wtorek, 10 czerwca 2014

Too Close to Enemies - rozdział 18

Hej.
Przepraszamy za tak długa przerwę, ale kompletnie nie miałyśmy weny. A gdy już się pojawiła to nie miałam dostępu do internetu :( Przepraszam również za jakoś tego rozdziału. Wiem, że nie jest taki dobry jaki powinien być po takiej przerwie, ale nic na to nie poradzę.
Cóż, więcej powiedzieć? Może miłego czytania i mam nadzieję, że następny uda się nam napisać szybciej.


Harry od kiedy tylko wrócił do domu, chciał powiedzieć Niallowi o gościach jakich zaprosił na dzisiejszy wieczór. Nie miał jednak ku temu okazji, bo gdy przekroczył próg ich mieszkania, blondyn z niego wybiegał, tłumacząc, że na śmierć zapomniał, o tym że obiecał zastąpić Thomasa w sklepie i teraz musi pędzić.

Również gdy Irlandczyk wrócił z pracy, Harry nie mógł znaleźć w sobie tyle odwagi by mu o tym zakomunikować. Wiedział, że to nie była jakaś wielka sprawa, bo to w końcu też jego mieszkanie, ale bał się reakcji przyjaciela, doskonale zdając sobie sprawę, że ten ich nie lubi. I nawet to, że zachęcał Stylesa do naprawiania relacji z Louisem, nie zmieniało tego faktu. Robił to tylko dla Harry'ego i ten nie wiedział czy proszenie o wspólne spędzenie wieczoru to nie zbyt dużo. Jeszcze większe wątpliwości czy aby na pewno dobrze zrobił, zapraszając ich do siebie, bez uprzedniej konsultacji z Niallem, naszły go gdy ten krzątając się po mieszkaniu opowiedział mu historię ze szkoły w której zbłaźnił się przed Zaynem, Sebastianem, Louisem i Adienem, myśląc że to ostatni z nich jest jego tajemniczym wielbicielem. Niall już mógł sobie wyobrazić to jak Louis i Zayn będą się z niego nabijać i wypominać mu to - co najmniej - do końca liceum. I możne nie przejmowałby się tym tak bardzo, tak jak zawsze ich ignorując, gdyby nie czuł się z tego powodu jak totalny idiota. Bo co go w ogóle podkusiło, żeby rzucić się na Adiena bez wcześniejszego upewnienia się, że to on? Powinien posłuchać Hazzy, a nie zachowywać się jak napalony gówniarz. Nie mógł jednak nic na to poradzić, bo ten-ktoś, całując go wprawił go w totalny mętlik i pozbawił trzeźwego myślenia, które brutalnie wróciło do niego ze słowami Adiena: "... choćbym zamknął oczy i próbował sobie wmawiać, że coś do Ciebie czuje, to nic takiego się nie stanie, bo… no nie jesteś dziewczyną". Niall czuł się upokorzony i Harry mógł się tylko domyślać, że nie będzie zadowolony z konieczności stanięcia twarzą w twarz z Malikiem i Tomlinsonem.
Na to jednak było za późno, bo powoli dochodziła godzina dwudziesta pierwsza i chłopcy mieli pojawić się lada chwila.
- I po prostu prędzej umrę niż przyznam Malikowi rację. - zakończył swoją opowieść, wychodząc do swojego pokoju, by przyszykować się do prysznica, przed ewentualnym nocnym wyjściem.
- No właśnie. - zawołał Harry, idąc do pokoju przyjaciela, po tym jak wywęszył idealną okazję by poinformować go o ich dzisiejszej wizycie. No dobra nie była może idealną, ale jedyną. - Jeżeli chodzi o Zayna. - powiedział, przepuszczając w drzwiach Irlandczyka, który w samych spodniach, wywędrował do kuchni. - To... - zaczął, a po ich mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka. Harry'ego serce stanęło, widząc jak niczego nieświadomy Horan, podąża do drzwi, by przywitać 'niezapowiedzianego' gościa. - Przyjdzie dzisiaj z Louisem. - powiedział, na jednym wdechu.
- Co? - zapytał blondyn, nie przyswajając tej informacji, jednocześnie otwierając już drzwi. I już zrozumiał co Harry mówił.
- No cześć. - zawołał głośno Louis. - Przynieśliśmy wsparcie. - dodał, unosząc do góry reklamówkę z piwami i dopiero wtedy zauważył, że Irlandczyk jest wpół rozebrany. - Ymmm... czy w czymś przeszkodziliśmy? - zapytał, marszcząc brwi w dezorientacji, zaglądając za Nialla wgłąb mieszkania. Również Malik był w podobnym stanie, nie mogąc oderwać wzroku od delikatnie umięśnionej klaty blondyna, który na jego szczęście wydawał się tego nie zauważyć, zajęty rozmową z Louisem. To jednak nie było tak, że Zayn nigdy wcześniej nie widział go bez bluzki. W szatni po wf, czy na basenie był to naturalny widok, ale wtedy jeszcze Niall mu się nie podobał. Wtedy nie patrzył na niego jak na całkiem przystojnego chłopaka, którego chętnie by dotknął, pocałował czy... ewentualnie polizał? A teraz? Niall stał przed nim w samych spodniach, eksponując swój brzuch i pierś, a Zayn miał dosyć rozbudowaną wyobraźnię, więc tak... ten widok to było coś.
- Nie, nie. - zawołał Harry z głębi mieszkania. - Wejdźcie. - powiedział, otwierając szerzej drzwi.
- Taa wejdźcie. - westchnął Niall, sunąc wzrokiem po Lousie, Liamie, w końcu docierając do Zayna. - Co? - warknął, gdy zauważył na sobie wzrok Mulata, w ogóle nie kryjąc niezadowolenia z ich odwiedzin.
- Nie, nic. -powiedział brunet, na moment przenosząc wzrok na Louisa, który już zniknął w jednym z pokoi, zawstydzony tym, że dał przyłapać się Niallowi. - Po prostu myślałem, że ma to być spokojny wieczór przy piwku, a nie... - machnął rękę, wskazując na niego i uśmiechając się łobuzersko, by zachować swoją twarz, udając że wcale nie wpłynął na niego ten widok.
- Nie wyobrażaj sobie. - prychnął i zostawiając otwarte drzwi, by ten mógł wejść do środka, ruszył do łazienki.


