Mamy nadzieję, że wam się spodoba. I cóż… nieubłaganie zbliżamy się do końca.
Chciałam też w imieniu swoim i Klaudii podziękować wam za komentarze i że wciąż czytacie to opowiadanie mimo tego, że pojawia się jak pojawia.
I chciałam zadedykować ten rozdział GENEZIS. Naprawdę dziękuję za te miłe słowa. :) Suepr jest wiedzieć, że ktoś jest z tobą tak długo i czyta to co piszesz, a nawet mu się to podoba. I cieszę się, że przeze mnie polubiłaś Zialla, bo są ze sobą naaaprawdę uroczy.
Zayn wiedział, że spieprzył już w chwili, gdy Niall od niego odszedł, jednak zrobił nawet jednego kroku by go zatrzymać. Nie chciał też wyjaśniać tej sytuacji przed autokarem, gdzie wszyscy się kręcili i każdego zagadywali. Dlatego też zostawił go w spokoju, sądząc, że znajdzie na to czas w autobusie lub pokoju, gdy już dotrą na miejsce. Nie mógł się bardziej pomylić.
(Wszedł do autobusu, trzymając w ręce ucho plecaka i rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu blond czupryny. Gdy tylko dojrzał swoją lepszą połówkę na jednym ze siedzeń, próbującego wcisnąć coś do kieszonki w fotelu, uśmiechnął się lekko, podążając w jego stronę. Zatrzymał się przy nim, od razu pakując się na miejsce obok.
- Ummm tu jest zajęte. - odezwał się Niall, w ostatniej chwili wkładając dłoń pod tyłek Malika, tym samym uniemożliwiając mu spoczynek. Zdezorientowany Zayn podniósł głowę, szukając w autobusie Harry’ego z którym ewentualnie mógłby siedzieć Nialla, ale ten zajmował swoje miejsce dwa fotele dalej przy boku Lucasa.
- Przecież Harry siedzi z Lukiem. - powiedział, patrząc na swojego chłopaka, nie mając pojęcia o co mu chodzi. Przecież kilka dni temu umówili się, że będą siedzieć razem w autobusie i razem zajmą pokój na obozie. Zayn nawet sam ubłagał - czego tak naprawdę nie musiał robić - Harry’ego, żeby zgodził się dzielić pokój z Louisem i Liamem.
- Tak. - zgodził się z nim Niall. - Derek tutaj. - zawołał blondyn, podnosząc do góry rękę i machając nią do kolegi z drużyny.
- Cześć Zayn. - powiedział nieśmiało chłopak, widząc nietęgie miny obu panów.
- Cześć. - odpowiedział Zayn, starając się brzmieć miło, co raczej średnio mu wyszło, biorąc pod uwagę nieco zmieszaną minę równolatka.
- To ja może… - chciał się jakoś wymigać z siedzenia z Niallem, czując napiętą atmosferę jaka była pomiędzy nimi.
- Nie, nie. - pokręcił głową Irlandczyk. - Zayn już ci robi miejsce. - powiedział, uśmiechając się słodko do swojego chłopaka i wyciągnął w jego stronę ręce, w których trzymał plecak Mulata.)
Teraz siedział na łóżku w swoim trzy osobowym pokoju i przyglądał się jak dwójka jego najlepszych przyjaciół szykuje do nocnego wyjścia. Z tego wszystkiego sam jakoś nie miał na nie ochoty. Ale tak bardzo jak chciał przeleżeć tą noc w łóżku, zastanawiając się nad tym jak mógł być takim idiotą, chciał też porozmawiać i pogodzić się z Niallem. A gdzie mógł go najprędzej złapać jak nie na imprezie na którą wychodzą wszyscy zawodnicy? To była dobra okazja (a może i jedyna) aby móc mu wszystko wyjaśnić.
Jednak tak jak myślał Zayn, to wszystko nie było takie łatwe. Niall całą imprezę go ignorował, a kiedy Mulat chciał z nim porozmawiać, dziwnym trafem Irlandczyk zawsze szedł po piwo, albo zaczepiał Liama - który ze zmartwioną miną podtrzymywał z nim rozmowę – lub innych chłopców, którzy niczego nieświadomi i ślepi na mordercze spojrzenia jakie posyłał im Malik, wydawali się bawić w najlepsze.
Na szczęście po jakimś czasie, ich towarzystwo znacznie się przerzedziło. Stan z Lukasem, wyszli na dwór zapalić, mimo zakazów trenera. Derek i kilku innych chłopców szalało na parkiecie. A Louisowi, gdy tylko usłyszał od Harry’ego, że ten musi iść do toalety też się nagle zachciało. Zarwał się więc w miejsca i z iskierkami radości pomieszanej z pożądaniem, złapał Stylesa za rękę i pociągnął w stronę ubikacji, zostawiając trójkę chłopaków – Zayna, Nialla i Liama – samych popijających piwo. Po chwili, na szczęście dla Zayna, jakaś laska poprosiła Payne’a do tańca, na co blondyn bez zbędnego marudzenia się zgodził, no bo hej! To, że miał dziewczynę nie oznaczało, że nie może zatańczyć prawda?
Zayn popatrzył znacząco na Nialla, który tylko uniósł lewą brew i pokręcił głową. Właśnie w tym momencie Malik nabrał powietrza w płuca, aby rozpocząć rozmowę i przeprosić, gdy nagle jakiś niski szatyn podszedł do ich stolika, opierając się o niego łokciem.
- Hej, masz może ochotę zatańczyć? - zapytał niskim, zmysłowym głosem, nachylając się troszeczkę w stronę Zayna, zupełnie ignorując to, że brunet ma towarzystwo.
- Um.. ja.. - zająknął się Malik, spoglądając w stronę swojego chłopaka. Niall miał mocno zaciśnięte usta, a jego oczy przepełnione były mordem i wściekłością. - nie, wybacz nie mam ochoty stary, może innym razem. - dodał pospiesznie Zayn, na co jego adorator się trochę zasmucił, ale po chwili odszedł, szukając szczęścia gdzieś indziej. W normalnej sytuacji Zayn, podobnie jak Liam wcześniej, bez wahania by się zgodził. Ale teraz nie chciał mieć jeszcze bardziej przerąbane niż ma w obecnej sytuacji. Dlatego nie mógł uwierzyć w to, że gdy po chwili inny koleś podszedł do Nialla, również zapraszając go do tańca, ku zdziwieniu i wściekłości Zayna, Niall z uśmiechem wstał i podążył z adoratorem na parkiet. Bo jak to? Prawie zabił Zayna wzrokiem za to, że ten chociaż rozważał propozycję zabawy z kimś innym, a sam tak po prostu się zgodził, w ogóle nie zwracając uwagi, że brunet chciał z nim porozmawiać.
- Co robisz? – zapytał Liam, wracając do niego po kilkunastu minutach. Usiadł na wcześniej zajmowanym przez Niallera krześle i z uśmiechem, ścierał z ręki numer telefonu, którego właścicielką prawdopodobnie była jego dzisiejsza partnerka. Jednak gdy zauważył pioruny w oczach i wściekłość jaka biła od jego przyjaciela, sam również zmarkotniał.
- Obserwuje… - wycedził tylko Zayn, wciąż – nieprzerywanie od ośmiu minut - wpatrując się w swojego chłopaka, który teraz w najlepsze wywijał na parkiecie z wysokim szatynem o oliwkowej skórze. Wydawał się świetnie bawić, wodząc rękoma po jego karku i klacie czy szepcząc mu coś do ucha, a Zayna wręcz rozrywało od tego widoku. To on powinien być na miejscu tego osiłka. Liam powiódł za jego wzrokiem i westchnął ze zrozumieniem.
- Nie możesz z nim porozmawiać? - zapytał spokojnie, poklepując jego ramie.
- Kiedy ja próbuje z nim porozmawiać, ale wszyscy naokoło nam przeszkadzają. - wrzasnął na niewinnego Liama.- Kocham go Li i nie chce stracić przez jakąś bzdurę, ale on jest tak irytujący, uparty i ma mnie w dupie. - dodał wściekle wymachując rękoma. Na jego czole pojawiła się ledwie dostrzegalna zmarszczka, która Liam tak dobrze znał. Bardzo często Zayn popadał w złość, bo mimo że nie był cholerykiem to często wybuchał. – Poza tym o co on się tak właściwie wścieka? – prychnął. – Że chciałem spokojnie porozmawiać z Jackiem, a nie miziać się z nim gdy go tylko zobaczyłem?! – pokręcił głową na boki, nie wierząc w to, że taka sytuacja stała się powodem ich pierwszej prawdziwej kłótni odkąd są w związku.
- Myślę, że mogło mu nie tylko o to chodzić. – powiedział cicho Liam, ale wystarczająco głośno, by Zayn mimo muzyki w klubie mógł go usłyszeć.
- Co? – Mulat zmarszczył w dezorientacji brwi. Bo o czym do cholery Liam mówił?
- Zupełnie przez przypadek Louisowi mogło się wymsknąć to, że Jack był pierwszym chłopakiem z którym spałeś i wiesz Niall mógł się poczuć zagrożony. – Payne wzruszył ramionami, jakby ta informacja wcale nie powinna być ważna dla Zayna.
- Co?! Jak to… ale czemu Louis miałby… o Bożeee… - Zayn pokręcił głową, kładąc ją na stolik nieco mocnej niż zamierzał, a uderzenie było na tyle mocne, że drink w jego szklance niebezpiecznie się zachwiał. – To są chyba jakieś kpiny. – mówił, nie podnosząc twarzy z plastiku przez co jego słowa były zniekształcone. – Co ja mam teraz zrobić?
