poniedziałek, 24 grudnia 2012

Epilog

Witajcie.
Na początek chciałabym wam życzyć Wszystkiego Najlepszego! Dużo szczęści i radości. Prawdziwej miłości i przyjaciół którzy będą przy was zawsze niezależnie od tego jakie głupi błędy popełnicie. Mimo, że żadnej z was nie znam osobiście mogłabym pisać życzenia jeszcze i jeszcze... Cóż mój minus jak się rozgadam to koniec. Ale dobra nie przedłużam.
Oto ostatni rozdział historii Ziall'a.
Pod epilogiem będzie jeszcze krótka notatka.


7 lat później

Gdy tylko przekroczyłem próg domu, do moich uszy natychmiast doszło marudzenie Jasmine. Ten cieniutki głosik i nie do końca zrozumiałe wyrazy poznałbym wszędzie. Szybko ściągnąłem z siebie kurtkę i powiesiłem ją na wieszaku, by móc przywitać się z moim małym potworkiem.
 - Dziadziusiu, opowiedz jeszcze jedną. – siedziała na kolanach mojego ojca i z rękoma uwieszonymi u jego szyi, wbijała w niego błagalne spojrzenie. Mężczyzna uśmiechał się do niej lekko i próbował wyplątać się z opowiadania dalszych bajek, zagadując ją na inne tematy. Najwyraźniej był już zmęczony ciągłym wymyślaniem nowych to historyjek, by zadowolić swoją wnuczkę. Ale co się dziwić, gdy wychodziłem godzinę temu, siedzieli w tej samej pozycji. 
- Następnym razem, kochanie. – pstryknął ją leciutko w nos, na co mała skuliła się w sobie, a po chwili w pokoju rozbrzmiał jej nieśmiały śmiech. Ten dźwięk sprawił, że na twarzy starszego mężczyzny pojawił się szerszy uśmiech. Byłem pewien, że jeszcze chwila namów ze strony Jas, a tata by jej uległ. Nie mogłem na to pozwolić. Obiecałem Niall’owi zabrać małą na jego mecz, bo później razem mieliśmy wybrać się na jakiś dobry obiad. Niall był zawodnikiem CSC Londyn. Nie była może to drużyna na rangę światową i na pewno nigdy nią nie zostanie, ale wystarczyło, by spełnić marzenia chłopaka. Grali w pierwszej lidze, ich drużyna utrzymywała się na szczycie tabeli, byli rozpoznawani i mieli swoich wiernych kibiców, którzy jeździli za nimi na każde ich mecze, dając im niesamowite wsparcie. Co więcej, jego zarobki w połączeniu z moimi były wystarczające by utrzymać dom i zapewnić nam życie na dobrym poziomie.
- Tato… - westchnąłem. - mówiłem ci, że Jas ma być gotowa ja przyjdę. – mogłem się tego spodziewać. Za pewne wystarczyło jedno jej słowo połączone z maślanymi oczkami, a dziadek jej uległ. Odkąd pięć lat temu przyszła na świat, automatycznie stała się jego oczkiem w głowie, zastępując dziewiętnastoletnią wtedy Safę. Jak więc mógł powiedzieć swojej ukochanej wnuczce „ Nie kochanie. Musimy się już ubierać”?, to byłoby okrutne i nie ludzkie.
- Już, już… - powiedział uśmiechając się do mnie przepraszająco i chciał ściągnąć ze swoich kolan szatynkę, ale ta przytuliła się do niego mocno.
- Ja chcę historię o misiu. – poprosiła.
- Ale przecież wczoraj ci ją opowiadałem. – wdał się w rozmowę z Jasmine co z pewnością nie było dobrym pomysłem, bo dziewczynka miała wrodzony dar i potrafiła przegadać każdego, więc byłem niemalże pewny, że tata jej ulegnie, a przez to spóźnimy się na mecz Niall’a.
- Jas, słonko. – podszedłem do nich, doskonale zdając sobie sprawę, ze jeżeli nie wezmę spraw w swoje ręce nigdy nie wyjdziemy z tego domu. – Pamiętasz mieliśmy jechać na mecz Niall’a?
 - Nie chcę. – odpowiedziała, a ja westchnąłem z bezradności. Jeszcze wczoraj cieszyła się na ten pomysł i zastrzegała, że będzie grzeczna, będzie się mnie słuchać i nie będzie uciekać. Cóż jest dzieckiem, a do  tego kobietą, więc powinienem być przygotowany na zmianę zdania.
 - Więc mówisz, że nie chcesz też naleśników z nutellą, bananami i bitą śmietaną, a to wszystko polane ciepłą czekoladą? – ukucnąłem przed nią, przymykając powieki i teatralnie gładząc się po brzuchu. – Mmmm.. – mruknąłem. Dziewczyna, oderwała się od piersi swojego dziadka i spojrzała na mnie niepewnie, oblizując usta ze smakiem.
- Chcę. – pokiwała energicznie głową. Wiedziałem, że da się na to złapać. Czasami małe dzieci potrafią być takie przewidywalne.
- No to już się ubierać. – wstałem i rękę wskazałem na drzwi, prowadzące na przedpokój. Mój głos był donośny i brzmiał jak rozkaz, jednak słychać w nim było rozbawienie. Jasmine szybko zeskoczyła z kolan mojego taty, uprzednio całując go w policzek i pobiegła się ubierać, wesoło śmiejąc. Odprowadziłem ją wzrokiem, kręcąc głową z zadowoleniem.

