, a Niall miał ochotę strzelić sobie w łeb za to co powiedział. Nie było mowy, żeby Liam mu uwierzył.
- Li idziemy! - zawołał Louis, który zbiegał po schodach. Zarówno Liam jak i Niall spojrzeli w stronę drzwi, możliwe, że nieco zawiedzeni tym, że Louis jest już gotowy.
- No nic. To idę. - odezwał się Liam, wstając z kanapy. Wygładził bluzkę, poprawił koszulę i ruszył w stronę drzwi. - To do zobaczenia Niall. - obrócił się zaraz przed wyjściem i uśmiechnął się łobuzersko w jego stronę. Niall jedyne co zrobił to odmachał mu i zsunął się po kanapie, gdy ten już opuścił pokój.
Co z nim jest nie tak?

3.

Było kolejne słoneczne popołudnie, gdy Niall razem z przyjaciółmi grali w piłkę na boisku. Szczerze mówiąc nie można było tego nazwać grą, bo chłopcy tylko podawali jeden do drugiego czy ćwiczyli nowe zwody. Im to jednak nie przeszkadzało i wykorzystywali ten czas na rozmowy.
Tematy które podejmowali były błahe jak fabuła ostatniego filmu, który obejrzał Zayn czy plotka, którą przyniosła do domu Gemma - siostra Harry'ego. Z czasem jednak rozmowy zmieniły kierunek - Niall był tego powodem, ale nigdy się nie przyzna - i blondyn opowiadał o starym przyjacielu brata. Zupełnie nie zwracając uwagi co mówi i w jaki sposób mówi, rozpływał się nad jego świetnością.
- Chciałbym być kiedyś taki jak Liam. - powiedział, podbijając kolankiem piłkę.
- Czyli?
- Taki otwarty. - uśmiechnął się szeroko w stronę swoich przyjaciół, a piłka upadła na ziemię. Niall nie miał głowy do skupiania się na żonglerce, gdy musiał przedstawić im Liama. - Mimo że jest ode mnie o pięć lat starszy, normalnie ze mną gadał. - spojrzał na chłopaków ciekawy ich reakcji. - I nie. To nie to samo co z El czy Stanem, bo on mnie nie znał. - pokręcił przecząco głową. - To znaczy znał. - szybko się zreflektował. - Ale nie tak jak oni. Ostatni raz widział mnie jak miałem jedenaście lat, a teraz gadał ze mną jak równy z równym. Jak starzy przyjaciele którzy wspominają sobie stare czasy. El i Stan, rozmawiają ze mną, ale i tak jestem dla nich młodszym bratem Louisa. Liam traktuje mnie jak Nialla Horana. - uśmiechnął się delikatnie wspominając ich rozmowę. - Chciałbym tak jak on potrafić odnaleźć się w każdym towarzystwie i umieć znajdować jakieś ciekawe tematy. - powiedział. Chłopcy spojrzeli na siebie ze zmarszczonymi brwiami, nie mając pojęcia o co chodzi Niallowi. Przecież wiele osób takich było i Liam nie był wyjątkiem. Poza tym to, że wspominał z Niallem stare czasy, nie znaczy, że będzie potrafił się zachować w towarzystwie królowej. Mieli zamiar mu to uzmysłowić, jednak Horan nie dał im dojść do słowa kontynuując swój monolog.
- I zabawny. Cholera, niektóre z historii, które opowiadał znałem, bo Louis mi o nich wspominał, ale w jego ustach brzmiały sto razy zabawniej.
- I przystojny. Daję sobie rękę uciąć, że w Londynie ledwo wyjdzie na ulicę, a już biega za nim wianuszek dziewczyn. Gdybyś ty wiedział jak seksownie wygląda z zarostem. - pokiwał głową, jakby to miało utwierdzić kumpli w tym, że mówi prawdę. Oni jednak spojrzeli po sobie, zmieszani. - Nie to co moje kiełkujące łoniaki. - potarł dłonią po policzku, który był całkowicie gładki. - I z pewnością jest wysportowany i potrafi się ubrać. Myślałem, że zapadnę się pod ziemię, gdy przyszedł do nas ubrany jak pieprzony model, a ja byłem w podomkach** - powiedział, czując jak koniuszki jego uszu zaczynając się czerwienić z zażenowania.
- I jeszcze....
Chłopcom dziwnie był słuchać jak Niall z takim zapałem przez bite piętnaście minut opowiadał o innym chłopaku, ale nie komentowali tego. Byli jego przyjaciółmi, więc komu jak nie im miał się zwierzać z takich rzeczy. Zaynowi dodatkowo przypominało to czasy, gdy Harry opowiadał o Zoe - kilka lat starszej dziewczynie - w której był i jest nadal zakochany. Mimo to siedział cicho i kiwając głową słuchał Nialla.
Horan właśnie ku zadowoleniu przyjaciół skończył mówić o Liamie - no bo ile można słuchać o tym samym - gdy ten jakby znikąd pojawił się w zasięgu wzroku blondyna. Chłopak szybko podbiegł go przyjaciół i szturchając w ramię Zayna, który podbijał piłkę, szepnął im, że to jest Liam. Na jego ustach od razu uformował się delikatny uśmiech. Obaj chłopcy spojrzeli we wskazaną przez niebieskookiego stronę i dostrzegli mężczyznę.
Z daleka było widać, że jest przystojny i dobrze ubrany. Miał na sobie krótkie dżinsowe spodenki, które luźno zwisały z jego szczupłych bioder oraz fioletowy t-shirt. Wszystko dopełniały szare Air Maxy. A po zaroście, który jeszcze kilka dni temu zdobił jego szczękę nie było ani śladu, przez co wyglądał nieco młodziej niż zazwyczaj.
- Hej Niall. - mogłoby się wydawać, że przyjazny głos chłopaka wyrwał całą trójkę z rozmyśleń na jego temat. Chłopcy mieli tylko nadzieję, że blondyn nie wiedział jak wpatrują się w niego z rozmarzonymi minami, bo mimo że żaden z nich nie był gejem, nie mogli zaprzeczyć temu, że Liam jest gorący.
- Ymm.. Hej. - odezwał się chłopak, próbując wyjść z tej całej sytuacji z twarzą. - Co tu robisz? - zapytał, by pociągnąć jakoś rozmowę.
- Spaceruję. - wzruszył ramionami. - I przyszedłem zobaczyć pamiętną brzozę. - zaśmiał się, doskonale wiedząc, że blondyn zrozumie o co mu chodzi. - Nie spodziewałem się ciebie spotkać. - uśmiechnął się, jakby zadowolony z tego zbiegu okoliczności.
- Cóż... często z chłopakami kopiemy tu sobie piłkę. - obrócił się w stronę przyjaciół, którzy stali jak kołki i przyglądali się rozmowie dwóch chłopaków. - A właśnie. To jest Harry - wskazał ręką, na wyższego z nich. Loczek uniósł lekko rękę i machnął w jego stronę. - A to Zayn. - mulat ponowiłe gest chłopaka, na co Liam uśmiechnął się do nich. - A to jest właśnie Liam. - powiedział Niall, chcąc ich formalnie sobie przedstawić. Dopiero gdy słowa opuściły jego usta, zdał sobie sprawę, że brzmiał jakby już kiedyś mówił im o Liamie - w rzeczywistości było to prawdą, ale chłopak nie chciał, by blondyn się o tym dowiedział. Najwyraźniej starszy chłopak doszedł do tego samego wniosku, bo na jego twarzy pojawił się szerszy uśmiech.
- Pamiętam te czasy kiedy to boisko należało do mnie i Louisa - zaśmiał się, wspominając okres, kiedy całe dnie spędzali właśnie tutaj. - Nie było dnia, żebym nie zaciągał Tommo na boisko.
- Louisa Horana***? - zapytał zaskoczony Harry. Wiele razy próbowali go namawiać, by poszedł z nimi, bo brakuje im jednej osoby do składu, ale ten skutecznie odmawiał. Dlatego wszyscy zgodnie stwierdzili, że po prostu nie potrafi grać i nie chce się błaźnić.
- Taa. - skinął głową Payne. - Swojego czasu nawet zastanawialiśmy się czy nie zapisać by się do drużyny, ale później wyjechałem, a Lou najwyraźniej nie chciał iść sam. - wzruszył ramionami. - Swoją drogą, brakuje mi tego. - spojrzał na piłkę, a w jego oczach musiała się ukazać tęsknota, bo Zayn szybko kopnął w jego stronę.
- To może chcesz zagrać z nami? - zapytał mulat. - W sumie jak zawsze brakuje nam jednego zawodnika. - spojrzał na swoich przyjaciół czy zgadzają się na jego pomysł. Chłopcy jednak przyjęli go niezwykle przychylnie, a szczególnie blondyn. Brązowooki spojrzał niepewnie na trójkę przyjaciół, jednak po kilku sekundach rozmyślań, przytaknął. W sumie nie miał nic lepszego do roboty, więc mógł trochę poszaleć i odświeżyć wspomnienia. Nie tracąc czasu odbiegł na bok, ściągnąć koszulkę, by nie musieć później wracać z plamą od potu na plecach i pod pachami. Chłopcy w tym czasie, ustalali drużyny - Niall może nieco mniej, ale kto by go za to winił, gdy twój ideał mężczyzny się przebiera. Obserwował uważnie mięśnie jego pleców, które naprężały się gdy ten podnosił ręce, by pozbyć się koszulki. Również ciekawym widokiem dla niego były bokserki Calvina Kleina, które wystawały znad jego spodenek. Tłumaczył sobie to zazdrością - on nigdy nie mógłby sobie pozwolić na noszenie takich bokserek - jednak w podświadomości wiedział, że to nie to było powodem. Ciało Liama w blasku słońca i kontraście z białą bielizną, wyglądało dosyć apetycznie. Apetycznie? Niall zganił się za to w myślach i zgodził, że się to on będzie  w drużynie starszego chłopaka, gdyż żaden z jego przyjaciół tego nie chciał. Chłopcy nawet nie musieli mówić, czemu, a on wiedział, że po prostu chcieli się przed nim pochwalić.
Gra nie była typową grą w piłkę nożną. Z racji małej ilości zawodników, grali na tak zwanego wylotnego bramkarza.**** Mimo to każdy z chłopców wydawał się być zadowolony o czym mogły świadczyć wrzaski radości, gdy któryś strzelił bramkę lub odgłosy rezygnacji, gdy tej bramki nie strzelono. Ogólnie rzecz biorąc czwórka znajomych świetnie się bawiła i poboczny obserwator nigdy nie powiedziałby, że jeden z nich jest o pięć lat starszym przyjacielem brata jednego z chłopców.
Jednak dobry nastrój Nialla nie mógł trwać wiecznie i tak też się stało. Gdy tylko na boisko jak to często podczas wakacji bywa, przyszły trzy dziewczyny. Blondyn doskonale wiedział kim one były, bo kto by ich nie znał. Danielle Payzer, Sophie Evans i Emily McCall, były jednymi z najładniejszych dziewczyn w szkole. Ten rok jednak był ich ostatnim rokiem nauki w liceum, więc pewnie wielu chłopców, którzy ślinili się na ich widok nad tym ubolewało. Niall jednak do niech nie należał. Mimo że były naprawdę ładnymi dziewczynami na nim nie robiły wrażenia. Wydawały mu się zbyt idealne i w ogóle do niego nie pasujące. Był jednak pewny, że Liam zwróci na nie uwagę, a one na niego.
Nie musiał długo czekać, a tak też się stało. Niecałe pięć minut później, gdy Liam pobiegł po piłkę która wypadła na aut, Niall mógł zauważyć jak Danielle coś do niego mówi, a on z uśmiechem na ustach jej odpowiada. Horan był pewny, że był to jakiś zabawny flirt, bo gdy chłopak odkładał piłkę na linię, uśmiechał się do siebie, kręcąc głową. Następnymi razami było tak samo. Któraś z dziewczyn go zaczepiała, on odpowiadał i gra toczyła się dalej. Jednak Niallowi to nie odpowiadało. Nie był zazdrosny, broń Boże! był po prostu zły, że Liam najpierw wykazuje wielką chęć do gry, a gdy przychodzą pierwsze lepsze dziewczyny to już ich olewa. Co prawda żaden z pozostałej dwójki nie zwrócił na to uwagi, ale z Niallem nie warto było się kłócić. Liam ich olewał, a Niall miał gdzieś taką grę.
- Już mi się nie chce grać. - powiedział, gdy tylko Liam wykopał piłkę.
- Stary trzeba było powiedzieć zanim biegłem po nią pół kilometra.- zaśmiał się, wyolbrzymiając odległość jaką musiał pokonać. Jednak to wcale nie rozbawił blondyna.
- Myślę, że trochę ruchu na twoje stare kości nie zaszkodzi. - odciął, łapiąc piłkę pod pachę i kierując się w stronę ławki na jakiej zostawił razem z Harrym i Zaynem rzeczy. Liam skrzywił się słysząc odpowiedź Nialla, bo brzmiała ona na całkiem poważną, bez choćby źdźbła żartu.
- Nie tak ostro młody. - powiedział przyjaźnie. Starał się jakoś naprawić atmosferę, bo czuł, że zaczyna się robić nieprzyjemna. Niall niestety nie podzielał jego pomysłu i nic więcej nie odpowiedział. Liam szukając pomocy spojrzał w stronę przyjaciół niebieskookiego, którzy schodzili z boiska, ci jednak tylko wzruszyli ramionami, nie rozumiejąc kumpla.
Payne nie wiedząc za bardzo co więcej mógłby zrobić również ruszył ku swoim ubraniom, żaby się ubrać. Nie minęła jednak jeszcze minuta, a chłopak nie zdążył nawet ochłonąć, a przy nim już zjawiły się szatynka o kręconych włosach.

