poniedziałek, 28 lipca 2014

Too Close to Enemies - rozdział 20

Od Autorek: Przepraszamy, że tak długo nie było rozdziału, a właściwie za to przeprosić powinnam JA. Cóż będąc z wam szczera całkowicie zapomniałam o dodaniu go. Wybaczcie. :(
Z drugiej strony chciałyśmy bardzo, ale to bardzo podziękować wam z każdy pojedynczy komentarz. :)

Zayn biegł wokół sali, podobnie jak reszta jego kolegów z zajęć, ale tylko w jego głowie, znajdował się blondwłosy chłopak. Zayn nie rozumiał zachowania Nialla. Powiedział mu przecież wszystko. No dobra, może nie wszystko. W zasadzie nie powiedział mu nic poza wymsknięciem się „jesteś piękny”, a on i tak uciekł. Od ich spotkania minął weekend i Zayn co prawda na początku wszystkiego żałował. Chciał się nawet poddać, ale po jednej rozmowie z Louisem, postanowił nie dawać za wygraną i starać się dalej o Nialla, choćby miał wyjść ze skóry.
- Podzielcie się szybko w pary. Prowadzenie piłki. Już. -powiedział głośno wuefista - Za chwile będę dodawać kolejne przeszkody. - kiedy Zayn tylko to usłyszał, szybkim krokiem podszedł do Nialla.
- Ni jesteś ze mną? - zapytał Harry, patrząc z uśmiechem na przyjaciela, mając jednak nadzieje, że odmówi, bo niedaleko był też przecież Lou. I to bez pary.
- Jeśli chcesz to oczywiście, że ta…
- Niall właściwie jest ze mną - rzucił nagle Zayn, przerywając w pół słowa Irlandczykowi, który teraz spojrzał zdziwiony i jakby zawstydzony na Mulata. Już naprał powietrza, aby coś powiedzieć, ale Zayn tak jakby nic po prosu podał mu piłkę. Niall zmarszczył brwi, ale przyjął futbolówkę. Był na niego zły, bo za kogo on się ma? Czy naprawdę myśli, że może sobie decydować za niego? Miał się sprzeciwić, rzucając mu groźne spojrzenie, gdy dostrzegł, że Stylesa już przy nim nie ma. Zmruszył  wściekle oczy, patrząc na Malika, ale ten tylko uśmiechnął się lekko i wzruszył ramionami. Naprawdę cała ta sytuacja wcale mu się nie podobała. Miał mętlik w głowie, a najgorsze w tym wszystkim było to, że Zayn mu się podobał. Był bardzo przystojny i chyba nawet czysty heteryk by się zarumienił, gdyby Zayn się do niego uśmiechnął. Ale doskonale wiedział, że Zayn robi sobie z niego jaja, no bo niby czemu miałby tak nagle zmienić zdanie? Wcześniej go poniżał, bił i wyzywał, a teraz nagle jest zakochany? Ha… Niall może i był naiwny, ale nie głupi.
Irytowało go bardzo kiedy Malik publicznie zaczął się do niego kleić. Podczas tej lekcji wuefu, jego dłoni dotknął cztery razy, a kiedy Niall się rozciągał Zayn ćwiczył tak blisko niego, że czuł na skroni jego oddech. To było dziwne, bo większość chłopaków wiedziało jakie relacje panują między nimi, a tu nagle Zayn się do niego przymilał.  Natomiast kiedy ćwiczyli wymijanie i Niall miał stać nieruchomo, aby Zayn go z piłką wyminął, Irlandczyk dostawał szewskiej pasji kiedy Mulat zamiast go ominąć wpadał na niego, albo po prostu trącał go. Raz nawet poślizgnął się przy samych nogach Horana, tak, że jego twarz znajdowała się niecałe 10 centymetrów od jego krocza. Niall parsknął i popatrzył w dół na Zayna z politowaniem.
- Bawi cię to Malik? - zapytał zirytowany. Zayn powoli podniósł na niego wzrok i posłał mu jeden ze swoich najbardziej seksownych uśmiechów. Opierając się rakami o podłogę, westchnął głęboko co nie pozostało obojętne Niallowi, a raczej jego członkowi, bo to właśnie na nim zatrzymał się oddech Mulata.
- Ani trochę - powiedział cicho Zayn, wstając i oczywiście zahaczając ramieniem Nialla nogę. - Ale bardzo fajnie mi się na ciebie patrzy, masz takie niebieskie oczy Niall… - szepnął Zayn, na co Horan prychnął odpychając go od siebie.
- Odwal. Się. W .tej. chwili! - warknął patrząc na Zayna, który lekko się uśmiechnął.
- A jak się denerwujesz to masz małą zmarszczkę na nosie. - powiedział spokojnie Zayn, dotykając palcem nosa chłopaka - O tutaj. Wiedziałeś? – zapytał, a jego ręka jakby sama powędrowała na żebra Nialla.
- Kurwa Malik - krzyknął Niall i uderzył w klatkę piersiową chłopaka otwartą dłonią. Zayn odsunął się kilka metrów od Nialla, a jego uśmieszek nadal widniał na jego twarzy.
- Panowie jakiś problem?- zapytał nagle nauczyciel i Niall domyślił się, że powiedział to trochę za głośno.