 Odkąd związałem się z Niall’em, zacząłem bardziej interesować się piłką nożną. Kochałem go, on kochał piłkę, więc naturalną koleją rzeczy było to, że powinienem chociaż spróbować zrozumieć jego pasję. Tak też się stało. Może i nie byłem tak zapalonym kibicem jak on, ale nie przeszkadzało mi to, że czasami wieczorami siadaliśmy na kanapie z miską chipsów i oglądaliśmy jakiś mecz. Jedyny minus tego by taki, że Niall strasznie się w to wszystko wkręcał i nie mógł usiedzieć dłużej niż dziesięć minut spokojnie, więc wszelkie przytulanie musiałem sobie odpuścić. Raz zaryzykowałem i gdy drużyna, której kibicował Niall, strzeliła bramkę, blondyn się tak ucieszył, że z wrażenie przywalił mi z łokcia w nos. Ale oczywiście to wszystko było moją winą, bo to jak głupi po męczącym dniu w pracy chciałem przytulić się do mojego chłopaka i położyłem głowę na jego ramieniu. Na szczęście była to jednorazowa sytuacją, bo później trzymałem się od niego z daleka, podczas oglądania rozgrywek.
Ten mecz był nad wyraz ciekawy. Była to nie tylko moja opinia, ale także Louis’a, Harry’ego i Liam’a, którzy również przyszli kibicować dzisiaj Niall’owi. Kilka razy nawet podniosłem się z siedzenia, co spotkało się z zaskoczonymi spojrzeniami przyjaciół. Ale jak mogłem spokojnie siedzieć, gdy mój chłopak na boisku był bezczelnie poniewierany przez swoich przeciwników.
Obie drużyny dały z siebie wszystko i rezultacie spotkanie to skończyło się remisem. Co z pewnością nie zadowoli Niall’a, bo mówił, że wygrana z tą drużyną pozwoli im na umocnienie swojej pozycji w czołówce. Cóż… Będę musiał go w nocy jakoś pocieszyć.
Czekałem z młodą i chłopakami przed stadionem. Dziewczynka z zainteresowaniem przyglądała się chodnikowi, trzymając się za kant mojej kurtki. Rozmawiałem z Styles’em jak to jest w wielkim świecie. Tylko on z całej naszej czwórki do końca trzymał się muzyki i teraz nie był zwykłym, szarym człowiekiem jak my, tylko gwiazdą.
Tak, nasz zespół rozpadł się zanim jeszcze do końca zdążył zaistnieć.
Liam ożenił się z Dan i zrezygnował dla niej ze śpiewania, a raczej dla ich małego synka, który przyszedł na świat sześć lat temu. Dziewczyna wcale od niego tego nie oczekiwała. Chciała by spełniał swoje marzenia, ale Liam, gdy pierwszy raz wziął malca na ręce kompletnie oszalał na jego punkcie. Pasja przeszła na dalszy plan, a jego najważniejszym celem w życiu stało się opiekowanie się chłopczykiem i jego mamą. Odchodząc ze zespołu tłumaczył się tym, że śpiew nie daje mu już tyle radości co kiedyś, bo przez niego nie ma czasu dla Dani i Brian’a. Zrozumieliśmy go. Rodzina na pierwszym miejscu. Jednak nie mogłem zrozumieć, gdy kilka miesięcy później postanowił się zabawić w bohatera i zaciągnął się do ochotniczej straży pożarnej. Przecież to niebezpieczny zawód, a skoro tak bardzo kochał swojego synka i żonę, to jak mógł narażać swoje życie. Cóż chyba nigdy tego nie zrozumiem. Ważne było, jednak to, że cała trójka była szczęśliwa.
Bez Liam’a w zespół nie był już tym samym, więc nikogo nie zdziwiło to, że pewnego wieczora zasiedliśmy do stołu i z bólem serca zadecydowaliśmy, że przestaniemy razem śpiewać, a One Direction przejdzie do historii.
Styles jednak był bardziej uparty niż mogłoby nam się wydawać i dopił swego. Został gwiazdą tak jak zapowiedział, a jego kariera rozwijała się w najlepszym kierunku. Podróżował po świecie i koncertował dla swoich fanów, którzy go kochali. Mimo to cały czas był tym samym Hazzą. Zwariowanym, wesołym i aroganckim. Wiele razy w gazecie czytałem o jego wyskokach, jednak nie miały one nic związanego z wodą sodową, która według niektórych uderzyła mu do głowy, a jedynie z jego naturą buntownika i szaleńca. Nadal się nie ustatkował i chyba na razie nie zamierzał. Odpowiadało mu to, że był pożądany przez miliony dziewczyn na całym świecie i nieraz to wykorzystywał. Taki był już Hazz. Chodziły też plotki o tym, że wdawał się romans z mężczyzną, ale nigdy nie zostały one potwierdzone przez Harry’ego. Nam też się nie pochwalił, a z pewnością po zakończonym stosunku, zadzwoniłby do mnie lub Niall’a i powiedział „Już wiem jak się czujecie, skurczybyki!”. Dlatego też nie wierzyłem tym pogłoską. Jedyny minus tej całej jego pogoni za sławą był taki, że widywaliśmy go coraz rzadziej. W Londynie przebywał tylko kilka miesięcy w roku i to z przerwami. Wtedy też nie miał za wiele czasu dla starych przyjaciół, bo cięgle był ciągany po różnych programach. Nie mógł przecież zawodzić fanów z jego kraju.
Lou również poszedł swoją drogę i znalazł pracę w The Times. Spełniał się tam zawodowo, ludzie go lubili i szanowali. Ale jak mogłoby być inaczej. Tommo od zawsze miał dobrą gadkę nic więc dziwnego, że wzdychała do niego połowa damskiej załogi, a Lou nie byłby sobą gdyby przeszedł obok takiej okazji obojętnie , więc wdawał się w coraz to nowsze romanse w pracy. Było tak dopóki do gazety nie dołączyła niejaka Samanta Sparks. Kobieta była o trzy lata starsza od Lou i mogłoby się wydawać, że jako jedna z nielicznych była odporna na zaloty Tomlinsona. To tylko bardziej podkręcało chłopaka i starał się o nią coraz to bardziej i bardziej, zupełnie odpuszczając sobie inne dziewczyny. W końcu mu się udało i tworzą od trzech lat szczęśliwy związek. Chłopak jest na jej punkcie totalnie zakręcony i nawet kilka dni temu byliśmy z nim wybrać pierścionek zaręczynowy.