- Czy tylko mi się wydaje, czy Liam jest gejem? - zapytał Harry, naciągając przez głowę czystą bluzkę.
- Co? - zapytał Niall, szybko podnosząc głowę do góry, by spojrzeć w stronę Payne'a. Chłopak siedział na trawie i robił coś na telefonie, a Danielle nachylała się nad nim, demonstrując swój biust.
- Mi się też tak chyba wydaje. - zgodził się Zayn, upijając trochę wody z butelki.
- Niby czemu? - Niall spojrzał na przyjaciół, nie mogąc zrozumieć ich myślenia.
- Bo Danielle, właśnie wystawie przed nim cycki, a on bawi się telefonem. - powiedział Harry, dumny ze swoich spostrzeżeń.
- Pewnie zapisuje jej numer. - powiedział blondyn, nie chcąc wysnuwać błędnych wniosków. Przez następne kilka minut chłopcy przyglądali się temu co robi Liam, uważając by ten ich nie zauważył.
Liam nie robił jednak nic nadzwyczajnego. Siedział na trawie i robił coś na telefonie tylko okazjonalnie spoglądając na dziewczynę, która usiadła przed nim. Ku zdziwieniu chłopców wyglądało na to, że odpowiadał jej półsłówkami, jakby wcale nie był zainteresowany rozmową z szatynką. Do tego wydawało się, że ani razy nie zerknął na jej biust, który dziewczyna dobrze wyeksponował, a to było niedopuszczalne dla Harry'ego.
- Na sto procent jest gejem. - wypalił Harry. - Przecież on nawet nie zwraca na nią uwagi. Jak można nie zwracać uwagi na Danielle? - powiedział Styles bardzo przejęty tą sprawą.
- Można. - wzruszył ramionami Niall, skupiając na sobie uwagę reszty. - Mnie też nie jara.
- Bo też jesteś gejem. - powiedział swobodnie Malik.
- Ej. Nie jestem! - oburzył się Niall, uderzając przyjaciela w ramię, po czym w trójkę wybuchli śmiechem.
- Ale przecież skoro Louis się z nim przyjaźni to powinien wiedzieć o nim takie rzeczy. - rzucił Loczek. - Może się go zapytaj? - zaproponował.
- Nie będę go o to wypytywać! Zwariowałeś. - skrzywił się Niall. Bo niby jak miał to zrobić? Hej Lou, czy Liam jest gejem? Co go to w ogóle obchodziło. - Poza tym to nie nasza sprawa. - pokręcił przecząco głową.
- Ale fajnie by był wiedzieć, no nie? - uniósł do góry brwi, patrząc na Zayna, który przyznał Haremu rację.
- Cześć chłopaki! - podczas rozmowy usłyszeli głos. - Dzięki za mecz! - Liam, który był już w pełni ubrany, pomachał do nich i z uśmiechem ruszył w stronę miasteczka.
- Niall. - jęknął Harry. Niall zdawał sobie sprawę, że Harry tak samo jak siostra ma zapędy do plotkowania, ale teraz przechodził samego siebie.
- Słuchajcie, nie ma szans, żeby był gejem. Jest pieprzoną kopią Davdia Bekhama. - powiedział Niall do przyjaciół, jakby to było wystarczającym dowodem.
- No ale zapytaj. - jęknął Hazz.

4.

Od: Hazz

"Tamdaradam! Mamy rację. Liam to gej."


Do: Haz

"Co?! Skąd wiesz?"

Od: Haz

"Rozmawiałem z Gemmą i mówiła, że nie umawiał się z żadną dziewczyną. Chodziły też takie plotki, a później się wyprowadził.Czy to nie układa się w piękną całość?"

Do: Haz

"Yyy... nie?"

Od: Haz

"Był prześladowany to się przeprowadził."

Do: Haz

"Nie ma mowy."

Od: Haz

"To się zapytaj Louisa"

Nie było mowy, żeby Niall poszedł zapytać się o coś takiego Louisa. Wcale nie obchodziło go życie prywatne Liama i jeżeli był gejem to nie jego sprawa. Blondyn mógł się umawiać z kim tylko chciał, a Niall nie zamierzał się nad tym głowić. Zdecydowanie nie będzie się o niego wypytywał, bo takie informację nie są mu do niczego potrzebne, a jeżeli Harry'ego i Zayna to interesuje nich sami się tego dowiedzą. On będzie ponad to i zachowa się jak dorosła osoba i na pewno nie zapyta się Louisa czy Liam jest gejem.

Siedział w salonie przed telewizorem i skakał po kanałach szukają czegoś ciekawego. Nic jednak nie wpadło mu w oko, więc włączył jak zazwyczaj w takich przypadkach na Eskę.
- Lubię tę piosenkę. - zwrócił się do Louisa, który siedział na kanapie obok niego, pisząc coś na laptopie, kiedy skończył się utwór Macklemore "Same Love".
- Jest w porządku. - odpowiedział mu nawet nie podnosząc głowy, za bardzo zajęty stukaniem w klawiaturę, by spojrzeć na brata. Blondyn natomiast nie spuszczał z niego wzroku. Nie wiedział czy ciągnąć tę rozmowę. Jedna część jego tego chciała, a druga wręcz przeciwnie. Jednak ciekawość zwyciężyła.
- Fajne jest to, że w jakiś sposób pokazuje, że osoby innej orientacji to też ludzie. - ciągnął, próbując stworzyć podłoże dla swojego pytania. Louis jednak mu tego nie ułatwiał będąc zupełnie pochłoniętym swoimi sprawami.
- Yhm. - mruknął pod nosem, upewniając Nialla w tym, że nie jest stuprocentowo olewany.
Między chłopcami zaległa cisza, podczas której młodszy z Horanów cały czas zastanawiał się jak ugryźć ten temat. Nie chciał zadawać tego pytania tak prosto z mostu, ale Louis swoim niepodejmowaniem rozmowy, nie dawał mu wyboru.
- A co ty myślisz o takich osobach? - zapytał, rozsiadając się wygodniej na kanapie. Wydawało mu się, że to pytanie dla zazwyczaj rozgadanego i lubiącego wypowiadać swoje zdanie Louisa, będzie idealnym haczykiem.
- Nie myślę, bo są dla mnie kimś normalnym. - odpowiedział starszy, podnosząc wzrok na brata. -  Tak samo jak nie śmieję się, że Adam umawia się z Ann, tak samo nie bedę się śmiał, że Josh umawia się z Benem. - wzruszył ramionami, jakby to co powiedział było tak bardzo logiczne i normalne, że Niall w ogóle nie powinien pytać o takie rzeczy.
- A znasz jakiegoś geja? - wypalił, sądząc, że to odpowiedni czas. W końcu szatyn skierował w jego stronę dwa pełne zdania, więc czy była lepsza okazja?
- Co to za pytanie? - Louis, który po wypowiedzeniu swojego zdania, ponownie wrócił do laptopa, teraz energicznie podniósł głowę, zaskoczony takim pytaniem z ust młodszego brata.
- Zwyczajne. - wzruszył ramionami, jakby wcale nie zależało mu na odpowiedzi, a rzucił je dla zwykłego podtrzymania rozmowy. - No bo wiesz masz dużo nowoczesnych znajomych to może któryś z nich przyznał się do bycia homo. - spojrzał na niego pytająco, a chłopak zmarszczył brwi, próbując rozgryźć brata. - Bo ja wiem, np. Liam? - blondyn powiedział cicho, chcąc narzucić Louisowi jakiś kierunek.
- Słucham? - Louis wyprostował się i odłożył laptopa na bok co pozwoliło mu na zmienienie pozycji, na bardziej bojową. - Sugerujesz, że Liam jest gejem? - zapytał, a w jego głosie słychać było oburzenie.
- Nic nie sugeruję. - uniósł w obronnym geście ręce. - Po prostu Gemma mówiła... - zaczął, ale szatyn przerwał mu w połowie.
- Posłuchaj.- wskazał na niego wyprostowanym palcem, jakby to miało sprawić, że słowa szatyna będą dla niego bardziej przyswajalne. - Możesz przekazać Gemmie, żeby zajęła się swoimi sprawami i przestała rozsiewać plotki. - powiedział poważnie. Brzmiał na zdenerwowanego, a w tym stwierdzeniu umacniał Nialla fakt, że chłopak chwilę później podrapał się po uchu, jak to robił w takich przypadkach.
- Ale...
- Koniec tematu. - krzyknął, po czym mrucząc coś pod nosem, zabrał komputer i wrócił do swojego pokoju.
Zdecydowanie nie zamierzał go denerwować, ale coś mu to nie pasowało. Przecież mógł po prostu się roześmiać i zaprzeczyć, on tym czasem na niego nakrzyczał i nie powiedział nic więcej. To sprawiło, że Niall tylko jeszcze bardziej zaczął o tym wszystkim myśleć. Wiedział jednak, że od Louisa nic nie wyciągnie.

5.

Przez kolejne dni Niall starał się nie myśleć o Liamie, ani jego domniemanym gejostwie, a każdy zaczynaną przez jego przyjaciół rozmowę na temat chłopaka, natychmiastowo ucinał. Szło mu to całkiem nieźle - nie licząc nocy, gdy leżał w łóżku i zapominał, że miał o tym nie myśleć - co ułatwiało to, że od meczu, który rozegrali nie widział się z nim. Wiedział, że co wieczór wychodził razem z Louisem, ale nie mógł trafić na moment, gdy ten przychodził po jego brata - nie żeby jakoś specjalnie na to czekał, bo bardzo podobało mu się nie myślenie o chłopaku, biorąc pod uwagę to, że czasami jego myśli, były bardzo (w jego mniemaniu) nieodpowiednie.
Odgrzewał sobie właśnie obiad, który zostawiła ma mama, przed wyjściem na randkę z tatą, kiedy ktoś zapukał w drzwi. Zmniejszając gaz pod patelnią z ziemniakami, ruszył w tamtą stronę. I jakie było jego zdziwienie, gdy w progu zobaczył Liama z siatkami w rękach. Bez pytania o powód wizyty, wpuścił chłopaka do środka, a sam wrócił do kuchni, przypilnować posiłku. Nie minęła nawet minuta, a Liam już pozbawiony odzieży wierzchniej i butów, stanął opierając się bokiem o blat.
- Jest Louis? - zapytał, przyglądając się poczynaniom blondyna. Niby była to zwykła czynność, bo co słodkiego może byc w odgrzewaniu ziemniaków? Ale sposób w jaki Niall próbował odgarniać grzywkę z oczu, zdecydowanie to takim robiło. Mimo tego, że Liama aż skręcało wewnętrznie, by dotknąć jego - jak mu się wydawało - miękkich włosów i tym samym pomóc, to trzymał ręce grzecznie przy sobie.
- Wyszedł odprowadzić Eleanor. - odpowiedział blondyn, zerkając na niego. - Jak chcesz to mogę mu coś przekazać. - zaproponował. Domyślił się, że brązowooki wracał ze sklepu, więc pewnie jego dziadkowie na niego czekali.
- Wolałbym na niego zaczekać, jeżeli to nie problem. - uśmiechnął się przyjaźnie. Jasne, że to nie było problemem. Horan go lubił i lubił z nim rozmawiać, więc był idealnym towarzyszem. Problemem było jednak to, że obojętnie jak brdzo by Niall się starał traktować go tak jak wcześniej to i tak nie mógł przestać myśleć o domysłach jego przyjaciół i jak mógł się spodziewać to może utrudniać mu normalną pogawędkę.
Jako kulturalny gospodarz Niall zaproponował gościowi picie - chciał nawet podzielić się obiadem - ten jednak obu rzeczy odmówił i po prostu usiadł do stołu.
Tak jak się spodziewał blondyn, nie potrafił zacząć normalnego tematu, bo wszystko na czym mógł się skupić to to: Czy on naprawdę jest gejem? Nawet przyglądał mu się, próbując wypatrzeć jakieś cechy w jego wyglądzie, które by o tym świadczyły - np. kolczyk w brwi co kojarzyło mu się niezwykle pedalsko - nic takiego jednak nie znalazł. Również Liam nie wyglądał jakby zamierzał zaczynać jakikolwiek temat i tylko się uśmiechał, gdy ich spojrzenia się krzyżowały.
- Rozmawiałem ostatnio z Louisem. - zaczął w końcu starszy.
- Cóż.... codziennie wychodzicie razem, naprawdę nie dziwi mnie, że wtedy rozmawiacie. - roześmiał się.
- W sumie rozmawialiśmy o tobie, a raczej twoich problemach względem mnie. - powiedział. W jego głosie nie było naturalnej dla niego lekkości i Niall powoli zaczynał się bać. Nie był głupi i wiedział o czym chłopak mówił. Nie wiedział jednak co ten zamierzał mu powiedzieć. I Boże! czy on jest na niego zły? Będzie na niego wrzeszczał i zwyzywa go od dzieciaków, a Niall już nigdy w jego oczach nie będzie kimś wartościowym?
- Słuchaj, ja nawet tak nie myślałem. - zaczął się tłumaczyć. Mimo że jego relacji z Liamem nie można było nazwać przyjaźnią, nie chciał by chłopak był na niego zły.
- Ale miałeś rację.
- To po prostu Harry, a później jego siostra. - mówił jak nakręcony nie zwracając uwagi na to co powiedział chłopak, ani na uśmiech, który powoli wkradał się na jego dotychczas poważna twarz. - Zaraz, że co? - zapytał po kilku sekundach, gdy to wszystko już do niego doszło.
- Jestem gejem. - przyznał się. - Mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza, bo nie chciałbym, żeby między nami były jakieś niesnaski, biorąc pod uwagę to, że przyjaźnię się z twoim bratem. - powiedział. Prawda jednak był nieco inna. To nie ze względu na Louisa, Liam miał nadzieję, że Niall go zaakceptuje - no dobra może nie w całości. Liam polubił chłopca i miał nadzieję, że uda mu się go bliżej poznać - oczywiście w sposób zupełnie nie fizyczny. Chociaż już pierwszego dnia przyznał przed sobą, że Niall wyrósł na przystojnego młodzieńca.
- Ymm... nie. No co ty. - odezwał się blondyn, któremu kamień spadł z serca. Sam nie wiedział czy to przez to, że Liam nie był na niego zły, czy to przez to, że okazał się gejem i żadna z Danielle i tym podobne go nie uwiedzie. - Nie mam nic do gejów. - pokręcił przecząco głową, a na jego twarzy, tak samo jak na Liama, ciągle gościł uśmiech. - Ale mogę ci zadać pytanie?
- Wal. Od razu ci mówię, że to się po prostu czuje. - próbował przewidzieć jakie Niall mógłby zadać pytanie. W Londynie gdy przyznawał się znajomym do tego, że jest gejem, większość z nich chciała się dowiedzieć jak do tego doszedł, a on ciągle odpowiadał to samo. Dziewczyny go nie podniecały, a chłopcy  owszem.
- Nie o to mi chodzi. - machnął ręką blondyn. - Czy wyjechałeś dlatego, że cię prześladowali? - zapytał. Chciał wykorzystać okazję i do końca rozwiać plotki, które usłyszął od Gemmy.
- Co? - chłopak roześmiał się głośno i ciszył się, że nic nie pił, bo z pewnością resztki wylądowałby na Niallu. - Skąd taki pomysł? -zmarszczył brwi. - Mój tato został tam oddelegowany, więc nie mieliśmy większego wyboru. - powiedział, a Niallowi ulżyło, że Liam nie musiał znosić żadnych cierpień.
Dalsza ich rozmowa przepłynęła gładko i przyjemnie. Chłopcy wymieniali się opiniami na różne tematy i opowiadali śmieszne historie z ich życia, o których jeszcze nie słyszeli. Ogólnie godzina minęła im jak z płatka i gdyby nie to, że do Payne'a zadzwonił telefon, chłopcy z pewnością dalej siedzieli by w kuchni, pochyleni w swoje strony, dyskutując na różne tematy.
- Kurcze. Trochę się zasiedziałem. - westchnął blondyn, spoglądając na zegarek. - Babcia to mnie chyba zje za to, że tak długo niosę jej mleko. Chce chyba robić jakie ciasto. - powiedział wstając w krzesła. Niall zrobił to samo i oboje wyszli na przedpokój.
- Louis miał tylko iść odprowadzić El, ale widać im się przedłużyło. - oparł się o ścianę i patrzył jak Liam ubierał buty.
- No wiesz, musimy mu wybaczyć. - poruszał zabawnie brwiami, a blondyn doskonale zrozumiał co drugi chłopak ma na myśli.
- Racja. - zaśmiał się. - A więc co mu przekazać?
- Chciałem się zapytać, czy nie chciałby iść ze mną na "Avengers 3D".
- Też to oglądasz? - zapytał podekscytowany. Była to kolejna rzecz, która ich łączy.
- No pewnie. Kto nie lubi superbohaterów. - spojrzał na niego jak na idiotę, z błąkającym się na twarzy uśmiechem.
- Np. Harry. I dałbym sobie rękę uciąć, że jeszcze kilku innych ludzi. - powiedział.
- Na pewno nie ja. - zaprzeczy Liam z szerokim uśmiechem. On również był zadowolony z tego, że zupełnie przez przypadek się o tym dowiedział. Był to zawsze kolejny temat do rozmów.
- I ja. - wzruszył ramionami. - Ale Louis już to widział, więc wątpię czy będzie chciał iść do kina jeszcze raz. - pokręcił przecząco głową.
- Hmm... - westchnął niezadowolony. Nie lubił chodzić do kina sam, jednak obejrzenie ulubionego filmu na dużym ekranie było warte wyrzeczeń. Chyba, że....
- A ty? Widziałeś już to? - zapytał.
- Nie, jeszcze nie. - westchnął. - Czekam aż będzie w sieci. Poza tym, chłopcy nie za bardzo lubią ten gatunek filmu. - powiedział. Chętnie wybrałby się z nimi do kina, ale nia miał po co się ich nawet pytać. W końcu zał ich od kilkunastu lat, więc mógł się domyśleć odpowiedzi. - Więc nie miałem za bardzo z kim iść.
- Już masz. - usta Liama rozciągnęły się w szerokim uśmiechu.
- Mówisz serio? - zapytał blondyn, a w jego głosie i oczach można było dostrzec przebłyski nadziei.
- Fani Avengersów, muszą się wspierać. - poklepał go przyjaźnie po ramieniu. - Wpadnę po ciebie jutro o 18. - powiedział Liam, zabierając z podłogi zakupy.
- Świetnie. - przytaknął Horan.
- Do to jutra. - pożegnali się, jednak Niall nawet po odejściu Liama stał jeszcze przez moment na korytarzu. Bo czy on właśnie umówił się z przyjacielem jego brata do kina?