- Może zacznij od tego, że przestań siedź jak baba za tym stolikiem tylko idź i odbij go temu brzydalowi. - wytłumaczył dosadnie Liam wskazując na parkiet palcem. Brunet podniósł głowę i jeszcze raz spojrzał na tłum ludzi, w którym z łatwością mógł wypatrzeć Nialla. Złość Zayna jakby w momencie odeszła, bo na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Jak to na Zayna przystało po prostu wstał i ruszył w stronę dobrze bawiącego się blondyna.
- Dziękuje ci przyjacielu za radę - powiedział do siebie Liam i ubił dość spory łyk piwa.
- Coś mówiłeś? – usłyszał za swoimi plecami radosny głos Louisa. Obrócił się w jego stronę, skanując pijaną sylwetkę przyjaciela i pokręcił przecząco głową.
- Nic, tylko staram się pomóc Zaynowi naprawić twój błąd. – powiedział, nie spuszczając z niego wzroku.
- Dalej się na niego za to boczy? – zapytał Louis, jednak w jego tonie nie było słychać skruchy czy smutku, jaki powinien się tam znaleźć. Liam nie mógł być z to jednak na niego zły, bo widział, że Louis jest więcej niż pijany i nie myśli trzeźwo. Dlatego też skinął tylko głową. – Same problemy z tym związkami. – Tomlinson usiadł na jednym z wolnych krzeseł i westchnął zmęczony. – Mówię wam same problemy. – spojrzał na Harry’ego z którym przyszedł i pociągnął go za rękę tak, że ten upadł na jego kolana. – Dlatego tak cenię sobie naszą relację. – powiedział, obejmując Stylsa w talii. – Zero problemów. – wzruszył ramionami, śmiejąc się cicho i nachylił się do szyi Harry’ego, by zrobić mu w tym miejscu malinkę.
- Przestań. – roześmiał się Harry, próbując go jakoś od siebie odepchnąć, jednak każdy zauważyłby to, że tak naprawdę tego nie chciał. – Louis. – jęknął, czując jak chłopak zasysa jego skórę w tamtym miejsc, ale nie zrobił nic by temu przeszkodzić. Normalnie pewnie by na to Louisowi nie pozwolił. Nie po tym co chłopak powiedział, na temat związków i ich relacji. Nie przy Liamie, który skrępowany się im przyglądał. Ale teraz był tak samo pijany jak Louis i wszystko co robił chłopak wydawało mu się zabawne i właściwe. Poza tym Tomlinson trzymał go na kolanach i chciał całować, więc jak mógłby odmówić? Tym bardziej, że wcześniej przez cały wieczór trzymał go za rękę i przytulał. I szeptał mu do ucha jaki to nie jest gorący i że ma na niego ochotę. I że uwielbia jego śmiech i to jak śmiesznie wywija rękami lub kręci tyłkiem gdy tańczy. I cały czas by przy nim w jakiś sposób go dotykając. Nawet wtedy gdy siedzieli z całą drużyną przy stoliku, Louis masował delikatnie bok Harry’ego swoim kciukiem. To wszystko sprawiało, że Harry czuł się taki chciany przez Louisa, więc czemu on miałyby udawać, że nie chce go?
- Ymm… Lou… - powiedział niepewnie Liam. Nie chciał tego oglądać. Na pewno nie kiedy wiedział, że Louis robi to wszystko dla zabawy. – Możesz przestać? – jęknął. Jednak jego przyjaciel wydawał się tego nie słyszeć. Dlatego zniesmaczony blondyn wstał z miejsca i postanowił poszukać innych znajomych, nie mogąc dłużej przyglądać się temu jak jego przyjaciel wykorzystuje biednego Stylesa.
***
Od niemiłej sytuacji w klubie minęło dwa dni i nadszedł czas meczu, jednak Zayn wcale nie potrafił się z tego cieszyć. Więcej, wcale nie był usatysfakcjonowany tym w jaki sposób do przodu poszył jego relacje z Niallem. No ale cóż, mogło być gorzej. Niall początkowo odmówił mu tańca, ale po niecałej godzinie, podczas której Zayn nie odpuszczał i dosłownie pchał się na Nialla, blondyn skapitulował i zatańczył z nim dwa kawałki. I może było lepiej, ale na pewno nie tak jak wcześniej. Nie było słodkich całusów na powitanie, a dalsze unikanie ze strony Nialla, mimo że rzadziej spotykane, nadal dotykało Zayna. Niby normalnie rozmawiali, ale Zayn widział, ze Niall wcale nie wkłada w to miłości tak jak przedtem. Wcześniej można było zobaczyć miłość i radość w jego oczach, a teraz wyglądało to jakby rozmowa z Malikiem była przymusem, a on nadal był na niego zły.
Zayn westchnął i zawiązał buta. Właśnie wyszedł na boisko i w normalnej sytuacji cieszyłby się jak małe dziecko, że będzie grał w pierwszym składzie z Niallem, ale w obecnej chwili nic go nie cieszyło. Chciał tylko przytulić swojego Irlandczyka i powiedzieć jak bardzo mu przykro i jakim idiotą był. Chciał mu wszystko wyjaśnić. Jednak ku jego nieszczęściu nie mógł więcej rozwodzić się na te temat, bo trener kazał się czym prędzej wynieść z szatni. Musieli się przecież rozgrzać i poćwiczyć trochę przed rozpoczęciem meczu, a potem jeszcze raz powtórzyć taktykę.
Zayn specjalnie przedłużał wiązanie buta i poczekał aż wszyscy wyjdą z szatni. Niall chciał uczynić tak jak wszyscy i wyjść, ale przy samych drzwiach Malik stanął mu na drodze, uniemożliwiając wyjście. Po chwili Niall nawet nie wiedział jak to się stało, ale stał przyparty do ściany przez seksowne ciało swojego chłopak.
- Zayn co ty kurwa robisz?- warknął wściekle, wcale nie mając ochoty ani z nim rozmawiać, a tym bardziej być przez niego dociskany do ściany. Malik nic nie powiedział tylko przysunął się i złączył ich usta. I Niall chociaż nie chciał to westchnął, bo tak, pragnął poczuć w końcu jego usta. To całe karanie Zayna, było jednocześnie karą dla niego, bo już po pierwszym dniu zauważył, ze brak jakiegokolwiek kontaktu z Malikiem, nie działa na niego korzystnie. Był jednak na niego wściekły i może trochę zazdrosny i nie umiał sobie w tym poradzić. Pierwszy raz zależało mu tak bardzo na jakiejś osobie, a myśl, że Zayn mógł się go wstydzić i za jego plecami umawiać się z kimś innym, zabijała go. Dlatego potrzebował kilku dni samotności, by jakoś to odreagować.
Zayn osunął lekko ich złączone dłonie, oparte na ścianie, tuż przy głowie blondyna. Po chwili już nie protestował kiedy Niall się lekko wyrwał i położył lewą dłoń na jego policzku, odsuwając się od niego nieznacznie. Niall oczywiście chciał na niego nawrzeszczeć, jednak Mulat w porę zasłonił mu usta ręką.
- Nie spałem z nim Ni. Nie będę cię okłamywać. – pokręcił przecząco głową, patrząc za smutkiem w oczy Irlandczka. - Miałem taki zamiar, poszliśmy wtedy na imprezie do sypialni zaczęliśmy się rozbierać i wtedy do mnie doszło, że przecież nie mogę tego zrobić z osobą, której nie znam. – powiedział, a widząc, że Niall powoli się uspokaja zabrał dłoń z jego twarzy. – Liam i Lou po prostu widzieli nas jak wychodziliśmy z pokoju, więc szybko sami sobie dopowiedzieli to co tam się działo, a ja temu nie zaprzeczyłem. Tak było łatwiej – wytłumaczył, przyglądając się zszokowanej minie Horana. - To ciebie kocham i to z tobą jako pierwszy chce się kochać. – wypalił, jednak po chwili zatrzymał się orientując się co właśnie powiedział. Boże co ten Irlandczyk z nim wyprawiał.
- Kochać? - zapytał Niall, unosząc jedną brew, co nawiasem mówiąc Zayna niesamowicie kręciło. - Zayn to nie chodzi o to co z nim robiłeś, tylko o to, że mnie ignorujesz i się mnie wstydzisz. – wysunął się z pomiędzy Zayna, a ściany, idąc na środek szatni. Co prawda ulżyło mu, że Zayn nie spał z Jackiem czy jak mu tam. Jednak to nie myśl, że Zayn nie jest już prawiczkiem sprawiła, że Niall poczuł się odrzucony. - Jak mam być twoim sekretnym chłopakiem to chyba podziękuje, wiesz? - powiedział nadal zły Niall. Co z tego, że przed chwilą go pocałował i udobruchał. Aktualnie Niall nadal był zły i zły i koniec kropka. – To nie tego chce. – pokręcił przecząco głową i wyszedł na boisko.
Mecz wcale nie był taki łatwy jak to głośno obwieszczał Lou w szatni.
Zayn nabiegał się jak idiota, a i tak nie dał rady odebrać piłki
wysokiemu szatynowi z przeciwnej drużyny. W pewnej chwili jednak Niall
wślizgnął się pod nogi przeciwnika i odebrał czysto piłkę nie zawadzając
nawet chłopaka. Podniósł się tak szybko, jak udało mu się przechwycić
piłkę i podał do Louisa ze względu na zbyt dużą ilość napastników.