Siedzieli od kilku minut w salonie i popijając piwo, toczyli zażartą dyskusję na temat tego kto co lubi do jedzenia. No dobra, nie wszyscy brali udział w tej rozmowie. Niall odkąd tylko wyszedł z łazienki, usiadł pod ścianą, ze skrzyżowanymi kostkami i nosem spuszczonym na kwintę, przyglądał się reszcie chłopaków, nie mając ochoty na bratanie się z nimi. Nie pomagało również to, że cała trójka chłopców zachowywała się jak totalni idioci, ignorując jakiekolwiek próby wtrącenia się do rozmowy przez Harry'ego. Bo niby jak Harry miał się z nimi zaprzyjaźnić kiedy ci skutecznie mu to utrudniali.
- Jak byłem młodszy to zasnąłem, robiąc frytki i podpalił mi się olej. - uśmiechnął się lekko, przypominając sobie tamto wydarzenie. Był wtedy przerażony. I to nie tym, że gdyby nie obudził się w porę to mógłby już nie żyć, a tym, że rodzicie go zabiją, gdy zobaczą w jakim stanie jest kuchnia. Dlatego też po ugaszeniu pożaru, zaczął wszystko sprzątać. Na nic się to jednak nie zdało, bo firanki były popalone, boazeria na suficie roztopiona, a meble całe osmolone.
Jego historia jednak i tym razem nie przyjęła się w towarzystwie i po otrzymaniu tylko lekkiego, zażenowanego uśmiechu od Liama i Zayna, znowu był ignorowany. Opadł plecami na oparcie i podkulając nogi, zgarbił się w sobie. Już nie wiedział co ma robić, by przyjaciele Louisa go zauważyli. Żartował, przyznawał im rację, gdy ci wyrażali jakaś opinię - często nawet niezgodną z jego własną, ale próbował wszystkiego by się im przypodobać. Ci jednak mieli go gdzieś. Nawet to, że Louis go zagadywał i zadawał mu jakieś pytania, nie pomagało, bo chłopcy spoglądali na niego, przyswajając do wiadomości informację jaką ten im przekazał i znowu zaczynali inny temat. Harry nie miał pojęcia czemu tak robią. Czy naprawdę jest aż tak głupi i nieciekawy, że nie byli w stanie nawet z nim porozmawiać? Bolało go to. A jeszcze bardziej chyba fakt, że mimo to, że Niall nie wykazywał chęci rozmowy z nimi, to ci co chwile go zagadywali. Szczególnie pewien Mulat, który mówiąc coś co chwilę zerkał w jego stronę, chcąc upewnić się, że blondyn go słucha czy też na niego patrzy. Był o to cholernie zazdrosny.
- Okej. To chce ktoś jeszcze piwo? - zapytał Harry, wstając z kanapy. Chciał po prostu wyjść z pokoju i ochłonąć.
- Ja. - podniósł do góry rękę Horan. Musiał się jeszcze napić, bo w innym przypadku nie był pewny czy wytrzymałby dłużej cały ten cyrk.
- Mi też się kończy. - powiedział Zayn, a pierwszą myślą jaka przepłynęła przez głowę Stylesa, było to: "Jasne, jak coś przynieś to od razu jestem zauważony".

- Yhmmm. A ty Lou? - loczek zwrócił się do chłopaka i uśmiechnął się lekko.
- A wiesz, pójdę z tobą. - zaproponował szatyn i wstał z kanapy, by udać się z Harrym do kuchni. Chciał z nim pogadać i przeprosić za zachowanie swoich przyjaciół, bo widział jak przykro było mu z powodu tego, że ci nawet nie próbowali go polubić.
Harry z zadowoleniem przyjął tę propozycję i z uśmiechem na ustach, zniknął za drzwiami. Nie widział jednak tego jak trójka pozostałych w pokoju chłopaków, odprowadzała ich wzrokiem, z zatroskanymi minami.
Bo to nie było tak, że Liam był wredny i wcale nie chciał poznać Harry'ego, po prostu tak było lepiej. Nie chciał przekonać się o tym, że Styles jest naprawdę fajnym chłopakiem, żeby później patrzeć jak Louis go rani i wykorzystuje. Dlatego wolał unikać jakikolwiek rozmów z nim, byleby tylko zachować w swojej wyobraźni obraz taki jaki tam był, przed poznaniem Harry'ego. Zayn również ignorował go z podobnych powodu co te Liama, plus... Cholera, zawsze uważał, że Niall i Harry to idioci, na których nie warto marnować czasu. Teraz jednak chciał marnować czas na blondyna, więc czułby się idiotycznie, gdyby okazało się, że Harry też jest w porządku.