7.
Punktualnie o godzinie osiemnastej Liam zadzwonił w drzwi państwa Horan. Z racji tego, że od rana zapowiadało się na nie do końca ładną pogodę to miał na sobie zwykły biały t-shirt i na to narzuconą skórzaną kurtkę. Jego nogi okrywały czarne rurki, które idealnie komponowały się z białymi trampkami, które miał na stopach.
Nie minęło dużo czasu, a drzwi drzwi otworzyła pani Jay. Kobieta jak zawsze wyglądała pięknie, a na jej twarzy gościł przyjazny uśmiech, który kojarzył mu się z własną mamą. Kobieta odkrzyknęła coś w stronę mieszkania i już całą uwagę skupiła na gościu.
- Witaj. Louis niestety śpi, ale śmiało możesz go obudzić. - zrobiła miejsce z przejściu, by chłopak mógł wejść do środka. - To, że ma wakacje, wcale nie znaczy, że może spać popołudniami, a nocami szaleć. - zaśmiała się.
- Umm.. Ja właściwie przyszedłem po Nialla. - powiedział, niepewny reakcji kobiety. Nie sądził, że pani Jay mogłaby mieć coś przeciwko temu, by chłopcy razem wyszli, ale kto wie, Zawsze mógł się mylić.
- Po Nialla? - zapytała zaskoczona.
- Tak. Idziemy do kina na Avengers 3D. - powiedział z delikatnym uśmiechem. Czuł się dziwnie pod czujnym wzrokiem kobiety. Zupełnie jakby zabierał go na randkę, a nie zwykły przyjacielski wypad do kina, a Jay oceniała czy Liam, będzie dobrym kandydatem na męża dla jej syna.
- A tak. Niall mówił, że chciał się wybrać na ten film - skinęła głową.
W tym samym czasie Niall przeglądał się w lustrze, zastanawiając się czy dobrze wygląda. Nie myślał - dużo - o tym by zrobić wrażenie na Liamie, bardziej chodziło mu o to, by nie wyglądać przy nim jak dzieciak w worku na śmieci. ponieważ mógł być pewien, że Payne znowu będzie wyglądał niesamowicie. Ostatni raz przeczesał ręką włosy i uśmiechnął się do siebie w odbiciu lustra.
Wyszedł z pokoju i słysząc na dole pytania mamy przeplatane z odpowiedziami Liama, przyśpieszył kroku. Chciał już jak najszybciej wyjść z domu. Będąc na szczycie schodów, spojrzał w dół na Liama, który mimo skóry którą miał narzuconą na plecy, wyglądał niezwykle elegancko. Uśmiechnął się do siebie, przypominając sobie sceny z wszystkich romantycznych filmów, które oglądał z kuzynkami, w których dziewczyny schodzą po schodach do swoich ukochanych, którzy maślanymi oczami ich wypatrują. Śmiać mu się chciało przez to wyobrażenie. Już miał schodzić, gdy nadepnął na zabawkę jednej z jego sióstr i zamiast zwykłego "cześć" z jego ust wyszło "cholera Daisy!", która skupiło na nim uwagę wszystkich w pokoju.
- Wyrażaj się , młody człowieku. - zwróciła się w jego stronę mama z poważnym wyrazem twarzy. Co jak co, ale o to by w ich domu nie używano wulgarnych słów to pani Horan dbała. Niall z czerwonymi policzkami, cicho przeprosił ją za swoje zachowanie i kuśtykając zszedł na dół. Dopiero gdy stał już koła Liama, który się do niego uśmiechał, przywitał się z chłopakiem, jednocześnie masując stopę.

Po skończonym seansie, chłopcy zgodnie stwierdzili, że film był dobry i dokładnie tego oczekiwali od tej produkcji. I jak to zwykle bywa, gdy spotkają się dwaj podekscytowani fani przez kolejne dwadzieścia minut nie mówili o niczym innym, będąc w własnym świecie. Niall cieszył się, że Liam zaproponował mu wspólne wyjście nie tylko dlatego, że w innym przypadku musiałby czekać tygodniami, aż w sieci pojawi się dobra wersja, ale również dlatego, że mógł poznawać go jeszcze bardziej i ku jego niezadowoleniu coraz bardziej go lubił, a wspólne zainteresowania to jeszcze bardziej wzmagały. Liam również nie żałował tego, że Louis - prawdopodobnie - nie chciał z nim iść, ponieważ towarzystwo Nialla było doskonałą rekompensatom.
- To teraz jak? Kierunek dom? - zapytał Liam, kiedy doszli do jego samochodu.
- Mi się w sumie jeszcze nie chce. - odpowiedział szczerze blondyn. Był w takim dobrym nastroju po kilku godzinach spędzonych z chłopakiem, że wątpił, że potrafiłby zasnąć. Tym bardziej, że była jeszcze wczesna. godzina.
- Ja również. - zgodził się Liam i z uśmiechem wsiadł do auta.

Szli ramię w ramię rozmawiając na żaden konkretny temat. Raz był on bardziej poważny i z twarzy chłopców znikały uśmiechy, a zaraz nawet nie wiadomo w jaki sposób, zmieniał się on na całkowicie błahy i infantylny. Innym razem puszczali wodzę fantazji i wymyślali niestowrzone rzeczy jakie mogłby im się przytrafić, pękając przy tym ze śmiechu. Tak też niewiadoko kiedy doszli na boisko. Mimo że żaden z nich tego nie zaproponował chłopcy usiedli na środku boiska, a chwilę później leżeli na plecach spoglądając w niebo.
- Uwielbiam niebo w Mullingar. - powiedział Liam po kilku minutach ciszy, która nie była wcale nie nieprzyjemna.. - Jest takie czyste i pełne gwiazd. - dodał, uśmiechając się lekko, wpatrzony w niebo. Dzięki temu nie zobaczył, że blondyn który leżał obok niego również uśmiechał się lekko, jednak z innego powdu. Zamiast w gwiazdy wpatrywał się w profil Liama i doszedł do dziwnego i nieco przerażającego go wniosku, Liam teraz, leżąc w świetle księżyca, nie był gorący, był po prostu piękny. - Zupełnie inne niż w Londynie. - westchnął.
- Pewnie tak. - odpowiedział, obracając się na plecy. - Nigdy nie byłem w Londynie. - wzruszył ramionami na tyle na ile pozwalała mu pozycja w której się znajdował.
- Tam niebo jest zachmurzone i wydaje się jakby gwiazdy nie świeciły tak jasno. - powiedział nawet nie zerkając w stronę swojego nowego przyjaciela. - Poza tym będąc w Londynie, w całym tym zgiełku nie masz czasu dostrzec tego piękna które możesz dostrzec tutaj. - uśmiechnął się, przekręcając głowę na bok. Niall wyczuł ten ruch ze strony chłopaka i również na niego spojrzał, posyłając mu uśmiech zrozumienia. Mimo że od dziecka mieszkał na obrzeżach Mullingar to mógł się domyślić oraz widział w filmach, jak zabiegani są ludzi w wielkich miastach. Nic więc dziwnego, że Liam ze swoją naturą romantyka którą dostrzegł dzisiaj Niall, tęsknił za chwilą wytchnienia.
- Więc czemu się nie wyprowadzisz? Czemu nie wrócisz tutaj? - zapytał. Zdawał sobie sprawe , że brzmiał jak dziecko, co tylko udowodnił mu śmiech Liama.
- To nie jest takie proste Niall. - pokręcił głową Liam, psując przy tym swoją fryzurę. - Mimo że tęsknię za spokojem to kocham duże miasto. Kocham ten gwar, imprezy, anonimowość i wszystko co z tym związane. Nie mógłbym mieszkać tutaj, gdzie wszyscy, wszystko o wszystkich wiedzą, a jeden twój bląd ciągnie się za toba do końca życia. - wytłumaczył.
- Jesteś dziwny. - powiedział Niall po wysłuchaniu go. - Gorzej niż baba. - zaśmiał się. Czuł, że to jest ten czas w którym ich poważna rozmowa ma ulec zmianie.
- Jestem gejem, dziwisz mi się. - Lim oparł się na łokciu i drugą ręką kujnął go delikatnie w brzuch. Młodszy chłopak, roześmiał się czując na sobie dotyk kolegi.
- Zdecydowanie nie. - powiedział, patrząc na Liama, który znajdował się nad nim.
Miedzy chłopcami zaległa cisza, a po wcześniejszym głośnym śmiechu Niall nie było śladu. Chłopcy wpatrywali się w siebie przez moment. Każdy w swojej głowie toczył pewną walkę, ale ten drugie nie miał o tym pojęcia. Liam zerwał kontakt wzrokowy by przenieść spojrzenie na wargi Nialla, które wydawały się prosić o pocałunek. Sam nie wiedział czemu to zrobił i co go do tego podkusiło, ale powoli zaczął się nachylać w stronę blondyna. Niall w tym czasie nie wiedział co ma zrobić. Z jednej strony chciał tego pocałunku i czuł się jakby zaraz miało spełnić się jego marzenie. Z druegiej strony był to Liam, przyjaciel jego brata, chłopak. Niall nie był gejem! Jednak nawet ten silny ostatni argument nie sprawił, że Niall odepchnął Liama od siebie. Blondyn pozwolił by starszy chłopak złączył ich usta w delikatnym pocałunku, stopniowo go pogłębiając. Jednak gdy język Liama przejechał po jego wargach, a chwilę później zęby starszego zatopiły się w nich nieznacznie je nagryzając, oprzytomniał. Zaciskająć dłonie na koszule Payne, odepchnął chłopaka od siebie i szybko, nie patrząc na zaskoczoną minę kolegi, podniósł się z ziemi. Nie mógł na niego patrzeć i to nie ze względu na niego. To przez siebie i swoje uczucia, któych nie chciał czuć, bał się spojrzeć na chłopaka. Bał się, że jeżeli spojrzy na Liama to motyle w jego brzuchu które obudziły się, gdy ich wargi się spotkały, znowu poderwą się do lotu i nie będzie w stanie ich powstrzymać. Niall nie chciał tego czuć i myślał, że jeżeli ucieknie o Liama to to minie, dlatego też szybko, nie patrząc za siebie pobiegł do domu zostawiając zaskoczonego i zranionego Liama na boisku.
- Niall! - zawołał z nim. Chciał go przeprosić za to, bo doskonale wiedział, że to co zrobił było złe. Niall nie był gejem, a Liam nie miał prawa go całować. Nie chciał stracić go przez swój głupi błąd. Gdy Niall nie reagował na jego wołania, wiedział, że to właśnie zrobił. Swoją głupotą i pieprzoną słabością do chłopaka, zniszczył jakiekolwiek szansę na przyjaźń z nim.