- Wujek! – krzyknęła Jasmine i od razy pobiegła rzucić się w ramiona Niall’a. Blondyn wyrwany z rozmowy ze swoim kolegą z drużyny, przyodział na twarz sztuczny szeroki uśmiech, by nie martwić dziewczynki. Jas z pewnością zaczęłaby wypytywać o powód jego smutku, a on musiałby się nieźle nagimnastykować próbując jej wytłumaczyć, że to nic takiego i zaraz mu przejdzie. Dlatego łatwiej było zakryć niezadowolenie z meczu, wymuszonym uśmiechem.
 - Cześć słonko. – powiedział siląc się na radosny ton i schylił się w otwartymi ramionami, by przyjąć w nich szatynkę. Kiedy dziewczynka dobiegła do niego szybko ją podniósł do góry, kręcą kilka razy dookoła własnej osi. – I jak, podobało ci się na wielkim stadionie? – zapytał, poprawiając spadającą z jego ramienia torbę.
 - Mhhhmmm. – przytaknęła. Szczerze mówić cały mecz wierciła się na siedzeniu i dopytywała się, kiedy w końcu pójdziemy na naleśniki, ale nie zamierzałem tego Niall’owi mówić. Niech żyje w błogiej nieświadomości. – Wujek Zayn powiedział, że pójdziemy na naleśniki. – ucieszyła się, obejmując Niall'a. Blondyn uśmiechnął się szerzej widząc radosną minę dziewczynki. Widok był przeuroczy. Blondyn z dzieckiem na rękach. Na pewno byłby wspaniałym ojcem. Jego kontakt z dziećmi był świetny, czego najlepszy dowodem była Jasmine. Dziewczyna wręcz go uwielbiała, a najbardziej gdy bawił się z nią w dom. Udawała, że Niall jest jej mężem, a pluszak Kubusia Puchatka ich dzieckiem. Horan oczywiście wczuwał się w rolę co z boku wyglądało dosyć zabawnie. Obydwoje bardzo ją kochaliśmy, więc gdy tylko Safa podrzucała małą rodzicom na wakacje, staraliśmy się spędzać z nią jak najwięcej czasu.
 Nie raz wieczorami, rozmawialiśmy o założeniu prawdziwej rodziny, jednak zawsze kończyło wymyślaniu tysiąca wymówek z równo z jego strony co i z mojej. Jesteśmy za młodzi. Nie będziemy potrafili zapewnić mu normalnego domu. W szkole będzie miał trudno z powodu tego, że będzie miał dwóch ojców. Niall nie miał teraz czasu, bo zdarzało mu się wyjeżdżać na mecze, a ja sam bym sobie nie poradził, bo też mam pracę. Nie byliśmy małżeństwem, choć przy tym argumencie Niall zawsze smutniał. Wiedziałem, że chciał, żebyśmy się pobrali, ale uważałem, że dobrze było tak jak jest. Kochamy się i nie potrzebujemy do tego żadnego świstku, by o tym widzieć. Mimo to czasami, gdy Niall był daleko, a ja leżałem sam w łóżku, wyobrażałem sobie co on robi. Jak się czuje. Czy myśli o mnie, czy tęskni. Pragnąłem tej świadomości, że będzie ze mną do końca. Dopóki śmierć nas nie rozdzieli.
- Cześć kochanie. – przywitałem się z nim delikatnym pocałunkiem, gdy już podszedł do nas.
 - Hej. – uśmiechnął się lekko. – Nie sądziłem, że uda ci się wyrwać. – zwrócił się do Harry'ego. Chłopak teatralnie odrzucił za siebie swoje wciąż błyszczące loki.
- Och.. Starałem się. Co prawda musiałem przesunąć kilka spotkań, trochę się nagimnastykować i obiecać dodatkowy wywiad, ale jestem. – powiedział tonem zadufanej w sobie gwiazdy. Popatrzyliśmy na siebie i jednocześnie wybuchliśmy śmiechem, co nie uszło uwadze Jasmine, która ze zdezorientowanie wymalowanym na twarzy, wpatrywała się to we mnie, to w resztę chłopaków. Dobrze wiedzieliśmy, że Harry tak naprawdę żartuje. Nawet jeśli rzeczywiście musiałby przesunąć jakieś spotkanie, nie wypominałby tego Horanowi. Zatrzymały to dla siebie, zadowolony z tego, że może być przy nim w tak ważnej chwili.
- To co idziemy na naleśniki? – zapytałem z uśmiechem, zabierając mojemu chłopakowi zbędny ciężar w postaci Jas. Szatynka pisnęła radośnie.
 - Wiecie… - pierwszy zaczął wykręcać się Liam, spoglądając przepraszająco na każdego z nas. – Bardzo chętnie, bo sam dawno nie jadłem takich słodkości. – uśmiechnął się do małego łakomczucha, którego twarz jeszcze bardziej rozpromieniła się słysząc słowo na 's'. – Ale obiecałem Dan wrócić od razu po meczu. Jej przyjaciółka ma jakieś problemy i muszę zostać z Brian’em.
- Jasne. Ok. – skinąłem głową. Jak mus to mus. Nic na to nie poradzisz. Następnie przeniosłem wzrok na Hazzę. Naprawdę miałem nadzieję, że się zgodzi, bo mieliśmy jeszcze tyle do obgadania, a chłopak jutro po południu wylatywał do Ameryki i nie miałem pojęcia kiedy ponownie go zobaczymy.
- Innym razem. Teraz mam jeszcze masę rzeczy do załatwienia, a jutro wylot. – cmoknął niezadowolony.
- Czyli co to nasze pożegnanie? – zapytał blondyn.
 - Zwariowałeś?! – zawołał oburzony Styles. – Wpadnę do was jeszcze wieczorem. Także wiecie. Ten tego. – wydał językiem jeden policzek, ruszając brwiami w górę i w dół, by na końcu uśmiechnąć się łobuzersko. Była to jasna aluzją, że mamy czekać na niego ubrani od stup do głów i nie zabawiać się ze sobą przed jego przyjście. Pokręciłem głową z niedowierzaniem, jednak na mojej twarzy widać było cień rozbawienia. To był cały czas ten sam Hazz.
- No to.. Ja wam nie będę przeszkadzał. – machnął ręką Lou. Zdawałem sobie sprawę, że nie warto go przekonywać do tego pomysłu, bo i tak zaraz wymyśli jakąś bajkę i również się wykręci ze spotkania. Dlatego tylko umówiliśmy się, że o 20 spotykamy się u nas w domu, aby pożegnać Harry’ego.