- Przepraszam Lou. - odezwał się Harry, gdy tylko weszli do kuchni, a Harry zniknął z głową w lodówce.
- Za co? - zapytał, nie do końca rozumiejąc o co chodzi wyższemu chłopakowi. Przecież nie zrobił, ani nie powiedział nic za co ten mógłby być na niego zły.
- Za to, że oni mnie nie lubią. - wytłumaczył, patrząc smutnymi oczami na przyjaciela. - Ja naprawdę się staram, ale sam widzisz. - wzruszył ramionami, jakby wcale się tym nie przejmował. W głębi serca jednak było mu przykro z tego powodu.
- To przecież nie twoja wina. - zaprzeczył szybko. Jak Harry mógł w ogóle mógł tak pomyśleć. - Jesteś naprawdę świetny, a oni po prostu czują się trochę dziwnie. - próbował ich jakoś bronić, chociaż sam miał ochotę ich zamordować. - W końcu nigdy nie mieliśmy za dobrych stosunków. - uśmiechnął się, przypominając sobie ich kłótnie.
- Nie da się ukryć. - zaśmiał się lekko Harry. Chociaż wtedy nie było mu do śmiechu, to teraz patrzył na to jak na zwykłe wspomnienie. - Więc daj im czas. A teraz chodźmy. - zabrał z lady trzy puszki i ruszył do pokoju.
Nie nasiedział się tam jednak długo, bo po kilku minutach zakomunikował, że idzie odcedzić kartofelki.

Do: Liam, Zayn

Cioto przestań zachowywać się jak dupek! Jeżeli masz zamiar tak traktować Hazzę to mogłeś w ogóle nie przychodzić. Rozmawiaj z nim, albo nigdy się do ciebie nie odezwę! Wiesz jakie to dla mnie ważne.