8.

Następnego dnia Liam był w potrzasku i nie wiedział kompletnie co powinien zrobić. Z jednej strony chciał pójść do Niall i przeprosić go za swoje zachowanie. Chłopak przecież nie dawał mu żadnych sygnałów - oprócz wspaniale spędzonego dnia - że jest nim zainteresowany, a on za bardzo zaślepiony swoim pożądaniem, nie zwrócił na to uwagi. Nie chciał też by przez jeden jego głupi błąd stracił kontakt z młodszym chłopakiem. Przez te kilka dni, które spędzili zupełnie przez przypadek ze sobą polubił go. Nawet bardzo. Był nie tylko mądry, pewny siebie i zabawny, ale potrafił również być szalony, a gdy sytuacja na to pozwalała sarkastyczny. Były to tylko niektóre z cech, które powinien posiadać idealny chłopak lub przyjaciel Liama i blondyn był pod wrażeniem tego jak Niall może być tak idealny. Co prawda zdawał sobie sprawę, że tak naprawdę nie poznał jeszcze chłopaka dokładnie, bo jak można poznać kogoś zaledwie w kilka dni? Był jednak na dobrej drodze i gdyby nie ten jego głupi błąd...
Z drugiej strony chciał dać Horanowi spokój. Wiedział, że to on zawalił, a Niall pewnie potrzebował czasu by się z tym pogodzić i wszystko sobie poukładać. Ten pocałunek mógł odcisnąć na nami takie piętno, że jedyne co potrafiłby zrobić to zerwać całkowicie kontakt z Liamem i chłopak - choć nie podobała mu się ta opcja - nie mógłby mieć mu tego za złe. Również ze względu na siebie nie wiedział czy odezwać się do niebieskookiego. Obawiał się, że gdyby ten mu tylko wybaczył i dalej chciałby się z nim zadawać, Liam coraz bardziej zagłębiałby się w relacji z nim, dostrzegając jego nowe wady i zalety, a wtedy miałby przesrane.
Już teraz zastanawiał się jak mógł dopuścić do tego, żeby tak bardzo zaangażować się w 'relację' z chłopakiem, który nie jest gejem. I to z kim? Z młodszym bratem jego przyjaciela.

Jednak kilka ulic dalej Niall również nie miał łatwej nocy i następnego dnia po tym zdarzeniu. Gdy tylko wrócił do domu, po szybkim wzięciu prysznica od razu wskoczył do łóżka, by jak najszybciej zasnąć i nie musieć myśleć o tym co się stało. Niestety jego problem polegał na tym, że nie potrafił zasnąć. Wystarczyło, że przyłożył głowę do poduszki, a drogę do jego umysłu znalazły wspomnienia z tego dnia. Fajnie spędzony czas w kinie, gdzie nachyleni w swoją stronę cicho komentowali akcję. Albo drogę na boisko, gdy idąc koło siebie, niechcący - na dosłownie mikrosekundę - spletli ze sobą swoje palce, a serce Nialla tłukło mu w piersi, jakby chciało wyskoczyć. Oczywiście, żaden z chłopaków nie pokazał po sobie, że ten dotyk sprawił, że zrobiło im się goręcej. Udawali, że to nic takiego, że w ogóle tego nie zauważyli, tak naprawdę w środku szalejąc.
I w końcu pocałunek. Wydawało się, że umysł Nialla szczególnie upodobał sobie tę scenę i blondyn mógł gdy tylko zamknął oczy widział twarz Liama przed sobą. Widział jak oczy szatyna przesuwają się z jego, na usta i z powrotem, a Niall nic nie robił. Jakby czekał na to co ma się stać. Było to tak realistyczne, że wydawało mu się nawet, że czuł dotyk i smak jego warg. Tak jednak nie było, a Niall za każdym razem, gdy docierało do niego, że to tylko wyobrażenie otwierał oczy i z uśmiechem na twarzy, sunął delikatnie palcami po wargach.
Były jednak również godziny w których siebie za to nienawidził. Nienawidził siebie za to, że mu się to podobało, bo nie chciał być gejem. Chciał się zakochać w pięknej dziewczynie. Ożenić się z nią i mieć dzieci, a później wnuki, a później szczęśliwie umrzeć. W jego planach nie było nigdzie miejsca dla idealnego-cholernego-Liama-Payne i jego tak samo idealnych pocałunków.
Dlatego, gdy następnego dnia się obudził, był jeszcze bardziej zmęczony niż przed położeniem się spać. Miał ochotę umrzeć. Zawsze naśmiewał się w nastolatek w filmach, które zarywały noce myśląc o chłopcu, który się do którejś odezwał, a on był dokładnie taki sam.

Siedział wieczorem przed telewizorem i znudzony przełączał kanały po raz kolejny marudząc pod nosem na to, że nie ma nic godnego jego uwagi. Niestety to, że nikt nie podzielał jego zdania - bo jak miał podzielać skoro Niall siedział sam w domu? Jego mama z tatą korzystając z wolnego czasu poszli odwiedzić znajomych, a Louis był na randce z Eleanor - i nie mógł z nikim psioczyć na 'tych z góry', jeszcze bardziej pogarszał ten fakt.
Po raz kolejny w ciągu pół minuty przełączył na TLC, jakby była możliwość, że program o wybieraniu sukni ślubnych się skończył, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Na początku obrażony na cały świat, nie chciał wstawać - Wszyscy się pieprzcie - i iść otworzyć drzwi, ale w końcu się przemógł. Zrezygnowany - czy ten czas nie może lecieć szybciej? Za godzinę był umówiony z przyjaciółmi, ale oczywiście nawet czasoprzestrzeń jest przeciwko niemu - poczłapał do drzwi i niechętnie łapiąc za klamkę, pociągnął je na siebie.
- Cześć? - odezwał się głos należący do Liama. Blondyn stał krok od drzwi i widząc niebieskookiego, który natychmiast się ożywił, podrapał się niezręcznie po karku. Nigdy nie sądził, że będzie musiał kiedykolwiek odbyć taką rozmowę, bo zazwyczaj to nie on robił pierwszy krok, a jak już to był sto procent pewny, że chłopak na niego leci. Tym bardziej nie spodziewał się, że będzie się ona odbywała między młodszym bratem Louisa. - Ja... chciałem przeprosić. - wyrzucił z siebie słowa. Niall jednak nic nie mówił, tylko patrzył na niego zaskoczony, zahipnotyzowany? Pierwszy raz widział Liama niepewnego, przestraszonego, a świadomość, że to on sprawił, że ten pewny siebie chłopak stoi przed nim i nie wie co powiedzieć, szczerze mówić mu się podobała. Nigdy nie sądził, że byłby w stanie do czegoś takiego doprowadzić.
- Wiem, że nie powinienem tego robić. - pokręcił przecząco głową. - Dlatego przepraszam, naprawdę bardzo przepraszam. Nawet nie wiem co mnie podkusiło. To znaczy wiem, bo jesteś przystojnym i świetnym chłopakiem i matko pogrążam się jeszcze bardziej. - złapał się z głowę, spanikowany. Naprawdę to nie tak miało wyglądać. Całą drogę do domu Nialla powtarzał w myślach co mu powie i brzmiało to mniej więcej tak: Przepraszam cię Niall. Nigdy nie powinien cię pocałować i to był błąd. Ty nie jesteś jak ja, a ja jestem po prostu głupi. Naprawdę, naprawdę tego żałuję i obiecuję, że to się nigdy więcej nie powtórzy. Po prostu zależy mi na tobie i nie chcę, żeby to miało wpływ na nasze relację" Teraz jednak patrząc na chłopaka, który nic nie mówił, a to nie było dobrym znakiem, spanikował. Kto by nie spanikował?
- Wejdziesz czy zamierzasz się tak płaszczyć przed wejściem. - odezwał się w końcu Niall, a jego głos był wyprany z emocji. - Jestem sam. - dodał, zachęcając chłopaka. Mógł się domyśleć, że Liam tę sprawę wolał załatwić w cztery oczy.
- Ymm... tak.. - westchnął chłopak i wszedł do środka. Powiedzenie, że czuł się głupio, było sporym niedopowiedzeniem. - Tak jak mówiłem, bardzo cię przepraszam i jeżeli jesteś na mnie zły to w zupełności to rozumiem. - mówił szybko i głośno, jak zawsze w jego przypadku, gdy jest zdenerwowany. - Też bym był. Matko na twoim miejsce nieźle sprałbym gościa. - przewrócił oczami, próbując wyobrazić sobą podobną sytuację. Cóż nie umiał, ale jego język mówił, dosłownie wszystko co przychodziło mu na myśl.
- Wiesz, że to nie do końca przemawia na twoją korzyść? - zapytał Horan z założonymi rękoma. Czuł się jak strasznie patrząc na to jak Liam się męczy, ale jednocześnie coś w środku nie pozwalało mu tego jeszcze zakończyć. Można powiedzieć, że wszystko było w jego rękach i czuł się taki ważny i wielki. Wiedział, że później prawdopodobnie Liam mu tego nie wybaczy, ale...
- Tak, tak cóż... możesz mnie walnąć, a ja to zrozumiem ci nie oddam. Ale wiedz, że zależy mi na tobie i na naszej przyjaźni. - powiedział pewnie. - Przyjeżdżając tu nie miałem pojęcia, że cię poznam. W ogóle o tobie nie myślałem, bo hej... byłeś zasmarkanym młodszym bratem przyjaciela. - mówił i mówił. Niall słysząc swój opis w ustach brązowookiego, skrzywił się nieco. Fuj... jak Liam mógł go chcieć w ogóle pocałować, z takim obrazem przed oczami. - Ale cię poznałem i naprawdę bardzo cię lubię Niall i nie chcę, by to co się wczoraj zdarzył zniszczyło to co pojawiło się między nami przez te kilkanaście dni. - skończył swój monolog na końcu biorąc głęboki oddech. - A teraz możesz mnie nienawidzić.
- Po pierwsze masz rację z tym, że byłem zły. - powiedział, zmniejszając odległość między nimi o krok. - Ale na siebie. - dodał, a oczy Liama zrobiły się wielkości piłeczki pimpongowej. - No dobra trochę na ciebie też. Bo to wszystko to twoja wina była wiesz? - założył ręce na piersi i spojrzał na niego niczym obrażony pięciolatek. - To przez ciebie ujawniły się te wszystkie myśli w mojej głowie, które tak skrzętnie chowałem. A ten pocałunek to wszystko tylko wzmocnił i wiesz, że przez ciebie się nie wyspałem, cały czas o tym myśląc?
- Przepraszam? - powiedział niepewnie Liam, a na jego usta wstąpił delikatny uśmiech, jakby to miało sprawić, że Niall mu wybaczy.
- Powinieneś. - odezwał się mocno Niall. - I dzisiaj jestem przez to rozdrażniony i miałem ochotę wyrzucić telewizor przez okno. - zbliżył się o jeszcze jeden krok do niego.
- Przepraszam?
- Powinieneś. I o mały włos nie nabawiłem się rozdwojenia jaźni czy czegoś takiego przez to, że całą noc kłóciłem się ze sobą. - kolejny krok w stronę Liama.
- Przepraszam?
- Powinieneś. - skinął głową zgadzając się z nim. - Ale na szczęście doszedłem do porozumienia. - uśmiechnął się szeroko spoglądając na chłopaka, który stał kilka centymetrów od niego. - I chyba teraz ja muszę cię przeprosić za to, że wczoraj uciekłem. I że dzisiaj pozwoliłem ci gadać te wszystkie głupoty. - powiedział machając ręką. - Bo prawda jest taka - skrzyżował dłonie na karku chłopaka. - Że po prostu bałem się tego wszystkiego. - powiedział, patrząc mu w oczy. - Tego co się ze mną działo od kiedy cię zobaczyłem. - uśmiechnął się nieśmiało. - A wczorajszy pocałunek był spełnieniem marzeń, które nie myślałem, że tak szybko się spełni. Nie myślałem, że spełni się w ogóle. - powiedział. Zdawał sobie sprawę, że brzmiał trochę ckliwie i nawet coś wpadło mu do oka gdy to mówił, patrząc w oczy Liama, który z każdym jego słowem coraz bardziej świeciły. Ale to przecież nie było ważne.
- Czy powinienem cię teraz pocałować?
- Powinieneś. - skinął głową z szerokim uśmiechem, który za chwilę złączył się z innym równie wielkim.

9.

Następne dni Liam dzielił między Nialla, a Louisa i mogłoby się wydawać, że wszystkim ten nieoficjalny podział odpowiadał. Tak jednak nie było. Niall choć nie mógł wymagać od Liama tego, że każdy dzień czy wieczór będzie spędzał z tylko z nim - bo kim dla siebie byli? Osobami, które od czasu do czasu skradają sobie niewinne lub mniej niewinne pocałunki? - to dniami gdy nie mógł się z nim spotkać, tęsknił z nim. Zazwyczaj kończyło się to wtedy tak samo: Niall wieczorem dzwonił do Liama i rozmawiali ze sobą długie godziny, nim któryś z nich nie zaśnie pod drugiej stronie słuchawki.
Louisowi też zaczynało się to coraz mniej podobać - choć nie od początku widział, że to młodszy brat zabiera mu czas, który mógłby spędzać z przyjacielem - bo przyzwyczaił się do tego, że Liam jest zawsze dla niego dostępny. Chciał wyjść na piwo, nie było problemu. Chciał pooglądać mecz czy jakiś inny film w telewizji, nie było problemu. Chciał pogadać, nie było problemu. Teraz jednak ten problem się pojawił, a Liama nie było już na każde skinienie Louisa. Louis chciał pójść na piwo: "Ummm.... sorry dzisiaj nie mogę, muszę pomóc babci.". Louis chciał obejrzeć film: "Kurcze boli mnie głowa. Może innym razem". A w tym czasie Liam dobrze się bawił z Niallem.
Chłopcy wiedzieli jednak, że okłamywanie brata i przyjaciela, nie jest w porządku. Dlatego też po tygodniu takich podchodów, powoli i niby nic wyszli na jaw jako przyjaciele. Było to dobre wyjście jednak nie do końca zadowalające, ponieważ Louis nie widział problemu, dlaczego nie mogliby obejrzeć filmu w trójkę, gdzie Liam i Niall ten problem widzieli.Nie czuli się do końca swobodnie w towarzystwie Louis, który zdawał się przyglądać ich każdemu ruchowi.
Zrezygnowali jednak ze spotkań w domu Horanów - nie tylko ze względu, że Louis ciągle się do nich przyczepiał, ale też dlatego, że był to nieco niebezpieczne, biorąc pod uwagę ich szczęście.
Liam doskonale pamiętał dzień w którym o mały włos Louis ich nie przyłapał.