Safa i Hazz wrócili już do swoich domów, a nasze życie wróciło do monotonii.
Leżałem na łóżku z teczką dokumentów opartą na kolanach i przeglądałem nowe pomysły reklamy Nike. Tego nie lubiłem w mojej pracy – nigdy nie kończyła się po ośmiu godzinach w biurze, tylko musiałem zabierać sprawy do domu. Fakt, że byłem prawą ręką szefa wcale w tym nie pomagał. Liczył się z moim zdaniem, a gdy coś było nie tak to oczywistą sprawą było, że musiał to poprawić nie kto inny, a właśnie ja.
Z westchnieniem przewróciłem drugą kartkę i ołówkiem zaznaczyłem co zmieniłbym w rysunku, który podrzucił mi Adam. Czasami zastanawiałem się czy niektórzy ludzie specjalnie nie przykładają się do swojej pracy tak jako powinni z czystej złośliwości. Każdy w firmie wiedział, że projekty wcześniej przechodzą przez moje ręce i to ja robię wszelkie poprawki. Więc wcale bym się nie zdziwił, gdyby moje przypuszczenie były prawdziwe. Nie ze wszystkim żyłem w zgodzie. Np.. Rebeca, której dałem kosza jakiś rok temu, nadal czuła do mnie żal tak samo jak David z którym walczyłem o to stanowisko.
- Zayn pasta do zębów się skończyła. – jęknął Niall z zza zamkniętych drzwi łazienki.
 - W szafce pod umywalką jest druga. – odkrzyknąłem, nawet nie podnosząc wzrok znad kartek. Byłem wykończony. Od dwóch godzin zajmowałem się poprawianiem prac, a moje myśli wcale nie błądziły w tym temacie. Nie mogłem wyrzucić z głowy rozmowy z Harry’m.
 Gdy zapytałem się go co słychać w Ameryce, od razu zaczął żywo opowiadać o swoim życiu i swoich bliskich znajomych. Powiedział, że jest ojcem chrzestnym małego John’a i mimo że chłopiec ma dopiero trzy miesiące już go rozpieszcza. Rzecz jasna nie podoba się to rodzicom chłopca, ale co mogą poradzić? Od tego są wujkowie, ciotki, babcie i dziadkowie. Od rozpieszczania. Później zmieniał temat i pochwalił się tym, że był na weselu pary gejów. Mówił, że impreza była świetna i nie różniła się niczym od zwykłych wesel. Zaznaczył też, że liczy na zaproszenie z naszej strony, jasno sugerując, że to już w końcu ten czas. Nie powiem zastanawiałem się nad tym kilka razy. Kochałem Niall’a i chciałem z nim spędzić resztę życia, jednak coś mnie blokowało i gdy już chciałem zacząć rozmowę na ten temat milknąłem. Nie był to strach przed odrzuceniem, bo widziałem, że Niall o tym marzy. Jego wzrok, gdy widział Liam’a i Dan na ślubnym kobiercu lub gdy Lou poprosił nas o pomoc w wybraniu pierścionka dla  Samanty, mówił sam za siebie. Raczej świadomość, że to będzie już na Amen. Ja będę jego, on będzie mój. To było tak przerażająco piękne.
- Zayn… - mruknął do mojego ucha blondyn. Nawet nie zauważyłem kiedy zdążył przejść przez pokój i znaleźć się obok mnie. – Odłóż już te kartki. – szepnął, a jego usta dotknęły mojej szyi. Mimo przyjemności jaką sprawiał mi Niall nie podniosłem na niego wzrok tylko przekręciłem następną kartkę.
- Niall.. – jęknąłem, jedną ręką odpychając od siebie mojego chłopaka. – Nie mam czasu. Jestem zajęty. – powiedziałem, bardziej naciągając na siebie kołdrę.
- Jesteś zajęty od trzech godzin. – powiedział smutny i ponownie zbliżył się do mnie, by złożyć mokry pocałunek na mojej skórze.
- Pracuję. – odpowiedziałem. Tym razem pozwalając Niall’owi pieścić moją szyję.
 - Jest jedenasta w nocy. Do tego piątek, powinieneś przestać pracować. – powiedział między pocałunkami, jedną ręką próbując wyrwać mi kartki z rąk. Opierałem się temu co zdecydowanie nie spodobało się chłopakowi. Klęknął na kolanach obok mnie i spojrzą na mnie świdrującym wzrokiem. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że jego jedynym okryciem, by biały ręcznik owinięty w pasie. – Zayn. Serio? – odezwał się oburzony. – Siedzi obok ciebie twój prawie że nagi chłopak, do tego jest on cholernie na ciebie napalony, a ty mówisz mu, że pracujesz? Ciebie do końca pogięło?
- Po prostu muszę to zrobić teraz. Daj mi jeszcze pół godziny. – poprosiłem, robiąc błagalną minę. Wystarczyłoby mi jeszcze tylko trzydzieści minut i mógłbym zamknąć ten projekt.
 - Za pół godziny to ja będę spał. – założył ręce na piersi z obrażoną miną. Zawsze wydawało mi się, że wraz w wiekiem chęć uprawiania seksu będzie się zmniejszać. U Niall’a było odwrotnie. Jego popęd seksualny z roku na rok wzrastał i w normalnej sytuacji bym się z tego cieszył, gdyby nie fakt, że tym razem byłem naprawdę zajęty. – Więc? – uniósł do góry brwi z kuszącym uśmiechem. Przejechałem wzrokiem od jego roześmianej twarzy, przez wilgotną klatkę piersiową, ścieżkę miłości, do jego krocza okrytego ręcznikiem. – Dobra mam gdzieś twoją pracę. – warknął Niall i wyrywając kartki z moich dłoni zrzucił je na ziemię. Automatycznie przekręciłem głowę w tamtą stronę z przerażeniem w oczach obserwując jak całą teczka dokumentów upada na podłogę, a z niej wysypują się kartki. Jęknąłem cicho, zdając sobie sprawę ile czasu zajmie mi juto uporządkowywanie ich. Nawet miałem zamiar wstać z łóżka i już się tym zając, ale gdy tylko podniosłem się na łokciach, spotkałem mordercze spojrzenie Horana
- Nawet się nie waż. – pokręcił palcem. Wiedziałem, że nie chodziło mu tyle o to, że chce uprawiać ze mną seks, co o to, że przesadzam z pracą. Z pewnością wystarczyłoby mu leżenie na łóżku i przytulanie się, bylebym tylko był zainteresowany nim, a nie wszystkimi innymi rzeczami. – Kładź się.  – rozkazał, a ja z potulną miną opadłem na miękki materac. – No. – jego twarz rozświetlił szeroki uśmiech.
 Blondyn przetransportował się tak, że teraz siedział na mnie okrakiem, ocierając się swoim członkiem o mojego, z tą różnicą że ja miałem na sobie bokserki, on nie. Jego usta natarczywi pieściły moje, a ja oddawałem każdy najmniejszy pocałunek, zatracając się w przyjemności. Moje dłonie jakiś czas błądził po plecach Niall'a, a on opierał się po obu stronach mojej głowy, by utrzymać swoje ciało w pewnej odległości od mojego. Lizał i ssał skórę mojej szyi, a ja dłonią na oślep próbowałem znaleźć paczkę prezerwatyw w szufladzie szafeczki nocnej. Już prawie trzymałem w rękach torebeczkę, kiedy Niall odsunął się ode mnie i złapał mnie za rękę.
 - Później. – powiedział. – Dawno nie miałem go w buzi. – powiedział delikatnie przygryzając dolną wargę, a na jego policzkach natychmiastowo pojawiły różowe rumieńce. – Pozwolisz? – uśmiechnął się łobuzersko. Jedyne co zdołałem zrobić to kiwnąć lekko głową. Chłopak z zadowoleniem wypisanym na twarzy zszedł ze mnie i usiadł w moich nogach, zsuwając ze mnie bokserki. Dokładnie obserwował każdy element mojego ciała, co mnie niesamowicie krępowało. Niby robiliśmy to już tyle razy, jednak w tym spojrzeniu było coś co mnie niesamowicie zawstydzało. Niall nachylił się nade mną, by złożyć ostatnie pocałunek na moich warga i przystąpił do działania. Podkurczyłem nogi, rozkraczające je, tym samym dając blondynowi lepszy dostęp do mojego twardego kolegi. Chłopak delikatnie polizał jego główkę, by później stopniowo chować go w buzi. Ciepło jakie otoczył mojego kolegę, sprawiło, że po moim ciele przeszedł dreszcze podniecenia. Wygiąłem się w łyk, wypychając biodra w stronę blondyna, a dłonie zaciskając na pościel. Niall zassał go, a jego dłonie pieściły moje jądra, co sprawiało mi niezwykłą przyjemność.
- O kurr.. – jęknąłem, czując że blondyn przyśpiesza swoje ruchy, doprowadzając mnie tym samy na skraj wytrzymałości. – Niall… - westchnąłem. – Niall… wyjdź za mnie. O cholera! – krzyknąłem i w tym samym momencie usta Niall zniknęły z mojego członka, a po pokoju rozległ się jęk niezadowolenia, który opuścił moje usta. Uniosłem głowę, by zobaczyć o co chodzi. Niall z zaróżowionymi policzkami spojrzał na mnie. Gdyby nie fakt, że byłem przez niego cholernie pobudzony, pewnie roześmiałbym się na ten widok. Chłopak zerkał na mnie z pomiędzy moich nóg. Jego policzki i usta były czerwone, a włosy sterczały na wszystkie strony.
- Co powiedziałeś? – zapytał niepewnie.
- O cholera? –spojrzałem na niego pytająco, czy to o to mu chodziło. To były ostanie słowa, które opuścił moje usta.
- Nie to. To wcześniej. – sprecyzował Irlandczyk.
- Wyjdź za mnie? – powtórzyłem jeszcze bardziej niepewnie niż wcześniej, jednak na moich wargach rysował się nieśmiały uśmiech. Powiedziałem to. W końcu to powiedziałem. Odważyłem się.
 - Ty tak naprawdę czy to tylko z wrażenia, że serwuję ci tak niesamowitą laskę? – uniósł do góry jedną brew.
- Wyjdziesz za mnie? – powtórzyłem już bardziej zdecydowanie.
- Czyli ty tak poważnie. – stwierdził, kładąc dłonie na moich kolanach. Spojrzałem na niego nie do końca wiedząc jak odczytać to jego gadanie. Nie powiedział „stary oszalałeś!” ani też „ Tak Zayn. Kocham cię”. Byłem nieco skołowany. Może on tego nie chciał, może nie był jeszcze gotowy.
- Więc? – starałem się go jakoś pośpieszyć. Ta niepewność mnie zabijała, a on w tym czasie patrzył się na mnie z szerokim uśmiechem na twarzy. Nie wiem jak zachowałbym się, gdyby jego odpowiedź był negatywna. Pewnie moja duma ucierpiałaby na tym tak bardzo, że przez następne kilka dni nie mógłbym spojrzeć mu w oczy.
- Myślę, że… - specjalnie przeciągał.
- Niall. – jęknąłem.
- Kocham cię Zayn. – powiedział i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Gdy po kilkunastu sekundach udało mi się na na moment od siebie odepchnąć, spojrzałem w jego oczy.
- Czyli tak?
- Czyli o każdej porze.  
 