I mogłoby się wydać, że przez tego jednego smsa wysłanego do odpowiednich ludzi atmosfera w pokoju się poprawiła. Oczywiście prawda była taka, że wpływ na to w większości miał alkohol wypity przez chłopaków, ale Louis wolał myśleć inaczej.
- Podaj mi piwo Lou. - jęknął Harry, wyciągając rękę w stronę stolika na którym stały zamknięte jeszcze puszki.
- Sam se podaj. - odciął się szatyn, odpychając od siebie jego rękę, która zasłaniała mu widok na resztę chłopaków.
- I chociaż zawsze uważałem, że robienie zdjęć z gwiazdami za przesadę to sam nie mogłem się powstrzymać. - kontynuował swoją opowieść Zayn, a Niall jak zahipnotyzowany jej słuchał.
- Wcale się nie dziwię, kto nie poleciałby na Neymara. - blondyn wyrzucił ręce w górę, oburzony samym myśleniem o tym. Reszta chłopaków mu przytaknęła, co wcale, a wcale nie wydało mu się dziwne i pogrążyła się w zadumie.
- Obciągnąłbym mu. - odezwał się w końcu Harry, rozmarzonym głosem.
- Obciągnąłbyś każdemu kto wyraziłby ku temu jakąkolwiek ochotę. - powiedział Niall, wywołując tym samym głośny śmiech chłopców. Harry jednak w tym stanie nie odbierał tego jako coś obraźliwego i również Niall nie zamierzał go obrażać. Po prostu były to pijackie żarty przyjaciół, które miały w sobie 100% prawdy.
- Hejjjj! - jęknął patrząc po rozbawionych twarzach. - Tobie nigdy. - prychnął w stronę Nialla, co i tak nie uciszyło chłopców. - A ty się nie śmiej, tylko podaj mi piwo kobieto. - obrócił się do Tomlinsona i dźgnął go palcem w bok.
- Ej... - pisnął, jednak nachylił się w stronę stołu by sięgnąć po puszkę. - Już się robi kochanie. - rzucił, a w brzuchu Harry'ego coś zatrzepotało. Miał jeszcze na tyle trzeźwy umysł, by wiedzieć, że ten powiedział to tylko w żartach, ale to i tak nie zmieniło faktu, że zrobiło mu się tak przyjemnie i ciepło na sercu. - Albo i nie. - dodał, gdy uświadomił sobie, że tak właściwie to Harry go obraził i odstawił piwo na miejsce. - Sam sobie weź mężczyzno. - wyprostował się i z wysoko uniesioną głową, spojrzał na Harry'ego, jakby naprawdę się na niego za to obraził.
- Och joch... - westchnął loczek i niewiele myśląc nachylił się nad Louisem, próbując sięgnąć puszki. Ta jednak stała tak daleko, że chłopak nawet prawie, że na nim leżąc nie mógł jej dostać. - Louissss... - jęknął błagalnie. - Ona jest za daleko. - obrócił głowę tak by spojrzeć na twarz Tomlinsona.
- Nie moja sprawa. - założył ręce na piersi i obrócił głowę w druga stronę, byleby nie patrzeć na te smutne, zapijaczone oczy Harry'ego. Styles jednak się nie poddawał i naciągał się coraz bardziej, próbując ją dosięgnąć. Co z tego, że leżał na Louisa kolanach już prawie cały, co z tego, że dla drugiego chłopca mogłoby to być niekomfortowe - takie nie było - on musiał dostać to piwo i już.
- Jeszcze trochę, jeszcze. - sam siebie dopingował, gdy nikt na niego nie zwracał uwagi. No dobra może nie nikt, bo Louis na którego kolanach się wił, musiałby być zupełnie niewrażliwy, żeby nie reagować na tarcie ciała Harry'ego oraz nie zwracać uwagi na jego skórę która wyłoniła się spod bluzki. Nie mógł się więc powstrzymać i niby nie chcąc co, niby przypadkiem, poprawił się na kanapie, by dotyk Hazzy sprawiał mu więcej przyjemności niż dyskomfortu i położył dłoń na jego nagim boku, gniotąc w palcach kant jego bluzki. Harryemu jednak zupełnie to nie przeszkadzało.
- Nie dam rady! - westchnął dramatycznie i wcześniej naprężony jak struna opadł czołem na stolik - Kurwa! - krzyknął, czując ból rozchodzący się po jego głowie. - Kto do jasnej cholery postawił tu to ustrojstwo! - narzekał głośno skupiając na sobie uwagę innych. Chłopcy jednak nie podzielali jego nastroju i śmiali się głośno z psioczącego pod nosem Harry'ego.
- Bardzo kurwa śmieszne. - jęknął Harry, podpierając się na rękach by wstać z Louisa, przez co ten wydawał z siebie nie całkiem męski skowyt, gdy dłoń Stylesa spotkała się z jego udem. - Bardzo kurwa śmieszne. - powtórzył pod nosem i z ręką przyciśniętą do czoła, powłóczył nogami do kuchni, po drodze wchodząc we framugę, co wywołało jeszcze większe salwy śmiechu u chłopców. Louis w tym czasie podśmiewając się cicho, złapał poduszkę, która leżała obok niego i położył sobie ją na kolana. Tak na wszelki wypadek. Nie przeszło to jednak niezauważone i Liam, który pił najmniej z towarzystwa rzucił mu pytające spojrzenie, na które ten uśmiechnął się lekko i obrócił głowę w drugą stronę zawstydzony.


- Ale idziemy do klubu dla gejów. – zarządził Harry, schylając się żeby ubrać buty. – Wybaczcie chłopcy, ale chcę dzisiaj chłopca. – zaśmiał się z tego jak głupio to zabrzmiało.
- Hazz… - jęknął Niall. Chociaż cała piątka wypiła tyle samo, to Styles był w najgorszym stanie i kiedy im przyjemnie szumiało w głowach, Harry potykał się o własne nogi. Wygadywał również różne głupoty, a Niall nie potrafił mu w tym przeszkodzić, bo gdy ten chciał zamienić temat na taki, by Harry swoimi wypowiedziami nie pogrążał się jeszcze bardziej jak na przykład wtedy: 


( - Wiesz, że masz całkiem ładne oczy? – zapytał patrząc na Louisa z naprawdę niewielkiej odległości, opierając się o niego bokiem. – Takie niebieskie.
- Yhhmm. – zaśmiał się lekko i skinął głową. – Ktoś mi już o tym wspominał. – uśmiechnął się do niego, wyciągając rękę z pomiędzy ich ciał, czując jak powoli mu drętwieje.
- Aha. – westchnął smutnie, przysuwając się jeszcze bliżej Tomlinsona. Cóż… po pijaku był niezwykłą przylepą. – Szkoda. – nie kontrolował tego, ale było mu przykro, że ktoś inny również zauważył piękno Louisa i że ktoś inny mu już to mówił. – Można się w nich… – dodał, kładąc głowę na jego ramieniu. Louis uśmiechnął się lekko, czując przyjemne dreszcze gdy loki Harry’ego spotkały się z jego skórą.
Niall, który był – nie jedynym – świadkiem tej sytuacji, widząc jak Louis zaciska dłoń na kolanie Stylesa, odkaszlnął, chcąc w jakiś sposób zwrócić mu uwagę.
- Ymm.. Chce ktoś coś do jedzenia? – zapytał, przerywając Hazzie. ) 

Harry zupełnie to ignorował.