Mimo że mieszkanie Horanów miało być puste, Liam z Niallem zaszyli się w pokoju młodszego chłopca. Niall leżał na łóżku z głową spuszczoną z materaca i czytał gazetę, a Liam spacerował po jego pokoju i przyglądał się zdjęciom po powieszanym na ścianie.
- Słyszałeś, że Ellen Page jest lesbijką? - Niall oderwał wzrok od pisma i spojrzał na Liama, który w tym momencie stał nad nim i mu się przyglądał. Chłopak mruknął pod nosem i pokręcił przecząco głową.
- A kim ona w ogóle jest? - zapytał, kucając przed blondynem.
- To ta z Juno i Incepcji. - wytłumaczył mu blondyn.
- Nadal nie kojarzę. - powiedział, nie spuszczając wzroku z ust blondyna, na co Niall najwyraźniej nie zwrócił uwagi, zbyt zajęty próbą wytłumaczenia mu kim jest ta dziewczyna. Liam jednak nie potrafił się skupiać na słowach które wychodził z ust Horana, ponieważ jedyne o czym mógł myśleć to to jak one apetycznie w tym momencie wyglądają. Powoli nachylał się coraz bardziej w stronę chłopaka, w końcu łącząc ich wargi razem. To że Niall był zaskoczony było małym niedopowiedzeniem. Jednak wystarczyło kilka sekund, by blondyn w pełni oddał się pod władanie brązowookiego. Kompletnie nie wiedział co zrobić w tej sytuacji z rękoma, bo nie był to zwykły pocałunek i szybko doszedł do wniosku, że ciężko byłoby mu w jakikolwiek sposób obejmować Liama. Zdecydował się więc na luźne ułożenie rąk wzdłuż ciała. W tym samym czasie Liam delikatnie uchwycił jego twarz dłońmi i pogłębił pocałunek. Może i była to nie do końca wygodna pozycja, ale żadnemu z nich to nie przeszkadzało.
Pocałunek jednak nie należał do najdłuższych jakie przeżyli, bo po kilku minutach usłyszeli jakby ktoś wchodził po schodach. Liam szybko odsunął się od blondyna, upadając na tyłek i w tym samym czasie do pokoju wpadł Louis. Chłopak zmarszczył czoło, nie spodziewając się zastać tutaj przyjaciela.


Oczywiście Niallowi przyszła kiedyś do głowy myśl, by może delikatnie Louisowi uświadomić, że nie są oni tylko 'zwykłymi' przyjaciółmi. Ale tak szybko jak się tam pojawiła, tak samo szybko z niej wyleciała. Niall nie był gotowy do ujawnienia się jako gej. Mimo że miał pewność, że rodzina i najbliżsi przyjaciele go zaakceptują i sam siebie akceptował, to potrzebował czasu, by wszystko dokładnie zaplanować. Liam to doskonale rozumiał i nie pośpieszał blondyna. Nie miał nawet takiego prawa, w końcu żaden z nich nie wsadził ich relacji w ramy.
Zdrowe podejście Louisa do przyjaźni Liama i Nialla nie trwało jednak długo. Po pewnym czasie chłopaka zaczynało to denerwować. Nie podobała mu się nowa relacja tej dwójki i choć nie chciał przyznać tego przed sobą, bał się, że Niall w końcu stanie się dla Liama ważniejszy niż on. A to przecież z Louisem znał się od dziecka i to z nim przeżywał najlepsze przygody. Niall był zawsze tylko utrapieniem, które uprzykrzało im życie. I choć kontakt Louisa z młodszym bratem, był teraz lepszy niż dobry, to nadal nie chciał dzielić się przyjaciółmi. Niall miał własnych znajomych i Louis nie wtrącał się w ich znajomość, więc czemu Niall musi dalej kleić się do jego kolegów? Innym powodem dla którego Louisowi nie podobała się zażyta więź między chłopcami to to, że Liam był gejem. Nie zdziwiłby się więc gdyby wpadł mu w oko jego młodszy braciszek, a tego nie chciał sobie nawet wyobrażać. Również Niall i jego podejście do Liama go martwiło, bo doskonale zadawał sobie sprawę, że Liam we wrześniu wyjdzie zostawiając Nialla samego.
- Co dzisiaj robisz? - zapytał Louis, nalewając soku porzeczkowego do szklanki, kątem oka obserwując robiącego sobie kanapki brata.
- Idziemy z Liamem sobie trochę pokopać. - odpowiedział, nie zaprzestając smarowania chleba.
- A co z Harry czy Zaynem? - oparł się tyłkiem o blat i uważnie obserwował młodszego chłopaka. Niall coraz częściej spędzał czas z Paynem i Louis zaczynał myśleć, że może pokłócił się z przyjaciółmi
- A co ma z nimi być? - zdezorientowany blondyn obrócił się w jego stronę.
- No nie wiem? - szatyn wzruszył ramionami. - Pokłóciliście się czy co?
- Nie, a czemu? - młodszy z braci zmarszczył brwi, nie rozumiejąc o co może chodzić Louisowi.
- Ostatnio cały czas spędzasz z Liamem to myślałem, że może popsztykałeś się chłopakami. - powiedział swobodnie. Było to dla niego dosyć logiczne, bo w innym wypadku czemu miałby rezygnować z własnych przyjaciół na rzecz jego przyjaciela? Chyba, że.... Nie Louis miał nadzieję, że nic poważniejszego między nimi się nie wytworzyło. Przecież Niall nie był gejem! A to, że nie zwracał uwagi na żadne dziewczyny i rumienił się przy Liamie nic nie znaczyło.
- Po prostu dobrze się dogadujemy. - wzruszył ramionami, zupełnie nie rozumiejąc ciekawości brata.
- Nie podoba mi się to. - pokręcił przecząco głową, odkładając pustą szklankę na blat. - Rozumiem, że się lubicie, ale Liam to nadal mój przyjaciel. - powiedział.
- Tak i co w tym złego? - Niall odłożył kromki chleba na talerzyk i całym ciałem obrócił się w stronę brata. Po jego minie widział, że chłopak nie żartował i nie podobało mu się to.
- O to, że się do niego przyczepiłeś. - powiedział podniesionym głosem Louis. - Masz swoich przyjaciół to z nimi sobie z nimi chodź pokopać, a moich kumpli zostaw w spokoju. - wymyślił jakiś powód, dla którego mógłby być zdenerwowany i nie chcąc dalej ciągnąc tego tematu, odepchnął się od szafki, kierując się w stronę wyjścia. Zanim jednak opuścił kuchnie, zatrzymał się jeszcze prze drzwiach. - Myślałem, że wyrosłeś z szlajania się za starszymi, ale widocznie nadal jesteś dzieciakiem. - powiedział i kręcąc z żalu głową poszedł do swojego pokoju.

10.
Od czasu sprzeczki braci minęło kilka dni, a oni nadal żywili ku sobie pewną urazę. Louis był zazdrosny o relację Nialla z Liamem, a Niall nie mógł mu zapomnieć słów któe do niego powiedział. Może nie było to nic strasznego, ale uraziły one dumę blondyna. Nie był dzieciakiem, który specjalnie by uprzykrzyć życie starszemu bratu mieszał się do jego paczki. To nie była jego wina, że między nim, a Liamem wytworzyła się jakaś więź. W sumie to nawet Louis sam był sobie winny. Gdyby potrafił wyszykować się na czas, to chłopcy nie mieli by okazji na poznanie się.
Nawet rodzice chłopców zauważyli, że między ich dziećmi jest coś nie tak. I choć Jay chciała pomóc im to wyjaśnić to jej mąż skutecznie wybił jej to z głowy, tłumacząc, że to sprawa chłopców. Mieli nadzieję, że są na tyle dojrzali, że będą potrafili załatwić to bez pomocy osób trzecich.
- Ale dacie sobie radę? - zapytała po raz kolejny kobieta, patrząc na swoich dwóch synów. Mimo że mieli już swoje lata to nadal byli jej małymi synkami i miała prawo się o nich martwić.
- Tak mamo. - powiedzieli jednocześnie, nieco znudzeni. Ile razy można mówić o tym samym?
- To tylko weekend. - przewrócił oczami Louis. Nie mógł się już doczekać kiedy rodzice przejdą przez drzwi i pojadą na zasłużony odpoczynek, a on będzie mógł wrócić do swoich zajęć.
- Nawet gdybyśmy przez te dwa dni nie jedli to nadal nie umarlibyśmy z głodu. - dorzucił Niall z szerokim uśmiechem, a z twarzy jego mamy odpłynęła cała krew.
- Kochanie nawet tak nie żartuj. - zganiła go rodzicielka.
- Idźcie już, bo nigdy nie wyjedziecie. - odezwał się Louis. Jego głos był wesoły i przyjazny, więc żaden z rodziców nie odebrał tego negatywnie.
- To samo mówiłem piętnaście minut temu. Kochanie musimy już iść. - Mark podniósł z ziemi torby, myśląc, że to może pogoni jego żonę.
- Tylko proszę, nie pozabijajcie się. - powiedziała kobieta z troską patrząc na chłopców. Od czasu sprzeczki bracia nie tylko starali się siebie unikać, ale gdy byli w jednym pomieszczeniu to dogryzali sobie, dlatego też matka miała pewne obawy przed wyjazdem.
- Spoko luz. Nie będziemy wchodzić sobie w drogę. - odezwał się starszy.

Dochodziła godzina siedemnasta. Niall stał w przedpokoju i przed lustrem poprawiał włosy.
- Gdzie idziesz? - zapytał szatyn oparty o framugę drzwi z rękoma założonymi na piersi.
- A co cię to obchodzi? - odgryzł się Niall, nie przerywając przeczesywania włosów palcami.
- Spotykasz się z Liamem? - kolejne pytanie.
- Nic ci do tego. - głos blondyna tak samo jak jego brata był oschły. - Ale nie. Idę do Zayna jeżeli ma cię to uspokoić i pozwolić bez rozmyślania o mnie i Liamie, pieprzyć El. - powiedział. Choć Louis nigdy nie przyznał mu się, że związek z Eleanor przeszedł na wyższy poziom, to Niall doskonale wiedział, że para już uprawia seks. Kiedyś zupełnie przez przypadek znalazł w jego pokoju otwartą paczkę prezerwatyw. - To byłoby trochę chore, co? - zaśmiał się wrednie, odwracając się do brata.

Liam razem z kilkoma przyjaciółmi - Louisa niestety nie było, bo na dzisiejszy dzień wypadał jego pół rocznica z Eleanor - głośno się śmiejąc zmierzali w kierunku klubu. Byli już lekko podchmieleni z racji tego, że przed wyjściem cała piątką spotkali się u Ivy, by przygotować się do zabawy. Na szczęście chodniki były puste, więc żaden z sąsiadów nie patrzył się na nich dziwnym wzrokiem, gdy ci przepychali się i głośno śpiewali.
Niestety - albo i stety - ten stan nie trwał długo, bo przed sobą zobaczyli idąca w ich kierunku postać. Osoba ta z dłońmi w kieszeniach spodni szybko zbliżała się w ich kierunku i nie minęła minuta, a Liam już potrafił rozpoznać kim był ten osobnik.
- Niall, hej! - krzyknął do niego, gdy ten był jeszcze kilka metrów od nich. Blondyn słysząc swoje imię, wypowiedziane tak dobrze znanym mu głosem, natychmiast podniósł do góry głowę i uśmiechnął się lekko, widząc chłopaka.
- Hej. - odpowiedział podchodząc do niego. Dwójka przyjaciół zatrzymała się by chwilę pogadać, a reszta paczki Liama, tego nie zauważając poszła dalej. Dopiero po kilku metrach zorientowali się, że jednego z nich brakuje i przystali, czekając na niego.
- Co tutaj robisz? - zapytał.
- Właśnie wracam od Zayna. - odpowiedział blondyn.
- O to się dobrze składa. - na twarzy starszego chłopaka zakwitł szeroki uśmiech. Niall spojrzał na niego zmieszany. - Bo my idziemy do kluby i ty idziesz z nami. - położył dłoń na jego ramieniu i ścisnął je delikatnie, jakby to miało go do tego przekonać.
- No nie wiem. - wyraził swoje wątpliwości, obracając się do tyłu by spojrzeć na resztę znajomych Liama. Ich miny był znudzone, a może i nawet zdenerwowane przez to, że muszą na niego czekać. - Nie powinienem. - pokręcił przecząco głową. Może i nie zgadzał się z tym co Louis mówił, bo przecież miał prawo przyjaźnić się z kim chce, ale nie chciał jeszcze bardziej podjudzać brata do kolejnej kłótni. Przecież gdyby Louis się dowiedział, że Niall był z jego przyjaciółmi na imprezie, gdy ten zajmował się swoją dziewczyną, na pewno wściekł się na niego jeszcze bardziej.
- Daj spokój. - Liam spojrzał znad jego ramienia na znajomych czy są dalej obserwowani. - Dalej męczysz się z tym co Louis ci powiedział? - zapytał. Chciał dotknąć jego policzka i delikatnie go pogładzić, bo zdawał sobie sprawę jak bardzo jego dotyk działa na mniejszego chłopaka. Jednak nie zrobił tego, bo czwórka znajomych, choć z daleka to uważnie się im przyglądała. 
Liam wiedział o sytuacji jaka teraz panowała między braćmi. I choć nie raz chciał pogadać na ten temat z Louisem to nie mógł, bo obiecał Niallowi, że nie będzie się w to mieszał. Payne nie rozumiał postępowania przyjaciela. Przecież nie miał się o co bać, bo zawsze będzie jego najlepszym przyjacielem. Lat spędzonych razem nie zapomina się tak szybko. Z Niallem jednak sprawa wyglądała całkowicie inaczej. Liam nie patrzył na niego pod tym kątem, ale - choć nie raz chciał to zrobić - to nie mógł o tym powiedzieć Louisowi. Niall nie był jeszcze na to gotowy i Liam nie mógł nic z tym zrobić. Choć od środka go to zabijało, bo coraz częściej zastanawiał się nad tym czy on przypadkiem się z nim nie zakochał. Nie chciał tego robić. We wrześniu musiał wrócić do Londynu, a Niall zostać tutaj. Wiedział, że by im nie wyszło, jednak jego serce było głupie i pokochało tego zasmarkanego dzieciaka.
-
Nie chcę wam przeszkadzać. - powiedział, spuszczając wzrok.
- Czy ty aby na pewno nie przesadzasz?
- Oni nawet mnie tam nie chcą.
- Ale ja cię tam chcę. - powiedział brązowooki, unosząc jego brodę, by móc spojrzeć w jego oczy. W tym momencie chciał go pocałować, żeby upewnić chłopca w tym, że mówi prawdę, że chce go, jednak nie mógł tego zrobić.
Niall jednak nie od razu się zgodził i dopiero, gdy po kilku minutach jednak z dziewczyn krzyknęła do Liama czy idzie ten odpowiedział, że idą i zarzucił rękę na kark Nialla. Blondyn więc nie miał większego wyboru i poszedł razem z nimi.
Liam jednak wiedząc, że Niall nie do końca dobrze by się czuł w towarzystwie jego znajomych, szedł z chłopakiem z tyłu. Rozmawiali o głupotach - Liam bardzo chciał by Horan w końcu przestał myśleć o tym, że nie spodoba się to Louisowi - a gdy starszy chłopak spostrzegł, że nikt nie zwraca na nich już uwagi, nachylił się do blondyna i złożył szybkiego buziaka na jego policzku, po czym szepnął mu do ucha, żeby się rozluźnił, bo on go tu chce i nie pozwoli, by chociaż jedna osoba na niego krzywo spojrzała.