Tak więc dobrnęliśmy do końca tego opowiadania. :)
Wiem, że epilog nie jest najwyższych lotów. W sumie zdaję sobie sprawę, że jest on zły. I zastanawiam się jak to możliwe, by pisać coraz gorzej.
No nic. Tłumaczę to sobie tym, że myślę już o drugim opowiadaniu. Tak więc Wam tłumaczę się tak samo. :)
Jestem strasznie szczęśliwa, że przypadła Wam do gustu moja historia, bo szczerze mówiąc nie sądziłam, że mogę kogoś zainteresować moimi wypocinami.
Dziękuję za każdy komentarz, który napędzał mnie do dalszego pisania ( nie liczę tego, że gdzieś w połowie miałam załamanie i zastanawiałem się nad porzuceniem Ziall'a.) i zainteresowanie tym opowiadaniem, bo bez Was nie byłoby większego sensu tego pisać.
Naprawdę dziękuję, że wytrzymałyście ze mną tyle czasu ( w przybliżeniu 5 miesięcy, 174 stron i 102 676 słów.)
Szkoda mi rozstawać się z tym opowiadaniem. To moje pierwsze dziecko, z którego jestem taka dumna. Aż się łezka w oku kręci.
Cóż... To koniec. Mam nadzieję, że się podobało. :D

PS: Zastanawiałam się nad wplątaniem tu jeszcze Adiena, ale doszłam do wniosku, że to zajęłoby mi znacznie więcej miejsca niż bym chciała na to poświęcić.

PSS:  Chciałabym prosić każdego kto przeczyta ten rozdział o pozostawienie po sobie śladu. Chociażby zwykłą kropka lub przeczytałam w komentarzu. To wiele dla mnie znaczy. :D

PSSS: Następna historia pojawi się w nowym roku. Chociaż nie zaprzeczam, że może jakiś krótki opis zamieszczę jeszcze w tym. :P

67 komentarzy:

  1. Łiiii, dziewczyno jesteś wielka! Naprawdę pokochałam to opowiadanie i myślę, że dzięki Tobie polubiłam Zialla. Serio, wcześniej jakoś za nim nie przepadałam, ale Ty przyczyniłaś się do tego, że po prostu coś we mnie pękło i pokochałam go (co prawda mniej niż Larry'ego czy też Niama, ale jest ok) Wielkie dzięki, naprawdę zrobiłaś kawał dobrej roboty! Nie mogę się doczekać kolejnego opowiadania *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zamiast cieszyć się ze świąt. Siedzę i ryczę. Koniec historii Ziall'a. Jak to mówią wszystko co dobre kiedyś się kończy. Trzeba zostawić coś za sobą aby ruszyć dalej.
    Epilog świetny. Dowiedzieliśmy się jak potoczyły się dalsze losy chłopaków. Chociaż brakowało mi Adien'a oraz Meg. Jestem ciekawa jak oni sobie radzą. Oświadczyny Zayn'a powaliły mnie.
    Czekam na kolejne opowiadanie!

    P.S.
    Wesołych Świąt!

    http://we-london-love.blogspot.com/ - pojawił się one shot z Zayn'em w roli głównej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mam siły na pisanie długiego komentarza więc napiszę tylko, że KOCHAM CIĘ za to opowiadanie ty genialna bestio <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Będę cholernie tęsknić za tym opowiadaniem..

    OdpowiedzUsuń
  5. Będę tęsknić za tym opowiadaniem ;') Chyba jedyne, które czytałam od początku do końca i z niecierpliwością czekałam na kolejne rozdziały. Jednym słowem-cudne!
    Pozdrawiam i życzę Wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
  6. Będzie mi brakować zialla,ale już się z tym pogodziłam :)) czekam na następne opowiadanie, powodzenia :D (bo o tym,że piszesz zajebiście to już chyba wiesz?)

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam zialla a w twoim wykonaniu to mistrzostwo :) Cieszę się ze są razem ale szkoda że to już koniec. Czekam na następne opowiadanie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejne opowiadanie będzie na tym blogu ?

      Usuń
    2. Dziękuję za miły komentarz.
      Tak kolejne opowiadanie będę publikować tutaj. To ułatwi sprawę mi i czytelnikom. Tak myślę :d

      Usuń
  8. I stało się koniec, ale pewnie kolejne będzie tak samo cudowne ;)
    A co do tego opowiadanie pewno nie raz jeszcze do niego wrócę Xx

    OdpowiedzUsuń
  9. TO JEST PIEKNE.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeny świetny ten epilog, szkoda, że to już koniec.... Ale czekam na nową historię ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Szkoda, że to już koniec tego opowiadania.;( Oby następne było tak dobre jak to.:) Masz talent do pisania bromance'ów dziewczyno.:D Sorry, że tak mało, ale pisze z telefonu:)
    PS:Rozwaliły mnie oświadczyny :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Szkoda że już koniec. ;/ świetnie to zakońćzyłaś. Masz talent! ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. O jejku, nawet nie wiesz jak ogromny uśmiech przyozdabiał moją twarz w trakcie czytania;) W sumie to był chyba pierwszy, szczery i prawdziwy uśmiech w trakcie tych świąt, yh..
    No cóż, jest mi bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo przykro, iż jest to koniec tego genialnego opowiadania, ale pociesz mnie myśl, że juz za kilka dni będę mogła czytać nowe, jeszcze genialniejsze (o ile się da;) ) o takim świetnym parkingu *_*
    W sumie to rozbawiła mnie na stateczność chłopców ( no wiadomo, oprócz Hazzy, bo jak on mógłby stać się chociaż odrobinę poważniejszy? ;o) Lou, jako zakochany dziennikarz, kupujący pierścionek zaręczynowy?! "Przecież miłość nie istnieje!", co nie Lou? :d A najśmieszniejszy był fakt, że Liam zapisał się do ochotniczej straży pożarnej.. No rozjebałaś mnie tym! :D
    Hmm, a co do Zialla, i tych super zaręczyn w trakcie obciągania... TO BYŁY NAJLEPSZE OŚWIADCZYNY, EVA! :D
    Cieszę się, że epilog skończył się tak pozytywnie, i czekam na koleje opowiadanie...
    W sumie to ono pojawi się na tym blogu, czy na innym? ; o Bo jak na innym to daj mi odpowiedź w komentarzu, żebym mogła sobie w zakładeczkach zapisać koleje dzieło, wspanialej Dreamer. :)
    Szczęśliwego Nowego Roku i udanego Sylwestra w udanym gronie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. + Tak bardzo mi smutno, że w epilogu nie pojawił się Aiden (którego co chyba już wiesz, bardzo, bardzo kocham), a ni Meg, że aż się na Ciebie obrażę ;ccc

      Usuń
    2. Cieszę się, że ci się spodobał. :)
      Tak. Następne opowiadanie też będę publikować tutaj. Tak będzie chyba lepiej. :D

      I och.. Wybacz za Meg i Adien'a :)

      Usuń
  14. wspaniałe opowiadanie moja droga! ;D naprawdę. nie przejmuj się, najważniejsze jest aby tobie się podobało :> życzę duużo weny ! m.