- W takim stanie nie wiem czy pójdziesz gdziekolwiek. – zaśmiał się Liam, podtrzymując go, gdy ten zachwiał się wciągając na stopę buta.
- Jak nie ja to ktooooo! - zaśpiewał, a raczej wykrzyczał tekst piosenki która leciała w telewizji przed ich wyjściem. Trójka chłopaków uśmiechnęła się lekko i nie tracąc czasu wypchała Stylesa, który pewny tego, że gdy jeszcze raz przeczesze palcami włosy, będzie o wiele przystojniejszy, od minuty stał przed lustrem.
Co prawda Niall nie do końca był przekonany co do pomysłu wyjścia do klubu, z powodu nietrzeźwego stanu jego przyjaciela, ale reszta chłopców była jak najbardziej za. Nawet Liam, który po przejściu z nimi trzystu metrów, zdecydował się na powrót do domu, głośno skandował: Tak! Tak! Tak!
- Jestem ciekaw czy ciebie w ogóle w takim stanie wpuszczą do środka. - odezwał się Zayn, obserwując uważnie jak Harry niemalże zwisał na Niallu, który pomagał mu iść.
- Wpuszczą. - powiedział pewnie. - Mam znajomości. - uśmiechnął się szeroko z łobuzerską iskierką w oczach, a Louis naprawdę nie chciał wiedzieć jak je zdobył. - Poza tym nie jestem już pijany. - wystawił rękę do góry z wyprostowanym jednym palcem. - Najwyżej podchmielony lub lekko wstawiony. - mówił naukowym tonem.
- Taak? - obrócił się w jego stronę Louis. - To po co się kleisz do Nialla? - zapytał, z pod uniesionej brwi. Nie był o to zazdrosny i bardziej bawił go fakt, że Harry tak upiera się na temat swojej trzeźwości, a od 15min nie odstępuje Nialla na krok. Widział jednak po minie Zayna, że temu może to nie tyle przeszkadza - nie miał przecież żadnych praw do Nialla - to chciałby być na miejscu Harry'ego.
- Powiem ci w tajemnicy. - zaczął, nadal z rękę na karku Nialla, nachylając się do Louisa. Przez ten ruch pociągnął blondyna za sobą, który na moment stracił równowagę.
- Hazz. - jęknął, patrząc na moment na przyjaciela, który uwieszony na jego ramieniu, wręcz wyrywał się do Louisa, i wrócił do rozmowy z Zaynem.
Szatyn rozumiejąc, że Styles prawdopodobnie chce powiedzieć mu coś na ucho, przysunął się do niego.
- Nie chce mi się iść. - szepnął, muskając przy okazji lekko jego ucho wargami. - I uwieeeeelbiam się do niego przytulać. - powiedział i z delikatnym, zawstydzonym uśmieszkiem, obrócił się w drugą stronę, by wtulić się w szyję zaskoczonego Horana. Blondyn jednak w żaden sposób tego nie skomentował i tylko mocniej przyciągnął do siebie przyjaciela i uśmiechnął się lekko, czując jego oddech na swojej szyi. 


Siedzieli przy jednym ze stolików i komentowali śmieszny taniec pary, w której jeden z mężczyzn wydawał się być jak najbardziej chętny. Przyciągał, przyciskał i ocierał się o drugiego, gdy ten z miną cierpiętnika, próbował być jak najdalej od niego.
- Myślę, że trzeba mu pomóc. - zaśmiał się Harry i nie zwracając uwagi na reakcję chłopców wstał od stołu i po wypiciu do końca swojego drinka ruszył na parkiet.
- Przecież on nawet nie jest przystojny. - powiedział Louis pod nosem. Jego głos był jednak nieco głośniejszy niż przypuszczał, więc pozostała dwójka z łatwością mogła to usłyszeć.
- Komuś takiemu jak Harry chyba nieszczególnie to przeszkadza. - odezwał się Zayn, patrząc w to samo miejsce co jego przyjaciel. Czyli na Stylesa, który już dopiął swego i tańczył w mężczyzną. Tym razem jednak oboje byli w tego powodu zadowoleni, a Harrry, mimo że był wyższy i śmiesznie wyglądało do z boku, chętnie ocierał się tyłkiem o przyrodzenie swojego partnera.
To co powiedział Malik nie spodobało się jednak Niallowi i postanowił zademonstrować w jakiś sposób swoje niezadowolenie. Dlatego też korzystając z okazji, że siedział blisko Zayna, kujnął go łokciem pod żebra i posłał mu krzywe spojrzenie. Nie był głupi i doskonale zrozumiał aluzję na temat stylu bycia Harry'ego.
- Miałem namyśli w jego stanie. - dodał Zayn, patrząc na Nialla.
- Z pewnością. - pokiwał głową z uśmiechem. Choć nadal nie podobało mu się to co powiedział, to cieszył się z tego, że Zayn poprawił swoją wypowiedź w taki sposób by nie obrażała ona Harry'ego, bo jeszcze kilka tygodni temu brnąłby w to dalej byleby tylko sprawić loczkowi jak największą przykrość. Teraz jednak Zaynowi coś dolegało i wydawał się być milszy i bardziej przyjazny czego Niall oczywiście nie mógł przeoczyć.