W klubie jak to w klubie bywa było pełno ludzi i wystarczyło, że się weszło do środka, a już było się mokrym. Nikomu jednak zdawało się to nie przeszkadzać, bo ludzie świetnie się bawili, odstawiając coraz to bardziej niecenzuralne tance na parkiecie. Tylko Niall siedział na kanapach i obserwował jak Liam po raz kolejny odstawia z kwitkiem dziewczynę, która odważyła się do niego zagadać. Nie interesowały go dziewczyny, więc nie sądził, że dawanie im nadziei było w porządku. Czym innym jednak było to, że Liam tańczył ze swoimi przyjaciółkami, które doskonale zdawały sobie sprawę, że nie mają u niego szans. Wtedy Niall miał szansę podziwiać jakim Liam jest świetnym tancerzem.
- Hej, co tak siedzisz? - po kilku minutach wywijania wrócił do niego Payne. - Chodź się bawić. - powiedział i złapał go za dłoń, chcąc wyciągnąć na parkiet. Niall jednak opierał się temu, więc Liam nie chcąc go do niczego zmuszać, odpuścił i usiadł obok. - Nie bawisz się dobrze, co? - zapytał, choć doskonale znał odpowiedź. Od kiedy przyszli do klubu Niall prawie się nie odzywał. I to nie tak, że nie próbował, bo próbował. Jednak reszta 'ich' grupy nie była chętna do zawierania znajomości z młodszym bratem ich przyjaciela i choć odpowiadali, można było wyczuć niechęć.
- Nie bardzo. Chyba mnie nie lubią. - powiedział. Było mu przykro z tego powodu, że koledzy Liama, go nie polubili. Przecież był miły i nic takiego im nie zrobił. Nie zamierzał jednak zabiegać o coś co i tak z góry było na przegranej pozycji, więc w końcu odpuścił.
- Chyba po prostu nie wiedzą jak zachowywać się w stosunku do ciebie, bo jesteś bratem Louisa. - próbował jakoś pocieszyć go Liama.
- Czyli mnie nie lubią. - skinął głową Niall. Nie przejmował się tym, a bynajmniej tak brzmiał, więc Liam z delikatnym, smutnym uśmiechem skinął głową.
- Ale ja cię lubię. - powiedział, łapiąc jego dłoń pod stolikiem.
- To dobrze, bo i ja cię lubię. - zaśmiał się Niall, ściskając mocniej ich palce. Było to zamiast pocałunku, którego nie mógł złożyć na jego ustach w miejscu publicznym.

Liam nie widział sensu w dalszym siedzeniu w klubie, gdy Niall nie czuł się tu dobrze. Pożegnał się więc z przyjaciółmi, tłumacząc że on i Niall już idą. Oczywiście jego znajomi nie byli z tego powodu zadowoleni, ale Payne nie zamierzał słuchać ich marudzenia.
Żaden z nich nie miał jednak ochoty wracać do domu. Poszli więc do parku i wygodnie rozsiadli się na niezbyt wygodnej ławce. Patrzyli w niebie i rozkoszowali się ciszą jaka ich obejmowała. Nie czuli się skrępowani. Wystarczyło im swoje towarzystwo i uczucie ciepła bijące od ciała drugiego chłopaka.
- Niall... - odezwał się w końcu Liam.
- Hmmm? - blondyn podniósł się do prostej pozycji i spojrzał na niego wyczekując dalszej części. Liam jednak nie wiedział co powiedzieć. Uprzednio chciał wyznać mu, że coś do niego czuje i że nienawidzi go z tego powodu, bo nie wie jak sobie poradzi w Londynie bez niego. Nie mógł jednak tego zrobić. Wiedział, że gdyby wypowiedział to głośno, nie byłoby już odwrotu, a te uczucia przejęły by nad nim kontrole. A tak mógł sobie wmawiać, że Niall jest po prostu chwilowym zauroczeniem. Drugą rzeczą o jakiej chciał wspomnieć był jego powrót do domu. Tylko raz na początku ich znajomości rozmawiali i tym, że po wakacjach Liam wraca do Londynu. Teraz, z tym co było między nimi nie wiedział co zrobić. Chciał wrócić do domu, jednocześnie nie zostawiając Nialla tutaj.
- Cieszę się, że cię poznałem. - wymyślił mniej inwazyjne wyznanie. - To znaczy na nowo. - uśmiechnął się do niego.
- Ja też. - skinął głową i nie zwracając uwagi na to, że ktoś w każdej chwili może przyjść do parku, na nocny spacer z psem, złączył ich usta w pocałunku. Liam szybko odwzajemnił pieszczotę, przekręcając się przodem do Niall, by pocałunek stał się wygodniejszy. Horan przygryzł delikatnie jego wargę i w tym samym czasie wślizgnął się do jego ust pogłębiając pocałunek. Pozycja po kilku minutach pieszczot nie był jednak taka wygodna jak mogłoby się wydawać, więc Niall na moment odrywając się od warg Liama, wdrapał się na jego kolana, siadając na nim okrakiem. Ich pocałunki były namiętne. I w czasie, gdy Niall wplątał dłonie we włosy Liama, starszy chłopak, błądził rękoma po ciele młodszego, od czasu do czasu, zjeżdżając dłońmi na jego tyłek, co tylko jeszcze bardziej podobało i pobudzało młodszego chłopca. I to właśnie wtedy doszedł do wniosku, że to z Liamem chce stracić cnotę.

Było już grubo po czwartej w nocy, gdy chłopcy wracali do domu, trzymając się z ręce, co było dosyć przyjemne. Niestety nieprzyjemnym było to, że temperatura była o wiele niższa niż wieczorem i Niall idąc jedynie w krótkim rękawku, trząsł się nieznacznie.
- Zimno ci? - zapytał Liam, patrząc na niego z troską. Było to pytanie retoryczne, bo blondyn nie zdążył nawet odpowiedzieć, a brązowooki ściągnął ze swoich ramion skórzaną kurtkę i wręczył ją chłopakowi.
- Teraz to tobie będzie zimno. - zauważył młodszy z nich.
- Nie będzie. Mam grubszą skórę. - powiedział z delikatnym uśmiechem. Horan jednak nadal nie chciał jej przyjąć i dopiero jak Liam powiedział, że on i tak jej nie założy, więc albo Niall albo nikt, blondyn się zgodził.

11.

Następnego dnia, gdy Niall tylko otworzył oczy, widział nad sobą stojącego Louisa. Po jego minie widać było, że nie przyszedł go obudzić na pyszne śniadanko o którym w tym momencie marzy blondyn. Jego brwi były zmarszczone, a dziurki w nosie pomniejszały się i powiększały przez to, że chłopak szybko oddychał. Tak, zdecydowanie był zdenerwowany, a to nie wróżyło niczego dobrego.
- Co to jest? - zapytał ostro Louis, ściskając kurtkę w ręce. Blondyn jeszcze nie do końca wybudzony, przetarł oczy ręką i podparł się na łokciach. Spojrzał na przedmiot, który trzymał w ręce jego brat i uniósł do góry brwi, patrząc na niego jak na idiotę.
- Kurtka?
- Dokładnie. Kurtka Liama! - krzyknął, rzucając skórą w brata. - Ponoć miałeś się z nimi wczoraj nie widzieć?! - założył ręce na piersi, zdenerwowany.
- Mógłbyś nie krzyczeć, bo dopiero co wstałem i twój skrzeczący głos nie jest tym czego w tym momencie pragnę. - powiedział spokojnie. - Spotkałem go przez przypadek jak wracałem od Zayn i... - zawahał się czy powiedzieć bratu prawdę. Jednak doszedł do wniosku, że i tak jego znajomi mu o tym powiedzą, więc woli mieć czyste sumienie. Poza tym nie robił niczego złego. Poszedł z przyjacielem - który mu się cholernie podoba - na zabawę. Każdy by tak zrobił. - poszedłem z nim do klubu. - wzruszył ramionami.
- Poszedłeś z nim do klubu?
- A później jak wracaliśmy to zrobiło mi się zimno i dał mi kurtkę, której zapomniałem mu oddać. Ot cała historia. - nie zwrócił uwagi na przerywnik brata i dokończył historię. Od razu poczuł się lżejszy. Zrzucił ze swoich barków jedną tajemnicę i poczuł się lepiej, więc co stało mu na drodze, by przyznać się, że jest gejem? No tak, brat z którym aktualnie nie ma najlepszych relacji. Teraz mógł być pewny, że by go nie zaakceptował.
Odrzucił kołdrę na bok i nie przejmując się tym, że jest w samych bokserkach - bo czego miał się wstydzić - ruszył w stronę drzwi.
- Czego w odwal-się-od-Liama nie rozumiesz?! - krzyknął Louis za bratem, a ten natychmiast się zatrzymał. Niall starał się być spokojny i tak jak poradził mu Liam nie przejmować się tym, a na pewno minie. Louisowi się to w końcu znudzi i odpuści. Jednak nie zamierzał w tym momencie grać tego 'mądrzejszego' brata. Chciał raz na zawsze wyjaśnić wszystko Louisowi i może wtedy ten im odpuści.
- A czego w to-jest-moje-życie-i-będę-przyjaźnił-się-z-kim-chcę,-a-ci-nic-do-tego, nie rozumiesz? - odwrócił się w jego stronę. - Nie wiem na czym polega twój problem Louis!
- Na tym, że zawsze musiałeś mieć zawsze to wszystko co ja i najwyraźniej się nic nie zmieniło. Bez różnicy czy to była jaka zabawka czy teraz są to przyjaciele!
- Czy siebie słyszysz Lou? - zaśmiał się. Argumenty brata wydawały mu się idiotyczne. Jasne, że jako małe dziecko chciał robić to co Louis, bo starszy brat był jego autorytetem. Chciał brać z niego przykład i być taki jak on. Teraz to był zupełny przypadek, że zakochał się w jego przyjacielu.
- Jestem twoim starszym bratem i nie chcę, żebyś się z nim zadawał. - powiedział poważnie Louis.
- Nie możesz mi niczego zabronić. - pokręcił przecząco głową. Cała ochota na śniadanie mu już przeszła i jedyne czego teraz chciał to wyjść z mieszkania i nie wracać póki Louis nie stanie się znowu normalny.
- On jest gejem. - wypalił szatyn, nienawidząc się za to, że użył tego przeciwko przyjacielowi. Niall również nie wierzył w to, że Louis użył orientacji Liama jako coś co miało zaważyć na tym czy będzie się z nim przyjaźnił.
- No i co? - zapytał, nie rozumiejąc dlaczego, przez to miałby zerwać z nim kontakt.
- Nie chcę, żeby miał na ciebie zły wpływ. - ciągnął dalej Louis.
- A to dobre sobie. - pokręcił głową blondyn nie mogąc uwierzyć, że jego własny brat, który uważał się za przyjaciela Liam coś takiego powiedział. - I nazywasz się jego przyjacielem? - zapytał, naciągając na stopy skarpetki. - Ale wiesz co? Nie masz się o co martwić, bo przed przyjazdem Liama zrozumiałem, że i ja nim jestem. - powiedział, zupełnie tym siebie zaskakując. Nie miał pojęcia skąd wzięło się w nim tyle odwagi, wiedział, że musiał to w końcu powiedzieć. Od zawsze wydawało mu się, że jest inny, ale to dzięki Limowi zrozumiał na czym ta jego inność polega.
- Pogódź się z tym. - ostatni raz zerknął na brata, który z szeroko otwartymi oczami mu się przyglądał, nie mogąc uwierzyć, że jego przypuszczenie były prawdą, po czym wyszedł z domu. 