Chciał ich ominąć i ruszyć wraz z Lou w stronę bramki, ale w pewnym
momencie nie zauważył lewego obrońcy i z całą siłą na niego wpadł. Po
niecałej sekundzie poczuł jak jego ciało zderza się z mokrą jeszcze
murawą, miał wrażenie, że jego kostka plonie. Zamknął oczy i zaczął
głęboko oddychać, starając się nie krzyczeć z bólu. Czuł jakby świat
kręcił się w jego głowie, a on nie mógł tego zatrzymać. Po chwili
otworzył oczy, ale jasność wcale nie zawitała jak oczekiwał. Zamrugał
kilka razy, a obraz stał się jaśniejszy jednak nadal bardzo niewyraźny. Od niemiłej sytuacji w klubie minęło dwa dni i nadszedł czas meczu, jednak Zayn wcale nie potrafił się z tego cieszyć. Więcej, wcale nie był usatysfakcjonowany tym w jaki sposób do przodu poszył jego relacje z Niallem. No ale cóż, mogło być gorzej. Niall początkowo odmówił mu tańca, ale po niecałej godzinie, podczas której Zayn nie odpuszczał i dosłownie pchał się na Nialla, blondyn skapitulował i zatańczył z nim dwa kawałki. I może było lepiej, ale na pewno nie tak jak wcześniej. Nie było słodkich całusów na powitanie, a dalsze unikanie ze strony Nialla, mimo że rzadziej spotykane, nadal dotykało Zayna. Niby normalnie rozmawiali, ale Zayn widział, ze Niall wcale nie wkłada w to miłości tak jak przedtem. Wcześniej można było zobaczyć miłość i radość w jego oczach, a teraz wyglądało to jakby rozmowa z Malikiem była przymusem, a on nadal był na niego zły.
Zayn westchnął i zawiązał buta. Właśnie wyszedł na boisko i w normalnej sytuacji cieszyłby się jak małe dziecko, że będzie grał w pierwszym składzie z Niallem, ale w obecnej chwili nic go nie cieszyło. Chciał tylko przytulić swojego Irlandczyka i powiedzieć jak bardzo mu przykro i jakim idiotą był. Chciał mu wszystko wyjaśnić. Jednak ku jego nieszczęściu nie mógł więcej rozwodzić się na te temat, bo trener kazał się czym prędzej wynieść z szatni. Musieli się przecież rozgrzać i poćwiczyć trochę przed rozpoczęciem meczu, a potem jeszcze raz powtórzyć taktykę.
Zayn specjalnie przedłużał wiązanie buta i poczekał aż wszyscy wyjdą z szatni. Niall chciał uczynić tak jak wszyscy i wyjść, ale przy samych drzwiach Malik stanął mu na drodze, uniemożliwiając wyjście. Po chwili Niall nawet nie wiedział jak to się stało, ale stał przyparty do ściany przez seksowne ciało swojego chłopak.
- Zayn co ty kurwa robisz?- warknął wściekle, wcale nie mając ochoty ani z nim rozmawiać, a tym bardziej być przez niego dociskany do ściany. Malik nic nie powiedział tylko przysunął się i złączył ich usta. I Niall chociaż nie chciał to westchnął, bo tak, pragnął poczuć w końcu jego usta. To całe karanie Zayna, było jednocześnie karą dla niego, bo już po pierwszym dniu zauważył, ze brak jakiegokolwiek kontaktu z Malikiem, nie działa na niego korzystnie. Był jednak na niego wściekły i może trochę zazdrosny i nie umiał sobie w tym poradzić. Pierwszy raz zależało mu tak bardzo na jakiejś osobie, a myśl, że Zayn mógł się go wstydzić i za jego plecami umawiać się z kimś innym, zabijała go. Dlatego potrzebował kilku dni samotności, by jakoś to odreagować.
Zayn osunął lekko ich złączone dłonie, oparte na ścianie, tuż przy głowie blondyna. Po chwili już nie protestował kiedy Niall się lekko wyrwał i położył lewą dłoń na jego policzku, odsuwając się od niego nieznacznie. Niall oczywiście chciał na niego nawrzeszczeć, jednak Mulat w porę zasłonił mu usta ręką.
- Nie spałem z nim Ni. Nie będę cię okłamywać. – pokręcił przecząco głową, patrząc za smutkiem w oczy Irlandczka. - Miałem taki zamiar, poszliśmy wtedy na imprezie do sypialni zaczęliśmy się rozbierać i wtedy do mnie doszło, że przecież nie mogę tego zrobić z osobą, której nie znam. – powiedział, a widząc, że Niall powoli się uspokaja zabrał dłoń z jego twarzy. – Liam i Lou po prostu widzieli nas jak wychodziliśmy z pokoju, więc szybko sami sobie dopowiedzieli to co tam się działo, a ja temu nie zaprzeczyłem. Tak było łatwiej – wytłumaczył, przyglądając się zszokowanej minie Horana. - To ciebie kocham i to z tobą jako pierwszy chce się kochać. – wypalił, jednak po chwili zatrzymał się orientując się co właśnie powiedział. Boże co ten Irlandczyk z nim wyprawiał.
- Kochać? - zapytał Niall, unosząc jedną brew, co nawiasem mówiąc Zayna niesamowicie kręciło. - Zayn to nie chodzi o to co z nim robiłeś, tylko o to, że mnie ignorujesz i się mnie wstydzisz. – wysunął się z pomiędzy Zayna, a ściany, idąc na środek szatni. Co prawda ulżyło mu, że Zayn nie spał z Jackiem czy jak mu tam. Jednak to nie myśl, że Zayn nie jest już prawiczkiem sprawiła, że Niall poczuł się odrzucony. - Jak mam być twoim sekretnym chłopakiem to chyba podziękuje, wiesz? - powiedział nadal zły Niall. Co z tego, że przed chwilą go pocałował i udobruchał. Aktualnie Niall nadal był zły i zły i koniec kropka. – To nie tego chce. – pokręcił przecząco głową i wyszedł na boisko.
- Niall! Niall słyszysz mnie. - krzyknął ktoś nad jego głową, ale Horan nie zareagował, szumiało mu w głowie, a przez jego kostkę przechodził rwący ból. – Ni, kochanie proszę otwórz oczy. - powiedział ktoś głośniej i Niall w końcu zobaczył lekko zamazaną postać.
- Zayn. - wydukał wciąż mrugając, częściej niż normalnie. Potrząsnął głową i podniósł się napotykając brązowe tęczówki.- nic mi nie jest. - powiedział na co trener uniósł dłoń o góry, dając znać sędziemu, że jest wszystko okey.
- A twoja noga? - zapytał zmartwiony Zayn patrząc, jak Niall podnosi się i utyka. Piłkarze obu drużyn powoli rozchodzili się po boisku.
- Kurwa Zayn nic mi nie jest. - krzyknął w końcu zdenerwowany Irlandczyk mając już dość, podlizywania się. Jednak po chwili podszedł do trenera oświadczając, że chce zejść. Chciał bardzo grać, ale nie był głupi. Wiedział, że lepiej sobie odpuścić jeden mecz i wrócić do zdrowia niż nadwyrężyć kostkę na pół roku. Poza tym nie chciał osłabiać drużyny przez swoją kontuzję.
Jak wcześniej Zayn nie mógł sobie poradzić z odebraniem piłki tak teraz było jeszcze gorzej, cały czas zerkał w stronę swojego chłopaka, który wciąż masował sobie kostkę. Malik miał ochotę podejść do niego i dosłownie ucałować jego nogę, jeśli tylko miało by to pomóc. Z rozmyślań wyrwał go wściekły ton Louisa.
- Zayn cioto przegrywamy do kurwy nędzy! - mocne uderzenie w plecy całkowicie go otrząsnęło. Louis stał naprzeciwko niego, a jego niebieskich jak ocean oczach trzaskały ze wściekłości pioruny. - Co ty wyprawiasz? Nie możesz sobie w domu pooglądać Nialla, tylko stać na środku boisku podczas meczu i gapić się na niego? - kontynuował Tomlinson.
- Sorry Lou, ja.. kurde oni są dobrzy nie rozumiesz? - szepnął, biegnąc z nim w stronę pola bramkowego, gdzie Alex miał wykopywać rożnego. Tomlinson zrobił wymowną minę i zatrzymał się w pół biegu.
- Serio Malik? Jesteś ciotą wiesz? - zakpił popychając go lekko po czym się zadziornie uśmiechnął. Zack, prawy obrońca, który stał obok zaśmiał się głośno słysząc uwagę swojego kapitana. – Fander free? - zapytał ciekawie Lou, na co Zayn nagle roześmiał się i kiwnął głową biegnąć w odpowiednią stronę.
- Co to jest flander free? - zapytał nic nieświadomy Zack, ale nikt mu nie odpowiedział. Zayn doskonale wiedział o co chodziło. Razem z Louisem tak nazywali pewną taktykę piłkarską, w której Lou odbierał piłkę spod bramki i zamiast strzelić (tak jak wszyscy przypuszczali) podawał po skośnej linii do Zayna, który bez obrońców strzelał do bramki. Ta taktyka nigdy ich nie zawiodła. Może dlatego, ze sami ja wymyślili i tylko oni ją znali.
Kilka chwil po tym jak Zayn zajął swoje miejsce, usłyszał gwizdek. Jeszcze raz popatrzył w stronę swojego chłopaka i delikatnie się uśmiechnął. Niall siedział jak na szpilkach i szeroko otworzonymi oczami wpatrywał się w piłkę. Zayn usłyszał odgłos kopnięcia i popatrzył jak Lou zgrabnie odebrał piłkę od Alexa. Wszyscy obrońcy ruszyli w stronę Lou, który obrócony w stronę bramki. Jednak ku zaskoczeniu wszystkich Tomlinson bokiem nogi podał szybko do Zayna, który nie zastanawiając się długo wpakował futbolówkę do siatki.
Nie było to jakieś zniewalające zwycięstwo ale mimo wszystko i tak na
Mulat został zgarnięty do uścisku przez wszystkich swoich kolegów
drużyny, gratulując mu bramki. Malik tylko kilka razy szybko kiwnął
głową na podziękowanie i ruszył biegiem w stronę ławki rezerwowych. W
jego stronę również kuśtykał Niall z uśmiechem na twarzy. Zayn podbiegł
do niego i na oczach wszystkich uniósł go złączając ich usta w czuły
pocałunku. Niall oplótł nogi wokół tali swojego chłopaka i pogłębił
pocałunek.