    OdpowiedzUsuń
  15. pieknie to skonczylas.
    duzo weny na nadchodzacy rok :)
    j~

    OdpowiedzUsuń
  16. ON. MU. SIĘ. OŚWIADCZYŁ!!!! O MATKO! siedzę i ryczę. Tak strasznie kocham to opowiadanie. Będę tęskniła, cholernie tęskniła. Nie chcę żeby to był koniec, ale nic nie trwa wiecznie... Czekam więc z niecierpliwością na następne opowiadanie.
    -PsychoVicky

    OdpowiedzUsuń
  17. Dałabym kropke ale Nie!
    Bo to jest w chuja zajebiste *.*
    A ja się cieszę że ty z nami przetrwałaś do samego końca xDD
    Czekam na więcej twoich opowiadań :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Cudowny epilog i chyba pierwszy raz od dawna nie uroniłam łzy czytając. Wow... Postęp. Może jednak nie będę musiała iść do tego psychologa ;)
    Smutno mi, że to już koniec, ale mam ochotę cie wycałować za takie zakończenie. Gdzieś tam w połowie czytania twojego opowiadania bałam się, ze złamiesz mi serce końcówką... A tu proszę - szczerzę się jak głupia do ekranu. Przez chwilę myślałam, że to ich córeczka :) Miałam taką nadzieję... Ale potem tu coś mi nie paskowało, i ten "wujek" Niall i... Musiałam sobie westchnąć. Wszystko wciąż przed nimi. Kurcze, jestem z nich dumna. Z całej piątki :) Udało im się i mimo iż nie ma już One Direction, to wciąż jest piątka przyjaciół.
    I po prostu zwaliłaś mnie z nóg tymi oświadczynami Zayna. Musiałam to sobie kilka razy przeczytać i wcale nie dlatego, co robił akurat Niall ;) Wcale :D Jak tak wcześniej czytałam przemyślenia Malika na temat ślubów, to miałam nadzieję, że ostatecznie się oświadczy, ale czegoś takiego to bym w życiu nie wymyśliła, a podobno mam niezłą wyobraźnię ;) Genialny fragment...
    Teraz mogę sobie dodać twoje opowiadanie do zakładki z moimi ulubionymi zakończonymi historiami i wracać do niego w wolnym czasie...
    Dziękuję ci za to, że mogłam to przeczytać... To były naprawdę niezapomniane chwile. I z niecierpliwością czekam co też teraz wymyślisz :)
    Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego.
    Wesołych Świąt cc

    @KateStylees
    http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.co.uk/

    PS
    A co mi tam... Jeszcze raz sobie przeczytam te oświadczyny ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ojezu! Kocham sposób w jaki Zayn oświadczył się Niall'owi! Niby to nie jest coś mega romantycznego, ale jeeeezu, to jest takie... no oszalałam, tak mi się spodobało XD
    I szkoda, że już koniec :c
    Chociaż pociesza mnie myśl, że niedługo zaczniesz pisać coś nowego. :3 Tak więc czekam!
    ~Love u!

    OdpowiedzUsuń
  20. Na początku czytam i myślę kurcze on ma dziecko to zostawił Niall'a. Czytam dalej i omg jestem w niebie. Są razem i jeszcze oświadczył się :) Jesteś cudowna !

    OdpowiedzUsuń
  21. a ja na pocztaku myslałam że to ich dziecko :) że ktoś je im urodził i wg sie zastanawiam o co chodzi :D hahah niesamowity blog :) bd czytała twoje następne dzieła pozdrawiam KIM

    OdpowiedzUsuń
  22. Kurde tak patrzę na ten tekst i nie mogę uwierzyć. Pamiętam te pierwsze rozdziały. Jaki Zayn był chamski i teraz jak go porównuje, nie mogę uwierzyć. Strasznie się zmienił pod wpływem Zayna, ale to dobrze. Szczerze mówiąc wróciłam teraz do prologu i chce mi się płakać. Z jednej strony wydaje się jakby to było tak dawno, a z drugiej jakbyś to napisała ze 2 tygodnie temu.
    "Przecież to Zayn Malik i Liam Payne. Oni mieli by być mili w stosunku do kogokolwiek, a przede wszystkim do nauczycieli? To zniszczyłoby ich wizerunek szkolnych macho." - pierwsze słowa Nialla na temat Zayna. Jezu, aż łezka się w oku kręci i pomyśleć, że wtedy były 2 komentarze. A wtedy Niall - nieśmiały skromny, a teraz? Prawie Bóg seksu. Wierzę, że Twoje następne opowiadanie będzie tak samo dobre jak i nie lepsze. Kocham Cię, tak po prostu. Tylko szkoda, że nie dałaś żadnej wzmianki o Adienie. Jestem ciekawa czy nadal Niall z Nim utrzymuje kontakt, czy może razem grają no i czy Adien go ciągle kocha. Wow, rozpisałam się no nic c;. Dziękuję za wszystko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strasznie się zmienił pod wpływem Nialla*
      Sorka. Nie myślę xD

      Usuń
  23. Genialne opowiadanie. Kasia :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Jesteś wielka ! :D Czytałam to opowiadanie od dawna i naprawdę je uwielbiałam :D Następne opowiadanie też będzie w typie bromance ?
    Jeśli tak to błagam : niech to będzie Larry albo Zarry :D
    Tak trudno znaleźć dobre opowiadanie,a twoje na pewno będzie świetne ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och.. Dziękuję. Miło mi to czytać:D
      Następne opowiadanie też będzie w tym typie. Przy którymś rozdziale jest króciutki opis następnego opowiadania.
      Głównymi bohaterami będzie Zayn, Harry i Niall, więc nie zaprzeczam, że pojawi się Zarry... Kto wie :D

      Usuń
  25. Smutno mi, że to już koniec tej genialnej historii;( No co ty!!! Świetny epilog, zresztą ja całe opowiadanie :) Czekam na następne opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  26. no nie mogę. Nie ma Adiena! no nie! Napisz chociaż mi co się z nim stało?! zabił się czy co? Nie piszesz gorzej. No ten epilog nie jest najlepszy ale jest dobry! nawet bardzoo dobry. Ale stać cię na więcej.! Z niecierpliwością czekam na nowe opowiadanie!

    OdpowiedzUsuń
  27. Jeny, jak możesz tak mówić? Epilog cudowny <3 Tylko szkoda, że One Direction się rozpadło i nie było Larry'ego, bo bardzo na niego liczyła, ale cóż, życie. Tylko dziwi mnie, że Hazza jeszcze nie zaliczył żadnego faceta xd A jeśli chodzi o Jasmine to do chwili, gdy tego nie wyjaśniłaś, byłam święcie przekonana, że to ich dziecko ;) I oświadczyny Zayn'a zabójcze ;D Szkoda, że już koniec tej historii, bo się naprawdę przywiązałam, ale czekam z niecierpliwością na następną <3 WerAnia17

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no i szkoda, że Aiden'a nie dałaś, bo byłam bardzo ciekawa co z nim się stało. WerAnia17

      Usuń
  28. Mimo iż nie komentowałam - byłam wierną czytelniczką tego cudownego Zialla i jestem z ciebie naprawdę dumna, że wytrwałaś w pisaniu tego i ciągnęłaś tą historię tak, że zawsze była ciekawa. Nie przypominam sobie ani jednego nudnego rozdziału! : )
    Czekam na twoją kolejną twórczość i życzę powodzenia! xx

    OdpowiedzUsuń
  29. Przepraszam, że nie zawsze pisałam komentarze. Jednak na każdy rozdział czekałam z niecierliwością i czytałam z zachwytem. Zżyłam się z tym blogiem i nawet nie zauważyłam a tu 26 rozdziały. Będzie mi się trudno rozstać z tym Ziall'em, ale dziękuje za poświęcony czas na pisanie dla nas. - Twoja stała czytelniczka
    PS. Nie mogę się doczekać nowego bloga. Czekam z niecierpliwością na kolejną notkę na ten temat.