- Ja.. - zaczął mówić Louis, wciąż patrząc w stronę parkietu, chcąc wyłapać tam sylwetkę Harry'ego, która zniknęła mu z oczu. - Ja chyba pójdę po coś do picia. - powiedział i szybko wstał od stołu, udając że nie słyszy nawoływania Nialla, który wyciągał w jego stronę niedopitego przez Tomlinsona drinka.
- Czy tylko mi się wydaje, czy to była tylko wymówka by sobie od nas pójść? - blondyn obrócił się w stronę Zayna, który badawczym wzrokiem odprowadzał Louisa.
- Hmm? - ocknął się przez dźwięk głosu Nialla, jednak nie był pewien co ten do niego mówił.
- Mówię, że to było dziwne. - powiedział Horan i odstawiając drinka Louisa na stolik, opadł na oparcie.
- Louis z reguły jest dziwny, więc nie powinieneś być zaskoczony. - zaśmiał się, mając nadzieję, że na tym skończą ten temat. Zayn widział zachowanie Harry'ego i Louisa w pokoju i z pewnością mógł powiedzieć, że obaj kręcili się wkoło siebie. Niestety wiedział dlaczego Louis to robi i jeszcze bardziej zrobiło mu się szkoda Stylesa, bo ten najwyraźniej nie należał do najmądrzejszych i zauroczył w jego głupim kumplu. Bo w innym przypadku po co zapraszałby całą ich trójkę do siebie i starał się z nimi zaprzyjaźnić, gdy wcześniej unikał ich jak ognia? Dla Zayna było jasne, że robi to tylko i wyłącznie z powodu Louisa.
- Niby tak, ale.. - zaczął, obracając twarz w stronę parkietu. Nie pasowało mu zachowanie Louisa i martwił się o Harry'ego. Chłopak chłonął każdy komplement Tomlinsona jak gąbka, coraz bardziej wpadając w swoje zauroczenie co nie było wcale tak bardzo niezauważalne jak mu się pewnie wydawało. Z kilometra mógł dostrzec te maślane oczy, którymi patrzył na Louisa, gdy ten obejmował go ramieniem, mówiąc coś do niego.