Cały dzień spędził u Harry'ego rozmawiając o wszystkim. Przyznał się chłopcom do tego, że jest gejem i od pewnego czasu 'można tak powiedzieć' spotyka się z Liamem. Przyjaciele byli niesamowicie tym podekscytowani i wypytywali się do czego już między nimi doszło, a kim był Niall by odmawiać im tych wiadomości. Poza tym sam ekscytował się tym tak samo. Niestety nie miał za wiele rzeczy do opowiadania, na co chłopcy mu nie chcieli wierzyć. On jednak był szczery i powiedział im, że dotychczas nie był jeszcze gotowy na posunięcie się o krok do przodu, a chłopak go nie poganiał. Przyznał się jednak, ze coraz częściej o nim myśli w ten sposób i z czerwonymi policzkami wyznał, że zadowalał sam siebie myśląc o Liamie. Chłopcy go jednak nie wyśmiali, wspierając we wszystkich decyzjach jakie podejmie.
Opowiedział im też o kłótni z Louisem, a Harry szybko zaproponował mu, że może zostać u niego na noc. Ten jednak odmówił tłumacząc się tym, że umówił się na wieczór z Liamem, a później musi wrócić do domu, nie chcąc zostawiać Louisa samego.

Liam otworzył mu drzwi i szybko przygarnął go do uścisku, całując go we włosy. On również wiedział o kłótni braci, bo Niall gdy tylko wybiegł z domu zadzwonił do niego. Payne już wtedy chciał się z nim spotkać, ale Horan chciał najpierw spotkać się z przyjaciółmi. Louis może i miał trochę racji z tym, że więcej czasu spędzał z Liamem niż z własnymi kumplami. Dlatego też Niall chciał pójść ich za to przeprosić, ale ci nawet nie byli na niego źle, doskonale go rozumiejąc.
- Idź do mojego pokoju, a ja przyniosę herbatę. - poleciał Liam, kierując się w stronę kuchni, by po kilkunastu minutach wrócić do Nialla.
Najpierw rozmawiali o błahych rzeczach, lecz w końcu Liam, węsząc idealną okazję, zaczął temat Louisa. Niall leżał na jego klatce piersiowej, a ten rysował losowe wzory na jego plecach. Było to niezwykle uspokajające uczucie i w połączeniu miarowo bijącego serca Liama, które chłopak słyszał, sprawiało, że Niall powoli odlatywał w krainę Morfeusza.
- On to robi ze strachu Niall. - próbował broniąc Louisa, Liam. Mimo że blondyn powiedział mu dokładnie jak wyglądała ich kłótnia i to co powiedział o Liamie to Payne nie miał o to do niego pretensji. Wiedział, że zrobił to tylko i wyłącznie przez emocje jaki nim szargały. Znał go i Louis nigdy podczas dwudziestu lat ich przyjaźni nie wypominał mu, że jest kimś gorszym, bo jest gejem. Zawsze go wspierał i były nawet czasy, gdy szukał mu chłopaka.
- Ciekawe czego się boi. - Niall mocniej wtulił się w ciało brązowookiego, wciskając nogę między jego nogi, by móc być jeszcze bliżej.
- Tego, że nas straci. - powiedział cicho, we włosy chłopca. - Pewnie ci nigdy tego nie powiedział, ale jesteś dla niego cholernie ważny. Jesteś jego młodszym braciszkiem i choć może zarzekać się, że cię nienawidzi to tak naprawdę cię kocha. Za każdym razem, gdy rozmawiałem z nim przez Skype lub gdy tylko tu przyjechałem, mówił jak bardzo jest z ciebie dumny.
- To nadal nie wyjaśnia dlaczego jest takim kutasem względem nas. - podniósł się by mógł spojrzeć na Liama.
- Nie wiem. - wzruszył ramionami. Naprawdę nie miał pojęcia, co pchnęło Louisa do takiego zachowania, jednak znając przyjaciela mógł się tylko domyślać. - Myślę, że boi się, że jeżeli staniemy się sobie bliscy to nas straci. - powiedział.
- Przecież to jest głupie. - oburzył się Niall. W życiu odciąłby się od brata ze względu na Liama. Więcej, był pewny, że Liam myślał tak samo. Może i Louis był denerwujący i upierdliwy, ale był ich przyjacielem bez względu na wszystko.
Na tym zakończyła się rozmowa na temat starszego z Horanów, a chłopcy nadal do siebie przytulenie leżeli na łóżku.

Za oknem było już całkowicie ciemno, co mogło oznaczać, że noc na dokładnie zawitała już nad Mullingar. Z dołu też nie dochodziły już żadne dźwięki co znaczyło, że dziadkowie Liama poszli spać. Również Liam objęty ciszą i ciepłem Niall powoli odpływał, kiedy wybudziły go usta młodszego chłopaka, całujące jego szyję. Mruknął cicho zadowolony z tego uczucia i uśmiechnął się do siebie, nie zmieniając pozycji nawet o centymetr, pozwalając Niallowi na dalsze pieszczenie jego ciała. W końcu blondyn znudzony, zaprzestał składania delikatnych pocałunków na jego szyi i zawisł nad nim, z łobuzerskim uśmiechem. Liam nie zdążył nawet odwzajemnić gestu, a Niall już zderzył ich usta w mocnym pocałunku, przylegając do niego całym ciałem. To zdecydowanie wybudziło Liama, a sposób w jaki Niall dotykał jego klatkę piersiową, pomiędzy ich ciałami, sprawiało, że robił się nawet pobudzony. Pocałunek był namiętny i nieco niechlujny. Ale im to nie przeszkadzało. Byli za bardzo skupieni na odczuwaniu przyjemności, by myśleć na tym, czy ich pocałunek z boku wygląda ładnie. Dłonie Liama wsunęły się pod bluzkę blondyna i z niemalże czcią wodziły po jego plecach. Niall odczuwając z tego dotyku niebywałą przyjemność mocniej przygryzł skórę na szyi Liama, przez co ten wydał z siebie cichy jęk. A to Niallowi spodobało się jeszcze bardziej i zachęciło do dalszego działania.
Po kilku minutach takich pocałunków Liam nie wytrzymał - obiecał sobie, że między nim, a Niallem nie dojdzie do niczego więcej niż zwykłych pocałunków. Wiedział bowiem, że wtedy z pewnością się rozpadnie - wsunął dłoń w jego bokserki, ściskając jego tyłek. Niall zaskoczony tym dotykiem, przesunął się nieco do przodu, siedząc nad chłopaku i oooo! To było przyjemne! Po raz kolejny wykonał ten ruch, a z ust Liama wyszło ciche westchnienie, który natychmiast zostało stłamszone przez usta drugiego chłopaka.
Blondyn podniecony samym dotykiem, wcisnął rękę między ich ciała, łapiąc za rozporek Liama. Ten jednak szybko zareagował, chwytając go za dłonie.
- Co ty robisz? - zapytał, a zaskoczone spojrzenie Niall niemal wywiercił w nim dziurę.
- Chcę ściągnąć z ciebie spodnie, żeby móc się z tobą przespać. - odpowiedział prosto, uśmiechając się do chłopaka. Od razu ponownie próbując rozpiąć jego rozporek, co jednak skutecznie utrudniał mu starszy chłopak. - Liam. - jęknął Niall, jak to robią dzieci, gdy coś nie idzie po ich myśli. Bo cholera... Niall by twardy i Liam też, więc nie rozumiał, dlaczego mu to utrudniał.
- Nie chcesz tego Niall. - powiedział spokojnie Liam, ze nutką smutku w głosie, dalej trzymając jego dłonie. Blondyn natychmiast zaprzestał jakichkolwiek ruchów.
- O czym ty mówisz? Pragnę tego. - powiedział zdecydowanie.
- Nie, nie pragniesz. Tak ci się wydaje, bo nadal jesteś zdenerwowany na Louisa. - powiedział, patrząc uważnie na minę Nialla, która ze zmieszanej zaczynała się robić zdenerwowana.
- Skąd ty możesz to wiedzieć?! Jesteś jak Louis, myśląc, że wiesz co dla mnie jest najlepsze! - krzyknął. - Po prostu to ty mnie nie chcesz! Powiedz to, a dam ci spokój. - powiedział, nachylając się nad nim. Patrzył mu prosto w oczy.
- Boże Niall. Zwariowałeś? - oburzył się Liam. Jak w ogóle mógł pomyśleć, że go nie chce, gdy tyle razy mu powtarzał, że go chce. - Od kilku dni nie myślę o niczym innym niż o tobie. - przyznał chłopaka. Było mu wstyd z tego powodu, że fantazjuje o młodszym chłopcu, ale w tym momencie nie wydawało się do złe. Miał na sobie napalonego na niego Nialla, którego długość wbijała mu się w udo.
- To dobrze, bo ja też. - uśmiechnął się blondyn, nachylając się bliżej drugiego chłopaka. - Dlatego - na moment zawahał, nie wiedząc jakie słowo tam wstawić. - kochaj się ze mną. - powiedział cicho, prosto w jego usta. Zdecydował. Za bardzo zależało mu na Liamie, żeby było to zwykłe pieprzenie i miał nadzieję, że on również tak uważa.
- Nie chcę, żebyś tego żałował. - mówił równie cicho Liam, będąc już pod zupełną władzą Nialla. Dłońmi powoli rozpinając jego rozporek.
- Nie będę. - pokręcił przecząco głową, patrząc się w oczy najpiękniejszego chłopaka jakiego widział.
- Będzie boleć. - ostrzegł Liam, nie przerywając kontaktu wzrokowego, jednocześnie zzuwając z jego tyłka dżinsy.
- Ufam, że postarasz się być delikatny. - uśmiechnął się i złączył ich usta w pocałunku.

Liam leżał na boku, opierając głowę na ręce i przyglądał się Niallowi. Chłopak spał spokojnie, obrócony do niego przodem, a jego ciało unosiło w równomiernych odstępach czasu. Wyglądał tak pięknie z potarganymi włosami i zaróżowiałymi polikami.
- Kocham cię. - powiedział cicho Liam, odgarniając mu włosy z czoła.

12.

Liam powoli otworzył oczy i pierwsze co dostrzegł to blond kosmyki rozwalone na jego poduszce. Mieli ją dzielić wspólnie jako, że była ona jedyna poduszką w pokoju, Niall jednak w nocy chyba o tym zapomniał i teraz przytulał się do jej rogu, gdzie reszta niemalże zwisała z materaca. Uśmiechnął się delikatnie, w ogóle nie będąc złym na chłopaka.
Wstał z łóżka i naciągnął na tyłek bokserki, których wczoraj pozbawił go Niall i już miał zejść na dół przygotować dla nich śniadanie, gdy do jego pokoju wleciał rozwścieczony Louis.
Szatyn od wczorajszego ranka martwił się o brata. I choć miał ochotę za nim wydzwaniać to chciał dać mu i sobie chwilę na ochłonięcie. To nie tak, że był na niego zły czy nim rozczarowany, że jest gejem. Domyślał się tego. Po prostu był zaskoczony sytuacją w jakiej Niall mu się do tego przyznał i to dlatego nie zatrzymywał go gdy ten wybiegł z domu. Jednak gdy nie wrócił na noc do domu, przestraszył się nie na żarty. Bał się, że mogło mu się coś stać, że ktoś mógł mu coś zrobić. Zadzwonił nawet do jego przyjaciół, ale ci powiedzieli mu tylko tyle, że był z nimi dzień wcześniej i na wieczór umówił się z Liamem. Wtedy Louisowi nie trzeba było wiele, żeby połączyć fakty. Dlatego szybko ubrał się i jak na skrzydłach poleciał do domu państwa Payne, a niczego nieświadoma babcia Liama wpuściła go do mieszkania.
- Co do cholery! - krzyknął Louis, nie wierząc w to co widzi. Szczerze mówiąc nie myślał zastać takiego widoku. Miał nadzieję, że chłopcy po prostu gadali, albo grali w gry i Niall zasnął. Scenka którą zobaczył jednak temu całkowicie przeczyła. Nie wierzył w to, że Liam mógł to zrobić jego młodszemu braciszkowi.
- Uspokój się Lou. - próbował w jakiś sposób uciszyć przyjaciela.
- Nie będziesz mi mówił co mam robić zboczeńcu!- wyrzucił z siebie, zupełnie nie zastanawiając się nad tym co mówi.
Niall obudzony krzykami, otworzył ociężale oczy, które nie chciały rozkleić. Wystarczyło jednak, że zobaczył brata, a wystrzelił z łóżka jak torpeda, ignorując nawet ból, który przeszywał jego ciało. Nie było to jednak dobre posunięcie, bo Louis widząc nagiego brata jeszcze bardziej poczerwieniał na twarzy.
- Zabiję cię! - krzyknął się rzucił się na Liama, który starał się unikać cisów. Na szczęście Louis nie wpadł na pomysł, żeby zacząć go bić, tylko chciał dopaść bezpośrednio do szyi Peyne'a, by go udusić co znaczenie ułatwiło mu obronę.
Niall w tym czasie szybko ubrał się i gdy już w pełni zakrył swoje wdzięki, doskoczył do szarpiących się chłopców chcą ich rozdzielić.
- Louis! Zostaw go! - krzyczał, próbując oderwać swojego brata od Liama. Ten jednak się nie dawał i rzucając kolejne wyzwiska i groźby pod adresem swojego przyjaciela, szarpał się. - Zostaw go! Zrobisz mu krzywdę! Louis proszę! - jęczał Niall.
- Idź do auta! - warknął Louis odpychając blondyna do tyłu. - Wynoś się do auta! - ponownie krzyknął, gdy ten się nie ruszył. Niall nie wiedział co robić. Iść do auta i tym samym nie denerwować jeszcze bardziej Louisa, czy zostać i pilnować by ten nie zrobił nic Liamowi. Wystarczyło jednak spojrzenie Payne'a, by wiedzieć co zrobić. Ten mrugnął do niego, co znaczyło mniej więcej tyle, że sobie poradzi, a on ma iść.

Siedział w aucie od kilku minut i obgryzał z nerwów paznokcie. Nie wiedział co dzieje się w sypialni Liama i to go zabijało. Nie chciał by brat zrobił mu jakąkolwiek krzywdę, a wydawało mu się, że był w takim stanie, że nawet siła której Liam miał zdecydowanie więcej, mogłaby mu nie pomóc.
Zobaczył wychodzącego z domu państwa Payne Louisa, a za chwilę usłyszał huk zamykanych drzwi. Louis wsiadł do auta i ruszył z piskiem opon. Wyglądał na tak wściekłego jak jeszcze nigdy. Więc Niall zwalczył w sobie chęć jakiejkolwiek rozmowy i dowiedzenia się co zrobił Liamowi. Wolał go nie podjudzać.