- Ale żenada..- jęknął Lou, przecierając dłonią swoje czoło i wymijając śliniących się przyjaciół, oczywiście z chęcią uderzając ich barkiem. Im to, ani gwizdy reszty drużyny nie przeszkadzał.
- Nigdy nie myśl, że się ciebie wstydzę. – powiedział Zayn, patrząc mu w oczy.
***
Tym razem wspólne wyjście z chłopakami z drużyny nie było dla Harry’ego tak przyjemne jak kilka dni temu. Po ostatniej imprezie chłopaka przez cały dzień męczył ból głowy przez co tego wieczoru postanowił spróbować się bawić bez alkoholu. I wychodziło mu to bardzo dobrze, gdyby nie jeden minus o imieniu Louis. To znaczy… nie sam chłopak był problemem Stylesa, ale fakt, że on po raz kolejny nie szczędził sobie alkoholu i kiedy ostatnio umysł Harry’ego był otępiony, a to co Tomlinson robił wydawało mu się fajne to teraz tak nie było. A może to Louis zapędzał się coraz dalej?
- Hazz… - jęknął szatyn do ucha wyższego chłopaka, uwieszając się na jego ramieniu. – Chodźmy do pokoju zrobić swoją własną imprezę. – szepnął, liżąc jego ucho. Chłopak złapał za jego ręce i odsunął delikatnie od siebie, przyglądając mu się uważnie. Louis Tomlinson był pijany jak stonka bez dwóch zdań i jedyną rzeczą jaką powinien zrobić to położenie się spać.
- Masz rację Lou. Odprowadzę cię do pokoju. – skinął głową i objął chłopaka w talii, by łatwiej im się szło. – Musimy powiedzieć tylko Liamowi, że już wracamy. – poinformował szatyna, ciągnąc go ze sobą w stronę parkietu gdzie bawił się ich przyjaciel.
- Jak zawsze ma głowę na karku, mój kochany chłopak. – zaśmiał się Louis, głaszcząc go po policzku, a tak bynajmniej mu się wydawało, bo gdyby spytać Harry’ego, odpowiedziałby, że po twarzy. Co nie zmieniało faktu, że poczuł przyjemny skręt w brzuchu, słysząc słowa „mój chłopak” wypowiedziane przez szatyna. – Nie chcemy, by Payne nam przeszkadzał. – dodał cicho z zadowolonym uśmiechem na co Harry nawet nie zwrócił uwagi za bardzo zajęty, ochranianiem Louis by ten nie zgarną w twarz od tańczących osób, jednocześnie się nie potykając o własne nogi.
- Mam na ciebie ochotę panie Stylesie. – wymruczał Louis, gdy Harry ściągał mu buty. – A ty? – zapytał, nawet na niego nie patrząc za bardzo skupiony na suficie i światłach które po nim latały. Harry tylko westchnął zmęczony wszelkimi aluzjami Louis do ich seksu i nawet na to nic nie odpowiedział. Nie widział w tym sensu. Louis był w swoim świecie i żadne słowa Harry’ego do niego nie dochodziły o czym przekonał się w drodze do hotelu, gdy chyba z milion razy prosił Tomlinsona, by ten się opanował i przestał lizać i całować jego szyję. Nic z tego. Louis miał to zupełnie gdzieś i tylko śmiał się w jego skórę, owiewając ją swoim zapijaczonym oddechem, uwieszając się na Stylesie coraz bardziej. Doszło nawet do tego, że przez pewną część drogi Harry niósł Louisa na rękach, bo baaaaaaaaardzo – jak to powiedział Louis – zmęczony odmówił samodzielnego chodzenia. I w innym przypadku byłoby to dla Harry’ego całkowicie urocze, a sam korzystałby z każdej chwili podarowanej przez los na trzymanie niebieskookiego w ramionach. Ale nie teraz. Nie, gdy był zmęczony ciągłym, odpychaniem od siebie nachalnych dłoni Louisa. I nie, gdy chciał jak najszybciej położyć się spać. A fakt, że szatyn obejmując go nogami w pasie, błądził rękami po jego plecach, od czasu do czasu składając pocałunek na jego szyi, denerwował go jeszcze bardziej. Nie zamierza uprawiać z nim seksu jak Louis mógł błędnie myśleć. A bynajmniej nie teraz, kiedy szatyn był pijany i ledwo co kontaktował z rzeczywistością. Gdyby Harry zdecydował się z nim kochać, miałoby to być coś wyjątkowego, niezapomnianego. A nie szybki numerek po powrocie z imprezy, którego Louis mógłby nawet nie skończyć biorąc pod uwagę jego stan. To miałoby być coś ważnego nie tylko na Louis jak jego pierwszy raz z chłopakiem, ale i dla Harry’ego jako pierwszy raz z osobą, którą naprawdę kocha. I z którą chciałby ułożyć sobie życie? Obojętnie jak głupio to brzmi, biorąc pod uwagę fakt, że nawet nie są razem. Ale tak, Harry mógłby wyobrazić sobie Louis leżącego na leżaku w ogrodzie trzymającego na kolanach ich małą córeczkę, gdy Harry z ich synkiem ściągałaby z drzewa piłkę, bo Louis byłby do tego za niski.
- A ty? Masz na mnie ochotę? – zapytał, podnosząc głowę, by spojrzeć na chłopaka, gdy nie usłyszał od niego odpowiedzi.
- Lou idź spać.
- Nie, nie, nie. – pokręcił przecząco głową, jak oparzony zrywając się do siadu. – Nie spać. – patrzył na niego szeroko otwartymi oczami. – Chcę się z tobą pieprzyć. – powiedział głosem nieznoszącym sprzeciwu, podnosząc się z łóżka, jakby na słowo ‘spać’ nagle wytrzeźwiał.
- Muszę cię rozczarować, bo to niemożliwe. – pokręcił przecząco głową, próbując wykrzesać z siebie nieco energii by uśmiechnąć się do niego – Wracaj do łóżka. – skinął głową w stronę materaca.
- Tylko jeśli TY – podszedł do Harry’ego. – wrócisz ze mną - dodał głosem który prawdopodobnie miał być kokieteryjny. - Zaprzyjaźniłem się z tobą, więc coś mi się należy. – mówił, głaszcząc zdezorientowanego szatyna po policzku, zapewne uważając swoje słowa z flirt. Styles odebrał je jednak nico inaczej i zrobił krok do tyłu, odsuwając się z zasięgu rąk szatyna. Nie podobało mu się to co Louis do niego powiedział, bo brzmiało to tak, jakby zaprzyjaźnił się z nim tylko po to by wskoczyć mu do łóżka. Tak jak wszyscy inni kolesie którzy zdobywali zaufanie Harry’ego, a później wykorzystywali jego słabą wolę i zaciągali do łóżka, by zaspokoić swoje pożądanie. Ale Louis taki nie był i Harry musiał coś źle zinterpretować, prawda? – Chcę cię w końcu zerżnąć jak małą dziwkę, którą jesteś Har. – ciągnął, zupełnie nie zwracając uwagi na to jak niekomfortowo w tym momencie wyglądał chłopaka. Nie skończył nawet wypowiadać jego imienia w swojej wypowiedzi, przez agresywny pocałunek który złożył na jego ustach. A Harry nie odepchnął go od siebie tylko ze względu na szok, który przeżył słysząc to co powiedział do niego Louis. Jednak po kilka sekundach oprzytomniał, kładąc ręce na klatce piersiowej niższego chłopaka i odepchnął go od siebie. Nie włożył w to wiele siły, ale stan w którym znajdował się Tomlinson sprawiał, że trudno było mu utrzymać równowagę, dlatego też runął na ziemię z głośnym hukiem. Harry początkowo chciał do niego podbiec zobaczyć czy nic mu się nie stało, jednak gdy kapitan drużyny podniósł na niego wściekłe spojrzenie, wiedział że wszystko z nim w porządku.
- Ty dziwko! – odezwała się urażone duma Louisa. Bo jak Harry mógł do odrzucić – i to dosłownie. Wcześniej to rozumiał, nie znali się dobrze, nie ufali sobie na tyle, ale teraz? Przyjaźnili się od kilku miesięcy i Louis dałby sobie głowę odciąć, że Harry na niego leciał. A on co? Daje mu kosza! Louis nie mógł tego pojąć.
- Słucham? – loczek zrobił wielkie oczy słysząc przezwisko jakim nazwał go Louis. Wcześniej uznał to za niegrzeczny flirt, który podnieca wiele osób, ale teraz poczuł się naprawdę zraniony i zawiedziony.
- To co słyszałeś. – wstał z ziemi i nieznacznie się chwiejąc otrzepał swój tyłek z niewidzialnego pyłu. – Nie mów, że nią nie jesteś i nie udawaj Hazz, że tego nie chcesz. – prychnął, zbliżając się do chłopaka, w którego oczach zaczęły zbierać się łzy. - Twój tyłek jest do tego przeznaczony. – zaśmiał się i będą wystarczająco blisko zielonookiego, którego dosłownie zamurował, klepnął do w pośladek. - No już. – uniósł wzrok i przygryzł kusząco wargę – co teraz Harryemu wydawało się bardziej obrzydliwe niż pociągające - kładąc dłonie na biodra chłopaka. Harry bardzo chciał go znowu od siebie odepchnąć i wyjść stąd jak najszybciej, by nie musieć na niego patrzeć, ale nie potrafił. Nie mógł zrobić ani jednego kroku, cały czas słysząc w głowie: „Jesteś dziwką, jesteś do tego przeznaczony”.