    OdpowiedzUsuń
  30. OMOMOMOMOMO *______________________________*. Końcówka = rozpływam się ze słodkości *.* . Bardzo się cieszę, że wszystko się ułożyło u nich tak dobrze, że Ziall trwa i Liam jest z Danielle i mają synka, że Lou się zakochał! :D. Że Harry jest dalej tym samym podrywaczem, a nie gwiazdą od siedmiu boleści :D. I, że tak świetnie główni bohaterowie radzą sobie z maluszkami <3. I ogółem, że zakończenie jest szczęśliwe *.*
    I nie waż mi się myśleć, że epilog Ci nie wyszedł, bo jest cudowny! Naprawdę bardzo przypadł mi do gustu, zresztą jak każdy poprzedni rozdział :).
    Gratuluje Ci tak świetnego bloga i czekam z niecierpliwością na kolejne opowiadanie twojego autorstwa :) xo.
    Kawał dobrej roboty, gratulacje jeszcze raz! :) xox.
    Na koniec życzę wszystkiego dobrego w 2013 roku i udanego sylwestra (tam nie przesadzaj z alkoholem xd) ;)).

    OdpowiedzUsuń
  31. Obecałam, że się rozpiszę przy epilogu i tak też zrobię.
    Po perwsze, chciałabym Ci podziękować. Dziękuję Ci za każdą minutę, za każdą sekundę, gdy czytałam z uśmiechem na ustach Twoje opowiadanie. Dziękuję za poświęcony nam czas, gdy ślęczałaś przed kompem, pewnie nie raz zaniedbując własne sprawy. Dziękuję, że nieświadome poprawiałaś mi humor za każdym razem, kiedy zobaczyłam, że dodałaś nowy rozdział. Dziękuję za wszystkie emocje i uczucia związane z opowiadaniem o Ziallu.
    Po drugie, przepraszam. Przepraszam, że nie zawsze pamiętałam lub miałam czas, by dodać komentarz. Przepraszam, że komentowałam krótko i czasem to, co pisałam nie miało najmniejszego sensu, ale musisz wiedzieć, że naprawdę zakochałam się w tym opowiadanu :)
    Cieszę się, że trafiłam na tego bloga, że przeczytałam te kilka pierwszych słów i postawnowiłam czytać dalej. Masz ogromny talent, jesteś cudowna w tym, co robisz i naprawdę Cię uwielbiam <3 Wchodziłam na tą stronkę codziennie, dzień w dzień, mając nadzieję, że udało Ci się dodać coś nowego. Mam nadzieję, że będę mogła trwać przy Tobie nadal, tym razem w innym opowiadaniu :)
    Życzę Ci weny i dzękuję za wszystko <3

    ~Werka

    OdpowiedzUsuń
  32. Na początku chciałam strasznie podziękować za wszystkie miłe komentarze. Niby często pisaliście, że podoba wam się to opowiadanie, ale teraz to co piszecie jest niesamowite. :)
    Wytrzymaliście ze mną taaaak długo. :P

    Kilka osób pytało się o nowe opowiadanie i to gdzie się pojawi. Będę je publikowała tutaj. :D Będzie to chyba najlepsze wyjście. :D

    Co do Adien'a, bo widzę, że brakuje wam go w epilogu. Bardzo przepraszam, że nie pojawiła się o nim żadna wzmianka. Miałam wymyśloną jego historię, ale zapomniałam jej wpleść w wydarzenia epilogu. Głupi ja!
    Cóż...

    Adien nadal utrzymywał kontakt z Niall'em, jednak tylko telefoniczny, maliowy lub przez Skype, bo kilka lat temu razem z matką wyjechał do Niemiec by grać w tamtejszym klubie w piłkę nożną. Co do jego uczuć wyjawił je Niall'owi kilka tygodni po pamiętnej nocy Horana i Malika. Niall zmieszał się nieco na tą wiadomość i wytłumaczył chłopakowi, że go kocha, ale jak brata nic więcej i bardzo zależy mu na jego przyjaźni. Adien nie mógł zrobić nić więcej jak przystać na to co mu Naill ofiarował i zostali przyjaciółmi, nigdy więcej nie wracają do tej krępującej dla Horana rozmowy.
    Oczywiście Zayn również wiedział o uczuciach sportowca względem jego chłopaka i za każdym razem, gdy ta dwójka wychodziła gdzieś razem, był cholernie zazdrosny, ale starał się to ukrywać. Ufał Niall'owi, jadnak nie ukrywał radości jaka go ogarnęła, gdy pewnego dnia do ich domu przyszedł Adien z wiadomością, że się wyprowadza.
    Teraz sportowiec spełniał się zawodowo. Grał w pierwszym składzie niemieckiego Bayern Monachium. Jednak nadal nie potrafił zapomnieć niebieskookiego blondyna, który skradł jego serce. Nie pomogły mu w tym nawet nieliczny związki, w których próbował się odnaleźć.

    To by było na tyle z Adien'em. Szkoda mi go, ale miłość nie zawsze ma szczęśliwe zakończenie ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej dziękuję za ten dodatek, czy jak go tam nazwać. Rzeczywiście, szkoda Adiena, ale to było chyba najlepsze wyjście. w takim razie nie mogę się doczekać następnego bloga. A zdradzisz Nam o czym ma być?

      Usuń
    2. Szczerze mówiąc nie myślałam o Meg, więc nie będę wymyślać na poczekaniu. :D
      A następny blog będzie o tym, że: Zayn i Harry są przyjaciółmi od dziecka. Obaj są gejami. Nie kryją się z tym i żyją jak typowi młodzi ludzie. Chodzą do klubów, zazwyczaj dla homoseksualistów i podrywają kolejny mężczyzna na jedną noc. Jednak w końcu monotonia życia ich nudzi i postanawiają zaszaleć, zakładają się o serce pewnego blondyna.

      Usuń
    3. Łooooo! Będzie się działo *.*. Kurde, jeszcze bardziej nie mogę się doczekać. A już wiesz kiedy dodasz prolog?