- Ale - przerwał mu Zayn. - Przestajesz się nad tym głowić i idziesz tańczyć. - powiedział i szybko wstał z kanapy, przechodząc przed Niallem, który zaskoczony patrzył na niego ze zmarszczonymi brwiami. - No co? - wyciągnął do niego rękę. - Rusz tyłek. Nie będziesz tu siedział chyba cały wieczór. - na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech, który poszerzył się, gdy Niall złapał jego dłoń.
Wiedział, że to nie był dobry pomysł, żeby iść z Zaynem na parkiet, bo niby po co miałby. Zayn był głupim heterykiem, który przyszedł tutaj tylko po to by naśmiewać się z ludzi innej orientacji - co z tego, że na razie całą uwagę miał skupioną tylko na Niallu. Jednak Malik miał rację. Nie zamierzał siedzieć całego wieczoru i rozmyślać nad tym co też knuje Louis. Harry wkręcił go w ten wieczór, więc zamierzał się chociaż dobrze wybawić. Może spotka jakiegoś wartego uwagi chłopaka i zostawi Zayna na pastwę losu. Och miał taką nadzieję.
Los miał jednak inny plan i po kilku piosenkach do których skakali, próbując trzymać się od siebie jak najdalej się dało w zatłoczonym klubie i tak skończyli tańcząc razem. Niall nie wiedział co go podkusiło do tego, by nie odepchnąć od siebie Zayna, gdy ten ostrożnie i nieco nieśmiało podszedł do niego od tyłu i położył dłonie na jego biodrach. Ale teraz był z tego zadowolony. Czuł się dobrze w jego ramionach, mogąc spokojnie oprzeć się o umięśnioną klatę chłopaka i z zamkniętymi oczami, poruszać się w rytm muzyki. Dodatkowo czuł na swoich bokach jego ciepłe dłonie i to było takie... właściwe, gdy przykrył je swoimi. I ten zapach... przyjemny... jakby znajomy. I wszystko byłoby idealnie, gdyby to nie był Zayn. Gdyby to nie był chłopak, który prawdopodobnie tylko czeka aż Niall zrobi coś głupiego, żeby później do końca życia mu to wypominać. Ale Niall nie był taki głupi, żeby... no dobrze może trochę był, nie kontrolując swojego ciała i wypychając pośladki w stronę krocza Zayna. To było jednak silniejsze od niego, a przyjemne uczucie członka Malika przy swoim tyłku tylko jeszcze bardziej to pogłębiało.
- Mmmm... - mruknął pod nosem, nakierowując jedną z dłoni Zayn na skraj swojej bluzki, by mógł dotknąć jego brzucha. I już prawie czuł jego rękę na swoim ciele, gdy nagle oprzytomniał i odskoczył od niego jak poparzony.
- Co ty?! - zawołał oburzony, patrząc na niego z zmarszczonymi brwiami, trzymając się przy okazji z szyję.
- Co ja? - wskazał na siebie zaskoczony Zayn. Udawał, że nie miał pojęcia o co chodzi, ale doskonale wiedział o co Niallowi może chodzi i strzeli sobie mentalnego policzka za to co zrobił. To zdecydowanie było za dużo. Nie powinien tego robić. Bożeeee czemu był taki głupio.
- Tyy ty... pocałowałeś mnie. - powiedział niepewnie Niall, już nie wiedząc, czy to co mu się wydawało było prawdą czy tylko jego chorym wyobrażeniem. Ale przecież czuł ciepły oddech Zayna na swojej szyi, a później delikatny dotyk jego mokrych warg. To nie mogło mu się wydawać.
- Ja pocałowałem ciebie? - zapytał, po czym roześmiał się głośno, zginając się przy tym w pół, dla lepszego efektu, a Niallowi zrobiło się tak strasznie głupio. Bo tak... Zayn miałby chcieć go pocałować? Phh... Niedoczekanie jego. Tak naprawdę Zaynowi wcale nie było do śmiechu. Był kompletnie przerażony tym czego się dopuścił i tym, że Niall go przejrzy. A wtedy co? Wyśmiej go? Zayn dokładnie tak zrobił by na jego miejscu. Dlatego ze strachu przed odrzuceniem, postanowił wszystkiego się wyprzeć. - Chyba sobie żartujesz. - pokręcił głową udając rozbawienie. - Czemu miałbym to robić. - wytarł kąciki oczu, jakby to co powiedział Niall był tak bardzo zabawne, że popłakał się ze śmiechu.
- Nie wiem. Ty mi to powiedz. - patrzył na niego pytająco. Był skołowany. Niby wiedział co czuł, ale z drugiej strony nie chciał w to wierzyć. 
- Niall, Niall... Ale ty masz wybujałą wyobraźnie. - pokręcił przecząco głową i obrócił się, by od niego odejść, nie chcąc kontynuować tej rozmowy. Wiedział, że wtedy mógłby powiedzieć trochę za dużo, a tego nie chciał. Już dawno przestało sprawiać mu przyjemność naśmiewanie się z Irlandczyka.
- Zaczekaj. - zawołał i złapał go za nadgarstek, siłą obracając go w swoją stronę. - Nie wyobraziłem sobie tego. - powiedział, próbując brzmieć pewnie. - Tylko nie wiem czemu to robisz... Szukasz kolejnego powodu do nabijania się ze mnie? - zapytał, wyglądając na smutnego. - Bo jeśli tak, to przestań, bo to co robisz naprawdę nie jest zabawne. - powiedział głośno i wyraźnie.
- Nie miałem nawet takiego pomysłu i... - zawahał się. Mógł teraz powiedzieć mu prawdę. Powiedzieć, że wcale nie chciał się z niego naśmiewać, a po prostu pocałować. Bo czy to takie strasznie chcieć pocałować osobę, którą się lubi? - nie wiem co sobie wyobrażasz, ale nie pocałowałem cię. - prychnął. - Nie wiem o czym myślisz nocami, ale....
- Zaciągnąłeś mnie na parkiet. - wypalił Niall, jakby to był powód do tego, że mówi prawdę. Już sam nie wiedział czy chciał, żeby miał rację czy nie. Niby go lubił i czuł się dobrze w jego ramionach gdy tańczyli, ale to był Zayn. Ciągle ten sam wredny Zayn, który od zawsze uprzykrzał mu życie.  
- No i co z tego. - wyrzucił ręce w górę. - Nie chciałem, żebyś siedział sam jak idiota, dlatego to zrobiłem. Ot przyjacielska przysługa. - wzruszył ramionami. - Ale ty chyba nie wiesz co to jest, bo od razu cisnąłeś sobie moją dłoń w spodnie jak jakiś napalony pedał. - powiedział, od razu gryząc się w język. Było jednak na to za późno, bo Niall doskonale usłyszał każde jego słowo, które trafiło prosto w jego czuły punkt.
- Ymm.. tak. - powiedział cicho, spuszczając wzrok. Tak to wciąż ten sam Zayn. Wiedział, że to co mówił Zayn było prawdą i było mu z tego powodu głupio. Po raz kolejny zachował się jak prawiczek - Przepraszam za to. - powiedział, rzucając mu ostatnie spojrzenie odszedł od niego przeciskając się przez tłum. A Zaynowi było tak cholernie źle... To co powiedział musiało naprawdę zaboleć Niall, bo nie powiedział nic na swoją obronę. Zero. Ani jednego słowa. Tylko odszedł.