- Louis. – szepnął, czując ja pierwsze łzy pociekły mu po policzkach. Nie chciał płakać, ale kiedy szatyn wsadził dłonie pod jego koszulkę, a swoje ustał przyłożył do jego szyi zasysając skórę w tym miejscu, nie wytrzymał. Bo to powinno być przyjemne, a takie nie było. Powinien kochać się z Louisem z miłości, a nie bo szatyn tego chce. To nie było właściwe i Harry, chociaż Louis nic jeszcze nie zrobił poczuł się taki brudny i nic niewarty. – Nie chce z tobą spać. – jęknął, przymykając oczu, gdy Tomlinson zaczął palcem pieścić jego sutka. „Jesteś wart więcej niż myślisz” – Nie kiedy ty… - westchnął. „Wiem, że jesteś silny, tylko musisz przestać dać się wykorzystywać”
- Ja co? – zapytał szatyn odsuwając się do niego na kilka minimetrów, tak by mógł na niego spokojnie spojrzeć. – Ja co do cholery! – krzyknął, a Harry pierwszy raz bał się, że ten może go uderzyć. - Jestem jakiś gorszy czy co!? – prychnął, przyciskając go do ściany obok której stali. Złapał za jego podbródek i przekrzywił twarz chłopaka nieco w bok. - Przyjaźnimy się! – warknął, na moment ściskając mocniej policzki Harry’ego, by zaraz popychając go jeszcze raz na ścianę i puścić go całkowicie. Powiedzieć, że Harry się go bał to mało.
- Nie, kiedy dla ciebie ma to nic nie znaczyć. – wyszeptał, spuszczając wzrok, nie mogąc znieść tak zaciętej i przerażającej miny Louisa. Wyglądał zupełnie inaczej niż zazwyczaj. To nie był Louis w którym Harry się zakochał.
- Pieprzysz się z kim popadnie i nie ma to dla ciebie różnicy, a nie możesz raz wypiąć tyłka przede mną i dać mi to czego chciałem od początku naszej znajomości! – Louis pokręcił głową nie wierząc, że to naprawdę się dzieje. Przecież nie chciał gwałcić Harry’ego. Chciał uprawiać z nim seks, a ten jak zawsze musiał wszystko utrudniać. Od początku ich znajomości Louis miał z nim same problemy. Harry dał się za niego pobić i wyglądał jak prawdziwe gówno, przez co Louis miał wyrzuty sumienia. Albo zaprzyjaźnił się z jego siostrami, które nie mogły przestać o nim mówić, przez co dostał ochrzan i zawiedzione spojrzenie od mamy, przez to, że dopuszcza do dziewczynek, takie wyrzutki jakimi według niej jest Harry. Albo gdy trenowali w parku i Harry wyglądał tak śmiesznie z pokręconymi włosami, że Louis miał ochotę go pocałować, ale nie mógł, bo było tam wiele innych osób. I teraz. Chciał uprawiać z nim przyjemny seks, ale Harry-cnotka-niewydymka-Styles nie.
- Powiedz, że żartujesz. – powiedział, chociaż bardziej przypominał to jakiś pomruk i dlatego też Louis nie zwrócił na to uwagi.
- Jesteś cholerną dziwką, która rozkłada nogi przed każdym kto ma penisa, a nie możesz zrobić tego dla mnie. Nie wierzę, po prostu nie wierzę. – prychnął, obracając się na pięcie. Usiadł na łóżku i oparł głowę o ręce, głośno wzdychając. Harry był beznadziejny, a jego beznadziejność była najwyraźniej zaraźliwa bo Louis czuł się w tym momencie tak samo. Doprowadził Harry’ego do łez i prawie go zgwałcił. Naprawdę chciał to zrobić. Harry tak na niego działał, że Louis nie mógł się mu oprzeć. – Mogłem to zrobić już dawno w tej pieprzonej toalecie, gdy sam wypinałeś tyłek w moją stronę, ale nie… - pokręcił głową, mówiąc sam do siebie. – Nie. Musiałem raz w życiu zachować się tak ja zachowuje się każdy normalny człowiek. – prychnął. – Mógłbym cię przelecieć cię już dawno, ale tego nie zrobiłem, bo chciałem, żebyś był świadomy, a teraz ty nie chcesz tego zrobić. – jęczał, a Harryemu zdawało się, że pociąga nosem. – Po prostu się pieprz Styles! – krzyknął, podnosząc na niego zakrwione spojrzenie. – Spieprzaj stąd! – warknął w jego stronę. – No już! – krzyknął, podnosząc z ziemi buta który leżał przy łóżku, rzucając nim w ścianę obok głowy chłopaka.
***- Ale żenada..- jęknął Lou, przecierając dłonią swoje czoło i wymijając śliniących się przyjaciół, oczywiście z chęcią uderzając ich barkiem. Im to, ani gwizdy reszty drużyny nie przeszkadzał.
- Nigdy nie myśl, że się ciebie wstydzę. – powiedział Zayn, patrząc mu w oczy.
***
Tym razem wspólne wyjście z chłopakami z drużyny nie było dla Harry’ego tak przyjemne jak kilka dni temu. Po ostatniej imprezie chłopaka przez cały dzień męczył ból głowy przez co tego wieczoru postanowił spróbować się bawić bez alkoholu. I wychodziło mu to bardzo dobrze, gdyby nie jeden minus o imieniu Louis. To znaczy… nie sam chłopak był problemem Stylesa, ale fakt, że on po raz kolejny nie szczędził sobie alkoholu i kiedy ostatnio umysł Harry’ego był otępiony, a to co Tomlinson robił wydawało mu się fajne to teraz tak nie było. A może to Louis zapędzał się coraz dalej?
- Hazz… - jęknął szatyn do ucha wyższego chłopaka, uwieszając się na jego ramieniu. – Chodźmy do pokoju zrobić swoją własną imprezę. – szepnął, liżąc jego ucho. Chłopak złapał za jego ręce i odsunął delikatnie od siebie, przyglądając mu się uważnie. Louis Tomlinson był pijany jak stonka bez dwóch zdań i jedyną rzeczą jaką powinien zrobić to położenie się spać.
- Masz rację Lou. Odprowadzę cię do pokoju. – skinął głową i objął chłopaka w talii, by łatwiej im się szło. – Musimy powiedzieć tylko Liamowi, że już wracamy. – poinformował szatyna, ciągnąc go ze sobą w stronę parkietu gdzie bawił się ich przyjaciel.
- Jak zawsze ma głowę na karku, mój kochany chłopak. – zaśmiał się Louis, głaszcząc go po policzku, a tak bynajmniej mu się wydawało, bo gdyby spytać Harry’ego, odpowiedziałby, że po twarzy. Co nie zmieniało faktu, że poczuł przyjemny skręt w brzuchu, słysząc słowa „mój chłopak” wypowiedziane przez szatyna. – Nie chcemy, by Payne nam przeszkadzał. – dodał cicho z zadowolonym uśmiechem na co Harry nawet nie zwrócił uwagi za bardzo zajęty, ochranianiem Louis by ten nie zgarną w twarz od tańczących osób, jednocześnie się nie potykając o własne nogi.
- Mam na ciebie ochotę panie Stylesie. – wymruczał Louis, gdy Harry ściągał mu buty. – A ty? – zapytał, nawet na niego nie patrząc za bardzo skupiony na suficie i światłach które po nim latały. Harry tylko westchnął zmęczony wszelkimi aluzjami Louis do ich seksu i nawet na to nic nie odpowiedział. Nie widział w tym sensu. Louis był w swoim świecie i żadne słowa Harry’ego do niego nie dochodziły o czym przekonał się w drodze do hotelu, gdy chyba z milion razy prosił Tomlinsona, by ten się opanował i przestał lizać i całować jego szyję. Nic z tego. Louis miał to zupełnie gdzieś i tylko śmiał się w jego skórę, owiewając ją swoim zapijaczonym oddechem, uwieszając się na Stylesie coraz bardziej. Doszło nawet do tego, że przez pewną część drogi Harry niósł Louisa na rękach, bo baaaaaaaaardzo – jak to powiedział Louis – zmęczony odmówił samodzielnego chodzenia. I w innym przypadku byłoby to dla Harry’ego całkowicie urocze, a sam korzystałby z każdej chwili podarowanej przez los na trzymanie niebieskookiego w ramionach. Ale nie teraz. Nie, gdy był zmęczony ciągłym, odpychaniem od siebie nachalnych dłoni Louisa. I nie, gdy chciał jak najszybciej położyć się spać. A fakt, że szatyn obejmując go nogami w pasie, błądził rękami po jego plecach, od czasu do czasu składając pocałunek na jego szyi, denerwował go jeszcze bardziej. Nie zamierza uprawiać z nim seksu jak Louis mógł błędnie myśleć. A bynajmniej nie teraz, kiedy szatyn był pijany i ledwo co kontaktował z rzeczywistością. Gdyby Harry zdecydował się z nim kochać, miałoby to być coś wyjątkowego, niezapomnianego. A nie szybki numerek po powrocie z imprezy, którego Louis mógłby nawet nie skończyć biorąc pod uwagę jego stan. To miałoby być coś ważnego nie tylko na Louis jak jego pierwszy raz z chłopakiem, ale i dla Harry’ego jako pierwszy raz z osobą, którą naprawdę kocha. I z którą chciałby ułożyć sobie życie? Obojętnie jak głupio to brzmi, biorąc pod uwagę fakt, że nawet nie są razem. Ale tak, Harry mógłby wyobrazić sobie Louis leżącego na leżaku w ogrodzie trzymającego na kolanach ich małą córeczkę, gdy Harry z ich synkiem ściągałaby z drzewa piłkę, bo Louis byłby do tego za niski.
- A ty? Masz na mnie ochotę? – zapytał, podnosząc głowę, by spojrzeć na chłopaka, gdy nie usłyszał od niego odpowiedzi.
- Lou idź spać.
- Nie, nie, nie. – pokręcił przecząco głową, jak oparzony zrywając się do siadu. – Nie spać. – patrzył na niego szeroko otwartymi oczami. – Chcę się z tobą pieprzyć. – powiedział głosem nieznoszącym sprzeciwu, podnosząc się z łóżka, jakby na słowo ‘spać’ nagle wytrzeźwiał.