      Usuń
    4. Hmm... Planowałam w tym tygodni, jednak nie wiem czy się uda. Dopiero mam jego jedną cześć, a przez te trzy dni ma same sprawdziany i kartkówki, więc nie wiem czy dam radę.
      Tak czy inaczej się postaram. :D

      Usuń
  33. boziu, boziu, boziu. to był, pf nadal jest mój ulubiony blog o Ziall'u <3 ugrzał sobie specjalne miejsce w moim serduszku ;')

    OdpowiedzUsuń
  34. Opowiadanie jest genialne :D:D
    Kocham tą historię i chcę więcej takich :) Płaczę i śmieję się ze szcześcia jakie zapanowało w związku Nialla i Zayna :D

    OdpowiedzUsuń
  35. Gratuluję świetnego bloga <3
    Nominacja do Liebster Awards http://untilyouloveme1d.blogspot.com/2012/12/liebster-awards.html

    PS. Swój komentarz dotyczący opowadania już zostawiłam spod anonima :) Uwielbiam Cię xx

    OdpowiedzUsuń
  36. umarłam. okay już odżyłam. wiesz, nie wiem co napisać. ten epilog jest taki świetny, że po prostu brakuje mi słów. napisać tylko "przeczytałam" nie mogę, ponieważ chyba sumienie by mnie zżarło. okay wiesz, że nie chciałam, żeby no wiesz niall & zayn ten tego ale okay. mimo iż nie wiem co się stało z moim ukochanym adienem to jakoś to przeżyje. wracając do zialla. olaboga! jak cukierkowo! i zayn OŚWIADCZYŁ SIĘ NIALLOWI! o mój... masakra, tego to bym się nigdy po nim nie spodziewała! jednak skoro go kocha prędzej czy później powinien to zrobić. szkoda że to już koniec ponieważ bardzo przyzwyczaiłam się do tego opowiadania. pamiętam jeszcze jak to niall wziął na siebie winę za ten sok... i to jak malik obiecywał, że go nie skrzywdzi (bo była taka scena? chyba, że ze mną już serio jest gorzej) a jednak to zrobił. ehh okay teraz pozostaje mi tylko i wyłącznie czekać na następnie opowiadanie, które z pewnością będzie takie zajebisteeee! *______*

    OdpowiedzUsuń
  37. świetny blog :) cieszę że, to się tak skończyło ! xx

    OdpowiedzUsuń
  38. nie wiem czemu ale się popłakałam :O

    OdpowiedzUsuń
  39. Niesamowite opowiadanie! Uwielbiam Zialla, to moj ulubiony bromance, sama zresztą mam opowiadania o Ziallu!:D
    Tak świetnie piszesz, tak dobrze wykreowałaś postacie, że to coś niesamowitego! Niby sama historia nie jest nie wiadomo jak skomplikowana, czy tajemnicza czy cokolwiek, ale i tak jest mega ciekawe i fajnie się ją czyta. Moje kontakty z przyjaciółmi i zachowania, gdy z nimi jestem wyglądają dokładnie tak samo jak między bohaterami z opowiadania, ale chyba też tak jak między prawdziwi chłopakami z 1D, więc za każdym razem, gdy wspominałaś o nich to uśmiechałam się. No, i od początku liczyłam, że będzie dużo Zialla, duzo pikantnych slow, scen i miłości. I nie zawiodłas mnie. Wszystkie sceny +18 i ogółem wszystkie sceny miedzy Niallem a Zaynem byly swietne! A gdy czytalam te...niegrzeczne(hahah?) to po prostu...*.* Nie wiele jest dobrych, polskich opowiadań o Ziallu, ale to moge jak najbardziej zaliczyc do tych dobrych! Przepraszam, że nie komentowałam każdego rozdziału, ale autentycznie, przeczytałam całe opowiadanie chyba w 1 dzień i po prostu nie miałam na to czasu, bo chciałam już przeskoczyć do następnego rozdziału!
    Widzę, że będziesz pisać opowiadanie o trójkącie;Niall, Zayn,Harry(hahahahha?!) i ciesze się z tego. Choć jestem trochę zawiedziona, bo znów marzy mi się Ziall w twoim wydaniu. No, ale ufam ci, ż wymyślisz coś dobrego i ciekawego, więc będe czytać :)
    xxxx

    OdpowiedzUsuń
  40. Cóż, to opowiadanie wywoływało we mnie wiele sprzecznych emocji. Zakończenie ciekawe, choć przewidywalne. Czekam z niecierpliwością na następne. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  41. zajebiste zakończenie ;) szkoda tylko, że to już koniec.. ;(

    OdpowiedzUsuń
  42. oo boże dziewczyno, nooo ! to było świetne :D normalnie czytałam to jak lekturę, uważnie i wgl na każdy szczegół :D ( chodź nie czytam tak dokładnie lektur w szkole ale to było coś !!! ) jesteś niesamowita !!! pozdrawiam ^^ i życzę dalszej weny co do tych opowiadań, na pewno będę je czytała :D !!! An's :3

    OdpowiedzUsuń
  43. Jest po drugiej w nocy, a ja fangirlinguje na całego. Piszcze, chichotam i krzycze, a nawet się wzruszyłam. :O Epilog jest perfekcyjny. P e r f e k c j a. Już myślałam, że mała Jess to dziecko Nialla i Zayna, tak się cieszyłam, a tu jednak Safa. No cóż, nie można mieć wszystkiego. :D A jak przeczytałam: "Już wiem jak się czujecie, skurczybyki!” to zaśmiałam się tak, że oplułam monitor wodą. No tak, typowy Hazza, pewnie by tak zrobił. A jak Zayn oświadczył się Niallowi.. Jezu, jestem pewna, że w tamtej chwili moje piski słyszało pół miasta, albo nawet i całe. A więc podsumowując - piszesz świetnie, nie przestawaj, proszę (to brzmi jak krzyki podczas seksu.. O matko, nieważne, za dużo porno-opowiadań)! Mam nadzieje, że jeszcze nie raz będę miała okazje przeczytać coś, co wyszło z pod Twojej ręki. xx

    OdpowiedzUsuń
  44. Fajnie piszesz, naprawdę. Ale to nie moja wina, że nie kręcą mnie takie gejowskie opowiadania... Nic nie poradzę..

    OdpowiedzUsuń
  45. Zwykła kropka lub przeczytałam w komentarzu ;]
    A tak na serio to opowiadanie było świetne!
    Napisz jeszcze jakieś, prooszeee...

    OdpowiedzUsuń
  46. Yey ponad 7 lat razem... Zazdroszczę... A opowiadanie Z-A-J-E-B-I-S-T-E!!! Kochana ty powinnaś dostać oskara! Nie wiem vzy są oskary za opowiadania, ale jeżeli są to na pewno zajęłabyś 1 miejsce, a jeżeli nie ma takiego oskara to niech się idą pieprzyć bo nie wiedzą co dobre!... Kocham :*

    OdpowiedzUsuń
  47. . <- "zwykła kropka" PRZECZYTAŁAM :) Boskie opowiadanie, normalnie kocham cię <3

    OdpowiedzUsuń
  48. Przeczytałam :D Trochę mi to zajęło, ale przeczytałam. 174 strony? Jejciu mogłabyś z tego książkę zrobić :P A ja bym ją pewnie kupiła. Świetna historia. Co prawda Ziall to nie jest mój ulubiony pairing, (oczywiście Larry forever :P), ale historia na tyle mnie wciągnęła, że nie marudziłam, że wolałabym Larry'ego :P Dzięki Tobie naprawdę polubiłam Zialla :D

    Mik^^

    OdpowiedzUsuń
  49. Przeczytałam i to najlepszy imagin ze wszystkich, szkoda że to już koniec przygód Rycerzyka...ech będzie mi tego brakować, już tęsknię:(

    OdpowiedzUsuń
  50. właśnie przeczytałam cały. to było niesamowite! dziękuje Ci, bo z każdą historią czuję się bliżej chłopaków. big love x już tęsknię :c

    OdpowiedzUsuń
  51. Matko,znalazłam twój blok wczoraj wieczorem i tak mnie wciagnęło że myślałam że nie pójdę spać tylko będę dalej to czytać*.* aww świetne opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  52. BETY POTRZEBUJE TO TO!!!! NA GWAŁT!!!

    OdpowiedzUsuń