Dopiero w domu bomba którą miał w sobie Louis i z każdą sekundą w aucie coraz głośniej tykała, wybuchnęła.
- Coś ty najlepszego zrobił?! Mówiłem ci, żebyś trzymał się od niego z daleka! - krzyknął Louis trzaskając drzwiami. - Ale nie, nigdy mnie do cholery nie słuchasz!
- Louis ja go lubię. Nawet bardzo. - powiedział cicho Niall, trochę bojąc się reakcji brata.
- O to właśnie chodzi! - wyznanie brata wcale go nie uspokoiło, a wręcz przeciwnie. Był jeszcze bardziej wściekły na siebie, że nie dopilnował Nialla i na Liama, że do tego doprowadził. Louis wyczuwał, że coś się święci, gdy Niall tak bardzo zabiegał o kontakt z Liamem. I tego właśnie się bał. Nie to, że nie chciał by jego brat nie był szczęśliwy. Właśnie o to chodzi, że chciał. Nie marzył o niczym innym niż o szczęściu swojego młodszego braciszka. Ale tak samo wiedział, że z Liamem nie będzie on szczęśliwy. Chłopak był całkiem inny niż oni. Był wychowany w wielkim mieście i jasne, mógł przyjechać na wakacje odpocząć sobie na starych śmieciach, to za bardzo kochał tamto życie by zrezygnować z niego dla Nialla. Louis wiedział, że gdy tylko minie okres wakacji Liam wróci do Londynu zapominając o Niallu, a jego brat będzie cierpiał. To dlatego tak bardzo nie chciał by Niall zaprzyjaźniał się z Liamem - nie mówiąc już o jakichkolwiek głębszych uczuciach - bo wiedział, że jest on wrażliwy i długo się nie pozbiera po stracie przyjaciela. Sam Louis pamiętał, jak przeżył wyprowadzkę Liama i nie życzył tego nikomu, tym bardziej bratu.
Jednak sytuacja się zmieniła i gdzie wcześniej nie miał nic do Liama teraz cześć jego szczerze go nienawidziła. Jak mógł rozkochać w sobie jego młodszego braciszka i przelecieć go doskonale wiedząc, że za kilkanaście dni wyjedzie i go tu zostawi.
- Ty jak ten dzieciak się w nim zakochałeś, a on za kilkanaście dni wraca do domu i cię zostawi, zapominając o wszystkim co się tutaj wydarzył. - powiedział. Wiedział, że te słowa pewnie zranią Nialla, ale były prawdziwe. Blondyn zakochał się nie w tym chłopcu co powinien.
- Nie prawda. On.. Mu na mnie też zależy, a ty to wszystko chcesz zniszczyć, bo jesteś zazdrosny! Boisz się, że cię zostawimy i zostaniesz sam, ze swoją Eleanor! - krzyczał Niall, jednak słowa brata w jakiś sposób go uderzyły, powoli wkradając się do jego serca, ciągnąc za sobą niepewność.
Nigdy nie rozmawiał z Liamem kim dla siebie są i co będzie z nimi później. W sumie gdzieś tam w podświadomości wiedział, że Liam nie wrócił tutaj na stałe, jednak skutecznie odganiał od siebie te myśli. Myślał, że zostanie tutaj aż do końca wakacji studentów, a później będę do siebie codziennie pisać i dzwonić. Liam tez nigdy nie zaczynał tego tematu by go w jakiś sposób przygotować na jego odejście.
- Nie bądź niemądry Niall. Przecież wiesz, że jesteś najważniejszą osoba w moim życiu i chcę dla ciebie jak najlepiej, ale zrozum to. Byłeś dla niego tylko wakacyjnym romansem, który skończy się wraz z sierpniem, a on wróci do siebie i do swoich chłopaków! Myślisz, że w Londynie nie ma równie słodkich chłopców co ty? Raz dwa znajdzie sobie zastępstwo, tylko ty będziesz wypłakiwał oczy. Otrząśnij się Niall! - powiedział, kładąc na jego ramieniu rękę.
- Czemu ty musisz wszystko niszczyć? - głos blondyna się łamał. Czuł, że zaraz się rozpłacze, bo słowa Louisa wydawały mu się takie prawdziwe. - Czemu nie możesz pozwolić mi być szczęśliwym chociaż przez moment? - zapytał, a po jego policzkach pociekły pierwsze łzy.
Bo czy on naprawdę był taki naiwny, myśląc że może być dla Liama idealny? Że Liam nie będzie chciał nikogo innego tylko jego? Że Liam go kocha?
- Nie chcę, żeby później bolało jeszcze bardziej. - powiedział spokojnie. Całe zdenerwowanie już z niego zeszło, a jego miejsce zajęła troska i współczucie. Nawet nie chciał sobie wyobrażać co w tym momencie musiał czuć Niall. Źle czuł się z myślą, że to on musiał zabrać bratu marzenia i sprowadzić na ziemię, ale tak była rola starszego brata. - Już dobrze. - powiedział, przyciągając go do siebie i głaszcząc po plecach, gdy ten moczył mu łzami koszulkę. - W końcu o nim zapomnisz.
- Ale ja nie chcę o nim zapominać. - pociągnął nosem. - Ja chcę, żeby on o mnie pamiętał.

13.

 Sierpień dobiegał końca, a Liam od kilku dni próbował się skontaktować z Niallem. Przez pierwsze kilkanaście razy po prostu nie odbierał komórki, a później jego komórkę odbierał Louis, który kazał dać mu spokój.
- Myślę, że już wystarczająco zrobiłeś Liam. - powiedział pewnego razu. - Sprawiało ci to przyjemność czy jak?
- O czym ty mówisz Lou? - zapytał całkowicie zmieszany.
- Jak mogłeś go w sobie rozkochać, wiedząc że i tak go tu zostawisz.
- To nie tak, jaa...
- Jesteś starszy, powinieneś być mądrzejszy. - jego głos był chłodny. Zupełnie jakby nie rozmawiał ze swoim przyjacielem, a kimś obcym.
- Nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli. - pokręcił przecząco głową, mimo że przyjaciel - były przyjaciel - nie mógł tego zobaczyć. - Myślisz, że tego chciałem? Przecież wiesz, że nigdy specjalnie bym go nie skrzywdził. Sam w to wpadłem i jak Boga kocham starałem się to zatrzymać. Ale Niall... on jest wyjątkowy.
- Jest moim młodszym bratem! - krzyknął. - Był jak twój młodszy brat.
- Bardzo przystojny, zabawny, miły, odpowiedzialny i z poczuciem humoru, młodszy brat. Nie możesz mnie winić, że się w nim zakochałem.
- Ty co zrobiłeś? Liam! - jęknął. Jedno złamane serce mu wystarczyło nie potrzebował, by i jego przyjaciel cierpiał przez to, że nie będzie mógł być z jego bratem. Mogłoby się wydawać, że Louis go przez to co zrobił Niallowi znienawidzi, ale nie potrafił. Liam był jak jego drugi brat, więc po prostu miał do niego okropny żal o to jak potraktował Nialla.
- Tak wiem, że nie powinienem. Tak wiem, że to się nie uda. Ale po prostu. Kocham twojego brata Louis i nie wiem co z tym zrobić. - powiedział, a po drugiej stronie słuchawki zapadła cisza.
- Może zacznij od przyjścia tutaj i powiedzenia mu tego, a później obici mi twarzy. - westchnął i nie czekając na nic więcej, rozłączył się.

Liamowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Od razu wybiegł z pokoju i zabraniu pierwszej lepszej bluzy z wieszaka wybiegł z domu. Ktoś mógłby sądzić, że powinien zrobić to wcześniej, ale Liam doskonale zadawał sobie sprawę, że gdy Niall nie będzie chciał z nim rozmawiać nic nie wskóra. Tym bardziej, że miałby przeciwko sobie jeszcze Louisa. Teraz gdy Louis wydawałoby się odsunął się w cień miał szansę.
Zapukał w drzwi i nie minęło nawet kilka sekund, a przed nim stał Niall. Blondyn gdy tylko zobaczył, kto do nich przyszedł od razu chciał mu zatrzasnąć drzwi przed twarzą, ale ten zdążył wsunąć nogę.
- Niall...
- Nie mamy o czym rozmawiać Liam. - powiedział obojętnym tonem, jakby miał go gdzieś. Rzeczywistość była jednak nieco inna. Od tamtego czasu Niall co wieczór płakał, nie mogąc zapomnieć o Liamie. Starał się, dlatego też nie odbierał od niego telefonów, ale to nic nie pomagało. Ciągle przed jego oczami pojawiały się dni, gdy spędzali wspólnie czas, a to sprawiało, że tylko coraz bardziej za nim tęsknił.
- Może jednak go wysłuchaj. - powiedział Louis, który słysząc co dzieje się w domu, wyszedł z pokoju. Niall spojrzał zaskoczony na brata, no bo hallo! To przecież Louis uświadomił mu, że dla Liama nie jest nikim ważnym.
- Nie mam ochoty. - powiedział blondyn.
- Daj mi szansę. Wiem, że możesz się czuć oszukany i wykorzystany, ale ja naprawdę tego nie chciałem. - pokręcił przecząco głową, z miną zbitego szczeniaczka.
- Chciałeś. Byłem dla ciebie tylko zabawką. Przez cały ten czas myślałem, że coś dla ciebie znaczę, a ty nawet nie mogłeś mi powiedzieć, że z początkiem września zamierzasz mnie zostawić? - krzyknął zdenerwowany Niall. Nie przejmował się tym, że prawdopodobnie jego starszy brat się temu wszystkiemu przysłuchuje. - Albo nie. Lepiej. Pewnie chciałeś nagle zniknąć, nawet się nie żegnając co? - prychnął. - Wyjdź stąd. 
- Daj mi wyjaśnić. - powiedział szybko. - Nigdy nie byleś zabawką, a ja po prostu bałem się podejmować tego tematu. Nie wiedziałem jak zareagujesz.
- Na pewno bym się z tobą nie przespał.
- Nie chciałem, żeby myślenie o tym co będzie zabrało nam wspólny czas. Musisz mi uwierzyć, że do końca myślałem, że wrócę dopiero na październik, ale dzwoniła mama i prosiła, żebym wrócił szybciej.
- Jakie wzruszające. - Niall zupełnie nie ułatwił Liamowi przeprosin.

- Ja naprawdę cały czas myślałem nad tym jak rozwiązać tę sytuację Niall. Nie mogę tu zostać, jednocześnie nie chcąc cię opuszczać. - mówił z przejęciem, a Niall powoli pękał. - Boże kocham cię i uwierz mi, że będzie to mój najtrudniejszy wyjazd.
- Naprawdę? - zapytał cicho Niall otwierając szerzej drzwi.
- Tak, najchętniej bym tu został. - skinął głową.
- Nie o to chodzi. - zaśmiał się lekko blondyn z ich nieporozumienia. - Czy ty naprawdę mnie kochasz.
- Zdecydowanie. - na twarzy Liama zakwitł szeroki uśmiech.
- To dobrze, bo ja ciebie też. - powiedział Niall i delikatnie wychylił się do przodu, by złączyć ich usta w czuły pocałunku. Chłopcy oddali się pieszczocie, a zza ich pleców można było tylko usłyszeć udawane "Jachh"
.
14.
Kilka miesięcy później blondyn stał na lotnisku z wielką walizką w jednej ręce i komórką przyłożoną do ucha w drugiej.
- No gdzie jesteś? - zapytał. - Tutaj jest pełno ludzi i chyba powoli zaczynam się stresować. - jęknął. Nie mógł nic poradzić na to, że nie lubił dużych zatłoczonych miejsc, gdzie nie znał ani jednej osoby. A tu, w Londynie tak właśnie było.
- Zaraz będę.
- Liammmmmmm.
- No już. - po drugiej stronie słuchawki było słychać lekki, przyjazny śmiech. - Powiedz mi co mogę zrobić, byś przestał się stresować?
- Najlepiej tu przybiec. Albo... co we mnie kochasz? - wypalił.
- Co to za pytanie?
- Odpowiedz. - zażądał. Miał prawo. Przyleciał kilkaset kilometrów do swojego chłopaka, ten na niego nie czekał, a teraz nawet nie chce mu powiedzieć, za co go kocha. Gdyby Niall wiedział, wcześniej, że tak będzie wyglądał jego związek z Liamem, nigdy by się na to nie pisał.
- Twoje poczucie humoru. Twoje oczy i uśmiech. To że zawsze mogę na ciebie liczyć i wspierasz mnie w każdej mojej decyzji, szczerze mówiąc co o nich sądzisz. To że mogę oglądać z tobą nieskończoną ilość razy Avengers i zawsze tak samo bardzo się tym ekscytujesz. Twój śmiech i to jak reagujesz na... niezapowiedziane moje pocałunki. - szepnął, a Niall poczuł czyjeś usta na swoim karku. Blondyn przestraszony tym nagły dotykiem podskoczył. - O właśnie tak. - starszy chłopak się roześmiał.
- Świnia, kompletna świnia! - krzyknął niby to obrażony Niall.
- Będziesz się musiał do tego przyzwyczaić słonko. - zaśmiał się Liam.

- Będę musiał - przyznał Niall nie zwracając uwagi na innych ludzi, pocałował swojego chłopaka, przyszłego narzeczonego i męża.




* zdjęcie
** ubrania, w których chodzi się tylko po domu, bo nie są już na tyle reprezentacyjne, by pokazać się w nich komuś na oczy.
*** pewnie załapałyście, że Louis to też Horan, bo są oni rodzonymi braćmi :)
**** bez bramkarza, bo wszyscy zawodnicy grają w polu, a ten który jest bliżej bramki, broni.

4 komentarze:

  1. Aaaa, matko to jest świetne chociaż może to głupie, ale denerwował mnie Lou w tym opowiadaniu xD.... Ale pod koniec było okej *,* kocham tą parę, oby takich więcej <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Myslałaś nad napisaniem opowiadania o Niamie? Jakoś mało opowiadań z tą parą w sieci, więc może byś się skusiła..? :) Do tego z twoim stylem pisania byłoby wprost idealnie *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc nawet do głowy mi to nie przyszło, bo zupełnie nie mam na to czasu.

      Usuń
  3. Wspaniały! !! Aż się popłakałam ;*. Boskoo*..*

    OdpowiedzUsuń