- Muszę cię rozczarować, bo to niemożliwe. – pokręcił przecząco głową, próbując wykrzesać z siebie nieco energii by uśmiechnąć się do niego – Wracaj do łóżka. – skinął głową w stronę materaca.
- Tylko jeśli TY – podszedł do Harry’ego. – wrócisz ze mną - dodał głosem który prawdopodobnie miał być kokieteryjny. - Zaprzyjaźniłem się z tobą, więc coś mi się należy. – mówił, głaszcząc zdezorientowanego szatyna po policzku, zapewne uważając swoje słowa z flirt. Styles odebrał je jednak nico inaczej i zrobił krok do tyłu, odsuwając się z zasięgu rąk szatyna. Nie podobało mu się to co Louis do niego powiedział, bo brzmiało to tak, jakby zaprzyjaźnił się z nim tylko po to by wskoczyć mu do łóżka. Tak jak wszyscy inni kolesie którzy zdobywali zaufanie Harry’ego, a później wykorzystywali jego słabą wolę i zaciągali do łóżka, by zaspokoić swoje pożądanie. Ale Louis taki nie był i Harry musiał coś źle zinterpretować, prawda? – Chcę cię w końcu zerżnąć jak małą dziwkę, którą jesteś Har. – ciągnął, zupełnie nie zwracając uwagi na to jak niekomfortowo w tym momencie wyglądał chłopaka. Nie skończył nawet wypowiadać jego imienia w swojej wypowiedzi, przez agresywny pocałunek który złożył na jego ustach. A Harry nie odepchnął go od siebie tylko ze względu na szok, który przeżył słysząc to co powiedział do niego Louis. Jednak po kilka sekundach oprzytomniał, kładąc ręce na klatce piersiowej niższego chłopaka i odepchnął go od siebie. Nie włożył w to wiele siły, ale stan w którym znajdował się Tomlinson sprawiał, że trudno było mu utrzymać równowagę, dlatego też runął na ziemię z głośnym hukiem. Harry początkowo chciał do niego podbiec zobaczyć czy nic mu się nie stało, jednak gdy kapitan drużyny podniósł na niego wściekłe spojrzenie, wiedział że wszystko z nim w porządku.
- Ty dziwko! – odezwała się urażone duma Louisa. Bo jak Harry mógł do odrzucić – i to dosłownie. Wcześniej to rozumiał, nie znali się dobrze, nie ufali sobie na tyle, ale teraz? Przyjaźnili się od kilku miesięcy i Louis dałby sobie głowę odciąć, że Harry na niego leciał. A on co? Daje mu kosza! Louis nie mógł tego pojąć.
- Słucham? – loczek zrobił wielkie oczy słysząc przezwisko jakim nazwał go Louis. Wcześniej uznał to za niegrzeczny flirt, który podnieca wiele osób, ale teraz poczuł się naprawdę zraniony i zawiedziony.
- To co słyszałeś. – wstał z ziemi i nieznacznie się chwiejąc otrzepał swój tyłek z niewidzialnego pyłu. – Nie mów, że nią nie jesteś i nie udawaj Hazz, że tego nie chcesz. – prychnął, zbliżając się do chłopaka, w którego oczach zaczęły zbierać się łzy. - Twój tyłek jest do tego przeznaczony. – zaśmiał się i będą wystarczająco blisko zielonookiego, którego dosłownie zamurował, klepnął do w pośladek. - No już. – uniósł wzrok i przygryzł kusząco wargę – co teraz Harryemu wydawało się bardziej obrzydliwe niż pociągające - kładąc dłonie na biodra chłopaka. Harry bardzo chciał go znowu od siebie odepchnąć i wyjść stąd jak najszybciej, by nie musieć na niego patrzeć, ale nie potrafił. Nie mógł zrobić ani jednego kroku, cały czas słysząc w głowie: „Jesteś dziwką, jesteś do tego przeznaczony”.
- Louis. – szepnął, czując ja pierwsze łzy pociekły mu po policzkach. Nie chciał płakać, ale kiedy szatyn wsadził dłonie pod jego koszulkę, a swoje ustał przyłożył do jego szyi zasysając skórę w tym miejscu, nie wytrzymał. Bo to powinno być przyjemne, a takie nie było. Powinien kochać się z Louisem z miłości, a nie bo szatyn tego chce. To nie było właściwe i Harry, chociaż Louis nic jeszcze nie zrobił poczuł się taki brudny i nic niewarty. – Nie chce z tobą spać. – jęknął, przymykając oczu, gdy Tomlinson zaczął palcem pieścić jego sutka. „Jesteś wart więcej niż myślisz” – Nie kiedy ty… - westchnął. „Wiem, że jesteś silny, tylko musisz przestać dać się wykorzystywać”
- Ja co? – zapytał szatyn odsuwając się do niego na kilka minimetrów, tak by mógł na niego spokojnie spojrzeć. – Ja co do cholery! – krzyknął, a Harry pierwszy raz bał się, że ten może go uderzyć. - Jestem jakiś gorszy czy co!? – prychnął, przyciskając go do ściany obok której stali. Złapał za jego podbródek i przekrzywił twarz chłopaka nieco w bok. - Przyjaźnimy się! – warknął, na moment ściskając mocniej policzki Harry’ego, by zaraz popychając go jeszcze raz na ścianę i puścić go całkowicie. Powiedzieć, że Harry się go bał to mało.
- Nie, kiedy dla ciebie ma to nic nie znaczyć. – wyszeptał, spuszczając wzrok, nie mogąc znieść tak zaciętej i przerażającej miny Louisa. Wyglądał zupełnie inaczej niż zazwyczaj. To nie był Louis w którym Harry się zakochał.
- Pieprzysz się z kim popadnie i nie ma to dla ciebie różnicy, a nie możesz raz wypiąć tyłka przede mną i dać mi to czego chciałem od początku naszej znajomości! – Louis pokręcił głową nie wierząc, że to naprawdę się dzieje. Przecież nie chciał gwałcić Harry’ego. Chciał uprawiać z nim seks, a ten jak zawsze musiał wszystko utrudniać. Od początku ich znajomości Louis miał z nim same problemy. Harry dał się za niego pobić i wyglądał jak prawdziwe gówno, przez co Louis miał wyrzuty sumienia. Albo zaprzyjaźnił się z jego siostrami, które nie mogły przestać o nim mówić, przez co dostał ochrzan i zawiedzione spojrzenie od mamy, przez to, że dopuszcza do dziewczynek, takie wyrzutki jakimi według niej jest Harry. Albo gdy trenowali w parku i Harry wyglądał tak śmiesznie z pokręconymi włosami, że Louis miał ochotę go pocałować, ale nie mógł, bo było tam wiele innych osób. I teraz. Chciał uprawiać z nim przyjemny seks, ale Harry-cnotka-niewydymka-Styles nie.
- Powiedz, że żartujesz. – powiedział, chociaż bardziej przypominał to jakiś pomruk i dlatego też Louis nie zwrócił na to uwagi.
- Jesteś cholerną dziwką, która rozkłada nogi przed każdym kto ma penisa, a nie możesz zrobić tego dla mnie. Nie wierzę, po prostu nie wierzę. – prychnął, obracając się na pięcie. Usiadł na łóżku i oparł głowę o ręce, głośno wzdychając. Harry był beznadziejny, a jego beznadziejność była najwyraźniej zaraźliwa bo Louis czuł się w tym momencie tak samo. Doprowadził Harry’ego do łez i prawie go zgwałcił. Naprawdę chciał to zrobić. Harry tak na niego działał, że Louis nie mógł się mu oprzeć. – Mogłem to zrobić już dawno w tej pieprzonej toalecie, gdy sam wypinałeś tyłek w moją stronę, ale nie… - pokręcił głową, mówiąc sam do siebie. – Nie. Musiałem raz w życiu zachować się tak ja zachowuje się każdy normalny człowiek. – prychnął. – Mógłbym cię przelecieć cię już dawno, ale tego nie zrobiłem, bo chciałem, żebyś był świadomy, a teraz ty nie chcesz tego zrobić. – jęczał, a Harryemu zdawało się, że pociąga nosem. – Po prostu się pieprz Styles! – krzyknął, podnosząc na niego zakrwione spojrzenie. – Spieprzaj stąd! – warknął w jego stronę. – No już! – krzyknął, podnosząc z ziemi buta który leżał przy łóżku, rzucając nim w ścianę obok głowy chłopaka.
Niall leżał na ramieniu Zayna i delikatnie muskał skórę w okolicach jego szyi.
- Czy ja jestem w niebie i całuje mnie jeden z aniołów?- szepnął Zayn z uśmiechem, a jego głowa była lekko odchylona, aby ułatwić Niallowi dostęp do jego szyi.
- Mogę być twoim aniołem. - zaśmiał się cicho Niall, chuchając na ucho Malika. Leżeli już dobrą godzinę na łóżku i się miziali. Tak właśnie było im wygodnie, po raz setny wyznawali sobie miłość i nikt im w tym nie przeszkadzał. Znajdowali się w hotelowym pokoju Nialla, leżąc rozłożeni na łóżku i po prostu nic nie robiąc. Nie musieli też przejmować się Harrym, który razem z resztą chłopców poszedł świętować ich wygraną. Co prawda początkowo Niall i Zayn mieli do nich dołączyć, gdy tylko blondyn zmieni bandaż na kostce, ale ich plany uległy zmianie. Obaj woleli poprzytulać się na łóżku i nadrobić zaległości, niż po raz kolejny się upijać. Po tej całej sytuacji Niall już nie był zły na Zayna. Już całkowicie mu przeszło. Bo czy mógł się dalej gniewać na najpiękniejszego człowieka na ziemi?