Tym samym czasie Louis wcale nie poszedł do baru, tylko po uprzednim odnalezieniu Harry'ego w tłumie, tańczył w niewielkiej odległości od niego. Nie żeby był zazdrosny o tego chłopaka, ale mógłby się odwalić od Harry'ego i zabrać swoją dłoń z jego pachwiny. Również zupełnie nie potrzebne było to, że przyssał się do jego szyi. Na Boga! Byli w miejscu publicznym, mogli by się opamiętać.
- Hej piękny. - usłyszał przy swoim uchu niski głos, jakiegoś mężczyzny.
- Spadaj. - powiedział nawet się do niego nie obracając. Czy tak trudno było zrozumieć, że nie był nikim zainteresowany? Najwyraźniej tak, bo sytuacja w ciągu piętnastu minut powtórzyła się jeszcze dwa razy i Louis miał tego dosyć. Problem polegał jednak na tym, że nie wiedział czy był bardziej zły na ciągłe podrywy przez innych mężczyzn, czy na to, że Harry wydawał się dobrze bawić.
- Pieprzyć to. - powiedział do siebie i ruszył w stronę Harry'ego. Loczek jednak tego nie mógł widzieć obrócony tyłem do kierunku z którego podążał Tomlinson. Dopiero gdy zza jego pleców zniknął Ben, obrócił twarz, by sprawdzić co się stało.
- Tęskniłeś? - zapytał Louis, uśmiechając się uroczo. Harry natychmiastowo odwzajemnił ten gest, a na jego policzkach ukazały się delikatne dołeczki.
- A ty? - zapytał, okręcając się w jego ramionach, tak że teraz stał do niego przodem, obejmując go.
- Nieee... - westchnął, kręcąc głową, a Harry uznał to za kolejny żart Louisa. - Ale dobrze, móc się z tobą znowu bawić. - powiedział i złapał go za rękę, by wykorzystując dobry moment okręcić go. Harry zaskoczony tym ruchem roześmiał się głośno i znowu przykleił się do Louisa. - No weź... ruszaj się. - jęknął Louis, co wydobyło z gardła Harry'ego kolejny chichot, ale i tak nie zmienił swojego zachowania i dalej stał jak kołek, wisząc na Louisie i patrząc na niego z szerokim uśmiechem. - Jesteś jak wrzód na tyłku. I... i... i ja sobie od ciebie idę. - bąknął, wysuwając dolną wargę do przodu jakby by był na niego obrażony. Złapał za jego dłonie, by wyślizgnąć się z jego uścisku, ale Harry zrobił coś co Louisa zupełnie wmurowało.
- Nie idź sobie. -
powiedział, patrząc na niego i pocałował go. Tak po prostu, złączył ich wargi. Louis na początku nie wiedział co ma o tym myśleć, jednak wystarczyło kilka sekund by chłopak odwzajemnił pocałunek, wkładając w to tyle siebie ile tylko potrafił. I najwyraźniej dobrze mu szło, bo po chwili Harry jęknął prosto w jego usta, sunąc dłonią - która wcześniej miała swoje miejsce na jego karku - po jego kręgosłupie, by zatrzymać ją na tyłku Louisa.
- Ymmm Hazz... - westchnął, przenosząc usta na szyję chłopaka. - Jesteśmy na... parkiecie. - ostatnie słowo niemalże wyjęczał do jego ucha, gdy ten zacisnął dłonie na jego pośladkach, przyciskając go tym samym do swojego krocza. Louis nie miał pojęcia co się dzieje z Harrym, że jeszcze nie przerwał tych pieszczot, ale on sam nie zamierzał tego robić. I mimo małych wyrzutów sumienia, które zaczęły go kłuć, brnął dalej w to co robili. - Hazz... parkiet. - powtórzył jeszcze raz po czym przyssał się do jego szyi, gryząc go, gdy poczuł dłonie chłopaka w swoich spodniach, drapiące jego tyłek. - Nie tu Hazz.. - odsunął się od niego na kilka centymetrów by móc spojrzeć mu w oczy. Harry wyglądał zupełnie jak nie Harry. Jego źrenice był większe niż zazwyczaj, a po skroni ciekła kropla potu. Również jego oddech był szybszy i Louis nawet bez spoglądania na jego krocze, mógł śmiało stwierdzić, że był napalony.
- Toaleta? - zapytał Styles, przygryzając zadziornie wargę. Louis jednak nie odpowiedział od razu, za bardzo poruszony jego wyglądem. Chłopak wyglądał niesamowicie seksownie i niebezpiecznie, a jednocześnie tak niewinnie. Był w takim stanie - nie tylko upojenia alkoholowego - że każdy, dosłownie każdy mógłby to wykorzystać. Tylko czy Louis taki był? Czy będzie w stanie wykorzystać niepoczytalność Harry'ego.
- Lou? - wyjęczał mu do ucha, zaciskając dłoń, na jego powoli twardniejącym członku.
- Toaleta. - zgodził się i pociągnął chłopaka za nadgarstek.

6 komentarzy:

  1. Świetny rozdział, ale Zayn jest naprawdę dupkiem i mógł Nialla pocałować. 18 rozdziałów czekam na normalny pocałunek! No i Louis się wkopał... jak zrani Harry'ego, to sama mu coś zrobię. Mam nadzieję, że jakoś dobrze się to skończy i cóż... Jesteście najlepsze, czekam z niecierpliwością :>

    OdpowiedzUsuń
  2. Dajcie więcej Zialla!! Rodział boski :D

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG. Właśnie dziś odkryłam tego bloga. Ale jestem na bieżąco. ;) Rozdział boski. Ja chce Zialla. Dużo Zialla i Larry'ego. Popieram 1-wszy komentarz. Oprócz 2-giego zdania.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaki głupi Zayn. Zayn idioto! Ogarnij dupsko i w końcu poderwij Nialla! Mam nadzieję że Niall się w ym debilu nie zakocha. Niech się Malik trochę pomęczy walcząc o względy Nialla. Jejku Lou nie rób tego, nie niszcz Harrego. Szkoda mi Harrego, bo cały czas jest z niego taka ofiara losu, taki życiowy przygany ;/ Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Achhhhhh, czemu Zayn musi to robić... kiedy będzie następny rozdział?!?!?

    OdpowiedzUsuń