- On się tylko tak ładnie rumieni. - powiedział szczerze Zayn, będąc naprawdę zauroczony blondynem, zupełnie nie zwracając uwagi na to, że ich rozmowie przysłuchuje się cała klasa. Jego koledzy zrozumieli to inaczej i niektórzy z nich parsknęli śmiechem. Nauczyciel machnął tylko ręką i spuścił głowę wertując jakieś dokumenty. Niall popatrzył jeszcze raz na Zayna i pokręcił głową. Wiedział, że Malik właśnie zrobił z niego pośmiewisko. Chwycił piłkę i rzucił nią w niego.
- Dobrze się bawiłeś? – zapytał, wciąż mierząc wzrokiem, zdezorientowanego Zayna. To wszystko nie tak! Nie o to mu chodziło! - A teraz łaskawie pierdol się Malik, byle z dala ode mnie - rzucił na odchodne i zostawił załamanego Zayna samego, który nie mógł zrozumieć dlaczego jego intencje zawsze są zrozumiane na opak.
***
Niall nie mógł odgonić się od zaczepek, głupich słówek i śmiechu do końca dnia. Jednak cała sytuacja osiągnęła apogeum przed ostatnią lekcją. Nie dość, że Niall musiał być w grupie Zayna na geografii, to teraz czuł jego spojrzenie na sobie kiedy wyjmował książki na angielski. Jednego nie mógł zrozumieć, po co to Zayn robił. Myślał, że ich topór wojenny dawno został zapomniany. Jednak Malik nie odpuszczał, zmienił tylko taktykę i ponownie bombardował Nialla swoimi pociskami. Jednak udawanie zauroczonego nim i przyklejanie się do niego, wcale już nie bawiły Irlandczyka. A zwłaszcza dlatego, że każde dotknięcie i otarcie między nimi nie były dla niego obojętne. Ale doskonale wiedział, ze jak choćby przez chwile pokaże Zaynowi, że faktycznie jego sztuczki na nim działają, to Malik obróci to i zrobi z niego pośmiewisko, tak jak na wuefie.
- Horan, a jak zrobię tak to się podniecisz, czy może słodko zarumienisz? - zapytał jeden z chłopaków, który chodził z Niallem na niektóre przedmioty, przejeżdżają dłonią po plecach Nialla wzdłuż kręgosłupa. Zayn, który obserwował całą sytuacje warknął cicho i ruszył w ich stronę. Nikt nie będzie naśmiewał się z Nialla. Irlandczyk odrzucił rękę chłopaka, którego imienia i tak nie mógł sobie przypomnieć i lekko go popchnął. Miał już powiedzieć, aby się odczepił, albo coś w tym rodzaju, ale w tym samym momencie, chłopak popchnął go tak mocno, że Niall wylądował na tyłku. To nie było tak, że Niall był jakoś mniej silny od niego, ale po prostu się nie spodziewał takiej agresywnej reakcji.
- Nie waż się mnie dotykać cioto, bo..- zaczął chłopak, ale w tym momencie Zayn chwycił go za bluzkę i uniósł do góry.
- Jeszcze raz go dotkniesz, a nogi ci z dupy powyrywał małolacie, jasne?- warknął Zayn, będąc gotowym uderzyć niższego chłopaka, który zresztą sam chyba to przewidział, bo kiwnął szybko tylko głową, a kiedy Zayn go puścił czym prędzej zabrał swój plecak, który wypadł w pewnym momencie i ruszył wzdłuż korytarza, jednak już powoli, aby zachować twarz. Zayn w tym momencie kucnął przy Niallu, który przypatrywał się tej sytuacji z uniesionymi brwiami. Przecież nic się mu nie stało… ale zachowanie Zayna było co najmniej zabawne. Jak on czasami potrafił się angażować w uprzykrzanie życia innym.
- Nic ci się nie stało Ni? Boże co za idiota z tego dzieciaka!- rzucił Zayn i poprawiając jego podkoszulek. Niall jednak odepchnął od siebie jego dłonie.
- Zayn proszę cię, czy tak ciężko ci zrozumieć, że ja mam swoje życie ty masz swoje i nie chce z tobą toczyć wojny? Możesz dać mi spokój i chodzić własnymi ścieżkami, nie krzyżując ich z moimi?
- Ale ja chce je krzyżować z twoimi! - bronił się Zayn, czując jak jego adrenalina rośnie. – Nie wiem już co mam powiedzieć! Niall naprawdę…- Zaczął Malik, a jego żołądek po prostu mu się palił.
- Przestań! Chociaż raz przestań udawać i gadać gówna, dobra?- warknął Niall wstając - Po prostu bądź sobą i żyj w swoim świecie, okey? Żyj i daj żyć innym! Odpuść! - rzucił po raz ostatni i pomachał mu jakby nic między nimi nie było. Zayn miał ochotę się rozpłakać. Właśnie chciał powiedzieć jak bardzo Niall mu się podoba, a on mu przerwał. Została tylko jedna i ostatnia szansa… Jeśli to mu nie wyjedzie to naprawdę da sobie spokój