- Kocham cię. – szepnął Niall, otwarcie korzystając z całusów jakie serował mu Zayn. Po chwili Zayn przewrócił ich tak, aby Niall był pod nim, zatrzymał się kilka centymetrów nad nim, wciąż nie mogąc się odkleić od szyj swojego chłopaka.
- Chce ciebie. - wydukał Zayn, błądząc ustami po ramieniu blondyna, który przybrał udawany grymas.
- Jak możesz być taki nieromantyczny Zayn. Ja ci wyznaje miłość, a tobie tylko jedno w głowie. – wydusił, próbując odepchnąć od siebie bruneta, oczywiście z niepowodzeniem.
- Tak, tylko jedno. Ty. Mam na ciebie taką ochotę Ni. I wiń siebie za brak mojej romantyczności. Jesteś taki gorący. - szepnął Zayn na ucho Niallowi zagryzając jego płatek. Niall mimo, że chciał udawać zdenerwowanego nie potrafił. Uśmiech sam wkradł mu się na twarz, kiedy jego penis drgnął, czując na sobie dotyk krocza Zayna, który ostrożnie, uważając na jego kontuzjowaną nogę, przylgnął do niego całym ciałem. I nawet jeśli na początku naprawdę chciał się tylko pomiziać ze swoim chłopakiem, teraz chciał go pieprzyć do nieprzytomności.
- Pragniesz mnie?- zapytał zawadiacko, słysząc westchnięcie Zayna, które uleciało z jego ust, gdy ten wsunął dłonie w jego dresy, ściskając delikatnie tyłek Mulata. Jego oczy były przepełnione pożądaniem i miłością, a jego ciało samo lgnęło do Irlandczyka, szukając więcej przyjemnego tarcia. Zayn, korzystając z ostatków swojej silnej woli, ostatni raz otarł się o krocze blondyna i uniósł się energicznie nad nim, mierząc go wzrokiem.
- Nie zadzieraj ze mną Horan! - rzucił, patrząc na niego jak na ciastko do schrupania. Jednak Niall – jak to Niall - nie mógł przecież się z nim nie poprzekomarzać.
- Pokaż jak bardzo mnie pragniesz, a może dostaniesz coś w nagrodę.- powiedział z cwanym uśmieszkiem, podnosząc się na łokciach, by być bliżej chłopaka. Szybko jednak opadł ponownie na materac, bo Zayn, niczym wygłodniałe zwierzę rzucił się na niego, przysysając się do jego szyi. Tym razem Malik zagryzł skórę w tym miejscu, pozostawiając na niej ciemny ślad. Składał mocne, aczkolwiek przepełnione uczuciem pocałunki na jego mlecznej skórze. Niall w tym momencie był jego, ponad to udostępnił mu swoje idealne ciałko, z czego oczywiście Malik musiał skorzystać. Kiedy jego dłonie, które do tej pory masowały delikatnie jego biodra, zacisnęły się na jego kroczu, Niall warknął, totalnie nie panując nad wypływającymi z jego ust słowami.
- Zayn, chcę cię pieprzyć i to w tej chwili.- Zayn uśmiechnął się wrednie i ucałował malinowe usta Horana.
- W twoim snach słonko, dziś to ty jesteś księżniczką i mam zamiar się tobą porządnie zająć. Będę cię pieprzył przez całą noc.- szepnął Zayn ponownie zagryzając jego dolną wargę przy okazji, łapiąc za gumkę jego dresów. Uśmiech Nialla zrzedł tak szybko jak się pojawił.
- Czekaj, czekaj…- odepchnął lekko Zayna, patrząc na niego spod zmarszczonych brwi. – Co? - pisnął zdezorientowany. Zayn uśmiechnął się widząc wyraz jego twarzy – Co będziesz robił?
- Będę cię pieprzył? - zapytał już bardziej niepewny Zayn. Teraz się już trochę pogubił. Niall wydostał się spod niego i klęknął obok jego ciała.
- Chyba żartujesz! - wykrzyknął prawie, śmiejąc się z jego słów. Zayn otworzył usta ze zdziwienia nie widząc o co chodzi. Nie lubił mieć do czynienia ze „Złym Niallem” ale teraz już chyba nie miał wyboru, bo Niall zaczął stanowczym i nie znającym sprzeciwu głosem. - Nawet nie myśl Malik, że będę na dole!- krzyknął nieco głośniej niż zamierzał, a jego głos wydawał się być o kilka tonów wyższy niż zazwyczaj. Zayn już nabrał powietrza, żeby się sprzeciwić, ale po chwili przemyślał co to mówił jego chłopak. Miał do wyboru, albo być na dole i patrzeć jak Niall go pieprzy, co mogło być bardzo atrakcyjnym widokiem, lub… obejść się smakiem, bo doskonale wiedział, że gdy Niall się na coś uparł nie było zmiłuj się. Opcja pierwsza było o wiele bardziej opłacalna.
- W takim razie na co czekasz Horan? – zapytał. Obrócił się na plecy i podkładając ręce pod głowę, przyglądał się swojemu chłopakowi. Mam zatańczyć i zrobić striptiz czy przejdziemy już do ważniejszych spraw. – Niall zaśmiał się głośno i usiadł okrakiem na wysokości klatki piersiowej Zayna.
- Jesteś pewien, że tego chcesz?- zapytał, patrząc wymownie na swoje krocze - Wiesz, może trochę boleć - dodał nieco ciszej. Zayn oblizał lubieżnie usta, patrząc przed siebie na wybrzuszenie w dresowych spodniach blondyna, które znajdowało się niecałe 10 centymetrów od jego ust, po czym uniósł wzrok na niebieskookiego. Nie przerywając kontaktu wzrokowego, złapał za gumkę u jego dresów, co było dosadną odpowiedzią na jego pytanie. Zayn wygodnie rozłożył się na łóżku, patrząc jak Niall, unosi tyłek i ustawia się klęcząc na wysokości jego twarzy pozbywając się swoich bokserek. Horan całkowicie już obrzezany z ubrań przysunął krocze bliżej tych zmysłowych ust i czując oddech na swoim członku westchnął, głaszcząc Malika po policzku. Zayn uśmiechnął się do siebie i polizał całą długość jego członka, jednocześnie jedną ręką masując jądra Nialla, który wydawał z siebie ciche pomruki. Mulat słysząc takie odgłosy uśmiechnął się wyraźnie z siebie zadowolony i trzymając ręką trzon członka Nialla, drażnił jego główkę swoim językiem. Raz po raz wsuwał go do ust, zasysając powietrze, by zaraz znowu skupić swoją uwagę tylko na żołędzi blondyna. To sprawiało, że Niall wariował i sam zaczął poruszać lekko biodrami, wkładając swojego fiuta pomiędzy miękkie usta Zayna. Malik też próbował poruszać głową, ale nie mógł wiele zdziałać kiedy chłopak klęczał przy jego ustach i sam wpychał mu się do buzi.
- Tak Zayn… -szepnął w końcu Niall z zamkniętymi oczami i lekko rozchylonymi ustami. Chwycił się ramy łóżka, lekko przyśpieszając ruchy swoich bioder. - Zayn – westchnął kiedy dłoń lekko zacisnęła się na jego jądrach. - Zaaaynee, tak, mhhm kurwa tak. - jęknął czując dłonie chwytające jego pośladki i przysuwając go bliżej. Odepchnął się jednym ruchem i sam zaczął pieprzy usta Zayna, poruszając się energiczniej. – Zayn jestem blisko, ja Zayn…- sapnął, nie wiedząc jak daleko chce się Zayn posunąć. Tak, mówił mu, że będzie go pieprzył, zakładając tym samym maskę skurwiela, ale kochał Zayna i wcale nie chciał mu zrobić krzywdy. Tak samo jak nie chciał zmuszać go do przełykania jego spermy, jeśli Zayn nie miał na to ochoty. Ale wbrew temu co myślał, Zayn pośpieszał ruchy jego bioder masując jego poślaki, dzięki czemu Niall doszedł w jego ustach. Horan lekko uchylił zmęczone powieki, patrząc w dół na twarz swojego pięknego jak anioł chłopaka. W kącikach jego ust pojawiły się kropelki jego nasienia, jednak po chwili Zayn oblizał się przełykając wszystko co Irlandczyk mu zafundował.
Niall klęczał nad pochylonym Zaynem, który z wypiętym lekko ku górze tyłkiem czekał na kolejny ruch swojego chłopaka, który siłował się z prezerwatywą.
- Może ci pomóc? – zapytał, zerkając przez ramię na blondyna. Ten jednak pokręcił przecząco głową i uśmiechnął się nieśmiało, próbując rozerwać opakowanie, co nie było takie proste biorąc pod uwagę jego trzęsące się dłonie – Daj to. – powiedział Mulat, obracając się na plecy. Położył się wygodnie na materacu z nogami rozszerzonymi tak by Niall mógł spokojnie siedzieć w miejscu w którym siedział i zabrał mu opakowanie z rąk. – Kto by pomyślał, że to ty będziesz się stresował, skoro to ja będę miał fiuta w tyłku. – zaśmiał się, wyciągając prezerwatywę.
- Jeśli myślisz, że moja rola jest prosta to się grubo mylisz. – fuknął Irlandczyk. Prawda była taka, że stresował się jak cholera. Nie chciał skrzywdzić Zayna, a świadomość tego, że miał to być pierwszy raz chłopaka wcale mu nie pomagała. Bo co jeżeli zrobi coś źle i Zaynowi nie będzie się podobać?
- Twoja rola może nie, ale na pewno coś innego. – odpowiedział, uśmiechając się łobuzersko i podniósł się, by założyć Niallowi prezerwatywę na jego stojącego kutasa. – Proszę kochanie. – szepnął w jego usta, składając na nich delikatny pocałunek, po czym ponownie się położył. Niall zawstydzony sytuacją, która miała przed chwilą miejsce, spojrzał na swojego chłopaka. Ten jednak uśmiechnął się uspokajająco, gładząc swojego sztywnego penisa, który jak się okazało był twardszy i większe niż Niall mógł sobie wyobrazić.
Nadal nieco niepewnie nachylił się nad Malikiem, składając na jego ustach delikatny pocałunek, po czym odsunął się nieznacznie, by nakierować swojego członka, na rozciągniętą dziurkę Zayna. Kiedy powoli wsunął się w jego ciasną dziurkę Malik sapnął boleśnie.
- Jest okey? - szepnął Niall, pochylając się i cmokając Zayna w nosek. Kiedy nie uzyskał odpowiedzi odnalazł po omacku jego usta i zaczął go całować. Dopiero po kliku sekundach Zayn odwzajemnił pocałunek. Niall odsunął się trochę i z nieco pewniejszym uśmiechem ponowił pytanie. - Wszystko w porządku Zi?
- Tak Skrzaciku, czy mo-możesz..- Zayn urwał gwałtownie kiedy Niall sam się w nim poruszył. I nie miał zamiaru się oszukiwać, wcale to nie było przyjemne. Dopiero z kolejnym, płynnym ruchem jego bioder Zayn poczuł ciepło w dole brzucha. – Yyymm.. Ni, jesteś cudowny- mamrotał Zayn, wyginając swoje plecy z rozkoszy. Bo jeśli miał być szczery to rozmiar kutasa Nialla był wręcz idealny. – Tak bardzo cię pragnę… - jęknął.
- Przecież masz mnie. - sapnął Niall, poruszając wciąż biodrami. Zerknął w dół i zrobiło mu się jeszcze bardziej gorąco na widok swojego członka który znikał pomiędzy pośladkami mulata.
- Pragnę twoje fiuta, tak Ni mo-mocniej. - krzyknął w ekstazie Zayn, wypychając biodra w stronę chłopaka, nabijając się na niego ze zdwojoną siłą. Niall westchnął z uśmiechem, a wszystkie obawy jakie wcześniej go ogarnęły minęły, widząc jak Zayn z zamkniętymi oczami, porusza się szukając nowego, przyjemniejszego punktu. Kiedy Irlandczykowi w końcu udało się trafić w jego prostatę Zayn pisnął z przyjemności znów mamrocząc coś o tym jak dobry jest jego członek. Niall zachował lepszą przytomność umysłu, jako że był bardziej wprawiony od Zayna. W końcu to Zayn był prawiczkiem, a mimo to i tak radził sobie zawodowo. – Niall ja chyba dojdę. - krzyknął Zayn wyginając się w łuk, spuszczając się pomiędzy ich brzuchy. Niall mimo, że był wyczerpany zaśmiał się i szepnął sam do siebie „chyba?” po czym wykonał kilka mocniejszych ruchów, pozwalając Zaynowi przeżywać swój orgazm. Widok dochodzącego pod nim Zayna spowodował falę gorąca, powodując, iż sam doszedł i zaprzestał swoich ruchów dopiero wtedy kiedy nogi Zayna przestały drżeć. Malik jeszcze przez kilka sekund jęczał coś z przyjemności, a po chwilę opadł bezwładnie na poduszkę z zamkniętymi oczami. Niall wyszedł z niego i zmęczony położył się obok niego na boku podziwiając jego piękne oblicze. Jego klatka szybko falowała, a oczy nadal były zamknięte.
- Chyba doszedłeś. - szepnął zadziornie głaskając jego policzek, na który cień rzucał jego długie, czarne jak smoła rzęsy. Pod jego oczami pojawiły się delikatne zmarszczki, a po chwili zagościł na twarzy uśmiech.
- Zamknij się i w tej chwili mnie pocałuj- warknął rozbawiony Zayn, wciąż nie otwierając oczu.
- Zgoda na pierwsze i drugie, pod warunkiem, że w końcu powiesz mi, że też mnie kochasz.- powiedział Niall, nachylając się nad jego twarzą.
- Jakiś ty ckliwy Horan. Szkoda, że nie myślałeś o romantycznym posuwaniu mnie przed chwilą.- powiedział Zayn w końcu zaszczycając Nialla swoim spojrzeniem. Mina Nialla, jak zwykle nieugięta, pokazywała mu, że Horan jak zawsze nie odpuści. - Ni kocham cię skrzaciku najmocniej w świecie, nie wiem ile razy mam ci to jeszcze powtórzyć. - szepnął szczerze uśmiechać się kiedy Niall zaczął go całować.
Zayn nawet myślał, że może uda im się zaliczyć drugą rundę, ale szybko ten pomysł wyparował mu z głowy, gdy usłyszeli trzask drzwi. Odskoczyli od siebie, a ich wzrok podążył w kierunku nowego przybysza, którym okazał się…
- Harry? A co ty tu robisz?- zapytał z nieudanie ukrytym zawodem w głosie Niall, szybko okrywając się kołdra i próbując wstać. Kątem oka zauważył jak Zayn w prędkim tępię wciąga na siebie swoje bokserki. Ten pomysł Niallowi w ogóle się nie podobał. Po co zakrywać coś tak pięknego jak tyłek Zayna? Potrzasnął głową, odrzucając od siebie tą myśl, patrząc na czerwoną od płaczu i wykrzywioną w bólu twarz przyjaciela. – Stało się coś? – zmartwiony wstał z łóżka, obwijając się dokładnie kołdrą, zupełnie nie zwracając uwagi już uwagi na Zayna, który nieco skrępowany nagłym pojawieniem się Harry’ego wciągnął na tyłek dresy.
- Nie, wszystko w porządku. – odezwał się chłopak, wyraźnie unikając ich spojrzenia. Szybko podbiegł do łóżka i spod poduszki wyciągnął poskładaną piżamę. – Przepraszam, że wam przeszkodziłem. – mruknął, ściągając koszulkę przez głowę. – Ja… ja po prostu pójdę spać.
- Harry? – zawołał delikatnie Niall. Zielonooki podniósł na niego spojrzenie i wystarczyło zerknięcie na jego zatroskaną minę by znowu pękł.
- Niall… - zaszlochał, wypuszczając koszulkę z rąk, wpadając w obcięcia swojego przyjaciela.
- Już spokojnie. – mówił blondyn, gładząc zawodzącego chłopaka po włosach. Serce mu się krajało widząc przyjaciela w takim stanie i choć chciał poznać przyczynę jego cierpienia to ważniejsze w tym momencie było to aby go uspokoić. – Już dobrze. – szeptał. – Mam cię. – powiedział, nie przestając go uspokajając o głaskać. Spojrzał nad jego ramieniem na Zayna, który był na tylko inteligentny by w trymiga pozbierać swoje ciuchy i opuścić pokój.
- Kocham cię. – powiedział bezgłośnie Mulat, patrząc z troską i współczuciem na Harry’ego.
- Ja ciebie też. – odpowiedział Irlandczyk ruchem warg.
Ziall w tym rozdziale jest taki zajebisty *-*
OdpowiedzUsuńA Louis jest taki głupi -.-
I bardzo szkoda mi Harry'ego :c
Dajcie szybko next ♥
@maybe_boobs xx
Nienawidzę tutaj Louisa jest po prostu żałosny. Takich słów w końcu nigdy się nie zapomina.
OdpowiedzUsuńPragnę następnego rozdziału jak Zayn Nialla :D
OdpowiedzUsuńZabije Lou! NO ZABIJE GO! Ziall jest taki słodki <3 Kocham to jak piszesz. ;)
OdpowiedzUsuńZiall boski
OdpowiedzUsuńZabije Louisa, zabije jak psa. Zobaczycie
Wybaczcie, że komentuję tak późno, ale nowa szkoła, ludzie, nauczyciele, trzeba się zaaklimatyzować, ale już jestem! :D Po pierwsze, dziękuję za dedykację! To naprawdę duże wyróżnienie jak dla mnie. I naprawdę nie masz za co dziękować, to ja dziękuję, że mogłam tak długi czas z Tobą/Wami spędzić i mam nadzieję, że to jeszcze nie koniec ;) No ale wracając do rozdziału:
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Niall długo się nie gniewał na Zayna. Uwielbiam ich razem. I ten ich pierwszy raz jest tak fajnie opisany, ale natomiast Louis to taki ch** za przeproszeniem. Ale w gruncie rzeczy dobrze, że Harry dowiedział się o tym co myśli o nim Louis teraz, a nie później, kiedy już byliby po pierwszym razie czy gdyby Harry wyznał mu miłość i on by się z niego nabijał. I tyle wyzwisk usłyszał, a w końcu jest zakochany w Louisie. Aż boję się, że Harry może wrócić do narkotyków, a tego bym chyba nie przeżyła. Mam nadzieję, że Niall mu dokopie albo każe Zaynowi. Nie wiem co Tomlinson musiałby zrobić, żeby Harry mu wybaczył, chyba musiałby mu się oświadczyć. Liczę na to, że Louis się ogarnie i stwierdzi, że popełnił okropny, niewybaczalny błąd. No biedny Styles, no. I tyle w Tomlinsonie agresji, że aż szkoda gadać. Super rozdział, na serio fajnie napisany. Zostaje mi więc czekać na kolejny :D
Weny, czasu, chęci i inspiracji, dziewczęta :D
A ja wracam do nauki chemii, jak to w biol-chemie w LO -.-
Hej, cześć, witam serdecznie. Pozwolę sobie zadać pytanie kiedy następny rozdział ? Mimo że nie komentuje nadal żyje, przyrzekam ;_; i naprawdę was kocham.
OdpowiedzUsuńhaha, hej. Nie wiem czemu, ale rozbawiła mnie twoja wiadomość. W pozytywnym sensie, znaczy się :D A co do rozdziału to niestety nie wiemy. Może w przyszłym tygodniu?
UsuńKiedy nastepny rozdzial?
OdpowiedzUsuń