***
Louis jeszcze raz poprawił włosa, który bezczelnie sterczał mu na czubku głowy i za nic nie chciał przyklapnąć. Kiedy w końcu okiełznał małego buntownika, ruszył szybkim krokiem do drzwi skąd dochodził dzwonek. Chciał zapiszczeć jak mała fanka kiedy zobaczył lokatego chłopca opierającego się o framugę drzwi jego domu. Wyglądał jak zawsze fenomenalnie. Obcisłe spodnie, luźna bokserka i czerwona koszula w kratę. Potargane włosy i zadziorny uśmiech. Jednak jego szczęście nie trwało zbyt długo, bo po chwili usłyszał piski i głośne śmiechy za plecami i zanim zdążył jakakolwiek zareagować jego dwie młodsze siostry, wpatrywały się w Stylesa jak w nowo postawiony pomnik na placu.
- Kim jesteś? - zapytała Daisy, przykładając mały palec do ust.
- Czemu on ma włosy jak dziewczyna? - zapytała po chwili Phoebe, starając się mówić szeptem, co oczywiście jej nie wyszło, ponieważ Styles zachichotał pod nosem.
- Harry Styles moje młode damy. Do usług - powiedział uśmiechnięty Loczek nachylając się do dziewczynek z wyciągniętą ręką. Chciał zrobić na nich dobre wrażenie. W końcu były to siostry jego… Louisa. Były to siostry Louisa. Bliźniaczki uśmiechnęły się identycznie przedstawiając swoje imiona i zagadując Harry’ego milionami pytań. Louis przecież nie mógł się temu przypatrywać bez reakcji.
- No już, już skończyłyście podziwiać i oglądać, a teraz pozwólcie, że Harry pójdzie do mojego pokoju, dobrze? W końcu to MÓJ gość - dodał z uśmiechem Louis, otaczając ramieniem Harry’ego, który był teraz w skowronkach.
- Louis? – odezwała się Pani Tomlinson, która stała w drzwiach salonu i przypatrywała się tej sytuacji. – Nie przedstawisz mi swojego kolegi? – zapytała, przeskakując wzrokiem z Louisa, do Harry’ego i rękę jej syna zwisającej z ramienia obcego chłopaka. Szatyn szybko wyłapując niezadowolone spojrzenie jego matki, zabrał rękę i odsunął się nieco od przyjaciela.
- Ymmm… To jest…. Harry. – powiedział. – Mój kolega. – uśmiechnął się lekko, mając nadzieję, że Jay go polubi. Jednak wystarczyło jedno spojrzenie na jej twarz, by wszelkie wątpliwości się rozwiały.
- Dzień dobry. – odezwał się ostrożnie, wyciągając do niej dłoń. Chciał ją ucałować, by pokazać, że jest dżentelmenem. Ta jednak nie wyglądała na zachęconą. Spojrzała na niego z wyższością i poprosiła by zachowywali się cicho, bo stara się odpocząć. Tomlinson skinął posłusznie głową i poszedł do góry, zerkając czy Harry podąża za nim.
Jednak Tomlinson nie miał takiego posłuchu w domu wśród sióstr jak mu się wydawało. Przez całe popołudnie wszystkie jego siostry zagadywały Harry’ego, który rozbawiał je do łez. Czasami Lou stawał się zazdrosny, no bo Harry w końcu przeszedł do niego, a nie do babińca mieszkającego pod wspólnym dachem.
- Nareszcie - westchnął Lou, zamykając z ulgą drzwi do swojego pokoju. - Myślałam, że już nie będziemy mogli porozmawiać sami, bez żeńskiej watahy. – rzucił z przekąsem Lou, na co Hazz zachichotał i Louis wiedział, że może go teraz piorun trzasnąć, ale to był najsłodszy chichot jaki słyszał.
- Twoje siostry są urocze - skomentował Styles, siadając na łóżku i prostując nogi.
- Tsaa jak śpią i jeść nie wołają. Nie miałbym przeciwko jeśli była by jedna, może dwie, ale trzy i więcej to już ponad moje możliwości i cierpliwość. A najbardziej dziwne jest to, że one cię uwielbiają! - rzucił nagle z uśmiechem Louis. Tak naprawdę był szczęśliwy, że dziewczynki – chociaż one - polubiły Stylesa. W końcu był przystojny, uprzejmy i zabawny.
- To chyba dobrze - powiedział cicho Harry i nagle jakby posmutniał. Przypomniał sobie wyraz twarzy mamy Louisa kiedy go zobaczyła. Poczuł się jak w szkole, kiedy Chris lub jeden z jego kumpli mierzyli go wzrokiem pełnym pogardy i odrazy. – Ale twojej mamie to chyba nie przypadłem do gustu. - wydukał cicho Hazz, bojąc się reakcji Tominsona. Louis doskonale wiedział, że Harry ma racje, ale zaśmiał się udawanym śmiechem i szybko rzucił.
- A skąd! – krzyknął, machając przy okazji ręką. - Miała pewnie ciężki dzień w pracy i była zmęczona. Jest naprawdę miła i przyjazna dla wszystkich! - argumentował Tomlinson, kładąc się obok Stylesa na łóżku.
- To chyba nie dla takich osób jak ja.. no wiesz… nie powiesz mi, że wyglądam jak grzeczny chłopczyk. - zaśmiał się Hazz w myśli wyobrażając sobie siebie, jako grzecznego. Nie to do niego nie pasowało.
- No dobra, może i nie najlepiej się zaprezentowałeś – położył dłoń na jego kolanie, które było odkryte przez dziurę, która się tam znajdowała. - ale możemy to zmienić - powiedział cicho Louis, przenosząc rękę na jego biodro, układając się wygodnie na boku, obserwując uważnie chłopaka. Kiedy Harry już miał pytać co ma niby zrobić, Louis sam kontynuował - Harry wiem, że nie mam prawa cię o to prosić… Ale nie mogę patrzeć, jak się wykańczasz jasne! Martwię się o ciebie i … chciałbym abyś przestać ćpać - powiedział spokojnie Louis. Wiedział, że jego słowa są pewnie niczym, ale musiał coś zrobić. Chociaż spróbować. Nie mógł stać z boku i spokojnie patrzeć jak Harry się wyniszcza. Styles pewnie tego nie dostrzegał, ale Louis nie był ślepy. Widział zmiany skórne na jego twarzy, które chłopak próbował tuszować podkładem.
Harry odebrał to jednak jako kolejny atak i aż się cały spiął. Już zamierzał coś powiedzieć, zacząć się bronić, jednak Louis widząc to, przerwał mu.
 - Hazz proszę, nie wypieraj się przecież i ja i ty to wiemy. I dlatego zrób to dla siebie. Rzuć to, póki jeszcze możesz. Zrób to dla Nialla. Albo…. dla mnie - dodał cichutko Louis. Nie wiedział, czy Styles po prostu na niego nie nawrzeszczy, bo jakby nie było to naruszał jego strefę prywatną, a ich znajomość nie była na takiej stopie, aby rozmawiać na takie tematy.
- Jakbym mógł to bym już to dawno rzucił Lou, nie jest łatwo…- zaczął zrezygnowany Styles lekko gładząc kciukiem dłoń Louisa. „Dla mnie” wypowiedziane przez Louisa, totalnie do rozwaliło. Harry nie chciał go ranić, tak samo jak nie chciał by się o niego martwił.
- Ja wiem Harry, ale ja jestem przy tobie rozumiesz, mogę ci pomóc przez to przejść, jeśli mi tylko pozwolisz - dodał już pewniej z uśmiechem Lou, przytulając Harry’ego, który uśmiechnął się w jego szyję.
- Pozwolę. - powiedział szczerze patrząc się na chłopaka, który leżał, będąc nieco niżej niż on. – Dziękuję. – szepnął i nachylił się łącząc ich usta, co natychmiastowo zostało odwzajemnione.
***
Kilka dni po tym jak Niall powiedział Zaynowi to co mu leżało na sercu uzyskał pożądany spokój. Malik się odczepił, a z czasem przestali mu dokuczać i było tak jak dawniej. Wręcz z uśmiechem otworzył szafkę aby schować książki. W tym samym momencie kiedy uchylił drzwiczki, z szafki wyleciała, mała, żółta karteczka. Blondyn zmarszczył brwi i wrzucając książki, schylił się i podniósł karteczkę rozkładając ją. Małe pochyłe pismo, idealnie czytelne układało się w mały wierszyk.
Zmieniałaś moje życie tak cierpliwie
Zmieniła
ś je w coś dobrego i prawdziwego
Czuje si
ę tak jak w każdym moim śnie
S
ą pytania na które ciężko znaleźć odpowiedź
Czy nie rozumiesz? Kotku powiedz jak mog
ę Ci przekazać
To,
że kocham Cię nad życie
Poka
ż mi jak mam Ci pokazać
To,
że jestem oślepiony Twoim blaskiem
Nie wiem czy jestem w stanie mówi
ć
Twoje pi
ękno oślepia mnie
Jak promie
ń słońca o wiosenny potok i
Musze zamkn
ąć oczy by je ochronić
Czy mo
żesz wziąć mą dłoń i poprowadzić mnie
St
ąd proszę tak, tak Kotku powiedz jak mogę Ci przekazać
To,
że kocham Cię nad życie*
Tajemniczy Adorator xx
Ps. Czy miałbyś ochotę iść ze mną na bal?
Niall nie mógł się nie uśmiechnąć kiedy to przeczytał. Roześmiał się jak idiota i zatrzaskując szafkę ruszył biegiem w tym jednym kierunku. Wiedział, gdzie miał iść i do kogo. Wątpliwości zniknęły mętlik się ulotnił i mimo strachu w sercu czuł ciepło. Miał ochotę uciszyć motylki, które szalały w dole jego brzucha. Kiedy zobaczył go rozmawiającego z kolega uśmiechnął się od ucha do ucha i przyśpieszył. Kiedy już był przy nim, Niall rzucił się na niego i mocno pocałował zaskoczonego chłopaka. Zayn jednak szybko się opamiętał i z uśmiechem na ustach, uniósł Nialla, który oplótł nogi wokół jego bioder. Niall odwzajemnił uśmiech, a Malik wykorzystał tę sytuację i wtargnął językiem głębiej. Jego dłonie z bioder zjechały na jego pośladki i cholera, Zayn był w siódmym niebie mogąc je teraz dotykać. Tak się cieszył, że to Niall sam go pocałował i już nic nie musiał mówić, no bo hej… On był Zaynem Malikiem, a Zayn Malik nie rozmawia o uczuciach. Kiedy w końcu się od siebie oderwali Niall uśmiechnął się i oparł czoło o to należące do Mulata.
-Tak, Zayn pójdę z Tobą na bal- szepnął prosto w usta Malika - I naprawdę jesteś matołem wiesz- dodał, na co Zayn się cicho zaśmiał.
- Kocham cię Niall- powiedział cicho i ponownie złączył swoje usta z tymi ciepłymi i cudownymi wargami Nialla.
_______________________________________-

*Marc Terenzi

10 komentarzy:

  1. Tak! Tak! Zayn i Niall parą ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy następny????
      Przerywanie w takim momencie powinno być zabronione. To tak na marginesie ;)

      Usuń
  2. TAAAAAAAAAAAAAAAAAK!
    Zayn i Niall razem!
    Uwielbiam Cie!
    Czekam na ciąg dalszy!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezus Maria, kocham, kocham, kocham to!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. No w końcu! Ziall Ziall Ziall sialalalala!!!!! Tyle wygrać!
    Teraz czekam na pełnego uczuć Larry'ego :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Bozeeeeee xd mam zawał !:p w końcu. KOCHAM TO <3 czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nareszcie!!! :D blagam dodawaj kolejny rozdzial jak najszybciej <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Ziaaaaaaaaall *____*
    o matulo *o*
    warto było czekać <3
    no i teraz czekam na next ;)
    weny ♥
    @maybe_boobs

    OdpowiedzUsuń
  8. Oooo kurcza. Moje Ziallowe feelingsy już tego po prostu nie wytrzymują <3

    Maplesyrupandbigos

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam Zialla chociaż myślałam, że Zi będzie musiał się jeszcze trochę postarać o Nialla. Oh jejku jakby Harry przestał ćpać byłoby idealnie. Szkoda mi go bo jest mega nieszczęśliwy. Uwielbiam całe to opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń